Taki obraz mi się marzy ...

Vyron
Gif :
Taki obraz mi się marzy ... 5PUjt0u
Godność :
Vyron Laraziron
Wiek :
Wygląda na 30 lat
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182 cm / 76 kg
Pod ręką :
Sakiewka z pieniędzmi, sakiewka z kryształowym pyłem, oprawiony klejnot "Tchnienie Muzy", pałasz, rewolwer czarnoprochowy typu Le Mat, sztylet w cholewie buta.
Broń :
Pałasz, rewolwer typu Le Mat, sztylet w bucie
Zawód :
Dręczyciel ludu pracującego i pasożyt społeczny
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t141-vyron-laraziron https://spectrofobia.forumpolish.com/t1124-vyron
VyronDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Kilka słów na temat misji.
Wychodząc naprzeciw temu, o czym wczoraj mówiłeś, przygotowałem dla Twojej postaci „małą” misję. Starania o „Blaszkę Zmartwienia” dla Gregorego możesz rozpocząć w dowolnym (dogodnym dla Ciebie) momencie po prostu pisząc odpowiedź w tym temacie. W związku z tym, że jest to misja niskiej rangi, nie wymagam byś podawał wszystkie posiadane przez postać przedmioty. Proszę tylko o dwie rzeczy:

- Postaraj się jak najmocniej wczuć w postać, i zobaczyć wszystko oczyma Gregorego (pomoże to w odbiorze całości przygody)

- Zachowanie częstotliwości odpisów tj. minimalnie raz w tygodniu.


Przekroczenie terminu (analogicznie jak w przypadku Thorna) wiążę się z upomnieniem. Trzykrotne upomnienie oznacza  zakończenie przez postać misji. Zasada „tygodnia na odpis” dotyczy również Narratora/MG. Biorę, rzecz jasna, pod uwagę zdarzenia losowe i wyjazdy, zatem jeśli podczas misji nie będziesz mógł odpisać w ciągu tygodnia (max trzech), po prostu powiedz.

To tyle.
Zaczynajmy! Przygoda na nas czeka!

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

                                                           
„Chcę kawałek życia w ramach mieć zamknięty,
                                                                         w którym każdy dzień, choć zwykły, to jest święty.
                                                                         Bym przez życie nawet to zamknięte w ramach,
                                                                         nie szła sama.”


     Dzień 15 grudnia, był dniem jakich wiele. Rankiem świeciło blade, zimowe słonko, a koło południa niebo zasnuły ciemne, śniegowe chmury. Teraz, gdy nastał wieczór, chodniki i uliczne bruki z wolna zaczynały znikać pod grubą, puszystą pierzyną z ciągle opadającego śniegu, a sięgający -17 stopni Celciusza mróz, malował na szybach swoje lodowe arcydzieła. Wieczorem tego zimowego dnia, kiedy prawie wszyscy mieszkańcy Krainy Luster grzali się w domach, odpoczywali przy kominkach lub spożywali wspólną wieczerzę, Gregory, ukrywszy ręce w kieszeniach, szedł ulicą Miasta Lalek ze spuszczoną głową. Trzymany w ustach papieros tlił się nieśmiało, a palący go cyrkowiec, zdawał się iść w dół ulicy całkowicie bez celu.
Może faktycznie tak było? Kolejny raz, mimo że tego nie chciał, dopadły go przemyślenia dotyczycące jego przeszłości i aktualnego stanu rzeczy. Czemu mu to uczyniono? Czemu, na podstawie cudzego i krzywdzącego wyroku, miał być potworem?
Niedopałek papierosa opadł na śnieg pokrywający uliczny bruk.  Mężczyzna przystanął, wyłowił z paczki kolejnego papierosa i trzęsącą się lekko z duszonych w sobie emocji ręką odpalił go. Myślał nad swoim związkiem z Jocelyn. Nad tym jak to wszystko się układa i jaką on i ona grają w nim rolę. Czy czuł się kochany? Cóż, odpowiedź na to pytanie kryła się gdzieś wewnątrz niego, i mimo przemyśleń nie potrafił jej z siebie wydobyć w tej jednej, prawdziwej formie.
Wędrował zatem w dół ulicy, do chwili, gdy kątem oka dostrzegł  jakiś ruch na pustych ulicach miasta. Przystanął, i przez chwilę spoglądał na następującą scenę. Oto ze sklepu sprzedającego artykuły dla artystów plastyków, wychodziły dwie kobiety. Skromnie odziana, starsza kobieta o serdecznym uśmiechu i oczach błękitnych jak niezapominajki, pomagała zejść po schodach  szczupłej, młodej dziewczynie o brązowych oczach i delikatnej twarzy, która tuliła do siebie torbę pełną farb i pędzli, w taki sposób, jakby był to największy skarb świata. Obie kobiety przystanęły na chwilę a starsza z nich chowała do torebki jakiś dokument.
W tej właśnie chwili, środkiem ulicy powiał zimowy wicher, wyrywając staruszce z ręki dokument i niosąc go przez chwilę pośród śniegu w górę ulicy. Kobieta starsza kobieta kazała młodszej poczekać po czym ruszyła w pogoń za dokumentem. W chwili gdy go dogoniła, jej nogi poślizgnęły się na pokrytym śniegiem i lodem ulicznym bruku. Zamachała rękoma w powietrzu i upadła z głuchym jęknięciem.
- Mamo! Mamusiu! – zawołała dziewczyna przestraszonym głosem rozglądając się w koło nieporadnie - Mamusiu, gdzie jesteś? Proszę, odezwij się!
Choć kobieta upadła ledwie kilkanaście metrów od dziewczyny, ta ewidentnie jej nie widziała. Wyciągnęła przed siebie rękę, i machając nią na boki, z twarzą pełną bezbrzeżnego strachu, starała się wolno przeć w stronę, gdzie słyszała upadek matki.

Co zrobi pogrążony we własnych rozważaniach Gregory?
Czy w głębi duszy jest człowiekiem czy też bestią stworzoną przez MORIĘ ?
Czy pomoże starszej kobiecie się podnieść, czy też zignoruje staruszkę i ruszy dalej ?
Tego dowiemy się, gdy nadejdzie właściwa pora …

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach