Okolice bitwy o Most Korzenny

Artemis Shepard
Gif :
Okolice bitwy o Most Korzenny - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Artemis Keylynn Shepard
Wiek :
wizualnie 20
Rasa :
Szklany Ludz
Wzrost / Waga :
168 | 55
Znaki szczególne :
wrzosowe oczy, tatuaż w motyle z różyczkami.
Pod ręką :
Wachlarz, Torebka z drobnymi rzeczami i z kluczami do posiadłości, Mały sztylet, apteczka, Notatnik z długopisem i peleryna [służbowo, nie zawsze ma ją przy sobie]
Broń :
Bicz
Stan zdrowia :
Zdrowa cieleśnie i na umyśle.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t842-artemis-keylinn-szafirek-shepard https://spectrofobia.forumpolish.com https://spectrofobia.forumpolish.com/t852-korespondencja-artemis-shepard
Artemis ShepardNieaktywny
Artemis spacerowała z nowo poznanym znajomym, wtedy zauważyła, że przyroda została mocno zniszczona przez ludzi. Na początku nie zwracała zbytnio uwagi na to, bo była zajęta swoimi obowiązkami w SCR, a gdzieniegdzie swoim rodem Shepard. W takim momencie usłyszała wypowiedz mężczyzny, słuchając go uważnie co ma do powiedzenia.  Na dobrą sprawę, dobrze, że są jeszcze mieszkańcy, którzy interesują się odnowieniem natury, bo samo ona nadaje dużo uroku w Krainie Luster. Po dłuższej wypowiedzi usłyszała pytanie, które padło na temat dołączenia do takiego drobnego stowarzyszenia? Grupy? Nie wiadomo jak to można nazwać, ponieważ dopiero to tworzył, aby móc ochronić przyrodę przed zniszczeniem dalszych zakątków. - Mogę dołączyć, nie mam żadnych przeciw skazań, abym tego nie mogła zrobić — odpowiedziała oficjalnie do znajomego. Po swojej wypowiedzi, zauważyła swoimi wrzosowymi oczami oddział Upiornego Arystokraty, który przemaszerował, wtedy zwróciła uwagę głównie na mężczyznę, który prowadził oddział wzdłuż horyzontu, czyżby oni szli  na korzenny most jako posiłki? Na dobrą sprawę, powinna z nimi się zabrać, aby pomóc towarzyszom broni podczas wojny z marionetkami. Po drugie miała odczucie, że skądś może go znać, ale nie wiedziała od kiedy lub gdzie. Westchnęła cicho przymrużając oczami. Próbowała wrócić do rozmowy o przyrodzie, ale zaprzątała jedna myśl czy zatrzymać oddział tego Upiornego Arystokraty, aby ich spytać, czy maszerują akurat w tamtym kierunku? Ewentualnie spytać się o bezpieczną drogę, jak rozstanie z Piotrem i wyruszy w kierunku tego mostu.

Powrót do góry Go down





Niamh
Gif :
Okolice bitwy o Most Korzenny - Page 3 B09814a7327f1f061e4ef28d753e7e9c
Godność :
Niamh Muurteilat
Wiek :
17
Rasa :
Dachowiec
Wzrost / Waga :
150/40
Znaki szczególne :
Różowe oczy, dziecięcy wygląd
Pod ręką :
Fabuła: Wiklinowy koszyk z niedużą ilością monet i kluczami, w kieszeni krótki nożyk, pod sukienką do uda doczepiony sztylecik
Broń :
Dwa sztylety przymocowane paskiem do uda
Zawód :
Służka, mały złodziej
Stan zdrowia :
w pełni zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t873-niamh https://spectrofobia.forumpolish.com/t990-skrzynka-pocztowa-niamh https://spectrofobia.forumpolish.com/t1103-niamh
NiamhMiaucząca Zmora
Miaucząca Zmora

Ależ Niamh była świadoma swoich wdzięków i uroku, jaki rzuciła na Basile’a. Nie bez powodu przecież kupował jej jedzenie! Musiał wszak żywić swojego giermka – wtedy też, z pełnym pasztecików brzuchem, jakoś mniej marudziła, ale za to chętniej snuła potencjalnie bezsensowne plany zgromadzenia niepoliczalnego bogactwa.
Basile, bez złota nie ma jedzenia. A bez jedzenia nie ma jedzenia, jest tylko halucynacja z niedożywienia i śmierć głodowa. — odparła z powagą zadzierając hardo podbródek; jej zabieg nie osiągnął jednak swego celu, ponieważ nadal mogła wejść Lunatykowi pod ramię. Westchnęła zatem ciężko, łapiąc się za sprzączkę zbroi na wysokości piersi. Nie darła jednak szat, nie rzucała się również pod nogi towarzysza, ot jedynie poluźniła mocowania, przygotowując swój brzuch na jej przyszłe boje z obiadem — Ale dobrze, z bólem serca odpuszczę ci złotko, przynajmniej tym razem.

Mogła sobie pozwolić na ten akt dobroczynności – wszak złoto dosłownie leżało na ulicy! Niamh raz za razem przykucała, aby podnieść ów drogocenny kruszec, widocznie zaaferowana nowym źródłem „dochodu”.
Darowanemu złotku w rewers się nie zagląda. — mruknęła tylko na wspomnienie o klątwie, Sakfostrat bywała wszak łaskawa dla swych uliczników i nie karała ich złymi urokami. Czasami. — Potomków się nie spodziewam, chyba, że… — urwała i wyprostowała się, z błyskiem w oku spojrzała na Lunatyka — Basile, czasem miewasz genialne plany. Teraz tylko znaleźć sobie odpowiedniego i bogatego kandydata… — mruknęła w zamyśleniu do siebie i zmrużyła oczy, nagle zdając sobie sprawę z małego, dotąd nieuświadomionego faktu.

Może Niamh dla złota zrobiłaby wszystko. Może sprzedałaby rodzoną siostrę za brzęczący trzos, może nawet zabrałaby sumkę, którą panna byłaby gotowa przeznaczyć na obrożę dla swojego ukochanego psa. Były jednak rzeczy, do których nawet i ona nie posunęłaby się dla pieniędzy.

W tym samym momencie głód dał o sobie znać Niamh – brzuch kotki zaburczał głośno, jakby z jej trzewi próbowała wydostać się najkrótszą drogą mała potworza poczwarka. Dachowiec zarumieniła się i przyłożyła dłoń na wysokości splotu słonecznego.
Chodźmy, bo zaraz umrę z głodu. — westchnęła i ruszyła za Basilem. — Byle byśmy nie dostali jakąś zbłąkaną kulą magicznego ognia.

Po pewnym czasie do jej uszu dotarł odgłos nieregularnych kroków dochodzący zza ich pleców, lecz Dachowiec była zbyt podekscytowana wizją pasztecików, by się nimi bardziej przejąć.


Powrót do góry Go down





Basile
Gif :
Okolice bitwy o Most Korzenny - Page 3 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 34 lata
Wzrost / Waga :
183 / 85
Pod ręką :
Muszkiet
https://spectrofobia.forumpolish.com/t940-basile https://spectrofobia.forumpolish.com/t969-skrzynka-na-listy-basila https://spectrofobia.forumpolish.com/t1072-basile
BasileKoszmarny Paladyn
Koszmarny Paladyn
W pewnym sensie zdanie Niamh, choć wydawałoby się absurdalne, wcale nie musiało być tylko tautologią. Wszystko za sprawą pojemności pojęcia jedzenie. Tak więc w istocie bez jedzenia jakim są rośliny, nie byłoby także jedzenia z gatunku mięsa zwierząt roślinożernych, a co za tym idzie nie byłoby mięsa w ogóle. W takim wypadku użycie przez Niamh słowa jedzenie w każdym przypadku miałoby nieco inne znaczenie.
- Nie wiem czy bardziej obawiam się tego, co zrodziło się w Twojej głowie, gdy mówisz o moim genialnym planie, czy tego że będę musiał Cię znów przed tym ratować. - Odparł z uśmiechem. Przecież to nie było tak, że musiał zawsze ratować Niamh z kłopotów. Wręcz przeciwnie! Kotka całkiem dobrze dawała sobie radę sama. Jednak jej dramatyczna natura i skłonność do zrzucania pracy na innych jest czymś, do czego Basile postanowił nawiązać w swoim żarcie.
- Gdybyś umarła tu z głodu stałabyś się sławna, jako Dzielna Niamh z Miasta Lalek, znana z tego, że podczas bitwy nie groźne jej były ostrza, kule magicznego ognia i wszystkie inne narzędzia śmierci, lecz poległa od własnego brzucha.
Mówiąc to Basile ruszył już w drogę, lecz został zatrzymany kilka chwil później przez dobiegający zza pleców głos.
- Dobrzy ludzie, zatrzymajcie się! - Wesoły głos mógł zwiastować prawdziwe nieszczęście - akwizytorów. Gdy jednak Basile obrócił się ujrzał coś, czego się nie spodziewał. Pięcioro ludzi o wzroście karłów, lecz zupełnie do nich niepodobnych. Choć ich wzrost nie był zbyt duży, to ręce nie i nogi nie miały typowych oznak karłowatości. Wydawały się zadziwiająco proporcjonalne, jak na tak małe ciałko. Do tego długie brody.
Spostrzeżenia Basila zostały szybko potwierdzone przez słowa przybyszy:
- Myśmy krasnale! - Powiedział jeden z niziołków widząc wyraźne zdziwnie Basila, po czym dodał jeszcze. - Choć w teorii to krasnal. Jesteśmy jedną senną zjawą z siedmioma przeklętymi ciałami, których nie sposób upilnować. I tu wkraczacie Wy!
- Wchodzimy z gracją, czy może raczej wskakujemy na oślep prosto w płomienie? - Zapytał Basile, spoglądając na Niamh. Spodziewał się, że kobieta nie będzie chciała słuchać historii Sennej Zjawy, lecz jakby czytając mu w myślach Krasnal powiedział:
- Mamy sporo skarbów i podzielimy się nim, ale musicie wskoczyć w płomienie. Nie dosłownie. Otóż nasze dwa ciała mają problem. Jakieś rzezimieszki włamały się do naszego domu. Korzystając, że to w okolicy chaos spory i złapali nas. Oj jakie oni nam robią okropne rzeczy! Jeżeli nas czcigodny rycerz uratuje, to sowicie wynagrodzimy!
I chociaż Basile normalnie zgodziłby się bez wahania, to tym razem spojrzał na Niamh. Obiecał jej obiad, a więc musiał najpierw zakończyć jedną sprawę, by móc zająć się kolejną. Coś mu jednak mówiło, ze wizja skarbu może nieco uśmierzyć głód kotki.

Powrót do góry Go down





Themis
Gif :
Okolice bitwy o Most Korzenny - Page 3 4c0f17d443cdf9f64333b7b26c7cd920
Godność :
Arthemis Magnus "CzyżyK" Pavoris
Wiek :
wizualnie 22 lata
Rasa :
Szklany Człowiek
Wzrost / Waga :
180/72
Znaki szczególne :
wysoki, patykowaty z kryształem między oczami i dużą, czarną blizną na klatce piersiowej
Pod ręką :
Bolerko-niewidko, Magiczny Złodziej, broń, sakiewka z pieniędzmi
Broń :
dwie krótkie szable (Notos i Euros)
Zawód :
najemnik
Stan zdrowia :
zdrowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t677-themis https://spectrofobia.forumpolish.com/t937-skrzynka-pocztowa-arthemisa-pavoris https://spectrofobia.forumpolish.com/t1118-themis
ThemisZłodziej Marzeń
Złodziej Marzeń
Themis wiedziony własną, egocentryczną chęcią poznania sekretów Marionetkarzy z Wysp zajęty był sprawdzaniem narzędzi zaklinaczy, gdy do jego uszu dotarł nagły, gwałtowny dźwięk dobiegający z trzewi magazynu. Wyprostował się gwałtownie i spojrzał w kierunku masywnych drzwi – dopiero wtedy ujrzał kłódki, którymi były zabezpieczone. Cokolwiek znajdowało się w środku, zapewne miało w nim pozostać, w innym wypadku nie zamykaliby tego na tyle kłódek.
Szklany nie chciał też zmieniać tego stanu rzeczy, lecz odgłos zdawał się być złą wróżbą. Spróbował poinformować Wieżę Zegarową o sytuacji, jakiej stali się świadkami, lecz nie mógł uzyskać żadnej odpowiedzi z zewnątrz. To jeszcze gorzej wróżyło. Wyjął z Bezdennej Sakwy formułę trwałości i przygotował ją, by w razie konieczności niezwłocznie rzucić ją na swoje górne odzienie.
Zauważył, że Somnifer pochylał się nad jakimś przedmiotem. Jeżeli atak nie nastąpił, a w pomieszczeniu zapanowała złowróżbna cisza przed burzą, zbliżył się do miejsca, w którym siedziała ów lalka i spróbował zbadać jej aurę. W istocie wyglądała niekonwencjonalnie i nie pasowała do wnętrza opuszczonego magazynu. Zapewne należała do Marionetkarzy z Wysp, a ze strzępek plotek, które zasłyszał w Mieście Lalek wiedział, że ci nie mogą tworzyć w Lunis Marionetek. Być może to był powód tego, dlaczego ta wyglądała tak groteskowo? Może będąc na obcym gruncie spróbowali dość nieumiejętnie praktykować swój „zawód”, a to był pierwszy twór jednego z nich?

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
Okolice bitwy o Most Korzenny - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Zabrał wszystko, co udało mu się znaleźć, prócz monet. Noży nigdy za wiele, a notatka nie ważyła wiele. Może się przyda jako papier do kolejnych zapisków lub mniej chlubnego użytku. Bo treść pozostawiała wiele do życzenia.
- Mają tu paskudne piwo, ale są za to wyjątkowo gadatliwi. K. - odczytał ją towarzyszom głosem pozbawionym emocji, wzruszył ramionami i schował świstek między warstwy ochronnego odzienia. Mieli za mało wskazówek, żeby szlajać się po każdym szynku w okolicy i komisyjnie próbować piwa na służbie. Szkoda.
Myśli o bezczelnej wiadomości szybko go opuściły. Zielone oczy przeszyły go na wskroś, gdy dał się słychać donośny trzask. Serce miał w gardle, ale dał radę wytrzymać. Nic się potem nie stało. Magazyn był zupełnie cichy. To tylko jego puls tak dudnił mu w uszach. Opuścił wzrok, by nie patrzeć Marionetce prosto w oczy, lecz obserwował jej sylwetkę. Nie opuszczał broni i nie wykonywał gwałtownych ruchów.
Kamień Żywej Tarczy nadal działał, więc nie został w żaden sposób zaatakowany. Chciał zameldować o stanie rzeczy, ale napotkał niesamowity opór. Całun jaki spowijał magazyn położył kres wymianie komunikatów z dowództwem.
Wtedy do Marionetki podszedł Notos.
- Widzi nas - wyszeptał tylko. Nagle jednak drgnął przypominając sobie słowa Marionetkarzy. Czy nie zapomnieliśmy o niczym? Powolnym ruchem wyciągnął notatkę i pokazał ją Notosowi. Nachylił się do jego ucha. - Może powie nam, co to, ale ktoś może patrzeć jej oczami. Masz perłę. Wolę, żebyś zdecydował.
Miał nadzieję, że kunsztownie wykonane usta Marionetki nie są jedynie na pokaz. Nie posiadała nosa, włosów. Czy w ogóle ich słyszała? Czemu ją tu zostawili? Wyglądała na niedokończoną. Korzystając z obecności Notosa i Fobosa, Somnifer zostawił liścik w ich rękach.
- Chcę rzucić swoim okiem na piwnicę - wytłumaczył i poszedł w kierunku ciemnego zejścia i zamkniętych na cztery spusty drzwi. Zielono-srebrny osad mienił się na szarym kamieniu w pobliżu schodków. Czy to ta sama substancja, której użyto do zabarwienia oczu Marionetki? Był w tej dziedzinie kompletnym laikiem i w dodatku Cieniem. Stanął przed drzwiami i spojrzał oczami uzbrojonym w odblaskową błonę na ciemność za okienkiem. Trochę światła przecież musiało przez nie wpadać.
Potrzebował chwili, by przyzwyczaić wzrok do mroku. Dla reszty pewnie wyglądało to tak, jakby mu odbiło. A on starał się jedynie nie myśleć o tym, co może zobaczyć. Z jakiegoś powodu opuścili ten magazyn, wytłumili magią, zostawili Marionetkę i cokolwiek, co znajdowało się za ciężkimi drzwiami.

*Koci wzrok - umiejętność pasywna


Okolice bitwy o Most Korzenny - Page 3 PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Okolice bitwy o Most Korzenny - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Ze wszystkich sił starał się zachować spokój. Nie należał do osób przesadnie strachliwych, jednak w sytuacjach, w których nie potrafił pojąć co dzieje się dookoła, czuł niepokój a od tego była już niemal prosta droga do strachu. Mało kto o tym wiedział, jednak Aeron cierpiał na coś, co w wielu momentach życia utrudniało mu funkcjonowanie - gdy zaczynał się bać, strach jeszcze bardziej eskalował i narastał do ogromnych rozmiarów, paraliżując Upiornego Arystokratę. Bał się... samego strachu. Swoich reakcji, tego paraliżu, niemocy. Odruchów. Instynktu.
Będąc w środku, zachowywał czujność a jednak nie zauważył ruchu Marionetki.
Wysłuchał treści listu i skupił wzrok na Somniferze, przetwarzając zdobytą informację w głowie. Paskudne piwo, ale są gadatliwi, tak? Zaklął cicho, co dla innych mogło być słyszalne jako ciemny pomruk. Kto i co komu powiedział? Ile powiedział? Sprawa gmatwała się coraz bardziej a biorąc pod uwagę, że na ulicach i bez tych wszystkich tajemnic było bardzo gorąco, ciężar misji stawał się gnieść coraz bardziej.
Gdy nagle usłyszeli głośny trzask, Fobos w pierwszej, niemal odruchowej reakcji sięgnął po broń i zgiął kolana w pozie, gotów do ewentualnego ataku. Może i postąpił pochopnie, ale po prostu się tego nie spodziewał. Szeroko otwarte oczy błyskały srebrem z ciemności maski. Tęcza pozostała skryta za magiczną przesłoną.
Nic jednak się nie wydarzyło, a przynajmniej nikt nie zaatakował. Upiorny spojrzał po zgromadzonych, szukając odpowiedzi. Przeszedł bliżej Somnifera i Notosa, chcąc w razie potrzeby odepchnąć ich i przyjąć na siebie atak znienacka. Ktokolwiek by nie chciał ich atakować.
Marionetka wyglądała upiornie, ale przecież Vaele widywał gorsze rzeczy. Przez chwilę patrzył na jej twarz, lecz gdy jeden z towarzyszy postanowił zbliżyć się do drzwi, zza których dochodził hałas, również o on poszedł jego śladem.
Na słowa, że Somnifer chce zajrzeć do piwnicy, dotknął zamkniętych drzwi. Czy był w stanie je otworzyć? Jeśli były metalowe, to tak. Delikatnie, używając minimum mocy postanowił poruszyć mechanizmem zamka czy samymi kłódkami. Niezauważalnie. Czy cokolwiek to dało?
- Odradzałbym schodzenie do piwnicy. - mruknął - Jednak w obecnej sytuacji chyba nie pozostało nam nic innego. Skontaktuję się z Wieżą, by przekazać zamiar. - dodał i gdy mu się to nie udało, ponownie wydał z siebie pomruk niezadowolenia - Cóż, wygląda na to, że zostaliśmy sami. Przestaje mi się to podobać. - wyprostował się, przez co wydał się o wiele wyższy, niż jeszcze przed chwilą. Ponownie przystawił dłoń do drzwi i tym razem używając większej dozy mocy, spróbował je otworzyć, odblokowując zamki i pozbywając się ewentualnych kłódek.

Jeśli mu się to udało, skinął głową.
- Wejdę pierwszy. - mruknął i zrobił krok w stronę piwnicy, z zamiarem zejścia na dół.

Jeśli nie, cofnął rękę i czekał na dalszy rozwój wydarzeń.


Użycie mocy: Kontrola metalu, do oceny MG czas korzystania i odpoczynek.


Alden - #DC143C
Bianka - #228B22
Caius - #4169E1
Kaevan - #DAA520

Powrót do góry Go down





Tyk
Gif :
Okolice bitwy o Most Korzenny - Page 3 D93840e52cb57748d5a24bdfa761040295dab6ee
Godność :
Lord Protektor, Arcyksiążę Agasharr I Rosarium
Wiek :
30 lat
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
178/75
Pod ręką :
Alphard (Rubeol), Forets (Tenebrae), Divard, zabawki
Zawód :
Lord Protektor Krainy Luster
Specjalne :
Główny Administrator
https://spectrofobia.forumpolish.com/t233-agasharr-rosarium#284 https://spectrofobia.forumpolish.com/t914-archiwa-arcyksiazece https://spectrofobia.forumpolish.com/t497-kancelaria-arcyksiazeca https://spectrofobia.forumpolish.com/t1121-tyk
TykArcyksiążę
Arcyksiążę


Okolice bitwy o Most Korzenny

Wątek SCR

Członkowie Stowarzyszenia Czarnej Róży badali upiorny magazyn. Upiorny Arystokrata oraz Cień postanowili sprawdzić drzwi prowadzące do piwnicy. Pierwszy z nich zajrzał w ciemną otchłań, a drugi skutecznie za pomocą swoich mocy odblokował przejście - nie tracąc czasu na dobranie odpowiedniego klucza.

W tym samym czasie Szklany Człowiek badał Marionetkę i z każdą chwilą mógł zrozumieć jakim dziwnym jest ona stworzeniem. Nie wydawała się być jednolitą spójną magicznie istotą, a raczej zlepkiem wielu elementów, zaklętych niezależnie od siebie. Niewprawne oko nie zauważyłoby tych magicznych anomalii, lecz ktoś znający choćby podstawy zaklinania mógł dostrzec, że czymkolwiek była ta Marionetka była najprawdopodobniej wielokrotnie modyfikowana, być może naprawiana.

Co więcej Marionetka przemówiła, a jej głos był dobrze słyszalny w pustym magazynie przez wszystkich zgromadzonych Członków Stowarzyszenia Czarnej Róży:
-  Widzę i jestem waszym jeńcem. - Obojętność jej głosu była niepokojąca. Tak samo jak jej bierność - pomimo wypowiedzenia słów, nie ruszyła się. Pozostawała w swojej pozycji nie patrząc ani na stojącego przy niej Themisa, ani też na drzwi do piwnicy.

Gawain nie miał jednak czasu rozważać usłyszanych słów, gdyż ujrzał w zarys postaci. Dwoje wielkich przekrwionych, złotych oczu i masywne rogi odbijające światło za sprawą pokrywających je niewielkich, metalowych płytek. Dopiero gdy stwór się zbliżył Cień mógł podać więcej szczegółów, nim jednak to nastąpiła Marionetka przemówiła ponownie.
- Chyba że on was zabije. - Stojący najbliżej Themis mógł dostrzec, że tuż przed tym jak Marionetka wypowiedziała te słowa, spojrzenie jej niepokojących, pozbawionych emocji oczu na krótką chwilę przeniosło się na drzwi do piwnicy i zgromadzonych wokół nich członków Stowarzyszenia Czarnej Róży.

Drzwi były otwarte, lecz wraz z ujawnieniem postaci idącej w ich stronę po schodach stało się jasne, że liche drzwi nie stanowiłyby dla niego żadnej przeszkody. Dwu i pół metrowy olbrzym ledwo mieścił się w wąskim korytarzu. Twarz rogatego stwora była nieco wydłużona tak, że usta i nos złączyły się w jedno. Brak warg pod masywnymi nozdrzami pozwalał ujrzeć ostre kły. Jego granatowa, niemalże czarna skóra wyróżniała się od delikatnego, błękitnego matowego materiału, który stanowił niby wargi, a następnie zwisał luźno z kącików ust.

Zbliżał się bardzo szybko i nim Gawain mógł przyjrzeć się dokładnie ujrzał dłoń o sześciu palcach, wyposażoną w dodatkowy kciuk, znajdujący się po drugiej stronie dłoni względem tego typowego dla ludzi. Dłoń z duża siłą pchnęła drzwi wyrywając je z zawiasów i ukazując członkom Stowarzyszenia swoją upiorną postać.

Jego ciało było zadziwiająco masywne i chronione przez pancerz wykonany z materiałów podobnych, do Marionetki siedzącej niewzruszenie na krześle. Pancerz krył jego ciało szczelnie pozostawiając nagimi jedynie stopy, wnętrze dłoni i twarz - nawet szyja była przez niego chroniona. Z jego pleców wyrastały ciągnące się po ziemi “skrzydła”, w których delikatna, ciemna błona rozpięta była na rękach zakończonych szaściopalczastymi dłońmi. Takimi samymi jak główne ręce monstrum, które zaciśnięte były w pięści. Jednakże uważny obserwator dostrzegłby, że jego stopy miały ledwie pięć palców - dość zwyczajnie.

Gawain oraz Thorn proszeni są o rzucenie sześciościenną kością w odpowiednim temacie. Jeżeli uzyskają wynik 1 lub 2 to drzwi po ich wyważeniu trafią prosto w nich. Ewentualne obrażenia będą zależne od przyjętego sposobu na obronę lub wykonanie uniku. W przypadku rzutu 3, 4 lub 5 członkom Stowarzyszenia uda się w porę odsunąć, unikając zagrożenia. W takim wypadku Czarna Róża może wykonać pierwsza ruch względem zagrożenia, które wypełzło z piwnicy. W przypadku, gdy ktoś wyrzuci 6, to będzie miał tę przewagę, że bestia zauważy go dopiero w kolejnym poście. Będzie miał zatem czas na obmyślenie planu, przyjrzenie się przeciwnikowi, bądź przygotowanie ataku.


Wątek Basile i Niamh

Basile oraz Niamh mogą podążyć za prośbą Krasnali. W takim wypadku proszę ich o rzucenie kostką sześciościenną i jeżeli wynik będzie parzysty, to dotrą do kamienicy nad rzeką bez żadnego problemu. W innym wypadku napotkają po drodze grupę oprychów korzystających z chaosu.



Wątek Artemis

Piotr nie wydawał się być podejrzaną osobą. Mówiąc o swoich ideał sprawiał wrażenie idealisty. Jak się jednak okazało jego idee zakładają także walkę klas i odbieranie uprzywilejowanym ich majątków. Gdy zatem Artemis zwróciła się w stronę jadących wojsk Arystokraty, to Piotr interweniował.
Podszedł do niespodziewającej się niczego Artemis i dotknął dłonią jej pleców. W tym momencie kobieta poczuła, że jej ciało staje się bezwładne, a ona nie przewraca się tylko dlatego, że została pewnie złapana pod ramiona przez stojącego za nią mężczyznę.
- Nie trać czasu na tych parszywych arysdupków. zobaczysz, że będziesz się ze mną bawić o wiele lepiej niż z nimi. - Zaśmiał się po wypowiedzeniu tych słów, a gdy upewnił się, że nikt nie zwrócił na nich uwagi dodał jeszcze.
- Przez takie śmieci jak oni Miasto Lalek żyje w nędzy i biedzie, a jej niegdyś piękne parki są zamieniane żeby postawić kolejny bezużyteczny pomnik jakiegoś księciunia.

Piotr ciągnął Artemis, która nie mogła się poruszyć w stronę wybrzeża. Gdy zszedł z Alei Cynamonowej wziął ją na ręce, schodząc ostrożnie po wąskich schodach.

W połowie tej drogi, gdy kobieta mogła już ujrzeć spokojny nurt rzeki zrozumiała, że moc osłabła na tyle, że mogła już mówić - choć jakikolwiek inny ruch wciąż pozostawał poza jej zasięgiem.


Gracze mają czas na napisanie posta do 9 lipca.



Powrót do góry Go down





Artemis Shepard
Gif :
Okolice bitwy o Most Korzenny - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Artemis Keylynn Shepard
Wiek :
wizualnie 20
Rasa :
Szklany Ludz
Wzrost / Waga :
168 | 55
Znaki szczególne :
wrzosowe oczy, tatuaż w motyle z różyczkami.
Pod ręką :
Wachlarz, Torebka z drobnymi rzeczami i z kluczami do posiadłości, Mały sztylet, apteczka, Notatnik z długopisem i peleryna [służbowo, nie zawsze ma ją przy sobie]
Broń :
Bicz
Stan zdrowia :
Zdrowa cieleśnie i na umyśle.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t842-artemis-keylinn-szafirek-shepard https://spectrofobia.forumpolish.com https://spectrofobia.forumpolish.com/t852-korespondencja-artemis-shepard
Artemis ShepardNieaktywny
Artemis chciała zatrzymać arystokratę, chcąc spytać, jak najszybciej dojść do mostu ale niestety zostało udaremnione, ponieważ została zaskoczona przez mężczyznę i wtedy poczuła, że jej ciało stało się bezwładne, nie wiedziała co się naprawdę tu dzieje. Miała dziwne wrażenie, że została oszukana pod przykrywką zwiedzania miejsc, jednakże wolała bacznie obserwować mężczyznę. Niestety nie wiedział, że ona należy do organizacji SCR, więc ma poniekąd przerąbane gdyby ktoś go tu złapał jednakże nie zanosi się raczej na to. Gdy zaczęła analizować jego słowa z podejrzanym akcentem, zaczynałam mieć drobne wątpliwości co do bawienia się lepiej. Potem usłyszała kolejne słowa o stanie Miasta Lalek, a potem zaczął źle mówić o jej wujku. Na to wygląda, że trafiła na jednego z niezadowolonych mieszkańców Krainy Luster, którzy nie popierają rządów Arcyksięcia. Szklana była ciągnięta przez Piotra w kierunku wybrzeża, a potem skierowali się gdzie są wąskie schodki i została wzięta na ręce. Miała ochotę go strącić ze sobą, aby spadli z tych schodów ale niestety była nadal sparaliżowana przez jego moc czy umiejętność. W takim momencie odczuła, że moc osłabła na tyle, że mogła już mówić wtedy nie zastanawiała się nad słowami.
- Gdzie mnie prowadzisz? - spytała się go.

Powrót do góry Go down





Niamh
Gif :
Okolice bitwy o Most Korzenny - Page 3 B09814a7327f1f061e4ef28d753e7e9c
Godność :
Niamh Muurteilat
Wiek :
17
Rasa :
Dachowiec
Wzrost / Waga :
150/40
Znaki szczególne :
Różowe oczy, dziecięcy wygląd
Pod ręką :
Fabuła: Wiklinowy koszyk z niedużą ilością monet i kluczami, w kieszeni krótki nożyk, pod sukienką do uda doczepiony sztylecik
Broń :
Dwa sztylety przymocowane paskiem do uda
Zawód :
Służka, mały złodziej
Stan zdrowia :
w pełni zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t873-niamh https://spectrofobia.forumpolish.com/t990-skrzynka-pocztowa-niamh https://spectrofobia.forumpolish.com/t1103-niamh
NiamhMiaucząca Zmora
Miaucząca Zmora

Na nic była jej śmierć, skoro nie mogła zgromadzić bogactw i luksusów, by zagrać na nosie pewnej swojej drogiej krewniaczce, co miała wygórowane zdanie o sobie. I choć była świadoma, iż słowa Lunatyka były w gruncie rzeczy żartem, zamyśliła się i potraktowała je na poważnie.
Chyba wolę jeszcze pożyć. — zamilkła i zmarszczyła brwi — W takich okolicznościach nie mogłabym sfingować własnej śmierci i na niej zarobić. — mruknęła zamyślona i ruszyła za Lunatykiem.

Ich droga wcale nie była długa, bo zaledwie kilka chwil temu Basile przystanął, co uczyniła również idąca obok niego Niamh – lecz nie tak ochoczo, jak zrobił to Tropiciel. Ostatnie, czego jej brakowało, to kawalerowie w opałach potrzebujący nagłej i konkretnej pomocy od niej i od jej towarzysza, stający na przeszkodzie jej randez-vous z pysznym, parującym obiadem. Zacisnęła drobne piąstki z gniewem i obróciła się powoli w kierunku natręta, a raczej ich małej (nomen omen) grupki. Machnęła ogonem z niezadowoleniem i przyjrzała się niewielkim mężczyznom.

Spojrzenie posłała też samemu będącemu przedmiotem zainteresowania krasnali mężczyźnie. Czekała, aż ten swoim zwyczajem pierwszy rzuci się, by pomagać zupełnie przypadkowym i niezweryfikowanym potrzebującym – to się jednak nie stało. Brzuch burczał, kotka niemalże mdlała (w jej mniemaniu) z głodu – chciała więc w pierwszej chwili odmówić. Zdanie zmieniła, gdy jeden z krasnali wspomniał o bogactwach.
Dawaj Basile, idziemy. — dźgnęła go lekko łokciem w bok i prawie wyrwała do przodu, gdyby nie nagłe olśnienie. Przestała więc i podparła się pod boki. — Każdy może mówić, że ma bogactwa. — rzekła z nonszalancją i butnie zadarła podbródek. — Skąd możemy wiedzieć, że nam nie blefujecie? Najpierw potrzebujemy niewielkiego zadatku na poczet poniesionych przez nas trudów.



Czy też otrzymała pieniądze bądź inne kosztowności, czy też nie – Niamh wraz z Basilem, po doinformowaniu się co do miejsca, w którym położone było domostwo krasnali, ruszyli do celu nadrzecznymi uliczkami. Dachowiec nie znała zbyt dobrze tych terenów, znajdowały się wszak daleko od miejsc, w których działała, nie miała więc powodu, by tam przebywać. Pozwoliła się więc prowadzić Lunatykowi.

Do ich uszu dotarł odgłos kłótni dobiegający zza rogu uliczki. Gdy zbliżyli się, ich oczom ukazała się następująca scena: dwóch rosłych i barczystych Dachowców próbowało wyrwać drobnej, zasuszonej staruszce śliwkową torbę. Kobieta zajadle walczyła, a mężczyźni z trudem wymalowanym na twarzy zmagali się z nią.
No dawaj paniusiu swoje kosztowności. — warknął jeden z nich — Zanim Lorenzo wróci i się zdenerwuje! — na co kobieta odpowiedziała: — Nic wam nie oddam, niewychowany smarkaczu!

Niamh przystanęła w miejscu i spojrzała na Basila. Usta aż same jej się otworzyły ze zdziwienia.

Powrót do góry Go down





Basile
Gif :
Okolice bitwy o Most Korzenny - Page 3 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 34 lata
Wzrost / Waga :
183 / 85
Pod ręką :
Muszkiet
https://spectrofobia.forumpolish.com/t940-basile https://spectrofobia.forumpolish.com/t969-skrzynka-na-listy-basila https://spectrofobia.forumpolish.com/t1072-basile
BasileKoszmarny Paladyn
Koszmarny Paladyn
- Wiesz Niamh... - Zaczął obserwując dym unoszący się od strony północnej krawędzi Mostu Korzennego. Nie widział zbyt wiele, jedynie resztki dymu docierały na wysokość dostępną jego oczom. A to za sprawą wysokich kamienic, które przysłaniały widok.
Z początku mogło wydawać się, że chce powiedzieć kotce coś bardzo ważnego. Podzielić się jakąś starożytną tajemnicą, czy zdradzić rodzinne sekrety. Tak się jednak nie stało, a kolejne słowa mogły sprawić, że oczy Niamh rozszerzą się a głowa cofnie.
- Branie od naszego zleceniodawcy pieniędzy przed zrobieniem czegokolwiek mogłoby zostać potępione, ale dziś się całkiem przysłużyłaś więc po prostu osobiście dopilnuję, żebyśmy wykonali to zlecenie. Niczym się więc nie przejmuj i ciesz kolejnym pieniążkiem, tylko nie zapomnij przygotować swoich doniczek.
Uśmiechnął się do kotki przy ostatnich słowach, lecz jego twarz szybko spoważniała, gdy usłyszał odgłosy walki.

Gdy ujrzał przedziwną scenę, w której potężni Dachowcy nie potrafili sobie poradzić z niską staruszką w pierwszej chwili Lunatyk zastanowił się, komu powinien pomóc. Spojrzenie na Niamh nie rozjaśniło mu sprawy a działanie było niezbędne.
- Co się tu dzieje? - Zapytał głośno, idąc powoli w stronę mężczyzn i walczącej z nimi staruszki. Kobieta wykorzystała, że napastnicy stracili czujność i uderzyła jednego z nich torebką w nogę. Ten odskoczył jak poparzony i syknął na kobietę.
- Nie wtrącaj się chłoptasiu! To nasz teren. - Powiedział jeden z Dachowców, lecz szybko jego butny ton zmienił się w syk bólu, gdy jego towarzysz złapał go za ucho.
- Kretynie! Nie widzisz, że to jakiś żołnierz? Chcesz nam kłopoty na głowę ściągnąć?
- Ale Lorenzo nie będzie zadowolony, że stchórzyliśmy! Nie jesteśmy jakimiś mięczakami.
I wtedy patrząca na wszystko staruszka, która trzymała swoją torebkę przy piersi jak jakiś skarb zabrała głos, choć mówiła dość cicho i niepewnie.
- Jesteście mięczakami.
Dachowce spojrzeli na nią groźnie i z początku kobieta rzeczywiście się przestraszyła, cofnąwszy o krok. Spojrzenie w stronę Basila i Niamh, w których doszukiwała się sojuszników, dodało jej dodatkowych sił i odwagi.
- Atakujecie biedną staruszkę, a jak przychodzi ktoś, kto ma broń to się boicie.
- Jak ja... - Powiedział bardziej porywczy i mniej rozważny z Dachowców, lecz po jednym kroku odpuścił zamiar atakowania staruszki, gdy zobaczył lufę karabinu Lunatyka.

Powrót do góry Go down





Themis
Gif :
Okolice bitwy o Most Korzenny - Page 3 4c0f17d443cdf9f64333b7b26c7cd920
Godność :
Arthemis Magnus "CzyżyK" Pavoris
Wiek :
wizualnie 22 lata
Rasa :
Szklany Człowiek
Wzrost / Waga :
180/72
Znaki szczególne :
wysoki, patykowaty z kryształem między oczami i dużą, czarną blizną na klatce piersiowej
Pod ręką :
Bolerko-niewidko, Magiczny Złodziej, broń, sakiewka z pieniędzmi
Broń :
dwie krótkie szable (Notos i Euros)
Zawód :
najemnik
Stan zdrowia :
zdrowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t677-themis https://spectrofobia.forumpolish.com/t937-skrzynka-pocztowa-arthemisa-pavoris https://spectrofobia.forumpolish.com/t1118-themis
ThemisZłodziej Marzeń
Złodziej Marzeń
Przejął kartkę od Somifera i zerknął na notatkę.
— Ostrożności nigdy za wiele. Spróbuję ją zbadać. Trochę się na tym znam. — mruknął i sięgnął w jej stronę. Nim ją jednak pochwycił, lalka przemówiła, a dłoń Themisa zawisła w powietrzu. — A jednak masz język w gębie. — tyle zdołał wydobyć z siebie Themis, nim jego spojrzenie podążyło w stronę drzwi, na które spoglądała Marionetka.
Następnie wydarzenia potoczyły się zaskakująco szybko - drzwi wyrwały się z zawiasów i uderzyły wprost w Fobosa i Somnifera. Nie, takiego rozwoju wypadków się nie spodziewał.
— Kim jest "on"? Gadaj. — mruknął zniecierpliwiony; bestię i Themisa dzieliła wszak cała odległość pomieszczenia.
W gorszej sytuacji byli jego towarzysze, którzy znajdowali się na przedpolu walki z dziwnym monstrum. Themis szybko ocenił swoje szanse - przeciwnik był rosły, wątpił, by był w stanie uchwycić go na sznurku Nici opętania; samą tylko brutalną siłą mógłby się wyrwać z okowów Szklanego. Odrzucił też możliwość zwyczajnej szarży wprost na swojego oponenta - choć nie widział go zbyt dokładnie, nawet ze swojej pozycji widział, że jest opancerzony od stóp do głów. Jego dwa mieczyki był w tym starciu niezbyt przydatne. Z drugiej strony - nie mógł postawić w płomieniach całego wnętrza magazynu - nawet przypadkowe zabójstwo kolegów w każdym fachu było źle widziane. Wiedział, że musi ich wesprzeć, lecz nie mógł rzucić się na oślep.
Nie ruszał się i obserwował przeciwnika. W piwnicy zapewne panował półmrok, więc bestia musiała mieć czas, by swoje oczy dostosować do nowych, nieco jaśniejszych realiów. Wolnym ruchem wyjął z pochwy jeden z mieczy, na wypadek, gdyby bestia planowała się na niego rzucić. Nie za wiele, ale przyparty do muru zawsze mógł próbować go dźgać na oślep, by zyskać choć odrobinę czasu. Gdyby miał dłuższy czas na reakcję, przywdziałby swoją zwierzęcą skórę - korzystając z nowych pokładów zwinności i szybkości, przemknąłby między nogami masywnego monstrum.
Atak mógł jednak nie nastąpić. Gdyby tak się stało, Themis obróciłby głowę w stronę upiornej lalki i zapytałby:
— Coś ty za jeden i o co tu chodzi?

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Okolice bitwy o Most Korzenny - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
W następnej chwili czas niemiłosiernie przyspieszył i zdezorientowany Arystokrata, przyzwyczajony do tego, że ma go zawsze w zapasie, nie wiedział, czy stało się tak za sprawą jakiegoś zaklęcia, czy może po prostu on stracił czujność. Cóż, dawno nie wybierał się w pole, może właśnie dlatego, chociaż wydawało mu się, że był dość szybki i nie odstawał mobilnością od innych żołnierzy SCR, skończył tak, jak skończył. A skończył żałośnie, lecz zanim to nastąpiło, stało się kilka rzeczy.
Usłyszawszy Marionetkę odwrócił się w jej stronę. Jednocześnie zamek drzwi ustąpił pod mocą, dlatego też zadowolony z siebie cofnął rękę i skinął głową Somniferowi. Byli gotowi do wejścia lecz to, co powiedziała Marionetka zmroziło krew w żyłach. Było już jednak za późno na jakiekolwiek sensowne działanie.
Dopadł do drzwi i klnąc siarczyście, ponownie spróbował użyć mocy lecz był za wolny. Ryzykując poważne obrażenia, wystawił się na pierwszą linię i... przyjął wylatujące z ram drzwi, które wyważone przez szarżującą istotę, wyleciały z hukiem prosto na niego. A impet był na tyle mocny, by wywrócić rosłego Upiornego Arystokratę prosto na stojącego obok Somnifera. Wpadając więc na sojusznika, poleciał w tył i zatrzymał się dopiero kilka metrów dalej.
Potrzebował kilku sekund by zebrać się z posadzki i zastanowić na tym, czy jest ranny. Zerknął też na Somnifera.
Kto by pomyślał, że przez nieostrożność dopuści do takiej sytuacji. Czuł się inny, bo to on otworzył te przeklęte drzwi... A przecież mogli poczekać na to, co uda im się wyciągnąć z Marionetki.
Zły jak osa, sapiąc i rzucając wyzwiskami, podniósł się z ziemi i jeśli miał na to czas, wyszarpnął rapier stając na przeciw potwora. Może i nie stanowił dla niego przeszkody, trudno, ale nie pozwoli by kreatura wyrządziła krzywdę jego towarzyszom broni.
- Somnifer. - powiedział ponurym tonem - Jesteś cały? - zdążył jeszcze zapytać, przechodząc w pozycji szermierczej na przód, by stanąć w szranki z potworem. Niech monstrum skupi na nim uwagę, dzięki czemu inni zyskają chwilę na obmyślenie planu.


Alden - #DC143C
Bianka - #228B22
Caius - #4169E1
Kaevan - #DAA520

Powrót do góry Go down





Iskra
Gif :
Okolice bitwy o Most Korzenny - Page 3 DsVkl5j
Godność :
Eva M. Markovski // Iskra (Étincelle) Rosenthal
Wiek :
wizualnie 20+, mentalnie z 55 i ciut.
Rasa :
Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
Wzrost / Waga :
1,65 m // 54 kg
Znaki szczególne :
piegowata skóra, ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy (u Ludzi nosi przyciemniające soczewki); roślinny tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym przedramieniu i brzuchu
Pod ręką :
Frank i Ivor: kopertówka z Bezdenną Sakwą w środku || Wrona: czarna nerka ze szmacianką-zabawką przewieszona w poprzek piersi || Sea: Duża, czarna torebka na ramię z przywieszką-szmacianką, część magicznych przedmiotów wśród biżuterii
Broń :
Walter P99 dawno temu zabrany Moriemu - gdzieś na dnie torby
Zawód :
projektant magicznych przedmiotów codziennego użytku || Bogu ducha winna dziennikarka
Kontrahent :
(nie)chciany asystent Saul Fyortersole?
Stan zdrowia :
fizyczny nienaruszony || EVENT: trauma po widoku wybuchającego ciała Artemis i/oraz budzący się lęk przed krwią + częściowa niepoczytalność i fantomowe bóle (Koszmar)
https://spectrofobia.forumpolish.com/t264-iskra https://spectrofobia.forumpolish.com/t265-czy-ze-zmrozonego-serca https://spectrofobia.forumpolish.com/t266-kontakt-iskra-rosenthal-eva-markovski https://spectrofobia.forumpolish.com/t1088-iskra
IskraWybryk Natury
Brzeg rzeki


Pomimo tak trudnego zejścia na brzeg grupa Barda świetnie sobie radziła. Nie bez kozery Tod był hołubionym przez wszystkich zwiadowcą – jego nakładające się zdolności i teraz zapewniły grupce bezpieczeństwo. Gdy pozostali schodzili w dół, on ze szczytu schodów obserwował otoczenie i wyczekiwał aktywności po drugiej stronie rzeki. Być może zamierzali wejść na teren wroga i już się na to przygotowywał, skanując brzegi, wyszukując ruchu i przejawów magii.
Eva, schodząca za Saulem i Clapis, dumała z kolei czemu spodziewała się trawiastego zbocza, skoro znajdowali się w środku miasta. Zardzewiałe poręcze mogłyby być jakąkolwiek z poręczy przy Sekwanie, jednak stromość schodów przypominała jej raczej wąskie uliczki i zejścia greckich wysepek.
Kiedy stanęli już w komplecie na dole, skryci w cieniu Mostu, Kapelusznica zerknęła w górę, na tereny, które dopiero co opuścili. Skinięcie Toda tylko ją upewniło.
— Omija nas właśnie cała impreza!
Marionetkarka  postanowiła zignorować utyskiwania Clapis i skupić na przyprawiającym o ciarki wrażeniu, że nawet w cieniu mostu są odsłonięci. Nie, żeby pośrodku ulic miasta miało być lepiej. Nawet sobie nie uświadamiała, że dotychczasowe ruchy Phoebiusa były miodem na jej potencjalne PTSD. Bo teraz już nie będzie tak gładko i bezpiecznie.
— Co dalej? — Iskra rozejrzała się po pobojowisku dookoła, nie dowierzając, że można tak śmiecić. — COŚ, czego szukamy, powinno mieć chyba kształt, skoro zabiło.
— Czy mgła ma formę? — zapytała enigmatycznie Clapis.
— Czy chmura dymu przyjmie kształt? — zawtórował jej Tod.
Saul z kolei z rozbawieniem obserwował kiedy to ruda wybuchnie. Ta jednak obróciła się na pięcie, gotowa samodzielnie przeszukać podmoście. Z wilczym uśmiechem ruszył w ślad za nią.
— Jedyny normalny jest chyba Urantos, a to ostatni, którego bym normalnym nazwała! — sarknęła do czarnowłosego, kręcąc się i kopiąc kamienie. Zasadniczo nie miała pomysłu ani czego szukają, ani co zrobią jak już to COŚ znajdą. Już miała perorować i parskać dalej, ale zobaczyła odwrócony do góry dnem kadłub – niby drewniany, choć wzory wymalowane na burtach instynktownie odpychały wzrok dalej. Może dlatego zauważyła ją dopiero gdy prawie się o nią potknęła.
— Łódź przemytnicza jak nic — zawyrokował Saul, obchodząc ją dookoła i na koniec unosząc nieco. Pochwa katany oparła się lekko o ziemię, gdy przykląkł i zajrzał pod spód.
— Tylko wioseł brak.
— Bo to łódź przemytnicza. Pewnie przynoszą je ze sobą.
— A miałam taki piękny plan — Iskra westchnęła, a Marionetka spojrzała na nią, przekrzywiając głowę.
— Możemy użyć magii wiesz? Macie skrzydła, a Kapelutek przeniesie mnie i Dachowca.
Nie znoszę magii.

Gdy po kilku minutach wrócili, Clapis i reszta przeszukali już pozostała część kamienistego nabrzeża. Nic nie wskazywało, by po „ich” stronie rzeki zalęgło się jakieś bezeceństwo.
— Gdyby twoje COŚ było po tamtej stronie Mostu, strażnicy z Pałacu Gwiazd już by je zauważyli — pokręciła głową Kapelusznica na mimowolne spojrzenie rudej gdzieś poprzez przęsła. — Chyba jednak musimy kopsnąć się na stronę Zorczyków. Słuchajcie ferajna: idziemy sprawdzić co w trawie piszczy, a nie do bitki, rozumiemy się? Trzymamy się razem; Tod na przodzie, pan ochroniarz z Bardem na końcu. W razie wykrycia zmykamy, żeby spróbować później.
Iskra zaczęła zdejmować pokrowiec Artefaktu, a potem płaszcz, a na zdziwione spojrzenia zaproponowała:
— Użyjmy fortelu. „Pożyczyłam” wcześniej szal jednego z Zory.
Zignorowała kaszlnięcie Saula i kontynuowała, zakładając zdobyczny kawałek materiału i wywracając Bolerko Niewidko na lewą stronę, bo wnętrze miało nadal szkarłatne.
— Zdejmijcie brosze z żurawiem, a jeśli będziecie mieli możliwość, zorganizujcie sobie czarne szaliki. W sumie... — zdjęła też brygantynę, którą przemieniła w długi, kaszmirowy szal i sięgnęła ku Saulowi.
— Podobno jesteś za ładny jak na Zorczyka — zaszydziła, przykrywając własne zakłopotanie z powodu prześwietlającego spojrzenia szukającego jej oczu. — Wybrałam kaszmir — mruknęła, nie tłumacząc jednak co ma poprzez niego na myśli.
— Brosze, szale... — wyliczała, spychając w tył głowy myśl co będzie, jeśli ktoś ten jej fortelik przejrzy. — Gdyby trzeba było kogoś przekonać, pozwólcie mi. Potrzebuję jeszcze — spojrzała na wisior z opalem, powoli odzyskujący swój stłumiony poblask, po czym schowała go pod lnianą bluzkę, którą miała pod zbrojną kurtką — kilku, do kilkunastu minut.
— Dobra dobra, słowiku, ale spróbuj tylko udawać bohatera, a obudzimy cię już po akcji.
Iskra otworzyła usta, gotowa zaprotestować bardziej niż zdegustowana, ale postanowiła nie tracić słów. Bez sensu tłumaczyć pomagającym ci osobom, że tak naprawdę nawet nie chcesz tu być. Jeszcze by ją zostawili na środku rzeki.
— Zrozumiałe — przytaknęła jedynie i znów zaczęła się ubierać: Bolerko, pokrowiec. Saul już zawiązał szal tak, by zasłaniał mu twarz poniżej oczu, ale nie przeszkadzał w ewentualnej walce. Biały koniec wstążki kontrastował na czarnej wełnie, jedyna jasna plama w plątaninie włosów i materiału.
— Bard i Urantos – na skrzydełkach, nisko nad wodą, synchronicznie z nami. Panowie — zakomenderowała Clapis, wznosząc dramatycznie ramiona — do mnie. Przytrzymajcie się mnie za barki. Będziemy robić dwusekundowe przystanki, żebyś mógł się rozejrzeć, dobra, Tod?
— Uuuuuukryyyję naaas — odezwał się milczący dotąd jak kamień Senny zaraz po potaknięciu Dachowca— w cieeeeniuu Mostu.

Iskra aktywowała Amoralasa i tylko trochę wstydząc się koronkowych, motylich skrzydeł, wzniosła się nieco nad ziemię, próbując wyczuć aktualny wiatr i spojrzała na drugi brzeg, cel ich podróży. Pojawiła się tam para – ktoś niósł kobietę, balansując po prawie tak samo stromych schodach. Zwróciła uwagę Clapis, zastanawiając czy nie uciekają może przed tym czego Scooby Doo i paczka szukają.
— Mam tylko nadzieję, że nie wystraszymy ich za bardzo. Nikt nie potrzebuje salwy powitalnej z powodu nieporozumienia. Dobra, ferajna! Lecimy!
Wrażenie bycia zagarniętym przez cień było surrealistyczne – niekiedy kobieta widziała wyraźnie, niekiedy otoczenie przesłaniała szara błona. Cały czas uważała, z nerwami jak postronki, czy nie zauważył ich ktoś, kto nie powinien. Urantos był zajęty używaniem mocy, a ona w razie jakiejś cholernej kuli ognia miała do dyspozycji Mr. Limpeta.
Pod jej stopami Clapis pochyliła się, a Saul – bardzo napięty, bo teraz bez kontroli, nawet jeśli gotowy w każdej chwili do akcji – i Tod – ze zmarszczonymi brwiami, ale nieco przed blondynką, jakby chroniący ją nawet teraz – położyli swoje dłonie na jej ramionach. A potem zniknęli i Iskra musiała się pospieszyć. Kapeluszniczka teleportowała ich pomiędzy stopami przęseł od mostu.
Raz, przerwa, dwa, przerwa, trzy, przerwa, i tak dalej.
A gdy byli już na samym końcu, coś się spieprzyło i zamiast wylądować na brzegu, całą trójka chlupnęła w wodę. Wprawdzie na płyciznę, ale dźwięk był bardziej niż słyszalny. Nadal byli ukryci pośród cieni, jednak Marionetkarka zdziwiłaby się gdyby nie zaalarmowali mężczyzny i niesionej przez niego brunetki.
Wylądowała lekko na brzegu, z przodu grupy, zastanawiając się, czy wyjść i wyjaśnić sytuację nim eskaluje, czy może przeczekać. Z pewnością czuła wwiercające się w plecy mordercze spojrzenie Clapis. Postanowiła poczekać.


— Iskra i Saul noszą czarne szale Zory, pozostali nie mają żadnych oznak przynależności
— Ze względu na wyrzucenie na kostkach 14, bardzo bliskiej 13, pozwoliłam postaciom na małe potknięcie
— Cała piątka kryje się w cieniu umbrakinezy (a na pewno bardzo by tego chciała)



Okolice bitwy o Most Korzenny - Page 3 9gthjUN


Zdolności NPC:
Lunatyczka Clapis: teleportacja na niewielkie odległości (do 3 osób przy kontakcie fizycznym), szeroka wiedza o świecie magii
Dachowiec Tod: wyostrzone zmysły, widzi magię (pasywne)
Senna Zjawa Urantos: umbrakineza, zamrożenie celu w czasie na 1 post
Marionetka Saul: walka bronią białą, zaklęcie przyzwania broni (+ katana u pasa)

Nauka umiejętności: „Trzeźwy umysł” [7/25]
Przedmiot: Amoralas, 1/4 posty używania
Przedmiot: Szept Królowej Śniegu, 2/4 posty odpoczynku


Ostatnio zmieniony przez Iskra dnia Pią 11 Sie - 1:14, w całości zmieniany 7 razy

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
Okolice bitwy o Most Korzenny - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Skinął głową Notosowi, zostawiając Marionetkę w jego doświadczonych rękach. Sam nie rozumiał sposobu myślenia Marionetek. Niby żyły, ale czy czuły emocje? A jeśli uważały, że czuły, to dlaczego? Te i inne pytania każdorazowo przyprawiały go o zawrót głowy, lecz nie przywodziły ku jednoznacznej odpowiedzi.
Zbliżając twarz do szybki dzielącej ich od ciemnego wnętrza piwnicy, spodziewał się wszystkiego i niczego zarazem. Starał pozbawić się wyobrażeń i oczekiwań, by powoli ustępujący przed rozszerzającymi się źrenicami mrok go nie omamił.
- Tylko patrzę - odparł Fobosowi półszeptem. Ledwo materiał maski zetknął się z metalową powierzchnią, ciszę przerwała odpowiedź Marionetki, potwierdzająca oczywistość. Choć nie uważał jej za jeńca, nie wysilił się na dodatkowy komentarz. Zamiast tego skupił się na ciemnym wnętrzu.
Głośno wciągnął powietrze i odsunął się od drzwi, zauważając ruch, lecz wówczas wydarzyło się wiele rzeczy jednocześnie. Kolejne słowa Marionetki złączyły się ze szczękiem otwieranego zamka w koszmarnej harmonii. Fobos parł naprzód, prosto ku temu czemuś.
- Czekaj! Coś tam jest - wycedził, ale Fobos uparł się na zejście, a dotychczasowa nieokreśloność okazała masywnym właścicielem złotych ślepi oraz groźnie połyskujących rogów. Drzwi nie miały szansy wytrzymać.
-Zwiewaj! - krzyknął, próbując odciągnąć Fobosa, po czym aktywował Animicusa.
- Spierdalaj! - wycedził, gdy towarzysz nie dawał się odsunąć. Przejście już teraz było ciasne, a zaraz zrobi się jeszcze węższe. Wiedział, że oberwą, więc nie miał zamiaru bawić się w półśrodki. Zresztą, już zdecydował. Jego kości i mięśnie przeistaczały się w nową formę. Wolał dostać po pysku. Niedźwiedzim a nie tym zakutym w maskę.
Jako Ursus arctos czuł się o wiele pewniej przeciwko wściekłemu potworowi. Wagą i wielkością mógł się z nim mierzyć. No i nie był sam. Na pytanie Fobosa tylko ryknął w odpowiedzi.
Pytanie tylko, czy w przypływie brawury, czy bólu, którego nie zdążyło uciszyć użycie Animicusa.

Animicus 1/8 postów


Okolice bitwy o Most Korzenny - Page 3 PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





Tyk
Gif :
Okolice bitwy o Most Korzenny - Page 3 D93840e52cb57748d5a24bdfa761040295dab6ee
Godność :
Lord Protektor, Arcyksiążę Agasharr I Rosarium
Wiek :
30 lat
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
178/75
Pod ręką :
Alphard (Rubeol), Forets (Tenebrae), Divard, zabawki
Zawód :
Lord Protektor Krainy Luster
Specjalne :
Główny Administrator
https://spectrofobia.forumpolish.com/t233-agasharr-rosarium#284 https://spectrofobia.forumpolish.com/t914-archiwa-arcyksiazece https://spectrofobia.forumpolish.com/t497-kancelaria-arcyksiazeca https://spectrofobia.forumpolish.com/t1121-tyk
TykArcyksiążę
Arcyksiążę
Wątek Artemis i Iskra

W górze plusk wody był niesłyszalny. Zagłuszył go szczęk oręża i okrzyki walczących a także znaczna odległość. Inaczej było z mężczyzną przedstawiającym się jako Piotr, który niemal znalazł się już u stóp schodów. Zamiast upragnionej przez niego samotni zauważył całkiem sporą grupę, która postanowiła zlekceważyć zakaz kąpieli w tym miejscu. (Może dlatego, że nikt takiego zakazu w tym miejscu nie postawił, a był to jedynie postulat Piotra - zagorzałego obrońcy obcowania z naturą)
-Co to ma być? - Powiedział głośno, po czym rzucił jeszcze pod nosem kilka przekleństw - zbyt cicho by Iskra i jej towarzysze mogli to usłyszeć. Szok wywołany pojawieniem się nagle kilku nowych osób spowodował, że Piotr upuścił Artemis, która opadła twarzą na piasek - wciąż była częściowo sparaliżowana, lecz miała na tyle władzy w swym ciele, że mogła sobie pozwolić na nieznaczne ruchy.
-Ta kobieta jest ranna. Zabieram ją bo dostała odpryskiem jakiegoś zaklęcia i wydawać by się mogło, że rozum postradała. To moja siostra i jestem za nią odpowiedzialny. Idźcie w swoją stronę.
Jeżeli Iskra i jej druhowie postanowili posłuchać słów nieznajomego, to mogli bez problemu wspiąć się schodami na górę. W trakcie tej wyprawy nie byli przez nikogo niepokojeni. Podobnie jak na wąskich uliczkach. Widząc sporą i uzbrojoną grupę, do tego zawierającą ludzi mających na sobie oznakowanie Zory, prości opryszkowie i żebracy unikali Iskry i jej towarzyszy. Bez problemu zatem dotarli do owalnego placu, który z trzech stron otoczony był wyjątkowo dobrze oświetloną karczmą. Budynek wydawał się sam być źródłem światła, każda jego deska mieniła się innym kolorem a kilka z nich wymykało się nazewniczym zdolnością grupy, w której skład wchodziła Iskra.

Drzwi tej przedziwnej karczmy otworzyły się i pojawiła się w nich niska kobieta o rudych włosach, mnóstwie piegów okalających nos a także wyjątkowo przyjaznym uśmiechu.
- Zapraszamy do nas! Tam je bitka, a my tu wina lejemy po brzegi. Chodźcie, wypoczniecie.

Mówiąc prościej Iskra ma do wyboru ruszyć dalej i trafić do miejsca gdzie aktualnie znajduje się Bane i Ivor, bądź też pomóc Artemis i ochronić ją przed nieczystymi intencjami Piotra. Ewentualnie może podzielić swoją grupę i część posłać w dalszą drogę, a część zaangażować w pomoc kobiecie. W obu wypadkach proszę napisać posta w tym temacie.

Wątek SCR
-To jest "on". - Odpowiedziała Marionetka obracając swoją głowę w stronę monstrum stojącego przed zejściem do piwnicy. Na dźwięk tych słów bestialskie stworzenie zatrzymało się na krótką chwilę ze spojrzeniem utkwionym w jakiś martwy punkt ponad głowa członków Stowarzyszenia Czarnej Róży.
To dało czas Thornowi oraz Gawainowi, by powstać i przygotować się do walki. Nie doznali żadnych poważniejszych obrażeń, byli tylko nieco obolali. Tym jednak będą przejmować się później. Mają o wiele większe zmartwienia w postaci stojącej przed nimi abominacji, która działała bardziej jak dzikie, wściekłe i głodne zwierzę, niż rozumna istota.
Rogate monstrum dostrzegło większe zagrożenie w niedźwiedziu, niźli w Upiornym Arystokracie. Doskoczyło do Gawaina tak szybko, że ten nawet tego nie spostrzegł, lecz nie na tyle by nie dać mu szansy na obronę. Gawain był w stanie pochwycić swoimi łapami oponenta za szyję, bądź jedno z masywnych ramion, mógł także opleść swoimi pazurami tors oponenta. Przede wszystkim jednak członkowi Stowarzyszenia Czarnej Róży udało się go zatrzymać, przynajmniej na chwilę. Musiał tylko zdecydować czy chce go przytrzymać w miejscu dłużej - by pozwolić towarzyszom na atak, czy może samodzielnie spróbuje go powalić. Miał do dyspozycji wciąż kły i nielichą masę.
To była także okazja dla Thorna by wykonać swój ruch. Miał oponenta obok siebie a uwaga rogatego potwora wydawała się być skupiona na Gawainie.
Themis stał znacznie dalej i nie mógł tak łatwo dołączyć do walki, lecz mógł usłyszeć odpowiedź Marionetki na swoje pytanie:
- Jestem Umibya. - Powiedziała beznamiętnie patrząc w stronę potwora siłującego się z niedźwiedziem. - Marionetkarka. A to jest - Krótk pauza - był Yar, albo raczej Bayard Touress. - Nie spuszczając wzroku z tego, którego nazwała Yar. - Nie jestem pewna, ale chyba on chce was zabić, a wy nie chcecie dać się zabić.


Wątek Basile i Niamh
Rzuty na ratunek Krasnoludowi:
1. Ilość wrogów - k6 - ile wypadnie tylu wrogów
2. Piętro - K 10 - 1-2 to piwnica, 3 to parter, 4 to pierwsze piętro, 5 to drugie piętro, 6 to trzecie piętro, 7 to czwarte piętro, 8 to piąte piętro, 9 to szóste piętro, a 10 to dach. (Rip chęci Niamh)
3. Nagroda - k 6 - 1 to magiczny przedmiot, 2 to przedmiot z magicznego rzemiosła (dowolnego), 3 to złoto, 4 to prywatny wagon w pociągu AKL, 5 to piękny sztylet zdobiony cennymi klejnotami, 6 to kaczka.

Gracze mają czas na napisanie posta do 28 lipca.


Ostatnio zmieniony przez Tyk dnia Sob 15 Lip - 2:04, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





Artemis Shepard
Gif :
Okolice bitwy o Most Korzenny - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Artemis Keylynn Shepard
Wiek :
wizualnie 20
Rasa :
Szklany Ludz
Wzrost / Waga :
168 | 55
Znaki szczególne :
wrzosowe oczy, tatuaż w motyle z różyczkami.
Pod ręką :
Wachlarz, Torebka z drobnymi rzeczami i z kluczami do posiadłości, Mały sztylet, apteczka, Notatnik z długopisem i peleryna [służbowo, nie zawsze ma ją przy sobie]
Broń :
Bicz
Stan zdrowia :
Zdrowa cieleśnie i na umyśle.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t842-artemis-keylinn-szafirek-shepard https://spectrofobia.forumpolish.com https://spectrofobia.forumpolish.com/t852-korespondencja-artemis-shepard
Artemis ShepardNieaktywny
Artemis usłyszała dziwne dźwięki w okolicy, czyżby ktoś jest jeszcze oprócz niej i tego durnego porywacza zboczeńca Piotra. Nie miała nic innego na myśli. Artemis została opuszczona na piasek na twarz. W takim momencie miała okazję jakoś poruszyć się ciężko o własnych siłach, wtedy zobaczyła nową osobę. Miała zamiar wykorzystać sytuację chcąc powiedzieć.
- Nie jestem ranna, nie ufajcie mu i nie jestem jego żadną siostrą. On jest zboczeńcem i porywaczem! - odpowiedziała dając do zrozumienia, że ten Piotr jest niebezpieczny. - Proszę pomóżcie mi - odpowiedziała w jej kierunku. Nie miała zamiaru zostać tu w takim odrażającym miejscu. W takim momencie zaczęła krzyczeć pomocy, bo musiała uwolnić się z tego bagna i ruszyć w kierunku swojego wuja do mostu korzennego. Miała jedyną nadzieję, że Iskra jak i jej towarzysze, przegonią tego zboczeńca i zabiorą Szklaną ze sobą.

Powrót do góry Go down





Niamh
Gif :
Okolice bitwy o Most Korzenny - Page 3 B09814a7327f1f061e4ef28d753e7e9c
Godność :
Niamh Muurteilat
Wiek :
17
Rasa :
Dachowiec
Wzrost / Waga :
150/40
Znaki szczególne :
Różowe oczy, dziecięcy wygląd
Pod ręką :
Fabuła: Wiklinowy koszyk z niedużą ilością monet i kluczami, w kieszeni krótki nożyk, pod sukienką do uda doczepiony sztylecik
Broń :
Dwa sztylety przymocowane paskiem do uda
Zawód :
Służka, mały złodziej
Stan zdrowia :
w pełni zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t873-niamh https://spectrofobia.forumpolish.com/t990-skrzynka-pocztowa-niamh https://spectrofobia.forumpolish.com/t1103-niamh
NiamhMiaucząca Zmora
Miaucząca Zmora

Staruszka nie była w ciemię bita. Wykorzystując moment nieuwagi jednego z Dachowców, postanowiła sięgnąć po argument ostateczny: chwyciła za ramię swojej torebki i wprawiwszy ją w ruch obrotowy, zdzieliła mężczyznę po boku. W międzyczasie dołączył od nich trzeci z Dachowców, którzy zamarł w półkroku widząc uzbrojonego Lunatyka. Staruszka obróciła głowę i wykrzyknęła:
Lorenzo? Ja twoją matkę znałam, zostawiała cię u mnie jak do pracy do baru szła, podcierałam ci tyłek a ty mi się tak odpłacasz…?! Czekaj no, niech ja tylko twoją matkę spotkam to sam zobaczysz. — pogroziła mężczyźnie palcem, na co ten tylko położył po sobie uszy.
Ja cię kobieto nie kojarzę… — przerwała mu starsza kobieta: — Starej pani Percival nie kojarzysz…?!
Dopiero to nazwisko spowodowało, że w głowie przywódcy szajki rabusiów niemalże w sposób widoczny zaskoczyły trybiki.
Pani Percival..? Ja przepraszam, nie poznałem pani. Chłopaki! — zawarczał w kierunku dwójki oniemiałych Dachowców — Jazda, przeprosić panią! — mężczyźni jak na rozkaz wybełkotali nieskładne przeprosiny. — My panią odprowadzimy, dalej mieszka  pani na skrzyżowaniu Korzennej i Ciastkowej? W tej okolicy łatwo jest natrafić na jakiś szubrawców. — nie zważając na Niamh i Basila, oddalili się we czwórkę w stronę jednej z uliczek.
Możemy już iść? — zapytała Niamh, która odezwała się po raz pierwszy od momentu, w którym spotkali nieporadnych Dachowców.

Gdy już mogli, kontynuowali swoją wielką wyprawę ratunkową. Na szczęście dom, do którego zmierzali, położony był zaledwie kwadrans drogi od miejsca, w którym pomogli staruszce. Gdy Niamh go ujrzała, odruchowo przystanęła – wysoko nad okoliczną zabudową pięła się kamieniczka, która bardziej niż swoich sąsiadów przypominała wieżę. Była wysoka na około siedem pięter, a przy okazji wybitnie chuda – jakby groziła, że przy najmniejszym powiewie wiatru przewróci się i pogrąży wszystko wokół w gruzie. Dachowiec nie umknął jednak fakt, że przy całej swojej groteskowości była bardzo zadbana. Szyby okien pokryte były kolorowymi witrażami, a malowane na zielono okiennice wykonane były z wysokiej jakości drzewa; fasada również utrzymana była w nienagannym stanie, nie sypał się z niej tynk, wyglądała też na świeżo pomalowaną.
To… tutaj? — spytała się zadzierając głowę, by spojrzeć na stojącego tuż obok niej Lunatyka. — Jak ja będę musiała na sam wierzchołek wejść to ja chyba umrę.

Niemniej ruszyła przodem, nie oglądając się za bardzo na Lunatyka. Dom wyglądał całkiem bogato, chciała więc czym prędzej położyć swoje ręce na cennych kuriozach, jakie skrywał w swoim wnętrzu. Taka motywacja była na tyle skuteczna, że kotka całkowicie zapomniała o swoim zmęczeniu i głodzie. Może po prostu była głodna innych rzeczy?

Uszła zaledwie kilka kroków, nim do jej uszu dotarło łomotanie i stłumione okrzyki. Musiała chwilę się skoncentrować, by zrozumieć, co wykrzykiwał męski głos. Gdy jednak dotarł do niej sens, końcówka jej ogona zjeżyła się. W tle słyszała wysoki śmiech należący do kilku głosów.
Otwierać, otwierać! Na bogów pomocy! — krzyczał spazmatycznie zdesperowany nieznajomy i walił pięściami w masywne drzwi wejściowe.

Obróciła się w stronę Basila i spojrzała na niego wielkimi oczami.
Czy my na pewno dobrze trafiliśmy?

Powrót do góry Go down





Themis
Gif :
Okolice bitwy o Most Korzenny - Page 3 4c0f17d443cdf9f64333b7b26c7cd920
Godność :
Arthemis Magnus "CzyżyK" Pavoris
Wiek :
wizualnie 22 lata
Rasa :
Szklany Człowiek
Wzrost / Waga :
180/72
Znaki szczególne :
wysoki, patykowaty z kryształem między oczami i dużą, czarną blizną na klatce piersiowej
Pod ręką :
Bolerko-niewidko, Magiczny Złodziej, broń, sakiewka z pieniędzmi
Broń :
dwie krótkie szable (Notos i Euros)
Zawód :
najemnik
Stan zdrowia :
zdrowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t677-themis https://spectrofobia.forumpolish.com/t937-skrzynka-pocztowa-arthemisa-pavoris https://spectrofobia.forumpolish.com/t1118-themis
ThemisZłodziej Marzeń
Złodziej Marzeń

Nie było takiej tragedii, jakiej się spodziewał w pierwszym momencie. Somnifer oraz Fobos wciąż żyli i szamotali się z monstrum, zdawało się, że mieli nawet nad nim niewielką przewagę. W dalszym ciągu Notos nie włączał się do walki – przynajmniej jeszcze, lecz gdy sytuacja zmieniłaby się na niekorzyść jego towarzyszy, opuściłby lalkę i włączył się do walki wprowadzając element dywersyjny. Jeżeli jednak taka konieczność nie nastąpiła, kontynuował przesłuchiwanie groteskowej Marionetki.
Notos. — mruknął odruchowo i wbił spojrzenie w lalkę. Nie wiedział, co było czynnikiem determinującym jego niechęć do Marionetki: czy jej apatyczny sposób bycia, odpychający wygląd, czy może dziwna lekkość upiornych słów, które opuszczały jej usta.
Lecz być może to była kwestia kolejnej wypowiedzi kobiety? Coś zacisnęło się w żołądku Szklanego, kłując go boleśnie żądłem niepokoju. Jak było to możliwe? Umbiya zdawała się nie posiadać ani grama ludzkiego ciała – przynajmniej na pierwszy rzut oka.  Jak zatem możliwe to było, aby ona żyła, a tym bardziej mówiła? Choć być może to marionetkowe ciało w rzeczywistości było tylko powłoką, która pod sobą kryła Marionetkarkę? Pytań było wiele, lecz zbyt mało czasu pozostawało na zadawanie ich.
Marionetkarką? — powtórzył i zmrużył oczy — Jak to możliwe? Twoja twarz, ręce – to wszystko wygląda na ciało Marionetki, a nie człowieka.  

Istota, z którą zmagali się Somnifer oraz Fobos nosiła imię. Zadziwiająco ludzkie imię, odrzucił więc hipotezę, iż mają do czynienia z dziwną humanoidalną bestią, którą Wyspiarze odpowiednio wytrasowali. Nie spodobał mu się ten fakt, świadczyło to o tym, że Marionetkarze z Lunis byli w stanie poddać go tak niezrozumiałym dla Themisa modyfikacjom, że mężczyzna zdawał się nie posiadać w sobie już zbyt dużo człowieczeństwa. Nie uszło mu uwadze, iż Umbiya użyła zdrobnienia jego imienia; zdawać by się mogło, że pozostawała z nim w przyjacielskich relacjach, gdy monstrum było nieco mniej nieokrzesane.
Co wy tu robicie? Co się z nim stało? — zapytał po chwili przerwy i powrócił wzrokiem do Marionetkarki.


Powrót do góry Go down





Basile
Gif :
Okolice bitwy o Most Korzenny - Page 3 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 34 lata
Wzrost / Waga :
183 / 85
Pod ręką :
Muszkiet
https://spectrofobia.forumpolish.com/t940-basile https://spectrofobia.forumpolish.com/t969-skrzynka-na-listy-basila https://spectrofobia.forumpolish.com/t1072-basile
BasileKoszmarny Paladyn
Koszmarny Paladyn
- A jeśli na samej górze byłby niewyobrażalny skarb? - Zapytał spoglądając na szczyt budynku. Choć nie podzielał fatalistycznych spostrzeżeń kociej natury Niamh, to nie byłby chętny do tak dalekiej wędrówki - szczególnie, że dziś przebył już całkiem spory kawałek Miasta Lalek.
Na szczęście dla kotki i przy okazji dla idącego obok niej Basila ich droga nie wiodła na sam szczyt. Nie poszukiwali zamkniętej w wieży księżniczki, choć też ktoś nawoływał pomocy. Co dziwne głos nie przypominał głosu mogącego należeć do krasnali.
- Tego nie wiem, ale widocznie ktoś wzywa pomocy... Nawet jeżeli się okaże, że pomożemy mu trafić za kratki, to nie można pozostawić tego typu wołania bez odpowiedzi. Przynosi to ponoć pecha.
Wszystko wydawało się zgadzać, zarówno miejsce, jak i okolica dokładnie pasowały do tego co opisały Krasnoludki. Tylko ten krzyk wydawał się nie pasować do radosnego głosiku niskich zleceniodawców.

Lunatyk sięgnął po broń białą, używanie magicznego karabinu na tak niewielkim dystansie byłoby kłopotliwe. Za łatwo byłoby chybić a jednocześnie wróg miałby zbyt proste zadanie w skierowaniu lufy w inne miejsce. Tym samym Dyorfusilemar musiał pozostać na lewym ramieniu, tak ażeby nie przeszkadzał w walce mieczem.

- Osłaniaj mnie. - Powiedział szeptem do Niamh, po czym pchnął masywne drzwi, które ustąpiły - choć nie bez małego oporu. Zupełnie tak jakby ktoś za nimi stał. Fakt ten został zresztą potwierdzony przez jęk niezadowolenia i odgłos upadającego ciała oraz kilka przekleństw zakończonych zdaniem:
- Gdybym wiedział, że trzeba ciągnąć! Przeklęte drzwi!

Powrót do góry Go down





Iskra
Gif :
Okolice bitwy o Most Korzenny - Page 3 DsVkl5j
Godność :
Eva M. Markovski // Iskra (Étincelle) Rosenthal
Wiek :
wizualnie 20+, mentalnie z 55 i ciut.
Rasa :
Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
Wzrost / Waga :
1,65 m // 54 kg
Znaki szczególne :
piegowata skóra, ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy (u Ludzi nosi przyciemniające soczewki); roślinny tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym przedramieniu i brzuchu
Pod ręką :
Frank i Ivor: kopertówka z Bezdenną Sakwą w środku || Wrona: czarna nerka ze szmacianką-zabawką przewieszona w poprzek piersi || Sea: Duża, czarna torebka na ramię z przywieszką-szmacianką, część magicznych przedmiotów wśród biżuterii
Broń :
Walter P99 dawno temu zabrany Moriemu - gdzieś na dnie torby
Zawód :
projektant magicznych przedmiotów codziennego użytku || Bogu ducha winna dziennikarka
Kontrahent :
(nie)chciany asystent Saul Fyortersole?
Stan zdrowia :
fizyczny nienaruszony || EVENT: trauma po widoku wybuchającego ciała Artemis i/oraz budzący się lęk przed krwią + częściowa niepoczytalność i fantomowe bóle (Koszmar)
https://spectrofobia.forumpolish.com/t264-iskra https://spectrofobia.forumpolish.com/t265-czy-ze-zmrozonego-serca https://spectrofobia.forumpolish.com/t266-kontakt-iskra-rosenthal-eva-markovski https://spectrofobia.forumpolish.com/t1088-iskra
IskraWybryk Natury
Jak mawiała babka Iskry, „chleb szczęścia posmarowany jest masłem z obu stron” co obecnie niestety znaczyło, że którą stroną by nie spadł, i tak masłem do dołu. Oczywiście, że mężczyzna ich usłyszał i oczywiście, że bezpośrednie zwrócenie jego uwagi rozwiało ich cienisty kamuflaż.
Marionetkarka wystąpiła jeszcze o krok, gotowa zacząć się tłumaczyć, że nie robią niczego podejrzanego i wcale nie przyszli na przeszpiegi... gdy nieznajomy przybrał baaardzo defensywny ton i ani nie drgnął, by pomóc rzeczonej siostrze (którą sam upuścił twarzą w piasek). O ile mogła sobie dopowiadać intencje w tonie mężczyzny – mimo, że obronny ton znała aż za dobrze – tak mowa ciała wcale nie szła w zgodzie ze słowami nieznajomego. A potem odezwała się sama kobieta, zupełnie niwecząc tłumaczenia tamtego. No i mieli dylemat.

Grupa za nią właśnie wychodziła z wody, tak więc stanowili większość. Iskra nie miała jednak pomysłu jak przeprowadzić eliminację faktów tak, by zorientować się które z pary kłamie. Znów zaczęły trząść się jej ręce i zupełnie nie potrafiła wymyślić fortelu równie skutecznego co Blue albo Red. Wtedy na jej ramię znów opadła zimna dłoń i lekko jak duch obok stanął Saul – nieporuszony i bezgłośny pomimo wyjścia z wody. I nagle jej myśli znów przybrały saulowy, kpiarski ton, taki sam jak jego słów padających na głos.
— Co wy na to, żebyśmy się na chwilę podzielili? Jeśli pani została ranna – żadnego „faktycznie” czy „naprawdę” – Bard jej pomoże, gdy reszta z was pójdzie dalej. Dołączymy niedługo. — Palce Marionetki zacisnęły się na niej nieco mocniej. Obserwowała go uważnie – żaden niepotrzebny gest czy wyraz twarzy nie wydostał się mu na lico, a przecież dobrze wiedziała co sądzi.
Odwróciła się energicznie do pozostałych, ufając strzegącemu jej za plecami Saulowi, i podążyła za jego podstępem. Gdy Piotr nie mógł już zobaczyć jej twarzy, zrobiła minę do Clapis i zdjęła z szyi czarny szal Zory. Zbliżając się, myślała gorączkowo co jeszcze może zrobić tak, by pomóc im i sobie.
— To dobry pomysł. Uleczę ją i spotkamy się w bezpiecznym miejscu.
Nie pomyślała o podziale eliksirów uzdrawiających, bo nie sądziła, by rozdzielali się na długo. (No i zapomniała kompletnie o Okowach Złączenia, które miała na nadgarstkach.) Wyciągnęła tylko do Kapelusznicy rękę, na której spoczywał jej Pierścień Posłańca i ściszyła głos:
— Wyślij, gdy się zatrzymacie, a ptak nas poprowadzi. Koliber dla pokoju i jastrząb dla niebezpieczeństwa.
Blondynka nie była zbytnio przekonana, lecz wszystko działo się za szybko, by mogła bardziej stanowczo zaprotestować. W każdej chwili mogli zostać wypatrzeni z Mostu lub spomiędzy budynków przy brzegu.
— Idź, idź. Nic nam nie będzie, przecież monsieur mówi, że chce tylko pomóc — rzekła do Clapis, ale już tak głośno, by usłyszał ją i Piotr.

Saul mimochodem zawsze obracał się tak, by strzec pleców (a w sumie skrzydeł) rudej – tu jeden kroczek, tu zmiana środka ciężkości na drugą nogę, i jakimś swoim sposobem zawsze osłaniał bok lub tył Iskry. A ona zaciskała pięści, paznokcie wbijając we wnętrza dłoni. Uziemienie. Tak się fachowo nazywała technika, której Marionetkarka używała podświadomie tyle już razy, by wyrwać się ze stuporu lub wręcz przeciwnie, przerwać spiralę myśli.
Starali się wzbudzić w nieznajomym zaufanie (albo choć brak poczucia zagrożenia), sprawiając wrażenie jakby wierzyli bardziej jemu niż leżącej na ziemi kobiecie; wszak nie zareagowali w żaden sposób na jej wołanie o pomoc.
Podeszła do rzuconego na kamienie Upiortera i wyjęła stamtąd trzy kolorowe szkiełka. Zaklęte, co oczywiste.
— Czy może się monsieur od niej nieco odsunąć? — zapytała neutralnie, zbliżając się do nich o dwa kroki. Będzie prosiła dotąd, aż Piotr odejdzie o przynajmniej trzy metry. — Moja moc potrzebuje miejsca do działania — rzekła, skupiając się na roznieceniu zaklęcia Podstawowego Światła z korespondencyjnego kursu.

Plan wibrujący jej w głowie głosem Saula, zakładał przechwycenie bezwładnej kobiety bez zbytniego podchodzenia do nieznajomego. Gdy tamta nie stanie się zakładnikiem lub żywą tarczą, będą mogli bez przeszkód wynegocjować lub wywalczyć sobie drogę na górę.
Jeśli Piotr się odsunie, Iskra dla niepoznaki uniesie dłoń z kulą białego światła, jakby zaczynając leczyć, a wtedy Marionetka chwyci kobietę i cofnie z nią na bezpieczną odległość. Ruda będzie go ubezpieczać – aktywowała już spaczonego Mr. Limpeta, przytroczonego do paska spodni, gotowa pochłonąć wrogą magię, była też gotowa rzucić nożem z pochwy na krzyżu – co z tego, że pewnie niecelnie – gdyby próbował się zbliżyć. W ostateczności potrafiła walczyć w zwarciu, nawet jeśli obecnie miała na sobie tylko koszulę, biżuterię i Zaklęte szkiełka. No i nóż. A nim można wiele uderzyć lub podciąć.
— Gdyby zaś nieznajomy nie połknął haczyka i okazał się agresywny, aktywuje drugą moc Mr. Limpeta – ból, dezorientację i odstraszanie, mając nadzieję, że to wystarczy, by uciekł. Jeśli nie, nadal postarają się odseparować kobietę, gotowi do starcia wręcz. (Miała nadzieję, że błyszcząca katana Saula ochłodzi temperament nieznajomego.)
— Ostatnią opcją byłoby to, że czarnowłosa faktycznie postradała rozum, a brat lub kochanek (różnie się ludzie tłumaczą, przyłapani in flagranti, różnie) próbuje jej pomóc. Niestety, coś mało rycerskości i troski było w Piotrze, by ruda uwierzyła na słowo. Zresztą, wtedy faktycznie powinien pozwolić ją uleczyć.


—————————————————————


Druga część ferajny ruszyła ostrożnie w górę, a potem pomiędzy kamienicami. Całe szczęście nikt ich nie niepokoił, choć tu i ówdzie przemykali i mieszkańcy, i szabrownicy. Jedyna sensowna droga zaprowadziła ich na owalny plac, opromieniony ciepłym, barwnym światłem szynku.
— Oczopląsu można dostać — mruknął Tod, jednak tak, by nie dosłyszała wołająca ich ku ciepłu kobieta. Spojrzał pytająco na Clapis, niekwestionowaną liderkę grupy. (Nawet jeśli z zaskoczenia dała się zdominować Bardowi i Marionetce.)
— Winko! — zawołała radośnie blondynka, zdzierając kaptur. Trudno było ocenić czy był to element inwigilacji, wszak w karczmach najłatwiej usłyszeć plotkę, czy Kapelusznica już zapomniała o celu ich wycieczki. Patrząc na oddalające się plecy kobiety, obrócił się ku Urantosowi i ruszył głową w uniwersalnym „idź”.
Ja stanę na warcie. Aż dziw bierze, że wokół latają noże i zaklęcia, a oni tak tu świętują.
Clapis i Urantos weszli do środka, zaś Dachowiec, przybrany w szal Zory, przycupnął przy ścianie karczmy, skanując otoczenie „widzeniem magii”.


Okolice bitwy o Most Korzenny - Page 3 9gthjUN

Zdolności NPC:
Lunatyczka Clapis: teleportacja na niewielkie odległości (do 3 osób przy kontakcie fizycznym) – odpoczynek, szeroka wiedza o świecie magii
Dachowiec Tod: wyostrzone zmysły, widzi magię (pasywne)
Senna Zjawa Urantos: umbrakineza, zamrożenie celu w czasie na 1 post
Marionetka Saul: walka bronią białą, zaklęcie przyzwania broni (+ katana u pasa)

Nauka umiejętności: „Trzeźwy umysł” [8/25]
Przedmiot: Amoralas, 2/4 posty używania
Przedmiot: Szept Królowej Śniegu, 3/4 posty odpoczynku


Ostatnio zmieniony przez Iskra dnia Pią 11 Sie - 1:11, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Okolice bitwy o Most Korzenny - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Błędem było to, że przed wyprawą nie podzielili się ze swoimi towarzyszami tym, co potrafią. Jakiekolwiek planowanie dalszych ruchów musiało się więc ograniczyć do działania "tu i teraz". Pewnie właśnie dlatego Aeron, przyzwyczajony do knowań i wymyślania dalekosiężnych planów Upiorny Arystokrata, widząc do się dzieje z Somniferem, zaklął pod nosem i ustąpił pola. Tak, był waleczny, ale całe szczęście nie głupi, a przynajmniej nie aż tak by stawać naprzeciw potwora gdy obok ma do pomocy wielkiego niedźwiedzia.
Robiąc miejsce towarzyszowi w postaci zwierzęcia, zajął miejsce z boku. Wystarczyło zerknięcie w stronę Notosa by wiedział, że tamten jest relatywnie bezpieczny. Jeszcze.
Postanowił wspomóc Somnifera i korzystając z okazji, że potwór skupił się na większym przeciwniku, obejrzał go szybko w poszukiwaniu słabych miejsc. Czy je znalazł?
Był obolały, ale nie ranny - drzwi w ostateczności były tylko kupą drewna, nie z takich opresji wychodziło się cało. Nie zamierzał mieszać się w rozmowę Notosa, dlatego też całą uwagę poświęcił potworowi.

Jeśli udało mu się znaleźć słabiznę, wymierzył sztych prosto w to miejsce, mając nadzieję że w ten sposób wyeliminuje zagrożenie - jeśli nie zabije potwora, to przynajmniej sprawi, że ten się trochę cofnie albo wręcz ucieknie.
Jeśli nic nie znalazł, postanowił spróbować go obejść i ciąć od tyłu.


Alden - #DC143C
Bianka - #228B22
Caius - #4169E1
Kaevan - #DAA520

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
Okolice bitwy o Most Korzenny - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Dosłownie sekundę po tym, jak drzwi uderzyły go w bark, starł się z masą przeciwnika. Jego uszu również doszły strzępki rozmów. On, czyli to ktoś rozumny. A przynajmniej kiedyś był. Nie miał jednak czasu na przemyślenia czy współczucie. Pokryty pancerzem rogaty szybko powrócił do pierwotnego zamiaru rozerwania ich na strzępy.
Somnifer stanął na tylnych łapach, by go przytrzymać. Jednocześnie chciał odciągnąć go od piwnicy. Potrzebowali pola do walki, a korytarz działał na ich niekorzyść. W końcu Notos i Fobos musieli móc ich jakoś okrążyć... lub wejść do piwnicy i sprawdzić, co tam jest. A może bliskość Marionetkarki go trochę uspokoi? Warto było spróbować.

Ponieważ rogaty posiadał dodatkowy kciuk, Keer wiedział, że nie ma co próbować się wywinąć. W grę wchodziła surowa siła i masa ich obu. Jeśli udało mu się wyciągnąć monstrum z korytarza, kolejnym krokiem było jego powalenie na ziemię lub zdobycie przewagi w inny sposób. Ryzykował, ponieważ więcej miejsca oznaczało więcej możliwości nie tylko dla niego, ale i jego przeciwnika.
Zauważając gotowość Fobosa do ataku, objął i mocno ścisnął rogatego. Nie było wcale to łatwe, bo żadne z nich nie chciało mieć odgryzionego pyska.
W przypadku zdecydowanego ataku przeciwnika, Keer będzie się bronił, po czym wyprowadzi kontratak - rzuci się z kłami prosto na pysk Bayarda.


Okolice bitwy o Most Korzenny - Page 3 PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





Tyk
Gif :
Okolice bitwy o Most Korzenny - Page 3 D93840e52cb57748d5a24bdfa761040295dab6ee
Godność :
Lord Protektor, Arcyksiążę Agasharr I Rosarium
Wiek :
30 lat
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
178/75
Pod ręką :
Alphard (Rubeol), Forets (Tenebrae), Divard, zabawki
Zawód :
Lord Protektor Krainy Luster
Specjalne :
Główny Administrator
https://spectrofobia.forumpolish.com/t233-agasharr-rosarium#284 https://spectrofobia.forumpolish.com/t914-archiwa-arcyksiazece https://spectrofobia.forumpolish.com/t497-kancelaria-arcyksiazeca https://spectrofobia.forumpolish.com/t1121-tyk
TykArcyksiążę
Arcyksiążę


Okolice bitwy o Most Korzenny

Wątek SCR
Wielkim błędem Upiornego Arystokraty było zawierzenie złudnemu poczuciu bezpieczeństwa i bierność wobec oponenta. Krótka obserwacja nie przyniosła żadnych zadowalających rezultatów - przeciwnik wydawał się być całkiem dobrze chroniony, a wbrew pozorom nie miał dość czasu, by wszystko dokładnie przeanalizować i do woli się przyglądać.

Skrzydło, czy czymkolwiek była cielista konstrukcja wyrastająca z pleców rogatego monstrum, silnie uderzyło w bok Thorna. Ugodzony tym uderzeniem mężczyzna przemierzył po podłodze niemal dwa metry.
To jednak nie on był celem ataku dodatkowych rąk uformowanych na kształt skrzydeł, lecz jego towarzysz - Cień przemieniony w niedźwiedzia.

Gawain próbował wyciągnąć Upiornego, zmusić go do ruchu, lecz nie mógł spodziewać się, że jego masywne - w zwierzęcej formie - ciało zostanie pochwycone od boku przez osiem dodatkowych par rąk.
Chwilę później poczuł, że jego łapy oderwały się od podłoża, a on sam został uniesiony. Nie bez trudu, lecz siła jaką dysponował ich przeciwnik była w istocie imponująca.

Niedźwiedzi rycerz Róży poczuł ciepło w miejscu, gdzie dotykały go upiorne palce oponenta. Nastąpiło to tuż po tym jak Gawain zanurzył swoje kły w twarzy przeciwnika. Górne zęby niedźwiedzia natrafiły na twardy, materiał, którego nie udało im się przebić, lecz dolne na coś, co mogło być mięsem.

Rogata bestia rzuciła niedźwiedziem, który uderzył o ziemię kilka metrów dalej, łamiąc pod sobą deski.

Z twarzy potwora spływała ciemna krew, lecz nie wyglądał on na pokonanego. Wręcz przeciwnie. W jego dłoniach - wszystkich, także tych, z których stworzone były skrzydła - widać było dziwne kule chaotycznej energii.

Atak był na tyle szybki, że Thornowi i Gawainowi wystarczyło czasu tylko na to, by wstać i już musieli natychmiast myśleć nad tym, jak się obronić przed magicznym atakiem. Z dłoni rogatej bestii ruszyły w ich stronę lecące szybko promienie. Były skierowane zarówno w Thorna, Gawaina, Themisa, jak również w Marionetkę.

Wcześniej, zanim obaj walczący zostali powaleni Marionetka odpowiedziała:
-Lunis zakazało tworzenia Marionetek, lecz nie zakazało zdobywania umiejętności, które pozwoliłyby na stworzenie tych istot. Walczycie z czymś, co powinno zostać nazwane Upiorny Arystokratą, choć obecnie nie przypomina przedstawiciela tej rasy. Nie mówiąc o tym, że nie przypomina istoty rozumnej. - dopiero przy ostatnich słowach w głowie "Marionetkarki" dało się słyszeć emocje. Był to strach, który miał miejsce wtedy, gdy rzekoma Marionetkarka ujrzała energię zbierającą się w dłoniach Yara.

Z gracją słonia zsunęła się z zajmowanego dotychczas miejsca i przewróciła się, gdy wyraźnie chciała uciec przed szaleńczym atakiem rogatej bestii.


Wątek Iskry
Ze względu na rozdzielenie się w wątku będą uwzględnianie wyłącznie postacie NPC towarzyszące Iskrze, które pozostały przy niej. Pozostałe zostaną uwzględnione dopiero wtedy, gdy grupa się znów połączy.

Piotr dotknął Artemis i powiedział do niej głośno:
- Kochanie, nie bój się, oni na pewno Ci pomogą, wyglądają jak ludzie co się znają na rzeczy. - Po czym kolejne słowa wypowiedział do samej Iskry, cofając się zgodnie z jej poleceniem. - Zorczycy, prawda? - Najpewniej widział wcześniej szal i skojarzy, że podobne nosili ludzie walczący w bitwie po stronie Vincenta.

Piotr odsunął się od Artemis i reszty może nawet nieco zbyt daleko i zbyt szybko. Jednakże ze względu na niekorzystny wynik rzutu i niełaskę kości Iskra zajęta próbą odciągnięcia Szklanej na bok, nie spostrzegła tego nietypowego zachowania.

Dlatego też, gdy usłyszała jak z ust Piotra pada okrzyk nie była przygotowana. Nawet dość wyraźne brzmienie słów Piotra nie było w stanie przygotować ją na to, co miało lada chwila nastąpić. Czasu było zbyt mało.

Piotr rzekł bowiem:
- Bum!

I w tym momencie, wraz z tym okrzykiem ciało Artemis zostało rozerwana a wybuch odepchnął wszystkich zgromadzonych wokół kobiety. Nie był na tyle silny, by poważnie zagrozić życiu Iskry, czy pozostałych członków jej drużyny, lecz na tyle silny by odrzucić ich i ogłuszyć.

Gdy zaczęli odzyskiwać zmysły i rozumieć co się właśnie wydarzyło Piotra dawno już nie było na plaży.

Większym problemem mógł być dyskomfort wywołany tym, że Iskra oraz członkowie jej drużyny zostali przyozdobieni wnętrznościami rozrzuconymi po całej plaży za sprawą wybuchu.


Gracze mają czas na napisanie posta do 11 września.

Powrót do góry Go down





Iskra
Gif :
Okolice bitwy o Most Korzenny - Page 3 DsVkl5j
Godność :
Eva M. Markovski // Iskra (Étincelle) Rosenthal
Wiek :
wizualnie 20+, mentalnie z 55 i ciut.
Rasa :
Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
Wzrost / Waga :
1,65 m // 54 kg
Znaki szczególne :
piegowata skóra, ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy (u Ludzi nosi przyciemniające soczewki); roślinny tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym przedramieniu i brzuchu
Pod ręką :
Frank i Ivor: kopertówka z Bezdenną Sakwą w środku || Wrona: czarna nerka ze szmacianką-zabawką przewieszona w poprzek piersi || Sea: Duża, czarna torebka na ramię z przywieszką-szmacianką, część magicznych przedmiotów wśród biżuterii
Broń :
Walter P99 dawno temu zabrany Moriemu - gdzieś na dnie torby
Zawód :
projektant magicznych przedmiotów codziennego użytku || Bogu ducha winna dziennikarka
Kontrahent :
(nie)chciany asystent Saul Fyortersole?
Stan zdrowia :
fizyczny nienaruszony || EVENT: trauma po widoku wybuchającego ciała Artemis i/oraz budzący się lęk przed krwią + częściowa niepoczytalność i fantomowe bóle (Koszmar)
https://spectrofobia.forumpolish.com/t264-iskra https://spectrofobia.forumpolish.com/t265-czy-ze-zmrozonego-serca https://spectrofobia.forumpolish.com/t266-kontakt-iskra-rosenthal-eva-markovski https://spectrofobia.forumpolish.com/t1088-iskra
IskraWybryk Natury
Gdyby Eva nie wrzeszczała właśnie ile sił w płucach, mogłaby stwierdzić – filolożka! – że cały ich plan da się podsumować zwięzłym, niemieckim verschlimmbessern: popsuć coś, co chciało się poprawić. (Albo hutrasz, zawsze jej się myli.)
Była jednak zajęta krzykiem i wytrzeszczaniem oczu na własne – chyba – dłonie, zakrwawione i ubabrane w rzeczach, o których nie potrafiła – nie chciała – myśleć. Doszła już do wniosku, że to nie jej pętla jelit leży tam nieopodal, bo:
      1) nie czuła jakiegoś wyjątkowego bólu,
      2) po obmacaniu nie znalazła w sobie dziury wielkości piłki lub podobnej.
Zorientowała się też, że to nie jelita Saula, bo:
     1) kucał teraz naprzeciwko niej i próbował – czego on znów chce? – nawiązać jakiś logiczny kontakt,
      2) gość raczej nie ma jelit.
Ale w takim razie trzewia musiały być kogoś innego, a ona nikogo innego nie widziała. Widziała krew – tak dużo krwi – i strzępy mięsa porozrzucane gwieździście z przodu i Saula – takiego czerwonego całego czerwonego – poruszającego ustami.

Jakiś czas później, gdy już zmęczyła się własnym, suchym wrzaskiem, podniosła na – nadal zakrwawionego – Saula niezbyt zborny wzrok. Nie pamiętała, że od odzyskania przytomności minęło kilkanaście minut, zaś od jej odzyskania zmysłów – kilka. Nie pamiętała, że kiedy – on, bezradny – wziął ją w ramiona, zamiast się bronić wrzeszczała dalej i dalej i dalej i dobrze, że jako Marionetka nie czuł bólu i nie mógł doznać uszkodzenia słuchu.
Gdyby się skupiła, mogłaby wrócić do tego pojedynczego momentu nim wszystko stało się dymem i czerwienią. Mogłaby – ale nie zamierzała. Dość już, że na widok krzepnącej krwi na twarzy Saula przypominała sobie, że na pewno wygląda podobnie. A to prowadziło do oddechów jak u ryby niemiłościwie wyciągniętej na brzeg i tam już zostawionej, do zatkania w klatce piersiowej i do wzbierającego w krtani głosu, który musiał się wydostać. Tym razem była tego świadoma.
Była, i kiedy czarnowłosy mocniej przycisnął ją do siebie, też wszystko poczuła. Poczuła to kołysanie i to „szszszszszszszszszszszszsz” uciszanie, naprzemienne z zaklinaniami, żeby oddychała. Słyszała to i uszami, i wewnątrz, i chyba wtedy po raz pierwszy zorientowała się, że Saul – ciężko było go nazywać po prostu „Marionetką”, gdy tak sztywno i jakby nie wiedział co robić, ale nadal ją tulił – przemawia do niej również telepatycznie.
A ponieważ Iskra miała już doświadczenia z traumami – a on mógł teraz czytać jej myśli jakby otwarła przed nim evowy pamiętnik – gdzieś z boku, w oddzieleniu od tej skulonej, mokrej kupki nieszczęścia, ruda doskonale wiedziała co się z nią dzieje. Nie była teraz w stanie utopić tego uczucia, świadomie wybrała więc derealizację, a Saul ruszył tym tropem jak ogar za krwią.
— Oddychaj, mówię! — zawarczał po raz kolejny, potrząsając nią, bo była na dobrej drodze, by znów wsiąść na nie-radosną spiralę i wejść w hiperwentylację. A ponieważ nie był byle chłystkiem, a wyszkolonym wojownikiem, nie próbował uderzyć jej w twarz, ale kostki wolnej ręki wtarł w iskrowy mostek. Osłoniony tylko lnianą koszulą. Musiało zaboleć jak cholera.
Merde! — zasyczała, najpierw bardziej z zaskoczenia dotykiem niż bólu. Potem przyszło pieczenie i podrażnienie nerwu. — Ocipiałeś? — Bardzo seksistowskie, Iskierko.
Saul, którego oczy nadal znajdowały się blisko twarzy rudej, zamrugał leniwie, beznamiętnie.
— Wróciłaś? — zapytał nieporuszony; niby nic nowego, a jednak przecież nadal opierała się o jego pierś i ramię, a on obejmował ją w talii. Dzięki temu była jeszcze bardziej zakrwawiona niż na początku, w końcu to on znajdował się w bezpośrednim sąsiedztwie eksplodującego… ciała.

Zacisnęła powieki, jakby to miało pomóc w zatrzymaniu pojawiających się obrazów. A potem pomiędzy nimi zaczęły pojawiać się inne – czerwone jak ta krew róże, koronkowe motyle skrzydła, rozsypujące się w gwiezdny pył, światło w jej dłoniach, jasne i stabilne aż do samego końca. Płomienne włosy, lśniące w świetle wschodzącego słońca, błysk noża, z linii którego odsunęła się płynnym piruetem. Tęcza utworzona przez słońce w szkle Della Piety.
Natychmiast przyszła jej do głowy myśl o Geralcie, myślącym o pięknych rzeczach specjalnie dla swojej czarodziejki. Saul starał się jak mógł, nawet jeśli nie potrafił, nie został nauczony by myśleć i czuć abstrakcyjne rzeczy.
Skupiła się na tej ostatniej scenie – na kolorach tworzących się na przeźroczystych ściankach skrzypiec – i zaczęła nazywać je po kolei: czerwona ochra, oranż kadmowy, żółcień – albo złoty ugier – zielenie chromowa i kobaltowa, ultramaryna, błękit pruski i wreszcie manganowy fiolet. Ileż chemii w tej nienaukowej sztuce malarstwa. Oddech jej zwolnił (nie można powiedzieć, żeby wrócił do normalnego rytmu, ale zawsze to coś), ale w ostatniej chwili powstrzymała się przed schowaniem twarzy w dłoniach. Tym razem nie ze względu na podświadomą, irytującą pamięć, że nie może rozmazać szminki i cieni do powiek, ale że dłonie ma uwalane we krwi i jeszcze nie-wiadomo-czym i musi się umyć.

Powoli, jak skostniała staruszka, nie patrząc w stronę gdzie spłynęło jezioro krwi i mięsa, wyplątała się z objęć Saula i ruszyła nad brzeg rzeki. Dokładnie wiedział co zamierza – ich umysły były teraz jak highway to hell albo naczynia połączone – a Eva nie miała na razie siły czy potrzeby, by zatrzaskiwać to zespolenie. Nic tak nie łączy jak wrobienie w morderstwo.
Nie spoglądając specjalnie w taflę wody, obmyła lepkie, czerwone dłonie. Potem twarz. Jeszcze raz. Potem przetarła włosy przy czole i kosmyki, które poluzowały się od wybuchu. Tu nie było ich aż tak dużo. Szybko, coraz szybciej, bo faktycznie mogli zaraz zostać oskarżeni o coś, czego nie zrobili. Czy miało to sens? Czy kogoś będzie obchodzić, że jeszcze tego samego dnia może wytworzyć runę pokazującą przeszłość tak żywo, jakby działa się tu i teraz? Czy tu są jacyś prawnicy? Czy ktoś weźmie jej, obcej, stronę?
Na ramię rudej opadła ciężka, zimna ręka. I lepka. Niby nie robiło to już wrażenia, a jednak wyrwało ją z kolejnej spirali. Skupiła się na niej i znów zaczęła po kolei wyliczać kolory tęczy: czerwień kadmowa, siena palona, trująca gumigutta… Bezwiednie zmywała wtedy własne ręce, a potem obdarte ręce Saula, który nie wydawał się widzieć problemu w ilości juchy. Serio. Jeśli miała czas, zmieniła brudną koszulę na zapasową, z Upiortera, zaś Marionetce kazała przeprać Czarodziejską Wstęgę i stworzyć nowe ubranie, wraz z szalem. Nie podołał, więc stworzyła czarną koszulę sama, z czymś w rodzaju trzeciego rękawa, którym owinęła mu twarz.
Nie zamierzała patrzeć na pozostałości… kobiety. Wiedziała, że to ona, przecież… pamiętała. Wrócą tu jutro – lub pojutrze, lub popojutrze – by zobaczyć dokładnie twarz mordercy i wskazać winnego. Teraz powinni ruszać dalej – to jest, jeśli wybuch nie sprowadził tu innych ludzi, którzy teraz wytykali ich palcami. (Lub wygrażali im pięściami.)


Okolice bitwy o Most Korzenny - Page 3 9gthjUN

— Saul nadal ma na twarzy czarny szal Zory

Nauka umiejętności: „Trzeźwy umysł” [9/25]
Przedmiot: Amoralas, 1/3 posty odpoczynku (dezaktywacja z utraty przytomności)
Przedmiot: Szept Królowej Śniegu, 4/4 posty odpoczynku

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Okolice bitwy o Most Korzenny - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Aeron nie należał do tchórzliwych, lecz w większości wypadków otrafił ocenić zagrożenie i gdy tego wymagała sytuacja, wycofywał się taktycznie z walki by obmyśleć najlepszą strategię. Teraz niestety nie miał na to czasu.
Plan niestety się nie powiódł, obserwacja tylko utwierdziła go w tym, że znaleźli się w beznadziejnej sytuacji. Wielu rzeczy z tej dziwacznej misji nie pojmował i miał wrażenie, że Róża nie powiedziała im wszystkiego. Szczątkowe dane miały im wystarczyć, tylko dlaczego to wszystko bardziej przypominało chaos niżli poważną misję, na którą wybrało się kilku członków SCR?
Nie mieli nic, żadnej sensownej poszlaki, żadnej informacji, którą mogliby z dumą zanieść przełożonym. Co napisałby w raporcie? Że wszystko działo się zdecydowanie za szybko i zdecydowanie bez sensu?
Poczuł, jak zaczyna się w nim gotować złość. Nie byli jeszcze w beznadziejnej sytuacji, ale atak stwora ich zaskoczył i już samo to sprawiło, że ich szanse były nieco mniejsze. Zmiana w niedźwiedzia była jakimś rozwiązaniem, jednak wyglądało na to, że zwierzę nie przestraszyło potwora. Co więcej, patrząc na sylwetkę mutanta, niedźwiedź miał z nim marne szanse.
Uderzony w bok, wylądował kilka metrów dalej i chociaż ból wycisnął z jego płuc oddech, Upiorny Arystokrata warknął wściekle. Zły na wszystko - na siebie, na przeciwnika a przede wszystkim na tę całą misję, której sensu już nie pojmował. Zbieranie informacji, tak? Pier*olić takie zbieranie informacji! Niech ich wszystkich hutrasz strzeli.
Zrywając się na równe nogi ujrzał jak monstrum podnosi włochatego towarzysza i ciska nim na bok. Nie zdążył zareagować... z resztą co mógłby zrobić? Złapać wielkiego zwierza?
Nie dane im było jednak pomyśleć co dalej, bo stwór uniósł swoje kończyny, formując świetliste kule energii. To był dla Fobosa sygnał, że czas stąd uciekać. Tchórzostwo? Dezercja? Znał swoją siłę, wiedział na co może sobie pozwolić a na co nie. Dziś nie miał zamiaru umierać za sprawę kogoś, kto nigdy nie spojrzał w jego stronę tak, jak powinien. Kogoś, kto od lat piastuje urząd ociekając kłamstwem.
- Somnifer, Notos! Tarcza! - zdążył jedynie krzyknąć, mając nadzieję, że jego towarzysze będą wiedzieli, że chodzi o Kamień Żywej Tarczy. Sam skupił się na swoim artefakcie i w duchu modlił, że przedmiot otrzymany od organizacji zadziała prawidłowo.


Kamień Żywej Tarczy 1/1


Alden - #DC143C
Bianka - #228B22
Caius - #4169E1
Kaevan - #DAA520

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach