Yako i Gawain

Yako
Gif :
Yako i Gawain 5PUjt0u
Godność :
Lusian/Luci Foxsoul
Wiek :
Wizualnie 25
Rasa :
Lisi demon
Wzrost / Waga :
190/85 //
Znaki szczególne :
Kuleje, Blizna na lewym oku
Pod ręką :
Laska
Broń :
Naginata
Zawód :
W Świecie Ludzi - Aktor/Aktorka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t230-kp-yako https://spectrofobia.forumpolish.com/t1126-yako
YakoNieaktywny
Yako i Gawain
Sro 2 Lis - 8:17
Ostatnimi czasu...nudziło mu się. Łaził gdzie popadnie. W Świecie Ludzi też nie miał nic do roboty. Wiedział, że nikt nie będzie nic po nim chciał, więc nie musiał się martwic sprawdzaniem maili i telefonów. Był na urlopie, a wtedy mało kiedy ktoś coś od niego chce, bo wiedzą, że wtedy zazwyczaj nie da się z nim skontaktować, a jak będzie trzeba to że jak tylko wróci to się z nimi skontaktuje. Ostatnio sam był zabiegany, dlatego musiał sobie wziąć kilka dni wolnego, jednak miał nadzieje, że spędzi ten czas z Gawainem....niestety tym razem to on nie miał na nic czasu. Dlatego też Lisołak musiał sobie znaleźć jakieś zajęcie na zabicie nudy, bo po prostu zaraz go rozniesie.
Postanowił więc wybrać się na wycieczkę do Szkarłatnej Otchłani. Nawet nie używał Kompasu, po prostu przeszedł przez Bramę, wyznając, że idzie sobie na wycieczkę krajoznawczą. Nie jest to przecież zabronione, a słyszał ostatnio różne ciekawe historie na temat kilku miejsc w Szkarłatnej, w której nie był już ładne parę lat.
Ubrał się wygodnie, w wysokie buty skórzane, typu oficerek, wpuszczone w dopasowane spodnie, koszulę zakładaną przez głowę. Na plecach przewieszoną miał Naginatę. Słyszał jakieś plotki, że coś dziwnego działo się na Lewitującym Osiedlu. Głównie to go nakłoniło do wyboru akurat tej lokalizacji.
Po przejściu bramy odkrył, że nagle zaczął czuć mocniej swojego kochanka. Hmmm czyżby to tutaj się przed nim chował? Aż kusiło, żeby pójść za tym znajomym przyciąganiem i poszukać, gdzie ten jest taki zajęty, jednak w końcu uznał, że Cień ma swoja pracę i nie będzie mu przeszkadzał. A skoro miał na sobie Blaszkę to nie musiał się o niego aż tak martwić. Tym bardziej, że nie czuł z jego strony niczego niepokojącego. Żadnego strachu, bólu. Jak już to rozdrażnienie i zmęczenie. Czyli typowe emocje, towarzyszące ich zawodom.
Ruszył więc w stronę Osiedla, a następnie Karuzeli, by rozejrzeć się, co takiego niezwykłego się tam działo. W końcu mała przygoda! Choć szkoda, że rudzielec nie szedł razem z nim. Ale przynajmniej nie był sam. Przy boku szedł wiernie jego Phantom. Rozglądał się nieufnie i powarkiwał na osoby, które mijały ich trochę za blisko. Nie był jeszcze w pełni oswojony, ale nie opuszczał ostatnio Lisa na krok, dlatego Lusian uznał, że wybierze się w końcu z nim na mały spacerek.

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
Yako i Gawain 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Re: Yako i Gawain
Czw 8 Gru - 18:59
Zlecenia i misje dały mu ostatnio w kość, lecz w końcu przyszedł czas na zasłużony odpoczynek. Zostawił Wieżę za sobą, a w niej mundur i maskę Stowarzyszenia Czarnej Róży. Ledwo to uczynił, gdy poczuł mocniejsze szarpnięcie Więzi. Nałożył Blaszkę Zmartwienia i z ulgą stwierdził, że z Yako wszystko jest w porządku. Tylko co on tu robił? W Szkarłatnej Otchłani?
Zszedł z pokładu podniebnego promu na kawał latającej skały wielkości przeciętnego ogródka. Stąd mógł już lecieć o własnych siłach, gdyż odległości pomiędzy wysepkami były mniejsze i większość łączyły różnego rodzaju kładki. Zależało mu jednak na czasie.
Skóra na łopatkach zamrowiła go lekko, gdy uaktywnił Amoralasa. Wstrzymał oddech w oczekiwaniu na niemiłe odczucie rozpychanych kości, łączących się mięśni i dodatkowego ciężaru, które zawsze pozostawiało za sobą spięcie. Rozprostował skrzydła, przeciągnął się porządnie, by choć trochę przegnać dyskomfort, wziął mały rozbieg i rzucił się w Otchłań, by dać się ponieść powietrznym prądom.
Odnalezienie Yako nie nastręczyło Dręczycielowi żadnych trudności. Zagwizdał na niego z góry i machnął parę razy dłonią, zataczając okrąg i wylądował przed nim. Zziajany, ale ucieszony, podszedł do Demona spokojnym krokiem i przytulił go mocno, opatulając jastrzębimi skrzydłami, choć te zdawały się nieco ciemniejsze niż ostatnio.
- Yako! Tak bardzo się stęskniłem – wyszeptał, ukrywając twarz w zagłębieniu obojczyka ukochanego. Jego ciepło i dotyk były kojące po tych wszystkich dniach wyrzeczeń, chłodu i znoju. Wyprostował się po dłuższej chwili, ucałował Lisa, po czym przyjrzał się mu całemu.
- Rzadko zakładasz podróżny strój. Co tu robisz? Wybierasz się gdzieś dalej? - pytanie sięgnęło migotliwych oczu.
Keer ubrany był podobnie. Płócienne spodnie miał wpuszczone w wysokie buty, a na koszulę narzucił skórzany dublet. Oczywiście nie mógłby się obejść bez swych sakw i broni.
- Myślałem, że wrócę do Norki, ale skoro już tu jesteś, chyba nie ma takiej potrzeby. – Uśmiechnął się mgliście, założył kosmyk rdzawych włosów za ucho, drugą dłonią przeciągając po torsie Demona. Przez twarz rudzielca nagle przebiegła złość i niedowierzanie. Nie zadawał więcej pytań, tylko obrócił się w stronę, w którą zmierzał Yako i zadarł głowę do góry, by spojrzeć na wprawioną w ruch obrotowy pokaźną część Latającego Osiedla. Nawet stąd dał się słyszeć stukot setek kilofów, pokrzykiwania i trąby z okrętów przycumowanych do mniejszych wysepek oddalonych od centrum Karuzeli. Po odłączeniu te jednostki pewnie będą starały się wyhamować działanie siły odśrodkowej, która normalnie posłałaby odszczepieńców w krwistą dal.
- Nie żartuj sobie. Przecież tam jest kwarantanna! - Sarknął zirytowany i skrzyżował ręce na piersi. Popatrzył na kochanka wymownie. Zbyt dobrze go znał, by podejrzewać go o niewinność i brak zainteresowania. Lis jak zwykle kombinował.
- Chcesz zachorować, jak oni? Ponoć coś tam się wylało i... - zaciął usta, a jedna z jego dłoni powędrowała ku dolnej wardze. Przez chwilę patrzył, gdzieś przed siebie, po czym zaczął grzebać w torbie.
- Możesz mi pomóc zdobyć próbki. - Na wyciągniętej dłoni leżały dwie małe fiolki, czekające na zawartość. Oczywiście miał ich więcej. Schował je z powrotem i nie spuszczał Yako z oczu, ciekaw jego decyzji lub ewentualnych pytań.


Yako i Gawain PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





Yako
Gif :
Yako i Gawain 5PUjt0u
Godność :
Lusian/Luci Foxsoul
Wiek :
Wizualnie 25
Rasa :
Lisi demon
Wzrost / Waga :
190/85 //
Znaki szczególne :
Kuleje, Blizna na lewym oku
Pod ręką :
Laska
Broń :
Naginata
Zawód :
W Świecie Ludzi - Aktor/Aktorka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t230-kp-yako https://spectrofobia.forumpolish.com/t1126-yako
YakoNieaktywny
Re: Yako i Gawain
Czw 29 Gru - 13:00
Rozglądał się, by znaleźć sposób na dostanie się na docelową wyspę. Czuł też, że Gawain się zbliża, więc nie zamierzał mu uciekać. W końcu i tak Dręczyciel go znajdzie, więc po co mu to utrudniać, tym bardziej, że chciał się z nim spotkać. Dawno się nie widzieli. Zarówno przez pracę jednego jak i drugiego, więc nie miał zamiaru nigdzie się chować. Stał i czekał cierpliwie, poruszając leniwie puchatym, białym ogonem. Czyżby bardziej wyszczotkowanym niż zazwyczaj?
Gdy usłyszał gwizd, najpierw skierował w tamtym kierunku jedno z uszu i dopiero po chwili zadarł głowę. Zamrugał zaskoczony. Czy to...leciał do niego ... Keer? Blaszka zdawała się to potwierdzać, bo serce Lisa przyspieszyło jeszcze. Dlatego też, postanowił nie pozwalać Cieniowi lądować. Nie tak jak ten by tego chciał.
Tuż przed tym jak Rudzielec dotknął stopami ziemi, Lis podbiegł do niego i złapał go po czym okręcił się. W końcu jednak go puścił i dał się otulić pierzem - też tęskniłem - wymruczał i odpowiedział na pocałunek. O tak, nie odda go nikomu!
- Wybrałem się na spacerek, mając nadzieję, że na Ciebie wpadnę, choć nie sądziłem, że będziesz po kilku dniach picia RedBulla- powiedział bez większego zastanowienia, patrząc w dziwne oczy kochanka, lekko gładząc jego ciemne pióra - a co nie pasuje mi ten styl? - zapytał i cofnął się, rozchylając ręce, chcąc się pokazać w pełnej krasie. Cóż, to się w nim raczej szybko nie zmieni. Na pewno lubi się pokazać i popisać!
- Do Norki wrócimy później - wyszczerzył się wrednie do niego. Na pewno miał nieczyste myśli, ale czy Lis kiedykolwiek miał inne? No dobrze....CZASEM miał mordercze ale to tylko CZASEM więc nie ma co się o tym zastanawiać. To takie mało znaczące.
Zamruczał zadowolony, czując dłoń ukochanego na swoim torsie i machnął kilka razy ogonem, który zrobił się jeszcze bardziej napuszony, o ile to w ogóle było możliwe! Uszy też zrobiły się bardziej puchate.
Spojrzał gdzieś w bok, udając niewiniątko - kwarantannę? To tu nawet spacerować w pobliżu nie można? - zapytał, drapiąc się palcem po policzku po czym zerknął na ukochanego i uśmiechnął się szeroko.
Wywrócił oczami ale zachichotał widząc, jak Gawain złapał zwiechę. Cóż. Widać jednak nie był taki ostrożny - oczywiście, że Ci pomogę jeśli ze mną tam pójdziesz - powiedział nikim głosem, pochylając mu się do ucha.
Nagle jednak się wyprostował, podnosząc wysoko uszy. Złapał Gawaina i schował go za sobą, łapiąc praktycznie w losie, atakującego go Phatoma, warczącego groźnie. Zupełnie zapomniał, że ten dzikus był razem z nim - Zuga spokój! - warknął groźnie, lekko ściskając Bestię. Całe szczęście, że była jeszcze młoda i nie do końca pewna siebie, bo miałby problem ją złapać. No i też Phantom zawahał się, gdy zobaczył przed sobą swojego pana - to Gawain, jego nie wolno gryźć - warknął i odstawił Bestię na ziemię, tarmosząc jej kościany pysk. Westchnął ciężko, starając się przynajmniej na razie stać między podopiecznym a ukochanym. Wolał by nie było tutaj rozlewu krwi.

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
Yako i Gawain 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Re: Yako i Gawain
Wto 24 Sty - 11:55
Zacisnął zęby i spiął się. W ostatnim momencie szeroko rozpostarł skrzydła i panicznie nimi zatrzepotał, próbując wyhamować, zanim wpadł w ramiona Yako. Stęknął cicho przy zderzeniu, lecz nic go nie zabolało, co oznaczało, że Yako zapewne również był cały i zdrów. Pocałunkowi towarzyszyły wybałuszone oczy Cienia, jego ciasno oplecione wokół sylwetki Demona ramiona i nastroszone pióra. Zaskoczonemu tak ciepłym powitaniem Keerowi świat na sekundę wymknął się świadomości. Zakręciło mu się w głowie.
- Jesteś wariatem! - zarzucił Demonowi, gdy w końcu przyszło mu stanąć na twardym gruncie. Nie było jednak mowy o złości. Rudzielec po prostu otrząsnął się lekko i wziął głębszy oddech, by uspokoić puls po locie. - Mogłeś dostać lotką w oko czy coś. Jeszcze się przyzwyczajam - uświadomił Lisa, rozkładając ramiona tuż pod linią lotek. Delikatnie uniósł skrzydło, dociskając je do gładzącej dłoni. Przez znajomy dotyk w nietypowym miejscu miał wrażenie, że mrowi go połowa łopatki, która jednocześnie znajdowała się poza jego ciałem.
Parsknął cicho i uśmiechnął półgębkiem. - Tobie wszystko pasuje.
Z niedowierzaniem pokręcił głową, ale nie odrywał oczu od Lisa. Miał taki dobry humor.
Zamruczał porozumiewawczo, gdy Yako suszył ząbki.
- Pozwól, że nie będę pytał - odparł spokojnie, acz z pewną satysfakcją, gdy spostrzegł jak mocno działa na kochanka. Cień znał jednak lepsze miejsce na flirt niż środek ulicy, dlatego nie ciągnął tematu. Yako oczywiście nie byłby sobą, gdyby nie próbował go kusić.
-Ta, kwarantanna. - Keer pstryknął go w ucho, a kąciki jego ust powędrowały lekko w górę, gdy Lis podjął decyzję.
- Z góry widziałem, że zmierzają w tę stronę siły porządkowe. Pewnie chcą zapobiec odłączeniu Karuzeli od reszty archipelagu, więc się pospie - urwał i mocno uchwycił się ramion kochanka, gdy ten postanowił go osłonić przed Bestią, nad którą najwyraźniej nie do końca jeszcze panował. Nieśmiało wyjrzał zza pleców Yako.
- Powiedz, proszę, że to normalny Phantom i nie będę musiał z nim gadać o literaturze - wyburczał, obrzucając wyliniałego wilka nienawistnym spojrzeniem. Co sprowokowało Bestię do ataku? Nawet nie wykonywał jakichś przesadnie zamaszystych czy nagłych ruchów. Pachniał czymś? A może to przez skrzydła?
Zaczął iść w kierunku Karuzeli, na wszelki wypadek, tak by Yako szedł między nim a nowym pupilkiem. Byli jeszcze wystarczająco daleko od epicentrum zamieszania, więc póki co mogli trzymać się głównych dróg i mostów. Schował swoje ptasie dodatki i przeciągnął się powoli.
- Skąd go wytrzasnąłeś? Czy po prostu się przypałętał? - Zagadnął, po czym pod nosem wyszeptał coś o niedawaniu wiary w podobne przypadki w takim nagromadzeniu. Furor, Yuki, a teraz ten Zuga? Do tego wilk. Bestie pewnie będą próbowały się ze sobą tłuc.


Yako i Gawain PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





Yako
Gif :
Yako i Gawain 5PUjt0u
Godność :
Lusian/Luci Foxsoul
Wiek :
Wizualnie 25
Rasa :
Lisi demon
Wzrost / Waga :
190/85 //
Znaki szczególne :
Kuleje, Blizna na lewym oku
Pod ręką :
Laska
Broń :
Naginata
Zawód :
W Świecie Ludzi - Aktor/Aktorka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t230-kp-yako https://spectrofobia.forumpolish.com/t1126-yako
YakoNieaktywny
Re: Yako i Gawain
Sro 25 Sty - 18:48
Zachichotał nisko - teraz to odkryłeś? - zapytał, prostując się dumnie i spoglądając na niego z góry. Wywrócił jednak zaraz oczami, słysząc jego marudzenie - te lotki nie są z metalu, przeżyłbym - pokręcił głową z niedowierzaniem. Nie widzieli się tyle czasu i ten będzie marudził na to, że postanowił go złapać zamiast czekać grzecznie? - to następnym razem poczekam, aż padniesz mi do stóp, bo jeszcze się "przyzwyczajasz" - pokazał mu język, jednak w jego oczach nie dało się znaleźć nawet odrobiny złości czy zawodu. Był szczęśliwy, że widzi kochanka po długiej rozłące. Cóż...miał coś z psa ale nigdy się do tego nie przyzna! Nawet przed sobą.
Wyszczerzył się zadowolony i poruszył ogonem. Zaraz jednak prychnął i spojrzał gdzieś w bok, żeby się uspokoić. No co....tylko Gawain na niego tak działał, przez co demon często był po prostu wyposzczony. Przeczesał białe włosy, razem ze swoimi uszami. Cóż. To nie było miejsce ani czas.
Warczał na Bestię, póki ta się nie uspokoiła. Dopiero wtedy ją puścił i westchnął. Phantom podszedł do Rudzielca i powąchał go. Prychnął i odszedł jakby obrażony, jednak nie oddalał się za bardzo - to one mogą gadać? - zapytał zaskoczony i spojrzał na zwierzaka. Suka akurat zaczęła drapać się tylną łapą po karku, a Lisa przeszedł dreszcz - nie wiem o czym by ona mogła mówić - przyznał i ruszył w stronę Karuzeli.
Zamyślił się na pytanie i spojrzał na człapiącą obok niego Bestię - zaszyła się nam na poddaszu stajni - przyznał - zrobiłem tam niedawno porządek, dokładnie wypucowałem całe miejsce i zmieniłem posłanie, ale psiaki jakoś miały ciekawsze miejsca do łażenia i musiało tam nie być za wiele ich zapachu. Nagle Yuuki zaczął jakoś dziwnie węszyć w tamtym miejscu, nie chciał tam wchodzić więc sprawdziłem o co chodzi i znalazłem tego chudzielca - wskazał na nią ruchem głowy - Zuga jest nieufna i dość agresywna w stosunku do innych osób, ale wierna. No i nie jest taka strachliwa jak Yuuki. Swoją drogą on się jej chyba boi - pokręcił głową i rozejrzał się - ale mniejsza z tym....trzeba się tam dostać jak chcemy coś zdobyć zanim te sztywniaki tutaj dotrą - powiedział, przystając na moment i spoglądając w górę w kierunku docelowej wyspy.

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
Yako i Gawain 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Re: Yako i Gawain
Czw 26 Sty - 20:42
- Lubię twoje zwichrowanie - Odparł Lisowi podobnym chichotem. Czy Yako był wariatem? Pod pewnymi względami, tak. Nie ulegało żadnym wątpliwościom, że do normalności było mu daleko. Byli siebie warci.
Widząc jak jego ukochany przewraca oczami, zaplótł ramiona na piersi.
- Teraz tak mówisz. - Stanął w szerszym rozkroku.
- Musiałem hamować, bo inaczej wpierniczyłbym się na ciebie z pełną prędkością i wywaliłbym nas na mój zbity pysk, a twoje stłuczone plery. Ciesz się, że ćwiczyłem manewry. - Zamachnął skrzydłem nad głową Yako, lotkami muskając końcówki puchatych uszu.
Dręczyciel wyprostował się nieznacznie, a bursztyn na moment rozbłysł chłodem, który mógłby parzyć. Położył dłoń na policzku ukochanego i pogładził go delikatnie, lecz stanowczo, przeciągając spojrzenie jakie padło na oblicze niespokojnego Demona. Dopiero po kilku sekundach, zanim został wyobracany w obronie przed Phantomem, cofnął dłoń prychając przy tym cicho.
Yako należał tylko do niego. Żadne z jego zachowań nie odbiegało od tego, czego się o nich nauczył. Dostrzegał lekko rozszerzone zwierzęce źrenice, płasko położone uszy, przyspieszony oddech.
Proszę, proszę. Nawet mnie obronił.
Zmarszczył brwi, nieco zirytowany pytaniem.
- Szczerze wątpię - sarknął zdegustowany. Kolejna gęba do wykarmienia i to jeszcze jaka! Chyba. To coś wyglądało na chodzące truchło i cholera jedna wiedziała, czy to musi cokolwiek spożywać. Truposz na czterech nogach nie śmierdział, ale i tak był wystarczająco odstręczający.
- Och. Wybacz - zwrócił się do Bestii, gdy Yako użył rodzaju żeńskiego w stosunku do niej. Keer nie miał zielonego pojęcia, czy Zuga go rozumie, ale czemu miałby jej szczędzić uwagi? Lepiej to coś udobruchać niż dawać powód do złości.
Wsłuchał się w relację. Potakiwał i zachodził w głowę, lecz nie znajdował nieścisłości w przytoczonej historii.
- Mimo wszystko widać, że nie jest całkowicie zdziczała. Furor też taki był. Poprawi się jej. - Starał się wesprzeć ukochanego. Tylko czemu, za każdym razem, gdy Yako znikał na dłużej, do ich domu dołączał kolejny futrzak? Klątwa powinna dotyczyć lisów, a nie ptaków, rybek, koni, a teraz również wilków!
Zerknął w górę i uśmiechnął się z przekąsem.
- Dostanie się to nie problem. Natomiast wyjście owszem. - Podkreślił, dziwnie swobodny i rozbawiony. Przyspieszył kroku i wyciągnął Czarodziejską Wstęgę, zamieniając ją w narzutę charakterystyczną dla cechu alchemików. Normalnie jej nie nosił. Mało obchodziła go rozpoznawalność. Za istotniejsze uważał formalności. Był zarejestrowany? Był.
Wspięli się po podestach wzniesionych na napiętych i niezwykle jęczących splotach łańcuchów spinających wysepki. Oczywiście u szczytu, tuż przed małym portem promowym na Karuzelę zostali zatrzymani przez wąsatego jegomościa. Wypolerowane guziki jego dwurzędowego płaszcza z trudem opierały się jego brzuszysku.
- Hola! Panowie! - strażnik wyciągnął przed siebie dłonie. Głos miał mocny, lecz przyjemny. Cała jego postawa wskazywała na lata miłych doświadczeń z turystami. - Prom został zamknięty przez kwarantannę.
- Zgadza się. - Cień odparł i cierpliwie czekał.
- Ale nie mogą panowie... e, to znaczy się, to panowie wiedzą, że jest kwarantanna? - wyraźnie zbity z tropu strażnik uniósł krzaczaste brwi. W końcu mogli zobaczyć jego pełne zdziwienia paciorkowate oczy.
- Jestem alchemikiem. Mamy nadzieję znaleźć przyczynę kryzysu. - Wyartykułował spokojnym, rzeczowym tonem. Następnie zaprezentował torbę i jej zawartość. Przynajmniej tę z wierzchu.
- Mam nadzieję na państwa, nie, pana wsparcie. Wystarczy, że podlecimy nad areał objęty skażeniem. Nikt z załogi niemiałby kontaktu z wyspą. To wszystko oczywiście za dodatkową opłatą - ciągnął tonem pasującym bardziej do rozmowy o pogodzie niż o odcinanej od reszty świata wyspy, lecz nadal był oficjalny. Strażnik pokręcił wąsem i poprawił pas.
- To się jeszcze zobaczy. - Odpowiedzi towarzyszył niepewny, zamyślony ton.
- A pan to kto? Nie widzę u pana symbolu cechu alchemików. - Wąsacz zwrócił się do Yako. Był wyraźnie poruszony. Wachlował zarostem to na lewo, to na prawo, mlasnął parę razy pomiędzy pełnymi wahania westchnięciami. Wyraźnie się zastanawiał, co powinien zrobić.


Yako i Gawain PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





Yako
Gif :
Yako i Gawain 5PUjt0u
Godność :
Lusian/Luci Foxsoul
Wiek :
Wizualnie 25
Rasa :
Lisi demon
Wzrost / Waga :
190/85 //
Znaki szczególne :
Kuleje, Blizna na lewym oku
Pod ręką :
Laska
Broń :
Naginata
Zawód :
W Świecie Ludzi - Aktor/Aktorka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t230-kp-yako https://spectrofobia.forumpolish.com/t1126-yako
YakoNieaktywny
Re: Yako i Gawain
Pią 27 Sty - 5:57
- Już nie przesadzaj. Jak we mnie wlecisz to się będę martwił - pokazał mu język - ufam Ci Gaw, Ty też mi zaufać choć trochę, naprawdę nie robię tylko głupich rzeczy - powiedział z lekkim wyrzutem. Był stary i miał swoje doświadczenia. Wiedział jak złapać kogoś w locie. Tak więc nie martwił się o upadek. Najwyżej by sobie obił zadek, wielka halo.
- No to o co się martwisz? - zapytał i potarmosił kościany łeb. Jakoś zaczął się przyzwyczajać do tego paskudztwa. Przynajmniej polowała sama, jakoś nie chciała od niego jedzenia. Może to się jeszcze zmieni, ale jak na razie przynajmniej nie miał problemu z tym, żeby jakoś rozdzielać zwierzaki przy kamieniu. Już dość z tym miał problemów.
Przytaknął mu głową - miejmy nadzieję - przyznał mu rację - ale przynajmniej nie jest jakaś ufna i nie będzie za łatwo jej przekupić czy coś jakby kiedyś ktoś wpadł na taki genialny pomysł - wzruszył ramionami.
- Hm? - spojrzał na kochanka, a następnie na wyspę - mówisz, że wyjście to problem? Wyjaśnisz to? - zapytał, chcąc dokładnie wiedzieć co ich tam czeka. W razie czego przecież będą musieli obmyślić jakiś plan. Może i był narwany ale nie był tak głupi, żeby rzucać się całkiem w nieznane.
Wspinali się na górę, Yako puścił Gawaina przodem, przyglądając się jego narzutce oraz....czemuś innemu, jednak gdy tylko zorientował się, że ktoś na nich czeka, zmienił trochę swój wygląd. Jego futro zmieniło kolor ciemnoszary, jedno ucho zostało naderwane, a na twarzy pojawiło się kilka blizn, tak samo jak na rękach. Koniec ogona za to zrobił się krwistoczerwony. Włosy pozostały śnieżnobiałe, choć lekko się pofalowały.
Lis nie odzywał się, dał Rudzielcowi robić swoje. Dopiero gdy wąsacz się do niego zwrócił, postanowił się odezwać - a nie widać? - zapytał, patrząc na gościa z góry, swoim znudzonym wzrokiem. Głos miał niski i zachrypnięty. Dopiero teraz Gawain mógł zobaczyć go w pełnej krasie, o ile oczywiście nie spojrzał wcześniej za siebie - jestem najemnikiem wynajętym przez pana Keera - odpowiedział w końcu - skoro wiesz co tu się dzieje, to serio myślisz, że Alchemik pójdzie tam bez ochrony? - dodał jeszcze, unosząc jedną brew, poznaczona blizną. Uwidocznił bowiem ślad, który był na co dzień raczej mało widoczny. Przyjął taką rolę, gdyż, miał nadzieję, że to bardziej utwierdzi strażnika, że Gawain jest poważnym Alchemikiem, który wie co robi, a nie idzie na głupa w niebezpieczne miejsce. Poza tym. Komu szkoda jest Najemnika? Idą bo im się za to płaci, a nie koniecznie interesują się swoim własnym bezpieczeństwem.
Skrzyżował ręce na piersi, wyraźnie znudzony i zirytowany. Teraz bardziej przypominał wilka niż lisa, ale może to tylko gra krwistego światła, które było tutaj wszechobecne?

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
Yako i Gawain 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Re: Yako i Gawain
Sob 28 Sty - 17:35
Yako miał rację. Powinien mu zaufać. Cień zwiesił głowę i potarł kark w nędznej próbie rozładowania wstydu.
- Nie o to mi chodziło - wyszeptał pod nosem, zerkając na ukochanego. Delikatnie ujął go za nadgarstek ręki, którą sekundę temu gładził Phantoma.
- Mimo wszystko uważam, że powinieneś bardziej o siebie dbać. Stać cię na kaskaderów. Nikt nie spojrzy na ciebie z góry. Masz jedno życie i jedno zdrowie. Dlatego tak się martwię. - Starał się dotrzeć do Demona na wszelkie sposoby i miał nadzieję, że to będzie jeden z nich. Naprawdę męczyło go zamartwianie się o wszystkich wokoło. Yako, Cosiek, zwierzaki, mniej i bardziej wpływowi znajomi. Nie mógł być wszędzie i dla każdego cały czas... lecz za wszystkich się martwił.
- To prawda, ale nadal musi zaufać nam. A my jej. - Drugie zdanie wypowiedział z pewnym naciskiem i wahaniem. Zaufanie nie przychodziło mu łatwo i wcale nie miał ochoty tego zmieniać.
Droga się nie dłużyła. Kołysanie podestów wymuszało wzmożenie uwagi. Zmiana wyglądu Lisa również dostarczyła Cieniowi paru przemyśleń. Zresztą, skoro o wyglądzie mowa, Yako prezentował się jak na przyzwoitego zawadiakę przystało. Tu i tam jego oblicze przecinały blizny, ucho miał naderwane a głos, gdy się w końcu odezwał, brzmiał jak sól i żwir. Idealnie. Aż mu pozazdrościł. Tylko czy Lis wiedział, że to wszystko pic na wodę? Że w szemranym towarzystwie byłby drugi do odstrzału? Pierwszy nie, ale towarzycho nie lubiło pozerów, oszustów i sprzedawczyków. Yako taki nie był, Keer to wiedział, ale cała reszta mogłaby tka postrzegać Lisa.
Portowy zgromiłby spojrzeniem niedoszłego najemnika, gdyby nie to, że zrobił to dość niepewnie. Dyplomatycznie, można by rzec, by być miłym. Bezpiecznie, bo facet w ogóle się na tym nie znał.
- Widać, widać. Musiałem zapytać. Takie zasady, rozumie pan. - Mężczyzna odchrząknął i podszedł do pulpitu nieopodal. - Muszę panów wpisać  - oznajmił.
Gawain zagryzł dolną wargę. Nie mógł użyć persony handlarza płótnami. Lucjusz całkowicie odpadał. Dodatkowo papiery zezwalające na pobieranie próbek, działania w terenie i tym podobne czynności zostały wystawiona na jego nazwisko.
- Gawain Keer. Alchemik. Gdyby kto pytał, czemu tam lecimy, marzy mi się wyższa posada. Wbrew pozorom mój zawód nie należy do bezpiecznych. - Zacisnął wargi, jakby skosztował cytryny. Faktycznie nie w smak mu było podawanie personaliów komuś obcemu.
Facet to jednak kupił i spojrzał na Yako oczekując podobnej odpowiedzi. Musiał wpisać coś do księgi. Keer spojrzał na ukochanego porozumiewawczo. Odgrywał swoją rolę. Gdy nie otrzymał odpowiedzi już, teraz, zaraz, odchrząknął i ułożył dłonie na biodrach.
- No przedstaw żeś się! Ile mam czekać? - Machnął ręką, po czym obrócił się tyłem do towarzystwa. Inaczej wąsacz zauważyłby jego uśmiech. Dla dodatkowego efektu westchnął ciężko i zapsioczył coś pod nosem.


Yako i Gawain PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





Yako
Gif :
Yako i Gawain 5PUjt0u
Godność :
Lusian/Luci Foxsoul
Wiek :
Wizualnie 25
Rasa :
Lisi demon
Wzrost / Waga :
190/85 //
Znaki szczególne :
Kuleje, Blizna na lewym oku
Pod ręką :
Laska
Broń :
Naginata
Zawód :
W Świecie Ludzi - Aktor/Aktorka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t230-kp-yako https://spectrofobia.forumpolish.com/t1126-yako
YakoNieaktywny
Re: Yako i Gawain
Nie 29 Sty - 10:27
Westchnął i spojrzał kochankowi w oczy - czyli mówisz, żeeee... - specjalnie zawiesił głos - jak chce Cię złapać, to mam zamówić najpierw kaskadera... - zamyślił się - czyyyyli.... - w jego ozach pojawił się dziwny błysk - jak się chcę z Tobą kochać, to też mam kogoś załatwiać? - zapytał po czym zaśmiał się i przytulił go - będę uważać, ale nie odmówisz mi odrobiny adrenalinki, prawda? - zapytał, robiąc szczenięce oczka. Uwielbiał adrenalinę i nic na to nie mógł poradzić, ale jakoś przeżyje bez kaskaderki...jednak nie będzie grzecznie siedział na kanapie, gdy wokół tyle rzeczy do roboty!
- Masz rację. Nie martw się, nie ufam jej w pełni, ale też jakoś muszę sprawdzić na ile mogę ej zaufać. Dlatego ją wziąłem ze sobą. Jak ucieknie to trudno, jak zostanie to może być jakiś znak, że można jednak się nią zająć na poważnie - wyjaśnił, spoglądając na Bestię. Była...niecodzienna i faktycznie niezbyt przyjemna dla oka, jednak co miał ja przez to porzucić? Jak się jej pozbyć ze stajni, skoro się tam zagnieździła? Przynajmniej przyszła sama, a nie z bandą szczeniaków, czy jak tam nazywają się ich młode.
Wywrócił tylko oczami, gdy mężczyzna przyznał, że po prostu musi zapytać. Ale po co? Yako wyglądał na znudzonego i trochę zirytowanego, tym bardziej jak po chwili gość uznał, że musi ich wpisać do jakiejś listy. Co to lista gości czy o co chodzi?
Gawain przedstawił się grzecznie, a Lis musiał coś na prędce wymyślić. Warknął nawet na rudzielca, gdy ten go zaczął pospieszać i coś psioczyć - nienawidzę pracować z Alchemikami - warknął do siebie, ale tak, że wąsacz mógł go spokojnie usłyszeć. Rozczochrał swoje włosy - Grayback - przedstawił się tylko, nie mówiąc czy to imię czy nazwisko - najemnik, nic więcej wiedzieć nie musisz - dodał jeszcze i poruszył nerwowo ogonem. Wyglądał na zniecierpliwionego, jednak nie tak jakby chciał czegoś uniknąć, raczej jakby w jakiejś gildii czy grupie wyznaczono jego jako przydupada alchemika i nie miał nic do gadania. Jeśli wąsacz nie chciał ich nadal przepuścić, warknął poirytowany i podał dane grupy, która....istniała. Jak chciał niech sobie sprawdzi, a to, że już ładne parę lat żadnego Graybacka tam nie było? To już nie jego problem.
W końcu jednak ich puścił, ale Demon nie mógł wyjść jeszcze z roli. W końcu nie byli sami na promie. Zuga na szczęście była posłuszna i siedziała przy swoim właścicielu posłusznie, w trakcie podróży. Lis za to sprawdził czy z bronią wszystko jest ok, obserwując osoby na promie. Może i nie chciał tam być, ale to nie zmieniało faktu, że miał swoje zadanie i musiał je wykonać. I wyglądało na to, że chce je wykonać poprawnie. Nasz klient nasz pan. A to, że mu się jego morda nie podoba czy zachcianki to już inna sprawa.
Gdy już dojechali na miejsce zerknął jeszcze raz na załogę, po czym gwizdnął na Phantoma i rozejrzał się, szukając miejsca by zeskoczyć. Nie było jakoś wysoko, poszedł więc pierwszy, następnie stanął poniżej, czekając, czy rudzielec będzie używał skrzydeł czy da się złapać czy nie - złaź bo się tu zestarzeję - warknął na niego by na końcu złapać Zugo, która zerkała cały czas nieufnie na pozostałe osoby.

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
Yako i Gawain 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Re: Yako i Gawain
Czw 2 Lut - 22:54
Nabrał powietrza w usta i ostentacyjnie je wypuścił, gdy Yako dalej się droczył. Mimo licznych prób Cień nie potrafił przebić się przez upór Lisa. Nawet najbardziej racjonalny argument zdawał się przegrywać z dumą, z różnicą wieku, z doświadczeniem.
- Ani się waż! - rzucił na żart o kochankach. Zaciął usta i włożył dłonie do kieszeni. Doprawdy zabawne.
- Jakbym miał na to jakiś sposób. Po prostu uważam, że producenci i reżyserowie pozwalają sobie na odrobinę zbyt wiele - odparł neutralnie. Skoro jedną z metod utrzymywania bliskiego kontaktu z Yako było leczenie jego obtłuczonego ciała, nie miał zamiaru dłużej protestować.
Czy zabolało? Oczywiście. Czy miał zamiar robić z tego aferę? Nie bardzo. Dlatego szturchnął Demona bokiem i przygotował się na jego odwet.
Powiódł wzrokiem za zwierzęcym spojrzeniem Yako, które padło na człapiącą obok Bestię. Nie patrzył jej w pozostałe, lśniące ślepię, by jej nie prowokować. Najważniejsze, że nie usiłowała go atakować, gdy nie patrzył.
Przy strażniku musiał się powstrzymywać przed śmiechem. Chociaż raz to on mógł obserwować poddenerwowaną drugą połówkę.
- Czegóż się tak pieklisz? To zaledwie formalność. - Potarł usta otwartą dłonią, by ponownie ukryć wkradający się, niechciany grymas.
- To w pełni wystarczy - odpowiedział strażnik z miną a'la Panie, ja tu tylko pracuję i naskrobał, co musiał. Potem uniósł płochliwe spojrzenie na Gawaina.
- Nie mogę jednak obniżyć opłaty za przewóz. Rozumie pan, to ryzyko, gdyby ktoś się.
- Nasz cech ma środki, żeby dostać się na wyspę bez niczyjej pomocy, ale są mało opłacalne w tej sytuacji. Nie było nas tu. - Bezceremonialnie mu przerwał. Wcisnął wąsatemu taryfę wraz z solidną porcją farmazonów i szczodrą nadpłatą. Uśmiech jaki wykwitł na pyzatej twarzy mile połechtał Gawaina.
Ho! Ho! Ho! Chyba zrobiłem mu prezent miesiąca.
Zauważywszy zawstydzone spojrzenie i wykwitającą niepewność, zasłonił się dłońmi.
- To dla was. Nawet proszę nie zaczynać. Trochę nam się jednak śpieszy.
- Gdyby ziemia więcej takich jak pan nosiła, byśmy byli w raju! -  Strażnik schował monety do kieszeni, zamknął i zakluczył księgą, po czym zaprosił ich na pokład. Nagle stał się kapitanem. Za ile osób harował?
- Mój syn kończy niebawem siedem lat i przez tę zarazę -  splunął przez burtę, a za nim wychudły sternik, który golarkę widział trzy dni temu - myślałem, że nie nazbieram na prezent. - Odcumował unoszącą się nad przepaścią łajbę i zadął w gwizdek, dając sygnał sternikowi.
- Reaguje tylko na to, a tak to małpuje. Nie jest zbyt lotny! Ha! - Wąsacz zaniósł się ciepłym rechotem, trzymając się za brzuch. W końcu się uspokoił i machnął ręką, którą następnie wskazał cel ich podróży. Keer zerknął nieufnie na sternika. Facet jak w transie mechanicznie wykonywał manewry. Patrzył tylko i wyłącznie na dziób łajby i kręcił tym swoim kółkiem.
- Podlecimy nad środek Karuzeli, ale dość wysoko, bo czasem ta centryfuga potrafi wyrzucić coś. Lub kogoś. Zupełnie jakby nie chciała ich przyjmować. - Wzruszenie ramionami wskazywało, że była to zupełnie naturalna okoliczność przyrody w tych stronach. Gawain posłał Yako porozumiewawcze spojrzenie. Niepocieszone. Jakoś redbull przestał działać nawet na emocjonalnym poziomie.
W końcu dotarli nad kręcące się osiedle domków pokrytych... czymś. W dole - nie okazał się on zbyt odległy, wbrew wcześniejszym zapewnieniom. Liczył sobie ze 3 metry. - zobaczyli mieszkańców tarzających się w trawie, śpiewających w fontannie miłosne, pełne tęsknoty pieśni oraz parę stojącą na rękach, która kłóciła się o to czy paznokcie dłoni podlegają pod pedicure.
Keer podziękował i czym prędzej dołączył do Yako.
- Zestarzejesz? Chyba odzyskasz ze 795 lat. Co to, kurwa, ma być? - Wskazał na zastaną scenę i stanął bliżej ukochanego. Gdzieś tam pewnie była wiocha osób pionowych inaczej i ryb uważających się za humanoidy, ale to nie był ten adres.
- Nie prowokuj ich, dobra? - Dodał niepewnie. Wiedział, że było źle, ale żeby aż tak? Stali pośrodku pierdolnika, a ich transport ulotnił się, a jakże, w czerwoną dal.
- No dobra. Spróbujmy pobrać próbki i proszę, bardzo proszę, nie wcieraj, nie wdychaj i nie jedz nic. - Spojrzał Yako prosto w oczy, lecz zaraz powiódł wzrokiem ku parze, która właśnie zaczęła się "kopać", czyli okładać się po twarzach. A oni wydawali się najtrzeźwiej myślący.


Yako i Gawain PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





Yako
Gif :
Yako i Gawain 5PUjt0u
Godność :
Lusian/Luci Foxsoul
Wiek :
Wizualnie 25
Rasa :
Lisi demon
Wzrost / Waga :
190/85 //
Znaki szczególne :
Kuleje, Blizna na lewym oku
Pod ręką :
Laska
Broń :
Naginata
Zawód :
W Świecie Ludzi - Aktor/Aktorka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t230-kp-yako https://spectrofobia.forumpolish.com/t1126-yako
YakoNieaktywny
Re: Yako i Gawain
Nie 5 Lut - 11:40
Uśmiechnął się do niego i przeczesał jego włosy na boku głowy - Gaw....na razie nie planuję, żadnych filmów akcji, w których będę skakał z helikopterów czy wybiegał z walącego się budynku - zachichotał nisko - teraz mam grać kulawego wilkołaka, co ja tam mogę robić niebezpiecznego, hmm? - uniósł białą brew na to pytanie i poruszył puchatym ogonem - nie martw się, będę uważał. Zawsze mogę się wymówić, że przez kontuzję wolę tego unikać - dodał jeszcze z uśmiechem i ucałował kochanka w czoło. Czasem martwił się aż za nadto.
Na słowa Cienia tylko warknął. Widać było, że nie jest zadowolony z tego zadania. No ale kasa to kasa. Obserwował poczynania rudzielca ze znudzeniem wypisanym na twarzy. Ba! Nawet w trakcie drogi do Karuzeli, ziewnął szeroko, otwierając mocno swoją zębatą paszczę, ukazując swoje białe, demoniczne perełki, które tylko czekały na to, żeby zatopić się w czyimś ciele. Jeśli złapał wzrok wąsacza, tylko oblizał się i wyszczerzył złowrogo. Po chwili jednak musieli się już szykować do zejścia na ląd.
Z dołu złapał Phantoma i puścił go, po czym pogłaskał po kościstym karku. Jeśli trzeba było złapał też Cienia po czym odprowadził wzrokiem ich transport. Zaraz jednak rozglądnął się po okolicy i zamrugał - Nantekotta?! - rzucił, nie mogąc uwierzyć własnym oczom - Zuga noga - warknął na Bestię, gdy ta zaczęła węszyć i się rozglądać zbyt zaciekawiona okolicą. Wolał nie łapać jej potem na jakimś dachu czy czymś.
- Nie wiem czy by się wiele zmieniło - pokazał język ukochanemu, gdy ten uznał, że Lis raczej odmłodnieje niż się zestarzeje - jak mi w ogóle poszło? - zapytał jeszcze, przekręcając lekko głowę, zupełnie jak psiak, który oczekuje pochwały, ze przyniósł patyk. Tylko w jego wypadku raczej zamiast patyka, była by raczej zakrwawiona ręka, za którą jeszcze leciałby wrzeszczący właściciel, do którego jeszcze nie dotarło, że zaraz padnie i się po prostu wykrwawi.
- Za kogo mnie masz? - zapytał i rozejrzał się, ruszając przed siebie, co jakiś czas pilnował Bestii, żeby ta nie polazła nie wiadomo kiedy. Prychnął jeszcze i spojrzał na rudzielca urażony - nie pomyliłeś mnie z Furorem? - zapytał. On nie brał do paszczy czego popadnie, a też nie był na tyle głodny by musiał teraz zaraz się na kimś posilić.
Trzymał się blisko ukochanego - doooobra panie alchemik - zaczął i poprawił chwyt na Naginacie. Wolał jej nie odkładać - to czego potrzebujesz? - zapytał, bo nie do końca wiedział co by mógł teraz zrobić. Jakie próbki potrzebuje i jak mu pomóc, czy faktycznie robić tylko za ochroniarza jakby ktoś nagle postanowił się poprzytulać - kurde...z tego by wyszedł ciekawy film zombie - dodał jeszcze, spoglądając jak jakaś dwójka dzieci goniła się...w zwolnionym tempie....do tyłu....z czego to ten goniący miał zabawkę, którą chciał ten uciekający. I...to zwolnione tempo było...no cóż...udawane. Ale i tak dzieciak z zabawką wydawał się zdyszany i krzyczał (oczywiście w zwolnionym tempie), żeby dziewczynka za nim oddała mu zabawkę i zwolniła bo nie nadąża.

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach