Nie wzrok czyni dobrego strzelca

avatar
GośćGość
Podróż trwała bardzo długo, bo i pieszo przemieszczał się w drodze na miejsce docelowe. A jeszcze dłużej przeciągała się podróż, ponieważ dosyć często robił przerwy na odpoczynek i wylegiwanie się w słońcu, gdy tylko nadchodziła takowa okazja. Z jednej strony sam chciał uzyskać pewną rzecz, bardzo interesującego kotowatego. Z drugiej jednak tak cholernie nie miał ochoty wlec się godzinami, łażąc z jednego punktu do drugiego, usiłując pozyskać konkretną wiadomość. Pytał się nawet u siebie, swoich pobratymców. Nie nasunęła się chętna osoba. Najczęściej wychodziło, że nie nadawali się, nie potrafili wpoić wiedzy dostatecznie dobrze lub cierpliwość nie taka co trzeba. Lub najzwyczajniej im się nie chciało. Trafiali się też tacy, którzy nie mieli czasu, a jeszcze inni żądali absurdalnej kwoty za ową przysługę. Pfff!
Parsknął pod nosem, choć jedynie myśli przebiegały mu w tej chwili po głowie. Zajęło mu trochę czasu zanim posłyszał o pewnej szlachciance uczącej posługiwania się bronią palną. Zastanowił się przez moment. Nie wiadomo jakiej zapłaty mogłaby oczekiwać osoba, która posiada niemalże wszystko. A tak poza tym niewiele miał do stracenia, równie dobrze mógł się upewnić. I tylko dlatego, że droga przebiegała mu w drodze powrotnej do swojego siedziska, nie miał oporu iść długi kawałek na wprost, by wreszcie dotrzeć na miejsce.
Spodziewał się przepychu i pałacu, niemniej jednak umiejscowienie i teren otaczający pałac wywarł na nim spore wrażenie. Sama struktura również przypadła mu do gustu. Akihiko od razu zaczął rozważać ileż te miejsce ma wartościowych rzeczy wewnątrz pałacu wartych grabieży.
- Nareszcie.
Mruknął znużony przechadzką i przez to ze skwaszoną miną zerknął ku górze na czyste niebo. Przydałoby mu się trochę cienia, ale niebawem powinien...
A w zasadzie to już przystąpił do odpoczynku jak tylko znalazł się przy ścianie dającej odrobinę cienia. Dobre dwadzieścia minut minęło zanim zerwał się na równe nogi i udał wreszcie pod drzwi całego tego obiektu. Zapukał do nich raz, drugi... za czwartym razem nieco mocno uderzając. Ciekawe czy ktoś go usłyszy, a może nikogo nie ma w domu? Przy tak rozległym miejscu nie zdziwiłby się gdyby nikogo nie zastał. Poza tym kto z takiego domu spodziewałby się gościa z "niższych sfer"? Założył ręce z niecierpliwością i czekał tak, tępo spoglądając prosto w drzwi.

Powrót do góry Go down





Queen
Gif :
Nie wzrok czyni dobrego strzelca 5PUjt0u
Godność :
Raven Black
Wiek :
Wygląda na dwadzieścia parę
Rasa :
Kotostrach
Wzrost / Waga :
160 cm | 50kg
Znaki szczególne :
Blizna na prawym policzku, kocie uszy i puszysty (jak u persa) ogon
Pod ręką :
Bursztynowy kompas (w kieszeni spódnicy), zapałki i zapalniczki, noże (przypięte specjalnymi pasami do ud)
Broń :
Noże, spluwy, pazurki
Zawód :
Średniej klasy szlachcianka
Stan zdrowia :
Wyśmienity
https://spectrofobia.forumpolish.com/t306-queen
QueenNieaktywny
Raven tego dnia postanowiła zostać w domu i zająć się sobą. Rankiem, po śniadaniu ze służbą, wzięła długą oraz relaksacyjną kąpiel. Natarła się przeróżnymi olejkami i użyła kilku odżywek by jej włosy i futro było tak samo miękkie i lśniące jak jedwabista skóra. Wyszczotkowała się, pozostawiając białe kosymi mokre i luźno opadające na plecy. Na twarz nałożyła krem, by dobrze ją nawilżyć, a później delikatny makijaż, podkreślający jej naturalne piękno. Nałożyła prosty biały sweterek oraz zwykłą czerwoną, kloszowaną spódnicę sięgającą trochę za kolana z błyszczącymi guzikami na przedzie. Szyję przyozdobiła kilkoma łańcuszkami, a lewą rękę bransoletką i pierścionkiem z brylancikami, układającymi się w wzór kwiatu w rozkwicie. Na nogi przywdziała zwykłe brązowe buty.
Później zabrała Shiro do ogrodu – przeszli większą części terenów należących do Blacków i znaleźli się nieopodal czekoladowego stawu. Ciasteczkowe rybki co jakiś czas wyskakiwały z gęstej wody, popisując się i robiąc sztuczki. Biały wąż złapał jedną w locie w pysk, a później jednym kłapnięciem zjadł. Straszka z kolei napiła się trochę czarnej słodyczy, później oblizując lepiąca się dłoń.
Następnie zabrali się za zabawę: Raven tworzyła z ognia różne przeszkody, a Shiro ich unikał, bądź też przeskakiwał. Ich popisową sztuczką było zrobienie małego okręgu z płomieni, przez które całe cielsko białego węża przechodziło w locie.
Akihiko nie musiał czekać długo na otwarcie drzwi. Dobrze nie skończył w nie walić po raz czwarty, a wrota ze skrzypnięciem rozpostarły się przed nim. Na powitanie przyszedł mu Albert: główny lokaj i najważniejsza po Raven osoba w rezydencji.
- Dzień dobry – skłonił się lekko, przyciskając otwartą dłoń do piersi – Czym mogę Paniczowi służyć? Szuka Pan Panienki Raven? – zapytał długowłosy. Z reguły służba nie powinna się tak spoufalać ze swoim pracodawcą, by otwarcie wypowiadać jej imię przy obcych, jednak tutaj panowały z goła inne zasady. Pewnie dlatego też nikt ze służby nigdy nie planował zrobić żadnego przekrętu.
Jeśli Aki w jakiś sposób mu odpowiedział i przedstawił swój cel przybycia: Albert zamknął za sobą drzwi, a potem zaprowadził go w głąb ogrodów. Mężczyźni minęli pola złotych kwiatów, układających się we wzór kociej łapki, a później dotarli do szlachcianki i jej pupila. Czerwonooki gad łypnął nieprzyjemnie na kocura, szczerząc kły oraz przyjmując postawę świadczącą, że jeden niewłaściwy ruch i kot zostanie zaatakowany.
Albinoska w tym czasie otrzepała spódnicę z trawy i stanęła oko w oko z Dachowcem.
- Panienko, Panicz ma do Pani sprawę niecierpiącą zwłoki – brązowowłosy lokaj skłonił się przed Black i zrobił dwa kroki w bok, odsuwając się od kota.
Fioletooka machnęła ogonem i przekrzywiła głowę czekając, co Aki miałby jej do powiedzenia. Najważniejsze jednak, by się przedstawił. Wtedy kotka mogłaby zrobić do samo.


Przez noc droga do świtania,
Przez wątpienie do poznania,
Przez błądzenie do mądrości,
Przez śmierć do nieśmiertelności.

Nie wzrok czyni dobrego strzelca TDFI7p

#00b7eb | #d23b68 | #a4254b
x x x

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Długo nie musiał czekać, a oczom ukazał się elegancko ubrany lokaj. Od razu w stronę dachowca powiało inną atmosferą, niźli w jakich zwykł się obracać. Odkaszlnął w ramach nagłej potrzeby, próbując zaraz po tym raz a dobrze odchrząknąć. Przejechał palcami po grzywce, próbując ją sobie przylizać, choć wolałby tym zajmować się lepiej z dala od niepowołanych oczu.
- Tak, cześć i witam.
Odparł w sposób nonszalancki i charakterystyczny jak na Akihiko. Zgadywał, że nie podobał mu się takt jakim się odnosił lub po prostu miał to daleko gdzieś. Rzekomo istoty w podobnym jemu zawodzie nauczone były znosić takie, a nie inne trudy swoich panów oraz gości. Przechylił głowę na bok.
- W rzeczy samej. Zastałem ją w domu?
Po prostu wpuścił go do środka ot tak. Nie czuł lęku, ani wstrętu? Zwykle trzaskano przed nim drzwiami, a tylko dzisiaj pocałował klamkę ze dwa razy. Ciekawe co za chojrak tutaj bytował, wpuszczając tu byle kogo. Gest dobrej woli? Całkiem rzadkie wobec wysoko urodzonych. Interesy? Potrafili robić się kapryśni o byle gówno. Wiedział, gdyż szemrane interesy nie uchodziły przed nimi szerokim łukiem.
Uznał wreszcie, że często przyjmują tutaj na nauczanie. Ziewnął przeciągle, głownie dlatego że podróż była całkiem wymagająca, a nawet przykrótka drzemka wiele nie zdziałała. Nie ukrywał znużenia, co zresztą wyraźnie malowało się kotowatemu na twarzy. Przyznać musiał, iż nie lada ładnie tu. Dobra miejscówka do zamieszkania, z dala od tego chytrego pierdolnika pełna przeludnieńców i wykidajeł.
W końcu dotarli na miejsce. Miał szczerze dosyć przechadzek jak na jedno popołudnie. Podrapał się za uchem, tak również wyrażał swoje zdenerwowanie. Zastanawiał się przed jaką personą przyjdzie mu stanąć. Wredna i sukowata? Silna i niezależna kobieta? Zacznie go obrażać lub przymierzy broń? Już nie takie osobliwości napotykał na swojej drodze, acz wszystko roiło się w tej pełnej bujnych fantazji łepetynie.
I jeszcze owe określenie 'niecierpiącej zwłoki'. W sumie nie żeby jakkolwiek mocno naciskał przy ich rozmowie, ale nie wadziło mu to. I choć czerwony gekon na krótką chwilę odwrócił mu uwagę swoją agresywnością, tak stając twarzą twarz z ową panienką nagle oniemiał.
No, nie tyle oniemiał z wrażenia co po prostu ocipiał.
- O ja cię pierdolę, moje uszanowanie.
Zagwizdał głośno. Obczaił dokładnie spojrzeniem od dołu do góry, od stóp do głów. Niezła z niej kotka, widać było w końcu jak na dłoni, że kobieta dobrze zadbana. I jeszcze poczuł bijącą z jej kierunku przyjemną woń wielu zapachów. Trudno było mu określić cóż to takiego, lecz bardzo przyjemne dla nosa.
- Miau.
Mruknął zalotnie, ale szybko zszedł na ziemię po swoim dupnym monologu. Odburknął dwa razy nim przeszedł do sedna.
- Obiło mi się o uszy, że trenujesz chętnych w posługiwaniu się gnatem. Jestem Akihiko, osoba niespecjalnie dryfująca wśród gawiedzi rozgadanych pawi.
Rzecz jasna nawiązywał do arystokracji, a czy miało to oddźwięk negatywny zależało jedynie od odbiorcy.
- Zapewne... panna Black?
Pokusił się o uśmiech sugerujący niemały zachwyt. Nagle poczuł się pobudzony, jakby cały trud wędrówki nagle po prostu zginął. Ot, tak po prostu sobie wziął i umarł. Zastąpiona energią niczym przy samej pobudce, początku dnia, snu zimowego, tej całej kombinacji wpakowanej w jednego dachowca.

Powrót do góry Go down





Queen
Gif :
Nie wzrok czyni dobrego strzelca 5PUjt0u
Godność :
Raven Black
Wiek :
Wygląda na dwadzieścia parę
Rasa :
Kotostrach
Wzrost / Waga :
160 cm | 50kg
Znaki szczególne :
Blizna na prawym policzku, kocie uszy i puszysty (jak u persa) ogon
Pod ręką :
Bursztynowy kompas (w kieszeni spódnicy), zapałki i zapalniczki, noże (przypięte specjalnymi pasami do ud)
Broń :
Noże, spluwy, pazurki
Zawód :
Średniej klasy szlachcianka
Stan zdrowia :
Wyśmienity
https://spectrofobia.forumpolish.com/t306-queen
QueenNieaktywny
Lokaj nie miał w zwyczaju oceniać nikogo po wyglądzie. Chociaż stojący przed nim kot wyglądał na takiego, co lubi pakować się w rożne kłopoty. Nie mniej jednak jego ubrania były całe, nie stał prawie, że goły na posesji, więc można było z nim rozmawiać. Szkoda, że jego Pani zdarzało się czasem przychodzić niekoniecznie w pełnym odzieniu.
- Oczywiście, już panicza prowadzę – powiedział uprzejmie, prowadzać go w wyznaczone miejsce.
Nieznajomy kot, jakim był Akihiko zdecydowanie nie wiedział do kogo tak naprawdę przyszedł. Albert zdawał sobie nawet sprawę z tego, że Dachowiec jest zaskoczony całą tą sytuacją – w końcu jak to tak wpuszczać do domu kogoś takiego, jak on? I to tak szybko? Bez żadnych podejrzeń czy pytań? Był nieznaną nikomu przybłędą, a jednak został potratowany jak ktoś wcześniej widziany.
Odpowiedź na to pytanie była jasna: Pani tych włości sama w sobie była niebezpieczną kobietą, a i jej służba nie należała wcześniej do świętych. Po terenach posiadłości pałętają się nieoswojone bestie, które traktują Pałacyk jako część swojego terytorium i czasem atakują znienacka. Urokliwe, acz niebezpieczne miejsce. Z resztą, Raven nigdy nie należała w pełni do świata możnych. Zawsze miała swoje zdanie, nawet jeśli kłóciło się ono z ogólnie przyjętymi wartościami i innymi takimi.
Długowłosy posłał Akihiko spojrzenie mówiące, żeby sobie darował. Wiedział, ze jego Pani jest urodziwą niewiastą, ale z góry mógł powiedzieć, że nie będzie ona zainteresowana takim kociakiem, jak on.
Dachówka poruszyła jedynie uszami, słysząc kota. Uśmiechnęła się wewnętrznie z triumfem. Podobała się nawet w takim prostym stroju. Chociaż z drugiej strony było to bardziej niż oczywiste. Była dość niska, ale z ponętnymi kształtami, zniewalającą figurą, niebotycznymi oczami oraz błyszczącymi włosami i futrem. Jak tu nie popaść w zachwyt, widząc kogoś takiego jak ona pierwszy raz? Albo i setny? Nie da się! Tak, nieznajomy jegomość zdecydowanie podbudował ego Stracha.
Pogłaskała białego węża po łbie i uśmiechnęła się tajemniczo do Akihiko – jak odebrał ten gest? Zależało to już tylko od niego.
Albert z kolei stał nieopodal i zastanawiał się co Raven robi z Dachowcem. Spławi? Weźmie na nauki? Jeśli tak, to czego zażąda w zamian? Nie należała do osób, którym brakowało pieniędzy, więc cóż to mogło by być?
- Dobrze słyszałeś – powiedziała, biorąc w dłoń srebrny kosmyk włosów. Zaczęła się nim bawić, zawijając go wokół paca. – Mam jednak dość wysoką cenę, Akihiko – zamruczała, mówiąc jego imię. – Czy zdołasz ją zapłacić?
Zatrzepotała rzęsami i zbliżyła się do kocura.
- We własnej osobie. Pozwolę sobie jednak w pełni się przedstawić – mówiąc to, wyciągnęła do niego dłoń, by mógł ją ucałować.
- Raven Black, pani Złotej Łapki – czy kot pocałował jej dłoń, czy nie – kobieta zaraz zaczęła temat broni.
- Masz swój pistolet? Czy chcesz jakiś z moich? Za mój, razem z amunicją, zapłacisz ekstra.
Dotknęła jego ramienia, po którym przejechała delikatnie palcami.
- Nie chce jednak pieniędzy… Mam ich wystarczająco, jak widzisz – zaczęła obchodzić Dachowca – w zamian mógłbyś mi pomóc przy czymś. Pragnę nowej bestii. Nie wiem jeszcze jakiej. Masz mi pomóc upolować jakąś, a w zamian nuczę Cię posługiwać się bronią palną.
Nie patyczkowała się i od razu przeszła do konkretów. Z taką to tylko robić interesy.
Zdjęła dłoń z ramienia Akiego. Stała teraz kilkanaście centymetrów od niego. Wystarczająco blisko, by mógł przyjrzeć się jej bliźnie na twarzy.


Przez noc droga do świtania,
Przez wątpienie do poznania,
Przez błądzenie do mądrości,
Przez śmierć do nieśmiertelności.

Nie wzrok czyni dobrego strzelca TDFI7p

#00b7eb | #d23b68 | #a4254b
x x x

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Zamruczał na swój koci sposób, przechylając głowę lekko w bok, kącikami ust zaś wytworzył uśmiech oportunisty, który zaraz miał dokonać osiągnięcia. Panna szlachcianka z całą pewnością wiedziała na czym stoi, nie mówiąc już o śmiałych negocjacjach. Jedynie chowańce tejże ślicznotki trzymały go w niepewności.
- Wszystko ma własną cenę, a zdobycie danych rzeczy, nawet ze świata ludzi, nie będzie w żadnym wypadku niczym niemożliwym do wykonania.
Rozważał o co mogłaby go poprosić, choć ta myśl go nakręcała. W przedziwny sposób miał chęć spełnić jej życzenie, tym bardziej że dała mu się ucałować w dłoń. Wykonał to iście teatralnie. Chwycił doń za dłoń, utrzymując ją jak drogocenną rzecz, a potem mocnym muśnięciem ust złożył pocałunek. Mógłby się przyzwyczaić do tego typu powitań, choć domyślał się w jakim świetle stawiało to przed nią oraz innymi. Warto.
- To wszystko to jest ta Złota Dłoń?
Rozejrzał się niepewnie, po czym wydał chichot.
- Nie masz pani co się niepokoić. Przybyłem przygotowany oraz chcę stąd wyjść jeszcze bardziej przygotowanym.
Wyszczerzył się. Poczuł miły dotyk na plecach, bawiła się? Nie miał nic przeciwko, niechaj się droczy lub co tam miała w planach. Miauknął wnet ponownie, tym bardziej mniej bezczelnie.
- Doprawdy? W paczce czy w łańcuchach?
Zaśmiał się. Oprzytomniał nader szybko, gdy przyuważył że jego rozmówczyni mówi jak najbardziej poważnie. Zastanowił się przez moment. Miała na myśli polowanie czy kradzież chowańca? Chociaż... nie. Nie było mowy o kradzieży, bo to bestie zazwyczaj wybierały swoich właścicieli, panów czy tam przyjaciół. Wiedział to po swoich chowańcach, które udało mu się przejąć. I słyszał o tym, że nie tylko w pojedynkę można wybierać się na takie wyprawy.
- Mam trochę doświadczenia w polowaniu. Nie będzie żadnego problemu użyczyć pomocnej dłoni, choć jak wiadomo każda wyprawa niesie wiele niespodzianek, także tych złych. Choć zakładam, że niepotrzebnie się produkuję z takimi... oczywistościami.
Uśmiechnął się do niej, a skinięciem głowy wzrokiem pokierował się w stronę białego węża.
Och, taka śliczna buźka i ma bliznę. Czyniło ją to bardziej atrakcyjną, aż dziw że na pierwszy rzut oka tego nie zauważył. Nie ważył się jednak pytać o to, jako że prywatnie nie znali się w żadnym stopniu.
- Racja, teraz moja kolej. Jestem Akihiko. Akihiko Minoru, aczkolwiek nie przedstawiam się pełnym imieniem.
Wskazał ruchem dłoni na siebie, kładąc ją tym samym na swojej piersi w trakcie przedstawiania się dachówce.
- Wszyscy tak naprawdę mówią do mnie Sowa.
Wskazał palcem na swoje żółte oczy, po czym zaśmiał się radośnie. Chciał wyciągnąć do niej dłoń w kierunku blizny, ale w połowie drogi zaniechał tej próby.
- Chcesz zatem żebym pomógł ci złapać bestię, a w zamian nauczysz mnie posługiwania się bronią. O jakiej bestii mowa? I skąd mam wiedzieć czy faktycznie mnie wyszkolisz, a nie zrobisz w durnia i mnie wykiwasz?
Rzucił nagle szelmowski uśmiech, jakby oczekiwał z jej strony demonstracji. Bądź co bądź nie sprawiała wrażenia osoby bojowej lub niecnej.

Powrót do góry Go down





Queen
Gif :
Nie wzrok czyni dobrego strzelca 5PUjt0u
Godność :
Raven Black
Wiek :
Wygląda na dwadzieścia parę
Rasa :
Kotostrach
Wzrost / Waga :
160 cm | 50kg
Znaki szczególne :
Blizna na prawym policzku, kocie uszy i puszysty (jak u persa) ogon
Pod ręką :
Bursztynowy kompas (w kieszeni spódnicy), zapałki i zapalniczki, noże (przypięte specjalnymi pasami do ud)
Broń :
Noże, spluwy, pazurki
Zawód :
Średniej klasy szlachcianka
Stan zdrowia :
Wyśmienity
https://spectrofobia.forumpolish.com/t306-queen
QueenNieaktywny
Raven przytaknęła na pierwsze słowa kocura.
- Jasne, że nie. Właściwie zdobycie czegokolwiek ze świata ludzi to prościzna – odparła, machając lekko ogonem. Dla niej przedostatnie się do jednego czy drugiego świata nie stanowiło problemu: miała bowiem w swoim posiadaniu Bursztynowy Kompas, który pozwalał jej na przenoszenie się między wymiarami. Mogła zatem o każdej porze dnia i nocy znaleźć się w świecie należącym do ludzi.
Uśmiechnęła się, gdy ucałował jej dłoń. Spodobało jej się to, że zna swoją pozycje i wie, jak należy postąpić z damą – nawet jeśli albinoska na swój sposób nakazała mu wykonać ten gest. Ważne, że go wypełnił.
- Złota Łapka – poprawiła, kiwając głową. – Duże ilości terenów należą do mojej rodziny. Droga, którą przeszedłeś, to tylko fragment z nich.
Jej oczy błyszczały w słońcu. Fioletowo-czerwone tęczówki patrzyły na Akihiko, czekając na jego dalsze słowa.
- Wyśmienicie – zamruczała lekko. Dobrze, że miał swoją broń. Nie musiał tracić jednej z tych, które należały do niej.
Zjechała pazurami niej, wodząc palcami po kręgosłupie mężczyzny. Nie raniła go, dotyk był delikatny, acz wyczuwalny i stanowczy.
- A czy widzisz łańcuchy na moim wężu? – zapytała, zaczynając powoli przechodzić dalej. Nie odrywała dłoni od jego ciała. W końcu znów stanęła naprzeciw niego, z łapą trzymaną na wysokości przepony Dachowca.
- Cieszę się, że rozumiesz – jej ton wskazywał na to, że wyraźnie nie spodobało jej się, że wcześniej myślał o tym, że jej słowa są niepoważne. Black była jak najbardziej poważna.
Zabrała rękę. Ponownie zmierzyła go spojrzeniem.
- Miło poznać, Sowo – uśmiechnęła się. Skoro wszyscy nazywają go w ten sposób: ona też powinna.
- Niebezpiecznej, jeden z tych o wysokiej randze – wzruszyła ramionami. Powiedziała mu już, że jeszcze nie wie. – Przemyślę to w trakcie naszej nauki.
Wydała z siebie niski warkot. Jakże on śmiał. Przychodził do niej, prosił o pomoc w nauce, a kiedy ona się zgadza i przedstawia swoje warunki – nagle powątpiewa w jej osobę? Bezczelny.
- A skądże ja mam widzieć, czy nie nauczę cię strzelać, a ty nie uciekniesz? Kto mi zagwarantuje, że faktycznie pomożesz mi złapać te bestię? – jej puchaty ogon poruszał się niespokojnie.
- Nie, żebym cię nie znalazła pośród lasów, z których wyraźnie pochodzisz – warknęła. – Spróbowałbyś tylko mnie oszukać, a przysięgam, moje ślepia będą ostatnią rzeczą, którą zobaczysz nim rozerwę ci krtań pazurami.
Albert nawet nie śmiał podejść bliżej. Obserwował z pewnego dystansu ich wymianę zdań. Po pierwsze nie chciał przeszkadzać, a po drugie: tak było bezpieczniej. Jego Pani nie należała do osób, które powinno się wystawiać na próbę nerwów.


Przez noc droga do świtania,
Przez wątpienie do poznania,
Przez błądzenie do mądrości,
Przez śmierć do nieśmiertelności.

Nie wzrok czyni dobrego strzelca TDFI7p

#00b7eb | #d23b68 | #a4254b
x x x

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Mruknął pociągle i z zadowoleniem. Zatem kotka miała pazurki, co samo w sobie dodawało jej tylko więcej atrakcyjności. Od pierwszego wejrzenia wiedział, iż wyjątkowa z niej dachówka, ale teraz czuł się oszołomiony. Dobrze zakładał, iż świadoma jest swojej wartości, a to dobrze świadczyło o kobiecie. Zajebista nauczycielka mu się trafiła, w dodatku groźna i idąca w interesy. Hmm, skoro tak to dobrze byłoby przekabacić ją na swoją stronę i nawiązać współpracę, niezależnie od tego jak bardzo byłaby ryzykowna. Dachowiec w obecnej chwili postawiłby na nią wiele, nawet i większość swoich koneksji. Próbował co sił rzecz jasna nie stracić dla niej głowy, choć czar lub chemia, jaką odczuwał względem panny Black, miała nieskromne pierdolnięcie.
Jeżeli rzeczywiście umie strzelać, czego nie kwestionował tego aż tak, jak wstępnie zadeklarował, to w mig ogarnie ten temat. Kto by pomyślał, że tak żmudna i długa droga okaże się tak... wynagradzająca. Dla oka rzecz jasna.
- Lasy to bardzo piękne miejsce, ale niekoniecznie w pojedynkę. Napomnę tylko, że działam w bardziej ludnych terenach, czy mi się to podoba czy nie.
Wszelkie słowa jakie w tym momencie skierowała miały swoją wartość. Nie negował w żaden sposób powagi w groźbach wymierzonych w kocura, niemniej jednak udało mu się szybko i bezboleśnie poznać jej lepszą połowę. Nawet jeżeli nie w pełnym wydaniu to od razu przypadła mu do gustu.
- Uciec od takiej okazałości? Obawiam się, że to niemożliwe.
Któryś raz z kolei posłał jej charakterystyczny tylko dla niego uśmiech.
- Tym bardziej, że transakcja ta wiąże obie strony, a ja prawie zawsze dotrzymuję danego słowa. Nie licząc komplikacji wywołanych poprzez wydarzenia losowe, acz i nad tym da się popracować.
Klasnął radośnie w dłonie i zatarł od razu ręce. Ta kobieta... urodziwa, zamożna... trudno wyobrazić sobie lepszy start w życiu. Kot nie był aż tak durny jak mógł na wstępie to okazywać. Dobra to bowiem zasłona dla przeciwników, którzy mieli w nawyku lekceważyć przeciwnika, by potem w zdumieniu legnąć w gruzach. Cała ta wizja jej wydawała się wyidealizowana. Doszukiwał się wszelkich luk, niedoskonałości. Obstawiał, iż obraca się w podobnych sferach co on lub ma własną organizację, o której mógł nie słyszeć. Uznał również, że przy swoim obecnym stanie widział ją po prostu w takim świetle i wcale się z tym nie krył. Dla Akihiko panna Raven Black była piękną dachówką. Najpewniej zaklepaną jak to ciekawe osobliwości, acz nie karmił się niepotrzebnie mniej przyjemnymi myślami.
- To kiedy zaczynamy? Zakładając że godzisz się na takie warunki. Ty nauczysz mnie strzelać, a ja pomogę ci ujarzmić behemota swoich marzeń. Umowa stoi?
W tym momencie wyciągnął do niej dłoń i z poważną miną oczekiwał reakcji. Miną tak stoicką, że aż dziw, biorąc pod uwagę jego zachowania sprzed paru chwil, sekund nawet.

Powrót do góry Go down





Queen
Gif :
Nie wzrok czyni dobrego strzelca 5PUjt0u
Godność :
Raven Black
Wiek :
Wygląda na dwadzieścia parę
Rasa :
Kotostrach
Wzrost / Waga :
160 cm | 50kg
Znaki szczególne :
Blizna na prawym policzku, kocie uszy i puszysty (jak u persa) ogon
Pod ręką :
Bursztynowy kompas (w kieszeni spódnicy), zapałki i zapalniczki, noże (przypięte specjalnymi pasami do ud)
Broń :
Noże, spluwy, pazurki
Zawód :
Średniej klasy szlachcianka
Stan zdrowia :
Wyśmienity
https://spectrofobia.forumpolish.com/t306-queen
QueenNieaktywny
Nie interesowało ją, gdzie dokładnie Sowa działa. Wytropiłaby go nawet na końcu świata, gdyby tylko się postarała. A jeżeli tamten zamierza tak zrobić, wykorzystać ją a później zwiać – zdecydowanie to zrobi. Poszczuje go gończymi psami, które rozszarpią go w chwili, w której znajdą się wystarczająco blisko kocura. Możliwe, więc zatem, ze to nie jej ślepia będą ostatnimi, które Dachowiec zobaczy.
Zmierzyła go zimnym spojrzeniem, kiedy ten uśmiechnął się w jej stronę. Zastanawiała się, jak bezczelnym kotem był Akihiko. Mogłaby użyć swej mocy i odczytać jego myśli, jednak nie sądziła, że było warto. Jeszcze znalazłaby tam brudne sekreciki, których poznać nie chciała. Jeszcze nie. Późnej mogą bowiem przydać się do ewentualnego szantażowania i sprawienia, że jednak nie ucieknie.
- Lepiej – zaczęła z lekkim, typowo kocim sykiem – żebyś był Dachowcem swych słów.
Patrzyła na niego jeszcze przez chwilę, rozważając czy jednak nie kazać Shiro go zjeść za bezczelność. Wąż przynajmniej by się najadł. Jednak myśl, że wspomoże ją w polowaniu na bestię, piękną i niebezpieczną, skutecznie rozwiała te myśli oraz przechyliła szalę.
- Stoi – odparła, łapiąc jego dłoń mocno i potrząsając nią. – Zaczynamy jak tylko Albert przyniesie mi broń oraz ustawi tarcze, do których będziesz strzelać.
Sługa skłonił się przed swoją panią, a następnie udał się w stronę pałacyku.
- Ile masz naboi przy sobie? – zapytała, głaszcząc węża po łbie. – Jaki masz model pistoletu?
Poczekała aż go jej pokazał, o ile miał go przy sobie i nie musiała czekać aż nie przytacha go ze sobą ponownie, by zaraz zapytać: Chcesz nauczyć się tylko strzelać czy budowa broni też cię interesuje? Bo jeśli budowa też, to trochę nam zajdzie przy omawianiu poszczególnych rodzajów pistoletów i amunicji, która wchodzi tylko i wyłącznie do nich. Są co prawda modele uniwersalne, które kopa nie mają, ale radzą sobie, jednak musisz być świadomy, ze broń palna, której możemy używać tutaj nie jest nawet w połowie tak dobra, jak ta ze świata ludzi. Tamta to jest dopiero niezła.
Raven widziała raz z oddali obławę MORII na jakiegoś lustrzana. Ich broń palna miała niesamowite rażenie, a fakt, że można było nią strzelać nieprzerwanym ciągiem dziesiątek naboi? Świetne i cholernie niebezpieczne. Dobrze, że żaden szaleniec jej nie złapał i nie zaciągnął do jeszcze większego szalonego naukowca, który nie przerobił ją na (w najlepszym wypadku) cyrkowca.


Przez noc droga do świtania,
Przez wątpienie do poznania,
Przez błądzenie do mądrości,
Przez śmierć do nieśmiertelności.

Nie wzrok czyni dobrego strzelca TDFI7p

#00b7eb | #d23b68 | #a4254b
x x x

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Rewelacyjnie! Nie wykosztuje się finansowo, ogarnie strzelanie na dystans i odwdzięczy się przysługą. Liczył się z wyzwaniem jakie go czekało, acz dla młodej damy czasem warto się postarać. Taką myślą karmił się w tym momencie dachowiec.
Miał ochotę poklepać ją po główce i podrapać za uchem, taka była rozkoszna. Gdyby nie ten wąż to nawet pokusiłby się o ten gest. Trudno. Stłumił te wszystkie końskie podchody pod osłoną nikczemnego uśmiechu jakim ją obdarzył.
- Broń, tak? Mam przy sobie.
Sięgnął po broń, schowaną sprytnie przy pasie tuż pod koszulą i bluzą. Przytrzymał ją w górze przez dosłowne trzy sekundy, a następnie ją zakręcić przy spuście, w ramach popisania się przed młodą panną. Wszystko skończyło się tym, że sztuczka nie wyszła, a pistolet bezwiednie opadł na ziemię. Bardzo szybkim i skutecznym ruchem podniósł zgubę i udając że nic się nie stało podskoczył wesolutko ku górze.
- Może zapomni. - pomyślał.
- Zaraz, muszę zobaczyć.
Rachuba zajęła mu parę chwil.
- Dokładnie dziewięćdziesiąt kul.
Entuzjazm szybko przeszedł, jak tylko napomniała o budowie broni. Średnio się tym przejmował. Dla niego broń taka albo działała albo była do dupy. Specjalnie ogarnął dla siebie spluwę, która rzadko się zacina.
- Rany, rany... nie spodziewałem się teorii już przy starcie.
Wyraźnie brakowało w nim zapału do przerobienia tego materiału.
- Cóż, ty wiesz lepiej, skoro próbujesz mnie nauczysz. A, jeśli chodzi o broń to mam całkiem autentyczną, pochodzącą ze świata ludzi. Zalety dobrego handlarza, że tak skromnie powiem.
Zadowolony z siebie wyprostował się dumnie tuż przed nią. Akihiko miał ochotę postrzelać, poznać tajniki i sekrety dobrych ustawień, pozycjonowania czy czego tam cokolwiek, a tu nudna teoria. Jeszcze chwila i w swojej głowie zacznie na to narzekać. Miał opór co do ogarniania tych rzeczy. Umiał co prawda czytać, z pisaniem szło jak szło, a przyswajanie wiedzy to było zbyt wiele jak na leniwe usposobienie... ugh. Jeśli nie było możliwości tego przeskoczyć, wtedy zmuszony będzie ogarniać to wszystko od A do Z.
Nie przebył takiej drogi, by zmienić zdanie w takim miejscu.
- A dużo jest tego pierdolingu na temat tej teorii?
Zapytał mniej wdzięcznym tonem.

Powrót do góry Go down





Queen
Gif :
Nie wzrok czyni dobrego strzelca 5PUjt0u
Godność :
Raven Black
Wiek :
Wygląda na dwadzieścia parę
Rasa :
Kotostrach
Wzrost / Waga :
160 cm | 50kg
Znaki szczególne :
Blizna na prawym policzku, kocie uszy i puszysty (jak u persa) ogon
Pod ręką :
Bursztynowy kompas (w kieszeni spódnicy), zapałki i zapalniczki, noże (przypięte specjalnymi pasami do ud)
Broń :
Noże, spluwy, pazurki
Zawód :
Średniej klasy szlachcianka
Stan zdrowia :
Wyśmienity
https://spectrofobia.forumpolish.com/t306-queen
QueenNieaktywny
Popatrzyła z pożałowaniem na nieudaną sztuczkę Dachowca. Tak, dobrze było, że miał własny pistolet, ale naprawdę, czy musiał się popisywać, kiedy jego zdolności w tej dziedzinie były tak marne?
- Świetnie – skomentowała fakt posiadania broni – że przyszedłeś przygotowany. Byłoby to bardziej niż rozczarowujące, gdybyś wymagał, abym zapewniała ci również niezbędne narzędzia do nauki.
Poczekała aż przeliczny naboje. Jednak sądząc po tym, ile mu to schodzi, nie było ich mało. Powyżej 50 na pewno. Albo tak mozolnie liczył…
- To dobry start. Powinno wystarczyć na jakiś czas. W razie potrzeby zapewnię ci ich więcej, zapłacisz za nie poprzez zwykłą walutę – było to jak najbardziej sprawiedliwe oraz przystępne. I tak musiałby kupić naboje, więc czemu nie u Straszki?
- To nawet lepiej, że nie chcesz teorii – westchnęła. Zajęłoby to zdecydowanie za dużo czasu, a jak to mawiają: czas to pieniądz. – Szybciej przejdziemy do nauki strzelectwa. Z teorii dostaniesz ode mnie instrukcje, jak się posługiwać bronią palną i nie zrobić sobie krzywdy, jak ją się przeładowuje oraz czyści. Myślę, że więcej nie będziesz potrzebować, skoro zależy ci głównie na potrafieniu trafić w cel.
Albert przyszedł i podał Raven jej broń. Pistolet z wygrawerowaną białą lilią. Kobieca, stwarzająca pozory jedynie ozdoby, nierealnej broni. Jakie było niekiedy zaskoczenie, że to cacuszko jest sprawne oraz tak dobrze władane przez kotkę.
- Dziękuję – lokaj udał się teraz po tarcze do strzelania. Już niedługo i będą mogli zacząć swoją przygodę. Stojący przed nią kocur dostanie lekcje swojego życia, której nigdy już nie zapomni. A jeżeli tak się przypadkiem by stało… Długo raczej nie pożyje, zważywszy na fakt, że będzie używać pistoletu raczej do innych celów nich hobbistyczne strzelanie do butelek po trunku gdzieś w samym sercu lasu.
- To dobrze – odmiauknęła. Mało obchodził ją handlarz, od którego kupił pistolet. W końcu ona sama mogła wybrać się do Świata Ludzi i tam sobie kupić wszystko to, co było jej potrzebne.
- Pierdolingu, jak to ująłeś, jest dużo na temat budowy, ale jak mówię: skoro obchodzi cie tylko podstawowe ogarnięcie jej i strzelanie, to będziesz miał to skrócone do koniecznego minimum.


Przez noc droga do świtania,
Przez wątpienie do poznania,
Przez błądzenie do mądrości,
Przez śmierć do nieśmiertelności.

Nie wzrok czyni dobrego strzelca TDFI7p

#00b7eb | #d23b68 | #a4254b
x x x

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach