Sztab Zory

Bane
Gif :
Sztab Zory - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Re: Sztab Zory
Nie 17 Wrz - 21:41
Gdyby był chociaż odrobinę wstawiony, a Baron byłby mu bliższy, w chwili w której dziewczyna zignorowała Tyree, Bane po prostu parsknąłby rechotliwym śmiechem. Traf chciał, że medyk nie mógł się upić a upiorny mężczyzna, który postanowił dotrzymać mu towarzystwa, powodował u Cyrkowca potężny ścisk dupy. No tak, Bane zawsze był ultra odważny. Jak hutrasz.
Ostatnie, jako tako działające szare komórki uchroniły go przed niechybną śmiercią i gdy tylko zauważył jak muzykantka ignoruje zalotnika, przyssał się do pustego już kufla, udając że spija ostatnie krople napitku. Obrzydliwego, swoją drogą.
Scena, której był później świadkiem, utwierdziła go tylko w tym, że nie powinien wkurwiać Barona. Ten który podszedł do ich stolika był podejrzany, ale nie zrobił na białowłosym takiego wrażenia, jak tekst Ivora. Noż, kurła, piękny tekst, który zasługiwał na zapisaniu w notatniczku! Szkoda, że Bane żadnego nie miał.
Drgnął nieznacznie, widząc broń ale rogacz bardzo szybko zniknął z pola widzenia. Czy wiedział, jakie miał szczęście, ulatniając się w mgnieniu oka?
Obserwując powracającego na miejsce Barona, przyglądał się dyskretnie jego sylwetce. Bez wątpienia był cholernie niebezpieczny i lepszym posunięciem będzie mieć w nim sojusznika, niż wroga. Cyrkowiec ciekaw był jednak jaką walutą mógłby kupić kogoś takiego jak Tyree. Może... tamten jakimś cudem miał podobny gust, co sam Bane? Chociaż raczej nie powinno się tego nazywać cudem a totalną dewiacją. Czyli standardem, w tej chorej krainie.
- Nie mam planu, Baronie. - powiedział rozbrajająco szczerze - W oczach dowódcy oddziału, jestem dezerterem. Nie przejmuję się tym zbytnio, bo mam gdzie wracać i nikt mi tego nie odbierze. Przeczekam pewnie ten cały pierdolnik i wyjdę z nory kiedy zrobi się spokojnie. - spojrzał na grajków - Nie będę jednak czekał wiecznie. Czas to pieniądz, a ja swój szanuję. I nie mam problemu z tym, by... pozbyć się takich, co mi go próbują zbyt długo zająć. - wzruszył ramionami, kreując się na spokojnego twardziela. Dobrze, że Ivor nie mógł zobaczyć jak Bane'a w tej chwili piecze dupsko i jak wewnątrz trzęsie się ze strachu. On i pozbywanie się kogokolwiek? No dobrze, miał na swoim sumieniu parę istnień i każde odcisnęło piętno na jego psychice, ale raczej nie byłby skłonny by ścielić sobie ścieżkę do kliniki trupami.
Przez chwilę przyglądał się Tyree uważnie po czym nachylił się lekko.
- Skoro już nawiązaliśmy rozmowę, Baronie, i mam wrażenie, że wspólne towarzystwo nam odpowiadam, to... może zaprosimy do nas Japyczka? - zaproponował cicho - Odnoszę wrażenie, że mamy ze sobą wiele wspólnego... w kwestii gustu. Niemniej od razu zaznaczam, że nie śmiem pierwszy napoczynać kąska. Choćby był najsmakowitszy na świecie. - zielono czarne oczy błysnęły sugestywnie.



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Scavell
Gif :
Sztab Zory - Page 2 A7c78c1cf8554d3256eba773fd3bfcbe
Godność :
Irith Adelaide "Scavell" Bellclair
Wiek :
28 lat
Rasa :
Lunatyk
Wzrost / Waga :
170 / 60
Znaki szczególne :
blizna po cięciu na gardle
Pod ręką :
wymienione w poście eliksiry, broń, Scath, Przepaska ślepo-widzenia, Chmarny talizman
Broń :
Nysarth (rapier), mizerykordia
Zawód :
Adept Bractwa
Stan zdrowia :
zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t649-irith-scavell https://spectrofobia.forumpolish.com/t649-irith-scavell https://spectrofobia.forumpolish.com/t934-skrzynka-korespondencyjna-irith https://spectrofobia.forumpolish.com/t1113-scavell
ScavellDiabelski Bibliotekarz
Re: Sztab Zory
Sob 23 Wrz - 23:28


Sztab Zory

Wątek Bane, Ivor, Iskra

Uczta w karczmie trwała w najlepsze. Chwilę po słowach Ivora przez budynek przeszedł wstrząs, niezbyt silny, lecz na tyle intensywny, by ustawione na stołach naczynia zaklekotały o drewno. “Granaty mają!” rozległy się okrzyki patronów, “Kraft nam z dymem puszczą!”.

Ciżba jednak szybko zignorowała ten fakt, wracając do swojego pijaństwa i chuci. Nikt nie zwrócił również uwagi na nową, wchodzącą grupę. Karczma widziana oczami Iskry zbudowana była z organicznej masy przypominającej mięśnie i tłuszcz. Meble wykonane były z jasnoróżowej pulpy uformowanej w kształt ław i stołów, a ściany zdawały się kurczyć i rozkurczać. Ludzie natomiast zdawali się być normalni. Iskra nie odczuwała również niepokoju związanego z dziwnym wystrojem karczmy. Może tłumaczyła sobie tym, że to nie jest najbardziej ekscentryczna miejscówka, jaką widziała po drugiej stronie lustra, a może spodobał jej się żyrandol wykonany z żeber...? Czuła również obserwującą ją obecność, lecz pozostawało to ulotnym przeczuciem.
(rzut na poczytalność: 1, krytyczna porażka rzutu obronnego; w następnym rzucie na poczytalność Iskra otrzyma utrudnienie)
(rzut na percepcję: 11 (próg: 1-30), Iskrajest świadoma dziwnej obecności, lecz jest to jedynie ulotne uczucie)

I wtedy też Bane zdał sobie sprawę z faktu, który swoją nagłością zatrzymał na ułamek sekundy bicie serca Cyrkowca: ktoś lub coś go obserwowało. Pozostawało to jednak bardzo ulotnym uczuciem, jakby majaczącym na pograniczu myśli i nie do końca uświadomionego jeszcze przeczucia. W umysł mężczyzny próbowały wedrzeć się kolejne zimne macki pierwotnego, paraliżującego lęku.
(rzut na percepcję: 14 (próg: 1-30), Bane jest świadomy dziwnej obecności, lecz jest to jedynie ulotne uczucie)

Efekt działań koszmarnego bytu miał jednak bezpośredni wpływ na psychikę Cyrkowca. Skręcona ręka mężczyzny nagle przestała go boleć, a w jej miejscu... wyrosła głowa. I to nie byle jaka głowa, ale taka obdarzona twarzą samego Bane Blackburna, która choć pozostawała milcząca, to patrzyła na niego przymrużonymi oczami.
(rzut na poczytalność: 1, krytyczna porażka rzutu obronnego; w następnym rzucie na poczytalność Bane otrzyma utrudnienie)

Koszmarowi również nie udało się zdominować umysłu Ivora. Ten, chociaż pogrążony w błogiej nieświadomości nie zauważał anomalii w otoczeniu, oparł się jednak próbie pozbawienia go poczytalności.
(rzut na poczytalność: 11, Ivor nie traci poczytalności, rzut na percepcję: 94 (próg: 1-50), Ivor nie zauważa niczego dziwnego w otoczeniu)

Atmosfery, jaka panowała w karczmie, nie zmieniła nawet próba odstrzelenia głowy Upiornego.

Japyczek tymczasem siedziała sama, nieco na uboczu, uśmiechając się zalotnie do mężczyzn. Po jej towarzyszce zostały zaledwie skrzypki, a alkohol zarumienił policzki dziewczyny i zaciemnił jej oczy czymś ulotnym, lecz jednoznacznym.

Wyniki losowania dostępne tutaj.
Gracze mają czas na napisanie posta do 30 października.



Powrót do góry Go down





Ivor Tyree
Gif :
Sztab Zory - Page 2 57f072c14c914063a4b1855d9cbbf1d4
Godność :
Sir Ivor Tyree
Wiek :
Wygląda na 40-50 lat w rzeczywistości dużo więcej
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
197cm/85kg
Znaki szczególne :
Brak skóry na całej twarzy i głowie. Długi czarny łuskowaty ogon zakończony srebrnym ostrzem.
Pod ręką :
Srebrny dzwoneczek zawieszony na szyi, sakwa z pieniędzmi.
Broń :
Krwawa Jaskółka (Katana), Zdobiony srebrny rewolwer wysokiego kalibru, Zdobiony sztylet schowany w rękawie, Ostrze na końcu ogona
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t428-ivor-tyree https://spectrofobia.forumpolish.com/t501-obserwacje-obiektu-nr-kl-01612#3413 https://spectrofobia.forumpolish.com/t474-kruki-pocztowe-ivora https://spectrofobia.forumpolish.com/t1089-ivor-tyree
Ivor TyreeSiedem Nieszczęść: Pycha
Siedem Nieszczęść: Pycha
Re: Sztab Zory
Nie 29 Paź - 14:50
____Baron uśmiechnął się lekko na słowa Bane. Szukał wspólnego gruntu i starał się wykorzystać go do ustawienia się na w miarę bezpiecznej pozycji. Zagrywka stara jak świat, Kruk nie zamierzał jednak nie skorzystać z tej możliwości.
____- Myślę, że możemy się zainteresować małą Japyczek i skosztować tego owocu wspólnie - powiedział, dając swojej wyobraźni odpłynąć na chwilę, przez co z jego oczu wymknęła się mała iskra sadyzmu i czystego zła, który krył pod sztuczną twarzą.
____W tym momencie coś wybuchło, ktoś coś krzyknął, jednak po chwili ponownie nastąpił kompletny spokój. O ile spokojem można nazwać ten burdel na kółkach, jakim była cała ta karczma. Baron wstał powoli, unosząc broń wyżej gotów do wystrzału. Powrót wszystkich do normalnej zabawy po takiej sytuacji nie było niczym normalnym. Widział już wielokrotnie podobne sytuacje i w żadnej z nich nie było szans na to, aby spokój zapanował nad ludźmi w tak krótkim czasie po eksplozji. Rozglądał się uważnie, jednak nie zawuażył nic, co miałoby wksazywać na to, że coś macza w tym wszystkim palce. usiadł ponownie ze spiętą minął i wrócił do fajki.
____- Czas się zbierać Bane, jeśli chcemy się stąd wydostać nie mamy czasu do - momentalnie przerwal, jakby jego podświadomość zauważyła coś, czego jego oczy i umysł starały się zablokować tą informację. Miał wrażenie, że poczuł znajomy słodki zapach i widział płomień jej włosów. Przez tłum ludzi nie mógł jej jednak dostrzec z miejsca, w którym aktualnie siedział. - Étincelle - wyszeptał jedynie, tak jakby został wyciągnięty ze snu i po chwili jego oczy ponownie skupiły się na lekarzu. Nie było szans, żeby tutaj była. Czego miałaby tutaj szukać? Co miałaby osiągnąć przez wzięcie udziału w bitwie. Przecież to absurd. Patrząc na lekarza zauważył, że w jego oczach jest coś... Innego niż wcześniej.
____- Bane, czyżby jednak alkohol był przeterminowany? - Zagadnął Kruk, delikatnie szturchając lekarza lufą pistoletu.


We’re the best dressed here.
Forget the scruffy starlings
dishevelled thrushes
the gaudy tits and finches –
they’re all a waste of space.

We’re the real class act:
never a feather out of place
our blacks perfectly matched.
Like gangsters, ministers,
we demand respect.

Our quills drink in the light
like ink.


Murder of crows
Dilys Rose


Głos: #009966
MG: #CC0033

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Sztab Zory - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Re: Sztab Zory
Nie 29 Paź - 20:58
Słowa Barona sprawiły, że lekarz uśmiechnął się słodko, opierając policzek na dłoni i patrząc w stronę Japyczka. Wspólna zabawa brzmiała bardzo zachęcająco, a że Cyrkowiec wielu rzeczy w życiu próbował, nie miał żadnych argumentów przeciw. Nawet poprawił się na krześle, czując, że sama zapowiedź tego, o czym oboje myśleli, dobrze działa na jego... psychikę.
W jednej chwili coś łupnęło, stoły w karczmie zatrzęsły się mocno a zebrana wewnątrz gawiedź zaniepokoiła się tym, co stało się na zewnątrz. Trwało to jednak absurdalnie krótko, bo już po chwili ciżba wróciła do chlania, grania i plotkowania. Blackburn spojrzał na swojego towarzysza, ale nie zdążył powiedzieć nic więcej, bo nagle poczuł się dziwnie. Po karku przeszedł dreszcz, a mężczyzna poczuł się tak, jakby coś śliskiego przesunęło się po jego... mózgu. Uczucie to wywołało dreszcz oraz brzydki grymas na twarzy medyka. Bane rozejrzał się szybko na boki, ale nie zauważył nic niepokojącego. Przynajmniej na pierwszy rzut oka, bo przeświadczenie o tym, że stało się coś niedobrego, było bardzo, bardzo silne. Wiedział, że uczucie bycia obserwowanym nie powinno go dziwić, bo w końcu siedział w miejscu publicznym, dodatkowo był przy nim Baron, istota bardzo potężna i chwilowo mu przychylna, lecz mimo to białowłosy zatrząsł się i pochylił, by uspokoić myśli. Sięgnął po naczynie z którego wcześniej sączył paskudny napitek i...
Czarne oczy o zielonych, bardzo dużych źrenicach, obserwowały go uważnie spod długich, naprawdę ładnych, szarawych rzęs. Spokojna twarz, chociaż pozornie bez wyrazu, zdawała się krzywić lekko w niezadowoleniu.
Krzyknął krótko, drugą ręką zakrywając sobie usta, kiedy zdał sobie sprawę, że widzi samego siebie. Widzi swoją twarz... zamiast ręki!
Szeroko otwarte oczy ze źrenicami wielkości chyba główek od szpilek, przerażone i rozbiegane, wpatrywały się w spokojne, bliźniacze lico. Jakikolwiek ruch sprawiał, że białe włosy jego drugiej głowy rozsypywały się na boki. Czy iluzja mogła być tak... dokładna? Bane widział wszystkie załamania, wszystkie zmarszczki, szczegóły jego twarzy. Rozpoznawał siebie i chociaż patrząc w lustro zawsze uważał się za wyjątkowo urodziwego mężczyznę, teraz patrząc na głowę w miejscu ręki... zebrało mu się na wymioty.
Trzymając się zdrową ręką za szczękę, starał się opanować oddech, który bardzo przyspieszył. Jakby przez mgłę, usłyszał Barona, ale nie zrozumiał jego słów, bo tak pochłaniało go patrzenie na samego siebie. Przeraziła go jedna myśl, bardzo ulotna a jednak paraliżująca - może powinien... odciąć...
Szturchnięty, poderwał się na równe nogi i spojrzał na Barona z szaleństwem w oczach. Strach spętał mu umysł, obrazy rozmywały się, dźwięki były niewyraźne. Cofnął się i potknął o własne nogi, ale utrzymał równowagę.
Hiperwentylował a gdy uniósł rękę i zobaczył na miejscu ręki głowę, jego twarz wykrzywił straszliwy grymas skrajnego przerażenia, który bardzo szybko zmienił się w upiorny uśmiech.
Medyk wybuchnął szaleńczym śmiechem i zdrową ręką chwycił szczękę swojej nowej głowy, mocno wbijając palce w skórę. Przyciągnął spokojne lico do własnego, trochę nawet za bardzo ekspresyjnego.
- Tak to ma wyglądać? - zapytał, puszczając szczękę drugiej głowy i przeciągając palce na włosy, odgarniając je z nowej twarzy - Niech i tak będzie! - zaśmiał się histerycznie po czym uniósł wyżej rękę zakończoną głową i... przesunął językiem po policzku, od szczęki po skroń - "Położyłem do łóżka doktora Jekylla. Obudziłem pana Hyde'a." - przytulił nową głowę, przyciskając jej policzek do swojego policzka po czym spojrzał na Barona zmienionym spojrzeniem, pełnym szaleństwa i uśmiechnął się szeroko.
- Opuść broń, Baronie, nie będzie ci potrzebna. - rzucił oblizując usta - Chyba nie chcemy wystraszyć Japyczka, prawda?


Niepoczytalność.



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Iskra
Gif :
Sztab Zory - Page 2 DsVkl5j
Godność :
Eva M. Markovski // Iskra (Étincelle) Rosenthal
Wiek :
wizualnie 20+, mentalnie z 55 i ciut.
Rasa :
Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
Wzrost / Waga :
1,65 m // 54 kg
Znaki szczególne :
piegowata skóra, ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy (u Ludzi nosi przyciemniające soczewki); roślinny tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym przedramieniu i brzuchu
Pod ręką :
Frank i Ivor: kopertówka z Bezdenną Sakwą w środku || Wrona: czarna nerka ze szmacianką-zabawką przewieszona w poprzek piersi || Wrona: nerka zawieszona w poprzek piersi, termos z kawą || Sea: Duża, czarna torebka na ramię z przywieszką-szmacianką, część magicznych przedmiotów wśród biżuterii
Broń :
Walter P99 dawno temu zabrany Moriemu - gdzieś na dnie torby
Zawód :
projektant magicznych przedmiotów codziennego użytku || Bogu ducha winna dziennikarka
Kontrahent :
(nie)chciany asystent Saul Fyortersole?
Stan zdrowia :
fizyczny nienaruszony, ogólnie hemofobia || EVENT: trauma po widoku wybuchającego ciała Artemis i/oraz budzący się lęk przed krwią + częściowa niepoczytalność i fantomowe bóle (Koszmar)
https://spectrofobia.forumpolish.com/t264-iskra https://spectrofobia.forumpolish.com/t265-czy-ze-zmrozonego-serca https://spectrofobia.forumpolish.com/t266-kontakt-iskra-rosenthal-eva-markovski https://spectrofobia.forumpolish.com/t1088-iskra
IskraWybryk Natury
Re: Sztab Zory
Czw 2 Lis - 22:54
Czy to ze względu na połączenie telepatyczne między nimi, czy też może Saul sam w sobie został opętany mocą Koszmaru, tak czy siak na żadnym z nich nie zrobił wrażenia makabryczny wystrój karczmy.
Spotkali na zewnątrz trzymającego straż Toda i to dzięki niemu powiedzmy, że zbliżyli się do połączenia całej grupy, bo Clapis z jakiegoś powodu nie wysłała lodowego posłańca. Zresztą, Iskra bardziej ciągnięta przez towarzyszącą jej Marionetkę niż idąc samodzielnie potrzebowała jakiegokolwiek miejsca spoczynku. Znękana, wpółprzytomna, na granicy histerii – z pewnością nie przejmowała się, że stoły wyglądają bardzo… organicznie. Że krzesła wykonano z najlepszej, miękkiej skóry, że wokół pulsuje kolorowe światło, że jabłka w misie mrugają powiekami czy podłoga ugina jej się pod stopami.
Trzymana za ramię żelaznym, spokojnym uściskiem Saula, szła za nim i Dachowcem w głąb sali, rozglądając się za pozostałymi. W głowie nadal była zbryzgana krwią tamtej dziewczyny – czuła żelazistą juchę pod paznokciami i we włosach, a także w miejscach, w których nie mogło jej być – wpływającą strumykiem za kołnierz białej koszuli czy klapiącą w butach. Wzdrygnęła się i jeszcze bardziej spuściła głowę. Docierało do niej, że to nie jej wina; ba, od samego początku się nie obwiniała – wybuchowe zaklęcie mogło zostać nałożone w każdym dowolnym momencie, nawet jeszcze zanim natknęli się na ich grupę. A jednak opływało ją to poczucie straty i szoku, dreszcz przerażenia nadal zbiegał wzdłuż kręgosłupa gdy tylko przypomniała sobie eksplodujące, miękkie ciało tamtej. To mogła być ona. To mógł być Saul, mogła być Clapis, mogła być Seamair, mogła być Izabela, Kalina lub Joanne gdyby tylko stanęły bliżej, gdyby znalazły się blisko rudej. Zacisnęła brzydko usta.

W końcu usiedli, nie znajdując ani śladu pozostałych zwiadowców Phoebusa. Marionetkarka przeciągnęła dłońmi po gładkości oparcia, nie pozwalając żadnemu z towarzyszy usiąść obok siebie. Tod patrzył na zmianę tej wojowniczej kobiety z konsternacją, nie zadawał jednak na razie pytań, Saul z kolei pozostał w szalu Zorczyka i wlepiał w Iskrę ciężkie, błękitne spojrzenie. Ciężko było stwierdzić czy stała się jeszcze bardziej cicha i ponura, czy w końcu po prostu odpłynęła. Przymknęła uczernione powieki, nadal idealne z powodu Zaklinania, które odprawiła nad makijażem. Rude włosy – odgarnięte w tył i przemyte wodą z rzeki – zaczynały obsychać, znów tworząc wokół niej ognistą aureolę, niepomne, że ściągnęła je w ciasny węzeł. Zapasowa, zapinana na złote guziki koszula miała kolor owocu granatu. Może powinna trząść się z zimna – czy to wody, czy szoku – ale na razie nie czuła nic. Mokre po rzecznym praniu turkusowe Bolerko położyła na ławie obok siebie.
Nic oprócz dziwnego dreszczu na ramionach, nie mającego cokolwiek wspólnego z wydarzeniami znad rzeki. Pierwotnie zrzuciła to na karb obcego miejsca w samym środku bitwy, co musiało budzić obronną reakcję w kimś zaprawionym w walce, nawet w jej znieczulonym wcieleniu. Ale nawet po tym jak usiadła sama, plecami do ściany, obserwując oba wejścia i większość okien, odsuwając się od znanych i nieznanych istot, oddzielając się stołem i dystansem psychologicznym, nawet wstrętnie odcinając umysł Saula, wrażenie bycia obserwowaną nie mijało. I nie wiedziała co z tym lepkim uczuciem zrobić, szczególnie, że gdy pozwoliła temu niepokojowi się wypełnić – on zniknął. No świetnie.
Nawet nie wiedziała co czuła. Miała podobne doświadczenie… w Skorupce? A może nad morzem tej dziwnej nocy? Potrząsnęła głową. To było głupie. Takie gdybanie było głupie. Czując się jak wariatka – to znaczy, jeszcze bardziej niż dotąd, z tymi omamami krwi skapującej na nią z kościanego żyrandola – zanurkowała pod stół, szukając Upiortera, który dźwigała dotąd Marionetka.
Saul złapał ją za rękę nim chwyciła schowany w torbie nóż, ale przecież miała drugi, w pochwie na krzyżu. Prychnęła i wyrwała rękę, odgarniając rzeczy aż nie trafiła na opakowanie – sztywny piórnik na przybory plastyczne, szczerze mówiąc – w którym umocowała Niezwykłe Przedmioty. Odpięła broszę na szerokiej aksamitce, idealnie komponującą się z błyszczącymi guzikami jej bluzki. Gdy już wylazła spod stołu i zlustrowała towarzystwo za plecami towarzyszy – nikt nie zdawał się im zbyt gorliwie przyglądać – założyła Złotą Kameę i spróbowała poczuć niewidzialne i niewykrywalne.
Dotąd używała jej przygodnie, by dla kaprysu wyczuć podświadome potrzeby kontrahentów, ale przecież nie była pierwszym lepszym ciołkiem z Mrocznych Zaułków. Ta dziewczyna co nieco czyta. I wyczytała, że geneza naszyjnika jest znacznie bardziej mroczna, a wstążki wokół profilu młodej kobiety na broszy to jednak bardziej macki niż kwietne łodygi.


Dachowiec: wyostrzone zmysły, widzi magię (pasywne)
Iskra: używa Złotej Kamei, 1/2 posty użytkowania
Przedmiot: Amoralas, 2/3 posty odpoczynku (po dezaktywacji z utraty przytomności)
Saul nadal ma szal Zorczyka, siedzi zamaskowany

Powrót do góry Go down





Scavell
Gif :
Sztab Zory - Page 2 A7c78c1cf8554d3256eba773fd3bfcbe
Godność :
Irith Adelaide "Scavell" Bellclair
Wiek :
28 lat
Rasa :
Lunatyk
Wzrost / Waga :
170 / 60
Znaki szczególne :
blizna po cięciu na gardle
Pod ręką :
wymienione w poście eliksiry, broń, Scath, Przepaska ślepo-widzenia, Chmarny talizman
Broń :
Nysarth (rapier), mizerykordia
Zawód :
Adept Bractwa
Stan zdrowia :
zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t649-irith-scavell https://spectrofobia.forumpolish.com/t649-irith-scavell https://spectrofobia.forumpolish.com/t934-skrzynka-korespondencyjna-irith https://spectrofobia.forumpolish.com/t1113-scavell
ScavellDiabelski Bibliotekarz
Re: Sztab Zory
Wto 12 Gru - 21:29


Sztab Zory

Wątek Bane, Ivor, Iskra

Uczucie bycia obserwowanym pozostawało niezmienne, lecz powoli stawało się chlebem powszednim dla Cyrkowca. Jego krzyk nie przyciągnął jednak niczyjej uwagi, a wszyscy klienci karczmy wyraźnie pochłonięci byli swoimi własnymi sprawami.

Obok ich stolika przechodziła dwójka mężczyzn w średnim wieku wyjątkowo pochłonięta rozmową.
Powiem ci, że w tej cenie to okazje mają karczemne! — rzucił zielonowłosy mieszczanin ubrany w zbyt krzykliwy i niemodny strój, na co jego towarzysz machnąwszy ręką, jakby odganiał się od natrętnej muchy, odburknął:
Tak. Co karczma to wzrost okazji.

Druga głowa Bane’a tymczasem uważnie wbijała swe dziwne oczy w twarz swojego pierwowzoru. Wykrzywiła się w groteskowym grymasie chorego podniecenia, gdy z jej ust poczęły padać następujące słowa:
To, co ukryte od wieków, nie jest zupełnie martwe,
Nawet śmierć zanika w tajemniczych erach.
wyszeptała głowa, a jej słowa, chociaż ciche, rezonowały w umyśle Bane’a.

To, co świeciło pięknem, powoli gaśnie,
Nawet urok marnieje w nieodgadnionych chwilach.
— kontynuowały sine usta wyrastające z policzka Bane’a.

To, co płonęło pożądaniem, stopniowo traci zapał,
Nawet żar żądzy gaśnie w niezrozumiałych sekundach.
— zgrubienie na środku czoła, pomiędzy brwiami, poruszyło się, jakby wił się w nim rój owadów, aż w końcu szczelina rozwarła się, ukazując trzecie oko, identyczne co dwoje pozostałych, a każde z nich powędrowało do zbliżającej się niewielkiej postaci.
(rzut na poczytalność: 15, udany rzut obronny; Bane nie traci w tej kolejce poczytalności)
(rzut na percepcję: 93 (próg: 1-45), Bane jest świadomy dziwnej obecności, lecz jest to jedynie ulotne uczucie)


Tymczasem Ivor nie mógł dostrzec obiektu zainteresowania, któremu Bane okazywał czułości. Widział jedynie drżącą rękę Cyrkowca, którą mężczyzna ułożoną miał tak, jakby coś na niej trzymał.

Jego uwagę przykuć mógł dźwięk drobnych obcasików zbliżających się do stolika, przy którym siedział razem z Blackburnem. Ich właścicielką była nie kto inny, jak Japyczek. Odgarnęła nieśmiało pukiel włosów w kolorze głębokiej czekolady za ucho i przygryzła wargę, nim odezwała się do mężczyzn. Jej głos był wysoki, dziewczęcy, a gdzieś w nim tańczyła nutka zawstydzenia.
Panowie mili mi wybaczą, ale do swojego druha zmierzałam, bo musiała ze mną się sekretem podzielić. — uśmiechnęła się nieśmiało — Nie chciałam pana ignorować. — skłoniła się nisko opuściwszy głowę tak, że jej broda stykała się z jej falującą piersią.
(rzut na poczytalność: 4, udany rzut obronny, Ivor nie traci w tej kolejce poczytalności)
(rzut na percepcję: 66 (próg: 1-65), Ivor nie zauważa niczego dziwnego w otoczeniu)


Mięsna pulpa zapulsowała, zabulgotała i wypiętrzyła się tworząc mięsistą kolumnę z wieloma pomarańczowymi oczami bez powiek poutykanymi bez żadnych prawideł dookoła smukłego kształtu. Koszmar sondował przez dłuższą chwilę umysł Iskry, i bynajmniej nie był to subtelny zwiad; kobieta mogła poczuć, jak po jej mózgu coś pełza i wije się, jakby groziło, że lada moment wystrzeli mackami przez jej oczy, czy usta. W tym momencie również wszystkie oczy wbijały się w Iskrę. Kobietę ogarnął paraliż, przed jej oczami błysnęła niewyraźna wizja krwistoczerwonych włóczni przebijających boleśnie, elektryzująco całe jej ciało.

Marionetkarka uczuła jeszcze obce, pierwotne ukontentowanie, nim obecność wycofała się z jej umysłu, a razem z nią doznania bólowe, pozostawiając jednak nieznośne uczucie, jakby coś przelewało się we wnętrzu jej głowy.

Kolumna z mięsa zadrżała i na oczach Iskry zamieniła się w mięsną pulpę, która wniknęła w podłogę i niczym żywa istota oddaliła się w głębiny karczmy.

Tymczasem mrowie pomarańczowych oczu wyzierało z każdego zakamarka, z każdej ściany i spojrzeniem bez powiek przyglądało się Iskrze.

Słowa towarzyszy Iskry były dla kobiety jakby wypowiedziane w innym języku; nie rozumiała ani ich sensu, ani nie potrafiła rozszyfrować poszczególnych dźwięków. Wszystko przypominało nic więcej niż bulgot.
(rzut na poczytalność: 1, krytyczna porażka rzutu obronnego; w następnym rzucie na poczytalność Iskra otrzyma utrudnienie)
(rzut na percepcję: 14 (próg: 1-56, Iskra “dostrzega” Koszmar)


Wyniki losowania dostępne tutaj.
Gracze mają czas na napisanie posta do 1 stycznia.

Powrót do góry Go down





Iskra
Gif :
Sztab Zory - Page 2 DsVkl5j
Godność :
Eva M. Markovski // Iskra (Étincelle) Rosenthal
Wiek :
wizualnie 20+, mentalnie z 55 i ciut.
Rasa :
Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
Wzrost / Waga :
1,65 m // 54 kg
Znaki szczególne :
piegowata skóra, ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy (u Ludzi nosi przyciemniające soczewki); roślinny tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym przedramieniu i brzuchu
Pod ręką :
Frank i Ivor: kopertówka z Bezdenną Sakwą w środku || Wrona: czarna nerka ze szmacianką-zabawką przewieszona w poprzek piersi || Wrona: nerka zawieszona w poprzek piersi, termos z kawą || Sea: Duża, czarna torebka na ramię z przywieszką-szmacianką, część magicznych przedmiotów wśród biżuterii
Broń :
Walter P99 dawno temu zabrany Moriemu - gdzieś na dnie torby
Zawód :
projektant magicznych przedmiotów codziennego użytku || Bogu ducha winna dziennikarka
Kontrahent :
(nie)chciany asystent Saul Fyortersole?
Stan zdrowia :
fizyczny nienaruszony, ogólnie hemofobia || EVENT: trauma po widoku wybuchającego ciała Artemis i/oraz budzący się lęk przed krwią + częściowa niepoczytalność i fantomowe bóle (Koszmar)
https://spectrofobia.forumpolish.com/t264-iskra https://spectrofobia.forumpolish.com/t265-czy-ze-zmrozonego-serca https://spectrofobia.forumpolish.com/t266-kontakt-iskra-rosenthal-eva-markovski https://spectrofobia.forumpolish.com/t1088-iskra
IskraWybryk Natury
Re: Sztab Zory
Nie 17 Gru - 23:48
Taka była sprytna, taka inteligentna z tą próbą podejrzenia niewidzialnego. Miała zasoby i możliwość, no żal nie wykorzystać! W chwili, gdy spojrzały na nią oczy, a nieistniejące macki popełzły wśród jej myśli nie zważając gdzie i jak bardzo na przełaj, pożałowała każdej z lekkomyślnych, oświeconych decyzji. Obca jaźń wertowała wspomnienia i reakcje, weryfikowała każde przeczytane zdanie, wytworzoną opinię i powzięte działanie. Eva – bo już nie Iskra, nie Etincelle, nie Bard, bo w obliczu tak surowej, przemożnej siły nie była niczym innym jak pierwotnym skrawkiem samej siebie – spięła się, zdrętwiała, a na koniec wygięła w pałąk i zawyła, gdy włócznie raz po raz przebijały ją na wylot. Wyła tak, że zza ławy zerwał się Saul, Dachowiec skulił, najbliżsi goście odwrócili głowy, a jeśli reszta zwiadowców Phoebusa albo Ivor podświadomie szukali rudej – teraz z łatwością mogli ją znaleźć. Spoconą, białą jak prześcieradło, w wymiętej koszuli koloru granatów.

Sięgała do gardła, do aksamitki, drapiąc piegowatą skórę i rzężąc. Oh, wi(e)działa, że sięgnęła za daleko.

W końcu, nadal sztywna, zachrypnięta od krzyku, na wpół osunęła się na siedzisku, załzawionym, przerażonym spojrzeniem wodząc za oczami, które patrzą i obserwują. Ledwo zarejestrowała, że ciemiężyciel wyglądał jak kolumna mięsa i jako taka kupa mięsa oddalił się po przemieleniu rudej. Nie słyszała specjalnie żadnych głosów – ani zdezorientowanego Toda, ani wiszącej nad nią zamaskowanej Marionetki – a nawet jeśli, mogli sobie mówić w katalońskim lub staroupiornym. Nie była w stanie pozwalającym na pojmowanie zdań i znaczeń. Znów w stuporze podobnym do tego po wybuchu nieznajomej, siedziała, dłońmi mocno zasłaniając usta, i przepełniona grozą skakała wzrokiem od pomarańczowego oka do następnego i następnego. Wyglądała jak niespełna rozumu, bo przecież nikt inny ich nie wiedział. I tak też się czuła.




Dachowiec: wyostrzone zmysły, widzi magię (pasywne)
Iskra: Złota Kamea odpoczynek
Saul nadal ma szal Zorczyka, siedzi zamaskowany

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Sztab Zory - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Re: Sztab Zory
Pon 1 Sty - 20:06
To było jak uczucie mrowienia, którego źródło ciężko zlokalizować. Bane wielokrotnie bywał obserwowany, nie tylko w pracy ale i na ulicy: wszak był przystojnym facetem, ale nigdy wcześniej nie czuł czegoś takiego. Jak by coś śliskiego przesuwało się po jego kręgosłupie, zostawiając mrowiący ślad wszędzie tam, gdzie przepełzło. Nie pomagało wzdryganie się, nerwowe oglądanie na boki i w tył. Siedzieli przecież z Baronem przy stole i starali się wyrwać niebrzydką dziewczynę...
Rozmowy przechodzących docierały do niego jakby zza ciężkiej, aksamitnej kotary. Nie skupiał się na ich sensie bo obecnie pochłaniało go coś zupełnie innego. Patrzył na swoją drugą głowę i nie mógł się zdecydować, czy fakt jej posiadania go zachwyca, czy przeraża. Patrzenie na siebie samego w momencie w którym uważa się za najpiękniejszą istotę na ziemi... Cóż, druga głowa milczy. Można jej znaleźć kilka zastosowań. Całkiem ciekawych zastosowań.
Wtem jego nowa, druga twarz wykrzywiła się w wyrazie największej ekstazy, co jak za pstryknięciem magicznego pstryczka sprawiło, że i jej pierwowzór zmrużył oczy i westchnął na ten widok. O tak, był najpiękniejszy. Zwłaszcza z takim wyrazem twarzy!
To, co ukryte od wieków, nie jest zupełnie martwe,
Nawet śmierć zanika w tajemniczych erach.

Już miał coś powiedzieć, kiedy poczuł jak jego policzek szczypie go lekko. Nim jednak sięgnął normalną ręką, usłyszał głos dobiegający tuż obok jego ucha. Jego własny głos.
To, co świeciło pięknem, powoli gaśnie,
Nawet urok marnieje w nieodgadnionych chwilach.

Swędzenie tym razem pojawiło się wyżej, między brwiami. Gdy Cyrkowiec uniósł palce, wymacał nimi... rzęsy, powiekę. Trzecią powiekę!
To, co płonęło pożądaniem, stopniowo traci zapał,
Nawet żar żądzy gaśnie w niezrozumiałych sekundach.

Mężczyzna potrząsnął mocno głową a jego fryzurę szlag trafił. To, co jeszcze przed chwilą mogło mu się podobać, teraz wydało mu się straszne. Co jeszcze? Kolejna głowa wyrośnie mu w gaciach?
Nie dane mu było jednak zaprotestować tym dziwacznym zmianom. W swoim własnym przekonaniu nie miał nawet chwili by się odezwać, bo właśnie do ich stolika podchodziła śliczniutka muzykantka.
- Sekretem? - zapytał cicho, posyłając jej uśmiech, który wyglądał dość dziwnie bo medyk właśnie próbował wpakować sobie w nowe usta dwa palce zdrowej ręki, jakby chciał w ten sposób potwierdzenia, że usta je tak samo jak normalne, mają zęby i język: chciał się przekonać, czy nimi też poczuje smak.
- Może i nam zdradzisz ten sekret, miła? - przechylił lekko głowę w bok a biała grzywa rozczochranych włosów opadła zawadiacko na jego czoło - Baronie? Oczywiście ustępuję pola. Bądź pierwszy do poznania sekretów.




That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Ivor Tyree
Gif :
Sztab Zory - Page 2 57f072c14c914063a4b1855d9cbbf1d4
Godność :
Sir Ivor Tyree
Wiek :
Wygląda na 40-50 lat w rzeczywistości dużo więcej
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
197cm/85kg
Znaki szczególne :
Brak skóry na całej twarzy i głowie. Długi czarny łuskowaty ogon zakończony srebrnym ostrzem.
Pod ręką :
Srebrny dzwoneczek zawieszony na szyi, sakwa z pieniędzmi.
Broń :
Krwawa Jaskółka (Katana), Zdobiony srebrny rewolwer wysokiego kalibru, Zdobiony sztylet schowany w rękawie, Ostrze na końcu ogona
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t428-ivor-tyree https://spectrofobia.forumpolish.com/t501-obserwacje-obiektu-nr-kl-01612#3413 https://spectrofobia.forumpolish.com/t474-kruki-pocztowe-ivora https://spectrofobia.forumpolish.com/t1089-ivor-tyree
Ivor TyreeSiedem Nieszczęść: Pycha
Siedem Nieszczęść: Pycha
Re: Sztab Zory
Pon 1 Sty - 22:16
____
____W głowie Barona pojawiało się coraz to więcej znaków zapytania. Świat wokół wydawał się igrać z nim i jego planami na ten dzień. Ivor syknął cicho, patrząc na to, co dzieje się z Bane - widział w swoim życiu wielu wykolejeńców, ale to zaczynało już być nazbyt abstrakcyjne. Położył dłoń na rewolwerze, aby w razie gdyby doktorkowi poluzowała się ostatnia klepka mieć szybką opcję zakończenia jego szaleństwa - zwłaszcza kiedy ten zachęcił Kruka do jej schowania. "Nigdy nie ufaj komuś, kto prosi Cię o schowanie broni" przypomniał sobie słowa... Swoje własne słowa, tak naprawdę. Słowa, które któregoś zimnego wieczoru powiedział do Alice.
____Kiedy już powoli jego myśli odchodziły od aktualnej sytuacji i co najważniejsze od karykaturalnego zachowania Bane - Japyczek postanowiła zbliżyć się do ich stolika kolejny raz i tym razem zrobiła to co - według Ivora i tylko jego - powinna była zrobić już za pierwszym razem i przeprosiła za swoje zachowanie. Wyrwany z zamyślenia Ivor zapatrzył się w oczy dziewczyny, jakby szukał w nich czegoś, czego nie chciała mu pokazać. Jakby miał w nich odkryć sens tych wszystkich cholernych sytuacji, które sprowadziły go do tej przeklętej karczmy... Od samego początku, od momentu, w którym się urodził potwór bez imienia.
____Słowa białowłosego wleciały jednym uchem i wyleciały drugim, robiąc jedynie przeciąg w już za bardzo przejętej psyche Kruka. Widział kątem oka, jak ten próbuje wepchnąć sobie palce w dłoń. A to mnie nazywają szalonym... - Pomyślał Ivor. Zamrugał swoimi szmaragdowymi oczami i dalej jedną dłoń trzymając na rewolwerze, przy pomocy drugiej wyjął z ust fajkę i uśmiechnął się delikatnie w stronę muzykantki.
____- Nie przejmuj się, każdy ma prawo do swoich sekretów, ukrytych noży i prób wbicia tych noży w plecy kogokolwiek, kto stoi mu na drodze - zaśmiał się ciepło, ale w jego oczach widać było jedynie mroźną pustkę. Skłonił lekko głowę w geście powitania dziewczyny i ustąpił jej miejsca przy stoliku.
____- Czy mógłbym Ci- w środku zdania przerwał mu krzyk. Tak przeraźliwy i przeszywający do szpiku krzyk. W jednej chwili poczuł lekką zazdrość - nigdy nie udało mu się wyrwać takiego dźwięku z gardła żadnej swojej ofiary. Po chwili jednak dotarło do niego, że znał ten głos. Jasne, był wykrzywiony, a wręcz wynaturzony cierpieniem i przerażeniem - jednak mając na uwadze, jak bardzo chorobliwie zafascynowany był właścicielką tego głosu, nie miał żadnej wątpliwości.
____- Iskra - rzucił jakby bardziej do siebie patrząc pustymi oczami w kierunku, z którego dochodził krzyk. - Wybacz śliczna, ale mam królewnę do uratowania - rzucił do Japyczka z całych sił starając się zapanować nad emocjami, które w nim teraz buzowały niczym cały ul rozjuszonych szerszeni. Zanim odbiegł w kierunku Iskry uderzył Bane otwartą dłonią w policzek i rzucił do niego - Otrząśnij się, masz kobietę do zabawienia.
____Gdy odwrócił się od dwójki przy stole na jego twarzy, przed chwilą jeszcze zdobionej ciepłym uśmiechem pojawił się zimny, spięty wyraz twarzy. W szmaragdowych oczach widać było szalejącą ciemność, która z chwili na chwilę przejmowała coraz to bardziej kontrolę nad jego emocjami i czynami. Kiedy przepchnął się z rewolwerem w dłoni przez tłum ludzi i znalazł ... Coś w nim pękło - kto śmiał? Zacisnął zęby, podniósł broń w kierunku sufitu i wystrzelił. - Z drogi łachudry, bo wszystkich powybijam jak bezdomne psy! - Jednocześnie podświadomie jego magia wylała się wraz z krzykiem, wpływając na umysły wszystkiego naokoło [Prezencja Jego Magnificencji] i sprawiając, że jego słowo dla słabszych było prawem. Doskoczył do Iskry, nie zważając na jej towarzyszy, złapał ją za ramię i potrząsnął na tyle mocno, żeby ją lekko zabolało ale nie na tyle, żeby zrobić jej krzywdę. Ból - co wiedział z doświadczenia - miał największą szansę na wyrwanie z transu i szoku traumy.
____Etincelle, co się do cholery stało? Co Ci jest? Kto Ci to zrobił? - wypalił pytaniami, w jego głosie była furia i smutek, a w oczach płonął czarny płomień żądzy mordu i zniszczenia. Zrówna z ziemią wszystko co stanie na drodze do bezpieczeństwa Iskry. Gdzieś w środku, część jego duszy starała się ugasić ten płomień - bowiem jako jedyna jego część, pamiętała jeszcze, że to właśnie przez ten płomień, stracił wszystko, co było przed nią.


We’re the best dressed here.
Forget the scruffy starlings
dishevelled thrushes
the gaudy tits and finches –
they’re all a waste of space.

We’re the real class act:
never a feather out of place
our blacks perfectly matched.
Like gangsters, ministers,
we demand respect.

Our quills drink in the light
like ink.


Murder of crows
Dilys Rose


Głos: #009966
MG: #CC0033

Powrót do góry Go down





Scavell
Gif :
Sztab Zory - Page 2 A7c78c1cf8554d3256eba773fd3bfcbe
Godność :
Irith Adelaide "Scavell" Bellclair
Wiek :
28 lat
Rasa :
Lunatyk
Wzrost / Waga :
170 / 60
Znaki szczególne :
blizna po cięciu na gardle
Pod ręką :
wymienione w poście eliksiry, broń, Scath, Przepaska ślepo-widzenia, Chmarny talizman
Broń :
Nysarth (rapier), mizerykordia
Zawód :
Adept Bractwa
Stan zdrowia :
zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t649-irith-scavell https://spectrofobia.forumpolish.com/t649-irith-scavell https://spectrofobia.forumpolish.com/t934-skrzynka-korespondencyjna-irith https://spectrofobia.forumpolish.com/t1113-scavell
ScavellDiabelski Bibliotekarz
Re: Sztab Zory
Pon 25 Mar - 16:14


Sztab Zory

Wątek: Ivor, Iskra

Nikt postronny nie szukał Iskry. Każdy z towarzyszących jej kompanów zmagał się bowiem z własnymi demonami, które przybierały dla nich bardziej lub mniej materialne formy. I tak też szybko w gąszczu następujących po sobie chaotycznych wydarzeń Marionetkarka została opuszczona przez wszystkich jej sojuszników, łącznie z Saulem, który legł nieruchomo na jednym ze stolików z twarzą wykrzywioną paskudnym grymasem.

Nikt też nie zwracał uwagi na krzyki Iskry, z wyjątkiem pewnego Cienia, który porzuciwszy Cyrkowca i Dachowca, ruszył kobiecie na ratunek. Nikt go nie zatrzymywał. Słowa Ivora były jednak dla Iskry niczym więcej niż niezrozumiałym bulgotem wydobywającym się z jego ust niczym fale gęstej, czarnej cieczy, które w oczach Marionetkarki spływały po kącikach ust Cienia.

Ten jednak nie zauważał w otoczeniu niczego nietypowego, z wyjątkiem spazmatycznego zachowania rudowłosej kobiety a także ospałości i marazmu, jaki obejmował tłum. Ruchy patronów wszelkiej maści przypominały zmagania muchy ze smołą.

Może w dziwnym zachowaniu kobiety tkwiła jakaś zagadka, a może umysł Ivora mimo wszystko również został tknięty Koszmarną obecnością, której ten nie zauważał? Cień nie mógł pozbyć się cichego głosu w głowie szepczącego mu kakofonię zlewających się w jedno baśni. Może istniał jakiś sposób, by zdjąć z Iskry klątwę niemowy, a może to wszystko było tylko szaleńczym bredzeniem stępiałej jaźni?


Wątek: Bane

Tymczasem Bane został sam na sam z Japyczkiem. Dziewczę to było młode i nieśmiało zerkało spod gęstwiny ciemnych rzęs na Cyrkowca, delikatnie przygryzając wargę między ostrymi jak szpilki drobnymi zębami, których zdaje się było zbyt dużo. W miejscu większego nacisku jeden z kiełków przekłuł wrażliwy miąższ warg; pociekła ciemna krew, którą dziewczyna zlizała dosyć szybko. Blackburnowi jednak samemu przyszło ocenić, czy zachowanie to było kuszące, czy też odstręczające, niemniej Dachowiec nie ociągała się zbyt długo i przystąpiła do działania, pochylając się nad nim z rozpiętą koszulą na wysokości jego twarzy.
Proszę Pana, takich rzeczy nie godzi się mówić w izbie, jeszcze ktoś nas usłyszy i plotka pójdzie w świat! — zaćwierkotała z wyraźnym smutkiem, lecz zaraz szybko roześmiała się — Na piętrze jest pewne ciche miejsce, w którym nikt nas słyszeć nie będzie, a w którym nie tylko takie rzeczy Panu wyśpiewam z radością!

Nie wyznaczam terminu. Napiszcie w miarę możliwości jak najszybciej. Następny post będzie zawierał podsumowanie i zakończenie wątku.

Powrót do góry Go down





Iskra
Gif :
Sztab Zory - Page 2 DsVkl5j
Godność :
Eva M. Markovski // Iskra (Étincelle) Rosenthal
Wiek :
wizualnie 20+, mentalnie z 55 i ciut.
Rasa :
Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
Wzrost / Waga :
1,65 m // 54 kg
Znaki szczególne :
piegowata skóra, ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy (u Ludzi nosi przyciemniające soczewki); roślinny tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym przedramieniu i brzuchu
Pod ręką :
Frank i Ivor: kopertówka z Bezdenną Sakwą w środku || Wrona: czarna nerka ze szmacianką-zabawką przewieszona w poprzek piersi || Wrona: nerka zawieszona w poprzek piersi, termos z kawą || Sea: Duża, czarna torebka na ramię z przywieszką-szmacianką, część magicznych przedmiotów wśród biżuterii
Broń :
Walter P99 dawno temu zabrany Moriemu - gdzieś na dnie torby
Zawód :
projektant magicznych przedmiotów codziennego użytku || Bogu ducha winna dziennikarka
Kontrahent :
(nie)chciany asystent Saul Fyortersole?
Stan zdrowia :
fizyczny nienaruszony, ogólnie hemofobia || EVENT: trauma po widoku wybuchającego ciała Artemis i/oraz budzący się lęk przed krwią + częściowa niepoczytalność i fantomowe bóle (Koszmar)
https://spectrofobia.forumpolish.com/t264-iskra https://spectrofobia.forumpolish.com/t265-czy-ze-zmrozonego-serca https://spectrofobia.forumpolish.com/t266-kontakt-iskra-rosenthal-eva-markovski https://spectrofobia.forumpolish.com/t1088-iskra
IskraWybryk Natury
Re: Sztab Zory
Pon 15 Kwi - 13:13
Świat zatrząsł się na prawo, na lewo, a potem zdążył przechylić, nim Eva – niczym w książce o wątpliwym poziomie narracji – zorientowała się, że to ona przechyla się i trzęsie. W spowolnionym tempie potoczyła wzrokiem dookoła – głowa ciężko przetoczyła się jej z jednego ramienia na drugie, uwolnione z węzła włosy zsunęły na policzek, a wśród wielu oranżowych oczu pojawiły się szmaragdowe. Znała te Oczy, ale one nie mogły tu być. Straciła je przecież tak dawno temu.
One też patrzyły, wwiercały się w nią, lecz jedynie ich spojrzenie nie powodowało bólu, więc uczepiła się ich, ufiksowała nań swoją świadomość, próbując ignorować wszystko pozostałe. Brakowało jej słów, a pomarańcz śledził jej ruchy, jej wzrok, jej myśli i jeśli Eva zaraz czegoś nie zrobi, dojrzą też te dobre Oczy. Była tego pewna. Wszyscy pozostali leżeli lub kulili się nad i pod stołami – zostały już tylko one, patrzyły tylko one
wwiercały się
natarczywie
wołały
by
została

Wróciła spojrzeniem do szmaragdowych Oczu, tym razem zauważając zbrojący je hełm, lśniący metalicznie w przytłumionym świetle dookoła. To dobrze, może ich nie zobaczą. Opancerzone Dłonie zaciskały się na jej ramionach, lecz nie czuła bólu, nie czuła nic
nie myślała nic
nie widziała
nic


Kolejne potrząśnięcie zwróciło ją ciału – jej ciału. Oczy wpatrywały się w nią ze zgrozą i zaniepokojeniem, a Dłonie ściskały kurczowo, jakby już nie pierwszy raz się wymknęła. Metal lśnił, płaszcz również, ale czy mogła ufać zmysłom? Ledwie chwilę temu kolumna mięsa weszła do jej głowy, a potem z niej wypłynęła. Ogień buntu rozżarzył się wewnątrz niej, ogień magii, próbując uleczyć lepkie pozostałości koszmarów (i Koszmarów).
Musiała sprawdzić czy szmaragdowe Oczy mają ciało. Musiała.
Jakby należały do cudzego ciała – może tak było? –  wyciągnęła powoli dłonie i  chwyciła od spodu hełmu, chcąc zdjąć go z Głowy Oczu. Jeśli pozwolił.

Spojrzenie wciąż miała błędne, powieki wpół przymknięte, lecz z determinacją godnej lepszej sprawy – a co mogło być ważniejsze od bezpieczeństwa tych Oczu? – odjęła szturmak i upuściła go ciężko obok ławy.
Widok, który ujrzała nie odbiegał znacząco od czegokolwiek, co przeżywała od momentu postawienia stopy w tej przeklętej karczmie, więc nie zmieniła wyrazu twarzy. Mięso pokrywające czaszkę i ziejące ścięgnami oczodoły, skrywające te dobre Oczy wydawały się adekwatnym zwieńczeniem wszystkiego, co ją tu spotkało. A jednak te Oczy nie zadawały bólu. Wwiercały się w jej, równie albo i bardziej zielone, i nie miała powodu, by się ich lękać. Co więcej, była

wdzięczna
tak bardzo wdzięczna
że ją znalazły


więc znów wyciągnęła dłonie i objęła na chwilę Szczękę, nim ręce nie zsunęły się jej ociężale na Ramiona i jedwab płaszcza. Być może coś mówił, lecz jak i wcześniej, słyszała tylko bulgot, warkot i nieznane narzecze.
Nie przeszkadzało jej to.
Podjęła wysiłek, by znów się ruszyć i przesunęła ramiona dalej, by objęły Szyję i Ramiona, a ona na wpół zgięła się na tej ławie, większość ciężaru opierając na nim. Wtedy też zapłonęła mocą – złotem i blaskiem i ciepłem – chcąc odpłacić za tę namiastkę bezpieczeństwa.

musimy stąd wyjść
musimy uciekać
musisz nas stąd zabrać


Musiała choć spróbować przekazać to Oczom.

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach