Historia Sybill

Francesca
Gif :
Historia Sybill 5PUjt0u
Godność :
Sybilla Francesca z Cournard
Wiek :
498 | 28/29
Rasa :
Upiorna Arystokracja
Wzrost / Waga :
172 | 64kg
Znaki szczególne :
Długie, białe włosy. Złote oczy . Niewielkie, dwa białe różki pod czupryną włosów.
Pod ręką :
parasolkę, torebeczkę z drobnymi rzeczami, wachlarz
Broń :
parasolka ze schowanym ostrzem, Kosa, Torebka z drobiazgami
Zawód :
Arystokratka | Bezrobotna
Stan zdrowia :
Obolała w niektórych miejscach, po ostatniej napaści.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t375-sybilla
FrancescaNieaktywny
Historia Sybill
Sob 20 Kwi - 17:18


Żelazna Dama

Historia



„Narodziny Beztroskiej niewiasty Sybilli”


Wszystko zaczęło się od narodzin beztroskiej niewiasty, czyli małej kruszynki o imieniu Sybilla, która przyszła na świat jako druga po braciszku bliźniaku. Dziewczynka dorastała beztrosko z nim, bawiąc się w różnych zakątkach posiadłości rodu Renard. Była bardzo żywiołową i psotną istotką. Często niszczyła naczynia, zrzucając jedną ręką z blatu podczas zabaw z braciszkiem. Była bardzo ciekawską osobą, dlatego lubiła wścibiać nos w nieswoje sprawy i zawsze przyglądała się ojcu, który zajmował się treningiem swoich dwóch synów - Samielem i Alistairem.
Każdego dnia potrafiła zorganizować czas do wspólnych zabaw z braciszkiem, często wymyślając je sobie samemu. U małej córeczki ujawniły się dwa talenty: taniec wśród kwiatów, gdzie rodzice zauważyli delikatny uśmiech i subtelność kroków oraz do gry na harfie swojej babci, która stała w salonie. Podczas gry była w stanie wydobyć z instrumentu każdy dźwięk; wtedy podczas uroczystości zaprosili dalszą rodzinę na małe przedstawienie muzyczne, gdzie młoda grała bez repertuaru, bo nie potrzebowała go wcale. Dziewczynka uczęszczała na dodatkowe zajęcia grania na harfie i tańca.

Do posiadłości przychodzili różni nauczyciele, którzy nauczali młodą, ale jej w głowie były tylko zabawy i ucieczki poza dom. Nie potrafiła przywyknąć do zasad panujących podczas nauk. Sybilla zawsze chciała zostać taka, jaka wówczas była, ale niestety powoli dorastała psychicznie i jak fizycznie. Po kilku dniach zdała sobie sprawę, że nie może przynieść wstydu swojej rodzinie, bo każdy na nią liczy. Dziewczynka w końcu wzięła się w garść, chcąc pokazać innym, że jest godna. Edukacją w tamtym czasie prześcignęła swojego brata bliźniaka. Minął rok, gdy młoda dama została rozdzielona z braciszkiem, ponieważ ten musiał trenować u swojego mistrza sztuk walk. Jej ból ukoił dopiero zapach peonii i kwiatów wiśni w ich ogrodzie.


„Podwójne urodziny”

Młoda Arystokratka podczas obowiązków musiała powoli zapomnieć o beztroskim, szczenięcym życiu; rodzice wymagali, żeby stała się dorosła, ponieważ mieli wobec niej poważne plany. Nie wiedziała tak naprawdę, co kombinowali za jej plecami, ale nie miała wyjścia poza zaufaniem im.
Nastał ważny dzień, czyli święto urodzin bliźniąt. Młoda przez całe zamieszanie w posiadłości zapomniała o swoich urodzinach. Nie podobało się jej to, że nikt nie miał czasu na zabawę z nią; była bardzo samotna i opuszczona. Nie miała z kim spędzić czasu, nawet z najstarszym bratem, bo wszyscy byli czymś zajęci. Jej twarz zdradzała wówczas zrezygnowanie i brak sił na wszystko, toteż sama udała się do ogrodu. Przedtem poszła do swojego pokoju wziąć ulubioną książkę. Usiadła na trawie pod drzewem kwitnącej wiśni. Cały czas marzyła, żeby mieć jakąś jedną przyjaciółkę, z którą by spędzała przyjemne chwile podczas zabaw i odkrywania różnych miejsc.
Z drugiej strony pragnęła obecności bliskich. A miała zaledwie jedenaście lat. Wzrok skierowała w stronę bramy wyjściowej, chcąc uciec stąd jak najdalej, ale zdała sobie sprawę, że jeśli to zrobi, może nie skończyć się to miło. Nie chciała przynieść wstydu rodzinie. Po chwili usłyszała szuranie kół na żwirze i zaczęła obserwować strażników posiadłości, aby zobaczyć, któż to przyjechał.

Sybilla wstała z ziemi, zabierając książkę, żeby zdążyć przed otwarciem wrót. Ciekawość w końcu wygrała u Upiornej; skierowała swoje kroki na ścieżkę dziedzińca. Gdy otworzyła się brama, zobaczyła swojego kochanego braciszka. Niespodziewanie poczuła natłok łez zarówno szczęścia, jak i tęsknoty. Na początku nie poruszyła się w ogóle - nie wiedziała, jak zachować się w tej sytuacji. Ten moment uznała za przepiękny sen, z którego mogła obudzić się, choć i tak by tego nie chciała.
Przez chwilę nie wiedziała, co ze sobą zrobić, patrząc mu jedynie w oczy. W końcu nie wytrzymała napięcia i podbiegła do swojego braciszka, rzucając się w objęcia i ciesząc się, że wrócił cały i zdrowy. Uścisk został odwzajemniony przez brata, a ona rozpłakana otarła twarz rękawami. Podczas drogi rozmawiali, śmiejąc się z różnych głupich żartów i sytuacji, jakie przeżył na zewnątrz posiadłości.

Następnego dnia, siostrzyczka została zabrana na obiecany spacer poza posiadłością. Nie mogła doczekać się tego dnia po jego powrocie do posiadłości. We dwójkę przemierzyli różne części miasteczka, które chciała zwiedzić, ale jednego dnia wszystkiego nie dało się zobaczyć. Gdy nadszedł tłum, rodzeństwo zostało rozdzielone, co spowodowało drobną panikę u dziewczynki.
Miała chwilę słabości, ale nie pozwoliła sobie na płacz i użalanie się nad sobą. Wówczas wzięła się w garść i zaczęła szukać swojego brata. Po kilku minutach zrezygnowała z poszukiwań. Z daleka zauważyła park, do którego poszła, chcąc odpocząć i przemyśleć na spokojnie wszystko, co wydarzyło się przed chwilą. Nie okazywała żadnego uśmiechu, posiadała jedynie subtelny wyraz twarzy, gdy usiadła na ławce. Spoglądała spokojnie w kołyszące korony drzew, które niesamowicie pachniały kwiatami wiśni. Przymknęła rubinowe oczy i wtedy wstała, podchodząc do jednego z drzew, opierając o swoimi plecami konar drzewa. Po chwili zaczynała subtelnym i kojącym głosem śpiewać ulubioną melodię. Wiatr poruszał korony drzew, a płatki kwiatów spadały niczym deszcz. Dziewczęcy głos rozbrzmiewał w bliskiej okolicy parku aż do momentu, gdy usłyszała czyjeś kroki, jakby ktoś zbliżał się w jej kierunku. Nie wiedziała, co zrobić. Miała dwa wyjścia: uciec lub poczekać, żeby zobaczyć, kto idzie. Wybrała ryzykownie drugą opcję, czekając w alejce. Cały czas podziwiała naturę, stojąc spokojnie, i wtedy ujrzała widoczną sylwetkę. Nie wykonała żadnego gwałtownego ruchu, a jedynie odwróciła się spokojnie do nowo przybyłego, chcąc na niego spojrzeć.
Życie młodej zmieniło się o kilka stopni, gdy ujrzała młodego mężczyznę, który wnet wpadł w jej oko. Zdawała sobie sprawę, że jest jedenastoletnią Upiorną damą, ale nikt nie zabraniał spoglądać na innych. A ten moment był bardzo szczególny w jej życiu. Serce w drobnym ciałku biło z podekscytowania, nie wiedząc, co się dzieje. Nadal utrzymywali wzrok między sobą; wówczas usłyszała, jak cisza została przerwana przez jego przyjemny ton głosu, który poruszył dziewczęce istnienie. Minęło kilka minut, gdy zauważyła na ręku mężczyzny niesamowity przedmiot, który podarował Upiornej. Ucieszyła się bardzo z podarunku. Tę sytuację potraktowała jako obietnicę, że kiedyś spotkają się po latach. Młodzieniec mógł zaobserwować delikatny i promienny uśmiech na ustach istotki. Złożyła ona ręce przy sercu, splatając je, i już chciała się odezwać, gdy nagle usłyszała krzyk swojego brata. Odwróciła się, a tajemniczego młodziana już nie było, jakby rozpłynął się w powietrzu. W takim momencie uwierzyła, że jest to przeznaczenie, które kiedyś spełni się niczym w bajkach.
Dziewczyna ukryła niezwykły prezent do kieszeni, pilnując go jak oka w głowie; nie chciała zgubić swojego nowego skarbu. Rodzeństwo po wyjściu z parku rozmawiało o różnych sprawach rodzinnych. Poszli we dwójkę na rynek, chcąc kupić słodycze dla całej rodziny. Potem skierowali się z powrotem do domu na obiad. Po zostawieniu przez brata dziewczynka szła przez dziedziniec w kierunku drzwi głównych. Po wejściu oznajmiła, że wróciła, lecz odpowiedziała jej głucha cisza. Po zmianie obuwia niosła w papierowej torebeczce ciasteczka. Poszła do salonu i nagle usłyszała huk, a tu goście zaskoczyli Sybillę, krzycząc „Wszystkiego Najlepszego!” Była bardzo zaskoczona reakcją wesołej rodzinki. Poczuła się jak w siódmym niebie. Różyczka ucieszona była podwójnie, ponieważ spotkała niesamowitą osobę i mogła świętować swoje urodziny z bliską i dalszą rodziną Renardów. Dzień był według niej bardzo udany, ponieważ dostała dużo pięknych prezentów: sukienki, biżuterię, a nawet zwierzątko domowe ze skrzydełkami. W następnym dniu spędzała miło czas ze swoim nowym kompanem Kirinem, o którego dbała przez bardzo długi czas. Życie dziewczynki mijał niemal radośnie, a czasem beztrosko. Po kilku dniach sielanka nieco zastygła.

„Cisza przed burzą”

Minął niecały miesiąc, a w posiadłości atmosfera zaczynała gęstnieć przez kłótnie pomiędzy Samielem a Alistairem. Nie dogadywali się w różnych sprawach, a Sybilla kochała ich obu po równo. Nie chciała stawać po żadnej stronie, wtedy to Samiel zaczął spiskować przeciwko Alistairowi, ponieważ ich ojciec zdecydował jednak zapisać w przyszłości interesy swojego rodu Bliźniakowi Sybilli, sama Sybilla zaś miała zostać jego zastępcą i prawą ręką. Niestety białowłosemu się to nie spodobało, zatem wymyślił plan, aby pozbyć raz na zawsze konkurenta, który miał zgarnąć tytuł dziedzica rodu Renard. Następnego dnia, dwunastolatka miała umówioną lekcję z ojcem, żeby potrenować walkę kosą, do której nie była nadal przekonana. Nie buntowała się ojcu, nie chcąc robić mu wstydu dlatego przyszła na umówione miejsce ze swoją bronią. Odetchnęła z ulgą, widząc swojego tatusia, a nie starszego brata, który potrafił nabijać się z niej bez litości. Zaczynała cytować słowa, jeszcze przed walką. Zamknęła oczy, wdychając zapach przyjemny zapach kwiatów. "To prawie taniec" pomyślała, dodając sobie otuchy, po czym stanęła w pozycji bojowej. Przez pierwsze chwile było jedynie słychać trzaski pomiędzy dwiema kosami kiedy przyspieszała ruchy, starając się nie męczyć przy tym swojego ciała - co było trudne, ale jedynie na czas pojedynku. Podczas walk złapała dryg, wtedy ruchy były czyste jak walc, który wykonywała ze swoją bronią.
Ojciec był bardzo dumny z postępów swej różyczki. Po skończonej walce została zaprowadzona do stajni, gdzie czekały na nią dwie niespodzianki - biały ogier i nauka jazdy konno. Uśmiech pojawił się natychmiast na małej twarzyczce, po chwili Sybilla uroniła łzę ze szczęścia, że kochany tatuś podarował jej tak przepiękny prezent. Pierwsza lekcja rozpoczęła się tego samego dnia. Naukę jazdy traktowała bardziej jak przyjemność niż jako obowiązek. Po jakimś czasie była na tyle oswojona z siodle, że wybrała się na przejażdżkę do lasu. Rozmyślała co wydarzyło się wtedy w tamtej alejce, niespodziewanie poczuła ukucie w sercu i pomyślała sobie, że to musi być to z pewnością miłość od pierwszego wejrzenia. Po ukończonej przejażdżce wróciła do posiadłości, wtedy odprowadziła swojego konia do stajni.

„Przyjdź na ratunek kochanej osobie”

Dziewczynka obudziła się z dobrym humorem, ciesząc każdą chwilą spędzoną w posiadłości rodzinnej. Na korytarzu usłyszała huk, a potem przeraźliwy krzyk wtedy dziewczynka szybko schowała w swoim schowku prezent i wyleciała w samej piżamie, biegnąc w ich kierunku. Na schodach zauważyła leżącego brata Alistaira, który został zepchnięty przez swojego najstarszego brata. W niektórych miejscach można zauważyć krople krwi.
Dziewczyna zniżyła swój wzrok na dół gdzie stał starszy, spoglądając na niego z pogardą, po czym zerwała się, biegnąc w dół żeby podnieść szybko drugiego brata z ziemi.
Obserwowała uważnie kłócących się braci, wtedy nie wytrzymała napięcia i krzyknęła do swojego starszego brata żeby przestał jego ranić. Wzrok dziewczynki malował jedynie nienawiść i ból.
Po spojrzeniu w jego kierunku obdarowała ponownie, dając mu ostrzeżenie, żeby uważał co, mówi, bo mu nie daruje tego na drugi raz. Po kilku minutach zajęła się poszkodowanym bratem, który był nieco posiniaczony. Sybilla poczuła nowe uczucie, które rozwijało się w jej sercu. Nie mogła siedzieć z założonymi rękoma dlatego, postanowiła porozmawiać, ze swoimi rodzicami o zachowaniu Samiela do Alistaira. Niestety rodzice nie mieli czasu, żeby wysłuchać jej do końca, bo byli bardzo zajęci swoimi obowiązkami. Dziewczynce to mocno nie spodobało, bo musiała sama zająć się osobiście sprawą, które tyczyło interesów rodzinnych. Wróciła do swojego kochanego braciszka, żeby porozmawiać jednakże musiał pewnie gdzieś wyjść, ale posiadała złe przeczucia czy przypadkiem na głupi pomysł nie wpadł Samiel. Szukała go w całej posiadłości, ale niestety zapadł się podziemie wraz z pierwszym. Nie mogła już drugi raz ostrzec swojego ojca, bo usłyszy znowu, że jest zajęty interesami. Po chwili wróciła do swojego pokoju, ubierając się w wyjściowe ubrania, a potem wzięła swoją broń-kosę. Nie miała nic do stracenia dlatego, wybiegła z posiadłości, szukając dwóch braci nawet, była tak zaabsorbowana tą sytuacją, że nie myślała o niczym, jak tylko znaleźć ich. Wbiegła do lasu, wtedy usłyszała kolejne nieprzyjemne huki i ujrzała z daleka walkę pomiędzy nimi. Nie wytrzymała napięcia, dotknęła swojego wisiorka palcami, wtedy w ręku ukazała się kosa. Niespodziewanie uwolniła furię lodu, którą rzuciła prosto na ziemię. W okolicy gdzie ona się znajdowała, można było poczuć chłód i zamrożony teren na którym można zaobserwować widoczne kolce. Dzieliła odległość od Samiela kilku metrów. Kolce wbiły się w ciało, dając nieprzyjemne obrażenia w nogę i jedną rękę. W takim momencie doszło do walki pomiędzy Samielem, a Sybilla. W lesie jedynie były słychać nieprzyjemne szczęki dwóch kos. Oczy były przepełnione skupieniem z lekką nutką nienawiści do swojego najstarszego brata. Podczas walki miała przewagę nad nim, dlatego wygrała ją. A na koniec walki zrobiła mu na pamiątkę cięcie na ramieniu, dając jako ostatnie ostrzeżenie. Po chwili uciekł jak tchórz. Przyprowadziła swojego rannego braciszka do posiadłości.  A ona sama była w szoku, że walczyła ze swoim najstarszym bratem. Po kilku minutach rodzic ją pochwalił za obronę swojego braciszka, którego obroniła przed śmiercią. W nocy usłyszała krzyk swojego ojca, jak wrzeszczał, że Samiel nie ma czego tu szukać i na wynieść z rodu Renard. W następnym dniu pokój stał pusty i zamknięty na klucz. Najgorszy koszmar zniknął z ich życia.

„Niespodziewana śmierć w rodzie Renard”

Nastał kolejny słoneczny dzień, ale pogoda stała się kapryśna, ponieważ były widoczne płatki śniegu, które opadały na tereny zielone. Dziewczyna pierwszy raz zobaczyła takie niesamowite zjawisko pogodowe. Delikatnie wyciągnęła drobną rękę, chcąc poczuć to, co spada z nieba. W momencie czuła chwilowy spokój, który ją ogarniał w środku. Czujność została rozerwana niczym bańka mydlana a tym bardziej że ten dzień obróci życie do góry nogami. Usłyszała rozmowę rodziców, że dziadek od strony matki jest umierający na łożu śmierci. A on był jedną z osób najważniejszych w istnieniu prawie nastoletniej różyczki. Przybyli do domu gdzie mieszkał jej dziadek. Każdy po kolei podchodził do dziadka, a wnuczka była pierwsza, która weszła do pomieszczenia z mamą. Zalana w łzach młoda podbiegła, niegwałtownie do łóżka dziadka prosząc, żeby nie odchodził, bo go bardzo kocha. Nie chce go stracić, a tym bardziej spędzonych dni, które zamienią się we wspomnienia. Mijały minuty, jak wszyscy pożegnali członka rodziny. Wnuczka na własne oczy widziała jak, umierał dziadek, a przed ostatnią drogą trzymała jego jeszcze ciepłą rękę. W odpowiednim momencie poczuła swoją ręką, że ciepło ręki dziadka jest bliski kresu. Oczy przymknęły, mówiąc ostatnie słowa „Kocham Cię wnuczko”, wtedy zmarł z uśmiechem na swoich ustach.

Dziewczynka nie zdając sobie sprawy z odejścia dziadka, mówiła żeby nie żartował i obudził się, bo chce z nim jeszcze więcej czasu spędzać. Nie trwało to długo jak, było można, usłyszeć przeraźliwy krzyk dziewczynki, który rozrywał serca, gdy płakała wśród zebranych nie, mogą pogodzić się ze śmiercią bliskiej rodziny. Została zabrana przez swoją mamę, która została wtulona i płakała w objęciach. Nie miała ochoty rozmawiać jedynie z rodzicielką lub bratem bliźniakiem.

„Burzliwy okres w życiu nastoletniej arystokratki”

Po pogrzebie szesnastoletnia Sybilla zamknęła się w pokoju i nie wychodziła  z niego przez dłuższy czas. Była osobą bardzo zamkniętą w sobie, jedynie wyciągała sekretny przedmiot, który dotykała później opuszkami palców dzięki niemu, potrafiła zapomnieć o najgorszych sytuacjach, które spotkały ją wcześniej w życiu. Miała w pokoju zasłonięte okna firankami, żeby nie padały w ogóle promienie słońca. Chciała zostać jedynie sama na zawsze, ale nie trwało to długo, bo brat wdarł się do jej pokoju, który posiadał zapasowy klucz. Usłyszała klucz w zamku wtedy szybko, schowała w pudełku swój skarb i zamknęła w schowku szuflady, żeby nikt go nie znalazł. Po rozmowie ze swoim braciszkiem zrozumiała, że nie powinna zadręczać się, a iść jedynie do przodu. A tym bardziej nie chciałby zmarły dziadek jej widzieć ten stan umysł kochanej wnuczki.

„Przeminęły złe chmury, a przyszło nowe życie”

Minęło kilka dobrych lat, bez żadnych skomplikowanych dni, które miały wpłynąć na zachowanie dziewczyny. Każdego dnia pomagała swoim rodzicom w obowiązkach w rodzie Renard, poznając jako zastępca przyszłego rodu Renard. Potem zaczynała interesować się różnymi zapachami kwiatów wtedy, wpadła na świetny pomysł, żeby tworzyć perfumy dla pięknych dam. Nie zapominała o przeciwnej płci. Ojciec, widząc ambicje, pomógł założyć jej firmę, która ma zajmować się produkowaniem perfumerii. Firma jest pod nazwą Avianis. Po wybraniu siedziby zatrudniła dużo osób do tworzenia ich. Zaczynała szybko odnajdować się w swoim nowym zawodzie. Posiadała różne spotkania z doradcami, dając wszelkie pomysły do kolejnych zapachów. Wszyscy byli pełen podziwu, że mają utalentowaną szefową, która ma smykałkę. Po trzech latach odniosła sukces jako prawie dorosła dziedziczka rodu, cały czas rozwijała swój biznes. Marzenie spełniło się, które tak bardzo pragnęła. W tym momencie może poczuć się jako prawie samodzielna osoba.

„Dorosłe lata pięknej damy”

W końcu ona weszła na ostatni szczebel dorosłości. Zaobserwować można w każdym calu nie tylko na ciele, zdobyła wysokie wykształcenie godne damy rodu Renard, którego stała się chlubą. Wszyscy członkowie rodziny byli bardzo zadowoleni z postępów, jakie dokonała w swoim życiu. Różyczka po rannej przejażdżce konno ruszyła w stronę posiadłości, żeby przywitać się ze swoją mamą i tatą wtedy usłyszała rozmowę o przyszłym ślubie córki. Nie rozumiała tak naprawdę, dlaczego ukrywali przez tyle lat przed nią. W dzieciństwie sądziła, że to był kiepski żart powiedziany przez rodziców, ale niestety tak nie było. Nie chciała wychodzić za mąż, bo zakochana była przez tamte lata w jedynym mężczyźnie, którego spotkała w parku wśród kwitnącej wiśni. Chciała to powiedzieć prosto w oczy, ale nie zdążyła, bo usłyszała powóz z gośćmi. Nie była zadowolona, że decydowali za nią, ale przymrużyła oczy, okazując chwilową słabość na poczynania rodziców. Potem dwie służki z rozkazu rodzicielki zaprowadziły dorosłą pannicę do jej komnaty żeby przebrać w białą suknię z naszyciem na dekolcie złotymi ozdobnikami. Nie miała ochoty schodzić do salonu, ale musiała się pogodzić z losem. Po nałożeniu biżuterii, butów i innych dodatków poprosiła je, żeby poczekały na zewnątrz. Wykonały rozkaz dziedziczki, wtedy sprawdziła, czy wszystko jest na miejscu, jedynie schowała do kieszeni sukni swojej skarb, z którym nie rozstawała się nigdy. Zeszła ze służkami na dół uważając na końcówki sukienki. Białowłosa róża szła przodem, a jej służki podążały za nią krok w krok. Usłyszała słowa swoich rodziców ponownie o przyszłym małżeństwie. Dziedziczka stanęła w wyprostowanej pozie, spokojnie podniosła subtelnie wzrok spoglądając swoimi rubinowymi oczami, które przypominały dwa klejnoty.

Delikatnie ukłoniła się, witając dystyngowanych gości. Podenerwowana nie czuła się komfortowo, chcąc, żeby to wszystko skończyło jak najszybciej. Po chwili usłyszała słowa trzeciego gościa, który skierował swój wzrok na nią. Przymknęła swoje rubinowe oczy, zwracając głowę w kierunku znajomego głosu - wtedy delikatnie położyła dłoń na piersi gdzie serce jej biło jak szalone. Nie mogła w to uwierzyć, że spotkali się po latach. Życie dziewczyny od tamtego dnia odmieniło się nie do poznania.

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach