Dziennik Keigara De Mertio

avatar
GośćGość
Dziennik Keigara De Mertio
Pią 23 Kwi - 20:13
Ciemna i cicha noc, zza gęstych chmur wyglądało tylko kilka gwiazd, sprawiając, że w okolicy panował niemal całkowity mrok. W tych warunkach przez ogród przemknęła pewna postać szybko podkradając się do rezydencji, by następnie zniknąć w otartym oknie na piętrze. Po skierowaniu się na środek pomieszczenia w dłoni niezidentyfikowanej osoby pojawił się złotawy kamień,który następnie uwolnił delikatne światło. Wówczas okazało się, że włamywaczem była ubrana na czarno kobieta. Posiadała piękne długie, ciemne włosy, zlewające się trochę z jej odzieniem, a połowę twarzy zasłaniała chustą. Pomieszczenie, do którego z kolei wskoczyła wydawało się być gabinetem.
- No proszę już na dzień dobry trafiłam do ciekawego pokoju... - Uradowała się w myślach i sięgnęła po pierwszą z brzega książkę znajdującą się na regale. Dziennik Keigara De Mertio - Zaintrygowana trochę otworzyła na pierwszej stronie.

Ty, który dzierżysz w swej dłoni mój dziennik, wiedz iż doświadczasz niezwykłej chwały poznania mych losów i przemyśleń. Cena za to będzie jednak dotkliwa.

Phu ha ha… Jaki pompatyczny, nawet jak na Upiornego Arystokratę. - Zaśmiała się w duchu i przerzuciła parę stron notatnika.

06.07.1880 - Ostatnimi dniami zastanawiam się czym jest prawdziwy Upiorny Arystokrata. Czy na miano te zasługuje ktoś bez wpływów i bogactw? Na ten moment zaliczamy się do tej grupy prawie tylko z nazwy, choć ojciec twierdzi, iż niczym nie różnimy się od największych rodów. Jednak czy to prawda? Wciąż pamiętam starą historię o tym, jak wiek temu nasza linia straciła dawną nazwę, gdy główny ród postanowił odciąć się od bocznych gałęzi pozbawiając je nazwiska Von Mortis.

13.08.1880 - Ech, od jakiegoś czasu coraz bardziej staję się świadomy upadłych rodów… Nawet członkowie klanu Dis Pluto, którzy kilka lat temu byli w podobnej sytuacji do nas dziś nie różnią się od zwykłych mieszczan. Nie podoba mi się to.

(…)

20.12.1880 - Znudziło mi się już te użalanie nad sobą. Jakby nie patrzeć w współczesnym świecie alby ty pracujesz dla kogoś, albo inni pracują dla ciebie. Więc pozostaje pomyśleć jak doprowadzić do tej drugiej sytuacji.

- Aleś ty odkrywczy. Gdyby to było takie proste, każdy byłby bogaty nie ruszając nawet palcem. - Zadrwiła i przerzuciła kolejnych kilka stron.

30.05.1881 - Przez ostatnie miesiące przyjrzałem się różnym branżom i działalnościom, ale wciąż dochodzą do jednego wniosku. W kulturze naszego świata brakuje rozrywki i to właśnie na niej warto zbudować biznes. Karciana Szajka wiedziała co robi, gdy kładła ręce na hazardzie. Co za ironia, że to przestępny najlepiej rozumieją naturę i potrzeby ludzi. Chociaż oni celują tylko w najbogatszych, jednak zastanawia zastanawia mnie, czy nie można by wykorzystać pragnienia rozrywki całego społeczeństwa.

(…)

01.11.1881 - W końcu skończyłem projekt „Salonu gier”. Według założeń budynek udostępnia odwiedzającym na swym terenie wszelakie narzędzie do zabawy np. kości, karty, tarcze i rzutki, plansze oraz figury do szachów itp. Naturalnie znalazły by się także instrukcje gier, gdyż nie sądzę by wszyscy od razu wiedzieli jak ich używać... Obsługa z kolei pobierałaby od gości opłatę zależną od czasu ich pobytu w  „Salonie gier”. Dla bardziej wymagających znalazły by się gry hazardowe, w końcu to, to byłoby głównym źródłem dochodu. Zwykła działalność, ma tylko zapoznać społeczeństwo z grą i tego typu rozrywką.

- Hmm, niby ogólne założenia rozumiem, ale czemu jednocześnie wydaje się to takie złowrogie? - Zamyśliła się na chwilę, po czym zaczęła czytać dalej.

20.12.1881 - Cholera! Ojciec w ogóle tego nie rozumie, nieważne ile razy spróbuję mu to wytłumaczyć. „Po co szerzyć rozrywkę u pospólstwa? I tak nie mają wiele pieniędzy.” „Hazard? Chcesz używać brudnych metod Karcianej Szajki?” „Nie wydam na to złamanego grosza!” Ech, utknął w skostniałych poglądach. Trudno, będę musiał wystartować skromniej przy użyciu własnych oszczędności.

- Skoczmy trochę dalej. - Zirytowana tempem historii przerzuciła parę stron dalej.

03.01.1883 - Ech, niby interes się kręci i nie wychodzę na minus. Jednakże ten przychód zupełnie rozminął się z oczekiwaniami. Przecież to Miasto Lalek, ruch tu powinien być znacznie większy… Cóż chyba społeczeństwo potrzebuje trochę czasu by zapoznać się z tego typu rozrywką.

14.01.1883 - Tak, jak myślałem... Będzie trzeba zainwestować więcej w lepsze dodatkowe wejście i remont pokoi dla specjalnych klientów. Sporo członków arystokracji i przedstawicieli burżuazji wymaga naprawdę wyjątkowego traktowania. Dlatego trzeba dać im przynajmniej takie wrażenie, jeśli mam ich skłonić do udziału w grach hazardowych w moim obiekcie. Niby zapewnienie im wysokich standardów, to oczywiste. Lecz w takim stopniu?! Między Upiorną Arystokracją jest nawet większa przepaść niż myślałem…

20.02.1883 - Dziś się znów pokłóciłem z ojcem. On dalej nie rozumie tego przedsięwzięcia. Zagroził nawet,że odetnie mnie od wszelkich finansów, jeśli nie przestanę ośmieszać rodziny. Heh, jak mógłbym skoro już niedługo ruszy to na dobre.

(…)

28.05.1885 - Wreszcie cały ten wysiłek zaczął się opłacać! Nie tylko mamy niemal ciągły komplet za dnia w salonie, to kilka razy w tygodniu wpada elita by zagrać za pieniądze. Ha ha ha, w ostatnich dniach tyle zostawili, że w końcu mogę otworzyć kolejny w pełni wyposażony budynek. Jednak nie wygląda by się tym martwili lub mieli zamiar przestać tu przychodzić. Ile oni mają tego majątku?

(...)

29.02.1886 - Otwarcie nowego „Salonu Gier” przebiegło dziwnie łatwo. Pomyśleć, że już w dniu otwarcia będę mieć zajętą połowę sal. Jak tak dalej pójdzie może będzie trzeba pomyśleć nad lokalizacją trzeciego lokalu. Podobno ród Praga buduje jakąś bazę turystyczną nad Morzem Łez, więc może tam? W sumie wybranie się tam by pogadać o potencjalnej współpracy chyba nie zawadzi.
Ech, gdybym jednak nie został odcięty od rodzinnych finansów, to byłbym już o parę lat do przodu z tymi przedsięwzięciami i to one dziś stanowiłyby silne wsparcie dla mego rodu…

15.03.1886 - Znów mieliśmy z ojcem dyskusję na temat moich przedsięwzięć. Mimo iż nie wyrażał już tak skrajnego sprzeciwu jak wcześniej, to dalej nie wydawał się zbytnio nimi zachwycony. Cóż, mówi się trudno…

21.04.1886 - Czas spędzony na podróży nad Morze Łez okazał się całkiem owocny. Panna Lea różniej okazała się typem nowej arystokracji z praktycznym podejściem do spraw. Z tego względu nawiązanie współpracy biznesowej nie nastręczało żadnych trudności. Będzie trzeba nadszarpnąć nieco budżet, by rozpocząć budowę trzeciego salonu w najbliższych miesiącach.

- Ech, za długo się to rozkręca, zerknijmy nieco dalej. -Zniecierpliwiona przerzuciła kilkanaście kartek do przodu.

12.12.1905 - Kto by pomyślał, że efekty kilkunastoletniej pracy mogą być tak satysfakcjonujące. „Salony Gier” dobrze przyjęły się w wszystkich największych miastach Krainy Luster, a budowa kolejnych przebiega bez problemów. Jakby nie patrzeć od strony finansowej mój ród będzie zabezpieczony, jednakowoż trzeba pomyśleć nad rozszerzeniem gamy usług, nie wiadomo kiedy ludzie zaczną się nudzić.

01.01.1906 - W ostatnich dniach lepiej z ojcem się mi układa. Całkowicie przestał krytykować moje przedsięwzięcia ale z drugiej strony wydaje się też jakiś przybity.

21.02.1906 - Interesujące, pierwszy raz od dłuższego czasu ktoś z większego rodu arystokratycznego wysłał zaproszenie zaproszenie rodzinie De Mertio i jeszcze bezpośrednio wymienił moje imię. Zastanawia mnie tylko ten szybki termin… Posłaniec się lenił, czy może myślą, że nie mam nic innego do roboty?

02.03.1906 - Tak, jak myślałem te przyjęcie nie było wiele warte. Następca głowy arystokratycznego rodu o utrwalonej pozycji urządził bankiet w sumie na własną cześć. Nie wiem czy chciał zademonstrować większości zaproszonej arystokracji jak wielki i możny jest, lecz z pewnością popisał się pokazem przestarzałej i skostniałem ideologii starych rodów. Tyle dobrze, że spotkałem tam też pannę Leę Pragę, więc mogliśmy chociaż podyskutować o wizji dalszej współpracy.

(…)

30.09.1908 - Po ustabilizowaniu przy najmniej na jakiś czas kwestii finansowej rodu zastanawiam się, czy nie poświęcić trochę czasu innym rzeczom. W końcu wypadałoby się przysposobić jeszcze w inne uwagi cechy i aspekty.

02.10.1908 - W sumie jeśli mam coś poprawić, to może powinienem od swoich umiejętności?  Zawsze ubolewałem nad tym, iż mimo że moje moce mają wiele zastosowań, to na ten moment niewiele mogę nimi zdziałać w walce. W sumie Materializacja Przedmiotów nieźle by współgrała z jakimiś sztukami walki, ale szczerze wolałbym nie być zmuszony do starcia w zwarciu… Może jakiś bardziej destrukcyjny czar? W sumie to całkiem interesująca idea.

20.11.1908 - Kto by pomyślał, że nauka magii jest taka trudna. Niby zatrudniłem kogoś by wyjaśnił mi podstawy tego procesu i dał wskazówki, ale nawet jeśli rozumiem teorię, praktyka to inna bajka. Wygląda, iż poświęcę na to trochę czasu.

(…)

01.04.1909 - W końcu zaczynam łapać tą magię, ale dalej jest daleko od zamierzonej formy. Niby jestem w stanie nakładać ją już na przedmioty lecz jest niezwykle niestabilna. Chwila nieostrożności, bądź pośpiechu i wybuchnie mi w rękach.

(…)

23.08.1909 - Tak! W końcu nabrało to kształtu. Co prawda wydajność jeszcze niska, lecz wiem, iż cel jest w zasięgu ręki.

19.10.1909 - Heh, pomyśleć, że wraz z wzrostem popularności gier hazardowych zaczęli pojawiać się w salonie i kanciarze. Muszę pomyśleć o metodach przeciwdziałania, gdyż może się skończyć na tym, iż stracę wszystko na co pracowałem przez ostatnie lata.

11.11.1909 - Hmm, kwestię zablokowania mocy można by załatwić pieczętującymi kajdanami, tyle że z tym są 2 problemy… Tylko kilka rodów ma do nich łatwy dostęp, a ponadto goście raczej byliby niechętni do zakładania takich bransoletek. Cóż nie to żebym potrzebował tego przedmiotu, wystarczy sama ruda z której są zrobione. Ciekawe czy młody panicz rodziny Siniter pamięta jeszcze o swoim długu. Pewnie byłby skory oddać kilkadziesiąt kilo minerałów z kopalni, którą zarządza jego klan za jego umorzenie.

25.01.1910 - Bransoletki z tytanu negacji, które zamówiłem wyszły całkiem nieźle. Są proste a zarazem nie brakuje im elegancji, a wzór który posiadają jest na tyle neutralny, że pasują zarówno mężczyznom jak i kobietom, więc nie powinny nikogo odstręczać. Wyjaśnienia i uzasadnienia u mieszczę jutro w regulaminie by nie było żadnych wątpliwości. W przypadku opornych… Cóż nie mogę sobie pozwolić ani na straty ani utratę popularności, więc może zorganizuje się dla nich „odpowiedniego” krupiera.

(…)

27.02.1915 - Heh, w końcu udało mi się zażegnać wszystkim problemom, które zaistniały w ostatnich lat zarówno w funkcjonowaniu „Salonów Gier”, jak i organizowaniu samych gier hazardowych. Umiejętności własne też poprawiłem, i to nie tylko te magiczne. Dlatego od jakiegoś czasu zastanawiam się jakie powinienem wyznaczyć sobie nowe cele.

15.03.1915 - Jak tak się zastanawiam,czy mądrym posunięciem nie byłoby zdobycie jakiś wpływów. Co prawda w życiu codziennym pieniądze wszystko załatwią ale w razie problemów nie zawsze wystarczą. Hmm, czy to znaczy, że powinienem popracować nad znajomościami, relacjami biznesowymi a także zastanowić się nad „specjalnymi ofertami” dla dość ważnych osobistości, którym zdarzyłoby się zadłużyć podczas gier? Heh, w sumie brzmi to dość interesująco...

- Upiorny Arystokrata, to jednak Upiorny Arystokrata. Taki, to jednak zawsze coś knuje... - Skomentowała w myślach dostając gęsiej skórki. Następnie przerzuciła parę kartek woląc się nie zagłębiać w niektóre treści dziennika.

31.07.1919 - Ech, odnoszę wrażenie że ostatnio popadłem w monotonię. Biznesie od jakiegoś czasu nie pojawiają się żadne nowe problemy, jednakże brakuje mi też pomysłów na dalszy jego rozwój. W zakresie własnego rozwoju obecnie nie mam określonych celów, a wpływy, które osiągnąłem staram się w miarę utrwalać. W sumie wszystko idzie dobrze, więc czemu zamiast spełnienia czuję pustkę?

14.08.1919 - Heh, jakiś cwaniaczek zakradł się do sejfu jednego z moich „Salonów Gier”, a po włączeniu próbował zwiać przy użyciu jakiejś dziwnej umiejętności przyśpieszenia. Skoda tylko, że biedaczek trafił w ścianę… Cóż trochę pomogłem mu w tym phh hah ha ha ha. Dobrze że wówczas tam byłem, chyba będę musiał pomyśleć nad ulepszeniem zabezpieczeń w salonach.

(…)

25.05.1925 - Hmm, najstarsze rody z regionu Morza Łez ogłosiły zebranie Rady Upiornej Arystokracji i zapraszają by każdy uprawniony klan z tego obszaru wysłał swego reprezentanta jeśli jest zainteresowany. Tak, każdy zainteresowany… ale skąd mam wiedzieć, czy jestem, jeśli nie podano tematów obrad!? Coś knują jestem tego pewien i dowiem się, mam na to 3 miesiące.

10.06.1925 - Heh,na szczęście znalazł się wśród stałych klientów moich lokali osobnik z odpowiednimi znajomościami i wiedzą. „Z radością” udzielił informacji za częściowe umorzenie. Jak zwykle większość programu była pokręcona lecz niegroźna ale „Podatki karne za szarganie honoru arystokratycznego niegodną działalnością”, co oni niby rozumieją przez to. Chyba będę się musiał odpowiednio przygotować do tej rady, wyślę też na wszelki wypadek informację Lei Pradze.

- Gdy polityczne to jednak nie moja bajka, przerzućmy to dużo dalej. - Westchnęła,po czym zrobiła tak jak pomyślała.

31.04.1950 - Ech, szczerze czułem się trochę nie na miejscu na tym przyjęciu. Jako że głównym punktem było uczczenie stania się kandydatką na Rogatego Rycerza przez pannę Venali Loreche, to zebrali się głównie przyjaciele rodu Loreche oraz wielu związanych z tematem rycerstwa. Co prawda znalazło się parę „rodzynków” takich jak ja, ale była to niewielka liczba. Co kierowało ich klanem by wysłać zaproszenia i nam? Cóż, nie będę się w to zagłębiać. Muszę przyznać jednak,iż występ panny Venali był niesamowity. Nawet taki amator w dziedzinie sztuk walki jak ja może stwierdzić,że ma świetne umiejętności. Nie zdziwię się, jeśli to ona z wszystkich kandydatów pierwsza zostanie Rogatym Rycerzem.

(...)

07.10.1973 - Heh, wciąż mi brak nowych pomysłów i idei. Ostatnio wszystko też wydaje się nudne i nie mam motywacji. Może powinienem się wybrać w małą podróż po Krainie Luster by poszukać nowych opcji i możliwości? Biznes sam sobie raczej poradzi tym bardziej, że pilnują go odpowiedni ludzie.

(…)

20.03.1994 - Pomyśleć, że mieszkańcy świata ludzi przyjdą i zaczną rozrabiać w Malinowym Lesie… Chyba będę się musiał wstrzymać z moimi badaniami nad kulturą rozrywki dla tego regionu.

15.07.1994 - Ostatnio słychać o potyczkach w różnych częściach Krainy Luster, a nawet w Szkarłatnej Otchłani. Jak w takich warunkach arystokrata może w spokoju zajmować się swoimi sprawami?

(…)

22.02.1995 - Wygląda, że większość spraw uspokoiła się i w większości wróciła do normy. Dlatego stwierdziłem, iż czas udać się do tych wcześniej niespokojnych regionów.

01.03.1995 - Pomyśleć, że podróżując przez Herbaciane Łąki można stracić orientację i zgubić drogę.

03.03.1995 - Podczas podróży natrafiliśmy na pewnego skrzydlatego osobnika zamieszkującego jakąś chatkę na uboczu. Chciałem go spytać o drogę, lecz zareagował niezwykle agresywnie, dlatego moi rycerze szybko go obezwładnili. Zaraz potem stał się dość skory do gadania. Pomyśleć, że to człowiek, zdawało mi się że ludzie mają tylko 4 kończyny i żadna nie służy do latania. Hmm, „nie ma gdzie wracać”, wydaje się zdesperowany… Chyba wbrew radom moich ludzi urządzę sobie z nim dłuższą pogawędkę.

04.03.1995 - Interesujące!! Ta cała kultura rozrywkowa świata ludzi i ta broń palna,którą miał przy sobie... Jak to się zwało? Pistolet Heckler & Koch USP9 z magazynkiem na 15 naboi 9 mm Parabellum? Chyba tak. Cóż chcę się dowiedzieć, jak używać tej broni oraz usłyszeć więcej o tych kasynach. Wydaje się, że mają tam wiele interesujących gier.

(…)

03.10.2000 - Jak tak wspominam spotkanie z tamtym człowiekiem było błogosławieństwem. Udoskonalenie „Salonów Gier” oraz przerobienie części z nich na „Kasyna” znane bardziej w ludzkim świecie dało naprawdę świetne efekty. Pozostaje mi zakończyć remonty obiektów nad Morzem Łez i w Odwróconym Osiedlu. Rozbuduję je znacznie i zrobię odpowiednikami tych w Las Vegas, czy jak tam zwało się to miejsce.

24.12.2000 - Tak! W końcu znalazłem paru Lunatyków skłonnych do dostarczania mi naboi w regularnych terminach. Co więcej mają w tym całkiem spore rozeznanie. Czyżby prowadzili jakieś większe przemyty? Cóż nie mój interes, ważne iż mogę w końcu wrócić do stabilnych treningów strzeleckich. Skupianie się głównie rozkładaniu, składaniu i konserwacji pistoletu zaczynało być już nużące.

(…)

15.06.2010 - Ech, od dłuższego czasu zastanawiam się jak zdobyć kolejne modele pistoletów. Trochę ciekawi mnie jak rozwinęły się przez lata oraz raczej ciekawie byłoby móc korzystać z dwóch naraz. Niestety Lunatycy są dość niechętni, twierdzą że sprowadzenie ich jest zbyt trudne i kłopotliwe…

(…)

03.07.2028 – Heh, pomyśleć że szukając w podejrzanych dzielnicach Lunatyka, który ponoć może wszystko zdobyć trafię na pannę Venali Loreche. Cóż to może być nawet dużo lepsze spotkanie. Tak, wiadomo jaką ma teraz opinię, ale ja lubię talenty, a pannie Venali w sumie ich nie brakuje. Dlatego…

I jak podoba się panience lektura? - Dobiegł z tyłu uprzejmy ton.
Tak, jest... - Odparła urywając nagle. Zaraz co to ma znaczyć?! Niczego nie usłyszałam i nie zauważyłam! Jak tu wszedł?! - Pomyślała próbując szybko się odwrócić.
W takim razie chyba czas zapłacić cenę. - Kontynuował lekki uprzejmy głos.
Gdy włamywaczka spojrzała za siebie dostrzegła błyszczące w ciemności złote oczy, a zaraz potem w pomieszczeniu rozbrzmiał kobiecy krzyk.

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach