Pokój Kayla

avatar
GośćGość
Pokój Kayla
Czw 22 Sie - 18:16
Jeden z kilku podobnych do siebie lokali dla pracujących w Klinice. Skromnie wyposażony, jednak czysty, jak na lokum samotnego mężczyzny. Najbardziej rzuca się tu w oczy obraz nad kominkiem przedstawiający smutną kobietę. Kayl wierzy, że jest to portret jego żony z uwagi na łudzące podobieństwo, na kim jednak wzorował się artysta, nie wiadomo.
W głębi pokoju jest również okno i antresola, na której stoi łóżko, oraz zamykana łazienka.
Istnieje zamysł dalszego remontu po odłożeniu większej ilości pieniędzy. Pokój Kayla Pokzj10
W tym temacie nastąpi jeszcze wiele zmian, ale jeszcze nie teraz. Kayl oszczędza na remont.


Ostatnio zmieniony przez Kayl dnia Sob 24 Sie - 21:20, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Pokój Kayla
Sob 24 Sie - 21:15
Po tym męczącym dniu, Kayl miał tylko nadzieje, że jeden z wolnych pokoi ma chociaż łóżko. Ucieszył się też, że takowy był blisko pokoju córki. Wiedział, że nie może za bardzo na nią naciskać, ani próbować ją zatrzymać przed bliższymi kontaktami z szefem ośrodka, ale przynajmniej będzie blisko, kiedy zajdzie taka potrzeba.
Obejrzał dokładnie co gdzie stoi, ocenił krytycznie jakość i wytrzymałość niektórych elementów, dosłownie siadając na stoliku, który wydawał mu się trochę wiotki (nie złamał się, ale lekko zatrzeszczał). Następnie podszedł z powrotem do recepcji, zapytał o składzik i pożyczył sobie spory asortyment do sprzątania. Musiał się uspokoić przed snem, a ciche ścieranie kurzy, oraz zamiatanie powinno go wystarczająco zmęczyć by położenie się do łóżka nie było tylko leżeniem i męczeniem z myślami. Jak to dobrze, że okna nie wychodziły w stronę sal szpitalnych, lub innych domostw. A przynajmniej ich szyb. Światło z kominka i świec na ten moment wystarczyło.
(queue Cleaning compilation)
Po wyrzuceniu około 15 litrowego worka z zakurzonymi ściereczkami i pyłem z podłogi, Kayl nie miał nawet siły na prysznic. Samą siłą woli zmusił się do tego, by chociaż delikatnie się opłukać, jednocześnie robiąc szybkie pranie ubrań. Nie miał tu nic na zmianę, więc musiał coś założyć jutro. Jakoś mu się nie uśmiechało pachnieć cały dzień piwem i perfumami Ophelii. Po takim dodatkowym wysiłku, położenie się do łóżka, było synonimem zaśnięcia.
(Skip 6h)
Bez budzika, Kayl miał dziwne wrażenie, że zaspał. Szybkie spojrzenie na zegarek jednak go uspokoiło. Było tu po prostu za zimno gdy po kilku godzinach bez dokładania drewna do kominka, ogień zupełnie wygasł. Nie zabrał też węgielków do ogrzania sobie łóżka, ale w tym przypadku, wychodziło to tylko na dobre. Szybko ubrał się w już suche ubranie, przy czym zauważył potrzebę przygotowania małych dziur na coraz dłuższe kijki wystające z jego pleców. Zaraz też wyszedł, by przed pracą kupić sobie cokolwiek na śniadanie, oraz zorientować się gdzie może kupić inny zestaw mebli. A przynajmniej stół i dwa krzesła. Na dekoracje jeszcze przyjdzie czas. Niestety, nie zdążył ich zamówić, jednak wiedział już gdzie iść.
Pierwszy dzień w pracy, przynajmniej jako zatrudniony, był dość aktywny. Po raz któryś w swoim życiu francuz dziękował za szaleńca, który nauczył ludzi jak robić kawę. Nigdy więcej sprzątaniu do północy.
Po pracy szybko ruszył na zakupy i z pomocą dwóch pracowników sklepu, szybko pozbył się starych mebli, oraz przeniósł nowe. Jeszcze sporo brakowało, by mógł nazwać to miejsce domem, ale był przynajmniej pewien, że nic się nie rozpadnie.
Zaraz też zaczął kolejną część sprzątania, wyrzucając śmieciowe ozdóbki i zapychacze, razem z pogryzionymi przez mole zasłonami.
Dopiero teraz uznał, że jest znośnie. Już chciał siadać przy herbacie, gdy przypomniał sobie o wczorajszym prezencie od Mefisto. Próbując zachować spokój poszedł więc pożyczyć drabinę. Zdjął stary obraz z nad kominka, po czym zdjął ramę. Ten obraz również był ładny, ale nie pasował do obecnego stanu umysłu Kayla. Delikatnie odwinął obraz z wizerunkiem tak podobnym do jego żony i zawiesił się chwilę patrząc na niego. Widział kształt twarzy odziedziczony po niej przez obie córki, widział nos, który zachowała Julka i delikatnie wystające kości policzkowe obecne u Jocelyn. A może tylko sobie to wyobrażał, bo chciał ją widzieć?
Dopiero po kilku minutach zabezpieczył obraz w ramie i wszedł na drabinę by go zawiesić. Spocił się przy tym dość mocno, bo wypoziomowanie ciężkiej ramy na nagrzewającej się od kominka drabinie nie było najprzyjemniejsze. Ostatecznie jednak się udało. Co prawda schodząc przewrócił drabinę robiąc dość spory hałas, jednak nic nie uległo zniszczeniu, no, może poza dwoma deskami, które przyjęły wgniecenia od najwyższego szczebla. Kayl przeklął cicho, po czym złożył drabinę, zostawiając ją na ziemi. Musiał chwilę odpocząć. Usiadł na krześle i głęboko odetchnął. Miał ochotę zdjąć koszulę, żeby móc rozprostować plecy, ale powstrzymał się przed tym. Jeszcze nie odłączył tego miejsca od stanowiska pracy. Musiał zachować gotowość, przynajmniej jeszcze chwilę dłużej. Najpóźniej jutro będzie musiał poprosić córkę o pomoc w przeniesieniu części jego rzeczy od niej by więcej nie chodzić w tym samym kilka dni pod rząd, oraz samemu pójść na zakupy. Nie miał tu nawet herbatników.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Pokój Kayla 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Pokój Kayla
Sob 24 Sie - 21:33
Pracowała dzielnie, nie przemęczając się zbytnio. W końcu obiecała, że będzie o siebie dbać. Miała nadzieję, że Bane wróci na obiad, że zjedzą razem, ale czując około południa, jak znikają jego emocje z drugiej strony Blaszki, westchnęła tylko ciężko. Zrobiło jej się przykro. Nie dlatego, że go nie było. Nie dlatego, że poszedł do kogoś innego...ale dlatego, że już tam poszedł. Zeszli się zaledwie dzień wcześniej....zrobili to...ale jemu to nie starczyło. Wiedziała jednak, że musi być silna. Że musi to wytrzymać. Może z czasem się to zmieni....
Chciała tego dnia dodać tatuażowi trochę koloru ale przez wybór medyka, postanowiła jeszcze trochę z tym zaczekać.
Zjadła samotnie, w ciszy. Kayl pracował i miał sporo na głowie, przez co jego przerwa obiadowa była później.
Po obiedzie wróciła do pracy. Uśmiechając się i śmiejąc z niektórymi pacjentami. Co poniektórzy wypytywali nawet kto jest tym szczęściarzem, który jest po drugiej stronie, widząc Blaszkę na szyi dziewczyny. Lisiczka tylko uśmiechała się, mówiąc, że jest to tajemnica.

Po pracy wyszła na miasto. Powinna wrócić do domu ale wiedziała, że zwierzaki dadzą sobie doskonale bez niej radę. Alba miała dostęp do wody i jedzenia, a Amber z Kropką mogły iść w każdej chwili na polowanie. Nie musiała więc się tym aż tak martwić. Wolała jeszcze jedną noc spędzić w Klinice, żeby na pewno dojść do siebie. Całe szczęście dzień nie był ciężki, ale i tak czuła się zmęczona.
Kupiła trochę czekolady zarówno do picia, jak i w tabliczce. Żelki, trochę herbatników do pochrupania, oraz sok. Nadal czuła, że Bane nie wrócił do Kliniki, dlatego też nawet o niego nie pytała.
Trochę martwiła się tym, że Jocelyn znów wypisała się z Kliniki na własne życzenie, ale naprawdę nie miała siły by teraz się tym martwić. Bo też po co? Skoro była dorosła i wielce dawała sobie sama rade, to nie będzie jej do niczego przymuszać.
Zastanawiała się jednak jak radzi sobie Kayl.  Ciekawe co porabia.
Przechodząc obok pokoju, który poprzedzał jej własny, usłyszała jakich hałas. Aż podskoczyła wystraszona i zajrzała do pokoju, pukając wcześniej grzecznie - przepraszam...czy coś się stało? - zapytała i dopiero po chwili zorientowała się, że siedzi tam właśnie jej ojciec -  Kayl? Wszystko w porządku? - podeszła do niego zatroskana.
Przez to wszystko nawet nie zwróciła uwagi, że jedna z toreb z zakupami, które miała ze sobą, lekko się poruszyła, jakby w środku coś się znajdowało.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Pokój Kayla
Sob 24 Sie - 22:10
Słysząc otwierające się drzwi pokoju, przestraszył się, że coś musiało się stać, słysząc jednak zaniepokojony głos córki nieco się uspokoił. Musiała się martwić gdy usłyszała upadającą drabinę.
- Ze mną wszystko w porządku. Po prostu się zmęczyłem. Ale teraz przynajmniej ten pokój jest nieco bardziej w moim stylu. - powiedział z delikatnym uśmiechem. Widząc siatki z zakupami niemal ugryzł się w język, bo sam chciał zaproponować wspólne wyjście po nie. Nie mając już tej karty w ręce skupił się na innych elementach jakie były związane z córką. Nadal była nieco blada, wyraźnie nie do końca zregenerowana, a jej oczy mimo obecnego teraz szoku, nosiły dużo więcej zmartwienia niż zwykle. Blaszka, którą miała wcześniej w pokoju też wisiała na jej szyi. Ale tylko połowa. Wytłumaczyła mu jak działa, więc szybko domyślił się gdzie jest druga.
- Lepiej powiedz jak z Tobą. Nie widziałem Cię od wczoraj. Już nie mówiąc, że chyba mam historię do opowiedzenia. Zostałem przywitany przez ten świat. I to nieco w dziwny sposób.- zapowiedział, próbując odwrócić jej uwagę od jego ciała. Widział spojrzenie szukające najmniejszych skaleczeń i siniaków. Z jednej strony, miło było czuć, że ktoś się o Ciebie troszczy, jednak teraz to on chciał reprezentować tą bezpieczną stronę.
- A, w sumie. Siadaj przy stole, odsapnij chwilę. Odniosę drabinę, umyję przynajmniej twarz i ręce i pogadamy.- zaproponował siląc się na uśmiech. Chciał jeszcze zmyć podłogę, ale to może poczekać.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Pokój Kayla 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Pokój Kayla
Sob 24 Sie - 22:23
Westchnęła z ulgą słysząc że wszystko jest w porządku. Uśmiechnęła się delikatne do niego, nie narzucając się. Rozejrzała się zaciekawiona po pokoju. Nigdy nie widziała innych, poza swoim i tym, który należał do Blackburna, dlatego ciekawiło ją to jak bardzo się one różnią. Było tutaj przytulnie, choć widać, że mężczyzna musiał w to dać sporo pracy, żeby zdobyć pożądany efekt.
Już miała odpowiedzieć na jego pytanie, gdy jej przerwał i zaproponował by usiadła. Zrobiła tak, odkładając zakupy na stół - przepraszam, że nie dałam Ci znać...wczorajszy dzień zakończył się w dość niespodziewany sposób, ale chociaż wyjaśniły się moje omdlenia, oraz to, czemu jestem taka blada - odpowiedziała, przeciągając się mocno i prostując przy tym lekko skrzydła.
Przeczesała palcami znów prawie całkowicie rude włosy (z wyjątkiem białej grzywki), które jeszcze dzień wcześniej przechodziło od fioletu przez rudy do blondu, i przymknęła oczy - a co takiego Ciebie spotkało? - zapytała, gdy Kayl był w łazience. Nie zaglądała do niego, w końcu miał prawo do prywatności, a nie wyglądał na jakiegoś chorego, więc nie musiała go pilnować.
W pewnym momencie, usłyszała, że coś rusza jej się w torbie. Zajrzała do niej i znalazła tam...małego, granatowego smoczka, o złotej grzywie, pierzastych skrzydłach oraz głowie, która wyglądała jakby była zakryta czaszką z rogami. Zamrugała zaskoczona, gdy ten wygramolił się, trzymając w łapkach złotą monetę, która musiała jej tam wpaść, po czym gdy zobaczył jej skrzydła, rzucił się na nie, na co dziewczyna zapiszczała zaskoczona i wstała, wywracając przez to krzesło.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Pokój Kayla
Nie 25 Sie - 10:00
Kayl wyszedł tylko opłukać twarz i dłonie, więc nie spodziewał się, że coś się stanie. Słyszał z resztą jak córka odpowiada. Nagły krzyk i stuk wywołały w nim instynktowne zachowanie. Złapał pierwszą rzecz pod ręką- ręcznik i wyszedł z zamiarem pomocy córce. Nie zauważył oczywiście, że jego zęby i uszy zmieniły kształt. Widząc stworzenie tak podobne do tego widzianego wczoraj, chciał się uśmiechnąć, jednak zaraz spoważniał i szybkim ruchem owinął stworzenie ręcznikiem, ściskając go lekko, by nie miał miejsca się miotać. Smoczek nadal próbował się wyswobodzić, i kąsać, również ręcznik w który był zawinięty, jednak był już dużo bardziej do ogarnięcia.
- Coraz ciekawiej się robi widzę. Drugi smok w ciągu kilku godzin. Chociaż ten ma inne skrzydła i kolor. - powiedział dając córce szansę się ogarnąć. Widział, że jest dość rozkojarzona. Pewnie nawet nie zauważyła kiedy stworzenie wpełzło jej do siatki. Przyjrzał się niespodziewanemu gościowi.
- Nie widzę żadnej obroży, z drugiej strony nie wiem czy lustrzanie oznaczają jakoś swoje bardziej niespotykane stworzenia. O ile je trzymają. - skomentował. - Oby jego mama tu nie wparowała, bo może być nieciekawie. - dodał z lekkim uśmiechem, mając nadzieję, że to nie jest opcja. - Chcesz go potrzymać? Czy mam trzymać z dala od Ciebie tego strasznego potwora?- zażartował, wyciągając malucha w jej stronę. Od razu wysunął głowę w stronę jej skrzydeł, ale ni był na tyle blisko, by robić coś więcej niż wąchać. Było w tym coś uroczego. Tak jakby dziecko szukało czegoś znajomego. - Chyba Cię lubi- powiedział z uśmiechem.
Niezależnie, czy córka przejęła od niego stworzenie, czy nie, podniósł jedną ręką przewrócone krzesło, po czym usiadł na drugim.
- Od czego by tu zacząć... Od początku. Po pracy wczoraj, nie chciałem iść do domu, bo byłem nieco rozkojarzony. Sporo nowych informacji i te zmiany w lisa.. - Przygotował wstęp do dłuższej historii. - Trafiłem na łączkę przy rzece, od drugiej strony miasta. Cudna lokalizacja gdyby nie ścieki zaraz obok. Od razu rzuciły się na mnie wszystkie owady z okolicy, jakiś kruk zaczął się do mnie przymilać, a ostatecznie do tego kompletu doszedł upiorny arystokrata, który chyba próbował mnie molestować... Chwilę po przemianie w lisa jednak coś się zmieniło i Mefisto, bo tak się nazywał, zaczął mnie przepraszać. Komary też odpuściły, a kruk uciekł. Chyba jakaś magia w tym miała miejsce...- opowiedział w podobny sposób całą historię związaną z nagłą utratą pamięci, oraz znalezieniu Domu Wielu Światów.- Tego nawet nie jestem w stanie opisać, było za dużo różnych obrazów, musiałabyś się tam sama pojawić. Już nie mówiąc o tym, że każdy kto chce malować może tam przyjść i popracować razem z nimi.- dodał siejąc ziarno zainteresowania na później. Potem dodał z trochę niezadowolonym wyrazem twarzy cały opis spotkania z Ophelią. Miał nadzieję, że córka nie będzie kojarzyła szlachcianki, bo bał się jak wysoko postawiona persona postawiła go sobie za cel.- Więc... można powiedzieć, że dałem jej drugą szansę. Nie wiem czy dobrze zrobiłem, ale myślę, że u Mefisto będę miał większą szansę jeśli miałoby dojść do konfrontacji.- dokończył. - Potem już nie chciałem iść na piechotę do Twojego domku, chociaż byłem dość mocno pobudzony w dość negatywny sposób. A że miałem sobie zająć pokój, to pomyślałem, że już sobie coś tu zacznę. Jeszcze sporo brakuje, ale widać już coś. - Powiedział z niewielką nutką dumy. - Dziś dużo nie zrobiłem. Szybki zakup stołu i krzeseł, no i powieszenie obrazu...- przestał mówić patrząc się znowu na portret, po czym przypomniał sobie o czymś, czego jeszcze nie powiedział. - Pomyślałem też, żeby dać Ci coś małego w ramach podziękowania, za zajęcie się mną. - dodał, wyciągając z kieszeni łańcuszek z malutkim skrzydlatym liskiem. - Nie jest za duży, ale powinien pasować, jeśli kiedyś będziesz miała możliwość pochodzić w innym stroju niż pracowniczym - powiedział z delikatnym uśmiechem. Wiedział, że Julia nie miała okazji na rozmowy o reprezentowaniu samej siebie ani nie miała okazji powiedzieć za dużo o sobie
- Nie przyjmuję odmowy. No i chyba czas, żebyś sama zrzuciła z siebie ciężar wczorajszego dnia. - dodał. Martwił się, że mogło stać się coś, czego żarty nie poprawią. Za dużo już takich rzeczy przeżyła odkąd trafiła do krainy luster. Więc miał nadzieję, że nie będzie w sobie znowu dusiła kolejnego problemu, aż do kolejnego wybuchu.
- Jeżeli nie masz ochoty, mogę poczekać. Tylko nie przeciąż się znowu.- dodał, widząc smutek na jej twarzy.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Pokój Kayla 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Pokój Kayla
Nie 25 Sie - 11:38
Spojrzała zaskoczona na ojca, gdy ten powiedział, że widział niedawno smoczka. Ale nie skupiła się na razie na tym zbytnio, gdyż chciała pozbyć się tego gada ze swoich skrzydeł. Na szczęście Kayl szybko się pozbył intruza, zawijając go w ręcznik.
Odetchnęła z ulgą i dopiero teraz przyjrzała się intruzowi i poznała co to w ogóle za smok - uważaj on może... - zaczęła go ostrzegać ale maluch nagle urósł do rozmiarów owczarka niemieckiego, rozrywając ręcznik - urosnąć... - powiedziała i cofnęła się bo gad zaczął się do niej zbliżać, skupiając na jej skrzydłach. Przełknęła ślinę i poruszyła skrzydłami, a smoczek tylko śledził je wzrokiem z uwielbieniem w swoich czerwonych oczkach. Julia niepewnie wyrwała jedno pióro, krzywiąc się przy tym i wyciągnęła do Bestii, na co ta spojrzała na nią zaskoczona, zmniejszyła się znów do rozmiarów małego królika i porwał piórko, by schować się na jakiejś szafie.
Julia westchnęła ciężko i usiadła na postawionym na nowo krześle. Przynajmniej ten maluch nie postanowił ziać ogniem. Spojrzała na złotą monetę na stole. Czemu maluch ją zostawił? Dziwne... - jeśli dobrze myślę, to jest Aureum...magiczna bestia. Nie poznałam od razu bo ma dość... ciemne kolory, zazwyczaj są błękitne, ale patrząc na to, że interesuje się błyszczącymi rzeczami, a do tego zmienił swój rozmiar to raczej jestem tego pewna - westchnęła - całe szczęście nie uznał, że dobrze jest poziać sobie ogniem - uśmiechnęła się do ojca - a o mamusię się nie martw. To są samotnicy - dodała jeszcze, poprawiając białą grzywkę.
Uspokoiła się i słuchała uważnie opowieści Opętańca. Zmarszczyła brwi, słysząc o jego przygodach. Trochę jak to, co spotkało ich na zakupach. To było dość niepokojące. Ale jednocześnie uspokoiło ją, że to nie z nimi było coś nie tak, tylko zdarzało się to też innym.
Z fascynacją słuchała, o tym miejscu z obrazami - może kiedyś tam pójdę...ale jak znajdę czas... - przyznała, uśmiechając się przepraszająco. Miała jednak sporo na głowie, a przez to, że w Klinice jest tyle zmian teraz, to na pewno będzie o czas trudniej. Taki, kiedy będzie miała ochotę coś porysować gdzie indziej niż w zaciszu domu.
Zmarszczyła brwi, słysząc o Upiornej - nie wiem czy to najlepszy pomysł, by się z nią spotykać, ale możliwe, że po prostu uzna, że jesteś za nudny....wygląda na to, że trafiłeś na taką stereotypową Upiorną, która nie grzeszy rozumiem, patrząc na to co Ci mówiła, ale jednocześnie uważa się za lepszą od wszystkich - powiedziała. Nie mówiła nic jednak, o samej jej osobie. Wiedziała kto to, a przynajmniej się domyśliła, ale nie chciała bardziej stresować ojca. Miał już dość problemów na głowie...
Bestia wskoczyła jej na nogi, trzymając piórko w pysku i zwinęła się w kłębek, wtulając w błyszczący przedmiot. Lisiczka zamrugała zaskoczona i pogłaskała zwierzaka - chyba faktycznie mnie lubi - zaśmiała się.
No to teraz przyszła kolej na jej opowieść. Głaskała Smoczka i milczała przez chwilę - gdy wyszłam z Wypoczynkowego, Bane wziął mnie do siebie i zrobił badanie krwi. Okazało się, ze mam anemię...a to wiele tłumaczy - powiedziała niepewnie zerkając na mężczyznę. Dalej opowiedziała, że dostała leki i postanowili przejść się na spacer by odpocząć od tego wszystkiego. Specjalnie pominęła temat tego co jeszcze robili w pokoju Dyrektora, to raczej nie temat przeznaczony dla ojca do słuchania - poszliśmy do Hali Wycieczkowej na zakupy...i stało się coś podobnego do tego co Tobie...wszyscy nagle zaczęli podrywać Bane'a ii się do niego kleić...ja w sumie też - zarumieniła się...- a ja ogłuchłam i ponoć wydawałam jakieś dziwne dźwięki zamiast mówienia. Niie wiem...nie pamiętam za wiele - przyznała i podrapała się po tyle głowy, zakłopotana - potem poszliśmy do Smoczego Lotosu na kolację, załatwiliśmy trochę spraw, sama poszłam do fryzjera trochę skrócić włosy i wrócić do naturalnego koloru po czym wróciliśmy i poszliśmy spać - wzruszyła ramionami - dość niespodziewane były te przygody w sklepie oraz to, że w końcu się dowiedziałam, czemu co jakiś czas mdleję. Dostałam polecenie, żeby za dużo nie używać mocy i w razie czego wołać Blackburna, jakby użycie jej było konieczne - dodała jeszcze i spojrzała na zwierzaka na kolanach - chyba go zatrzymam jeśli będzie chciał...ale nie mów może Bane'owi, że mam kolejnego podopiecznego - poprosiła - dowie się w swoim czasie - powiedziała, spoglądając na ojca.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Pokój Kayla
Nie 25 Sie - 12:14
Nie wiedząc, że zwierzak urośnie, przeklął tylko fakt utraty ręcznika, po czym postanowił zachować się nieco spokojniej. Ewidentnie stworzenie interesowało się błyskotkami, ale zachowało na szczęście spokój. Widząc jak córka odrywa sobie jedno z piór sam poczuł ból. Przy czym też zaczął się zastanawiać, czy tak jak ptakom, pióra ostatecznie wypadają same, czy tutaj po prostu rosną i zostają tak długo jak wszystko jest w porządku.
-Aureum... ciekawa nazwa, nie powiem. Takie z motylkowymi skrzydełkami też się jakoś nazywają? Nie rósł i nie ział ogniem.- dodał.
Tylko kiwnął głową gdy córka wyraziła zainteresowanie. Wiedział dobrze jak mało czasu miała dla siebie.
- Muszę poznać jakichś ludzi by móc oceniać stereotypy. No i mimo wszystko, lepiej mieć szlachciców po tej dobrej stronie. Lepiej wyjdę jak ją znudzę, niż gdybym ją zirytował. - wyjaśnił się. Też nie był pewien co będzie robił dalej, ale jak na razie miał tą dodatkową kartę w ręce.
Widząc jak stworzenie zeskakuje z szafy, poczuł jak wzrok mu się rozjeżdża, a myśli wariują z dwóch powodów. Po pierwsze instynktownie chciał się rzucić by bronić córkę, a po drugie, nawet nie sięgał na szczyt szafy, cały kurz i pajęczyny nie tylko zrobiły szlak brudu od mebla do stołu. Z pewnością pobrudziły też ubrania córki. Kayl pomyślał tylko o psach, które po zabawie w błocie lecą do swoich właścicieli jak gdyby nigdy nic, a potem nie rozumieją, czemu nie mogą im siedzieć na kolanach tak jak zwykle. I żaden nie będzie zadowolony z kąpieli.
- Przepraszam, tam nie sprzątałem. Wolałem podchmielony nie wchodzić na szafę. - wyjaśnił i dopisał kolejną rzecz do zrobienia.
Wysłuchał córki i poczuł, że córka nie mówi mu wszystkiego. Bane zajął się nią sam, bez pomocy marionetek, na dodatek po wszystkim jakoś przekonała Bane'a do noszenia blaszki. Wolał nie wchodzić w szczegóły godzenia się pomiędzy nimi, ale fakt, że i o samej blaszce nie mówiła, świadczył, że albo było wszystko w porządku, albo było bardzo źle. Cieszył się, że dyrektor starał się pokazać z bardziej odpowiedzialnej strony, ale widział już jak beztroski potrafił być. Już wcześniej Julia reagowała boleśnie na wspominanie go. Tylko ojciec nie powinien mieszać się w takie sprawy. Może gdyby pokazał się jako ktoś inny, dowiedziałby się więcej. Ale... Czasem lepiej nie wiedzieć.
- Chwila chwila. Bardziej martwi Cię zdanie dyrektora na temat zwierzaka, niż fakt, że może oberwać Ci wszystkie pióra ze skrzydeł? - zrobił dramatyczną pauzę. - Przepraszam, ale chyba się nieco zapominasz. Na pierwszym miejscu, trzeba tego malca wytresować, jeśli chcesz go zatrzymać. Ja nie stoję na przeszkodzie, już mi pokazałaś, że masz rękę do zwierząt. Widzę, że otaczają Cię ogromne problemy, więc nie bierz na siebie za dużo. - powiedział nieco bardziej stanowczo. Martwił się o nią bardzo, ale wiedział też, że zostanie zupełnie odsunięty na bok, jeśli będzie zupełnie pasywny wobec wszystkiego. Nie chciał być tylko tłem jej życia, a rzeczywiście coś jej dać. By była nieco szczęśliwsza. Albo chociaż spokojniejsza. Bane'a nie zmieni. Ale może chociaż uda mu się siebie zmienić w kogoś potrzebnego.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Pokój Kayla 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Pokój Kayla
Nie 25 Sie - 22:15
Spojrzała na ojca pytająco - szczerze...nie kojarzę takiej Bestii...ale może to po prostu był zwierzak. Tak jak w Świecie Ludzi masz jaszczurki czy węże to tutaj masz gady przypominające smoki, ale tylko z wyglądu? - zaproponowała takie rozwiązanie, bo w sumie żadne inne jej nie przychodziło do głowy. Uśmiechnęła się do niego przepraszająco.
Przytaknęła mu - tak...ale trzeba też uważać kogo się poznaje. Dlatego proszę...nie idź z tą znajomością za daleko. Bądź ostrożny - poprosiła go - pewnie książę Vaele będzie chciał Cię poznać jak się tylko dowie o Tobie, ale nim się nie musisz przejmować, pewnie jeszcze minie trochę czasu, zanim znajdzie na to czas lub się dowie - wzruszyła ramionami.
Zaśmiała się i pokręciła głową - nie przejmuj się, przecież mogę się przebrać, to nie jest problem - powiedziała i otrzepała smoczka z kurzu. Ten tylko kilka razy wysunął swój długi niebieski język po czym chyba zasnął.
Sięgnęła po łańcuszek i otworzyła szeroko oczy - nie..nie musiałeś. Jest śliczny - powiedziała przyglądając się biżuterii - pewnie strasznie się wykosztowałeś na niego...czy to białe złoto? - westchnęła i zapięła łańcuszek na szyi, uśmiechając się do swojego ojca, w podzięce. Wstała i przytuliła się do niego, dziękując za prezent. Naprawdę jej się spodobał.
Postawiła uszy po czym szybko je opuściła wyraźnie zaskoczona. Nigdy nikt tak do niej nie mówił. Renard raczej rozkazywał i zakazywał, a nikt inny nie traktował jej jak córki, dlatego też taka reakcja była dla niej czymś nowym. Westchnęła ciężko - nie wyrwie mi piór...na pewno znasz jakieś historie o smokach, broniących swojego skarbu - spojrzała, na gada, na swoich kolanach - te do tego opisu najlepiej pasują...są jak sroki, które mają swoje skarby i ich pilnują...więc czy nie byłoby dobrze, żebym miała takiego małego ochroniarza? - spojrzała ojcu prosto w oczy - wiem, że trzeba go nauczyć trochę, ale Bestie Magiczne są o wiele bardziej inteligentne niż zwykłe zwierzęta, do tego on może być tak mały, że schowa mi się do kieszeni, a ponoć mogą mieć nawet osiem metrów długości...więc jak coś się stanie albo ktoś mnie zaczepi... nie będę sama i w razie czego na pewno mnie ochroni - starała się jakoś przekonać Opętańca do tego, żeby jednak mogła zatrzymać małego Aureum.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Pokój Kayla
Nie 25 Sie - 22:52
Tłumaczenie córki na temat smoczego motyla nie zabiło ciekawości Kayla. Jednak wiedział, że nie powinien uważać jej za chodzącą encyklopedię tylko dlatego, że żyje tu nieco dłużej. Jak już się przekonał, jego wiedza z książek fantastycznych mogła mieć tu ogromne znaczenie. Czy gdzieś pisano o takich stworzeniach... Nie przypominał sobie. Z resztą, już wcześniej nie wiedział jak zareagować. Kiwnął więc tylko głową ze zrozumieniem.
- Jest to dziwne połączenie, nawet jak na krainę luster. Szczególnie, że nikt tego nie opisywał. A przynajmniej nie w książkach, które znam. - powiedział- Bardzo dużo rzeczy się pokrywa. Te dziwne efekty pasują do klątw i przynajmniej u mnie były z tym związane motyle. Tego jestem niemal pewien. Byłoby dziwnie, gdyby się okazało, że to złamane skrzydło smoka Mefisto spowodowało tak dziwne efekty. W sensie, jego magia mogła uciec przez w panice rzucone zaklęcie, gdy główny element rzucania zaklęcia jest uszkodzony... - Zaczął teoretyzować. Jeśli to prawda, to Mefisto był w okropnym niebezpieczeństwie.
Martwienie się córki przyjął z uśmiechem.
- Mam 25 lat doświadczenia w zawieraniu znajomości biznesowych i sztucznym uśmiechaniu się. A jak sama nie przyjdzie, to spędzę wieczór na rozmowie z Mefisto, co może się okazać dużo lepsze. Wiem, że moja znajomość z nim zaczęła się dziwnie, ale przez cały czas zachowywał się w porządku i starał się udowodnić, że nie jest tak napastliwy. Chciałbym mu wierzyć. - powiedział. Już nie dodawał, że chodzenie z kobietą nawet na piwo dawało mu nieprzyjemne uczucie, jakby zdradzał swoją żonę. Nadal uparcie chciał zachować wobec niej wierność.
- Nie musiałem robić wielu rzeczy. A dwa małe prezenty to jeszcze nic wielkiego. - powiedział, nie wiedząc czy córka znalazła już broszkę. Nie miał zamiaru jej zabierać, nawet jeśli była gorszej jakości niż dzieło Mefisto. To biżuteria na zupełnie inne okazje. Przy czym zauważył, że smok skurczył się i sam oglądał biżuterię z bliska.
Przytulił mocno córkę, kiedy ta podeszła bliżej. - Po prostu chcę, by moja córeczka była szczęśliwa. A jak na razie widzę Cię cały czas zatroskaną i zmartwioną. Jeżeli sama się nie docenisz, ktoś musi Ci w tym pomóc.- powiedział. Zaraz jednak odsunął się, gdy mały gad ugryzł go w palec. Widać nie chciał dłoni na swoim skarbie.
Tłumaczenie córki i jej argumenty, miały sens. Oby tylko realnie tak było. Spojrzał na małego smoczka:
- Będziesz bronił jej i tego co do niej należy? Jeżeli to obiecasz, możesz być przy niej cały czas. - powiedział poważnym tonem, starając się patrzeć w oczy gada. Ten tylko siedział przytulając się do pióra, przekrzywił jednak nieco głowę i spojrzał na Julię, jakby czekając na jej reakcję.
- Chyba Ty tu rządzisz w takim razie. Albo uważa mnie za idiotę, bo już Cię uznał za własność.- dodał ciszej. Nie wiedział czy smok go rozumie. Ale miał szczerą nadzieję. Może to zatrzyma Bane'a przed dobieraniem się do niepełnoletniej. O ile jeszcze tego nie zrobił.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Pokój Kayla 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Pokój Kayla
Pon 26 Sie - 8:05
Uniosła jedną brew, słysząc rozmyślania ojca - nawet nie zdajesz sobie sprawy jak wiele rzeczy nie zostało opisanych nie tylko w książkach w Świecie Ludzi, ale także w tych w Krainie. - powiedziała łagodnie - ale nie sądzę, że tak uraz spowodowałby utratę mocy. To ja już bym musiała ich nie mieć, bo sama miałam złamane skrzydło trzy lata temu. Było to złamanie otwarte to tym bardziej ale nie mam żadnych problemów z tym związanych - wzruszyła ramionami i poruszyła skrzydłem, które było złamane. Z drugiej strony sama zastanawiała się czy nie było to możliwe. Będzie chyba musiała odwiedzić bibliotekę w Pałacu albo w Wieży poszukać czy były już takie przypadki zanotowane gdzieś.
Przytaknęła mu głową, że rozumie. Miała nadzieję że potraktuje to faktycznie jako spotkanie biznesowe. Wolałaby nie mieć nic wspólnego z pewną paniusią z rodu Rosarium. Trzymają władzę przez co część z nich uważa, że wszystko im wolno. Chyba bycie pod rządami Agasharra całkowicie jej wystarczy.
Zamrugała zaskoczona - dwa prezenty? - spojrzała na wisiorek i w sumie pomyślała o tym że łańcuszek i wisiorek ale miała wrażenie, że to nie o to chodziło.
Nie zdążyła zareagować na smoczka, gdy ojciec ją przytulił. Sama wtuliła się w niego, wzdychając cicho - przepraszam, chyba za szybko musiałam dorosnąć i przez to nie umiem być taka wesoła jak powinnam - powiedziała cicho, po czym odsunęła się gdy smoczek ugryzł Opętańca w palec - ej...nie wolno - skarciła zwierzaka, na co ten tylko skulił się i spojrzał jakby przepraszająco na Kayla. Pewnie jakby miał możliwość polizałby ugryzione miejsce w ramach przeprosin.
Julia podrapała malucha pod brodą i ten połasił się do niej nadal trzymając w łapie jej pióro, ale faktycznie nie próbował jej wyrywać kolejnych.
Zaśmiała się - poradzę sobie z nim. Na pewno przyda mi się jakiś magiczny towarzysz - powiedziała jeszcze, po czym zerknęła na ślady, które Bestia zostawiła na podłodze - może...pomogłabym Ci tutaj ogarnąć? Będzie na pewno szybciej i coś razem porobimy - zaproponowała, uśmiechając się delikatnie, chcąc po prostu spędzić z ojcem trochę czasu. Tak po prostu, bez stresów czy zmartwień. Porobić coś tak bardzo przyziemnego jak wspólne zgarnianie kurzu.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Pokój Kayla
Pon 26 Sie - 10:42
Kayl skrycie cieszył się z odpowiedzi córki. Była mniejsza szansa na niebezpieczeństwo. Co prawda martwiło go wspomnienie o jej własnym złamaniu, ale teraz wszystko już było w porządku. Ba, widział, że z nich korzysta. Na zewnątrz jednak po prostu miał delikatny uśmiech i nieco zmartwiony wzrok.
- Brzmi sensownie - skomentował.
Kiedy spytała o ilość prezentów już zrozumiał, że dobrze schował broszkę.
- Mała niespodzianka w domu. Schowałem coś kilka dni temu, żeby Ci zrobić niespodziankę. Daj znać czy Ci się podoba jak znajdziesz- powiedział z chytrym uśmieszkiem.
Zaraz po ugryzieniu spojrzał na palec. Nie krwawił. Smoczek zrobił to delikatnie.
- Chyba już sam wybrał, że chce Cię bronić.- skomentował. Mimo delikatnej irytacji, był zadowolony z takiego obrotu spraw. Wyciągnął dłoń w stronę stworzenia, pozwalając się polizać. Ciekawe uczucie.
- Skoro nas rozumiesz, to będzie dużo łatwiej. Pilnujesz teraz mojej córki, więc postaraj się, żeby nikt nie zrobił jej nic, jeśli sama na to nie pozwoli.- Powiedział do smoczka.
- Jedyne co zostało, to posprzątać wyżej położone powierzchnie, oraz w pustych szafkach. Potem druga tura zamiatania i mycie podłogi. Będę też musiał zrobić jakieś zakupy, no i przyda się przenieść część moich rzeczy od Ciebie. Wolę być blisko i pilnować, żebyś przynajmniej rano coś zjadła. Ale wiem, że zdarza się zostawać po godzinach, lub z innych powodów nie wracać, więc wolę nie chodzić kilka dni w tych samych ubraniach. Brałem dzisiaj prysznic dwukrotnie a nadal mam wrażenie, że śmierdzę. - powiedział, nie tyle się skarżąc, co przepraszając. - Pójdę odnieść drabinę i zgarnę co trzeba ze składziku, w tym czasie ogarnij swoje rzeczy, bo widzę, że już coś dla siebie kupiłaś. No i wyjaśnij smoczkowi jak ma się zachowywać kiedy coś robisz. Jesteśmy w klinice, lepiej by nie spalił leczonego.- zaproponował.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Pokój Kayla 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Pokój Kayla
Pon 26 Sie - 23:16
Zrobiła naburmuszoną minkę, gdy Kayl wspomniał o jakiejś niespodziance. Naprawdę nie musiał jej nic kupować...dlaczego wszyscy są tacy uparci...obiecała jednak, że jak tylko wróci do domu, to poszuka tej tajemniczej niespodzianki. Była ciekawa co Kayl takiego wymyślił.
Uśmiechnęła się zakłopotana - na to wygląda - przyznała i pogłaskała delikatnie swojego podopiecznego.
Smoczek przytulił się do jej dłoni i polizał ją swoim długim, rozwidlonym językiem. Dziewczyna tylko zaśmiała się na to gdyż było to dość śmieszne uczucie.
Aureum przysłuchiwał się słowom mężczyzny, a na znak, że rozumie połasił się do Tuli i otulił ją swoim długim ogonem.
Julia wysłuchała uważnie co trzeba zrobić i przytaknęła - to ja pójdę najpierw się przebrać i odłożyć rzeczy, a potem Ci pomogę - powiedziała. Wiedziała że musi nauczyć swojego nowego towarzysza jak ma się zachowywać, ale chyba na to przyjdzie pora. Miała tylko nadzieję, że nie będzie im przeszkadzał w trakcie sprzątania.
Potem mogą jak najbardziej iść na zakupy i wrócić do domu, żeby następnego dnia przynieść rzeczy mężczyzny z jej domu. Ulżyło jej, że ojciec nie chce jej jeszcze opuszczać. Chciała się nim jeszcze nacieszyć ile mogła.
Wróciła ubrana w sprane spodnie, wyraźnie po domu, oraz pogryzioną koszulkę pewnie przez któregoś ze zwierzaków. Ale trzymała się kupy i była czysta.
Przyszła do pokoju ojca ze smoczkiem na głowie. Zdjęła go i postawiła na parapecie razem z jego piórkiem - zostań i pilnuj piórka - wydała polecenie i czekała na instrukcje od ojca, od czego ma zacząć.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Pokój Kayla
Wto 27 Sie - 16:48
Kiedy córka opuściła pokój, przeklął cicho. Udawał przed córką, że nic mu nie jest, ale nadal bolała go noga po uderzeniu drabiną. Będzie miał mocnego siniaka. Zaraz potem jednak podniósł drabinę i wyniósł ją do schowka. Zabrał stamtąd to co uznał za potrzebne, po czym wrócił do pokoju i zostawiając większość rzeczy przy stole, wszedł na antresolę i zaczął wycierać barierkę.
- Już zacząłem - powiedział gdy córka weszła.- Jeśli chcesz, możesz zacząć od szafy. Potem możesz zająć się kuchnią, ja zrobię szafki na górze i łazienkę.- powiedział.
Zaczął sprzątać, tak jak powiedział, obserwując co jakiś czas jak sobie radzi córka.
- Wszystko w porządku między Tobą i Banem? - zapytał. to była idealna chwila na odrobinę szczerości. - Nie chcę znać szczegółów. Po prostu powiedz czy czujesz się dobrze z tym jak jest między wami. - dodał, delikatnie. Nie chciał się za bardzo narzucać, zwyczajnie się martwił.
- Możemy ewentualnie pogadać o Twoich pacjentach. Przynosiłaś zwierzaki do szpitala, by kogoś pocieszyć.- zaproponował, jeżeli córce nie spodobał się poprzedni temat rozmowy, lub skończyli na ten temat rozmawiać. W tle wymiany zdań, sprzątał wszystko na górze pomieszczenia.
Kiedy skończył, przeszedł do łazienki i mrucząc, sprzątał dalej. Potem wyniósł dwa wiadra wypełnione wodą.
- Mycie zajmie mniej czasu jak oboje się tym zajmiemy. - zaproponował. Zaczął od kuchni.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Pokój Kayla 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Pokój Kayla
Wto 27 Sie - 22:23
- Już się za to biorę - zawołała z dołu. Wzięła odpowiednie rzeczy i zaczęła od szafy. Musiała z niej wyrzucić kilka starych szmat i zanotowała w pamięci, że na wszelki wypadek, lepiej kupić coś na mole, bo nie była pewna czy na pewno nic się tam nie zalęgło, a nie chciała by jej ojciec chodził w dziurawych ubraniach przez jakieś głupie robale.
Zatrzymała się, słysząc pytanie, którego jednak powinna się chyba w końcu spodziewać. Jak nie teraz to w najbliższej przyszłości. Westchnęła tylko cichutko, gdy doprecyzował, że nie musi się wdawać w szczegóły - w porządku - odpowiedziała po chwili milczenia i wróciła do pucowania szafy, bo niestety tego potrzebowała - pogodziliśmy się i można powiedzieć, że wróciliśmy do siebie. Daliśmy sobie jeszcze jedną szansę, zobaczymy jak to się rozwinie - nie wiedziała czy coś jeszcze powinna powiedzieć. Nie miała pomysłu i nigdy też nie rozmawiała z nikim na takie tematy, tak prawdę mówiąc. Najwyżej Kayl dopyta o coś więcej jeśli będzie chciał. Nie wyglądało na to, że nie chciała mówić na ten temat. Musiało faktycznie się między nimi polepszyć bo nie unikała tego tematu. Na początku po prostu musiała pomyśleć, co ma ojcu odpowiedzieć.
Zamyśliła się ponownie, zabierając się za kuchnię. Zaczęła tutaj również od szafek - pacjentka wróciła do domu. Jej ojciec jest Marionetkarzem i to bardzo zdolnym choć mało znanym, bo nie zależy mu na sławie i pewnie zrobi dla niej nogę. Dostał już schemat co i jak, bo on raczej mało Marionetek robi, żeby wiedział jakie wymiary będą odpowiednie i jak je potem zwiększać gdy córka będzie rosła, więc myślę, że niedługo będzie mogła spokojnie biegać znów ze swoimi kolegami i koleżankami. Dlatego też nie muszę specjalnie dla niej brać zwierzaków, a jak na razie nie ma potrzeby, a w razie jakiegoś wypadku nagłego, zawsze jest jeszcze Wredotek, który może zastąpić Kropkę - wyjaśniła spokojnie sytuację - nie wiem tylko czy brać Kropkę albo Amber na wizyty domowe czy też nie... - westchnęła jeszcze, skupiając się ponownie na sprzątaniu. Powoli kończyła, więc nie spieszyła się jakoś specjalnie.
Przytaknęła głową i zabrała się za mycie, ale od drugiej strony, żeby spotkali się jakby w połowie drogi. Nuciła sobie przy tym jakąś zasłyszaną melodyjkę. Uśmiechała się też przy tym delikatnie.Mimo, iż nadal była trochę blada to wyglądała na spokojną i bardziej zadowoloną niż to było widać wcześniej. Widać powoli zaczynało się jej życie układać, przynajmniej jak na razie.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Pokój Kayla
Sro 28 Sie - 17:07
- Czyli sama jeszcze nie wiesz czy to wyjdzie i w pełni rozumiem. Jesteś młoda, potrzebujesz czasu by wszystko przemyśleć. Jednak nie mówiłaś mi, co jest nie tak. Nie wiem po czym dajesz mu drugą szansę. Sam miałem sytuacje gdy nie miałem siły dać kolejnej szansy. No i niestety, ludzie rzadko dają radę się zmienić... - powiedział, powoli. Miał związane z tym własne przemyślenia. Czy on też teraz utykał w miejscu by nadal być tą samą osobą co wcześniej? Zmusił się do zarażenia pasożytem, zaczął poznawać nowych ludzi, ale co to w nim zmieniało? Czy był lepszy?
Zabieranie zwierzaków na wizyty domowe brzmiało jak coś, z czego mały Kayl by się cieszył. Ale dorosły francuz już wiedział, że to nie takie proste.
- Dziecko się ucieszy, ale to rodzic musi się zgodzić. Nie wiem czy w krainie luster też są niektóre budynki z zakazem posiadania zwierząt. Na studiach w takim mieszkałem. Ale się babka wściekła jak zobaczyła, że dokarmiam dachowca na parapecie... - powiedział akcentując ostatnie zdanie. Zawsze lubił koty.
Nic tak nie cieszy ojca jak widok zadowolonej córki. Co prawda nadal była widocznie osłabiona, ale nabierała sił. I to był dobry znak.
Kiedy został tylko kawałek przy stole, Kayl zatrzymał córkę.
- Usiądź, odetchnij, ja zmyję do końca. Zrobiłaś kawał porządnej roboty. - skomentował uśmiechając się. Zrobił tak jak sam zaproponował, po czym usiadł obok niej. - Od razu lepiej, co? Chyba będę musiał kupić nowe meble, ale to za jakiś czas. - zarzucił temat.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Pokój Kayla 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Pokój Kayla
Sro 28 Sie - 21:54
Westchnęła cichutko. Co miała powiedzieć? Jak to wytłumaczyć? Nie mogła jednak nic nie mówić...nie teraz, bo to wydawałoby się zbyt podejrzane - wyjaśnił mi swoje zachowanie oraz raniące słowa. Powiedział co go do tego pchnęło, dlaczego się tak zachował i postanowiłam, że spróbujemy...trochę na innych zasadach, jak to nie wyjdzie to już chyba nic nie pomoże i będzie to znaczyło, że jestem skazana na bycie wieczną panną - zaśmiała się gorzko i wróciła do sprzątania. Uszy opuściła, ale jeśli Kayl zapytał, wymówiła się, że nie chce by jej do nich kurz naleciał. Po prostu obróci to w żart.
Zamyśliła się. słysząc swego rodzaju pytanie, w wypowiedzi ojca - w sumie chyba nie ma czegoś takiego...nie jestem pewna - powiedziała, zgodnie z prawdą - gdyby tak było to przecież nawet Dachowce nie mogłyby w pewne miejsca wchodzić, w końcu niektóre jako swoją główną postać mają właśnie kocią, więc byłoby to dość trudne, by wyłączać całą rasę z możliwości wchodzenia gdzieś...no nawet więcej bo niektórzy Opętańcy mają pióra w skrzydłach, tak jak ja, albo niektórzy Cyrkowcy mają zwierzęce elementy. Tak więc podejrzewam, że jeśli są takie miejsca, to jest ich bardzo mało.
Zgadzała się jednak z tym co powiedział o zwierzętach zabieranych na wizyty domowe. Nigdy się nie wie czy ktoś się nie boi zwierząt, nie ma uczulenia czyt czegoś, dlatego lepiej będzie ich nie zabierać, a przynajmniej nie bez pytania.
Coś jednak przyszło jej do głowy - Kayl? Jak myślisz...można mieć uczulenie na Dachowca z Krainy? Albo..czy ktoś mógłby mieć uczulenie na mnie? - zapytała. Nie była smutna, wyraźnie ją to zainteresowało. Jeszcze się z tym nie spotkała, dopiero teraz też o tym pomyślała, uznała więc się tym podzieli z ojcem.
Nie kłóciła się. Odłożyła wszystko i usiadła, a Aureum od razu zeskoczył na stół i trzymając pióro w pysku połasił się, domagając pieszczot. Pogłaskała go od razu i uśmiechnęła do Opętańca - naprawdę masz tutaj ładnie i też nie tak daleko ode mnie - powiedziała, rozglądając się po świeżo wysprzątanym mieszkanku - na pewno by się przydały, ale myślę,k że jak na razie jest jeszcze na to czas - powiedziała spokojnie i przeciągnęła się mocno - no to teraz masz miejsce, gdzie możesz uciec od swojej córki - pokazała mu język.
Zastanawiała się czy ma teraz jakieś plany. Iść gdzieś, czy chce tutaj nocować czy raczej wolałby wrócić do niej do domu. Dobrze by było najpóźniej następnego dnia wrócić do Malinowego by sprawdzić czy ze zwierzakami jest wszystko w porządku. Lepiej nie zostawiać ich za długo samych w domu.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Pokój Kayla
Czw 29 Sie - 14:00
Słysząc jak córka wyjaśnia sytuacje, chyba nie chciała się jeszcze w pełni otwierać. I było to w pełni zrozumiałe. Ciężkie momenty w związku trzeba przetrawić samemu, zanim wtajemniczy się jeszcze kogoś. Szczególnie, gdy tak naprawdę dużo im brakuje by powiedzieć, że się znają.
- Rozumiem, że nie o wszystkim łatwo rozmawiać. Po prostu nie duś w sobie za dużo, jeśli to nie komfortowe.- Skomentował cicho, neutralnie. Nie naciskał na córkę. Jak na razie chyba lepiej dać jej odpocząć.
- Słyszę co mówisz, ale z drugiej strony, chodzi o inny element. Człowiek z aspektami zwierzęcymi może je zakryć, aby włosy nie wpadały do jedzenia, a skrzydła same z siebie blokują dostęp do ciasnych pomieszczeń. W przypadku zwierząt, zmuszanie by chodził gdzieś w butkach, lub nie próbował bawić się kolekcją porcelany, będzie trudniejsze. Nie każdy zwierzak jest w końcu tak mądry jak Twój nowy towarzysz. - skomentował i spojrzał się na relaksującego się na parapecie Aureum. - Chyba będzie trzeba mu dać jakieś imię. Nie czułbym się dobrze, gdyby wszyscy mówili do mnie "Opętańcu". - Zauważył.
- Alergia... Są ludzie z alergią na kurz, na sierść... a to w większości jest tworzone przez ciało dachowca.- zauważył. - Podejrzewam, że wiesz, że kurz to w przypadku zamieszkanego miejsca głównie martwy naskórek. Więc można powiedzieć, że są ludzie z alergią na wszystko co żyje i tworzy obumierające komórki. - zażartował. - A konkretnie alergia na włosie dachowca... Czy pióra niektórych opętańców... To coś do zbadania przez Alergologów. Większość włosów jest hipoalergiczna, a z piór, to pierze jest najbardziej ryzykowne. Poduszki nim wypchane potrafią zabić dziecko. - dodał poważniej.
- Uciekać od córki i szukać dla Ciebie i Joce drugiej matki? Mhm, jasne. Nie śpieszy mi się z zaczynaniem nowego życia. Już drugie zacząłem znajdując Ciebie. W końcu będę mógł spędzić czas z tak dawno nie widzianą córeczką, a ta już myśli, że przed nią ucieknę... - zaczął się żartobliwie droczyć. Naprawdę doceniał, że go przyjęła tak otwarcie.
Po skończeniu sprzątania, usiadł na chwilę przy stole i popatrzył na łaszącego się smoczka.
- Jedyne co zostało tu do zrobienia, to zakupy. Potem możemy iść na kawałek jakiegoś ciasta i gorącą czekoladę. Co Ty na to?- zapytał i po usłyszeniu odpowiedzi przygotował się do wyjścia. Założył, że córka zrobi to samo
/ZT x2

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach