Polityka czy przyjaźń?

avatar
GośćGość
Polityka czy przyjaźń?
Pon 29 Lip - 13:34
Krótkie zasady, które ułatwią relację gracz-mistrz gry:


1.      Proszę graczy przed misją o życzenia i to czy chcą zdobyć bestię/przedmiot jako główny cel czy chcą by to była nagroda za coś lub przypadek.
1.1.   W bardzo rzadkich przypadkach misja może zakończyć się niepowodzeniem. Patrząc na to, że zazwyczaj mam 9/10 zakończeń, które kończą się sukcesem trzeba się bardzo postarać.
1.2.   W wypadku polowań na bestię bardzo udane polowanie da bestię wg życzeń. Przy mniej udanym można zdobyć innego osobnika, a co za tym idzie niekoniecznie idealnego.
1.3.   Z misji można wrócić z czymś więcej niż tylko nagrodą za nie przewidzianą. I nie mówię tu o obrażeniach.
2.      Staram się odpisywać przynajmniej raz w tygodniu. Jak mam czas to będzie częściej, poganianie nic nie da.
2.1.   Jeżeli przerwa będzie dłuższa to na pewno dam znać.
3.      Przygotowuję przed misją flowchart, który ułatwia mi kontynuowaniu w obliczu różnych decyzji graczy. Oznacza to, że misja nie będzie rozpoczęta od razu po zaakceptowaniu.
3.1.   Nie jestem jasnowidzem więc zawsze istnieje opcja, że będę musiał improwizować. Posty mogą wtedy pojawiać się trochę wolniej.
4.      Postać MUSI podejmować jakąś akcję podczas swojej tury. Jeśli post będzie długi, ale faktycznej treści będzie mało lub wcale nie odpiszę dopóki gracz go nie poprawi.
5.       Czekanie jest też akcją. Jednak sytuacje gdzie ma sens będą rzadkie i oczywiste. Czynność tą można wykonywać raz – jak stan rzeczy będzie się miał zmienić to zmieni się po tym jednym poście.
6.      Zawsze można prosić o dokładniejszy opis lokacji lub istot, które są widoczne. Można to przeprowadzić pozafabularnie lub fabularnie.
6.1.   Obserwację fabularną można stosować raz w danej sytuacji chyba, że zostanie znacznie zmieniona metoda (np. jeżeli nie zobaczył nic w widmie widzialnym może użyć radaru lub sonaru). Jeżeli postać ma możliwość użycia mniej standardowych metod obserwacji preferowane jest by chęć ich użycia lub użycia jeśli nic normalnie nie zobaczy w tym samym poście.
7.      Gracze muszą opisać stan fizyczny i psychiczny postaci na początku misji oraz jej wyposażenie co obejmuje: ubrania, broń, prowiant, narzędzia etc.
7.1.   Co nie zostanie opisane wtedy i nie zostanie zdobyte jakoś podczas misji jest niedostępne dla postaci.
7.2.   Jeżeli postać gdzieś coś odłoży i nie zostanie opisane zebranie tego ten przedmiot jest tracony. Nie zawsze będzie można powrócić do miejsca gdzie został i nie zawsze będzie tam nawet jeśli będzie można.
8.      W zależności od sytuacji i reakcji postaci mogę używać kości z różnym zakresem wartości odpowiadających za sukces lub jeśli postać ma umiejętności i dobrze opisze czynności rzut może zostać pominięty.
8.1.   Mistrz miecza nigdy nie dźgnie się nim w oko nawet przy fatalnym rzucie.
9.      Głupota może spowodować obrażenia nawet na misji rangi C.
9.1.   Nieuniknione obrażenia będą czymś rzadkim nawet na misjach rangi A.
9.2.   Idiotyczne zachowania mogą prowadzić do śmierci. Zawsze można jej uniknąć, ale jeżeli ktoś uzna, że np. stanięcie przed szarżującym nosorożcem to dobry pomysł to się rozczaruje.




Ze względu na specyfikę misji oraz fakt, że będą w niej uczestniczyć trzy osoby, a nie jedna proszę graczy o krótki wstęp, który opisze ich spotkanie. Przy okazji proszę o opis stanu tak jak w moich zasadach. Kolejka, która zostanie ustalona podczas tych postów wstępnych będzie utrzymywana przez całą misję chyba, że z jakiegoś powodu uznam zmianę za konieczną lub najzwyczajniej w świecie wygodną o czym poinformuję graczy.

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Polityka czy przyjaźń? 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Nadszedł długo wyczekiwany dzień.
Aeron obudził się wcześnie, aby dopilnować wszystkiego osobiście. Nie wyprawiali się daleko, ale wycieczka wymagała przygotowania sprzętu a przede wszystkim ubrania stroju, który będzie odpowiedni i będzie zapewniał ochronę. Zaczął od siebie, wybierając komplet prosty i praktyczny, składający się z koszuli, zapinanego na bok kaftana, spodni wpuszczanych w buty i płaszcza z kapturem. Całość była pozbawiona ozdób, tak charakterystycznych dla wyższego stanu, dla szlachty. Dlaczego? Bo dzisiaj nie liczyła się elegancja a aspekt praktyczny. Konna wycieczka miała być swego rodzaju relaksem, a że przy okazji przyjdzie mu załatwić pewną ważną sprawę...
Odziany w czerń, wyszedł ze swoich komnat i skierował się do skrzydła w którym mieszkała Abigail. Można powiedzieć, że dziś był jej dzień. Dzień w którym powinna zrobić wrażenie. Z pewnością służba już pomogła ubrać się jej w wybrany przez niego strój.
Gdy już był pewien, że dziewczyna jest gotowa do drogi, wręczył jej mały sztylecik i polecił przypiąć go do paska. Oczywiście mała nie będzie umiała się nim posłużyć, ale broń musiała mieć, choćby na wszelki wypadek.
Przygotowane do drogi konie były wypoczęte, nakarmione i napojone. Dla Abi wybrano najspokojniejszego wałacha jaki istniał - kasztanowego, potulnego, dającego się prowadzić nawet dziecku. Do juków włożył dla dziewczynki zapasową koszulę, koc i porcję sucharów oraz mały bukłaczek. Jego rumak był większy i bardziej narwany - stalowoszary Tancerz drobił niecierpliwie, kiedy Aeron pakował koc, jedzenie, bukłak, hubkę i krzesiwo dla siebie. Nie przewidywał postojów, ale nigdy nie wiadomo co i kiedy się przyda.
Nie był bezbronny. Zabrał swój rapier, oprócz tego przypiął do pasa sztylet, drugi schował w bucie. Do juków schował worek metalowych opiłków a w kieszeni kaftana sakiewkę z dwudziestoma płaskimi, metalowymi płytkami wielkości monety. Ubranie miał wzmocnione od wnętrza skórzanymi pasami, podobnie jego podopieczna. Chciał być pewien, że w drodze nic im się nie stanie.
To nie tak, że nie ufał osobie z którą przyjdzie im się spotkać. Co jak co, ale jego znał na tyle dobrze by być pewnym, że tamten nie będzie próbował sztuczek.

Pomógł Abigail wspiąć się na konia i zapewnił ją, że wałach nie będzie szarżował. Jedyne co, to powinna się mocno trzymać siodła i w razie czego dać mu klapsa, a on poniesie ją do domu, w bezpieczne miejsce. Nie chciał straszyć dziecka, ale musiał pamiętać, że Kraina Luster, choć cukierkowa, nie zawsze była bezpieczna.
Gdy byli gotowi do drogi, Aeron wskoczył na koń i ruchem nóg dał sygnał ogierowi do drogi. Musiał szarpnąć za wodze, bo Tancerz najchętniej poszedłby galopem, ale musieli pamiętać o spokojnym koniu Abi i niej samej.
Młody Vaele uśmiechał się do dziewczynki i prowokował rozmowę o wszystkim - o pogodzie, o humorze, samopoczuciu. Odpowiadał też na jej pytania, ale jeśli pytała o cel podróży, nie mówił z kim się spotkają. Nie chciał wyjawiać, że tak naprawdę celem spaceru było zapoznanie dziecka... z jej przyszłym mężem. O ile oczywiście wszystko pójdzie dobrze. Ale o tym, słodka Abigail, nie musiała wiedzieć.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Odkąd tylko Aeron zapowiedział dziewczynce konny wypad, ta po prostu tym żyła! Cały tydzień zagadywała każdego domownika, by dowiedzieć się jak najwięcej. Nie mogła się wprost doczekać! Jej książę bywał bardzo zabiegany, przez co czasem nie widywała go po kilka dni i bardzo wtedy tęskniła. Bianka, Caius i Aiden byli przekochani i bardzo fajnie się z nimi czas spędzało. Bianka była dla niej jak Nana, ale była o wiele milsza i bardziej radosna. Spędzały ze sobą naprawdę dużo czasu, gdy dziewczynka była w posiadłości. Abigail pokochała całą trójkę, ale najchętniej spędzała czas z Caiusem. Jeśli można to tak nazwać, bo on sam raczej zawsze próbował się jej pozbyć, ale mała nigdy nie dawała za wygraną. Sprawiało jej to niemałą frajdę.

Tak więc gdy nadszedł dzień konnej wyprawy, zerwała się skoro świt z łóżka. Zaścieliła je, pozbierała zabawki do skrzyń, sama się umyła i ganiała po pokoju z Lulu, aż przyszła Bianka i pomogła jej się ubrać. Abi była już dużą dziewczynką i potrafiła sama się ubrać, ale te ubrania były jakieś inne i potrzebowała pomocy. Kobieta przypięła do peleryny dziewczynki broszkę w kształcie niedźwiedzia. Upiorna zapytała też, czy może wziąć ze sobą Lulu, ale Bianka powiedziała że lepiej by było jakby jej nie brała. Jest jeszcze bardzo młoda i jeszcze mogłoby się jej coś przypadkiem stać. Abi chcąc zadbać o swoją przyjaciółkę, nie nalegała. Poprosiła tylko by ktoś się z nią bawił gdy jej nie będzie. Bianka zaplotła kręcone włoski Abi, robiąc jej coś w rodzaju wianka. Włosy sięgały jej już bioder! Rogi też ostatnimi czasy trochę urosły i wystawały jakieś 6 cm z loków dziecka. Już teraz widać było, że będą raczej proste i wygięte do tyłu jak u jakiejś antylopy.
Gdy Aeron do niej przyszedł, prawie piszcząc dopadła do niego i przytuliła się. Nie bardzo chciała wziąć sztylet, wizja użycia go kiedykolwiek była bardzo nieprzyjemna, ale wytłumaczył jej że to dla bezpieczeństwa, więc nie kręciła już nosem.
Abi jeszcze nigdy nie jeździła konno, więc miała lekkie obawy. Widząc jednak konia na którym miała jechać bardzo się ucieszyła. Był taki słodki i miły! Podeszła do niego i pogłaskała po szyi. Taki gładziuuutki.
Gdy Aeron pomógł jej zasiąść w siodle, była trochę spięta ale instynktownie wiedziała jak ułożyć się w siodle by było wygodnie. Gdy mężczyzna ruszył, dziewczynka starała się go naśladować, bardzo nie chciała spaść i opóźnić podróży! Tak się na tym skupiała na początku, że niewiele mówiła, wystarczyło jednak trochę czasu by się wyluzowała i wróciła typowa dla niej śmiałość i gadulstwo. Zagadywała kuzyna o to jak mu się spało, czy zjadł śniadanie, o las i wszystko co tylko przyszło jej do głowy, a najbardziej o cel podróży. Jednakże na to ostatnie Aeron nie chciał jej odpowiedzieć! Zmieniał szybko temat, przez co dziewczynka była jeszcze bardziej ciekawa!

Powrót do góry Go down





Vyron
Gif :
Polityka czy przyjaźń? 5PUjt0u
Godność :
Vyron Laraziron
Wiek :
Wygląda na 30 lat
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182 cm / 76 kg
Pod ręką :
Sakiewka z pieniędzmi, sakiewka z kryształowym pyłem, oprawiony klejnot "Tchnienie Muzy", pałasz, rewolwer czarnoprochowy typu Le Mat, sztylet w cholewie buta.
Broń :
Pałasz, rewolwer typu Le Mat, sztylet w bucie
Zawód :
Dręczyciel ludu pracującego i pasożyt społeczny
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t141-vyron-laraziron https://spectrofobia.forumpolish.com/t1124-vyron
VyronDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Gdy się obudził, w komnacie było jeszcze ciemno. Zapalił lampę i jeszcze przez chwilę leżał w pościeli, patrząc się w sufit. Mimo, że leżał spokojnie sen nie przyszedł ponownie. Wstał, i całkiem goły, nie przejmując się poranną erekcją, podszedł do okna, za którym właśnie zaczynało świtać. Koniec końców, jak mówiło przysłowie „Każdy Upiorny z rańca ma w gaciach powstańca”. Słońce było jeszcze sporo poniżej horyzontu, ale jego pierwsze promienie zaczynały przeganiać noc. Przez chwilę wpatrywał się w górskie szczyty i słuchał odbijanych przez nie dźwięków. Twarz i resztę ciała owionął mu chłodny, górski wiatr, który zmierzwił włosy pomiędzy okutymi srebrem rogami. Odetchnął kilka razy głęboko. Chłodne i czyste jak łza górskie powietrze przyjemnie załaskotało w krtani i oskrzelach. Nadchodziła jesień, a jej pierwsze oznaki dawało się już wyczuć w powietrzu. Lubił jesień. Obrazy z niezbyt odległej przeszłości wypełniły jego umysł i sprawiły, że na twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
Pokiwał głową jakby na potwierdzenie, po czym odszedł od okna. To był dobry dzień by udać się na wędrówkę-przejażdżkę po okolicy.
Zdjął okucia rogów i położywszy je na szafce przy łóżku, poszedł do łazienki załatwić mniejszą i większą potrzebę. Po wszystkim, pogwizdując sobie pod nosem, już o wiele lżejszym krokiem, poszedł pod prysznic. Umywszy się, podszedł do lustra. Przez chwilę kontemplował swój wygląd. Przesunął dłonią po policzkach na których zaczynał pojawiać się zarost. Sięgnął po brzytwę, ale powstrzymał się. A może zapuści brodę? Uznał to za ciekawy pomysł. Odłożył brzytwę na miejsce i wyszedł do komnaty. Ubrał się (poza bielizną) w czarną koszulę i czarne szarawary, a na rogi założył i przymocował specjalnym klejem, nowe okucia. Te dla odmiany miały groty ostre jak brzytwy, a srebro pokrywała delikatna, wytrawiona floratura.
Z szafy wyjął lekki, skórzany pancerz w który, w równych odstępach wstawiono małe, zielone kryształy, skórzane karwasze i takie same nogawice. Całości dopełniał pas z oprawionym w klamrze kryształem. Kawałkiem szmatki starł warstwę impregnującego cały komplet tłuszczu. Założywszy wszystko, podskoczył kilka razy by sprawdzić czy pancerz, ani żaden z elementów ubrania go nie obciera, ani nie krępuje ruchów. Na nogi założył oficerki i również sprawdził czy nigdzie go nie obcierają. Wszystko było w należytym porządku.
Podszedł do szafy, wyjął z niej pałasz, rewolwer i nóż, który od razu wsunął w cholewę buta. Z szuflady wyjął ozdobny medalion z zielonym kryształem a na ręce założył dwie bransolety z podobnymi kamieniami. Przy pasie powiesił sobie spory woreczek ze sproszkowanym kryształem a do kieszeni na piersi włożył kilkanaście (kilkanaście tj. 15 ) większych fragmentów. Podszedł do stołu, i położywszy broń na nim broń, sprawdził czy pałasz jest ostry i łatwo wychodzi z pochwy, a następnie załadował rewolwer i przygotował komplet (komplet tj. dziewięć zwykłych i dwa do lufy gładkiej– śrutowy i kula) ładunków na wszelki wypadek. Spakowawszy wszystko, na głowę założył kapelusz z szerokim rondem, otulił się płaszczem i wyszedł z komnaty.
Był gotowy do drogi.
Zanim poszedł osiodłać konia i przygotować go do drogi, spakował jeszcze juki biorąc ze sobą następujące rzeczy: końską derkę, zgrzebło i kopystkę, 4 podkowy, młotek, przybory do szycia (igła i dratwa), impregnowane płótno 3x3, koc, śpiwór, dwie pałatki, łyżkę i widelec, manierkę, małą łopatkę, zapas jedzenia na trzy dni (suszone mięso, suchary, suszone owoce, suszona ryba, zmielona kawa, 12 cukierków), trzy duże (5 litrowe) bukłaki wody, zapasowe ubrania (2 komplety), zestaw do konserwacji broni i uzbrojenia ochronnego, mieszek z pieniędzmi (15 złotych monet – pochowanych w kilku miejscach), przybory pisarskie, hubkę, rozpałkę i krzesiwo oraz 10 metrów liny.
Koń, wysoki kary ogier o błyszczących oczach, czekał w stajni. Zwierzę było dobrze odżywione i zadbane. Mięsnie lśniły pod sierścią znamionując siłę, dobrą kondycję i zdrowie. Widząc swojego pana niosącego rząd koński, zachrapał cicho u rzucił łbem przestępując z nogi na nogę. On też cieszył się na krótką wycieczkę po okolicy.
Nie spiesząc się, Vyron całość wybranego sprzętu załadował na konia dbając o to, by ciężar rozkładał się na zwierzęciu równomiernie. Do całości dodał jeszcze worek z obrokiem.
Zaciągnął ostatnie paski juków, poprawił czaprak, podpierśnik i podogonie, dociągnął popręg i wyrównał paski ogłowia. Przeprowadził konie po stajni by zobaczyć, czy zwierzęciu nic nie przeszkadza ani nie obciera, po czym wskoczył na siodło i ruszył wolno w kierunku bram zamku.
Gdy wyjechał poza mury, słońce właśnie wychodziło zza gór.
Ciekawe jakie przygody na niego czekają ?

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Polityka czy przyjaźń?
Nie 27 Paź - 21:31
Dzień zapowiadał się wspaniały. Niebo ledwie co upstrzone stadkami chmurek nadawało mu jedynie malowniczości w żadnym stopniu nie ograniczając promieni słonecznych przed ogrzewaniem tych wszystkich na niskościach. Wiatr był delikatny. Nawet nieubranemu człowiekowi by nie przeszkadzał. Był raczej z rodzaju tych co wpychają niesforne kosmyki do oczu i nadającego florze jakże charakterystycznego i uspokajającego szumu. Jeżeli to się utrzyma, a nic nie zapowiadało by miało się cokolwiek w tej kwestii zmienić, to ubrani na jesienną aurę zaczną się powoli pocić. Oczywiście o ile nie zechcą przynajmniej poluzować własnych ubrań.
Służba szczerze życzyła jak najmilszego dnia młodej paniczce i jej opiekunowi. Oboje zdecydowanie zasłużyli na miły dzień. Jednak nie mogli tak stać do wieczora więc wrócili do swoich zajęć.
Konie szły spokojnie stępa. To była dobra decyzja na początek dnia. Drugi najwolniejszy chód koński jakim jest kłus wymaga dość sporego zaangażowania i zgrania z ruchami konia by był komfortowy. Całkiem popularna była opinia, że łatwiej dobrze opanować galop i cwał niż kłus właśnie. Nie wszyscy się z nią oczywiście zgadzali. Ten temat jednak nie jest obecnie nadto istotny. Ot ciekawostka.
Drugi wyjazd był zdecydowanie bardziej samotny. Jednak charaktery poszczególnych arystokratów były też odmienne. Przygotowanie również. Tak jak Vaele był ostrożny to już lord Laraziron był przygotowany na napad. A zapewne i więcej.
Posiadłości starych...
Wrogów? Przyjaciół? Czasami ciężko było w ich wypadku zdecydować. Co było poważne, a co przekomarzaniem. Co pozą, a co szczerością. Ostatecznie u arystokracji nawet rozmowa przy cieście i herbacie to ciąg dalszy polityki.
Może i dawno nie było między rodami żadnej pokaźnej wojny. Przynajmniej jeśli jako wojnę uzna się tylko taką gdzie stal brzęczy, działa huczą i krew się leje. Wojna polityczna i ekonomiczna to nadal wojna, czyż nie?
Posiadłości obu arystokratów może nie znajdowały się na drugich końcach znanego świata, ale nie były też obok siebie. Ostatecznie posiadłość to też nieadekwatne tutaj określenie. Zazwyczaj odnosi się ono do większego domu ze sporym ogrodem bądź parczkiem. Tu? Tu w grę wchodziły całe lasy i wsie.
Siłą rzeczy dojazd do miejsca spotkania nie trwał pięciu minut. Słońce zdążyło spokojnie się podnieść na kilka palców ponad linię horyzontu.
No i spotkali się w umówionym miejscu. Samotny jeździec dotarł pierwszy. Mógł w czasie oczekiwania zrobić co chciał. Nie czekał jednak też przesadnie długo, bo niespełna kwadrans. Raczej nie powód by się obrazić.

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach