Skwer w centrum miasta

Fatum
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Fenrisa Arcelia Timandra Unenia Meara (FATUM) Weridust
Wiek :
Wyglądam na jakieś 24 i na tyle się czuję!
Rasa :
Kapelusznik albo niedorobiony Cyrkowiec, mentalnie coś pomiędzy.
Wzrost / Waga :
Całe 173 cm i niecałe 61 kilogramów chodzącego uroku osobistego, doprawionego gramem szaleństwa.
Znaki szczególne :
Ja cała jestem szczególna!
Pod ręką :
Jasper(czapka), o ile rękę trzymam na głowie.
Zawód :
Artystka sceniczna! Błazen - akrobata, dawca uśmiechów.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t436-fatum#2159 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1083-fatum
FatumOaza Spokoju
Re: Skwer w centrum miasta
Czw 25 Lip - 22:42
Podziwiając świat z nowej perspektywy niskopodłogowej, miałam całkiem zacny widok na nowy nabytek Nathana. Para różowych kaloszy prezentowała się naprawdę awangardowo, a ja nie byłam pewna czy zdążyłam już skomentować owy zakup. Jednak w myśl niepisanej zasady, lepiej powiedzieć coś dwadzieścia razy, niż nie powiedzieć wcale!
Wspierając się na łokciach, wskazałam palcem na kalosze.
-Znakomity wybór mój drogi! Miałam kiedyś podobne tylko fioletowe, ale zdaje się, że przegrałam je w zakładzie.
Przekręciwszy się na plecy, uniosłam ogon tak, iż mieniąca się w blasku słońca, końcówka płetwy zafalowała mi przed nosem. Po raz kolejny skupiłam się na swych talentach, starając się odwrócić zaistniałą przemianę. Gdy próby okazały się jednak bezowocne, westchnęłam tylko. Wolną ręką zgarnęłam z chodnika, to co zostało z moich spodni oraz bielizny.
-Aaa... lubiłam te spodnie!
Resztki garderoby wcisnęłam do wnętrza swego czapko-kapelusza. Po czym ponownie skupiłam uwagę na rogatym. Lubiłam konwersację, to też fakt, iż ta została, utrudniona sprawił mi pewien zawód. Być może jednak mój znajomy chciał tylko zaprezentować mi, całą gamę swych zdolności. Jeśli jednak za bardzo wkręci się w ten klimat... być może potrzebny był tu inny przekaz oraz forma pochwały?
Zastanowiwszy się przez chwilę, wydobyłam z czeluści Jaspera, sporych rozmiarów blok rysunkowy oraz, kilkadziesiąt kolorowych kredek, które rozsypały się po chodniku. Chwyciwszy pierwszą lepszą, jaka wpadła mi w ręce, zaczęłam atakować biel, papieru, która szybko pokryła się słowami, oraz kilkoma symbolami, które mogły w stanie oddać mój entuzjazm. Gwiazdki oraz serduszka, pasują zawsze i wszędzie. Z czym zgodziłby się zapewne każdy spytany czterolatek. Podobno trzeba żyć w zgodzie ze swym wewnętrznym dzieckiem... nie do końca wiedziałam gdzie i kiedy słyszałam to stwierdzenie. Ale brzmiało sensownie. Po zaledwie chwili uniosłam przed siebie kartkę opływającą kolorami, która zapewne stanowiłaby ciekawą przekąskę dla pewnej bestyjki, lubującej się w jedzeniu barw.
„Bravo! Znasz mowę zwierząt, to Twoja moc? Piszczenie myszy, naprawdę super Ci wychodzi.

Ps. Czy możesz wrócić do naszego języka? Bo nie bardzo znam się na tych zwierzęcych.

Pss. Czy Tobie też jest tak gorąco?”


Przytrzymałam kartkę przed sobą, po czym podałam ją, chłopakowi by mógł z bliska, docenić mój przejaw artyzmu. Zama zaś ponownie przewróciłam się na plecy, po czym zanurzyłam w kapeluszu rękę niemal po sam łokieć. Po dłuższej chwili wyciągnęłam z magicznego nakrycia wody, szklany dzban, wypełniony wodą.
Chodnik był nieznośnie gorący.... zbyt gorący, zaś niemal bezchmurne niebo zdawało się śmiać mi w twarz. Zmarszczyłam oczy, po czym wydała z siebie ironiczny śmiech „ha ha”, na chwilę przed tym, jak wylałam na siebie zawartość szklanego dzbana.
-On razu lepiej...
Niestety w nagłym impulsie, zapomniałam o leżących wokół mnie kredkach, oraz bloku. Zatem najpewniej i je, spotkała nagła nieoczekiwana kąpiel.

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Re: Skwer w centrum miasta
Pią 26 Lip - 7:32
Rim też tego nie rozumiała. Może nie chciała by pan Marwick ją szukał? Skoro od niego odeszła to może nie chciała wracać? Może chciała od niego odpocząć, przemyśleć wszystko albo zacząć nowe życie? Po prostu? Nie umiała odpowiedzieć na to pytanie.

Widziała, że Frank chyba nie zrozumiał, dlaczego to ona zdecydowała się pójść porozmawiać z mężczyzną. Nie chodziło tylko o to, że chce zrobić to sama czy nabrać odwagi, której naprawdę jej brakowało. Po prostu wiedziała, że Opętańcowi mężczyzna w ogóle nie odpowie. Raczej obrzuciłby go nieprzychylnym spojrzeniem i poszedł dalej. Frank nawet mógł się przekonać o tym, gdyż nieznajomy właśnie tak na niego spojrzał. Jak na coś czego nie chce oglądać na codzień. Niestety nie wszyscy byli tak przyjaźni jak tego by się chciało.
Ruszyła w stronę najbliższego baru, o którym mówił przechodzień. Wysłuchała też słów Opętańca i spojrzała na świstek papieru. Przyjrzała mu się dokładnie - wygląda jak jakaś stara mapa skarbów, albo coś co prowadzi do jakiegoś miejsca - powiedziała i spojrzała na skrzydlatego - widziałam takie mapy jak jeszcze mieszkałam na Pustyni - wyjaśniła i przyjrzała się jeszcze raz - to wygląda...dość znajomo...pamiętasz jakieś miejsce z fontanną? - zapytała, nie umiejąc sobie w tym momencie przypomnieć o Parku, w którym się spotkali. Tam chyba był początek drogi, która wskazywała mapa. Ale czy na pewno chcieli tak iść? Najpierw wolała by sprawdzić ten bar, to było jednak dla niej ważniejsze, ale była też ciekawa gdzie poprowadzi ich ta tajemnicza mapa.

Powrót do góry Go down





avatar
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Boone
Wiek :
26
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
181 cm/ 76 kg
Znaki szczególne :
Ślad po oparzeniu na całej lewej stronie twarzy
Pod ręką :
Plecak, troszkę pieniędzy i oczywiście niedziałający telefon
Broń :
Krótki miecz lub pistolet jako skrzydła
Zawód :
doręczyciel przesyłek
https://spectrofobia.forumpolish.com/t263-frank-boone https://spectrofobia.forumpolish.com/t1084-frank
FrankŻelazna Melodia
Żelazna Melodia
Re: Skwer w centrum miasta
Pią 26 Lip - 13:08
Frank jakoś zbytnio się nie przejął tym spojrzeniem nieznajomego. Specjalnie go ono nie zdziwiło, patrząc ogólnie na to, jakie sprawiał wrażenie. Toteż nie zaprzątał sobie tym dłużej głowy, tylko najzwyczajniej w świecie poszedł za Rim. Trochę już chodzili po mieście. I przyszedł chyba czas, by coś osiągnęli przez to.
- Fontanna? - zmarszczył nieco brwi i również spojrzał na mapę - No... W tym parku były fontanny. Wpadłaś przecież do jednej.
Stwierdził z lekkim uśmiechem. Chciał, by weselej na tamto wydarzenie patrzyła. Zresztą, jego w zasadzie to nawet rzeczywiście śmieszyło. Może trochę mniej to, co potem zaczęło wyrabiać się z ich ciałami. Raczej tego nie zapomni. Jego spodnie mu na to nie pozwolą.
- Czyli mówisz, że to nie jest żaden śmieć, wskazujący drogę do parku wodnego...
Dodał po chwili i zamyślił się. Szczerze, ciekawiło go, gdzie ta mapa prowadziła. Skoro Rim twierdziła, że widziała już takie, to może coś będzie tam interesującego... Pieniądze mu się na pewno przydadzą. A;e też z drugiej strony, mieli teraz większe zmartwienia. A też nie wiedział, czy zamiast skarbu nie znajdą jakiegoś potwora.
- Ale wpierw może załatwmy sprawę tej całej Pani Iris...
Stwierdził na sam koniec. Akurat w tej kwestii się zgadzał z arystokratką, że to było trochę ważniejsze. Chociaż dla niego teoretycznie nie powinno być.

ZT x 2

Powrót do góry Go down





avatar
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Nathan
Wiek :
17 lat
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
168 cm/ 50 kg
Znaki szczególne :
Blizny w okolicach rogów, szyi oraz jedną długą, rozciągającą się na tyłach głowy i przysłoniętą przez włosy.
Pod ręką :
Nic
Broń :
Brak
Zawód :
Brak
NathanNieaktywny
Re: Skwer w centrum miasta
Sob 27 Lip - 14:49
Patrzył na nią zdezorientowany, zastanawiając się, o co jej chodzi. Dopiero po chwili dostrzegł, że wskazuje ona na jego kalosze. Spojrzał na nie z lekko rozchylonymi ustami, jakby miał tam wypisane, co zamierza mu ona przekazać. Nie znalazł tam jednak nic ciekawego (no poza rzecz jasna butami), więc wrócił wzrokiem znów na Fatum i zamknął usta, po czym przełknął ślinę. Coraz mniej mu się ta głuchota podobała. A trwała już stanowczo zbyt długo, jak na jego gust. Patrzył tylko jeszcze zdezorientowany, jak cyrkowczyni zbiera resztki ubrań. Po cichu łudził się, że może jak wysili się, to słuch mu wróci. Po cichu, bo inaczej nie mógł. Dlatego zmrużył na chwilę oczy i zmarszczył czoło. Przez jakiś czas próbował odkorkować sobie uszy samą siłą woli. Niestety, supermocy w dziedzinie laryngologii nie posiadał. Dał sobie szybko spokój i tylko patrzył zrezygnowany, jakie to kolejne figle jego towarzyszka wyprawia. Z pewnym zainteresowaniem odkrył, że wyciągnęła kredki i zaczęła bazgrać nimi po papierze. Na moment postanowił nie zadręczać się głuchotą. Wstał na równe nogi i cofnął się o krok, chcąc mieć lepszy pogląd na to, co Fatum robi.

Nie odrywał wzroku od kartki aż do ukończenia dzieła przez jego autorkę. Zbliżył się nieco, by zobaczyć, co cyrkowczyni dokładnie zrobiła. Wręczenie mu pracy spotkało się z lekkim zdziwieniem. Spojrzał wpierw na pracę, a potem na autora. By na koniec znów wrócić do rysunku. Zaczął jej się przyglądać ze szczerym zainteresowaniem. Ale nie doszukiwał tam się żadnej próby komunikacji. Widział jedynie różnorakie symbole. Serduszka, gwiazdki... Bardzo to ładne było, ale niezbyt mu pomagało. Już chciał zwrócić rysunek i spytać jakoś na migi, o co chodzi, gdy dostrzegł wypisane na kartce słowa. Wciąż przez utratę pamięci miał problem z rozpoznawaniem tych symboli. Dlatego trochę mu zajęło, zanim rozczytał całość. Marszczył przy tym czoło, jakby myślał intensywnie nad bazgrołami Fatum. Bo w zasadzie tak w rzeczywistości było.

Gdy tylko skończył czytanie, przeniósł wzrok na cyrkowczynie. I odkrył, że jest ona mokra. Podobnie jak kredki i blok rysunkowy. Zauważył także trzymany przez nią dzbanek. "A więc naprawdę jest jej gorąco..." przeszło przez myśl chłopakowi. Już chciał sięgnąć po kredkę i zacząć pisać odpowiedzi, gdy w połowie kroku coś mu przerwało. Zatrzymał się momentalnie i zaczął nasłuchiwać. Dźwięki powoli wracały. Z ulgą w duchu zaczął na nowo wyłapywać odgłosy świata. Wciąż jednak pozostawała jedna kwestia, która nie dawała mu spokoju ducha.
- Halo?
Spojrzał na Fatum z nadzieją wymalowaną na twarzy. A więc... Głos miał normalny. Naprawdę cieszył się, że nie utracił tej fascynującej zdolności.
- Czy... czy ty mnie słyszysz?
Podszedł bliżej do syrenki, ściskając wciąż w ręce jej kartkę. Raczej niegrzecznie by było go upuścić. Czego zresztą i tak by nie zamierzał zrobić. Odetchnął głęboko z ulgą i zaczął znów przyglądać się uważnie temu bałaganowi, jaki narobiła dookoła. Cieszył się, że znów słyszy własny głos... Inna sprawa, czy Fatum go słyszy.
- Dlaczego się oblałaś wodą?
Spytał z lekkim zdziwieniem. Mu nie było aż tak gorąco. A przecież oblała ona przez to też kartki. Wyglądało na to, że już nic więcej na nich nie napisze. Rozwalały się, gdy Nathan lekko tknął kaloszem jedną z nich. Swoją drogą, wyglądało na to, że z kaloszami nie uda mu się zaliczyć dnia mokrego buta.

Powrót do góry Go down





Fatum
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Fenrisa Arcelia Timandra Unenia Meara (FATUM) Weridust
Wiek :
Wyglądam na jakieś 24 i na tyle się czuję!
Rasa :
Kapelusznik albo niedorobiony Cyrkowiec, mentalnie coś pomiędzy.
Wzrost / Waga :
Całe 173 cm i niecałe 61 kilogramów chodzącego uroku osobistego, doprawionego gramem szaleństwa.
Znaki szczególne :
Ja cała jestem szczególna!
Pod ręką :
Jasper(czapka), o ile rękę trzymam na głowie.
Zawód :
Artystka sceniczna! Błazen - akrobata, dawca uśmiechów.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t436-fatum#2159 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1083-fatum
FatumOaza Spokoju
Re: Skwer w centrum miasta
Sro 31 Lip - 16:03
A zatem właśnie tak, musiała czuć się smażona ryba… Przydałby się frytki, zdecydowanie tak. I jakiś dobry sos. Wyglądało na to, że poza tym, iż było mi zbyt ciepło, to robiłam się jeszcze głodna. Tyle że dziś przecież nie było jakoś bardzo upalnie. Słońce świeciło, wiał przyjemny wietrzyk. Każdy lubił taką pogodę. No, chyba że ktoś nie lubił takiej pogody… przecież miłośników deszczowej szarugi też na świecie nie brakło. Prawdę mówiąc, wpatrywałam się teraz w przelatującą chmurę, posyłając jej wymowne spojrzenie. Mówiące „A może tak mały deszczyk?”. Było za sucho… zaś zawartość dzban była jedynie kroplą w morzu moich potrzeb. Morzu… a może tak nad morze?
- Ooo, zadziałało! Wracamy do naszego dialektu, miło. I tak słyszę się dobrze i wyraźnie.
Oznajmiłam, uśmiechając się nieco mniej żwawo niż wcześniej. Nie, żeby nagle dopadł mnie smutek, czy inne paskudztwo, które uważałam za zbędne w swym kolorowym i rozdzwonionym życiu. Zwyczajnie nie czułam się tak komfortowo, jak bym sobie tego życzyła. I może dlatego, przeciągając spojrzenie po pobliskich budynkach, zaczęłam wybierać taki, do którego najłatwiej byłoby się włamać. Może w którymś, znalazłaby się dostatecznie duża i wygodna wanna pełna zimnej wody…
- Nie wiem to przez ten ogon, czuje się jak ryba wyrzucona na brzeg na piach. Jest mi nieznośnie gorąco i sucho… i potrzebuję wody. Deszczu, basenu, wanny, fontanna też się nada. Tu jest mi za sucho...
Mówiąc, poruszyłam ogonem, zaś kolorowe łuski zalśniły w słońcu niczym tysiące małych kryształów. Uniosłam przed siebie pusty, dzban, po czym zastukałam paznokciami wolnej ręki o kamienny bruk. Szukałam odpowiedniego rytmu, by po chwili podporządkować doń słowa zaklęcia. Szept, który wydobył się z moich ust, był ledwie słyszalny. Sprawił jednak, iż naczynie w mojej dłoni zafalowało, po czym nagle przemieniło się w koronkową parasolkę. Fikuśną i uroczą. Stanowiącą nieodłączną towarzyszkę, każdej młodej panienki, lękającej się zgubnego wpływu słońca, na swą delikatną cerę.
Trudno było mi się do tego przyznać, ale obecna niedyspozycja, sprawiała mi trudności w poruszaniu się. A ja byłam jak ten rekin, co to nie lubi bezruchu, który potrafił nawet go zabić! Cóż chwila spędzona na ulicy, z całą pewnością nie mogła mnie wykończyć. Mimo iż leżałam jakby, ktoś właśnie spuścił mi niezłe lanie. Ale było to irytujące! Jako że nie mogłam z oburzeniem tupnąć nóżką, by podkreślić swe zbulwersowanie… strzeliłam o chodnik płetwą ogonową, cóż efekt był mało zadowalający.. Meh, meh..

Powrót do góry Go down





avatar
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Nathan
Wiek :
17 lat
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
168 cm/ 50 kg
Znaki szczególne :
Blizny w okolicach rogów, szyi oraz jedną długą, rozciągającą się na tyłach głowy i przysłoniętą przez włosy.
Pod ręką :
Nic
Broń :
Brak
Zawód :
Brak
NathanNieaktywny
Przez chwilę jedynie przypatrywał się Fatum, nie mogąc się wręcz ruszyć z ulgi. Nie było mu się co dziwić. Pierwszy raz w życiu coś go takiego spotkało. Jeszcze nie wiedział, co to oznacza. Odbieranie mu nagle mowy i słuchu, ledwie kilka godzin po tym jak się ich nauczył, nie było raczej przyjemnym żartem. O ile miało być żartem. Powinno, patrząc na to, że cyrkowiec wszak nikomu nie zawadził. Chodził sobie tylko po mieście, nie mówiąc nawet zbyt dużo. A tu takie świństwo ktoś mu zrobił... Szczęśliwie było po wszystkim. Na jego twarzy wykwitł uśmiech, gdy jego towarzyszka odpowiedział. Słyszał ją głośno i wyraźnie. I oby nigdy więcej się już to nie zmieniało.
- Ja... Cieszę się. - wydukał wyraźnie szczęśliwy - Moje uszy na chwilę przestały działać... Bałem się, że już nie wrócą do normy. To normalne tutaj? Nie chciałbym ogłuchnąć na dobre.
Stwierdził z lekkim zmartwieniem w głosie, po czym pomasował swoje ucho prawą dłonią. Jakby próbował sprawdzić, czy nadal ono tam jest. Musiał jednak przestać, gdyż cyrkowczyni postanowiła zdradzić mu tajniki tego, jak to jest być rybą. Zmarszczył nieco czoło, przyglądając się połyskującym w świetle ślońca łuskom. Wyglądały ładnie... Co nie zmieniało faktu, że najwyraźniej Fatum miała z nimi jakiś problem. Dopiero co sam go miał, więc daleko mu było do jego bagatelizacji.
- Ja... Ja nie wiem... Mam ją skądś przynieść? Do strumienia przecież daleko!
Stwierdził niepewnie, przyglądając się ze zdziwieniem, jak kobieta stuka palcami o bruk. Nie to jednak było najdziwniejsze, a fakt, że bruk odpowiedział i zmienił jej dzbanek w parasolkę. Nathan zamrugał kilka razy, chcąc upewnić się, że dobrze widział. Z chęcią spytałby się, jak to zrobiła, ale musiał się teraz zająć sprowadzeniem jakiejś wody. Chciał zaproponować już co innego, ale wtedy syrenka dała piękny pokaz swojej siły. Z gracją plasnęła ogonem o bruk, co niestety nie przyniosło pożądanego skutku. Chłopak patrzył jedynie na jej nową kończynę, zastanawiając się, co właściwie zamierzała zrobić. A może po prostu lubiła tak plaskać ogonem? Cyrkowiec nigdy nie był nawet w połowie rybą, to skąd mógł wiedzieć, czy to przyjemne.
- Emmm... - zaczął rozglądać się na boki, jakby szukając tam ratunku - Pomóc ci wstać? Możee jakoś dojdziemy do lasu...
Przełknął lekko ślinę, uświadamiając sobie, jak daleka droga ich czeka. No ale co zrobić. Ryba musi żyć w wodzie, nieprawdaż? Nawet taka zrobiona z cyrkowca.

Powrót do góry Go down





Fatum
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Fenrisa Arcelia Timandra Unenia Meara (FATUM) Weridust
Wiek :
Wyglądam na jakieś 24 i na tyle się czuję!
Rasa :
Kapelusznik albo niedorobiony Cyrkowiec, mentalnie coś pomiędzy.
Wzrost / Waga :
Całe 173 cm i niecałe 61 kilogramów chodzącego uroku osobistego, doprawionego gramem szaleństwa.
Znaki szczególne :
Ja cała jestem szczególna!
Pod ręką :
Jasper(czapka), o ile rękę trzymam na głowie.
Zawód :
Artystka sceniczna! Błazen - akrobata, dawca uśmiechów.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t436-fatum#2159 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1083-fatum
FatumOaza Spokoju
Re: Skwer w centrum miasta
Pon 12 Sie - 15:37
Mimo nieznośnego gorąca, które sprawiało, że czułam się, tak jakbym dopiero co została zawinięta w ciepły koc… słuchałam rogatego z uwagą. Tym większą, kiedy na jego osobą dalej pochylał się jakiś nieznośny cień niepokoju. Takie rzeczy trzeba przegnać, zanim na dobre rozpełzną się po człowieku. Wtedy szukają sobie dogodnego miejsca, by zapuścić, małe i wstrętne korzonki. Wyrywa się je wtedy równie trudno co mlecze czy inne magiczne zielsko. Należało zatem chwycić za miotłę, opatrzoną napisem „Optymizm” i z zabrać się za sprzątanie, albo latanie. Miotły to fajna sprawa, raz udało mi się na jednej polatać. Szkoda tylko, że moja podniebna przygoda zakończyła się twardym lądowaniem na pniu sosny. Zanim dotarłam na ziemię, wyglądałam jak jakaś szalona wariacja na temat ekologicznego człeko-jeża.
Wysłuchawszy relacji swego nowego przyjaciela, przybrałam zamyśloną minę i kilkukrotnie przytaknęłam, wykonując dość stanowczy ruch głową. Za każdym razem dzwoneczki, zdobiące mój kapelusz, przypominały wtedy o celu swego istnienia.
-Mhm, mhm, czyli nasza niedawna pogawędka w sklepie poszła w diabły, paść kozy. Ale to nic, mamy czas i całą masę tematów. Nadrobimy! Dobrze, że ta cała głuchota była tylko chwilowa. Wiesz całkiem możliwe, że ktoś chciał Cię nastraszyć czy coś. A może przez przypadek oberwałeś rykoszetem czyjejś mocy lub zaklęcia. Tutaj takie rzeczy się zdarzają. W końcu nasza piękna kraina jest pełna cudów i dziwów. Nie wszystkie okazują się miłe, ale cóż poradzić ? Jedyne wyjście to podnieść się, otrzepać portki i ruszyć dalej. A przynajmniej ja tak robię. I wiesz co? Myślę, że to się naprawdę nieźle sprawdza.
Cóż, może w obecnej sytuacji ciężko było mi zastosować się do własnej rady. Bez nóg, chodzi się stosunkowo trudno. Przez chwilę przeczesywałam zakamarki pamięci, zastanawiając się, czy Jasper nie chowa może, czegoś co byłoby użyteczne w takich sytuacjach. Może buchnęłam kiedyś, komuś wózek inwalidzki… chyba nie, trzeba będzie to naprawić. Pomyślałam o deskorolce, którą udało mi się zdobyć w trakcie ostatniej wycieczki do świata Ludzi. Zakochałam się w tym cudzie, mimo że nie udało mi się jeszcze opanować jazdy i tych wszystkich szałowych trików, jakie znały ludzkie dzieciaki. Ale na pewno bym się nauczyły… gdyby tylko deska nie została połamana przez Arema. Facet naprawdę nie miał wyczucia… szczególnie własnej wagi, bo deska pękła pod nim jak sucha zapałka… Ale co się dziwić skoro facet, mimo że nie wyglądał, to ważył jakieś 400 kilo. Z całą pewnością był najbardziej okazałym przedstawicielem mojej cyrkowej familii.
-Możemy spróbować, choć z moich wcześniejszych doświadczeń, wiem, że płatwy średnio nadają się do chodzenia.
Mimo wszystko wyciągnęłam przed siebie ręce, po to, by móc podnieść się z ziemi przy asyście mego uczynnego towarzysza. To zawsze osłoda na serduszku, znaleźć kogoś, kto przejmuje się, tym losem. Takie rzeczy trzeba doceniać, a ja miałam już pomysł w jaki sposób. Zauważyłam bowiem, jak przez żółte tęczówki przebiegł błysk, kiedy użyłam swojego zaklęcia. Parasol, chwilowo odrzuciłam na bok, potrzebowałam obu rąk, by móc się podnieść do pozycji siedzącej.
-Przez miasto też przepływa rzeka, ale dalej … czekałby nas zatem niezły spacer. Choć lepszy niż trasa powrotna do lasu. A przy okazji, jeśli chcesz, to mogę nauczyć Cię tego całego czary-mary. Wiesz, to co przed chwilą zrobiła z dzbankiem i parasolem.
Jeśli chodzi o ocenę wagi, to również ja mogłam dokonać pewnej istnej pomyłki w obliczeniach. Cyrkowiec z wyraźną niedowagą, jeśli udało mu się sprowadzić mnie do pionu, mógł mieć spory problem z utrzymaniem owego stanu. Wynik tego skomplikowanego działania, na jakieś 116,7 % zwiastował upadek, nas obojga.

Powrót do góry Go down





avatar
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Nathan
Wiek :
17 lat
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
168 cm/ 50 kg
Znaki szczególne :
Blizny w okolicach rogów, szyi oraz jedną długą, rozciągającą się na tyłach głowy i przysłoniętą przez włosy.
Pod ręką :
Nic
Broń :
Brak
Zawód :
Brak
NathanNieaktywny
Re: Skwer w centrum miasta
Sob 17 Sie - 15:29
Przyglądał jej się uważnie, ani myśląc najwyraźniej ignorować tą radę. Niestety nie tylko dlatego, że cyrkowczyni prawiła zawsze same mądrości. W zasadzie zazwyczaj robiła coś kompletnie przeciwnego... Ale Nathan zwyczajnie nie przywyknął do tego, że ktoś mu może radzić źle. Fatum wszak była pierwszą i jedyną jak dotąd osobą, którą poznał. Niestety, chociaż słuchał uważnie, jej słowa nie zdołały kompletnie wywiać z jego łepetyny wątpliwości.
- Pewnie masz rację... - uśmiechnął się lekko, choć niepewnie - Mam tylko nadzieję, że nieczęsto mnie takie zaklęcia będą trafiać. Albo komuś przyjdzie na myśl mnie straszyć. Słuch się dosyć przydaje... A przynajmniej tak myślę. Zresztą, nogi też mi mogą odebrać i co wtedy...
Spojrzał znacząco na jej płetwy. Chyba nie do końca zrozumiał przenośnię. Jednak przynajmniej był mniej zmartwiony, niż poprzednio.
- Jakoś damy radę.
Rzucił do niej nieco pocieszająco, chwytając jej dłonie. Dla odmiany to on chciał rozwiać jej wątpliwości. Chociaż trudno było powiedzieć, by był pewny tego co mówi. Najwyraźniej nie specjalizował się w poprawianiu humoru.
- Naprawdę? Byłoby wspaniale!
Krzyknął radośnie z podnosząc cyrkowczynie do pionu. Już wyobrażał sobie te wszystkie rzeczy, które mógłby zmienić w coś innego. No w zasadzie nic mu nie przychodziło do głowy... Ale i tak był żywo zafascynowany tego typu umiejętnością. Niestety, w przypływie radości nie zorientował się, że niekoniecznie jest w stanie wyhamować w odpowiednim momencie rysowania półkola własną głową. Gdy tylko już się zdawało, że Fatum stanie na płetwy, zaczął nagle odchylać się do tyłu, ciągnąć ją za sobą. Zdążył tylko krzyknąć krótko, zanim wylądował na chodniku przygnieciony przez swoją towarzyszkę.
- Przepraszam! Przepraszam! Ja nie chciałem! Zaraz to naprawię!
Zaczął jęczeć w panice, próbując z marnym skutkiem wypełznąć spod syrenki. Czuł się winny. Był przekonany, że to on gdzieś popełnił błąd. Wszak pojęcie wagi było mu obce. Z tego samego powodu nie wiedział, że raczej nie ma szans się uwolnić bez pomocy przygniatającej go kobiety.

Powrót do góry Go down





Fatum
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Fenrisa Arcelia Timandra Unenia Meara (FATUM) Weridust
Wiek :
Wyglądam na jakieś 24 i na tyle się czuję!
Rasa :
Kapelusznik albo niedorobiony Cyrkowiec, mentalnie coś pomiędzy.
Wzrost / Waga :
Całe 173 cm i niecałe 61 kilogramów chodzącego uroku osobistego, doprawionego gramem szaleństwa.
Znaki szczególne :
Ja cała jestem szczególna!
Pod ręką :
Jasper(czapka), o ile rękę trzymam na głowie.
Zawód :
Artystka sceniczna! Błazen - akrobata, dawca uśmiechów.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t436-fatum#2159 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1083-fatum
FatumOaza Spokoju
Re: Skwer w centrum miasta
Pią 23 Sie - 0:10
I stało się co, to co stać się musiało. Skoro, żadne inne siły nie postanowiły ingerować w rzeczywistość. Zmieniając na przykład pole czy siłę przyciągania albo inne rzeczy, które można by podpiąć do teczki „magia fizyki”.
Jeśli o mnie chodziło, to cóż... nie mogłam narzekać, wszak miałam miękkie lądowanie. No może byłoby przyjemniejsze, gdyby Nathan, pełniący teraz rolę materaca, posiadał nieco większe pokłady tkanki tłuszczowej. Do i tak długiej listy swoich postanowień, dopisałam właśnie, zadbanie o to by rogaty zaczął, odżywiać się jak trzeba. Swoją drogą czy właśnie nie zbliżała się pora obiadu? Cóż w obecnym stanie, można pomyśleć jedynie o wzięciu czegoś na wynos… Chętnie zaszyłabym się teraz w jakiejś tawernie i wypróbowałam ich danie dnia. Z którego jednak bym zrezygnowała, gdyby okazał się nim ryba…
Widząc zakłopotanie i panikę, w jakie wpadał Nathan, tylko obnażyłam zęby w rozbawionym uśmiechu. Machnęłam ręką beztrosko.
-Co prawda, przepowiadam przyszłość i wróżę tylko w trzeci i siódmy dzień tygodnia, ale i tak wiedziałam, że tak się to skończy. Daj spokój.
Jako istota znana ze swej tendencji, do pogwałcania cudzej przestrzeni osobistej nie przejęłam się naszym aktualnym położeniem. Nawet jeśli w oczach przechodniów, mogło wyglądać dość dwuznacznie. Zaś większość osób, które znalazłby się na Naszym miejscu, doprowadziłby do tego celowo, lub paliłyby się teraz ze wstydu i zakłopotania. Nie lubiłam być jak większość. Zawsze ceniłam swą indywidualność i podejście do życia. I raczej ciężko o coś lub kogoś, kto mógł ten stan rzeczy diametralnie zmienić.
-Żaby to wyszło, powinieneś najpierw trochę przepakować. Bo nie jestem wcale tak lekka, na jaką wyglądam. Czekaj, no...
Wsparłam się obiema dłońmi o kamienną posadzkę, po czym podniosłam się, na tyle na ile pozwalała mi długość rąk. Dałam cyrkowcowi szansę na wydostanie się spod mego ciężaru.
W tej samej chwili jednak poczułam, że coś jest nie tak… coś się działo i to ponownie wbrew mojej woli! Chociaż… nie, cofam to! Gdyż moje życzenie właśnie się spełniało, tyle że z opóźnieniem. Łuski zaczęły bowiem wnikać w skórę zaś długi syreni ogon, rozszczepił się, pozostawiając na swym miejscu parę długich i zgrabnych nóg. Ucieszona z faktu, odzyskania kończyn, nie od razu dopuściłam do myśli pewną niedogodność związaną z ową sytuacją.
A mianowicie fakt, że mój zgrabny tyłek, oraz całą resztę mógł teraz oglądać każdy, wokół, jak i Ci wszyscy, których głównym atutem był sokoli wzrok. Może i nie należałam do przesadnie wstydliwych, a po zbyt upojnej nocy w towarzystwie wysokoprocentowych trunków uznawałam, że mały ekshibicjonizm to fajna sprawa... tak teraz nie uśmiechało mi się, latanie z gołym tyłkiem po mieście! O nie, na takie widoki trzeba sobie zasłużyć.
-To trochę kłopotliwe... ale spoko loko. Sytuacja do opanowania, daj mi tylko chwilę i już...
Po tych słowach zniknęłam spowita pod osłoną niewidzialności. Upewniłam się jednak, czy ta działa jak należy, czy też może znów doszło do jakiejś magicznej usterki i dajmy na to cześć mnie, dalej była widoczna jak szminka na kołnierzyku koszuli.

Powrót do góry Go down





avatar
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Nathan
Wiek :
17 lat
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
168 cm/ 50 kg
Znaki szczególne :
Blizny w okolicach rogów, szyi oraz jedną długą, rozciągającą się na tyłach głowy i przysłoniętą przez włosy.
Pod ręką :
Nic
Broń :
Brak
Zawód :
Brak
NathanNieaktywny
Re: Skwer w centrum miasta
Pią 30 Sie - 20:51
Nie wiedział, co jej odpowiedzieć na to. Po kilku chwilach zrozumiał w końcu, że nie wydostanie się tak łatwo i zwyczajnie oklapł na ziemi, czekając aż Fatum się ruszy. Niestety zbrakło mu jakoś słów, by odpowiedzieć na obwieszczenie kobiety o jej umiejętnościach wróżbiarskich. I o ile z początku nie był zbytnio zdziwiony, tak przy komentarzy na temat jego oraz jej wagi zmarszczył delikatnie czoło zdezorientowany. Spojrzał niepewnie na cyrkowczynię, która na szczęście w końcu pozwoliła mu się uwolnić. Nie czekając na specjalne zaproszenie, szybciutko wyczołgał się spod niej na wolność. Świeże powietrze, słoneczko i przede wszystkim możliwość ruchu.
- Ja naprawdę nie chciałem... - wymamrotał cicho, prawie że do siebie - Nic ci nie jest?
Ostatnie zdanie powiedział już głośniej, kierując je bezpośrednio do Fatum. Odwrócił się do niej z nieco speszonym wyrazem twarzy. Przynajmniej dla niego lądowanie nie było miękkie. Wciąż czuł lekki w plecach i rękach. Które zresztą nie omieszkał masować ukradkiem. Przerwał jednak tą czynność, gdy zobaczył, że kobiecie wróciły nogi. W pierwszej chwili się ucieszył, podobnie jak ona. Klątwa ogona wszak została przegnana. Natomiast potem, również podobnie jak ona, zrozumiał z czym to się wiązało. Chociaż Nathan raczej z początku nie wiedział, co się dzieje. Patrzył tylko z mieszanką radości i zdziwienia na nogi swojej towarzyszki. Potem jednak uderzyła go jakaś nieokreślona myśl, że coś tu jest nie tak... Znikąd jakby pojawiło się uczucie, przez które się zaczerwienił i odwrócił wzrok. Wstyd, no tak. Tego akurat zaznał już przed chwilą, ale trochę nie rozumiał, czemu widok cyrkowczyni od tej strony tak go speszył.
- Przepraszam, nie chciałem...
Powtórzył znów te same przeprosiny, ale tym razem jeszcze ciszej. I z innego powodu. Z tego samego, z którego się zrobił niczym burak. Zapewne poprawnie brzmiałoby to "przepraszam, nie chciałem patrzeć". Ale to ostatnie słowo gdzieś mu zniknęło. Odważył się spojrzeć dopiero po jej zapewnieniach, że opanowała sytuację. Ostrożnie skierował wzrok znów na nią, ale o dziwo, nikogo nie znalazł. Szybko natomiast połączył fakt, jako że już wcześniej używała tej sztuczki.
- Em, gdzie jesteś?
Spytał z lekkim zdziwieniem, po czym zrobił krok do przodu. Powoli jego twarz wracała do normalności, jako że odpowiednie miejsca zostały zakryte, a raczej zniknęły.

Powrót do góry Go down





Fatum
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Fenrisa Arcelia Timandra Unenia Meara (FATUM) Weridust
Wiek :
Wyglądam na jakieś 24 i na tyle się czuję!
Rasa :
Kapelusznik albo niedorobiony Cyrkowiec, mentalnie coś pomiędzy.
Wzrost / Waga :
Całe 173 cm i niecałe 61 kilogramów chodzącego uroku osobistego, doprawionego gramem szaleństwa.
Znaki szczególne :
Ja cała jestem szczególna!
Pod ręką :
Jasper(czapka), o ile rękę trzymam na głowie.
Zawód :
Artystka sceniczna! Błazen - akrobata, dawca uśmiechów.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t436-fatum#2159 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1083-fatum
FatumOaza Spokoju
Re: Skwer w centrum miasta
Sro 18 Wrz - 16:10
Nadal, skryta pod osłoną niewidzialności przyglądałam się rogatemu z lekko naburmuszoną miną. To przepraszanie za wszystko, było już naprawdę przesada ! A może, tylko mi wydawało, się to dziwne, ponieważ rzadko kiedy zdarzały mi się sytuacje, w których powinnam kogoś za coś przepraszać? Znaczy, może i inni uważali, że powinnam… ale ja sama nie widziałam takiej konieczności. Z tego, co mi wiadomo, przeprasza się, za coś czego się żałuje. A ja, gdy już podejmowałam jakieś działania, zwykle byłam pewna ich słuszności na jakieś sto siedem procent. Najbardziej żałuje się, tego czego się nie zrobiło! A ja nie lubiłam tracić szans na zdobywanie nowych doświadczeń, nawet jeśli te wymagały nieco poświęcenia od innych...
Z kapelusza, szybko wyciągnęłam kilka ubrań. W szybkim i sprawnym ubraniu się pomagałam sobie telekinezą, to też bluzki, spodenki, a nawet bielizna wirowały teraz w powietrzu, niczym opętane przez jakiegoś wściekłego ducha mody. Gdy już zdecydowałam się co na siebie włożyć, zbędna garderoba powędrowała z powrotem w czeluści mego magicznego nakrycia głowy. Cała reszta zaś, systematycznie zaczęła lądować na moim ciele, co dało dość komiczny efekt, bowiem moje ciało nadal było niewidoczne, w przeciwieństwie do ubrań.
-Tutaj jestem, daj mi chwilę!
Zawołałam tylko, w stronę rogacza w czasie jak wciągałam na siebie wyjątkowo wysokie buty, na których połyskiwały srebrne klamry oraz ćwieki. Nabytek ze świata ludzi, pochodzący z bardzo ciekawego sklepu. Naprawdę ciekawego, to też dziwiło mnie, że w środku dnia jakoś nikt się w nim nie kręcił. Może to kwestia słabej reklamy? Kto tam wie, co siedzi w głowie ludziom. Magiczne reklamy bywają zabawne, już nie raz natknęłam się na gadający plakat, albo próbki produktów, latające za tobą tak długo aż w końcu ich nie spróbujesz. Lustrzani handlarze znają się na swoim fachu, nie ma co.
Gdy w końcu, byłam już przyzwoicie odziana, ruszyłam w stronę swego uroczego kompana. Rumieńce, jakie pokrywały jego twarz, sięgały nawet czubków jego szpiczastych uszu. Za jedno z tych uszu, właśnie delikatnie pociągnęłam.
-Daj już spokój z tym przepraszaniem. Przecież, mówiłam, że nic się nie stało. Mnie nic nie jest. A co najważniejsze, znowu mam wszystko tam gdzie trzeba!
Oznajmiłam, zrzucając z siebie niewidzialność. Moje oczy błyszczały teraz soczystym fioletem, zaś włosy lśniły aksamitną czernią, przez którą przebijały się kolorowe pasemka w różnych odcieniach, różu, fioletu i turkusu. Z tyłu cała, można było zauważyć cienki, acz długi czarny ogon, zakończony strzałką. Cała reszta zaś wyglądała dość normalnie.
- O czym my to wcześniej… a tak! Nauka zaklęcia. Mogę Cię nauczyć, ale musisz wiedzieć, że to nie łatwe, będziesz musiał bardzo długo ćwiczyć i uzbroić się w … Cierpliwość. Dla mnie to był horror, szczególnie ta część z cierpliwością. Ale warto.
Opowiedziałam, wzdrygając się teatralnie, gdy padło jedno ze znienawidzonych przeze mnie słów. Wliczało się do nich również: spokój, bezruch, nuda, obowiązki… Dalsze wymienianie mogłoby mi zająć jeszcze trochę czasu.
-Ale najpierw obiad! Nie wiem jak Ty, ale ja zrobiłam się naprawdę głodna. Trzeba wybrać jakąś karczmę, zjeść coś i obowiązkowo oblać nową znajomość. Pasuje Ci to?
Spytałam, kładąc ręce na biodrach i przekrzywiając głowę w bok, niczym zdziwiony kot.

Powrót do góry Go down





avatar
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Nathan
Wiek :
17 lat
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
168 cm/ 50 kg
Znaki szczególne :
Blizny w okolicach rogów, szyi oraz jedną długą, rozciągającą się na tyłach głowy i przysłoniętą przez włosy.
Pod ręką :
Nic
Broń :
Brak
Zawód :
Brak
NathanNieaktywny
Re: Skwer w centrum miasta
Pią 20 Wrz - 16:32
Cyrkowiec zaczął rozglądać się zdezorientowany w poszukiwaniu Fatum. I mimo że był w tym zajęciu bardzo staranny, to po towarzyszce nie było ani śladu. Jego uwagę przykuły dopiero wołanie i ubrania wydobywające się z nicości, które następnie stopniowo wlatywały na odpowiednie miejsce, tworząc czyjąś sylwetkę. Nathan zamrugał kilka razy, zdziwiony tym niezwykłym fenomenem. Niewidzialność była w tym momencie jeszcze bardziej osobliwa, niż mu się wcześniej zdawało. Długo jednak to nie trwało, ponieważ cyrkowczyni nagle postanowiła się zmaterializować. Wypełniając lukę w przestrzeni, jaką tworzyły zwisające na niewiadomo czym ubrania. W dodatku ciągnąc go za wciąż lekko zaczerwienione l ucho, na co lekko zmarszczył brwi, odwracając się w jej kierunku.
- Jaa... Wiem. Ale tak po prostu nie wypada. Chyba. - zawahał się chwilę, dopiero wtedy zauważając jej kolejne zmiany wyglądu - Amm... Zmieniłaś się znowu.
Dodał po chwili, zaciekawiony nagle jej nową fryzurą i w ogóle wyglądem. Trochę z oporem, ale poszedł za jej radą i spróbował zapomnieć ten nieprzyzwoity dość widok sprzed chwili. Słysząc o nauce zrobił przez chwilę zamyśloną minę, oceniając chyba słowa Fatum. Cierpliwość... Nie można mu było jej odmówić, aczkolwiek przestroga towarzyszki musiała go skłonić do zrewidowania swoich chęci. Długo zastanawiać się nie musiał, bo padła propozycja posiłku. W zasadzie to robił się już troszkę głodny...
- Myślę, że tak. Skoro tyle nauka zajmie, to chyba lepiej wpierw zjeść. By czasem nie umrzeć z głodu po drodze...
Odpowiedział jej z lekkim uśmiechem. Jego uszy lekko drgnęły gdy usłyszał określenie "oblać". Nie przychodziło mu do głowy, jak można oblać znajomość i czym to zrobić, ale postanowił że później o to wypyta. Podobnie zresztą o karczmę.
- Em, to może prowadź... Do tej całej karczmy.
Stwierdził na koniec, rozglądając się badawczo dookoła i szukając wspomnianego miejsca. Rzecz jasna nawet nie wiedział jak wygląda. Dlatego ruszył za Fatum wierząc, że ona wie.

ZT x 2

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Re: Skwer w centrum miasta
Pon 16 Gru - 21:38
Nadal trochę średnio się czuła, bolała ją głowa czasem coś tam kaszlała ale było o wiele lepiej niż przez ostatnie kilka dni. Naprawdę przesadziła, ale tego dnia było tak przyjemnie...gorąco. Temperatura bliższa temu co znała z Pustyni dlatego postanowiła wybrać się na spacer. Miała ze sobą małą torbę przez ramię, w której miała trochę swoich pieniędzy. Na nogach jedyne, wysoko wiązane buty, a na sobie sukienkę bez rękawów z golfem, która zakrywała jej dekolt oraz nieładną bliznę, ale też sprawiała, że mogła poczuć się swobodnie. Spódnica sukni sięgała nad jej kolana.
Bestie zostały w Hostelu, było chyba dla nich za goraco, albo się bardzo rozleniwiły. Nie wiedziała do końca.
Spacerowała spokojnie i nawet nie zauważyła jak jakiś trzech typków zaczeło za nią iść, uśmiechając się, śmiejąc i coś do siebie szepcąc. Nagle jeden podbiegli do niej i zaciągnęli za jakiś budynek, do ciemności, śmiejąc się i ewidentnie pragnąć zabawić się z nią. Jeden zakrywał Rim usta, dlatego nie mogła wołać o pomoc, a pozostali zaczęli się do niej powoli dobierać. W końcu kto im tam pomoże, a nie ważne, że to Upiorna. Raczej nie wyglądała na znaną.

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Re: Skwer w centrum miasta
Pon 16 Gru - 21:54
Dzień był przerażająco upalny.
Temperatura wcale nie sięgała wysoko, a jednak Aeron, ubrany w elegancki mundur, czuł się tak, jakby podróżował po Pustyni. Miał parę załatwień w mieście i jako szlachcic musiał się prezentować, dlatego też nie mógł pozwolić sobie na zwiewną koszulę i spodnie z lekkiego materiału.
Marynarka grzała jak szalona a stójka przy szyi uciskała jak nigdy. Zły na siebie, że wybrał właśnie ten dzień na załatwianie interesów, chodził od budynku do budynku. Miejsca nie były od siebie specjalnie oddalone dlatego nie zabrał konia. Z resztą, ostatnio udało mu się nabyć coś znacznie ciekawszego od zwykłego wierzchowca.
Wszedł w ciemny zaułek, przeklinając wszystko i wszystkich, poprawiając ubranie które oblepiało nieprzyjemnie jego ciało. Jeszcze tylko jedna rzecz, nawet niezbyt ważna, i będzie mógł wrócić do domu. Do zamku. Chlodnego i położonego w górach.
Szedł dość szybkim, pewnym krokiem ale pozostawał czujny, dlatego gdy usłyszał śmiechy, zatrzymał się i ostrożnie, zaciekawiony, wyjrzał zza zaułka.
Zmarszczył brwi. Trzech mężczyzn szarpało się z kobietą. Kurtyzaną? Nie, jeden zakrywał jej usta...
Wyszedł na spotkanie sukinsynów, którzy postanowili zabawić się, niekoniecznie z przyzwoleniem napotkanej damy. Miał groźną minę a czarny mundur dodatkowo podkreślał efekt.
Nie zatrzymywał się, tylko od razu naparł na pierwszego, odpychając go od nieszczęsnej. Był wyższy i emanował dostojeństwem, dlatego nie miał problemu z odgonieniem gagatków.
- Co wy wyprawiacie? - rzucił, zły na tamtych - Wynocha mi stąd, pókim dobry. - warknął ostrzegawczo. Oczy mignęły niebezpieczną czernią.
Jeden próbował dyskutować, ale drugi chyba rozpoznał z kim ma do czynienia, bo pociągnął kolegę i oddalili się pospiesznie, zostawiając ofiarę i jej wybawcę samych.
Aeron jeszcze przez chwilę patrzył za nimi, cały nabuzowany, gotowy do walki i wściekły. Głównie na upał. Pot ściekał mu po czole i drażnił, łaskocząc skórę.
- Nic pani nie jest? - zapytał w końcu, odwracając się do kobiety. Szybkie spojrzenie na twarz... Rogi? Była Upiorną Arystokratką? Niemożliwe. Znał wiekszość rodów. Nie przypominał sobie nikogo z przedstawicieli, kto miałby takie rogi i wygląd. A pamięć miał dobrą.
Wyciągnął dłoń by jej pomóc, jakoś podtrzymać na duchu.
- Nie zrobię pani krzywdy. - zapewnił a jego lico złagodniało - Przy mnie, jest pani bezpieczna.

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Re: Skwer w centrum miasta
Pon 16 Gru - 22:50
Od razu schowała się za nowo przybyłym, gdy została uwolniona. Była przerażona, nigdy jej się jeszcze nic takiego nie przytrafiło, ale wiedziała doskonale czego oni od niej chcieli. Jednak ktoś przyszedł jej pomóc za co była bardzo wdzięczna.
Gdy tylko napastnicy uciekli przed nieznajomym, opadła na kolana oplatając się ramionami i trzęsąc lekko. Próbowała się uspokoić.
- N...nic - odpowiedziała i podniosła wzrok na swojego wybawce i otworzyła szeroko oczy. Przełknęła ślinę i przyjęła jego pomocną dłoń. Wstała i otrzepała kolana - ja...dziękuję bardzo za pomoc - powiedziała cicho z lekką obawą. Miała do czynienia z Upiornym i to raczej jakimś na wysokim stanowisku, albo jakiś ważny...miała takie wrażenie. Dlatego też się trochę obawiała. To co jej wpojono było niestety jeszcze bardzo mocne. W szczególności teraz, gdy tatuaże na jej policzkach oraz przedramionach były bardzo dobrze widoczne.
- Przepraszam...za kłopot - powiedziała jeszcze i ukłoniła się nisko, żeby go tylko nie urazić. Miała nadzieję, że nie będzie chciał od niej za wiele, w końcu nie miała prawie nic, więc nie wiedziała nawet jak mogłaby się mu odwdzięczyć.
Odważyła się jednak spojrzeć mu w oczy i zatraciła się w nich. Jeszcze nie widziała takich kolorowych...

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Re: Skwer w centrum miasta
Sro 18 Gru - 19:22
W pewnym sensie jej zachowanie mu schlebiało. Dawno już nie miał do czynienia z tak zachowującą się kobietą. To nie tak, że miał słabość do takich bezbronnych. On zwyczajnie chciał czuć się w pełni mężczyzną, a trudno coś takiego osiągnąć kiedy rozmawia się z kobietami twardymi jak skała lub oziębłymi jak góra lodowa. Stęsknił się za zwykłym, niewinnym flirtem. Dlatego też kiedy schowała się za niego, wypiął dumie pierś i odgonił intruzów. Może nie powinna mu ufać... A jednak. Rogata wydawała się być zagubiona, dlatego postanowił jej pomóc.
Upał wcale nie zelżał, mimo iż znaleźli się w cieniu. Aeron czuł, że się przegrzewa. Nie była to wcale komfortowa dla niego sytuacja.
Kiedy odeszli, pomógł jej wstać i szybko obejrzał, w poszukiwaniu obrażeń. Na szczęście nic jej nie zrobili o czym z resztą postanowiła go zapewnić. Miała ładny, melodyjny głos, przyjemny dla ucha.
W jej wyglądzie było jednak coś... innego. Miała rogi, teraz widział je dokładnie i były podobne do jego własnych ale mniejsze i umiejscowione inaczej. Czyżby była z nim spokrewniona? Nie zdziwiłby się czemuś takiemu, bowiem jego ród, chociaż poukrywany, był liczny. On jako głowa musiał zdawać sobie sprawę z istnienia kuzynostwa.
Delikatnie zmarszczył brwi na widok wzorów na jej twarzy. Była ładną kobietą, dlaczego więc ktoś postanowił namalować jej na policzkach te... wąsy? Czy dobrze widział?
Po krótkich oględzinach odkrył też cętki. Szybko zrozumiał z kim miał do czynienia. Całą swoją niechęć musiał odsunąć na bok, bo jako gentleman miał do czynienia z płcią piękną. Z resztą... czy ktokolwiek wybiera sobie pochodzenie i rodziców? Prawdopodobnie jeden z nich był w jej przypadku Dachowcem. Nie chciał drążyć tematu bo nie zmieniłoby to jego podejścia.
Ujął jej rękę i pochylił się w ukłonie, kiedy ona przeprosiła za kłopot. Uśmiechnął się do niej zalotnie i patrząc w górę, prosto w jej fioletowy oczy, ucałował wierzch dłoni.
Podaj mi dłoń, a powiem ci kim jesteś - to powiedzenie sprawdzało się w jej przypadku idealnie, bo mężczyzna wyczuł, że napotkana Upiorna raczej nie należy do nieprzywykłych do pracy Arystokratek. Lekkie zgrubienia skóry zdradzały ciężką pracę. Kim była ta osoba?
- Żaden kłopot, miła pani. - powiedział puszczając dłoń i prostując się - Cieszę się, że mogłem ustrzec panią od tych... - spojrzał za typkami i nie dokończył, zachowując wulgarne określenie dla siebie - Nazywam się Aeron Vaele, do usług. - zamknął na chwilę oczy, nie tracąc na uśmiechu. Jeśli faktycznie miała coś wspólnego z Upiornymi Arystokratami, to nawet jeśli była nieślubnym dzieckiem czy wyrzutkiem, z pewnością słyszała o młodym dziedzicu Vaele, który niedawno postanowił ogłosić się księciem. Było nie było, ten konkretny szlachcic był rozpoznawalny.
Trochę za szybko się podniósł, bo poczuł jak kręci mu się w głowie a przed oczami zaczynają pojawiać się ciemne plamy. Zdecydowanie, było mu za gorąco w tym cholernym mundurze, zapiętym pod samą szyję.

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Re: Skwer w centrum miasta
Sro 18 Gru - 20:30
Nie za bardzo wiedziała co ma zrobić, gdy mężczyzna nagle się przed nią pokłonił. On był prawdziwym Arystokratą, a nie jakąś podróbką taką jak Rim. Zdawała sobie z tego doskonale sprawę, dlatego nawet nie próbowała takowej udawać. Nie była pewna siebie, nie była dumną szlachcianką. Była po prostu jakimś podrzędnym czymś....sama nie wiedziała czym....
Zarumieniła się mocno, gdy ucałował jej dłoń. Zupełnie się tego nie spodziewała....Uciekła wzrokiem w bok ale co chwila wracała do jego niesamowitych oczu. Gdyby umiała rysować zaraz by je chciała uwiecznić....szkoda, że nie potrafiła.
Uśmiechnęła się do niego - do...dobrze, że był Pan w pobliżu - powiedziała, starając się nie brzmieć zbyt sztywno albo tym bardziej niegrzecznie. Cieszyła się naprawdę, że ktoś się znalazł i że w ogóle postanowił jej pomóc. Nie zdziwiłaby się jakby ktoś się dołączył, albo zobaczył i poszedł dalej.
Jego nazwisko nic jej nie mówiło. Mógł to rozpoznać w jej oczach. Nie było nagłego rozpoznania, nagłego wzrostu szacunku. Patrzała na niego cały czas dokładnie tak samo - ja...jestem Rim....Rim Huriya - przedstawiła - miło mi Pana poznać - i kolejny dowód. Nie tytułowała go jak powinna. Albo tylko wyglądała jak Upiorna, albo wychowywała się gdzieś na odludziu. Chyba nie było innego wyjaśnienia.
Zmarszczyła brwi i spojrzała na niego zmartwiona - czy wszystko w porządku? - zapytała niepewnie i rozejrzała się czy tamci na pewno nie wracają. Mężczyzna miał lepkie włosy od potu do tego chyba raczej niezbyt dobrze się ubrał na taką pogodę jak na kogoś kto nie pochodzi z Pustyni.... a przynajmniej na takiego nie wyglądał. Widziała sporo ludzi, którym było za ciepło, ale nie mogła być pewna, że w tym wypadku to dokładnie to samo.

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Re: Skwer w centrum miasta
Sro 18 Gru - 22:27
Rozmowa z nią była przyjemnie prosta i miła. Aż dziw, że rozmawiał z Upiorną Arystokratką. Gdzie się taka uchowała? A może źle założył i kobieta wcale nie należała do rasy rogatych. Przyglądał się jej uprzejmie i uśmiechał do niej, kiedy tylko napotkał jej spojrzenie. Miała ładne, fioletowe oczy ale widział w nich tyle smutku... Ciekawość była naprawdę silna. Gdyby nie to, że nie wypadało wypytywać na środku ulicy nowo poznaną osobę, przeprowadziłby maleńkie śledztwo. Chociaż... kto wie? Może to spotkanie nie zakończy się po prostu skinieniem głowy i odejściem każdy w swoją stronę?
- Faktycznie. Dobrze, że przechodziłem. - potwierdził - Taki już mój dar: Znaleźć się o odpowiedniej porze, w odpowiednim czasie. - zaśmiał się szczerze - Dzięki temu zdążam wyratować z opresji tak piękne damy. Dziś też mi się udało. - puścił jej oko, nie mogąc przepuścić okazji do flirtu. Bądź co bądź, lubił towarzystwo kobiet.
Miała piękny uśmiech. W połączeniu ze smutkiem skrytym w oczach, tworzyła w ten sposób śliczny obraz. Obraz zadumy i jakiejś tęsknoty. Ale za czym? Może dowie się od niej samej.
Jej nazwisko nie powiedziało mu nic, co tylko wzmogło ciekawość. Będzie musiał pogrzebać w księgach, może przeoczył jakiś ród?
- Huriya? - mimo wszystko brzmiało egzotycznie - Proszę wybaczyć wścibstwo ale... skąd pani pochodzi? - zapytał grzecznie.
Nie tytułowała go, co przyjął ze swoistą ulgą. Lubił kiedy ktoś okazywał mu szacunek, ale ta kobieta była tak szczera w ruchach i mowie, że nie mógł jej posądzać o chamstwo a jedynie niewiedzę. Postanowił postępować z nią delikatnie, bo jeśli ma się czegoś dowiedzieć, nie może naciskać.
Pogłębił uśmiech kiedy zadała pytanie. Nie może okazywać słabości przy damie a jednak czuł, że zaraz padnie jej do stóp. Nawet jeśli będzie to wyglądało naprawdę romantycznie, to jednak przegrzanie nie miało nic wspólnego z romantyzmem. Pot, hiperwentylacja i utrata przytomności rzadko są pociągające, zwłaszcza razem.
- Ekhem… Tak. - powiedział dotykając kołnierzyka i odchylając nieco stójkę - Może przejdziemy gdzieś... - drugą ręką złapał się ściany - ...na ławeczkę może? - zamknął oczy i potrząsnął głową, odganiając mroczki sprzed oczu, które zakrywały mu postać ładnej Upornej - Chyba... - zachwiał się ale utrzymał na nogach.
Przez chwilę stał w milczeniu i oddychał szybko, dotleniając mózg i ciało. Nagle jednak otworzył oczy i spojrzał na nią całkiem poważnie. Sięgnął do kieszeni i wyjął z niej monetę, dużą i złotą. Wręczył jej pieniądz bez wahania.
- Proszę posłuchać... - wysapał - Niedaleko jest stragan z wodą. Proszę kupić butelkę wody i wrócić tu... do mnie. - poprosił najpoważniej i najszybciej jak umiał, bo czuł, że jest na skraju - Nie czuję się najlepiej... Poczekam tu. Pod ścianą. - zachwiał się ponownie i oparł o mur. Osunął się po nim do siadu, oklapł ciężko na ziemi i odchylając mocno kołnierzyk, łapał oddech. Było mu coraz ciężej, ale przecież nie był wymoczkiem. Da radę.
O ile kobieta zechce mu pomóc.

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Re: Skwer w centrum miasta
Sro 18 Gru - 23:12
Zaśmiała się nieśmiało i zarumieniła słysząc jego słowa. Powoli się rozluźniała. Nie wydawał się taki zły jak myślała. I też nie był taki sztywny jak na przykład pewna Arystokratka, którą kiedyś spotkała, ale wolała o tym nie wspominać. Trzymała lekki dystans i starała się unikać patrzenia prosto w oczy, ale jakoś nie potrafiła. Za bardzo ją do siebie przyciągały.
Gdy usłyszała pytanie, od razu przypomniała sobie, że to nie był najlepszy pomysł by go używać - ja...ja pochodzę z Namalowanej Pustyni - przyznała lekko drżącym głosem. Uciekała wzrokiem, ale nie kłamała, nie potrafiła i miała wrażenie, że teraz nie powinna. Nie kontynuowała, nie wiedziała co powiedzieć. Jeśli nie powie wszystkie skoro o to dokładnie nie pytał, to chyba nie będzie to kłamstwo ani oszukiwanie prawda? Mogła...mogła się nie domyślić o co mężczyzna dokładnie pyta. Na pewno jednak było widać, że coś ukrywa.
Teraz już była pewna co się dzieje. Nim zdążył jej wydać polecenie, lekko go podparła - proszę powoli usiąść - powiedziała, upewniając się, że są w cieniu - ja...ja zaraz wrócę, proszę się trzymać i ... i rozpiąć trochę koszulę - powiedziała szybko i pobiegła w stronę straganów. Nie była pewna czy wydawanie poleceń komuś z wyższych sfer było dobrym pomysłem, ale musiała reagować. Widziała wiele takich sytuacji i wiedziała, że trzeba działać szybko. Inaczej może się to skończyć bardzo źle.
Dość szybko wróciła z butelką chłodnej, ale nie zimnej wody, którą od razu mu podała, druga, która ewidentnie była bardzo zimna, została zawinięta w szmatkę - i przyłożona ostrożnie do jego głowy, by ją schłodzić - proszę pić powoli - powiedziała spokojnie i niepewnie rozpięła mu samą marynarkę, zachęcając by ją zdjął. Nikogo tam nie było, a lepiej, żeby jego ciało mogło swobodniej oddychać. Jeszcze jedną butelkę wyciągnęła z torby i postawiła obok, wcześniej ją lekko odkręcając, żeby mu ułatwić dostęp - ja...poczekam, aż się Pan lepiej poczuje.... - powiedziała łagodnie i faktycznie trwała przed nim w przykucu, czekając i co chwila poprawiając okład, żeby nadal był dość chłodny. Z głowy przeniosła go potem na kark i bok szyi by organizm mógł wrócić do swojej temperatury.

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Re: Skwer w centrum miasta
Czw 19 Gru - 23:39
Pochodziła z Pustyni? To tłumaczyło jej intrygujący kolor skóry, oczu i ogólną aparycję. Nie wyglądała na zmęczoną, spoconą czy jakkolwiek zgrzaną. Można powiedzieć, że jej zazdrościł. Gdyby nie okoliczności, zrzuciłby z siebie ten piekielny mundur, oblał się wodą by się schłodzić... Nie. Był w Mieście Lalek, w centrum. Nie wypadało biegać z gołą klatą, nawet w taki upał.
Nie skomentował jej słów dotyczących pochodzenia, bo zaczął się przegrzewać. Pokiwał głową gdy zaczęła mówić, ale nie przyswajał sensu tych wszystkich, wypowiedzianych słów. Popatrzył tylko za nią kiedy odchodziła.
Jakże mógł być taki głupi? Dał jej pieniądze i pozwolił odejść. Nie nauczył się jeszcze, że świat nie składa się jedynie z życzliwych istot? A może wierzył, że ona wróci? Że nie okaże się być kolejną, łasą na złoto kreaturą...
Usiadł pod ścianą i dyszał, hiperwentylował. Mroczki ograniczały widzenie a on starał się z nimi walczyć, wytężając wzrok. Niechcący wyzwalał przy tym moc, przez co jego twardówki co chwilę zachodziły czernią.
Gdy nagle usłyszał kroki, odwrócił się w stronę ich źródła i spojrzał na osobę która postanowiła się zbliżyć. Jakież było jego zaskoczenie gdy okazało się, że poznana Upiorna wróciła z butelką.
Zamknął oczy i stęknął kiedy się odezwała a gdy przełożyła mu coś chłodnego do głowy, westchnął z ulgą. Od razu poczuł się lepiej.
Spojrzał na nią uważnie, oddychając łapczywie kiedy rozpięła mu ubranie. Nagle poczuł wstyd, że musi ją zmuszać, by zajęła się nim jak dzieckiem.
- Achhh... Niech diabli wezmą kulturę! - warknął marszcząc brwi i zdjął z siebie pospiesznie marynarkę a następnie sięgnął pod kołnierzyk i pociągnął za niego. Guziki odpuściły pod szarpnięciem a oczom Rim ukazała się naga pierś mężczyzny. Dobrze zbudowanego mężczyzny.
- Dziękuję. - powiedział, uspokajając oddech. Wróciło normalne widzenie a kiedy wziął łyka chłodnej wody, poczuł jak ogarnia go spokój.
Kucała przy nim, zatroskana. Śliczna. Uśmiechnął się do myśli.
- Raczej kiepski początek znajomości. - uśmiechnął się - Cóż, autoprezentację szlag trafił ale przynajmniej jesteśmy kwita. Ja odgoniłem tamtych, a pani uchroniła mnie od udaru. Dziękuję. - dodał i westchnął z ulgą - Może dałaby się pani zaprosić na... Hmm, zabrzmi to szczeniacko. - zaśmiał się cicho - Na lody? Lub inny, chłodny deser? Ten upał jest okropny... Chociaż po pani nie widać zmęczenia. Słońce pani służy, wygląda pani kwitnąco!

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Re: Skwer w centrum miasta
Pią 20 Gru - 0:10
Starała się spieszyć, żeby na pewno mu pomóc. Nie chciała wracać teraz do Kliniki, a tym bardziej z kimś, dlatego miała nadzieję, że ten prowizoryczny okład oraz chłodna wodą mężczyźnie pomogą. Nawet przez moment nie pomyślała o tym, żeby go okraść. Nie była tego typu osobą. Owszem...raz okradła pana Marwicka, ale została szybko złapana i w sumie dzięki temu, jeszcze żyje, bo byłoby z nią kiepsko.
Czekała cierpliwie, ze zmartwioną miną. Odsunęła się delikatnie, gdy Vaele nagle postanowił zdjąć samemu marynarkę oraz rozpiąć koszulę. Nie mogła spojrzeć w stronę jego klaty ale szybko uciekła wzrokiem w bok. No cóż...była raczej niewinną dziewczynką, która i tak widziała już więcej niż powinna w swoim życiu i doskonale wiedziała o pewnych kwestiach, w których....na szczęście....nie miała doświadczenia. A tym bardziej takiego jak jej zmarła matka.
Uśmiechnęła się delikatnie, z wyraźną ulgą wypisaną na twarzy - nie ma pan za co - powiedziała i odwinęła drugą butelkę ze szmaty i podała mu ją. Już powinno być dla niego na tyle dobrze, że może wypić też coś zimniejszego.
Zaśmiała się i przytaknęła mu głową. Fakt, byli teraz kwita. I była mu naprawdę wdzięczna za to, że pojawił się tuż za rogiem i postanowił się zainteresować dziwnie wesołymi mężczyznami, którzy postanowili ją zaczepić.
Jej oczy aż się zaświeciły, gdy powiedział o lodach. Jadła je tylko raz. Gdy trafiła do Miasta Lalek i natrafiła na pewnego dziwnego Kapelusznika. Od tego czasu nie miała jeszcze okazji. Uciekła wzrokiem - ja...chętnie....ale nie chce robić więcej problemów - powiedziała przepraszająco. Nie wymigiwała się. Widać było, że naprawdę chciałaby pójść, ale raczej jej charakter jej na to nie pozwalał - i...nie jestem żadna pani...jestem po prostu Rim - dodała jeszcze nieśmiało. Nie lubiła jak ktoś się do niej zwracał per pani. Nie czuła się na tyle dojrzała by tak było. Była po prostu jakąś nic nieznaczącą dziewczynką, a nie jakąś panią, żeby ją tak nazywać.
Nie skomentowała jego ostatnich słów, zarumieniła się jednak bardzo wyraźnie, mimo ciemnej karnacji. Pochodziła z Pustyni, spędziła tam całe swoje życie. Ale wolałaby się przyzwyczaić też do niższych, które tutaj były o wiele częstsze niż te do których przywykła. Ale cóż.

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Re: Skwer w centrum miasta
Sob 28 Gru - 20:56
Dzięki wodzie poczuł się o wiele lepiej. Początkowo zakładał, że Rim po prostu odejdzie w swoją stronę, mając gdzieś los Upiornego Arystokraty. Pomylił się, bo wróciła ale gdzieś z tyłu głowy zapaliła mu się lampka bezpieczeństwa. A co jeśli wróciła, bo liczy na jakąś nagrodę za uratowanie?
Aeron nie należał do specjalnie hojnych, ale potrafił docenić pomoc czy jakieś wyjątkowe zasługi. Postanowił, że kiedy tylko będzie miał możliwość, odwdzięczy się dziewczynie.
Przystała na pomysł deseru, dlatego Arystokrata uśmiechnął się i trzymając ściany, podniósł najpierw na klęczki, potem już do pionu. Było mu chłodniej i bardziej komfortowo, teraz gdy się napił i pozwolił sobie na rozpięcie koszuli.
Poprawił materiał na piersi dopuszczając więcej powietrza i skłonił się przed nią, ująwszy jej dłoń. Pocałował jej wierzch i uśmiechnął się szczerze.
- Jeszcze raz dziękuję. - powiedział i wyprostował się - Chodźmy zatem, "po prostu Rim". Nieopodal jest dobra lodziarnia.
Nie prowadził jej daleko. W zacisznym kącie skwerku faktycznie znajdował się lokal serwujący lody we wszystkich smakach jakie dotąd odkryto. Mężczyzna nie zachodził tu zbyt często ale znał sieć tych lodziarni ponieważ swego czasu kupował tu lody dla swojej... rodziny? Cóż, można tak to nazwać.
Przepuścił ją w drzwiach i wskazał wolne miejsce, na uboczu, z dala od wścibskich oczek mieszkańców. Dzięki temu będą mieli spokój.
- Zastanawia mnie twoja historia, Rim. - zaczął bez ogródek, usadawiając się na krześle - Zechciałabyś opowiedzieć mi co nieco o sobie? - zapytał uśmiechając się do niej lekko - Oczywiście, w ramach rewanżu, ja zdradzę kilka słów o mnie. Jeśli tylko masz ochotę posłuchać, naturalnie.

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Re: Skwer w centrum miasta
Pon 30 Gru - 21:29
Zbliżyła się, widząc, że chce wstać. Asekurowała go. Co prawda musiało to śmiesznie wyglądać, bo był od niej sporo wyższy no i większy, ale cóż...taka już była. Instynktownie starała się pomagać innym. Zarumieniła się mocno, widząc jego zachowanie. Nie przywykła do tego, ale uśmiechnęła się też nieśmiało przy tym - na..naprawdę nie ma za co - powiedziała szczerze, wyraźnie zakłopotana całą tą sytuacją.
Przytaknęła mu. Skoro tak bardzo chciał ją zaprosić, to niegrzecznie było by mu odmawiać. Nim jednak ruszyli, przypomniała sobie jeszcze o czymś - zostało jeszcze trochę - powiedziała niepewnie i oddała mu resztę za wodę. W końcu dwie butelki nie kosztują jednej złotej monety. Nie mógł jednak dostrzec smutku w jej oczach, nie tego związanego z tym, że musi oddać pieniądze. Naprawdę jej chyba na nich nie zależało aż tak, żeby go okradać. Widać wszystkie jego myśli były nietrafne.
Weszła do środka i rozejrzała się zachwycona. Usiadła we wskazanym miejscu, zastanawiając się jakie smaki tutaj można dostać oraz jaki by chciała spróbować.
Słysząc jego prośbę spięła się mocno i spojrzała na niego wystraszona. Może to jednak nie był najlepszy pomysł, żeby z nim iść do tej lodziarni. Skuliła się na krześle - ale...moja historia nie jest w ogóle ciekawa - powiedziała, wpatrując się w stół - wychowywałam się w koczowniczej rodzinie Dachowców na Namalowanej Pustyni, mieszkałam z mamą i wujkiem....dość niedawno ich opuściłam i trafiłam tutaj...nie...nie wiem co by pan jeszcze chciał wiedzieć - zamknęła oczy i westchnęła. Nadal pamiętała bardzo dokładnie obraz matki, leżącej w kałuży krwi. Pewnie długo się go nie pozbędzie...o ile kiedykolwiek da radę....

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Nie prosił o zwrot pieniędzy a jednak dziewczyna oddała mu resztę. Spojrzał na nią z lekkim zdziwieniem ale nie powiedział nic.
Może niepotrzebnie od razu ją ocenił. Kraina Luster była nieprzewidywalnym światem i Aeron nie powinien odbierać wszystkiego takim, jakie się wydaje. Przez te wszystkie lata nauczył się nie ufać pięknym istotom, może dlatego założył, że dziewczyna będzie chciała go oszukać.
Atmosfera w lodziarni była na tyle luźna by nie martwił się o przypadkowych słuchaczy. Z resztą... Nie poruszał chyba na tyle drażliwych tematów, by obawiać się, że ktoś wykorzysta wiedzę zdobytą w czasie podsłuchiwania.
Rogaty wysłuchał jej wypowiedzi z zaciekawieniem. A więc tak jak on, była niechcianym dzieckiem. Bękartem. Ona jednak nie miała szczęścia urodzić się wśród arystokracji bo wychowali ją Dachowcy. Cóż za... Egzotyczna mieszanka krwi.
Zaśmiał się lekko kiedy się speszyła. Przez chwilę patrzył na nią z uśmiechem, podziwiając kolor jej oczu.
- Masz piękne oczy, Rim. - powiedział z rozbrajającą szczerością - Nie czuj się jak na przesłuchaniu. - dodał - Zapytałem, bo wydajesz się być interesującą osobą. Chciałbym cię bliżej poznać, jeśli oczywiście i ty masz na to chęć. - w jego oczach pojawił się błysk - Nie co dzień mam okazję poznać całkiem nowego przedstawiciela mojej rasy. - uśmiechnął się lekko - Ale może najpierw zamówimy coś dobrego? - uniósł dłoń i po chwili przy ich stoliku pojawiła się kelnerka - Co powiesz... Na specjalność tego miejsca, Rim? - jeśli się zgodziła, zamówił dwa puchary najlepszych lodów jakie tu mieli.
Odczekał aż kelnerka wróci na swoje miejsce.
- Wracając do tematu... Chcesz powiedzieć, że jako Upiorna, miałaś wśród Dachowców względnie normalne życie? Wybacz, nie chcę wyjść na rasistę, ale... Nie wydaje mi się, żeby Dachowcy uwielbiali rogatych. Coś mi mówi, że wcale nie miałaś łatwo, co?

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Zamrugała zaskoczona, słysząc komentarz i od razu spłonęła rumieńcem, uciekając wzrokiem w bok. Wyraźnie się speszyła, ale na jej ustach pojawił się uśmiech, a w oczach blask, którego wcześniej nie było - przepraszam - powiedziała i westchnęła, by się rozluźnić.
Przytaknęła na propozycję - zdam się na pana - uśmiechnęła się nieśmiało. Głupio było jej się przyznać, że się kompletnie na tym nie zna. Nie miała żadnego doświadczenia w jedzeniu lodów. Jadła je raz, gdy trafiła gdy uciekła z Pustyni, a była ciekawa co to takiego będzie. Odprowadziła kelnerkę wzrokiem i wróciła nim do swojego rozmówcy.
Opuściła smutno wzrok, słysząc jego pytanie. Chyba nie miało to sensu, żeby ukrywała prawdę - gdy...mama zaszła w ciążę, a potem ja się urodziłam...z rogami zamiast uszu i ogona wujek się wściekł. Uznał, że moja mama się puściła....nie przyjmował do zrozumienia tego, że mama została skrzywdzona...że jakiś Upiorny po prostu zrobił to na co ma ochotę, niszcząc jej życie. Mi kazał zrobić tatuaże, takie jak znaki, które miała mama, a jej kazał pracować swoim ciałem...to ją całkiem zniszczyło - westchnęła ciężko - musiałam ukrywać to kim naprawdę jestem. Udawać Dachowca. Jednocześnie byłam po prostu tanią siłą roboczą, bez żadnych praw....gotowałam, sprzątałam, robiłam zakupy....spełniałam zachcianki wujka i brałam na siebie kary mamy...planował, że ja też kiedyś będę zarabiać tak jak ona... - westchnęła ciężko - gdy raz wróciłam do domu zastałam wujka upitego na fotelu i mamę w kałuży krwi. Wtedy wzięłam jej oszczędności i uciekłam... - nie wiedziała, czy chce wszystkiego słuchać...ale skoro chciał ją poznać... - przez całe życie wujek mówił, że jeśli jakiś inny Upiorny się dowie, to na pewno będzie chciał mnie zabić....albo jakoś powie to mojemu ojcu i ten to zrobi... - spojrzała na mężczyznę wyjaśniając w sumie swoje zachowanie.
- Przepraszam...rozgadałam się - powiedziała i podrapała się po tyle głowy zakłopotana - nie...nie chciałam narzekać, ani nic takiego...po prostu nie wiem co innego mogłabym odpowiedzieć na pana pytanie - uśmiechnęła się nieśmiało. Nie wiedzieć czemu mimo wszystko czuła się dobrze w jego towarzystwie. Strasznie jej się podobały jego oczy...ale nie chciała się do tego przyznać. Chyba,... chyba nie wypadało.
- Czy...czy ja mogę zapytać...kim pan jest? - spojrzała na niego, mając nadzieję, że nie będzie na nią zły - mam wrażenie, że powinnam znać pana nazwisko...że powinnam wiedzieć kim pan jest, ale nie byłam nigdy uczona niczego takiego - wytłumaczyła się od razu. Mieszkała całe życie na Pustyni....skąd miała wiedzieć jakie rody Arystokracji żyją w Krainie Luster?

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach