Kawiarenka „Kwiat paproci”

Parvatti
Gif :
Kawiarenka „Kwiat paproci” 5PUjt0u
Godność :
Parvatti Ray
Wiek :
1000 lat ponad, ale dalej się trzyma
Rasa :
Baśniopisarka
Wzrost / Waga :
165 cm/ 53 kg
Znaki szczególne :
Srebrno złote włosy, tęczowe oczy i elfie uszy.
Pod ręką :
Papierosy, klucze do mieszkania, portfel, zapalniczka, bransoletka Animicus.
Zawód :
Alkoholik, obieżyświat.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t189-parvatti
ParvattiNieaktywny

Nie tak znana i lubiana jak wykwintne kawiarnie słynnych cukierników tej Krainy. "Kwiat paproci" był osadzony w bocznej alejce poza tłumami ludzi, tam gdzie zawsze jest cicho. Prowadzi ją stare małżeństwo lalkarzy Samuela i Nadi. Ściany pokryte są ciemną boazerią, na której wiszą zdjęcia różnych par, które możliwie kiedyś odwiedzały to miejsce, albo to właśnie tu znalazły szczęście. Przy większości stolików były albo skórzane kanapy, albo wygodne, miękkie fotele. A każdy mebel w innym stylu, niczym na wystawie garażowej. Nie uświadczysz tu wielkiego wyboru deserów, jednak to co siwa już pani Nadia ma do sprzedania jest robione własnoręcznie przez nią z pasją, miłością i kunsztem dawnej mistrzyni lalkarstwa.
To co wyróżnia tą kawiarnie od innych jest irracjonalnie ogromna kolekcja herbaty postawionej na półkach za kontuarem. Oraz układ kawiarni przypominający mieszkanie z zburzoną częścią ścianek działowych. Jest pełno zakamarków i oczywiście dużo paprotek w każdym kącie.



Ostatnio zmieniony przez Parvatti dnia Wto 9 Kwi - 19:30, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





Parvatti
Gif :
Kawiarenka „Kwiat paproci” 5PUjt0u
Godność :
Parvatti Ray
Wiek :
1000 lat ponad, ale dalej się trzyma
Rasa :
Baśniopisarka
Wzrost / Waga :
165 cm/ 53 kg
Znaki szczególne :
Srebrno złote włosy, tęczowe oczy i elfie uszy.
Pod ręką :
Papierosy, klucze do mieszkania, portfel, zapalniczka, bransoletka Animicus.
Zawód :
Alkoholik, obieżyświat.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t189-parvatti
ParvattiNieaktywny
Parvatti poprowadziła swoją nową towarzyszkę do kawiarenki, w której, chyba jako jedynej w Krainie Luster nie było tłoku. Weszła przed drzwi i przywitała serdecznie panią Nadię prosząc by przekazała uściski i życzenia szybkiego powrotu do zdrowia mężowi, ponieważ się przeziębił. Przy okazji przytrzymała drzwi dziewczynie, po czym pokazała jej miejsce w głębi sali, gdzie przy małym, okrągłym stoliku stały dwa fotele, jeden szeroki, z poduszką, a drugi smuklejszy, przez który przerzuony był wełniany koc. Jednak na razie przyszło im stanąć przy ladzie by wybrać smakołyki dla siebie. W tym miejscu moi państwo nie było menu, nie było kelnerek, tu rządzi samoobsługa.
--Wybierz co chcesz, ja zapłacę. Przecież jesteś moim gościem.
Parvatti uśmiechnęła się promiennie wskazując uroczej Arystokratce ladę z ciastami orzykrytymi szklaną pokrywką. Dzisiaj królował sernik wiedeński, ciasto szpinakowe i marchewkowe z polewą marcepanową.

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Kawiarenka „Kwiat paproci” 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Poszła za kobietą, cały czas się w nią wpatrując. Podziwiając jej piękne, białe włosy, które lśniły w słońcu. Nawet nie zwracała uwagi na drogę. Nawet nie zorientowała się, gdy dotarły na miejsce.
Rozejrzała się po pomieszczeniu, grzecznie przywitała się z kobietą, która widać byłą znajomą Parvatti. Podeszła do lady i zajrzała do środka. Nie mogła się jednak skupić na tyle, żeby wybrać coś dla siebie. Poza tym nigdy nie jadła takich ciast, nie miała więc pojęcia, które by jej zasmakowało.
Nie czuła się zbyt komfortowo. Odkąd pracowała w Dworku, starała się nie wychodzić poza jego teren, a jak już to nie chodziła do żadnych kawiarni, jedynie do sklepów i raz udało jej się przejść do księgarni. Ale tam raczej nie musiała wybierać ciast.
Trochę się speszyła i spojrzała niepewnie na kobietę - wezmę to co pani - uśmiechnęła się nieśmiało i cofnęła. Może wybór nie był wielki, ale i tak jej za wiele te ciasta nie mówiły. No cóż...może i była Upiorną Arystokratką, ale poza korzeniami i rogami, nie miała z nimi nic wspólnego.

Powrót do góry Go down





Parvatti
Gif :
Kawiarenka „Kwiat paproci” 5PUjt0u
Godność :
Parvatti Ray
Wiek :
1000 lat ponad, ale dalej się trzyma
Rasa :
Baśniopisarka
Wzrost / Waga :
165 cm/ 53 kg
Znaki szczególne :
Srebrno złote włosy, tęczowe oczy i elfie uszy.
Pod ręką :
Papierosy, klucze do mieszkania, portfel, zapalniczka, bransoletka Animicus.
Zawód :
Alkoholik, obieżyświat.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t189-parvatti
ParvattiNieaktywny
Widziała, jak dziewczyna zawstydziła się, gdy Baśniopisarka zaproponowała jej wybór ciasta. Stanęła więc na nią i wskazała półkę z ciastami.
-Nie oddawaj decyzji innym, życie jest ciągłą decyzją, pytaniem i odpowiedzią.
Może dość pompatyczne słowa jak na kupowanie ciasta, jednak Paro czuła, że za tą potulnością kryje się coś więcej. Dziewczyna od pierwszego spojrzenia wydaje się inna, niż zwykła Arystokratka. Jednak Paro znała się trochę na ludziach i tak stojąc za dziewczyną oparła swoją głowę na jej ramieniu.
-Pani Nadia jest znakomitą kucharką i zna się na herbatach więc nie masz się czego bać.-Podniosła rękę dziewczyny, jeśli ta jej na to pozwoliła i wskazała jej małą tablicę, zawieszoną przy drzwiach od kuchni, na której pisało "opowiedź co lubisz, a możemy ugotować coś specjalnie dla ciebie".-Tu możesz znaleźć dużo więcej, niż się wydaje.
Puściła dziewczynę i odsunęła się o krok dając jej przestrzeń do wytchnienia i podjęcia decyzji. Jak mogła się domyślać, to Paro nie wybierze, ani za nią, ani nie zamierzała wybierać nic przed nią. Odsunęła się odwracając do ściany i przyglądając się fotografii na ścianie przedstawiającej dwójkę roześmianych nastolatków. Ciekawiła się, kim byli i chociaż mogła się mylić, to zdawało jej się, że dziewczyna była marionetką.
Pani Nadia również nie pośpieszała Upiornej, spokojnie wycierając ścierką długą ławę z ewentualnego kurzu, który bu mógł zalec na meblu, a przecież w kawiarni to nie wypada tak by coś było brudne.

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Kawiarenka „Kwiat paproci” 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Opuściła wzrok, orientując się, że ten mały plan nie wyszedł. Będzie musiała sama wybrać. Zarumieniła się znów mocno, czując brodę towarzyszki na swoim ramieniu. Zerknęła na nią i przełknęła ślinę, słuchając uważnie jej kolejnych słów. A raczej chłonąc wszystko co mówiła. W końcu miała tak wspaniały głos!
Rim nie bała się. Po prostu...nie wiedziała co ma wybrać. Rzadko kiedy miała wybór, swoje własne zdanie, dlatego też średnio czuła się jako osoba, która ma podejmować decyzje.
Pozwoliła poprowadzić swój wzrok za pomocą własnej ręki. Można tutaj wybrać własne ciasto. Nie chciała sprawiać dodatkowych problemów. Pokręciła więc głową - wezmę...sernik i jeśli mogę to czarną herbatę - poprosiła w końcu. Uśmiechnęła się niepewnie do kobiety, mając nadzieję, ze to wystarczy. Chciała z nią spędzić czas. Najchętniej to w ogóle by jej nie opuszczała, ale nie mogła....chociaż może jednak? Nie...nie chciała się narzucać...ale może chociaż będzie mogła ją lepiej poznać?

Powrót do góry Go down





Parvatti
Gif :
Kawiarenka „Kwiat paproci” 5PUjt0u
Godność :
Parvatti Ray
Wiek :
1000 lat ponad, ale dalej się trzyma
Rasa :
Baśniopisarka
Wzrost / Waga :
165 cm/ 53 kg
Znaki szczególne :
Srebrno złote włosy, tęczowe oczy i elfie uszy.
Pod ręką :
Papierosy, klucze do mieszkania, portfel, zapalniczka, bransoletka Animicus.
Zawód :
Alkoholik, obieżyświat.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t189-parvatti
ParvattiNieaktywny
Chyba trochę poniosła ją za duża wena artystyczna, gdy mówiła o wyborze ciasta. No, ale, ale ciasto też jest w życiu dość ważną rzeczą, której wartości nie można obniżać, nie ważne w jakiej sytuacji byśmy się znaleźli.
Kiedy młoda arystokratka wybrała, Paro złapała ją za bark i pokazała dwa fotele w rogu sali, na środku stolika stała mała, zapalona świeczka, a na każdym fotelu leżał poskładany kocyk, którym można było się odkryć w chłodny dzień. Było to chyba najspokojniejsze miejsce, więc nawet jeśli nagle w kawiarny pojawiły się tłumu, to im nie powinien nikt przeszkadzać. Bardzo prawdopodobne było też to, że nikt nie dosłyszał by z innych miejsc siedzących ich rozmowy, chyba, że posiadał by specjalną moc, lub był by Dachowcem o jak wiadomo wszystkim, dużo lepszym zmyśle słuchu.
Pani Nadia podała dziewczynie ciasto na talerzyku ozdobionym w małe serduszka malowane ma porcelanie. Do tego był widelczy do ciasta. Paro poczekała, aż dziewczyna odbierze swoją porcję, by jej nie przeszkadzać w przejściu.
-Czarną, z bergamotką i pomarańczą.
Paro poczekała chwileczkę na herbaty dyskutując o czymś z właścicielką i wróciła niosąc niewielką tackę z dwoma filiżankami, malowanymi w serca podobne do tych na talerzyku. Postawiła obydwie na stole i rozsiadła się w jednym z foteli.
-Opowiesz mi coś o sobie Rim? Nie wiem czemu, ale podejrzewam, że wiele się zdarzyło w twoim życiu.
Przyglądała się z ciekawością towarzyszce zachęcając ją do wypowiedzenia się przyjaznym uśmiechem.

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Kawiarenka „Kwiat paproci” 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Odebrała swoje ciasto, dziękując za nie grzecznie i usiadła na jednym z foteli, które wskazała jej Parvatti. Czekała na towarzyszkę, nie odrywając od niej wzroku. Nie zaczęła jeść, po prostu siedziała i napawała się jej pięknem.
Podziękowała nieśmiało i przysunęła do siebie filiżankę. Nie upijała jednak jeszcze jej zawartości. Starała się nie gapić na kobietę, ale nie potrafiła.
- A Pani nie bierze ciasta? - zapytała niepewnie. Trochę dziwnie się czuła jako ta, która wzięła więcej. Nawet przez chwilę się zastanawiała czy czasem nie oddać kawałka, ale to by chyba było niegrzeczne. Wzięła więc kawałek i spróbowała - dobre! - powiedziała wyraźnie zaskoczona. Może i robiła czasem ciasta, ale nigdy ich nie próbowała więc tym bardziej się cieszyła, że może spróbować - chce pani spróbować? - podsunęła w jej stronę talerzyk, z nadzieją w fioletowych oczach.
Co chwilę na nią zerkała zarumieniona. Aż prawie nie usłyszała jej pytania. Dopiero po chwili dotarło do niej, że została o coś zapytana. Speszyła się przez to, bo nie wiedziała co może powiedzieć.
- Ja... - zaczęła niepewnie - pochodzę z Namalowanej Pustyni...wychowywała mnie mama z wujkiem, byli Dachowcami. Niedawno opuściłam dom i znalazłam pracę w jednym Dworku u Marionetkarza. Pomagam jemu i jego narzeczonej zajmować się domem - powiedziała pokrótce - bardzo lubię gotować i śpiewać - dodała jeszcze. Nie chciała kłamać, w szczególności tak wspaniałej kobiety, która siedziała tutaj przed nią i zaprosiła ją na herbatę, która też na pewno była cudowna.
- Czy...ja też mogę się czegoś o Pani dowiedzieć? - zapytała nieśmiało się uśmiechając.

Powrót do góry Go down





Parvatti
Gif :
Kawiarenka „Kwiat paproci” 5PUjt0u
Godność :
Parvatti Ray
Wiek :
1000 lat ponad, ale dalej się trzyma
Rasa :
Baśniopisarka
Wzrost / Waga :
165 cm/ 53 kg
Znaki szczególne :
Srebrno złote włosy, tęczowe oczy i elfie uszy.
Pod ręką :
Papierosy, klucze do mieszkania, portfel, zapalniczka, bransoletka Animicus.
Zawód :
Alkoholik, obieżyświat.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t189-parvatti
ParvattiNieaktywny
Słysząc pytanie uśmiechnęła się wesoło do towarzyszki. Wiedziała, że ta się na nią ciągle gapi, jednak nie przeszkadzało jej to za bardzo, przecież dziewczyna powiedziała, że Paro się jej podoba. Swoim słodkim zachowaniem tylko utwierdzała Baśniopisarkę w prawdziwości swoich intencji. Więc ta postanowiła to trochę wykorzystać dla siebie.
-Chętnie spróbuję jak nalegasz.
Parvatti pochyliła się do przodu podnosząc z fotela i opierając łokcie na stole otworzyła usta, by dziewczyna ją nakarmiła. Jeśli jednak tego nie zrobiła, to wróciła na swoje miejsce, bez próbowania ciasta. Słuchała spokojnie jej wypowiedzi, która rozjaśniła jej większość pytań.
-Czyli te tatuaże są tak dla wtopienia się w tłum za dziecka?
Zrobiła chwilę przerwy, jeśli dziewczyna postanowiła jej od razu odpowiedzieć i postanowiła spełnić jej prośbę i opowiedzieć coś o sobie.
-Jestem Pisarką Marzeń, z rodu Rai. Moi rodzice są nauczycielami, a ja korzystając z swobody panny na wydaniu podróżuję po światach.
Właściwie nie miała za dużo do powiedzenia o sobie, z upływem lat różnice, które widziała między światami tak się dla niej zatarły, że ciężko było je dostrzec. Lata płynęły, a ona ich nie dostrzegała.

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Kawiarenka „Kwiat paproci” 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Otworzyła szeroko oczy widząc jak kobieta się do niech nachyla i trochę ją ścięło. Szybko się jednak zreflektowała i założyła na widelczyk kawałek ciasta, by następnie ostrożnie poczęstować nim swoją towarzyszkę. Uśmiechnęła się przy tym nieśmiało - i ... i jak? - zapytała, ciesząc się, że jasnowłosa jej nie odtrąciła. Chyba zaczynała się też czuć trochę pewniej, bo już tak się nie ukrywała z tym, że chce podziwiać wspaniałe, tęczowe oczy Parvatti.
Przytaknęła głową na pytanie - podobno mój wujek zrobił mi je krótko po tym jak się urodziłam. Nienawidził Upiornych, oraz uważał, że to wstyd, że w rodzinie ktoś taki się urodził, więc musiałam cały czas ukrywać przed innymi to kim naprawdę jestem - przyznała. Pokazała też tatuaże na swoich przedramionach. Przedstawiały one cętki, w tym samym kolorze, co wąsy - moja mama miała takie naturalnie, tylko, że czarne. Była lamparcicą, a urodziła antylopę - powiedziała i ściszyła na koniec głos, nie wiedząc jak kobieta zareaguje.
Rodu Rai...nic jej to nie mówiło. I nie wiedziała czy powinno, w końcu nie znała się na władzy jaka tutaj panowała. Pochodziła z rodziny koczowniczej, więc niezbyt ich interesowały osoby z wyższych sfer.
- Podróżuje pani po światach? - fioletowe oczy dziewczyny się zaświeciły - była pani w każdym? Który był najciekawszy? - upiła trochę swojej herbaty, nie odrywając wzroku od rozmówczyni. Zjadła też znów kawałek sernika, nawet nie zauważając, że kawałek sera utknął jej przy kąciku ust.

Powrót do góry Go down





Parvatti
Gif :
Kawiarenka „Kwiat paproci” 5PUjt0u
Godność :
Parvatti Ray
Wiek :
1000 lat ponad, ale dalej się trzyma
Rasa :
Baśniopisarka
Wzrost / Waga :
165 cm/ 53 kg
Znaki szczególne :
Srebrno złote włosy, tęczowe oczy i elfie uszy.
Pod ręką :
Papierosy, klucze do mieszkania, portfel, zapalniczka, bransoletka Animicus.
Zawód :
Alkoholik, obieżyświat.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t189-parvatti
ParvattiNieaktywny
Przełknęła kawałek ciasta, którym nakarmiła ją Upiorna i uśmiechnęła się szeroko. Ciasto było faktycznie dobre. Nie dało się go porównać z wypiekami mistrzów cukiernictwa, jednak to było wykonane z miłością i starannością. Tak jak matka piecze dla swoich dzieci - specjalnie by im zasmakowało i zjadły całą blachę.
-Faktycznie pyszne.
Słysząc dalszą część opowieści dziewczyny i dostrzegając różnicę w jej modulacji głosu brakło jej słów. Nie odpowiedziała więc od razu, nie wiedziała co ma powiedzieć. Czym jest przecież czystość rasowa w czasie, gdzie mają inne zmartwienia. Czy mogli wogóle mówić o takiej wartości? Przecież przez tysiąclecia, żyją pod jednym niebem.
-A czy ty siebie nienawidzisz?
Nie powinna pocieszać dziewczyny, czy tłumaczyć zachowania członków jej rodziny, jeśli ona sama siebie akceptuje, to nie powinno być problemu. A jeśli nie, to powinno się to zmienić. Wartość człowieka rośnie wewnątrz niego. Opinie innych, złe spojrzenia czy zazdrość nie powinna być w ogóle istotna.
Widząc ciekawość dziewczyny, na wieść o jej długiej wycieczce zaśmiała się krótko i przyjacielsko.
-Każdy świat jest na swój sposób piękny. U ludzi jest wiele interesujących wynalazków, które nie działają w naszym świecie, Szkarłatna Otchłań jest na swój sposób tajemnicza co dodaje ciekawego dreszczu emocji. Jeśli nie zwracasz uwagi na to jakiej, kto jest rasy, to wszędzie jest ciekawie.
Patrzyła na nią uważnie, jak jadła i kiedy został jej kawałek ciasta w kąciku ust wstała, przechyliła się przez stolik i sprawnym ruchem starła go palcem wskazującym. Po tym zabiegu z uśmiechem wróciła na swoje miejsce i włożyła palec do ust oblizując go z ciasta.

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Kawiarenka „Kwiat paproci” 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Uśmiechnęła się zarumieniona. Cieszyła się, że Parvatti smakuje. Ciekawe, czy jej ciasta też by jej zasmakowały...ale czy w ogóle miałaby okazję by jej coś upiec? Miała nadzieję! Chociażby miała się wymigać jakoś od pracy, to na pewno upiecze jej kiedyś ciasto! Specjalnie dla niej! - ma pani jakieś...ulubione ciasto? - zapytała niepewnie, chcąc się dowiedzieć co takiego lubi Parvatti.
Zamrugała zaskoczona, słysząc jej pytanie. Opuściła wzrok. Musiała się zastanowić - ja...nie wiem... - powiedziała ostrożnie - nigdy o tym nie myślałam, ale...chyba nie - sama nie była pewna tego co mówi. Uśmiechnęła się jednak przepraszająco do Baśniopisarki, mając nadzieję, że ta cudowna kobieta jej nie odtrąci. Nie zostawi przez to, że Rim jest jaka jest.
Słuchała tej krótkiej opowieści z zapartym tchem. Jadła ciasto i popijała je, nawet nie do końca zwracając uwagę co robi. Wpatrywała się z uwielbieniem w tęczowe oczy swojej rozmówczyni. Były takie piękne! Szkoda, że nie umie rysować, żeby móc je uwiecznić i oglądać je nawet jak będą musiały się rozejść...
- Czy....czy ludzie jakoś różnią się od Lustrzan? Czy ich świat się różni? Poza tym...że mają te dziwne rzeczy, które nie działają tutaj - chciała jak najdłużej podtrzymać rozmowę. Nie chciała wracać do domu...chciała by ta chwila trwała wiecznie.
Zarumieniła się znów, widząc jak kobieta oblizuje palec. Przejechała dłonią po swoim policzku, i przełknęła ślinę, spoglądając na usta Baśniopisarki.

Powrót do góry Go down





Parvatti
Gif :
Kawiarenka „Kwiat paproci” 5PUjt0u
Godność :
Parvatti Ray
Wiek :
1000 lat ponad, ale dalej się trzyma
Rasa :
Baśniopisarka
Wzrost / Waga :
165 cm/ 53 kg
Znaki szczególne :
Srebrno złote włosy, tęczowe oczy i elfie uszy.
Pod ręką :
Papierosy, klucze do mieszkania, portfel, zapalniczka, bransoletka Animicus.
Zawód :
Alkoholik, obieżyświat.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t189-parvatti
ParvattiNieaktywny
Czy miała jakieś ulubione ciasto? W sumie lubiła wiele, jednak żadne nie zajmowało specjalnego miejsca w jej jadłospisie. Może dlatego, że doceniała każdą dobrą potrawę. Chociaż kiedyś urzekła ją potrawa stworzona z kleiku ryżowego, tylko nie pamiętała, jak one się nazywały.
-W sumie lubię każde ciasto, w które włożyło trochę serca. Najważniejsze to cieszyć się, z tego, co się piecze i by samemu twórcy smakowało.
Słysząc jej niepewną odpowiedź tylko się uśmiechnęła i pokiwała przytakująco głową. Gdyby dziewczyna sama siebie nie akceptowała, to byłby niemały problem ale jednocześnie nic dziwnego, skoro przez całe życie musiała ukrywać to, kim naprawdę jest przez nienawiść poprzednich pokoleń. Zadziwiające jak wszystko sprowadzało się właśnie do tej okropnej, odwiecznej nienawiści między ludźmi. Wojny, podziały rasowe, między politycznymi grupami, między światami. Nic tylko nienawiść.
Postanowiła dalej kontynuować swoją opowieść, w końcu od tego tak naprawdę była. Jest baśniarką i jej zadaniem jest przekazywanie historii tego świata.
-To załkiem inny świat. Nie mają czekoladowej rzeki, słodkich drzew, w zamkach nie mieszkają książęta. Nie mają mocy i żyją co najwyżej sto parę lat. Jednak przez brak mocy mają bardzo rozwiniętą technologię, posiadają telefony, czyli małe , przenośne urządzenia nie większe od malutkiego talerzyka, w kształcie prostokątu, przez które rozmawiają z innymi, piszą listy długie i krótkie, robią i wysyłają zdjęcia i wszystko, od razu dociera do adresata. Nie ważne w jakim miejscu świata teraz jest, mają dużo takich urządzeń. Zamiast powozów, czy koni to poruszają się w autach, jest to metalowy pojazd na kołach, których silnik sprawia, że sam się porusza. A mieszkają w domkach, albo blokach. Blokami są takie bardzo wysokie domy, które mają od 4 do nawet 15, czy więcej pięter, najwyższe z nich nazywają wieżowcami. Wiele, naprawdę wiele urządzeń, na maszynach potrafią latać wysoko po niebie, płynąć w głąb oceanów.
Długo bardzo by opowiadać. Spędziłam tam wiele lat i cały czas tworzą coś nowego. Naprawdę fascynujące, ale teraz jest tam organizacja, Moria. Specjalizują się w wyłapytaniu Lustrzanych, to oni stworzyli Cyrkowców, więc trudno udawać człowieka.

Niestety ona sama bała się czasami przekraczać Karminowe Wrota z tego powodu. Nigdy nie wiadomo, kogo można spotkać po drugiej stronie.
Zauważyła, jak dziewczyna się zarumieniła i złapała za policzek. Była naprawdę urocza i spodobała się Paro, młodość i niewinność jest pociągająca, szczególnie jeśli swoją dawno zostawiło się w tyle.
-Jest coś może o czym marzysz? Taka jakaś zachcianka? Jestem Baśniopisarką i potrafię spełniać marzenia. Mogę coś dla ciebie zrobić kochana.
Uśmiechnęła się serdecznie nachylając się kospiracyjnie nad stołem i ściszając głos, jakby wydawała jakiś ważny sekret.

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Kawiarenka „Kwiat paproci” 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Otworzyła szeroko oczy, słysząc, że lubi każde ciasto. Ciekawe czy jadła jakieś z Namalowanej. Rim nie jadła...ale robiła kilka i podobno były smaczne. Tak przynajmniej mówili goście wuja. Może więc jej jakieś przygotuje. Widać było, że od razu zaczęła coś planować. Jakie by mogła przyrządzić? Jakie składniki tutaj zdobędzie? W tej wielkiej hali na pewno coś znajdzie...przecież widziała tam wieeele różnych dziwnych rzeczy z różnych stron nie tylko Krainy ale pewnie też Otchłani, a może i Świata Ludzi?
Słuchała wszystkiego z zapartym tchem. Ale jednocześnie nie odrywała wzroku od swojej rozmówczyni. Wręcz wchłaniała jej piękno. Spoglądała to w te cudowne, tęczowe oczy, to na pełne usta. Przyglądała się też pobłyskom w jej lśniących, białych włosach.
Zamrugała zaskoczona - jak oni wchodzą na takie budynki jak nie umieją latać albo używać magii? - zapytała widocznie zaskoczona. Coś jednak do niej docierało, ale jej reakcja była zbyt opóźniona jak na po prostu zastanowienie się nad tym faktem. Całe szczęście choć trochę wyłapała, więc nie można było jej posądzić o całkowite niesłuchanie Parvatti.
Przeszedł ją dreszcz, gdy usłyszała o wrogiej organizacji. Miała nadzieję jednak, że tutaj nic im takiego nie grozi. Było tutaj wystarczająco niebezpiecznie jak ktoś nie uważał.
- Chciałabym zostać jak najdłużej z panią - wypaliła, zanim Baśniopisarka skończyła jeszcze mówić. Teraz o tym marzyła. Nic innego się nie liczyło. Chciała zostać z Parvatti. Najlepiej na zawsze! Robiłaby jej pyszne ciasta codziennie! I mogłyby je jeść razem...tak jak dziś.

Powrót do góry Go down





Parvatti
Gif :
Kawiarenka „Kwiat paproci” 5PUjt0u
Godność :
Parvatti Ray
Wiek :
1000 lat ponad, ale dalej się trzyma
Rasa :
Baśniopisarka
Wzrost / Waga :
165 cm/ 53 kg
Znaki szczególne :
Srebrno złote włosy, tęczowe oczy i elfie uszy.
Pod ręką :
Papierosy, klucze do mieszkania, portfel, zapalniczka, bransoletka Animicus.
Zawód :
Alkoholik, obieżyświat.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t189-parvatti
ParvattiNieaktywny
Słysząc pytanie uśmiechnęła się szerzej i mrugnęła do kobiety. Postanowiła sobie trochę zażartować, korzystając z rozluźnionej atmosfery panującej w kawiarence. Mogła chociaż przez chwilę się zrelaksować i pomówić o tym, co lubi. Chociaż trochę wyczuła, że kobietka słucha co najwyżej połowy jej słów. Siedziała, jakby zaczarowana jej osobą i prawie nie mrugała, oczywiście nie odrywacjąc przy tym od niej wzroku. Jak zaczarowana.
-To właśnie taka ich "magia".
Słysząc jej życzenie uśmiechnęła się, wstała od stołu i podeszła do niej. Wzięła wdech i zaczynając swą wypowiedź pogłaskała Upiorną po głowie.
-Niestety nie mogę spełniać życzeń związanych z moją osobą. Ale mogę spełnić każde inne, nawet jednorożca ci sprowadzę.
Poczekała na życzenie dziewczyny i kiedy tylko je usłyszała, z uśmiechem na ustach przeniosła swą dłoń z głowy dziewczyny na jej podbródek. Przytrzymała go delikatnie i uniosła w górę, jednocześnie się nad nią pochylając.
Baśniopisarka złożyła na niewinnych ustach słodki pocałunek, pełen magii jednocześnie używając swej mocy.
Po wszystkim szybko wyszła z kawiarni płacąc za nie obie i ruszyła w swoją stronę. Znała skutki uboczne, dziewczyna powinna dopiero po chwili na tyle długiej, by ta zniknęła z jej oczu się obudzić. Najważniejszym było to, że Upiorna nie będzie pamiętać twarzy Parvatti, więc zauroczenie powinno minąć. Przecież nie można pokochać kogoś kogo się nie zna, ani się nie widziało. Nawet jeśli Arystokratka dalej by coś czuła, to i tak nie będzie wiedzieć do kogo i tak będzie dla niej lepiej.
Przecież nikt nie powinien być z tak nieczułą osobą.
[Z/t]

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Kawiarenka „Kwiat paproci” 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Uśmiechnęła się nieśmiało i zarumieniła mocno. Zaśmiała się też krótko. Chciałaby się więcej dowiedzieć na temat tego innego Świata.
Posmutniała, słysząc, że nie może to być prośba, związana z kobietą, która właśnie głaskała ją po głowie. Opuściła smutno wzrok - ja...po prostu chciałabym kiedyś poznać kogoś, dla kogo byłabym ważna...kto by mnie pokochał...dla kogo nie byłabym tylko problemem - powiedziała, nawet nie zdając sobie sprawy jak prawdziwe są te słowa i że faktycznie zostaną uznane za jej prośbę...marzenie.
Otworzyła szeroko oczy, widząc jak kobieta się do niej zbliża. Powieki rozchyliły się jeszcze szerzej, a potem zamknęły, gdy poczuła delikatny pocałunek. A potem...nic
Trochę bolała ją głowa gdy się ocknęła...wiedziała, że z kimś tutaj była, ale z kim? Co się w ogóle stało? Nie pamiętała. Pani w kawiarni powiedziała, że już zapłacone, więc dziewczyna tylko podziękowała i poszła...miała nadzieję, że może już wrócić do domu bo chyba musi się położyć...

ZT

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Kawiarenka „Kwiat paproci” 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Wysłuchała dokładnie co ojciec miał do powiedzenia - trochę masz racji, ale tez nie do końca - powiedziała - widziałam na przykład kotkę, która ręce i nogi ma kocie, a tego już nie zakryjesz niczym...butów nie założy, rękawiczki jeszcze da radę...więc nie pozbędziesz się za bardzo wypadającego futra - powiedziała w zamyśleniu. Nie chciała się kłócić, jednak chciała mu pokazać, że niestety w Krainie nie wszystko jest takie logiczne jakby się chciało. Tutaj nawet coś prostego może stać się tak zawiłe, że mało kto poza Kapelusznikiem sobie z tym poradzi.
Aureum wylegiwał się na parapecie, ciesząc ostatnimi promieniami słońca, które wpadały przez okno. Julia spojrzała na niego i zastanowiła się - może Levi? - zapytała po chwili - wiem, że Leviathan był raczej wodnym potworem,  a nie latającym, ale zdaje mi się, że kiedyś czytałam jakąś książkę, w której Lewiatan zmieniał rozmiar...dlatego może spasuje? - spojrzała pytająco na ojca. Smoczek za to spojrzał na nią i śmiesznie zaskrzeczał, zupełnie jakby zgadzał się z jej zdaniem.
Zaśmiała się krótko - tego bym Ci nawet nie proponowała, żebyś kogoś szukał...w końcu to tylko od ciebie zależy kiedy o ile w ogóle będziesz na to gotowy i raczej ja nie mam najmniejszego prawa się na ten temat wypowiadać - uspokoiła go. Skoro nie chciał nikogo innego poza swoją żoną to na pewno nie była sprawa Tulki. O ile nie będzie za bardzo z tego powodu cierpiał. Kto wie. Może kiedyś natrafi na kogoś bliskiego swojemu sercu i da się wciągnąć w wir. Ale na to przyjdzie jeszcze odpowiedni czas.
Zgodziła się na pójście na zakupy. Poszła się tylko przebrać i odświeżyć po sprzątaniu. założyła nową spódnicę, która kupiła dzień wcześniej w trakcie randki z Bane'em. Czarną dopasowaną koszulkę oraz wysokie wiązane buty. Wstęgę zawiązała na szyi, jakby później była potrzebna oraz wzięła torbę i pieniądze jakby sama też coś chciała kupić. Gotowa do drogi poszła po Kayla, z małym smoczkiem siedzącym jej na głowie. Piórko zostawił w pokoju w sobie tylko znanym, miejscu, żeby go nie zgubić, ale nie próbował zdobyć nowego.

Udali się na zakupy. Dała się poprowadzić ojcu, bo nie wiedziała co ten potrzebował. Namówiła go jednak na to, żeby kupił więcej ubrań, by miał je i do Kliniki i do jej domu. Lepiej być przygotowanym na różne okazje, bez konieczności latania między dwoma miejscami.
Gdy już skończyli poprowadziła go do małej kawiarenki,. gdzie usiedli na wystawionych na zewnątrz wygodnych krzesłach. Podała mu menu, by mógł sobie wybrać na co ma ochotę, a sama zapytała o ciasto dnia. Gdy usłyszała, że jest nim sernik z brzoskwiniami, polany czekoladą od razu go zamówiła, biorąc do tego również herbatę brzoskwiniową. Dla Leviego zamówiła za to wodę oraz jakieś smakołyki, bo wiedziała, że prawie każda kawiarnia ma coś również dla Bestii i nie pomyliła się, bo po chwili przyszła miska z wodą oraz z ciasteczkami. Smoczek od razu zeskoczył z głowy swojej nowej pani i zwiększył rozmiar do takiego, jak ma owczarek niemiecki by zabrać się za pałaszowanie dobroci.  
Gdy już złożyła zamówienie, rozsiadła się wygodnie i westchnęła ciężko, zadowolona, że dzień powoli się już kończy oraz, że mogła sobie odpocząć, mimo iż nadal nie miała żadnych wieści od Dyrektora. Ale ... teraz lepiej żeby o nim nie myślała.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
- Levi... może Lewiatan, a może lewitujący przyjazny stworek. Tak czy siak, brzmi nieźle.- skomentował decyzję córki.
Kiedy córka zaczęła go uspokajać, sam nie mógł powstrzymać śmiechu.
- Masz w tym dużo do powiedzenia. Nie chcę robić z Twojego życia drugiej wersji Kopciuszka. No i to tylko żarty. Gdybym chciał uciekać, nawet tu bym nie podał swojego nazwiska. Wiedziałem tylko, że może być tu jedna z moich córek... Cieszę się, że znalazłem obie, ale chyba się trochę naczekam zanim Joce się do mnie przekona. Chciałbym, żebyśmy mieli okazje przynajmniej raz usiąść razem do stołu, a nie unikać się nawzajem jak ognia. - dodał. Julia była wspaniałą dziewczyną i cieszył się, że przy nim była. Ale rodzic nie odtrąca dzieci, niezależnie jak bardzo go to krzywdzi.
Kiedy zauważył, że córka jest gotowa do wyjścia, uśmiechnął się, i poprowadził na zewnątrz.

Zakupy które Kayl miał na myśli były głównie spożywcze. Herbata, kawa, suche przekąski które przetrwają miesiąc w szafce, a lepiej mieć na wszelki wypadek. Miał co prawda mały zapas ubrań (na 3 dni), jednak teraz mógł sobie pozwolić na pewną swobodę. Posiadanie dodatkowych dwóch par spodni, oraz zestaw tańszych i droższych koszulek i koszul, dawał mu szansę poradzenia sobie z monotonią swojego wyglądu, jak i pewną swobodę w dobieraniu stroju do okazji. Obecność córki bardziej przedłużała pobyt w sklepach, oraz niemal pozbawiła Kayla wszystkich pieniędzy. Z kilkoma monetami w kieszeni był w stanie kupić kilka razy herbatę i może jakiś obiad, ale nie utrzymać się sam z siebie. Przynajmniej już nie korzystał z pieniędzy córki by mieć podstawy.
Przy okazji postarał się, by przynajmniej większość miała już otwory w plecach, z których już wystawały ciemnobrązowe kikuty rosnących skrzydeł. Odrobina zielonych odrostów pojawiały się przy końcówce, tak jakby łodygi kwiatów polnych. Nie było się czym popisywać, ale jego stara koszula przestała być wygodna.
Dodatkowo wstążka dawała pewną swobodę. Tworzone przez nią płaszcze oraz kurtki, jeśli Kayl się na tym skupił, pozwalały na różne otwory na skrzydła. Mogły być "Nie przebrałem się odkąd wyrosły" malutkie dziury na styk, lub "zapomniałem, że mam skrzydła" ogromne wydarte dziury, jakby ktoś przebił materiał na siłę. Oczywiście przyjęte już otwory, lub zamykane "kieszenie" miały w tym swoje miejsce. Wspaniały magiczny przedmiot Myślał Kayl, patrząc w ten sposób co na niego pasuje a co nie. Nie musiał się przebierać, po prostu zmieniając wstęgę w widziane ubranie.

Po zakupach, dał się zaprosić do kawiarni, gdzie z dziwną satysfakcją patrzył na Leviego jedzącego zamówione przez Tule ciasteczka. Było w tym coś... prostego, oddalonego od niezwykłych zdolności bestii. Po chwili jednak wrócił do rzeczywistości. Czekał spokojnie na zamówioną przez siebie zieloną herbatę, delikatnie zagadując córkę.
- Dziękuję za pomoc. Cieszę się, że mogę na Ciebie liczyć. - Powiedział szczerze, uśmiechając się. Ilość toreb z zakupami wystarczyła, by zajęli większy stolik, dając miejsce na najwyżej dwie osoby.
- Więc, równie dobrze mogę zapytać. Byłem w bibliotece kliniki, widziałem też wiele księgarni, ale czy jest jakaś biblioteka publiczna? Czasem przydałoby się poczytać coś innego niż wykład o zastosowaniu koniczyny szpakolistnej. - zapytał przypominając sobie lekturę o jednej z lokalnych roślin. Pióro-podobne liście brzmiały ciekawie, ale cały tekst był napisany w wręcz nużący sposób.


Ostatnio zmieniony przez Kayl dnia Pią 30 Sie - 22:39, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





Frank
Gif :
Kawiarenka „Kwiat paproci” 5PUjt0u
Godność :
Boone
Wiek :
26
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
181 cm/ 76 kg
Znaki szczególne :
Ślad po oparzeniu na całej lewej stronie twarzy
Pod ręką :
Plecak, troszkę pieniędzy i oczywiście niedziałający telefon
Broń :
Krótki miecz lub pistolet jako skrzydła
Zawód :
doręczyciel przesyłek
https://spectrofobia.forumpolish.com/t263-frank-boone https://spectrofobia.forumpolish.com/t1084-frank
FrankŻelazna Melodia
Żelazna Melodia
Ostatnie kilka dni spędził na monotonnym życiu. Polegającym w głównej mierze na siedzeniu w hostelu lub zwiedzaniu tych bardziej wyludnionych zakątków miasta. Mimo wszystko, nigdzie nie znalazł tego, czego szukał. Powoli zresztą przestał na to liczyć. Widział wokół siebie całą masę opętańców... Z pewnością wielu z nich już próbowało. Do Franka szybko dotarło, że będzie musiał wymyślić jakieś pośrednie rozwiązanie. Bo czym on się różnił od reszty? Na pewno nie miał talentu do szukania. Zaś kolejne porażki jedynie wzmagały uczucie monotonii. Czegoś, czego nie spodziewał się odczuć w tej krainie. Zupełnie jakby przez parę pierwszych dni świat pędził do przodu, a po incydencie na wzgórzu nagle zwolnił. Dziwne było to uczucie, ale opętaniec powoli się do niego przyzwyczajał. Podobnie do skrzydeł, co jego samego zaskoczyło. Rosły bardzo szybko, a on coraz lepiej nimi poruszał. Szczęśliwie poszedł za radami Rim i regularnie to robił. Chociaż ani myślał próbować latać.

Zostały mu jakieś ostatnie resztki pieniędzy. Praktycznie wszystko wydał na noce w hostelu lub spodnie. Posiłek na szczęście mu tam zapewniono. Traf jednak chciał, że w końcu postanowił się zapuścić do bardziej popularnych miejsc. Chyba tylko po to, by zobaczyć istoty przynajmniej przypominające ludzi. Powoli bowiem zaczęło go ogarniać dziwne uczucie samotności. Za idealne rozwiązanie uznał wstąpić do jakiejś kawiarni. Gdzie można było obejrzeć zwykły dzień Lustrzan, a przy okazji nie wpaść w istny tłum dziwnych stworów. Frank zresztą był zwyczajnie zmęczony chodzeniem po mieście. Podszedł do szyldu symbolizującego kawiarnię i zajrzał ukradkiem przez szybę do środka. Wolał tam sobie znaleźć miejsce, a przy tym nie szukać go już po wejściu.Tylko bezpośrednio się tam skierować. Na zewnątrz zbyt wiele osób się kręciło. W końcu coś znalazł i podszedł do drzwi. Przeciągnął się lekko i je ostrożnie pchnął. Wtedy jednak coś mu mignęło w kącie oka. Coś charakterystycznego... Zatrzymał się wpół kroku i zerknął ukradkiem na Tulkę siedzącą wraz z jakimś nieznanym mu mężczyzną. Mrugnął kilka razy, próbując jakby w ten sposób wyostrzyć sobie wzrok. Albo sprawdzić, czy czasem nie przywidziało mu się coś. Niestety bądź stety, oczy nie kłamały. Z pamięci wygrzebał wspomnienia ze szpitala związane z tą osóbką. Zmarszczył delikatnie czoło, zastanawiając się, co w tej sytuacji zrobić. Już nie bał się aż tak bardzo, by unikać nawet znanych mu osób. Coś mu również mówiło, że wypadałoby zamienić z nią chociaż kilka słów. Odwrócił się w ich kierunku i podszedł powolnym krokiem, zostawiając drzwi w spokoju.
- Nie spotkaliśmy już się? - zwrócił się z miejsca do dziewczyny - Parę dni temu...
Spytał ją ze szczerą ciekawością. Doszedł do wniosku, że ją zna... Ale nikt nie powiedział, że się nie myli. A w tak dużym mieście też nie było łatwo o przypadkowe spotkania. Frank rzecz jasna nie zapomniał o siedzącym obok mężczyźnie, natomiast chciał jeszcze trochę poczekać z ewentualnym przedstawianiem się. Zerkał jedynie nieco podejrzliwie w jego kierunku. Z ledwo dostrzegalną w oczach obawą. Nie wiedział, z kim ma właściwie do czynienia. I wolał też uniknąć sytuacji, w której pomyliłby Tulkę z kimś innym.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Kawiarenka „Kwiat paproci” 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Nie mogła się doczekać, aż przyjdzie ich zamówienie. Była naprawdę ciekawa tego ciasta, które było w dzisiejszym menu.
Zamyśliła się, słysząc pytanie o bibliotekę - jest w mieście...ale też możesz wziąć coś z mojej biblioteczki, którą mam w Klinice, nie zdążyłam przenieść jeszcze wszystkich książek - zaproponowała, ale jeśli bardzo chciał, obiecała, że pokaże mu gdzie znajdzie bibliotekę - jest też dobrze zaopatrzona księgarnia, nawet w książki ze Świata Ludzi - dodała jeszcze i pogłaskała ostrożnie smoka. Ten początkowo zasyczał cicho, ale widząc, że to jego nowa pani, uspokoił się szybko i wrócił do pałaszowania swoich smakołyków. Nie spieszył się jakoś zbytnio, ale wydawało się, że dawno musiał nic nie jeść, bo na pewno opróżni całą, dość sporą michę. Albo po prostu był łakomczuchem i tyle. Kto by go tam wiedział.
Zaciekawiło ją jednak to, o jakiej książce wspomniał Kayl - naprawdę czytałeś książkę na ten temat? Na pewno nie była zbyt ciekawa - przyznała trochę niepewnie, nie wiedząc czy to ona ma taki beznadziejny gust, czy faktycznie takie lektury potrafiły być niesłychanie nudne.
Już miała go o coś zapytać, gdy ktoś nagle podszedł do ich stolika i ją zaczepił. Spojrzała zaskoczona na mężczyznę, a Levi od razu zareagował, rozkładając lekko skrzydła i sycząc na nieznajomego - Levi spokój - upomniała go, na co Aureum tylko patrzył na przybysza niezbyt przychylnie, ale nie atakował i nie okazywał już agresji. Był jednak gotowy do obrony swojej pani.
- Frank...tak spotkaliśmy się...jak tam noga? - zapytała, ale szybko się zreflektowała - przepraszam, może was przedstawię - powiedziała i wstała - to jest Kayl D'Voir, aptekarz w Klinice oraz mój ojciec - zaczęła od starszego z Opętańców - a to Frank Boone, nasz były pacjent...jak się podoba Kraina? Wydaje się mniej straszna? - zapytała, pamiętając jaki był przerażony gdy ocknął się w Klinice. Zrobiła mu miejsce na jednym, z krzeseł i zaproponowała by się przysiadł, oczywiście pytając najpierw Kayla o jego zdanie. Jeśli nie miał nic przeciwko dodatkowemu towarzystwu, Julia zaproponowała mu by sobie coś wybrał. O dziwo miała dobry humor, postanowiła więc, że postawi ciasto i coś do picia obu mężczyznom.
Levi zostawił chwilowo miskę i zaczął obwąchiwać dość nieufnie nowego Opętańca, ale nie robił nic by ten poczuł się zagrożony. Potem wrócił do jedzenia, ale zerkał cały czas na całą trójkę siedzącą przy stole.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Kiedy córka przypomniała, że sama ma jakąś kolekcję książek ledwie się powstrzymał by nie palnąć sobie w łeb. Nawet nie zapytał czy ma coś u siebie. Oczywiście szybko zasłonił tą gafę uśmiechem i powiedział:
- Chętnie się przekonam o Twoim guście literackim. Ale to może później. - po czym przyjrzał się Aureum, który wyraźnie nie przywykł jeszcze do bycia w pobliżu innych istot. Rozumiał chyba jednak, że Tulka się nim zajmowała, więc było o tyle spokojniej. Oby nie był zazdrosny o pozostałe zwierzaki.
- Przejrzałem. Ktoś już wcześniej uznał większość tekstu za zbędne i zakreślił na żółto najistotniejsze elementy. Po przeczytaniu dwóch paragrafów ignorując zaznaczenie, zrozumiałem i dziękowałem tej osobie. - Wyznał. Nie uważał za wstydliwą sprawę obrzydzenia stylem jakim pisał ów autor.
Podejście nowej osoby, jak i sposób w jaki się zachowywała wywołała również w Kaylu postawienie delikatnej gardy. Osoby o podobnym zachowaniu były z jego doświadczenia dość niestabilne. Nie miał tak rozlatanego spojrzenia jak narkoman, więc po usłyszeniu, że córka go kojarzy, jak również przedstawia, uspokoił się nieco. Widać nie wszyscy trafiający do krainy luster szukali sposobu by żyć. Niektórzy szukali wyjścia, lub tak jak Jocelyn, leku na skrzydła. Napiął się na chwilę zdając sobie sprawę, że w sumie nie wie co dzieje się ze starszą córką, jednak jego chwilowe zakłopotanie objawiło się tylko delikatnym rozjaśnieniem włosów. Za chwilę też nad sobą zapanował i kiwnął głową Frankowi, nie czując potrzeby by się odzywać w tym momencie. Skoro mężczyzna ewidentnie go zignorował, wolał mu się najpierw przyjrzeć.
Widząc, że Levi robi to na swój sposób, uśmiechnął się. Teraz to Aureum był strażnikiem, więc mógł się zrelaksować.
- Miło Cię poznać Frank. Widzę, że Tobie też się nie podoba posiadanie skrzydeł. - skomentował z delikatnym uśmiechem. Chociaż zalążki jego skrzydeł już były widoczne jeśli ktoś patrzył na niego od tyłu, teraz mógł się wydać jeszcze nie zarażonym człowiekiem. Nie żałował jednak, że to tylko iluzja.

Powrót do góry Go down





Frank
Gif :
Kawiarenka „Kwiat paproci” 5PUjt0u
Godność :
Boone
Wiek :
26
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
181 cm/ 76 kg
Znaki szczególne :
Ślad po oparzeniu na całej lewej stronie twarzy
Pod ręką :
Plecak, troszkę pieniędzy i oczywiście niedziałający telefon
Broń :
Krótki miecz lub pistolet jako skrzydła
Zawód :
doręczyciel przesyłek
https://spectrofobia.forumpolish.com/t263-frank-boone https://spectrofobia.forumpolish.com/t1084-frank
FrankŻelazna Melodia
Żelazna Melodia
Błędem opętańca było to, że nie przyjrzał się dokładnie. Zobaczył rude włosy i uszy, to od razu podszedł. Bardzo pożałował tego, że nie spojrzał, co w zasadzie jest trochę niżej. Na widok smoka, który nagle znikąd zaczął na niego syczeć i prezentować swoje skrzydła. Mężczyzna cofnął się o krok, wbijając lekko przerażone spojrzenie w stwora. Następnie zerknął lekko zdezorientowany, słysząc że Tulka się odezwała. I że rzeczywiście się nie mylił.
- Był gadający nietoperz, to czemu nie miniaturka smoka...
Mruknął pod nosem, odsuwając się jak najdalej od pupila dziewczyny. Łypnął na niego podejrzliwie, po czym zajął miejsce wskazane przez opętańczynie.
- Miło mi. No cóż... Raczej nikomu nie podobałaby się przymusowa przeprowadzka do Krainy Luster.
Kiwnął głową w kierunku mężczyzny, które jak dotąd zignorował. Uprzejmie, bez wrogości. Nie miał powodu, by mu nie ufać. Zwłaszcza że, to dziwne, przypominał człowieka. To właśnie sprawiło, że Frank zawiesił na nim wzrok na nieco dłużej. Doszukując się jakichkolwiek udziwnień. Nie dostrzegł skrzydeł, a raczej ich zalążków.
- Noga już na szczęście nie dokucza. - uśmiechnął się delikatnie i zwrócił do Tulki - A kraina? Kraina może i nie byłaby taka zła, gdyby nie parę wypadków. Jakoś przeżyłem te kilka dni, jak widać... Chociaż nie bez pomocy.
Stwierdził dość pogodnie. Cokolwiek mu się nie przytrafiło, miał to już najwyraźniej za sobą. Miał na pewno lepszy humor, niż przy wizycie w klinice. Frank pamiętał z niej słowa dziewczyny. Te mówiące, by wystrzegał się arystokratów... Z tego właśnie powodu nie wspominał jej, kto dokładnie mu pomógł. Nie było to zresztą istotne.
- Jest Pan hm... - spojrzał znów na Kayla i spytał nieco ostrożnie - Jej biologicznym ojcem?
Ciężko mu było zdecydować, czy zwracać się do mężczyzny na "Pan", czy po imieniu. Tym bardziej, że sam dbał, by nie tytułowano go w ten sposób. O wiele bardziej jednak zastanawiała go treść pytania. Miał nadzieję, że nie okazało się zbyt bezpośrednie. A niestety, cisnęło mu się na usta, pamiętając opowieści Tulki.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Kawiarenka „Kwiat paproci” 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Zgadzała się z ojcem. Sama natrafiła na tę książkę i na pewno nie sięgnie po nią jeśli nie będzie to naprawdę konieczne. Już podręczniki w szkole były o wiele ciekawsze od tej konkretnej książki.
Frank się zreflektował i przestał ignorować Kayla, a to dobrze. Cofnął się też, gdy Levi na niego zasyczał. Teraz gad skończył swoje smakołyki i skurczył się, by wskoczyć Julii na kolana. Wysuwał swój niebieski, długi język podobnie jak robią to warany w Świecie Ludzi. Zwinął się w kłębek i tylko łapał smaki językiem i zerkał na mężczyzn, pilnując by nie zrobili jego nowej pani nic złego.
Nie skomentowała słów na temat przymusowej przeprowadzki. Jej się na pewno nie podobało...póki nie uciekła od Gipinga. wtedy okazało się, że to jak kraina czarów z opowiadań i już nie chciała wracać do domu, gdzie było więcej nakazów i zakazów niż pozwoleń na jakiekolwiek hobby.
Uśmiechnęła się do Żelaznej Melodii - ważne by nie być samemu, wtedy robi się o wiele łatwiej, w szczególności zupełnie obcym miejscu - skomentowała to.
Gdy przyszło jej zamówienie, podziękowała i zaskoczona zapytała czy nowo przybyły nic nie zamawia. Nie chciała by Frank poczuł się zmuszany ale chciała być dla niego miła i pokazać że nie wszystko w krainie jest źle.
Gładziła smoczka po jego złotej grzywie, i trochę bawiła się ogonem, przez co Aureum teraz wielkości jamnika, chciał ją złapać zębami w formie prawdopodobniejszej zabawy, bo nie zachowywał się agresywnie,

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Patrząc na reakcję mężczyzny na Leviego ledwie powstrzymał się od śmiechu. Co prawda sam jeszcze nie przyzwyczaił się do niezwykłego towarzystwa, ale zdążył się przekonać, że to bardzo delikatne stworzenie. Nie sprowokowany nie zrobiłby krzywdy. Przynajmniej im.
Patrząc jak smoczek się chowa, zamyślił się. Może też poszuka jakiegoś zwierzaka dla siebie. Raczej niczego wielkiego, jakiś kot byłby najlepszy.
Wysłuchał opętańca z metalowymi skrzydłami i zastanawiał się czy powinien mówić, że jest tutaj z własnej woli. Chociaż brakowało mu wielu rzeczy, był zafascynowany krainą.
Kiedy pojawiło się pytanie do niego, miał przez chwilę ochotę zrobić numer, i pokazać lisie uszy jak córka. Ale to by chyba go nie przekonało.
- Tak, jestem. Chociaż muszę przyznać, że nie spodziewałem się jej znaleźć. Nasze relacje były do tej pory dosyć utrudnione. Mieszkanie w innych krajach raczej nie wspierało regularnych wizyt. - powiedział, celowo unikając wrażliwych informacji. Frank był człowiekiem.... Opętańcem z ulicy. Póki go nie pozna, nie będzie dzielił się czymś tak prywatnym. Przyzwyczaił się też do formalnego języka, więc nie poprawiał młodego mężczyzny. Skoro dawał mu odrobinę szacunku, przynajmniej nie miało się wrażenia, że jest desperatem.
- Cieszę się, że sobie radzisz. Początki bywają bardzo trudne. - ostatecznie dodał. Lepiej trzymać uśmiech dla takich ludzi, bo naładowani zdziwieniem potrafią wybuchnąć. I jemu chyba się to już zdarzało, patrząc po jego reakcjach.
Kiedy ich zamówienie dotarło, zatrzymał kelnerkę.
- Na pewno nie chcesz nic zamówić? - zapytał Franka.

Powrót do góry Go down





Frank
Gif :
Kawiarenka „Kwiat paproci” 5PUjt0u
Godność :
Boone
Wiek :
26
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
181 cm/ 76 kg
Znaki szczególne :
Ślad po oparzeniu na całej lewej stronie twarzy
Pod ręką :
Plecak, troszkę pieniędzy i oczywiście niedziałający telefon
Broń :
Krótki miecz lub pistolet jako skrzydła
Zawód :
doręczyciel przesyłek
https://spectrofobia.forumpolish.com/t263-frank-boone https://spectrofobia.forumpolish.com/t1084-frank
FrankŻelazna Melodia
Żelazna Melodia
Chwilę poprawiał się na krześle tak, by skrzydła mu nie przeszkadzały. Na słowa Tulki zerknął jedynie w jej kierunku, a potem też ukradkiem na smoka, z którym się bawiła.
- Miałem dość sporo szczęścia... Nie wydaje mi się, by zbyt wiele było tutaj osób, które mogłyby w takim stopniu mi pomóc.
Odpowiedział dziewczynie, po czym oparł się na krześle. Nie chciał wspominać nawet, jak wielkie szczęście miał. Mało która osoba potrafiłaby ledwo poznanemu mężczyźnie na ulicy użyczyć pieniędzy.
- Rozumiem...
Stwierdził cicho na wyjaśnienia Kayla. Nie zamierzał go więcej wypytywać o tego typu sprawy. Musiał jednak się upewnić, o którym ojcu tu mowa. Raczej nie chciał spotkać tego porywacza. Słysząc jego dalsze słowa, kiwnął jedynie nieco głową z wdzięcznością.
Po tym, jak oboje spytali Franka o zamówienie, ten machnął tylko ręką niedbale.
- Nie, dziękuję... Nie jestem szczególnie głodny. Muszę zresztą dbać o linię, jeśli mam zamiar wzbić się kiedyś w powietrze.
Powiedział nieco żartobliwie, po czym uśmiechnął się pod nosem. Wizja latania wciąż wydawała mu się nierealna. Ciężko było nawet powiedzieć, że planował zacząć latać. Ćwiczył głównie po to, by skrzydła mu nie przeszkadzały i by rzeczywiście mógł z nich zrobić jakiś użytek. Natomiast jedzenia odmówił z innego powodu. Wiedział, że już i tak jest winny komuś sporo pieniędzy. Nie miał w zwyczaju pożyczać za dużo. Zresztą, nie był szczególnie głodny, tak jak mówił.
- Pan jest człowiekiem rozumiem... Więc, od ilu dni Pan tu jest?
Uniósł delikatnie brwi, zwracając się do mężczyzny. Chciał nieco więcej się dowiedzieć, z kim ma do czynienia. Nie planował także porzucać bardziej oficjalnych zwrotów. Miał przed sobą osobę, jak się zdawało, dużo starszą.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Kawiarenka „Kwiat paproci” 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Uśmiechnęła się i wzruszyła ramionami - to zależy gdzie się idzie i w jakie kłopoty się wpakuje - przyznała - ale fakt trzeba mieć szczęście albo znajomości, a najlepiej i jedno i drugie. Choc nawet to czasem nie pomaga. zupełnie jak w Świecie Ludzi - powiedziała i upiła trochę swojej herbaty i aż położyła delikatnie uszy w wyrazie zadowolenia ze smaku napoju.
Zaśmiała się krótko - od herbaty się nie tyje, dodatkowo nie trzeba być głodnym, a jeśli chodzi o latanie to Twoje skrzydła już spokojnie Cię podniosą, a raczej od jednego kubka ciepłego napoju się to nie zmieni - domyśliła się, że mężczyzna jeszcze nie próbował latania. Wydawał się wcześniej bardzo niezadowolony z faktu, że posiada skrzydła, ale obecnie nie był aż taki spięty, skrzydła trzymał swobodnie, a nie tak jak wcześniej na sztywno tak bardzo, że Tule bolały plecy od samego patrzenia na to, ale nie miała już wtedy siły by z nim o tym rozmawiać.
Uciekła wzrokiem do swojego nowego podopiecznego, gdy padło pytanie o to czy Kayl nadal jest człowiekiem. W końcu to ona odpowiada za to, że już nim nie jest ale nie wiedziała, jak Frank mógłby na to zareagować. Nie pokazywała jednak ojcu by się nie przyznawał. To była jego decyzja czy się tym podzieli czy też nie. W końcu zrobiła to na jego życzenie.

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach