Barbatos

Barbatos
Gif :
Barbatos 5PUjt0u
Godność :
William White
Wiek :
23
Rasa :
Człek
Wzrost / Waga :
189
Znaki szczególne :
Blizny na ciele, jedyny ksiądz w okolicy.
Pod ręką :
Papierosy, zapalniczka, telefon, noże. Kosmata broszka, krzyż wisiorek [z kamieniem dusz]
Broń :
Noże do rzucania x3.
Zawód :
Ksiądz
Stan zdrowia :
Zdrowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t841-barbatos
BarbatosNieaktywny
Barbatos
Sob 6 Lis - 16:22
Imię: William
Nazwisko: White
Pseudonim: Barbatos
Wiek: 23
Rasa: Człowiek
Ranga: Ksiądz
Miejsce zamieszkania: Glassville

Umiejętności:

- [Kamień dusz w krzyżu] - Wytrzymałość - Ciało jest o wiele wytrzymalsze, niż u przeciętnego osobnika. 

Rzucanie nożami - Wytrenowana od lat umiejętność rzucania wszelakimi rodzajami noży oraz ostrych przedmiotów.

Sztuki walki - Praktykowane od dziecka Wing Chun, stało się idealną sztuką obrony osobistej. Styl polega na szybkości, nie na sile. Dzięki czemu można błyskawicznie zablokować cios, ale także zalać przeciwnika gradem ciosów.

Opanowanie - Pościgi, wybuchy, strzelaniny, magia. Wokół tylko chaos i pełno dymu, czyli sporo nerwów i przeróżnych myśli. Niestety nie u tego osobnika, który potrafi trzymać emocje na wodzy i być opanowanym do granic możliwości.  

Wiedza o krainach - Spisana przez ex organizację, wiedza na temat wszystkich magicznych krain. Kraina snów, luster oraz otchłań.

Refleks - Czy to atak z zaskoczenia, czy też szklanka z pysznym kakao właśnie zlatuje ze stolika. Refleks Williama jest dość wrażliwy, przez co udaje mu się zareagować o wiele szybciej niż przeciętnym osobom. 

Wygląd zewnętrzny:
Mierzący metr osiemdziesiąt dziewięć, siwo grzywy młodzieniaszek. O gładkiej cerze, lekko opalonej i bez jakiegokolwiek zarostu. Niestety wskutek dawnych wypadków, na jego ciele znajduje się kilka lekkich blizn po cięciach. Były one zdobyte podczas ostatniej krucjaty na jego byłą organizację, z której tylko on przeżył. Jeżeli chodzi o ubiór, to chodzi w czarnej sutannie, na którą ma narzuconą czerwoną pelerynę z kapturem i szalem. Sportowe czarne buty, skórzane rękawiczki oraz kilka dodatków w stylu srebrnego krzyża, który nosi na szyi. Chłopak ma szczupłą sylwetkę, nie widać u niego zbytnio mięśni. Zwykły arcykapłan z pobliskiego kościoła, który niezbyt się rzuca w oczy.


Charakter:
William jest samotnikiem, który niezbyt lubi przebywać w otoczeniu kogokolwiek. Jest to spowodowane brakiem zaufania, które po prostu w nim zakiełkowało od lat. Życie pokazało mu, że nie warto przywiązywać się na dłużej i też nie warto darzyć kogoś uczuciami. Emocje przysparzają tylko problemów i mieszają w głowie, dlatego też stara się być od nich odcięty. Dlatego też zawsze jest opanowany i nie przejawia po sobie niczego, czasem może odrobinę radości, by nie dać innym powodu do smutku czy też współczucia z jego powodu. Nie potrzebuje, by ktoś się o niego martwił, czy też właśnie przywiązywał się do niego. Rodzina, przyjaciele i znajomi. Przez lata tego nie posiadał, jedynie towarzyszy, którzy byli tylko częścią jego pracy. 
Na ogół może wydawać się spięty, małomówny i nietowarzyski. Jednak gdy zdarzy mu się napić troszkę alkoholu, to ciut się otwiera na innych. Jest to jedyny sposób, by z nim normalnie porozmawiać.
Jeżeli chodzi o jego ambicje oraz plany, to wszystko stawia nad nimi. Nie ważne co będzie musiał zrobić, by dobrnąć do celu. W tym przypadku staje się po prostu empatyczny i nie bierze nikogo pod uwagę, liczy się tylko to, czego on pragnie. Wiara w jego serduszku jest krucha, choć jeszcze się nie wykruszyła. Nie przepada za herezją, choć jest ciekawy innych wyznań. Choć jego głównym celem religijnym jest udowodnienie, że bóstwo istnieje i ma wpływ na otaczający go świat. Co prawda, nieważne jakie bóstwo. Świat ma zbyt wiele tajemnic, które tylko czekają, by je odkryć. 



Historia:

Watykan tajna organizacja Hex.

Powołana przez główny zarząd kościoła, organizacja Hex. Posiadająca dziesięciu członków, w tym jednego młodego rekruta. Główne zadanie, dostanie się i zbadanie magicznych wymiarów. Cel podróży: Glassville. 
Tydzień po odprawie grupa Hex zadomowiła się w Glassville, gdzie zamieszkali w centrum miasta. Przyjazd pod przykrywką, można rzecz. Samo dotarcie nie stanowiło żadnego problemu, problemy zaczęły się dopiero po rozpoczęciu zadania. Czyli jak dostać się do innej krainy. 

Każdy miał jakieś zadanie w grupie i tego się trzymał, choć dla młodego rekruta to wszystko było tylko jakąś bajką. Magia, dziwne krainy. Choć został tutaj przypisany tylko dlatego, że posiadał jakieś umiejętności bojowe. Dokładnie, był tylko strażnikiem. Strażnikiem, który zawiódł. Kiedy to kolejny miesiąc mijał niemiłosiernie, grupa Hex zbierała coraz więcej informacji. Stosy papierów robiły się coraz większe, teczki coraz grubsze. W wolnym czasie strażnik zajmował się czytaniem ów dokumentów, tak żeby po prostu zabić czas. 
- Williamie, powinieneś bardziej przyłożyć się do swojego zadania. 
Odparł jeden z badaczy, na co spotkał się po prostu z ciszą. William znał swoje miejsce i wiedział, co ma robić. Tylko przed czym miał niby ich bronić? 
Z czasem podczas czytania młodzik natknął się na nazwy ów krain, które były według niego dziwne. Badaczom udało się dotrzeć do krainy snów, luster oraz otchłani. Z czasem straciliśmy połowę grupy, gdyż te tereny były nie tylko dzikie, ale i magiczne. Ciężko więc było nie trafić na kogoś, kto nie jest przyjaźnie nastawiony. Niestety William nie mógł podróżować pomiędzy światami, gdyż jego zadaniem było pilnowanie dokumentów. W razie czego miał je dostarczyć do Watykanu, tam pewnie by podjęli dalsze decyzje. Z jednej strony ciekawiło go, kto zamieszkuje krainę luster. No albo jak jest w krainie snów, czy nawet w tej otchłani. Tak czy siak, wiadome było, że badacze połączyli z kimś siły. Sami raczej by nie odkryli jak się tam dostać, tak więc raczej ktoś obcy im pomagał. W tych czasach za odpowiednią opłatą wszystko można osiągnąć, nawet dostać się do innego świata. 
Niestety niedługo po ostatnim odkryciu, nad organizacją zaczęły pojawiać się czarne chmury. Był to deszczowy wieczór, gdy pozostała piątka wraz z Williamem odpoczywała przy kominku i przeglądała najnowsze dane. 
- Jutro wyślemy wszystko do Watykanu. 
Odparł jeden z badaczy. Niestety żyliśmy w czasach, gdzie nie warto było spisywać wszystkiego na elektronice, łatwo było się na nią włamać. A te dane nie mogły wyjść na jaw. Młody strażnik stał przy uchylonym oknie, popalając papierosa i rozglądając się po ulicy. Nie było żywej duszy, każdy krył się w domu lub jakiejś knajpie. Zapowiadało się na spokojną noc, aż można było zasnąć na stojąco. Młodzik jednak nie spodziewał się, iż w pokoju już ktoś jest. Dźwięk rozbitej szklanki wyrwał go z letargu. W momencie gdy odwrócił się za siebie, w ostatnim momencie zrobił unik przed ostrzem, które o mały włos nie pozbawiło go wzroku. W tym samym momencie William odruchowo chwycił za rękę napastnika i podcinając jego nogę, pozbawił go równowagi, dzięki czemu mógł go wyrzucić przez okno. Brak słów, po prostu wzrok skierował się na pozostałych. W pokoju znajdywały się jeszcze dwie osoby, które w międzyczasie zamordowały pozostałą grupę badawczą. Chłopak zastanawiał się tylko nad jednym, jak udało im się tutaj dostać? Pokój był zamknięty, drzwi nienaruszone. Byli bezszelestni i tak szybko rozprawili się z innymi, czyżby ktoś z krainy luster czy snów? Sam nie wiedział, jednak teraz był skazany na siebie. Nie pozostało mu nic innego, jak zabić napastników i wysłać dokumenty do Watykanu. 
Napastnicy byli w czarnych płaszczach, mieli zakryte twarze. Jedyny szczegół to ogon u jednego z nich, dość długi i wystawał spod płaszczyka. Ogon? Koci, co za nonsens. 
- Nie pozostawiacie mi wyboru.
Odpowiedział beztrosko, po czym przyjął pozycję obronną. Niestety musiał się mierzyć pięściami przeciwko nożom, ale jaki miał inny wybór? 
Pierwszy napastnik twardo ruszył na młodzika, tym samym zwinnie wyprowadzając cięcia. Jego prawa ręka dzierżąca ostrze została zablokowana lewą Willa, który od razu uniósł prawe kolano na wysokość brzucha, po czym wyprowadził kopnięcie prosto w brzuch oponenta. Tym samym tworząc sobie okazję, by wykręcić jego nadgarstek i pozbawić go noża. Gdy tylko nóż wyleciał z rączki, młodzik od razu go przechwycił tą samą, która była najbliżej. W międzyczasie drugi napastnik ruszył od lewego boku, chcąc szybko zakończyć żywot strażnika. Niestety jedynie, z czym się spotkał, to szybką reakcją od strony młodzika, który błyskawicznie rzucił ostrzem w jego prawy bark. Akcja toczyła się bardzo szybko, jednak miała zakończyć się jeszcze szybciej. Ponieważ od strony pleców nadeszło cięcie, która pozbawiło chłopaka większości siły. Odwracając się, dostrzegł osobę, którą wyrzucił przez okno. Nie tyle, co zadała cięcie, ale jej prawa dłoń emanowała jakimś dziwnym blaskiem. Chwila ciszy, blask i eksplozja. To, co trafiło Williama, było dla niego czymś niewiadomym, jakby niewidzialny dotyk, który po chwili wybuchł. Ciężko określić, ale pewnie to tak zwana magia. Niestety tutaj skończyła się historia grupy Hex, tak samo wszystkie ich zapiski. Dom stanął w ogniu, a zabójcy się ulotnili. Jednak los chciał by William uszedł z życiem. W momencie eksplozji chłopak wyleciał hukiem przez drzwi, a na niego spadło trochę gruzu. Gdy dom tlił się żywym ogniem, reszta już nie miała znaczenia dla nieznajomych. Widać liczyło się tylko to, by pozbyć się grupy badaczy.
Kilka dni później, młodzik obudził się w szpitalu. Nie za wiele pamiętaj z zeszłej nocy, a ciało miał obolałe jak diabli. Jednak to go nie powstrzymało, by uciec i wrócić do domku. W końcu miał zadanie, którego musiał dopilnować. Niestety na miejscu zastał tylko gruz i tlące się jeszcze przypalone belki drewna, nie wspominając o tłumie policji. Nie wiedział już sam co robić, raczej wątpił by jakieś dokumenty przetrwały ten pożar. A nawet jeżeli, to nie miał zamiaru teraz zeznawać przed władzą. To wszystko było ściśle tajne, więc niech takie pozostanie. Oficjalnie grupa nie istnieje, tak samo jak i on.

Wracając do miasta, młodzik zaszedł na śniadanie do pewnej kawiarni. Wciąż go bolały plecy, jak i mięśnie. Jedyne co mu się udało wynieść z całej tej akcji, to krzyż z klejnotem. Był to chyba pierwszy przedmiot, jaki przynieśli badacze. Nie wiedział dlaczego, ale chciał go zatrzymać dla siebie. Może to on przyniósł mu szczęście, tak czy siak należy dziękować bogu za to wszystko. Choć magia jest czymś, co przez lata było tylko fantastyką, to teraz on doświadczył jej z bliska. A skoro ona istnieje, to czy bóg też? W końcu ktoś musiał ją stworzyć, ale to raczej nie ma się dobrze z przekonaniami jego wiary. To bardziej herezja! Tak czy siak, jego zadanie stanęło i pewnie będzie musiał je ponowić. Wpierw jednak trzeba obrać cel. Zabili wszystkich, bo mieli taki cel, tylko kto i dlaczego? Czy to ma znaczenie, pewnie ma.
- To wszystko nie ma sensu.
Powiedział do siebie młodzik, po czym sięgnął po papierosa. Ciekawość go zżerała, jakie to uczucie władać magią? Czy może ona zbliżyć do boga, czy dzięki niej można się nim stać? Jakby nie patrzeć, stwórca świata musiał posługiwać się magią. Przecież to wszystko samo by się nie stworzyło, a co za tym idzie.. Według jego wiary bóg jest heretykiem? Bez sensu, cała ta wiara jest tylko księgą. Drapiąc się po głowie, po chwili wrócił ręką do zapalniczki i podpalił tytoń. - Chyba będę musiał samemu się przekonać, jak zlepiony jest cały ten świat
Gnębiąc się myślami, młodzik spojrzał w niebo i wypuścił z ust kłąb dymu. Zastanawiał się też, jak długo przeżyje i czy ktoś nie czyha na jego życie. Jednak martwienie się nic nie pomoże, dlatego najlepiej zająć się swoją pracą.
- Czyli zaczynamy od nowa.

Powrót do góry Go down





Queen
Gif :
Barbatos 5PUjt0u
Godność :
Raven Black
Wiek :
Wygląda na dwadzieścia parę
Rasa :
Kotostrach
Wzrost / Waga :
160 cm | 50kg
Znaki szczególne :
Blizna na prawym policzku, kocie uszy i puszysty (jak u persa) ogon
Pod ręką :
Bursztynowy kompas (w kieszeni spódnicy), zapałki i zapalniczki, noże (przypięte specjalnymi pasami do ud)
Broń :
Noże, spluwy, pazurki
Zawód :
Średniej klasy szlachcianka
Stan zdrowia :
Wyśmienity
https://spectrofobia.forumpolish.com/t306-queen
QueenNieaktywny
Re: Barbatos
Sob 6 Lis - 20:08
Akcept~!

Witam po drugiej stronie lustra!
W prezencie za stworzenie postaci Człowieka na start otrzymujesz Kosmatą Broszkę. Życzę miłej zabawy.  


Przez noc droga do świtania,
Przez wątpienie do poznania,
Przez błądzenie do mądrości,
Przez śmierć do nieśmiertelności.

Barbatos TDFI7p

#00b7eb | #d23b68 | #a4254b
x x x

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach