Zakryte Zoo

Geograf
Gif :
Zakryte Zoo C2LVMSY
Wiek :
Wieczny
Pod ręką :
Mapa i luneta
https://spectrofobia.forumpolish.com
GeografKonto Administracyjne
Zakryte Zoo
Nie 20 Sty - 21:17


Poza Upiornym Miasteczkiem również można spotkać wiele dziwacznych i niepokojących lokalnych atrakcji, ale zgodnie sądzi się, że Zakryte Zoo jest najbardziej przerażające z nich wszystkich. Co ciekawe, nie może cię spotkać tam nic stricte niebezpiecznego czy groźnego, ale niesamowicie ciężka i ponura atmosfera tego miejsca budzi ciarki na plecach nawet najodważniejszym. Jest to okrągły dysk znajdujący się w górnych partiach Osiedla, wiecznie osnuty ciemnymi chmurami, z których nigdy jednak nie spada deszcz. Wchodząc w nią, wnet otacza was gęsty opar, zmieniający wszystko dookoła was w szarawą pustkę, wzbudzającą uczucie kompletnej samotności, jak gdyby cały świat zniknął już na zawsze. Jednak po chwili marszu pojawia się stara, żelazna brama otwarta na oścież ze zniszczonym, przerdzewiałym „ZOO” na czubku. W kasach dla bileterów nie siedzi nikt, szyby od lat pokrył mleczny osad, a wesołe malunki zostały zdarte przez wiatr i czas, nie widać też żadnych pracowników parku. Nie wspominając o zwierzętach.
Główną atrakcją Zakrytego Zoo jest właśnie brak zwierząt w zasięgu wzroku. Na całej platformie porozstawiano olbrzymie, staroświeckie klatki, typowe dla kanarków czy innego ozdobnego ptactwa. Nie da się dokładnie stwierdzić, ile ich jest, gdyż zawsze idąc w kierunku kolejnej, gęsta mgła zakrywa te poprzednie. Ogólnie przyjmuje się, że jest ich około 25, ale nikt nie zdołał policzyć ich dokładnie. Sęk w tym, że klatki, mniej więcej od połowy aż do samego dołu, pokryte są czarną, atłasową kotarą, która nie pozwala stwierdzić, co w niej się znajduje. Ale coś znajduje się na pewno, gdyż materiał rusza się nieustannie, a z wewnątrz dochodzą dźwięki. To właśnie one zazwyczaj budzą ciarki na plecach odwiedzających – czasami jest to warkot, czasami skrzek, czasem małpi wrzask, a czasami… czasami ludzki śmiech lub szloch, nie wspominając o dźwiękach tak dziwacznych, że umysł od razu zatrzaskuje wyobraźnię na klucz, nie chcąc nawet myśleć, jaka poczwara mogła je z siebie wydać. Raz na jakiś czas dochodzą do tego stukania o pręty, odgłosy przeżuwania pokarmu czy dźwięk instrumentów – głównie fletów i piszczałek, całości zaś dopełniają tabliczki, na których wymalowano wymowne znaki zapytania.
Napięcie sięga zenitu, kiedy to zwiedzający dochodzą do granicy zoo, do miejsca zwanego Ostatnią Klatką. Miejsce to, po długiej wycieczce, niezmiennie budzi okrzyki przerażenia. Pręty owej klatki są rozerwane, kotara rozdarta, a kawałki żelaza nadal leżą rozsypane wokoło. Oczywiście, istota tam przetrzymywana uciekła już lata temu, być może nawet nie żyje, ale wysuszone ludzkie kości wewnątrz klatki mówią bardzo wiele, a wwiercająca się w uszy cisza tego miejsca, zamiast być odpoczynkiem od przerażających dźwięków, staje się niczym całun strachu, opatulający cię ze wszystkich stron.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Zakryte Zoo
Nie 9 Cze - 9:41
Byli tam...!
Wszyscy Cyrkowcy, którzy tego dnia postradali życie przez jego głupotę. Wszyscy, których widział po raz ostatni, kiedy dusili się dymem, a na ich głowy walił się szkielet cyrku. Teraz z ich twarzy zniknęły wszelkie oznaki cierpienia. Ich okaleczone, pobliźnione ciała były czyste, piękne, białe niczym śnieg. Wyciągali do niego ręce, wołając jego imię - i nie było to rozpaczliwe wzywanie pomocy, lecz wołanie takie jak to dzieci kręcących się na karuzeli - pełne śmiechu, wesołości i pozbawione jakichkolwiek oznak strachu czy bólu. Wołali go, by dołączył do nich, do ich beztroskiej zabawy...
Nie, nie wszyscy. Nie było ich dwojga, jego diwy i brata. Zdawało mu się, że znajdują się tuż poza zasięgiem jego wzroku, że gdy tylko się odwróci, w końcu ukażą się jego udręczonym oczom. Za każdym spojrzeniem w innym kierunku jednak okazywało się, że ich nie ma. Gorączkowo szukał jej i jego spojrzeniem, rozglądając się na wszystkie strony, bełkocząc ich imiona - początkowo oddzielnie, potem złączone w jedno, bez zaznaczonej przerwy pomiędzy nimi.
Mark i Wenera. Mark i Wenera. Markiwenera, Markiwenera, Markiwenera.
Szedł, biegł, potykał się, wciąż powtarzając zbitki liter, wszędzie wokół siebie słysząc kakofonię nakładających się na siebie odgłosów wydawanych przez zwierzęta, wołań dobiegających od strony Cyrkowców i własnego głosu, non stop wypowiadającego jedno i to samo.
Markiweneraproszęniezostawiajciemnie.
Zwierzęta ucichły, gdy znalazł się przed Ostatnią Klatką. Musieli, musieli, po prostu musieli tam być. Przebiegł całe Zoo, nawołując ich - i nie otrzymał odpowiedzi. Jedynym wytłumaczeniem tego zdarzenia było to, że siedzieli tutaj, w tej klatce.
Z niemal nabożną czcią ukląkł przed resztkami prętów i zajrzał do środka. Ujrzał kości - i gdy tylko uświadomił sobie, że należały one do ludzi, szeroko się uśmiechnął. Na pewno tam byli, na pewno, innej możliwości nie było. Tylko ktoś z całego serca nienawidzący ludzi mógłby dokonać czegoś takiego - ktoś taki jak Cyrkowiec.
Bez żadnych zahamowań wskoczył do Klatki. Obrzucił spojrzeniem kości - w innych okolicznościach pewnie by zbadał, jakie ślady pozostawił po sobie morderca na ciele, ale teraz nie miał na to czasu. Teraz musiał, musiał, musiał ich znaleźć - a wszystko inne schodziło na dalszy plan.
Wszyscy Cyrkowcy, którzy z nim szli, zgodnie wstrzymali oddech. Jego głos niedosłyszalnie drżał, gdy wypowiadał te dwa imiona.
- Mark i Wenera...?

//ktokolwiek?

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Zakryte Zoo 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Re: Zakryte Zoo
Pon 10 Cze - 11:22
Niezależna interwencja Mistrza Gry



Przytłaczająca cisza Zakrytego Zoo nagle została zmącona przez głos nieznanej istoty. Cyrkowiec, bo właśnie nim był białowłosy, w mniemaniu żyjących w Krainie Luster konserwatywnych istot, był zwykłym intruzem. Potworem, stworzonym przez Człowieka. I nawet jeśli kiedyś należał do tutejszego ludu, po modyfikacjach stawał się obcy.
Dotarł aż do ostatniej klatki i bez strachu po prostu wkroczył do środka. Czyżby życie nie było mu już miłe? A może wiedział, że już od lat klatka jest pusta i tym, co przerażało Lustrzan była zwykła legenda.
Zaciekawiona Cyrkowcem istota o skórze białej jak śnieg, wielkich, czarnych oczach pozbawionych granicy między twardówką a tęczówką, o szarych, motylich skrzydłach, wyjrzała z korony pobliskiego drzewa. Skupiła wzrok na przybyszu i poruszyła puchatymi czułkami, które ozdabiały jej głowę. Była ciekawa nowej istoty. Nie co dzień miała okazję zobaczyć Cyrkowca na żywo, zwłaszcza, że rzadko opuszczała bezpieczne dla niej Zoo.
Usłyszała jego głos i jeszcze śmielej wychyliła się zza gałęzi, chcąc usłyszeć do kogo mówi. Jej ciekawość była tak wielka, że zepchnęła strach na dalszy tor. Nie czekając ani chwili, skrzydlata sfrunęła, miękko lądując na kratach dachu klatki. Pozostając za prętami od zewnętrznej strony, zerknęła w dół, śmiesznie przekręcając głowę jak sowa.
- Co tu robisz? - zapytała grzecznie, młodym, dziewczęcym głosikiem. Była na swój sposób śliczna - jej biała skóra ginęła pośród mgły ale z tej odległości Cyrkowiec mógł zobaczyć smukłe nogi, wąską talię i ładny, niewielki biust. Ubrana była w szorty i bluzeczkę z jasnego futerka.
Patrzyła na niego wielkimi oczami i czekała na odpowiedź. Nie chciała podchodzić bliżej. Mimo wszystko ciekawość nie wytłumiła rozsądku.



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Zakryte Zoo
Wto 11 Cze - 16:14
Jego niebieskie oczy błądziły bezładnie po wnętrzu Klatki, szukając brata i dzewczyny, podczas gdy pozostali Cyrkowcy kręcili się wokół, nawołując dwójki zagubionych. Słowa, które ucichły na chwilę po tym, jak wszedł do Klatki, teraz poczęły na nowo wydobywać się z jego ust - jeszcze szybciej i mniej zrozumiale niż przedtem.
Markiweneraprzecieżmusiciegdzieśtutajbyć.
Wtem jakiś nieznany mu głos przerwał kaskadę bełkotu. Ani przez chwilę nie brał go za należący do Wenery czy tym bardziej do Marka - jednak mimo to zwrócił swą szpetną twarz w stronę, z której on dobiegał. Na widok siedzącej na dachu Ostatniej Klatki istoty jego brwi ledwo dostrzegalnie powędrowały do góry. Przez lata życia w Krainie Lustsr zdołał już przyzwyczaić się do osobliwych istot, jakie można było tu spotkać - aczkolwiek chwilowo nie mógł przyporządkować tej konkretnej osoby do żadnej z ras.
- Szukam pewnej dwójki Cyrkowców - odparł powoli po dłuższej chwili. Przechylił głowę, prześwietlając nieznajomą istotę spojrzeniem swoich lazurowych oczu. Tłum zmarłych Cyrkowców za jego plecami robił to samo, jednocześnie wymieniając między sobą przyciszonymi głosami uwagi na jej temat.

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Zakryte Zoo 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Re: Zakryte Zoo
Czw 13 Cze - 10:42
Niezależna interwencja Mistrza Gry


Patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami, ciekawa co dalej się stanie. Zachowywała spory dystans, na wypadek gdyby się okazało, że przybysz wcale nie ma dobrych zamiarów.
Jego ubranie było w opłakanym stanie. Zniszczona koszula lata świetności już dawno miała za sobą, a stan butów świadczył o tym, że Cyrkowiec swoje już przeszedł. Mimo to, zwracał na siebie uwagę nie jak obdartus, a osoba intrygująca w dziwny, niezrozumiały w pierwszej chwili dla skrzydlatej sposób.
Kiedy podniósł głowę drgnęła lekko, gotowa by uskoczyć w razie potrzeby. Atak jednak nie nastąpił. Wysłuchała jego wypowiedzi, ale niestety nic jej to nie powiedziało. Zmartwiła się, ustawiając usta w podkówkę.
- Szukasz tu Cyrkowców? - powtórzyła po nim, kręcąc głową jak sowa i strzygąc czułkami - Tutaj? Tu mieszkam tylko ja i moje rodzeństwo. - dodała ze smutkiem, bo wyglądało na to, że choćby bardzo chciała, nie pomoże przybyłemu mężczyźnie.
Rozejrzała się czujnie na boki, unosząc lekko głowę. Nie miała najlepszego wzroku, jak przystało na stworzenie nocne którym była, widziała tylko to na czym się skupiła. Dlatego coś mogło ujść jej uwadze.
- Jesteś sam? - zapytała, ponownie kierując twarz w jego stronę. Poruszyła niespokojnie skrzydłami. Bardzo chciałaby do niego zejść ale jednak odrobinę obawiała się, że coś może na nią czyhać w pobliskich krzakach.



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Zakryte Zoo
Czw 13 Cze - 13:49
W duchu zaklął, słysząc, że nie ma tu ani Marka, ani Wenery. Cyrkowcy za jego plecami jak jeden mąż westchnęli z rezygnacją. Trzeba było opuścić Ostatnią Klatkę i szukać dalej, kontynuować syzyfową pracę, tak jak to robił przez długie lata. Już chciał wyjść z klatki, kiedy przystopował go głos nieznajomej. Czy był sam? Cóż za głupie pytanie! Cyrkowcy jednocześnie zaczęli trajkotać, ze świętym oburzeniem stwierdzając, że przecież razem ze śnieżnowłosym jest tu ich cały zastęp. W ogólnym zgiełku, jaki rozlegał się za jego plecami, przewijały się również opinie oraz domysły na temat nieznajomej; ktoś nieśmiało przebąkiwał nawet - choć może zbyt wcześnie było na tak rygorystyczne opinie - że możliwe, iż ma ona coś wspólnego ze zniknięciem Wenery i Marka.
- Nie, nie jestem sam, skądże - wyrzekł jeszcze wolniej, niż poprzednio. Wyciągnął dłoń w stronę widocznych tylko dla niego Cyrkowców i wskazał nieznajomej ich wszystkich. - Są tu moi przyjaciele i przybrana rodzina, poza tą dwójką, której poszukuję - wyjaśnił, gdy tymczasem Cyrkowcy zaprzestali na chwilę wygłaszaniu opinii o skrzydlatej dziewczynie na rzecz wpatrywania się w nią niezbyt przychylnym, badawczym wzrokiem.

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Zakryte Zoo 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Re: Zakryte Zoo
Nie 16 Cze - 23:01
Niezależna interwencja Mistrza Gry


Istotka speszyła się mocno, kuląc się odrobinę. Na jej twarzy wymalowało się zakłopotanie, przygryzła lekko ustka i spojrzała na swoje dłonie, którymi trzymała się klatki.
- Umm… Bo widzisz, ja niezbyt dobrze widzę za dnia. - przyznała ufnie, zerkając na niego - Słyszę głosy, ale nie wiem czy to nie omamy. Wiesz, takie słuchowe. - dodała, tłumacząc się jak dziecko - To miejsce często płata figle. Rodzeństwo zawsze uczyło, żebym nie wierzyła w to, co widzę. - uśmiechnęła się, rumieniąc na twarzy po czym zerknęła w bok na grupę Cyrkowców i zmrużyła oczy - Tak! Teraz widzę! - ucieszyła się nagle i aż podskoczyła z radości - Mogę do was zejść? - zapytała z entuzjazmem - Nie zrobicie mi krzywdy, prawda? - dopytała dla pewności.
Jeśli pozwolili jej się zbliżyć, zapewniając o dobrych zamiarach, puściła kratę i sfrunęła cichutko na ziemię. Miała naprawdę piękne skrzydła i gdy stanęła nieopodal, mogli zauważyć, że ma wiele wspólnego z ćmą. Ciekawe jakiej była rasy.
Jeśli nie, chwyciła tylko mocniej pręty i przylgnęła do nich z ustami w podkówkę. Bardzo chciała rozmawiać, na co dzień nie miała wiele możliwości porozumieć się z kimś innym od jej rodzeństwa i istot zamieszkujących Zoo. Była ciekawa świata.
- Może mogłabym jakoś pomóc? - zapytała niepewnie, niezależnie od tego w jakiej pozycji była.



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Zakryte Zoo
Wto 18 Cze - 18:35
Spod przymrużonych powiek obserwował starania istotki. Gdy w końcu zostały one uwieńczone tym, że jej oczom ukazali się Cyrkowcy, jego paskudna twarz ledwo zauważalnie drgnęła. Przesadą byłoby powiedzieć, że był to uśmiech - raczej lekki, nieznaczny ruch, który nie oznaczał niczego.
- Akurat my jesteśmy najzupełniej prawdziwi - zapewnił, nieświadom tego, że odwiedzający go zmarli są jedynie wytworami jego wyniszczonego umysłu. Na pytanie nieznajomej odwrócił się do Cyrkowców z pytającym wyrazem swych niebieskich oczu. Cała grupa nadal patrzyła z niejaką nieufnością na skrzydlatą istotkę, aczkolwiek teraz z ich twarzy powoli znikały jej symptomy. Wreszcie, po wymianie szeptem kilku poglądów, Cyrkowcy przytaknęli, zgadzając się na dołączenie do nich tajemniczej dziewczynki. Kiedy już znalazła się tuż obok chłopaka, ten przyjrzał się jej uważnie. Nawet z bliska nie był w stanie uznać, kim lub czym mogła być. Cyrkowcem, Senną Zjawą, Marionetką - możliwości kolejno pojawiały się w jego umyśle, tylko by zostać, po analizie, odrzucone. Sama stwierdziła, że w Zakrytym Zoo nie mieszkają Cyrkowcy, a Marionetki - o ile było mu wiadome - raczej rzadko miewały rodzeństwo, a jeszcze rzadziej omamy.
- Nie wiem. Skoro ich dwojga tu nie ma... - stwierdził, drapiąc się po jednym z rogów. - Chociaż chwilę. Nie było tu ostatnio jakiś...ludzi? - zapytał, oblizując wargi. To były jedyne dwie rzeczy, których pragnął. Zobaczyć jeszcze raz Wenerę i Marka - i zniszczyć ludzi. Wszystkich, bez wyjątku. Co prawda już starł ogniem ten sztuczny uśmiech z okrutnej twarzy dyrektora cyrku, w którym spędził długie lata - ale dziesiątki Cyrkowców zapłaciło za to życiem.

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Zakryte Zoo 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Re: Zakryte Zoo
Pią 21 Cze - 18:45
Kiedy tylko znalazła się na ziemi, podkuliła skrzydła, składając je na plecach. Spojrzała badawczo na mężczyznę a potem przeniosła wzrok na jego towarzyszy, mrużąc lekko swoje dziwne oczy, jakby faktycznie cierpiała na krótkowzroczność i musiała za każdym razem ogniskować spojrzenie na konkretnym celu.
Nie doliczyła się ilu ich było, bo szybko odwróciła twarz w stronę Wenewriego. Uśmiechnęła się nieśmiało, chcąc nawiązać przyjazny kontakt.
- Umm, Ludzi? - przekrzywiła na bok głowę i poruszyła czułkami - Ludzie tu nie przychodzą. Ludzie mieszkają w innym świecie. - wyjaśniła - Jeśli masz na myśli Mieszkańców Krainy Luster, to nie. Jestem tu ja i moje rodzeństwo, przecież już mówiłam. - zachichotała cicho, mając rozmówcę za głuptasa - No i wy. - wskazała w kierunku grupy - Skoro nie szukamy twoich znajomych, może się pobawimy? - na jej policzkach pojawił się rumieniec. Okręciła się wokół własnej osi, jakby tańczyła do tylko sobie słyszanej muzyki.
Wiatr wiejący od zachodu poruszył jej futerkowym ubrankiem, rozwiał też włosy. Miała w sobie urok, ale nada pozostawała dziwnym stworem. Opętańcy raczej nie wyglądają w ten sposób, może więc tak jak Wenewri była Cyrkowcem?
- Dawno już nikt nie odwiedzał tego miejsca. Nudzi mi się. - wyznała zatrzymując się w miejscu i kopiąc dołek w ziemi, za znak zakłopotania - Ale skoro już tu jesteście, pobawmy się w berka! Albo w chowanego! Chociaż nie, przecież ja nie najlepiej widzę... No to jednak w berka! - jej rozpogodzona buźka wyrażała teraz bezgraniczną radość. Wreszcie będzie mogła spożytkować energię, której ma nadmiar!



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Zakryte Zoo
Pon 24 Cze - 12:39
Ludzi nie było. Syknął, uświadamiając sobie, że ludzie musieli by być idiotami, żeby się tu zapuszczać - chociaż niektórym zdawało się przybywać do Krainy Luster. Na przykład dyrektor cyrku, ten padalec, ten znienawidzony przez nich wszystkich człowiek, ten, który pożałował na chwilę przed śmiercią, że kiedykolwiek ważył się przejść przez Szkarłatną Otchłań.
- Niektórym się zdarza przejść do naszej Krainy - syknął ponurym tonem, za akompaniament mając potakujące pomruki Cyrkowców za jego plecami. Jak im się to często zdarzało, odgadli jego myśli.
Jej następne słowa nieco go zaskoczyły. Pobawić się? Niepewnie zerknął na towarzyszy, którzy, po krótkiej wymianie spojrzeń, ostatecznie kiwnęli głowami bez większego przekonania.
- W porządku - zgodził się w końcu. Ponownie zadał sobie pytanie, kim ta istotka była - i ponownie nie znalazł na nie odpowiedzi.
- W berka powiadasz? - chwilę zajęło mu przypomnienie sobie zasad tej gry, w którą ostatni raz zdarzyło mu się grać... dawno temu. W innym życiu, z którego w pamięć wbił mu się najbardziej fakt, że rogi, które nosił na głowie, posiadali wszyscy wokół. I chyba było to uznawane za swego rodzaju oznakę wysokiego statutu. Nie pamiętał. To wszystko miało miejsce lata temu, kiedy jeszcze obrazu jego dzieciństwa nie przecięły skalpele, nie zasłoniły kolorowe płachty cyrku, nie zagłuszyły śmiechy widowni oglądającej spektakle, nie splamiła krew. Ten okres niemal zatarł się w jego pamięci, ale słowa nieznajomej obudziły...

- Mam cię! - ręka drobnej dziewczynki wylądowała na jego ramieniu. Zatrzymał się i spojrzał w jej twarz. W zielonych oczach lśniło rozbawienie, a zza jej ramion dostrzegł dobiegających do nich pucułowatą dziewczynkę oraz chłopaka o gęstych, długich, złotych włosach. Chłopiec znalazł się przy nich jako pierwszy i rzucił pytanie:

- Kto goni? - teraz to samo pytanie powtórzył on, Cyrkowiec, stojący w Ostatniej Klatce wraz z zastępem zmarłych. Uniósł jedną dłoń i pstryknął palcami, lekko zmieniając tor przepływającego pomiędzy nimi powietrza.

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Zakryte Zoo 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Re: Zakryte Zoo
Czw 27 Cze - 20:02
Podskoczyła w miejscu, kiedy tylko usłyszała jego słowa. Chciał się z nią bawić! Nie mogła sobie wymarzyć lepszego obrotu wydarzeń.
Posłała mu szeroki uśmiech i klasnęła w dłonie ze szczęścia a następnie pochyliła się nieco do przodu.
- Ja! - rzuciła i nie czekając ani chwili, wystrzeliła do przodu, celem złapania Wenewriego. Śmiejąc się głośno, pognała w jego stronę. Czy uda jej się go złapać? Wystarczyło tylko dotknąć aby przekazać "berka".
Skupiała wzrok na nim dlatego też reszta otoczenia jawiła jej się jak rozmazane plamy. Właściwie zabawa tego typu nie była dobrym pomysłem dla kogoś, kto w Świecie Ludzi uchodziłby za niedowidzącego. Ale skrzydlata tak bardzo ucieszyła się na perspektywę gonitwy, że nie pomyślała o ewentualnych konsekwencjach. Cóż, nie należała do zbyt rozgarniętych.
Była całkiem szybka, ale Wenewri zdążył... coś zrobić. Nie rozumiała co, nie zwróciła uwagi na ruch. Pojęła to w momencie kiedy już prawie dotarła do niego z wyciągniętą ręką. Niewiele brakowało, ale czy Cyrkowiec tak po prostu czekał aż ta go dopadnie? Nie był głupi.
Zabawa dopiero się rozpoczęła.



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach