Askarius Fleauette

avatar
GośćGość
Askarius Fleauette
Pon 21 Gru - 22:10
Imię: Askari to zdrobnienie od Askarius, drugie imię to Dragon
Nazwisko: Fleauette
Pseudonim: Dragon  
Wiek: Wizualnie ma 25 do 30 lat, w rzeczywistości ma 50 lat
Rasa: Lunatyk
Ranga: Biały Królik, Adept w Bractwie
Miejsce zamieszkania: Szkarłatna Otchłań
Organizacja: Bractwo

Moce:

Podróż pomiędzy światami (rasowa)

Teleportacja (ranga)

Przyśpieszenie (własna) to moja trzecia moc, którą uwielbiam wykorzystywać podczas walk ze względu na jej właściwości i idealne przystosowanie podczas pojedynków w zwarciu. Polega ona na przyśpieszeniu swojego ciała fizycznego, wprawieniu mnie w przyśpieszony tryb, który pozwala mi na błyskawiczne poruszanie się i ruchy, jak ledwo co dostrzegalne ataki (oczywiście da się zareagować na nie), machnięcia bronią lub osiąganie prędkości biegu, z prędkością podobną do rozpędzonego motocyklu (60km/h).

- Aktywacja trybu na czas działania trzech postów, z czasem odpoczynku czterech postów.

Moc uderzeniowa (własna) to moja czwarta moc, będąca moim atutem podczas walk, która umożliwia mi wytworzenie niewielkiej fali uderzeniowej, w trzymanej broni lub kończynie i uderzeniem nią w przeciwnika, co owocuje obaleniem i odrzut na kilka metrów. Potrafi też niszczyć mniejsze przeszkody na drodze.

- Dwa ładunki, następnie odpoczynek na trzy posty.

Niewidzialność (esencja koszmaru) piąta moc którą pozyskałem po wstąpieniu do Bractwa i przejścia rytuału inicjacji. Rzadko używam tej mocy ze względu na niekorzyści, które wywołuje korzystanie z mocy bez dodatkowej esencji koszmaru. Pozwala mi zakamuflować swoją obecność, sprawić że ja wraz z swoim ekwipunkiem stajemy się niewidzialni dla oczu innych, jesteśmy przeźroczyści i niewidzialni jak wiatr.

- Aktywowana trwa trzy posty, czas oczekiwania to cztery posty, lecz bez esencji wiadome co się dzieje.

Umiejętności:

Szermierka rycerska - Sztuka władania mieczem i parowanie tarczą.
Zahartowana ciało - Niesamowita wytrzymałość kondycji fizycznej.
Skrytobójstwo - Techniki skutecznego, ukrytego i cichego uśmiercania
(akrobacje, znajomość punktów witalnych, dostrzeganie słabości)

Wygląd zewnętrzny: Mierzę praktycznie sto osiemdziesiąt cztery centymetry wzrostu, ważę jakieś dziewięćdziesiąt kilogramów, mam białą, wręcz mleczną cerę i dzikie oczy koloru złocistożółtego o spojrzeniu chłodnego polującego wilka, którym jestem w stanie przerazić swojego przeciwnika jedynie patrząc na niego. Moje włosy koloru kasztanowego są potargane, pofalowane, ułożone w chaotyczny nieład. Część włosów na karku jest dłuższa, zapuszczona specjalnie jako taki warkocz z ufarbowanymi na czerwień końcówkami. Jestem umięśniony, wysportowany i mam wyrzeźbione ciało. Widać gdy jestem nagi lub skąpo ubrany, odziany jedynie w bieliznę, że ćwiczę a robię to często, nawet do trzech razów w tygodniu. Ubieram się głównie w tradycyjne chińskie garnitury typu Tang z owiniętymi stopami i dłońmi w bandaże. Na plecach i lewej ręce widnieje jednoczęściowy tatuaż chińskiego smoka, wytatuowany czarnobiałym atramentem, który zrobiłem sobie podczas moich podróży w Azji.

Charakter: Jestem wojownikiem, przedstawicielem swojego rodu, synem swojej matki i ojca, bratem dla kuzynostwa, przykładem dla najmłodszego pokolenia mojej rodziny. Pochodzę z rodu Fleauette, którego tradycja ustanowiła wiele zasad i doktryn wojowników, skrytobójców, więc kieruję się w życiu zasadami drogi miecza, honoru, rycerstwa i uszanowania aktu zabijania - sztuki, którą opanowali moi przodkowie do perfekcji, w taki sposób że nasza rodzina od tysiącleci, piastuje naczelne miejsce w biznesie najemnych wojowników. Szukam w swoim życiu większego sensu, powodu do życia, niż tylko reprezentowanie rodu. Odnalazłem je w Bractwie, których misja zbiega się z moimi zasadami i pasją do ochrony niewinnych, bezbronnych przed złem, czyli Koszmarami. W towarzystwie bliskich osób jestem rozluźniony, wesoły, życzliwy i szczęśliwy mogąc dzielić strawę i napitek z nimi. Obdarowuje moich przyjaciół szczerością, zaufaniem, uczuciem sympatii, pomocną dłonią, empatią i wrażliwością. Jestem zabawnym typem, który często stroi sobie żarty i lubi się pośmiać.


Historia:

Blair Fleauette tuliła w ramionach malutkie dziecko owinięte w jedwabny kocyk, zapach niemowlęcia koił jej nozdrza, pachniało delikatnie i słodko jak to miały w zwyczaju noworodki. Nuciła mu piosenkę do uszek i starała się bujając go jednocześnie, utulić do snu, bo dochodził wieczór a słońce dawno schowało się za horyzontem.
- Słoneczko się schowało... Księżyc się pojawił... Czas nocy nadszedł... - Śpiewała Askariemu do uszka z niesamowitą czułością, obniżonym głosem i wpatrując się w jego zmęczoną twarz, gdzie jego oczka mrugały i odwzajemniały empatyczne spojrzenie matki. Zasypiał malutki, który narodził się kilka dni temu w posiadłości rodu Fleauette jako pierworodny Hectora. Blair była jego matką, która po ślubie rok temu dołączyła do tego znakomitego rodu. Hector wszedł do sypialni małego cichym krokiem i zaszedł swoją żonę od tyłu, łapiąc swoimi silnymi dłońmi ramionami ją za biodra.
- Dobrze się spisałem, ma moje oczka - Cicho rzekł do niej, a ona uśmiechnęła się nie zmieniając kierunku swojego spojrzenia, dalej wpatrując się w bobasa i nucąc mu cichutko resztę kołysanki, gdy ich syn, całkowicie oddał się w objęcia morfeusza.
- Jedynie oczy ma po tobie, reszta to moja zasługa - Odpowiedziała mu ironicznie, uśmiechając się i wpatrując się błękitnymi tęczówkami w oczy męża, odchylając głowę do tyłu.
- Kocham cię Blair, dałaś mi pierworodnego tak pięknego, jak ty moja miłości - Hector nigdy nie był praktykującym romantykiem, lecz pierwszy raz w życiu, odkąd zaczął żywić uczuciem swoją wybrankę, starał się ją komplementować za każdym razem, gdy nadszedł odpowiedni moment na intymność.

Hector wyciągnął dłoń, w kierunku Askariusa leżącego na drewnianych panelach sali treningowej, którą zwali oboje oraz reszta rodziny Fleauette - Dojo, tak jak ludzie w zmierzchłych czasach, w Azji konkretnie, miejsce święte z zasadami i tradycją. Ojciec naszego nastoletniego wojownika, który ćwiczył dnia dzisiejszego, wielokrotnie podróżował w tamte rejony, ucząc się u ludzkich mistrzów przez dziesiątki lat sztuk walki i technik władania mieczem, tak jak jego przodkowie i reszta Lunatyków należących do ich rodu, mając na myśli jego kuzynostwo. Natomiast Ci ostatni, byli zgromadzeni na sali, siedząc w rogach lub podpierając ściany. Słychać ich ciche szepty lub śmiechy na widok starań młodego Askariego, który był pierworodnym naczelnej głowy ich rodu.
- Chwyć mnie za rękę synu - Rzekł ojciec do swojego syna, który zaledwie półtora metrowym nastolatkiem, ale ćwiczył już za młodu najciężej jak potrafił żeby był z niego dumny jako rodzic. Chwycił dłoń, którą wysunął mu z pomocą i powstał na dwie nogi, podnosząc drewniany kij wystrugany w kształt katany, miecza samurajskiego który wybrał parę lat temu, wchodząc pierwszy raz na sale treningową. Tradycja jego rodu mówiła "Dziecko rodu Fleauette musi wybrać za młodu swój oręż, gdy jest jeszcze tylko dzieckiem z bujną wyobraźnią. Oręż który wybierze w takim młodym wieku będzie zawsze najlepszym bronią, którą będzie władać" Trochę mistycznie to brzmi, lecz głównie chodziło o sprawdzoną zasadę, coś jak ulubiona zabawka, którą zawsze dzieci pamiętać będą jako dorośli lub na starość. Owy wybrany oręż staje się ich częścią na zawsze. Askari wybrał w wieku sześciu lat miecz samurajski, Katane i okrągłą grecką tarczę, Hoplon.
- Z dnia na dzień stajesz się coraz lepszy. Pamiętaj o trzymaniu tarczy wysoko, posługiwanie się Hoplonem wymaga siły i wytrwałości podczas unoszenia, stawianiem nią gardy i parowania ataków. Weź pod uwagę także, że może posłużyć jako narzędzie ofensywne, którym powalisz wroga na deski przez wprowadzenie pchnięcia tarczą, gdy ten naciera zbyt gwałtownie... - Ojciec wyjaśniał mu i wpajał w jego móżdżek wiedzę, którą posiadł on sam wyuczoną z pomocą mistrzów sztuk walki oraz mentorów, wliczając także ich zmarłego dziadka, Heliona. Askarius podniósł lewym ramieniem wysoko tarcze na poziom barku, miecz przyłożył do krawędzi tarczy, szpicem do przodu, zajął pozycję wyjściową, lewą nogą do przodu a prawą lekko do tyłu. Hector złapał oburącz rękojeść drewnianego miecza, przyjął także typową pozycję, zaatakował za głowy na co jego syn odparł, parując tarczą podniesioną do góry. Trening dalej trwał i tak było codziennie, wliczając weekendy.

Siedzieli w jadalni przy stole, cała trójka, przedstawiciele głównego trzonu rodu Fleauette. Dumna rodzina od wieków, stuleci a nawet tysiącleci jest szanowana w Szkarłatnej Otchłani jak i w Krainie Luster, jako jedna z najlepszych rodów Lunatyków-wojowników, wręcz mistrzów w swoim fachu zabijania. Skończyli jeść posiłek, gulasz z dziczyzny, gotowany ryż oraz sałatkę warzywną. Cała trójka popijała piwo chmielne produkcji ich kuzynostwa, którzy mieli przeróżne zainteresowania w tych czasach.
- Synu, załatwiłem Ci robótkę o której ostatnim razem wspominałem. Hrabia Eduardo la Cruso, ten z Upiornej Arystokracji, który ma kilka ekstrawaganckich biznesów i nieruchomości w Krainie Luster i interesy w świecie ludzi... Zgodził się przyjąć Cię pod swoje skrzydła, potrzebuje coraz większej ilości Lunatyków o podobnym przeszkoleniu co twoje. Od dawna nasza rodzina zaopatrza go w kurierów z naszych szeregów. Eduardo to stary przyjaciel z czasów wojen, dobrze się tobą zaopiekuje... - Hector łyknął piwska, krztusząc się niemiłosiernie głośno napitkiem. Uderzył się wielokrotnie pięścią w klatkę, matka zachichotała wraz z synem.
- Pamiętaj też synku żeby odwiedzać nas w dni wolne, a na dworze hrabiego, pamiętać o etykiecie rycerskiej i dobieraniu, przemyślanego i odpowiedniego słownictwa. I przydałby się żebyś znalazł w końcu jakąś kobitkę, czy chłopca, ważne żebyś miał kogoś w serduszku oprócz rodziców i rodziny - Blair miała piękny głos, a jej ton był uczuciowy, a w jej spojrzeniu widać było jedynie miłość którą obdarowywała obojga.
- Podczas swoich podróży między światami pamiętaj o treningu, twoje szkolenie dobiegło końca pod moim dachem, lecz czeka cię wiele lat, a nawet wieków treningu w nieznanych Ci światach... - Ojciec spojrzał na niego surowym, stanowczym spojrzeniem, w którym także było widać miłość jaką obdarowywał swojego pierworodnego. Askarius po kolacji, następnego dnia udał się na dwór hrabiego i tam spędził prawie dziesięć lat, pracując, później udał się w osamotnione podróże do krain ludzkich, gdzie dalej szkolił się pod okiem mistrzów sztuk walki, w azjatyckich krajach ludzi, tak jak jego ojciec i dziadek. Niedawno natknął się na grupę zwaną Bractwem, która walczyła z istotami potężnymi, Koszmarami... Odkrył w sobie powołanie jako wojownik i uznał ich cel za słuszny, szlachetny. Przybył do posiadłości rodu Fleauette, szukając rady u Hectora. Po rozmówieniu się z swoim ojcem, dołączył do nich.


Ostatnio zmieniony przez Irith Scavell dnia Wto 22 Gru - 22:54, w całości zmieniany 9 razy

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Askarius Fleauette
Wto 22 Gru - 16:20
GOTOWE DO SPRAWDZENIA.

Powrót do góry Go down





Scavell
Gif :
Askarius Fleauette  A7c78c1cf8554d3256eba773fd3bfcbe
Godność :
Irith Adelaide "Scavell" Bellclair
Wiek :
28 lat
Rasa :
Lunatyk
Wzrost / Waga :
170 / 60
Znaki szczególne :
blizna po cięciu na gardle
Pod ręką :
wymienione w poście eliksiry, broń, Scath, Przepaska ślepo-widzenia, Chmarny talizman
Broń :
Nysarth (rapier), mizerykordia
Zawód :
Adept Bractwa
Stan zdrowia :
zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t649-irith-scavell https://spectrofobia.forumpolish.com/t649-irith-scavell https://spectrofobia.forumpolish.com/t934-skrzynka-korespondencyjna-irith https://spectrofobia.forumpolish.com/t1113-scavell
ScavellDiabelski Bibliotekarz
Re: Askarius Fleauette
Wto 22 Gru - 22:51
Akcept!

Z racji stworzenia Lunatyka, na start otrzymujesz Kosmatą Broszę. Życzę miłej zabawy po drugiej stronie lustra!


Askarius Fleauette  3lgQ88B
#886b8e | #af522d

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach