Moja krwawa Japonia

Nishinoya
Gif :
Moja krwawa Japonia 5PUjt0u
Godność :
Nishinoya
Wiek :
Wygląda na dwadzieścia
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
175 cm i 66 kg
Znaki szczególne :
Białe, anielskie skrzydła, które błyszczą się pod słońce
Pod ręką :
Szkicownik, ołówek, katana, czarodziejska wstęgą pod postacią broszki
Broń :
Katana
https://spectrofobia.forumpolish.com/t314-kruczek
NishinoyaNieaktywny
Moja krwawa Japonia
Sob 26 Paź - 0:01
Nishi marzył od tym od dawna. Tak bardzo, desperacko wręcz, chciał pokazać swojej ukochanej kraj, z którego pochodzi. I teraz, kiedy w końcu nadarzyła się okazja, gdy Mari przyjęła jego oświadczyny i z dumą chodziła z pierścionkiem na palcu, w końcu pojawili się w Japonii. A dokładniej znaleźli się niedaleko dawnego miejsca zamieszkania albinosa. Niestety nic nie było takie, jakim powinno być. Zamiast eleganckich drzew i różowych płatków wiśni, były jakieś krwiożercze drzewne istoty, gotowe sięgnąć do nich swoimi gałęziami oraz pożreć. Zamiast liści, płatków czy owoców były malutkie głowy, składające się tylko z przerażających ślepi i ostrych zębów. Nie było jasnego słońca czy ćwierkających ptaków. Niebo było zachmurzone, a do ich uszu docierał przeraźliwy dźwięk czyjegoś śmiechu. Przyprawiał on o gęsią skórkę, tak nieprzyjemnym był oraz przeraźliwym.
- Japonia nie wygląda w ten sposób… - powiedział do ukochanej, której dłoń ścisnął mocno. Otulił ją skrzydłem, by była bezpieczniejsza. Ale czy mało to sens, kiedy czerwona mgła o zapachu czereśni zaczęła ich otaczać i wirować wokół nich i tylko nich? Nie był pewien. – Coś tu zdecydowanie jest nie tak… - aż pióra mu się nastroszyły z przestrachu, kiedy nagle usłyszeli przeraźliwy krzyk. Był wysoki, zdecydowanie kobiecy i brzmiał, jakby ktoś obdzierał kogoś ze skóry. Lub gorzej. Ptasior przełknął ślinę. To nie wyglądało na głupi żarty czy nawet naprawdę realistyczne dekoracje halloweenowe. Było realne, dokładnie tak samo jak wielka, czerwona i ociekająca krwią dynia z ostrymi kłami, która skakała właśnie w ich stronę.
- Na me pióra i twoje ogony, co tu się wyprawia? -  Yuu spojrzał w górę, szykując się do lotu, jednakże nie mógł nawet ruszyć jednym skrzydłem. Zostało złapane przez korzenie jednego z drzew i boleśnie wykręcone.
Kruczek syknął z bólu i sięgnął po katanę. Zamachnął się oraz przeciął wiążące go korzenie. Po czym szybko złapał lubą za rękę i zaczął biec. Skrzydło było złamane, nie mógł lecieć. A dynia, chociaż dość powolna, to była coraz bliżej. Nie pozostało im nic innego jak ucieczka.


W świecie pełnym nienawiści ciągle musimy mieć nadzieję.
W świecie pełnym zła, wciąż musimy być pełni otuchy.
W świecie pełnym rozpaczy, nadal musimy mieć odwagę, by marzyć.
W świecie zanurzonym w nieufności, my ciągle musimy mieć siłę, by wierzyć.

Moja krwawa Japonia SlEYjw8
#edd282
x x x x

Powrót do góry Go down





Mari
Gif :
Moja krwawa Japonia 5PUjt0u
Godność :
Marionette, ale woli jak mówi się do niej Mari
Wiek :
25
Rasa :
Dachowiec
Wzrost / Waga :
167/45
Pod ręką :
szkicownik, torba, broń
Broń :
sztylet
https://spectrofobia.forumpolish.com/t241-kp-mari https://spectrofobia.forumpolish.com/t1099-mari
MariNieaktywny
Re: Moja krwawa Japonia
Sob 26 Paź - 22:07
Szła ramię w ramię ze swoim ukochanym. Na jej palcu lśnił piękny pierścionek. Nie była nigdy tak szczęśliwa jak w dniu gdy Yuu jej się oświadczył. Nie wierzyła, że to w ogóle możliwe. Dlatego nawet na chwilę się nie zawahała!
Spacerowali sobie, w końcu mogła zobaczyć jak to jest być w Świecie Ludzi. Skąd w ogóle pochodzi jej Kruczek! Rozglądała się ale nie była pewna tego co widzi. Tutaj...miało być pięknie...a było strasznie!
Przykleiła się do ukochanego, wtulając się w niego i chowając za białym skrzydłem - Yuu...co się tu dzieje? - zapytała drżącym głosem. Naprawdę jej się tutaj nie podobało. Może coś się stało? W końcu Kruczka długo tutaj nie było....
Krzyknęła, gdy zauważyła co się stało ze skrzydłem Opętańca. W oczach miała łzy. Na szczęście udało mu się uwolnić! Biegła za nim, co chwila potykając się i łkając cichutko - Yuu...co co się dzieje.....boję się - mówiła cichutko. Nawet nie wiedziała czy to mówi czy tylko myśli, a tym bardziej czy albinos to słyszy czy też nie. Nie chciała tutaj być, nie chciała, żeby ktoś więcej ranił jej wybranka serca! Jej jedynego!

Powrót do góry Go down





Nishinoya
Gif :
Moja krwawa Japonia 5PUjt0u
Godność :
Nishinoya
Wiek :
Wygląda na dwadzieścia
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
175 cm i 66 kg
Znaki szczególne :
Białe, anielskie skrzydła, które błyszczą się pod słońce
Pod ręką :
Szkicownik, ołówek, katana, czarodziejska wstęgą pod postacią broszki
Broń :
Katana
https://spectrofobia.forumpolish.com/t314-kruczek
NishinoyaNieaktywny
Re: Moja krwawa Japonia
Nie 27 Paź - 16:16
Bezradnie pokręcił głową, słysząc pytanie Mari.
- Nie mam pojęcia, skarbie. To… Mój świat nie wygląda w ten sposób, nigdy nie wyglądał i jestem przekonany, że stało się coś złego. Bardzo złego i przerażającego.
Pędzili na złamanie karku, chociaż upiorna dynia nie była wcale szybka i nie musieli się aż tak śpieszyć. Nishi przeczuwał jednak, że to dopiero początek ich koszmaru. Koszmaru, bo inaczej nie potrafił tego nazwać. Jak to się stało, że Japonia zmieniła się w tak przerażające miejsce? Co spowodowało to wszystko? Gdzie inni ludzie? Albo chociaż inne istoty z Kariny, które akurat postanowiły tu być?
Zadawał sobie te wszystkie pytania nieprzerwanie.
- Obronie Cię skarbie, nie martw się. Wszystko będzie dobrze – chciał zapewnić narzeczoną, ale kiedy tylko wypowiedział te słowa, zza krzaka coś na nich wyskoczyło. Przypominało posturą małe dziecko, jednak miło wyjątkowo grube i długie ręce. A zamiast głowy jakiś otwór w szyi, z którego buchały fioletowe płomienie.
Skrzydlaty owinął zdrowe skrzydło wokół Mari i dalej trzymając ją za rękę, pognał gdzieś w bok, próbując uniknąć straszydła. O dziwo udało mu się to. Tajemnicza istota była niezwykle powolna oraz nieporadna. Z długimi oraz ciężkimi rękami nie była w stanie dobrze chodzić, a co dopiero biegać. Nie zmieniało to jednak faktu, że bezgłowe dziecko podążało ich śladem. Tak samo jak dynia, której skakanie dało się wyczuć w wibrującej ziemi.
- Nie płacz, będzie dobrze. Znajdziemy przejście i wrócimy do domu – powiedział gorączkowo, zdecydowanie pragnąc utrzymać siebie oraz ukochaną w przekonaniu, że uda im się wyjść z tego przeklętego miejsca bez większych urazów czy uszczerbków na zdrowiu.


W świecie pełnym nienawiści ciągle musimy mieć nadzieję.
W świecie pełnym zła, wciąż musimy być pełni otuchy.
W świecie pełnym rozpaczy, nadal musimy mieć odwagę, by marzyć.
W świecie zanurzonym w nieufności, my ciągle musimy mieć siłę, by wierzyć.

Moja krwawa Japonia SlEYjw8
#edd282
x x x x

Powrót do góry Go down





Mari
Gif :
Moja krwawa Japonia 5PUjt0u
Godność :
Marionette, ale woli jak mówi się do niej Mari
Wiek :
25
Rasa :
Dachowiec
Wzrost / Waga :
167/45
Pod ręką :
szkicownik, torba, broń
Broń :
sztylet
https://spectrofobia.forumpolish.com/t241-kp-mari https://spectrofobia.forumpolish.com/t1099-mari
MariNieaktywny
Re: Moja krwawa Japonia
Wto 29 Paź - 21:52
Naprawdę się bała i to tak bardzo bardzo. Mogła uwierzyć, że Świat Ludzi i Japonia tak nie wyglądały...ale co się w takim razie tutaj stało? Dlaczego wszystko chciało ich zjeść? Dlaczego wszystko ich atakowało...dlaczego to się działo i to tak krótko po tym jak postanowili się zaręczyć?
Mari była naprawdę przerażona nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Dała się ciągnąć Opętańcowi, ale nie wiedziała ani gdzie biegną, ani w sumie czy uda im się uciec. Normalnie Kruczek pewnie już dawno wzniósł by się w powietrze, ale przez to, że miał złamane skrzydło to nic z tego...nawet nie mieli o czym myśleć. Musieli jak najszybciej znaleźć spokojniejsze miejsce, wtedy da radę mu pomóc, ale jak na razie nie umiała się ani trochę uspokoić. To nawet do niej nie pasowało.
Krzyknęła zaskoczona, widząc bezgłowe dziecko i dała się otulić miękkimi piórami. Biegła, nawet dostała kolki, co nie pamiętała kiedy jej się ostatni raz zdarzyło. To wszystko było tak bardzo straszne...
Nagle jednak poczuła coś dziwnego. Skrzydło już ją nie okalało. Zupełnie jakby nagle coś ją przeniosło obok narzeczonego ale poza jego ochronny dotyk. Spojrzała na niego przerażona, po czym poczuła jak coś owija jej się wokół nóg. Zdążyła tylko wrzasnąć jego imię i po chwili została wciągnięta w gęste, ciemne krzaki....

Powrót do góry Go down





Nishinoya
Gif :
Moja krwawa Japonia 5PUjt0u
Godność :
Nishinoya
Wiek :
Wygląda na dwadzieścia
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
175 cm i 66 kg
Znaki szczególne :
Białe, anielskie skrzydła, które błyszczą się pod słońce
Pod ręką :
Szkicownik, ołówek, katana, czarodziejska wstęgą pod postacią broszki
Broń :
Katana
https://spectrofobia.forumpolish.com/t314-kruczek
NishinoyaNieaktywny
Re: Moja krwawa Japonia
Sro 30 Paź - 19:44
Noya drżał z przerażenia. Ze stresu i z obawy przed tym, co może ich jeszcze czekać. Adrenalina buzowała mu w żyłach, a pióra stawały dęba, gdy tylko do jego uszu dochodziły kolejne przeraźliwe wrzaski czy niepokojące szmery, każące mu porzucić wszelką nadzieję. Tajemnicze szczepy, które jak jeden mąż mówiły opętańcowi, że czeka ich śmierć i nie ma sensu uciekać. Że powinni się poddać oraz nie odwlekać tego, co nieuniknione. Te dziwne głosy zasiewały swoje plony w głębi jego serca. Albinos zaczął wątpić, że uda im się uciec. Zwłaszcza, że po swojej prawej stronie dostrzegł przecięte na pół zwłoki jakiegoś człowieka. Sądząc po ubraniu – mężczyzny. Leżał on twarzą do ziemi, a z przepołowionych części ciała wystawały organy wewnętrzne oraz wciąż lała się krew… A to znaczyło tyko tyle, że został zamordowany całkiem niedawno.
Albinos pobladł chyba tak bardzo, że jego twarz była koloru włosów. Szybko odwrócił wzrok i przyśpieszył, cały czas ciągnąc swoją ukochaną za sobą. Zdecydowanie wolał uniknąć pokazywania ej tego okropieństwa, więc z trudem i bólem ruszył złamanym skrzydłem tak, by gdyby chciała spojrzeć w tamtym kierunku, to zobaczyłaby tylko jego piórka.
Wyraźnie poczuł, gdy Mari nagle wyślizgnęła się spod jego skrzydła. Zwrócił się w jej kierunku i już miał zapytać czy wszystko dobrze i czy powinien ją ponieść, jeśli jest zbyt zmęczona by dalej uciekać, ale wtedy została wciągnięta przez coś w krzaki.
- Mari! – wrzasnął zrozpaczony oraz rzucił się w stronę przeraźliwych zarośli. Zamachnął się kataną, przebijając się przez atakujące go pnącza i korzenie. – Mari! – krzyczał, przedzierając się w głąb lasu.
Używał swoich mocy, by ochronić się przed zbędnym zmęczeniem: wiedział, że machanie mieczem w końcu go zmęczy i stanie się wtedy łatwą ofiara. Nie znajdzie narzeczonej. A na to nie mógł sobie pozwolić.
- Ona już nie żyje – szeptał wiatr. – Została zabita, jej krew nawilży naszą ziemię, a ciałem pożywią się wszyscy, którzy tu mieszkają. Została stracona. I niedługo nadejdzie twoja kolej…
Czerwonooki kręcił tylko uparcie głową, wołając ukochaną z całych sił. Jego jedynym celem stało się znalezienie Mari oraz uratowanie jej, choćby kosztem swojego życia.

HASŁO DNIA:


W świecie pełnym nienawiści ciągle musimy mieć nadzieję.
W świecie pełnym zła, wciąż musimy być pełni otuchy.
W świecie pełnym rozpaczy, nadal musimy mieć odwagę, by marzyć.
W świecie zanurzonym w nieufności, my ciągle musimy mieć siłę, by wierzyć.

Moja krwawa Japonia SlEYjw8
#edd282
x x x x

Powrót do góry Go down





Mari
Gif :
Moja krwawa Japonia 5PUjt0u
Godność :
Marionette, ale woli jak mówi się do niej Mari
Wiek :
25
Rasa :
Dachowiec
Wzrost / Waga :
167/45
Pod ręką :
szkicownik, torba, broń
Broń :
sztylet
https://spectrofobia.forumpolish.com/t241-kp-mari https://spectrofobia.forumpolish.com/t1099-mari
MariNieaktywny
Re: Moja krwawa Japonia
Pią 1 Lis - 19:03
Nie poczuła nic. Po prostu nagle zrobiło się ciemno, zupełnie jakby urwał jej się film. Cokolwiek to znaczy, ale chyba właśnie coś takiego. Nagle jednak poczuła jak wstaje. Zamrugała oczami i zobaczyła, że tym razem stoi za Nishim...czy przed chwilą nie była przed nim? Czy to nie w te krzaki, które były przed nią, przed chwilą została przez coś wciągnięta?
Chciała zawołać swojego ukochanego, ale nie mogła się ruszyć, nie mogła nic powiedzieć. Za to jej ciało uśmiechnęło się tajemniczo, poprawiło sztylet w dłoni i ruszyło w stronę Opętańca. Oczy miała puste. Mari wiedziała co chce zrobić, ale nie mogła się powstrzymać. Co się działo!
- Yuu, coś się stało? - zapytała, uśmiechając się tajemniczo i poruszając leniwie ogonami. Sztylet na razie schowała do pochwy przy paski dole pleców. Poruszała się bezszelestnie ale nie można było określić czy to przez kocie łapki czy może jednak coś jest nie tak.
Nie miała na sobie ani zadrapania, ani nawet odrobiny kurzu....zupełnie jakby nic się przed chwilą nie stało.

Powrót do góry Go down





Nishinoya
Gif :
Moja krwawa Japonia 5PUjt0u
Godność :
Nishinoya
Wiek :
Wygląda na dwadzieścia
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
175 cm i 66 kg
Znaki szczególne :
Białe, anielskie skrzydła, które błyszczą się pod słońce
Pod ręką :
Szkicownik, ołówek, katana, czarodziejska wstęgą pod postacią broszki
Broń :
Katana
https://spectrofobia.forumpolish.com/t314-kruczek
NishinoyaNieaktywny
Re: Moja krwawa Japonia
Pią 1 Lis - 20:59
Nagle poczuł przeraźliwe zimno, dotykające jego duszy. Zatrząsł się całym ciałem. Udało mu się odgonić, atakujące go pnącza i gałęzie. I choć w normalnych okolicznościach, byłby to jeden z największych sukcesów jego życia, to Mari dalej nie było. Nie widział jej, nie słyszał… Została pochłonięta przez ten cholerny las i panikował, że już nigdy jej nie znajdzie. Te przeklęte szepty w ogóle nie pozwalały mu myśleć pozytywnie. Chciały, żeby stracił wszelką nadzieję, ale Kruczek uparcie pragnął wierzyć, ze jego ukochana żyje oraz jest cała i zdrowa.
Gdy tylko usłyszał jej słodki głos, odwrócił się szybko. Zalała go niepohamowana ulga. Mari żyła! Stała tam, kilka kroków od niego! Calusieńka i wyglądało na to, że nic jej nie jest! Mało się nie rozpłakał z tego szczęścia.
- Sarbie! Tak się cieszę, że nic Ci się nie stało! – odetchnął, uśmiechając się do niej lekko. Szybko skrócił dzielących ich dystans, po czym przytulił lwicę mocno. – Przez chwilę się bałem, że Cię stracę. Te głosy chciały mi wmówić, że nie żyjesz, wyobrażasz sobie? Głupie – zaśmiał się nerwowo. Niepokojący klimat, ciągłe odgłosy – czy to krzyki, śmiech czy szepty – napięcie spowodowane złamanym skrzydłem oraz strachem, sprawiały, że nawet w obliczu swojej miłości, która nie miała na sobie nawet zadrapania (co powinien uznać za dziwne, skoro rypnęła o ziemie i była ciągnięta, ale tak się skupił, że nic się jej nie stało, że aż nie zwrócił na to większej uwagi).
- Musimy jak najszybciej znaleźć odłamek i przenieść się ponownie do Krainy Luster. Albo chociaż do Otchłani. Gdziekolwiek, byle nie tutaj – Noya rozejrzał się, ale stali w ponurym lesie, w którym nie było niczego, co mogłoby im wskazać drogę, gdzie powinni iść.
- Nie może zawrócić, gonią nas te…stwory. Jak myślisz, gdzie powinniśmy uciec? Dalej przed siebie? – ścisnął mocniej katanę w spoconej dłoni.
- Umrzesz – wychrypiał głos – boleśnie – zaśmiał się szaleńczo – i ona też.
Yuu aż się rozszerzyły źrenice na te okropne stwierdzenia. Ponownie pokręcił głową. Miała już tego dość. – Nie przejmuj się tymi szmerami, one chcą nas tylko nastraszyć.


W świecie pełnym nienawiści ciągle musimy mieć nadzieję.
W świecie pełnym zła, wciąż musimy być pełni otuchy.
W świecie pełnym rozpaczy, nadal musimy mieć odwagę, by marzyć.
W świecie zanurzonym w nieufności, my ciągle musimy mieć siłę, by wierzyć.

Moja krwawa Japonia SlEYjw8
#edd282
x x x x

Powrót do góry Go down





Mari
Gif :
Moja krwawa Japonia 5PUjt0u
Godność :
Marionette, ale woli jak mówi się do niej Mari
Wiek :
25
Rasa :
Dachowiec
Wzrost / Waga :
167/45
Pod ręką :
szkicownik, torba, broń
Broń :
sztylet
https://spectrofobia.forumpolish.com/t241-kp-mari https://spectrofobia.forumpolish.com/t1099-mari
MariNieaktywny
Re: Moja krwawa Japonia
Nie 3 Lis - 10:38
ciało zamrugało zaskoczone - coś mi się stało? Poszłam w krzaczki na chwilę prywatności - przyznała, lekko się rumieniąc - o czym Ty mówisz? Jakie głosy? Jakie stwory?- przechyliła głowę, patrząc na niego jak na jakiegoś wariata. Spojrzała za niego i nic nie zobaczyła. Mari w środku jednak widziała wszystko. Żywe drzewa i te dziwne dzieci bez głowy. Widziała jak się do nich zbliżają, jednak ciało jakby to wszystko ignorowało? A może naprawdę nie widziało. 
Przytuliła się do Kruczka wzdychając ciężko - skarbie nie mów takich rzeczy bo zacznę się martwić, że powrót w Twoje rodzinne strony to nie była najlepszy pomysł...że coś ci się stało w głowę...nie upadłeś? - mruczał głos Mari, wypowiadany przez jej usta, ale nie przez nią samą. Oczy były dziwnie...puste. 
Pocałowała go namiętnie, gorąco, jak raczej nigdy poza domem. Złapała go łapą za dłoń i zaczęła prowadzić w kierunku, w którym wcześniej zmierzali. Do wioski Albinosa. Drzewa i krzewy zastępowały się za nimi, odcinając drogę ucieczki, musieli brnąć tylko naprzód....i naprzód...

Powrót do góry Go down





Nishinoya
Gif :
Moja krwawa Japonia 5PUjt0u
Godność :
Nishinoya
Wiek :
Wygląda na dwadzieścia
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
175 cm i 66 kg
Znaki szczególne :
Białe, anielskie skrzydła, które błyszczą się pod słońce
Pod ręką :
Szkicownik, ołówek, katana, czarodziejska wstęgą pod postacią broszki
Broń :
Katana
https://spectrofobia.forumpolish.com/t314-kruczek
NishinoyaNieaktywny
Re: Moja krwawa Japonia
Nie 3 Lis - 14:05
Powiedzieć, że był zdziwiony jej słowami, to za mało. Cała jego postawa wręcz krzyczała, iż chyba zrozumiał coś źle i ona zdecydowanie musi powtórzyć swoje słowa tak z dziesięć razy. Patrzył na nią w szoku, nie dowierzając. Poszła w krzaczki na chwilę prywatności… Przecież została tam wciągnięta! Co na w ogóle mówiła?! Dlaczego z jej ust padły takie dziwne słowa! Została porwana! Uprowadzona na kilka chwil!
- Te szmery, który mówią, że umrzemy! – powiedział z niezrozumieniem. – Skarbie, co oni Ci tam zrobili? – zapytał z przerażeniem. Może faktycznie coś jej się tam stało. Może coś ją opętało czy….czy nawet zaczęło kontrolować jej mózg! Tak, to musiało być to. Nie widział innego wytłumaczenie na jej chore zachowanie. Jego przerażenie stało się jeszcze większe.
-Ocknij się, skarbie! Przecież też to widziałaś! Widzisz! Te…Te stwory! One nas pozabijają, musimy uciekać… - nie było mowy, żeby Nishi sobie to wymyślił. Lwica też je widziała, drżała przed nimi, płakała. Dopiero po w ciągnięciu w krzaki zaczęła się dziwnie zachowywać. Yuu był pewien swojej poczytalności. Był pewien, ze coś ją kontroluje. – Walcz z tym, Mari. Proszę Cię walcz.
Chciał się dalej kłócić z tym czymś w jej ciele, jednak ta (to?) zaczęła go całować. Z taką pasją i żarem, że instynktownie wręcz oddał jej pocałunek. Zdawał sobie sprawę, że to źle, bardzo źle. Takie miejsce, fakt, że to nie mogła być ona, a coś innego…Ale wciąż miała ciało jego miłości. Wciąż tak słodko go całowała…. Ale czy zawsze pachniała jak alkohol wiśniowy? Chyba nie. A jednak, w tej chwili nie potrafił czuć nic innego, jak to. Był on odurzający. Sprawiał, że zaczęło kręcić mu się w głowie.
- Idźcie – kolejny raz odezwały się głosy – bawcie się – kpiły – tańczcie dla nas – zaśmiały się przerażająco.
Tak więc kruczek poszedł tam, gdzie ciągnęła go ukochana. Miał katanę w ręce, gotowy by jej użyć. Napuszone ze strachu pióra oraz z szybko bijącym sercem. Trzeźwość jego myśli nagle zniknęła, zastąpiona różową mgiełką i tym zapachem. Robił źle, pozwalając im na powrót skąd przyszli, ale nie mógł się powstrzymać. Co się z nim działo?


W świecie pełnym nienawiści ciągle musimy mieć nadzieję.
W świecie pełnym zła, wciąż musimy być pełni otuchy.
W świecie pełnym rozpaczy, nadal musimy mieć odwagę, by marzyć.
W świecie zanurzonym w nieufności, my ciągle musimy mieć siłę, by wierzyć.

Moja krwawa Japonia SlEYjw8
#edd282
x x x x

Powrót do góry Go down





Mari
Gif :
Moja krwawa Japonia 5PUjt0u
Godność :
Marionette, ale woli jak mówi się do niej Mari
Wiek :
25
Rasa :
Dachowiec
Wzrost / Waga :
167/45
Pod ręką :
szkicownik, torba, broń
Broń :
sztylet
https://spectrofobia.forumpolish.com/t241-kp-mari https://spectrofobia.forumpolish.com/t1099-mari
MariNieaktywny
Re: Moja krwawa Japonia
Wto 5 Lis - 22:14
Opuściła jedno ucho i złapała w łapki twarz ukochanego - Yuu masz zwidy. Na pewno nie uderzyłeś się w głowę czy coś? Poszłam na moment na stronę i tyle, uspokój się, przecież tu jestem - uśmiechnęła się, poruszając leniwie. Patrzała na niego niewinnie i  jakby faktycznie coś mu się przewidziało po prostu.
Prowadziła go prosto do swojej pułapki. Nagle znaleźli się w samym środku jego wioski. Była opuszczona, zniszczona. Na budynkach jeszcze widniały ślady krwi. Gdzieniegdzie walały się kości poległych towarzyszy, sprzed tych kilkudziesięciu lat. Pamiątki po ataku, przez który Kruczek trafił do Krainy. 
Gdy tam już dotarli rozejrzała się po czym znów do niego uśmiechnęła. To było aż nazbyt podejrzane - tęsknisz za nimi? - zapytała jak gdyby nigdy nic, chowając łapki za plecami. Uśmiechała się cały czas, jej oczy były nadal puste, coś ewidentnie z nią było nie tak, z całym tym miejscem! 
W środku, prawdziwa Mari krzyczała. Starała się wydostać, przebić niewidzialną ścianę, która ich dzieliła. Ratować ukochanego, doskonale czując co zamierza zrobić jej ciało....
I...stało się...
Poczuła jak jej łapa zaciska się na tak dobrze znanej rękojeści sztyletu - pozwolę Ci do nich dołączyć...a potem dołączę do Ciebie - wyszeptała mu w ucho, przygryzając je. Przytuliła go mocno po czym po prostu jednym sprawnym ruchem odcięła mu złamane skrzydło. Zaczęła się śmiać jak opętana, uśmiech nie schodził z jej twarzy. Zaczęła ciąć i dźgać ukochanego, aż jej futerko nie zmieniło koloru na czerwone. 
Nie zabiła go jednak od razu. Czekała aż wyzionie ducha. Na środku placu. Cały rozorany. To była tylko kwestia sekund...może minuty, aż jego oczy również stracą blask.
Mari we wnętrzu wrzeszczała i płakała. Nie mogła na to patrzeć, ale jednocześnie nie mogła odwrócić wzroku. To było zbyt straszne i tak bardzo bolało...

Powrót do góry Go down





Nishinoya
Gif :
Moja krwawa Japonia 5PUjt0u
Godność :
Nishinoya
Wiek :
Wygląda na dwadzieścia
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
175 cm i 66 kg
Znaki szczególne :
Białe, anielskie skrzydła, które błyszczą się pod słońce
Pod ręką :
Szkicownik, ołówek, katana, czarodziejska wstęgą pod postacią broszki
Broń :
Katana
https://spectrofobia.forumpolish.com/t314-kruczek
NishinoyaNieaktywny
Re: Moja krwawa Japonia
Sro 6 Lis - 20:13
- Jestem pewien tego, co widziałem. Jestem pewien tego, co się dzieje oraz faktu, że coś Ci się stało. Coś Cię kontroluje albo opętało. Jestem pewien, że to miejsce to przeklęty koszmar….- mówił uparcie. Nie chcąc przyjąć do wiadomości, że to z nim coś jest nie tak. Nie mógł tego zrobić. Ponieważ, gdyby założył, iż naprawdę ma jakieś zwidy i są bezpieczni, to nie mógłby w porę zareagować na atak kogoś lub czegoś i oboje zostaliby zabici. A to, byłoby najgorszą możliwą rzeczą. Mari była jego narzeczoną. Kochał ją ponad swoje własne życie. Pragnął spędzić z nią resztę swych dni – nie parę chwil, która w tej sytuacji im mogłaby pozostać.
Jego zmysły były stłumione. Śmiechy i krzyki zaczęły zlewać się w jedno, a świat powoli zaczął robić się coraz to bardziej różowy. Ziemia oblana była różem. Części drzew, korzeni i krzaków również takie były. Kruczek mógłby przysiąść na swoje pióra, że bardziej prawdopodobnym jest, by były to strumienie wylanej krwi, niż jakiś rodzaj różowej farby. Myśl ta jednak nie powstrzymała jego przyćmionego umysłu, wirującego wokół lwicy. Czerwonooki zastanawiał się, czy istnieje jakiś sposób, by ją uratować. Niestety nie potrafił niczego wymyślić. Nie teraz, kiedy silny zapach wiśni wdzierał się do jego nozdrzy i płuc.
- Ja… - chyba się popłakał. Nie był pewien. Wiedział jedyne, że coś mokrego spływa po jego policzkach. Równie dobrze mogłaby to być krew lub ślina jakiejś bestii. Mało go to obchodziło. Bardziej przerażały go zniszczenia, kości i ten przeklęty róż. – Oni nie…To nie..- sam nie był pewien co chciał powiedzieć. Może nic? A może chciał wyrazić tak wiele, że aż brakło mu słów? Cóż, trudno stwierdzić, kiedy te cholerne szepty znowu tak głośno przepowiadają mu śmierć.
- Mari..? – zdążył tylko wymruczeć jej imię, gdy stało się coś, co zszokowało go chyba bardziej niż faktycznie zabolało. Jednak w chwili, gdy skrzydło upadło na ziemie, a gorąca krew trysnęła z otwartej rany, nadszedł ból. Albinos krzyknął i instynktownie złapał się za krwawiące miejsce, by powstrzymać różowy krwotok.
To się nie… - nie dokończył. Zaczęła go dźgać. Nie bronił się, głownie przez szok. Kiedy dotarło do niego, co się naprawdę dzieje, że to rzeczywistość, nie skutki uboczne dziwnego zapachu: za późno było na obronę. Z resztą, nie potrafiłby podnieść ręki na ukochaną. Nawet, jeśli to nie była ona, nie naprawdę. Pozostało mu tylko krzyczeć tak długo, jak będzie mógł. Płakać, wyć i skomleć.
Trwało to całą wieczność. A może kilka sekund. Może minuta lub dwie. Jakkolwiek by to długo jednak nie było, Nishi czuł, iż to kres jego życia. Był cały podziurawiony. Z gardła nie wydzierały się żadne dźwięki, klata piersiowa z trudem się ruszała, starając się dostarczyć tlenu do podziurawionych płuc. One jednak sprawiały, że albinos topił się we własnej krwi. Leżał na ziemi, plując krwią, cierpiąc tak bardzo, jak jeszcze nigdy i patrząc na swoją narzeczoną. Patrzył, tak długo jak tylko mógł na kobietę, którą kochał. Patrzył na narzeczoną, aż w końcu z czerwonych oczu zniknęło światełko jego świadomości. A ostatnim co zapamiętała jego dusza była miłość jego życia, ta sama, która go zabiła. Yuu umarł, jego dusza opuściła ciało. Zostało po nim nic innego, jak ciało, z którego wciąż lała się krew.


W świecie pełnym nienawiści ciągle musimy mieć nadzieję.
W świecie pełnym zła, wciąż musimy być pełni otuchy.
W świecie pełnym rozpaczy, nadal musimy mieć odwagę, by marzyć.
W świecie zanurzonym w nieufności, my ciągle musimy mieć siłę, by wierzyć.

Moja krwawa Japonia SlEYjw8
#edd282
x x x x

Powrót do góry Go down





Mari
Gif :
Moja krwawa Japonia 5PUjt0u
Godność :
Marionette, ale woli jak mówi się do niej Mari
Wiek :
25
Rasa :
Dachowiec
Wzrost / Waga :
167/45
Pod ręką :
szkicownik, torba, broń
Broń :
sztylet
https://spectrofobia.forumpolish.com/t241-kp-mari https://spectrofobia.forumpolish.com/t1099-mari
MariNieaktywny
Re: Moja krwawa Japonia
Nie 10 Lis - 21:25
Ciało nie zwracało uwagi na nic. Cięło i dźgało, póki Nishi nie opadł z sił, jednak to nie widok po prostu jego ukochanej był ostatnim co zobaczył, raczej było to coś o wiele wiele gorszego.
Mari nagle odzyskała władze nad swoim ciałem. Padła na kolana, przytulając swojego narzeczonego. Płakała i wyła, a krąg potworów zacieśniał się wokół nich. Mari podniosła nóż i chciała dźgnąć się prosto w serce, jednak nagle ktoś popchnął ją, przez co przebiła sobie nim krtań i padła dusząc się i wykrwawiając, podczas gdy to co ich otaczało nagle zniknęło jej ubrania i zabrało się za nią.
Kotka nie mogła ani płakać, ani błagać o pomoc, nie mogła zrobić nic, ale czuła wszystko. Mogła tylko leżeć z wystającym z jej karku sztyletem i patrząc na truchło swojego wybranka, czekać na swój koniec...

Koniec snu.

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach