Batul

Batul
Gif :
Batul 5PUjt0u
Wiek :
180
Rasa :
Dachowiec
Wzrost / Waga :
165/50
Znaki szczególne :
Wąsy i cętki na ciele
Pod ręką :
nic
Stan zdrowia :
Liczne siniaki i zadrapania na ciele.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t772-batul#9505
BatulNieaktywny
Batul
Nie 21 Lut - 20:43
Imię:Batul
Nazwisko:Kto by się przejmował nadawaniem nazwisk chołocie?
Wiek:180 lat
Rasa:Dachowiec
Ranga:Nocny Muzykant
Miejsce zamieszkania:Kraina Luster

Moce:

Hipnoza muzyką (rangowa) – od małego miała smykałkę do muzyki, do tego stopnia, że z czasem potrafiła manipulować ludźmi przy użyciu odpowiednich tonów i słów. Działa 3 posty, potem 4 posty przerwy; obejmuje maksymalnie 2 osoby na raz.

Telekineza- Batul potrafi poruszać przedmioty siłą umysłu. Zakres manewrowania danym przedmiotem zależy od jego wielkości i ciężaru. Moc tę Batul wykorzystuje głównie do miotania nożami, kontrolując ich lot czy prędkość rzutu.
Czas używania: 3 posty przy łącznie 50 kg, 2 posty do 150 kg i 1 post przy większym ciężarze, max 250kg. Ponowne użycie po 4 postach odpoczynku.

Władanie lodem – Po ucieczce w góry Batul odkryła, że jest w stanie panować nad lodem i śniegiem. Sprawa jest prosta, gdy w pobliżu jest już śnieg czy zamarznięta woda. Jednakże nawet w dodatnich temperaturach jest w stanie sobie poradzić, o ile w pobliżu znajduje się woda, którą można zamrozić. Moc jest najefektywniejsza w ujemnych temperaturach – im wyższa temperatura otoczenia tym śnieg szybciej topnieje. Szczytem jej możliwości jest wywołanie śnieżnej zamieci o polu rażenia 5m.
Czas używania 3 posty, czas odpoczynku 4 posty.

Umiejętności:

Przemiana w kota (rasowa) – kocią formą Batul jest długowłosy, cętkowany kot, umaszczeniem przypominający panterę śnieżną.

Ręka do roślin – Batul słynie z tego, że czego się nie tknie, rośnie nad wyraz bujnie i zdrowo. Zna się na ogrodnictwie jak mało kto i niejedną roślinę już przywróciła do życia z niemal agonalnego stadium.

Umiejętności krawieckie – Ze względu na warunki, w jakich żyła, jakiekolwiek umiejętności praktyczne były bardzo w cenie. Musiała umieć zrobić coś z niczego, z czasem doskonaląc umiejętności szycia ubrań na każdą miarę. Z byle jakiej szmaty potrafi wyczarować ubiór godny arystokracji.

Posługiwanie się nożami – Absolutnie nie chodzi tu o umiejętności kulinarne, choć Batul nie należy do osób, które są w stanie przypalić wodę na herbatę. Podczas swojego długiego życia musiała znaleźć sposób na samoobronę bez konieczności dźwigania ze sobą ciężkiego rynsztunku. Z pomocą właśnie przyszły noże, którymi potrafi walczyć jak mało kto, rzucać z ponadprzeciętną celnością czy robić inne rzeczy, których zwykle się z nożami nie robi.

Wygląd zewnętrzny:Nietrudno jest zgadnąć, jakiego pochodzenia jest nasza bohaterka. Trudno ukryć oczywiste kocie atrybuty, w jakie jest wyposażona. Batul jest młodą kocicą o bujnych, sięgających bioder włosach w kolorze jasnego blond. Nie jest zbyt wysoka, mierzy około 165cm wzrostu, ale dodatkowych centymetrów dodają jej białe cętkowane uszy pantery śnieżnej, sterczące po bokach głowy. Kolejną charakterystyczną cechą jej wyglądu są cętki na skórze rąk i nóg oraz delikatne wąsy na policzkach. Jej oczy również są niezwykłe –  duże, koloru wiosennych fiołków, sprawiają wrażenie, jakby jednym spojrzeniem przewiercały duszę na wylot. Jej delikatna uroda i proporcjonalna sylwetka sprawia, że stała się obiektem pożądania dla wielu, nie tylko mężczyzn, ale i kobiet. Niestety, absolutnie nie jest to coś, z czego byłaby zadowolona. W swoim ubiorze stara się ukrywać kształty, dlatego często decyduje się na luźne spódnice i obszerne swetry.

Charakter:Kiedyś była wesołą dziewczyną z pazurem. Kiedyś była uśmiechnięta i miła dla każdego, kto potrzebował pomocy. Kiedyś wiele rzeczy wyglądało inaczej. Niestety, po roześmianej, radosnej dziewczynie pozostało jedynie wspomnienie. Po przejściach, jakie miała w całym swoim życiu nauczyła się przede wszystkim tego, aby nie okazywać słabości, czy w ogóle jakichkolwiek uczuć. Zawsze stara się odgadywać zamiary innych i do nich dostosowywać swoje zachowanie, bo dzięki temu jeszcze żyje. Jej spojrzenie nie mówi absolutnie nic, czasem wydaje się wręcz wyprana z wszelkich uczuć. Oszczędna w słowach, oszczędna w działaniu, każde słowo i gest jest starannie przemyślany.
Lata spędzone na byciu „dziewczyną do towarzystwa” odcisnęły na niej trwały ślad. Dotyk czy chociażby obecność jakiegokolwiek mężczyzny sprawia, że jest cała spięta, gotowa do ataku. Trauma, jaką przeżyła, często atakuje znienacka w postaci ataków paniki i koszmarów sennych. Z tego powodu bardzo mało sypia, a pod ręką zawsze stara się mieć schowany nóż, by mieć choć namiastkę poczucia bezpieczeństwa.

Historia:
Jej życie nie było kolorowe. Nigdy nie zaznała luksusów, nie była przez nikogo specjalnie doceniana, wyróżniona, czy kochana. Rodziców nie znała, był z nią tylko brat. Chociaż to za dużo powiedziane. Od małego traktował ją jak śmiecia, tanią siłę roboczą. Mimo to zawsze starała się znajdować niewielkie radości, promyki szczęścia, które pozwalały jej przetrwać. Jednym z nich było szycie ubrań dla okolicznych dzieciaków. Każdą wolną chwilę poświęcała na zabawę z nimi, tak, aby choć przez chwilę zapomnieć o swoim losie. Niestety, nic nie zapowiadało, że cokolwiek się zmieni.
Praca w karczmie była dla niej katorgą. Kufle były ciężkie, tace nieporęczne, klientela niewybredna. Nie raz i nie dwa została obrzucona niewybrednymi komentarzami, złapana za pośladek, czy po prostu potrącona, gdy miała na ręku gorące jedzenie. Nikt jej tam nie szanował, może za wyjątkiem innych kelnerek, które były traktowane równie źle jak ona. Nie miała jednak wyboru, musiała zacisnąć zęby i pracować, aby przeżyć kolejny dzień i któregoś dnia wyrwać się stąd, jak najdalej.
Niestety, pewnej nocy jej plany wzięły w łeb.
Nic nie zapowiadało dramatu. Dzień jak co dzień, może bardziej pechowy niż zazwyczaj. Ale nie pierwszy raz musiała powtarzać pranie, wiatr na pustyni niejednokrotnie płatał jej już psikusa. W pracy również było może trochę bardziej tłoczno niż zazwyczaj, spokojnie można to było jednak zrzucić na karb weekendu. A przynajmniej do czasu, aż pojawili się oni. Upiorna Arystokracja wraz ze swoją świtą. Panoszyli się po całym lokalu, jakby byli u siebie. Szczególnie jeden z nich, wielki, gruby, spocony oblech, raz po raz łypał na Batul, nie zważając na umizgające się do niego latawice. Dziewczyna starała się to ignorować, zająć pracą, aby jak najlepiej obsłużyć gości i jak najszybciej się stamtąd zawinąć. Niestety, nie było jej dane wymknąć się z łap Drapieżnika. Gdy wyszła wynieść śmieci, zaczaił się na nią w zaułku i dopadł, przygwożdżając do ściany. Nie była w stanie się wyrwać, był od niej o wiele silniejszy, a alkohol krążący w jego krwi tylko dodawał mu animuszu. Na nic były jej krzyki i szarpania, każdy, kto widział Arystokratę, schodził mu z drogi. Nikt nie chciał jej pomóc, nikt nie odważył się wejść między nią a niego.
Tej nocy została poczęta Rim. Owoc brutalnego gwałtu i jedyna radość w tym ponurym świecie.
Niestety, dziewczynce nie dane było żyć w spokoju. Mimo usilnych starań Batul, szybko rolę wychowawcy przejął jej okrutny brat, który przez cały okres ciąży i połogu stał się jeszcze bardziej szorstki i wymagający w kierunku swojej siostry. Ona sama została zmuszona do pracy w burdelu, praktycznie przestając widywać córkę, tracąc jakąkolwiek możliwość, by ochronić ją przed tym okropnym człowiekiem.
Nie pamiętała, ilu mężczyzn gościła w swoim łóżku. Nie pamiętała, ile naparów antykoncepcyjnych używała, ile siniaków było na jej ciele, ile razy miała pęknięte kości. Starała się każdą noc spędzoną w burdelu jak najszybciej wymazać z pamięci. Myślami była przy córce, którą chciała chronić. W tajemnicy przed bratem odkładała pieniądze, by choć w taki sposób pomóc jej przeżyć ten koszmar, by mogła jak najszybciej uciec z tego miejsca.
I tak mijały lata. Batul umykały najważniejsze momenty rozwoju swojej pierworodnej, która wcale nie była lepiej od niej traktowana. Podczas gdy kocica niemal non stop gościła kogoś pomiędzy swoimi nogami, Rim zajmowała się domem i jej bratem, który nie szczędził jej batów, za to, kim była. W krótkich chwilach, które miały tylko dla siebie, Batul starała się przekazać Rim wszystko, co wiedziała, aby jak najlepiej przygotować córkę do życia. Niestety, tych chwil było zbyt mało, żałowała, że nie była choć odrobinę silniejsza, by móc lepiej chronić własne dziecko.
Jedna noc była inna od wszystkich poprzednich. Od samego rana czuć było napięcie. Jej bratu ewidentnie nie szło w interesach, pił praktycznie jak tylko się obudził. Batul starała się schodzić mu z drogi, wiedziała, że jedno nieodpowiednie słowo może się dla niej skończyć fatalnie. Na szczęście Rim nie było w domu, była gdzieś na mieście, wysłana po sprawunki. Przynajmniej przez chwilę była bezpieczna. W pewnym momencie usłyszała wołanie brata. Nie miała pojęcia, co to mogło oznaczać. W jego głosie słychać było dziwną słodycz, jakiej do tej pory nie słyszała.
- Batul, szmato, chodź, gdy cię wołam!- zawołał jeszcze raz zapijaczonym głosem. Kładąc uszy po sobie ruszyła w stronę pomieszczenia, w którym się znajdował, omijając walające się butelki.
- Jesteś wreszcie… Wolniej się nie dało? - Spojrzał na nią, choć wcale nie miała pewności, czy ją widzi. – A zresztą, nieważne. Od małego wiedziałem, że do niczego się nie nadajesz. Nawet przyjść na zawołanie nie potrafisz.
Rzucił butelką w jej stronę, ale był tak pijany, że nie trafił. Szkło rozprysło się o ścianę za nią, zasypując ją odłamkami. W ostatniej chwili skuliła się, chroniąc głowę przed odłamkami. I to był błąd.
Następne, co pamiętała, to uderzenie w głowę. Jedno, drugie, trzecie. Zwinęła się na podłodze, a grad ciosów nie ustawał. Nie wiedziała, kiedy straciła przytomność, ale była pewna, że to go nie powstrzymało.
Tylko cud sprawił, że przeżyła. Obudziła się, leżąc w kałuży własnej krwi, dookoła panowała głucha cisza. Nie miała pojęcia, jak długo leżała na podłodze. Podniosła się z trudem, każdy ruch kosztował ją mnóstwo bólu. Całe ciało miała posiniaczone, czuła, że parę żeber miała co najmniej popękanych. Krzywiąc się z bólu, podniosła się na nogi i rozejrzała dookoła. Wciąż była w pokoju brata, dookoła walały się odłamki szkła, ale jego samego nie było. W progu zauważyła zaschniętą plamę wymiocin, jednak nie potrafiła określić, do kogo należała. W całym mieszkaniu nie wyczuwała niczyjej obecności. Powlokła się do swojego pokoju, gdzie w szafie miała schowaną apteczkę z podstawowymi lekarstwami. Musiała choć trochę opatrzeć rany i może znajdzie też coś, aby złagodzić ból. Gdy otworzyła skrytkę, zauważyła brak słoika z oszczędnościami dla Rim. W pierwszym odruchu poczuła napływ paniki, że może brat w końcu odnalazł chowane pieniądze i za to ją skatował. Zaraz jednak uświadomiła sobie, że jej rzeczy były w idealnym stanie, a jedyne osoby, jakie wiedziały o skrytce, to była ona i jej córka. Poczuła ulgę, bo brak pieniędzy oznaczał, że jej dziecku udało się uciec. Z jej oczu popłynęły łzy radości, oznaczało to bowiem, że przynajmniej jedna z nich miała szansę na normalne życie.
Jej radość jednak nie trwała długo. Usłyszała bowiem ciężkie kroki brata, który właśnie wszedł do mieszkania. Szybko schowała rzeczy z powrotem do schowka. Ledwo zamknęła drzwi do szafy, gdy wszedł do jej pokoju.
- Jednak żyjesz - odparł, a w jego głosie słychać było zdecydowany zawód. – Bierz się do roboty, mieszkanie samo się nie posprząta. Twoja córunia postanowiła zwiać.
Odwrócił się i wyszedł, zostawiając ją samą. Ledwo zniknął jej z oczu, osunęła się na kolana, a po policzkach popłynęły jej łzy. Lepszej wiadomości nie mogła usłyszeć.
Od tamtej pory sama zaczęła szykować się do ucieczki. Wiedziała, że skoro Rim się udało, to i ona da radę. Nawet jeśli na wolności czekała ją śmierć, to i tak było to o wiele lepsze niż reszta życia spędzona u tego człowieka. Po zniknięciu córki, Batul nie dość, że musiała pracować ciałem, to przejęła też wszystkie obowiązki domowe Rim. Było jej bardzo ciężko sprostać wszelkim wymaganiom, często nie sypiała po kilka dni, aby jakoś wiązać koniec z końcem. Po kilku miesiącach miała już dość całej tej sytuacji. Pewnej letniej nocy po prostu zniknęła.
Nie miała pojęcia, dokąd się udać. Jedno wiedziała na pewno – chce być jak najdalej stąd. Całe szczęście podczas swojej „pracy” poznała całkiem miłego kupca, który pozwolił jej się zaczepić na swoją karawanę zmierzającą w stronę gór. Wiedziała, że to jedyne miejsce, w którym mogłaby się zaszyć.
Od razu ruszyli w pościg, jak tylko zorientowali się, że zniknęła. Na szczęście mężczyzna, który się nią zaopiekował, zdawał sobie sprawę z takiego scenariusza. Jechali dzień i noc, dopóki nie dotarli do Kryształowego Pustkowia.  Dopiero tam pozwolili sobie na chwilę wytchnienia, wiedząc, że nikt o zdrowych zmysłach nie odważyłby się ruszyć tam za nimi.
Dopiero tam Batul mogła powiedzieć, że była wolna.
Dotarcie do gór zajęło kolejnych parę dni. Tam pożegnała się ze swoim nowym przyjacielem, urywając tym samym wszelki kontakt. Nie chciała, żeby miał przez nią kłopoty, a wiedziała, że jak tylko brat odkryje, kto pomógł jej uciec, nie spocznie, dopóki go nie dopadnie.
W górach powoli odbudowywała swoje życie. Wiedziała, że nie jest tu w pełni bezpieczna, ani że nie może spędzić tu całego życia. Wykorzystała jednak ten czas, ucząc się posługiwania nożami, które dostała na pożegnanie od kupca. Pewnego dnia odkryła też, że może manipulować śniegiem leżącym dookoła, jak również to, że potrafi przenosić przedmioty siłą umysłu. Tych parę tygodni pozwoliło obudzić w niej talenty, które do tej pory były zduszone.  Jej szczęście nie trwało jednak długo.
Od jej ucieczki minęło raptem parę tygodni, gdy obudziło ją szczekanie psów. Nie było to normalne w tych stronach, od razu więc przygotowała się do ucieczki. Zebrała wszystkie swoje skarby i wybiegła z jaskini, która była jej domem. Nie uciekła jednak daleko. Psy były coraz bliżej, a ona wciąż była wyczerpana po trudach dotychczasowego życia. W pewnym momencie poczuła ukłucie miedzy łopatkami, a następne, co pamiętała, to ciemność otulająca jej umysł jak ciepły koc.
Obudziła się w ciemnym pokoju, przywiązana do łóżka. Zabrano jej wszystko, nawet ubranie. Nie miała pojęcia, co się z nią działo, ale zapach unoszący się w pokoju wskazywał na jedno – wróciła do piekła.
- Myślałem, że jesteś mądrzejsza. - Głos w ciemności dochodzący z rogu pokoju zdecydowanie należał do jej brata.
- Powinnaś wiedzieć, że ode mnie się nie ucieka. Jesteś moją własnością i to ja decyduję, co się z tobą dzieje – jego słowa ociekały jadem, gdy wstał z krzesła i podszedł do niej. Przesunął dłonią po jej nagim ciele, po czym wymierzył jej siarczysty policzek. Krzyknęła z bólu, a w jej oczach pojawiły się łzy. – Masz szczęście, że spodobałaś się kilku Arystokratom, to cię nie zabiję. Ale wytnij mi jeszcze jeden taki numer, to inaczej porozmawiamy – wysyczał jej wprost do ucha, łapiąc ją za włosy. Nie patrzyła mu w oczy, bojąc się tego, co tam zobaczy. Na pewno nie było to nic dobrego.
Jeśli myślała, że dotychczasowe życie to było piekło, to grubo się myliła. Odkąd została ściągnięta na pustynię, nie mogła się nawet podrapać, by kogoś przy niej nie było. Każdy ruch, każde wyjście za potrzebą było starannie odnotowywane.  Nie miała chwili dla siebie, niemal ciągle przychodzili do niej klienci, którzy spełniali swoje najdziwniejsze zachcianki. Jej ciało było ciągle posiniaczone i poobijane, chodziła wychudzona, a włosy, niegdyś piękne i gęste, teraz wychodziły garściami. Dopiero gdy klienci zaczęli się skarżyć, jej brat trochę odpuścił, ale wciąż każdy jej krok był starannie śledzony przez bandę osiłków. Dopiero teraz jej życie przerodziło się w koszmar.

Powrót do góry Go down





Queen
Gif :
Batul 5PUjt0u
Godność :
Raven Black
Wiek :
Wygląda na dwadzieścia parę
Rasa :
Kotostrach
Wzrost / Waga :
160 cm | 50kg
Znaki szczególne :
Blizna na prawym policzku, kocie uszy i puszysty (jak u persa) ogon
Pod ręką :
Bursztynowy kompas (w kieszeni spódnicy), zapałki i zapalniczki, noże (przypięte specjalnymi pasami do ud)
Broń :
Noże, spluwy, pazurki
Zawód :
Średniej klasy szlachcianka
Stan zdrowia :
Wyśmienity
https://spectrofobia.forumpolish.com/t306-queen
QueenNieaktywny
Re: Batul
Nie 21 Lut - 22:33


Akcept~!

Witam po drugiej stronie lustra! Życzę miłej zabawy


Przez noc droga do świtania,
Przez wątpienie do poznania,
Przez błądzenie do mądrości,
Przez śmierć do nieśmiertelności.

Batul TDFI7p

#00b7eb | #d23b68 | #a4254b
x x x

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach