Nadbrzeże

avatar
GośćGość
Re: Nadbrzeże
Pon 5 Sie - 21:50
Kayl uśmiechnął się grzecznie. No, teorie miał zapewnioną przez książki takie jak Harry Potter, Opowieści z Narni i Legendy o królu Arturze. Przydałoby się tylko znaleźć nauczyciela... Bo w sumie, czemu by nie czarować jeśli ma się taką możliwość?
- Patrząc na to jak było do tej pory, to efekt zależny od czasu. Ale chyba mniej niż 10 minut, bo tyle zajęło to u mnie. Nie wiem czy jest jakaś różnica w działaniu na ludzi, a na mieszkańców krainy luster... Może nie używaj mocy przez jakiś czas... Albo spróbuj zrobić coś sprzecznego z tym czego oczekujesz?- zastanawiał się głośno. Badanie rzeczy nieznanych było zajmujące. Był ciekawy efektów.
-Skoro tu są obrzeża i mają podobny układ do tego co tu widzimy...- zaczał ustawiać mapę względem azymutu.- Hmm... ma to sens. Możemy spróbować. W najgorszym przypadku znajdziemy dom utalentowanego dzieciaka.- Stwierdził z delikatnym uśmiechem. Miał dobrą opinię o małym Moe z którym miał do czynienia pierwszego dnia w krainie luster. Może jest tu więcej tak interesujących postaci.
- Jeżeli Ci to nie przeszkadza, chętnie się przejdę. Przy okazji...- zaczął rozmowę, pytając o miasto i odpowiadając na pytania na temat świata ludzi.

//ZTx2

Powrót do góry Go down





avatar
Gif :
Nadbrzeże - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Boone
Wiek :
26
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
181 cm/ 76 kg
Znaki szczególne :
Ślad po oparzeniu na całej lewej stronie twarzy
Pod ręką :
Plecak, troszkę pieniędzy i oczywiście niedziałający telefon
Broń :
Krótki miecz lub pistolet jako skrzydła
Zawód :
doręczyciel przesyłek
https://spectrofobia.forumpolish.com/t263-frank-boone https://spectrofobia.forumpolish.com/t1084-frank
FrankŻelazna Melodia
Żelazna Melodia
Re: Nadbrzeże
Pon 6 Sty - 14:57
Może miał zbyt wiele wolnego czasu, a może po prostu lubił to robić... Frank odkąd otrzymał pieniądze od tajemniczego jegomościa z baru, coraz więcej zwiedzał okolice. Chodzenie tam, gdzie nie kręci się żaden z mieszkańców może i było dosyć ryzykowne, ale miało też swoje zalety. Po tygodniach oglądania cudacznych pokrak, mniej lub bardziej złośliwych dla niego na co dzień, chciał trochę czasu spędzić sam. Pomyśleć nad propozycją pracy i nad tym, co on właściwie osiągnął przychodząc do Krainy Luster... Chyba tylko tyle, że nie wytyka się go na ulicy. O lekarstwie wciąż nic nie było wiadomo. Zdawało mu się, że więcej narobił sobie wrogów, niż przyjaciół. Rzadko kiedy udawało mu się znaleźć pracę, na której by się znał. W świecie magii mało kto potrzebuje kogoś, kto po prostu przeniesie rzeczy z jednego miejsca na drugie. Kierunek jego studiów nie miał tu żadnego przełożenia. Przecież fizykę, jaką znał, mógł wywalić ze spokojem do kosza. Tymczasem jedyna oferta stałej pracy to ta od podejrzanego typa w masce. No cóż, przynajmniej miał nad czym myśleć.

Samotne spacery tym razem przywiodły go nad rzekę. Dotąd nie pamiętał, by w ogóle widział to pasmo wody na oczy. To była spora nowość. Przestarzały charakter lustrzanych miast sprawił, że dosyć szybko dotarł do terenów kompletnie nie zamieszkałych. Gdzieś na obrzeżach miasta, mógł w spokoju myśleć dalej. Pora roku sprawiła, że przynajmniej nie było tu komarów, czy innego paskudztwa. Chociaż kto wiedział, czy zaraz się to nie zmieni. Dla pewności mężczyzna ubrał się w płaszcz. Henryka zamknął w domu i szczerze bał się, co zastanie w mieszkaniu, gdy już do niego wróci. Teraz jednak starał się tym nie martwić. Po pewnym czasie postanowił zrobić sobie przerwę i przysiąść na trawiastym zboczu. Oparł ręce na kolanach, po czym zaczął z lekkim znudzeniem przyglądać się drzewom naprzeciwko. Były zaskakująco zwykłe jak na tą krainę.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Nadbrzeże
Pon 6 Sty - 15:30
Po wyjściu z domu Pana Keera udało mu się znaleźć miejsce na nocleg i nawet kotka z tego skorzystała. Dostal trochę jedzenia i dla niej i dla siebie i postanowił jakoś się z nią zaprzyjaźnić. I tak jak na razie za wiele nie mógł robić.... Nie dopóki jego ręką choć trochę nie wyzdrowieje. Nadal miał ją na prowizorycznym temblaku z chusty.
Wybrał się na spacer z nową.... Miał nadzieję przyjaciółka. Wcześniej jednak wybrał dla niej imię. Lily.
Wybrał się na nadbrzeze. Tam mało kto chodził. Dostal od gospodyni, która pozwoliła mu zostać póki nie wyzdrowieje w zamian za mała pomoc w domu, piłkę. Trzymając przyjaciółkę na sznurku zaczął się z nią bawić jednak nawet nie zauważył kiedy prowizoryczna smycz puściła. Odwrócił się i Gatto już nie bylo. Rozejrzał się spanikowany...
- Lily.... - zawołał niepewnie po czym zaczął jej szukać, głośno wołając jej imię. Nie chciał znów zostawać sam... Ale też nie chciał by kociak był sam.... Dlaczego mu nic nie wychodziło!

Oswajanie 11/40


Ostatnio zmieniony przez Moe dnia Sob 11 Sty - 11:27, w całości zmieniany 2 razy

Powrót do góry Go down





avatar
Gif :
Nadbrzeże - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Boone
Wiek :
26
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
181 cm/ 76 kg
Znaki szczególne :
Ślad po oparzeniu na całej lewej stronie twarzy
Pod ręką :
Plecak, troszkę pieniędzy i oczywiście niedziałający telefon
Broń :
Krótki miecz lub pistolet jako skrzydła
Zawód :
doręczyciel przesyłek
https://spectrofobia.forumpolish.com/t263-frank-boone https://spectrofobia.forumpolish.com/t1084-frank
FrankŻelazna Melodia
Żelazna Melodia
Re: Nadbrzeże
Pon 6 Sty - 16:08
Cóż, względną ciszą i spokojem Frank mógł się cieszyć niezbyt długo. Po kilkunastu minut siedzenia na trawie i spokojnego kontemplowania własnych problemów życiowych, w uszy zaczął wwiercać mu się jakiś dziecięcy głosik. Szybko dotarło do niego, że z całą pewnością nie był on wyimaginowany. Tylko kim do diaska była Lily...
- No świetnie...
Wymamrotał pod nosem, gdy tylko zwrócił wzrok ku nadchodzącego małolatowi. To było pewne, że prędzej czy później go zauważy. Co prawda Frank nie miał na imię Lily, ale szczerze powątpiewał, by ktoś szukający kogoś innego nie wypytał potencjalnych świadków o drogę. Opętaniec stęknął cicho, po czym podniósł się z ziemi. Akurat wtedy, gdy chłopak był już w miarę blisko niego. Przez kilka sekund jedynie przypatrywał mu się, po czym wsadził ręce do kieszeni i ruszył w jego stronę.
- Szukasz czegoś?
Rzucił w jego kierunku, z każdą sekundą podchodząc coraz bliżej. Im szybciej powie dzieciakowi że nie przechodziła tędy żadna kobieta, tym prędzej ten sobie pójdzie. A może to swojej matki szukał? W końcu był sam, chociaż mało który dziesięciolatek wołał do swojego rodzica po imieniu.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Nadbrzeże
Pon 6 Sty - 22:29
Był za bardzo zajęty szukaniem Lily, żeby zauważyć skrzydlatego mężczyznę, dlatego prawie na niego wpadł. Zatrzymał się jednak w ostatniej chwili. Przeprosił ale słysząc jego pytanie od razu wrócił do szukania - t..tak mojego kota - powiedział od razu i znów się rozejrzał. Spojrzał też za mężczyznę, jakby upewniając się, że ten go nie chowa za plecami.
- Nie widział pan może małego, białego kotka? - zapytał, patrząc z nadzieją na nieznajomego. Jakoś nie pomyślał o tym, żeby powiedzieć, że kociak ma skrzydła i rogi no bo też po co - ma na szyi zawiązany sznurek zamiar obroży - dodał jeszcze dla wyjaśnienia.
Zaraz też znów zaczął ją nawoływać i szukać gdzieś w okolicy. Jeśli oczywiście skrzydlaty uznał, że nie widział takiego kociaka - pomógłby pan go znaleźć? - poprosił patrząc na niego z nadzieją w dwubarwnych oczach.

Oswajanie 12/40


Ostatnio zmieniony przez Moe dnia Sob 11 Sty - 11:25, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





avatar
Gif :
Nadbrzeże - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Boone
Wiek :
26
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
181 cm/ 76 kg
Znaki szczególne :
Ślad po oparzeniu na całej lewej stronie twarzy
Pod ręką :
Plecak, troszkę pieniędzy i oczywiście niedziałający telefon
Broń :
Krótki miecz lub pistolet jako skrzydła
Zawód :
doręczyciel przesyłek
https://spectrofobia.forumpolish.com/t263-frank-boone https://spectrofobia.forumpolish.com/t1084-frank
FrankŻelazna Melodia
Żelazna Melodia
Re: Nadbrzeże
Wto 7 Sty - 1:14
Wyglądało przez chwilę na to, że się zderzą. Chłopak jakimś cudem Franka nie widział do momentu, aż ten nie znalazł się centralnie przed nim. Opętaniec sam cofnął się o krok, podchodząc znów dopiero gdy cień świadomy był jego obecności.
- Kotka? - rozejrzał się na boki, jakby próbując nadrobić braki w obserwacjach - Niestety... Nie wydaje mi się, bym jakiekolwiek zwierzę tutaj widział. 
Wzruszył na koniec trochę bezradnie ramionami. Co on mógł zrobić? Nawet jeśli kota widział, to nie zwrócił na niego kompletnie uwagi. Frank pokręcił lekko głową i już chciał odejść, gdy padło kolejne pytanie. 
- Amm... - spojrzał to na oczy dzieciaka, to na swoje miejsce na brzegu - No... Dobrze. 
Rzucił ostatnie tęskne spojrzenie za miejscem siedzącym, po czym podszedł do chłopca. Wyglądał w miarę normalnie, no może poza barwą oczu i dziwacznym kolorem włosów. 
- Gdzie go właściwie zgubiłeś?
Uśmiechnął się trochę krzywo, patrząc przy tym pytająco  na cienia. Próbował być miły, ale widocznie wyrwanie z rozważań życiowych nie sprzyjało temu.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Nadbrzeże
Wto 7 Sty - 14:38
Opuścił smutno głowę i westchnął - gdzie ona poszła... - powiedział do siebie i znów zaczął się rozglądać.
Ucieszył się, słysząc, że mężczyzna mu pomoże. Uśmiechnął się do niego szczerze i znów zaczął nawoływać swoją futrzastą przyjaciółkę.
Widział, że chyba skrzydlaty nie jest zbyt zadowolony z tego, że dzieciak prosi go o pomoc - je...jeśli to problem, to przepraszam, że przeszkadzam. Po prostu...tak chyba będzie szybciej - uśmiechnął się, z nadzieją w dwubarwnych oczach.
Zatrzymał się, słysząc pytanie, nieznajomego. Rozejrzał się i wskazał kawałek dalej górkę - bawiłem się z nią kłębkiem, ale nagle zerwał się sznurek i uciekła....nie wiem, w którą stronę - przyznał smutno.
Pomasował się po obolałym jeszcze trochę barku i rozejrzał się uważnie. Może ten pan by poleciał i zobaczył czy nie widzi jej z góry? Ale...nie chciał nadużywać jego dobroci. Wrócił więc do nawoływania i rozglądania się. Nie byli na śniegu, a nawet jeśli to skrzydła Lily by się odznaczały dość mocno. Gdzie więc mogła być?

Oswajanie 13/40


Ostatnio zmieniony przez Moe dnia Sob 11 Sty - 11:26, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





avatar
Gif :
Nadbrzeże - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Boone
Wiek :
26
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
181 cm/ 76 kg
Znaki szczególne :
Ślad po oparzeniu na całej lewej stronie twarzy
Pod ręką :
Plecak, troszkę pieniędzy i oczywiście niedziałający telefon
Broń :
Krótki miecz lub pistolet jako skrzydła
Zawód :
doręczyciel przesyłek
https://spectrofobia.forumpolish.com/t263-frank-boone https://spectrofobia.forumpolish.com/t1084-frank
FrankŻelazna Melodia
Żelazna Melodia
Re: Nadbrzeże
Wto 7 Sty - 19:55
Frank na chwilę przymrużył oczy, oddychając przy tym nieco głębiej. Wyglądało to trochę, jakby zmęczony był własną głupotą. Niepotrzebnie... Dzieciak okazał się rozumieć gesty, jakie mu przekazuje, zatem musiał nieco lepiej się pilnować.
- To nie problem. Naprawdę. - otworzył oczy, po czym uśmiechnął się już nieco szczerzej - Po prostu myślałem nad kilkoma ważnymi, męczącymi sprawami. Najwyraźniej ostatnimi czasy zbyt wiele już myślę.
Opętaniec ruszył razem za nieznajomym chłopcem, nie widząc żadnego sensownego powodu, który kazałby mu tu zostać. Nawet zbyt ładna ta okolica nie była... Szara i ponura.
- Hm, rozumiem. Nooo dobrze zatem... - stwierdził nieco żywiej, po czym spojrzał w kierunku górki - Trzeba najwyraźniej zacząć od początku. A w międzyczasie będzie musiał mi coś jeszcze o tym kocie powiedzieć.
Jeśli się zgodził, to ruszył razem z nim z powrotem na górkę. Łażenie w kółko nie miało tu kompletnie żadnego sensu. Może tam na szczycie któryś z nich wymyśli, gdzie mógłby uciec kot.
- Lubi coś konkretnego ta twoja kotka?

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Nadbrzeże
Sro 8 Sty - 12:49
Uśmiechnął się delikatnie z wdzięcznością. Naprawdę nie chciał mu pomagać. W sumie początkowo przecież nawet nie zauważył Opętańca, więc możliwe, że gdyby nie stanął mu na drodze to by go zignorował, albo tylko zapytał czy ten nie widział jego zguby.
Przytaknął głową i ruszył w kierunku górki. Rozglądał się przy tym i jeszcze wołał ją ze znikającą nadzieją w głosie. Naprawdę bał się, że uciekła i nigdy do niego nie wróci.
- Nie wiem co jeszcze mógłbym o niej powiedzieć - powiedział i westchnął ciężko, a słysząc kolejne pytanie zagryzł lekko dolną wargę - lubi...mięsko, - powiedział i wyciągnął trochę suszonego, które jeszcze miał przy sobie - ale z drugiej strony nie przepada chyba za mną... - przyznał smutno zacisnął dłonie w piąstki. Nie mógł jej tak zostawić! Nie po tym co jej zrobił, obiecał, że się nią zajmie i taki miał własnie zamiar! Choćby miał sobie wszystkiego odmówić to na pewno ją znajdzie.
- Mam ją od....niedawna i zacząłem się nią opiekować po dość nieprzyjemnym wydarzeniu. Staram się ją oswoić, ale jest to dość trudne....ona nie ufa ludziom - powiedział jeszcze smutno i wszedł na szczyt górki by ponownie się rozejrzeć za swoją futrzastą zgubą....

Oswajanie 14/40


Ostatnio zmieniony przez Moe dnia Sob 11 Sty - 11:26, w całości zmieniany 2 razy

Powrót do góry Go down





avatar
Gif :
Nadbrzeże - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Boone
Wiek :
26
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
181 cm/ 76 kg
Znaki szczególne :
Ślad po oparzeniu na całej lewej stronie twarzy
Pod ręką :
Plecak, troszkę pieniędzy i oczywiście niedziałający telefon
Broń :
Krótki miecz lub pistolet jako skrzydła
Zawód :
doręczyciel przesyłek
https://spectrofobia.forumpolish.com/t263-frank-boone https://spectrofobia.forumpolish.com/t1084-frank
FrankŻelazna Melodia
Żelazna Melodia
Re: Nadbrzeże
Sro 8 Sty - 19:46
Mężczyzna spojrzał niezbyt przekonany na wyciągnięte przez chłopca mięso. Oczywiście, że lubił mięso... Nie znał kota, który by go nie lubił. Jednakże mimo wszystko stanowiło to lepszą odpowiedź, niż nic.
- No cóż, mięso to już coś. - w tym momencie opętaniec spostrzegł zaciśnięte pięści - Nie przejmuj się tak. Koty nigdy nie szanują zbytnio swoich właścicieli. To raczej kwestia zdziczenia.
Sam Frank może i nigdy kota nie miał, ale już nieraz te stwory widział. Pełno ogłoszeń o zaginięciach zwierząt, które tymczasem wesoło hasały sobie po śmietnikach. 
- Normalne jest, że nie ufa. Jeśli zamierzasz ją oswoić, to sugerowałbym zamknąć się z nią w domu na jakiś czas. 
Odpowiedział nieco zamyślonym głosem cieniowi, po czym zaczął rozglądać się po wzgórzu. Gdzie kocisko mogło uciec? Cholera wie, praktycznie w każdym kierunku. Jedyna nadzieja w tym, że będzie coś na ziemii. 
- Zbiegła raczej do miasta, czy do lasu?
Boone pochylił się nieco nad glebą, szukając w niej niewielkich śladów. Było tu wilgotno, zatem może coś się gdzieś odcisnęło.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Nadbrzeże
Czw 9 Sty - 13:34
- Naprawdę? - spojrzał na mężczyznę. Nigdy nie miał żadnego zwierzęcia, a koty spotykał tylko takie bezdomne, włóczące się po ulicach, albo takie co wylegują się na parapetach i łapią promienie ciepełko słoneczne. Nigdy nie poznał żadnego bliżej, żeby móc zorientować się jak to w ogóle z nimi jest.
Podrapał się po karku zakłopotany - chyba ma pan racje - przyznał i westchnął smutno. Chyba nie było najlepszym pomysłem to, żeby brać ją na spacer. W szczególności na jakimś zwykłym sznurku, a nie porządnej smyczy. Ale nie było go stać na nic takiego, więc musiał sobie radzić z tym co miał. Oby tylko Lily się znalazła cała i zdrowa i wróciła do niego. Chyba by sobie nie wybaczył, gdyby teraz przez jego nieuwagę jeszcze jej się coś stało....Za dużo tego stresu miał ostatnio.
Zagryzł dolną wargę - chy...chyba nie w stronę miasta...nie przepada ogólnie za ludziamii - powiedział i sam zaczął się rozglądać gdzie też ta kocica mogła uciec. Zmarszczył brwi, widząc, że niedaleko co chwila latają jakieś ptaki - nie wiem czy nie gdzieś tam - wskazał bardziej na linię drzew i krzewów. Nie mógł mieć pewności, ale pamiętał, że ją tam dość mocno ciągnęło.
Frank w tym czasie mógł spokojnie znaleźć ślady kocich łap. Ale nie były to małe łapki domowego kotka, raczej czegoś o wiele większego. Coś wielkości...rysia? Nie mógł mieć pewności, ale na pewno był to kot. Tylko pytanie czy to o niego chodziło chłopcu? Trop prowadził właśnie w kierunku, który wskazywał Cień, więc prawdopodobieństwo rosło coraz bardziej. Ten świat coraz mniej przypominał ten, z którego pochodził Opętaniec.

Oswajanie 15/40


Ostatnio zmieniony przez Moe dnia Sob 11 Sty - 11:26, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





avatar
Gif :
Nadbrzeże - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Boone
Wiek :
26
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
181 cm/ 76 kg
Znaki szczególne :
Ślad po oparzeniu na całej lewej stronie twarzy
Pod ręką :
Plecak, troszkę pieniędzy i oczywiście niedziałający telefon
Broń :
Krótki miecz lub pistolet jako skrzydła
Zawód :
doręczyciel przesyłek
https://spectrofobia.forumpolish.com/t263-frank-boone https://spectrofobia.forumpolish.com/t1084-frank
FrankŻelazna Melodia
Żelazna Melodia
Re: Nadbrzeże
Czw 9 Sty - 23:58
- Naprawdę, naprawdę. Przecież bym nie kłamał. 
Odparł mu opętaniec półżartem, kiwając przy tym głową. W zasadzie nawet nie chciał kpić, ostatecznie przecież mówił prawdę. Po prostu nieco bawiło go, jak elementarnej wiedzy brakowało cieniowi. Mieszkańcy tej krainy mieli lodowe lisy i wielkie ptakopodobne stwory, ale problem mają ze zwykłym kotem. Stwór gdzieś uciekł i trzeba go było jakoś znaleźć. To zajęcie przynajmniej oszczędzi Frankowi ponurych myśli.
- Tam? - mężczyzna spojrzał we wskazanym kierunku - No tak, to cóż... Całkiem prawdopodobne.
Pod koniec jego entuzjazm nieco oklapł, gdy zauważył ślady na ziemi. Ślady, które ewidentnie nie pasowały do zwykłego kota. Ale za to pokrywały się z przypuszczeniami chłopca. Wyglądało na to, że tutejsi nawet kotów nie mieli normalnych... A Boone nawet wolał nie pytać, jak duża jest ta kotka. 
- Dobrze, chyba właśnie tam poszła... - stwierdził z o wiele mniejszym zapałem - Mam nadzieję, że mięso zadziała. 
Po chwili ruszył w kierunku ptaków, patrząc jedynie chwilę przez ramię, czy cień idzie za nim.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Nadbrzeże
Sob 11 Sty - 11:25
Uśmiechnął się szeroko i przytaknął głową. No cóż. Nie chodził do szkoły i nie miał normalnej rodziny, która by go wszystkiego nauczyła. Miał przybranego ojca, który był z nim dość krótko ale nauczył go podstaw. Liczenia, czytania i pisania, jak przetrwać na ulicy oraz czego nie powinien robić. Nikt nie przejmował się taką edukacją jak właśnie to, że koty mają swoich właścicieli głęboko pod ogonem.
Przytaknął mu, gdy ten zapytał o kierunek. Sam ruszył w tamtym kierunku, ale gdy usłyszał zawahanie w głosie nowego towarzysza odwrócił się - coś nie tak? - zapytał i przekręcił głowę zaniepokojony. Czy coś się stało? Znalazł coś niewłaściwego? A może znalazł dowód na to, że Lily nie uciekła tylko coś jej się stało? Miał nadzieję, że nie! Chyba nigdy by sobie tego nie wybaczył!
Ruszył za mężczyzną i rozglądał się uważnie. Gdy zbliżyli się do ptaków, zaczął znów nawoływać swoją nową towarzyszkę. Machał też mięskiem - Lily mam coś dobrego dla Ciebie! Nie chowaj się! - zawołał mając nadzieję, że szybko się znajdzie, ale powoli tracił nadzieję.
Nawet nie zwrócił uwagi na ciche miauczenie, pochodzące ze strony drzew, albo raczej z ich koron. Nie słyszał go, wołając ją ciągle i ciągle z coraz większą paniką w głosie.

Oswajanie 16/40

Powrót do góry Go down





avatar
Gif :
Nadbrzeże - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Boone
Wiek :
26
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
181 cm/ 76 kg
Znaki szczególne :
Ślad po oparzeniu na całej lewej stronie twarzy
Pod ręką :
Plecak, troszkę pieniędzy i oczywiście niedziałający telefon
Broń :
Krótki miecz lub pistolet jako skrzydła
Zawód :
doręczyciel przesyłek
https://spectrofobia.forumpolish.com/t263-frank-boone https://spectrofobia.forumpolish.com/t1084-frank
FrankŻelazna Melodia
Żelazna Melodia
Re: Nadbrzeże
Sob 11 Sty - 14:53
Przez moment w ogóle nie odpowiadał, wahając się jedynie czy mówić o swoich obawach, czy też nie. Albo czy w ogóle pytać o rozmiar pupila. To były dosyć istotne informacje, zwłaszcza jeśli "mięsko" nie zadziała i to oni staną się celem ataku stwora. Skoro kot był takiej wielkości, to całkiem prawdopodobne, że nie tylko rozmiar różnił go od normalnych zwierząt.
- Nie... Nic takiego. Chodźmy już może.
Ostatecznie zrezygnował. Małe dziecko raczej i tak nie zrozumiałoby jego obaw. Pozostało mu tylko ruszyć w kierunku ptactwa, czyli tam gdzie prowadziły ślady i odnaleźć zgubę chłopca. Cień zaczął coś wykrzykiwać i nawoływać kocura, ale raczej z marnym efektem. Frank tymczasem zachowywał się o wiele bardziej powściągliwie, rozglądając się jedynie dookoła i szukając wzrokiem charakterystycznego drapieżnika. Szybko okazało się, że to nie wzrok przyniósł rozwiązanie.
- Cicho, poczekaj chwilę...
Pokazał dzieciakowi, by uciszył się, po czym skierował głowę w kierunku, z którego dochodziło miauczenie. Zrobił kilka następnych kroków w tamtym kierunku, próbując lepiej uchwycić dźwięk.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Nadbrzeże
Nie 12 Sty - 11:05
Moe spojrzał na niego, nie przekonany jego słowami ale w końcu wzruszył ramionami i ruszył w swoim kierunku. Skoro nic to nic. Widział, że coś jest nie tak, ale nie chciał naciskać. Poza tym nie było czasu do stracenia. Musiał odnaleźć Lily najszybciej jak to tylko możliwe. Nie chciał, żeby coś jej się stało...
Chłopak był załamany. Szukał i szukał i nigdzie nie mógł odnaleźć swojej przyjaciółki. Nie chciał znów zostawać sam, ale jednocześnie nie chciał też żeby Lily była zdana tylko na siebie. Nie chciał, żeby przez niego jej się coś stało....to naprawdę nie był jego czas....
Gdy skrzydlaty go uciszył, Moe spojrzał na niego pytająco. Ale uciszył się i ... usłyszał to - To Lily! - zawołał ucieszony. Nigdy nie zapomni jej miauczenia. W końcu dzięki niemu znalazł ją w Wieży. Wtedy też miauczała. W oczach dziecka pojawiły się łzy, ale szybko je powstrzymał i zaczął się rozglądać. Musiał ją znaleźć. Po prostu musiał!
Szedł powoli i cicho, starając się znaleźć źródło dźwięku. W końcu jednak znalazł się pod sporym drzewem i rozglądał się ale nie umiał jej znaleźć - Lily? - zawołał dość cicho, powoli tracąc nadzieję, że to nie tylko mu się wydaje. Usłyszał głośniejsze miauknięcie - czy to...było nad nami? - zapytał i spojrzał w górę i tam właśnie była! Biała kicia wielkości rysia, ze skórzanymi skrzydłami i malutkimi różkami na główce. Wyglądało na to, że nie umiała zejść z drzewa....to chyba też było normalnie prawda?

Oswajanie 17/40


Ostatnio zmieniony przez Moe dnia Sro 29 Sty - 22:48, w całości zmieniany 2 razy

Powrót do góry Go down





avatar
Gif :
Nadbrzeże - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Boone
Wiek :
26
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
181 cm/ 76 kg
Znaki szczególne :
Ślad po oparzeniu na całej lewej stronie twarzy
Pod ręką :
Plecak, troszkę pieniędzy i oczywiście niedziałający telefon
Broń :
Krótki miecz lub pistolet jako skrzydła
Zawód :
doręczyciel przesyłek
https://spectrofobia.forumpolish.com/t263-frank-boone https://spectrofobia.forumpolish.com/t1084-frank
FrankŻelazna Melodia
Żelazna Melodia
Re: Nadbrzeże
Nie 12 Sty - 13:11
Dzieciak wyglądał na dosyć zmartwionego utratą zwierzaka, co szybko Frank zauważył. Widział tylko, jak coraz większa beznadzieja ogarnia chłopca i niestety nieszczególnie jak miał go pocieszyć. To nie był dzień na kolejne takie próby. Zazwyczaj gdy próbuje komuś poprawić humor, to doprowadza tę osobę do płaczu lub zaczyna się nad sobą użalać. Wolał tym razem po prostu milczeć i szukać kota. A zdawało się, że już są wyjątkowo blisko, sądząc po miauknięciach. Opętaniec jedynie kiwnął głową, gdy chłopiec mu to potwierdził, po czym ruszył w ślad za nim. Po krótkim czasie dotarli pod wyjątkowo spore drzewo, pod którym trop się urwał. Frank zaczął rozglądać się dookoła w poszukiwaniu kota, ale nigdzie takowego nie spostrzegł. A wtedy usłyszeli go tuż nad sobą. 
- Nosz kurwa... 
Mężczyzna zaklął praktycznie niesłyszalnym szeptem, gdy uniósł głowę i ujrzał jak wygląda ta cała Lily. To nie był kot. Raczej jakiś stwór z nim pomieszany, który spokojnie poradziłby sobie samotnie w lesie. A teraz utknął na drzewie. Będą musieli go jakoś ściągnąć, a Frank miał pewne obawy co do tego, jak zwierzak zareaguje na obcego. Lekkie zadrapanie to jedna z łagodniejszych wersji wydarzeń. 
- Skoro ma skrzydła, to czemu nie zleci? Wiesz w ogóle jak ją ściągnąć?

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Nadbrzeże
Wto 14 Sty - 19:41
- Lily spokojnie - Moe spojrzał na nią a kot tylko odwrócił się tyłkiem, ale nadal miauczał. Chłopiec zasmucił się bardziej. Od razu cała energia, która powstała gdy znaleźli Gato uleciała z niego. Ale zacisnął piąstki i spojrzał na humorzastą Bestię. Widać było, że powstrzymuje łzy - Lily chodź do mnie! Mama nie przyjdzie! Już jej nie ma! - krzykną do kota, a ten uciszył się i naburmuszył bardziej, poruszając puchatym ogonkiem z niezadowoleniem. Ale przynajmniej przestała miauczeć.
- Ona nie chce zejść, woła swoją mamę - powiedział i pociągnął nosem - Lily wiem, że tęsknisz, ale proszę zejdź...czy naprawdę tak źle Ci ze mną? - zapytał, ściszając głos. Nie wiedział co ma robić...
- Jak...jak się w Świecie Ludzi zdejmuje koty z drzew? Widziałem, że zwykłe też tak utykają, że nie mogą zejść. Ale zazwyczaj ratował je ktoś z mocą... - westchnął ciężko, spoglądając smutno na milczącego zwierzaka...

Oswajanie 18/40


Ostatnio zmieniony przez Moe dnia Sro 29 Sty - 22:47, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





avatar
Gif :
Nadbrzeże - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Boone
Wiek :
26
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
181 cm/ 76 kg
Znaki szczególne :
Ślad po oparzeniu na całej lewej stronie twarzy
Pod ręką :
Plecak, troszkę pieniędzy i oczywiście niedziałający telefon
Broń :
Krótki miecz lub pistolet jako skrzydła
Zawód :
doręczyciel przesyłek
https://spectrofobia.forumpolish.com/t263-frank-boone https://spectrofobia.forumpolish.com/t1084-frank
FrankŻelazna Melodia
Żelazna Melodia
Re: Nadbrzeże
Sro 15 Sty - 18:32
Frank nawet się nie spodziewał, jak dramatycznej sceny przyjdzie mu być świadkiem. Wpierw głównie głowił się, jak zwierzaka ściągnąć, ten jednak wyraźnie się obraził. Dopiero po chwili chłopiec zaczął krzyczeć do kota i zanosić się na płacz. Opętaniec spojrzał zdziwiony wpierw na niego, a potem na kota. 
- O jaką mamę chodzi... - mruknął bardziej do siebie Frank, który najwyraźniej był nie w temacie - A gdzie ta jej matka jest?
Frank wyglądał na trochę zrezygnowanego całą sytuacją. Normalne koty nie były aż tak przywiązane. Nie spodziewał się, że bestia wpierw wspięła się po drzewie, a teraz nie chce z niego zejść tylko z powodu swojej mamy. 
- Przyjeżdżają strażacy i ściągają go. Ale tutaj strażaków nie ma...
Odpowiedział chłopcowi, patrząc z niemałym niezadowoleniem na kota. Przede wszystkim dziwiło go, jak coś o takich rozmiarach weszło na drzewo. No i wciąż nie mógł wymyślić, jak go ściągnąć. Dzieciak zdawał się nie mieć takiej możliwości. A Frank nie miał na to ochoty.
- Głupie zwierzęta... Trzeba go będzie ściągnąć. Jakoś.
Stwierdził cicho, po czym podszedł do drzewa. Nie chciał włazić do zwierzaka i dać sobie oczy wydrapać, ale najwyraźniej nie było wyboru. Kogo miałby wezwać niby?

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Nadbrzeże
Pią 17 Sty - 20:15
Skulił się słysząc pytanie - o...o jej mamę - powiedział cicho i uciekła wzrokiem gdzieś w bok. Westchnął cicho i spojrzał smutno na skrzydlatego - nie żyje... - powiedział i nie wiedział czy ma coś jednak dodać. Lily chyba to usłyszała bo zamiauczała żałośnie i zwiesiła luźno ogon i skrzydła. Widać było, że chyba rozumiała co się do niej mówi, a nie tak jak to wyglądało ze zwykłymi zwierzakami co można było się tylko domyślać czy rozumieją czy nie.
- Stra...straszacy? - zapytał nie do końca rozumiejąc o co chodzi. Nie wiedział nawet czy dobrze zrozumiał słowa, których Opętaniec używał. Straszacy? Co oni straszyli koty z drzew? Czy co takiego robili. No i powiedział, że w Krainie nie ma czegoś takiego to tym bardziej już nie rozumiał ich roli. Dziwna nazwa...i czy oni mieli tylko za zadanie płoszyć koty z drzew? Ale przecież powiedział, że ściągają koty więc raczej chyba nie straszą. A może jeden straszy, a drugi go łapie i tak nazywają ściąganie kota z drzewa? To...było naprawdę dziwne....
Przestąpił z nogi na nogę. Będzie trzeba ją ściągnąć ale jak? Jest spora jak na kociaka. I było widać, ze to jeszcze mały kociak a nie dorosły kot. Jak wielkie więc musiały rosnąć?
Sam westchnął i nie chcąc wykorzystywać mężczyzny zdjął chustę i podszedł do drzewa. Skrzywił się, gdy poruszył barkiem, ale chyba nie żartował, podchodzac do pnia i chcąc spróbować na nie wejść. Ale czy na pewno da sobie radę?

Oswajanie 19/40


Ostatnio zmieniony przez Moe dnia Sro 29 Sty - 22:47, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





avatar
Gif :
Nadbrzeże - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Boone
Wiek :
26
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
181 cm/ 76 kg
Znaki szczególne :
Ślad po oparzeniu na całej lewej stronie twarzy
Pod ręką :
Plecak, troszkę pieniędzy i oczywiście niedziałający telefon
Broń :
Krótki miecz lub pistolet jako skrzydła
Zawód :
doręczyciel przesyłek
https://spectrofobia.forumpolish.com/t263-frank-boone https://spectrofobia.forumpolish.com/t1084-frank
FrankŻelazna Melodia
Żelazna Melodia
Re: Nadbrzeże
Sob 18 Sty - 16:51
Frank nawet spodziewał się tej odpowiedzi. Zapewne gdyby matka kota wciąż żyła, to przylazłaby tu razem z nimi. Sądząc po reakcji pupila, to ich rasa przedstawiała jakieś objawy inteligencji. Niestety opętaniec nie był pewien, czy to dobrze, czy źle. Spojrzał jedynie w górę, z lekkim zażenowaniem wypisanym na twarzy. "Lily" zdawała się dużym kotem, do tego rozumiejącym co się do niej mówi. A zachowywała się, jak bezmózgie kocie.
- Strażacy. - poprawił chłopaka - Od straży, a nie straszenia. Ale mniejsza już o to...
Mężczyzna gotów był już wleźć na górę, gdy cień postanowił zaoferować samemu swoją osobę jako ratownika. Franka kusiło, by zgodzić się i pozwolić małemu robić to po swojemu. Ale ostatecznie dotarło do niego, że w krainie luster dzieci nie były jakoś bardziej zaradne od tych ludzkich. A on nie chciał mieć małolata na sumieniu.
- Zostaw, spadniesz tylko jeszcze... Musisz zresztą pilnować tu na dole. Jeśli ona zleci, to musi być ktoś, kto ją złapie. Pójdę po tego twojego kota, byle mnie nie zabił.
W takich momentach jak ten, Boone mocno żałował, że nie nauczył się ostatecznie do końca latać. Może wtedy oszczędziłoby mu to trudu w takich, jak ta sytuacjach.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Nadbrzeże
Pon 20 Sty - 19:59
Zamrugał i zrobił minę w stylu wielkiego aaaaa.... gdy mężczyzna wyjaśnił co miał tak naprawdę na myśli. To już było logiczniejsze niż jacyś straszacy. Chyba się potem go o to dokładniej wypyta, ale na to przyjdzie jeszcze czas. Teraz mieli na głowie chyba trochę poważniejszy problem niż tylko jakieś służby, które zdejmowały koty z drzew.
Uśmiechnął się do skrzydlatego przepraszająco. No jak miał inaczej zareagować? Grzecznie dał znów rękę na prowizoryczny temblak i odsunął się, robiąc mężczyźnie miejsce.
Zmrużył oczy, nie do końca rozumiejąc o co mu chodzi - dlaczego by miała pana zabić? To tylko kocię - powiedział. Naprawdę aż tak się bał małego kotka? No może nie tak małego...ale jednak młodziutkiego. Bo ile ona mogła mieć? Kilka miesięcy? To jest maluch, który jeszcze powinien być z mamą, który dopiero zaczynał się usamodzielniać...tak samo jak on.
Zastanawiał się czy mężczyzna użyje skrzydeł? w końcu sam wcześniej pytał, dlaczego Lily nie zleciała z drzewa, skoro miała skrzydła, więc raczej sam swoich nie nosił tylko na ozdobę? ale co tam taki dzieciak jak Moe mógł o tym wiedzieć?
- Lily nie bój się...ściągniemy Cię...ale proszę...nie uciekaj - powiedział na tyle głośno, żeby go usłyszała, ale tym razem nie krzyczał. Po prostu prosił ją o małą współpracę.

Oswajanie 20/40


Ostatnio zmieniony przez Moe dnia Sro 29 Sty - 22:46, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





avatar
Gif :
Nadbrzeże - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Boone
Wiek :
26
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
181 cm/ 76 kg
Znaki szczególne :
Ślad po oparzeniu na całej lewej stronie twarzy
Pod ręką :
Plecak, troszkę pieniędzy i oczywiście niedziałający telefon
Broń :
Krótki miecz lub pistolet jako skrzydła
Zawód :
doręczyciel przesyłek
https://spectrofobia.forumpolish.com/t263-frank-boone https://spectrofobia.forumpolish.com/t1084-frank
FrankŻelazna Melodia
Żelazna Melodia
Re: Nadbrzeże
Wto 21 Sty - 21:13
Tylko kocie, no naprawdę... Jak na oko Franka, to ten słodki kotek przerastał rozmiarami znacząco dorosłe koty z jego własnego świata. Skoro to coś było małe, to opętaniec wolał nie wiedzieć, do jakich rozmiarów ostatecznie urośnie.
- Niech się nie szarpie, żebym nie spadł.
Stwierdził cicho, po czym zabrał się bez dalszej zwłoki za wspinaczkę. No niestety, nie użył do tego celu skrzydeł. Mimo długich treningów i chwilowych chęci, nie potrafił się wciąż nauczyć latania. Ta sytuacja zdała mu się bardzo absurdalna... Człowiek ze skrzydłami, pochodzący z rasy słynącej z latania, wspina się po drzewie i naraża swój kark. Nie miał jednak innych opcji, musiał się zwyczajnie wspinać.
- No byłoby bardzo miło...
Mruknął do siebie pod nosem, wznosząc się coraz wyżej na drzewo. Łapał się kolejnych i kolejnych gałęzi, mknąc uparcie ku zwierzakowi. Aż wreszcie dotarł w jego pobliże i mógł zacząć najtrudniejszą część ściągania kota, mianowicie złapanie go.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Nadbrzeże
Sro 29 Sty - 22:46
- Lily spokojnie, zaraz Ci pomożemy - zawołał do niej i odsunął się trochę, robiąc miejsce dla mężczyzny. Przyglądał się uważnie, jak Skrzydlaty wspina się na drzewa. Dlaczego nie używał skrzydeł? Dlaczego nie lata? Dlaczego nie pomaga sobie nimi w samej wspinaczce? Nie rozumiał tego, ale nie do końca wiedział jak go o to zapytać, żeby nie było mu smutno....
Gdy Lily zorientowała się, że ktoś do niej dołączył, odwróciła się i powarkiwała cicho, niezadowolona z tego, że nie jest sama. Poruszała swoim ogonem, a gdy tylko Frank chciał po nią sięgnąć, ta zasyczała groźnie i ...zeskoczyła z drzewa.
Poleciała kilka razy wokół drzewa, aż w końcu wylądowała niedaleko dzieciaka. Moe od razu podszedł do niej i złapał ją na ręce. Ta miauczała niezadowolona i próbowała się wyrwać, ale w końcu się poddała i tylko mrauczała niezadowolona na niego, poruszając mocno ogonem. Zaczynała się powoli się do niego przyzwyczajać i go akceptować, a to dobrze świadczyło.
Postawił ją ostatecznie na ziemi i podał jej kawałek mięska, po czym złapał za resztkę sznurka. Spojrzał na mężczyznę czekając, aż zejdzie z drzewa. Było mu trochę głupio, że ten wszedł na drzewo i nawet nie mógł jej zdjąć, bo sama zeszła. A raczej zeskoczyła. Stał niepewnie pod drzewem czekając, aż ten wróci na ziemię.

Oswajanie 21/40

Powrót do góry Go down





avatar
Gif :
Nadbrzeże - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Boone
Wiek :
26
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
181 cm/ 76 kg
Znaki szczególne :
Ślad po oparzeniu na całej lewej stronie twarzy
Pod ręką :
Plecak, troszkę pieniędzy i oczywiście niedziałający telefon
Broń :
Krótki miecz lub pistolet jako skrzydła
Zawód :
doręczyciel przesyłek
https://spectrofobia.forumpolish.com/t263-frank-boone https://spectrofobia.forumpolish.com/t1084-frank
FrankŻelazna Melodia
Żelazna Melodia
Re: Nadbrzeże
Czw 30 Sty - 1:42
Już był tak blisko. Jeszcze tylko kilka metrów dzieliło go od kota. Potem było to jeszcze kilkanaście centymetrów. W pewnym momencie mógł nawet sięgnąć i spróbować futrzaka chwycić, ale jeszcze trochę się wytrzymał. I chwała Bogu, bo jeśliby kot wypiął się na niego przy mniej pewnej pozycji, może i by spadł. Krzyknął krótko na dźwięk syknięcia, bardziej jednak zabrzmiało to jak okrzyk wściekłości, niż strachu. Zakołysał się niebezpiecznie, po fzym rozpoczął żmudną drogę z powrotem. Lily najzwyczajniej w świecie sobie zleciała... No świetnie. 
- To chyba nie tylko kwestia kotów. Większość stworzeń za mną tutaj nie przepada. 
Stwierdził ni to do siebie, ni to do chłopca, gdy wreszcie stanął na ziemi. Strzepał z siebie śmieci, po czym lekko zatrząsł skrzydłami, by wygonić stamtąd gałązki i pożółkłe liście. Trochę machinalnie, ale niespecjalnie tym się przejął. I tak zamierzał kiedyś nauczyć się latać. 
- Sugerowałbym kupić coś lepszego, niż to. 
Kiwnął głową na sznurek w rękach chłopca.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Nadbrzeże
Nie 2 Lut - 9:30
Pilnował swojej przyjaciółki teraz bardziej. żeby znów mu nie uciekła, ale widać było, że chyba wolała trzymać się jego niż, żeby znów ktoś obcy do niech podchodził i coś od niej chciał.
- Dlaczego tak jest? - zapytał, przekręcając lekko głowę i przyglądając się mężczyźnie oraz jego metalowym kończynom. Ruszał nimi, więc nie były na pokaz. Dlaczego więc...
- Skoro ma Pan skrzydła to czemu ich pan nie użył? - zapytał, może trochę niegrzecznie. Ale sam wcześniej mężczyzna zadał to pytanie w stosunku do Gato, która teraz łypała na niego obrażona, że odgonił ją z jej drzewa. No cóż...nie była jeszcze do końca oswojona i chyba jeszcze trochę zajmie zanim będzie posłuszna, tak jak powinna. Ech....miał nadzieję, że stanie się to zanim sam weźmie i umrze, z głodu, ale z jakiegoś innego powodu.
Spojrzał na sznurek, który trzymał w rękach i zacisnął na nim rączki - b..będę musiał...dziękuję Panu - powiedział i uśmiechnął się delikatnie do niego - jak...mogę się Panu odwdzięczyć? Niestety nie mam pieniędzy, żeby panu zapłacić - zapytał jeszcze niepewnie, przestępując z nogi na nogę. Widać było, że naprawdę chciałby się jakoś odwdzięczyć ale nie wiedział jak....

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach