Labirynt

Velo
Gif :
Labirynt 5PUjt0u
Godność :
obecnie Velonika Cheshire
Wiek :
dziarskie, piętnastoletnie ciałko
Wzrost / Waga :
150cm / 40kg
Znaki szczególne :
jarzące się, złote oczy
Pod ręką :
Sakwa ściągana rzemieniem, na długim pasku, wisi na gałęzi obok, zaraz obok lekkiej opończy: przekąski, Pyskata Busola, zwój liny, puste fiolki na eliksiry, dobry humor i problemy egzystencjalne
Broń :
sztylecik w sakwie
Zawód :
Przygodystka!
Stan zdrowia :
MARTWA. Ups.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t792-velonika-cheshire https://spectrofobia.forumpolish.com/t295-koniec-koncow-wszystkie-kawalki-zloza-sie-w-calosc https://spectrofobia.forumpolish.com/t991-all-you-need-is-love-and-a-cat#14347 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1123-velo
VeloDuchowa Zguba
Labirynt
Pon 27 Maj - 21:45

Wycięty z cisowego żywopłotu, wysoki na dwa metry i spory obszarowo labirynt posadzony został na planie trójkąta i pełen jest krętych ścieżek i przesmyków. Jedynego wejścia strzegą dwa żywopłotowe lwy i tam też umiejscowiona została mała tabliczka z rozrysowaną, dokładną mapką. Jeżeli nie zapamiętasz drogi – biada Ci, gdyż wydostanie się z labiryntu jest nie lada sztuką.
Gdzieniegdzie przejście rozszerza się, tworząc tak zwany gabinet z pojedynczym drzewem jako centrum - na gałęzi jednego powieszona została nawet prosta huśtawka! W samym centrum gabinet ma owalny kształt i prócz kilku drewnianych ławeczek, przeznaczonych na (zasłużony) odpoczynek, wzrok przykuwa jedynie wysoka, szklana statua eleganckiego mężczyzny pozbawionego twarzy. Widać go nawet spoza labiryntu, ustawiono go bowiem na wysokim postumencie, jednak by przyjrzeć się szczegółom konieczne jest dotarcie –o środka labiryntu Rozalii.
Postać jest wykonana z niebieskawego szkła z wielką pieczołowitością. Zagadką pozostaje, czy to na pewno prawdziwe szkło, a jeśli nie – to cóż to za materiał? Wiadomo tylko, że posąg przetrwał od czasów założenia Glassville i wymaga jedynie regularnego czyszczenia, by nie utracił blasku. Mężczyzna pochyla się nieco i jedną dłonią dotyka kapelusza, może chroniąc go przed zsunięciem się, ale to druga ręka zwraca uwagę, bo jakby wkładała – lub dokładała – do materiału spodni fragment szkła, jeszcze o widocznych zarysach. Jego lico ocienione jest przez rondo wysokiego cylindra, ale nie wyraża zupełnie nic, bo jakżeby miało, skoro jest gładką taflą z zaledwie zarysem orlego nosa.
Niektórzy tłumaczą dziwny posąg jako alegorię utworzenia miasteczka – jakoby każdy mieszkaniec Glassville dołożył, i dokłada, swoją cegiełkę do jego powstania i życia. Inni widzą w nim hołd złożony nieszczęśliwej, tajemniczej miłości założycielki miasta. To ona mogła prawdopodobnie zlecić wykonanie owej dziwnej statuy. Są też i tacy, co bajają o szklanych miastach i szklanych ludziach, pojawiających się w kilku legendach z tego rejonu Anglii.

Powrót do góry Go down





Hunter
Gif :
Labirynt 5PUjt0u
Godność :
Hunter Mordecai Cross
Wiek :
22
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
210cm/160kg
Pod ręką :
Sakiewka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t729-hunter-cross#8892 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1086-hunter
HunterNieaktywny
Re: Labirynt
Wto 11 Lip - 12:14
Przekręciłem lekko głowę - czemu bym miał cię wkręcać? - zapytałem wprost - widziałem sporo skrzydlatych istot, choć nie wszystkie miały takie skrzydła - wskazałem na fontannę - niektóre miały skrzydła jak nietoperze, inne takie całe metalowe, nawet były takie co miały takie od ważki czy motyla - zamyśliłem się - w sumie sporo tego było i nie przyglądałeś się - wzruszyłem ramionami. Prawdę mówiąc, trudno znaleźć dwóch Opętańców, którzy maja takie same skrzydła. To była cecha indywidualna. Choć dało się połączyć rodzaj skrzydeł z tym co potrafią. Jedni mogli hipnotyzować tymi swoimi dodatkowymi kończynami, inni zamieniać w mgłę, a jeszcze inni mieli jakieś inne powalone moce. Jednak zawsze można było się dzięki nim dowiedzieć o przeciwniku trochę więcej.
Zamrugał zaskoczony - a wyglądam? - zapytałem, przekręcając lekko głowę. Czy ja serio wyglądałem na jakiegoś krawca, tym bardziej magicznego? Pffffff masakra. Ten to miał dopiero wyobraźnię. Ciekawe skąd on te pomysły brał - na świecie jest wiele magicznych przedmiotów, które mają różne zastosowanie - powiedziałem drapiąc się po karku - choć nie pochodzą z tego świata - przyznałem jeszcze ale sam nie ciągnąłem tematu.
Uważnie go obserwowałem, żeby nie wyciągnął czegoś niewłaściwego stamtąd - nie czujesz różnicy....może tam zapakować cały tir różnego towaru i waga się nie zmieni - przyznałem. W końcu sam miałem tam z kilkadziesiąt kilo samej broni i amunicji. I chyba z tonę ubrań Ruru....naprawdę będę musiał to kiedyś wysprzątać...ale co ja zrobię z tymi wszystkimi ciuchami...tym bardziej, że większość Ruru stworzył sam.... Pokręciłem głową. Nie...jeszcze nie teraz - sam nie wiem...po prostu biorę i wyciągam...choć czasem trzeba poszukać - przyznałem i sięgnąłem po jeden z moich bojowych noży. Ostrze było skryte w pochwie, więc Caden nie musiał się martwić o to, że mógł właśnie stracić palce. Schowałem nóż i wyjąłem ręcznik po czym znów go schowałem a Sakwę wsadziłem do nerki - bardzo przydatne na wyjazdy, nie musisz się męczyć z plecakiem - powiedziałem a zakończenie pokazu - co do tego, że za dużo wrzucę....to myślę, że już tam jest tego za dużo.

Skierowaliśmy się do labiryntu. Jakoś nie sądziłem, ze znajdziemy cokolwiek ale może takie łapanie duchów dobrze mi zrobi. Zawieszenie w pracy nie było wcale takie fajne....co prawda często spędzałem czas z chłopakami z gangu, jednak to nie znaczyło, że było mi lepiej. W sumie...to nie byłem w Forvaxie od kiedy sobie z niego wyszedłem po rozmowie z szefem.
Rozglądałem się i nasłuchiwałem, czy czasem ktoś nam nie będzie zawracał dupska. W pewnym momencie nawet podszedł do nas, a raczej do Cadena jakiś ćpun i chciał mu coś wcisnąć, jednocześnie chyba chcąc go okraść, jednak gdy usłyszał za sobą chrząkniecie a potem 160 kilowego faceta, który patrzył na niego, jakby miał zamiar go oskórować, ten przeprosił i zwiał. Mógłbym nawet przysiąc, że narobił trochę w gacie. Cóż. Mała strata.
- Toooo...jak się szuka duchów? - zapytałem gdy weszliśmy między żywopłoty. Trochę...niskie, ale cóż. Przynajmniej się nie zgubimy. Szczerze? Byłem ciekawy czy coś z tego wyjdzie, kto wie może sobie coś upoluję przy okazji, albo na przyszłość będę znał lokalizację, w której mogę coś złapać? Albo to po prostu kolejna bajeczka dla dzieci.

Powrót do góry Go down





Caden
Gif :
Labirynt 5PUjt0u
Godność :
Caden Moore
Wiek :
19
Rasa :
Ludzie
Wzrost / Waga :
1.78 i 74 kg
Znaki szczególne :
blond włosy, błękitne oczy, czerwone duże słuchawki na szyi, żółta torba na ramieniu
Pod ręką :
szkicownik i przybory do rysunku, czerwone duże słuchawki do muzyki,
Broń :
zaostrzony ołówek
Zawód :
uczeń szkoły średniej
Stan zdrowia :
zdrowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t1042-caden
CadenNieaktywny
Re: Labirynt
Sro 12 Lip - 12:01
Chociaż wierzył, to nie widział na własne oczy takich istot, dlatego obawiał się, że Hunter może go wkręcać. Prawda była taka, że jego rodzice uważali, że zajmuje się głupotami, studiując zapiski dziadka. Może wiedzieli więcej niż Caden albo po prostu faktycznie dla nich nie istniał świat po drugiej stronie. Ludzie po prostu dzielili się na świadomych i tych mniej świadomych, przebudzonych i śpiących, uciekających od prawdy i tych mierzący się z prawdą...
- To chyba nie są anioły? Nie byłeś w niebie? - Zaśmiał się, jakby właśnie opowiedział dobry żart. - A gdzie je widziałeś? - Miał dużo pytań, ale najpierw chciał się dowiedzieć tego najważniejszego i... - Czym Ty w ogóle się zajmujesz? - Ciekawość wygrała, ale też nadal był ostrożny, albo Hunter znał odpowiedzi, na które Moore nie, albo to był niezły prank lub sen. Istniało ryzyko, też, że za bardzo się wkręcił w te wszystkie zapiski dziadka, które nie do końca wydawały się prawdziwe. W końcu opowiadał mu te bajki na dobranoc o... różnych istotach, ale czy była to prawda. W końcu to tylko bajki.
- No nie, nie wyglądasz na krawca, w sumie na czarodzieja też nie. - Ponownie się zaśmiał, ale z lekko niepewnością, oczekując odpowiedzi, na to, kim tak naprawdę jest Hunter Cross.
Słuchał go z uwagą, taka magiczna sakwa i mu przydałaby się, miał racje, na wyprawy byłaby idealna.
- Bardzo praktyczna. - Waga nie ciąży, można wrzucić, co się chce, pokiwał głową. Nie wiedział tylko, gdzie takie rzeczy się znajduje lub kupuje. Na słowa chłopaka, że można zapakować cały tir różnego towaru, uśmiechnął się pod nosem. W sumie chyba ten tir nie zmieściłby się przez taki otwór, najwidoczniej nawet magiczna torba bezdna miała swoje zasady.
- Skoro mówisz, że na świecie jest wiele magicznych przedmiotów, które mają zastosowania... - Mówiąc te słowa, zaczęło robić mu się głupio, chociaż chciał bardzo wierzyć w to, że przedmiot, który dostał od Hennry'ego Moore'a, ma magiczną moc. Mógł zapytać, skoro Hunter był takim znawcą.
- Wiesz, bo mam taki kompas... - Zaczął grzebać w swojej żółtej torbie, wyciągając przedmiot. - Wygląda jak zwykły bursztynowy kompas, ale może wiesz, czy on też jest magiczny? - Zaryzykował, najwyżej zrobi z siebie idiotę.
Jednak nie szybko doczekał się odpowiedzi Huntera, bo gdy tak szli w stronę labiryntu, nagle do Cadena podszedł jakiś koleś, nie wyglądał na typa, który sprzedaje po nocy watę cukrową i balony, wręcz przeciwnie. W takiej sytuacji na pewno najlepiej nie wdawać się w długie dyskusje i wziąć nogi zapas, a Moore był trochę z tych... no cóż, których łatwo okraść. Nie umiał być niegrzeczny i stanowczy. Dlatego z ulgą przyjął pomoc Huntera, nawet jeśli ta ograniczała się do stania za nim, a także wydania groźnego pomruku. Niektórzy coś w sobie takiego mieli, że inni po prostu srali po gaciach.
- Dzięki. - Odpowiedział trochę zakłopotany, a następnie zaczął się rozglądać po labiryncie. - A zerkniesz mi na ten kompas? - Prawie zapomniał i z ufnością podał go Hunterowi, aby następnie skupić się na wyglądaniu duchów, a właściwie na swoim telefonie... - Wiesz, ja to bym zaśpiewał jakąś piosenkę na przywoływanie i zaopatrzył się w tablice ouija, ale tym razem nie wziąłem... - No pięknie, idziesz szukać duchów, a nie zaopatrzyłeś się nawet w potrzebne narzędzia, pomyślał sobie z głupkowatym uśmiechem na ustach.
- Może masz w torbie coś ala... urządzenie do wykrywania wahań pola elektromagnetycznego? Nie wiem, czy to działa, ale to wygląda tak... - Przeglądał smartfon już od jakiegoś czasu, aby wpisać w przeglądarkę detektor wykrywania duchów i pokazał Hunterowi. - Nie wiem, czy to działa, ale warto byłoby spróbować. - Nie był typem, który polegał tylko na ślepej wierze, mógłby być z niego niezły naukowiec, a jeśli to nie zadziała, zawsze mogli pośpiewać jakieś piosenki i odprawić kilka rytuałów. Hunter wydawał być z tych ludzi bardziej świadomych, tych bardziej to na pewno.



"In my last defense you tried to warn me,
Your presence it was a fear that lived inside me."

Powrót do góry Go down





Hunter
Gif :
Labirynt 5PUjt0u
Godność :
Hunter Mordecai Cross
Wiek :
22
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
210cm/160kg
Pod ręką :
Sakiewka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t729-hunter-cross#8892 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1086-hunter
HunterNieaktywny
Re: Labirynt
Czw 13 Lip - 11:09
Prychnąłem - do nieba temu było daleko - przyznałem. W końcu kto by powiedział, że kiedykolwiek byłem w niebie? Chyba jakiś masochista, który naprawdę uwielbia cierpieć, ale cóż.
Zamyśliłem się - chyba z dwa widziałem w Glassville a pozostałe....chyba można powiedzieć, że za granicą - w pracy też widziałem, ale tego już nie musiał wiedzieć, bo zaraz by padło pytanie czym się zajmuję. No i...wypaplałem. Kurwa.... - na codzień pracuje jako ochroniarza w Forvaxie - powiedziałem ostrożnie - ale w czasie wolnym sobie....poluję na takie właśnie dziwne stwory. I tak...w inne stwory też wierzę, ale jakoś ducha nigdy nie spotkałem - wzruszyłem ramionami. To było...najbardziej bezsensowne stworzenie do istnienia. Duch....i jeszcze co? Miałem sobie załatwić strzelbę z nabojami pełnymi soli? To już nie wiem ile broni bym musiał ze sobą taszczyć, żeby być gotowym na każde stworzenie. A tak? To co żyło w Krainie dało się zajebać zwykłą kulką w łeb. Wiadomo...nie było to takie proste jakby się chciało, ale jak już się trafiło to trup na miejscu. Mało które gówno mogło się tak szybko regenerować, żeby go to nie zabiło.
- Zdradzę Ci nawet, że nigdy w żadnej grze nie brałem magów czy czy czarodziejów - dorzuciłem. Nie wiedziałem czy jest on z tych co grywają w różne gry czy nie, ale raczej nie był chowany pod kloszem i wie, że w grach mogą być różne klasy w tym właśnie tego typu. A ja nigdy takich nie lubiłem, nawet jak byłem małym, chorowitym słabeuszem. Kurduplem i tyle. Sam nie wiem, kiedy dokładnie mnie wyciągnęło.
Zerknąłem na niego z góry, gdy zaczął czegoś szukać w swojej torbie. Jakiś magiczny przedmiot? Bursztynowy? On serio pokazuje mi taki przedmiot? Niby popularny i łatwy do zdobycia, jednak dość...niebezpieczny, jeśli trafi do rąk kogoś kto w ogóle nie ma pojęcia czym jest Kraina Luster czy Szkarłatna Otchłań. Ale niebezpieczne....dla użytkownika. Musiałem więc jakoś mu to wybić z głowy, jednak najpierw musiałem się upewnić, że jest to Bursztynowy Kompas, oraz....pozbyć pewnego ćpuna.
Wywróciłem oczami, gdy ćpun wybył z labiryntu - spoko - powiedziałem tylko krótko. To nie było nic niezwykłego ani nic takiego. Przyzwyczaiłem się, że moja prezencja nie zawsze jest mile widziana, a raczej że nikt się nie cieszy tylko raczej chce mi zejść z drogi.
Skinąłem głową i wziąłem Kompas. Obejrzałem go dokładnie z każdej strony i ....niestety.... był to prawdziwy Bursztynowy Kompas, nie pokazałem jednak nic po sobie i oddałem mu przedmiot. I tak nie miałbym z niego pożytku bo słucha tylko właściciela, a poza tym miałem Krzyż...dobra...nie miałem go teraz, ale i tak się nigdzie nie wybierałem na razie. Jakoś straciłem ochotę na takie wycieczki.
- To Bursztynowy Kompas - powiedziałem i podniosłem dłoń zanim ten uznał, że sam go tak nazwał - tak się nazywa ten przedmiot i pozwala na podróżowanie miedzy Światami....tymi magicznymi i naszym - powiedziałem spokojnie. Nie uważałem się za eksperta w tych sprawach ale akurat Bursztynowy Znałem. Więc mogłem spokojnie się na jego temat wypowiedzieć.
Spojrzałem na niego gdy zaczął pytać mnie o jakieś dziwne urządzenia. Zerknąłem na jego telefon, gdy pokazał mi zdjęcie tego urządzenia - hmm - zamyśliłem się i zacząłem grzebać w sakwie - chyba Ruru coś takiego miał - powiedziałem do siebie cicho, przeszukując Sakwę. Cóż jak nie wiesz co chcesz znaleźć, to trudno było to w ogóle znaleźć. W końcu jednak znalazłem coś co...by się zgadzało kształtem. Wyjąłem urządzenie - to to? - zapytałem i mu to podałem. Nie byłem aż tak przywiązany do rzeczy brata, tym bardziej tych mniej mi znanych. Zerknąłem jak go włącza - jak to działa? - zapytałem. Widziałem wiele dziwnych urządzeń ale temu się jakoś nie przyglądałem. Do tego...nie wyglądało to dokładnie jak to na zdjęciu, chyba tego konkretnego Ruru zrobił sam. W końcu był naprawdę świetny w te klocki.

Powrót do góry Go down





Caden
Gif :
Labirynt 5PUjt0u
Godność :
Caden Moore
Wiek :
19
Rasa :
Ludzie
Wzrost / Waga :
1.78 i 74 kg
Znaki szczególne :
blond włosy, błękitne oczy, czerwone duże słuchawki na szyi, żółta torba na ramieniu
Pod ręką :
szkicownik i przybory do rysunku, czerwone duże słuchawki do muzyki,
Broń :
zaostrzony ołówek
Zawód :
uczeń szkoły średniej
Stan zdrowia :
zdrowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t1042-caden
CadenNieaktywny
Re: Labirynt
Czw 13 Lip - 19:26
Nie mógł uwierzyć, że to wszystko mu się nie śniło i spotkał mężczyznę, który zna się na magicznych istotach o dziwnych skrzydłach, ale już na szukaniu duchów to nie. Caden mieszkał tu właściwie od zawsze, w Glassville, wiedział, że to miasteczko musiało skrywać nie jeden sekret przed nieświadomymi ludźmi, a teraz miał dowód. Może nie do końca dowód, ale faceta, który mógł mu dać odpowiedzi na wiele pytań. Zastanawiał się, czemu on nie spotkał żadnego skrzydlatego, skoro Hunter widział tu aż dwóch odmieńców, no i nie uszło mu to uwadze, że był podróżnikiem. Może Moore sam kiedyś się wybierze za granice na wymianę szkolną, w końcu był jednym z tych lepszych na swoim roku. Teraz jednak nie w głowie była mu nauka rysunku, a czegoś znacznie ciekawszego.
- Czyli mówisz, że pracujesz jako ochroniarz, ale czas wolny spędzasz na polowaniu na potwory... - Wypowiadając to zdanie, potwierdzające co przed chwilą powiedział Corss, Caden czuł się trochę, jakby właśnie opowiadał kumplowi z pokoju w placówce dla umysłowo chorych dobrą bajkę. Z drugiej strony uzmysłowił sobie, że jest całkiem normalny, wiedząc, że przychodzi w nocy do parku, szuka duchów, oddaje się nocnym medytacją, odprawiając magiczne rytuały... - A mnie się czepiałeś, że chodzę po nocach i wierzę w duchy. No dobra nie czepiałeś się... - Dodał zaraz w żartach, w sumie chyba byli do siebie podobni na gruncie robienia niedorzecznych rzeczy.
- Mógłbym się domyślić. - Kiedy tak patrzył na Huntera, wiedział, że z pewnością nie jest typem, który w grach sięga po healerów, supportów czy wizardów. Chociaż czy można to stwierdzić po wyglądzie? Gościu, był spoko, grał w gry, Caden też kiedyś pykał, ale teraz jak widać, miał ciekawsze rzeczy do roboty. - To ja zawsze biorę magów. Moja ulubiona klasa.- Od dziecka marzyło mu się, zostanie czarodziejem czy coś... A zaginiony dziadek wydawało się, że pomaga spełniać mu to marzenie.
Kiedy Hunter oznajmił, że trzyma bursztynowy kompas, Caden chciał mu powiedzieć, że no tak, bo to jest kompas i wygląda, jak bursztynowy. No, ale czekał na dalsze rozwinięcie tematu, przeszukując telefon w poszukiwaniu wykrywacza duchów... Na chwile jednak oderwał się od swoich czynności, gdy Cross tak zwyczajnie powiedział, że jego kompas służy do podróżowania między światami. Jakimi światami? Jakiego podróżowania? I jak to działa? Milion pytań zalała jego głowę jak fala tsunami nad zatoką Lituya, na Alasce. Szukanie duchów w tym momencie wydawało mu się całkowicie mniej interesujące. Jego uwagę pochłonął Bursztynowy Kompas, który Hunter nadal trzymał, dlatego nie zapytał o imię, jakie wybrzmiało z ust chłopaka. Miał rzeczy jakiegoś Ruru w bezdennej sakwie, kurde w tej sakwie mógłby wrzucić wszystkie fanty z osiedla i nikt by nie posądził go o złodziejstwo, chociaż z taką twarzą...
Wziął od Crossa urządzenie przypominające to ze zdjęcia z jego smartfonu. Podrapał się po głowie lewą ręką, trzymając przedmiot. W sumie to nie miał za bardzo o tym pojęcia.
- Chyba trzeba kliknąć tu... - Nacisnął jakiś przycisk, czekając, aż urządzenie się włączy. - I szukać duchów...? - Rozbrzmiało jakieś pik, ciche buczenie, czekali. - Powinien wyłapywać poruszenie się tych fal pola elektromagnetycznego? - Odpowiedział, zostawiając swoją wypowiedź raczej z wielkim znakiem zapytania. Właściwie nie miał pojęcia, co teraz robili i czy nie robili po ciemku z siebie debili. Nadal jednak Caden gryzł się z myślami, jak zapytać o działanie Bursztynowego Kompasu. Musiał widocznie zrobić to wprost, ale jeśli mężczyzna nie będzie mu chciał oddać przedmiotu? Skąd dziadek Henry miał coś takiego i dlaczego podarował go Cadenowi, a najważniejsze pytanie, co się z Henrym stało, a może sam zniknął gdzieś w odmętach innego świata? To było mega fascynujące, miał wrażenie, że głowa mu zaraz eksploduje i... W końcu jakaś tajemnica przed nim się odkrywała.
Ruszyli głębiej w stronę labiryntu, w końcu nie mogli stać w jednym miejscu. Moore powoli poruszał urządzeniem na prawo i lewo, mając za obstawę Huntera Crossa, dwumetrowego, napakowanego kolesia...
- Ale jak? Jak to działa? Trzeba wypowiedzieć jakieś zaklęcie? - Jego słowa wybrzmiały z wiarą dziecka, które czeka na pieniążek od wróżki zębuszki. Spojrzał w stronę kompasu, nadal w posiadaniu Huntera i właśnie na to pytanie chciał uzyskać odpowiedź, dotyczące tego przedmiotu. On miał jego wykrywacz duchów, a może nie jego tylko jakiegoś Ruru. Nadal nie mógł uwierzyć, jak znalazł się w towarzystwie chłopaka, w nocy, w parku, szukając duchów, rozmawiając o rzeczach, które nie dotyczyły zwykłych przeciętnych ludzi...



"In my last defense you tried to warn me,
Your presence it was a fear that lived inside me."

Powrót do góry Go down





Colette
Gif :
Labirynt 73824387e8e95d09caae6aa88ad993a4
Godność :
Aylin
Wiek :
wizualnie 20 lat
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
160/55
Znaki szczególne :
albinizm, złote rogi
Pod ręką :
Fabuła: wymieniona magiczna biżuteria, Agma Draekwa, Carlunamis
Broń :
Anemon (szabla), sztylet
Zawód :
nadworny grajek i supertajny agent, zabaweczka
Stan zdrowia :
zdrowa
Specjalne :
Administrator, Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t805-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t825-menazeria-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t839-tajna-szpiegowska-skrzynka-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t1078-colette
ColetteKochanka muz
Kochanka muz
Re: Labirynt
Pią 14 Lip - 23:41

Nieboskłon był pokryty gęstą kurtyną chmur, zza której z trudem przebijało się światło księżyca. Alejki dookoła labiryntu skąpane były jednak w mlecznym świetle pobliskich latarni, toteż niedogodność aury nie wpływała w żaden sposób na widoczność Huntera i Cadena.

Okolica była zadziwiająco cicha. Wyjaśnieniem mogła być późna pora, a także ustronne ulokowanie labiryntu. Mężczyźni nie mogli zauważyć ani żywego ducha. W zasadzie nie słychać było żadnych dźwięków, o czym mężczyźni uświadomili sobie dopiero po pewnym czasie. Liście żywopłotu zdawały się być zawieszone w próżni, nie poruszał nimi nawet najlżejszy powiew wiatru.

A jednak z ciemnego wnętrza labiryntu bił dziwny chłód. Być może winna była temu mgła, której kłęby zaczynały się z wolna unosić na wysokości kolan mężczyzn. Wydawało się, jakby pojawiła się znikąd, lecz z każdą chwilą przybierała na ilości. Wśród jej tumanów światła latarni zdawały się cudacznie wykrzywiać tworząc fosforyzujące refleksy.

W głębi mroku żywopłotowych ścian coś zamajaczyło. Między dwoma pilnującymi wejścia w niemej powadze lwami coś musnęło po trawie, jakby tren długiej sukni.

Powrót do góry Go down





Hunter
Gif :
Labirynt 5PUjt0u
Godność :
Hunter Mordecai Cross
Wiek :
22
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
210cm/160kg
Pod ręką :
Sakiewka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t729-hunter-cross#8892 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1086-hunter
HunterNieaktywny
Re: Labirynt
Sob 15 Lip - 18:36
Wzruszyłem ramionami - można tak powiedzieć - skwitowałem. Czy mi wierzył czy nie, to już jego sprawa. Nie powiem przecież, że moja praca polega na łapaniu i eliminowaniu magicznych istot z innej krainy. Na pewno by uciekł wiedząc ile krwi mam na rękach ale cóż. Nie wstydziłem się tego, jednak skoro już gadałem z kimś....normalnym to nie chciałem go odstraszyć.
Uniosłem brew - właśnie, nie czepiałem się. Ale to prawda, że można to porównać - powiedziałem spokojnie.
Słysząc jego odpowiedź, uniosłem jeden kącik ust - mógłbym się domyślić - odbiłem piłeczkę. Fakt, ja nie wyglądałem na kogoś kto używa magów, a on nie wyglądał na kogoś kto wybierze tanka więc no. Bylibyśmy dobranym zespołem jeśli chodzi o klasy, ale poza tym....za mało go znałem, żeby cokolwiek stwierdzić.
Westchnąłem...czyli on też nie wiedział jak się tym czymś posługiwać.... no ok. Wyciągnąłem telefon i zacząłem szukać jakiś instrukcji - hmmm wygląda na to - zacząłem i wskazałem lampki na górze urządzenia - im silniejsze pole elektromagnetyczne tym więcej lampek się zapali i wyda....taki jakiś dźwięk - spojrzałem na niego i wzruszyłem ramionami. Cóż... nie wiele to pomogło ale chuj. Może coś znajdziemy a może nie.
Zerknąłem na niego - trzeba wypowiedzieć imię krainy do której się chcesz dostać - powiedziałem wprost ale nie chciałem mu podać nazwy krainy - jednak nie sądzę by był to dobry pomysł, aby iść tam samemu bez przygotowania - dodałem jeszcze, poważnym tonem, by podkreślić, że nie żartuję.
Nagle jednak się zatrzymałem i rozejrzałem się. Było cicho....za cicho. Do tego...gdzie się podział wiatr....
Spojrzałem pod nogi - coś...jest nie tak - powiedziałem jakby do siebie, widząc mgłę i robiąc krok w tył. Na szczęście to była...normalna mgła a nie ta fioletowa z Zaułków. A przynajmniej miałem nadzieję, że jest normalna. A nie jakaś zawirusowana. Nie chciałbym skończyć jako Skrzydlaty....ale tez nie życzyłem tego Cadenowi. Mnie MORIA zna więc by na mnie nie polowała, ale nie móc wychodzić bo ma się jakieś dodatkowe kończyny na plecach....kurwa nie!
Wsadziłem lewą rękę do nerki, szybko odnajdując w niej Kurka i zaraz obok przygotowując nóż, pozbywając się z niego pochwy, żeby móc się w każdej chwili obronić.
- Ja nie wiem czy to duchy tutaj grasują - powiedziałem ni to do niego ni to do siebie i ruszyłem ostrożnie, marszcząc brwi, gdy zauważyłem jakiś ruch niedaleko strażniczych lwów. Nie bałem się, jednak wolałem być zabezpieczony i starałem się iść przed Cadenem, choć trochę. Taki odruch, w końcu nie raz wybierało się na misję z Naukowcami a Ci zazwyczaj byli dość chujowi jeśli chodziło o samoobronę, do tego nawet nie myśleli o swoim bezpieczeństwie czy kogokolwiek bezpieczeństwie. Liczyły się tylko badania.

Powrót do góry Go down





Caden
Gif :
Labirynt 5PUjt0u
Godność :
Caden Moore
Wiek :
19
Rasa :
Ludzie
Wzrost / Waga :
1.78 i 74 kg
Znaki szczególne :
blond włosy, błękitne oczy, czerwone duże słuchawki na szyi, żółta torba na ramieniu
Pod ręką :
szkicownik i przybory do rysunku, czerwone duże słuchawki do muzyki,
Broń :
zaostrzony ołówek
Zawód :
uczeń szkoły średniej
Stan zdrowia :
zdrowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t1042-caden
CadenNieaktywny
Re: Labirynt
Pon 17 Lip - 14:54
Jeszcze za słabo się znali, żeby stworzyć niezły team i popykać w gierki. No, ale trzeba było przyznać, że mogliby się nieźle uzupełniać, dobrze to mieć zróżnicowany ekipę. Ktoś rzuci czarem, a kto inny machnie mieczem...
Hunter wyglądał specyficznie, a to, że polował na potwory, no cóż, było dziwne, ale Caden nie był człowiekiem małej wiary. Dlatego ciekawiło go to tym bardziej, kiedy tak z mężczyzną polował na duchy w nocy, w labiryncie.
- Mhmm... - Mruknął, potwierdzając, że rozumie, o co chodzi. No tak im silniejsze pole tym wyda głośniejszy dźwięk, całkiem logiczne. W sumie nie trzeba było do tego instrukcji.
Miał racje, bez przygotowania to nawet żaden rytuał nie ma sensu, ale zaintrygował go tym bursztynowym kompasem. Nie wiedział jak to rozegrać. Cross nie wyglądał na głupiego, więc pewnie nie zdradzi mu nazwy żadnej realnej krainy, do której przedmiot od dziadka by go przeniósł. Może dziadek zapisał w swoich zapiskach coś o tych innych światach? Westchnął lekko zrezygnowany, starając się skupić na przedmiocie do wykrywania duchów i samych niewidzialnych bytach, które być może się tu ukrywały.
Nie za bardzo zwrócił uwagę na otoczenie, że coś jest nie tak. Pogrążył się w swoich myślach, wpatrując się w urządzenie, które wydawało się odbierać jakieś sygnały, ale nic szczególnego, dopiero kiedy Hunter zaczął szykować się niby do walki, Caden przeniósł zdekoncentrowany na niego spojrzenie.
- Boże koleś to tylko mgła. - Przyglądał się mu z lekkim przestrachem i zdziwieniem. - Mówisz, że mogą być tutaj te stwory ze skrzydłami...? - Szepnął konspiracyjnie, rozglądając się powoli dookoła, pozwalając Crossowi iść przodem. Jako uczeń liceum Caden nie posiadał żadnej szczególnej broni ani nie umiał w kung-fu.



"In my last defense you tried to warn me,
Your presence it was a fear that lived inside me."

Powrót do góry Go down





Colette
Gif :
Labirynt 73824387e8e95d09caae6aa88ad993a4
Godność :
Aylin
Wiek :
wizualnie 20 lat
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
160/55
Znaki szczególne :
albinizm, złote rogi
Pod ręką :
Fabuła: wymieniona magiczna biżuteria, Agma Draekwa, Carlunamis
Broń :
Anemon (szabla), sztylet
Zawód :
nadworny grajek i supertajny agent, zabaweczka
Stan zdrowia :
zdrowa
Specjalne :
Administrator, Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t805-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t825-menazeria-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t839-tajna-szpiegowska-skrzynka-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t1078-colette
ColetteKochanka muz
Kochanka muz
Re: Labirynt
Wto 18 Lip - 13:49

Mgła to ciekawe, acz proste zjawisko. Upały nie oszczędziły i Glassville, nocne powietrze powoli więc traciło swoją wysoką, parną temperaturę. Inaczej było jednak w przypadku żywo zielonej trawy wyściełającej grunt Ogrodów Rozalii, którą ogrodnicy wieczorem obficie zrosili wodą - można by rzec, że wylano na nie wodę mogącą zaspokoić pragnienia przynajmniej setki osób. Ta jakże typowa polaryzacja ciepło - zimno sprawiła, że pojawiła się mgła, której tumany kłębiły się przed wejściem do labiryntu.

Miasto pogrążone było we śnie. Gdzieś w oddali zawyły syreny odległej karetki, lecz w ciszy labiryntu, dźwięk niósł się stłumionym echem. Wkrótce zawtórowały jej psy z pobliskich posesji, które złączyły się w groteskowej melodii, której odbiorcą był tylko zakryty księżyc - i dwójka przypadkowych mężczyzn.

Przed mężczyznami ciągnął się długi na około trzy metry ciemny tunel - korytarz labiryntu, który rozwidlał się na prawo i lewo. Tym razem i Caden mógł ujrzeć ruch, gdy coś skręciło w ścieżynkę po prawej - coś długiego ciągnęło się po ziemi i swoją jasną barwą kontrastowało z ciemnym gruntem labiryntu.

Jeżeli mężczyźni znaleźli się w głębi labiryntu, wskazówka urządzenia trzymanego przez Cadena delikatnie drgnęła - ruch był niemalże niezauważalny i szybko wrócił do swojego pierwotnego stanu - pozostawało pytanie, czy był to duch, czy może zwyczajne i w pełni naturalne zakłócenie pomiarowe?

Powrót do góry Go down





Hunter
Gif :
Labirynt 5PUjt0u
Godność :
Hunter Mordecai Cross
Wiek :
22
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
210cm/160kg
Pod ręką :
Sakiewka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t729-hunter-cross#8892 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1086-hunter
HunterNieaktywny
Re: Labirynt
Sro 19 Lip - 9:35
Tu nie chodziło tylko o mgłę, choć nagłe jej pojawienie się trochę mi nie pasowało ale cóż....za długo byłem poza służbą i mnie nosiło. Westchnąłem ciężko, gdy postanowił mnie uspokoić, czy jak to tam nazwać - to nie mgłami się nie podoba - nie do końca kłamałem - trochę tu za spokojnie.... - zacząłem, ale wtedy usłyszałem karetkę, a potem szczekanie psa. Wyprostowałem się i rozejrzałem - co do chuja.... - powiedziałem do siebie, ale Caden mógł usłyszeć moje słowa. To było...dziwne i to naprawdę.
Zerknąłem na niego - wątpię.... - powiedziałem i spojrzałem znów w miejsce, gdzie widziałem jak ktoś się przemyka. Do tego....urządzenie pikło. Kurwa....nie mówcie, że duchy naprawdę istnieją! Albo to mi już odbija.
Zerknąłem na Cadena, sprawdzając czy on też widział ten ruch. Wchodziliśmy głębiej. Jak już tutaj wleźliśmy, to nie będziemy tchórzyć. Dla pewności jednak rozejrzałem się po niebie oraz stanąłem na palcach by zerknąć nad linią żywopłotów. Cóż...duże rozmiary mają swoje plusy i minusy....w każdej sytuacji.
Zacisnąłem palce na Kruku i ruszyłem pewniejszym krokiem. Musiałem trochę odpuścić, żeby nie straszyć chłopaka. Jednak pozostawałem czujnym. Nie sądziłem, żeby to był Opętaniec, ale nie umiałem określić co to za cholerstwo! - może ktoś se po prostu jaja robi - rzuciłem, zerkając na Cadena. To piknięcie mogło być spowodowane jakimś błędem....może bliskością telefonu? Nie miałem pojęcia jak to było czułe, a znając mojego brata....mógł przesadzić i dlatego się tym nigdy nie pochwalił, bo mu to urządzenie po prostu nie wyszło....albo to ja nie pamiętam, by mi o czymś takim mówił?
Z jednej strony byłem spięty, ale z drugiej...uwielbiałem te adrenalinkę, choć ta sytuacja była dość nowa dla mnie. Mało kiedy miałem okazję pracować z cywilami, a tym bardziej przy czymś tak durnym jak polowanie na duchy. Musiałem więc uważać, że....czy to nie ekscytujące? W końcu nie wiemy co to za gówno tam łazi i nas straszy!

Powrót do góry Go down





Caden
Gif :
Labirynt 5PUjt0u
Godność :
Caden Moore
Wiek :
19
Rasa :
Ludzie
Wzrost / Waga :
1.78 i 74 kg
Znaki szczególne :
blond włosy, błękitne oczy, czerwone duże słuchawki na szyi, żółta torba na ramieniu
Pod ręką :
szkicownik i przybory do rysunku, czerwone duże słuchawki do muzyki,
Broń :
zaostrzony ołówek
Zawód :
uczeń szkoły średniej
Stan zdrowia :
zdrowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t1042-caden
CadenNieaktywny
Re: Labirynt
Pią 21 Lip - 18:46
Strach pełzał po jego plecach, wywołując gęsią skórkę. Mgła spowodowała, że wydawało mu się, że jest chłodniej. Podekscytowanie również tarmosiło jego wnętrzności i już sam nie wiedział, czy zaraz się porzyga, czy będzie krzyczeć z ekscytacji. To drugie byłoby kompletnie niezalecane. Musiał na bok odłożyć rozmyślania nad kompasem. Wcześniej nie zwrócił uwagę na ciszę, która objęła ich bezszelestnym całunem, teraz kiedy Cross zachowywał się jak ochroniarz pracujący w Forvaxie — nie mógł tego nie zauważyć; odgłosy miasta, szczekanie psów i marazm labiryntu.
Bał się odezwać, aby nie wybawić jakiegoś potwora z krzaków lub nie spłoszyć ducha. Nieźle go Hunter nastraszył, kiedy wspomniał o istotach ze skrzydłami, które tu widział gdzieś w Glassville. Jednocześnie też Caden bardzo był ciekaw, tak bardzo, że jeszcze nie spierdolił z krzykiem.
- Albo to duch... - Szepnął, nie wierząc w żadne "robienie se jaj". - Tam w prawo. - Dodał, wskazując w tunel labiryntu, który powinni skręcić.
- O! - Wyrwało mu się, gdy zobaczył, że wskazówka na urządzeniu drgnęła. Szybko drugą ręką zatkał sobie usta z przestrachem, że jeszcze wymknie mu się coś więcej niż wrzask zaskoczenia. Przecież nie mogli się teraz wycofać, w końcu jednak coś lub ktoś tam był.



"In my last defense you tried to warn me,
Your presence it was a fear that lived inside me."

Powrót do góry Go down





Colette
Gif :
Labirynt 73824387e8e95d09caae6aa88ad993a4
Godność :
Aylin
Wiek :
wizualnie 20 lat
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
160/55
Znaki szczególne :
albinizm, złote rogi
Pod ręką :
Fabuła: wymieniona magiczna biżuteria, Agma Draekwa, Carlunamis
Broń :
Anemon (szabla), sztylet
Zawód :
nadworny grajek i supertajny agent, zabaweczka
Stan zdrowia :
zdrowa
Specjalne :
Administrator, Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t805-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t825-menazeria-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t839-tajna-szpiegowska-skrzynka-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t1078-colette
ColetteKochanka muz
Kochanka muz
Re: Labirynt
Wto 25 Lip - 22:44

Hunter mógł dostrzec jedynie równie przyciętą ścianę żywopłotu, która przerzedzała się w miejscach, w których biegły wąskie alejki labiryntu. W oddali majaczyły wierzchołki drzew poszczególnych gabinetów.

W miarę jak mężczyźni szli głębiej w labirynt, urządzenie wydawało z siebie coraz głośniejszy sygnał. Nim ostatecznie zamilkło, wydało z siebie ostatni, przeraźliwy i krótki pisk. Było to mniej więcej w momencie, w którym Hunter i Caden zbliżali się do alejki, która miała okazać się ślepym zaułkiem – to jednak mogli zauważyć dopiero, gdy wyszli zza zakrętu. Z serca labiryntu bił nieprzyjemny chłód.

Mężczyźni wyszli do jednego z gabinetów: szerokiego na około 2,5 metra kwadratu, pośrodku którego rosło niewysokie drzewo. Pod nim stała ławeczka, na której zwinięty w kulkę drzemał duży biały kot o długim futrze. Choć początkowo niewiele różnił się od nieokreślonej plamy, usłyszawszy zbliżających się mężczyznę podniósł trójkątną główkę i przeciągnąwszy się leniwie, ruszył w stronę przybyłych mężczyzn. Zatrzymał się przy Cadenie i miauknąwszy krótko, obtarł się o nogi nastolatka. Maine Coon, bo takiej rasy zdawał się być przedstawicielem przybłęda, posiadał długi nawet jak na przedstawiciela swojej rasy ogon.

Kot zamachał nerwowo ogonem i wbiwszy spojrzenie opalizujących oczu w blondyna, miałczeniem domagał się od niego pieszczot.

Powrót do góry Go down





Hunter
Gif :
Labirynt 5PUjt0u
Godność :
Hunter Mordecai Cross
Wiek :
22
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
210cm/160kg
Pod ręką :
Sakiewka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t729-hunter-cross#8892 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1086-hunter
HunterNieaktywny
Re: Labirynt
Wto 25 Lip - 23:37
Labirynt...wydawał się normalny. Jak to labirynt z badyli i chwastów. Nic nadzwyczajnego. Do tego nie zauważyłem, by ktoś tam jeszcze łaził.
Szliśmy spokojnie. Trzymałem rękę w nerce, ale nie skradałem się ani nic. Poruszałem się spokojnym krokiem, oglądając wyraźnie okolicę ale co jakiś czas zerkałem czy coś za nami nie idzie. Nie robiłem tego jednak nerwowo, jakbym coś tam zobaczył. Po prostu rozglądałem się po całej okolicy. Normalne jak idzie się gdzieś nocą....co nie?
Zerknąłem na chłopaka obok i położyłem metalową dłoń na jego ramieniu - rozluźnij portki bo ci pękną - rzuciłem, po czym przeniosłem wzrok na trzymane przez niego urządzenie. Cóż...robiło się coraz ciekawiej. Ciekawe co zaraz się stanie. Wyskoczy na nas duszek Kacperek? Oby nie. Nie miałem przy sobie nic z żelaza, a moja łapa...an pewno nie była z tego materiału.
Puściłem Cadena i skrzyłem się, gdy nagle urządzenie wydało z siebie o wiele bardziej dotkliwy dźwięk po czym po prostu...ucichło. Spojrzałem na Cadena pytająco, nie mając pojęcia co to może znaczyć. Uznałem, że skoro chłopak chciał polować na duchy to...miał jakiekolwiek pojęcie na ich temat. W końcu w mojej branży, jeśli ktoś nie miał zielonego pojęcia na temat tego na co poluje cóż...często kończył wybrakowany albo w ogóle zmieciony. Przekonałem się o tym na własnej skórze i raczej nigdy nie będę mógł zapomnieć.
Zatrzymałem się, gdy dotarliśmy do ślepego zaułka. To zdecydowanie było jakieś miejsce dla zakochanych albo takich co nie chcieli by im ktoś przeszkadzał. Blisko centrum, jakieś drzewko jakaś tam ławeczka. Tylko czemu tutaj było do chuja zimno? W końcu w innych częściach parku nie było tak niskiej temperatury. Ciekawe....
Rozejrzałem się i zauważyłem...kocura. Zmarszczyłem lekko brwi, gdy ten się do nas zbliżył. Wybrał Cadena....i dobrze. Nie przepadałem z kotami. Może dlatego, że Dachowce to najczęściej koty? Ech....chyba byłem przewrażliwiony, a do tego ten brak akcji troszkę działał mi już na nerwy, więc tym bardziej wychodził ze mnie lekki paranoik. No ale co ja mogłem na to poradzić? Raczej nic.
Obserwowałem uważnie pchlarza, jak ten łasił się do nóg mojego towarzysza i domaga się jego pieszczot. Nie wiedziałem czy dobrze robiłem, ale lekko się oddaliłem podchodząc do drzewa i obserwując je, starając się jednak mieć blondasa w zasięgu wzroku by w razie czego jakkolwiek zareagować jakby mu się coś działo. Ale miałem nadzieję, że to po prostu....zwykły.....dziwaczny kocur. Kurwa....zdecydowanie wolałem psy.

Powrót do góry Go down





Caden
Gif :
Labirynt 5PUjt0u
Godność :
Caden Moore
Wiek :
19
Rasa :
Ludzie
Wzrost / Waga :
1.78 i 74 kg
Znaki szczególne :
blond włosy, błękitne oczy, czerwone duże słuchawki na szyi, żółta torba na ramieniu
Pod ręką :
szkicownik i przybory do rysunku, czerwone duże słuchawki do muzyki,
Broń :
zaostrzony ołówek
Zawód :
uczeń szkoły średniej
Stan zdrowia :
zdrowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t1042-caden
CadenNieaktywny
Re: Labirynt
Pią 28 Lip - 14:52
To prawda bycie wysokim wiązało się z plusami, jak i minusami. Właściwie Hunter miał nie głupi pomysł, żeby wyjrzeć za linie żywopłotu, Caden musiałby skakać, w końcu, jeśli to duch to pewnie może się unosić nad labiryntem. Tylko że widocznie duch był cwańszy.
Blond włosy wzdrygnął się na metalową rękę na swoim ramieniu, chociaż znał już jej strukturę, ale po prostu ta atmosfera, cisza i pikanie wykrywacza duchów sprawiała, że naprawdę zaczął niemal podrygiwać jak ta wskazówka w urządzeniu.
- Portki mam całkiem luźne. - Zniżył swój głos do szeptu i zaśmiał się nerwowo. To całkiem nie była prawda. Bał się, jak normalny człowiek w takiej sytuacji, z drugiej strony nie uciekł jeszcze, ponieważ naprawdę się tym interesował. Nie często widywał skrzydlate potwory i duchy, trochę zazdrościł Hunterowi, że ten urządza sobie na nie polowania po pracy.
Serce łomotało mu jak szalone, kiedy tak kroczyli po labiryncie, a urządzenie trzymane przez Cadena wydawało te przeraźliwe dźwięki, aby na końcu naprawdę przerazić. Był za młody na zawał. W końcu wyszli z alejki na pełne przestrzeni pole, z drzewem i ławeczką, a także kotem, który od razu się rzucił w oczy. Caden był bliski wrzaśnięcia, ale kiedy jego oczy przyzwyczaiły się do normalnego odbioru rzeczywistości, zorientował się, że ta biała kulka to właśnie drzemiący kiciuś. Ulżyło mu, właściwie to uwielbiał koty.
Oczywiście taki futrzak każdemu potrafił zawrócić w głowie, oprócz Crossowi jak widać. Na dodatek zwierzak podszedł do Moore i zaczął ocierać się o jego nogi. No to teraz totalnie wszystko przestało się liczyć nawet duchy. Jeszcze jak słodko miauczał, jakby chciał coś oznajmić.
- Oj, jaki z ciebie słodziak. - Powiedział w stronę puszystego kocurka, kucając i głaszcząc go po szyi, główce, a następnie tułowiu, zależnie co biały futrzak preferował. Nastolatek nie znał się na rasach kotów, ale wydawało mu się, że kiciuś ma dziwnie długi ogon, chyba że to było normalne u nich.
- Wiesz co Hunter... - Skierował słowa w stronę mężczyzny, który był zainteresowany sprawdzaniem terenu niż pieszczotami z kotem, nadal wzrok Cadena utkwiony był w kocie. - Jakoś tu chłodno, a podobno jak spada temperatura, to w takich miejscach czają się duchy. - Kiedyś coś czytał o tym, że takie anomalie zwiastowały przybicie czegoś niewidzialnego. Nie przepadał za zimnem, dlatego wzdrygnął się trochę.
- A jak się kiciuś nazywa? - Zaczął znowu rozmawiać z kotem, raczej nie spodziewając się odpowiedzi, ale po prostu lubił rozmawiać ze zwierzętami, one były bardzo dobrymi słuchaczami, lepszymi niż ludzie. Wykrywacz duchów już dawno poszedł w zapomnienie, leżąc gdzieś obok blondyna na trawie. Jego delikatne ręce były zajęte dopieszczaniem śnieżnej, puszystej kulki.



"In my last defense you tried to warn me,
Your presence it was a fear that lived inside me."

Powrót do góry Go down





Colette
Gif :
Labirynt 73824387e8e95d09caae6aa88ad993a4
Godność :
Aylin
Wiek :
wizualnie 20 lat
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
160/55
Znaki szczególne :
albinizm, złote rogi
Pod ręką :
Fabuła: wymieniona magiczna biżuteria, Agma Draekwa, Carlunamis
Broń :
Anemon (szabla), sztylet
Zawód :
nadworny grajek i supertajny agent, zabaweczka
Stan zdrowia :
zdrowa
Specjalne :
Administrator, Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t805-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t825-menazeria-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t839-tajna-szpiegowska-skrzynka-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t1078-colette
ColetteKochanka muz
Kochanka muz
Re: Labirynt
Pon 31 Lip - 13:44

Kot podbijał rękę Cadena niewielką główką, widocznie ukontentowany z pieszczot, jakie otrzymywał ze strony chłopaka. Nawet chwycił jeden z jego palców między ząbki, nie ugryzł go jednak, lecz delikatnie uszczypnął w manierze, którą blondyn bez wątpienia mógł poczytać jako zaproszenie do dalszej zabawy. Legł na boku i odsłonił brzuch, zamachał długą kitą. Być może trwałby tak dłużej, jednak w pewnym momencie znieruchomiał i zadarł głowę, wzrok wbijając w ciągnący się za chłopakiem korytarz labiryntu. Odpowiedź na pytanie chłopaka przyszła z niespodziewanego źródła.
C-Cynamonek. — za plecami Cadena zachlipał wysoki, dziewczęcy głosik, a wkrótce z mroku alejki wynurzyła się niewysoka dziewczynka, na oko ośmio- może dziewięcioletnia. Ubrana była w długą bawełnianą koszulę nocną, która najprawdopodobniej była różowa, lecz w cieniu rzucanym przez żywopłot nie sposób było orzec o jej prawdziwym kolorze. Spod nogawki spodni od piżamy wystawały bose stópki, ubłocone i ze źdźbłami traw poprzyklejanymi między podkurczonymi paluszkami. Policzki dziecka lśniły od strug łez. — Ja… miałam się nim opiekować, rodzice pojechali odwieźć babcię do szpitala, bo-bo się przewróciła i złamała nogę. — pociągnęła noskiem i przetarła buzię — Otworzyłam okno, bo było bardzo gorąco, a Cynamonek oglądał ze mną bajkę. Ja nie wiem, co się stało, ale jak otworzyłam oczy to nigdzie Cynamonka nie było. — jej głos załamał się od szlochu — Szukałam go wszędzie. Wszędzie! — dziewczynka upadła na kolana i zaniosła się płaczem. — I ja też się zgubiłam. Nie krzyczałam, bo mama mówi, że nie wolno zwracać na siebie uwagę jak się jest samym.

Powrót do góry Go down





Hunter
Gif :
Labirynt 5PUjt0u
Godność :
Hunter Mordecai Cross
Wiek :
22
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
210cm/160kg
Pod ręką :
Sakiewka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t729-hunter-cross#8892 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1086-hunter
HunterNieaktywny
Re: Labirynt
Czw 3 Sie - 23:49
Spiąłem się wyraźnie, słysząc cieniutki głosik. Zaraz się odwróciłem, odblokowując broń i naciągając kurek, jednak widząc, że to tylko jakaś dziewczynka, westchnąłem i ponownie zablokowałem Deagla. Oczywiście nie wyciągając go z Sakwy.
Podszedłem bliżej by lepiej słyszeć i przyjrzeć się dziewczynce. Wyglądała zwyczajnie. Ot....zapłakany bachor, który smarkał na każdą możliwą stronę. Ugh...smarkacz zgubił kotka i teraz łazi po labiryncie. Ale straszne....
Dopiero po chwili przyjrzałem się jej bardziej. Była bosa....ale nie trzęsła się z zimna, w ogóle nie wyglądała jak ktoś zgubiony w labiryncie. Do tego....też nie krzyczała, ale....podeszła do dwóch obcych facetów, z czego tylko jeden wyglądał przyjaźnie, żeby pomogli jej znaleźć drogę do domu? Hmmmm to było...dziwne.
Podszedłem bliżej Cadena, stając obok niego, choć troszkę za nim. Zmarszczyłem brwi.
Caden wyglądał na dzieciaka, który chętnie każdemu pomoże, domyślałem się więc, że raczej jej nie zostawi. Choć nie znałem go....ten spacer, mi wystarczał do tego, żeby tyle powiedzieć.
Co teraz wgl....bachor ryczy....Mała dziewczynka i dwóch facetów. To nie brzmi za dobrze...Rozejrzałem się uważnie, ale nie odzywałem się do niej. Lepiej by gadał ten, który jest...bardziej empatyczny?
Cóż może powinienem się domyślić, że zgubiła się na amen....ale co miałem myśleć, skoro nie wierzyłem w takie brednie jak duchy? Skądś się wzięły te mity, miały pewnie coś w sobie z prawy, jednak żeby istniało coś takiego, a nie, że jakiś Lustrzak został pomylony z takowym....to już było naprawdę mało prawdopodobne.

Powrót do góry Go down





Caden
Gif :
Labirynt 5PUjt0u
Godność :
Caden Moore
Wiek :
19
Rasa :
Ludzie
Wzrost / Waga :
1.78 i 74 kg
Znaki szczególne :
blond włosy, błękitne oczy, czerwone duże słuchawki na szyi, żółta torba na ramieniu
Pod ręką :
szkicownik i przybory do rysunku, czerwone duże słuchawki do muzyki,
Broń :
zaostrzony ołówek
Zawód :
uczeń szkoły średniej
Stan zdrowia :
zdrowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t1042-caden
CadenNieaktywny
Re: Labirynt
Pon 7 Sie - 10:51
Jeszcze trochę, a zakochałby się i porwał kota z labiryntu. Bo właściwe co tu robił taki śliczny zwierzak, który nie bał się innych, a wręcz przeciwnie pragnął ludzkich pieszczot, dokładnie głaskania Cadena? Uwielbiał mruczki i chyba one to wyczuwały albo to ten tutaj był takim niezwykłym słodziakiem. Kot nagle znieruchomiał, na co chłopak nie zwrócił uwagi, nie od razu. Dopiero gdy zadarł głowę, Moore, jakby zorientował się, że coś jest nie tak, a nagły głos nienależący do Huntera, spowodował, że odwrócił się jak oparzony i prawie krzyknął, na szczęście był bardziej spokojny po głaskaniu kiciusia.
- Oh, Cynamonek, ładnie. - Powiedział, wstając i uśmiechając się do dziewczynki, wstyd mu trochę było, że przestraszył się, nie chciał przecież dawać jej powód do większego niepokoju. Przyglądał się dziecku, które nagle rozgadało się, aby następnie wybuchnąć płaczem. Caden więc przeniósł na chwilę uwagę na Huntera, który zaraz pojawił się jak duch blisko niego, ale nie reagował.
- Spokojnie... - Zaczął niepewnie, nie za bardzo wiedział, czy umie się obchodzić z dziećmi, ale niby kiedyś pilnował swojej małej kuzynki... Podszedł powoli do dziewczynki, machając na Cynamonka, żeby zrobił to samo, skoro był taki przytulaśny.
- Zobacz, Cynamonek się znalazł, a ten duży Pan. - Wskazał na Huntera.- On wie jak znaleźć wyjście z tego labiryntu, a jak wyjdziemy stąd to na pewno i znajdziemy twój dom, a Cynamonek pójdzie z nami grzecznie, prawda? - Tym razem spojrzał na chwilę na kotka, aby doszukać się w jego oczach potwierdzenia. Następnie przeniósł spojrzenie na dziewczynkę.
- Jak masz na imię? Nie jest Ci zimno? - Zaczął ściągać swoją niebieską bluzę, aby opatulić dziecko. Wyglądała naprawdę, jakby błądziła w tym labiryncie od kilkunastu godzin. Piżama, bose stopy umorusane w trawie i błocie. Chciał ją objąć i przytulić. - Jestem Caden, a ten duży Pan to Hunter, pomożemy Ci.- Tak to prawda, Cross miał rację może i nie znali się za dobrze, ale Moore był chętny do pomocy, czasami nieostrożny i naiwny, jednakże stało przed nimi dziecko, które się zgubiło, a także Caden kupił jej historie, którą widział wypisaną na jej twarzy. Nie wiedział, co o tym sądzi Hunter, więc tylko się do niego uśmiechnął, niemal wzruszając ramionami z napisem wymalowanym na twarzy: "No co miałem zrobić? Nie możemy jej tak zostawić".



"In my last defense you tried to warn me,
Your presence it was a fear that lived inside me."

Powrót do góry Go down





Colette
Gif :
Labirynt 73824387e8e95d09caae6aa88ad993a4
Godność :
Aylin
Wiek :
wizualnie 20 lat
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
160/55
Znaki szczególne :
albinizm, złote rogi
Pod ręką :
Fabuła: wymieniona magiczna biżuteria, Agma Draekwa, Carlunamis
Broń :
Anemon (szabla), sztylet
Zawód :
nadworny grajek i supertajny agent, zabaweczka
Stan zdrowia :
zdrowa
Specjalne :
Administrator, Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t805-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t825-menazeria-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t839-tajna-szpiegowska-skrzynka-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t1078-colette
ColetteKochanka muz
Kochanka muz
Re: Labirynt
Pon 14 Sie - 19:14

Biały kot mrugnął na Cadena i oddalił się od niego w stronę płaczącej dziewczynki, przy której zatrzymał się i obtarł o jej bok. Dziecko przetarło umorusaną twarz rękoma, które następnie zanurzyło w sierści mruczącego zwierzaka. Tak, ta dwójka z całą pewnością się znała.

Jasnowłosa dziewczynka zadarła głowę i spojrzała nieufnie na zbliżającego się do niej Moore, lecz nie drgnęła, jeżeli Caden postanowił założyć na nią swoją bluzę. Na skierowane do niej pytanie skinęła wolno główką – dosłownie trzęsła się z zimna.
Lily. — zachlipała dziewczynka — Lily Johnson. Mieszkam niedaleko słodyczarni „Kocie Łakocie”. To całkiem niedaleko rynku. — dziecko uspokajało się w sposób widoczny, a na pewno przestało już płakać. — Na-naprawdę mi panowie pomogą? Mamusia na pewno będzie panu bardzo wdzięczna, proszę pana.

Tymczasem urządzenie piknęło – krótko, lecz głośno, a z głębi labiryntu, ze strony przeciwnej do stojącej trójki ludzi, powiały kolejne jęzory chłodu.
Co to było…? Tu coś pika? — w głosie dziewczynki zaciekawienie mieszało się z lękiem.

Powrót do góry Go down





Hunter
Gif :
Labirynt 5PUjt0u
Godność :
Hunter Mordecai Cross
Wiek :
22
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
210cm/160kg
Pod ręką :
Sakiewka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t729-hunter-cross#8892 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1086-hunter
HunterNieaktywny
Re: Labirynt
Wto 15 Sie - 12:30
Czułem się...zignorowany. Ale nie odzywałem się. Nie lubiłem dzieci i jakaś mała smarkula tego nie zmieni. Czekałem jednak na to co zrobi Caden. Może dopiero się poznaliśmy, ale trochę głupio tak teraz iść. Tym bardziej, że nie miałem pomysłu co robić w domu. W środku nocy. Raczej na sen mi się nie zbierało, więc równie dobrze mogłem zostać i poobserwować co z tego wszystkiego wyjdzie.
Ten duży pan? Pf. Rozejrzałem się czy ktoś się nie zbliża. W sumie dobrze, że Caden tu był. Jakbym to ja gadał z bachorem to ktoś mógłby się dowalić. Cóż...byłem zajebisty ale raczej nie wyglądałem na niańkę. Raczej na kogoś zupełnie przeciwnego.
Zmarszczyłem brwi, gdy dziecko się uspokoiło i uznało, że mamusia będzie bardzo wdzięczna jak się jak przyprowadzi do domku. Jak słodko....
Nie miałem co robić, bachorek był grzeczny (na razie) więc nie musiałem ich pilnować.
Niepewnie puściłem broń i wyciągnąłem telefon z nerki. Lily Johnson. Kurde szkoda, że nie mam z nikim z policji kontaktu, żeby się dowiedzieć czy jakiś bombelek zaginął ostatnio czy nie, ale kto wie. Równie dobrze mogę poszukać na necie, a kto wie może ktoś z chłopaków.
Zerkałem co jakiś czas na parkę i rozglądałem się. Robiło się zimno, ale tak dziwnie. Byliśmy w Anglii, tutaj pogoda była raczej zjebana, ale pierwszy raz spotkałem się z takimi zimnymi podmuchami.
Zerknąłem na urządzenie trzymane przez Cadena i wziąłem je od niego. I tak się zajmował tą całą Lily. Zerknąłem na urządzenie i potrząsnąłem nim. Co chwila pikało. Ale...nie tak jak było to opisywane na necie. Więc raczej to nie ta dziewczynka...bo to coś by wariowało albo i nie....kuźwa dziwna ta sytuacja. W sumie...chyba się cieszyłem, że poszedłem pobiegać. To było coś nowego!
- To co...chcesz ją zabrać do domu? - zapytałem chłopaka. Cóż...jeśli tak to spacerek się trochę zmieni.

Powrót do góry Go down





Caden
Gif :
Labirynt 5PUjt0u
Godność :
Caden Moore
Wiek :
19
Rasa :
Ludzie
Wzrost / Waga :
1.78 i 74 kg
Znaki szczególne :
blond włosy, błękitne oczy, czerwone duże słuchawki na szyi, żółta torba na ramieniu
Pod ręką :
szkicownik i przybory do rysunku, czerwone duże słuchawki do muzyki,
Broń :
zaostrzony ołówek
Zawód :
uczeń szkoły średniej
Stan zdrowia :
zdrowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t1042-caden
CadenNieaktywny
Re: Labirynt
Czw 17 Sie - 10:17
Kociuś widocznie pocieszył dziewczynkę, na co Caden uśmiechnął się, bardzo mądre kocisko, pomijając fakt, że chyba wychodziło na to, że to przez Cynamonka, Lily znalazła się w takiej sytuacji.
Oddał swoją bluzę dziewczynce, czując, że chłód tylko się wzmaga. Jej bose stopy nie wróżyły niczego dobrego. Mogła się przeziębić.
- Naprawdę pomożemy. - Spojrzał wymownie na Huntera, który nie wyglądał na mężczyznę mającego podejście do dzieci. Zainteresował się za to urządzeniem, które zaczęło pikać. Moore'a przestraszył dźwięk wydobywającym się z przedmiotu, który trzymał Hunter, ale nie zamierzał dać tego po sobie poznać. Nie chciał straszyć dziewczynki, chociaż serducho zabiło mu mocniej. W końcu szukali duchów, a znaleźli dziecko i kota. Nadal jednak w tych mrokach coś mogło się kryć, na co wskazywał wykrywacz duchów.
- Jestem Caden, żaden ze mnie pan. - Obdarzył Lily ładnym uśmiechem. - Jeśli jesteś zmęczona, mogę Cię ponieść na barana. - Zaproponował nieśmiało. Tak naprawdę chciał uniknąć tego, żeby Johnson szła boso. Mogła się poważnie rozchorować. Chłopak nie był potworem, a troszczenie się o innych miał we krwi i w swoim naiwnym, troskliwym charakterze.
- To pikanie to takie urządzenie, bada pomiary temperatury... - Zaczął się tłumaczyć, właściwe nie odbiegało to tak dalece od prawdy, nie chciał też za bardzo straszyć dziewczynki, ani wyjść na kłamcę.
- No tak.- Wstał, spoglądając na Huntera, jakby ten powiedział właśnie coś bardzo głupiego.
- Musimy jakoś się stąd wydostać... Właściwe skąd to my przyszliśmy? - Zapytał Crossa, duchy już dawno przestały się liczyć. Zaczął się rozglądać za drogą powrotną. Zastanawiał się, czy słodyczarnia "Kocie Łakocie" naprawdę jest blisko rynku, w końcu powinien kojarzyć takie miejsce. Lubił łakocie i koty. Wątpił, żeby Hunter znał taką miejscówkę, wyglądał na kogoś, kto kocie i łakocie nie używa w jednym zdaniu, ani w ogóle w swoim słowniku, ale oczywiście Moore mógł się mylić.



"In my last defense you tried to warn me,
Your presence it was a fear that lived inside me."

Powrót do góry Go down





Colette
Gif :
Labirynt 73824387e8e95d09caae6aa88ad993a4
Godność :
Aylin
Wiek :
wizualnie 20 lat
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
160/55
Znaki szczególne :
albinizm, złote rogi
Pod ręką :
Fabuła: wymieniona magiczna biżuteria, Agma Draekwa, Carlunamis
Broń :
Anemon (szabla), sztylet
Zawód :
nadworny grajek i supertajny agent, zabaweczka
Stan zdrowia :
zdrowa
Specjalne :
Administrator, Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t805-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t825-menazeria-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t839-tajna-szpiegowska-skrzynka-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t1078-colette
ColetteKochanka muz
Kochanka muz
Re: Labirynt
Sro 20 Wrz - 20:06

Jeżeli Hunter wpisał w wyszukiwarkę internetową personalia dziewczynki, pierwsze wyniki nie były związane z nią, a ze sprawą śmierci Laury Johnson. Glassville Herald podawał informacje o niewyjaśnionym zgonie malarki, w której pracach przejawiały się nadprzyrodzone motywy, a także artykuł o (nie)wdzięcznym tytule “Plaga detektywów-amatorów”, w którym rzecznik policji nawoływał do większej rozwagi wśród samozwańczych inspektorów.

Wizja darmowej przejażdżki widocznie rozpogodziła dziewczynkę, która z uśmiechem potrząsnęła główką na znak, że chce jechać na barana. Jej postawa rozluźniła się, a po dawnym płaczu pozostał tylko ślad w postaci lśniących żłobień na policzkach - dzieci bywały wszak zmienne.
Nim jednak dziewczynka wyciągnęła ręce, aby wspiąć się na ramiona Cadena, wiatr zawył przeraźliwie, na co zawtórowało mu urządzenie, a Lily zamarła w bezruchu.
A co to za pani? — zapytało dziecko celując w mrok alejki ciągnący się po przeciwległej stronie gabinetu — Coś słyszę, chyba mówi, że mama mnie woła.
I rzeczywiście w miejscu, w które wskazywała dziewczynka, coś było. Nie była to jednak kobieta, ani nic, co wydawało się być ludzkiego. W rzeczy samej była to niewielka, opalizująca chmura białych światełek, niemalże niedostrzegalna na pierwszy rzut oka, która równie dobrze mogła być rojem robaczków świętojańskich.
W głowach Huntera i Cadena pojawiła się myśl; nie głos, nie szept, lecz raczej przeczucie nakazujące zbliżyć im się do punktu, który jeszcze chwilę wcześniej wskazywała Lily. Równocześnie ich umysły owładnęło poczucie błogości i bezpieczeństwa, jakby po raz pierwszy zakosztowali rozkoszy domowego ciepła. Dziecko drżało, widocznie rozdarte dysonansem poznawczym.
Tymczasem kot syczał i jeżył sierść, widocznie wystraszony nową obecnością.

Powrót do góry Go down





Hunter
Gif :
Labirynt 5PUjt0u
Godność :
Hunter Mordecai Cross
Wiek :
22
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
210cm/160kg
Pod ręką :
Sakiewka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t729-hunter-cross#8892 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1086-hunter
HunterNieaktywny
Re: Labirynt
Nie 24 Wrz - 12:26
Przeglądałem Internet, jednak nie znalazłem nic na temat tego bombelka....jednak jej nazwisko się pojawiło, jednak czy to ktoś jej znany czy nie? Przeglądałem zdjęcia kobiety oraz spoglądałem na dzieciaka, żeby znaleźć jakieś prawdopodobieństwo, choć czy to miało jakiekolwiek znaczenie? Szturchnąłem jednak chłopaka, żeby pokazać mu jeden z artykułów oraz zdjęcie kobiety, chcąc poznać jego opinię, czy są podobne czy też nie. Kto wie, może dziecko zaginęło a mamuśka popełniła samobójstwo. Chuj to może wiedzieć.
Widząc jak Caden na mnie patrzy, wzruszyłem tylko ramionami. Niech robi co chce. Ja i tak siedziałem w domu znudzony to mogłem pomóc, nie ma problemu. Byłem ciekawy co z tego wyjdzie, choć jeśli faktycznie się zgubiła i ktoś ją szuka to nie wie czy jak mnie zobaczą to się ucieszą. Cóż...nie wyglądałem zbyt przyjaźnie, ale Moore już wręcz przeciwnie, więc chociaż tyle.
Lily wydawała się wystraszona i zagubiona. Ja, mimo iż zajebiście wyglądałem to raczej mało zachęcająco do zaufania, a lepiej, żeby się tak nie bała. Choć może było jej po prostu zimno? Sięgnąłem do nerki i wyciągnąłem z niej sporego, kolorowego lizaka, którego trudno byłoby znaleźć w tym Świecie i wyciągnąłem rękę w stronę dziecka. Jeśli nie chciała go przyjąć dałem go Cadenowi - mój brat uwielbiał słodycze - wyjaśniłem tylko, dlaczego w ogóle mam coś takiego przy sobie. Jeszcze nie zrobiłem porządku w Sakwie. Chyba bałem się co w niej znajdę, w końcu nie dałem rady kontrolować co Ruru tam w ogóle wrzucał. Ale skoro byłą taka sytuacja to przynajmniej może trochę zyskam zaufania tego bachorka i pozbędę się odrobiny cukru z magicznego przedmiotu. W sumie....to lizak chyba był nawet z Cukierkowej Ulicy. Hmmm możliwe, ale mało ważne.
Dziewczynka od razu rozpromieniła się słysząc, że może mieć podwózkę na barana.
Słysząc pytanie Cadena, stanąłem na palcach i rozejrzałem się. Pamiętałem, że przyszliśmy do drzewa, ale wolałem się upewnić, czy jakoś nie pomieszały się nam w międzyczasie kierunki.
Już miałem mu odpowiedzieć, gdy to dziewczynka się znów odezwała. Zmarszczyłem brwi....mama....czyżby jednak fatycznie kobieta z tego artykułu była jej matką? - znasz te panią? - zapytałem. Nie byłem zbyt troskliwy czy empatyczny czy coś jednak nawet ja ze swoją opinią publiczną nie byłem takim chujem, żeby porzucać dziecko w rękach jakiejś całkiem obcej osoby, która obiecywała kotki w piwnicy czy też lizaczka oraz podwózkę białym busem.
Kobieta wydawała się....godna zaufania, co było aż dziwne. Poczułem się...spokojnie, zrelaksowany i bezpieczny co...nie zdarzało się zbyt często zwłaszcza patrząc na to jakim zawodem się parałem.
To uczucie było...obce. Z jednej strony chciałem do niego iść, dać się wciągnąć, z drugiej coś mówiło mi, że coś jest nie tak. W końcu to jest niemożliwe, by czuć się aż tak błogo i bezpiecznie. Nawet we własnym domu przy boku ukochanej osoby. Stałem więc rozdarty i nie odzywałem się, jeśli jednak Caden ruszył w stronę tego czegoś, to złapałem go za kołnierz koszulki. Sam nie wiedziałem czemu. Nie potrafiłem się jednak zmusić, żeby ruszyć w stronę tej pokusy spokoju i odpoczynku. Na zachowanie kota nawet nie zwróciłem uwagi. Ani na dziewczynkę, zbyt zafascynowany nowym uczuciem, chociaż i tak po mojej twarzy niebyło widać, by coś się zmieniło. Poza tym, e nie odrywałem wzroku od jednego punktu.

Powrót do góry Go down





Colette
Gif :
Labirynt 73824387e8e95d09caae6aa88ad993a4
Godność :
Aylin
Wiek :
wizualnie 20 lat
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
160/55
Znaki szczególne :
albinizm, złote rogi
Pod ręką :
Fabuła: wymieniona magiczna biżuteria, Agma Draekwa, Carlunamis
Broń :
Anemon (szabla), sztylet
Zawód :
nadworny grajek i supertajny agent, zabaweczka
Stan zdrowia :
zdrowa
Specjalne :
Administrator, Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t805-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t825-menazeria-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t839-tajna-szpiegowska-skrzynka-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t1078-colette
ColetteKochanka muz
Kochanka muz
Re: Labirynt
Wto 5 Gru - 19:16

Dziewczynka przyjęła lizaka spoglądając nieobecnie w stronę chaotycznie poruszających się światełek w głębi labiryntu. Podmuch wiatru zaszeleścił liśćmi krzewów stanowiących ściany labiryntu przerzedzając nieznacznie mgłę i ukazując im lepiej rój świetlików tańczących w powietrzu. Choć z początku ruch robaczków wydawał się być chaotyczny, im dłużej Hunter oraz Caden patrzyli na to zjawisko, tym wyraźniej dostrzegali wzorzec. Ukrytą prawidłowość w ruchu niewielkich żyjątek rozjaśniających mrok swoim słabymi, ledwo widocznymi światełkami.
Wiatr zawył gdzieś w oddali, a dźwięk przemknął przez ścieżki labiryntu wprowadzając dysharmonię, wzruszając świetliki i rozganiając je po całym labiryncie, a przede wszystkim przeganiając je z zasięgu wzroku Huntera i Cadena.
Drugi z mężczyzn chciał ruszyć za światłami, lecz został złapany przez zwiadowcę MORII. Caden spojrzał wyraźnie zirytowany na Huntera i powiedział:
Co jest?
W międzyczasie zarówno dziecko, jak i należący do niego kot ruszyli w swoją stronę. Dziewczynka poszła w stronę, gdzie jeszcze chwilę temu tańczyły radośnie świętojańskie robaczki. W uniesionej dłoni trzymała lizaka, którego powoli, jakby bezwiednie lizała.
Kot tymczasem pobiegł w stronę przeciwną. Uciekł jednak tak szybko, że ani Hunter ani Caden nie spostrzegli nawet, w którym dokładnie momencie to się stało.

KONIEC

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach