Mieszkanie Streichera

Streicher
Godność : Kurt Streicher
Wiek : 36 lat
Wzrost / Waga : 186/90
Znaki szczególne : Zmęczone, niebieskie oczy.
Pod ręką : Przepustka, portfel z dokumentami, telefon, broń.
Zawód : Żołnierz/Zastępca Zarządcy MORII
Broń : Pistolet Beretta 92FS INOX kal. 9x19mm, Amok V980.
Stan zdrowia : W normie.
Leczona bezsenność, zespół chronicznego zmęczenia i PTSD.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t753-kurt-streicher#9208
StreicherMieszkaniec
Mieszkaniec

Mieszkanie Streichera - Page 2 Empty Re: Mieszkanie Streichera
 by Streicher Nie 23 Kwi - 23:38


Spoiler:


Ostatnio zmieniony przez Streicher dnia Nie 14 Maj - 12:29, w całości zmieniany 1 raz


Blood on our hands.
There's no telling what you'll find
In the shadows where we hide.


Once you've seen it
There's no going back in time.
It's a darkness you can't fight.

Powrót do góry Go down





Hunter
Godność : Hunter Cross
Wiek : 21
Rasa : Człowiek
Lubi : Duże auta, papierosy, mordobicia, spokój
Nie lubi : Słodyczy, przebieranek, gadatliwych ludzi
Wzrost / Waga : 210cm/160kg
Znaki szczególne : Blizny na prawej stronie szczęki, szyi i boku torsu. Metalowa proteza prawej ręki, tatuaż na lewym ramieniu, blizna nad lewym okiem. Prawie oko szmaragdowe, lewe ciemnoniebieskie. W pełni funkcjonalna proteza prawej ręki
Pod ręką : Sakiewka
Zawód : Zwiadowca MORII
Broń : Desert Eagle, Berrett M82a1,
Stan cywilny : Kawaler
Stan zdrowia : Fizycznie - rehabilitacja po zamontowaniu protezy ręki
Psychicznie - głęboka depresja po utracie jedynego członka rodziny - starszego brata.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t729-hunter-cross#8892
HunterMieszkaniec
Mieszkaniec

Mieszkanie Streichera - Page 2 Empty Re: Mieszkanie Streichera
 by Hunter Sro 26 Kwi - 11:40


Bo tak:


Ostatnio zmieniony przez Hunter dnia Nie 14 Maj - 12:17, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





Streicher
Godność : Kurt Streicher
Wiek : 36 lat
Wzrost / Waga : 186/90
Znaki szczególne : Zmęczone, niebieskie oczy.
Pod ręką : Przepustka, portfel z dokumentami, telefon, broń.
Zawód : Żołnierz/Zastępca Zarządcy MORII
Broń : Pistolet Beretta 92FS INOX kal. 9x19mm, Amok V980.
Stan zdrowia : W normie.
Leczona bezsenność, zespół chronicznego zmęczenia i PTSD.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t753-kurt-streicher#9208
StreicherMieszkaniec
Mieszkaniec

Mieszkanie Streichera - Page 2 Empty Re: Mieszkanie Streichera
 by Streicher Sro 3 Maj - 20:32


Spoiler:
Od zawsze była między nimi relacja oparta na swoistym patronacie - Kurt był jego przewodnikiem, lał go po dupie kiedy trzeba było smarkacza naprostować ale i głaskał na swój sposób, gdy przychodził na to czas. Poznali się bardzo dobrze, znali swoje przyzwyczajenia. Żaden nie lubił przesadnej delikatności, każdy odreagowywał w podobny sposób. I chociaż Niemiec był od Crossa starszy, polubili się i dogadywali naprawdę dobrze.
Spoiler:

W organizacji panowała pewna zmowa milczenia jeśli chodzi o te tematy, dzięki czemu wszyscy czuli się komfortowo. Kurt nigdy nie nadużywał władzy. Mało tego, sam mocno piętnował nieczyste zagrywki, dlatego gdy do jego uszu już dochodziły niewygodne plotki, rozwiązywał sprawy szybko i bez zbędnego rozgłosu. Wystarczyła rozmowa. To działało.
Streicher przesunął dłoń z gardła na jego kark i przyciągnął jego usta do swoich ust. Zęby zadzwoniły, gdy zderzyły się w pocałunku.
Niech szlag jasny trafi ten dzień. Będą go żałować.


Ostatnio zmieniony przez Streicher dnia Nie 14 Maj - 12:34, w całości zmieniany 2 razy


Blood on our hands.
There's no telling what you'll find
In the shadows where we hide.


Once you've seen it
There's no going back in time.
It's a darkness you can't fight.

Powrót do góry Go down





Hunter
Godność : Hunter Cross
Wiek : 21
Rasa : Człowiek
Lubi : Duże auta, papierosy, mordobicia, spokój
Nie lubi : Słodyczy, przebieranek, gadatliwych ludzi
Wzrost / Waga : 210cm/160kg
Znaki szczególne : Blizny na prawej stronie szczęki, szyi i boku torsu. Metalowa proteza prawej ręki, tatuaż na lewym ramieniu, blizna nad lewym okiem. Prawie oko szmaragdowe, lewe ciemnoniebieskie. W pełni funkcjonalna proteza prawej ręki
Pod ręką : Sakiewka
Zawód : Zwiadowca MORII
Broń : Desert Eagle, Berrett M82a1,
Stan cywilny : Kawaler
Stan zdrowia : Fizycznie - rehabilitacja po zamontowaniu protezy ręki
Psychicznie - głęboka depresja po utracie jedynego członka rodziny - starszego brata.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t729-hunter-cross#8892
HunterMieszkaniec
Mieszkaniec

Mieszkanie Streichera - Page 2 Empty Re: Mieszkanie Streichera
 by Hunter Nie 14 Maj - 8:50


Bo Konfident tak chciał:

Dopisek administracji: Nie "konfident tak chciał", tylko może nie łam tego samego punktu regulaminu po raz 150.

Powrót do góry Go down





Streicher
Godność : Kurt Streicher
Wiek : 36 lat
Wzrost / Waga : 186/90
Znaki szczególne : Zmęczone, niebieskie oczy.
Pod ręką : Przepustka, portfel z dokumentami, telefon, broń.
Zawód : Żołnierz/Zastępca Zarządcy MORII
Broń : Pistolet Beretta 92FS INOX kal. 9x19mm, Amok V980.
Stan zdrowia : W normie.
Leczona bezsenność, zespół chronicznego zmęczenia i PTSD.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t753-kurt-streicher#9208
StreicherMieszkaniec
Mieszkaniec

Mieszkanie Streichera - Page 2 Empty Re: Mieszkanie Streichera
 by Streicher Nie 14 Maj - 13:02


Gdyby ktoś postanowił zapytać go, cytując klasyka: "Jak do tego doszło?" opowiedziałby dalszą częścią cytatu: "Nie wiem."
W jednej chwili siedzieli na kanapie i grali na konsoli, podchmieleni piwem i innymi trunkami, najedzeni pizzą i rozluźnieni, w następnej chwili robili coś, co w oczach ich wspólnych znajomych byłoby co najmniej niemoralne.
Jedno było pewne - w tamtej chwili, napędzani zwierzęcymi instynktami, czuli się ze sobą dobrze. Noc jednak szybko minęła a po działaniach zostało jedynie echo wspomnień, szum w głowie i zmęczenie. Nic dziwnego, że zasnęli jak dzieci.
Kurt miewał problemy ze snem odkąd pamiętał, ale bywały i takie, które przesypiał w miarę spokojnie. Często przed snem wybierał się na trening albo przynajmniej jogging, żeby zmęczyć ciało i po prostu paść na posłanie. Dziś, wymęczony przede wszystkim psychicznie, po mile spędzonym wieczorze zasnął jak dziecko. Zupełnie jakby ktoś odciął mu zasilanie. Pamiętał, że ostatecznie wylądowali w sypialni, ale dalsza część zaszła już mgłą.
Nie śniło mu się nic. Było cicho, spokojnie i po prostu dobrze. Znajome zapachy pościeli pozwalały się odprężyć. Przespał tak całą noc, nie martwiąc się jutrem i kacem, który na pewno będzie go męczył.
Wszystkie problemy straciły na znaczeniu, bo liczyło się tylko to, by odpocząć.

Obudził się wcześnie i od razu pożałował, że tak nagle postanowił otworzyć oczy. Światło wpadające przez okno oślepiło go, wywołując na twarzy grymas. Co ciekawe, oczy nie piekły go tak, jak to miało miejsce zazwyczaj. Oznaczało to mniej więcej tyle, że się wyspał.
Potrzebował chwili, by zrozumieć, że ból głowy jest wywołany kacem a ból ciała czymś zupełnie innym, ale... wtedy przyjemnym. Przez kilka minut leżał więc i układał sobie wszystko w głowie, zastanawiając się czy powinien żałować swoich czynów z nocy.
Nie zastał obok Huntera, co samo w sobie było odebrane przez nieco dość pozytywnie. Nie wiedział, jak by się zachował, gdyby znalazł Zwiadowcę obok. Pewnie byłby czerwony na twarzy i szybko uciekł do łazienki.
Łazienka... W końcu Niemiec wstał i masując skronie, przeszedł się po pomieszczeniu, zerkając na rozrzucone ubrania. Przydałby mu się prysznic, zakwasy dawały znać o wysiłku. Nie czuł się jakoś wybitnie dobrze, ale i nie było wcale tak źle, jakby mogło być.
Na sztywnych nogach, trochę jeszcze zaspany, podszedł do szafy i wyjął z niej pierwszą lepszą koszulkę i bieliznę. Za chwilę i tak wszystko wymieni, bo pójdzie wziąć prysznic, ale na czas wyjścia z pokoju musiał mieć coś na grzbiecie. Słyszał dochodzące zza drzwi odgłosy, dlatego założył, że nie jest w mieszkaniu sam.
Wychodząc, przeciągnął się szeroko, ale nie wydał z siebie odgłosu. Przeszedł w stronę kuchni a gdy zauważył stojącego do niego tyłem Crossa, zawiesił wzrok na łączeniu protezy z ciałem. Tak, organizacja wykonała kawał dobrej roboty. Łapa robiła wrażenie dobrze przymocowanej i solidnej.
- Pasuje ci ta ręka. - powiedział nagle, zapominając, że powinien się przywitać. Podszedł do stołu i zajął miejsce na krześle, krzywiąc się nieco, co z pewnością nie uszło uwadze Huntera.
Co miał mu powiedzieć? "Wiesz co, stary, dzięki za noc. Było zajebiście, ale teraz jest mi niezręcznie." Wolał milczeć i przejść ze wspomnieniami do porządku dziennego. Trochę zaczerwieniony na twarzy, postanowił jednak powiedzieć dwa czy trzy słowa, żeby nie wyszło na to, że jest bucem albo nie pamięta co wyprawiali.
- Dzięki. Za wczoraj. - burknął patrząc na blat stołu i marszcząc brwi - Właściwie... co robisz? Pomóc ci jakoś? - zagadnął, zmieniając temat i zerkając w stronę kuchenki.
No dobra, Hunter w samych gaciach wyglądał naprawdę dobrze. Lata treningów zrobiły swoje, mógł pochwalić się fantastyczną sylwetką. Większość żołnierzy MORII tak wyglądała, wielkie byki, maszyny do zabijania. Cross miał na ciele wiele blizn obok których widniały całkiem świeże ślady po zadrapaniach, ugryzieniach... Cóż, sam Zastępca Zarządcy był nieźle poharatany i poznaczony czerwonymi plamami.
Dziś jednak Kurt nie zamierzał podziwiać aparycji podopiecznego, bo co mieli sobie udowodnić, już sobie udowodnili. Teraz należało w końcu wziąć się w garść i zmierzyć z życiem, mimo przeciwności losu.


Blood on our hands.
There's no telling what you'll find
In the shadows where we hide.


Once you've seen it
There's no going back in time.
It's a darkness you can't fight.

Powrót do góry Go down





Hunter
Godność : Hunter Cross
Wiek : 21
Rasa : Człowiek
Lubi : Duże auta, papierosy, mordobicia, spokój
Nie lubi : Słodyczy, przebieranek, gadatliwych ludzi
Wzrost / Waga : 210cm/160kg
Znaki szczególne : Blizny na prawej stronie szczęki, szyi i boku torsu. Metalowa proteza prawej ręki, tatuaż na lewym ramieniu, blizna nad lewym okiem. Prawie oko szmaragdowe, lewe ciemnoniebieskie. W pełni funkcjonalna proteza prawej ręki
Pod ręką : Sakiewka
Zawód : Zwiadowca MORII
Broń : Desert Eagle, Berrett M82a1,
Stan cywilny : Kawaler
Stan zdrowia : Fizycznie - rehabilitacja po zamontowaniu protezy ręki
Psychicznie - głęboka depresja po utracie jedynego członka rodziny - starszego brata.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t729-hunter-cross#8892
HunterMieszkaniec
Mieszkaniec

Mieszkanie Streichera - Page 2 Empty Re: Mieszkanie Streichera
 by Hunter Sro 17 Maj - 9:50


Wymęczyliśmy się nawzajem. Nikt nie był nikomu dłużny. I żaden z nas nie przyjął tylko jednak roli, ale to zmęczenie było dobre i przyjemne. Razem padliśmy do łóżka i pierwszy raz od stracenia ręki, spałem nawet spokojnie i w miarę się wyspałem. Chyba brakowało mi spania...z kimś i nie chodziło o seks. A o normalne dzielenie jednego łóżka.

Obudziłem się przed Kurtem. Słońce jeszcze aż tak nie dawało po gałach, spojrzałem jednak na niego, by przypomnieć sobie co takiego się działo. Przetarłem twarz dłońmi i jakoś wstałem z łóżka. Nie budziłem Gospodarza, bo też po co.
Nie miałem głowy na razie do sprzątania, więc tylko znalazłem spodnie i wyciągnąłem z Sakwy świeże bokserki, które zawsze miałem tam w razie czego przygotowane i pozwoliłem sobie na ogarnięcie się w jego łazience. Wiadomo bez jakiejś przesady, ale załatwiłem poranną toaletę i wziąłem szybki, chłodny prysznic, żeby się całkiem rozbudzić. W końcu wyszedłem w gaciach, rozpuszczonych, wilgotnych włosach, bez opatrunku na nosie, który nadal nie wyglądał pięknie ale raczej już nie potrzebował tego. Może mi się nie oberwie od niemowy za to, ale co miałem zrobić? Myć się tak by nie zmoczyć opatrunku? No bez jaj.
Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić, więc zabrałem się za śniadanie. Kurt nadal spał, a wiedziałem jakie ma problemy ze snem, więc niech se śpi. Zaparzyłem mocniej kawy i zabrałem się za zrobienie nam śniadania. Nawet miałem apetyt, więc raczej nie będą to małe porcje.
Znalazłem bekon, jajka i kilka innych składników. Chyba się za tym stękniłem bo z bekonu zrobiłem kubeczki, wypełniłem jajkiem i serem jednak tak by żółtko nie ścięło się całkowicie. Usmażyłem też kilka kiełbasek, zrobiłem czosnkowe tosty. Całe mieszkanie pachniało śniadanie i robiłem się głodny, ale czekałem aż Niemiec postanowi ruszyć ten swój tyłek.
Zerknąłem przez ramię, gdy on już się ogarnął. Pasuje czy nie, jakoś nie miałem teraz już wyboru czy mi się to podobało czy też nie. Mogłem pracować, trenować, żyć normalnie a nie jak jakaś kaleka więc nie było tak źle. No i fakt. Wyglądała zajebiście!
- Też dzięki - odpowiedziałem, zerkając na niego. Cóż. Widziałem, że nie chce o tym gadać, a jakoś nie czułem się na siłach na wkurwianie go. Niech się najpierw ułoży mu wszystko we łbie i kto wie, może kiedyś to powtórzymy? Nie miałbym nic przeciwko, nawet jeśli nie zawsze mogłem być na górze.
- Coś na kaca - powiedziałem, kończąc tosty u kiełbaski - przygotuj talerze i kubki - poprosiłem i gdy to zrobił nałożyłem nam i nalałem kawy, siadając na przeciw niego i życząc smacznego. Może to dziwne, że kto taki jak ja umie coś takiego zrobić, ale chyba mi brakowało gotowania dla brata. Cóż...nie przyznam się pewnie do tego, ale nie umiałem się przyzwyczaić do nowych warunków.
Jadłem więc w ciszy, zerkając co jakiś czas na ciało mężczyzny przed sobą. Zaszaleliśmy i to bardzo. Sam widziałem się w lustrze gdy postanowiłem wziąć prysznic - mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, że się rozgościłem - rzuciłem tylko pomiędzy kolejnym kęsem a łykiem kawy. Spokojny poranek po dość emocjonującej nocy. Może te szlabany nie były takie złe?

Powrót do góry Go down





Streicher
Godność : Kurt Streicher
Wiek : 36 lat
Wzrost / Waga : 186/90
Znaki szczególne : Zmęczone, niebieskie oczy.
Pod ręką : Przepustka, portfel z dokumentami, telefon, broń.
Zawód : Żołnierz/Zastępca Zarządcy MORII
Broń : Pistolet Beretta 92FS INOX kal. 9x19mm, Amok V980.
Stan zdrowia : W normie.
Leczona bezsenność, zespół chronicznego zmęczenia i PTSD.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t753-kurt-streicher#9208
StreicherMieszkaniec
Mieszkaniec

Mieszkanie Streichera - Page 2 Empty Re: Mieszkanie Streichera
 by Streicher Pon 22 Maj - 17:12


Chociaż powinien zacząć od prysznica, postanowił najpierw zmierzyć się z teraźniejszością, mężczyzną którego gościł i... powstałą między nimi rzeczywistością. Czy wypadało o tym pogadać? Zarówno Kurt jak i Hunter nie należeli do wylewnych osób. Nie byli też spragnieni pochwal czy komplementów, dlatego w mniemaniu Streichera, zwykłe "Dziękuję" powinno wystarczyć. I chyba wystarczyło, bo Zwiadowca odpowiedział mu tym samym.
Przez te wszystkie lata wytworzyła się między nimi nić porozumienia. Jeden znał drugiego i wiedzieli co im się podoba, a co nie. Nie musieli nawet omawiać swoich upodobań, one po prostu były i tyle. Wiele się wczoraj wydarzyło, część pewnie się nie wydarzyła, ale kto by miał o cokolwiek pretensję?
Niemiec patrzył dyskretnie na krzątającego się po kuchni podopiecznego. Na jego ciele też widział znaki, świadczące o tym, że dużo się działo. Nie tylko wczoraj, ogólnie, bo Hunter, chociaż był młody, to miał już za sobą wiele ciężkich misji. Popełnił też wiele błędów za które zapłacił srogą cenę.
- Powinieneś znaleźć go i odpłacić mu z nawiązką. - wypalił, przygotowując naczynia o których wspomniał Cross - Temu, który pozbawił cię ręki. - dodał, celowo unikając określenia "ojciec". Dla Kurta ten Lustrzanin nigdy nie był i nie będzie ojcem Huntera Crossa, choćby nie wiadomo co się stało. Nie popisał się rodzicielską miłością, pozbawiając syna łapy.
- Jakbym był w twoim wieku, to pewnie bym tak zrobił. - wzruszył ramionami, stawiając na stole talerze - Tylko poprosiłbym o wsparcie starszego kumpla. Tak na wszelki wypadek. - coś jakoś zbyt rozmowny się zrobił. A może nie? Może po prostu szczerość przychodziła mu dziś łatwiej, bo poznali się od bardzo prywatnej strony. Granice zostały zatarte.
Usiadł do stołu i obejrzał przygotowane jedzenie. No no, Hunter mu zaimponował. Śniadanie wyglądało naprawdę świetnie. Smakowało... równie świetnie! Streicher uśmiechnął się przeżuwając kubeczek wypełniony jajkiem.
- Kto by pomyślał. - pokręcił głową - Na emeryturze możesz otwierać restaurację. Nie ma co. - dodał z uśmiechem i zaczął zajadać się smakołykami, jakie przygotował dla nich Zwiadowca.


Blood on our hands.
There's no telling what you'll find
In the shadows where we hide.


Once you've seen it
There's no going back in time.
It's a darkness you can't fight.

Powrót do góry Go down





Ivor Tyree
Godność : Sir Ivor Tyree
Wiek : Wygląda na 40-50 lat w rzeczywistości dużo więcej
Rasa : Cień
Lubi : Przepych
Nie lubi : Pospólstwa
Wzrost / Waga : 197cm/85kg
Znaki szczególne : Brak skóry na całej twarzy i głowie. Długi czarny łuskowaty ogon zakończony srebrnym ostrzem.
Pod ręką : Srebrny dzwoneczek zawieszony na szyi, sakwa z pieniędzmi.
Broń : Krwawa Jaskółka (Katana), Zdobiony srebrny rewolwer wysokiego kalibru, Zdobiony sztylet schowany w rękawie, Ostrze na końcu ogona
Stan cywilny : Kawaler
https://spectrofobia.forumpolish.com/t428-ivor-tyree https://spectrofobia.forumpolish.com/t501-obserwacje-obiektu-nr-kl-01612#3413 https://spectrofobia.forumpolish.com/t474-kruki-pocztowe-ivora
Ivor TyreeMieszkaniec
Mieszkaniec

Mieszkanie Streichera - Page 2 Empty Re: Mieszkanie Streichera
 by Ivor Tyree Sro 24 Maj - 14:18


____Cień pojawił się na ulicy pod jedną z latarni tak bezszelestnie i naturalnie, że żaden z przechodniów nie zwrócił nawet na niego uwagi. Jego majestatyczny wygląd sprawiał wrażenie, jakby jego obecność tutaj musiała być czymś, co powinno mieć miejsce bez żadnej wątpliwości. Ci, którzy odważyli się spojrzeć na odzianego w kruczoczarny płaszcz ozdobiony srebrem i srebrną maskę mieli trudność z oderwaniem wzroku. Coś przyciągało ich do niego, coś sprawiało, że znali tę istotę. Coś podpowiadało im, że powinni ulotnić się stąd jak najszybciej to możliwe.
____Ivor długo dochodził do siebie po spotkaniu ze swoim synem i jego towarzyszką w krainie luster. Psychicznie i fizycznie musiał dojść do stanu stabilnego na tyle, żeby móc mówić o powrocie do stabilizacji swojego bytu. Dowiedział się dzięki swojej sieci informacyjnej, że kobieta miała też starszego syna. Przez kilka pierwszych tygodni nie potrafił tworzyć koszmarów, w których nie pojawiałaby się ich matka. Teraz był już w stanie ponownie kontrolować siebie i swoje moce tak, jakby tego naprawdę chciał. Dzięki temu, znalezienie chłopaka było niesamowicie proste.
____Hunter zabrał ze sobą z krainy luster pierścień. Pierścień, który dała mu ONA. Pierścień, który był jedynym co łączyło go z jego człowieczeństwem - nie ważne jak resztkowym. W jego duszy pierścień ten wypalił bliznę, która pozwoliła mu odnaleźć syna. Dawno nie był w świecie ludzi, zamierzał przy okazji odebrania swojej własności przypomnieć temu światu, że potwory i koszmary nie są jedynie nocnymi marami i jednak mogą ich skrzywdzić.
____Patrzył w okno, przez które widział plecy chłopaka. Te kruczo czarne włosy - takie same jak jego niegdyś. Zagwizdał cicho pod maską, a na okolicznych gałęziach pojawiły się ogromne kruki, które zaczęły krakać przeraźliwie, zwiastując nadchodzącą zagładę.
____- No dalej, spójrz na mnie bękarcie...
____Wysyczanym niczym klątwa słowom towarzyszyła magia. Magia, która sprawiła, że cienie zaczęły podnosić się z ziemi i formować powoli kopułę okrywającą niewielki obszar wokół budynku i przesłaniając słońce. Świat stawał się coraz ciemniejszy i chłodniejszy, spod maski powoli zaczęły wydobywać się niewielkie opary pary.
____Baronem targały skrajne emocje. Zamierzał jednak oddzielić się od swojego człowieczeństwa raz na zawsze. I to właśnie Hunter był ku temu środkiem.


Ostatnio zmieniony przez Ivor Tyree dnia Sob 27 Maj - 15:01, w całości zmieniany 2 razy

Powrót do góry Go down





Hunter
Godność : Hunter Cross
Wiek : 21
Rasa : Człowiek
Lubi : Duże auta, papierosy, mordobicia, spokój
Nie lubi : Słodyczy, przebieranek, gadatliwych ludzi
Wzrost / Waga : 210cm/160kg
Znaki szczególne : Blizny na prawej stronie szczęki, szyi i boku torsu. Metalowa proteza prawej ręki, tatuaż na lewym ramieniu, blizna nad lewym okiem. Prawie oko szmaragdowe, lewe ciemnoniebieskie. W pełni funkcjonalna proteza prawej ręki
Pod ręką : Sakiewka
Zawód : Zwiadowca MORII
Broń : Desert Eagle, Berrett M82a1,
Stan cywilny : Kawaler
Stan zdrowia : Fizycznie - rehabilitacja po zamontowaniu protezy ręki
Psychicznie - głęboka depresja po utracie jedynego członka rodziny - starszego brata.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t729-hunter-cross#8892
HunterMieszkaniec
Mieszkaniec

Mieszkanie Streichera - Page 2 Empty Re: Mieszkanie Streichera
 by Hunter Sro 24 Maj - 23:13


Skupiałem się, by nic nie przypalić. O dziwo to mnie relaksowało, nie żebym teraz tego potrzebował, w sensie relaksu, jednak i tak jakoś brakowało mi takiego gotowania.
Zamarłem, nakładając pierwsze porcje na talerze, gdy powiedział, że powinienem się zemścić na swoim genodawcy. Westchnąłem - wiem...ale... - zawahałem sie i pokręciłem głową, siadając do stołu, tyłem do okna i upijając trochę kawy - chciałbym z nim jednak raz pogadać - przyznałem niepwnie. To nie tak, że nie ufałem MORII ale...chciałem poznać jego wersję. W końcu znałem tylko wersję ojczyma, mojego brata, który miał zaledwie sześć lat gdy ja się urodziłem i nie wiem czy coś wiedział na temat wydarzeń sprzed moich narodzin czy nie....
Prychnąłem - a znasz takiego kumpla? - zapytałem, patrząc mu prosto w niebieskie oczy. Wiedziałem, że mówi o sobie i byłem mu wdzięczny za to wsparcie. Na pewno się przyda, ale sam nie wiedziałem czy chcę się teraz wybierać do Krainy. Nie czułem się na to gotowy. No bo co też taki Cień robiłby w Świecie Ludzi? Co nie?
Zaśmiałem się krótko - nie przesadzaj - powiedziałem przełykając jajo z lejącym się żółtkiem i zagryzając to chrupiącym pieczywem - najpierw trzeba emerytury dożyć - przyznałem - z resztą...mając tak wybrednego brata, sam byś takie rzeczy robił - dodałem jeszcze i popiłem to kawą, spoglądając gdzieś w bok. Tęskniłem za tym pokurczem, ale wolałem tego nie okazywać.
Podniosłem się, żeby dołożyć sobie trochę pieczywa, gdy poczułem jak włoski na karku stają mi dęba. Przeszedł mnie też nieprzyjemny dreszcz. Odwróciłem się i ...zobaczyłem go. Ubrany na czarno, w srebrnej masce.
- Sukinsyn - warknąłem i wyrwałem prosto do sypialni, porwałem spodnie, które wciągnąłem na zadek i bez koszulki czy butów zbiegłem na dół, porywając po drodze nóż kuchenny. No co....nie miałem ze sobą swojej broni! Kuźwa, że akurat teraz szef musiał mi ją skonfiskować.
Jeśli Kurt chciał mnie zatrzymać, warknąłem tylko dla niego - skoro taki z ciebie kumpel to nie zawadzaj - powiedziałem patrząc mu prosto w oczy.
Tak...było za wcześnie, nie myślałem racjonalnie. Ale byłem wściekły bo wszystko straciłem przez niego. Straciłem łapę, a gdybym jej nie stracił, nadal miałbym brata! Mógłbym z nim chociaż spędzić ostatnie trzy miesiące jego życia. A tak?! Praktycznie nie rozmawialiśmy przed tym. Stanąłem przed zamaskowanym mężczyzną. Włosy miałem wilgotne i zaczesane w tył więc obie tęczówki były doskonale widoczne - co tam papo - powiedziałem, krzywiąc się z obrzydzeniem - stęskniłeś się? - zapytałem, nie przejmując się cieniami, które nas otaczały. I dobrze, mniejsza widownia i mniejsze prawdopodobieństwo, że to trafi do sieci. Chociaż i tak pewnie będziemy mieć sporo papierkowej roboty. Nie myślałem teraz jednak o tym. Chciałem mu najebać, a potem wypytać o to co się tak naprawdę stało te dwadzieścia dwa lata wcześniej. Nóż trzymałem mocno w metalowej łapie, którą doskonale było widać, skoro nie miałem żadnej koszulki na sobie. Tak samo jak siniaki, zadrapania i ślady po ugryzieniach po naszej szalonej nocy oraz blizny po wielu misjach i przeżyciach. Oczy za to płonęły gniewnie, a mięśnie były napięte do granic możliwości.

Powrót do góry Go down





Streicher
Godność : Kurt Streicher
Wiek : 36 lat
Wzrost / Waga : 186/90
Znaki szczególne : Zmęczone, niebieskie oczy.
Pod ręką : Przepustka, portfel z dokumentami, telefon, broń.
Zawód : Żołnierz/Zastępca Zarządcy MORII
Broń : Pistolet Beretta 92FS INOX kal. 9x19mm, Amok V980.
Stan zdrowia : W normie.
Leczona bezsenność, zespół chronicznego zmęczenia i PTSD.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t753-kurt-streicher#9208
StreicherMieszkaniec
Mieszkaniec

Mieszkanie Streichera - Page 2 Empty Re: Mieszkanie Streichera
 by Streicher Pią 26 Maj - 21:09


Na słowa Huntera pokiwał jedynie głową. On swoich rodziców pamiętał dobrze, z ojcem przeprowadził parę rozmów i chociaż nie przypominał sobie, by darzył go szczególnym uczuciem, ojciec nigdy nie wyrządził mu krzywdy. A przynajmniej nie odjął mu kończyny.
Zamyślił się na chwilę, przez co na kolejne uwagi Zwiadowcy jedynie kiwał głową. No tak, oni raczej nie dożyją emerytury, chociaż... Czy którykolwiek z żołnierzy MORII zakłada, że dożyje starości? Oczywiście każdy miał jakieś plany i marzenia, ale czy wybiegali w przyszłość tak, jak inni?
Niemiec bezwiednie przesunął palcem po blacie, kreśląc linię mapy, która akurat pojawiła się w jego głowie. Lubił schematy, działanie według procedur, szkoda tylko, że życie nie było takie proste.
Kończył właśnie posiłek upijając spory łyk kawy gdy do jego uszu doleciało proste słowo. Uniósł na Crossa spojrzenie niebieskich oczu.
Nawet nie zdążył cokolwiek powiedzieć - Hunter zerwał się jak dziki i najpierw pognał by założyć coś na siebie a następnie wypadł z mieszkania jak burza. Akompaniujące mu kruki, które przysiadły na drzewie stworzyły przedziwną oprawę a ciemność...
Zrywając się z krzesła wywrócił je z hukiem. Dopadając do szafki pod zlewem, wyjął z jej głębi niewielki garnek a z niego pistolet. W mieszkaniu trzymał broń w różnych miejscach. Oczywiście z punktu widzenia profesjonalisty, trzymanie broni poza szafą pancerne było nie do pomyślenia, jednak w tej chwili Streicher podziękował sobie w myślach, że schował jedną sztukę właśnie pod zlewem.
Minęła zaledwie chwila, a może wieczność? Gdy wreszcie zbiegł na dół, zastał Huntera naprzeciw...
Uniósł broń i wycelował w sylwetkę istoty. Dookoła zrobiło się nagle dziwnie ciemno. Nie musiał być ekspertem by wiedzieć, że mieli do czynienia z Lustrzakiem. Tacy zawsze robili wokół siebie za dużo szumu.
- Jeśli rozumiesz ludzką mowę, radzę ci byś wracał skąd przybyłeś. - powiedział napiętym od nerwów głosem. Nie dane mu było w spokoju dojeść czy dopić kawę, był obolały po nocy a to co miał na sobie nawet nie przypominało munduru, przez co nie stanowiło żadnej obrony. W razie kłopotów ostatnią deską ratunku był czip, wszczepiany pod skórę każdego żołnierza MORII.
Nie spuszczał go z muszki. Stwór wyglądał ciekawie, to trzeba było mu przyznać - robiąca wrażenie maska, wszechogarniający mrok i te ptaszyska. Jakby ktoś żywcem wyjął go z komiksu.
Kątem oka widział Huntera ale zbyt mocno skupiał się na istocie. Chociaż jego słowa go zaskoczyły, nie odezwał się już więcej. Czekał. Należał do tych cierpliwych, i na pewno nie głupich.
Niestety nie potrafił przewidzieć ruchów przeciwnika, musiał być więc gotów na wszystko. Powolnym ruchem zrobił krok w przód, starając się stanąć nie tyle przed Hunterem, co obok niego. Cross nie był już dzieciakiem, nie trzeba było go chronić własną piersią.
Dopiero po słowach Crossa skojarzył, że ma do czynienia z tym, który pozbawił Zwiadowcę ręki. Dziwnie się poczuł na wieść, że właśnie wywołali wilka z lasu.


Blood on our hands.
There's no telling what you'll find
In the shadows where we hide.


Once you've seen it
There's no going back in time.
It's a darkness you can't fight.

Powrót do góry Go down





Ivor Tyree
Godność : Sir Ivor Tyree
Wiek : Wygląda na 40-50 lat w rzeczywistości dużo więcej
Rasa : Cień
Lubi : Przepych
Nie lubi : Pospólstwa
Wzrost / Waga : 197cm/85kg
Znaki szczególne : Brak skóry na całej twarzy i głowie. Długi czarny łuskowaty ogon zakończony srebrnym ostrzem.
Pod ręką : Srebrny dzwoneczek zawieszony na szyi, sakwa z pieniędzmi.
Broń : Krwawa Jaskółka (Katana), Zdobiony srebrny rewolwer wysokiego kalibru, Zdobiony sztylet schowany w rękawie, Ostrze na końcu ogona
Stan cywilny : Kawaler
https://spectrofobia.forumpolish.com/t428-ivor-tyree https://spectrofobia.forumpolish.com/t501-obserwacje-obiektu-nr-kl-01612#3413 https://spectrofobia.forumpolish.com/t474-kruki-pocztowe-ivora
Ivor TyreeMieszkaniec
Mieszkaniec

Mieszkanie Streichera - Page 2 Empty Re: Mieszkanie Streichera
 by Ivor Tyree Sob 27 Maj - 15:17




____W momencie, kiedy Hunter dojrzał go przez okno pod maską cienia pojawił się najbardziej odrażający i sadystyczny uśmiech, jaki mógłby sobie wyobrazić człowiek. Baron po chwili poddaniu się ekscytacji opanował emocje i na jego twarzy ponownie zawitał spokój i chłód. Cierpliwie czekał, aż mężczyzna zbiegnie do niego - mieli sporo czasu zanim ludzkie oddziały prewencyjnie pojawią się na miejscu, a co dopiero zanim będą w stanie przebić się przez barierę cieni.
____- Mogłeś się chociaż ubrać chłopcze - powiedział prześmiewczo Ivor kiedy jego syn zbiegł na boso i w samych spodniach. Przekręcił lekko głowę na bok kiedy za Hunterem wybiegł jeszcze jeden mężczyzna. Tego nie przewidział - był jednak pewien, że to też był człowiek, a dwóch ludzi nie miało prawa sprawić mu żadnego problemu.
____Baron zaczął stawiać powolne i małe kroki w kierunku mężczyzn, spod jego płaszcza zaczęła sączyć się ciemność - ciemność która zdawała się warczeć i szczerzyć kły w kierunku ofiar Cienia. W dłoniach Pychy pojawiły się jego miecz i naładowany rewolwer wysokiego kalibru. Nie mógł się doczekać, aż ponownie będzie mógł nakarmić ostrze krwią swojego własnego potomka.
____- To Twoja opiekunka chłopcze? - Zaśmiał się chłodno mężczyzna zatrzymując się kilka metrów przed mężczyznami. Zabawki, w które byli wyposażeni nie stanowiły dla niego żadnego zagrożenia. Miał na sobie najwyższej klasy lustrzaną sztukę, która służyła mu za ubiór i jednocześnie obronę. Nawet jego maska była w stanie oprzeć się strzałom zwykłego kalibru.
____- Co tam u braciszka? Ostatnio jak odwiedziłem go przez sen, nie skończył najlepiej. Odratowali biedaczka? - Głos Barona był zimny i przepełniony jadem. Jego prowokacjom akompaniowały kruki, które swoim szyderczym krakaniem przypominały lożę szyderców.
____Baron rozłożył delikatnie ręce - nadal trzymając w obydwu dłoniach swoją broń - w geście przypominającym zaproszenie do uścisku. Przechylił ponownie delikatnie głowę na bok w szyderczy sposób. Prezencja jego magnificencji - sprawiła, że nie dało się odwrócić od niego wzroku, a chęć mordu i wyrządzenia krzywdy własnemu potomkowi zdawała się wisieć w powietrzu niczym karmazynowa mgła.
____Masz coś, co należy do mnie bękarcie - powiedział Baron oschłym tonem. - Nadszedł czas, byś mi to oddał - po tych słowach wycelował rewolwer prosto w głowę Huntera i naciągnął iglicę przygotowując się do strzału.

Powrót do góry Go down





Hunter
Godność : Hunter Cross
Wiek : 21
Rasa : Człowiek
Lubi : Duże auta, papierosy, mordobicia, spokój
Nie lubi : Słodyczy, przebieranek, gadatliwych ludzi
Wzrost / Waga : 210cm/160kg
Znaki szczególne : Blizny na prawej stronie szczęki, szyi i boku torsu. Metalowa proteza prawej ręki, tatuaż na lewym ramieniu, blizna nad lewym okiem. Prawie oko szmaragdowe, lewe ciemnoniebieskie. W pełni funkcjonalna proteza prawej ręki
Pod ręką : Sakiewka
Zawód : Zwiadowca MORII
Broń : Desert Eagle, Berrett M82a1,
Stan cywilny : Kawaler
Stan zdrowia : Fizycznie - rehabilitacja po zamontowaniu protezy ręki
Psychicznie - głęboka depresja po utracie jedynego członka rodziny - starszego brata.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t729-hunter-cross#8892
HunterMieszkaniec
Mieszkaniec

Mieszkanie Streichera - Page 2 Empty Re: Mieszkanie Streichera
 by Hunter Sob 27 Maj - 23:04


Zignorowałem jego słowa. Co mi to teraz da, że będę miał na sobie buty czy koszulkę? Że nie będzie mi zimno czy, że jego bardziej zaboli jak go kopnę? Tylko to mi przychodziło do głowy, bo jakoś nie przejmowałem się teraz czymś tak przyziemnym jak zwykłe nadepnięcie na jakiś kawałek szkła, którego przecież wszędzie jest zawsze pełno. Patrzyłem tylko na niego, gotowy do obrony, albo też ataku. W postawie, którą miałem wyuczoną od Kurta. W końcu to tę stosowałem częściej.
Kurt szybko do mnie połączył z bronią w rękach. Kurwa. Przynajmniej on coś miał. Ale przydałby się mój Kruk. Miał większe pierdolnięcie. Ale nie pora nad tym rozmyślać i tak Kurt zrobi więcej niż ja z tym nożem, który trzymałem w swojej prawej ręce. Prawą byłem gotowy się bronić. Jeszcze nie zacząłem treningów z nową ręką, takich na poważnie, ale już w tych kilku sparingach starałem się nauczyć by używać tej łapy nie tylko do ataku ale i do obrony, w końcu mało co poradzi sobie z tym dziwnym metalem.
- Nie twój interes, staruchu - powiedziałem spokojnie, głosem bez emocji. Tak samo wyprana z emocji była moja facjata. Skoro on mnie nazywał cały czas chłopcem to niech sobie nie myśli, że ja będę grzecznie siedział cicho i słuchał - lepiej powiedz, co miałeś na myśli, mówiąc, że to moja wina - powiedziałem tylko. Spokojnym, niskim głosem. Chciałem z niego cokolwiek wyciągnąć, ale patrząc na to jak się popisuje tymi swoimi efektami specjalnymi i że wyciąga broń, raczej nie miałem co nawet marzyć o tym, żeby z nim pogadać. A naprawdę chciałem się czegoś więcej dowiedzieć. Nie koniecznie nie z nim pogodzić czy nawiązać jakąś nić porozumienia, ale po prostu dowiedzieć się co tak naprawdę się zdarzyło. Jednak teraz nie było to możliwe, a dodatkowo....nie mieliśmy nawet jak wezwać wsparcia. Co innego jakby Kurt siedział na dupie w domu i ich wezwał ale poleciał za mną. Szkoda, że te chipy nie mają jakieś systemu alarmowego zanim coś stanie się ciału, w którym tkwią.
Jego następnych słów kompletnie się nie spodziewałem. Czy....czy on właśnie przyznał, że miał coś wspólnego z wypadkiem Ruru? Wpatrywałem się w niego przez chwilę po czym, opuściłem głowę, ta samo jak ramiona. Stanąłem w całkowicie neutralnej pozycji. Palce zaciskały się mocno na rączce noża, aż zatrzeszczała błagalnie. Pewnie się aż odkształciła. Ale nie miało to znaczenia, nic nie miało teraz znaczenia, poza jednym....
Byłem wściekły, mięśnie miałem napięte do granic możliwości. Lekko drżałem. Te rany były za świeże, a ten chuj postanowił to rozdrapać swoimi zapleśniałymi, starymi pazurami!
Gdy ponownie się odezwał, zaśmiałem się krótko, nisko, po czym w końcu podniosłem wzrok. Nie był w moich oczach łez, strachu. Na twarzy wymalowywał się za to okrutny uśmiech, pełen szaleństwa, którego nawet Kurt nie miał okazji jeszcze wcześniej u mnie zobaczyć. Poprawiłem chwyt na nożu - jedyna co mam co należy do Ciebie, to te zjebane geny, nic więcej - powiedziałem i nie przejmując się tym, że we mnie celuje, ruszyłem na niego, lekko uchylając się tuż przed oddaniem strzału tak, że pocisk tylko musnął mnie, pozostawiając na mojej skórze niezbyt ładnie wyglądający ślad, prowadzący od kącika mojego oka aż po skroń. Moje powieka nawet nie drgnęła, w żaden sposób nie zareagowałem na to zbyt bliskie spotkanie z wystrzelonym pociskiem. Zaraz jednak złapałem nadgarstek Cienia, ściskając go mocno by wytrącić mu rewolwer z dłoni, a jednocześnie zamierzyłem się, żeby prawą, metalową łapą rozjebać mu tę durną maskę na jego mordzie.

Powrót do góry Go down





Streicher
Godność : Kurt Streicher
Wiek : 36 lat
Wzrost / Waga : 186/90
Znaki szczególne : Zmęczone, niebieskie oczy.
Pod ręką : Przepustka, portfel z dokumentami, telefon, broń.
Zawód : Żołnierz/Zastępca Zarządcy MORII
Broń : Pistolet Beretta 92FS INOX kal. 9x19mm, Amok V980.
Stan zdrowia : W normie.
Leczona bezsenność, zespół chronicznego zmęczenia i PTSD.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t753-kurt-streicher#9208
StreicherMieszkaniec
Mieszkaniec

Mieszkanie Streichera - Page 2 Empty Re: Mieszkanie Streichera
 by Streicher Nie 28 Maj - 21:51


Intensywne wpatrywanie się w istotę może i wcale nie było dobrym posunięciem, lecz wprawionemu w boju Streicherowi ta krótka chwila analizy zachowania Lustrzanina, przyniosła mu o nim wiele ciekawych informacji. Potężna sylwetka i męski głos w połączeniu z ciekawym ubiorem i... mocami, robiły wrażenie. Niemiec nie podziwiał jednak aparycji, chociaż ta była imponująca, a szukał słabych punktów. Co przybysz chował pod maską? Jakie sekrety skrywała piękną, srebrna przysłona?
Im dłużej przysłuchiwał się ich rozmowie tym dobitniej docierał do niego sens wypowiedzi - Hunter znał tego potwora i już wcześniej miał z nim do czynienia. Czy to właśnie był ten, który pozbawił go ręki? Czy mieli do czynienia z biologicznym ojcem Crossa?
Wykorzystał chwilę kiedy został zignorowany i przeszedł wolnym krokiem w bok, poprawiając chwyt broni. Ustawił się tak, by celować w korpus, ale nie w serce. Chciałby go pochwycić i przesłuchać, ileż informacji dałoby się z niego wyciągnąć pod odpowiednim naciskiem?
Widział, że i tamten się poruszał. Powoli, jakby ostrożnie a jednak z ogromną gracją. Kurt zmarszczył brwi i napiął kurek widząc jak Lustrzak rozkłada ręce i... pewnie by strzelił, gdyby nie silne pragnienie pochylenia głowy, okazania uległości. Zamaskowany przybysz wydał mu się w tej chwili tak... majestatyczny. Jego słowa dudniły w głowie, budziły ukryte pokłady respektu. I chociaż Streicher nie opuścił broni, ochota na strzał jakby mu przeszła. Ważniejsze było patrzenie na piękno skrytego za srebrną maską potwora.
Szkoda, że nie posiadał żadnej obrony przed magią. Szkoda, że był tylko Człowiekiem... a może wcale nie szkoda? W starciu z magią nie miał szans dlatego gdy Hunter ruszył na przeciwnika, on nadal był oczarowany potęgą istoty będącej kwintesencją mroku. Kruki skrzeczały szyderczo komentując widowisko a Kurt... nie zareagował w porę.
Widział jak jego podopieczny dopada istoty, słyszał strzał a ostatnim co ujrzał była ręką Huntera, chwytającą nadgarstek tamtego. Jakby w transie, poruszył się niespokojnie ale... Nie, nadal nie mógł oddać strzału. Przecież nie godziło się by taki robak strzelał do tak majestatycznej istoty.
Był oczarowany, ale nie aż tak by stać w miejscu jak wryty. Jeszcze raz zmienił pozycję, całując tym razem w bark ręki która trzymała broń białą. Cross z tym marnym nożykiem nie zrobi mu wielkiej krzywdy, ale skoro był w stanie zbliżyć się na tak bliski dystans, być może udało im się zyskać delikatną przewagę.
Korzystając z momentu kiedy to uwaga potwora skierowana była na Zwiadowcę, Streicher skoczył ku zamaskowanemu i jeśli mu się udało przystawił mu pistolet do skroni.
- Wynocha, póki masz jeszcze szansę. - warknął, walcząc raczej ze sobą samym niż z Lustrzakiem. Tak, był za miękki ale tak bliska obecność istoty która wzbudzała tak silny respekt robiła swoje. Kurt czuł, że powinien paść na kolana. Nie robił tego tylko dlatego, że resztki dumy mu na to nie pozwalały.
Szkoda, że tych resztek wcale nie było wiele. Zwłaszcza po nocy, kiedy to postanowił oddać ją w ręce swojego podopiecznego.


Blood on our hands.
There's no telling what you'll find
In the shadows where we hide.


Once you've seen it
There's no going back in time.
It's a darkness you can't fight.

Powrót do góry Go down





Ivor Tyree
Godność : Sir Ivor Tyree
Wiek : Wygląda na 40-50 lat w rzeczywistości dużo więcej
Rasa : Cień
Lubi : Przepych
Nie lubi : Pospólstwa
Wzrost / Waga : 197cm/85kg
Znaki szczególne : Brak skóry na całej twarzy i głowie. Długi czarny łuskowaty ogon zakończony srebrnym ostrzem.
Pod ręką : Srebrny dzwoneczek zawieszony na szyi, sakwa z pieniędzmi.
Broń : Krwawa Jaskółka (Katana), Zdobiony srebrny rewolwer wysokiego kalibru, Zdobiony sztylet schowany w rękawie, Ostrze na końcu ogona
Stan cywilny : Kawaler
https://spectrofobia.forumpolish.com/t428-ivor-tyree https://spectrofobia.forumpolish.com/t501-obserwacje-obiektu-nr-kl-01612#3413 https://spectrofobia.forumpolish.com/t474-kruki-pocztowe-ivora
Ivor TyreeMieszkaniec
Mieszkaniec

Mieszkanie Streichera - Page 2 Empty Re: Mieszkanie Streichera
 by Ivor Tyree Pon 29 Maj - 13:26


____- Śmierć Lenore to tylko i wyłącznie Twoja wina - powiedział chłodnym głosem Ivor. - Była tak zdruzgotana, że nie posiadłeś moich mocy, że nie potrafiła żyć z porażką, którą urodziła - słowa wypływały z jego ust niczym klątwy czarnoksiężników, wycelowane prosto w to co pozostało z serca mężczyzny. Trucizna, która miała na celu podjudzenie i zatrucie umysłu chłopaka na tyle, żeby nie potrafił odróżnić prawdy od kłamstwa.
____Kątem oka wciąż starał się rejestrować ruchy drugiego mężczyzny, który powoli, ale skutecznie zmieniał swoją pozycję, aby mieć lepszą linię strzału. Baron szybko przeanalizował broń, którą trzymał napastnik i doszedł do wniosku, że nie stanowi ona większego zagrożenia dla jego zdrowia czy nawet samopoczucia.
____W reakcji na swoje kolejne słowa dostrzegł w oczach swojego syna znajomy blask szaleństwa - ten sam, który niegdyś widział w swoich oczach gdy patrzył na swoje odbicie w krwi ofiar. Pod maską, pojawił się niemalże ten sam grymas szaleństwa co na twarzy mężczyzny przed nim. Wszystko szło, dokładnie tak jak to zaplanował.
____Kruki zaskrzeczały okrutnie, akompaniując wystrzałowi z broni Barona. Niesamowity huk rozerwał powietrze, a dym z lufy rewolweru ulatniał się leniwie ku czarnemu od magii Cienia niebu. Krew, która delikatną strużką ciekła po twarzy Huntera odbijała się w srebrnej masce niczym w lustrze, a rewolwer, który wypadł z dłoni Cienia, został w locie złapany przez kruka i zabrany z ciemność.
____- I co ter-
____Kolejny głośny huk. Metal uderzający o metal, cichy śmiech cienia w akompaniamencie dźwięku metalu uderzającego o kamień. Maska potoczyła się i zatrzymała o chodnik, a na niej wylądował kruk tak, jak gdyby chciał jej bronić za cenę własnego życia. Przez pierwszą chwilę twarz Cienia utrzymała swoją formę, jednak zaraz otoczył ją dym magicznej ciemności, pierwszym co zza niej wyjrzało, były szmaragdowe źrenice cienia wpatrzone w Huntera z taką obsesją, że zdawała się nieludzka.
____W momencie gdy drugi mężczyzna przystawił mu pistolet do skroni, magiczna ciemność rozproszyła się z twarzy Barona, ukazując groteskowy widok głowy bez skóry. Wyciągnięta z koszmaru twarz bez jakiejkolwiek skóry czy ust zdawała się wykrzywiona w nienaturalnym uśmiechu, którego nie dało się opisać. Gdy poczuł zimno lufy na swojej skroni, oczy momentalnie wbiły się w mężczyznę, który trzymał broń. To wszystko działo w się w ułamki sekund.
____Sprawnym ruchem obrócił w dłoni miecz i ciął w kierunku dłoni trzymającej przy jego skroni pistolet, celując w ścięgna i żyły tak, aby zagrożenie, które wywołał ten atak, skłonił napastnika do wycofania się, a może nawet utraty broni. Na Huntera rzuciła się para kruków, próbując wydrapać oczy i zmuszając go do puszczenia ręki Barona, pozwalając mu uwolnić się z uchwytu i odskoczyć na bezpieczną odległość.
____- A więc tak będziemy się bawić - wycedził pełnym furii głosem Cień. Kruk, który wcześniej pochwycił jego rewolwer, przyleciał i oddał broń jej właścicielowi. Ivor ponownie naciągnął iglicę, przestawiając tym samym komorę na kolejny pocisk i przybrał bojową postawę.
____- Koniec zabawy chłopcy, czas przejść do konkretów - słowa zdawały się rozbrzmiewać echem w powietrzu, odbijając się od magicznej ciemności, która ich otaczała. Kolejny strzał w kierunku Huntera - tylko po to, żeby odwrócić na chwilę jego uwagę. Momentalnie Baron znalazł się przed Streicherem i ciął od dołu w kierunku piersi mężczyzny, starając się po drodze nie ominąć żadnego krytycznego punktu. Nie był to jednak ani najszybszy, ani najsilniejszy atak, jaki był w stanie wyprowadzić. Zamierzał się z nimi chwilę pobawić.

Powrót do góry Go down





Hunter
Godność : Hunter Cross
Wiek : 21
Rasa : Człowiek
Lubi : Duże auta, papierosy, mordobicia, spokój
Nie lubi : Słodyczy, przebieranek, gadatliwych ludzi
Wzrost / Waga : 210cm/160kg
Znaki szczególne : Blizny na prawej stronie szczęki, szyi i boku torsu. Metalowa proteza prawej ręki, tatuaż na lewym ramieniu, blizna nad lewym okiem. Prawie oko szmaragdowe, lewe ciemnoniebieskie. W pełni funkcjonalna proteza prawej ręki
Pod ręką : Sakiewka
Zawód : Zwiadowca MORII
Broń : Desert Eagle, Berrett M82a1,
Stan cywilny : Kawaler
Stan zdrowia : Fizycznie - rehabilitacja po zamontowaniu protezy ręki
Psychicznie - głęboka depresja po utracie jedynego członka rodziny - starszego brata.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t729-hunter-cross#8892
HunterMieszkaniec
Mieszkaniec

Mieszkanie Streichera - Page 2 Empty Re: Mieszkanie Streichera
 by Hunter Wto 30 Maj - 12:42


Romowa o matce jakoś nie wpływała zbytnio na mój humor. Nigdy jej tak naprawdę nie poznałem. Wiedzialem o niej tyle, ile opowiadali mi inni. Jak nie brat to ojczym czy ciotka, albo inni pracownicy MORII. Ale czy mogłem powiedzieć, że tak napawdę cokolwiek o niej wiem? Raczej nie.
Gdy więc postanowił mi łaskawie wyjaśnić, dlaczego je śmierc była moją winą, prychnąłem tylko - gdyby tak było zabiłaby mnie, a nie siebie - powiedzialem w prost. W końcu czy nie lepiej pozbyć się tej "porażki" niż zostawiać ją przy życiu pozowstawiając starszego syna oraz tę "porażkę" przy życiu? - I nie nadałaby mi takiego imienia - dodałem jeszcze. Od zawsze Ruru mówił mi, że dostałem takie imię by polować na tego, który matkę skrzywdził. Na jej gwałciciela - z resztą, jakie dziecko mając kilka godzin, pokazuje już jakieś moce - raczej w to wątpiłem, ale zapomniałem o najważniejszym w tej kwestii, Cienie nie miały....cienia. więc dało się je rozróżnić od Ludzi dość szybko.
- Zabiła się, bo za bardzo przypominałem Ciebie - powiedziałem, zakrywając lewe oko i patrząc na niego przez moment tylko tym, które odziedziczyłem własnie po nim. Widac naprawdę w to wierzyłem. Ale w co miałem wierzyć, jak te własnie wersję powtarzał każy przez te dwadzieścia jeden lat, które krocze po tym świecie.
To musiałem mu przyznać. Wytrzymały był skurwiel. Czyzby też nie czuł bólu? Czy tylko zgrywal takiego twardziela? Bo wątpiłem, by ten cios nie zrobił na nim żadnego wrazenia. Niejednego by mój cios położył mimo mojego stanu, a gdyby ktoś oberwal metalową łapą to już w ogóle. A ten chuj się śmieje. I jeszcze do jednego ja musiałem sie przyznać. Zazdrościłem mu tych kruków. Spore ptaszyska, inteligentne i z tego co widziałem - wierne. Sam uwielbiałem kruki i zaczynałem się zastanawiać czy mnie nie zaczyna obrzydzać. Coraz więcej nas łączyło, a to nie było dobre.
Zacisnąłem mocniej palce na jego nadgarstku, chcąc mu zadac choć trochę bóli, jednak zaatakował mnie jego drób. Warknałem i puściłem go, chcąc odgonić ptaszyska. Nie było to proste i troche mnie podrapały po twarzy, jednak nawet tego nie zauważyłem. Udało mi się jednego złapać i bez problemu go po prostu zmiażdżyć w metalowej dłoni, wcześniej przerzucając nóż do prawej ręki.
Odrzuciłem truchło i zamachnąłem się jeszcze na drugiego kruka, których chyba zrozumiał, że nie ze mną te numery. Choc jego pańcio i tak zdązył się ode mnie odsunąć. Spojrzałem na ojca i dopiero teraz zobaczyłem jaki był wspaniały...nie! Potrząsnąłem głowa i nawet nie zauważyłem, że jego pocisk musnął moje ramię, choć samego strzału nie przegapiłem. Zerknąłem tylko szybko na swoja klatę, by sprawdzić czy nie trafił w jakieś wazniejsze miejsce. Zaraz jednak zwrócilem uwagę na ruch w stronę Kurta. A ten stał zapatrzny. Kurwa jebane lustrzaki! - Kurt! Arschbewegung! - zawołałem do niego. Kurwa tak nam tłukł, że nie można magicznych lekceważyć, a teraz co?!
Sam ruszyłem ponownie na Cienia, uważając na jego pupilki oraz na to, żeby znów mnie nie trafił. Może jego dotychczasowe strzały nie zrobiły na mnie warażenia, jednak to nie znaczyło, że trafienie gdzie indziej nie zadziała albo utrata krwi na mnie nie wplynie.
Chciałem jednak jakoś zwrócić uwagę chuja na siebie. Wtedy Kurt może w końcu da radę go postrzelić. Już nie miał tej swojej maski, więc był bardziej podatny na pociski. Ufał Niemcowi. Był jednym z najlepszych snajperów w MORII o ile nie najlepszy więc mógł mu zaufać. Musiałem mu zaufać.

Powrót do góry Go down





Streicher
Godność : Kurt Streicher
Wiek : 36 lat
Wzrost / Waga : 186/90
Znaki szczególne : Zmęczone, niebieskie oczy.
Pod ręką : Przepustka, portfel z dokumentami, telefon, broń.
Zawód : Żołnierz/Zastępca Zarządcy MORII
Broń : Pistolet Beretta 92FS INOX kal. 9x19mm, Amok V980.
Stan zdrowia : W normie.
Leczona bezsenność, zespół chronicznego zmęczenia i PTSD.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t753-kurt-streicher#9208
StreicherMieszkaniec
Mieszkaniec

Mieszkanie Streichera - Page 2 Empty Re: Mieszkanie Streichera
 by Streicher Wczoraj o 18:40


W jednej chwili otoczenie przestało się liczyć. To, o czym rozmawiali nie miał znaczenia. Otaczające ich cienie sprawiły, że w najbliższej okolicy zrobiło się ciemniej a co za tym idzie zwykłe oczy Człowieka niestety nie były w stanie widzieć wszystkiego tak dobrze, jakby tego chciały.
Streicher, chociaż przez chwilą wyrwano go z mieszkania pomiędzy jednym kęsem śniadania a drugim, szybko wprowadził się w stan gotowości. Ktoś, kto obserwowałby go w tej chwili nie biorąc udziału w potyczce, mógłby pozazdrościć mu spokoju ducha. Wszystkie ruchy zdawały się być dokładnie przemyślane a jasne oczy wpatrzone były w przeciwnika tak, jakby Kurt był polującym ptakiem drapieżnym a Lustrzanin niczego nieświadomą ofiarą.
Wiedział, że tamten ma przewagę a była nią magia - siła niezrozumiała, siła której nie można było tak po prostu się nauczyć. Coś, co praktycznie w każdym starciu było kartą przetargową. Magia była powodem, dla którego MORIA nie wypleniła jeszcze tego robactwa ze Świata Ludzi.
Wszystko działo się bardzo szybko i nie było czasu na obmyślenie sensownego planu jak podejść do istoty. Byli za blisko siebie, potwór korzystał zarówno z broni palnej jak i białej. Chwila skupienia i obserwacji pozwoliła Niemcowi ocenić słabe punkty i chociaż nie znalazł ich wiele, postanowił się ich uczepić.
Nie musiał już sięgać do maski, bo bardzo szybko została strącona przez Huntera. Szybkie spojrzenie w stronę chłopaka pozwoliło Kurtowi wprowadzić poprawkę do tworzonego na bieżąco planu, bo o ile swoich ruchów był pewien i być może mógł pokierować działaniem przeciwnika, tak młody Cross był jedną wielką niewiadomą. Dobrze wyszkolony a jednak nieprzewidywalny, gdy kierowały nim emocje.
Majestat Lustrzanina był przytłaczający. Stwór całym sobą pokazywał światu, że jest wcieleniem potęgi. Każdy jego ruch był taki piękny...
Zaalarmowany nagłym ruchem miecza, odskoczył w tył. Było blisko, ostrze cięło skórę i pewnie gdyby Kurt nie był żołnierzem, przejąłby się piekącą raną, z której popłynęła krew. Była na tyle głęboka by bolała, ale nie niebezpieczna, dlatego też mężczyzna utrzymał broń w ręku i odskoczywszy szybko przyjął postawę, która umożliwiałaby mu strzał.
W tym czasie jednak potwór którego twarz dane im było ujrzeć dosłownie na ułamek sekundy, a który obecnie miał miast niej pokraczne oblicze pozbawione skóry, wygłosił parę słów sugerujących, że ich potyczka była wcześniej zabawą. Może i tak, chociaż głupcem był ten, który nie brał przeciwnika na poważnie.
Niemiec spiął wszystkie mięśnie i wypuścił powietrze ustami, gotów na następny ruch. Nadal był pod wrażeniem Lustrzaka, mógłby tak stać i godzinami patrzeć na kreaturę, jednak gdy usłyszał z ust podopiecznego słowo po niemiecku, zmarszczył brwi i spojrzał na potwora zupełnie inaczej. I pewnie dzięki temu udało mu się to, co zrobił w następnej chwili.
Pozbawiony maski, doskoczył do niego w mgnieniu oka, wydając jednocześnie strzał w stronę Huntera. Streicher widział jak jego dłonie trzymając miecz wyprowadzają cięcie od dołu. Cięcie zapowiadające ból, niosące ze sobą obietnicę cierpienia. Nie było szybkie... Kurt miał czas na reakcję a była ona dość spektakularna dla wszystkich, którzy nie mieli jeszcze okazji widzieć takiego wykorzystania broni palnej. Hunter z pewnością jeszcze czegoś takiego nie widział. Może dane im będzie o tym jeszcze porozmawiać.
Obserwując sunący ku niemu miecz, chwycił pistolet jedną ręką i przesunął go w dłoni tak, że trzymał go teraz za zamek i lufę. Zderzenie z ostrzem miecza było potężne, ale Streicher wierzył, że ma do czynienia ze zwykłym metalem. Blokując cięcie miejscem, w którym lufa i zamek łączą się z rękojeścią, drugą ręką wyprowadził cios pięścią, celując w twarz istoty z cieni. Jakby tego było mało, trzymając za zamek pistoletu, wciąż trzymał palec na spuście, który szybko nacisnął mając nadzieję, że kula dosięgnie ciała potwora, mimo iż w tej chwili pistolet spełniał funkcję małego przedmiotu, który ma zatrzymać miecz.
No tak, taki ruch musiał budzić respekt, bowiem udowadniał, że broń palna nie służy tylko do walki z dystansu. Pytanie tylko, czy Streicherowi udało się osiągnąć to, co zamierzał.


Blood on our hands.
There's no telling what you'll find
In the shadows where we hide.


Once you've seen it
There's no going back in time.
It's a darkness you can't fight.

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Mieszkanie Streichera - Page 2 Empty Re: Mieszkanie Streichera
 by Sponsored content


Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach