Stara huta "Pożoga"

Enkil
Gif :
Stara huta "Pożoga" 5PUjt0u
Wiek :
36 lat choć wizualnie prezentuję się na jakieś 26-
Wzrost / Waga :
193 cm / 85 kg
Pod ręką :
Torba na ramię, telefon komórkowy, porfel, komplet fałszywych dokumentów, klucze, okulary przeciw słoneczne, nóż.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t271-enkil-arantza#411 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1082-enkil
EnkilDręczyciel
Dręczyciel
Stara huta "Pożoga"
Pon 6 Sty - 14:45
Stara huta "Pożoga"

Stara huta "Pożoga" JP62Hs2

Miejsce niegdyś tętniące ogniem i życiem, choć nigdy nie cieszyło się dobrą słabą. Ogromna huta, wybudowana w biednej dzielnicy, miała być szansą dla jej mieszkańców. Szansą na godziwe życie, w której nie będzie trzeba walczyć o ostatni okruch chleba. Niestety zarządca oraz jego podwładni, okazali się nie tylko skąpcami, ale i oszustami. Pensje wypłacane robotnikom były żałosne, podobnie jak sposób, w jaki ich traktowano. Mimo to wyzysk trwał latami, do czasu aż w Hucie wybuchł bunt, który przerodził się w krwawą rzeź. Nikt nie wie, co dokładnie stało się tamtego feralnego dnia. Ponoć nikomu kto był wówczas, na terenie obiektu nie uszedł z życiem. Dopiero rodziny, robotników, gdy Ci nie wrócili do domu, udali się do miejsca ich zatrudnienia. To, co zobaczyli, przyprawiało o wymioty... ziemia zasłana trupami i walającą się wszędzie krew. W powietrzu roztaczała się woń spalonych ciał. Zwłoki były ponoć w takim stanie, że, trudno było uwierzyć, iż takie rany mógł zadać drugi człowiek. Ludzie zaczęli bać się tego miejsca i uważać je za przeklęte, opętane żądzą śmierci. Strach był tak przemożny, że, mimo upływu lat, nikt nadal nie interesował się tym obiektem, mimo iż cena lokacji była śmiesznie mała. Ludzie omijali to miejsce z daleka, z czasem jednak przerodziło się w miejsce spotkań gangów, ulicznych potyczek oraz szemranych interesów. Każdy, kto bał się, kłopotów wiedział, że należy trzymać się z daleka od „Pożogi”, bo tak z czasem ochrzczono ów miejsce.

Powrót do góry Go down





Enkil
Gif :
Stara huta "Pożoga" 5PUjt0u
Wiek :
36 lat choć wizualnie prezentuję się na jakieś 26-
Wzrost / Waga :
193 cm / 85 kg
Pod ręką :
Torba na ramię, telefon komórkowy, porfel, komplet fałszywych dokumentów, klucze, okulary przeciw słoneczne, nóż.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t271-enkil-arantza#411 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1082-enkil
EnkilDręczyciel
Dręczyciel
Re: Stara huta "Pożoga"
Pon 6 Sty - 17:38
Byłem w marnym humorze i to od dłuższego czasu. Obowiązki, jakie szły za przewodzeniem grupie kryminalnej, potrafiły być przytłaczające. Był to jednak ciężar, z jakiego zdawałem sobie sprawę już lata temu, zanim jeszcze w ruch poszły zębate machiny, oraz sznurki intryg. Wszystkiego, co musiało ruszyć, bym stał się, tym kim byłem teraz. Diabłem.
Mimo wszystko nie mogłem przegnać z myśli pewnej nostalgii, jakiejś odrobiny tęsknoty za dawnym życiem. A może był to po prostu głód? Sam już nie pamiętałem, kiedy nawiedziłem ostatnio sny Rim. Nie wiedziałem też co dzieje się z tą małą rogatą beksą, a to już było do mnie niepodobne. Zwykle o swoich żywicielach wiedziałem wszystko. Tyle że z tym dzieciakiem było inaczej, głównie przez to, że odbiegała, od tego, czego zwykle poszukiwałem w swej karcie dań. Była daniem, nad którym ciągle trwał jeszcze proces obróbki... nim osiągnie ten właściwy smak. Niestety ten proces mógł zająć nawet lata, a ja nie należałem do cierpliwych osób. Mogłem pomyśleć o poszukaniu dodatkowej żywicielki, choć nie miałem zamiaru porzucać swej aktualnej zabawki. Rim nie była tylko śpiącą, stanowiła pewnego rodzaju eksperyment. Będę musiał przyspieszyć tę sprawę... Miałem już nawet pomysł, w jaki sposób mogę upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Podobnie jak w przypadku dzisiejszego spotkania, które miało cel zarówno biznesowy, jak i rozrywkowy. Bo należała mi się przecież jej odrobina. Albo i więcej.

Tkwiłem w miejscu uważanym przez większość miasta za przeklęte. Czy faktycznie takie było, nigdy się nie interesowałem. Wystarczyło, że cieszyło się złą sławą a ludzie na wspomnienie słowo „Pożoga”, niemal szczali po gaciach. Tyle wystarczyłoby móc spokojnie załatwiać tu interesy.
Dachowiec, z którym miałem się spotkać, pracował dla mnie jakieś niecałe dwa lata, robiąc głównie za chłopca na posyłki. Dopiero niedawno, zacząłem mu zlecać poważniejsze zadania, związane z kradzieżą. Znał się na tym, choć wiele mu jeszcze brakowało do poziomu, który sam określiłbym jako „przyzwoity”. Sprawował się na tyle dobrze, że nadal żył. W przeciwieństwie do swoich pięciu poprzedników, którzy na tym stanowisku utrzymywali się zwykle od trzech do siedmiu miesięcy.

Gówniarz miał dla mnie zdobyć, sygnet rodowy z pieczęcią pewnego rogacza. Upiorny podlotek, który nader często szwendał się po mieście, otoczony wiankiem swych oblubienic, nie stanowił wielkiego wyzwania. Łatwa robota a korzyści znaczące. Sfałszowanie kilku aktów własności oraz uszczuplenie paniczyka o część z rodowego skarbca, były tylko początkiem. Oczywiście tym zajmą się już Wieże.
Mimo wczesnej pory w pomieszczeniu panował półmrok, przez zniszczone sklepienie wdzierały się smugi światła, podobnie jak przez szpary między deskami, którymi zabito niemal wszystkie okna. W pomieszczaniu cuchnęło i nawet woń drogiego tytoniu nie mogła poradzić sobie z wszechogarniającym smrodem. Przysiadłem na jednej ze skrzyń, które ktoś ustawił wokół wygasłego już paleniska i czekałem, rozglądając się po pomieszczeniu. Nasłuchiwałem, starając się zlokalizować gdzie dokładnie kręci się towarzysząca mi bestia. To miejsce ewidentnie spodobało się Phantomowi, z którym miałem teraz silniejszą wieź niż kiedykolwiek. A wszystko za sprawą spaczenia, które zakończyło się sukcesem. Jednak proces ten przyniósł swoje konsekwencje, które odczuwałem na własnej skórze... Wszystko ma jednak swoją cenę, a ta nie była wygórowań.
Zaciągnąłem się papierosem i poprawiłem czarną opaskę, która przesłaniała moje lewe oko.
-Gówniarz się spóźnia...

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Stara huta "Pożoga"
Pon 6 Sty - 20:55
Przybył na wyznaczone miejsce zgodnie z umową. Miejsce na wstępie zalatywało gościnnością oraz karmiła chęcią do dalszego zwiedzania. Brakowało już tylko pobliskiego sklepu z pamiątkami i słodyczami. Niechętnie, acz stanowczo po chwili namysłu postawił kroku naprzód. Już w krótkiej chwili znalazł się pomiędzy stertami rupieci oraz ruin, niegdyś będącą halą. To akurat było widać na pierwszy rzut oka. Niekomfortowym okazywały się niepokojące odgłosy zewsząd, zupełnie jakby ktoś mimo wszystko tutaj zamieszkiwał. Miał nieodparte wrażenie, iż najzwyczajniej na świecie jest obserwowany.
Początkowo praca okazała się zupełnie zwyczajna, wręcz banalna, jako że miewał podobne zlecenia w większej liczbie. Nie mówiąc już o grupie, z którą współpracował, a większość z tych osób jebała za niego przeróżne zlecenia. Bardziej od zysków uwielbiał tylko nie zapracowywanie się niepotrzebnie i dodatkowo ciągnięcie z tego benefitów. I tym razem byłoby podobniej, gdyby nie pewne komplikacje. Problemy, które chciał wytknąć przyszłemu rozmówcy, osobie zlecającą mu rąbnięcie rodowitego sygnetu. Przedmiot jak najbardziej sentymentalny dla właściciela, acz szczerze mówiąc gówno go to obchodziło. Niemniej jednak nie ukrywał zdziwienia, bo w końcu tyle rzeczy można ogarnąć w tak krótkiej chwili, acz ten jegomość zainteresował się akurat takim badziewiem.
Nie śpieszył się, nie znosił pośpiechu oraz niepotrzebnego wysiłku. Przeciągnął się jeszcze leniwie, zanim nawiązali z oddali kontakt wzrokowy. Nie było wątpliwości, że to właśnie zleceniodawca na niego czekał. Przeszedł kilkadziesiąt kroków w stronę mężczyzny, po czym zatrzymał się na odległości sześciu metrów.
- Musimy zamienić słowo. Na temat sygnetu, na temat zlecenia... na temat kurwa mać szczegółów, o których nie raczyłeś mnie poinformować.
Mimo agresywnego rozpoczęcia rozmowy wcale nie uniósł się głosem. Strasznie nie lubił niespodzianek, dlatego nie wykazywał żadnych oznak dobrego samopoczucia. Był tutaj z nim zupełnie sam, a przynajmniej tak mu się wstępnie wydawało.
- Poza tym spotkania o świcie? O tej porze to ja się przewracam na drugi bok.
Wtrącił ironiczne i zarazem bezsensowne zdanie.
- Zatem przejdźmy do rzeczy...
Głos nadal zachowywał z chłodnym opanowaniem, choć brwi lekko miał zmarszczone. Założył ręce na biodra i oczekująco spoglądał w kierunku mężczyzny.

Powrót do góry Go down





Enkil
Gif :
Stara huta "Pożoga" 5PUjt0u
Wiek :
36 lat choć wizualnie prezentuję się na jakieś 26-
Wzrost / Waga :
193 cm / 85 kg
Pod ręką :
Torba na ramię, telefon komórkowy, porfel, komplet fałszywych dokumentów, klucze, okulary przeciw słoneczne, nóż.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t271-enkil-arantza#411 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1082-enkil
EnkilDręczyciel
Dręczyciel
Re: Stara huta "Pożoga"
Sro 8 Sty - 23:05
Ktoś wspominał mi kiedyś, iż z czasem „człowiek” staje się bardziej wyrozumiały i tolerancyjny, że z wiekiem łatwiej pewne rzeczy wybaczać... Najwyraźniej jeszcze się do tak owego nie zbliżałem. Zresztą podobne pieprzenie było gówno warte, o czym tamten staruch się przekonał. Nie był to nikt znaczący, to też szkoda tracić czas na łowienie w pamięci jego wizerunku czy choćby imienia. Samo wspomnienie, rozmowy przeprowadzonej przed laty, wywołało pojawienie się Dachowca oraz sposób, w jaki zaczął się do mnie zwracać.
Już w dawnym życiu, podobna bezczelność spotkałaby się z konsekwencjami, lecz teraz ów konsekwencje urosły wraz z zajmowaną przeze mnie pozycją. I nie miało tu żadnego znaczenia, że kocur nie wiedział z kim aktualnie miał do czynienia. Nawet kiedy pozostawałem jedynie, jego zleceniodawcą, pchlarz powinien zorientować się, że istnieje między nami przepaść. On zaś balansował na jej krawędzi, teraz będąc bliższy niż kiedykolwiek indziej, aby do niej wpaść i złamać sobie kart...

Nie ruszyłem się z miejsca, ani nawet nie raczyłem podnieść wzroku na przybysza. Starałem się rozsmakować, w ostatnim hauście toksycznego dymu. Dopiero gdy przy palcach poczułem żar, tlący się na smętnej końcówce papierosa, wstałem z miejsca, rzucając pet na podłogę i rozgniatając go podeszwą buta. W milczeniu, z dłońmi wciśniętymi w obszerne kieszenie czarnego płaszcza, ruszyłem ku kotowatemu, wbijając w niego nieprzychylne spojrzenie. Szkarłatna tęczówka zdawała się jarzyć niczym nagrzewająca się soczewka lasera...
-Mrok.
Tylko to jedno słowo, które nie było wcale skierowane do kocura, było przywołaniem, imieniem, jakie nadałem Phantomowi. Żaden z nas nie musiał długo czekać, ciszę, która zapasła, przeciął dźwięk pazurów drapiących o metal. Ja nie musiałem się odwracać, by widzieć, jak demoniczny wilk wskakuje na jeden z nieczynnych pieców, gdzie szczerząc kły, wbija spojrzenie złotych ślepi pozbawionych źrenic, w postać znajdującą się przed nim.
Ja również, wpatrywałem się w swego pracownika z podobną zjadliwością, nie sądziłem, iż to On dostarczy mi upragnionej rozrywki. Nie zważając na ewentualne słowa, jakie nagle mogły paść ze strony Dachowca, uniosłem dłoń i pstryknąłem palcami, a wówczas po niemal całym pomieszczeniu rozlała się nieprzenikniona ciemność, z którą nawet kocie ślepia nie mogłyby dać sobie rady. Nawet noktowizor, nie sprostałby swemu zadaniu, bowiem ciemność była wynikiem magii płynącej z bestii. Zawsze, gdy ta korzystała ze swej zdolności, między naszymi świadomościami otwierał się most... dzieliliśmy wówczas zmysły oraz jakaś cześć umysłu... Co w moim wypadku oznaczało poddawanie się pierwotnym instynktom. Tak jak i mój pupil, miałem teraz ogromną zatopić w czymś kły... lecz każda dobra zabawa, wymaga budowania napięcia, to też czekałem... oboje czekaliśmy na ruch swej ofiary. Pogrążonej w ciemności, którą przejrzeć wzrokiem byłem w stanie tylko ja oraz demoniczny wilk.


Spoiler:

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Stara huta "Pożoga"
Pią 10 Sty - 18:20
Przyglądał się nadal w ciszy i skupieniu, choć nic właściwego z tego nie wynikło. Ot, defilada ciszy i zgrywania twardzieli jak to bywa w tym fachu. Po dłuższym czasie zaczyna to bawić istotę. Podobnie było i w jego przypadku, gdzie wykazał mimowolnie szelmowski uśmiech, przesuwając kącikiem ust i tworząc niezgrabny grymas na twarzy. Skończyło się na tym, że niemalże przed twarzą wypowiedział jedną, krótką kwestię. Mrok.
Nie miał pojęcia czy miał na myśli ciemność, czy tak obwołał swojego chowańca, którego obecność wyczuł dopiero po chwili. Zresztą to nie było trudne, jako że w ciszy mógł się o wiele bardziej skoncentrować na otoczeniu, a poza tym już wcześniej słyszał niepokojące odgłosy.
- Czyli tak się bawimy, co?
Odparł krótko. Wyszło na to, że na rozmowy nie było co liczyć. Czymkolwiek jest ten badziew, którego nie udało mi się uzyskać, znaczyło więcej niż mógł wstępnie przypuszczać. Mniejsza. Irytował go doszczętnie brak otwartości ze strony zleceniodawcy. Liczył że dowie się nieco więcej, czemu ukrywał dodatkowe informacje i w jakim celu. Czy tak trudno powiedzieć, że dana osoba jest właścicielem Bean Ara? Wtedy przygotowałby się lub nie podjął tak zjebanej roboty. A jednak...
Zmarszczył jeszcze bardziej brwi. Miał wrażenie, że pomimo różnicy wieku mężczyzna ten postępował iście amatorsko, niemalże niedojrzale. Skrytykowałby go w tym momencie, lecz uwagę skupił na otaczającym go mroku. Nie przejął się tym wstępnie, lecz po paru sekundach zmienił zdanie. Zupełnie nie mógł przez osłonę ciemności spojrzeć, co wskazywało na nienaturalne pochodzenie tego zjawiska. Czymkolwiek była ta osłona nocy, wydawała się tak gęsta i obłudna, że podpiął to pod iluzję. Pytanie tylko czy to jego oczy były w tym momencie atakowane, czy umysł.
Nie trzeba eksperta, by domyślić się co tutaj się święci. Z drugiej strony nie mógł polegać na swoim dobrym wzroku, a innych zmysłach. Zapowiadało się równie ciekawie co groźnie. Gdyby przewidział ów fenomenalne zachowanie ze strony rozmówcy wnet sam przyprowadziłby chowańca. Akihiko jednak był na tyle samodzielny, iż nie potrzebował wyręczenia w takich momentach. Kusiło go, by sięgnąć po broń, ale wolał dobrze to przemyśleć. Znajdował się na całkiem otwartym polu, w gęstwinie niewidoczności, z obu stron groziło mu zagrożenie. Ostatecznie jednak natężył tylko zmysły słuchowe, nie podejmując póki co innej akcji. Ciekawość w nim się przebudziła. Chciał bowiem zobaczyć co takiego ten typ ma zamiar zrobić.

Powrót do góry Go down





Enkil
Gif :
Stara huta "Pożoga" 5PUjt0u
Wiek :
36 lat choć wizualnie prezentuję się na jakieś 26-
Wzrost / Waga :
193 cm / 85 kg
Pod ręką :
Torba na ramię, telefon komórkowy, porfel, komplet fałszywych dokumentów, klucze, okulary przeciw słoneczne, nóż.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t271-enkil-arantza#411 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1082-enkil
EnkilDręczyciel
Dręczyciel
Re: Stara huta "Pożoga"
Sob 18 Sty - 2:12
Nie potrzebowałem słów wyjaśnień. Przestało mnie obchodzić, czemu misja zlecona kocurowi się nie powiodła. To była prosta robota, wystarczyło jedynie nieco pomyśleć. Każda złodziejska robota, to nie tylko sprawne i zwinne palce, lecz przede wszystkim chłodna analiza. Na wszystko dało się znaleźć sposób. Sztuką jest jednak wykorzystanie środowiska, wpływów, marionetek oraz własnych talentów. Widać jednak nie każdego było stać na to, by pomyśleć... w czym dodatkowo utwierdzała mnie obecna postawa rozmówcy. Moi zleceniobiorcy, rzadko kiedy mogli liczyć na to, iż wszystkie fakty zostaną im podane na tacy. W końcu musiałem sprawdzić ich możliwości. Sam dysponując, całą gamą informacji mogłem później dokonać odpowiedniej oceny ich umiejętności. Zarówno pod względem wywiadu, jak i obmyślenia strategii. Tak jak teraz. Ciekawiło mnie, co nastręczyło kocurowi, przeszkód tak, wysokich, iż nie był w stanie, zrobić tego, za co się mu płaciło... Czyżby cicha ochrona młodego paniczyka? Marionetka, pełniąca funkcję służki? A może bestia? Ta ostatnia możliwość wydawała się jednak idiotyczna. Bean Ar może i rósł do rangi legendy wśród wszystkich z bestii, lecz czy naprawdę był tak znamienitym obrońcą? Skoro z racji swych monstrualnych rozmiarów ograniczała go przestrzeń? Niemożliwym byłoby spotkać ów stworzenie w ciasnych miejskich uliczkach czy tawernach, po których włóczył się cel. Wystarczyło zatem wybrać właściwe miejsce.

Snucie domysłów, na niewiele się jednak zdawało. Popełnione błędy wymagały korekty oraz właściwej nauczki. A miałem zamiar, by ową lekcję chłopak zapamiętał na długo...

Spowiły nas, mroczne cienie, z których sam po chwili zacząłem czerpać. Własną mocą zaczynałem naginać bezcielesną materię, by te stała się w pełni realną. Lecz na razie, jedynie ją przygotowałem, krążyła wokół chłopaka, lecz nie przybierała jeszcze formy, którą dlań wybrałem. Dachowiec nie mógł zaś usłyszeć, czegoś, co dźwięku wydać nie mogło. Cienie czekały... lecz nie bestia, która jednym dzikim skokiem wylądowała tuż obok mężczyzny, po to, by zatopić ostre jak brzytwy zęby w jego przedramienia. Bestia odpuściła, słysząc wydaną komendę. Lecz to nie ona była teraz największym zmartwieniem dachowca. Z chwilą, gdy Phantom odskoczył na bezpieczną odległość, ja użyłem własnej mocy. Materializacji cienia, z której stworzyłem ciasna ciernistą klatkę, wokół pchlarza. Materia, którą stworzyłem, przypominała czarny metal, tworzący nieregularne kraty, najeżone długimi na 10 -20 cm kolcami. Podobna pułapka w połączeniu z nieprzeniknioną ciemnością wystarczyła w zupełności. Każdy krok, próba odskoczenie niezależnie od strony mogła dostarczyć kocurowi, jedynie kolejnych, ran. Zbytnie szamotanie się w podobnym więzieni, można przypłacić nawet kalectwem. Była to nieco luźniejsza wersja, lecz formę tortury najłatwiej można było przyrównać do starej, dobrej żelaznej dziewicy.
Odczekałem chwilę, po czym nakazałem bestii usunąć ciemność... Sam zaś, przesłoniłem twarz, ręka odzianą w czarną skórzaną rękawiczkę. Od dłuższej chwili powstrzymywałem się od warczenia, lecz mimo to szczerzyłem zęby, tak jak robił to Phantom, który kosztując krwi, wyraźnie miał apetyt na więcej. Z trudem udawało mi się hamować zarówno bestię, jak i siebie. Klatka, w której znalazł się, Dachowiec była jednocześnie narzędziem tortur, ale i zabezpieczeniem... w tym stanie... w wilczym szale, byłem gotów się zatracić. Zabić... zapominając o swoich planach względem „szczeniaka”.
-Nie obchodzą mnie Twoje powody ani wymówki. Liczy się to, że spieprzyłeś banalną robotę.
Mój głos przypominał w tej chwili warkot, zaś oczy wręcz świeciły złowrogim szkarłatem.
-W tej chwili, pokazujesz, że jesteś równie wartościowy co kocie gówno... I zastanawiam się... co może zmienić moje zamiary oraz przeważyć nad chęcią zwyczajnego pozbycia się Ciebie.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Stara huta "Pożoga"
Pon 20 Sty - 21:26
Nie spodziewał się, że atak ten zdoła go zaskoczyć. Najwidoczniej niewiele wiedział o bestii, która robiła za niego całą robotę. Zupełnie nie wychwycił go zmysłami, a refleks zdał się na tyle, by nieco zejść na bok, lecz i tak przyjął prawie cały atak na przedramię. Cała ta walka zaczynała wyglądać na ustawioną. Czyżby zleceniodawca ukartował całe ów zajście?
Następnie znalazł się dosłownie w klatce. Doświadczenie niewiele nowe, jako że zdarzało mu się wylądować za kratami. Niemniej jednak nawet w zwykłej celi miał więcej miejsca, aniżeli tu i teraz.
- Zaraz, zaraz...
Zaciągnął się, trzymając ręką za miejsce, z którego krew spływała mu po ręku i skapywała na kamienną posadzkę. W końcu mógł też normalnie widzieć i dopiero teraz potrafił przyjrzeć się paskudztwu, jakie ze sobą mężczyzna przywłaszczył.
- Teraz chcesz rozmawiać?
Zrobił wkurzoną minę, aczkolwiek obecny przebieg wydarzeń nie pozwalał mu na zbyt wiele. Puścił obelgę niskich lotów mimo uszu. Dał jeszcze jedną szansę na prawidłowy rozwój wydarzeń.
- Roboty jeszcze nie skończyłem, a tym samym skłonny jestem ją kontynuować, o ile dostanę na to więcej czasu. Lepsze to niż opłacanie na nowo innym biznesmenom takim jak ja.
Wyzwolił mimowolnie nikczemny uśmieszek, robiąc dobrą minę do złej gry.
- Ot, pierwszy z wielu powodów. Poza tym wiem dokładnie dokąd zmierzali, także wytropienie ich to kwestia dni zliczonych na palcach u jednej ręki.
Próbował głupio chwycić się krat, by pochylić się i kontynuować konwersację, lecz odstąpił z krzykiem od tego pomysłu, jak tylko poczuł cholernie wredny ból. Zmierzył go wzrokiem, nadal nie kryjąc zdenerwowania.
- Ciekawa magia. Popieprzona trochę. Nie widuje ta-
Pokiwał przecząco głową.
- Zresztą mniejsza. Na pewno jest coś co mógłbym zrobić, by nadgonić ową wpadkę. Przewodzę niezależną grupą przestępczą, mamy na ten moment całkiem dobre koneksje i jestem niemalże pewny, iż da radę załatwić to i owo. To jak będzie?
Wziął głęboki oddech, próbując uspokoić skołatane nerwy, zachowując nadal czujność w razie gdyby.

Powrót do góry Go down





Enkil
Gif :
Stara huta "Pożoga" 5PUjt0u
Wiek :
36 lat choć wizualnie prezentuję się na jakieś 26-
Wzrost / Waga :
193 cm / 85 kg
Pod ręką :
Torba na ramię, telefon komórkowy, porfel, komplet fałszywych dokumentów, klucze, okulary przeciw słoneczne, nóż.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t271-enkil-arantza#411 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1082-enkil
EnkilDręczyciel
Dręczyciel
Re: Stara huta "Pożoga"
Czw 23 Sty - 21:03
Cała ta sytuacja była powodem tylko i wyłącznie do irytacji, miast rozrywki, na którą tak liczyłem. A wszystko przez konieczność hamowania się, to co spotykało teraz kocura, było ledwie przygrywką. I zapewne nie nakładałbym na siebie ograniczeń, gdyby nie fakt, że zwyczajnie potrzebowałem kilku nowych kart w swej talii. Dwójka rydwanów, które jeszcze niedawno zasilała nasze szeregi, sądziła, że jest na tyle bystra, aby oszukać jednego z wyżej postawionych członków naszego syndykatu. Cóż... nie była. Zadbałem jednak o to by pamięć o rodzeństwie lunatyków. Każdy członek Czarnych Kart, powinien dobrze wryć sobie w pamięć, iż związanie się z tą organizacją jest dożywotne. Nikt nie opuszczał syndykatu. Dlatego też i dwójka lunatyków również go nie opuściła. Zajmowali teraz widowiskowe pozycje w jednej z sal obrad, ich kości zostały przytwierdzone do jednego z kamiennych filarów znajdującego się toż za mównicą. Zatem nie sposób było ich przeoczyć, podobnie jak haków wystających z kolejnej kolumny, tak ku przestrodze.
Skończyłeś, skoro nie potrafiłeś poradzić sobie z tym za pierwszym podejściem.
Oznajmiłem grobowym wręcz tonem, nadal wpatrując się w postać tkwiącą w ciernistym więzieniu. Tym jednak razem obserwacja ta była znacznie wnikliwsza, choć Dachowiec nie mógł tego spostrzec. Ja zaś dzięki przepasce ślepo widzenia, mogłem dokładnie przyjrzeć się każdej rzeczy, którą ukrywał przed wzrokiem innych.
Niegdyś znacznie częściej pozwalałem sobie na smakowanie ryzyka, teraz kiedy stałem się, Diabłem zaczęły mnie dopadać liczne paranoje, które przekuły się w kilka przydatnych nawyków. Początki szaleństwa? Nadeszły już lata temu, wraz z buntem w Karcianej Szajce oraz wizji przejęcia władzy. Lecz skoro owa wizja stała się rzeczywistością to czy ktokolwiek, kto wówczas brał mnie za obłąkanego, miałby odwagę dziś się do tego przyznać?
Kpiące spojrzenie było jedyną odpowiedzią na dalsze marne wywody chłopaka. Prychnąłem jedynie na wzmiankę o „grupie przestępczej”.
-Zapewne równie bezużyteczna co ty sam. To była banalna robota. I to taka dla pojedynczego gracza. Miałeś szansę i ją zmarnowałeś.
W czasie trwania rozmowy znalazłem się przy klatce, którą cały czas nieustanie okrążała bestia. Jej gardłowy warkot, wrzynał się w głowę równie skutecznie co ostrze w ciało. W między czasie aktywowałem kolejną z swych mocy, tą, która zawsze darzyłem największą sympatią. Klątwę. Jej działanie zawsze niemile zaskakiwało, każdego, kto ośmielał się ponieść na mnie rękę. Gdy Phantom znalazł się za plecami kocura, rzucił się na kraty, próbując przecisnąć przez nie łeb i zatrzasnąć potężne szczęki na kostce pojmanego dachowca. Sekundę później moja ręka z szybkością bata wystrzeliła do przodu, wpasowując się w jedną ze szczelin. Moje palce zacisnęły się na gardle dachowca. Moje ponowne cofnięcie ręki, pociągnęło pchlarza, na ścianę ostrych cierni, które dotkliwie rozcinały ubrania oraz skórę. Rany były liczne, lecz na tyle płytkie, że nie mogły uszkodzić organów. Odpowiednio układając rękę na gardle kocura, ten musiał cofnąć łeb, był to celowy zabieg. Wszak ślepy myszojad na nic by mi się nie zdał.
-W dodatku ciągle popełniasz jeden i ten sam błąd. Nie wiesz, z kim masz do czynienia... A tacy jak ja nie tolerują buty wobec siebie. Lepiej dobrze to sobie zapamiętaj i słuchaj uważnie, bo więcej nie powtórzę.
Gdy zamilkłem, ściany ciernistego więzienia dosłownie rozpadły się na naszych oczach. Nadal, zaciskając dłoń na krtani dachowca, cisnąłem nim, tym samym posyłając na ziemię, skąd znacznie lepiej mógł przypatrzeć się wilczej bestii. Ze świecących upiornie oczu sączyła się teraz złotawa ciecz, która w kontakcie z ziemią syczała, wypalając w niej czarne plamy.
-Masz tylko dwie możliwości. Albo umrzeć w tym miejscu, tak jak i wielu przed Tobą, albo odpracować swój dług do czasu aż nie uznam, że został spłacony.
Czyli do czasu śmierci kocura, o czym ten wiedzieć nie musiał. Lecz jeśli za tanią arogancją, kryła się jakaś inteligencja, to z czasem sam domyśli się tego faktu. No, chyba że wybierze pierwszy wariant, wówczas czasu na namysł nie zostanie mu zbyt wiele.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Stara huta "Pożoga"
Pon 27 Sty - 17:53
Dla pojedynczego gracza powiada? Najwyraźniej pan facet w czerni nie mierzy siły na zamiary lub uwielbia się wywyższać nad innymi istotami. Wcale, a wcale nie wyglądał na prędkiego, zważywszy na sposób w jaki się poruszał, a obserwował go częściej niż czterołapego mutagennego Phantoma. Tak, nawet on znał skomplikowane wyrazy, których używał rzadziej niż wytrycha w ręku.
Zaskoczyła go prędkość oraz siła mężczyzny, a zanim zdołał zareagować wnet znalazł się pod samymi kratami o ostrych krawędziach, przez co odniósł sporo ran ciętych. Wydał z siebie zduszony krzyk, zaciskając przy tym zęby, zanim legł na ziemię. Zaczynał coraz bardziej się irytować, przez co płomienie pojawiły mu się na rękach. Od nadgarstka po same łokcie widniały tańczące płomyki, które nabrały na sile, by po chwili zmatowieć. Zanim dostrzegł zwierzątko ambicjusza zdołał go wyczuć. Pewnie dlatego, że pysk miał niewiele dalej od swojej głowy, a zmieszana woń siarki i zdechłej kurwy niemalże przyprawiły go o mdłości.
- To akurat nic nowego w naszym fachu. Mało kto się przedstawia.
Poprawił się, wspierając łokciami o twardą posadzkę, na której leżał.
- Kwestia przyzwyczajenia, zobaczysz.
Uszy poruszyły mu się dwukrotnie zanim je natężył, przez co wyraźnie było widać, iż stanęły dęba. Nasłuchując się uważnie nie mógł uwierzyć w to co usłyszał. Po chwili dopiero zaśmiał się wariacko, by w końcu odrzec.
- A niech mnie licho! Najmniej spodziewałem się tak oryginalnego werbunku.
Pozwolił sobie usiąść. W wyniku ran poczuł się lekko ograniczony, dlatego zbyt wiele na ten moment nie mógł zrobić.
- Odpracuję, odpracuję. Jak już mówiłem nie odpuszczę tego sygnetu, dopóki wiem gdzie on jest. Nie mogę sobie pozwolić na taką plamę na mojej dumie.
Uśmiechnął się szeroko, w końcu dusząc to w sobie.
- Nie pożałujesz tego... partnerze.
Choć zabrzmiało to poniekąd ironicznie, tak z drugiej strony nie miał jeszcze pojęcia kim będzie i jak ma podejść do sprawy. Napomniał coś o rydwanach, acz nic mu chwilowo nie zaświtało w głowie. A ujeżdżanie zwykle zostawiał błaznom lubiącym się popisywać przed gawiedzią lub rozochoconymi kobietami.
- Nie licz jednak na moją sympatię po tak niecnym traktowaniu.
Dorzucił szybko. Nie spodziewając się wiele, wyciągnął rękę w kierunku mężczyzny, na której nie szło już dostrzec ani jednego płomyka.

Powrót do góry Go down





Enkil
Gif :
Stara huta "Pożoga" 5PUjt0u
Wiek :
36 lat choć wizualnie prezentuję się na jakieś 26-
Wzrost / Waga :
193 cm / 85 kg
Pod ręką :
Torba na ramię, telefon komórkowy, porfel, komplet fałszywych dokumentów, klucze, okulary przeciw słoneczne, nóż.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t271-enkil-arantza#411 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1082-enkil
EnkilDręczyciel
Dręczyciel
Re: Stara huta "Pożoga"
Wto 4 Lut - 23:59
Ten szczeniak był naprawdę irytujący... choć dobrze zdawałem sobie sprawę, że to nie w nim tkwi przyczyna mojego rozdrażnienia... Głód zaczął mnie nękać ze wzmożoną siłą... Jego nagłe napady, które ostatnio pojawiały się coraz częściej... Dopiero teraz zaczęła do mnie docierać ich przyczyna. Przez tę przeklętą więź z bestią przechodziły na mnie jej najróżniejsze stany, jak widać również wilczy apetyt. Potrzebowałem zdecydowanie bardziej bogatych snów... istoty, która potrafiła kroczyć po tym świecie z podniesioną głową. Sny Rim były pełne emocji, rozpaczy i kruchych nadziei, lecz brakowało im wielu innych rzeczy. Potrzebowałem śniącej, której sny zdarzyły już w pełni dojrzeć....

A im szybciej uporam się z tym tutaj, tym prędzej będę mógł zacząć polowanie. Rzecz jasna po dokończeniu zlecenia, któremu nie podołał Dachowiec. Prawda, mógłbym zlecić to któremuś ze swoich zaufanych ludzi, lecz miałem zamiar wliczyć to w konto dzisiejszych „rozrywek”.

Przez chwilę, spoglądałem na płomienie tlące się na rękach kocura. Przynajmniej miał tyle oleju w głowie, by nie stawać do walki, w której nie miał szans. Czarne Karty w swych szeregach ani kretynów, ani tym bardziej istot, które ponad wszystko cenią honor. Nie. To było miejsce dla osób, które wiedzą jak przetrwać oraz sięgać po to, czego pragną, nawet jeśli owo „coś” trzeba było wydrzeć komuś z gardła.
Każda istota miała swą wartość. Absolutnie zgadzałem się z tym stwierdzeniem. Zwłaszcza od czasu, kiedy dokładniej zorientowałem się, jak zyskowny potrafi być handel organów, czy nawet sprzedanie samych zwłok. Czarny rynek był dla nas ogromną szansą na zarobek. Co oznaczało, że trzeba zadbać o stały napływ towarów i klientów... i właśnie tu była rola dla osób pokroju Akihiko.
Nawet jeśli jego umiejętności, wymagały jeszcze odpowiedniego szlifu, to już teraz mógł być użyteczny. Wystarczyło, że umiał poradzić sobie na ulicy. Cała reszta zaś... cóż czeka go długa i bolesna droga, lecz zadbam, by w syndykacie znalazł się dlań odpowiedni m'entor".
Kamienny wyraz mojej twarzy jeszcze bardziej stężał, gdy w głowie zazgrzytało słowo „partnerze”. Cóż ten kretyn, naprawdę nie zdawał sobie sprawy z niczego... Ale to dobrze. Nie byłoby dobrze, gdyby wieść o tym, kto przewodzi organizacji kryminalistów, rozniosła się wśród Lustrzan. Nie było zatem sensu zdradzać się i przed przyszłym „Rydwanem”. Choćby po to, by kiedyś przyjrzeć się jego reakcji, kiedy to uda mu się poskładać w całość wszystkie fakty.
-Oszczędź sobie tej paplaniny i zostaw ją dla przyszłych klientów.
Krótkim gestem przyzwałem do siebie bestię, która była w jeszcze bardziej podłym humorze niż ja. Nie pozwoliłem jej, dokończyć zabawy... Będę musiał dać jej dziś zapolować, może w dzielnicy portowej? Niskie dachy i wąskie uliczki, mogły stać się ciekawą trasą.
-Masz godzinę, na zabranie swoich, jeśli posiadasz coś, co faktycznie można uznać za wartościowe. Masz stawić się tutaj. Dokładnie za godzinę, pojawi się tutaj Czarnoskrzydła, udasz się z nią, bez zbędnych pytań. To ona wyjaśni Ci, na czym od dziś będzie polegała Twoja rola. Doprowadzi Cię również do porządku. Na nic zdarzą się nam kaleki. Jeśli nie będzie Cię tu o umówionym czasie, ona również Cię znajdzie, lecz wówczas wracamy do scenariusza numer jeden.
Wsunąłem dłoń do wewnętrznej kieszeni płaszcza, by po chwili wyciągnąć z niej niewielki metalowy krążek. W tak słabym świetle nie sposób było dostrzec kunsztu jaki włożono w jego wykonanie.
-Od teraz należysz do Czarnych Kart.
Wraz z tymi słowami, rzuciłem w kierunku Dachowca przeklęty denar. Niepozorna moneta kryła w sobie ogromną moc, o czym jednak wiedzieli jedynie zaprzysiężeni członkinie Kart. Wymagała również odpowiedniej aktywacji...ale o tym wszystkim, nie miałem czasu opowiadać. Nie pod to mam swych ludzi, by zajmować się takimi rzeczami.
-Zgubienie tej monety, również będzie oznaczało dla Ciebie śmierć. A teraz idź. Zostało Ci 58 minut.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Stara huta "Pożoga"
Wto 11 Lut - 15:49
Nietypowy sposób werbowania nowych członków, jeśli chodziło o zdanie Akihiko. Niemniej jednak weselej nie mogło się zrobić. Wyszczerzył zęby, próbując w bólu podnieść się na równe nogi. Nim to jednak nastąpiło, a otrzymał monetę na znak członkostwa.
A zatem on należał do Czarnych Kart. Mnóstwo słyszał na ich temat, a operowanie u nich lub na podobnym poziomie dla niektórych graniczył ze szczytem marzeń. No to nieźle się władował. Dla dachowca to była niczym szansa na sukces, szczęśliwa loteria tylko dla wyróżnionych. Wiele bram przed jego oczyma w tym momencie uchyliły się i stały otworem. Dosłownie. Nie spodziewał się tak pokręconego dnia. Bardziej przypuszczał, że wda się w walkę lub niechybnie zginie, a tu taki zonk.
Wziął do ręki monetę, obrócił wielorako w palcach, próbując się przyjrzeć jak najdokładniej. Wyglądała na zmatowiałą i bez żadnej wartości. Po prostu znak rozpoznawalny członków Czarnych Kart. Kurwa, Czarnych Kart, przed którymi prawie wszyscy w syndykatach trząsali portkami! Chłopaki nie uwierzą, gdyby miał im o tym powiedzieć. A zresztą większość z nich pójdzie za nim nawet i w poszukiwaniu mitów.
- Cudnie! Zatem... czas to pieniądz.
Ukłonił się ceremonialnie przed Enkilem, wymijając pogardliwie czterołapa, który narobił mu nie lada nerwów, a następnie trzymając się ramienia, skąd sączyła najbardziej krew, ruszył w dowolnie wybranym przed siebie kierunku. Biznes to jedno, lecz musiał pierwej zająć się ranami. Dopiero na powrót podejrzewał zajmie się raną na poważnie, acz głupotą byłoby tak to zostawiać. Po parunastu krokach przyśpieszył kroku, aż wreszcie zniknął z pola widzenia. Nie ukrywał przy tym grymasu niekłamanej radości, której z oddali towarzyszył szaleńczy chichot.

[zt]

Powrót do góry Go down





Gwyn
Gif :
Stara huta "Pożoga" 5PUjt0u
Godność :
Gwyneth Creed
Wiek :
wygląda na około 16-18 lat
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
160 cm|50 kg
Znaki szczególne :
albinizm, blizny na lewej dłoni i na klatce piersiowej, perłowe anielskie skrzydła
Pod ręką :
smartfon, mieszek, okulary, figurka ćmy
Zawód :
kelnerka w "Smoczym Lotosie"
https://spectrofobia.forumpolish.com/t370-zlota-klatka-to-wciaz-klatka https://spectrofobia.forumpolish.com/t532-pare-rzeczy#4035
GwynNieaktywny
Re: Stara huta "Pożoga"
Nie 17 Kwi - 18:03
Mówiąc całkowicie szczerze, Gwyn sama nie wiedziała, jak dokładnie się tutaj znalazła. Zaczęło się od tego, że wróciła do karczmy z przesyłką od Mefisto w postaci tych jego dokumentów i pierścienia mającego służyć za potwierdzenie, że tak, to wszystko to od niego, a potem postanowiła wykorzystać wolny dzień i przejść się po mieście. Co innego miała do roboty?
Tak sobie wędrowała i znikąd powędrowała do tej "gorszej" części miasta. Czuła stąd taką nieprzyjemną energię. To, co czujesz, kiedy wchodzisz do takiego zapomnianego przez władze miejskie betonowego getta, gdzie nie wiesz, czy prędzej ktoś cię porwie czy zadźga za pięć funtów? Coś właśnie w ten deseń odczuwała. Ale w sumie nie bała się tego miejsca jakoś szczególnie. Hej, w końcu może się w razie czego obronić!
Wreszcie nogi poniosły ją do jakiegoś starego kompleksu przemysłowego. Stal, stal i jeszcze więcej stali. I albo jej się zdawało, albo czuła tu też taką subtelną, acz nieprzyjemną woń spalenizny. Ktoś kiedyś nazwał to miejsce chyba "Pożogą"? Adekwatna nazwa z tego, co tu czuła i widziała. Ale hej, pomijając upiorną atmosferę, chociaż ta zdecydowanie mogłaby być tu atutem, to całkiem przyzwoite miejsce. Można by to miejsce przerobić na salę koncertową albo jakieś większe miejsce spotkań, albo coś... Taka inwestycja pewnie nieco odbudowałaby reputację tego miejsca. I ogółem tej dzielnicy.
Wizjonerskie rozmyślania Gwyn zostały jednak błyskawicznie rozwiane przez jakieś hałasy gdzieś z przylegającej alejki. Hałasy, które nijak nie przypominały skrzypienia metalu. Brzmiało jej to bardziej jakby ktoś kogoś bił. Słyszała ciosy, jakieś obelgi... Nie zastanawiając się, podbiegła do narożnika i zajrzała do środka uliczki. Tam dostrzegła dwie sylwetki, jedna kopiąca drugą, leżącą i zwijającą się na bruku. Nie mogła tak bezczynnie stać! Zebrała się w sobie, wzięła oddech i ruszyła ku tej dwójce.
- Hej ty! - krzyknęła i znikąd wyprowadziła cios w kierunku twarzy napastnika. A potem poczuła niemały ból w pięści, kiedy zdała sobie sprawę, że owa twarz była twardsza niż się spodziewała. Jakby z porcelany czy wręcz metalu...


Głos: #D41B56

Spoiler:

Koszmarna Esencja: 1

Powrót do góry Go down





Queen
Gif :
Stara huta "Pożoga" 5PUjt0u
Godność :
Raven Black
Wiek :
Wygląda na dwadzieścia parę
Rasa :
Kotostrach
Wzrost / Waga :
160 cm | 50kg
Znaki szczególne :
Blizna na prawym policzku, kocie uszy i puszysty (jak u persa) ogon
Pod ręką :
Bursztynowy kompas (w kieszeni spódnicy), zapałki i zapalniczki, noże (przypięte specjalnymi pasami do ud)
Broń :
Noże, spluwy, pazurki
Zawód :
Średniej klasy szlachcianka
Stan zdrowia :
Wyśmienity
https://spectrofobia.forumpolish.com/t306-queen
QueenNieaktywny
Re: Stara huta "Pożoga"
Pon 18 Kwi - 17:35
Mroczna strona Miasta Lalek nie była jej obca. Tak samo, jak opryszki i szemrane interesy, które odbywały się w tym zapomnianym przez wszelką dobroć miejscu. Sama nie raz tutaj załatwiała coś, czego nie powinna. Podążała niczym cień za niewinnymi, by coś ukraść. Tym razem Straszka nie kradła niczego materialnego. Przybyła na żer.
Jej oczy zalśniły, kiedy zebrała potrzebną emocję ze swojej ofiary. Machnęła puchatym ogonem i za pomocą animicusa zmieniła się w brązowego kotka o zielonych oczach. Niepozornie usiadła na brudnej ziemi, zaczynając wylizywać sobie łapę.
Podążyła za kolejnym celem. Powoli i z gracją. W pewnym momencie wskoczyła na murek i z podniesioną kitą przeszła po nim szybko. Wlepiła ślepia w podejrzanego typka, następnie zeskakując na ziemie tuż przed jego nogami. Zasyczała i najeżyła, niby to będąc dzikim kotem. Wykorzystała chwilę, podczas której wybiła go z rytmu. Ukradła jego zdziwienie, skrywaną złość, a także irytację. Nim zdążył się zamachnąć i ją kopnąć – pognała do wąskiej uliczki.
Dzięki naturalnej dla Strachów umiejętności wyczuła skupisko osób. Zaciekawiona, a także ucieszona tym faktem przemieściła się w tamtym kierunku. Nie porzucała kociej postaci, ale tym razem była czarna jak noc, jej futro było puchate i grube, a ślepia soczyście czerwone. Im bliżej podchodziła, tym większą ekscytację czuła. Dźwięki walki rozchodziły się po okolicy, a wirujące emocje gniewu, strachu, determinacji, cierpienia i czysta esencja agresji; sprawiały, że ciekła jej ślinka. Chociaż w pewnym momencie ktoś krzyknął, a chwilę później wyczuła zdziwienie i ból.
Wskoczyła na zardzewiałą rurę. Wydała ona siebie dźwięk sygnalizujący, że zaraz się rozpadnie i nawet zatrząsła się lekko. Nie mniej poza ostrzeżeniem, nic się nie stało. Raven przeszła po niej i oto co ujrzała: wysokiego mężczyznę o zimnobrązowej cerze, niską i skrzydlatą dziewczynę (potencjalnie Opętańca lub Cyrkowca, może zmiennokształtnego), a także średniej wielkości mężczyznę, który leżał w kałuży swojej krwi, wyraźnie poobijany i w cierpieniu.
Wysoki miał na rękach krew, a jego twarz wykrzywiona była w uśmiechu. Na nosie miał kilka ran, które wyglądały jak pęknięcia. Kotka połączyła fakty. Ciemnoskóry katował jakiegoś kolesia, a białowłosa dziewczyna – jego kochanka? Znajoma? Siostra? – chciała mu pomóc i sama zaczęła się bić z agresorem. Nie przewidziała tylko, że będzie on silniejszy, a przynajmniej twardszy od niej, więc teraz cierpiała z powodu uderzenia, jakie mu zadała i skupiła jego uwagę na sobie. Miała trochę przekichane, bo agresor rzucił się na nią, by i ją spróbować skatować. Kotka stwierdziła, że pomoże dziewczynie z dwóch powodów. Po pierwsze była nabuzowana od emocji, a po drugie coś czuła, że może źle się to skończyć dla poobijanego i obecnie obijanej dziewczyny. A czasem trzeba pomóc, zwłaszcza jeśli się chce w przyszłości ów pomoc otrzymać. Karma, czy coś. Nie, żeby jakoś w nią wierzyła.
W swojej kociej postaci zeskoczyła z rury i wbiła pazury prosto w….ubranie. Ciemnoskóry okazał się rzeczywiście być marionetką. Do tego twardą, a kocie pazurki niestety nie mogły przebić, czy nawet zahaczyć się o materiał, z którego został on zrobiony. Nie mniej odciągnęła jego uwagę od skrzydlatej, bo teraz próbował pozbyć się jej ze swojego grzbietu.


Przez noc droga do świtania,
Przez wątpienie do poznania,
Przez błądzenie do mądrości,
Przez śmierć do nieśmiertelności.

Stara huta "Pożoga" TDFI7p

#00b7eb | #d23b68 | #a4254b
x x x

Powrót do góry Go down





Gwyn
Gif :
Stara huta "Pożoga" 5PUjt0u
Godność :
Gwyneth Creed
Wiek :
wygląda na około 16-18 lat
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
160 cm|50 kg
Znaki szczególne :
albinizm, blizny na lewej dłoni i na klatce piersiowej, perłowe anielskie skrzydła
Pod ręką :
smartfon, mieszek, okulary, figurka ćmy
Zawód :
kelnerka w "Smoczym Lotosie"
https://spectrofobia.forumpolish.com/t370-zlota-klatka-to-wciaz-klatka https://spectrofobia.forumpolish.com/t532-pare-rzeczy#4035
GwynNieaktywny
Re: Stara huta "Pożoga"
Pon 18 Kwi - 20:59
Interwencja Gwyn zadziałała o tyle, że typ nie tłukł już tamtego - i to by było na tyle, jeśli chodzi o dobre wiadomości. Zła wiadomość była taka, że teraz skupił się na niej i uderzał mocniej niż się spodziewała. Nic dziwnego, że jego dotychczasowa ofiara wręcz leżała w kałuży własnej krwi! Opętana robiła, co mogła, by unikać ciosów, cofając się, odchylając w lewo i w prawo - wreszcie lata treningu zaczęły się opłacać - lecz niektórych uderzeń zwyczajnie nie była w stanie od tak uniknąć i nie miała innego wyjścia niż przyjąć je na siebie. Tak długo, jak trzymała się na nogach i nie dostawała po twarzy - musiała w końcu jakoś widzieć, skąd nadlatują pięści - była w stanie względnie to znieść. Ale będzie z rana obolała po tym wszystkim...
Nim nastąpił kolejny cios, atakującą Marionetkę zajęło coś jeszcze. Czy to był kot? Los zdaje się postanowił się do niej uśmiechnąć. Gwyn odskoczyła od napastnika i przetarła ręką krwawiącą rozciętą wargę. Sekunda, może dwie na oddech i zaraz potem skupiła się. Wnet jej perłowe skrzydła nabrały znacznie bardziej metalicznego blasku i stwardniały do poziomu stali. Lotki przeistoczyły się wręcz w długie ostrza! Opętana obróciła się na pięcie i w swoistym półpiruecie zamachnęła się swoimi Stalowymi Skrzydłami na poziomie piersi Marionetki. Ani myślała od tak dać się stłuc; blaszak chciał sobie powalczyć, to powalczą jak równy z równym!


Głos: #D41B56

Spoiler:

Koszmarna Esencja: 1

Powrót do góry Go down





Queen
Gif :
Stara huta "Pożoga" 5PUjt0u
Godność :
Raven Black
Wiek :
Wygląda na dwadzieścia parę
Rasa :
Kotostrach
Wzrost / Waga :
160 cm | 50kg
Znaki szczególne :
Blizna na prawym policzku, kocie uszy i puszysty (jak u persa) ogon
Pod ręką :
Bursztynowy kompas (w kieszeni spódnicy), zapałki i zapalniczki, noże (przypięte specjalnymi pasami do ud)
Broń :
Noże, spluwy, pazurki
Zawód :
Średniej klasy szlachcianka
Stan zdrowia :
Wyśmienity
https://spectrofobia.forumpolish.com/t306-queen
QueenNieaktywny
Re: Stara huta "Pożoga"
Sro 20 Kwi - 20:20
Starszka miała szczęście, ponieważ Marionetce nie udało się jej dosięgnąć, więc teraz urządzała dzikie tańce, by zrzucić kota z grzbietu. Kotka prychnęła rozbawiona tym czynem, jednak zaniepokoiła się, kiedy jej pazury zaczęły zsuwać się niżej… a raczej ona znajdowała się teraz w dolnej części pleców, bo materiał nie wytrzymał tak gwałtownych ruchów i ciężaru kotki. Raven postanowiła nie zdawać się na większą ilość szczęścia. Zeskoczyła z jego pleców, po czym zmieniła się w swoją naturalną postać.
Ubrała była w czerń i czerwień. Miała na sobie długie do połowy ud skórzane buty na obcasie, ciemne pończochy, czarne spodenki, a także czarny golf. Na wierzch założyła krwisto czerwony płaszcz. Miała też rękawiczki.
Zarzuciła srebrzystymi włosami, a jej oczy zalśniły z ekscytacją. Ułożyła usta w uśmiechu. I jeżeli Opętana na nią spojrzała, puściła do niej oczko, po czym wyciągnęła z płaszcza pistolet. Odbezpieczyła go i wycelowała nim w marionetkę.
Nie trafiła. Sztuczny człowiek uniknął ciosu wzmocnionymi skrzydłami Gwyn i rzucił się na nią z pięściami. Gdyby tylko nie ruszał się przez kolejne pół sekundy; miałaby go. Zaklęła pod nosem i wycelowała ponownie. Nic z tego. Mimo że był wyższy od dziewczyny, cały czas się z nią bił. Ruszał się i zmieniał pozycję. Westchnęła. Schowała pistolet,  potem przebiegła obok bijących się i uklękła przy pobitym mężczyźnie.
- To nie będzie nic fajnego – powiedziała do niego (wiedziała, że jeszcze żyje i jest przytomny, bo czuła jego emocje) i napluła na kilka ran. Głownie po to, żeby mniej bolało. No i ze dwa siniaki zniknęły pod działaniem jej mocy. Niektóre z mniejszych ranek się zasklepiły, ale nic poza tym.
- Uh, złamał ci rękę – nie ma to jak złamanie otwarte. Kurde, co się robiło w takiej sytuacji? Zabezpieczyć rękę tak, żeby ziomek się nie wykrwawił, ale co z tą kością? Przecież kawałek wystaje… Hmmmm… Hmmm…. Do środka tego nie włoży… ale żeby się nie ruszało, to powinna… przyłożyć jakiś patyk! Tak!
Jej entuzjazm opadł, kiedy zorientowała się, że nie ma patyka.
- Sztylet ujdzie – stwierdziła sama do siebie i zajęła się obowiązywaniem rany. Ale czym? Otóż jej płaszczem. A raczej kawałkiem, który od niego oderwała. Był na tyle długi, że mogła to zrobić, a jak zaczęło jej brakować materiału; zwyczajnie oderwała więcej. Przywiązała sztylet, by usztywnić kość i wszystko było cacy.
- Koleś, wisisz mi nowy płaszcz – stwierdziła, chociaż wątpiła, by dosłyszał, bo stracił przytomność z bólu. Przynajmniej się nie darł, więc było okej.
Ciekawe jak radziła sobie jego (potencjalna) dziewczyna. Raven podniosła się z miejsca, gdzie leżał pobity i spojrzała na walczącą dwójkę.


Przez noc droga do świtania,
Przez wątpienie do poznania,
Przez błądzenie do mądrości,
Przez śmierć do nieśmiertelności.

Stara huta "Pożoga" TDFI7p

#00b7eb | #d23b68 | #a4254b
x x x

Powrót do góry Go down





Gwyn
Gif :
Stara huta "Pożoga" 5PUjt0u
Godność :
Gwyneth Creed
Wiek :
wygląda na około 16-18 lat
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
160 cm|50 kg
Znaki szczególne :
albinizm, blizny na lewej dłoni i na klatce piersiowej, perłowe anielskie skrzydła
Pod ręką :
smartfon, mieszek, okulary, figurka ćmy
Zawód :
kelnerka w "Smoczym Lotosie"
https://spectrofobia.forumpolish.com/t370-zlota-klatka-to-wciaz-klatka https://spectrofobia.forumpolish.com/t532-pare-rzeczy#4035
GwynNieaktywny
Re: Stara huta "Pożoga"
Sro 20 Kwi - 20:47
Gwyn była zbyt zajęta próbami pocięcia Marionetki swoją nieortodoksyjną metodą walki, żeby zobaczyć, jak kot na jej plecach przeistacza się w jakąś zupełnie jej nieznaną dziewczynę, lecz fakt, że już tam stała, już zarejestrowała. Dostrzegła uśmiech, puszczenie oczka... oraz pistolet w jej ręce!
Strzał, potem drugi, ale blaszak dalej zwinnie unikał ciosów. Dobre tyle, że cały czas był skupiony na białowłosej, dzięki czemu nieznajoma mogła skupić się na jego niedoszłej ofierze. Problem stanowiło z kolei to, że Marionetka nijak nie męczyła się walką i cały czas uderzała z takim samym zapałem. Czy takim jak on kiedykolwiek kończy się para w łapach? Mają jakieś baterie czy coś?
Następny cios mierzył w twarz, lecz Gwyn w porę zasłoniła się stalowym skrzydłem. Metal zderzył się z metalem, a brzęk było słychać chyba dwie ulice dalej. Dziewczyna zaparła się ręką o skrzydło jak gdyby trzymała tarczę. Kolejny cios przesunął ją do tyłu.
- Ała...! Wsparcie mile widziane! - zawołała do nieznajomej, która w tym czasie zajęła się rannym. Typ skupił się na Opętanej, był odkryty! A każde kolejne uderzenie wydawało się mocniejsze i boleśniejsze od poprzedniego. Gwyn miała tylko nadzieję, że kiedy jej skrzydła powrócą do normy, to nagle się nie połamią.


Głos: #D41B56

Spoiler:

Koszmarna Esencja: 1

Powrót do góry Go down





Queen
Gif :
Stara huta "Pożoga" 5PUjt0u
Godność :
Raven Black
Wiek :
Wygląda na dwadzieścia parę
Rasa :
Kotostrach
Wzrost / Waga :
160 cm | 50kg
Znaki szczególne :
Blizna na prawym policzku, kocie uszy i puszysty (jak u persa) ogon
Pod ręką :
Bursztynowy kompas (w kieszeni spódnicy), zapałki i zapalniczki, noże (przypięte specjalnymi pasami do ud)
Broń :
Noże, spluwy, pazurki
Zawód :
Średniej klasy szlachcianka
Stan zdrowia :
Wyśmienity
https://spectrofobia.forumpolish.com/t306-queen
QueenNieaktywny
Re: Stara huta "Pożoga"
Sob 23 Kwi - 12:50
Najwyraźniej Opętaniec nie radziła sobie najlepiej, skoro tak zawzięcie broniła się swoimi metalowymi skrzydłami i jeszcze krzyczała, że potrzebuje wsparcia… co nie było najlepszym rozwiązaniem. Nie sam fakt, że go potrzebowała, ale to, że zakomunikowała to w tak głośny i oczywisty sposób. Teraz marionetka będzie uważała nie tylko na dziewczynę przed nią, ale także na drugą albinoskę.
Raven miała rację, że krzyk Gwyn zaalarmował metaliczną istotę, ponieważ gdy tylko przystąpiła do kolejnego ataku – ten nie tylko go zablokował, to jeszcze uderzył Straszkę. Zabolało. Polała się krew, a sama kotka się wściekła! Jak on śmiał, podnosić na nią rekę! I jeszcze łamać jej nos! Białowłosa przystawiła jedną z dłoni do uszkodzonego kawałka ciała. Napuszyła ogon, a także wydała z siebie syk.
- Teraz to przegiąłeś! – warknęła i ponownie wyciągnęła pistolet. Tym razem sprzyjała jej wściekłość, albo inne cholerstwo, bo postrzeliła go w kilka krytycznych miejsc. Klatkę piersiową, kolano, szyję. – A żeby cię szlag trafił! – mniej więcej w tej samej chwili do miejsca, w którym odbywała się walka, przybyło zgromadzenie. Straszka czuła, że się zbliżają z dwóch różnych stron, ale nie miała pewności czy to swoi, czy wrogowie. Z resztą, kimkolwiek by nie byli; obie kobiety zawsze mogą zwiać. Odlecieć. A ziomeczek, któremu uratowały życie, cóż, intencje miały dobre.
- Stać, nie ruszać się! – krzyknęli „przywódcy” obu grup. Wymierzyli w siebie, a także w nie bronie. Ach, nie ma to jak walki gangów. Zora i Sole. Jeśli ten koleś, którego ocaliły, należy do jednej z grup, mają szansę na podziękę. Jeśli zaś ta marionetka należy do jakiejś grupy (najpewniej soli, bo jest bardzo ładna), to mają problemik. Cóż powinny uczynić? Kotka poczeka ze swoją reakcją i obaczy, co zrobi skrzydlata.


Przez noc droga do świtania,
Przez wątpienie do poznania,
Przez błądzenie do mądrości,
Przez śmierć do nieśmiertelności.

Stara huta "Pożoga" TDFI7p

#00b7eb | #d23b68 | #a4254b
x x x

Powrót do góry Go down





Gwyn
Gif :
Stara huta "Pożoga" 5PUjt0u
Godność :
Gwyneth Creed
Wiek :
wygląda na około 16-18 lat
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
160 cm|50 kg
Znaki szczególne :
albinizm, blizny na lewej dłoni i na klatce piersiowej, perłowe anielskie skrzydła
Pod ręką :
smartfon, mieszek, okulary, figurka ćmy
Zawód :
kelnerka w "Smoczym Lotosie"
https://spectrofobia.forumpolish.com/t370-zlota-klatka-to-wciaz-klatka https://spectrofobia.forumpolish.com/t532-pare-rzeczy#4035
GwynNieaktywny
Re: Stara huta "Pożoga"
Czw 28 Kwi - 20:05
Stalowe Skrzydła jeszcze chroniły Gwyn przed uderzeniami, ale czuła całą sobą, że nie zostało jej zbyt wiele czasu pod ich ochroną. Mimo to robiła, co mogła i kiedy tylko marionetka przerwała na chwilę łomotanie w stal, odepchnęła ją od siebie, poniekąd chwytając obijane skrzydło jak tarczę. I zdaje się, że dokonała tego w odpowiednim momencie, gdyż ze strony pomagającej jej dziewczyny znów rozległy się strzały. Nie widziała, gdzie trafiły, ale słyszała brzęk metalu, a zaraz botem większy chrzęst ciała magicznej maszyny, kiedy ta upadła na chodnik, postrzelona między innymi w kolano.
Wychyliła się zza swej "tarczy" akurat w momencie, kiedy stal na powrót przeobraziła się w puszyste perłowe pióra. Nie było śladu po ciosach, ale dyskomfort pozostał, jakby miała obudzić się następnego ranka z całą masą siniaków. Zobaczyła pokrwawioną albinoskę z pistoletem oraz jeszcze podrygującą na ziemi, postrzeloną w nogę, szyję i pierś marionetkę. Dziura w piersi była w istocie na tyle duża, że Gwyn była w stanie dostrzec tam gdzieś jakieś mechaniczne podzespoły - skomplikowane elementy marionetkowej anatomii, których prawdziwej funkcji mogła się tylko domyślać.
- O rany... Dzięki... - sapnęła do swojej wybawicielki Opętana, jeszcze wycierając rozcięte usta w niegdyś jeszcze biały rękaw.
Nagle zamarła, słysząc krzyk obu końców alei. Popatrzyła to w jedną, to w drugą stronę. Poznawała te barwy, widziała je już parokrotnie na mieście i słyszała co nieco. Ci to Zora, jeśli dobrze kojarzyła. Tamci zatem to musieli być... Fyortersole? Czy tam po prostu Sole. Czy przez przypadek wkroczyły na teren którychś z nich? Chwila moment. Popatrzyła na leżącego na bruku rannego, którego opatrzyła tamta druga dziewczyna. Nosił się tak samo, jak tamci z Zory.
- Hej, chwila! - odezwała się głośno na tyle, by mogli ją usłyszeć. Uniosła ręce na znak, że nie ma złych zamiarów ani nie posiada nic, czym mogłaby te zamiary zrealizować. - Ten tutaj to nie od was? Zginąłby, gdyby nie my.


Głos: #D41B56

Spoiler:

Koszmarna Esencja: 1

Powrót do góry Go down





Queen
Gif :
Stara huta "Pożoga" 5PUjt0u
Godność :
Raven Black
Wiek :
Wygląda na dwadzieścia parę
Rasa :
Kotostrach
Wzrost / Waga :
160 cm | 50kg
Znaki szczególne :
Blizna na prawym policzku, kocie uszy i puszysty (jak u persa) ogon
Pod ręką :
Bursztynowy kompas (w kieszeni spódnicy), zapałki i zapalniczki, noże (przypięte specjalnymi pasami do ud)
Broń :
Noże, spluwy, pazurki
Zawód :
Średniej klasy szlachcianka
Stan zdrowia :
Wyśmienity
https://spectrofobia.forumpolish.com/t306-queen
QueenNieaktywny
Re: Stara huta "Pożoga"
Pią 20 Maj - 15:08
- Nie ma sprawy – odparła pierzastej i przetarła cieknącą krew. Złamany nos boli jak diabli! Będzie musiała iść do Kliniki, żeby go jej nastawili i sprawdzili, czy wszystko z nim okej. Jeszcze by tego brakowało, ażeby to węch straciła! Albo uległ pogorszeniu. Znaczy jasne, lepiej mieć gorszy niż żaden, ale no. Zdecydowanie wolała mieć swój węch w stanie niezmienionym.
Sytuacja była napięta. Dwie wrogo nastawione do siebie nacje były gotowe rzucić się sobie do gardeł. Było to całkiem zabawne, patrzeć jak się wybijają i mordują, ale Raven nie chciała stać się osobą, której obie grupy poszukują i obie chcą ją zlikwidować. Z tylko im znanego powodu, oczywiście. W końcu kto wie? Może właśnie „zabiła” najlepszą broń wszechczasów Soli? Może „ocaliła” najgorszego zbrodniarza Zory? Pana zdrajcę? Lub też szpiega? Może ta jedna osoba i marionetka są kimś, kto przechyli szalę zwycięstwa na jedną stronę? Jeżeli tak, to jakiekolwiek jej akcje musiały mieć duży wpływ na walki gangów.
Dodatkowo nauczyła się, że Opętana nie była zaznajomiona z rannym Marionetkarzem. Że nie należała do żadnego ugrupowania.
- Ona ma rację – sarknęła – pomogłyśmy temu tam – wskazała na nieprzytomnego mężczyznę, który był byle jak opatrzony za pomocą jej płaszcza – koleś wisi mi kasę za płaszcz. A tak poza tym, to byłyśmy bardzo wdzięczne, gdybyście zechcieli mierzyć z broni tylko do Soli.
Kilku z nich sprawdziło stan zdrowia marionetkarza i po tym, jak odkryli, że faktycznie żyje – zaprzestali wrogości wobec albinosek. Nie mniej Sole się wściekli. Ich Marionetki były świętością, więc zdecydowanie wyznaczyli sobie kobiety na celownik.


Przez noc droga do świtania,
Przez wątpienie do poznania,
Przez błądzenie do mądrości,
Przez śmierć do nieśmiertelności.

Stara huta "Pożoga" TDFI7p

#00b7eb | #d23b68 | #a4254b
x x x

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach