Lian Mei

avatar
GośćGość
Lian Mei
Czw 3 Paź - 22:01








Lian Mei
(vel Angel Dust)

Who am I?


× 68 lat (wizualnie około 25/30) × Cień × Siedem Nieszczęść - Nieczystość ×
× Miejsce zamieszkania - Kraina Luster/Świat Ludzi × Pseudonim - Angel Dust ×





How do I look like?


Zapadłeś w sen. Głęboki sen, pełen wizji mniej lub bardziej wyraźnych. Dostrzegasz zarys postaci pochylającej się nad tobą, podczas gdy ty leżysz w w łóżku, zaplątany w pościel. Smukła sylwetka z początku nie posiada określonej płci, jednak z czasem odkrywasz, że jest to mężczyzna. Na ten moment wcale ci to nie przeszkadza, nawet gdy nieznajomy powoli znajduje dla siebie miejsce na twoich biodrach. Zdaje się idealnie tam pasować, toteż nie protestujesz i napawasz oczy widokiem. Palcami sięgasz do długich, czarnych włosów które w dotyku okazują się być miękkie. Ich zapach przypomina ci jaśmin którym twoja matka w dzieciństwie obsadziła rabaty pod oknem, choć chwilę później wyczuwasz cierpką woń zielonej herbaty. Zapamiętasz to połączenie. Blada, pozbawiona niedoskonałości skóra przywodzi na myśl najdelikatniejszą porcelanę, którą gospodarz trzyma pod kluczem w kredensie i oferuje wyłącznie najbardziej wyjątkowym gościom. Poczułeś się doceniony? Odłóż ten zachwyt na później, gdyż właśnie dostrzegasz czarne jak bezgwiezdna noc oczy otoczone woalką długich rzęs. Czujesz na sobie ten wzrok, czujesz go w taki sposób, jakby był czymś o wiele bardziej materialnym niż szczupłe dłonie otulające twą twarz. Drobny, lekko zadarty nos i blade, wąskie usta. Masz je tuż przed oczami i gdy dystans maleje na tyle, byś poczuł ciepły oddech na swoich wargach, bez zastanowienia sięgasz po pocałunek. Chcesz go ponaglić, ale do twoich uszu dociera stłumiony śmiech i westchnienie, a postać oddala się nieznacznie i posyła ci karcące, choć rozbawione spojrzenie. Nie tak szybko.
Patrzysz jak nieznajomy niespiesznie zsuwa z ramion czarne, zdobione w wyszywane złote chryzantemy tradycyjne kimono i zawieszasz wzrok na długiej szyi, wąskich ramionach i subtelnie zarysowanych pod skórą obojczykach. Twoje ręce same odnajdują drogę do krągłych bioder, gdy palce zdążyłeś już wsunąć pod skraj materiału. Miękkość skóry aprobujesz niskim pomrukiem; właśnie tego oczekiwałeś.




What am I like?


Chcesz poznać bliżej. Zrozumieć. To oczywiste. Na języku plączą ci się pytania, ale z czasem odnajdujesz właściwe słowa i przerywasz milczenie marszcząc przy tym nieznacznie brwi.

Dlaczego tak rzadko się uśmiechasz?

To proste. Rzadko kiedy mam ku temu powód. Mogę zaoferować ci jeden z palety moich fałszywych uśmiechów, ale skoro właśnie zdradziłem ci że takowe posiadam, chyba wolałbyś ich nie oglądać. Cieszą mnie specyficzne rzeczy. Pytasz jakie? No cóż. Cierpkość herbaty na końcu języka. Głos jaskółek krążących za oknami. Dobra książka i słodycze, co do których potrafię być wybitnie wybredny. Przepadam za samotnością i dniami pełnymi ciszy, za zapachem świeżo wypranych ubrań i ciepłem nagrzanego przy kominku koca.

Ulubiony kolor? Kwiaty? Muzyka?

Lubię wiele kolorów, choć głównie ubieram się na czarno. Czerń pozwala innym odcieniom rozkwitnąć, wspaniale je eksponuje. Szkarłat, złoto, chłodna zieleń. Jak wspomniałem wcześniej, jestem wybredny i dlatego na ogół sam szyję to, co na siebie zakładam. Skoro pytasz o kwiaty, przynieś mi następnym razem białe kalie albo czerwoną pajęczą lilię. Róże nigdy nie zagościły w moim sercu, uważam,że są tandetne. Tak samo jak wasza dzisiejsza muzyka... choć w sekrecie przyznam, że przepadam za Laną del Rey. Czy to wystarczy?

Jeżeli mogę, chciałbym też zapytać o coś bardziej osobistego. Czy byłeś kiedyś zakochany?

Oh. Rzeczywiście osobiste pytanie. Skoro już musisz wiedzieć, byłem. Nieodwzajemnione uczucie. Nie wierzę bym kiedykolwiek był w stanie obdarzyć kogoś podobnym uczuciem, ale przeżywam chwilowe rozterki serca i zdarzają mi się przelotne zauroczenia. Kiedy pożywiam się snami często otrzymuję pierwiastek tego, co wy ludzie zwykliście nazywać emocjami. Mam ich wiele, choć im dłużej od ostatniego posiłku tym ich mniej. Cenię sobie jednak tę różnorodność i uważam, że jest piekielnie interesująca.

Czy jesteś zły?

Zły? Nie wierzę by ktokolwiek był stricte zły z natury. Nic nie jest czarno-białe, pomiędzy znajduje się rozmaitość odcieni które staram się zauważać. Czy jestem zły, ponieważ nie jestem człowiekiem? Jestem zły, ponieważ żywię się waszymi snami i pragnieniami? Czy może w końcu jestem zły przez wzgląd na moją bezpruderyjność? Nie potrafię odpowiedzieć ci na to pytanie. Podążam za instynktem ale chyba nigdy nie wyrządziłem nikomu większej krzywdy. Chyba, że wliczamy w to złamane serca.

Sypiasz z każdym czy tylko z wybranymi?

Widzę, że nie brak ci pewności siebie. Zdradzę ci tajemnicę; nie sypiam z nikim. To co zdaje ci się realne jest tylko snem i stworzoną przeze mnie iluzją, najbardziej luksusową i precyzyjną jaką potrafię stworzyć. Obserwuję z boku. Ja wiem czego pragniesz, znam twoje najskrytsze fantazje i pozwalam ci w nie wierzyć. Ale sam nigdy z nikim nie spałem. Zabawne, prawda?

Faktycznie, jestem zaskoczony. Nie odczuwasz takiej potrzeby?

Naturalnie, że odczuwam. Powtórzę po raz kolejny: jestem wybredny. Na dodatek największą satysfakcję sprawia mi widok osoby, której wydaje się że już prawie mnie ma. Możesz nazwać mnie manipulantem, chyba zwyczajnie jestem złośliwy. I cenię sobie moją wolność, zarówno cielesną jak i tę serca. A teraz, mój drogi... czas się obudzić.




Abilities



» Tian
Moc skoncentrowana w oczach, więc co za tym idzie, aby jej użyć Lian zmuszony jest nawiązać kontakt wzrokowy. Za jej pomocą może unieruchomić nieszczęsną ofiarę, czemu towarzyszy uczucie podobne do paraliżu. On natomiast może poruszać się swobodnie, choć ze zdolności zmuszony jest korzystać rozsądnie. (Ograniczenie: Czas trwania - maksymalnie 2 posty, co najmniej 5 postów odpoczynku. Jednokrotne użycie w trakcie jednego wątku, w innym razie wzrok ulega pogorszeniu a w przypadku nadużycia może się to skończyć jego utratą.)

» Mantra
Technika oparta na przywołaniu - ale z odwrotnym skutkiem. Lian często bywa w Ludzkim Świecie, jakkolwiek rozwlekłe podróże mu nie w smak. Nigdy nie posługuje się swoim prawdziwym imieniem lecz jedynie pseudonimem Angel Dust. Osoby które są dla niego w jakimś stopniu wyjątkowe (lub co bardziej prawdopodobne - ma u nich jakiś dług) znają jego personalia i trzykrotne ich wypowiedzenie skutkuje przeniesieniem Liana w miejsce, w którym ów osoba się znajduje. (Ograniczenie: Jeśli Lian w czasie przywołania znajduje się w jakimś wątku, to musi on zostać zakończony. Może zostać ponownie przywołany dopiero gdy wróci do Krainy z której go przyzwano poprzednim razem. Nie może zostać przywołany przez NPC i swoje multikonta. Nie można go przywołać w walce/misjach.)

» Tworzenie iluzji - ranga (działa 3 posty, potem 2 posty przerwy; obejmuje max 2 zmysły na raz, działa na obszarze 40 m² w zasięgu wzroku postaci – im dalej, tym iluzja mniej szczegółowa)

« Zielarstwo - posiada zaawansowaną wiedzę z zakresu znajomości ziół jak i ich wykorzystania. Potrafi przyrządzić eliksir, truciznę czy zwyczajny macerat jaśminowy do włosów.

« Posługiwanie się bronią białą - Lian uzbrojony w sam nóż stanowi już spore zagrożenie, o katanie trzymanej w szafie nie wspominając.

« Anatomia - ludzkie (jak i nie-ludzkie) ciało nie jest mu obce. Wie jak zadać ból ale również jak go uśmierzyć za pomocą własnych sprawnych palców i dłoni.





Pieces of me


Cień nie posiada cienia. Fizycznie owszem, taki był powszechny fakt. Merytorycznie ujmując, Lian jakiś tam cień posiadał. Własny, personalny, skrywany głęboko w sercu i noszony od dekad.
Ludzki Świat zawsze go fascynował. To zabawne biorąc pod uwagę, iż Kraina Luster oferowała szersze spektrum osobliwości. Liana przestały już owe szokować, zżył się z nimi jak z własną skórą i prędko zaczęły mu się przykrzyć. Za to ludzie... oh, ludzie. Ci byli nieprzewidywalni. W inny sposób niż mieszkańcy jego ojczystej krainy, to musiał przyznać po latach obcowania z jednymi i drugimi. Człowiek był zatrważająco kruchy w swej konstrukcji - zarówno fizycznej jak i psychicznej. Niewielki wstrząs i rozpadali się jak domek z kart, wybuchali feerią emocji i wymykali mu się z rąk. Lian lubił zarówno tworzyć jak i niszczyć swe misterne budowle. Po cichu, z rozmysłem i satysfakcją. Miał też inne tendencje, o wiele bardziej autodestrukcyjne niż można się było spodziewać. W pogoni za pragnieniem odczuwania sięgał po różne dostępne środki. Wikłał się w romanse, których nigdy nie pozwolił skonsumować. Sięgał po używki w ilościach, które człowieka dawno posłałyby na tamten świat. Kruszył się i powstawał od nowa, gdy głód doskwierał mu coraz bardziej i wracał do tej monotonnej pętli jaką była jego egzystencja - i jaką jest nadal.

» Październik 1972 roku zapadł mu szczególnie w pamięć. Deszczowa aura jesieni i wszechobecny pęd jaki niemal go obezwładniał był tym, czego oczekiwał po nowojorskich uliczkach. Zewsząd otaczali go mężczyźni odziani w garnitury oraz kobiety w modnych garsonkach skrytych pod płaszczami. Miasto świateł, miasto postępu, miasto konkluzji. Jego własnych rozterek, które wieczorami topił w alkoholu i fencyklidynie. Szukał czegoś, ale sam nie potrafił tego nazwać - więc się bawił. Nie było dnia w którym Lian nie zawitałby do klubu o szemranej reputacji z nazwą, której nie był w stanie spamiętać. Akceptował zamawiane mu przez absztyfikantów drinki, udawał zainteresowanie i uczył się tego kim tak naprawdę jest człowiek. Ku jego zaskoczeniu okazało się, że jest on czymś więcej niż tylko snami na których mógłby się pożywić. Słuchał o ich marzeniach, niepowodzeniach, pracy, dzieciństwie i nadziejach, żałując iż sam nie posiadał własnych. Dopiero po jakimś czasie poznał słowo określające ten dziwny afekt; zazdrość.
Miesiące mijały, a Lian wciąż odwiedzał te same miejsca. Zmieniał towarzystwo, w kaprysie kolory płaszcza i nawet nauczył się prowadzić samochód. Na licencję nie miał co liczyć, ale grono oddanych wielbicieli nigdy nie przejmowało się takimi błahostkami gdy przyszła mu ochota na wycieczkę za miasto. Czasami w ich towarzystwie, czasami sam - bez znaczenia. Liczył się ruch i poczucie kontroli której na co dzień mu brakowało. W ten sposób poznał Pana C., mężczyznę, który wywrócił jego dotychczasowe życie do góry nogami.

Był grudzień, śnieg zalegał na ulicach a on zapragnął kolejnej wycieczki. Samochód minął tabliczkę z napisem "New York City wishes safe trip!" i zaledwie kilka kilometrów dalej odmówił posłuszeństwa. Zwolnił, przetoczył się jeszcze kawałek i ostatecznie zatrzymał całkowicie pośrodku niczego. Lian siedział przez chwilę za kierownicą skonsternowany, nie mając zielonego pojęcia jak zachować się w takiej sytuacji. Było zimno, ciemno i ogarnęła go panika. W końcu pojawiły się nerwy i wysiadł na moment żeby zapalić i przemyśleć całą tę sprawę na chłodno. Zupełnym zbiegiem okoliczności jadący z naprzeciwka samochód mignął światłami, na co w pierwszym odruchu Lian odpowiedział środkowym palcem sądząc, że ktoś robi sobie z niego żarty. Na całe szczęście właściciel rachitycznego Cadillaca nie odebrał tego personalnie i zatrzymał się obok nie gasząc silnika. W końcu wysiadł z niego wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna owinięty szczelnie w gruby szalik i z czapką na głowie. Miał czerwony nos ale życzliwy uśmiech, a także całkiem przyjemny tembr głosu.
— Podwieźć cię gdzieś? Zaraz sypnie śniegiem, nic tutaj nie dojedzie — powiedział wesoło, a Lian poczuł jak cała złość momentalnie z niego wyparowała. Wpierw wziął to za ulgę i wdzięczność, z czasem zrozumiał, że trafiło go coś zupełnie innego. Zgasił papierosa i spojrzał bezradnie na samochód, po czym wzruszył ramionami i otulił się ciaśniej lekkim płaszczem.
— W porządku. Gdziekolwiek, jestem przyjezdny.
Zupełnie nietutejszy.
Nieznajomy niezdarnie przedarł się przez zaspę, zaklął pod nosem gdy śnieg nasypał mu się do buta i otworzył mu drzwi w niemym zaproszeniu, z którego Cień skorzystał. W samochodzie było równie zimno co na zewnątrz, co wyjaśniało ubiór mężczyzny. Nie narzekał, bo po prawdzie chociaż bez ogrzewania - był to jedyny sprawny samochód na jaki mógł w tej chwili liczyć.

Podczas jazdy dowiedział się kilku rzeczy. Jego uprzejmy dobroczyńca miał na imię C., dwadzieścia osiem lat na karku i mieszkał w małej suterenie na przedmieściach. Pracował jako stolarz i ledwo wiązał koniec z końcem, ale nijak nie przeszkadzało mu to w idiotycznie optymistycznym podejściu do życia. Zaoferował Lianowi herbatę i miejsce na wysłużonej kanapie pod miękkim kocem oraz swoje towarzystwo. Cień skorzystał ze wszystkich dostępnych opcji z zaciekawieniem pochłaniając kolejny kubek herbaty i coraz to nowsze fakty dotyczące gospodarza. Kot plasujący mu się na kolanach widocznie rozpoznał w Lianie miękkie serce do wszystkich podobnych mu stworzeń i wraz z nim zasnął w plątaninie kocy. Zasypiał w ten sposób przez kolejne kilka tygodni, z owym kotem, tanią herbatą ekspresową i głupimi choć nie pozbawionymi uroku krotochwilami Pana C. Czas mijał, jednak natura była nieubłagana. Lian zgłodniał, a mężczyzna goszczący go w swoich progach stanowił aż nadto kuszący kąsek. Cień popełnił tylko jeden błąd; Pan C. był już zakochany.

Nie potrafił wytrzymać kolejnych dni. Świadomość że nie jest w stanie sprostać oczekiwaniom mężczyzny dotknęła o osobiście a coraz częściej padające ze strony Pana C. zachwyty na temat wybranki jego serca doprowadzały Liana do szaleństwa. Stało się to nieznośne do tego stopnia, że pewnego dnia po prostu zniknął. Bez słowa wyjaśnienia uciekł z jego życia tam, gdzie przecież od zawsze było jego miejsce. Do Krainy Luster i dusznych, sennych iluzji. «





Whispers among tags



● Posiada udomowionego kruka dostarczającego jego pocztę. Ptak nazywa się Ashme i Lian karmi go wyłącznie kurczęcymi sercami.
● W Świecie Ludzkim nie posługuje się swoim prawdziwym imieniem. Pseudonim Angel Dust jest inną nazwą narkotyku do którego ma szczególne upodobanie - fencyklidyny.
● Jako Cień nie potrzebuje pożywienia, choć z lubością wlewa w siebie hektolitry herbaty.
● Mimo iż jego wyobraźnia jest bogata i barwna a on sam reprezentuje Nieczystość, nigdy nie uprawiał seksu. W snach tworzy jedynie iluzje a sam biernie obserwuje i czeka na obiad.
● Ma typowo azjatyckie rysy twarzy co podkreśla zamiłowaniem do tradycyjnej kultury Chin oraz Japonii.
● Chętniej spędza czas pośród ziół niż ludzi.
● Za kokainę lub bilet na koncert Lany del Rey zrobiłby prawie wszystko.
● Jest kapryśny i nigdy nie wiadomo czego się po nim spodziewać.
● Szczególnym sentymentem darzy wszelkiej maści ptaki, lisy i węże.
● Czyta wszystko co wpadnie mu w ręce. Od przepisów na gulasz po literaturę piękną.



Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Lian Mei
Pią 4 Paź - 21:24
Niezmiernie się cieszę, że do nas dołączyłeś! Miło mi powitać Cię po drugiej stronie lustra :hearts:

Lian Mei C9ST1s0

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach