Major Viktor Ivanov

avatar
GośćGość
Major Viktor Ivanov
Pią 19 Lip - 15:58
Imię:
Szczęście, sukces, powodzenie. Takie przeznaczenie spadło na ramiona Viktora, kiedy trafiło mu się to imię, od niepamiętnych czasów związane z pojęciem zwycięstwa.
Nazwisko:
Ivanov. Nazwisko względem imienia nie niesie aż tak doniosłego przekazu co do noszącego je rosjanina. Można przynajmniej wywnioskować, że miał jakiegoś istotnego Ivana w rodzinie swego czasu.
Pseudonim:
Brak
Wiek:
39
Rasa:
Człowiek
Ranga:
Po prostu człowiek który wie co robi
Miejsce zamieszkania:
Świat Ludzi. Na razie. Niedługo wszystko będzie światem ludzi.

Moce:

n/a

Umiejętności:
Zwiększona: siła - Wystarczy na niego spojrzeć, by się tego domyślić. Wojskowe życie widocznie mu pasowało, a od kiedy do niego powrócił, znowu zaczyna dzień od serii pompek.
Dowodzenie - W końcu jest byłym oficerem rosyjskiej armii. Nie raz wyciągał swoich ludzi z pewnej śmierci a jego osobowość i troska o życia towarzyszy broni sprawia, że jego podwładni go lubią i mu ufają.
Obsługa ręcznej broni palnej - Jeśli rosyjska armia tego powszechnie używa, to z tego strzelał.
Znajomość języków: Zna rosyjski, angielski i arabski biegle, oraz skrawki mandarynskiego.
Żelazna wola - Cel na końcu drogi i droga do osiągnięcia go. Nic więcej. Viktor ma swoją prywatną stawkę w prowadzeniu działań przeciwko lustrzanym, ale zdaje też sobie sprawę z szerszego znaczenia ekspedycji do magicznego świata. Biada temu, kto wejdzie mu i jego ludziom w drogę, bo za siłą jego umysłu podąża także siła fizyczna i brak strachu przed jej użyciem.

Wygląd zewnętrzny:
Na pewno główną rzeczą rzucającą się w oczy przy pierwszym spotkaniu z Viktorem jest fakt, że znaczna większość potencjalnych rozmówców będzie musiała unosić głowę by spojrzeć mu w oczy. Geny bowiem obdarzyły go dwoma metrami wzrostu a on sam nie marnował daru jaki otrzymał i do naturalnej postawy własną pracą dodał szerokie ramiona i zauważalną nawet pod mundurem muskulaturę. Ogólnie postawą, przedstawia idealny wizerunek porządnego ruskiego chłopa, który na śniadanie zamiast płatków z mlekiem je łuski kalibru 7,62mm z wódką. Wszelkie ewentualne pozostałe wątpliwości w tej kwestii rozmywa kiedy po raz pierwszy się odezwie, z zauważalnym akcentem mieszkańca byłego związku radzieckiego. Wszystkie te anegdoty może mało mówią przeciętnej lustrzance, ale pewny siebie krok i ramię które jedno uniosłoby człowieka w górę są raczej uniwersalne i mówią jasno, że nie wypada z takim kimś zadzierać.

Z samej twarzy natomiast, Viktor tylko dodaje do tego pierwszego wrażenia, kiedy ktoś się na niej skoncentruje. Nie jest już młodzikiem, co podpowiada kilka zmarszczek powoli pojawiających się na jego czole i skóra na policzkach której brakuje od dawna młodzieńczej gładkości. Włosy jednak, zarówno na głowie jak i na brodzie wciąż ma bujne i o zdrowym ciemnobrązowym kolorze co pozwala przypuszczać, że zmarszczki są owocem trybu życia, zamiast tylko samego wieku. Zdają się to potwierdzać ciemnopiwne oczy, mające ten konkretny wyraz kogoś, kto widział jak ludzie umierają i przywykł do tego widoku.

Twarz jednak, miała trochę więcej szczęścia niż reszta jego ciała podczas jego dość intensywnej przeszłości. Gdyby komuś zdarzyło się pozbawić go ubrań, mógłby poznać całą historię jego służby po bliznach na jego ciele. Jedna po ranie postrzałowej na lewym ramieniu. Jedna poszarpana prawdopodobnie po jakimś odłamku na prawym udzie. Kolejna postrzałowa po prawej stronie klatki piersiowej. Na koniec jedna po oparzeniu na brzuchu. Za każdą kryje się jakaś historia ale nie są one w żadnym razie powodem do wstydu dla Viktora. Wręcz przeciwnie.

Charakter:
Trochę ciężko nazwać kogoś kto został wtajemniczony w magiczny świat wyjęty żywcem z baśni jako twardo stąpającego po ziemi, ale ta wiedza nie złamała żelaznego charakteru Viktora. Zamiast uznawać swoich potencjalnych oponentów za zagadkę, pogodził się z faktem ich dziwactwa i jak dobry żołnierz, pozostawił kwestię wymyślenia odpowiedniej broni przeciwko nim dla jajogłowych. Jego rolą będzie później tylko poprawna implementacja wszelakich wynalazków w warunkach polowych. Z tego co zdążył się dowiedzieć, magia lustrzanych operuje wedle konkretnych zasad, a więc da się ją sklasyfikować, opisać i rozpracować.

Jak dało się już domyślić, ma pełną wiarę w przewagę ludzkości nad mieszkańcami lustrzanej krainy i uznaje pełną dominację Morii za nieunikniony kurs wydarzeń. Jedyne pytanie jakie pozostaje to ilu dobrych ludzi będzie musiało zginąć zanim to nastąpi i jego rolą jest sprawienie, żeby ta liczba była jak najmniejsza. Nie zależy mu jednak na całkowitej eksterminacji lustrzanych. Wyłącznie ich wszelkich sił militarnych, przy użyciu wszelkich dostępnych środków. No może oprócz cieni, wobec których gotowy jest na małą prywatną krucjatę. Świat magiczny może przynieść zbyt wiele korzyści ludziom, by zamienić go w radioaktywny krater a wiele przejawów tej magii jest nieodzownie związanych z jego mieszkańcami. Ergo, są potrzebni i trzeba nimi zawładnąć a nie ich wyeliminować. Chociażby masowy eksport “dachowców” do japonii wywoła niepoliczalną liczbę ludzkich uśmiechów.
Bezwzględność wobec drugiej strony barykady jednak, rekompensuje prawie, że troską o ludzi po swojej stronie. Zbyt wiele razy musiał pisać list do czyjejś żony, że jej mąż, który był pod jego dowództwem, nie wróci do domu. Teraz nawet nie mógłby tego zrobić, z racji na tajny charakter całej operacji. Poza tym, sam zna bardzo dobrze ból straty. Dla każdego swojego żołnierza gotowy jest trzy razy zweryfikować każdy plan operacji, żeby upewnić się w kwestii poniesienia jak najmniejszych strat. Jak najbardziej uznaje też wartość łańcucha dowodzenia i oczekuje tego samego wobec podwładnych. Jeśli komuś nie podoba się dowódca, zawsze można wnieść o transfer pod innego, zamiast burzyć strukturę armii sprzeciwianiem się rozkazom.

Po służbie natomiast, ciężko szukać lepszego przyjaciela. Nie raz wzniósł kieliszek ze swoimi podwładnymi, często stawiając całe rundy z własnej oficerskiej kieszeni. Wobec przyjaciół chętnie ofiaruje swoją lojalność i ceni sobie otrzymywanie jej w zamian. Jest z tych ludzi, którzy otrzymując o trzeciej rano telefon i słysząc, że przyjaciel kogoś zabił, zapyta czy ma gdzie schować zwłoki. Ot takie dziwne ma spojrzenie na prostą moralność. Ktoś kto sobie zasłużył na jego przyjaźń bierze precedens nad powszechnie uznanymi zasadami.

Historia:
Viktorowa rodzina miała szczęście zostać oszczędzoną przez agonalne konwulsje Związku Radzieckiego. Urodzony jako syn kapitana Armii Czerwonej, mógłby się cieszyć z faktu, że jego ojciec był trochę za niski stopniem by uniknąć czystek i restrukturyzacji sił wojskowych w umierającym imperium. Był wtedy bowiem ledwie kilkuletnim dzieciakiem, który nie zauważał specjalnie zmian, które dookoła niego zachodziły Mimo, że było świeżo po zmianie ustroju, mógł się cieszyć względnie komfortowym dzieciństwem, z matką stale przebywającą w domu i zajmując się jedynakiem z całą uwagą jaką mogła mu racjonalnie poświęcać. W szkole pomagał mu odziedziczony po dekorowanym oficerze intelekt, umożliwiając mu łatwe imponowanie nauczycielom i stosunkowo niewielką ilość okazji, kiedy tatuś musiał mu grozić pasem. Kapitan Ivanov był dość surowym rodzicem jeśli chodziło o oczekiwania co do przyszłości syna, ale tak samo jak karał za przewinienia, tak potrafił równie hojnie nagradzać sukcesy. Młody Viktor jak na chłopaka przystało, idealizował ojca oficera, od najmłodszych lat wykazując chęci pójścia w jego ślady. Nawet jego matka nie miała nic specjalnie przeciwko temu, widząc że może była to ryzykowna opcja, ale w stanie gwałtownych przemian społecznych, Armia była jedną z niewielu stabilnych gałęzi państwa. Co prawda ta sytuacja się uspokajała z czasem, ale kiedy życie w Moskwie się ustabilizowało, cała rodzina była już tak przyzwyczajona do widzenia dla syna przyszłości w wojsku, że nikt tego już nie kwestionował.

Nastoletnie lata Viktor spędził dość przewidywalnie. Oceny mu trochę spadły, chował się za torami, pijąc pierwszą wódkę którą jeden z kolegów wyniósł z domu i ogólnie był typowym przykładem okresu buntu. Obrywało mu się za to wszystko oczywiście od ojca, ale nie przejmował się tym zbytnio. Nadal, nawet po którymś pociągnięciu z flaszki był skłonny opowiadać jakim to będzie zajebistym wojskowym, kiedy pójdzie się bić z Czeczeńcami, Afgańczykami czy Amerykanami, zależnie jaki konflikt był obecnie najbardziej w modzie. Pewność siebie pomagała mu w zawieraniu znajomości z rówieśnikami obu płci i niejedna osoba z tamtych czasów pewnie jeszcze go pamięta. Kiedy nie był w szkole ani nie bawił się ze znajomymi, prowadził dość aktywny tryb życia, imitując różne ćwiczenia, które miały go czekać na początku służby o której marzył. Z początku było to polecenie jego ojca, próbującego mu wybić z głowy szlajanie się ze schowaną w plecaku butelką zamiast książek, ale po czasie zaczął to lubić. Zwłaszcza, kiedy dziewczyny zaczynały na niego patrzeć z wyraźnym zainteresowaniem jego coraz bardziej wysportowaną sylwetką. Hormony to potężny motywator. Od szesnastych urodzin, tatuś pozwolił mu też (pod ścisłym nadzorem oczywiście) zacząć uczyć się obsługi i konserwacji starego dobrego kalashnikova, którego posiadali mniej lub bardziej po cichu. Młody miał ewidentną smykałkę do celności od samego początku, ku dumie tatusia.

Jego faktyczne życie nabrało jednak tempa, kiedy w osiemnaste urodziny, zamiast o prezent, poprosił ojca o papiery w sprawie zaciągnięcia się do wojska. Ojciec, który już wtedy dorobił się stopnia pułkownika, oczywiście bardzo chętnie to życzenie spełnił, wiedząc, że syn przyniesie mu dumę. Viktor nie zawodził oczekiwań od pierwszego dnia ćwiczeń, które sam miał tendencję wykonywać w domu, będąc zawsze jednym z pierwszych lub pierwszym na mecie każdego toru przeszkód czy innych dyscyplin, które musieli wykonywać rekruci. Oczywiście, przeszedł wstępne szkolenie z absolutnie świetnymi wynikami, zostawiając za sobą nawet jeden nowy rekord na jednym z torów przeszkód. Pewnie od tamtej pory ktoś go już złamał, ale wtedy Ivanov czuł się jakby był na szczycie świata.

Dalej, dość naturalnym krokiem była szkoła oficerska. Ojciec absolutnie odmówił udzielania synowi jakichkolwiek korepetycji albo innych przejawów pomocy, oczekując, że Viktor sam wszystkiego się nauczy i wróci do domu jako młodszy porucznik. To nie były już przelewki i jeśli młody Ivanov liczył na to, że nazwisko mu w czymś pomoże to poważnie się mylił, bo tak jak instruktorzy traktowali wszystkich równo, tak inni kadeci w to nie wierzyli i zawsze każdy jego sukces umniejszali sugerując, że dostawał fory przez tatusia. Reagował na to różnie, raz na przepustce podczas większego wspólnego “wieczoru integracyjnego” skończyła się taka jedna insynuacja kilkoma czyimiś zębami na podłodze. Oczywiście, nikt nie doniósł co się stało. Rywalizacja rywalizacją, ale były wciąż pewne zasady w grupie których się nie łamało.

Finał był jednak taki, że Viktor szkołę oficerską skończył. Bywały osoby z lepszymi wynikami, ale nie umniejszało to faktu, że się udało. Pierwsza misja nie czekała na niego zbyt długo i wystarczyły dwa tygodnie, żeby znalazł się w samolocie lecącym do Czeczenii. Tam też zaczęło się jego wspinanie po drabinie kariery, gdyż miał szczęście trafić na moment silnej mobilizacji separatystów i nie został relegowany do robienia kawy pułkownikowi. Zamiast tego znalazł się na drugim miejscu w łańcuchu dowodzenia za innym starszym porucznikiem w patrolowej drużynie, a przynajmniej na pierwsze kilka dni. Potem bowiem jeden z pojazdów opancerzony ich konwoju miał bliskie spotkanie z miną pułapką i na ramiona Viktora przyszło wyprowadzenie ludzi z zasadzki, kiedy z dowodzącego akcją nie zostało zbyt wiele rozpoznawalnych kawałków. Przeważające siły wroga, na własnym terenie, przeciwko wybitej z rytmu grupie dwudziestu chłopa których dowódca przypominał pasztet. Generalnie, kiedy sztab dostał informacje o zasadzce, nikt nie oczekiwał, że wyjdzie z tego ktokolwiek. Póki dwie godziny później nie otrzymali przekazu przez radio, że dziewięciu ludzi pod Viktorem wciąż żyło i kierują się ku bazie w skradzionej separatystom ciężarówce, prosząc, by nie strzelano w ich stronę. Naturalnie, po takim wyczynie, promocja do pełnego porucznika i dowodzenie nad nową grupą patrolową czekało po medycznej i psychologicznej ewaluacji. Reszta służby w Czeczenii niestety w tak spektakularne sukcesy nie obfitowała, bo kiedy Moskwa zaczęła brać sprawę na poważnie, separatyści po prostu złożyli się pod konkretniejszą ofensywą.

Za zasługi i z racji braku konkretniejszych konfliktów, Viktor mógł nacieszyć się większą ilością wolnego czasu po tym małym epizodzie. Jak na bohatera wojennego z konkretnym żołdem przystało, nie trzeba było mu też zbyt dużo czasu, by na jedną z rodzinnych kolacji przyszedł z partnerką, imieniem Elena. Rodzice byli oczywiście zadowoleni perspektywą wnuków a i sama wybranka Viktora okazała się kobietą na miarę dwudziestego pierwszego wieku, będąc wykształconą panią doktor.

Wszystko wydawało się rysować w kolorowych barwach dla porucznika Ivanova zanim wojsko ponownie się po niego nie upomniało. Kiedy tym razem ojciec we własnej osobie się po niego zwrócił, tym razem samemu już mogąc się pochwalić stopniem generała, nie był to prawdę mówiąc najlepszy moment. Elena bowiem była w ciąży a w planach był ślub. Pierwszy raz jednak w życiu Viktora, ojciec go o coś prosił, mówiąc, że była to sprawa najwyższej wagi i musiał być pewny, że będzie miał pod sobą najlepszy zespół, któremu ufał. I tym sposobem, Viktor znalazł się na Krymie. Zgodnie z naturą całego tego konfliktu, w jego aktach nie znalazło się nic konkretnego na temat misji jakie przyszło mu tam wykonywać. Jedyną oficjalną informacją była promocja do stopnia kapitana za niesprecyzowane zasługi. No i fakt, że przegapił urodziny syna, czego małżonka nigdy mu w pełni nie wybaczyła.

Kiedy wrócił do domu, szybko było jasne, że młody Borys płaczący w kołysce był głównym elementem, który jakoś trzymał rodziców przy sobie. O ślubie praktycznie przestało się mówić a o jakiejkolwiek namiętności między Eleną a Viktorem można było co najwyżej pomarzyć. Nie mniej, starali się żyć w miarę cywilizowanie ze sobą, głównie dla dziecka. Może i rozpad ich związku był jego winą, ale nie można było mu odmówić, że dla syna starał się jak mógł. Kolejny dłuższy okres podczas którego nie musiał stawiać się nigdzie prócz sztabu w stolicy układał sobie tak jak tylko mógł, by spędzać jak najwięcej czasu z synem, będąc swoistym odzwierciedleniem relacji jaką sam miał z ojcem w młodych latach. Chłopak był zapatrzony w ojca i dziadka, acz tym razem matka starała się wywierać też własny wpływ, nie chcąc, żeby jej syn też kiedyś wybrał wojnę ponad jakąś swoją kochankę.

Niestety, wojsko ponownie się upomniało po Viktora, zmuszając go do wyjazdu do Syrii, gdzie przez dwa lata wspierał tamtejsze wojska wraz ze swoimi ludźmi przeciwko wszelkim elementom, które im zagrażały. Przez ostatnie pół roku, Borys przestał mu odpowiadać na emaile. Z racji, że jego ojciec był już w podeszłym wieku i głównie nadawał się do szpitalnego łóżka, Viktor próbował wysyłać znajomych do swojego domu, tylko po to, by dowiedzieć się, że nikt nie wydaje się tam mieszkać. Po powrocie do domu, wparował tam i znalazł wszystko na swoim miejscu, tylko, że pokryte warstwą kurzu. I list na lodówce, opisujący, że Elena doceniała jego “próby” bycia dobrym ojcem ale nie chciała, żeby jej syn powtarzał jego błędy a tego się obawiała z racji tego jak go idealizował. Naturalnie, Viktor nie przyjął tego za dobrze. Kilka mebli należało wymienić. Próbował przez jakiś czas znaleźć syna i swoją byłą kochankę, ale pogarszający się stan zdrowia jego rodziców zmusił go, by poświęcać też im czas. Ponadto, nie mógł wciąż uciec od pracy, zwłaszcza, że teraz z coraz bardziej zbliżającą się perspektywą samotnego życia, musiał mieć pieniądze. Jakoś udawało mu się powoli wracać do normy ponad wszystkim co się wydarzyło, po drodze w odstępie dwóch lat pochowujac matkę a potem ojca, którzy naturalnie umarli z racji podeszłego wieku. Wpadał coraz bardziej w pracoholizm, tym razem za administracyjną stronę swojej pracy, oraz poniekąd w ramach kondolencji, otrzymał też promocję do stopnia majora. Wszystko póki nie otrzymał wiadomości, że Borys i Elena się znaleźli. Martwi. W bardzo dziwnych okolicznościach. Oboje zostali znalezieni martwi w łóżkach, i lekarz medycyny sądowej który ich badał był kompletnie w kropce. Jak to sam stwierdził, “jakby coś wyssało z nich życie.” To w końcu przelało czarę goryczy w życiu Viktora. Opuścił siły zbrojne i najzwyczajniej w świecie się rozpił. No, przynajmniej do póki nie skontaktował się z nim ktoś rzekomo reprezentujący jakąś firmę farmaceutyczną, jedynie przekazując informację, że wiedział co stało się z jego rodziną i miejsce i datę spotkania.

Stawiając się na miejsce, i bez chwili zastanowienia odpowiadając na pytanie czy chciałby mieć szansę rewanżu poprzez podpisanie stosu klauzul tajności, Viktor został wprowadzony w tajemnicę świata lustrzanego i prawdę mówiac, z początku chciał dać swojemu rozmówcy w mordę za żartowanie z niego. Ten spokojnie zademonstrował pewien magiczny artefakt, dzięki któremu uratował swoje zęby od bliskiego spotkania z podłogą, oraz zyskał ponownie uwagę byłego majora. Otóż może firma stojąca za całą szopką miała na razie pokojowe plany, ale trzeba zawsze było mieć plan B. Doświadczony dowódca i taktyk wojskowy z osobistą urazą wobec wroga którego nie dotyczy konwencja genewska… idealny wybór.

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Major Viktor Ivanov 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Re: Major Viktor Ivanov
Nie 21 Lip - 18:03
AKCEPT

Witamy na Spectrofobii, życzymy miłej gry



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach