Dobry sen

avatar
Gif :
Dobry sen 5PUjt0u
Godność :
Luscus Khanri
Wiek :
13 lat
Rasa :
Szklany Człowiek
Wzrost / Waga :
Wzrost: 1.68 m | Waga: 42 kg
Znaki szczególne :
Dość ciężka do przeoczenia pozostałość po starciu z piratami; brak lewego oka.
Pod ręką :
Pozornie nieduża skórzana torba będąca prezentem od jego mamy; Weny oraz srebrzysty nożyk od jego taty, Themisa.
Broń :
Przy sobie jedynie stępiony sztylet.
Stan zdrowia :
Zdarte kolana oraz wyłupane oko.

https://spectrofobia.forumpolish.com/t904-luscus-karta-postaci https://spectrofobia.forumpolish.com/t1007-podreczny-zeszycik-szklanego https://spectrofobia.forumpolish.com/t1014-kontakt-do-luscusa https://spectrofobia.forumpolish.com/t1097-luscus
LuscusRozbite Lustro
Dobry sen
Sob 21 Sty - 14:55
Młodzieniec przechadzał się po świerkowym lesie, przy ziemi unosiła się gęsta mgła, słońce zapewne już dawno schowało się za widnokręgiem. Dzieciak trzymał w swojej chłodnej dłoni, okrytej białą rękawicą kwiatka; stokrotkę. Czuł głód, chociaż nie do końca wiedział dlaczego. Przecież zjadł przed chwilą trochę jagód znalezionych w tym jakże nudnym dla niego miejscu! Rzeczą, która nie była dość standardowa jak na niego był jego ubiór. Jako iż był dzieckiem miał zwyczaj nosić proste ubrania; z reguły białe, niewyszukane koszule krótkie spodenki i nieco wyższe buty, jednak to zależało od miejsca, w które planował się wybrać. Tym razem jego strój był dość dziwny. Wyglądał jak ludzkie szczenię wychodzące w pewną noc, by zbierać cukierki, jednak z trochę lepszej jakości kostiumem. Jego aktualne ubrania miały stonowaną barwę. Buty wysokie do połowy łydki, jak i eleganckie spodnie były czarne. Śnieżnobiała koszula, jaką miał na sobie dzieciak miała dość skomplikowany krój, chowający się częściowo za bordową kamizelką, którą dodaje się do garnituru. Przy szyi młodzieńca znajdował się jasno czarowny żabot jakby przypieczętowany rubinem. Całość okrywała specyficzna peleryna. Miała ona wysoki postawiony kołnierz. Od środka raziła ona krwistoczerwoną podszewką, od zewnątrz natomiast była czarna niczym najciemniejsza noc. Wlekła się ona po ziemi za młodym.

Luscus przystanął w momencie gdy ujrzał małego wróbla, usiłującego wydostać się spomiędzy kamieni. Zapewne wcześniej próbował on wydziobać jakieś ziarno znajdujące się między kamieni, jednak jego dziób zaklinował się ściśnięty przez skały. Młody uznał, że chce mu pomóc. Powoli ruszył w jego stronę stawiając niepewne kroki. Gdy był już blisko zwierzątka, odłożył stokrotkę gdzieś obok i wyciągnął do niego dłoń.

Nie chce wyrządzić Ci nawet krzywdy najmniejszej... — wyszeptał — jedynie pomóc pragnę — mówił spoglądając na zwierzaka.

Chwycił go delikatnie jedna ręka, drugą próbował odsunąć kamień. W tym momencie stało się coś dziwnego, a dla dzieciaka nawet przerażającego. Jego paznokcie w jednej chwili stały się długie, dość twarde, bardzo ostre, i... splamione krwią niewinnej ptaszyny, która wydała z siebie przeraźliwy dźwięk, przez chwilę się miotała, a potem jakby zaczęła opadać z sił. Widząc czarowną substancję i czując jej zapach wyraźniej, niż kiedykolwiek, dzieciak stanął bez ruchu, ciężko było mu złapać oddech. Patrzył na umiarające zwierzę z przerażeniem w oku. Wtedy jednak jego głód się drastycznie nasilił, młody nie umiał tego wytłumaczyć, jednak niedługą chwilę później zaczęło robić mu się ciemno przed oczami, kompletnie nie wiedział co się z nim w tym momencie działo. Czuł jakby stracił przytomność.

Gdy odzyskał władzę nad ciałem, a obraz ponownie stał się jasny rozejrzał się. To, co ujrzało jego oko, jednak nie było dla niego w żadnym stopniu uspokajające. Jego do tej pory białe rękawiczki były przebite na końcówkach palców, co prawda po szponach nie było już śladów, jednak poza tym była na nich krew. Wodząc wzrokiem po miejscu zdarzenia dostrzegł ciało wróbla leżące na ziemi. Zaniepokojony przykucnął, obok podniósł je obrzucił i zobaczył ślady zębów, zauważył również, że było ono całkowicie pozbawione krwi. Coś musiało się wbić w zwierzątko, a następnie pozbawić je tej substancji. Młody ponownie rozejrzał się po okolicy jednak nie dostrzegł nikogo. Włożył rękę pod swój płaszcz, by wymacać skórzaną torbę. Otworzył ją i schował tam zwłoki wróbla, uznał, że zanim wróci do domu pochowa zwierzątko.

Gdy podniósł się z ziemi ruszył przed siebie, w końcu musiał znaleźć odpowiednie miejsce, by zakopać tam aktualną zawartość torby. Im dalej był tym bardziej zauważał jak jednolitą była okolica, jakby praktycznie nic się w niej nie zmieniało; grobowa cisza, ciężka mgła opadająca na ziemię, wysokie świerki i ciemność. Po kilku może i nawet kilkunastu minutach wędrówki przykucnął przy pierwszym lepszym drzewie. Usiadł na ziemi, nie przejmując się tym, że jego ubrania mogą się przez to zabrudzić. Wyciągnął ciało z torby, położył je obok siebie i zaczął kopać niewielki dołek. Po chwili ułożył w nim ptaka i zaczął przysypywać ziemią trupa, próbował sobie przypomnieć, co zabiło ptaka jednak nie był w stanie. Przecież coś musiało to zrobić, a raczej dobić i pozbawić krwi, ale był tam tylko on, a to raczej nie możliwe, żeby on to zrobił, prawda? Młody próbował się odgonić od nieprzyjemnych myśli. Po chwili przyklepał ziemię i pomału wstał. Zauważył naprzeciwko siebie kartkę, była przybita sztyletem do drzewa, było na niej coś napisane, bardzo niewyraźnie, jakby ktoś nabazgrał to patykiem na kolanie. Młody rozejrzał się, nikogo nie było w okolicy, a dałby sobie rękę uciąć, że gdy zagrzebywał ptaka to kartki tu nie było. Zaczął czuć się obserwowany, jednak wyciągnął nóż z drzewa i wziął kartkę. Zaczął pomału odczytywać jej zawartość szeptem, zlepki liter znajdujące się na kartce nie przypomniały nawet słów. Gdy skończył, rozglądnął się jeszcze raz za właścicielem tego jakże dziwnego kawałka papieru. Jednak dalej nikogo tak nie było. Schował papier i sztylet do torby. Może jeszcze spotka właściciela tych rzeczy, żeby mu je oddać, przynajmniej tak myślał.

Ruszywszy dalej usłyszał ćwierkanie, najprawdopodobniej wróbla, dźwięk wydobyłam się zza jego pleców i z czasem robił się coraz wyraźniejszy. Luscus odwrócił się i ujrzał zwierzątko siedzące na gałęzi, mające już pofrunąć ponownie w jego stronę. Wróbel wyglądał praktycznie identycznie jak ten, którego dzieciak niedawno pochował, jedynie jego ciało wydawało się bardziej przezroczyste, co sprawiło niemałe zdziwienie u dzieciaka.

Powrót do góry Go down





Phoebus
Gif :
Dobry sen 6f7995a551a48242da1234ce2d5455a2
Godność :
Phoebus Richard Fyortersole
Wiek :
54 lata, wygląda na wczesną trzydziestkę
Rasa :
Marionetkarz
Wzrost / Waga :
180/78
Znaki szczególne :
Wypalone, puste oczodoły zasłonięte srebrną maską, nieznacznie zgarbiona postawa
Pod ręką :
złoty zegarek na łańcuszku, krótki miecz schowany pod płaszczem, pieniądze, Enyo
Broń :
krótki miecz
Zawód :
Capo Fyortersoli, twórca Marionetek
Kontrahent :
Clio
Stan zdrowia :
Zdrowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t894-phoebus-fyortersole https://spectrofobia.forumpolish.com/t1018-listy-phoebusa https://spectrofobia.forumpolish.com/t1108-phoebus
PhoebusKoszmarny Augur
Koszmarny Augur
Re: Dobry sen
Nie 12 Lut - 22:32
Wiatr załopotał karmazynową peleryną tkaną w złote sploty. Phoebus Fyortersole nie miał żadnych wątpliwości - zbliżali się do leża pradawnej bestii, która żerowała na krwi prostaczków.
Z tłumu wieśniaków wyróżniał go jego nadzwyczajny stój - na tle szarości i beżów lokalnej ludności - ubrany był bowiem w czerwoną szatę, która  łopotała niczym sztandar na wietrze. Na głowie wetknięty miał kapelusz o szerokim rondzie który zdobiło wielkie, białe pióro czapli; nakrycie głowy połączone było ze złotą maską, która skrywała twarz mężczyzny.
- Trzymaj to, panno Clio. - zwrócił się do swojej asystentki wręczając jej do dłoni tlące się kadzidło szałwiowe - Musimy liczyć, że siła z góry wspomoże nas w naszym małym śledztwie.
I tak oto rozpoczął rytuał, który w niektórych kręgach uchodził za bluźnierczy to w ich wypadku - miał okazać się idealnym narzędziem tropiącym bestię, na którą polowali. Dym bijący z małego zawiniątka z każdą chwilą formował się w coraz bardziej wyraźne kształty.
- Śpiący, zbudź się i wspomóż nas w niesieniu zemsty za tych, którzy sami zemścić się nie mogą - rozpoczął swą inkantację Phoebus złożywszy dłonie jak do modlitwy i uniosłszy je w górę.

Powrót do góry Go down





Clio
Gif :
Dobry sen Elden-ring-age-of-the-stars_1
Godność :
Clio Fyortersole
Wiek :
22 lata
Rasa :
Marionetka
Wzrost / Waga :
160 cm / 40 kg
Znaki szczególne :
cztery ręce, jedno oko
Pod ręką :
.
Kontrahent :
Phoebus
Stan zdrowia :
zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t892-clio https://spectrofobia.forumpolish.com/t939-astralne-archiwum https://spectrofobia.forumpolish.com/t1017-sekretarzyk-clio https://spectrofobia.forumpolish.com/t1077-clio
ClioAstralna Archiwistka
Astralna Archiwistka
Re: Dobry sen
Nie 12 Lut - 22:58
Clio Fyortersole wyglądała jak prawdziwy łowca wampirów. Miała na sobie strój, który wręcz stereotypowo pasował do tej profesji. Lekka skórzana zbroja, na którą założyła ciepły, biały płaszcz. Do tego dość upiorna białą maska skrywająca mimikę i kapelusz. Miała przy sobie broń, która nadawałaby się tak samo do zgładzenia poczwary z piekła, jak również zwykłego człowieka, który zechciałby przeszkodzić jej zagrozić.
W żadnym jednak wypadku Clio nie była wytrawnym łowcą wampirów, a gdyby została zapytana, to zaprzeczyłaby, że jest nim w ogóle. Była tutaj wyłącznie ze względu na Phoebusa. O czym go poinformowała trzykrotnie w sposób, który bez wątpienia wrył się w pamięć syna Eleonory.
Nie miała zamiaru na nic polować, a jedynie upewnić się, że Phoebus przy swych zamiarach wynikających wyłącznie z agresji i nienawiści względem wampirów, nie wyrządził sobie krzywdy. To znaczy Clio rozumiała, że cele działania wampirów nie są wcale szlachetniejsze i słuszniejsze, niż te Phoebusa.
Nie uważała jednak, że nie można rozwiązać problemu wampirów w sposób pokojowy. Te mogłyby na przykład pomagać przy resocjalizacji i pić krew skazańców. Ci z najsurowszymi wyrokami mogliby nawet utracić ją całą, a Ci z łagodniejszymi mieliby czas na regenerację w ciasnej celi.
To zadowoliłoby zarówno wampiry, jak również ludzi.
Dlaczego więc Clio wyglądała jakby była prawdziwym łowcą wampirów? Otóż powód jest taki, że Clio dużo czytała i wiedziała jak powinna wyglądać. Znała zasady. Wiedziała o błędach nowicjuszy oraz drobnych niedopatrzeniach, które umykają nawet weteranom. Dzięki temu choć nie miała zamiaru walczyć, a raczej rozmawiać i przekonywać Phoebusa do odstąpienia, to sprawiała wrażenie gotowej do najbrutalniejszych bojów.
Teraz jednak nie mówiła nic. Jej chłodny wzrok był dość wymowny, by Phoebus zrozumiał, co Clio myśli o jego pomyśle.


⋆˖⁺‧₊☽◯☾₊‧⁺˖⋆
MOONLIGHT BLUE
STARS ARE GLOWING

ANEW

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach