Marianne Anne Blackwood

Marianne
Gif :
Marianne Anne Blackwood 5PUjt0u
Godność :
Marianne Anne Blackwood
Wiek :
28 lat
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
170cm/65kg
Znaki szczególne :
Tatuaż pod lewym obojczykiem, blizna na lewym przedramieniu
Pod ręką :
Drobne, telefon, słuchawki, naszyjnik z Kamieniem Dusz, Bursztynowy Kompas
Zawód :
Lekarz w Morii.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t751-marianne-anne-blackwood#9176
MarianneNieaktywny
Marianne Anne Blackwood
Wto 19 Sty - 22:18
Curriculum vitae do koncernu badawczego Moria

Imię: Marianne Anne
Nazwisko: Blackwood
Pseudonim: Nie posiadam takiego
Wiek: 28 lat
Rasa: Człowiek
Bonus rasowy:
-Przedmiot magiczny Kamień Dusz w postaci naszyjnika

Ranga: Arystokrata
Bonus rangowy: +jedna dodatkowa umiejętność
Aplikuję na stanowisko Lekarza/Naukowca w koncernie badawczym Moria

Miejsce zamieszkania: Świat Ludzi

Umiejętności:
- Spec z zakresu badań nad organizmem człowieka i genetyką- ukończyła studia z zakresu biotechnologii z wyróżnieniem, pracowała w laboratoriach Pentagonu.
-Wyszkolona w zakresie udzielania pomocy medycznej - szkoliła się jako lekarz wojskowy w trakcie studiów równolegle studiowała medycynę, jednak jej nie ukończyła.
-Szkolenie wojskowe - wychowała się w wojsku, poranny trening, szkolenie z samoobrony, czy trening na strzelnicy były idealnym zajęciem dla młodej panny.
-Wyjątkowy refleks - można wręcz stwierdzić, że jest przeczulona, ale ocenić to może jej współpracownik, któremu złamała nos w drugim dniu pracy, bo chciał ją zaskoczyć.
-Fotograficzna pamięć - potrafi odtworzyć obejrzany obraz w 100% w zależności od czasu jaki posiadała by się mu przyjrzeć, próg błędu określa na 15%.
- Zna 6 języków: Ojczysty Angielski, Amerykański i Niemiecki w stopniu zaawansowanym, Włoski i Francuski w stopniu dobrym, Rosyjski w stopniu podstawowym.

Wygląd zewnętrzny:
Wzrost: 170 cm
Waga: 65 kg
Kolor włosów: Rudy
Kolor oczu: Czarny
Charakterystyczne cechy: Prosta blizna wzdłuż przedramienia, tatuaż w kształcie kota pod lewym obojczykiem

Charakter:
Jestem osobą zdolną, dobrze wykształconą, nie boję się nowych wyzwań, potrafię dostosować się do trudnych, zmiennych warunków, szybko łapię kontakt z nowymi ludźmi, potrafię pracować zarówno w zorganizowanej grupie i samotnie. Lubię podejmować się zadań, które nie do końca znajdują się w mojej liście zainteresowań, szkolić się i uczyć nowych rzeczy. W wolnym czasie ćwiczę fizycznie i dużo czytam. Lubię zwiedzać świat, podróżować po dzikich terenach i łączyć się z przyrodą.

Historia: Tutaj odpowiedio zaznaczona kolorami pojawi się historia, rozpisany wygląd i charakter dla zainteresowanych.
-To CV nie ma żadnego sensu! Po co mam opisywać swoją historię, przecież mają moje akta wojskowe i policyjne. Bez sensu, gdyby chcieli to bym nawet tej głupiej aplikacji nie musiała dawać. Przecież sami mnie znaleźli i przeprowadzam się znowu do Anglii specjalnie do tej pracy.
Mari wstała z krzesła i włączyła Spotify, powinna się pakować jeśli za dwa dni ma wylatywać. Odkąd się ustatkowała przybyło jej sporo rzeczy. Powinna się ich pozbyć, w końcu nie wie gdzie będzie mieszkać, a nie zamierzała zagracać domu rodzinnego. Dziewczyna podeszła do okna, otworzyła je i wyjrzała na zewnątrz rozkoszując się hałasem i smrodem benzyny zmieszanym z przepalonym olejem z chińskiej restauracji. Nie było najgorzej, nigdy nie wybrzydzała z jedzeniem.
Urodziła się w dość wyjątkowej rodzinie o długiej tradycji wojskowej, wcześniej ponoć zajmowali się szklarstwem jednak nikt z jej żyjących członków nie chce więcej o tym opowiadać nie wiadomo czemu. Kiedy szukała po albumach i rodzinnych kronikach część historii była zamazana. Tak samo w drzewie genealogicznym zamazano parę gałęzi tak, że nie da się odczytać. Jeszcze mogła zrozumieć czemu zrobili to z jej matką, która uciekła, ale by usuwać z pamięci rodzinnej całe pokolenia?
W jej rodzinnym domu tradycją było, że pierworodny szedł do wojska, a jeśli urodziło się więcej chłopców to jeszcze lepiej, bo szli wszyscy, część pracowała jako wojskowi, inni pomagali jako inżynierowie czy naukowcy. Zawsze któryś wracał w chwale, a kobiety były dobrze wyedukowane by dobrze wyjść za mąż.
-Nie tym razem co? W sumie nie dziwię się im.
Kobieta odsunęła się od okna , zamknęła je i dalej zaczęła się zastanawiać co powinna napisać w aplikacji.
-Może by nie musiała jej nawet pisać, gdyby jej matka nie odeszła, trudno, wiedziała na co się pisze, mogła nie brać za męża wojskowego. Ale z racji, że zostawiła chłopu dziecko i to jeszcze rude i uciekła    i     jej nie ma. Eh, przez to kochany tatuś całe życie targał mnie ze sobą, od obozu do obozu, od przydziału do przydziału. Szkoła w Kanadzie, Stanach, Francji, Włoszech, Islandii. Wszędzie tylko nie w rodzimej Anglii. Paręnaście szkół, kontakty ze znajomymi, które urywały się co chwilę, albo raczej brak znajomych. Kiedy dzieciaki w szkole średniej rozbijały auta po pijaku i dowiadywały się co to seks ja zakuwałam na studia. Do teraz z przyzwyczajenia do ojca mówię ,,tak, sir.” Bez sensu. Na studiach nie było lepiej, o dziwo akademik tak bardzo nie różni się od wojska, chociaż jest inaczej. Zamiast nocnych manewrów są nielegalne imprezy, smród brudnych stóp był mniej intensywny ale za to zapach canabis nadrabiał. Mogła teraz być doktorem ale głupi Irlandczyk zakręcił jej w głowie i oblała semestr. Niby mogła to szybko poprawić, ale musiała się nauczyć, że ważniejsza jest głowa od serca. W końcu to było do przewidzenia, że wysoki przystojniak nie zainteresuje się outsiderką, świruską, która robiła jednocześnie dwa różne kierunki studiów i dostawała same dobre. Jednak wtedy tego nie wiedziała, zakochała się bo myślała, że znalazła sobie księcia z bajki. Chłopaka, który w końcu ją zauważył i docenił, który wyrwie ją z zaklętej wieży i zawiezie do swojego królestwa, poślubi i będą żyli szczęśliwie. Raczej utracenie wianka na tylnym siedzeniu starego Opla po randce w burgerowni i paru piwach nie pokrywało się z jej marzeniem. Dobrze, że chłopak stracił wtedy prawo jazdy za jazdę pod wpływem. Ona oczywiście została eskortowana do tatusia. Kochał ją, na swój sposób… dziwny bo więcej krzyczał i wydawał rozkazów niż ojcowskich rad czy uścisków ale wyrosła na człowieka. Może trochę ją ominęło w życiu, nie próbowała narkotyków, nie łamała prawa i nie szalała z obcymi ludźmi jednak nie potrzebowała tego.

Mari usiadła znowu przed laptopem, jednak jedyne co udało jej się napisać to nudny wykaz szkół do których uczęszczała. O pracy w Pentagonie napisać nic nie może i nie miała nawet zamiaru, szczerze spodziewała się spotkania z obcymi jednak nie udało się.
Dziewczyna wzruszyła ramionami i odłożyła okulary na stół. Nie miała wady wzroku, ale lubiła je nosić jeśli musiała pracować przy komputerze, włosy związała w kok frotką, która zawsze znajdowała się na jej ręce. Czasami nowa, a czasem cała poplątana z rudych włosów. Zresztą rodzinną zagadką było, kto jest jej ojcem, skoro jej rodzice mieli kasztanowe, proste włosy, a na jej głowie rośnie gniazdo przypominające w swoim kolorze futro z lisa, ale nie z tego ładnego rudego tylko takiego który zabrudził się ziemią. Niesforne loki związuje w kok by odetchnąć od tych wrednych, wpadających na twarz sprężynek sięgających do ramion. Na sobie miała workowatą, jednoczęściową piżamę przypominającą żabę, kupioną na Aliexpress. Uwielbiała luźne rzeczy, w takich dorastała, ojciec by jej nie pozwolił założyć nic w czym przypominała dziewczynę. Zresztą nie musiał się martwić, jak na swoją płeć miała więcej mięśni, niż kobiecych, miękkich krągłości pełnych tłuszczu. Nie oceniała się z innymi kobietami, nie miała ochoty, jeszcze by wpadła w kompleksy, że nie ma piersi w rozmiarze D, czy talii osy, albo co gorsze tyłka, który przypomina piłkę plażową. Mari poszła do łazienki by się odświeżyć przed snem, zdjęła z szyi piękny naszyjnik oprawiony w srebro. Była to jej pamiątka rodzinna przekazywana z pokolenia na pokolenie, kamień przypominał labladoryt, jednak jej babcia zawsze powtarzała, że jest zaczarowany.
-Zabawna staruszka, muszę ją odwiedzić.
Mari spojrzała w swoje odbicie w lustrze szukając na lekko piegowatej skórze pierwszych zmarszczek. Całe szczęście, że ich nie było jeszcze, dobre kremy działają cuda i okrągła twarz nie zbliża się swym wyglądem do magicznej trzydziestki.

-Dobra muszę się pakować, bo faktycznie nie zdążę na samolot.
Z pokoju nagle zaczął wydobywać się błagający jęk głodnego kota domagającego się pełnej miski. Mari potarła zmęczone oczy i niezadowolona poszła do kuchni. Małe, czarne i głośne stworzenie zaczęło się drzeć przy misce tak by nawet sąsiedzi wiedzieli, że mości hrabia jest głodny. Mari wygrzebała z puszki kocie jedzenie i nałożyła je do kociej miski. Lucyfer, ponieważ tak nazywała się ta zakała świata. Kot przyplątał się do niej kiedy może z pięć lat temu i tak został. Był jej jedynym towarzyszem życia, a resztę czasu zajmowała jej praca, nie miała męża czy dzieci, jej współpracownicy wracali do domu, do rodzin, w walentynki wszyscy szaleli by kupić dobry prezent, a ona brała za kogoś nadgodziny bo przecież była sama. Na bal maturalny nie poszła bo nie miała z kim, jej kolega z koła naukowego wystawił ją jak poznał jej ojca. Potem nie było lepiej, zresztą nic dziwnego skoro się nie malowała i nie pokazywała wszędzie gołego ciała. Trudno skoro ludzi nie potrafią jej docenić za to jaka jest to starczy jej kot.
-Luci ciebie też będę musiała spakować. Więc jutro nigdzie nie wychodzisz. Ehh, nawet mój kot ma lepsze życie erotyczne ode mnie.
Rudowłosa zaczęła się pakować, najpierw spakowała buty, bo było to najprostsze zadanie trampki i mokasyny. Do tego musiała spakować bieliznę i ubrania. Powinna w pracy prezentować się dobrze, więc spakowała z trzy pary elastycznych spodni o garniturowym kroju, do tego klasyczne dżinsy i dresy. Do spodni wygrzebała kilka luźnych bluzek w neutralnym kolorze i marynarkę. Do tego zabrała parę swetrów. Resztę ubrań miała wysłać paczką, więc po stoczonej batalii z ubraniami usiadła z powrotem przed laptopem. Przejrzała jeszcze raz CV i poprawiła parę błędów. Zatrzymała się przy rubryce w, której miała opisać własny charakter. Gdyby tylko była szczera to usunęłaby z tej pustej listy ¾ rzeczy. Na pewno nie lubiła pracować z ludźmi w grupach. Ceniła sobie zawsze samotność i spokój, a jeszcze bardziej słuchawki na uszach. Kontakt z nowymi ludźmi zawsze ją stresował więc wszystkie przeprowadzki do innych krajów sprawiły, że nie zdążyła zawrzeć głębszych znajomości z ludźmi. Na studiach było to samo, zanim odważyła się rozmawiać z ludźmi to utworzyły się grupki, a ona do żadnej nie należała. Nowych wyzwań się nie bała, każde nowe zadanie traktowała ze spokojem, rozkładała je na czynniki pierwsze i wykonywała. Zresztą odkrywanie nowych rzeczy było jej komikiem, gdyby mogła poleciałaby w kosmos byle by móc coś odkryć. Jeśli chodzi o spędzanie wolnego czasu nie miała takiego, zazwyczaj pracowała tyle ile się dało, a po pracy zakopywała się w domu z książką, albo romantycznym serialem i lodami by wyżalić się sama sobie jakie ma bezsensowne życie. Jedyne co trzymało ją w formie to stare przyzwyczajenia. Wstawała wcześnie przed pracą i ćwiczyła codziennie. Traktowała to niczym inni poranną kawę, której zresztą nie piła, wolała herbatę. Najlepiej w ogromnym kubku by starczyła.
-Dobra, za bardzo się zamyśliłam. Pora ruszać do Glassville.


Ostatnio zmieniony przez Marianne dnia Czw 21 Sty - 20:10, w całości zmieniany 2 razy

Powrót do góry Go down





Queen
Gif :
Marianne Anne Blackwood 5PUjt0u
Godność :
Raven Black
Wiek :
Wygląda na dwadzieścia parę
Rasa :
Kotostrach
Wzrost / Waga :
160 cm | 50kg
Znaki szczególne :
Blizna na prawym policzku, kocie uszy i puszysty (jak u persa) ogon
Pod ręką :
Bursztynowy kompas (w kieszeni spódnicy), zapałki i zapalniczki, noże (przypięte specjalnymi pasami do ud)
Broń :
Noże, spluwy, pazurki
Zawód :
Średniej klasy szlachcianka
Stan zdrowia :
Wyśmienity
https://spectrofobia.forumpolish.com/t306-queen
QueenNieaktywny
Re: Marianne Anne Blackwood
Sro 20 Sty - 23:39
Akcept~!



Witam po drugiej stronie lustra!

Zostałaś przyjęta na stanowisko Lekarza, gratulacje!

W prezencie za stworzenie postaci Człowieka na start otrzymujesz Bursztynowy Kompas. Życzę miłej zabawy.  


Przez noc droga do świtania,
Przez wątpienie do poznania,
Przez błądzenie do mądrości,
Przez śmierć do nieśmiertelności.

Marianne Anne Blackwood TDFI7p

#00b7eb | #d23b68 | #a4254b
x x x

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach