Spectrofobia :: Hyde Park :: Archiwum X :: Karty Postaci
Nel
Gif :
Godność :
Nel Eastace von Hershiwan
Wiek :
Wizualnie kilkanaście, realnie dużo więcej.
Rasa :
Marionetkarz
Wzrost / Waga :
178 cm / 59 kg
Znaki szczególne :
Unoszący się wszędzie wokół zapach papieru; palce albo uwalane atramentem, albo poobcierane od szorowania plam pumeksem; chaotyczny sposób wysławiania się; ponury wyraz twarzy.
Pod ręką :
Portfel z pewną zawartością pieniężną; paczka papierosów.
Broń :
Rzeźbiony sztylet.
Zawód :
Wolny strzelec
Stan zdrowia :
Fizycznie czuje się dobrze, duchowo jest znużony
NelNieaktywny
Nel
Sob 17 Paź - 23:22
Sob 17 Paź - 23:22
Kurtyna w górę! Niech rozpocznie się przedstawienie! Szanowni państwo, jakże miło mi Was jest powitać na naszym spektaklu pełnym cudów niewidów! Nie przegapiliście tej okazji, co doskonale o Was świadczy, bo jaki rozgarnięty Lustrzanin i Nielustrzanin wolałby spać, miast przybyć tutaj i obejrzeć nas, którzy potrafimy zaskoczyć nawet istoty ze świata dziwolągów, wycisnąć łzy z oczu najweselszego Kapelusznika, rozbawić nawet pogrążonego w żałobie Nieumarłego Poetę i porwać za serce najgorszego zbrodniarza? Odpowiedź brzmi: żaden! Nikt, w czyjej głowie tłucze się choćby drobina rozumu, nie darowałby sobie przegapienia naszego pokazu z własnej woli. Powtarzam, nikt, co każdy z Was przyzna jutrzejszego ranka. Pierwszym spośród sztukmistrzów, których dzieła wbiją się Wam, piękne panie i szlachetni panowie, tej nocy w pamięć, niczym rzucony przezeń sztylet wbija się w drewno, jest Nel Eastace von Hershiwan; jeżeli zasłyszeliście gdzieś miano Nelly Kościanego Serca i Stalowej Dłoni, to wiedzcie, że ach!, mówimy o tej samej osobie. Oj, cóż za fascynujący typ z tego Marionetkarza! Wydawać by się mogło, że nie ma młodszej osoby w naszej trupie; gdy spojrzycie pierwszy raz w tą twarz, uznacie go za dziecko, zerknięcie na budowę ciała i tembr głosu zmieniają ten wiek na wesołe lata młodzieńcze, oczy jednak ma starca, głębokie i smutne niby odbicie nocnego nieba w jeziorze. Ach, los nie mógł dać nam lepszego Srebrnego Iluzjonisty. Kogóż jeszcze ujrzycie tej nocy, kogo nie zapomnicie już do końca życia?...
~ Cyrk Siedmiu Pazurów I Jedenastu Kłów
Jak już ustaliliśmy, Nel Eastace von Hershiwan jest Marionetkarzem... a może Marionetkarką. A może ani jednym, ani drugim, lub po trosze tym i tym. Jak to jest? Pierwsze słowa, jakie wybrzmiały w pokoju po cudzie narodzin tego bytu, brzmiały to chłopczyk!, nastał jednak moment, w którym stało się jasne, że Nel chłopcem nie jest. Nie identyfikuje się też z drugiej strony jako kobieta ani trzecia płeć; nie ma pojęcia o istnieniu tego słowa, ale jest genderfluid. Ze względu na ograniczenia języka polskiego w Karcie Postaci użyte są słowa w rodzaju męskim.
Obecnie mieszka w willi w Lewitującym Osiedlu.
Rangową mocą Nela jest tworzenie iluzji, co trwa 3 posty, potem 4 posty przerwy. Iluzja obejmuje maksymalnie 2 zmysły na raz, działa na obszarze 40 m² w zasięgu wzroku postaci – im dalej, tym staje się mniej szczegółowa. Jego drugą mocą jest zdolność do wytworzenia wokół samego siebie, danej osoby lub przedmiotu niewidzialnej bariery. Bariera ma średnicę maksymalnie dwóch metrów, jest gorąca i parząca niczym ogień, skutecznie powstrzymuje śmiałków od nawiązywania kontaktu fizycznego z otoczonym nią delikwentem, jakkolwiek nie może zatrzymać np. wystrzelonej kuli. Moc działa na okres czterech postów w przypadku otoczenia samego Nela, trzech przy innych przedmiotach lub osobach. Czas odpoczynku wynosi cztery posty. Trzecią z mocy Marionetkarza jest niezbyt często praktyczna i przez niego samego nielubiana zdolność do wytwarzania wyładowań elektrycznych. Oczywiście, napięcie, jakie potrafi wytworzyć, nie wystarczy, by kogoś zabić; limitem jego mocy jest około 40 volt. Wyładowanie trwa zaledwie jeden post, niezależnie od napięcia; aby osiągnąć najsilniejszą wartość, musi "ładować" się przez trzy posty, dla mniejszych wartości wystarczą dwa lub nawet jeden post. Czas odpoczynku wynosi 4 posty.
Bodajże najbardziej rozpoznawalną umiejętnością Nela, która zresztą przyniosła mu swego czasu spore zyski, jest władanie bronią białą. Co prawda specjalizuje się - za co zarobił trochę grosza - raczej w miotaniu nożami (jego faworytem jest tutaj krótkie kunai), jakkolwiek potrafi użyć broni do walki i samoobrony. Zainteresowania Marionetkarza nie ograniczają się jednak do noży; jego wielką pasją jest słowo pisane; przez lata pochłaniał książki lustrzanych i ziemskich autorów, rozpalając swoją duszę pragnieniem wzniesienia swego ducha na takie same wyżyny. Wkrótce odkrył w sobie nielichy talent pisarski i nawet opublikował w Krainie Luster kilka tomików wierszy. Po trzecie, co należy tutaj koniecznie wspomnieć, Nel zręcznie obchodzi się nie tylko z nożem, ale i z igłą i nitką. Większość ubrań, które nosi, sam sobie szyje, a okazjonalnie - jeżeli go ładnie poprosić - może sporządzić komuś zacne wdzianko po niewysokiej cenie.
Prawie 180 centymetrów wzrostu przy niecałych 60 kilogramach żywej wagi czynią sylwetkę Nela chwiejną i wysmukłą, w pewnym sensie wiotką i wątłą. Jego jasna karnacja ładnie współgra z bladozłotymi, krótkimi włosami i plamami atramentu lub farby wiecznie pokrywającymi jego długie palce. Wspomniano już, że Nela po rysach można uznać za nastolatka i jest to niewątpliwie fakt, jako że jego twarz wygląda tak, jakby doczekał zaledwie piętnastej wiosny. Reszta jego ciała plasuje jednak domniemany wiek w okolicach 20 lat, jako że stracił już dawno nieproporcjonalność kończyn właściwą okresowi pokwitania. Alabastrowej skóry nie znaczą pryszcze ni piegi. Na świat spogląda brązowymi oczyma znad zadartego drobnego noska. Jeżeli już o oczach mowa, to Nel ma oczy niezwykłe: podkrążone, mgliste i w jakiś dziwny sposób pełne goryczy, jakby zarzucały coś każdemu, na kim spoczną.
Osobowość Nela nie jest ani czarna, ani biała. Masa książek, które pożera w zastępstwie za nierzadko rozczarowującą rzeczywistość wyostrzyła mu język, rozedrgała serce i rozchwiała psychikę. Nasz Marionetkarz nałykał się pięknych historii o prawdziwej miłości, o wspaniałych przygodach, o szczęśliwych zakończeniach - i głęboko rozczarował się tym, że świat nie zawsze wygląda tak, jak książka. Do tego zawodu po pewnym czasie dołączyły kolejne zgorzknienia: sprawa śmierci jego przyjaciela, przy której okazji przekonał się o tym, jak skorumpowany i zgniły jest ten świat, nadała jego rysom wyraz wiecznego niezadowolenia. Oczywiście, smutek i żal nie wżarłby się w niego tak bardzo, gdyby nie jego niezwykła skłonność do dramatyzowania i hamletyzowania. Nel nierzadko też używa długich i skomplikowanych wyrażeń, które czynią jego mowę kwiecistą i bogatą, a przy okazji wyjątkowo chaotyczną; uwielbia wplatać w swe słowa gry i pułapki, którymi zwodzi i testuje rozmówcę oraz jego poziom intelektualny. Tym samym dochodzimy do istotnej cechy charakteru Marionetkarza, którą jest lubość do prezentowania swojej wyższości intelektualnej przy każdej możliwej okazji. Ach, bo Nel po prostu nie cierpi użerać się z kpami, pajacami, wyrostkami nędznej ziemi, które - podczas gdy dobry Bóg rozdawał mózgi - zapodziały się nie wiedzieć gdzie. Dysponuje przy okazji całkiem imponującą galerią wyzwisk, których z najwyższą przyjemnością używa w stosunku do każdego, kto się nawinie pod rękę.
- Historia:
- I z tych chwil urasta długie, potulnie przecierpiane życie.
Korzenie drzewa genologicznego Nela sięgają głęboko w historię Krainy Luster; wśród jego przodków można wymienić pewnego Upiornego Arystokratę znanego z posiadania duszy równie rogatej co głowy, Dachowczynię, która sfingowała własną śmierć, by zarabiać grą na mandoli w zatłoczonym porcie nad Morzem Łez, a nawet pewną parę Kapeluszniczych seryjnych morderców. Jednakowoż w czasach, w których przyszedł na ten łez padół, nikt z tej wesołej gromadki nie pozostawał już przy życiu; jego oboje rodzice prowadzili dochodową manufakturę Marionetek militarnych i obronnych najwyższej klasy, za co von Herwishamowie mieli cieszyć się dużą popularnością podczas wojny jako twórcy niemal niezniszczalnych legionów (nota bene, ród wpadł w nie lada tarapaty, gdy wyszło na jaw, że część z ich żołnierzy zbuntowała się i zaczęła planować przejęcie władzy nad Krainą Luster, to jednak już zupełnie inna historia, którą opowie się przy innej okazji). Od urodzenia otoczony był przez broń wszelkiej maści, od pistoletów do szurikenów - oraz mechanicznych służących. Rodzice byli zbyt zajęci swoją pracą, by spędzać z nim dużo czasu; mogli zapewnić dziecku wszystko to, czego potrzebowało, poza jakąś normalną relacją. Te nieliczne momenty, które spędzali razem, były przepełnione oczekiwaniami, według których Nel w przyszłości obierze ich ścieżkę tworzenia blaszanych żołnierzy, po czym odziedziczy po rodzicielach fabrykę. Cóż można powiedzieć: seniorzy Herwishamów rozczarowali się, jako że od samego początku takie zajęcie znajdowało się na samym dnie listy zainteresowań ich pociechy. Jedynym, co było związane z bronią i chociaż odrobinę interesowało Nela, było władanie bronią białą, co wydawało mu się wręcz szalenie romantyczne. Miast studiować prace o technikach wojennych, Iluzjonista trawił czas na miotanie nożem do celu oraz czytanie chwytających za serce romansów, fascynujących kryminałów i reportaży z podróży Lunatyków. Nie rodzice, nie Marionetki, nie ulica wychowały dorastającego młodzieńca, ale Hamlet i Werter. Wspaniałe towarzystwo i genialni bohaterowie, jednak wychowawcy żadni. Za zamkniętymi drzwiami pokoju Nela coraz częściej kochankowie wyznawali sobie nawzajem miłość, zdarzały się dziwne i niewyjaśnione mordy, przygody podróżników toczyły się w nieskończoność.
Ludy, które bały się i zakazywały książek, miały ku temu doskonały powód. Znaki na kartkach papieru popychają ku zadawaniu pytań. Przyzwyczajany od maleńkości do myśli o armii idealnej wychodzącej spod jego ręki Nel zaczął pewnego dnia rozmyślać nad tym, czy naprawdę o tym marzy, czy widzi swoją przyszłość w ten sposób, czy jest to w jakikolwiek sposób właściwe.Poczynam sobie, że piękniej nie można.
Wreszcie wyrósł na tyle, by dołączyć do swoich rodziców w tworzeniu mechanicznej armii. Wyszło szydło z worka: okazało się, że młodzieniec nie ma za grosz zdolności do budowania żołnierzy. Zamiast skupiać się na praktycznych aspektach, takich jak długość miecza wysuwającego się z rąk lalki, on chciał nadać każdemu ze swoich tworów indywidualne cechy. Z nieskończoną i nonsensowną troską modelował kształty i linie nosa, dodawał iskry w oczach, czynił głosy miękkimi lub chrapliwymi. Co gorsza, nieważne było, jak bardzo by nie próbował, po prostu nie potrafił budować Marionetek inaczej! Rodzice, rozczarowani taką postawą syna, oddelegowali go do produkcji wojowników dla mniej istotnych zamawiających. Tutaj nadeszło jego Waterloo (lub Rivoli, zdania na ten temat są mocno podzielone). Kiedy kilkoro klientów zgłosiło się do firmy z zażaleniami na Marionetki bojowe, które - miast dokonywać cudów mechanicznej odwagi w ich obronie - nonsensownie rzucały się pod ostrze mieczy, by melodramatycznie konać na polu walki, w ostatnich słowach mówiąc o wychodzącym im na spotkaniu aniołom blaszanych zaświatów, względnie interesowały się zdecydowanie bardziej ogrodnictwem i tańcem, niż walką - stało się dosyć jasne, że Iluzjonista nie ma absolutnie żadnych szans na kontynuowanie dziedzictwa rodziców. Rodzice Nela musieli słono zapłacić za poniesione przez właścicieli Marionetek szkody (najbardziej wbił im się w pamięć pewien Cień, którego żona uciekła z anielsko pięknym Blaszanym Żołnierzykiem, jest to już jednak zupełnie inna historia, którą opowie się przy innej okazji). Tylko dzięki pieniądzom rozdawanym na prawo i lewo oraz drastycznemu wzmożeniu produkcji udało się uniknąć poważnego skandalu; rodzinna fortuna doznała poważnego uszczerbku, a rodzice Nela ostatecznie doszli do wniosku, że jego obecność w fabryce pewnego pięknego dnia doprowadzi ich do upadłości finansowej. W ten oto sposób Marionetkarz - z pewną sumą pieniędzy w kieszeni, tomem poezji, odebranym zniszczonej w fatalnym wypadku Marionetce kunai oraz kołaczącym się w piersi sercem - stanął przed koniecznością znalezienia sobie nowego zajęcia.Ja sam jestem w miarę porządnym człowiekiem, a przecież mogę zarzucić sobie rzeczy takie, że lepiej byłoby, gdyby mnie matka na świat nie wydała.
Zadanie to nie było specjalnie skomplikowane. Jego umiejętności nożownicze zapewniły mu miejsce w Cyrku Siedmiu Kłów i Jedenastu Pazurów. Przyjął tam sceniczny pseudonim Nelly Kościanego Serca i Żelaznej Dłoni, który do dzisiaj można usłyszeć w Krainie Luster - mawiano bowiem, że chociaż jego broń stanowi naturalne przedłużenie dłoni, to serce ma kruche i łamliwe - i przez najbliższe lata zarabiał na wyczynianiu sztuczek ze swoją bronią. Żonglerka sztyletem? Z palcem w bucie. Precyzyjne otoczenie partnera długimi ostrzami? Proste, kiedy przejdziemy do trudniejszych pytań. Na takich zajęciach upłynęło mu kilka lat, podczas czego zwiedził sporo Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani, a przy okazji zarobił całkiem niezłą sumkę. Wreszcie uciułał dosyć dużo, by kupić sobie niebrzydki domek w Odwróconym Osiedlu i porzucić swoją dawną pracę, która od pewnego czasu przestała mu odpowiadać (istnieją plotki, jakoby miał w rzeczywistości odejść z niej w następstwie nieszczęśliwego wypadku podczas jednego z występów, jest to jednak zupełnie inna historia, którą opowie się przy innej okazji). W swoim nowym miejscu zamieszkania zbudował i sprzedał kilka pięknie wykończonych Marionetek - zachęcony zarobionymi pieniędzmi zastanawiał się nawet, czy nie rozpocząć produkcji masowej, rychło jednak poczuł ogromne obrzydzenie do samego siebie, gdy porównał taki proceder do fabrykowania i handlowania niewolnikami. Ta myśl na dobre odciągnęła go od sprzedaży swoich tworów i wywołała w nim wielką refleksję nad moralnością, życiem i śmiercią - po nocach śniły mu się twarze przehandlowanych lalek, całymi dniami chodził zamyślony, wystarczało mu niekiedy spojrzeć tylko na plusz i blachę, żeby wybuchnąć gorzkim płaczem.Jeszcze się wszystko da naprawić.
Swego rodzaju katharsis, a zarazem rozgrzeszeniem, było dla niego napisanie i anonimowa publikacja krótkiej rozprawy na temat przyznania Marionetkom pełni praw i zakazu handlu nimi. Tekstem Nel narobił nieco szumu w środowisku Marionetkarzy i podsunął gorący tematem dyskusji na ładnych kilka miesięcy. Pomogło mu to uporać się z poczuciem winy i ruszyć ze swoim życiem dalej. Teraz zaczął imać się różnych pozycji; przez pewien czas udzielał wykładów z historii literatury, zarobił trochę na szyciu, opublikował kilka krótkich historii i wierszy. No i był też teatr. Tak, Marionetkarz wystąpił na deskach teatru prowadzonego przez pewnego bogacza, który zajmował się hobbystycznie wystawianiem dramatów pisanych przez ludzi; podczas przedstawień (zwykle wystawianych z ogromną dawką magii) dochodziło co prawda do nieścisłości w rodzaju Macbetha ciskającego piorunem w biednego Duncana lub Antygony zakopującej się w grobie razem z Polinejkiem, było to jednak spełnienie wszelkich marzeń Nela. Tutaj też spotkał się z Lunatykiem, który przez najbliższe lata miał być mu najwierniejszym kompanem; poznali się podczas gry w Romeo i Julii, gdzie dostali role Merkucja i Benvolia, i od tej pory byli niemal nierozdzielni. Połączyła ich miłość do dramaturgii i fascynacja światem - oboje obiecali sobie, że któregoś dnia wybiorą się w długą, niespieszną podróż dookoła trzech światów; będą opisywali wnikliwie swoje przeżycia, a pewnego dnia tomy z ich nazwiskami na grzbietach spoczną na półkach każdego szanującego się domu. Wreszcie, gdy zaoszczędzili dosyć pieniędzy, sprzedał swój dawny domek i kupił willę na Lewitującym Osiedlu - on i Lunatyk wprowadzili się tam we dwoje. Tu wreszcie zaczęli planować wyprawę. Przygotowania trwały długo i nie były proste: nie mieli pojęcia, czego konkretnie spodziewać się w najdzikszych zakątkach wszystkich światów. W końcu jednak wyruszyli. Najpierw ich ekspedycja przemaszerowała przez najbardziej egzotyczne zakamarki Krainy Luster, potem eksplorowała długo Szkarłatną Otchłań i na koniec dumnie przekroczyła Bramę, chcąc odkryć cuda i dziwy ludzkiego świata. Znaleźli się w Belgii. Był rok 1914.Ach, czemu musiałam ujrzeć to, co widziałam, słyszeć co słyszałam.
Wojna, której fragmentu byli świadkami, pozostawiła na ich psychice znaczący ślad. Wrócili z przerażonymi oczyma, jakby wryły się w nie obrazy, które ujrzeli... a przecież nie zobaczyli nawet połowy okrucieństw, jakie przeżyli ludzie. Przez pewien czas Nel nie potrafił zasnąć bez obecności swojego towarzysza, a żądza przygód wyparowała z obojga. Trauma pozostała; do dzisiaj Nel stroni od broni palnej i wystarcza dosłownie wystrzał, by doprowadzić go do ataku paniki.Pociechę myśl daje, że po najdłuższej nocy dzień powstaje.
Wraz z upływem czasu, próbą podjęcia terapii i dużą, dużą dozą cierpliwości, objawy PTSD ustały, a po pewnym czasie parze wróciła chęć podróżowania. Parę lat później Nel wydał kolejny tom poezji (tym razem stricte antywojenny) i znowu, pomimo najgłębszej niechęci, odwiedził wraz z Lunatykiem Świat Ludzki. Ku niepomiernej uldze obojga przyjaciół wojna się skończyła i wydawało się, że świat jest na drodze do odbudowy (Nel nie wiedział, że - podczas gdy on leczył się w magicznym uniwersum i odmawiał opuszczenia go - na Ziemi nie tylko zakończyła się pierwsza, ale i wybuchła druga wojna światowa, jest to jednak inna historia i opowie się ją innym razem). Czas płynął dalej; Marionetkarz znalazł stałe zatrudnienie jako dziennikarz, czym zajmuje się do dzisiaj. Najbardziej cenione są jego recenzje sztuk i rozprawy na temat aktualnego życia kulturalnego w Krainie Luster, jakkolwiek kilkukrotnie zajmował się też felietonami i reportażami ze swoich przeżyć. Jego przyjaciel również pisał, skupiał się jednak na wyciąganiu na światło dzienne brudnych sekretów znanych i wpływowych osób. Czas mijał i wydawało się, że życie jest ustabilizowane. Aż do wypadku, który wstrząsnął po raz kolejny światem Nelly'ego.Dobranoc, mój książę, niech ci do snu nucą chóry niebian!
Z kolejnej z ich wspólnych podróży Marionetkarz wrócił sam. Przebywali w rezydencji pewnego ekscentrycznego Arystokraty, którego nieprzyjemną przeszłość udało się im odkryć; Upiorny uznał taki stan rzeczy za niedopuszczalny. Były miotacz noży nie był w jego oczach zagrożeniem; jedyną problematyczną jednostką był jego towarzysz. Na oczach Nela jego wieloletni przyjaciel, najbliższa mu osoba, światło jego życia, jego książę (tutaj wstaw inne przydomki, a było ich wiele) został wepchnięty do sadzawki, w której właściciel rezydencji hodował zabójcze rekinopodobne kreatury. Nawet nie było mowy o odnalezieniu ciała; Nela natomiast wyrzucono z willi zaraz po tym mordzie. Próbował, oczywiście, ujawnić odkryte informacje; naiwnie wierzył, że ramieniem sprawiedliwości dosięgnie mordercę. Znakomity dowcip. Pieniądze są smaczniejsze od prawdy, jak zanotował gorzko w pamiętniku.Oto, Albercie, historia niejednego człowieka.
Pochował przyjaciela w symbolicznym grobie i ciężko opłakał jego stratę. Głęboko pogardził ludzkością i nieludzkością za stratę, jakiej doznał. Przez pewien czas zastanawiał się nawet nad zbudowaniem jego Sobowtóra, szybko jednak porzucił tą myśl - częściowo z przyczyn moralnych, częściowo wiedząc, że nic nie zdoła już mu go przywrócić. Wątpił, wpadał w gniew, błagał, szlochał, aż w końcu - musiał się podnieść i po raz następny zacząć życie od nowa. Zachował posadę dziennikarza, chociaż nadal zarabia niekiedy na swoich zdolnościach miotania nożem i szycia, czasem też naprawi komuś Marionetkę. Co interesujące, wojna ludzi i lustrzan nie zostawiła na jego kościanym sercu znamiona nawet w części tak dużego, jak ta nieszczęsna wyprawa do Belgii; gdy tylko pojawiły się pierwsze wzmianki na temat jakiegokolwiek konfliktu, spakował walizki i udał się na bardzo długie wakacje w najbardziej oddalone i najbardziej zaciszne zakątki Krainy Luster. Kolejne zetknięcie ze strzałami, bronią, okrucieństwem - byłoby dla niego nieznośne. Faktycznie więc jego najbliższy kontakt z całą wojną nastąpił pod jej koniec, gdyż dopiero wtedy - gdy oddziały MORII się wycofywały - wrócił do Otchłani. Tutaj dopiero zobaczył zniszczenia, jakich dokonali ludzie, i wykorzystał swoje zdolności Marionetkarskie do pomocy uszkodzonym wojownikom.
Ogólnie rzecz biorąc, w jego życiu nie wydarzyło się jednak nic nadzwyczajnego od śmierci nieodżałowanego Lunatyka.
Gif :
Godność :
Lusian/Luci Foxsoul
Wiek :
Wizualnie 25
Rasa :
Lisi demon
Wzrost / Waga :
190/85 //
Znaki szczególne :
Kuleje, Blizna na lewym oku
Pod ręką :
Laska
Broń :
Naginata
Zawód :
W Świecie Ludzi - Aktor/Aktorka
YakoNieaktywny
Re: Nel
Pon 19 Paź - 10:53
Pon 19 Paź - 10:53
Bardzo ładna Karta
Akcept
W imieniu administracji, witam po Drugiej Stronie Lustra
Akcept
W imieniu administracji, witam po Drugiej Stronie Lustra
Spectrofobia :: Hyde Park :: Archiwum X :: Karty Postaci
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|