Kawiarnia "NaboGato"

avatar
GośćGość
Kawiarnia "NaboGato"
Nie 7 Kwi - 20:29

Urokliwa kafejka utrzymana w stylu rystykalno-industrialnym, prowadzona przez przesympatyczną parę: Hiszpankę i Duńczyka. Małżeństwo dość egzotyczne i takie też są serwowane tutaj kawy, herbaty i domowe ciasta. W stałej ofercie znajdują się mieszanki kaw z całego świata, autorskie kompozycje herbat i wypieki, które każdego dnia wyrabiają właściciele. Nazwa jest połączeniem dwóch słów w dwóch językach ojczystych właścicieli. I tak Nabo, oznacza w języku duńskim Sąsiadkę, bo właściciel zakochał się w swojej sąsiadce Hiszpance, a Gato to po hiszpańsku Kot - właścicielka poznała swojego męża kiedy szukała swojego kota który uciekł do ogrodu Duńczyka.
Wnętrze nie przytłacza ozdobami, przy szarych ścianach ustawione zostały proste stoły i wygodne krzesła. Centrum kawiarni stanowi bar przy którym można zamówić napoje lub pogadać ze stojącą za kontuarem właścicielką. Zaleca się jednak ostrożność, bo za otwartą, miłą kobietą zawsze czai się jej mąż - Wiking z dziada pradziada, gotów ukrócić jakikolwiek flirt. Serwowane specjały są pyszne i chociaż sama kawiarenka jest niewielka, cieszy się uznaniem wśród miejscowych. A jej położenie, z dala od miejskiego zgiełku, gwarantuje relaks i wyciszenie, przed lub po pracy.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Kawiarnia "NaboGato"
Nie 7 Kwi - 20:47
Nie czekał na nią długo, właściwie spodziewał się, że prysznic i całe te damskie przygotowania zajmą jej o wiele więcej. Kiedy do niego zeszła, akurat gasił papierosa butem.
Wyglądała o wiele lepiej, chociaż prawda jest taka, że ładnemu we wszystkim ładnie. Ciemna bandamka dodawała jej wyglądowi pazura, podobało mu się to. Oznaczało mniej więcej, że dziewczyna potrafi być wyluzowana i nie ma kija w dupie.
Mogła zignorować jego obecność i zwyczajnie położyć się spać, a jednak postanowiła kontynuować wspólny wieczór. Posłał jej szczery uśmiech i poprowadził od razu do wspomnianej wcześniej kawiarenki. Nie próbował sztuczek, bo i po co? Zapowiedział o razu, że nie chce wymuszać seksu. Nie odrzucał tej ewentualności bo Parvatti była bardzo interesująca i przyciągała jak magnes. Miała szczęście, że Kurt z natury nie bywał porywczy i nie miał zapędów w stronę gwałtu. Jego obecność oprócz tego, że była jej chyba miła, działała odstraszająco na ewentualnych niechcianych adoratorów.
- To tutaj. - powiedział i otworzył przed nią drzwi, jak na gentlemana przystało. Wszedł za nią i od razu zaoferował, że weźmie jej płaszcz z zamiarem powieszenia go na wieszaczku. Jeśli mu pozwoliła, odszedł na chwilę i wykonał czynność zdejmując też swoją kurtkę. Zabrał z niej fajki i zapalniczkę, bo w lokalu wolno było palić.
Stojąca za kontuarem właścicielka przywitała ich po hiszpańsku i posłała im uśmiech. Nie trzeba było wskazywać stolików, bo wszystkie były wolne. O tej porze mało kto decyduje się na kawę czy herbatę, wybierając raczej napoje wyskokowe.
Streicher usiadł przy jednym ze stolików i patrząc na dziewczynę, podał jej Menu. Bywał tu często i znał większość specjałów, ale chciał dać jej możliwość przeczytania, zanim zaproponuje cokolwiek.
- Mają pyszną gorącą czekoladę. Prawdziwą. - powiedział - W kilku wariantach: mleczną, słodką i bardzo gorzką. - dodał zerkając na swój spis dań - Jeśli masz ochotę na coś mocniejszego, śmiało. Po biegu masz prawo być głodna, dlatego zamówię też coś do jedzenia. Jeśli coś cię zaciekawi, mów. Jadłem i piłem tutaj już chyba wszystko i mogę podpowiedzieć co jest warte szczególnej uwagi. - uśmiechnął się do niej i odchylił na oparcie, czekając cierpliwie na jej ruch.

Powrót do góry Go down





Parvatti
Gif :
Kawiarnia "NaboGato" 5PUjt0u
Godność :
Parvatti Ray
Wiek :
1000 lat ponad, ale dalej się trzyma
Rasa :
Baśniopisarka
Wzrost / Waga :
165 cm/ 53 kg
Znaki szczególne :
Srebrno złote włosy, tęczowe oczy i elfie uszy.
Pod ręką :
Papierosy, klucze do mieszkania, portfel, zapalniczka, bransoletka Animicus.
Zawód :
Alkoholik, obieżyświat.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t189-parvatti
ParvattiNieaktywny
Re: Kawiarnia "NaboGato"
Czw 11 Kwi - 20:40
Gdy zbliżyli się do kawiarenki poznała to miejsce. Jednak znała je zanim była tu kawiarnia, dawno temu, gdzie mieszkało bardzo miłe małżeństwo. Kto wie, czy to nie byli jacyś ich przodkowie. Jednak to nie było jej zmartwieniem, wyciągnęła z kieszeni płaszcza papierosy, zapalniczkę, portfel i telefon. Taki odruch, wolała mieć je przy sobie, szczególnie, że zauważyła popielniczkę na blacie w kawiarni, co znaczyło, że można palić w tym miejscu. Widząc uroczą, urodziwą hiszpankę za kontuarem, która ich przywitała, odpowiedziała jej również po hiszpańsku. Wiele setek lat podróżowała po Świecie Ludzi i miała wiele okazji do nauczenia się różnych języków, a przynajmniej opanowanie ich w formie podstawowej.
-Buenas tardes.
Usiedli przy jednym ze stolików i otworzyła menu. Przeglądała je bez większego zainteresowania. Kawy, herbaty, czekolady, lunchowe dania. Mało było tego, czego nigdy nie próbowała. Zresztą nic jej jakoś specjalnie nie zainteresowało w całym tym zestawie. Póki nie dotarła do kartki z alkoholami. Słysząc, co mężczyzna proponuje zamknęła nagle kartę, położyła ją na stole i przykrywając ją jedną ręką, oparła twarz na drugiej, kładąc łokieć na stole. Lekko przechyliła głowę w lewą stronę i uśmiechnęła się.
-Bardzo często tu gościsz co? Powiedz mi, co najbardziej polecasz na rozgrzanie w tak miły wieczór?
Mówiąc, uśmiech sięgnął jej oczu, w których pojawiły się psotne iskierki i dodatkowo, lekko podniosła jedną brew wyżej na małą chwilę. Miała ochotę się upić się i spędzić miły wieczór na dyskusji, a kto wie, może uda jej się zaciągnąć jakiegoś przystojnego młodzieńca do mieszkania, albo hotelu i zniknąć, zanim się zorientują, że to nie był tylko miły sen. O tak, to byłyby naprawdę miły wieczór, szczególnie, kiedy uda się jej z brunetem siedzącym naprzeciw niej. Spojrzała w jego piękne błękitne oczy i uśmiechnęła się szerzej. Jeśli podeszła do nich hiszpanka, która wcześniej stała za kontuarem by przyjąć zamówienie, Baśniopisarka od razu zamówiła lampkę Porto.
Czerwone, mocne i lekko słodkie wino portugalskie i jedno z jej ulubionych trunków, a przynajmniej z tych mniej procentowych. Zresztą ciekawa była, jak mężczyzna zareaguje na to, że od razu zamówiła nie zważając na jego zdanie, czy propozycje.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Kawiarnia "NaboGato"
Sob 13 Kwi - 23:16
Kawiarenkę znał jak własną kieszeń. Przychodził tutaj często, może nawet za często? Tuż po tamtych okropnych wydarzeniach szukał ukojenia w alkoholu i innych używkach w obecności losowych, nieznajomych osób. Miał pewność, że nikt go nie zaczepi, nikt nie wywoła nieprzyjemnych wspomnień. Nawet jeśli Kurt tłumił wszelakie uczucia, nie oznaczało to, że nie czuł tęsknoty, smutku czy żalu.
W głębi duszy przewidywał, że w końcu życie da mu w kość. Chociaż sam był panem swojego losu, nie wszystkie decyzje zawsze są przemyślane. Gdyby człowiek nie popełniał błędów, nie wyciągałby z nich wniosków.
Obecność Parvatti była odświeżająca. Nie znał jej, nie wiedział o niej nic poza tym, że lubiła biegać a jednak miło mu było spędzać z nią czas. Nawet jeśli przyjdzie im rozmawiać o pogodzie czy polityce, Streicher nie będzie narzekał na jej towarzystwo.
Czy liczył na coś więcej? Nie, chociaż nie wykluczał pikantnego scenariusza. Nie wynikało to z jego uległości, po prostu kiedy ładna, inteligentna kobieta zwracała na niego uwagę, nie odmawiał. Byłby głupcem gdyby po stracie której doświadczył już jakiś czas temu zamknął się w sobie i narzucił celibat. Był zdrowym mężczyzną w kwiecie wieku, nie uważał się może za najprzystojniejszego ale dla niego liczyło się to, co miał w głowie. Umiejętności zdobyte w ciągu lat szkolenia były przydatne, ale zawsze na pierwszy miejscu był umysł.
Kiedy kobieta zadała pytanie, uniósł lekko brwi i spojrzał w jej oczy. Miała ładne, brązowe tęczówki o ciepłej barwie. Dzięki barwie jej włosów, wydawały się być jeszcze ciemniejsze niż były. Posłał jej uśmiech.
- Czyli konkrety. - skwitował - Dobrze, lubię od razu przechodzić do sedna sprawy. - uniósł palec i przywołał właścicielkę by zebrała zamówienie - W kwestii alkoholu: nie jestem ekspertem, bo gustuję głównie w konkretnym alkoholu, nie lubię win czy szampanów. Ale jeśli chcesz spróbować tego, co lubię, to polecam Himbeergeist. To niemiecki Schnapps, jest dość mocny ale ma ciekawy malinowy posmak.
Gdy tylko Hiszpanka zbliżyła się do ich stolika, odczekał aż Parvatti złoży zamówienie i zdziwił się lekko, gdy wybrała Porto. Kiedy nadeszła jego kolej, poprosił o butelkę Jägermeister'a. Nie zamierzał się upić, ale jeśli jego towarzyszka będzie chciała spróbować jego wyboru, będzie gotów jej polać. Dlatego też poprosił o dwa kieliszki.
Wątpił by znała ten trunek. Mimo swojej popularności, uważany był za gorzki i niesmaczny. Na terenie Wielkiej Brytanii można było go spokojnie nabyć, ale rodowici Anglicy raczej omijali zieloną butelkę z jeleniem na etykiecie.
- Słyszałem, że czasami można kupić tutaj alkohole nie z tego świata. - podjął gdy właścicielka odeszła by zrealizować zamówienie - W takie dni kusi mnie, żeby coś zamówić, ale gdy widzę stojących w kolejce dziwaków, wolę poprzestać na zwykłej kawie. - uśmiechnął się - Cylindry, zegarki na łańcuszku i kolorowe fraki to nie moja bajka. - wzruszył ramionami - Z resztą... chyba tylko szaleni Kapelusznicy są na tyle odważni, żeby ubrać na siebie coś takiego. - zaśmiał się beztrosko, celowo używając nazwy zwyczajowej rasy należącej do Światów zza Drugiej Strony Lustra. Chciał ją wybadać, jeśli podejmie temat, będzie to oznaczało, że nie tylko on wie o istnieniu czegoś więcej poza Światem Ludzi. Jeśli będzie milczeć, Kurt będzie mógł ładnie obrócić to w żart. Miał już nawet przygotowany tekst.
Czekali na zamówienie, mężczyzna czuł już w ustach cierpki smak likieru ziołowo-korzennego, mimo, że jeszcze go nawet nie dostał.
Streicher i Parvatti tak pięknie do siebie nie pasowali - on lubił goryczkę i cierpkie alkohole, ona wybrała słodziutkie wino. On wyglądał jak zwykły chłopak z ulicy, ona była ślicznie ubrana i umalowana. On wyglądał na znudzonego, chociaż wcale nie był, ona flirtowała uśmiechami i trzepotaniem rzęs. Kto wie, może i tym razem przeciwności przyciągną się i ostatecznie splotą w miłosnych uściskach?
Kusiła, uwodziła a jemu podobały się jej zabiegi. Była piękna, ciekawiła go. Poznanie jej bliżej nie będzie kłóciło się z jego zasadami, przecież ma dzisiaj wolny wieczór. Nikt nie powiedział, że ma się skończyć nudnym przeglądaniem map i paleniem w samotności papierosa za papierosem. Perspektywa zabawy z Parvatti była naprawdę kusząca, nawet jeśli sam Streicher do specjalnie zabawowych nie należał.
Co przyniesie wieczór? Tego nie wie nikt.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Kawiarnia "NaboGato"
Pon 15 Kwi - 4:27
MAGUSIOWA PRZESZKADZAJKA


Cudowny wieczór! Cudowne miejsce! Cudowny klimat! I jakże cudowna parka! Powietrze było wręcz przesycone tym słodkim napięciem. Flirt i alkohol! Oto czego potrzeba każdemu w życiu. Korzystanie z uciech, jakie podsuwa nam pod nos życie, to rzecz wręcz święta!
Tak cudownie... Właścicielka podeszła wesołym chodem do stolika. Widać było, że jest bardzo zadowolona z tego, że w jej kawiarence pojawili się klienci. I to jacy klienci! Piękni, młodzi, tryskający wigorem! Tak się zatraciła myślami do lat swoich młodości, że potknęła się o własne nogi tuż przy stoliku naszej dwójki! Alkohol z tacy która niosła wylądował na podłodze, stole, naszej pięknej baśniopisarce, jak i na Kurcie! Zmieszany alkohol wylądował na dekolcie kobiety, zalewając szykowną bluzkę, oraz na głowie naszego przystojniaka.
Cóż za marnotrawstwo! Właścicielka wręcz ze łzami w oczach, zaczęła ich przepraszać, z nerwów w języku Hiszpańskim! Poleciała szybko po ścierki i zaczęła ich wycierać!
Jaka biedna kobiecina! Taka znerwicowana!
Z jej słów dało się wywnioskować że zapłaci za pranie i przyniesie alkohol jeszcze raz, na koszt firmy!
Może jednak ten wieczór nie będzie wcale taki zły, pomimo tej drobnej wpadki?

To co zrobicie z tym fantem, zależy już tylko od was!

Powrót do góry Go down





Parvatti
Gif :
Kawiarnia "NaboGato" 5PUjt0u
Godność :
Parvatti Ray
Wiek :
1000 lat ponad, ale dalej się trzyma
Rasa :
Baśniopisarka
Wzrost / Waga :
165 cm/ 53 kg
Znaki szczególne :
Srebrno złote włosy, tęczowe oczy i elfie uszy.
Pod ręką :
Papierosy, klucze do mieszkania, portfel, zapalniczka, bransoletka Animicus.
Zawód :
Alkoholik, obieżyświat.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t189-parvatti
ParvattiNieaktywny
Re: Kawiarnia "NaboGato"
Pon 15 Kwi - 9:58
Gdy zaproponował jej alkohol, tylko pokiwała potwierdzająco głową. Jak na taki wieczór, to trochę za mocny, jednak chętnie go spróbuje przy innej okazji. Zauważyła zdziwienie na jego twarzy, gdy zamówiła porto i uśmiechnęła się. Słysząc, że zamawia dwa kieliszki do Jagera, na chwilę chciała domówić drugą lampkę Porto, jednak zaniechała swojego czynu. Przecież jeśli mężczyzna będzie chciał, to spróbuje od niej. Albo sama może mu zaproponować.  Już chciała skomentować jego wybór, żartem, którym została kiedyś uraczona w Szkocji, jednak nie zdążyła.
Kurwa Moria.
Tylko ta jedna myśl zdążyła jej przebiec przez głowę. Na początku zmarszczyła brwi słysząc o innym świecie, jednak słysząc o Kapelusznikach, przez jej twarz przebiegł blady cień. Zaczęła się zbierać ze stolika w popłochu.
-J...ja...przepraszam, muszę...muszę już iść.
Widząc, że kelnerka niesie zamówienie, chciała szybko za nie jeszcze zapłacić i ...
Nie zdążyła, ponieważ kobieta wylała wszystko na nich.
Wstała i zapytała się tylko po hiszpańsku, czy nic jej nie jest, po czym szybkim krokiem, wyglądając na przestraszoną ruszyła do drzwi, by zabrać płaszcz.
Nie bała się, jednak udawała taką specjalnie. Chciała wybadać co Kurt zrobi, pewnym jest, że powinien za nią pobiec, ale co, jeśli się okaże, że kobieta jest zwyczajnie przestraszona, ponieważ kiedyś napadł ją taki dziwny człowiek i mówił o niestworzonym świecie? Że jej groził i dlatego wybiegła? Ze strachu, że ktoś kto ją uratował przed człowiekiem-wampirem sam ma pomieszane w głowie?
Parvatti przygryzła sobie mocno język by łzy wypełniły jej oczy na wszelki wypadek, gdyby wojskowy ją za szybko dogonił. Ryzykowne zachowanie, jednak powinno zadziałać. Nawet przed Wielką Wojną było mało Baśniopisarzy w Krainie Luster i jeszcze mniej przebywało w Świecie Ludzi, więc wątpiła, by Moria miała o nich jakieś informacje, co najwyżej mogą być one szczątkowe i nic nie znaczące. Jednak mężczyzna działał bardzo dobrze, gdyby raz nie dała się nabrać, mógłby próbować tak w formie żartu jeszcze parę razy, aż by się wydała. A tak to udając ofiarę dziwnej istoty powinna odsunąć od siebie oskarżenia.
Ludzie są słabi i kiedy widzą kogoś słabszego od razu chcą się nim zaopiekować, szczególnie, kiedy to jest ładna kobieta, która płacze za rogiem kawiarni.
Jeśli wojskowy nie dogonił jej w kawiarence, to z niej wybiegła, skręciła za róg, gdzie była wąska uliczka, którą niestety kończyła ściana. Było w niej strasznie ciemno, co Paro postanowiła wykorzystać, usiadła pod ścianą i zakryła twarz płaszczem udając, że w niego cicho łka i jednocześnie tłumi ten odgłos, by jej nikt nie znalazł.
To, czy jej się uda, czy będzie musiała uciekać zależało tylko od żołnierza z Morii.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Kawiarnia "NaboGato"
Pon 15 Kwi - 10:33
Wszystko poszłoby gładko, gdyby tylko kobieta lepiej zapanowałaby nad emocjami. Kurt patrzył na nią z zaciekawieniem a kiedy nagle zająknęła się tłumacząc, że musi iść, uniósł brwi ze zdziwieniem.
Była zza Lustra... a może tylko przestraszyła się tego, co mówił? Może wzięła go za szaleńca, który gada od rzeczy. Z drugiej jednak strony przecież zażartował niewinnie. Nie czytała "Alicji w Krainie Czarów"?
Chciał wstać za nią ale wtedy pojawiła się kobieta z zamówieniem. Potknęła się i cała zawartość tacy wylądowała na stole, ubraniach i twarzy Streichera. Zaskoczony, poderwał się i uniósł ręce, chcąc strzebać wylany alkohol i sprawdzić ile szkód narobiła Hiszpanka.
Butelka zamówionego likieru nie potłukła się ale jej zawartość rozlała dookoła, gorzej było z kieliszkami które w setknięciu ze stolikiem a następnie podłogą, rozsypały się w drobny mak.
- Scheiße... - syknął cicho w swoim ojczystym języku. Najchętniej zbeształby właścicielkę ale przecież lubił tu przychodzić. Wolał nie robić sobie wrogów z przypadkowych ludzi. Zapewnił kobietę, że nic się nie stało ale rekompensatę w postaci kolejnego drinka odbiorą kiedy indziej.
Z resztą nie Hiszpanka była teraz najważniejsza. Parvatti próbowała się wymknąć, poszła po płaszcz i gotowa była wyjść. Cały mokry od alkoholu, pachnący winem i ziołami, czerwony na twarzy od wylanego napoju, ruszył za nią wyciągając rękę.
- Hej! Poczekaj! Powiedziałem coś nie tak? - zawołał za nią, wyciągając szyję.
Wyszła a on podszedł do drzwi i zagryzł mocno zęby, zgrzytając nimi. Wypłoszył ją? Przecież wydawała się być śmiała, pewna siebie. Próbował ją podejść a ona prawie wpadła... o ile faktycznie jest Lustrzaninem. Wolał to sprawdzić, bo jeśli to fałszywy alarm, wyjdzie na świra.
Wyszedł za nią i rozejrzał się na boki. Gdzie mogła pójść? Ponownie zaklął po niemiecku i ruszył przed siebie. O tej porze w tej części miasta bylo już cicho, dlatego słychać było więcej. Wyczulony zmysł Kurta podsunął mu dźwięk cihutkiego szlochu. Zatrzymał się nasłuchując, rozpoznał Parvatti i prawie zrobilo mu się jej żal, że doprowadził ją do płaczu.
Skręcił za róg wolnym krokiem i przeszedł w głąb uliczki. Słyszał ją coraz wyraźniej, mimo iż próbowała ukryć szloch. Było bardzo ciemno ale już po chwili, przyzwyczajone do ciemności oczy wychwyciły zarys sylwetki. Chyba siedziała przy ścianie, a może się kuliła...?
- To tylko ja. - powiedział łagodnie, uprzedzając, żeby się nie wystraszyła po czym przykucnął przy niej - Co się stalo? Powiedziałem coś niestosownego? Nie chciałem cię wystraszyć. Sądziłem, że znasz "Alicję w Krainie Czarów"... To chyba angielska bajka... - był lekko zakłopotany ale ciężko było powiedzieć, czy szczerze czy tylko w ramach gry którą prowadził.
Parvatti interesowała go i nie zamierzał odpuścić. Tak łatwo się nie podda.

Powrót do góry Go down





Parvatti
Gif :
Kawiarnia "NaboGato" 5PUjt0u
Godność :
Parvatti Ray
Wiek :
1000 lat ponad, ale dalej się trzyma
Rasa :
Baśniopisarka
Wzrost / Waga :
165 cm/ 53 kg
Znaki szczególne :
Srebrno złote włosy, tęczowe oczy i elfie uszy.
Pod ręką :
Papierosy, klucze do mieszkania, portfel, zapalniczka, bransoletka Animicus.
Zawód :
Alkoholik, obieżyświat.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t189-parvatti
ParvattiNieaktywny
Re: Kawiarnia "NaboGato"
Pon 22 Kwi - 15:27
Znalazł ją, wiedziała, że ją znajdzie. To było oczywiste przecież, nie schowała się jakoś zadziwiająco dobrze, ani nie użyła żadnej z mocy, by uciec. Inaczej by jej nie znalazł, bo by na to nie pozwoliła. Jednak teraz skuliła się jeszcze bardziej, słysząc głos mężczyzny, jednocześnie ukrywając twarz, za materiałem płaszcza. Na ułamek sekundy jej usta wykrzywił uśmiech, jednak nie dało się tego dostrzec.
No tak, Alicja, przecież to idealna przykrywka, by wytłumaczyć swoje dziwne słowa. Och Lewisie, jak łatwo użyć twej pięknej powieści, by kogoś wybadać. Powinni się wstydzić, że tak robią.
Białowłosa otarła oczy i całą twarz z wina, delikatnie podnosząc ją do góry. Zaczerwienione policzki z tarcia i spuchnięte oczy przez krople alkoholu, które się dostały pod soczewki idealnie imitowały płacz. Wyglądała tak realnie, jak najlepsza aktorka na scenie, która potrafi sobie złamać paznokcia by dobrze zagrać wzruszającą scenę.
-Przepraszam, głupia jestem. Wystraszyłeś mnie, bałam się, że jesteś ... nieważne, pewnie uznasz, że jestem stuknięta. Nie skrzywdzisz mnie? Prawda? Nie zrobił byś mi krzywdy?
Jej głos drżał, mówiła przerażona i jednocześnie pełna nadziei, że to właśnie brunet jest jej wybawcą. Rycerzem na białym koniu, który odratuje dziewczynę, przed jakąś traumą, którą musiała kiedyś przeżyć. A przecież była taka biedna, bezbronna i co chwilę mrugała patrząc na swoje stopy, by tak dzielnie powstrzymać łzy napływające do jej oczu.
Idealna panienka w opałach, a komu by ego nie podskoczyło, kiedy mógłby pomóc takiej, a ta z szczerą wdzięcznością i radością za ratunek zrobi wiele, ufając swojemu jedynemu wybawcy. Ale czy nie była okropna w tej swojej grze? Zbyt prawdziwa?
I najważniejsze pytanie, czy Kurt będzie kontynuował jej grę?
-Jeśli nie uznasz mnie za jakąś oszustkę, mogę ci coś opowiedzieć, tylko proszę cię, obiecaj, że nikomu nie powiesz. Nie chcę, by ludzie uznali mnie za wariatkę. Nie chce, byś ty tak o mnie myślał.
Zapewniła mężczyznę z nadzieją w głosie. Chciała by usłyszał jej cudowną opowieść, która była autentyczna, bo kiedyś się zdarzyła, jednak nie jej, tylko jej przyjaciółce żyjącej 500 lat temu w Wiedniu.
Chłód nocy, bruku i ściany dawał się kobiecie we znaki. Jej twarz szybko zbladła, a usta lekko poszarzały, dodatkowo czuła dreszcze na całym ciele, więc delikatnie okryła się płaszczem by trochę złagodzić dotkliwy chłód. Nie chciała się ruszać, póki mężczyzna nie zaproponuje tego. On był panem sytuacji i to on tylko mógł zdecydować, czy wysłucha Baśniarki, czy ją zostawi, czy zabije.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Kawiarnia "NaboGato"
Sro 24 Kwi - 22:31
Ciemność grała na jego korzyść. Przykucnięty przy niej, udający, że jest mu wstyd bo powiedział coś, czego nie powinien... Piękna gra.
Była dla niego zdobyczą, której jeszcze nie mógł zaatakować, bo nie był pewien, czy jest odpowiednia. Była miłą dziewczyną i gdyby okazało się, że pochodzi zza przeklętej Drugiej Strony Lustra nie wahałby się i siłą doprowadził do Kwatery Głównej. Choćby miał ją zawlec za jej srebrzyste włosy.
Uśmiechnął się w ciemności, słysząc jej słowa. Biedna Parvatti, prawie jej uwierzył. Zbliżył się i delikatnie ją objął, dodając otuchy. Potarł jej ramiona chcąc wytworzyć trochę ciepła.
- "We're all mad here." - odpowiedział, używając sławnego cytatu z dzieła Carrolla - Nie skrzywdzę. Nie mam ku temu powodu. - stwierdził i dodał w myślach "jeszcze go nie mam". Jakaś część niego rwała się, by chwycił ją w talii i zabrał na przesłuchanie, ale trzeźwo myślący umysł hamował zapędy i pozwalał, by Kurt zachowywał się naturalnie.
Nie mógł być pewien, czy kobieta nie jest autentyczna. Nie znał jej i nie wiedział co może być prawdą a co kłamstwem, dlatego postanowił poddać się chwili i brnąć dalej w to wszystko. A nuż dowie się czegoś więcej? Jak na razie nie musiał się specjalnie wysilać. Zachowanie Parvatti wskazywało jednoznacznie na związek z Krainą Luster, ale równie dobrze mogła się wystraszyć, że ma do czynienia z obłąkanym typem, któremu zwidują się Białe Króliki.
Pogładził ją delikatnie kiedy podjęła temat. Obietnica opowieści była kusząca i Streicher byłby idiotą, gdyby się na nią nie zgodził, dlatego kiwnął głową. A że kobieta nie mogła zobaczyć tego w mroku, postanowił potwierdzić podejście słownie.
- Opowieści zawsze zawierają trochę prawdy i trochę fikcji, trochę normalności i dziwactw. Nawet jeśli w twojej będzie więcej tego ostatniego, nie zaszufladkuję cię. Nie mam w zwyczaju oceniać ludzi na pierwszym spotkaniu. - powiedział - A już zwłaszcza kobiet, na pierwszej randce. - dodał przyjaźnie - Chodź, wrócimy do środka bo za chwilę oboje będziemy pociągać nosami a to mało romantyczne. Ostatecznie, mimo słabego początku, chciałbym, żeby nasz wieczór skończył się miło.

Powrót do góry Go down





Parvatti
Gif :
Kawiarnia "NaboGato" 5PUjt0u
Godność :
Parvatti Ray
Wiek :
1000 lat ponad, ale dalej się trzyma
Rasa :
Baśniopisarka
Wzrost / Waga :
165 cm/ 53 kg
Znaki szczególne :
Srebrno złote włosy, tęczowe oczy i elfie uszy.
Pod ręką :
Papierosy, klucze do mieszkania, portfel, zapalniczka, bransoletka Animicus.
Zawód :
Alkoholik, obieżyświat.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t189-parvatti
ParvattiNieaktywny
Re: Kawiarnia "NaboGato"
Czw 2 Maj - 14:18
Zgodziła się na jego propozycję i wstając jeszcze przetarła twarz płaszczem, by pozbyć się ostatnich śladów alkoholu, udawanych łez i strachu. Nie sądziła, że coś jeszcze może ją tak przestraszyć w życiu, po wojnie z Morią. Jednak okazuje się, że da się. Nawet 1000 letnia osoba odczuwa strach, niczym młoda łania przed tym, że ktoś może jej odebrać wolność wyboru, ograniczyć przestrzeń do czterech ścian i katować póki czegoś istotnego nie powie. A co ona może powiedzieć? Opowiedzieć 600 lat tego świata? Okropności wojen, śmierci, chorób, głodu? Czy resztę swojego nieudanego życia zamazanego przez alkohol i żal.
Idąc do kawiarni poczuła większy smutek, niż powinna grając tą farsę. A przecież mogła tam, w ciemności zabić tego mężczyznę i pozbyć się jego ciała bardzo łatwo. Jednak nie chciała tego, nie była wojowniczką, ani morderczynią. Była tylko lotną duszą, której zadaniem jest opisać wieki istnienia światów.
Gdy dotarli do kawiarni wybrała stolik nie oddając płaszcza, był jej tarczą, jej osłoną przed złem i okrucieństwem jakie siedziało przed nią. Od razu wyciągnęła papierosy i zapaliła. Ręce jeszcze się jej trzęsły i nie potrafiła zebrać myśli. Patrzyła tylko z żalem na unoszący się dym przez kolejną minutę nie zwracając uwagi na mężczyznę.
Może faktycznie, dane mi jest umrzeć.
-Może zacznę od początku. Nie jestem stąd, urodziłam się w Nowym Yorku, córka hindusa i jakiejś łatwowiernej studentki. Jednak to nie ma znaczenia, bo moja matka uciekła. Ojciec próbował wychować mnie jak może, ale sam nie dawał rady więc wysłał mnie do szkoły z internatem. Łatwiej było mu płacić za mnie, niż widzieć. Na uczelni udało mi się dostać się na wymianę studencką w Wiedniu. Tam poznałam chłopaka, dzięki któremu mam takie włosy. Josph, miłość życia na dwa lata. Potem żal, złość i wyjechałam tu do Anglii, nie wiem co mi wpadło do głowy, mogłam pojechać do Londynu. Ale spodobało mi się to miasteczko. Po przyjeździe poznałam go, tajemniczy, zawsze idealny, może trochę melancholijny. - Paro przerwała gasząc papierosa w popielniczce i odpalając drugiego. Lekko się przy tym uśmiechnęła, trochę smutnie i gorzko, jak uśmiechamy się do miłego momentu, który był tylko ułudą. Sama nie zauważyła, jak ta bajka zmieniła się w jej historię, naciąganą, ale dalej jej. -Był idealny, jak lek po nieudanej miłości, miły, szarmancki, zawsze gotowy by pojawić się przy mnie. Ideał. Ale po paru dniach znajomości zaczęłam miewać okropne koszmary. Śniło mi się, że ktoś chce mnie zabić, goni mnie, dusi. Różnie. Ale zawsze był to jeden człowiek, a jego postać była, jakby lekko zamazana. Coś jakbym go widziała za mgłą. - zrobiła przerwę i pierwszy raz spojrzała na mężczyznę ze strachem i nadzieją w oczach. Nie wiedziała, czy uwierzy w dalszą część i czy zrozumie czemu młoda Emily trafiła do zakładu psychiatrycznego, choć była obiecującą baletnicą i pełną pogody dziewczyną, oraz najlepszą przyjaciółką Paro w Wiedniu.
Baśniopisarka rozejrzała się po sali. Potrzebowała czegoś mocniejszego niż wino. Może Becherówkę?

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Kawiarnia "NaboGato"
Pon 6 Maj - 13:55
Podświadomie czuł, że była nieufna, przynajmniej w tej chwili. Zaczepił o dość dziwny temat i spłoszyła się, a w jego gestii leżało teraz to, by na powrót zaciągnąć ją do kawiarenki. Po co? Nie, nie zamierzał jej łapać czy więzić, nie w miejscu publicznym. Może gdyby udało mu się zabrać ją w mniej rozpoznawalne miejsce... Miał za mało dowodów. Zareagowała na jego pułapkę ale to jeszcze o niczym nie świadczyło. Równie dobrze mogła nie lubić klimatów "Alicji...", surrealizmu i mogła się z tym wiązać jakaś tragiczna historia.
Wrócili do środka. Widząc, że nie zdejmuje płaszcza, Streicher też pozostał w kurtce. Może będąc gotową do wyjścia, dziewczyna poczuje się pewniej. Oczywiście dla niego był to swoisty problem, bo w razie ucieczki, miała te dwie sekundy przewagi. Nie to, żeby mężczyzna był wolny...
Wysłuchał opowieści bez przerywania, z uwagą i lekko kiwając głową na znak, że rozumie opisywane emocje. A więc zakochała się, tak? I trwało to dwa lata... No cóż, pierwsze miłości tak właśnie wyglądają. Są nietrwałe, szczenięce i dopiero po latach zauważamy, jak głupie. Ale co on tam może wiedzieć. Facet, który nigdy tak naprawdę nie zaznał czym jest to uczucie.
Mniej więcej w połowie historii, do stolika nieśmiało podeszła Hiszpanka. Chyba chciała pozostać niezauważona, bo delikatnie, nie robiąc żadnego hałasu, postawiła na stoliku dwie kawy, solidnie polane syropem karmelowym.
Kurt spojrzał na nią i posłał jej uśmiech, dziękując w ten sposób a ona bezgłośnie wypowiedziała trzy słowa: "Na koszt firmy." i zniknęła za kontuarem, dając siedzącej parze trochę prywatności.
Przysunął jedną wysoką szklankę Parvatti, ale nie przerywał, słuchając co było dalej. Ożywił się nieco kiedy zaczęła mówić o snach.
Nigdy nie wróżylo to nic dobrego. Sam wiedział, jak to jest cierpieć przez koszmary.
- Pamiętasz jak wyglądał ten człowiek? - zapytał, patrząc jej w oczy - Wiesz, mnie koszmary męczą od dzieciństwa. Ale są bardziej... przyziemne. Śnią mi się wrzeszczące dzieci. - uśmiechnął się, chcąc rozładować napięcie jakie między nimi powstało - Drą się i drą... W niebogłosy! Może dlatego cierpię na bezsenność. I dlatego potem jestem taki zmęczony za dnia. - dodał i jakby na potwierdzenie swoich słów, ziewnął zakrywając usta - Jeśli masz ochotę na coś mocniejszego, śmiało. Moja oferta pozostaje w mocy, ja stawiam.

Powrót do góry Go down





Parvatti
Gif :
Kawiarnia "NaboGato" 5PUjt0u
Godność :
Parvatti Ray
Wiek :
1000 lat ponad, ale dalej się trzyma
Rasa :
Baśniopisarka
Wzrost / Waga :
165 cm/ 53 kg
Znaki szczególne :
Srebrno złote włosy, tęczowe oczy i elfie uszy.
Pod ręką :
Papierosy, klucze do mieszkania, portfel, zapalniczka, bransoletka Animicus.
Zawód :
Alkoholik, obieżyświat.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t189-parvatti
ParvattiNieaktywny
Re: Kawiarnia "NaboGato"
Pon 13 Maj - 23:09
Przerwała swój monolog na chwilę, kiedy podeszła właścicielka. Uśmiechnęła się nieśmiało i przejęła szklankę od Kurta. Ciepła kawa powinna jakoś im pomóc się ogrzać, a słodki syrop pomóc organizmowi w produkcji hormonów zadowolenia, co powinno poprawić nastrój tej dziwnej parze.
Jednak Parvatti była teraz skupiona w pełni swoich możliwości. Wyglądała na zmęczoną, smutną kobietę. Rzeczywiście była tak pochłonięta własnymi myślami, że nawet, gdyby przed oczami nagle stanął by przed nią Opętaniec z Cyrkowcem w parze, by nie zareagowała jakoś specjalnie. Czuła wszystkie swoje 1000 lat na barkach. Okropne.
Kiedy skończyła i usłyszała jego wypowiedź pokręciła przecząco głową. Tak naprawdę pamiętała twarz kochanka swojej przyjaciółki bardzo dobrze, szczególnie kiedy ułożyła się w ten obrzydliwy uśmiech, kiedy wmawiał jej, że już ją zabił. A potem jak zbladł, gdy trafiła w jego pierś trzema kulami. Miał okropną twarz.
-Pamiętam, ale jak przez mgłę. Zadziwiające, przez te parę lat nie zapomniałam niczego co mi zrobił przez rok i dwa miesiące, a nie potrafię odtworzyć w pamięci jego twarzy. Pamiętam tylko, że miał ciemnie włosy i oczy czarne jak noc. Albo nawet ciemniejsze, takie w których nie było żadnego odblasku światła. I ten głos, jak go prosiłam by przestał opowiadać te brednie o innych, ponoc magicznych światach. Głupota prawda?
Zaśmiała się nerwowo i zrobiła przerwę biorąc łyk kawy, ręce znów zaczęły jej drżeć, zacisnęła oczy, w których zbierały się łzy i próbowała uspokoić oddech.
-Przepraszam, za tą całą szopkę. Nie zdziwię się, jak uznasz mnie za kompletnie stukniętą i nie uwierzysz. Moja terapeutka też nie wierzyła, że mój chłopak mnie porwał bo chciał bym uwierzyła, w głupią bajeczkę. Jeśli wyjdziesz, to zrozumi, sama bym tak zrobiła.
Otarła oczy i patrząc ciągle na piankę z kawy ściskała szklankę, jakby tylko ona jej została. Szklanka ostatniej nadziei dopieszczona syropem, która mogła uratować ją od uspatku na dno szaleństwa.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Kawiarnia "NaboGato"
Czw 23 Maj - 21:28
Najwyraźniej pisane im było, żeby to spotkanie nie zakończyło się miło. Najpierw się go wystraszyła, potem musiał ją przekonać, że nie zrobi jej krzywdy a teraz rozmawiali o traumie. Dziewczyna opowiadała wszystko ze smutkiem w głosie, ale Kurt, chociaż potulnie kiwał głową, był sceptycznie nastawiony do jej historii. Dlaczego? Bo wiedział o istnieniu Lustrzan i nauczył się, że wszystko co nieprawdopodobne, jest zazwyczaj ich sprawką.
Mimo to nie poruszył więcej drażliwego tematu. Jeśli źle jej się kojarzył, nie było sensu jej straszyć. Wystraszony człowiek staje się nie tylko przewrażliwiony, ale i czujny a przecież Streicher chciał ją tylko wybadać.
Chwycił w dłonie swoją kawę i upił łyk. Była słodka, nawet trochę za bardzo przez ten syrop, ale mężczyzna nie narzekał. Darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda, jak to mówią starsi ludzie. Wcześniej co prawda właścicielka oblała ich zamówionymi napojami, ale teraz, gdy wykazała dobrą wolę, nie było potrzeby by się na niej odgrywać.
- Wiesz, nie jestem psychologiem. - stwierdził w końcu, gdy skończyła mówić - Ale uważam, że to nie ty jesteś stuknięta, a on. Ubzdurał sobie coś w głowie i chciał cię w to wciągnąć. Wielu ludzi ma problemy psychiczne, większość się do nich nie przyznaje albo uważa je za coś zupełnie normalnego. On pewnie chciał sobie udowodnić, że wszystko gra właśnie tym, że cię zmusi do uwierzenia w jego bajeczki. - wzruszył ramionami - Najwidoczniej nie był na tyle silny, żeby zachować swoje traumy wewnątrz siebie. Obarczanie swoimi problemami innych jest po prostu zwykłą słabością i tchórzostwem. Chciał zepsuć ci życie, bo sam ma lub miał zepsute? To żałosne. - skrzywił się i ponownie upił trochę kawy - Niemniej, jeśli kiedyś będziesz potrzebowała pomocy, znam naprawdę dobrą placówkę w której nie oceniają a robią wszystko by pomóc. - odstawił szklankę i posłał jej miły uśmiech - Wiem, bo sam się u nich leczę na bezsenność. Jeśli będziesz chciała, mogę cię z nimi skontaktować. Może uda się nawet załatwić to bez kolejki... Jeśli jesteś zainteresowana podaj mi swój numer telefonu. Obiecuję, że nie będę wydzwaniał po pijaku i proponował seksu. - zaśmiał się - Nie jestem desperatem, nie zaciągam siłą do łóżka. Chociaż muszę przyznać, że tobą byłaby to sama przyjemność. - powiedział z rozbrajającą szczerością - Mówią, że seks jest dobrym lekarstwem by zapomnieć, odstresować się. - dodał - Ale nie będę cię namawiał. Ja nie z takich. - uśmiechnął się - Masz może ochotę coś przekąsić? Może tym razem zamówienie nie wyląduje na naszym ubraniu.

Powrót do góry Go down





Parvatti
Gif :
Kawiarnia "NaboGato" 5PUjt0u
Godność :
Parvatti Ray
Wiek :
1000 lat ponad, ale dalej się trzyma
Rasa :
Baśniopisarka
Wzrost / Waga :
165 cm/ 53 kg
Znaki szczególne :
Srebrno złote włosy, tęczowe oczy i elfie uszy.
Pod ręką :
Papierosy, klucze do mieszkania, portfel, zapalniczka, bransoletka Animicus.
Zawód :
Alkoholik, obieżyświat.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t189-parvatti
ParvattiNieaktywny
Re: Kawiarnia "NaboGato"
Sro 29 Maj - 14:04
Zdążyła wypić całą szklankę kawy podczas tłumaczeń Kurta, jednak dzięki temu mogła słuchać uważnie każdego, pojedynczego słowa i wszystkich zdań. Jeśli uwierzył w jej bajeczkę to bardzo dobrze, zresztą tak mogła sądzić widząc jego odpowiedź. Ale cz na pewno? Przecież mógł mieć kontakt z Morią, mógł być jednym z nich. Jednak postanowiła się trochę zabawić i udać, dalej, że jest taką słodką i skrzywdzoną dziewczynką. Skrzywdzona przez los, pogrążona w chaosie własnych myśli, słodziutka i delikatna poleci do światła nadziei niczym głupiutka ćma.
Jeśli mężczyzna trzymał dłoń na stole, to pochyliła się by go za nią delikatnie chwycić, a jeśli nie to tylko spojrzała się mu w oczy już trochę bardziej promienna i pełna nadziei.
-Dziękuję, to miło wiedzieć, że ktoś uznaje mnie za normalną. To naprawdę mnie buduje. A co do tego ośrodka, to może dasz mi wizytówkę, albo adres? Na razie dobrze sobie radzę, ale gdybym chciała coś zmienić mogę się do nich umówić. Chyba, że nie masz jej przy sobie. -zrobiła krótką przerwę spuszczając wzrok i delikatnie zaciskając usta, jakby niepewna swoich słów. - Możemy po nią pójść jeśli chcesz.
Puściła jego dłoń, albo pusty kubek. W zależności, czy w ogóle pozwolił jej siebie złapać. Siedziała i czekała na decyzję mężczyzny. Kto to wiedział, może jeszcze spędzą miły wieczór, a ona skorzysta z okazji by móc upewnić się, czy tą świetną placówką do leczenia koszmarów jest Moria, czy nie. Oraz czy powinna uważać i zniknąć ze Świata Ludzi na jakiś czas, czy nie.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Kawiarnia "NaboGato"
Czw 30 Maj - 23:17
Spokój jaki ogarnął mężczyznę sprawił, że poczuł się straszliwie senny. Nie było późno, po prostu z racji bezsenności, Kurt był permanentnie zmęczony. Sprawiał wrażenie ledwo przytomnego i tylko nieliczni wiedzieli, jak bardzo potrafi się spiąć i skupić na zadaniu.
W tej chwili miła rozmowa była dla niego jak wygodna poduszka i ciepły kocyk. Obecność Parvatti była bardzo miła, podobała mu się zarówno rozmowa jak i sama kobieta. Wypita wspólnie kawa wcale go nie pobudziła, wręcz przeciwnie.
A miał taką nadzieję, że ten wieczór potrwa jeszcze dłużej i zakończy się miło.
Jej dłoń była ciepła. Kiedy jasnowłosa położyła ją na jego szerokiej, męskiej ręce, Streicher spojrzał na jej smukłe palce i wypielęgnowane paznokcie. Czuły gest, może obiecywał coś więcej? A może nie.
- Cieszę się, że mogę sprawić ci przyjemność. - powiedział ze spokojem i posłał jej uśmiech - Nie zrobiłaś mi żadnej krzywdy, nie próbowałaś przeciągnąć na ciemną stronę nocy... - ostatnią frazę wyszeptał konspiracyjnie ale już po chwili parsknął śmiechem - Jesteś normalną, inteligentną kobietą. Myślę, że mógłbym polubić twoje towarzystwo. Dałabyś się kiedyś namówić na powtórkę z kawy? Tym razem bez oblewania. - wskazał dyskretnie właścicielkę.
Zapytała o adres. Przez chwilę myślał nad jej prośbą, chciał przypomnieć sobie dokładny numer budynku. Właściwie mógłby ją zaprowadzić, lekarz z pewnością przyjąłby ją bez kolejki. Kto wie, może nawet Streicher dostałby coś w zamian? W końcu doprowadzenie nic nie spodziewającej się gąski jest jakimś wyczynem. A jeśli Parvatti faktycznie ma problem... może być ciekawym przypadkiem. Na tyle ciekawym, by można było na niej wypróbować kilka odważniejszych terapii. Po kilku sesjach stałaby się lepszą wersją siebie, niezależnie ile modyfikacji udałoby się w nią wszczepić.
- Och, wizytówka... - powiedział cicho i sięgnął do kieszeni spodni, gdzie trzymał portfel. Po chwili mocowania się z dżinsem, wyjął zgrabny, skórzany portfel i otworzył go, kładąc na stole. Kobieta mogła zauważyć, że był wypełniony pomiętymi paragonami i świstkami papieru, na których widniały fragmenty list zakupów.
Kurt zaczął przeszukiwać portfel w poszukiwaniu wizytówki. Po kilku minutach przetrząsania, znalazł zgubę i uśmiechnął się, wyjmując kartonik z czeluści. Szybko odczytał napis i kiwnął głową.
- Proszę. - podał jej wizytówkę - Jest dość stara, ale numery telefonu nadal są aktualne. - wskazał palcem.
Na papierze było napisane nazwisko poprzedzone dopiskiem 'lek.med.' i cały ciąg wyrazów, składających się w adres. Na odwrocie widniało logo i nazwa firmy. Cokolwiek myślała sobie Parvatti, Streicher naprawdę dał jej wizytówkę swojego lekarza. Prawdziwego lekarza. Zwykłego psychiatry.
I nagle rozległ się dźwięk jego komórki. Szatyn przeprosił i odebrał krótkim "Halo". Ze spokojem wysłuchał tego co miał do powiedzenia dzwoniący, kilka razy przytaknął beznamiętnym "Mhm". Rozmowa nie trwała jednak długo i zakończyła się "Momencik, zaraz będę."
- Wybacz, Parvatii. - powiedział chowając telefon do kieszeni i wstając od stołu - Dzwoniła moja sąsiadka. Podobno ją zalewam... - westchnął - Muszę to sprawdzić. Nie bądź zła, mam nadzieję, że jeszcze się zdzwonimy. Zapiszę ci mój numer. - pochylił się i wyjął zza pazuchy długopis a następnie zanotował na wizytówce ciąg liczb - Proszę. Jeśli będziesz miała ochotę pogadać czy wyskoczyć gdzieś razem, jestem do usług. - posłał jej promienny ale nieco zmęczony uśmiech - Do zobaczenia! - ruszył do drzwi.
Mijając bar, położył na blacie banknot i powiedział tylko, że to napiwek. Właścicielka podziękowała uniżenie ale nie zatrzymywała go, przyjęła pieniądze z wdzięcznością.
Opuścił kawiarenkę i ruszył w stronę swojego mieszkania, obierając jednak drogę naokoło. Gdy oddalił się wystarczająco od pozostawionej w knajpce Paro, uniósł telefon i wykonał telefon.
- Tak jest. - rzucił po żołniersku - Jestem w drodze. Gdy dotrę na miejsce, dam znać. - marszcząc brwi szedł chodnikiem. Nie zatrzymał się już nigdzie, chciał jak najszybciej dotrzeć do swojego mieszkania.
Co rozkaz, to rozkaz. A on, urodzony żołnierz, nie zamierzał sprzeciwiać się swojemu przełożonemu.

z/t

Powrót do góry Go down





Parvatti
Gif :
Kawiarnia "NaboGato" 5PUjt0u
Godność :
Parvatti Ray
Wiek :
1000 lat ponad, ale dalej się trzyma
Rasa :
Baśniopisarka
Wzrost / Waga :
165 cm/ 53 kg
Znaki szczególne :
Srebrno złote włosy, tęczowe oczy i elfie uszy.
Pod ręką :
Papierosy, klucze do mieszkania, portfel, zapalniczka, bransoletka Animicus.
Zawód :
Alkoholik, obieżyświat.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t189-parvatti
ParvattiNieaktywny
Re: Kawiarnia "NaboGato"
Pią 31 Maj - 23:51
Parę słów miły gest i atmosfera od razu zrobiła się lżejsza, bardziej przyjemna. Fakt, że nie drgnął, ani nie ruszył ręką świadczył dobrze, przynajmniej jak dla niej. Słodki uśmiech, przytaknięcie na propozycję następnego spotkania, przeciągnięcie spojrzenia. Dostała wizytówkę i się zawiodła. Była to zwykła wizytówka do psychiatry i to jeszcze go znała, a przynajmniej pamiętała to nazwisko z dawnych czasów. Cóż, może być ciekawie, nic nie jest jeszcze stracone. Szybki telefon. Pewnie praca, czyżby coś stało się w siedzibie Morii i go potrzebują ?
Smutek obejmujący oczy i całą twarz.
-Nic nie szkodzi, leć ratować mieszkanie.
Wizytówkę schowała do wewnętrznej kieszeni marynarki, która była sucha. Z pewnością napisze, ale nie dzisiaj, za dwa dni. Jakaś wspominka od niechcenia, póki wrażenie spotkania było świeże. Wymianą parę telefonów, smsów, potem kawa. Może jakiś nic nieznaczący brunch. Może przypadkowe spotkanie, specjalnie tutaj w kawiarni, by móc wspomnieć. Ludzie często patrzą wstecz i dobrze. Da się to sprawnie wykorzystać.
Parvatti wstała i zabrała swoje rzeczy ze stołu. Wytarła wierzchem rękawa szklankę i wyszła żegnając się z właścicielką po hiszpańsku. Dobrze jest z kimś porozmawiać w innym języku.
z/t

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach