Event Urodzinowy - grupa II

Scavell
Gif :
Event Urodzinowy - grupa II A7c78c1cf8554d3256eba773fd3bfcbe
Godność :
Irith Adelaide "Scavell" Bellclair
Wiek :
28 lat
Rasa :
Lunatyk
Wzrost / Waga :
170 / 60
Znaki szczególne :
blizna po cięciu na gardle
Pod ręką :
wymienione w poście eliksiry, broń, Scath, Przepaska ślepo-widzenia, Chmarny talizman
Broń :
Nysarth (rapier), mizerykordia
Zawód :
Adept Bractwa
Stan zdrowia :
zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t649-irith-scavell https://spectrofobia.forumpolish.com/t649-irith-scavell https://spectrofobia.forumpolish.com/t934-skrzynka-korespondencyjna-irith https://spectrofobia.forumpolish.com/t1113-scavell
ScavellDiabelski Bibliotekarz
Richard Lambert, znany wszystkim ze swych ekscentrycznych ekscesów Kapelusznik, miał trudności w znalezieniu gości chcących przyjść na jego przyjęcie urodzinowe: w pozyskaniu imprezowiczów nie pomagały ani uprzejme zaproszenia, ani kuszenie potencjalnych przybyszów wizją przewidzianych atrakcji i jedzenia, ani nawet płacze i lamenty samego gospodarza. Przyparty do muru, wpadł na plan doskonały - skoro zwykli profani nie chcą go dobrowolnie odwiedzić, to przymusi ich siłą do wzięcia udziału w przyjęciu. Przecież każdy kiedyś marzył o zostaniu porwanym na przyjęcie urodzinowe… prawda?
Warunki: Goście, w tym postaci graczy ubrane są w wykwintne, eleganckie ubrania, jakby wybierali się na bal maskowy. Przyjęcie dzieje się na statku pirackim. W czasie fabuły niespodziewaną wizytę złoży hiszpańska inkwizycja.
Członkowie: Poe, Kris, Colette

Powrót do góry Go down





Kris
Gif :
Event Urodzinowy - grupa II 5PUjt0u
Godność :
Christopher Chandler
Wiek :
26
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
170/60
Pod ręką :
Pewnie nosi przy sobie paczkę czekolady lub słodyczy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t92-christopher-kris-chandler https://spectrofobia.forumpolish.com/t92-christopher-kris-chandler https://spectrofobia.forumpolish.com/t92-christopher-kris-chandler https://spectrofobia.forumpolish.com/t1093-kris
KrisLukrowy Czart
Lukrowy Czart
Miał już do czynienia z jednym Kapelusznikiem, ale to. To jest nieporównywalna skala niezrównoważenia. Czy ktoś bada tych z kapeluszami na głowę? Jak nie to powinien zacząć. No ale zobaczmy cóż ma w zanadrzu ten szalony umysł pokręconego jegomościa. Hmm, spojrzał na siebie i swoją nagą klatkę piersiową, skrzydła były na miejscu. Słodkie jak zawsze. Na nogach miał pirackie spodnie, trochę podarte. Przejrzał się w lustrze w kapitańskiej kajucie. Skoro to przyjęcie urodzinowe to trzeba się porządnie zabawić. Dostrzegł również, że na głowie ma bikorn, a na prawym oku miał przepaskę.
- Arrr Kamraci, odpicujemy Wam tą furę, żeby była najbardziej zajebistym, cukrowym i zaciągniemy tyle dziewek ile Wam się w głowie nie mieści. - zaczął wykrzykiwać.
Zza pazuchy wyciągnął dwa wielkie pączki, wielkości kokosa. Położył je na jakimś stole po czym zaczął odę do pączka:
- O pączku mój! O pączku mój! Jak pięknie tak patrzysz na mnie się, na mnie patrzysz się! Twój lukier ocieka niczym słodki lep. A w środku puszysty jesteś niczym pluszowy miś! Pluszowy miś też zjadłby pączka, może dwa, a zjeść nie może, bo pluszowy jest! Nadzienie Twe, niczym różany kwiat, wręczyłbym go i na kolana padł! O pączku mój - śpiewał na całe gardło, z uśmiechem.


Głos: #ccff66
MG: #cc6600

Powrót do góry Go down





Poe
Gif :
Event Urodzinowy - grupa II 5PUjt0u
Godność :
Amias Vernifer
Wiek :
25
Rasa :
Lunatyk
Wzrost / Waga :
175/58
Pod ręką :
Lusterko, grzebień, papierosy goździkowe, zapalniczka, pieniądze
Broń :
Rapier
Zawód :
Tancerz na szarfach
https://spectrofobia.forumpolish.com/t273-amias-poe-vernifer https://spectrofobia.forumpolish.com/t1109-poe
PoeBiały Królik
Biały Królik
"I'm inside of your system, I'm inside of your lair
To haunt you is my destiny
I'm a virus, impossible to find
I'm lurking in the shadows of your mind
"

Pamiętał słowa, vibe, melodię, która odbijała się echem od ścian zbyt pijanego, by mógł pojąć, co się stało, umysłu. Nadal był ubrany, co było świetnym sygnałem, jednak nie rozpoznawał otoczenia. Jakaś boazeria, dechy jak w górskiej, tylko mniej eleganckiej chacie. Nie pisał się na tanią imprezę, a na bibę wśród najwyśmienitszej śmietanki! Żadna tam biesiada na zapadłej wsi! Co to za dziura?!
Jakiś pirat koło niego zacharczał, pierdzielił coś o cukierkach i ciągutkach-dziwkach. To mógł być tylko Kris i on to był! Patrzcie tylko, jak darł japę i łacha!
- Kris! KRIS! Co ty odpierdalasz? - zaśmiał się i nakrył usta dłonią, ubraną w białą rękawiczkę. Sam odziany był w barwnie i bogato wyszywany kostium.
Zaczął uważnie przysłuchiwać się dziwacznej odzie. Oczywiście, że to pączkom dostały się peany, a nie jemu. Ten pieprznięty w dekiel Opętaniec wolał słodkości od reszty świata... Co z tego, że wyglądały dorodnie i krągle? To nadal były jedynie pączki... Wolał mięso.
- One cię nie słyszą, jebnięty deklu. - zamarudził cicho pod nosem, zakładając nogę na nogę i odpalając goździkową cygaretkę.
- Źle Ci w życiu, czy jak? Ogarnij się. - dodał, po czym sięgnął po puchar i butlę. Dolał sobie wina i wyszczerzył się kompletnie srebrzyście. Albo dorwał go dentysta-sadysta, albo walnął sobie zmianę wizerunku w Vegas. Tak czy siak czuł się wyśmienicie! Jak pączek w maśle! Co z tego, że Kris uprzykrzał mu to porównanie? Miał do niego prawo!
- Róże i pączki dopiero zdobędziemy! Tylko się szabelki chwyć! - to powiedziawszy, złapał za swój rapier i obdarzył kolegę swym rozpierającym twarz na boki, pajęczym uśmiechem. Koraliki wystrzeliły i odbiły się od drewnianych ścian okrętu, a srebro na kłach zalśniło ostrzegawczo.
- JEZDEM CHOLERNIE GŁODNY, WIĘDZ COŹ ZJEDZMY. CUGIER NIE JEZD WYSZTARDZAJĄDZY - wycedził przez schityniałą szczękę, nie spuszczając Opętańca z kilku par fiołkowych oczu. Przemiana Lunatyka zatrzymała się w połowie procesu, skutecznie ujmując mu atrakcyjności. Z dumnie nabrzmiałego tułowia wyrastała rozczepiona, patrząca na świat czterema parami ślepi głowa. Próżno było szukać nosa czy ust - zastąpiła je ciemna jama okolona kilkoma kłami. Dodatkowe kończyny na ten moment pozostawały ukryte, lecz koniuszki palców już przystępowały do podziału na dwoje. Zmyślna osoba mogła zakładać tożsamy proces u stóp Lunatyka. Z czterech kończyn powoli formował osiem długich, pajęczych i wielkich. Jedynie Kris mógł mieć mgliste pojęcie, co może zatrzymać przemianę.
Lunatyk ponownie zaciągnął się cygaretką...


Event Urodzinowy - grupa II Ev4vUTM

Powrót do góry Go down





Colette
Gif :
Event Urodzinowy - grupa II 73824387e8e95d09caae6aa88ad993a4
Godność :
Aylin
Wiek :
wizualnie 20 lat
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
160/55
Znaki szczególne :
albinizm, złote rogi
Pod ręką :
Fabuła: wymieniona magiczna biżuteria, Agma Draekwa, Carlunamis
Broń :
Anemon (szabla), sztylet
Zawód :
nadworny grajek i supertajny agent, zabaweczka
Stan zdrowia :
zdrowa
Specjalne :
Administrator, Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t805-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t825-menazeria-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t839-tajna-szpiegowska-skrzynka-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t1078-colette
ColetteKochanka muz
Kochanka muz
- Przepraszam panów, ale co tu się dzieje? - głos siedzącej dotąd w nienaturalnie wyprostowanej pozycji Colette wbił się niczym rapier w miękkie ciało rozmowy dwóch, nieznanych jej mężczyzn.
Zacisnęła długie, blade palce dookoła rzeźbionej poręczy wielkiego, drewnianego krzesła i z pewną niechęcią rozejrzała się dookoła siebie, jakby obawiając się, że zaraz zostanie raz jeszcze porwana. Wszak nie wiedziała, jak się tu znalazła – pamiętała jedynie Kapelusznika, który zarzekał się, że jego propozycja jest nie do odrzucenia. Nie spodziewała się, że gospodarz potraktuje to dosłownie.
        Niedowierzała własnym oczom, gdy zdała sobie sprawę, że znajduje się na pokładzie statku. I to latającego statku. Pełnego piratów. Cóż za barbarzyństwo! W dodatku asystowała jej dwójka nieznajomych mężczyzn, których gwałtowna wymiana zdań wymusiła na niej dziwny grymas niezadowolenia. Musieli więc się znać, pytanie tylko, czy współpracowali z Kapelusznikiem? Na razie Colette postanowiła, że podejdzie do nich raczej nieufnie.
Mężczyźni nie mogli dojrzeć wyrazu jej twarzy, ponieważ była skryta pod białą maską w dziwnym, fantazyjnym kształcie – z otworem jedynie na oczy i usta. Śpiewak przykuł uwagę Colette na tyle, by ta obróciła w jego stronę głowę i przysłuchała się jego słowom i cicho parsknęła śmiechem.
        - Och, sir, z takimi deklaracjami to radzę znaleźć sobie pokój. – nie wiadomo przecież, do jakich czynów dopuścić się może ta dziwaczna istota.
        Spojrzała wolno w dół i zauważyła, że jest ubrana w różową suknię z obficie rozłożystym dołem. W odbiciu kielicha zauważyła, że jej włosy upięte są w jakże dziwnie wykonanego wysokiego koka. Ozdobionego oczywiście kokardką.
        - Szabla, panowie, zawsze jest dobrym rozwiązaniem wszystkich problemów. Tak mawiał mój ojciec. - odparła wstając z wolna chwytając się za pas i na jej szczęście doczepiony miała do niego Anemon.
        Wolno zwróciła się w stronę białowłosego i z nieukrywaną ciekawością przyglądała się jego przemianie. Czyżby to była jakaś nowa rasa stworzeń zamieszkująca kontynent? Uczeni z jej Wysp z pewnością byliby zaciekawieni przeprowadzeniem odpowiedniej ekspertyzy na temat fizjonomii i anatomii tego oto osobnika. Lecz czyżby miał ochotę kogoś schrupać? Czas nadszedł na dyplomatyczne pertraktacje, Colette nie chciała stanowić wieczerzy pajęczarza. Fioletowe oczy błysnęły, a kobieta wbrew logice zbliżyła się do nieznajomego, zachowując jednak w miarę bezpieczny dystans.
        - Szanowny Panie, a po cóż ta przemiana? Ucztowanie na piratach wydaje się być pomysłem zdrożnym, a ja nie jestem na tyle apetyczna, by nawet próbować. – rzekła wolno, a na jej ustach zagościł uśmieszek.

Powrót do góry Go down





Kris
Gif :
Event Urodzinowy - grupa II 5PUjt0u
Godność :
Christopher Chandler
Wiek :
26
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
170/60
Pod ręką :
Pewnie nosi przy sobie paczkę czekolady lub słodyczy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t92-christopher-kris-chandler https://spectrofobia.forumpolish.com/t92-christopher-kris-chandler https://spectrofobia.forumpolish.com/t92-christopher-kris-chandler https://spectrofobia.forumpolish.com/t1093-kris
KrisLukrowy Czart
Lukrowy Czart
- One mnie słyszą, nie wiesz kurde, że słodkości mają bardzo słodką duszę, im bardziej im posłodzisz, i kto tu jest deklem - zaśmiał się perliście.
No dobra, skoro trzeba tu pociachać jakichś typów, to masz mnie, bardzo chętnie pokręcę się z tym żelastwem. Chwycił za oręż, zobaczył, że jego kompan zaczął zmieniać się w coś pająkowatego. Chaos, coś w czym Kris czuł się jak ryba w wodzie. W międzyczasie zauważył, że kobieta w masce zwróciła się do Poe, że jest niestrawna. Opętaniec puścił w jej stronę oczko uchylając opaskę z oka. Wziął jednego pączka w wolną dłoń i puścił się w wir brzęknięć stali, przerywany ciamkaniem pączka.
- Pączkowa siła! Pączkowa moc! Pączek da Ci wygrać to! Pączek jest najlepszy! La la lala la! Zetnę dziś piratom w łeb! - śpiewając dodawał sobie kurażu.
Gdy zauważył jednego z zachodzących od tyłu Poe, dźgnął go w plecy i przybliżył do towarzysza. Usłyszeć można było głośne przełknięcie ostatniego kęsa pączka, chrupot kości, polała się krew. Zatańczył, chwycił osamotnionego pączka i ustawił na głowie nadzianego pirata. Nadziany niczym pączek, cóż za ironia losu.
- Dekiel właśnie załatwił Ci obiad, życzę smacznego Poe - uśmiechnął się zawadiacko.
Spostrzegł, że kobieta w masce podeszła do jego kumpla, z którym już zaczęli wspaniałą zabawę. Ciekawe czy będzie chętna się dołączyć do kompanii szaleńców.
- Och wybacz panienko, gdzież moje maniery, jestem Kris, dostawy lukru w diabelskich ilościach to moja specjalność. Cały wręcz ociekam słodkością - rozpostarł swoje skrzydła na potwierdzenie swoich słów.


Głos: #ccff66
MG: #cc6600

Powrót do góry Go down





Poe
Gif :
Event Urodzinowy - grupa II 5PUjt0u
Godność :
Amias Vernifer
Wiek :
25
Rasa :
Lunatyk
Wzrost / Waga :
175/58
Pod ręką :
Lusterko, grzebień, papierosy goździkowe, zapalniczka, pieniądze
Broń :
Rapier
Zawód :
Tancerz na szarfach
https://spectrofobia.forumpolish.com/t273-amias-poe-vernifer https://spectrofobia.forumpolish.com/t1109-poe
PoeBiały Królik
Biały Królik
Uniósł brew i uśmiechnął się kącikiem ust w odpowiedzi na kąśliwą uwagę towarzysza. Był niespełna rozumu, ale miał swój urok i specyficzny styl, co według Amiasa było godne podziwu. Każde barwne stworzenie musiało mieć jaja, by przetrwać w konformistycznym świecie. Wśród żab, węży i pająków znalazł wielu mistrzów w ostrzeganiu potencjalnych napastników.
- Co innego przynosi mi słodycz, ale niech ci będzie! - przyklasnął Krisowi, po czym przeniósł wzrok na kobietę. Miała maniery. Dobre, złe? Zwyczajnie sztywne i wyuczone, wbity w plecy pal. Nic dziwnego, że nie zauważył jej wcześniej.
- Jesteś albinosem! - posłał jej szeroki uśmiech, elegancko składając razem opuszki palców obu dłoni. Zaraz się jednak uspokoił i wyprostował. - Przynajmniej po części. Co do tego, co tu się dzieje, nie mam zielonego pojęcia. Może coś wziąłem i przeteleportowałem się tutaj. - rzucił, rozkładając ramiona i przewrócił oczami, słysząc komentarz nieznajomej. Nie dbał o jej reakcję. Niech Kris tłumaczy się z własnych dyrdymałów.
Skrzywił się lekko, gdy pieśń Krisa sięgnęła apogeum. Uhh!!! Czasem naprawdę był denerwujący.
- Przymknij się do cholery! - przytknął dłonie do uszu, gdy nagle usłyszał szczęk kości i poczuł zapach krwi. Obejrzał się za ramię i zerknął na Opętańca nieco oniemiały. Po części przez sam fakt, iż dał się zajść od tyłu, po części przez drażniącą go woń.
- Jezdeź pobierdolony, wierz? - wycedził, ledwo nad sobą panując, lecz w fiołkowych oczach odbijała się wdzięczność. Szybko zastąpiła ją czujność, gdy nieznajoma się do niego zbliżyła. Ostatkami sił starał się zapanować nad ciałem.
- Szabla była eufemizmem, więdz dziesz się, że wieczerzę zabewnił Gris. - spojrzał Upiornej prosto w oczy, nie przejmując się odkrytą i rozrastającą się na jego policzkach chityną. Etykieta, wygląd, pozory - w obliczu dojmującego głodu porzucał każdy z tych elementów.
- Poe, do uzług - wykrzywił się w karykaturze uśmiechu, po czym raptownie odsunął się od niej i eksplodował włochatym zadkiem i kończynami w barwach kobaltu. Drewniane ściany zajęczały pod naporem ośmiu nóg. Hydraulicznie napędzane cielsko zajęło połowę pomieszczenia i przeniosło swoją uwagę na martwego pirata. Bezwładne, malutkie ciało szybko poddało się naporowi szczęk. Truposz został zaciągnięty w kąt, skąd martwymi oczyma spoglądał na resztę towarzystwa. Dźwięk rozszarpywanego mięsa i kapiącej posoki mógł dać się we znaki Krisowi i Upiornej. Posiłek nie zajął Verniferowi wiele czasu - pomimo długości trzewi ofiary, które wciągał niczym spaghetti - bo zaledwie kilka minut.
Amias zmienił postać na poprzednią, porzucając na wpół pożarte zwłoki, by wyciągnąć chustę, polać ją białym winem i przetrzeć brodę. Mowy nie było, żeby umorusany krwią prowadził dalszą konwersację.
- Ahhh... - odetchnął z nieukrywaną ulgą. - Pytała pani, po co ta przemiana. Może pani uznać moje zachowanie za zdrożne, ale jest ceną metamorfozy. Tej i poprzednich. Co tyczy się apetytu, zgodzę się z panią. Perfumy nie smakują zbyt dobrze. Brud również, aczkolwiek ten był przyzwoity. - zerknął w stronę martwego pirata.
- Kris, może dla odmiany zrobimy coś pożytecznego i rozejrzymy się wokół? Mam na myśli moje nieporzucanie cię pośrodku niczego. - przymrużył powieki. Uwielbiał się droczyć.
- A pani? - zwrócił się do Upiornej, której oblicze wciąż pozostawało skryte za maską. - Chyba nie chce pani dzielić kajuty z nieboszczykiem?


Event Urodzinowy - grupa II Ev4vUTM

Powrót do góry Go down





Colette
Gif :
Event Urodzinowy - grupa II 73824387e8e95d09caae6aa88ad993a4
Godność :
Aylin
Wiek :
wizualnie 20 lat
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
160/55
Znaki szczególne :
albinizm, złote rogi
Pod ręką :
Fabuła: wymieniona magiczna biżuteria, Agma Draekwa, Carlunamis
Broń :
Anemon (szabla), sztylet
Zawód :
nadworny grajek i supertajny agent, zabaweczka
Stan zdrowia :
zdrowa
Specjalne :
Administrator, Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t805-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t825-menazeria-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t839-tajna-szpiegowska-skrzynka-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t1078-colette
ColetteKochanka muz
Kochanka muz
Oczywistym było, iż dwójka mężczyzna miała okazję się już wcześniej poznać. Mało tego, zdawali się być w iście familiarnych relacjach! Colette zaplotła ramiona na wysokości piersi i nieco nieufnie spoglądała spod kurtyny jasnych rzęs raz na jednego, raz na drugiego. Absurd całej sytuacji nie mieścił się w jej pobieranej główce, toteż niezbyt wiedziała, jak ma postąpić - czy zachować dystans i z bezpiecznej perspektywy uczestniczyć w całym przedsięwzięciu, czy starać się za wszelką cenę wkręcić w towarzystwo.
       Bo w istocie trójka zdawała się znajdować w niemalże tożsamej sytuacji, więc zawarcie nietypowego sojuszu jawiło jej się jako rozwiązanie najbardziej rozsądne, a z pewnością efektywne, jeśli chodziło o wymierzenie kary w ramach zemsty nieszczęsnemu Kapeluszników, który to ośmielił się zamknąć ich na tej rozpadającej się burcie pełnej obdartych, korsarskich barbarzyńców.
       - Colette, do usług! - przedstawiła się krótko i dygnęła z pewną niemalże teatralną przesadą.
       Nie czas i nie miejsce na bawienie się w arystokratyczne tytuły i używanie pełnego miana, które zgodnie z tradycją był wieloczłonowe. Obróciła się twarzą w stronę kolorowego mężczyznę i zamarła w półkroku ujrzawszy kolorowy kształt wyłaniający się zza jego postaci.
       - To na pana plecach, to... To są skrzydła? - przykryła usta blada dłonią w zaskoczonym geście.
       Księżycowe Wyspy były miejscem niezwykle odciętym od bieżących wydarzeń zaprzątających głowy mieszkańców Krainy Luster z kontynentu. Nie dane jej było wcześniej ujrzeć przedstawicieli rasy, którą reprezentował mężczyzna przedstawiający się jako Kris. Wykluczyła, by był on Dachowcem, choć te mogły być wszelakiego rodzaju, ten wydawał się być zbyt mało zwierzęcy.
       Na uwagę o tym, iż jest albinoską, wzniosła brew - była niemalże przyzwyczajona do podobnych komentarzy ze strony swoich ciemnoskórych rodaków. Wygięła wargi w nikły uśmiech i podparła dłonie o biodra.
       - Tak, jestem z przeklętego przez Koszmary rodu z małej wyspeki na końcu cywilizowanego świata i w każde czwartki po południu składamy z niewiernych ofiary ku czci i chwale wielkiego Lun'artha, skąd pan wiedział? - z nieukrywanym zaskoczeniem przyłożyła dłoń do skroni, po czym roześmiała się krótko - Proszę wybaczać, taki żart, wszyscy o to pytają.
       Jasnowłosy napawał ją dziwną mieszaniną fascynacji i niepokoju, lecz Colette nie potrafiła stwierdzić, na którą stronę bardziej przechyla się szala.
       - Przynajmniej jednej bestii mniej, zwłaszcza tak odrażającej jak ci barbarzyńcy. - rzuciła spoglądając na zwłoki pirata, na których ucztował pająkowaty - Ciekawe, czy dane nam będzie stoczyć bój z całą armadą? Brzmi jak idealny temat do nowego utworu!
       Wizja pozostawania samej w kajucie na środku nie wiadomo czego i w otoczeniu piratów nie była zbyt lukratywna, zatem Colette zgodziła się z mężczyzną niemalże bez dłuższego wahania.
       - Oczywiście, że się przyłączę, poza tym mam rachunki do wyrównania z gospodarzem.

Powrót do góry Go down





Kris
Gif :
Event Urodzinowy - grupa II 5PUjt0u
Godność :
Christopher Chandler
Wiek :
26
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
170/60
Pod ręką :
Pewnie nosi przy sobie paczkę czekolady lub słodyczy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t92-christopher-kris-chandler https://spectrofobia.forumpolish.com/t92-christopher-kris-chandler https://spectrofobia.forumpolish.com/t92-christopher-kris-chandler https://spectrofobia.forumpolish.com/t1093-kris
KrisLukrowy Czart
Lukrowy Czart
- Ależ tak, panienko Colette, to są skrzydła, co prawda cukierkowe, ale raczej działaja - rozpostarł szerzej skrzydła, prezentując się jej w całej okazałości.
Będąc trochę w amoku cukrowej gorączki, zapomniał, że jednak szybkie rozprostowanie skrzydeł jest dość bolesne. Skrzydła składały się z różnych słodyczy, dla ułatwienia rozkładania ich, ścięgna składają się z ciągnącego karmelu. Poprzetykane były również kolorowymi lizakami, z których są wypełnione, tak aby spełniać swoją rolę. Przy zbyt gorących temperaturach, skrzydła zaczynają się topić. W całej okazałości prezentował się dość szalenie, raczej nikt normalny nie spiknąłby się z tym typem. Mógłby dalej pławić się w swoim upojeniu, jednak nie czas i miejsce na to, biorąc pod uwagę, że jakiś pirat, czy cała banda może ich pociachać.
- Piraci dzisiaj marnie skończą, oj marnie, zalukrowani, zalukrowani, zalukrowani i wszamani, wszamani, bo Poe jest z nami - głupio podśpiewywał.
Poprawił chwyt na szabli, ustawił się w stronę drzwi od kajuty kapitana, pomyślał, że pewnie nowe pirackie oddziały wyjdą stamtąd. Towarzystwo miał doborowe, Poe, kompan, zmieniający się w pająka. Natomiast o Colette, za dużo nie wiedział, natomiast był pewny jednego, że zrobią tu niezłą imprezkę. A na koniec pracy powinniśmy wszamać jakiegoś batonika, obwarzanka, a może nawet i serniczka. Tak, to jest świetna myśl. Krajobraz wyglądał ciekawie, pełne morze, statek piracki dryfował na falach. I od tego bujania, zaczęło się jednak coś zbierać Krisowi. Nie dał jednak tego po sobie poznać, twardo stojąc. Czekał aż towarzysze dołączą do niego, uporają się z tymi piratami, a wtedy będą mogli sobie usiąść i pogadać o tym jak się stąd wydostać. Chyba, że wystarczy pozbyć się piratów, wtedy sprawa robi się bardzo prosta.


Głos: #ccff66
MG: #cc6600

Powrót do góry Go down





Colette
Gif :
Event Urodzinowy - grupa II 73824387e8e95d09caae6aa88ad993a4
Godność :
Aylin
Wiek :
wizualnie 20 lat
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
160/55
Znaki szczególne :
albinizm, złote rogi
Pod ręką :
Fabuła: wymieniona magiczna biżuteria, Agma Draekwa, Carlunamis
Broń :
Anemon (szabla), sztylet
Zawód :
nadworny grajek i supertajny agent, zabaweczka
Stan zdrowia :
zdrowa
Specjalne :
Administrator, Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t805-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t825-menazeria-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t839-tajna-szpiegowska-skrzynka-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t1078-colette
ColetteKochanka muz
Kochanka muz
Na Wyspach Księżycowych, jak się domyślić można, ze świecą szukać Opętańców, z zwłaszcza o tak niecodziennych skrzydłach. Głowa kobiety pokiwała się mechanicznie, gdy Upiorna przyglądała się skrzydłom Krisa - ciekawiło ją, czy słodycze, z których są wykonane, nadają się do jedzenia i czy odrastają tak samo jak pióra ptakom - lecz miała na tyle instynktu samozachowawczego, by nie próbować przekonać się na własnej skórze, zwłaszcza bez uzyskania uprzednio zgody mężczyzny. A o nią było jej zwyczajnie wstyd zapytać.
   Nim Colette dane było powtórnie zabrać głos, przestrzeń przeciął huk armatniej salwy, a powietrze wypełniło się wonią spalenizny i siarki. Hukowi zawtórował plusk, a potem krzyki pozostałych członków załogi wychylających się przez burtę.  Po nieskładnych wrzaskach można było wywnioskować, że któryś z pozostałych gości postanowił wystrzelić się jak kulę hen aż w morską toń, a teraz desperacko próbował wrócić na pokład. Ach, ci piraci.
   Kolejny huk i niedaleko Colette z gęstej dymnej chmury wyszedł zielonowłosy mężczyzna z kapeluszem, którego - najpewniej wyłącznie w zamyśle - miał przypominać dumny okręt flagowy; w gruncie rzeczy była to jednak nieskładna plątanina materiału i sznurków tworząca groteskową łódź. Kapelusznik powitał przybyłych szerokim uśmiechem i uniósłszy ręce w górę zaczął mówić śpiewnym tonem:
   - Witajcie na moim okręcie, choć powiedzieliście, że nie będziecie gośćmi na urodzinach, to mam zaszczyt mam was powitać tuu! - zawtórował mu kolejny huk salwy armatniej; biorąc głęboki wdech powiedział już mniej śpiewnie - Się natrudziłem, by was tu sprowadzić, więc wdzięczni bądźcie!
   Colette rzuciła spojrzenie swoim towarzyszom w niedoli i cofnęła się z pierwszej linii frontu, wszak Kapelusznik był na tyle nieprzewidywalny, że mógł stanowić dla niej realne zagrożenie.

Powrót do góry Go down





Poe
Gif :
Event Urodzinowy - grupa II 5PUjt0u
Godność :
Amias Vernifer
Wiek :
25
Rasa :
Lunatyk
Wzrost / Waga :
175/58
Pod ręką :
Lusterko, grzebień, papierosy goździkowe, zapalniczka, pieniądze
Broń :
Rapier
Zawód :
Tancerz na szarfach
https://spectrofobia.forumpolish.com/t273-amias-poe-vernifer https://spectrofobia.forumpolish.com/t1109-poe
PoeBiały Królik
Biały Królik
Uśmiechnąłby się, gdyby mógł. Spodziewał się zalewu tytułów, przedrostków i innych dziwactw, a tu proszę, szybko i prosto. A może Upiorna nie chciała chwalić się pochodzeniem? Mogła i to z wielu powodów. Musiała być jednak dość majętna lub trzymana pod kloszem, jeśli jej zaskoczenie skrzydłami Krisa było nieudawane. Ich widok prawie nigdy nie nudził się Poe, dlatego również przyglądał się krótkiemu pokazowi.
To, co Colette nazwała żartem, wprowadziło Amiasa w niemałą konsternację. Był tak dziwacznie precyzyjny i nie pasujący do sytuacji, że trudno było nie odnieść wrażenia, że Arystokratka wylewa swe żale.
- Mam nadzieję, że nie jestem następny w kolejce do ołtarza. Jestem na to o wiele za młody! - zaśmiał się krótko, chcąc rozładować sytuację. Kim był ten cały Lun'arth? Teologia nigdy nie była w kręgu jego zainteresowań.
Na wiadomość, że Colette ma do wyrównania rachunki z kapitanem, skinął głową i podążył za Krisem, który zwyczajowo odpowiedział na pytanie piosenką.
- Jak pocukrzysz wszystkich, to będę najgrubszym pająkiem świata - sarknął, gotów na więcej akcji. Jeden wychudzony pirat był zaledwie przystawką. Ledwie zdążył się rozmarzyć, gdy powitał go huk armat i krzyk jakiegoś pechowca. Z unoszącego się dymu wyszedł nie kto inny, jak kapitan właśnie. Przynajmniej wyglądał, jakby miał nim być. Za to ten, z trudem przechodziło mu to przez myśl, kapelusz, był najbrzydszym jaki widział. Jeśli miał przedstawiać szalupę ratunkową w wersji widmowej, to brawo, twórca osiągnął swój cel!
Uniósł brew i zamrugał zaskoczony powitaniem. Przecież nawet nie znał typa. Ponieważ Colette nieco się wycofała, przywołał na twarz najpiękniejszy uśmiech na jaki było go stać.
- Zaproszenie, choć niespodziewane, jest nam miłe! - wyćwierkał i posłał Krisowi spojrzenie z tych zawierających gromy i przekleństwa. Nie miał pojęcia, co i jak robić, żeby nie zdenerwować Kapelusznika, który wyraźnie miał im za złe brak odpowiedzi na zaproszenie, o którym nie mieli pojęcia.
- Możemy razem nawet przygotować deser! Co ty na to, drogi solenizancie? - starał się brzmieć niewymuszenie i zachowywać spokojnie. Może nie będzie zły za tego jednego trupa? Oby nie.


Event Urodzinowy - grupa II Ev4vUTM

Powrót do góry Go down





Kris
Gif :
Event Urodzinowy - grupa II 5PUjt0u
Godność :
Christopher Chandler
Wiek :
26
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
170/60
Pod ręką :
Pewnie nosi przy sobie paczkę czekolady lub słodyczy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t92-christopher-kris-chandler https://spectrofobia.forumpolish.com/t92-christopher-kris-chandler https://spectrofobia.forumpolish.com/t92-christopher-kris-chandler https://spectrofobia.forumpolish.com/t1093-kris
KrisLukrowy Czart
Lukrowy Czart
Krisa nie opuszczał dobry humor, mimo niezbyt ciekawej ich sytuacji. Walka wciąż trwała, tu huk armaty, tam szczęk szabli i zawziętość towarzyszy. Na wspomnienie o najgrubszym pająku wybuchnął gromkim śmiechem. Opętaniec również dostrzegł nowego towarzysza z kapeluszem na głowie. Tak, to musiał być on, Kapelusznik, o którego zaproszeniu nawet nie wiedział, więc jak można odpowiedzieć na coś o czym się nie wie. Pokrętna logika jegomościa, natomiast trzeba przyznać, że rozmach spory. Zadał sobie wiele trudu, by ściągnąć w te miejsce całą ich trójkę. Scena zaczynała robić się coraz bardziej groteskowa, uśmiechnął się krzywo, po spojrzenie w oczy Poe, które wyrażały wręcz chęć zjedzenia solenizanta. Podziwiał jednak opanowanie swoich towarzyszy, jednak on sam był dość narwanym osobnikiem. Gdy tylko usłyszał słowo deser, jego oczka zaświeciły się. Niczym w szaleńczym transie, odnalazł resztki pączków, zawinął najpierw z nich kulę, później jakiś prostokąt, opatulił to bardzo szczelnie lukrem. Uformował z tego coś na kształt kapelusza, ale trochę krzywy, niezbyt przypominający kapelusz. Chwycił za jedną z leżących szabli i wbił na szczyt kapelusza. Po chwili odchrząknął i zaintonował wesołą piosenkę, a szła ona tak:

Kapeluszniku, śpiewam Ci najlepszego,
Posiekam każdego pirata złego,
A przyjęcie Twoje, choć zawzięte,
Skradło dzisiaj moje serce.
Usiądźmy więc do stołu, zjedzmy tortu
Napijmy się szampana i będziemy bawić się tu z Tobą doskonale

Tak, koniec piosenki nie należał do chwytliwej części. Tak, trzeba popracować nad lepszymi rymami, ale no i tak było nieźle. Pochwalił się głosem w swojej głowie.
Ukłonił się nisko, aż do pasa, po czym wetkniętą szablą w przypominający trochę tort kapelusz zaczął go kroić, dla każdego po kawałku na talerzyku i wręczył w pierwszej kolejności gospodarzowi, a później reszcie kompanii.
-Życzę smacznego i Tobie Kapeluszniku, wszystkiego najlepszego - wesoło zaśmiał się Opętaniec.


Głos: #ccff66
MG: #cc6600

Powrót do góry Go down





Colette
Gif :
Event Urodzinowy - grupa II 73824387e8e95d09caae6aa88ad993a4
Godność :
Aylin
Wiek :
wizualnie 20 lat
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
160/55
Znaki szczególne :
albinizm, złote rogi
Pod ręką :
Fabuła: wymieniona magiczna biżuteria, Agma Draekwa, Carlunamis
Broń :
Anemon (szabla), sztylet
Zawód :
nadworny grajek i supertajny agent, zabaweczka
Stan zdrowia :
zdrowa
Specjalne :
Administrator, Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t805-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t825-menazeria-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t839-tajna-szpiegowska-skrzynka-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t1078-colette
ColetteKochanka muz
Kochanka muz
Będąc na okręcie dryfującym w siną dal łatwo jest zapomnieć o swoi rozległym rodowodzie i nie przywoływać imion swoich dziadków i ziem, jakimi władali; zwłaszcza, gdy kapitan łajby należy do grona tych nieprzewidywalnych! Nie, na bawienie się w poprawność nie było czasu, a Colette przywykłej do towarzystwa marynarzy nie robił różnicy, jak ją tytułowali.
Obróciła twarz do Poe i zmierzyła go szybkim spojrzeniem. Przez głowę nawet jej nie przeszło, że swoimi słowami, które tylko przybysz zza morza mógł powiedzieć, wprawiła Lunatyka w zakłopotanie. Miast tego splótłszy dłonie za sobą pochyliła się lekko w jego kierunku uchwyciwszy w dłoni rąbek sukni.
- I z pewnością zbyt przystojny, by wylądować w mackach Koszmaru. - rzekła z szelmowkim uśmiechem zwracając się do Poe i puściła w jego kierunku oczko.
Najwidoczniej nie czas był również na umizgi. Kapelusznik będący kapitanem statku odchrząknął znacząco śląc Upiornej spojrzenie pełne potępienia, na co Colette wyprostowała się i posłała uśmiech pełen niewinności. Zapewne lepiej przedwcześnie skapitulować niż być wyrzuconym za burtę. Kto by chciał, by jego wieczór został skradziony przez pierwszego-lepszego przybłędę, nawet, jeżeli należał on do arystokracji?
- Dziękuję Ci, Opętańcze – zwrócił się kapitan do Krisa i pokiwał głową z aprobatą – Jako jedyny z tej ponurej zgrai umiesz się bawić. Winszować! Nie będziesz dziś pływał z rybkami. – wziął od mężczyzny talerz z ciastem i zaciągnął się jego wonią, lecz gdy ciasto znajdowało się przy jego nozdrzach zamarł, a jego oczy przypominały wąskie szparki – Zaraz, zaraz… A gdzie reszta prezentów? Człowiek kończy dwieście dwadzieścia dwa lata i ma prawa oczekiwać takiej samej liczby prezentów! – wyciągnął zza pasa kordelas i wycelował go w przypadkową osobę.
Colette korzystając ze zdekoncentrowania przeciwnika podeszła po cichutko do Opętańca tak, by nie zwracać na siebie niepotrzebnej uwagi kapitana, obecnie zajętego kłótnią z jednym z członków załogi. W jej oku błyskała przewrotna iskierka, a dłoń zwinęła w rulon, który przyłożyła do ucha Krisa.
- Kris, tak?  – zwróciła się do mężczyzny ze skrzydłami i posłała mu szczodry uśmiech – Bardzo zgrabny tort i jeszcze zgrabniejszy rym.  – pochyliła się w jego stronę i szepnęła mu na ucho – A możesz zamienić w pączka też kapitana?

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach