Główna Alejka

Magiczne Rzemiosło : Alchemik
Godność : obecnie Velonika Cheshire
Wiek : dziarskie, piętnastoletnie ciałko
Lubi : nie jest pewna
Nie lubi : nie pamięta
Wzrost / Waga : 150cm / 40kg
Znaki szczególne : jarzące się, złote oczy
Pod ręką : Sakwa ściągana rzemieniem, na długim pasku, wisi na gałęzi obok, zaraz obok lekkiej opończy: przekąski, Pyskata Busola, zwój liny, puste fiolki na eliksiry, dobry humor i problemy egzystencjalne
Zawód : Przygodystka!
Broń : sztylecik w sakwie
Stan cywilny : aktualnie prawdziwie nieprawdziwa narzeczona Franka!
Stan zdrowia : MARTWA. Ups.
Godność : obecnie Velonika Cheshire
Wiek : dziarskie, piętnastoletnie ciałko
Lubi : nie jest pewna
Nie lubi : nie pamięta
Wzrost / Waga : 150cm / 40kg
Znaki szczególne : jarzące się, złote oczy
Pod ręką : Sakwa ściągana rzemieniem, na długim pasku, wisi na gałęzi obok, zaraz obok lekkiej opończy: przekąski, Pyskata Busola, zwój liny, puste fiolki na eliksiry, dobry humor i problemy egzystencjalne
Zawód : Przygodystka!
Broń : sztylecik w sakwie
Stan cywilny : aktualnie prawdziwie nieprawdziwa narzeczona Franka!
Stan zdrowia : MARTWA. Ups.
VeloDuchowa Zguba
Główna alejka wije się przez cały park, błądząc i zakręcając – prowadzi z Rynku w centrum miasta do drugiego głównego wyjścia i przebiega obok Labiryntu Rozalii. Jest to szeroka, wybrukowana szarą i ciemnoszarą kostką, droga w sam raz dla spacerowiczów. Po obu jej stronach regularnie poustawiane zostały ławki, za nimi straż trzymają rozmaite drzewa lub krzewy, a jeszcze dalej rozpościerają się szerokie połacie trawy, względnie inne charakterystyczne miejsca parku i prowadzące do nich mniejsze dróżki. Dużo milej jest tu wieczorami, gdy park się wyludni, a wzdłuż alejki zapalą lampy, przesiewając zapadającą ciemność wielobarwnymi światłami.

Wiek : 20, choć może wydawać się nieco młodsza
Rasa : człowiek
Lubi : poznawać nowe osoby, przeżywać przygody, zwierzęta
Nie lubi : naburmuszonych osób, okrucieństwa, gorzkich rzeczy
Wzrost / Waga : 167cm/47kg
Pod ręką : torebka, a w torebce jak u każdej kobiety, pełno skarbów: telefon, książka do zabicia czasu, chusteczki, klucze do domu, para słuchawek, portfel...
Zawód : chwilowo bezrobotna
Stan cywilny : singielka
Stan zdrowia : Chwilowo wszystko gra
Rasa : człowiek
Lubi : poznawać nowe osoby, przeżywać przygody, zwierzęta
Nie lubi : naburmuszonych osób, okrucieństwa, gorzkich rzeczy
Wzrost / Waga : 167cm/47kg
Pod ręką : torebka, a w torebce jak u każdej kobiety, pełno skarbów: telefon, książka do zabicia czasu, chusteczki, klucze do domu, para słuchawek, portfel...
Zawód : chwilowo bezrobotna
Stan cywilny : singielka
Stan zdrowia : Chwilowo wszystko gra
IzumiMieszkaniec
Zadowolona po dokończeniu wszystkich związanych z przeprowadzką spraw Izumi postanowiła zwiedzić miasto. Jako pierwszy punkt swojej wycieczki obrała park w nadziei na zaczerpnięcie nieco świeżego powietrza i zresetowanie umysłu. Po krótkim spacerze usiadła na ławce, by w spokoju poprzyglądać się mieszkańcom miasta. To miejsce wydaje się być na prawdę miłe... ciekawe jakie sekrety skrywa...? I czym jest ten dziwny przedmiot znaleziony w domu...? Na myśl o znalezionym w posiadłości skarbie, wyciąga go z torby. różdżka... wyglądająca zupełnie jak te z bajek dla dzieci. Może to po prostu element jakiegoś przebrania, a ona jak zwykle ma nadzieję na coś ciekawego i niezwykłego? Choć... Myśl o jej ciotce będącej Cosplayerką w przeszłości jest dość ciekawa. Izumi uśmiecha się do siebie, wyobrażając sobie starszą panią przebraną za dobrą wróżkę i w tym stroju rozbawiającą jakieś smutne dziecko. Tak, to by nawet pasowało do ciotki...

Godność : Lusian/Luci Foxsoul
Wiek : Wizualnie 25
Rasa : Lisi demon
Wzrost / Waga : 190/85 //
Znaki szczególne : Kuleje, Blizna na lewym oku
Pod ręką : Laska
Zawód : W Świecie Ludzi - Aktor/Aktorka
Broń : Naginata
Stan cywilny : Gawain - polizany! zaklepany!
Specjalne : Moderator, Mistrz Gry
Wiek : Wizualnie 25
Rasa : Lisi demon
Wzrost / Waga : 190/85 //
Znaki szczególne : Kuleje, Blizna na lewym oku
Pod ręką : Laska
Zawód : W Świecie Ludzi - Aktor/Aktorka
Broń : Naginata
Stan cywilny : Gawain - polizany! zaklepany!
Specjalne : Moderator, Mistrz Gry
YakoWysłannik Inari
Nie zdążyła spotkać się z Gawem. Gdy dotarła do Norki, jego już nie było. Zastała tylko Bestie, złaknione uwagi. W mieszkaniu też go nie było. Z resztą...zostawił Furora i tego latającego chomika w Malinowym, więc raczej mało prawdopodobne, że byłby w mieście. No cóż...miała nadzieję, że niebawem wróci. Cały i zdrowy. Tym bardziej, że nie miał założonej Blaszki, więc nie mogła w żaden sposób tego potwierdzić, a coś jej mówiło, że miałaby problem, żeby do niego dotrzeć nawet jakby naprawdę mocno szukała. Kto wie, może by się dowiedziała czy jest, ale czy na pewno dałaby radę do niego dotrzeć, gdyby coś mu groziło? Ech...oby Inari była dla niego łaskawa i nie pozwoliła by jeden z jej lisów był samotny. Nawet nie podejrzewała na jak długo jej ukochany zniknął tym razem.... bez żadnych wieści.
Wybrała się do Świata Ludzi, do Parku. Chciała trochę odpocząć od tej całej Magii, która mogła zakończyć kolejny etap w jej życiu. Nie miała jednak ochoty na spotkania z masą ludzi czy błąkanie się po mieście. Od zawsze wolała naturę, dlatego wybrała takie, a nie inne miejsce. Była jednak zbyt zamyślona by jakoś przewidzieć to, że jednak powinna jakoś się ukryć czy ubrać inaczej, żeby jednak żadni fani jej nie zaczepiali. No...pojedynczy i spokojni byli ok, jednak szybko zorientowała się, że powinna być bardziej świadoma tego co robi.
Kilkadziesiąt metrów przed nią, szła sobie grupka nastolatek, która głośno komentowała zapowiedzi powrotu Lusiana Foxsoula na ekrany, w nowym filmie.... Jednocześnie dyskutując czy Luci również tam wróci. Yako była akurat w formie aktorki, musiała jakoś się stracić im z oczu, zanim ją zauważą bo nie dadzą jej spokoju przez długi czas.
Szybko schowała się w krzakach. Może dziwny ruch, ale zrobiła to w ostatniej chwili bo jedna dziewczyna chyba ją zauważyła jak skręca w inną alejkę przez co cały tłumek poleciał tam gdzie Luci była widziana po raz ostatni.
Lisica poczekała aż już nie będzie ich słyszeć.
Dziewczyny przebiegły obok jej krzaków oraz obok ławki, na której siedziała czarnowłosa dziewczyna. Były zbyt głośne by ich nie zauważyć.
W końcu aktorka wyłoniła się z krzaków za ławką, otrzepując ubrania z liści. Miała ich też pełno w długich czarnych włosach, podobnie jak gałązek. Z jednej nawet wisiał biedny pajączek.
- Ech... chyba za długo mnie tutaj nie było - westchnęła, rozglądając się, czy banda nastolatek na pewno się straciła. Nie zauważając początkowo czarnowłosej przed sobą.
Wybrała się do Świata Ludzi, do Parku. Chciała trochę odpocząć od tej całej Magii, która mogła zakończyć kolejny etap w jej życiu. Nie miała jednak ochoty na spotkania z masą ludzi czy błąkanie się po mieście. Od zawsze wolała naturę, dlatego wybrała takie, a nie inne miejsce. Była jednak zbyt zamyślona by jakoś przewidzieć to, że jednak powinna jakoś się ukryć czy ubrać inaczej, żeby jednak żadni fani jej nie zaczepiali. No...pojedynczy i spokojni byli ok, jednak szybko zorientowała się, że powinna być bardziej świadoma tego co robi.
Kilkadziesiąt metrów przed nią, szła sobie grupka nastolatek, która głośno komentowała zapowiedzi powrotu Lusiana Foxsoula na ekrany, w nowym filmie.... Jednocześnie dyskutując czy Luci również tam wróci. Yako była akurat w formie aktorki, musiała jakoś się stracić im z oczu, zanim ją zauważą bo nie dadzą jej spokoju przez długi czas.
Szybko schowała się w krzakach. Może dziwny ruch, ale zrobiła to w ostatniej chwili bo jedna dziewczyna chyba ją zauważyła jak skręca w inną alejkę przez co cały tłumek poleciał tam gdzie Luci była widziana po raz ostatni.
Lisica poczekała aż już nie będzie ich słyszeć.
Dziewczyny przebiegły obok jej krzaków oraz obok ławki, na której siedziała czarnowłosa dziewczyna. Były zbyt głośne by ich nie zauważyć.
W końcu aktorka wyłoniła się z krzaków za ławką, otrzepując ubrania z liści. Miała ich też pełno w długich czarnych włosach, podobnie jak gałązek. Z jednej nawet wisiał biedny pajączek.
- Ech... chyba za długo mnie tutaj nie było - westchnęła, rozglądając się, czy banda nastolatek na pewno się straciła. Nie zauważając początkowo czarnowłosej przed sobą.

Wiek : 20, choć może wydawać się nieco młodsza
Rasa : człowiek
Lubi : poznawać nowe osoby, przeżywać przygody, zwierzęta
Nie lubi : naburmuszonych osób, okrucieństwa, gorzkich rzeczy
Wzrost / Waga : 167cm/47kg
Pod ręką : torebka, a w torebce jak u każdej kobiety, pełno skarbów: telefon, książka do zabicia czasu, chusteczki, klucze do domu, para słuchawek, portfel...
Zawód : chwilowo bezrobotna
Stan cywilny : singielka
Stan zdrowia : Chwilowo wszystko gra
Rasa : człowiek
Lubi : poznawać nowe osoby, przeżywać przygody, zwierzęta
Nie lubi : naburmuszonych osób, okrucieństwa, gorzkich rzeczy
Wzrost / Waga : 167cm/47kg
Pod ręką : torebka, a w torebce jak u każdej kobiety, pełno skarbów: telefon, książka do zabicia czasu, chusteczki, klucze do domu, para słuchawek, portfel...
Zawód : chwilowo bezrobotna
Stan cywilny : singielka
Stan zdrowia : Chwilowo wszystko gra
IzumiMieszkaniec
Gdy tylko aktorka pojawiła się w parku, wzrok Izumi od razu do niej powędrował. Nie była jej fanką, Ba, nawet nie miała pewności kto to dokładnie jest. Kojarzyła ją jednak, bo może raz widziała postać na ekranie, a dodając to do zachowania nastolatek, odpowiedź stała się oczywista. Aktorka. W dodatku dość sławna aktorka. Cóż, głupio do takiej zagadać nie mając nawet pewności, czy dobrze zapamiętała jej nazwisko. Patrząc jednak na zachowanie... chyba nie będzie jej przeszkadzać obcowanie z taką ignorantką sztuki filmowej.
-Dzień dobry.- Na ustach dziewczyny pojawia się niepewny uśmiech. Wstaje i zwraca się przodem do postaci. Niecodziennie rozmawiasz z kimś, kto na widok fanów udaje lisa i wbiega w krzaki. Mówiąc o lisach...-Ma pani bardzo pasujące nazwisko. Wszystko w porządku? Już chyba poszły.- Właściwie... ta kobieta uciekała od ludzi. Może nie mieć ochoty na rozmowę... Cóż, najwyżej sobie pójdzie. Mogła sobie coś zrobić w tych krzakach. Po dokładniejszym przyjrzeniu się, do głowy Izumi wpada jeszcze jedna myśl. Kobieta nie dostanie ataku paniki, kiedy zobaczy pajączka... prawda? Łącznie ze swoją matką, Izumi zna kilka osób bojących się tych małych żyjątek... choć "bojących się" może być w tej sytuacji niedopowiedzeniem.
-Dzień dobry.- Na ustach dziewczyny pojawia się niepewny uśmiech. Wstaje i zwraca się przodem do postaci. Niecodziennie rozmawiasz z kimś, kto na widok fanów udaje lisa i wbiega w krzaki. Mówiąc o lisach...-Ma pani bardzo pasujące nazwisko. Wszystko w porządku? Już chyba poszły.- Właściwie... ta kobieta uciekała od ludzi. Może nie mieć ochoty na rozmowę... Cóż, najwyżej sobie pójdzie. Mogła sobie coś zrobić w tych krzakach. Po dokładniejszym przyjrzeniu się, do głowy Izumi wpada jeszcze jedna myśl. Kobieta nie dostanie ataku paniki, kiedy zobaczy pajączka... prawda? Łącznie ze swoją matką, Izumi zna kilka osób bojących się tych małych żyjątek... choć "bojących się" może być w tej sytuacji niedopowiedzeniem.

Godność : Lusian/Luci Foxsoul
Wiek : Wizualnie 25
Rasa : Lisi demon
Wzrost / Waga : 190/85 //
Znaki szczególne : Kuleje, Blizna na lewym oku
Pod ręką : Laska
Zawód : W Świecie Ludzi - Aktor/Aktorka
Broń : Naginata
Stan cywilny : Gawain - polizany! zaklepany!
Specjalne : Moderator, Mistrz Gry
Wiek : Wizualnie 25
Rasa : Lisi demon
Wzrost / Waga : 190/85 //
Znaki szczególne : Kuleje, Blizna na lewym oku
Pod ręką : Laska
Zawód : W Świecie Ludzi - Aktor/Aktorka
Broń : Naginata
Stan cywilny : Gawain - polizany! zaklepany!
Specjalne : Moderator, Mistrz Gry
YakoWysłannik Inari
Zamrugała zaskoczona, gdy ktoś nagle się do niej odezwał. Spojrzała na ciemnowłosą dziewczynę - dzień dobry - uśmiechnęła się miło. Lekko zakłopotana. Postarała się ogarnąć jakoś włosy. Nie chodziło by wyglądać cały czas jak modelka (nie żeby tak wyglądała nawet utytłana błotem, ale cóż, to teraz nie jest ważne). Lekko się wzdrygnęła, gdy zobaczyła pajączka, wesoło dyndającego na patyku, który wyciągnęła sobie z włosów. Jednak nie obrzydzał jej, po prostu zaskoczył. Pokręciła jednak głową, pozwoliła mu wejść na swoje smukłe palce po czym przeniosła go znów na krzak. Niech sobie żyje, nic jej nie zrobił.
- Dziękuję - uśmiechnęła się i podrapała po karku, po czym zaśmiała zakłopotana - wszystko w porządku, choć...mogłabym mieć małą prośbę? - zapytała niepewnie - zerkniesz czy nic więcej nie łazi mi we włosach? No chyba, że nie lubisz takich stworzonek - spojrzała na nią swoimi błękitnymi jak letnie niebo oczami. Jeśli dziewczyna wyraziła zgodę, dosiadła się do niej, uprzednio rozglądając czy grupka nie czasem nie wraca.
- Wybacz to zamieszanie... jakoś nie mam ochoty na spędzanie czasu z grupką piszczących, podnieconych nastolatek, które nie przepuszczą okazji by zdobyć czyjś autograf nawet jeśli mają ich już wiele kopii - pokręciła głową zdegustowana. Lubiła sławę. Była w końcu Demonem, który uwielbiał być ubóstwiany, jednak wszystko miało jakieś swoje granice. Na Sado też czasem miała dość, ale tam było łatwiej przemówić ludziom do rozumu niż teraz. Stach jednak robił swoje...
- Mam nadzieję, że nie zniszczyłam popołudnia tym małym zamieszaniem? - zapytała spoglądając na swoją rozmówczynię.
- Dziękuję - uśmiechnęła się i podrapała po karku, po czym zaśmiała zakłopotana - wszystko w porządku, choć...mogłabym mieć małą prośbę? - zapytała niepewnie - zerkniesz czy nic więcej nie łazi mi we włosach? No chyba, że nie lubisz takich stworzonek - spojrzała na nią swoimi błękitnymi jak letnie niebo oczami. Jeśli dziewczyna wyraziła zgodę, dosiadła się do niej, uprzednio rozglądając czy grupka nie czasem nie wraca.
- Wybacz to zamieszanie... jakoś nie mam ochoty na spędzanie czasu z grupką piszczących, podnieconych nastolatek, które nie przepuszczą okazji by zdobyć czyjś autograf nawet jeśli mają ich już wiele kopii - pokręciła głową zdegustowana. Lubiła sławę. Była w końcu Demonem, który uwielbiał być ubóstwiany, jednak wszystko miało jakieś swoje granice. Na Sado też czasem miała dość, ale tam było łatwiej przemówić ludziom do rozumu niż teraz. Stach jednak robił swoje...
- Mam nadzieję, że nie zniszczyłam popołudnia tym małym zamieszaniem? - zapytała spoglądając na swoją rozmówczynię.

Wiek : 20, choć może wydawać się nieco młodsza
Rasa : człowiek
Lubi : poznawać nowe osoby, przeżywać przygody, zwierzęta
Nie lubi : naburmuszonych osób, okrucieństwa, gorzkich rzeczy
Wzrost / Waga : 167cm/47kg
Pod ręką : torebka, a w torebce jak u każdej kobiety, pełno skarbów: telefon, książka do zabicia czasu, chusteczki, klucze do domu, para słuchawek, portfel...
Zawód : chwilowo bezrobotna
Stan cywilny : singielka
Stan zdrowia : Chwilowo wszystko gra
Rasa : człowiek
Lubi : poznawać nowe osoby, przeżywać przygody, zwierzęta
Nie lubi : naburmuszonych osób, okrucieństwa, gorzkich rzeczy
Wzrost / Waga : 167cm/47kg
Pod ręką : torebka, a w torebce jak u każdej kobiety, pełno skarbów: telefon, książka do zabicia czasu, chusteczki, klucze do domu, para słuchawek, portfel...
Zawód : chwilowo bezrobotna
Stan cywilny : singielka
Stan zdrowia : Chwilowo wszystko gra
IzumiMieszkaniec
Uśmiechając się, Izumi Zaczęła przeczesywać włosy nieznajomej w poszukiwaniu kolejnych żyjątek.
-Czyli faktycznie jest pani znaną aktorką. Przepraszam, nie jestem zbyt obeznana w filmach... widziałam panią na ekranie raz, może dwa razy. Mimo to, miło panią poznać. Nazywam się Izumi Shirakami.-Nie mogąc się powstrzymać, nakręciła się do rozmowy. Nie dlatego, że jej rozmówczyni to wielka osobistość, ale odkąd tu przyjechała nie zamieniła słowa praktycznie z nikim.-Nie, właściwie to he pani urozmaiciłam. Przeprowadziłam się tu kilka tygodni temu i z nikim nie miałam okazji porozmawiać. Mieszka pani w tym mieście?-Przyjazny uśmiech nie schodził z twarzy dziewczyny, nawet gdy wyjęła i wypuściła na wolność małego robaczka z włosów nieznajomej. W sumie, patrząc na dość sporą różnicę w ich wzroście, patrząc z boku może to dość ciekawie wyglądać.
-Czyli faktycznie jest pani znaną aktorką. Przepraszam, nie jestem zbyt obeznana w filmach... widziałam panią na ekranie raz, może dwa razy. Mimo to, miło panią poznać. Nazywam się Izumi Shirakami.-Nie mogąc się powstrzymać, nakręciła się do rozmowy. Nie dlatego, że jej rozmówczyni to wielka osobistość, ale odkąd tu przyjechała nie zamieniła słowa praktycznie z nikim.-Nie, właściwie to he pani urozmaiciłam. Przeprowadziłam się tu kilka tygodni temu i z nikim nie miałam okazji porozmawiać. Mieszka pani w tym mieście?-Przyjazny uśmiech nie schodził z twarzy dziewczyny, nawet gdy wyjęła i wypuściła na wolność małego robaczka z włosów nieznajomej. W sumie, patrząc na dość sporą różnicę w ich wzroście, patrząc z boku może to dość ciekawie wyglądać.

Godność : Lusian/Luci Foxsoul
Wiek : Wizualnie 25
Rasa : Lisi demon
Wzrost / Waga : 190/85 //
Znaki szczególne : Kuleje, Blizna na lewym oku
Pod ręką : Laska
Zawód : W Świecie Ludzi - Aktor/Aktorka
Broń : Naginata
Stan cywilny : Gawain - polizany! zaklepany!
Specjalne : Moderator, Mistrz Gry
Wiek : Wizualnie 25
Rasa : Lisi demon
Wzrost / Waga : 190/85 //
Znaki szczególne : Kuleje, Blizna na lewym oku
Pod ręką : Laska
Zawód : W Świecie Ludzi - Aktor/Aktorka
Broń : Naginata
Stan cywilny : Gawain - polizany! zaklepany!
Specjalne : Moderator, Mistrz Gry
YakoWysłannik Inari
Słuchała jej i uśmiechała się miło - na pewno widziałaś mnie więcej razy, a jak nie widziałaś to słyszałaś - powiedziała spokojnie - nawet najbardziej znane osoby trafiają czasem na rolę, której potem nikt z nimi nie kojarzy, a jak sama mówiłaś nie każdy siedzi w filmach na tyle by śledzić całą obsadę - puściła jej oczko i dosiadła się, wzdychając - ale nie martw się, nie winię Cię za to. Przecież gdyby wszyscy mnie znali to świat byłby nudny czyż nie? - widać było, że nie jest zła na to, że ktoś jej nie kojarzy. Nawet nie miała zamiaru jej namawiać. Obecnie nie miała nawet ochoty na użeranie się z fanami, więc spotkanie kogoś neutralnego będzie miłą odskocznią.
- Miło Cię poznać - podała jej rękę i uścisnęła jej dłoń - kim jestem już wiesz, ale i tak się przedstawię - Luci Foxsoul - powiedziała grzecznie. To, że większość żywych istot na tym świecie ją znało chociażby z ekranów czy opowieści, nie zwalniało jej z tej formułki. Z resztą była to całkiem miła odmiana.
Przytaknęła głową - tak, mieszkam na obrzeżach miasta razem z moim niewiele bo niewiele ale starszym bratem, choć mimo to mało kiedyś mamy czas ze sobą pogadać - podrapała się zakłopotana po karku - jeśli będziesz chciała to możesz kiedyś wpaść na herbatkę, spokojnie nie będę cię zanudzać swoją filmoteką - zaśmiała się i puściła jej oczko.
Nie umknęło jej zagraniczne nazwisko dziewczyny, ani nawet to, że mieszka w Glassville od niedawna, dlatego też postanowiła wrócić do tego - powiedziałaś, że mieszkasz tutaj od niedawna - zaczęła - mogę zapytać skąd pochodzisz? Patrząc na nazwisko to raczej nie z Anglii, choć mogę się mylić - spojrzała jej w oczy, ale zaraz podniosła ręce w obronnym geście - oczywiście jeśli nie chcesz to nie mów, to twoje prywatne sprawy - dodała szybko, dając znać, że nie chce się wcale narzucać z tematem. W końcu nie każdy chce się dzielić swoimi prywatnymi informacjami, nawet tak mało ważnymi jak miejsce, z którego się pochodzi.
- Miło Cię poznać - podała jej rękę i uścisnęła jej dłoń - kim jestem już wiesz, ale i tak się przedstawię - Luci Foxsoul - powiedziała grzecznie. To, że większość żywych istot na tym świecie ją znało chociażby z ekranów czy opowieści, nie zwalniało jej z tej formułki. Z resztą była to całkiem miła odmiana.
Przytaknęła głową - tak, mieszkam na obrzeżach miasta razem z moim niewiele bo niewiele ale starszym bratem, choć mimo to mało kiedyś mamy czas ze sobą pogadać - podrapała się zakłopotana po karku - jeśli będziesz chciała to możesz kiedyś wpaść na herbatkę, spokojnie nie będę cię zanudzać swoją filmoteką - zaśmiała się i puściła jej oczko.
Nie umknęło jej zagraniczne nazwisko dziewczyny, ani nawet to, że mieszka w Glassville od niedawna, dlatego też postanowiła wrócić do tego - powiedziałaś, że mieszkasz tutaj od niedawna - zaczęła - mogę zapytać skąd pochodzisz? Patrząc na nazwisko to raczej nie z Anglii, choć mogę się mylić - spojrzała jej w oczy, ale zaraz podniosła ręce w obronnym geście - oczywiście jeśli nie chcesz to nie mów, to twoje prywatne sprawy - dodała szybko, dając znać, że nie chce się wcale narzucać z tematem. W końcu nie każdy chce się dzielić swoimi prywatnymi informacjami, nawet tak mało ważnymi jak miejsce, z którego się pochodzi.

Wiek : 20, choć może wydawać się nieco młodsza
Rasa : człowiek
Lubi : poznawać nowe osoby, przeżywać przygody, zwierzęta
Nie lubi : naburmuszonych osób, okrucieństwa, gorzkich rzeczy
Wzrost / Waga : 167cm/47kg
Pod ręką : torebka, a w torebce jak u każdej kobiety, pełno skarbów: telefon, książka do zabicia czasu, chusteczki, klucze do domu, para słuchawek, portfel...
Zawód : chwilowo bezrobotna
Stan cywilny : singielka
Stan zdrowia : Chwilowo wszystko gra
Rasa : człowiek
Lubi : poznawać nowe osoby, przeżywać przygody, zwierzęta
Nie lubi : naburmuszonych osób, okrucieństwa, gorzkich rzeczy
Wzrost / Waga : 167cm/47kg
Pod ręką : torebka, a w torebce jak u każdej kobiety, pełno skarbów: telefon, książka do zabicia czasu, chusteczki, klucze do domu, para słuchawek, portfel...
Zawód : chwilowo bezrobotna
Stan cywilny : singielka
Stan zdrowia : Chwilowo wszystko gra
IzumiMieszkaniec
-W sumie.-uśmiechnęła się lekko ściskając dłoń nowej znajomej. Kobieta wydaje się na prawdę miła. A mawiają, że sławni ludzie potrafią dostrzec jedynie czubek własnego nosa.-Panią również miło poznać. Kiedyś chętnie skorzystam z zaproszenia.-zaśmiała się lekko-Filmoteką też nie pogardzę. W razie czego będzie co obejrzeć. Miło widzieć na ekranie twarze, które zna się w rzeczywistości.- Zamyśliła się na chwilę. W sumie, tak o tym pomyśleć... ciekawy zbieg okoliczności-Jestem z Japonii, ale mieszkałam też w innych miejscach. Właśnie pomyślałam, że nasze spotkanie jest dość ciekawe. W Japonii lisy są otaczane szczególną czcią, jako słudzy Inari, bogini urodzaju. Oczywiście to tylko mity, ale pewnie nawet w nich jest ziarnko prawdy. Przepraszam, jeśli zanudzam ludowymi opowieściami.-Ludowe opowieści, mity, legendy... jak kto woli/ W sumie, wspominanie ich tutaj, w obcym miejscu jest dosyć... uspokajające. Niekontrolowany uśmiech po raz kolejny pojawił się na ustach dziewczyny.-Ciekawe, czy to miasto ma jakieś swoje legendy miejskie./

Godność : Lusian/Luci Foxsoul
Wiek : Wizualnie 25
Rasa : Lisi demon
Wzrost / Waga : 190/85 //
Znaki szczególne : Kuleje, Blizna na lewym oku
Pod ręką : Laska
Zawód : W Świecie Ludzi - Aktor/Aktorka
Broń : Naginata
Stan cywilny : Gawain - polizany! zaklepany!
Specjalne : Moderator, Mistrz Gry
Wiek : Wizualnie 25
Rasa : Lisi demon
Wzrost / Waga : 190/85 //
Znaki szczególne : Kuleje, Blizna na lewym oku
Pod ręką : Laska
Zawód : W Świecie Ludzi - Aktor/Aktorka
Broń : Naginata
Stan cywilny : Gawain - polizany! zaklepany!
Specjalne : Moderator, Mistrz Gry
YakoWysłannik Inari
Uśmiechnęła się miło, słysząc, że chętnie skorzysta z zaproszenia. Czas tylko pokaże, kto będzie jego główną atrakcją. Chociaż teraz nie do końca mogła sobie pozwolić na jakieś swawole, tak jak to robiła na Sado, jednak podjeść zawsze się kogoś dało tak, że ten nawet tego nie zauważył, albo nie wiązał swojego samopoczucia z wizytą w pewnej willi na obrzeżach miasta.
- Chętnie się podzielę, kto wie może znajdziesz coś co Cię zainteresuje - uśmiechnęła się do niej.
- O tak jak myślałam, że jesteś z Japonii - powiedziała i zadzwonił jej telefon. Spojrzała na ekran, po czym po prostu odrzuciła połączenie. Miała wolne, niech jej pozwolą odpocząć! A nie, że nawet wtedy do niej dzwonią, bo nie mają na coś pomysłu. Niech najpierw sami pomyślą, a potem dopiero dzwonią. Westchnęła ciężko, odkładając telefon - wybacz - uśmiechnęła się przepraszająco.
Pokręciła głowa - nie przejmuj się, nie zanudzasz mnie - przyznała, choć nie do końca zgodnie z prawdą. Jednak dziewczyna nie mogła tego wiedzieć. No chyba, że umiałaby czytać jej w myślach - wiem, że patrząc na moje nazwisko, jednak razem z bratem również pochodzimy z Japonii, dokładnie z okolic spalonej wioski na wyspie Sado, która właśnie czciła Inari wiele wieków temu - powiedziała i spojrzała na skaczące w trafie paki, próbujące złapać latające wokół muszki - tam istnieje legenda o złym lisim demonie. Yako. Przez dwieście lat ofiarowywał ludziom urodzaj, w zamian co jakiś czas zabierał życia mieszkańcom. Nie zabijał masowo, jednak co jakiś czas w jakimś domu znajdowano trupa. W końcu jednak ludzie znaleźli sposób jak radzić sobie z brakiem żyzności gleby i się zbuntowali. W efekcie cała wioska została spalona, a mieszkańcy zginęli. Nie ważne czy dzieci, starcy, kobiety czy mężczyźni. Zabił wszystkich. Zostawił tylko mnichów ze swojej wioski - zmrużyła oczy, przypominając sobie to wszystko. Szybko się jednak trząsnęła - oj wybacz, teraz ja cię zanudzam starymi historiami - podrapała się po karku zakłopotana. No cóż...praca nie rozpieszcza. A miała przy sobie telefon Lusiana. Tak więc musiała uważać od kogo odbiera.
Zamyśliła się, słysząc jej kolejne słowa - w sumie są - powiedziała i uśmiechnęła się tajemniczo. Rozejrzała ukradkiem i nachyliła do ucha dziewczyny - podobno w tym mieście istnieje przejście do innego świata - odsunęła się, czekając na jej reakcję. Takie przejścia istniały na całym świecie, jednak tutaj ich było najwięcej no i to tutaj znajdowała się Brama. To tutaj znajdowała się MORIA, która w końcu zajmowała się "badaniem" tego drugiego świata.
(fabuła zawieszona przez zniknięcie drugiej postaci - ZT)
- Chętnie się podzielę, kto wie może znajdziesz coś co Cię zainteresuje - uśmiechnęła się do niej.
- O tak jak myślałam, że jesteś z Japonii - powiedziała i zadzwonił jej telefon. Spojrzała na ekran, po czym po prostu odrzuciła połączenie. Miała wolne, niech jej pozwolą odpocząć! A nie, że nawet wtedy do niej dzwonią, bo nie mają na coś pomysłu. Niech najpierw sami pomyślą, a potem dopiero dzwonią. Westchnęła ciężko, odkładając telefon - wybacz - uśmiechnęła się przepraszająco.
Pokręciła głowa - nie przejmuj się, nie zanudzasz mnie - przyznała, choć nie do końca zgodnie z prawdą. Jednak dziewczyna nie mogła tego wiedzieć. No chyba, że umiałaby czytać jej w myślach - wiem, że patrząc na moje nazwisko, jednak razem z bratem również pochodzimy z Japonii, dokładnie z okolic spalonej wioski na wyspie Sado, która właśnie czciła Inari wiele wieków temu - powiedziała i spojrzała na skaczące w trafie paki, próbujące złapać latające wokół muszki - tam istnieje legenda o złym lisim demonie. Yako. Przez dwieście lat ofiarowywał ludziom urodzaj, w zamian co jakiś czas zabierał życia mieszkańcom. Nie zabijał masowo, jednak co jakiś czas w jakimś domu znajdowano trupa. W końcu jednak ludzie znaleźli sposób jak radzić sobie z brakiem żyzności gleby i się zbuntowali. W efekcie cała wioska została spalona, a mieszkańcy zginęli. Nie ważne czy dzieci, starcy, kobiety czy mężczyźni. Zabił wszystkich. Zostawił tylko mnichów ze swojej wioski - zmrużyła oczy, przypominając sobie to wszystko. Szybko się jednak trząsnęła - oj wybacz, teraz ja cię zanudzam starymi historiami - podrapała się po karku zakłopotana. No cóż...praca nie rozpieszcza. A miała przy sobie telefon Lusiana. Tak więc musiała uważać od kogo odbiera.
Zamyśliła się, słysząc jej kolejne słowa - w sumie są - powiedziała i uśmiechnęła się tajemniczo. Rozejrzała ukradkiem i nachyliła do ucha dziewczyny - podobno w tym mieście istnieje przejście do innego świata - odsunęła się, czekając na jej reakcję. Takie przejścia istniały na całym świecie, jednak tutaj ich było najwięcej no i to tutaj znajdowała się Brama. To tutaj znajdowała się MORIA, która w końcu zajmowała się "badaniem" tego drugiego świata.
(fabuła zawieszona przez zniknięcie drugiej postaci - ZT)

Godność : Kejko Hanari
Wiek : 23 wiosny
Rasa : Dachowiec
Lubi : noc, sztukę, słodycze, ucinać sobie drzemki, intrygujące osoby, mleko, skrzydlato-rogate bestie
Nie lubi : podłości, gdy ktoś jej rozkazuje, niewoli
Wzrost / Waga : 170 cm / 57 kg
Znaki szczególne : Piękne neonowo niebieskie kocie oczy.
Pod ręką : Torebka a w niej bardziej lub mniej istotne drobiazgi.
Zawód : Poszukiwaczka kłopotów... znaczy przygód // Muzyk solista
Broń : dwa półdługie miecze, cienki srebrny łańcuch
Stan cywilny : wolny
Stan zdrowia : Zobaczymy...
Wiek : 23 wiosny
Rasa : Dachowiec
Lubi : noc, sztukę, słodycze, ucinać sobie drzemki, intrygujące osoby, mleko, skrzydlato-rogate bestie
Nie lubi : podłości, gdy ktoś jej rozkazuje, niewoli
Wzrost / Waga : 170 cm / 57 kg
Znaki szczególne : Piękne neonowo niebieskie kocie oczy.
Pod ręką : Torebka a w niej bardziej lub mniej istotne drobiazgi.
Zawód : Poszukiwaczka kłopotów... znaczy przygód // Muzyk solista
Broń : dwa półdługie miecze, cienki srebrny łańcuch
Stan cywilny : wolny
Stan zdrowia : Zobaczymy...
KejkoLwie Serce
Ogrody o tej porze roku potrafiły urzekać swą urodą. Mnogość kwiatów oraz kwitnących krzewów mogła przywrócić o zawrót głowy (w szczególności, tych, których natura pokarała anergią na pyłki). Za czasów, gdy zamieszkiwałam Glassville, lubiłam przechadzać się po terenach parku, często również pod swą kocią postacią. Nie brakowało tu licznych ławek, których drewniane deski nagrzane popołudniowym słońcem czyniły je znakomitym miejscem do kocich drzemek. Choć te zwykle nie trwały zbyt długo… zakłócane błyskami fleszy czyichś telefonów bądź dłońmi, które nie potrafiły przejść obojętnie wobec pokusy, czarnego puchatego futra i słodkiego pyszczka. W zależności od humoru niekiedy pozwalałam sobie, na poddanie się podobnym pieszczotom nagradzając wybrańców melodyjnym mruczeniem. Niekiedy dla zabawy skradałam się alejkami labiryntu, ciekawa czy przemierzający go spacerowicze podążą drogą wyznaczoną przez czarnego kota. Były to miłe wspomnienia, które przez chwilę przygnały delikatny uśmiech na me oblicze. A może zrobił to unoszący się w powietrzu słodki zapach drożdżowego ciasta? Tak, trasa, którą wybrałam dla naszego małego spaceru, wcale nie była przypadkowa.
-Miałam nadzieję, że nadal tu będą… Od kilku godzin, nie robiłam nic innego jak bieganie za tym rozwrzeszczanym pudłem. Konam z głodu… zaczekasz chwilę?
Zostawiając Marca u bramy, prowadzącej na główną aleję, sama odbiegłam nieco dalej, zatrzymując się przy niewielkim stoisku, gdzie można było uraczyć się świeżymi drożdżowymi wypiekami. Było to jedyne słuszne wyjście z sytuacji, jeśli chciałam uratować swego nowo poznanego towarzysza, przed mękami płynącymi z wysłuchiwania symfonii głodu, w której mój pusty żołądek potrafił dać niezły popis. Stoisko może i nie prezentowało się okazale, ale w tym przypadku zdecydowanie nie należało oceniać książki po okładce. Miła starsza pani, prowadziła je od lat i gwarantowała, że jej słynne drożdżówki przeniosą jedzącego do wspomnień z babcinej kuchni. Gdy już dwa ciastka z kruszonką, zostały zapakowane do osobnych papierowych torebek, zapłaciłam i szybkim krokiem ruszyłam, do jak miałam nadzieję, czekającego nadal mężczyzny.
-Proszę.
Oznajmiłam, podsuwając Lustrzaninowi, jedną z torebek. Nie miałam zamiaru przyjmować odmowy, poza kilkoma naprawdę istotnymi wypadkami. Aby wykluczyć jeden z nich, rzuciłam spojrzenie na ziemię w nadziei, że ujrzę tam cień mężczyzny. Wiedziałam, że jednego z sennych wędrowców mogłoby nie zadowolić ciasto. Miałam już sposobność, bliżej poznać się z jednym z Cieni oraz jego żywieniowych zamiłowań, chociaż Marco nie wyglądał mi, na pożeracza snów to pozory mogły mylić.
-Od dawna jesteś w tym świecie?
Zagaiłam rozmowę, uprzednio rozglądając się konspiracyjnie, aby upewnić się, że nikt niepożądany nie będzie się nam przysłuchiwał.
-Miałam nadzieję, że nadal tu będą… Od kilku godzin, nie robiłam nic innego jak bieganie za tym rozwrzeszczanym pudłem. Konam z głodu… zaczekasz chwilę?
Zostawiając Marca u bramy, prowadzącej na główną aleję, sama odbiegłam nieco dalej, zatrzymując się przy niewielkim stoisku, gdzie można było uraczyć się świeżymi drożdżowymi wypiekami. Było to jedyne słuszne wyjście z sytuacji, jeśli chciałam uratować swego nowo poznanego towarzysza, przed mękami płynącymi z wysłuchiwania symfonii głodu, w której mój pusty żołądek potrafił dać niezły popis. Stoisko może i nie prezentowało się okazale, ale w tym przypadku zdecydowanie nie należało oceniać książki po okładce. Miła starsza pani, prowadziła je od lat i gwarantowała, że jej słynne drożdżówki przeniosą jedzącego do wspomnień z babcinej kuchni. Gdy już dwa ciastka z kruszonką, zostały zapakowane do osobnych papierowych torebek, zapłaciłam i szybkim krokiem ruszyłam, do jak miałam nadzieję, czekającego nadal mężczyzny.
-Proszę.
Oznajmiłam, podsuwając Lustrzaninowi, jedną z torebek. Nie miałam zamiaru przyjmować odmowy, poza kilkoma naprawdę istotnymi wypadkami. Aby wykluczyć jeden z nich, rzuciłam spojrzenie na ziemię w nadziei, że ujrzę tam cień mężczyzny. Wiedziałam, że jednego z sennych wędrowców mogłoby nie zadowolić ciasto. Miałam już sposobność, bliżej poznać się z jednym z Cieni oraz jego żywieniowych zamiłowań, chociaż Marco nie wyglądał mi, na pożeracza snów to pozory mogły mylić.
-Od dawna jesteś w tym świecie?
Zagaiłam rozmowę, uprzednio rozglądając się konspiracyjnie, aby upewnić się, że nikt niepożądany nie będzie się nam przysłuchiwał.

~Mrau~

#0099cc

#0099cc
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|