Wenerwi

avatar
GośćGość
Wenerwi
Sob 18 Maj - 14:56
Imię jego to Wenerwi. Niegdyś można było usłyszeć jego pełne miano, które brzmiało Wenerwi de Motu.

Przynależy do rasy Cyrkowców.

Wygląda na lat około 19, wedle ludzkiej miary. W rzeczywistości jednak więcej widział już wiosen.

Domem jego jest Kraina Luster.

Włada mocą dominacji nad umysłem bestii, pirokinezą tudzież aerokinezą.

Potrafi dobrze władać bronią białą, konkretnie sztyletem, jak i palną, to jest klasycznym rewolwerem, oprócz tego liznął nieco karate.

Rangą jego jest poskramiacz.

Co do wyglądu, jest szpetny, ale szpetotą interesującą. Wychudzony, wygląda jak żywy szkielet. Mieści się gdzieś w górnych granicach przeciętnego wzrostu, aczkolwiek przez ciągłe garbienie się zdaje się być niższym, niż faktycznie jest. Jego twarz jest w trudnym do określenia, nieforemnym kształcie. Oczy nieco skośne, wiecznie przymrużone, o barwie ciemnoniebieskiej. Policzki o nienaturalnie białej karnacji bardzo zapadnięte. Przez podbródek przebiega szrama - ślad po dawnej ranie. Włosy są w kolorze śnieżnej bieli. Z czoła chłopaka podnosi się para niewielkich, zakrzywionych do wewnątrz rogów. Od nasady karku aż do lewego obojczyka ciągnie się tatuaż przedstawiający węża wbijającego zęby w ramię Wenerwiego.

Charakter? Już dawno w niepamięć odeszły czasy, gdy Wenerwi był idealistą wierzącym w to, że któregoś dnia życie Cyrkowców stanie się znośne. Odkąd samotnie uciekł z podpalonego cyrku, jego psychika jest w stanie takim, jakby ją zmięto, podarto, rzucono na ziemię i podeptano. Zniknęły z niego najmniejsze nawet resztki dawnej empatii i wiary w lepszą przyszłość, zastąpione przez chorą żądzę kontrolowania innych i brutalność w działaniu. Gwałtowna strata wszystkich swoich nadziei sprzed lat wraz ze wszystkimi, którzy znajdowali się w cyrku, oraz wszystkie sprzeczne z jego niegdysiejszą naturą czyny, jakich się dopuścił, zmieniły go w zimnego i wyrachowanego mordercę. Trudno określić, jakimi motywami się kieruje podczas popełniania swoich licznych zbrodni na osobach, które niczym mu nie zawiniły, acz można pokusić się o stwierdzenie, że czyni to proprio motu. Często zdarza się mu mieć halucynacje, zarówno wzrokowe, jak i słuchowe. Jednym z jego głównych, a, być może, jedynych celów jest przedostanie się na Ziemię i zemsta na wszystkich ludziach, których tam spotka, a drugim - skontaktować się w jakiś sposób ze swoim zmarłym przybranym bratem i ukochaną dziewczyną, co nigdy, jak dotąd, nie udało się mu podczas halucynacji.

Poniższy zapis jest tłumaczeniem rękopisu odnalezionego w spalonym domu będącym niegdysiejszą kryjówką Wenerwiego i prawdopodobnie przedstawia część jego długiej i zawikłanej historii.

Cały świat pogrążony był w wieczornym mroku. Na horyzoncie widoczne było tylko jedno, jedyne miejsce, które emanowało światłem - był to namiot wszystkich kolorów tęczy stojący gdzieś za miastem. Blask zalewał arenę, wymykając się poza kolorowy materiał, i czyniąc twarze ludzi siedzących na trybunach podobnymi jedna do drugiej. Śmiechy, oklaski i okrzyki pozostałe po występie clownów powoli milkły, przerwane donośnym dźwiękiem gwizdka - oznaką, że oto rozpoczyna się kolejna część pokazu. Na trybunach zalegała niemal całkowita cisza przerywana tylko cichymi piskami dam, gdy zza kulis na piasek wynurzył się umięśniony, masywny lew. Jego mięśnie wyraźnie prężyły się pod płową sierścią, a grzywa skrzyła się w świetle. Tak, zwierzę wyglądało imponująco.
Jednak nie jego obecność zrobiła na publiczności takie wrażenie. Wszystkie oczy utkwione były w małym chłopcu, który stał na jego grzbiecie, jedną ręką trzymając się jego grzywy, drugą niedbale podrzucając na dłoni bicz. Nie tylko to było zaskakujące: z głowy dziecka sterczały dwa niewielkie różki. W szumie dziesiątek otwieranych jednocześnie programów i przewracanych kartek widzowie odnaleźli nazwisko tego chłopca: był to "Wenerwi de Motu, chłopiec, który tak oswoił się ze zwierzętami, że niemal stał się jednym z nich". Szmer podziwu wydobył się z piersi każdego prawie widza.
Tymczasem lew, wraz ze swym poskramiaczem, a zarazem zakładnikiem na grzbiecie, wykonał kilka niebezpiecznych i niemożliwych do wykonania dla większości lwów manewrów: skakał przez spiralnie wirujące płonące koła, wspinał się na piramidę z drewnianych pudeł, chodził po drabinie, a na koniec wrócił za kulisy na tylnych łapach oblany rzęsistym deszczem oklasków padającym ze wszech stron na jego i na dosiadającego go chłopca. Co ciekawe, nikogo nie zainteresował fakt, iż twarz chłopca przez cały czas trwania występu pozostawała taka sama: nie wesoła, nawet nie obojętna, lecz smutna. (...)

- Bądź dzielny, Mark. Wiem, że nienawidzisz ludzi, tak jak wszyscy. Ale uwierz mi, nadejdzie dzień, w którym nikt nie będzie nam dyktował, co robić. - niebieskooki trzymał dłoń na ramieniu swego przybranego brata. Znali się, odkąd przyszli na świat, dokładnie tego samego dnia i godziny - i może to dlatego utworzyło się między nimi tak silne połączenie. Idealistyczny, pełen nadziei Wenerwi i nieśmiały, cichy Mark.
Chłopak o kruczoczarnych włosach podniósł szmaragdowe włosy na brata, z wyrazem twarzy takim, jakby chciał mu coś powiedzieć, coś wyjątkowo ważnego. Ale nic takiego nie zrobił. Zamiast tego bez słowa objął przegub ręki spoczywającej na jego barku i przytulił ją sobie do policzka - i tym gestem wbił się w pamięć swojego brata najmocniej. (...)

Dziewczyna o długich, kasztanowych włosach opadających jej na plecy obejmowała niebieskookiego w pasie, kryjąc głowę w jego poszarpanej, znoszonej koszuli. Ten związek był dla nich obojga, młodej diwy i poskramiacza, odtrutką na otaczającą ich rzeczywistość mrocznych wnętrz cyrku, zdeformowanych ciał, potu oblewającego całe ciało i świateł z areny, które nie oślepiały już ich oczu przywykłych doń po latach występów. Rzeczywistość wiecznego zniewolenia przez istoty ludzkie. Rzeczywistość wypracowanych ruchów, gestów i słów, zaciskania zębów i kontynuacji swego niekończącego się spektaklu zwanego życiem - a  przynajmniej nędzną imitacją tego, co zwą życiem ci, którzy mogli go doświadczyć - w ciągłym oczekiwaniu na spełnienie się powtarzanych przez Wenerwiego jak mantrę słów:

- Nadejdzie dzień, kiedy nikt nie będzie nam dyktował, co robić...
(...)

Stał na polanie, czując krew kapiącą z zadrapań na całym ciele, i patrząc bezradnie na płomienie szalejące nad namiotem. Wiedział, z czym powinien się liczyć, planując wielką ucieczkę - nie wiedział tylko, że reszcie nie uda się uciec razem z nim. Nie przypuszczał, podkładając podczas występu ogień pod namiot, że nadpalony szkielet namiotu runie w dół, odcinając drogę ucieczki większości Cyrkowców. Nie przypuszczał, że belka oderwana spod sufitu zgruchocze kręgosłup Marka, a kruczoczarny umrze bez najcicgszego choćby jęku. Nie przypuszczał, że on i jego diwa, biegnąc desperacko w stronę wyjścia, potkną się o porzuconą przez kogoś skrzynię i rozłączą od siebie - i że, podczas gdy on wydostał się spod zwałów zajmującego się ogniem materiału, jego diwa gdzieś tam będzie dusić się dymem.
Patrzył, bezradny, na to, jak rozpada się wszystko, co
- w tym miejscu rękopis się urywa.


Ostatnio zmieniony przez Wenewri dnia Sro 5 Cze - 6:20, w całości zmieniany 3 razy

Powrót do góry Go down





Vyron
Gif :
Wenerwi 5PUjt0u
Godność :
Vyron Laraziron
Wiek :
Wygląda na 30 lat
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182 cm / 76 kg
Pod ręką :
Sakiewka z pieniędzmi, sakiewka z kryształowym pyłem, oprawiony klejnot "Tchnienie Muzy", pałasz, rewolwer czarnoprochowy typu Le Mat, sztylet w cholewie buta.
Broń :
Pałasz, rewolwer typu Le Mat, sztylet w bucie
Zawód :
Dręczyciel ludu pracującego i pasożyt społeczny
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t141-vyron-laraziron https://spectrofobia.forumpolish.com/t1124-vyron
VyronDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Re: Wenerwi
Pon 3 Cze - 12:36
Pragnę poinformować, że  Twoja postać powinna mieć 3 moce (2 własne i 1 rangowa) oraz 3 umiejętności.

Edytuj proszę swoją kartę i dodaj brakujące elementy.



----------------------------------------------------------------------------------------------------------



Cieszę się, że moce i umiejętności zostały dodane, ale ośmielam się twierdzić, że w swoich opisach jesteś zbyt lakoniczny/lakoniczna.
Mocy się nie czepiam, ponieważ pochodzą one z listy "Mocy i umiejętności." Jednakowoż mam zastrzeżenia odnośnie umiejętności postaci.


"Potrafi dobrze władać bronią białą, jak i palną, oprócz tego liznął nieco sztuk walki."


Proszę o sprecyzowanie:
- o jaką broń białą chodzi? (wybierz jeden typ)
- o jaką broń palną chodzi? (wybierz jeden rodzaj)
- jaką sztukę walki opanowała postać? (wybierz jedną)



-----------------------------------------------------------------------------------------------

Widzę, że poprawki zostały wprowadzone.

Uprzedzam o ewentualnej konieczności dostosowania (uwzględnienia i poprawy) czasu działania mocy z tzw. listy "Mocy i umiejętności", jeśli te kiedykolwiek (decyzją administracji lub osób za nie odpowiedzialnych) ulegną zmianom.


KARTA POSTACI ZAAKCEPTOWANA. Życzę miłej gry.

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach