Powiedz mi, czy byłeś kiedyś w...?

Thorn
Gif :
Powiedz mi, czy byłeś kiedyś w...? 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Już dawno nie spał tak kamiennym snem. Po powrocie z wyjątkowo durnej misji eskortowania usmarkanego dziecka z piaskownicy na zjeżdżalnię, po prostu padł na posłanie swojego szerokiego łoża i nie zdejmując nawet butów, zasnął.
Przespał prawie całą noc. Nie śniło mu się nic, nie czuł nic. nawet wtedy, kiedy ktoś postanowił zdjąć go z łóżka, zawlec pod prysznic, rozebrać, umyć, zawlec przez całe zamczysko do najwyższej wieży i usadzić na drewnianym krześle.
Obudził się dopiero, kiedy ciało uznało, że już wystarczy mu snu. I jakież ogromne było jego zdziwienie, bowiem nie obudził się w miękkiej pościeli, a przykuty do chybotliwego krzesła.
- Mmhhmhmhmmm!? - próbował coś powiedzieć, ale solidny knebel blokował mu usta i język, uniemożliwiając wyartykułowanie jakiegokolwiek słowa. Zmarszczył brwi i pociągnął mocno, ale liny którymi związane zostały jego dłonie z tyłu mebla, ani myślały się poluźnić. Tak samo sznur na nogach.
Z przerażeniem odkrył... że jest nagi! No, prawie, bo miał na nogach jedynie skarpety.
Bogowie.
Skarpety.
Naprawdę?
Ktoś, kto postanowił go rozebrać i usadzić na krześle, uniemożliwiając ucieczkę, zostawił mu skarpety?
Żałosne.
Poruszył się na krześle i był to jego pierwszy błąd, bo Upiorny poczuł jak jego pośladki zapadają się w dziurę w siedzisku. Uczucie dotyku nieheblowanego drewna na zadzie, to raczej nie spełnienie marzeń czy fantazji.
- Mmhmggghhhmm! - spróbował znowu, ale pomieszczenie było puste, ciemne i zimne. Czy był jeszcze w swoim zamku? W domu?
Chłodne powietrze wywołało dreszcz, który przebiegł po nagiej skórze. Co za zwyrodnialec zostawił mu tylko skarpety!

Powrót do góry Go down





Anomander
Gif :
Powiedz mi, czy byłeś kiedyś w...? 5PUjt0u
Godność :
Anomander van Vyvern vel Christian Thurm
Wiek :
Wizualnie: 45 lat
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
198 cm / 105 kg
Pod ręką :
Torba medyczna (apteczka), manierka z alkoholem, klepsydra, sztucer, nóż.
Broń :
Nóż, sztucer Purdey kalibru 375 H&H z celownikiem Swarovski Z8i.
Zawód :
Naukowiec
AnomanderNieaktywny
Anomander, przeszedł przez cały pokój i podszedł do okna wychodzącego na piękną panoramę górskich szczytów. Zachodzące słońce, którego ostatnie promienie oświetlały twarz skrzydlatego i wnętrze pokoju w najwyższej wieży zamku Dunkelheit, mogło dostrzec przywiązanego do krzesła Arystokratę i delikatny uśmiech goszczący na twarzy skrzydlatego mężczyzny. Może to i lepiej, że już zachodziło? Przynajmniej nie będzie musiało oglądać tego wszystkiego, co się w owej wieży za kilka chwil rozegra.  
Skrzydlaty pożegnał „dzienną gwiazdę” wzrokiem, po czym odszedł od okna i podszedł do lustra aby dokładnie się sobie przyjrzeć. Klasa. To było właściwe słowo, którym można było opisać jego wygląd. Czarne, wypastowane na wysoki połysk buty, ciemnografitowy, szyty na miarę garnitur z bordową poszetką w brustaszy, takiego samego koloru kamizelka i czarna koszula czyniły z niego Boga elegancji. Uśmiechnął się do swojego odbicia rozpinając pod szyją dwa guziki koszuli. W wewnętrznej kieszeni marynarki miał jeszcze bordowy krawat, ale dzień dzisiejszy był zbyt piękny by przejmować się formalnościami.
Usiadł w fotelu ustawionym pod ścianą i czekał, aż Upiorny Arystokrata się obudzi. Miał naprawdę dużo czasu.
Kiedy Aeron w końcu się obudził i wydał z siebie pierwsze, zakłócające słodką ciszę, dźwięki,  Anomander czuł się w obowiązku zareagować
- Ćśśśś ... Cichutko, koteczku – powiedział jadowitym, zimnym szeptem, po czym wstał z fotela - Będziesz miał jeszcze sposobność pohałasować.
Podszedł do krzesła i nachylił się naprzeciwko rogatego mężczyzny, w chwili gdy ten po raz drugi wydał z siebie dźwięk.
- Lubisz być nieposłusznym skurwysynkiem, co ? – powiedział głaszcząc zakneblowanego mężczyznę po policzku po czym wyprostował się - Wiesz co, zapalimy tu sobie świeczki.
Powiedziawszy to podszedł i powoli, niemal z namaszczeniem, zaczął podpalać kolejno knoty świec stojących w wielkim kandelabrze - Sam rozumiesz, klimat to podstawa. Takie dyskretne światło kilkunastu świec pozwala się rozluźnić i poczuć pewniej. Poza tym pozytywnie nastraja.
Powiedziawszy to, przeszedł za plecy przywiązanego do krzesła mężczyzny i nachyliwszy się tuż koło ucha swojej ofiary, niemalże z uczuciem, wyszeptał
- Pewnie jesteś ciekawy, co tu robisz i o co właściwie chodzi, prawda? Niestety, koteczku, nie mam zamiaru odpowiadać na Twoje pytania.
W jego głosie dało się wyczuć, satysfakcję i coś jeszcze.
- Powiedz mi Skarbie, czy byłeś kiedyś w tureckim więzieniu? – powiedziawszy to, złapał go pewnym, mocnym chwytem tuż u podstawy rogów i odgiąwszy mu głowę do tyłu, zbliżył usta do jego ucha, by po chwili przesunąć mokrym, gorącym i rozwidlonym jak u gada językiem po małżowinie, a na sam koniec, objąć jego płatek wargami składając na nim delikatny, lecz gorącu pocałunek.
Grunt to atmosfera.

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Powiedz mi, czy byłeś kiedyś w...? 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Cisza jaka panowała początkowo w pomieszczeniu, wwiercała się w mózg, dając do zrozumienia, że nikt nie usłyszy pomruków i jęków uwięzionego Księcia. Domownicy byli zajęci czym innym, z resztą, rzadko kiedy zaglądali w te części zamku. Sam Aeron nie bardzo poznawał gdzie dokładnie się znajduje, mrok bowiem nie pomagał w zorientowaniu się w terenie.
Szarpnął się jeszcze kilka razy ale sznur jeszcze bardziej tylko wbijał się w nadgarstki i kostki. No i zapadał się w krześle... Szybko zrezygnował z prób oswobodzenia się w ten sposób.
Skupił się na swojej mocy ale... Nic się nie stało. Czy to możliwe, żeby w tym pokoju nie było nic z metalu? A może w jakiś sposób zakłócał działanie magii.
Panika narastała w nim w każdej chwili i przestawalo mu się to podobać. Nie przyznawał się nikomu, ale miewał ataki fobofobiczne, które same w sobie byly błędnymi kołami. Bał się, że okaże strach. Czyż to nie ironia losu?
Chłód sprawiał, że gęsia skórka przebiegała po jego ciele jak stado małych robaczków. Cholerne skarpety wcale nie pomagały!
I gdy nagle uslyszał jak ktoś podnosi się, a następnie do jego uszu dotarł znajomy głos, prawie krzyknął z zaskoczenia.
- Mhamhomammem! - co miał brzmieć: "Anomander!", gniewnie, ale ostatecznie stało się żałosnym memłaniem knebla. Poczuł jak fala złości zaczyna ogarniać jego ciało.
A więc był w domu, w wieży swojego doradcy. O co mu chodzilo?
Sens słów dotarł do niego z opóźnieniem i sprawił, że Upiorny szerzej otworzył oczy. Sposobność do hałasowania? KOTECZKU!? Jak on śmie!
Odraza spadła na niego jak grom z jasnego nieba, kiedy Opętaniec pochylił się i pogłaskał go po policzku. Gdyby nie knebel i więzy, odgryzłby mu ten palec.
- Whyhmumh mhnim! - "Wypuść mnie" też brzmialo jakoś mało przekonująco...
Obserwował go kiedy skrzydlaty zapalał świece. Tysiące pytań zalewało jego umysł, ale wyglądało na to, że nie pozna odpowiedzi. Ach, cholerny knebel!
Panika znowu ukłuła boleśnie, kiedy Anomander przeszedł za niego. Thorn nie mógł się odwrócić, bo krzesło, chociaż chybotliwe przez dziurę w siedzisku, nijak nie chciało się obrócić. Manewrowanie szyją też było ograniczone.
Nie sądził, że da się jeszcze szerzej otworzyć oczy, a jednak jemu to się udało. Pytanie było tak dziwaczne i niezwiązane, że aż wszczęło w głowie Arystokraty alarm. Nie wiedział co się dzieje, za co i dlaczego!
Chwyt za rogi, tuż u ich podstawy wywołał głośny jęk, zniekształcony kneblem. Nagie ciało wygięło się w łuk na tyle, na ile pozwalało krzesło. Przechylony w tył, mógł zobaczyć twarz Anomandera. Jego własna zdradziła wstydliwy sekret - podniecenie.
Mokry język mężczyzny, jego oddech i sama obecność oraz dłonie na rogach... Aeron poruszył się tam, gdzie wcale nie chciał się poruszać. Mocny rumieniec zalał jego lico a z ust zaczął się sączyć jęk. Przybrał na sile, kiedy nagle Opętaniec objął ustami płatek ucha Upiornego i zaczął ssać.
Pocałunek ten był jednocześnie najcudowniejszą i najstraszliwszą rzeczą jaką skrzydlaty mógł uczynić. A młody Vaele, doświadczając spazmów, oddychając ciężko i mając rozkosz wypisaną na twarzy, modlił się by przestał i nie przestawał.
Przestań...
... i daj mi więcej!

Powrót do góry Go down





Anomander
Gif :
Powiedz mi, czy byłeś kiedyś w...? 5PUjt0u
Godność :
Anomander van Vyvern vel Christian Thurm
Wiek :
Wizualnie: 45 lat
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
198 cm / 105 kg
Pod ręką :
Torba medyczna (apteczka), manierka z alkoholem, klepsydra, sztucer, nóż.
Broń :
Nóż, sztucer Purdey kalibru 375 H&H z celownikiem Swarovski Z8i.
Zawód :
Naukowiec
AnomanderNieaktywny
Słysząc dziwny, stłumiony dźwięk wydobywający się z ust Aerona, który dzięki kneblowi mógł być wszystkim, począwszy od „wypuść mnie” a na „srać mi się chce” skończywszy, skrzydlaty skrzywił się i na odlew zdzielił go w twarz. Nie zbyt mocno, ale też nie przesadnie lekko. Ot, taki konkubencki kuksaniec ostrzegawczy. Kto jak kto, ale Anomander miał wprawę w okładaniu po gębie bezbronnych istot. Ba! Gdyby żył w Polsce, to dzierżyłby nawet tytuł Championa Niebieskiej Karty.
- Zamknij się. – powiedział z mieszaniną zniecierpliwienia, odrazy i wielkopańskiego zadęcia - Zamiast skamleć i ślinić się jak upośledzony pies, delektuj się ciszą i okolicznościami.
Uśmiech który mu posłał można by uznać za niemal czarujący, gdyby nie fakt, że oczy Skrzydlatego zamieniły się w gadzie ślepia. O tak, Bestia była tuż pod skórą, a on uwielbiał to uczucie.
Widząc reakcję rogatego na zadane pytanie, uśmiechnął się nieznacznie.
No tak, skąd niby ten nieszczęśnik miał wiedzieć czym jest Turcja? Cóż, to pytanie tylko z pozoru było nieprzemyślane. Jak większość zadawanych ludziom pytań, miało ono stanowić swoistą grę wstępną do tego co będzie dalej. Oj tak, już niedługo Młody Pan Vaele dogłębnie dowie się, co się dzieje w tureckich pierdlach z takimi gładyszami jak on.
Anomander (wróciwszy za plecy skrępowanego Upiornego) zaczął ściskać, pocierać i masować rogi u nasady, aby z wolna przesuwać się ku górze i ponownie opaść do nasady, zmieniając jednakże rytm ruchów i siłę nacisku. Nie przestawał ssać płatka ucha swojej ofiary.
- Podobało ci się to? – zapytał cichym szeptem - No pewnie, że Ci się podobało, w końcu jesteś mała świnką.
Jedna z dłoni Skrzydlatego przesunęła się na szyję Aerona, tylko po to by lekko się na niej zacisnąć utrudniając mu oddychanie.
O tak, przyduszanie partnerki to zdecydowanie jedna z jego ulubionych metod osiągania satysfakcji. Zaraz po wiązaniu, torturach, dominacji i kilku innych, bezecnych a nawet okrutnych zabawach.
Dokładnie obserwował reakcje swojej ofiary. Śledził puls, częstotliwość oddechów i inne oznaki reakcji organizmu na tak specyficzne pieszczoty. O tak! Interesowały go zwłaszcza fizyczne objawy podniecenia.
- Wiesz czym jest prawdziwa, męska przyjaźń? – wyszeptał namiętnie Rogatemu wprost do ucha, a chwilę później za jego słowami poszedł gorący i wilgotny język.

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Powiedz mi, czy byłeś kiedyś w...? 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Upiorny Arystokrata z każdą sekundą był coraz bardziej przestraszony. Nie pojmował co się stało, dlaczego został związany. Dlaczego Anomander rozebrał go i... Serwował mu teraz te wszystkie bodźce. Aeron łapał się na tym, że niektóre sprawiają mu przyjemność, budząc jakieś pierwotne pokłady fantazji, ale wstydził się odruchów tak bardzo, że aż twarz płonęła my żywym ogniem.
Strzał w twarz otrzeźwił go nieco. Mężczyzna poczuł jak wzbiera w nim złość. Jeśli w końcu się uwolni, obedrze gada ze skóry. Ta zabawa wcale nie była śmieszna.
Nie zdążył nic powiedzieć ani zareagować dając upust złości, bo Opętaniec na poważnie zajął się pieszczeniem rogów. Skąd wiedział, że to czuły punkt? Nie wiadomo, pewnie odkrył to przez obserwację, jak większość rzeczy dotyczących młodego Vaele. Ponoć Upiorny był czasem jak otwarta księga...
Teraz na pewno. Był obnażony, dyszał mimo knebla, wyginał ciało w spazmach rozkoszy, pojękiwał i drżał. Mimo niechęci i strachu, odpowiadał na zabiegi Anomandera silnym podnieceniem. Nie mógł już ukryć tego, że jest rozpalony.
Słowa skrzydlatego dochodziły do Aerona jakby z oddali. Nie zastanawiał się długo nad sensem, bo pożądanie zalało mu umysł, wypełniło każdy zakamarek jaźni i upiło go słodyczą samej zapowiedzi tego, do czego może zaraz dojść, a czego Thorn bardzo chciał. Anomander... Ten piekielny gad naprawdę cudownie zajmował się rogami.
Gdy ponownie poczuł ciepło i wilgoć języka, szarpnął się mocno. Ile by dał, by się uwolnić, złapać van Vyverna, pozbawić ubrań i...
Wstyd malował na jego twarzy wyraz uległego, zdominowanego pasywa, kiedy w głębi duszy liczył na odwrotną rolę gdy tylko Opętaniec go uwolni.
Krzesło było cholernie niewygodne, ale mimo to, Aeron raz po raz wypychał lekko biodra, nie mogąc powstrzymać odruchu. Nie mógł już udawać, że dotyk Anomandera jest mu obojętny. Ciało zdradzało prawdę.
Gdy nagle dłoń skrzydlatego zacisnęła się na gardle Arystokraty, Thorn wydał z siebie bardzo wstydliwy jęk, który zdradził podniecenie. Knebel utrudniał mówienie, teraz doszła do niego silna ręka odcinająca dopływ powietrza...
Vaele zaczął się szarpać, walcząc o oddech. Szybko poczuł skutki, mroczki przed oczami ukryły Anomandera w ciemnych plamach. Jak tak dalej pójdzie, Aeron straci przytomność... I będzie tego żałował, bo skoro Opętaniec potrafi tak dobrze rozgrzać, to aż strach pomyśleć jak fantastycznym może być kochankiem.

Powrót do góry Go down





Anomander
Gif :
Powiedz mi, czy byłeś kiedyś w...? 5PUjt0u
Godność :
Anomander van Vyvern vel Christian Thurm
Wiek :
Wizualnie: 45 lat
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
198 cm / 105 kg
Pod ręką :
Torba medyczna (apteczka), manierka z alkoholem, klepsydra, sztucer, nóż.
Broń :
Nóż, sztucer Purdey kalibru 375 H&H z celownikiem Swarovski Z8i.
Zawód :
Naukowiec
AnomanderNieaktywny
Ku niemałej radości Anomandera, reakcje Upiornego świadczyły o tym, że podobała mu się ta gra wstępna. To dobrze, bo już niedługo i Anomander będzie miał coś co lubi.
Jeszcze tylko kilka chwil.
- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie, ale nie mam o to żalu. Wszystko ci wyjaśnię. – stwierdził skrzydlaty, a następnie wyjął knebel z ust ofiary.
Teraz, gdy rogaty mężczyzna był już rozpalony, chciał dokładnie słyszeć jego głos. Nic nie mogło go zakłócać ani tłumić. Mimo tego, Upiorny nie nacieszył się długo brakiem knebla, bo Anomander położywszy mu rękę na policzku, wsunął kciuk do ust. Poruszał nim przez chwilę w przód i w tył, zmuszając skrępowanego rogatego do tego, żeby go ssał i pieścił językiem.
- Widzę, że ci się podoba nasza mała zabawa. – powiedział, dostrzegając ruchy bioder swojej ofiary i jego nabrzmiałą męskość, której nie dało się już ukryć.
Wyjął palec z gorących i mokrych ust Aerona i przesuwając nim najpierw po szyi a następnie po klatce piersiowej i brzuchu, dotarł aż do męskości, spragnionej rozkoszy płynącej z bardziej intensywnych i dogłębnych pieszczot, oraz zdradzającej rzeczywisty stan Upiornego,
Nie dotknął jej jednak.
Wyprostował się, podszedł krok bliżej i przesunął językiem po lekko rozchylonych wargach, na których gościł teraz delikatny uśmiech.
O tak!
Taka wstrzymywana zabawa smakuje najlepiej.
- Wytłumaczę ci na czym polega prawdziwa męska przyjaźń. Chcesz tego? – zapytał, i w tym samym momencie brutalnie rozszerzył nogi mężczyzny, przez wsunięcie pomiędzy nie najpierw jednaj swojej nogi, a później dostawienie drugiej i stanięcie w lekkim rozkroku. Stał teraz pomiędzy nimi, mając dostęp do najbardziej intymnych i skrytych przed wzrokiem postronnych, miejsc na ciele swojego przyjaciela, opiekuna i chlebodawcy.
Nadeszła pora by się odwdzięczyć za całe dobro jakiego zaznał.

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Powiedz mi, czy byłeś kiedyś w...? 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Ku niezadowoleniu Arystokraty, Anomander nie musiał robić wiele, żeby rozpalić rogatego do czerwoności. Upiorny dyszał, wił się jak piskorz i jęczał, zły na samego siebie. Po co to wszystko? Dlaczego jest tak upokarzany przez własnego doradcę? Smok miał mu służyć a nie więzić i... bawić się w to wszystko.
No chyba, że naprawdę chciał jedynie seksu. Skoro tak, to przecież wystarczyło powiedzieć, Aeron był łaskawy i starał się zaspokajać potrzeby swoich przyjaciół. Oczywiście w granicach rozsądku ale seks ze skrzydlatym byłby ciekawym doświadczeniem i dla Thorna. Zwłaszcza, że niedawno wszedł w posiadanie ciekawego artefaktu zdolnego zmieniać płeć.
Myśli o tym, jak to byłoby poczuć się jak kobieta całkowicie przysłoniły zdrowy rozsądek. Podziałały jeszcze bardziej stymulująco, dlatego kiedy Anomander wyjął knebel, Aeron jęknął głośno a strużka gorącej śliny pociekła mu z kącika otwartych ust. Wydychane powietrze było gorące a jego twarzy mokra od potu. Uniesione ku górze nasady brwi sprawiały, że wyglądał jak niewinna dziewica którą właśnie postanowiono splugawić.
- Po co to wszystko? - zapytał, z trudem panując nad rozedrganym od podniecenia głosem - Czemu mnie więzisz, gadzie? - ponowił pytanie - Te więzy nie są konieczne. Uwolnij mnie, a nie spotka cię kara. Dam ci czego pragniesz... - wysapał - Czego obaj pragniemy, wężu. - dodał, bo zrozumiał, że nie ukryje tego, że sam również chce zbliżenia.
Chciał powiedzieć coś więcej, ale Anomander wetknął mu do ust swój kciuk. Słony smak skóry mężczyzny drażnił nieco język, był tak odmienny od smaku kobiety... jednak mimo tego, Aeron zatańczył językiem wokół palca. Był do tego niemal przymuszony, bo Opętaniec wsuwał go i wysuwał, prowokując ruchy. Gorąca, wodnista ślina ponownie pociekła mu z ust kiedy wyjął kciuk i zjechał nim w dół.
Westchnął pod pieszczotą, odrzucając głowę w tył. Jak mogła mu się nie podobać? Przecież mimo skrępowania, van Vyvern sprawiał mu tylko przyjemność. Ogromną przyjemność. Nawet strzał w twarz był teraz sprowadzony do pieszczoty związanej z seksem.
- A tobie nie? - odpowiedział pytaniem. Nie było sensu udawać, że ciało ignoruje dotyk. Gdy palec zjechał niżej, Arystokrata poczuł drgnięcie na dole i wilgoć, która postanowiła wyjść na spotkanie z dłonią doradcy.
Nie dotknął go.
Zawód i wstyd były okropnym uczuciem, rogaty cofnął biodra próbując ukryć męskość i to, że jest już wściekle gotowy. Bardziej już nie mógł.
Cholerne rogi, dlaczego tak łatwo go doprowadzić do tego stanu? Anomander poznał sekret i co z nim zrobi...? Tego nie wie nikt.
- Jesteś głupcem. - stwierdził z wyrzutem Upiorny - Chce ci się rżnięcia? Mogłeś poprosić mnie o kobietę, mężczyznę, kogokolwiek. - dodał krzywiąc się co wyglądało niezbyt przekonująco przy akompaniamencie jęków i rumieńca na twarzy - Może nawet gdybyś zrobił to z pokorą, pozwoliłbym ci zrobić to ze mną. To byłaby męska przyjaźń. Nie ta farsa. - poruszył się na krześle.
Gdy tamten rozszerzył jego nogi, na powrót ukazało się to, co tak skrzętnie próbował ukryć szlachcic. Pełna gotowość. Napięte mięśnie ud i łydek.
Pierś Arystokraty unosiła się gwałtownie kiedy oddychał. Dobrze, że nie widział go w tej chwili nikt poza Anomanderem. Upiorny długo nie mógłby pozbyć się tej skazy, jaką jest utrata godności przez bycie zgwałconym przez własnego poddanego.

Powrót do góry Go down





Anomander
Gif :
Powiedz mi, czy byłeś kiedyś w...? 5PUjt0u
Godność :
Anomander van Vyvern vel Christian Thurm
Wiek :
Wizualnie: 45 lat
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
198 cm / 105 kg
Pod ręką :
Torba medyczna (apteczka), manierka z alkoholem, klepsydra, sztucer, nóż.
Broń :
Nóż, sztucer Purdey kalibru 375 H&H z celownikiem Swarovski Z8i.
Zawód :
Naukowiec
AnomanderNieaktywny
- Czego obaj pragniemy? – powiedział skrzydlaty lekko przechylając głowę na lewą stronę - Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że tak mówisz. Jeśli zaś chodzi o to, czemu cię więżę, to przecież tego nie robię. Ja jedynie ograniczam zakres twoich ruchów. Przyznaj, czegoś takiego jeszcze nie próbowałeś, co?
Skrzydlaty wydawał się być rozbawiony tym co mówiła jego ofiara. Koniec końców, skąd Upiorny może wiedzieć, czego oni obaj pragną?
Pytanie o przyjemność zignorował, ale nie spoliczkował go. Jego myśli pochłaniało to, czemu za chwilę się odda. Był o krok od spełnienia własnych pragnień i tylko to się teraz liczyło.
Uśmiech, jaki zawitał na jego twarzy, miał w sobie coś nienaturalnego. To nie był zwykły grymas powstający w wyniku napięcia mięśni twarzy po obu stronach ust i w okolicach oczu.
Już nie.
- Tak, Aeronie, chce mi się rżnięcia, i uwierz mi, będę rżnął tak, jak już dawno nie miałem okazji … – powiedział skrzydlaty kucając pomiędzy nogami związanego i opierając łokcie na jego udach - Ale zanim będę rżnął, to dowiesz się czym jest prawdziwa męska przyjaźń. – powiedziawszy to wyjął z kieszeni skalpel i pokazał go związanemu - Męska przyjaźń to coś pięknego. To stosunki oparte na wzajemnej życzliwości, równości, zrozumieniu, współczuciu, szacunku i pewności tego, że ten drugi stanie zawsze po twojej stronie. W prawdziwej męskiej przyjaźni nie ma miejsca na taką miłość jakiej oczekujesz. Nie martw się, pomogę Ci to zrozumieć. Nie podałem ci znieczulenia, zatem jeśli chcesz, możesz krzyczeć. Co ja mówię. „Możesz”? Ty będziesz krzyczał. Będziesz wył i skowyczał jak nigdy wcześniej
Powiedziawszy to uśmiechnął się i położył jedną dłoń na kroczu Aerona, tak by napiąć skórę na mosznie, a drugą dłonią, tą uzbrojoną w skalpel, wykonał nacięcie, przez które wycisnął jego jądra na zewnątrz.
- Zapomniałem o nożyczkach. Posiedź tu grzecznie, a ja za chwilę wrócę. – powiedział, pstrykając palcem w jedno z wyłuskanych jąder.
Anomander może i był niezwykle tolerancyjnym holendrem, ale zdecydowanie nie należał do miłośników męsko-męskiej miłości greckiej. Cóż, nawet tolerancja ma swoje granice.

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Powiedz mi, czy byłeś kiedyś w...? 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Upiorny Arystokrata skrzywił się na słowa Anomandera. Nie znosił takiego bełkotu. Mowienia, dla samego mówienia, dla kłapania ozorem. Wszystko co powiedział tamten nie miało teraz sensu. W istocie więził Aerona, przywiązał go do stołka, nagiego i teraz prowadził swoją chorą grę która miała prowadzić... do seksu? Do upokorzenia prędzej, bo gdyby chciało mu się zabaw, przeszedłby do sedna. Na razie on był ubrany, a rogaty całkowicie pozbawiony ubrań i było widać jak na dłoni, że jest już mocno przygotowany do jazdy.
Przewrócił oczami kiedy tamten powiedział o rżnięciu. No to czemu się do tego nie zabiera? Doprawdy, dziwaczne gry lubił skrzydlaty. Złość mieszała się teraz z podnieceniem i zniecierpliwieniem, Thorn miał dosyć tych rozmów. Jeśli ma do czegoś dojść, to niech dojdzie teraz bo inaczej skończy się na bólu głowy.
Kiedy tamten przykucnął między jego nogami, Arystokrata poprawił się na stołku, cofając biodra. Co on, ma zamiar... ustami? Nie to, żeby szlachcic jakoś oponował ale nie spodziewał się takiego obrotu wydarzeń. Mimo to, widok lądującego między nogami Anomandera sprawił, że na jego policzkach wykwitł rumieniec a usta rozchyliły się, wypuszczając gorący oddech.
Widok noża jakiego używają medycy sprawił, że Aeron prawie połknął własny język. Otworzył szerzej oczy i zaczął się rzucać, chcąc zmusić van Vyverna by się cofnął.
- Tiberius, co ty wyprawiasz? - rzucił, celowo używając jego prawdziwego imienia - Odłóż to natychmiast i rozwiąż mnie! Masz jeszcze szansę bym zapomniał o tym przedstawieniu! Pomyśl! I nie rób głupstw! - jego krzyk przerodził się w błaganie.
Wykład Opętańca był dziwaczny i zmroził Arystokracie krew w żyłach. Zimny pot wystąpił mu na czoło. patrzył na skalpel z przerażeniem w oczach a razem ze strachem... pojawił się jeszcze większy strach, bo mężczyzna zaczynał panikować. Mechanizm ruszył, machina razem z nim. Strachem zaczął napędzać swoją fobię. Szarpanie na krześle zmieniło się w walkę o to, co najcenniejsze.

Krzykiem nie można było nazwać tego, co wybrzmiało w sali i potoczyło się zapewne wszystkimi korytarzami nieużywanego skrzydła zamczyska. Aeron Vaele wył jak zarzynane zwierzę, kiedy Anomander z niesamowitą precyzją sprawiał mu ogromny ból. Ból którego nawet nie dało się opisać.
Wrzeszczał, rzucał się na krześle, na przemian dławił się swoją śliną i łzami, które potokiem pociekły z obu oczu. Dlaczego nie działała żadna z jego mocy!? Dlaczego był bezbronny!?
Ciałem wstrząsały straszliwe konwulsje a głos powoli zaczynał zdradzać oznaki chrypki, kiedy Upiorny wił się przywiązany do mebla. Nie wytrzyma długo.
Umilkł na chwilę, przygryzając usta do krwi kiedy tamten oznajmił, że musi na chwilę wyjść. Pstryknięcie wywołało kolejną falę krzyku.

I tak krzyczał, przez następne minuty które w jego mniemaniu trwały wieczność. Krzyczał aż zdarł gardło, aż opuściły go wszystkie siły. Nie wiedział czy krwawi, nie widział co Anomander z nim zrobił. Więzy wbijały się boleśnie w nadgarstki kiedy próbował się uwolnić.
W końcu jednak zrezygnował. Opuściwszy głowę, umilkł łykając upokorzenie przyprawione słonością potu i łez. Znalazł się na granicy omdlenia, ale trudno powiedzieć czy z bólu czy samego wycieńczenia.
Miał dosyć.
A miał wrażenie... że Tiberius dopiero zaczął się bawić.

Powrót do góry Go down





Anomander
Gif :
Powiedz mi, czy byłeś kiedyś w...? 5PUjt0u
Godność :
Anomander van Vyvern vel Christian Thurm
Wiek :
Wizualnie: 45 lat
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
198 cm / 105 kg
Pod ręką :
Torba medyczna (apteczka), manierka z alkoholem, klepsydra, sztucer, nóż.
Broń :
Nóż, sztucer Purdey kalibru 375 H&H z celownikiem Swarovski Z8i.
Zawód :
Naukowiec
AnomanderNieaktywny
Jakże przewrotnym bywa charakter istoty, która z wolna zaczyna piąć się ku górze. Jak wiele, w owej istocie, znajduje się nagle pychy i głupiej, niepotrzebnej dumy. Jak łatwo jest przestać dostrzegać, że w gruncie rzeczy jest się tylko skromnym gównem, które przykleiło się do burty wspaniałego statku i radośnie woła „Płyniemy!”.
Jak łatwo …
A przecież to wszystko mogłoby się potoczyć zupełnie inaczej. Mogliby teraz siedzieć i popijać wino na jednym z balkonów, śmiejąc się z przygód ostatnich dni. Mogliby rozmawiać o ekonomii i strategii. Mogliby uczyć się medycyny. Mogliby …
Tak, mogliby wiele, gdyby tylko Aeron nie zapomniał, że w tym smutnym, życiowym tandemie „gówno-statek” to on jest owym gównem. Gdyby tylko poprosił. Gdyby powiedział: „Proszę, przyjacielu, nie rób tego. Wybacz jeśli czymkolwiek zawiniłem”. Wtedy wszystko mogłoby potoczyć się inaczej.
Niestety nie potoczyło się.
Słysząc słowa związanego Aerona, Anomander pokręcił głową, jakby był rozczarowany głupotą swojego podopiecznego. I to ma być dyplomacja? To ma być owa osławiona umiejętność zjednywania sobie ludzi? Żałosne.
- Myślę cały czas Aeronie – odpowiedział jakby ze smutkiem - Myślę, że jesteś nadto butny, a twój styl życia, jest zbyt konsumpcyjny. Nie martw się jednak, pomogę ci. Kiedy już z tobą skończę, będziesz miał usta pełne lepkiej, słodkiej dla uszu i serca, pokory.
Powiedziawszy to wykonał cięcie.
Gdy opuszczał pomieszczenie, Aeron jeszcze krzyczał. Co za mazgaj. Tyle krzyku po jednym przyjacielskim pstryczku.
Skrzydlaty powrócił po krótkiej chwili trzymając w dłoni długi kij na końcu którego znajdowała isę pętla założona na szyję … czegoś.
- Wybacz mi zwłokę Aeronie, musiałem jeszcze coś załatwić. Nie przejmuj się, za chwilę utnę ci jaja i będzie prawie po sprawie/
Zrobił krok naprzód i pociągnąwszy za kij, wprowadził do pokoju monstrum stworzone przez połączenie wielu ciał w jedno. Długie i ze wspólnym układem pokarmowym.
- Zobacz kto cię odwiedził Aeronie! – powiedział skrzydlaty radośnie, po czym popchnął monstrum wydające upiorne jęki i pochrząkiwania do przodu, w stronę Aerona - To przecież Alden, Bianka, Caius i kilka osób ze służby. Wszyscy oni są znacznie lepsi niż na początku. Teraz zajmują mniej miejsca, mogą spać w jednym pokoju i zużywają znacznie mniej pożywienia. Nazywają się teraz Abcdeservus Anomanderi. Wspaniały prawda? – uśmiechnął się podchodząc do siedzącego Upiornego - A Ty, Aeronie, staniesz się częścią mojego dzieła. Częścią czegoś wielkiego. Przypadnie ci honorowe miejsce na samym szczycie. Będziesz głową, a wtedy nazwę was Aabcdeservus Anomanderi. – pochylił się, pociągnął mocno za wyłuskane z worka mosznowego jądra, po czym otworzył nożyczki i obciął je jednym sprawnym ruchem.
- No i jesteś kapłonem. Niewielka to dla ciebie strata bo dzieci i tak mieć nie chciałeś. – zaśmiał się skrzydlaty przechodząc z tyłu krzesła i przewracając je do przodu.
Aeron upadł na twarz. Bolało. Czyli to nie był sen.
- Teraz przymocuję usta Aldena do końca Twojego układu pokarmowego. Będzie bolało jak nie wiem co, ale to nic. Po pierwsze poświęcasz się dla nauki a po drugie pamiętaj, że mnie to boli bardziej. W końcu jesteś moim ulubionym Upiornym Arystokratą. Pewnie gdybym odczuwał pociąg seksualny do mężczyzn, przez samym połączeniem was w jeden super organizm, zabawiłbym się z twoim rewersem. Rżnąłbym cię tak, że aż wióry by leciały. Niestety, nie jestem zwolennikiem męsko-męskiej miłości greckiej. – powiedział otwierając specjalną klapę w krześle leżącego teraz na twarzy Aerona - W związku z tym, że jesteś moim ulubieńcem, na ostatni segment waszej „Upiornej Stonogi” wybrałem kobietę. Czy to nie wspaniałe? Będziesz mógł kopulować sam ze sobą i to tyle razy, ile tylko będziesz chciał lub będziesz w stanie złapać ostatni segment.
Zaśmiał się i przyłożywszy twarz sługi do miejsca gdzie plecy tracą swa szlachetną nazwę, rozpoczął pomiary i wyznaczanie linii.
Aeron w jednym miał rację. Anomanderowi bardzo chciało się rżnięcia.

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Powiedz mi, czy byłeś kiedyś w...? 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Nie byłby zły, gdyby Anomander go tak zostawił. Ból jaki odczuwał w dole był okropny ale bardziej paliło upokorzenie. Nawet na wojnie nie czuł się w ten sposób - zmiażdżony. Pozbawiony możliwości obrony. Jak można było zrobić coś takiego? Gad twierdził, że mu wszystko wyjaśni a jednak Upiorny nie rozumiał po co ten teatrzyk. Sprawianie drugiej osobie krzywdy faktycznie może kogoś bawić, ale nie sądził, że Opętaniec posunie się do czegoś takiego.
Niewiele o nim wiedział i kiedy skrzydlaty powrócił, przekonał się, że nie wie o nim prawie nic. Kiedy zobaczył wprowadzoną kreaturę, prawie zachłysnął się własną śliną. Szarpnął się na krześle ostatkami sił, nie dlatego, że się bał tego monstrum. On po prostu poznał twarz dziwactwa, stworzonego w wielu korpusów.
- Zzzabiję cię. - powiedział zachrypniętym głosem, a łzy ponownie napłynęły do tęczowych oczu. Pozbawił go nie tylko godności... Pozbawił go jego najbliższych. Stworzył z Aldena, Bianki i Caiusa to...coś. Jaki był tego cel?
- Jesteś zepsuty do szpiku kości. - dodał z pogardą i kiedy tamten zbliżył się do niego, splunął mu w twarz - Jesteś najgorszą z chorób jaka może toczyć ten świat. - syknął - Pamiętaj, droga nie kończy się w Krainie Luster. Znajdę cię i zniszczę.
Nie chciał nawet patrzeć na swoich przyjaciół połączonych w jedno. Widok był nie dość że obrzydliwy, to jeszcze bolesny.
Kiedy tamten użył nożyc, Aeron wrzasnął ponownie zdzierając gardło już prawie całkowicie. Nowa fala bólu zalała umysł i nie pozwoliła zebrać myśli. Niech to się wszystko skończy...
Upadek był tylko kolejnym bodźcem, w całym tym przedstawieniu. Kolejną igłą która wbiła się boleśnie, potęgując ogólne uczucie bólu.
Nie wiedział czy rozbił nos, czy czoło, czy może po prostu zalewały go łzy. Znalazł się na podłodze i krzycząc z poczucia niesprawiedliwości i wściekłości, próbował miotać się po deskach podłogi. Jakoś zapobiec temu szaleństwu.
Opisy tego co będzie robił Anomander wywołały u niego mdłości. Zwymiotował żółcią na parkiet, kaszląc i wyjąc na przemian. Odgłosy które wydawał zdawały się być groźbami rzuconymi na wiatr. Obiecywał temu światu, że powróci, jak niektórzy wracają i odbierze temu skurwysynowi życie. W najbardziej bestialski sposób.
Gdy poczuł jak twarz monstrum dotyka jego pośladków, wierzgnął próbując jakoś odsunąć się od kreatury. Kolejna lafa mdłości przybyła razem z tym ruchem. Ślina pomieszana z kwasem żołądkowym ciekła z jego ust, paląc skórę.
- Zabiję cię. - obiecał Aeron Vaele.

Powrót do góry Go down





Anomander
Gif :
Powiedz mi, czy byłeś kiedyś w...? 5PUjt0u
Godność :
Anomander van Vyvern vel Christian Thurm
Wiek :
Wizualnie: 45 lat
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
198 cm / 105 kg
Pod ręką :
Torba medyczna (apteczka), manierka z alkoholem, klepsydra, sztucer, nóż.
Broń :
Nóż, sztucer Purdey kalibru 375 H&H z celownikiem Swarovski Z8i.
Zawód :
Naukowiec
AnomanderNieaktywny
Uwagi Aerona nieco go zabolały.
Przecież Anomander nie uważał się za zepsutego, bo zepsuty, w tym kontekście zdania, oznaczało zły, a zło zwykło zależeć od punktu widzenia. Przecież dla świni w rzeźni, to człowiek jest tym złym. Jednak kto normalny słuchałby tego, co mówi byle świnia w rzeźni? Świnia ma prawo być smaczna, a obiekt badań pokorny.
Nie, on nie był zepsuty, on był badaczem.
Starł plwocinę z twarzy i popatrzył na Upiornego z mieszaniną zaciekawienia i obrzydzenia.
- Teraz na mnie plujesz, ale gdy skończymy naszą sesję, pojmiesz, czym jest oddanie sprawie i jak to jest być częścią czegoś wielkiego. Będziesz miał usta pełne ciepłej, lepkiej ugody.
Już miał odejść by rozpocząć przymiarki i przygotowania do zabiegu, ale ewidentnie coś nie dawało mu spokoju. Coś w zachowaniu Aerona bolało go i drażniło jak drzazga w opuszku palca czy rzęsa w oku.
- Grozisz mi i znieważasz mnie plując mi w twarz w obecności swoich podwładnych. Jestem szlachcicem i nie będę tolerował takiego zachowania w stosunku do mnie ani kogokolwiek z wyżej urodzonych. – powiedział podchodząc i łapiąc go palcami tuż pod szczęką, a następnie wciskając pomiędzy zęby rozwierak - Przez jakiś czas będziesz miał problemy z mówieniem.
Powiedziawszy to, zaczął za pomocą trzymanych w dłoni nożyczek podważać i wyrywać zęby. Te wielokorzeniowe były w miarę łatwe do usunięcia przez wbicie ostrza nożyczek pod korzenie i podważenie, ale tych o pojedynczym korzeniu nie było jak złapać w związku z czym, musiał zostawić na chwilę topiącego się we własnej krwi Aerona i wziąć w dłonie kleszcze. Nie miał co prawda kleszczy ekstrakcyjnych, bo nie był stomatologiem, ale żeby można wyrywać nawet obcęgami jeśli zajdzie taka potrzeba.
Powrócił do Aerona i zaczął wyrywać pozostałe zęby. Dbał o to, by robota została wykonana poprawnie. Niektóre z zębów które mu przeszkadzały postanowił złamać w połowie za pomocą kleszczy. W końcu zęby mają korzenie, a nikt nie chce by po ekstrakcji korzeń pozostał w dziąśle albo kości, prawda?
Skrzydlaty nie spieszył się, wyrywał ząb za zębem. Gdy skończył, twarz Aerona, do niedawna przystojna i piękna, przypominała krwawiącą ranę.
- Wyglądasz jak gówno – stwierdził uczciwie Opętaniec - Na pocieszenie powiem ci, że skoro lubisz zabawy męsko-męskie to teraz będziesz mógł ssać męskie kuśki na mięciutko, bez obawy, że porysujesz je zębami.
Przewrócił krzesło i rozpoczął przymiarki, ale całość nie specjalnie pasowała. Przytwierdzenie Aerona do konstrukcji byłoby zachwianiem proporcji i stabilności układu. Aabcdservus nie mógłby się poruszać tak jak powinien.
Czemu Aeron Vaele musi być aż tak nieproporcjonalny? Czemu musi być taki wielki i toporny? Gdyby tylko …
Na skrzydlatego spłynęło olśnienie. Mógł jeszcze chwilę się pobawić i to bez szkody dla całości!
Odepchnął pozszywaną z wielu ciał, ludzką stonogę i postawił krzesło ponownie.
- Nie pasujesz do całości. – powiedział jakby z wyrzutem w głosie skrzydlaty - W związku z tym nie przydasz mi się. Prawdopodobnie będę musiał cię wypuścić, ale wiesz co? Przypomniałem sobie, że choć pies bez zębów nie może gryźć to kot, który ma pazury może drapać. Daj raczki koteczku, miejmy to za sobą.
Przysunął sobie stołeczek i usiadł przy prawej dłoni Aerona.
- Zrywanie paznokci trochę boli, ale proszę, zaciśnij zęby. – powiedział spokojnym głosem, w chwili, gdy powierzchnia zaciskowa kleszczy dotknęła płytki paznokcia na kciuku - Przepraszam, zapomniałem, nie masz już zębów. To nic, możesz sobie pokrzyczeć.
Powiedziawszy to złapał paznokieć i z wolna unosząc, zaczął nawijać go na kleszcze, stopniowo ciągnąc ku tyłowi.

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Powiedz mi, czy byłeś kiedyś w...? 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Słowa które wypowiedział nie miały znaczenia. Był na łasce Gada, tego który jakiś czas temu kazał nazywać się Christianem i bawił się w doradcę. Przyjaźnił z Aeronem, zapewniał pewne bezpieczeństwo. Uczył go, służył radą. Dużo kiedyś rozmawiali a potem...
A potem obudził się w tym przeklętym miejscu i zaczęły się dziać rzeczy straszliwe. Nigdy nie posądziłby go o takie bestialstwo. Przeczuwał, że Opętaniec nie ma kryształowej duszy ale gdyby ktoś jeszcze wczoraj powiedział mu, co stanie się dziś... Zaśmiałby się głośno i popukał w głowę.
Dlatego też nie wierzył, że skrzydlaty mógł posunąć się tak daleko. To wszystko zdawało się być nierealne, a jednak czuł ten straszliwy ból. Krwawił, krzyczał i... umierał.
Kiedy Anomander wepchnął mu do ust metalowe narzędzie chwytając przy tym za szczękę, skatowany Vaele spojrzał na niego z dołu i wykrzywił usta.
- Nienawidzę cię. - powiedział z trudem, bo tamten trzymał go mocno - Obyś zdechł, sam, gdzieś w rynsztoku. Bądź przeklęty na wieki.
Ponowne salwy krzyku pomieszanego z jękami i kaszlem rozniosły się po sali i zamku. Aeron zamknął oczy, nie mogąc znieść bólu i czuł, że znajduje się na granicy. Krew lała się litrami, zalewała mu gardło. Krztusił się, wstrząsały nim konwulsje a umysł był gotów eksplodować.
Na przemian tracił przytomność i ją odzyskiwał, co było jeszcze gorszą katorgą bo na nowo czuł wszystko, bodźce szarpały go, zaczynał tracić rozum.
Przewrócenie go było w zasadzie krótką chwilą kiedy mógł odpocząć, mimo iż ból nie mijał. Usta pełne krwi i pozostałości po zębach... Nie. Nie był w stanie nic powiedzieć. Obraz przed oczami miał zamazany i modlił się o koniec. Tak, modlił się o śmierć.
Nie rozumiał już poczynań skrzydlatego, nie pojmował sensu jego wypowiedzi. Czy tak wygląda człowiek złamany? Ofiara prawdziwych tortur?
Kiedy tamten postawił na powrót krzesło, głowa Aerona zakołysała się bezwładnie. Rogi strasznie mu ciążyły, nie miał siły usiedzieć prosto. Ostatkiem sił odchylił ją w tył tak, by móc patrzeć na twarz swojego oprawcy.
Chciał zapamiętać go by później dopaść, zamęczyć. Rozwlec po całym zamku. Zniszczyć.
W jego tęczowych, już na wpół matowych oczach nie było już nic. Pustka. Nie błagał, nie groził, nie odzywał się ani słowem. Jucha lała mu się z półotwartych ust, spływając potokiem na szeroką, za szeroką według Anomandera pierś.
Kolejna tortura była okropna ale Upiorny był już jedną nogą w innym świecie. Powoli przestawał odczuwać cokolwiek. Twarz oprawcy rozmazała się już dawno, widział tylko jego niebieskie oczy które niczym płonące ogniki odznaczały się na tle plamy jaką było jego lico. Gdy Opętaniec usiadł obok i zajął się jedną ręką, umęczony Arystokrata przechylił głowę by nie stracić go z oczu. Był blady jak upiór.
Przytomność stracił kiedy pierwszy paznokieć został w całości nawinięty na kleszcze. Ciałem zaczęły wstrząsać konwulsje. Ostatnie, przedśmiertne drgawki.
Śmierć otuliła go ciepłym płaszczem i powitała, jak stara przyjaciółka.
Czule całując w czoło.

Powrót do góry Go down





Anomander
Gif :
Powiedz mi, czy byłeś kiedyś w...? 5PUjt0u
Godność :
Anomander van Vyvern vel Christian Thurm
Wiek :
Wizualnie: 45 lat
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
198 cm / 105 kg
Pod ręką :
Torba medyczna (apteczka), manierka z alkoholem, klepsydra, sztucer, nóż.
Broń :
Nóż, sztucer Purdey kalibru 375 H&H z celownikiem Swarovski Z8i.
Zawód :
Naukowiec
AnomanderNieaktywny
- A ty gdzie się wybierasz? – zapytał skrzydlaty cucąc swoją ofiarę przez oblanie jej wiadrem lodowatej wody - Doprawdy, jesteś jak a gówna ulepiony. Straciłeś kilka zębów oraz nieużywane jajca i teraz wydaje ci się, że możesz sobie od tak umrzeć? O nie Aeronie, na przyjemność, to trzeba sobie zasłużyć. Wracaj.
Przestał zrywać paznokcie, wstał, wcisnął i zamocował knebel w skrwawionych, bezzębnych ustach, po czym podszedł do drzwi i popatrzył na bezzębnego rogatego kastrata z odległości kilkunastu kroków.
- Nie możesz sobie od tak po prostu umrzeć. Najpierw musisz zobaczyć moje dzieło. Nie możesz być pierwszym „A”, ale wiem co zrobię …
Po tych słowach zrobił krótką, acz dramatyczną pauzę i uśmiechnął się wyjątkowo okrutnie. Czekał by Aeron skupił na nim swoje spojrzenie. Gdy tylko umęczony Upiorny zogniskował wzrok, Skrzydlaty otworzył drzwi.
Nabrał powietrza w płuca.
Po czym zawołał:
- ABI! CHODŹ SZYBKO! ZOBACZ CO ZNALAZŁEM! – jego głos poniósł się po korytarzach niczym grom.
Zamknął drzwi.
- Ty nie możesz być pierwszym „A”, ale twoja mała podopieczna owszem. Będziesz siedział i patrzył jak przyszywam ją do twarzy Aldena. Będziesz słuchał jej pisków, wrzasków, płaczu i błagań. Mam nadzieję, że Ci się spodobają.
Powiedziawszy to podszedł do Aerona wyjmując z kieszeni spodni dwa weterynaryjne retraktory oczne Sauera.
- Nie mogę pozwolić na to, byś przegapił takie przedstawienie. Nie mogę pozwolić, byś niczym tchórz zamykał oczy na cierpienie Twoich bliskich. Będziesz na to patrzył i będziesz to słyszał.
Retraktory idealnie pasowały do oczu upiornego. Zamocowanie ich zajęło wprawionemu w używaniu rozwieraków medykowi ledwie chwilę. Od tej pory Upiorny mógł mrugnąć jedynie na tyle, by nawilżyć gałkę oczną, ale nie było mowy o całkowitym zamknięciu oka.
W tej chwili ktoś zapukał do drzwi.
- Oto i ona. Życzę ci miłego spektaklu. – wyszeptał i poszedł otworzyć drzwi
Chwilę później do pokoju weszła roześmiana Abi.
Mała, niewinna i ubrana w słodką, dziewczęca sukieneczkę. Krzyknęła z przerażenia gdy zobaczyła pozszywane z wielu osób monstrum i związanego, okrwawionego Aerona.
Skrzydlaty nie czekając złapał ją za włosy i uniósł jedna ręką do góry. Abi piszczała, płakała, prosiła i chciała się uwolnić, ale nic to nie dało.
- Patrz uważnie Aeronie. – powiedział podchodząc do spętanego z dzieckiem w ręku - Zobacz jakie ma przerażone oczy. Widzisz w nich ten strach?
Powiedziawszy to wziął do ręki nożyczki, którymi chwilę wcześniej pozbawił Aerona zębów i powoli, tak jakby rozkoszował się strachem dziecka i wyrazem twarzy jej opiekuna, wbił je najpierw w lewe, a następnie prawe oko małej Abi.
Wrzask dziecka rozdzierał uszy i w sposób niepojęty rozszerzał uśmiech Oprawcy.
- Widzisz, nie ma już oczu, a zatem nie ma strachu – powiedział wesoło, kładąc okaleczoną i trzymająca się za okrwawioną buzię dziewczynkę na stole - Chcę byś to dobrze zapamiętał.
To co nastąpiło później było prawdziwym festiwalem bestialstwa.
Skrzydlaty z uśmiechem na twarzy, co i raz zerkając na spętanego Aerona, pastwił się nad małą upiorą, aby na końcu połączyć ją z upiorną konstrukcją.
- Widzisz? Prawda, że piękne? – powiedział śmiejąc się szaleńczo - Oto twór doskonały. Patrz na niego. Patrz na nią. Patrz i zapamiętaj na zawsze.
Powiedziawszy to podszedł do Aerona od tyłu, zadarł mu lekko głowę i przyłożywszy mu skalpel do szyi, wykonał cięcie od ucha do ucha. Krew fontanną trysnęła w górę i tryskała tak sobie przy każdym uderzeniu serca.
- Patrz jak się wije! Słuchaj jak śmiesznie skrzeczy! – szeptał Skrzydlaty do ucha Upiornego, trzymając jego głowę tak, by odpływający Aeron do końca widział straszliwe dzieło swojego wczorajszego doradcy a dzisiejszego oprawcy.
Ostatnim co zobaczył Aeron, była mała Abi, która odwróciła w jego stronę swoją pozbawioną oczu i języka główkę, a później wydała z siebie nieludzki, pełen bólu skowyt.
- Cudowne … – wyszeptał w chwili gdy ostatni oddech opuścił pierś Aerona Vaele zwanego Bękartem.



KONIEC KOSZMARU

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach