Prywatna Willa Crossów

Hunter
Gif :
Prywatna Willa Crossów - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Hunter Mordecai Cross
Wiek :
22
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
210cm/160kg
Pod ręką :
Sakiewka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t729-hunter-cross#8892 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1086-hunter
HunterNieaktywny
Re: Prywatna Willa Crossów
Pon 31 Lip 2023 - 23:42
Czekałem na jego wyjaśnienia. Nie czułem się dobrze w jego towarzystwie. To nie było to samo co przed spotkaniem z moim kochanym tatuśkiem, gdy graliśmy, spędzaliśmy miło czas a potem cieszyliśmy się pożywczym śniadaniem. A teraz? Chciałem, żeby po prostu jak najszybciej mnie zostawił.
Wysłuchałem jego słów. A więc wyczyścił moje imię w oczach Szefa? Nie...to nie było takie proste. Ten pewnie się zgodził, żeby mnie przywrócić do służby ale tak naprawdę mi nie ufa. To byłoby zbyt proste - a co jeśli się nie zgłoszę? - zapytałem wprost. Nie miałem ochoty jeszcze wracać o Forvaxu. Wziąłem stamtąd wszystko co potrzebowałem, resztę miałem w willi, a mogłem też po prostu to co trzeba zakupić. Ba! Nawet wziąłem ze sobą motor na pace swojego samochodu. Byle tylko tam nie wracać....
Sapnąłem gdy przygniótł mnie do ściany. Spojrzałem na niego pustym wzrokiem - Szefi.... - już miałem powtórzyć, żeby zostawił mnie w spokoju, gdy postanowił mnie uciszyć w sposób...którego nigdy bym się po nim nie spodziewał. Co innego po pijaku ale teraz...to ja byłem po piwku. Dostał jakieś leki czy co?
Czułem to jednak....te desperację, żal...uczucie? To nie był pocałunek kogoś po alko czy na haju. Dlatego...w końcu się poddałem. Rozchyliłem lekko usta i zamknąłem oczy. Moja odpowiedź była pełna tęsknoty, uczucia i ....smutku.
Westchnąłem gdy w końcu się od siebie odsunęliśmy. Mój oddech był szybszy ale nie rzucałem się na niego i nie próbowałem się do niego dobierać. Nie miałem ochoty na igraszki, zabawy z resztą to nie była odpowiednia sytuacja na coś takiego.
Podniosłem jednak dłonie i zdjąłem mu ostrożnie okulary pierwszy raz widząc jaką szkodę wyrządził ten jebany Cień. Ostrożnie pogładziłem bok jego twarzy, metalową łapą, starając się nie drażnić jego nadal regenerującej się skóry. Przytrzymałem lekko jego głowę i ucałowałem go tuż pod ślepym okiem - w końcu wyglądasz jak żołnierz - rzuciłem po czym....zgarbiłem się i oparłem czoło na jego ramieniu, przytulając go mocno do siebie. Jednak potrzebowałem bliskości, ale nie potrafiłem tego przyznać na głos. Nie beczałem ani nic, ale...chciałem po prostu trochę czułości. Czegoś...do czego nie mogłem się przyznać w Forvaxie przed nikim....Już nie.

Powrót do góry Go down





Streicher
Gif :
Prywatna Willa Crossów - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Kurt Streicher
Wiek :
36 lat
Wzrost / Waga :
186/90
Znaki szczególne :
Ślepe, lewe oko i poparzenia wokół niego. Siwizna nad czołem.
Pod ręką :
Przepustka, portfel z dokumentami, telefon, broń.
Broń :
Pistolet Beretta 92FS INOX kal. 9x19mm, Amok V980.
Zawód :
Zastępca Zarządcy MORII
Stan zdrowia :
Połamane żebra, liczne otarcia skóry, poparzenia na twarzy. Połowicznie oślepiony.
Leczona bezsenność, zespół chronicznego zmęczenia i PTSD.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t753-kurt-streicher#9208 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1117-streicher
StreicherStrzelec
Strzelec
Re: Prywatna Willa Crossów
Nie 6 Sie 2023 - 0:03
Czas zwolnił, specjalnie dla nich. Pocałunek był pełen desperacji i gwałtownej tęsknoty. Streicher nie potrzebował słów, by wyrazić wszystko, czego nie potrafił nazwać. A może nie chciał? Wszystko to było dla niego niezrozumiałe, miał wrażenie, że przegapił moment, w którym przyjaźń zmieniła się w coś więcej. Tak, spędzili ze sobą noc, ale przecież można to było zwalić na zwykle, ludzkie popędy, prawda? Wtedy pozwolili sobie na słabość... Tylko dlaczego po tym wszystkim Kurt cały czas o tym myślał? Rozpamiętywał? Słodkie wspomnienie Huntera w niejednoznacznej sytuacji mieszało się z powidokiem twarzy Lustrzanina. Od tamtego incydentu co noc widział w snach proch, który wystrzelił z lufy prosto w jego oko. Niemal czuł ten ból i swąd palonej skóry.
W końcu odsunął się od siebie. Streicher patrzył prosto w jego twarz, czekając na to ci nastąpi w następnej chwili. Przygotowywał się na wiele ale nie na...
Zamarł kiedy tamten zdjął mu okulary. W pierwszej kolejności chciał się cofnąć, lub przynajmniej uciec wzrokiem. Widok oczu Huntera był jednak zbyt ważny, to w nich skrywała się prawda o młodym Zwiadowcy.
Przeżył wiele a mimo to nadal pozostawał silnym żołnierzem, prawie nic nie dawał po sobie poznać. Na pytania jak się trzyma odpowiadał zdawkowo lub wcale. Jego postawa, chociaż momentami irytująca, służyła temu by ukryć wszystko, co według samego Crossa było słabością. Głupie? Albo imponujące.
Pozbawiony okularów, odarty ze swojej tarczy stworzonej z dwóch ciemnych szkiełek, zmarszczył brwi na komentarz Zwiadowcy. Kiedy Hunter dotknął jego poparzonej skóry, Streicher drgnął i syknął, szczerząc zęby. Nie spodobało mu się to, ani słowa ani ten dotyk ale... To co zrobił w następnej kolejności sprawiło, że brwi Niemca drgnęły, zdradzając, że w jego głowie działo się teraz bardzo, bardzo dużo.
Urywany oddech, błysk wilgoci zbierającej się w oczach, drżenie całego ciała. Odchylił głowę kiedy tamten mocno go przytulił. Objął go i przycisnął, całe jego ciało zaczęły wstrząsać mocne dreszcze. Z ust wyrwał się suchy szloch, pojedynczy ale jakże wymowny. Streicher wziął kilka głębszych oddechów ale nawet to nie pomogło.
Nagle wszystkie nieprzespane noce, cały ten strach z jakim próbował walczyć, wszystkie traumy zwaliły się na niego jak kowadło na postać w kreskówce. Usta zaczęły drżeć, po policzkach spływać łzy lecz on... był taki wściekły.
- Wyglądam jak żołnierz? Jestem wrakiem, Hunter, rozumiesz? I nie chodzi mi o twarz, nie chodzi o oko, to tylko dodatkowe trudności. - powiedział drżącymi od emocji głosem - Od tamtego dnia... prawie nie śpię, mam napady lękowe w najmniej oczekiwanym momencie, wpierdalam tony leków. - po policzkach płynęły łzy, Kurt cofnął się i spojrzał na Crossa z odległości - A ty mi mówisz, że wyglądam jak żołnierz. Dziękuję! To znaczy, że świetnie się z tym wszystkim ukrywam! - podniósł głos - Powiem ci, co będzie jak się nie zgłosisz. Stracisz wszystkie przywileje, wszystkie możliwości. Chcesz tego, Hunter? Chcesz oddać broń i szukać pracy poza organizacją? Nie chcesz. MORIA to jedyne co w naszym życiu jest stałe, co nadaje mu sens i poczucie stabilności. Myślisz, że dlaczego tak ciężko pracuję? Bo lubię? Mam swoje lata, mam też spory bagaż na karku... Organizacja to jedyne co w moim życiu jest stałe i stabilne. Uciekam w pracę, bo chociaż jest trudna, daje mi poczucie kontroli nad swoim życiem. Masz tak samo, czy się mylę? - odwrócił się od niego o uniósł twarz ku sufitowi - Wypadki się zdarzają, jestem tego świadom. Ale wiesz czego nie znoszę i z czym zawsze trudno mi się pogodzić? - nie był w stanie spojrzeć mu w oczy - Z utratą każdego żołnierza, którego osobiście wytrenowałem. A utraty ciebie po prostu nie zniosę. Nie, Hunter. Jesteś twardy, uparty... O wiele silniejszy ode mnie i... może kiedyś... jak mnie zabraknie...
Stał do niego plecami ale Cross mógł zobaczyć jak jego ciałem wstrząsa cichy szloch. Cóż, nie był w dobrej kondycji psychicznej. Czy należało się temu dziwić?


Blood on our hands.
There's no telling what you'll find
In the shadows where we hide.


Once you've seen it
There's no going back in time.
It's a darkness you can't fight.

Powrót do góry Go down





Hunter
Gif :
Prywatna Willa Crossów - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Hunter Mordecai Cross
Wiek :
22
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
210cm/160kg
Pod ręką :
Sakiewka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t729-hunter-cross#8892 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1086-hunter
HunterNieaktywny
Re: Prywatna Willa Crossów
Nie 6 Sie 2023 - 13:14
Gdy tylko syknął, od razu odsunąłem dłoń od blizny. Nie chciałem mu zadawać bólu. Jednak nie spodziewałem się tego co stało się dalej. Kurt....się popłakał? Nie uważałem go przez to za mięczaka. Wiedział doskonale, że przy mnie może się bardziej otworzyć przed innymi. Byłem naprawdę dobrym słuchaczem. No i też nie wtykałem nosa w nieswoje sprawy, więc nie rozpowiadałem potem tego między innymi osobami. Ba! Często nawet nie mówiłem bratu, w końcu z niego była straszna gaduła.
Przycisnąłem Kurta mocniej do siebie, uważając jednak by go nie uszkodzić. Nie...nie był delikatny ale Niemowa wspominał, że miał połamane żebra. Niby już było wszystko w porządku, ale lepiej jeszcze uważać.
W końcu jednak Niemiec się ode mnie odsunął. Wyglądał na wściekłego. Czyżby jednak moje słowa nie były zbyt trafione? Słuchałem go uważnie i to....trochę bolało. Wiedziałem, że to nie do końca moja wina, że mój ojciec nas zaatakował, ale trochę czułem się za to odpowiedzialny.  Do tego sam byłem wściekły bo ten jebany Cień, samozwańczy Baron, doprowadził Kurta do takiego stanu.
Wysłuchałem co mnie czeka gdy nie stawie się na tym cały szkoleniu. To on może się użalać nad sobą i odpoczywać a ja muszę iść na bogu znaną misję, która coś mi mówiła wcale nie będzie jasna. Westchnąłem tylko i spojrzałem gdzieś w bok. Sam już nie wiedziałem, czy MORIA to sens mojego życia. Już nie. Dla mnie nie było to nic stabilnego, nie po tej ostatniej rozmowie z Szefem. Nie odzywałem się jednak. Jakoś...ostatnimi czasy chciało mi się gadać jeszcze mniej niż do tej pory. Nawet chłopaki z gangu to zauważyli oraz Niemowa. Ale nie mogli nic na to poradzić.
Westchnąłem ciężko na jego ostatnie słowa. Kurwa...cielesność go dopadła. To nie było dobre dla kogoś w naszym fachu. Teraz to już nie wyglądał na żołnierza, a na jęczącą pizdę.
Podszedłem do niego i palnąłem go lekko ręką w tył głowy - jesteś tak uparty, że nawet po śmierci będziesz nam tyłki lał - powiedziałem spokojnie po czym bez ostrzeżenia podniosłem go. W jednym miał rację. Byłem o wiele silniejszy od niego - telefon, portfel, klucze na kanapę. Raz!- powiedziałem poważnym głosem i trzymałem go mocno. Nie miałem ochoty na mordobicie, a musiałem znaleźć sposób na to, żeby się ogarnął. Tak jak to on mnie ogarnął gdy straciłem rękę.
Jeśli się rzucał, po prostu go podrzuciłem, by go wystraszyć. Lepiej by nie zjebał się na podłogę bo znów będzie na mnie, że coś mu się stało.
Jeśli opróżnił kieszenie, zacząłem iść w głąb budynku, na jego tyły, gdzie znajdowała się moja siłownia oraz....spory basen. Stanąłem na krawędzi - teraz to ty zachowujesz się jak jęcząca pizda - powiedziałem i bez ostrzeżenia wjebałem go w sam środek basenu. Bez ostrzeżenia. Po czym, gdy tylko się wynurzył sam wskoczyłem obok niego, z rozpędu na bombę. Chuj z ubraniami i tak nie miałem zamiaru go puszczać do Forvaxu. Miałem zamiar mu pomóc....choć...może zabierałem się za to od dupy strony.

Powrót do góry Go down





Streicher
Gif :
Prywatna Willa Crossów - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Kurt Streicher
Wiek :
36 lat
Wzrost / Waga :
186/90
Znaki szczególne :
Ślepe, lewe oko i poparzenia wokół niego. Siwizna nad czołem.
Pod ręką :
Przepustka, portfel z dokumentami, telefon, broń.
Broń :
Pistolet Beretta 92FS INOX kal. 9x19mm, Amok V980.
Zawód :
Zastępca Zarządcy MORII
Stan zdrowia :
Połamane żebra, liczne otarcia skóry, poparzenia na twarzy. Połowicznie oślepiony.
Leczona bezsenność, zespół chronicznego zmęczenia i PTSD.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t753-kurt-streicher#9208 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1117-streicher
StreicherStrzelec
Strzelec
Re: Prywatna Willa Crossów
Sro 9 Sie 2023 - 21:01
Pierwszy raz w życiu pozwolił sobie na słabość i od razu tego pożałował. Sam nie wiedział na co liczył. Na poklepanie po ramieniu? Na powiedzenie "spoko stary, będzie dobrze"? Wiedział, że nie będzie dobrze bo nie będzie jak dawniej. Utrata wzroku w jednym oku to jedno, kolejne lata na karku to drugie. Przez ten cały czas szkolił żołnierzy MORII tylko po to, by w czasie ataku stracić czujność i dać się załatwić kreaturze, która siebie samego przebiła mieczem. Co z niego za wojownik, skoro nie może poradzić sobie z cudakiem?
A teraz jeszcze Hunter. Kurt nie wiedział jak ma do niego podejść, cały dzień myślał o tym jak rozpocząć rozmowę... cóż, plan szlag trafił kiedy wjechały emocje.
Uparty? A może po prostu MORIA była jedynym, co tak naprawdę miał. Domem, rodziną.
Podniesiony uchwycił się ramion Crossa I zaklął po niemiecku. Szamotanie się mogłoby się skończyć źle - obaj upadliby na podłogę i potłukli się, a przecież niedawno skończyli leczenie. Na polecenie wyjął wszystko z kieszeni, chwiejąc się uniesiony ku sufitowi. Rzucał Hunterowi gniewne spojrzenia, teraz już jednym okiem, starał się wyperswadować noszenie go na rękach, ale na nic ale to zdało.
- Postaw mnie! - warknął. I co z tego? Hunter już niósł go wgłąb domu. Po co? Czort w tej chwili pewnie wiedział, on nie. Wszystko stało się jasne dopiero jak zorientował się, że Cross właśnie stanął na krawędzi basenu.
- Hunter! Co ty... - nie zdążył dokończyć.
Woda była... odświeżająca. Streicher, wrzucony na środek basenu pozwolił by woda sama wypchnęła go na powierzchnie, nie zdążył co prawda wziąć porządnego wdechu, ale przecież nie mógł pozwolić na to, by Hunter w ten sposób go utopił.
Bomba wylądowała obok niego zaraz jak się wynurzył, więc zmuszony był zakryć się rękoma przed pluskiem. Chociaż było to niespodziewane, Kurt uśmiechnął się drapieżnie i gdy tylko młodszy się wynurzył, zbliżył się do niego i mocno uszczypnął go w dupsko.
- Wspólnej kąpieli się zachciało, co? - prychnął - Duże chłopy, duża wanna. Dobrze, że kazałeś mi wyjąć zawartość kieszeni. - pokręcił głową i odchylił się w tył, kładąc się na wodzie.
Nie bał się wody, potrafił pływać jak przystało na żołnierza MORII, może nie na poziomie olimpijskim, ale sprawnie.
Jeśli Cross go nie zaczepiał, pozwolił sobie na odpoczynek na plecach, z zamkniętymi oczami. Woda była bardzo przyjemna.


Blood on our hands.
There's no telling what you'll find
In the shadows where we hide.


Once you've seen it
There's no going back in time.
It's a darkness you can't fight.

Powrót do góry Go down





Hunter
Gif :
Prywatna Willa Crossów - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Hunter Mordecai Cross
Wiek :
22
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
210cm/160kg
Pod ręką :
Sakiewka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t729-hunter-cross#8892 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1086-hunter
HunterNieaktywny
Re: Prywatna Willa Crossów
Czw 10 Sie 2023 - 12:18
Nigdy nie umiałem okazywać empatii, współczucia czy pocieszać innych. Ale znałem Kurta i wiedziałem, że są inne sposoby by go ogarnąć. Choć...nie wiem czy ja go kiedyś takim widziałem. Nawet jak się ostatnio pokłóciliśmy to nie było z nim aż tak źle. Ale cóż...zawsze musi być ten pierwszy raz, co nie?
Ignorowałem jego słowa. Nie miałem zamiaru go odstawiać. On musiał ochłonąć, a na to były dwa sposoby. No dobrze...trzy. Wrzucić go pod prysznic i włączyć wodę, wywalić go na zewnątrz i potraktować wężem ogrodowym....ale najszybciej będzie go wjebać od basenu.
Na szczęście pozbył się wszystkich wartościowych rzeczy ze swoich kieszeni i nie pytał po chuj to ma robić. Chociaż tyle. Bez problemu przeniosłem go nad basen i nim ten zdążył zaprzeczyć, wylądował cały w przyjemnej wodzie. Sam też się w niej zaraz znalazłem. Przyda się po tym grzebaniu przy samochodzie.
Prychnąłem i ochlapałem go wodą - jeszcze bym Ci to musiał odkupić - rzuciłem i sam się ułożyłem na plecach. Było przyjemnie i spokojnie. Dobry sposób na to by ochłonąć i się zrelaksować. Bez mordobicia czy kolejnego oskarżania o to, że spiskuję przeciwko Kurtowi.
Dawno nie widziałem go tak zrelaksowanego, dlatego nie odzywałem się i sam cieszyłem się spokojem i relaksem. To jednak...nie trwało długo. Po kilkunastu minutach usłyszeliśmy uderzanie pazurów o kafelki, otaczające basen i nim zdążyłem zareagować, potężny szczeniak wylądował na moim brzuchu i podtopił mnie po czym wesoło zaczął pływać między nami. Podtopił mnie. Wypłynąłem zaraz kaszląc - All Poo-Chino - warknąłem wkurwiony, ale psiak pływał sobie wesoło nie zaczepiając nas. Samemu ciesząc się przyjemną kąpielą.

Powrót do góry Go down





Streicher
Gif :
Prywatna Willa Crossów - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Kurt Streicher
Wiek :
36 lat
Wzrost / Waga :
186/90
Znaki szczególne :
Ślepe, lewe oko i poparzenia wokół niego. Siwizna nad czołem.
Pod ręką :
Przepustka, portfel z dokumentami, telefon, broń.
Broń :
Pistolet Beretta 92FS INOX kal. 9x19mm, Amok V980.
Zawód :
Zastępca Zarządcy MORII
Stan zdrowia :
Połamane żebra, liczne otarcia skóry, poparzenia na twarzy. Połowicznie oślepiony.
Leczona bezsenność, zespół chronicznego zmęczenia i PTSD.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t753-kurt-streicher#9208 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1117-streicher
StreicherStrzelec
Strzelec
Re: Prywatna Willa Crossów
Czw 17 Sie 2023 - 20:34
Pływanie w basenach w Forvaxie nie było chyba nigdy tak przyjemne jak moczenie tyłka w basenie Crossa. W sumie... Streicher nigdy nie zapytał żadnego z braci po co im taka willa, skoro prawie cały czas spędzali w jednostce. Tak, mieli pieniądze i wynikało to zarówno z pracy dla Organizacji jak i z... mniej legalnych zajęć, jakimi wcześniej parał się Hunter, ale żeby aż budować takie pałace? Kurt cieszył się ze swojego mieszkanka i nie zamierzał kupować niczego większego. Cóż, być może była to kwestia gustu.
Przez chwilę moczyli się w ciszy, bo Zastępca nie odpowiedział nic na słowa o odkupieniu. Ich relacja była... trudna, bo z jednej strony opierała się na profesjonalizmie, jak to powinno bywać między przełożonym i podopiecznym, z drugiej jednak ciągnęło ich do siebie z niewiadomych powodów. Streicher bał się swoich myśli, nie rozumiał pragnień. Opierał się samemu sobie, próbował wiele tłumaczyć nudą albo przemęczeniem.
Wiedział, że prędzej czy później musi skonfrontować się z chłopakiem. Będą musieli powiedzieć sobie to, czego zapewne żaden nie chciał mówić na głos. Przyznać się do uczuć, jakoś się określić... Chociaż czy naprawdę było im to potrzebne? Oboje mieli teraz bardzo ciężki czas, życie dało im w kość. Może właśnie teraz potrzebowali odpoczynku, z dala od masek jakie przywdziewali na co dzień.
Wtedy właśnie do wody wskoczyła mała bomba. Kurt szybko odpłynął w tył, starając się oddalić od wściekłego Huntera. Jednym okiem wyłapywał obraz, co wcale nie było łatwe jeśli wziąć po uwagę rozchlapywaną przez psa wodę gdy zaczął pływać.
Prostując się w basenie i tym samym rezygnując z dryfowania na wodzie, pokręcił głową obserwując scenę. Pies szczęśliwy jak nigdy kręcił się między nimi jak planeta wokół dwóch słońc, zataczając ósemki. Nie zaczepiał, świetnie bawił się sam ze sobą.
- All Poo-Chino? - parsknął Streicher - Kto go tak nazwał? - co tu dużo gadać, Niemiec nie wpadłby na takie imię nawet po pijaku. Był ciekaw, czy była to sprawka Crossa czy może kogoś innego, kogoś kto miał niewybredne poczucie humoru.


Blood on our hands.
There's no telling what you'll find
In the shadows where we hide.


Once you've seen it
There's no going back in time.
It's a darkness you can't fight.

Powrót do góry Go down





Hunter
Gif :
Prywatna Willa Crossów - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Hunter Mordecai Cross
Wiek :
22
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
210cm/160kg
Pod ręką :
Sakiewka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t729-hunter-cross#8892 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1086-hunter
HunterNieaktywny
Re: Prywatna Willa Crossów
Czw 31 Sie 2023 - 0:53
Posiadanie własnego basenu było naprawdę wygodne. W Forvaxie nie można było po prostu się zrelaksować, tym bardziej, że mało kiedy było tam całkiem pusto. A tu nikt Cię nie pilnował, więc można było się naprawdę zrelaksować. Ale nawet to nie trwało za długo. A przynajmniej....ja bym wolał, żeby trwało dłużej.
Warknąłem na psa ale ten zdawał się mieć to głęboko pod swoim uciętym ogonem. Bawił się w najlepsze pływając wokół nas. No i ja się tutaj na takiego gniewać? No nie da się.
Pokręciłem więc w końcu głową i skierowałem się do krawędzi basenu, żeby z niego wyjść - jego właściciel - odpowiedziałem - chciał być aktorem, ale trafił do gangu - powiedziałem krótko - poza tym, All ponoć srał gdzie się dało gdy był całkiem mały - wzruszyłem ramionami. Sam bym na to nie wpadł by psa tak nazwać ale cóż. Skoro tak lubił. To nie mój pies, więc nie ma problemu.
Wylazłem z basenu i udałem się do jednej z szafek z ręcznikami i wyciągnąłem dwa - chodź, dam ci coś na dupę - powiedziałem i wyciągnąłem do niego dłoń, żeby mu pomóc w wydostaniu się z wody, która i tak była okupowana teraz przez siersciucha. Musieliśmy jednak zrzucić z siebie te mokre ubrania. Kurt był ode mnie mniejszy ale kto go tu będzie oglądał, a dupska nie ma wiele mniejszego więc coś się dla niego na pewno znajdzie.
- Jeśli chcesz wziąć prysznic to jest tam - wskazałem łazienkę obok basenu - zaraz ci coś przyniosę na zmianę - powiedziałem jeszcze i jeśli nie miał pytań, ruszyłem do swojego pokoju by po chwili przynieść mu świeżą parę bokserek. Nowe, nieużywane, jeszcze w pudełku. Bez przesady bym dawał komuś swoje używane majtasy! Nawet jak były noszone tylko raz! Poza tym to nie jakiś biedak z ulicy któremu to jedno albo nawet by się tym jeszcze podniecał, tylko mimo wszystko mój szef. Dałem mu jeszcze spodenki, by jednak nie świecił zadkiem. Jak będzie chciał koszulkę to ma gębę, żeby o nią poprosić. Sam jednak nie zamierzałem żadnej zakładać.
Psa zostawiłem jak na razie samego sobie. Niech sobie pływa. Skoro się tam władował to niech ma co chciał.
Poczekałem aż Kurt się ogarnie i gdy w końcu wyszedł spojrzałem na niego - jesteś głodny? - zapytałem i wskazałem na wyjście na tyły domu - miałem ochotę zrobić grilla - dorzuciłem. Tak...ostatnio ciągle miałem grilla i miałem tego trochę dość, ale też jest różnica między grillem z chłopakami, gdzie się drą i cieszą, a spokojnym jedzeniem z Kurtem. Chyba chciałem mu odpłacić za to co jednak przeze mnie się stało. Chciałem mu dać możliwość odpoczynku - chyba, że chcesz się poruszać w gierce zanim coś zjemy - dodałem jeszcze, przypominając sobie o zestawach, które miałem na górze. Nie chciałem się popisywać bogactwem ani niczym takim. Nigdy mi na tym nie zależało. Kasę miałem głównie przez Ruru, który uwielbiał drogie rzeczy, ale jednak może będzie lepiej jak zobaczy, że utrata oka nie znaczy, że musi się od razu poddawać i oddalać od innych.

Powrót do góry Go down





Streicher
Gif :
Prywatna Willa Crossów - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Kurt Streicher
Wiek :
36 lat
Wzrost / Waga :
186/90
Znaki szczególne :
Ślepe, lewe oko i poparzenia wokół niego. Siwizna nad czołem.
Pod ręką :
Przepustka, portfel z dokumentami, telefon, broń.
Broń :
Pistolet Beretta 92FS INOX kal. 9x19mm, Amok V980.
Zawód :
Zastępca Zarządcy MORII
Stan zdrowia :
Połamane żebra, liczne otarcia skóry, poparzenia na twarzy. Połowicznie oślepiony.
Leczona bezsenność, zespół chronicznego zmęczenia i PTSD.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t753-kurt-streicher#9208 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1117-streicher
StreicherStrzelec
Strzelec
Re: Prywatna Willa Crossów
Pią 15 Wrz 2023 - 7:24
Chociaż wspólna "zabawa" w basenie niosła za sobą namiastkę normalności z domieszką swobody, na którą już dawno nie mógł sobie pozwolić, gdzieś pod skórą Niemca czaił się niewytłumaczalny lęk. Coś, co potrafiło jednocześnie mobilizować do dalszej walki, ale i skutecznie podcinać skrzydła. Dlatego też chociaż wspólne kąpiele w basenie zdecydowanie powinny kojarzyć się z czymś pozytywnym, Kurt już po chwili ponownie patrzył gdzieś przed siebie, w nieokreślonym kierunku.
Podobno oczy były zwierciadłem duszy. Było mu zatem teraz jeszcze łatwiej ukryć prawdziwe emocje, skoro tylko jedno błyszczało jasnym błękitem.
Wytłumaczenie imienia psa przyjął z lekkim uśmiechem i jeśli zwierzak pozwolił się dotknąć, mężczyzna wyciągnął rękę i przejechał końcem palców po zmoczonym grzbiecie.
Pomocną rękę przyjął z lekkim wstydem, ale nie powiedział ani słowa. Dźwignięty na brzeg, odgarnął włosy do tyłu, na chwilę zapominając, że przecież nie jest taki sprawny jak przed wypadkiem, bo musi nauczyć się funkcjonować z ograniczonym polem widzenia. Przyjmując ręcznik przechylił głowę by dojrzeć go zdrowym okiem, co również wywołało zakłopotanie.
Skorzystał z okazji i wziął szybki prysznic, chcąc jak najmniej wykorzystywać gościnę Huntera. Ta krótka chwila samotności, gdy z góry spływała na niego tym razem gorąca woda, pozwoliła mu odreagować - Streicher zacisnął dłonie w pieści i dysząc jakby właśnie przebiegł maraton, dał upust niezrozumiałym emocjom, poprzez niemy krzyk. Gdy uznał, że jest już czysty, wyszedł i ubrał na siebie to, co przygotował dla niego Cross. Prostym, zwięzłym zdaniem poprosił o koszulkę i już po chwili ją dostał - czarną, klasyczną.
Włosy roztrzepał ręcznikiem i pozostawił w nieładzie. Grzecznie poszedł za gospodarzem, kiwając mu głową w odpowiedzi na kwestię z grillem.
- Chętnie. - powiedział - Jeśli jakoś mogę pomóc z przygotowaniem jedzenia, mów. - dodał już całkowicie spokojnie. W zasadzie wpadł tylko na chwilę, lecz wyglądało na to, że spędza w swoim towarzystwie kawałek dnia. Może to i dobrze?
Odczekał chwilę zanim poruszył kwestię, która w jego mniemaniu była dość ważna, bo decydowała o przyszłości Huntera. O... ich wspólnej przyszłości.
- Stawisz się w placówce? - zapytał unikając jego wzroku, patrząc w ziemię.
Nie był skruszony, ale w jego oszczędnych ruchach było coś, co wskazywało na to, że spotkanie z Baronem odebrało mu nie tylko wzrok w jednym oku.


Blood on our hands.
There's no telling what you'll find
In the shadows where we hide.


Once you've seen it
There's no going back in time.
It's a darkness you can't fight.

Powrót do góry Go down





Hunter
Gif :
Prywatna Willa Crossów - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Hunter Mordecai Cross
Wiek :
22
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
210cm/160kg
Pod ręką :
Sakiewka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t729-hunter-cross#8892 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1086-hunter
HunterNieaktywny
Re: Prywatna Willa Crossów
Sob 16 Wrz 2023 - 10:02
Coś się z nim....zmieniło. I coś mi mówiło, że nie chodziło o samą utratę wzroku w jednym oku. Na razie jednak uznałem, że nie będę naciskał. Nie umiałem rozmawiać o takich rzeczach, jak widać było dosłownie chwilę wcześniej. Musiałem poczekać. Mimo wszystko....byłem żołnierzem, a mimo iż byłem dość...porywczy musiałem się nauczyć cierpliwości. Często to ona ratowała życia a do tego jeszcze pomagała wypełnić dane nam zadania. Teraz nie było inaczej. Musiałem poczekać, aż Kurt sam się wygada. Doskonale wiedział, że mi może powiedzieć wszystko, jednak po ostatnich wydarzeniach, nie byłem pewien czy jeszcze mi ufal. W końcu Szef sam powiedział, że teraz już w ogóle mi nie można ufać. Kurwa....czy ja sobie wybierałem geny? Nie! Więc co on się tak dopierdolił, bo co? Bo jego pupilek został ranny? Jak tak, to to wyjaśniało, dlaczego Kurt tak rzadko jeździł na jakiekolwiek misje....nie tylko dlatego, że był zastępcą, ale krążyły po bazie plotki, że Niemiec po prostu był tylko mocny w gębie i na sali treningowej albo na poligonie, ale że w Krainie był jak stracone dziecko, które spierdoli jak tylko pojawi się jakiś magiczny. Ech...ilu już to razem z Kurtem z głowy wybijaliśmy. Ale mniejsza....wszyscy wiedzieli, że Streicher był ulubieńcem Garlindta. Ech cóż...miałem przesrane.
Spojrzałem na niego uważnie - możesz rozpalić grilla  - odpowiedziałem w końcu. Musiał się nagrzać, więc mógł to zrobić nim przyniosę mięso - chcesz zwykłe piwo czy musisz bez alko? - zapytałem jeszcze. W końcu przez leki mógł nie móc pić alko. A nic mocniejszego nie miałem zamiaru protestować. A raczej nie było z nami tak źle żeby najebać się piwem....z resztą nie wiedziałem, czy w ogóle mam na tyle piwska.
Gdy rozpalił już grilla, poprosiłem go o pomoc w przeniesieniu też jedzenia, talerzy i sztućców na taras, wymawiając się, że nie do końca jeszcze ufam tej metalowej kończynie. Może nie do końca była to prawda, ale widziałem jak się zawstydził, gdy przyjął moją pomocną dłoń przy wychodzeniu z basenu. Musiałem mu pokazać, że nie tylko on potrzebuje pomocy i że nie zawsze trzeba się tego wstydzić. Normalnie jak z małym dzieckiem.
Nim grill się nagrzał, poszedłem jeszcze wyciągnąć z wody psa i zarzuciłem na niego prześcieradło z gumką, z którym biegał jak głupi po ogrodzie, starając się wytrzeć. Przynajmniej się nie uwalił od trawy i ziemi.
Akurat przewracałem mięso, gdy Kurt zadał pytanie, na które nie za bardzo chciałem odpowiadać. Zamarłem w trakcie przewracania sporych żeberek. Westchnąłem - nie chcę - przyznałem - mam dość traktowania mnie jak jakiegoś szczeniaka, który nic nie potrafi i udowadniania, że coś jestem wart  - przyznałem szczerze i wróciłem do Kurta, otwierając dla niego butelkę, bez potrzeby używania  otwieracza - ale spoko, nie zostawię Cię samego w tym burdlowniku - dodałem jeszcze siadając obok niego i szturchając go lekko łokciem w ramię. Wyglądałem jak zawsze, bez wyrazu, no może na bardziej zmęczonego niż zawsze ale i tak... nie pokazywałem za wiele. Co się działo pod tą maską....to już była tajemnica, nawet dla Kurta.

Powrót do góry Go down





Streicher
Gif :
Prywatna Willa Crossów - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Kurt Streicher
Wiek :
36 lat
Wzrost / Waga :
186/90
Znaki szczególne :
Ślepe, lewe oko i poparzenia wokół niego. Siwizna nad czołem.
Pod ręką :
Przepustka, portfel z dokumentami, telefon, broń.
Broń :
Pistolet Beretta 92FS INOX kal. 9x19mm, Amok V980.
Zawód :
Zastępca Zarządcy MORII
Stan zdrowia :
Połamane żebra, liczne otarcia skóry, poparzenia na twarzy. Połowicznie oślepiony.
Leczona bezsenność, zespół chronicznego zmęczenia i PTSD.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t753-kurt-streicher#9208 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1117-streicher
StreicherStrzelec
Strzelec
Re: Prywatna Willa Crossów
Wto 31 Paź 2023 - 7:24
Poświęcanie się prostym, znanym obowiązkom pozwalało przez chwilę nie myśleć, uwolnić się od dręczących głowę wspomnień, dawało tę chwilę wytchnienia, tak potrzebną zszarganym nerwom. Streicher skupił się na pomocy przy szykowaniu posiłku i chociaż nie miał jakiegoś wielkiego doświadczenia, zrobił wszystko co kazał mu Hunter sprawnie i bez narzekania. Być może właśnie tego potrzebował, milczącej akceptacji stanu w jakim się znajdował. Może należało zostawić za sobą przeszłość i żyć dalej, z dnia na dzień.
Sam siebie uważał za twardziela, nigdy nie był przesadnie wylewny i daleko mu było do typa odnoszącego się z tym, co naprawdę czuje. Bywały momenty, gdy uśmiechając się pod nosem uważał, że nie jest czas ani miejsce na emocje. A teraz... w ciężkich chwilach, które potrafiły zaatakować zmęczony umysł wyrzutami sumienia w każdej chwili, chciał krzyczeć, szarpać, walczyć. Z każdym, kto mu się nawinął a przede wszystkim z samym sobą.
Kiedy widelec wypadł mu z ręki, westchnął I schylił się po zgubę. Utrata wzroku nie była czymś, z czym można od tak sobie poradzić. Oprócz zmian w sposobie patrzenia i poruszania się, Kurt czuł się podminowany własną słabością która wynikała z ograniczonego pola widzenia.
- Daj zwykłe. - powiedział krótko, nawet na niego nie patrząc. Czy powinien pić piwo? Zapewne nie, ale w tej chwili to nie było jego zmartwieniem. W obecności Huntera, choć nadal wpędzało go to w zakłopotanie, czuł się komfortowo i bezpiecznie. Nie był gotowy na rozmowę o tym, co nadejdzie, ale głęboko wierzył, że oboje mogą sobie pomóc.
Przygotowując wszystko z Crossem, poszło im dość szybko i gdy nadszedł moment, że wystarczyło poczekać na mięso, Niemiec stanął z butelką w ręku obok młodszego mężczyzny. Przyglądanie się skwierczącym płatom żeberek może nie należało do najciekawszych zajęć (chociaż zapach był naprawdę boski), lecz mimo to Kurt pozostał w miejscu. Zwłaszcza, że padło naprawdę ważne pytanie.
Wysłuchał Huntera w ciszy, patrząc w ziemię. Chyba podświadomie spodziewał się takiej odpowiedzi a jednak zabolała, bo przez te wszystkie lata Streicher starał się stworzyć młodemu dobre warunki do rozwoju. Może niekoniecznie przyjazne, ale budowanie poczucia wspólnoty zwłaszcza u osoby która wcześniej należała do gangu, mogło przynieść wiele korzyści. Cóż, najwyraźniej nie wszystko było takie, jak być powinno.
Gdy Cross szturchnął go łokciem dodając, że nie zostawi go samego, Kurt uśmiechnął się lekko i spojrzał na niego zmęczonymi oczami. Ich relacja była dziwna, ale na swój sposób piękna. Nie potrzebowali wielu słów by okazać drugiemu wsparcie. Czy nawet uczucie.
- Danke. - powiedział cicho. Jasna grzywka opadała mu na czoło gdy patrzył w dół na to, co dostał do jedzenia. Zapachy sprawiały, że ciężko było nie rzucić się na mięso jak dzikus. Mimo to Streicher odczekał aż gospodarz pierwszy rozpocznie jedzenie, by dopiero po nim zacząć cieszyć się posiłkiem.
- Nie sądzę, byś chciał taryfy ulgowej... - powiedział po chwili Niemiec - Ale jeśli coś się zmieniło, daj znać. Treningi nie muszą być tak intensywne, w końcu jesteśmy...hmm... po wypadku. - dodał patrząc gdzieś w bok - Z resztą ja i tak nie mogę ich prowadzić. Muszę najpierw doprowadzić się do ładu. - czy gadał oczywistości? Tak, ale ten przypływ śliny na język czasami był mu potrzebny. Nawet jeśli gadał trzy po trzy.
- No i... - zawahał się, na chwilę odkładając przygotowany kęs - Chcę... żebyś... mi pomógł, Hun. Wrócić do... normalności. - rzadko zwracał się do niego skróconym imieniem, jeszcze rzadziej otwarcie prosił o pomoc. Jak dotąd jeszcze nigdy nie było w jego spojrzeniu tyle sprzecznych emocji. Czy Cross będzie w stanie odczytać myśli Kurta, skoro on sam już dawno się w nich pogubił?


Blood on our hands.
There's no telling what you'll find
In the shadows where we hide.


Once you've seen it
There's no going back in time.
It's a darkness you can't fight.

Powrót do góry Go down





Hunter
Gif :
Prywatna Willa Crossów - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Hunter Mordecai Cross
Wiek :
22
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
210cm/160kg
Pod ręką :
Sakiewka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t729-hunter-cross#8892 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1086-hunter
HunterNieaktywny
Re: Prywatna Willa Crossów
Sro 1 Lis 2023 - 21:18
Gdy widelec wypadł Kurtowi z łapy, porwałem go i dałem mu nowy, nim ten zdążył go podnieść. Zaraz jednak wzruszyłem ramionami i pokazałem upadłym widelcem na stertę ceramiki i metalu nieopodal - zawsze przynoszę kilka, w razie czego - wyjaśniłem krótko, by nie myślał, że przygotowałem nowe sztućce specjalnie ze względu na niego. W kupie wszystkiego mógł zobaczyć powyginane sztućce ale też narzędzia czy kawałki zastawy stołowej i innych rzeczy użytku codziennego. Widać, że naprawdę miałem problemy z tą ręką, a nie tylko się tak wymawiałem. A nie mogłem tego przygotować przecież specjalnie na jego przyjazd, bo po co. Poza tym, skąd miałem wiedzieć, że mnie nagle postanowi odwiedzić.
Podałem mu piwo, już otwarte i sam sobie jedno otworzyłem. Trzeba było przygotować jeszcze kilka rzeczy, w końcu nie będziemy jeść samych żeberek! Przyniosłem więc jeszcze sos, ziemniaczki jakieś zielsko, żeby jeszcze przygotować na grillu.
Co on się tak wgapiał w te ziemie? Nie było tam nic ciekawego. Widać, zdecydowanie nie spodobała mu się moja odpowiedź. Z jednej strony go rozumiem, naprawdę się starał, jednak ktoś inny zjebał tę robotę.
- Nie dziękuj - powiedziałem wprost - tylko tobie naprawdę mogę zaufać - spojrzałem mu prosto w oczy - prawda? - dodałem jeszcze. Kurt nie porzucał swoich i z tego co zauważyłem, nie kopał dołków pod swoimi. Trzeba było naprawdę nabroić, żeby się od kogoś odwrócił. Ale mimo iż nie powinien, miał swoich ulubieńców i im starał się jak najbardziej pomóc. Byłem jednym z tych nielicznych, więc miałem mały promyk nadziei, że jakoś uda mi się to wykorzystać, nie przysparzając mu dodatkowym problemów.
- Trening bez Ciebie to już taryfa ulgowa - prychnąłem nadziewając na widelec kilka grillowanych warzyw po czym przeżuwając je powoli - możesz prowadzić treningi - spojrzałem na niego poważnie - nikt nie powiedział, że musisz w nich brać udział - dodałem jeszcze. Ilu instruktorów po prostu się przygląda i komentuje? Widziałem to nie raz w szkole, nawet w MORII nie było to takie dziwne, choć instruktorzy prędzej dawali sami wpierdol niż w innych miejscach. Kurt po prostu wolał to robić sam, ale póki nie wróci do formy to może robić chociaż tyle. Wolałbym być przygotowany na misję, o której przecież nic nie wiem....nawet tego z kim się na nią mam wybierać.
Westchnąłem jednak zaraz - sam nie mogę jeszcze mieć właściwego treningu - powiedziałem i położyłem dłoń na świeżej bliźnie na brzuchu. Jak to powiedział Szef? Moje rany były poważniejsze, ale rany Kurta bardziej odbiją się na jego życiu.
Zerknąłem na niego, przeżuwając kawał soczystego mięsa. Zachowywał się....nie swojo. Hun....kiedy tak mnie nazywa to się robi poważnie. Ale nie, że coś nabroiłem...tak...poważnie inaczej. Westchnąłem ciężko i złapałem go metalową łapą za podbródek - to od razu zacznę - powiedziałem spokojnie - skończ patrzeć z ziemię. W górze są ciekawsze widoki - powiedziałem, składając na jego ustach delikatny pocałunek. Mógł mi zaufać, tylko jego teraz miałem. Chciałem mu pomóc jednak musiałem na to znaleźć skuteczny sposób. Inny niż wpierdol. Ten obecnie odpadał.
- A teraz jedz - dodałem jeszcze i wepchnąłem mu kawałek mięcha jeszcze z kością w usta. Skoro miał wrócić do normalności, to najpierw musiał wrócić do formy, a do tego potrzebował mieć pełny żołądek. Nie wiedziałem co za misja mnie czeka, ani ile czasu będziemy mogli ze sobą przed nią spędzić, jednak teraz był tutaj, obok mnie, więc nie miałem zamiaru olewać jego potrzeb. A miałem wrażenie, że spokój był mu bardziej potrzebny niż stosy papierkowej roboty (bo na bank nie odłożył tego na bok) oraz odgłosy trenujących żołnierzy, do których nie mógł dołaczyć.

Powrót do góry Go down





Streicher
Gif :
Prywatna Willa Crossów - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Kurt Streicher
Wiek :
36 lat
Wzrost / Waga :
186/90
Znaki szczególne :
Ślepe, lewe oko i poparzenia wokół niego. Siwizna nad czołem.
Pod ręką :
Przepustka, portfel z dokumentami, telefon, broń.
Broń :
Pistolet Beretta 92FS INOX kal. 9x19mm, Amok V980.
Zawód :
Zastępca Zarządcy MORII
Stan zdrowia :
Połamane żebra, liczne otarcia skóry, poparzenia na twarzy. Połowicznie oślepiony.
Leczona bezsenność, zespół chronicznego zmęczenia i PTSD.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t753-kurt-streicher#9208 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1117-streicher
StreicherStrzelec
Strzelec
Re: Prywatna Willa Crossów
Sob 11 Lis 2023 - 19:20
Skinął mu głową, kiedy ten podniósł widelec i powiedział, że przynosi zawsze więcej. Bez wahania wziął czysty, starając się nie myśleć o tym, że w gruncie rzeczy to upuszczenie było po prostu żałosne. Było mu źle z tym, że nie może sobie poradzić z nowym stanem rzeczy. Nie powinien się nad sobą użalać a jednak bywały takie momenty, kiedy myśli zbaczały w niebezpiecznym kierunku. MORIA, organizacja w której służył od lat, którą w swoisty sposób budował razem z innymi, trzymała go w ryzach. MORIA i...
Nie rozumiał swoich uczuć. Wahał się, czy powinien je zrozumieć i przyjąć, czy zignorować lub wręcz spróbować z nimi zawalczyć. Tylko czy to przyniesie cokolwiek dobrego?
Spędzanie czasu z Crossem sprawiało, że czuł się naprawdę dobrze, nawet gdy po prostu obok siebie milczeli. A wspólne jedzenie pyszności przygotowanych na grillu brzmiało jeszcze lepiej.
Przyjął piwo i od razu wpił kilka sporych łyków. O tak, tego mu było trzeba. Normalności. Braku pytań, Odmóżdżenia przy piwie, dobrym żarciu i fajnym towarzystwie. Oczywiście ile mógł to pomagał, jeśli Hunter potrzebował pomocy przy przygotowaniu reszty posiłku, zaoferował pomoc.
Kiedy już usiedli spokojnie nad parującymi talerzami, zaczęła się rozmowa, która była... trudna. Przynajmniej dla samego Niemca. Nie przywykł do uzewnętrzniania się.
Wysłuchał Crossa i pokiwał głową, ale jakoś mało przekonująco. Odruchowo uniósł dłoń do ślepego oka, ale żeby nie wyjść na mięczaka, w ostatniej chwili przeniósł rękę na jasną grzywkę i przeczesał włosy palcami. Cóż, wyglądała ciekawie i nie była zabiegiem celowym, ale te siwe włosy dodawały mężczyźnie tajemniczości.
- Prawdopodobnie za jakiś czas tak to będzie wyglądało. - powiedział - Ale jeszcze nie teraz. Znasz mnie przecież, wiesz że jak patrzę jak nowi się ruszają, to aż mnie nosi i muszę im pokazać jak to się robi. Nie usiedzę w miejscu. - posłał towarzyszowi chyba pierwszy taki szeroki uśmiech a w jego zdrowym oku błysnęła zadziorna iskierka. Szkoda, że zgasła tak szybko, jak się pojawiła.
Pokiwał głową na jego słowa o tym, że sam nie może brać udziału w treningach. Słyszał od Reinhardta i lekarzy, że Hunter oberwał bardzo mocno. Tylko łut szczęścia albo sama wola Lustrzanina sprawiły, że ostrze ominęło najważniejsze partie ciała. Streicher chyba wolał wierzyć w szczęście... Świadomość, że Kruczy Baron był ojcem Huntera była... przytłaczająca.
Złapany za podbródek, uniósł spojrzenie zaskoczony. Już miał coś powiedzieć, kiedy Cross... pocałował go.
Całym jego ciałem wstrząsnął przyjemny, choć niespodziewany dreszcz. Ogarnęło go niesamowite ciepło. Nie wiedział, że tak tego potrzebuje.
Nie zdążył odpowiedzieć na pocałunek bo już po chwili Hunter wepchnął mu do ust spory kawałek mięsa. Dobrze, że Kurt od razu wyczuł kość, bo gdyby zaczął gryźć, połamałby sobie zęby. Z lekkim uśmiechem zjadł kąsek i wyjął palcami twardą część. odkładając ją na talerz.
- Jem, jem. - powiedział, kręcąc głową i nabijając na widelec kolejne kąski - Swoją drogą... Dzięki. - dodał - Dobre to. - nie powinno się mówić z pełną gębą, ale w tej chwili nie miało to znaczenia. Gdy przełknął, szturchnął go przyjacielsko i uniósł butelkę, przepijając posiłek.
- Jakie masz plany na drugą część dnia?


Blood on our hands.
There's no telling what you'll find
In the shadows where we hide.


Once you've seen it
There's no going back in time.
It's a darkness you can't fight.

Powrót do góry Go down





Hunter
Gif :
Prywatna Willa Crossów - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Hunter Mordecai Cross
Wiek :
22
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
210cm/160kg
Pod ręką :
Sakiewka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t729-hunter-cross#8892 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1086-hunter
HunterNieaktywny
Re: Prywatna Willa Crossów
Nie 12 Lis 2023 - 1:56
Zachichotałem, słysząc jego marudzenie - w ogóle nie powinieneś z nowymi pracować - przyznałem, po czym zamyśliłem się - chociaż...jak ktoś inny uczy podstaw to obrywają i nowi i szkolący - dodałem jeszcze rozbawionym głosem. Widziałem wielokrotnie jak naprostowywał nowych albo jak kłócił się z instruktorami. Jak jeszcze był to ktoś kto wyszedł spod ręki Kurta to jakoś wiedział, czego Zastępca wymaga, jednak jeśli był to ktoś od kogoś innego albo ktoś nowy....lepiej było unikać takich sytuacji, tym bardziej, że Streicher potrafił znaleźć na szkolenie innych czas nawet....gdy tego czasu już nie miał. Nawet jakby miał zaplanować trening na godzinę dwudziestą dziewiątą, ósmego dnia tygodnia to był w stanie to zrobić.
- Jakby trzeba było to wiesz gdzie mnie znaleźć - powiedziałem upijając łyk piwa - wiesz, że ja zawsze chętnie spuszczę komuś wpierdol - wyszczerzyłem się wrednie - choć ja nie umiem się tak kontrolować, więc lepiej to przemyśl - czułem się przy nim....dobrze. Mogłem być sobą, nie musiałem udawać ani twardziela, ani się też zbytnio uzewnętrzniać. Czasem niestety trzeba było, jednak nigdy nie byłem do tego zmuszany. W umie...czułem się przy nim lepiej niż przy własnym bracie, bo przynajmniej nie naciskał na mnie gdy chciał coś przetestować albo po prostu mu się nudziło....Nawet nie zliczę ile razy Ruru wciskał mnie w jakieś dziwne ciuszki czy namawiał na jakiegoś pojebane przygody tylko dlatego, że chciał coś sprawdzić i chciał spędzić czas ze swoim młodszym braciszkiem. Ech....brakowało mi go.
Nie opierał się ani przy pocałunku, ani przy tym jak postanowiłem go nakarmić mięchem - jeśli masz wrócić do formy, nie możesz pokazywać, że coś jest nie tak - pouczyłem go, gdy ten na spokojnie przeżuwał. Wiadomo. Przy mnie mógł robić z siebie ciapę, choć mnie to wkurwiało, ale nie sprawi to, że przestanę go słuchać lub będzie miał przez to problemy z ogarnięciem mnie. Z nowymi czy bardziej "kozaczącymi" żołnierzami mógłby mieć taki problem. Bo kto chce słuchać dowódcy, który boi ci się spojrzeć w oczy i zachowuje się jak jakaś ciepła klucha? No nikt! Ale jak będzie trzeba kogoś naprostować, bardzo chętnie mu w tym pomogę.
Skinąłem tylko głową, gdy podziękował za jedzenie. Cieszyłem się, że mu smakuje. I dobrze. W MORII pewnie żarł by jakieś kanapki albo pizzę, bo mało kiedy jadło się tam jakieś normalne posiłki. Nie mówię, że nie było takich i naprawdę dbali, by żołnierze i nie tylko mieli dobrą, zbalansowaną dietę, jednak nie każdy sam tego pilnował i nie każdego dało się upilnować, więc podejrzewałem, że nie jadł tak jak powinien. Do tego stres i załamanie, do tego pewnie kolejne PTSD albo insze gówno i po apetycie. No i nie wiedziałem jakie leki miał a to też sporo mogło zmienić.
Zamyśliłem się, gdy zadał mi pytanie - szczerze mówiąc....chciałem wyczyścić broń, nie planowałem dziś żadnych gości - przyznałem i zerknąłem na niego kątem oka, zastanawiając się co można porobić - możemy iść na górę i pograć na vr. jak nie chcesz się za bardzo ruszać, to chyba mam tam też cyber-strzelnicę- zaproponowałem, szukając jakiegoś zajęcia, w którym będzie mógł brać udział - można się jeszcze pomoczyć, coś obejrzeć - wzruszyłem ramionami. Nie byłem za dobry w planowaniu takich rzeczy....tym bardziej jeśli chodziło i niespodziewanych gości. Chłopaki jak przychodzili, sami se znajdowali zajęcie albo coś proponowali, więc nie miałem w tym za bardzo doświadczenia. Sam teraz opuściłem wzrok w talerz bo było mi...głupio? Byłem młodszy od Kurta i może powinienem lepiej wiedzieć jak ogarnąć gości, tym bardziej skoro mój brat był taki imprezowy, jednak to on zawsze wszystko ogarniał ja tylko załatwiałem rzeczy, które kazał. A że urodziny praktycznie obchodziliśmy razem i nawet wpisane miałem je w tym samym dniu, to nigdy nie musiałem się takimi pierdołami martwić. A teraz by się to przydało.

Powrót do góry Go down





Streicher
Gif :
Prywatna Willa Crossów - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Kurt Streicher
Wiek :
36 lat
Wzrost / Waga :
186/90
Znaki szczególne :
Ślepe, lewe oko i poparzenia wokół niego. Siwizna nad czołem.
Pod ręką :
Przepustka, portfel z dokumentami, telefon, broń.
Broń :
Pistolet Beretta 92FS INOX kal. 9x19mm, Amok V980.
Zawód :
Zastępca Zarządcy MORII
Stan zdrowia :
Połamane żebra, liczne otarcia skóry, poparzenia na twarzy. Połowicznie oślepiony.
Leczona bezsenność, zespół chronicznego zmęczenia i PTSD.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t753-kurt-streicher#9208 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1117-streicher
StreicherStrzelec
Strzelec
Re: Prywatna Willa Crossów
Nie 12 Lis 2023 - 17:39
Uśmiechnął się szeroko na komentarz Zwiadowcy.
- Nie spieszno mi na emeryturę... chyba. - wzruszył ramionami. Fajnie było tak pogadać na luzie, bez głębszego zastanawiania się nad tym co powinno się powiedzieć a co nie. Kurt nie należał nigdy do specjalnie rozmownych, ale kiedy był wśród "swoich", okazywał się być towarzyskim facetem.
Miał już swoje lata, chociaż cały czas starał się o tym nie myśleć. Nie zauważał tego, że coraz szybciej się męczy, że ciało już nie było takie szybkie jakby chciał. Sprawdzał się na misjach, wszystkie doprowadzał do końca i kiedyś pewnie nie dopuściłby do takiej sytuacji, jaka miała miejsce pod jego mieszkaniem. Nie dałby się zaskoczyć, nie dałby się tak podejść. Zlikwidowałby cel i koniec problemu.
- Racja. Gdybyś to ty szkolił młodziaków, nasi medycy nie wyrabialiby się ze zszywaniem ran. - zaśmiał się i wypił piwo do samego końca. Nie upominał się o więcej, ale jeśli dostał, z ochotą od razu przyssał się od razu do szyjki i pociągnął kilka dużych łyków.
Złe myśli czaiły się z tyłu głowy i chociaż Niemiec bardzo starał się nie dopuszczać ich do siebie, widmo tego co go spotkało nadal było wyraźne. Nie spał po nocach, dużo myślał o tym co się stało i jak zmieni się teraz jego życie. Przede wszystkim jednak nie poznawał samego siebie w odbiciu lustra, przerażało go własne spojrzenie w którym kryło się tyle strachu, mimo iż miał już tylko jedno oko. Biała grzywka może i dodawała mu pazura, ale i przypominała o tym wszystkim co zaszło i zapowiadała, że już teraz będzie się zmieniał lecz zmiany będą szły tylko w jednym kierunku.
- I vice versa, Hunter. - powiedział cicho, wkładając do ust kolejny kawałek mięsa. Żarcie było wyjątkowo dobre. A może po prostu smakowało mu, bo spędzał czas z kimś, na kim naprawdę mu zależało.
Przez chwilę zerkał na niego ukradkiem, obserwując ruchy. Był młodszy, miał więcej energii i tej drapieżności, która niejednokrotnie napytała mu biedy. Z ilu bagien był wyciągany? Czy przez te wszystkie lata nauczył się pokory? A może przekuł kłopotliwą cechę w niebezpieczną broń?
- Pomogę ci z bronią. - zaoferował, bo przecież i dla niego było to odprężające zajęcie - Oczywiście jeśli tylko chcesz. - dodał i dojadł posiłek do końca, zapijając piwem - Nie przejmuj się, nie będę nadużywał twojej gościnności. Masz... duży dom i raczej ciężko, by dla dwóch osób było w nim ciasno... - dodał - Co ja gadam. Nieważne. - machnął ręką - W każdym razie... Dobra, dawaj broń. Szybko się z tym uwiniemy i będę się zbierał.


Blood on our hands.
There's no telling what you'll find
In the shadows where we hide.


Once you've seen it
There's no going back in time.
It's a darkness you can't fight.

Powrót do góry Go down





Hunter
Gif :
Prywatna Willa Crossów - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Hunter Mordecai Cross
Wiek :
22
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
210cm/160kg
Pod ręką :
Sakiewka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t729-hunter-cross#8892 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1086-hunter
HunterNieaktywny
Re: Prywatna Willa Crossów
Pon 13 Lis 2023 - 21:33
Podrapałem się palcem po policzku, spoglądając gdzieś w dal na drzewa za płotem - myślę, że zszywanie ran byłoby ich najmniejszym problemem - przyznałem, uśmiechając się, całkowicie naturalnie. Nie wrednie, nie okrutnie. Pewnie zupełnie to do mnie nie pasowało ale pokazywało za to jak ufam Kurtowi oraz jak dobrze czuję się w jego towarzystwie.
Otworzyłem mu drugie piwo. Nie chciałem przesadzać, ale kurde kilka piwek nam przecież nie zaszkodzi! Dla takich wielkich chłopów jak my to tylko soczek.
Zaśmiałem się, szczerze. Młodzieńczy śmiech rozniósł się po okolicy. Szturchnąłem Kurta trochę mocniej w ramię - jak Ty nie dasz plamy to ja tym bardziej nie mogę - powiedziałem i wyprostowałem się, dumnie prężąc nagą klatę - nie mogę być gorszy - dodałem, szczerząc swoje białe zęby.
Skinąłem mu głową po czym zerknąłem na niego, unosząc, naznaczoną przez Kurta brew. Co on pierdolił? Gdy jednak postanowił się naprostować oparłem łokieć o kolano i położyłem brodę na dłoni, uśmiechając się tajemniczo - jak nie chcesz wracać do Frovaxu to tutaj znajdzie się dużo miejsca, nawet dla takiego wielkiego faceta - powiedziałem i podniosłem się - chodź ogarniemy tutaj i pójdziemy się pobawić - powiedziałem po czym, gdy odnieśliśmy naczynia, podsunąłem mu tableta, żeby wybrał jakąś nastrojową muzyczkę do rozkładania broni. (o ile oczywiście nie wolał pracować w ciszy) Pochowałem wszystko (w końcu nigdzie nam się nie spieszyło) i zaprosiłem go do swojej "zbrojowni". Miejscu, gdzie mogłem składować wszelaką broń, na środku znajdował się stół, obok wygodna kanapa, ale również inne sprzęty. Bo kto nie próbował rozkładania na czas broni, wisząc głową w dół, z zawiązanymi oczami? Nikt? Tylko ja? No ok...
Przygotowałem stół, wyciągnąłem broń z Sakwy - siadaj, jesteś gościem możesz wybrać zabawkę - powiedziałem i przyniosłem jeszcze wszystkie utensylia potrzebne nam do zabawy. W trakcie przygotowań Kurt mógł się porozglądać. Pomieszczenie było dobrze oświetlone, wyciszone, w środku znajdowały się szafy pancerne, zawierające różne bronie (mniej lub bardziej pracujące) zarówno palne jak i białe. Kto wie ile z tego było narzędziem zbrodni, którego nigdy nie znaleźli...tym bardziej, że drzwi do pomieszczenia były ukryte, w razie jakiego włamu czy czegoś.
Mój jednak też na jednej z półek zauważyć paczkę, przypominającą zapakowany prezent, w dość....pstrokaty papier, zupełnie nie pasujący do Huntera, na górze leżała dająca po oczach neonowo-różowa koperta, a obok leżało pudełeczko z biżuterią.
W końcu jednak wróciłem ze wszystkim co potrzebne i rozsiadłem się na kanapie - nie oceniaj ich stanu - powiedziałem wzdychając i gładząc broń czule, opuszkami palców - bez ręki nie było szans by się nimi zająć, a potem zostały mi skonfiskowane, więc nie było okazji by się nimi zająć - przyznałem krzywiąc się - a nie dam pierwszemu lepszemu się tym bawić - dodałem poważniejszym głosem - pistolet ogarną, ale snajpę...wątpię - prychnąłem i pociągnąłem potężny łyk zimnego piwa, czekając  aż Kurt zajmie swoje miejsce.

Powrót do góry Go down





Streicher
Gif :
Prywatna Willa Crossów - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Kurt Streicher
Wiek :
36 lat
Wzrost / Waga :
186/90
Znaki szczególne :
Ślepe, lewe oko i poparzenia wokół niego. Siwizna nad czołem.
Pod ręką :
Przepustka, portfel z dokumentami, telefon, broń.
Broń :
Pistolet Beretta 92FS INOX kal. 9x19mm, Amok V980.
Zawód :
Zastępca Zarządcy MORII
Stan zdrowia :
Połamane żebra, liczne otarcia skóry, poparzenia na twarzy. Połowicznie oślepiony.
Leczona bezsenność, zespół chronicznego zmęczenia i PTSD.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t753-kurt-streicher#9208 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1117-streicher
StreicherStrzelec
Strzelec
Re: Prywatna Willa Crossów
Sob 9 Gru 2023 - 22:31
Gadanie o przysłowiowej dupie Maryni miało swoje plusy - nie trzeba było specjalnie wysilać mózgownicy, można było odpocząć od specjalistycznych, branżowych rozmów i dać się ponieść chwili. Spędzanie czasu z Hunterem było miłą odskocznią od rozmów z lekarzami, od wysłuchiwania nowych diagnoz, od wykładów psychiatry, który opiekował się pokiereszowaną duszą Niemca.
Czy Cross zdawał sobie sprawę, że spotkanie Barona może wyrządzić tak wielką krzywdę na psychice? Pal licho oko, bo chociaż brak wzroku był udręką, Streicher prędzej czy później nauczy się funkcjonować z częściową ślepotą. Ale czy da się cofnąć tę bezsilność, jaka zaczęła mu towarzyszyć od tamtego dnia? To poczucie... że nie jest już młodzieniaszkiem, nie jest niezniszczalny i nawet nie jest tak dobry, jak zawsze o sobie myślał.
Uśmiechnął się lekko słysząc komentarz Huntera. To było... dobre. Świadomość, że jest ktoś, na kim można polegać i kto postawi cię do pionu, kiedy będzie krucho. Nie odpowiedział nic, ale już sam uśmiech sprawił, że Kurt poczuł się lepiej i zrobiło mu się jakoś lżej na duszy.
- Dzięki, doceniam, serio. - mruknął - Ale ostatecznie Forvax to całe moje życie. Mam też swoje mieszkanie, w razie czego. - wzruszył ramionami - Będę wpadał co jakiś czas, co? Następnym razem to ja przywiozę piwo. - mrugnął do niego i kiedy Cross zarządził sprzątanie, ochoczo zabrał się za pomaganie w tej czynności.
Wstukał w tablet tytuł piosenki, mając nadzieję, że nuta spodoba się Hunterowi tak jak kiedyś jemu po czym odłożył go na bok i poszedł za gospodarzem. Z głośników wydobyły się pierwsze takty utworu.
Widząc co Hunter ma w pokoju, do którego ich zaprowadził, Kurt gwizdnął z uznaniem i pokiwał głową. Dużo szaf pancernych... On sam nie trzymał tylu egzemplarzy broni w domu, a tu, skryte w szafach, znajdowały się cacka z których dałoby się pewnie uzbroić małą armię. A może przesadzał?
Przeszedł się po pomieszczeniu, zatrzymując się co jakiś czas przy szafie i jeśli mógł, otwierając je kolejno. Nie wyjmował broni, jedynie patrzył i kiwał głową z uznaniem.
- Nie oceniam, spokojnie. - powiedział, dalej spacerując - Korci mnie by zapytać skąd masz to wszystko, dzieciaku. - zaśmiał się, bardziej z sympatią niż z kpiną - Ładny arsenał zabawek. - dodał i przeszedł na miejsce - Daj mi coś do czyszczenia, cokolwiek z czym miałeś problem przez rękę. I opowiadaj, skąd masz te wszystkie cudeńka?


Blood on our hands.
There's no telling what you'll find
In the shadows where we hide.


Once you've seen it
There's no going back in time.
It's a darkness you can't fight.

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach