Mieszkanie Markovskiej

Iskra
Gif :
Mieszkanie Markovskiej DsVkl5j
Godność :
Eva M. Markovski // Iskra (Étincelle) Rosenthal
Wiek :
wizualnie 20+, mentalnie z 55 i ciut.
Rasa :
Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
Wzrost / Waga :
1,65 m // 54 kg
Znaki szczególne :
piegowata skóra, ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy (u Ludzi nosi przyciemniające soczewki); roślinny tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym przedramieniu i brzuchu
Pod ręką :
Frank i Ivor: kopertówka z Bezdenną Sakwą w środku || Wrona: czarna nerka ze szmacianką-zabawką przewieszona w poprzek piersi || Wrona: nerka zawieszona w poprzek piersi, termos z kawą || Sea: Duża, czarna torebka na ramię z przywieszką-szmacianką, część magicznych przedmiotów wśród biżuterii
Broń :
Walter P99 dawno temu zabrany Moriemu - gdzieś na dnie torby
Zawód :
projektant magicznych przedmiotów codziennego użytku || Bogu ducha winna dziennikarka
Kontrahent :
(nie)chciany asystent Saul Fyortersole?
Stan zdrowia :
fizyczny nienaruszony, ogólnie hemofobia || EVENT: trauma po widoku wybuchającego ciała Artemis i/oraz budzący się lęk przed krwią + częściowa niepoczytalność i fantomowe bóle (Koszmar)
https://spectrofobia.forumpolish.com/t264-iskra https://spectrofobia.forumpolish.com/t265-czy-ze-zmrozonego-serca https://spectrofobia.forumpolish.com/t266-kontakt-iskra-rosenthal-eva-markovski https://spectrofobia.forumpolish.com/t1088-iskra
IskraWybryk Natury
Mieszkanie Markovskiej
Pon 14 Wrz - 11:46
Mieszkanie Markovskiej DqLkgF3

Że Eva ze swojego wynajętego mieszkania zrobiła sanktuarium papieru, nie dziwiło nikogo kto choć drobinę lepiej znał dziewczę.
Kawalerka umieszczona na czwartym, ostatnim piętrze, co dzień wysłuchiwała sarkań rudej co do braku windy i stromości schodów. Ogólnie jednak niewielkie mieszkanko zupełnie Iskrę zadowalało. Nie udało się znaleźć lokalu w tej samej co Marek kamienicy, będąc w kuchni widziała jednak jego okna – dzielili ten sam wewnętrzny dziedziniec.

Na korytarzu piętra, obok solidnych drzwi wejściowych stoi niska półka, a na niej dwa grubosze i drzewko bonsai w doniczkach zrobionych z filiżanek. Sąsiedzi z naprzeciwka wydawali się nawet zadowoleni.
Dalej otwiera podwoje tabor cygańskiego króla. Królowej. Cokolwiek. Krótki korytarzyk pełen szaf wnękowych i szafek na buty jest ślepy, a na ścianie na końcu aktualnie namalowany jest napis:

„But what is grief if not love persevering?”

Błyszczące parkiety i wysokie, pastelowe ściany powodują, że mieszkanie utrzymane jest w jasnych, przyjaznych barwach i sprawia wrażenie nieco staromodnego. Dominuje drewno i światło, czy to w formie lamp czy dużych, łukowato zakończonych okien z wykuszami. Kamienice, jakby wyremontowane nie były, rządzą się swoimi własnymi prawami, dlatego oczekiwać należy zapowietrzających się kaloryferów i murów opornych na dłuższe ogrzanie. Z tego powodu wewnątrz bywa raczej chłodno, a pomimo nowych okien na parapetach prócz roślin zalegają też pasiaste poduszki zapobiegające podwiewaniu z dworu.

Mieszkanie Markovskiej MUCoCux

Na prawo są wejścia do dwóch pomieszczeń, odpowiednio gabinetobiurocosia i dalej wyłożonej jasnymi kaflami łazienki. Bezpośrednio na lewo otwiera się przestrzeń zagospodarowana na nowoczesną modłę: sypialnia z niezbyt zaścielonym łóżkiem spełnia też funkcję pewnego rodzaju salonu, a z niego do widnej kuchni tylko parę niezauważalnych kroków za granitową, długą ladę. Każde drzwi prócz wejściowych są w tym domu wiecznie pootwierane na oścież.
Całość po przeprowadzce odmalowano, ozdobiono i przemeblowano własnoręcznie na typowy dla Evy, chaotycznie elegancki sposób.

Jedyne źródło światła po stronie sypialni to dwa sznury rozwieszonych na ścianie zwykłych, nieenergooszczędnych żarówek (w sumie to nie ona płaci rachunki, nie?). Szerokie łóżko z materacem, wezgłowiem od drzwi, choć zasłonięte chińskim parawanem; dwa lakierowane stoliki, miriady książek i woluminów. Zupełnie z boku ustawiono stół jadalny i trzy krzesła z zupełnie różnych kompletów. Z okien umieszczonych na calusieńkiej dłuższej ścianie rozpościera się widok na boczne uliczki i kilka drzew. Namalowany na suficie ciemnozieloną farbą wzór roślinny jakby pochodził rodem z zielnika farmakologa, a nieużywana lampa przypomina wieniec róż, poskładanych zmyślnie ze stron brukowców. Z prawej strony łóżka znajduje się wyjście na niewielki balkon.
Kuchnię umeblowano niemal całkowicie na biało, za wyjątkiem kremowych płytek i możliwej do obniżenia lampy o jasnozielonym kloszu. Usprzętowienie całkowicie przeciętne, tak samo jak i małej, ale jasnej łazienki. Jedyne dodatki Evy to doniczki z roślinami, muchołówka Meleficent na ladzie w kuchni i postawione haw tam bukiety kolorowych, suszonych kwiatów. Z magnetofonu na kuchennym parapecie sączą się zawsze na cały dom dźwięki muzyki filmowej, po ścianach porozwieszane są obrazy z puzzli – głównie budynki charakterystyczne dla różnych miast świata.

Za pierwszymi drzwiami na prawo znajduje się z kolei gabinet przeznaczony pierwotnie do nauki (czego Iskra nie zwykła praktykować), przygotowywania artykułów na zajęcia (na których ruda się nie pojawia), przyjmowania gości (czyli Marka, który przyszedł sprawdzić, czy nie umarła z głodu) czy ogólnego przebywania. Niemal na środku stoi spory, okrągły stół na trzech nogach, zarzucony zwykle notatkami i pojemnikami ze słodyczami, a na wierzchu niepodzielnie królują artykuły do malowania i rysunku oraz laptop, mimo że jedyna mieszkanka jest kompletną zwolenniczką nie-elektroniki.
Kilka jesionowych szafek, trochę krzeseł obitych różnymi, wytłaczanymi materiałami. Niezaprzeczalną gwiazdą salonu jest stojące bokiem do ściany pianino (również zakupione za pieniądze matki – jak Agapit by się wściekał, gdyby wiedział! – i tylko dlatego, że fortepian się nie zmieścił) oraz bukiet trzech suszonych goździków, zawieszony w szklanej antyramie nad instrumentem. Za pianinem, w rogu, uwito kącik, który został zagospodarowany półkami na książki i zastępem poduszek, tworząc miejsce idealne do przewegetowania zimowych miesięcy czy dni człowieka-kokona. Obok spore posłanie dla tygrysa, który nie chciał zostać w Krainie Luster, a które wygląda po prostu jak ogromna poduszka dla psa. Całemu pomieszczeniu z góry przygląda się, jakżeby inaczej, ręcznie robiony żyrandol-kula rozkwitających róż. Kwiaty zostały wykonane z ogromną drobiazgowością z kremowego papier maché i umieszczone na sztywnych patyczkach-łodyżkach tak gęsto, że ciepłe światło z żarówki wewnątrz stelażu sprawia wrażenie, iż pada spośród samych róż.


Ostatnio zmieniony przez Iskra dnia Czw 15 Cze - 15:48, w całości zmieniany 4 razy

Powrót do góry Go down





Iskra
Gif :
Mieszkanie Markovskiej DsVkl5j
Godność :
Eva M. Markovski // Iskra (Étincelle) Rosenthal
Wiek :
wizualnie 20+, mentalnie z 55 i ciut.
Rasa :
Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
Wzrost / Waga :
1,65 m // 54 kg
Znaki szczególne :
piegowata skóra, ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy (u Ludzi nosi przyciemniające soczewki); roślinny tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym przedramieniu i brzuchu
Pod ręką :
Frank i Ivor: kopertówka z Bezdenną Sakwą w środku || Wrona: czarna nerka ze szmacianką-zabawką przewieszona w poprzek piersi || Wrona: nerka zawieszona w poprzek piersi, termos z kawą || Sea: Duża, czarna torebka na ramię z przywieszką-szmacianką, część magicznych przedmiotów wśród biżuterii
Broń :
Walter P99 dawno temu zabrany Moriemu - gdzieś na dnie torby
Zawód :
projektant magicznych przedmiotów codziennego użytku || Bogu ducha winna dziennikarka
Kontrahent :
(nie)chciany asystent Saul Fyortersole?
Stan zdrowia :
fizyczny nienaruszony, ogólnie hemofobia || EVENT: trauma po widoku wybuchającego ciała Artemis i/oraz budzący się lęk przed krwią + częściowa niepoczytalność i fantomowe bóle (Koszmar)
https://spectrofobia.forumpolish.com/t264-iskra https://spectrofobia.forumpolish.com/t265-czy-ze-zmrozonego-serca https://spectrofobia.forumpolish.com/t266-kontakt-iskra-rosenthal-eva-markovski https://spectrofobia.forumpolish.com/t1088-iskra
IskraWybryk Natury
Re: Mieszkanie Markovskiej
Wto 14 Wrz - 22:22
Rozejrzała się po pomieszczeniach wokół, szukając sensu. Regularności, która od dawna w tym jej chaosie już  n i e   i s t n i a ł a . Szacując, spędzała połowę czasu tu w Glassville, martwiąc się o pozostawione sprawy w Mieście Lalek, oraz drugą połowę po tamtej stronie, w wolnych minutach pomiędzy spotkaniami zastanawiając się czy sąsiedzi z naprzeciwka już się zorientowali, że mieszkanie większość czasu stoi puste. Czy często bywały sytuacje, że pozostawiony w kuchni telefon dzwonił i dzwonił, że Agapit pukał do jej drzwi akurat wtedy, gdy przebywała w Krainie. Tylko czekała, aż w przypływie opiekuńczych uczuć któregoś razu zgłosi jej zaginięcie, choć mówiła mu, że ma „nowy projekt” i często może być poza zasięgiem.
Ciężko westchnęła. Miała ochotę usiąść i się napić – z pewnością nie kawy – ale nie miała na to czasu. Musiała wracać. Może to i lepiej. Spotkania z istotami łaknącymi zabawek przypominających ludzkie wynalazki były na poły zabawne, a na poły pouczające. Śmiała się w duchu, gdy próbowali opisać pokazane czy opowiedziane gdzieś „futurystyczne” urządzenia, a później żądali przekształcenia je w „takie same, ale na magię”. Równocześnie, z każdą kolejną osobą magię Krainy równocześnie podziwiała i nienawidziła.

Złapała torbę i ruszyła do „gabinetu”, by zabrać ze sobą kilka rzeczy, których mogłaby potrzebować po drugiej stronie. Gdy przekroczyła próg, lniana torba wypadła z jej osłabłej nagle dłoni. Prawie się w nią zaplątała i potknęła, nie wiedząc czy ma ruszyć do przodu, czy spieprzać czym prędzej i dalej.
Niewielkie pomieszczenie wypełniał rzadki, fioletowosiwy dym. Niemal już się rozwiał, ale co tu się, na litość, zadziało? Zlustrowała pokój pod kątem strat czy zniszczeń – to znaczy podbiegła do ramki nad pianinem, by sprawdzić czy suszonym goździkom nic się nie stało – lecz żadnych nie dostrzegła. Jedyną nową rzeczą, jaką tu zostawiła była ta kula pełna dziwnego światła, do złudzenia przypominająca jej opis „anty-światła” z Archiwum Burzowego Światła Sandersona.
Przeskoczyła spojrzeniem do okrągłego stolika na środku, jednak nie było jej tam. Nie było też nigdzie spoczywającego zawsze w rogu Stracha na Wróble. Oba te fakty nijak się nie łączyły, a jednak poczuła w piersi ściskanie i powoli zbliżyła się do miejsca, skąd jak się zdawało, pochodził dym. Na zupełnie suchej i zupełnie normalnej podłodze spoczywała szmaciana lalka. Eva uklękła ostrożnie, doskonale świadoma, że gdyby to był horror, w tej właśnie chwili albo coś spadłoby jej z sufitu na plecy (chcąc otworzyć gardło jak puszkę tuńczyka), albo sama szmacianka ożyłaby w chwili, gdy bohaterka lekkomyślnie pochyli nad nią nos (by stracić nie tylko jego, ale pewnie i całą twarz). Pomimo dreszczu na plecach powstrzymała się przed zerknięciem do góry.
Sięgnęła, ale dłoń zatrzymała się o cale od laleczki. A może wypchanego ludzika, z tych do przypięcia do kluczy? Sprawiała wrażenie breloka, ale na jej oczach twarz szmacianki wykrzywiła się w grymasie, który od biedy mógł przypominać krzywy uśmiech. Nie chciała dopuścić do siebie myśli, że kukiełka do złudzenia przypominała skurczoną wersję Stracha na Wróble. Nie przyjmowała do wiadomości, że jej entuzjastyczny… kijek? stał się jakimś halloweenowym akcesorium.

Sięgnęła jeszcze raz, ostrożnie podnosząc Mr. Limpeta.
Kurwa ich mać.
Miała nadzieję, że w Krainie ktoś jej wytłumaczy co stało się z jej Bestią.


[ z t --> Bursztynowy Kompas do Miasta Lalek ]

Powrót do góry Go down





Iskra
Gif :
Mieszkanie Markovskiej DsVkl5j
Godność :
Eva M. Markovski // Iskra (Étincelle) Rosenthal
Wiek :
wizualnie 20+, mentalnie z 55 i ciut.
Rasa :
Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
Wzrost / Waga :
1,65 m // 54 kg
Znaki szczególne :
piegowata skóra, ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy (u Ludzi nosi przyciemniające soczewki); roślinny tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym przedramieniu i brzuchu
Pod ręką :
Frank i Ivor: kopertówka z Bezdenną Sakwą w środku || Wrona: czarna nerka ze szmacianką-zabawką przewieszona w poprzek piersi || Wrona: nerka zawieszona w poprzek piersi, termos z kawą || Sea: Duża, czarna torebka na ramię z przywieszką-szmacianką, część magicznych przedmiotów wśród biżuterii
Broń :
Walter P99 dawno temu zabrany Moriemu - gdzieś na dnie torby
Zawód :
projektant magicznych przedmiotów codziennego użytku || Bogu ducha winna dziennikarka
Kontrahent :
(nie)chciany asystent Saul Fyortersole?
Stan zdrowia :
fizyczny nienaruszony, ogólnie hemofobia || EVENT: trauma po widoku wybuchającego ciała Artemis i/oraz budzący się lęk przed krwią + częściowa niepoczytalność i fantomowe bóle (Koszmar)
https://spectrofobia.forumpolish.com/t264-iskra https://spectrofobia.forumpolish.com/t265-czy-ze-zmrozonego-serca https://spectrofobia.forumpolish.com/t266-kontakt-iskra-rosenthal-eva-markovski https://spectrofobia.forumpolish.com/t1088-iskra
IskraWybryk Natury
Re: Mieszkanie Markovskiej
Nie 18 Cze - 18:15
Eva rzuciła się na obite zielonym brokatem krzesło, wzdychając dramatycznie. Nareszcie. Ogarnęła gabinet i stworzyła w nim przestrzeń (a w każdym razie – nieco przestrzeni) na te szumne „korepetycje”. Pianino i kącik kocykowo-książkowy naturalnie zostały, ale okrągły stół przepchnęła bliżej okna, robiąc obok miejsce na sztalugę i ich dwójkę. Sama zwykle malowała w kuchni, przy magnetofonie, ale ani to wygodne, ani profesjonalne, ani przyzwoite zapraszać nastolatka do sypialni (połączonej z kuchnią). Chyba musiała zrobić przemeblowanie. A może i nie musiała, skoro gros czasu spędzała w Mieście Lalek, a tam miała i oddzieloną sypialnię, i kanapę w gabinecie?
A jednak dobrze było tak po prostu się odprężyć – bez magii, bez presji, bez uważnego studiowania własnego zachowania. Tak jak teraz, po prostu wskoczyć w dżinsy, otworzyć na oścież okna mieszkania i na boso cieszyć się letnim popołudniem. Pewnie powinna teraz uczyć się do sesji – gdyby tylko nadal chodziła na studia. Ale życie… bywało skomplikowane. A potem jeśli komplikowało się jeszcze bardziej, kończyło się z dziwną pracą „za miastem”, z „podejrzanymi typami” jako współpracownikami. Aż jej się wierzyć nie chciało, że ktoś zdołał złapać ją podczas jednej z tych niewielu chwil gdy wracała do Glassville. I jeszcze namówić na pracę z licealistą. Gdyby nie byli to znajomi znajomych znajomych jej rodziców, nigdy nie dałaby się wrobić.

Ruda przeciągnęła się solidnie, unosząc ręce ponad głowę. Kontrolnie zlustrowała pomieszczenie, już prawie nie wzdragając się na widok goździków powieszonych na ścianie. Futerał ze skrzypcami stał oparty obok pianina i stojaka na nuty, ale oprócz kilku papierów na jednym i drugim nic nie sprawiało wrażenia zagracenia, braku odpowiedzialności czy alkoholizmu. Punkt dla Evy. Nawet doniczkę z muchołówką przezornie zostawiła w kuchni. Usunęła też wszystkie znamiona magii jakie posiadała tutaj, łącznie z biżuterią, która leżała schowana w sakiewce-Bezdennej-Sakwie wewnątrz nowej Liu Jo, wiszącej na krześle w gabinecie.
Na okrągłym stole, oklejonym dziś starymi wydaniami „Głosu Glassville”, zostawiła już wstępnie słoiki na wodę i stertę papierowych ręczników. Nie była pewna czy pamięta czego miała uczyć chłopaka. Prawdopodobnie malarstwa, choć była nastawiona na wszystko. Jak wspomniano, nie pamiętała za dobrze.
Właśnie miała pójść zaparzyć kawy, gdy rozległ się dzwonek do drzwi, a więc skierowała się tam – nadal boso, w dżinsach i okularach w kwadratowych oprawkach, skrywających ciemnozielone oczy – bo tym razem pamiętała o soczewkach. Totalnie normalna, zwyczajna studentka dziennikarstwa.

Powrót do góry Go down





Caden
Gif :
Mieszkanie Markovskiej 5PUjt0u
Godność :
Caden Moore
Wiek :
19
Rasa :
Ludzie
Wzrost / Waga :
1.78 i 74 kg
Znaki szczególne :
blond włosy, błękitne oczy, czerwone duże słuchawki na szyi, żółta torba na ramieniu
Pod ręką :
szkicownik i przybory do rysunku, czerwone duże słuchawki do muzyki,
Broń :
zaostrzony ołówek
Zawód :
uczeń szkoły średniej
Stan zdrowia :
zdrowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t1042-caden
CadenNieaktywny
Re: Mieszkanie Markovskiej
Pon 19 Cze - 10:46
Można mieć rodziców, którzy mieli cię w dupie. Można mieć rodziców, którzy byli nadopiekuńczy, ale też można mieć rodziców, którzy angażują się w twoje życie, trochę ciut przesadzając, takich rodziców miał Caden. Cieszył się, że tato, jak i mama wspierali jego talent, ale czasami było to męczące, a gdyby nie chciał tych korepetycji? W sumie chciał, lubił się rozwijać, zwłaszcza gdy ktoś wiedział więcej od niego i zamierzał podzielić się tą wiedzą z nim. Teraz jednak nie w głowie było mu malowanie, pewnie za bardzo się zaangażował — popłynął w świat okultyzmu, magii i dziwnych rzeczy. Jak to mówiła jego matka: "Caden, przestań czytać te bajki mojego ojca, nie marnuj czasu na te brednie..." Słyszał to milion razy, w przeróżnej formie. Tato też nie pochwalał tego, że ostatnim czasy zaniedbuje swoją naukę, nawet jeśli to były tylko lekkie uchybienia, które dało się nadciągnąć. Powiedzmy, że z zajęć teoretyczna technika rysunku dostał ocenie niżej. No, ale nie oszukujmy się, przecież nie każdy musi być geniuszem teoretycznym, kto by to wszystko spamiętał i możliwe, że przysnął na jednym z tych mniej ciekawszych tematów po nocnej ekspadzie za miasto... Był dorosły, a także odpowiedzialny — tak myśleli jego rodzice do tych ostatnich kilku incydentów, gdy wracał nad ranem. Jeszcze trochę, a poślą go do psychiatry, albo egzorcysty.
Zgodził się na korepetycje i na zostawienie na jakiś czas tajemniczych książek dziadka; na wszelki wypadek schował je pod podłogą w swojej skrytce. Obawiał się, że jednak rodzicom mógłby wpaść do głowy jakiś głupi pomysł, mający na celu jego dobro.
Zmierzając pod adres, który dostał od swoich staruszków, a oni od znajomych swoich znajomych, znajomych, znajomych... dotarł na Kaprysową 3, na pewno był przed czasem, zerknął na godzinę, kiedy wychodził z domu, było całkiem wcześnie, a on nie lubił się spóźniać, a także nie przepadał za tym, gdy inni czekali na niego. Nie chciał zrobić pierwszego beznadziejnego wrażenia na Pani Markovskiej, tak chyba dobrze zapamiętał jej nazwisko; nie zawsze miał głowę do takich rzeczy.
Wchodząc po schodach na ostatnie piętro, nie dostał zadyszki, nie słychać było też narzekań rozchodzących się korytarzem. Pływał, chodził często na długie spacery, słuchając ulubionych kawałków, nie mógł narzekać na mieszkanie znajdujące się na czwartym piętrze pod numerem trzydzieści pięć. Nie było tu widny, a wystrój staromodny całkowicie przypadł mu do gustu. Budynek wydawał się mieć swój klimat, ciekaw był mieszkania Evy.
Ubrany w koszulkę na krótki rękaw w kolorze zgniłej zieleni z napisem "Save Planet" iście ekologicznym hasłem i zwykłymi czarnymi dżinsami, nieśmiało nacisnął na przycisk dzwonka do drzwi. Rozległ się charakterystyczny dźwięk. Czekając, aż lokatorka zaprosi go do środka, zastanawiał się, czy wszystko wziął, czy może czegoś nie zapomniał? W jego żółtej torbie mieścił się szkicownik i kilka narzędzi czy kredek, ale je zawsze miał przy sobie. Właściwie niczego konkretnego nie ustali. Miał się stawić o odpowiedniej godzinie i tyle... Pewnie Pani Markovska wszystko przygotowała.
Otworzyła mu ładna dziewczyna o ognistych włosach, całkiem zwyczajnych ciemnozielonych oczach, na których miała okulary w kwadratowych oprawkach. Spodziewał się... Właściwie nie wiedział, czego się spodziewał. Było w niej coś intrygującego na pierwszy rzut oka albo może coś sobie nadinterpretował? Chyba tak powinna wyglądać kobieta od korepetycji dotyczących malarstwa?
- Dzień dobry.- Przywitał się całkiem zwyczajnie, a na jego twarzy pojawił się subtelny uśmiech. - Ja na korepetycje. - Potwierdził, że jest tym, którego właśnie się spodziewała o wyznaczonej godzinie. Zdjął duże czerwone słuchawki, które luźno spoczywały na jego barkach i włożył je do torby, wcześniej słuchając melancholijnego kawałka chyba o młodości i czymś mrocznym.
- Jestem za wcześnie? - Nigdy o to się nie pytał, uważał, że inni lubią punktualność, a może i nawet bycie przed czasem... Chociaż pewnie nie wszyscy. Pytanie to wyszło z jego ust automatycznie, kiedy zerknął w stronę jej bosych stóp.



"In my last defense you tried to warn me,
Your presence it was a fear that lived inside me."

Powrót do góry Go down





Iskra
Gif :
Mieszkanie Markovskiej DsVkl5j
Godność :
Eva M. Markovski // Iskra (Étincelle) Rosenthal
Wiek :
wizualnie 20+, mentalnie z 55 i ciut.
Rasa :
Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
Wzrost / Waga :
1,65 m // 54 kg
Znaki szczególne :
piegowata skóra, ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy (u Ludzi nosi przyciemniające soczewki); roślinny tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym przedramieniu i brzuchu
Pod ręką :
Frank i Ivor: kopertówka z Bezdenną Sakwą w środku || Wrona: czarna nerka ze szmacianką-zabawką przewieszona w poprzek piersi || Wrona: nerka zawieszona w poprzek piersi, termos z kawą || Sea: Duża, czarna torebka na ramię z przywieszką-szmacianką, część magicznych przedmiotów wśród biżuterii
Broń :
Walter P99 dawno temu zabrany Moriemu - gdzieś na dnie torby
Zawód :
projektant magicznych przedmiotów codziennego użytku || Bogu ducha winna dziennikarka
Kontrahent :
(nie)chciany asystent Saul Fyortersole?
Stan zdrowia :
fizyczny nienaruszony, ogólnie hemofobia || EVENT: trauma po widoku wybuchającego ciała Artemis i/oraz budzący się lęk przed krwią + częściowa niepoczytalność i fantomowe bóle (Koszmar)
https://spectrofobia.forumpolish.com/t264-iskra https://spectrofobia.forumpolish.com/t265-czy-ze-zmrozonego-serca https://spectrofobia.forumpolish.com/t266-kontakt-iskra-rosenthal-eva-markovski https://spectrofobia.forumpolish.com/t1088-iskra
IskraWybryk Natury
Re: Mieszkanie Markovskiej
Pią 30 Cze - 23:54
Niech się Caden cieszy, że to tylko nieszkodliwe korki, a nie zorganizowany przez nadopiekuńczych rodziców przekręt, który ma wyciągnąć syna ze skorupy i poszerzyć mu horyzonty, jak w takim jednym filmie.
Gdy zlustrował ją szybciutko i wzrokiem powrócił znów do bosych stóp, uśmiechnęła się półgębkiem, wyraźnie rozbawiona.
— Nie, po prostu jestem w domu — oznajmiła. Czas w Krainie mógł być względny i mylący, więc na korepetycje zarezerwowała sobie całe popołudnie. Tak na wszelki wypadek.
— Zapraszam do środka — skinęła brodą w kierunku mieszkania, po czym zamknęła za nim drzwi, również na łucznik i powiodła nastolatka na prawo, do gabinetu. Machnęła ręką na wolne krzesła, zachęcając do rozpłaszczenia się (choć bez płaszcza).
Potem rozsiadła się wygodnie i przeszła do konkretów.
— Czego oczekujesz? Ćwiczymy warsztat czy chcesz skompletować portfolio na studia? I czy chcesz używać jakiegoś konkretnego medium czy lecimy przez wszystkie po kolei?
Nie była pewna czy Caden wie, że ruda nie jest profesjonalną artystką lub nauczycielką, jednak miała na tyle talentu i techniki, by uczyć kogoś na początku tej drogi i się nie zbłaźnić. No i miała doświadczenie. Chyba aż za dużo tego ostatniego: dziennikarstwo, malarstwo, rysunek, architektura, projektowanie przestrzeni, kompozytorstwo, muzyka i szeroko pojęte kuratorium sztuki; i nic nie zdołało zatrzymać jej niespokojnej duszy na dłużej.


Ostatnio zmieniony przez Iskra dnia Pon 10 Lip - 23:53, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





Caden
Gif :
Mieszkanie Markovskiej 5PUjt0u
Godność :
Caden Moore
Wiek :
19
Rasa :
Ludzie
Wzrost / Waga :
1.78 i 74 kg
Znaki szczególne :
blond włosy, błękitne oczy, czerwone duże słuchawki na szyi, żółta torba na ramieniu
Pod ręką :
szkicownik i przybory do rysunku, czerwone duże słuchawki do muzyki,
Broń :
zaostrzony ołówek
Zawód :
uczeń szkoły średniej
Stan zdrowia :
zdrowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t1042-caden
CadenNieaktywny
Podobała mu się jej odpowiedź. Uśmiechnął się, zastanawiając się, czemu on nie chodził boso po domu, oprócz oczywiście przed snem, kiedy leżał sobie czysty i wypoczęty na łóżku. Tak po prostu tego nie robił, lecz uwielbiał chodzić boso po trawie czy piasku, to podobno uziemiało, a także działało zdrowotnie na organizm, wierzył w takie rzeczy.
Przekroczył próg mieszkania, od razu się rozglądając, mając wrażenie, że jest tu całkiem jasno i elegancko. Nie mógł nie zauważyć roślinek w uroczych filiżankach stojących na niskiej półce. Od razu wiedział, że mieszkanie Markovskiej ma swój klimat, a reszta pomieszczeń musi być również interesująca i przyjemna w odbiorze.
- Ładne mieszkanie. - Powiedział, chociaż nie widział wszystkich pokoi, już na wstępie postanowił, zwrócić uwagę na wystrój. Inni lubili, jak się chwaliło ich mieszkania, ubrania, umiejętności... Caden lubił być po prostu miły.
Pierwsze drzwi na prawo to tam został nakierowany, do gabinetu. Wiele było rzeczy, na których mógłby skupić uwagę, ale jednak pierwsze co zilustrował swoim jasnym spojrzeniem to: ręcznie robiony żyrandol-kula rozkwitających róż. Futerał na skrzypce obok pianina — prawdziwa artystka. Zdecydowanie Caden nie był muzykalny, dla tego był pod wrażeniem, że ma przed sobą taką uzdolnioną osobę — pomieszczenie należące do Evy mówiło samo za siebie.
Zachęcony przez Markovską, zdjął swoją torbę z ramienia i powiesił na krześle, a następnie usiadł. Czuł się trochę jak u kogoś starszego niż u młodej studentki, malarki, muzykalnej artystki... To wnętrze pasowało bardziej do jego babci lub ekscentrycznego wiolonczelisty albo... Mógłby tak wymyślać w nieskończoność, ale przecież nie był baśniopisarzem. Może pomylił się ze swoim powołaniem?
- Pewnie przydałoby mi się to drugie... - Zaczął niepewnie, czując się lekko onieśmielony przy dziewczynie, która nie wyglądała na sporo starszą, a wydawała się mieć duże doświadczenie.- Czyli portfolio na studia. - Uśmiechnął się nieśmiało, rodzice nie dadzą mu spokoju. Na pewno zrobią wszystko, co w ich mocy, aby poszedł na studia na kierunku malarstwa, rysunku czy czegoś takiego. Nie miał im tego za złe, w końcu to nie były ich marzenia, tylko jego naprawdę miał talent, albo oni tak uważali.
- Jak to po kolei? - Zamrugał niemal ze zdziwienia, z jego ekspresyjnej twarzy łatwo można było wszystko wyczytać, nawet jeśli nie wykazywało się szczególną spostrzegawczością. Oczywiście jak na nastolatka, który rysuje czy szkicuje, gdy Eva powiedziała, medium od razu co mu przyszło do głowy to osoba, która kontaktuje się z duchami. Od zniknięcia dziadka jego głowa została porządnie zryta przez te wszystkie dziwne słowa. Medium w jego głowie powinno odnosić się do wszystkich rodzajów dzieł sztuki, pracę z materiałami lub używane w odniesieniu do substancji, która wiąże pigment, aby utworzyć farbę — a nie do rozmawiania z duchami. Lekko się zarumienił zmieszany swoimi myślami o wywoływaniu duchów, w końcu przyszedł na korepetycje z malarstwa, a nie chociażby z tablicy ouija.- Mówisz, że możemy użyć tuszu na bambusie lub temperu na desce, gwasz na papierze... Masz tu to wszystko? - Nie mógł uwierzyć, że mogłaby mieć tu wszystkie potrzebne materiały, aby mogli przebrnąć przez każde artystyczne medium. Chociaż od początku jej mieszkanie, jak i osoba wywarły na nim bardzo dobre, profesjonalne wrażenie. Mogła też mówić o wiedzy teoretycznej, ale zdecydowanie liczył na praktykę.



"In my last defense you tried to warn me,
Your presence it was a fear that lived inside me."

Powrót do góry Go down





Iskra
Gif :
Mieszkanie Markovskiej DsVkl5j
Godność :
Eva M. Markovski // Iskra (Étincelle) Rosenthal
Wiek :
wizualnie 20+, mentalnie z 55 i ciut.
Rasa :
Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
Wzrost / Waga :
1,65 m // 54 kg
Znaki szczególne :
piegowata skóra, ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy (u Ludzi nosi przyciemniające soczewki); roślinny tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym przedramieniu i brzuchu
Pod ręką :
Frank i Ivor: kopertówka z Bezdenną Sakwą w środku || Wrona: czarna nerka ze szmacianką-zabawką przewieszona w poprzek piersi || Wrona: nerka zawieszona w poprzek piersi, termos z kawą || Sea: Duża, czarna torebka na ramię z przywieszką-szmacianką, część magicznych przedmiotów wśród biżuterii
Broń :
Walter P99 dawno temu zabrany Moriemu - gdzieś na dnie torby
Zawód :
projektant magicznych przedmiotów codziennego użytku || Bogu ducha winna dziennikarka
Kontrahent :
(nie)chciany asystent Saul Fyortersole?
Stan zdrowia :
fizyczny nienaruszony, ogólnie hemofobia || EVENT: trauma po widoku wybuchającego ciała Artemis i/oraz budzący się lęk przed krwią + częściowa niepoczytalność i fantomowe bóle (Koszmar)
https://spectrofobia.forumpolish.com/t264-iskra https://spectrofobia.forumpolish.com/t265-czy-ze-zmrozonego-serca https://spectrofobia.forumpolish.com/t266-kontakt-iskra-rosenthal-eva-markovski https://spectrofobia.forumpolish.com/t1088-iskra
IskraWybryk Natury
Re: Mieszkanie Markovskiej
Pon 10 Lip - 23:52
Caden lubił być miły, lecz Eva nie lubiła small talku, więc nie zareagowała na komplement nawet zdawkowym „dzięki”. Powiodła go na prawo i usadowiła, a potem na poważnie zaczęła zastanawiać, czy nie ugryzła za dużo.
Chłopak (hej, na swój sposób też starała się być miła! i usilnie odpychała określenie „dzieciak” – w końcu to nie jego wina, że pomimo ledwie kilku lat różnicy Eva wewnętrznie czuła się okrutnie, okrutnie staro) był bardzo entuzjastyczny, a to generowało wysokie prawdopodobieństwo, że się zawiedzie. A na to nie pozwalała Iskrze duma i katorżniczo narzucony perfekcjonizm. Czego się chwytała, musiało się udać. Gdy zaczął wymieniać techniki, z nietypowymi na czele, prawie się skrzywiła, ale damy się nie krzywią, więc tylko zmarszczyła brwi.
— Możemy — odrzekła powoli, analizując, że gouache ma na miejscu, a innych oryginałów mogliby spróbować w atelier Rani… o ile jeszcze ją wpuści — ale skoro to ma być portfolio to nie lepiej trzymać się tego, w czym czujesz się najlepiej?
Przechyliła głowę i poprawiła się na krześle. Popołudniowe słońce rozświetlało łuną jej rude włosy, dziś sięgające ramion, tym razem bez grzywki. Bezwiednym ruchem zaczesała je za uszy, rozmyślając.
— Znaczy, totalnie rozumiem, że chcesz próbować nowych rzeczy i jasne, że możemy, ale na przegląd mediów lepiej będzie przejść się do jakiegoś studia artystycznego. Moja stała praca powoduje, że — jak by to ująć? rzadko? ledwo? — nie zawsze bywam na stałe tu w mieszkaniu, tak więc maluję już raczej tylko hobbystycznie.
No, powiedziała to. Nie była pewna czy wystarczająco wprost, ale może chociaż ograniczy oczekiwania Cadena do rozsądnych rozmiarów?
— No to zacznijmy! Z jakimi farbami czujesz się najpewniej? Czy mieszasz techniki? I na co masz dziś ochotę? — Niedawno widziała fantastyczne wykorzystanie kalcytu i pigmentu w proszku – drzewa namalowane w ten sposób zyskiwały wręcz namacalną fakturę kory. Eva wstała i przykucnęła przy szafce, czekając na znak co ma wyjąć. Umówiła się ze znajomymi znajomych znajomych rodziców chłopaka, że zapewni wszystkie materiały, a oni tylko pokryją ich koszty.
Zupełnie nie wzięła pod uwagę, że gość może rysować, nie malować.

Powrót do góry Go down





Caden
Gif :
Mieszkanie Markovskiej 5PUjt0u
Godność :
Caden Moore
Wiek :
19
Rasa :
Ludzie
Wzrost / Waga :
1.78 i 74 kg
Znaki szczególne :
blond włosy, błękitne oczy, czerwone duże słuchawki na szyi, żółta torba na ramieniu
Pod ręką :
szkicownik i przybory do rysunku, czerwone duże słuchawki do muzyki,
Broń :
zaostrzony ołówek
Zawód :
uczeń szkoły średniej
Stan zdrowia :
zdrowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t1042-caden
CadenNieaktywny
Re: Mieszkanie Markovskiej
Wto 11 Lip - 22:03
Przez moment zastanawiał się, czy pochwalenie mieszkania było dobrym pomysłem. Chciał zrobić właścicielce przyjemność, a jednak może popełnił jakiś błąd? Nie oszukujmy się, może nie lubiła koloru ścian, może wynajmowała mieszkanie i wcale go nie urządzała tylko ktoś przed nią? Nie usłyszał żadnego słowa, które świadczyłoby o tym, że zrobił dobrze czy niedobrze, ale trochę się źle z tym czuł. Eva nie wyglądała na nieprzyjemną osobę, wręcz przeciwnie, odnosiło się wrażenie, że ma w sobie coś intrygującego i to w pozytywnym znaczeniu, z drugiej strony nie mógł przecież wiedzieć, że dziewczyna przed nim mająca jakieś ponad dwadzieścia lat, tak naprawdę wiekowo liczy sobie z pięćdziesiąt pięć? Pewnie zakrztusiłby się herbatą, gdyby pił i umarłby. Caden jednak nie miał wrażenia, że Markovska zachowuje się jak jego babcia. Była artystką, pewnie artyści tak mają, chociaż on też się zaliczał do tego grona, w końcu rysował, uczył się na kierunku artystycznym, a może o artystycznej duszy świadczy coś innego? Z pewnością.
- Chyba masz racje, zdecydowanie. - Zamyślił się na moment, zaraz to entuzjastycznie potakując, musiał trafić na profesjonalistkę. No tak mogliby skupić się bardziej na jego rysowaniu, w końcu w tym czuł się najlepiej.
Chciał ją narysować, gdy tak jego wzrok co chwila błądził po jej twarzy, mógłby uchwycić promienie popołudniowego słońca padające na jej rude włosy. Rzeczywistość ciężko jest odzwierciedlić, ale zrobiłby to, najlepiej jak potrafi — nie zawiódłby jej. Łapał się co jakiś czas na tym, że postrzega ludzi jako swoje dzieła na kartkach, wydawało mu się to całkiem intymne, wstydliwe... W duchu wierzył, że nikt nie ma dostępu do jego myśli, które były całkowicie niewinne, a jednak miał wrażenie, że zagląda w ich duszę, a to było bardziej prywatne niż zaglądanie pod ich ubrania.
- A czym się zajmujesz? - Kobieta wielu talentów, wcale go to nie zraziło, że malowaniem zajmuje się hobbistycznie. Nie był człowiekiem, który traktuje rysowanie jako coś, poza czym nie widzi świata; jednakże z pewnością, gdyby to stracił, jego serce rozpadłoby się na milion odłamków. - Jasne, studio artystyczne brzmi ciekawie. - Dodał radośnie, a na jego twarzy pojawił się uśmiech dziecka, które właśnie dowiedziało się, że pójdzie na lody i to nie pierwszy i ostatni raz.
- Bardziej rysuje, moje malowanie jest na etapie farb olejnych. - Czyli początkujących, trochę głupio mu było, chciał się rozwinąć w tym zakresie, chociaż uważał, że jednak tworzenie na płótnie wymaga większej cierpliwości i miejsca rzecz jasna. - A co proponujesz? - Zapytał z ciekawością, niemal chcąc zajrzeć jej za ramię, zastanawiając się jakie materiały ukrywa w tych szafkach. Jednak nie odważył się wstać i siedział grzecznie na krześle.



"In my last defense you tried to warn me,
Your presence it was a fear that lived inside me."

Powrót do góry Go down





Iskra
Gif :
Mieszkanie Markovskiej DsVkl5j
Godność :
Eva M. Markovski // Iskra (Étincelle) Rosenthal
Wiek :
wizualnie 20+, mentalnie z 55 i ciut.
Rasa :
Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
Wzrost / Waga :
1,65 m // 54 kg
Znaki szczególne :
piegowata skóra, ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy (u Ludzi nosi przyciemniające soczewki); roślinny tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym przedramieniu i brzuchu
Pod ręką :
Frank i Ivor: kopertówka z Bezdenną Sakwą w środku || Wrona: czarna nerka ze szmacianką-zabawką przewieszona w poprzek piersi || Wrona: nerka zawieszona w poprzek piersi, termos z kawą || Sea: Duża, czarna torebka na ramię z przywieszką-szmacianką, część magicznych przedmiotów wśród biżuterii
Broń :
Walter P99 dawno temu zabrany Moriemu - gdzieś na dnie torby
Zawód :
projektant magicznych przedmiotów codziennego użytku || Bogu ducha winna dziennikarka
Kontrahent :
(nie)chciany asystent Saul Fyortersole?
Stan zdrowia :
fizyczny nienaruszony, ogólnie hemofobia || EVENT: trauma po widoku wybuchającego ciała Artemis i/oraz budzący się lęk przed krwią + częściowa niepoczytalność i fantomowe bóle (Koszmar)
https://spectrofobia.forumpolish.com/t264-iskra https://spectrofobia.forumpolish.com/t265-czy-ze-zmrozonego-serca https://spectrofobia.forumpolish.com/t266-kontakt-iskra-rosenthal-eva-markovski https://spectrofobia.forumpolish.com/t1088-iskra
IskraWybryk Natury
Re: Mieszkanie Markovskiej
Nie 16 Lip - 19:44
Gdyby tylko czytała mu w myślach, uspokoiłaby Cadena, że traktowanie swoich namalowanych i narysowanych dzieł jak dzieci jest zupełnie normalne. I o ile ona sama nie traktowała ich z taką właśnie wrażliwością, znała kogoś, kto to robił.
Znaczy, znała. O ile fikcyjną Shallan z Archiwum Burzowego Światła można było nazwać jej koleżanką. Sama Eva skupiała się raczej na muzyce, tam wlewając duszę i emocje. Malowała naprawdę hobbystycznie, żeby nie powiedzieć, że rzadko, pastelami lub akwarelami, gdy – przebodźcowana – potrzebowała się wyciszyć i nawet dźwięki pianina to było za dużo. Nie, żeby brakowało jej formalnego wykształcenia – maman zmusiła ją do przebrnięcia przez wszystko, co dziewczyna z dobrego domu musiała wiedzieć i umieć.
Ponad wszystko jednak…
Przycupnęła na parkiecie, podwijając pod siebie nogi. A potem nieznacznie przechyliła głowę, może o centymetr lub dwa, i rzuciła chłopakowi naprawdę długie spojrzenie. A potrafiła się gapić.
— Może najpierw uzgodnijmy cele tych korepetycji. Bo teraz naprawdę nie wiem w jakim celu tu przyszedłeś: robimy portfolio czy uczymy cię malowania? Nie damy rady zrobić obu naraz.
Potem złagodniała.
— Nie wiem do czego jesteś przyzwyczajony, ale nie traktuj mnie jak guru albo nauczycielki, bo się nie nadaję. Myśl raczej jak o starszej koleżance, która cię wesprze, podpowie to i owo, ale pracę musisz wykonać ty sam. Tak samo jak sam musisz podjąć ryzyko i zdecydować co robimy. — Poprawiła się na podłodze, dłonie z pomalowanymi szkarłatnie paznokciami składając na podołku. — Jeśli nie umiesz podejmować decyzji, powiedz. To też jest kwestią nauczenia się.

Powrót do góry Go down





Caden
Gif :
Mieszkanie Markovskiej 5PUjt0u
Godność :
Caden Moore
Wiek :
19
Rasa :
Ludzie
Wzrost / Waga :
1.78 i 74 kg
Znaki szczególne :
blond włosy, błękitne oczy, czerwone duże słuchawki na szyi, żółta torba na ramieniu
Pod ręką :
szkicownik i przybory do rysunku, czerwone duże słuchawki do muzyki,
Broń :
zaostrzony ołówek
Zawód :
uczeń szkoły średniej
Stan zdrowia :
zdrowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t1042-caden
CadenNieaktywny
Re: Mieszkanie Markovskiej
Pon 17 Lip - 16:30
Może za dużo w nim było entuzjazmu i ciekawości dziecka. Chciałby się uczyć nowych rzeczy, czasami wręcz odbiegał od realizmu. Teraz od portfolio bardziej go interesowały inne światy, okultyzm i magia. Żył w innym świecie. Nic dziwnego, że rodzice chcieli, żeby zaznał czegoś przyziemnego, praktycznego, coś, co przyda mu się na przyszłość. W końcu miał studiować rysowanie. Był w tym dobry, miał talent, a jednak jak to Caden w cały świat.
Niepewność wkradła się do jego głowy i niezręczność, trochę nieprzyjemnych uczyć, gdy tak Eva odwróciła się w jego stronę, aby następnie świdrować go spojrzeniem zielonych oczu. Była w tym dobra, na pewno wygrałaby nie jedną konkurencję na gapienie się na drugą osobę. Caden wręcz przeciwnie on był w tym nie najlepszy. Miał ochotę wstrzymać powietrze, ale z pewnością udusiłby się, za nim cokolwiek postanowiłby powiedzieć.
- Ja też nie wiem... - Wyszeptał, przybierając postawę spłoszonego kociaka, zaraz to jednak zdał sobie sprawę, że nie powiedział, tego, co trzeba. To nie tak, że nie chciał tu być, ale to rodzice, znajomych, ich znajomych, znajomych... nosz kurde! Pogubić się w tym można! - Znaczy się... Chciałbym pomalować... proszę. - Uśmiechnął się niepewnie, drapiąc po blond włosach, jak to miał w zwyczaju czując się niezręcznie, zakłopotanie lub jakoś tak niekomfortowo, albo jak coś spsocił. Portfolio brzmiało poważnie i powinien je zrobić, ale nie chciał myśleć już o studiach tak rzeczywiście.
Jej słowa spowodowały, że jednak co do niej się nie pomylił. Z pewnością była profesjonalistką i to do tego skromną i nie tylko w sztuce, ale i w życiu! - Okej, nie umiem. - Odpowiedział całkowicie z prawdą, być może za dużo miał na głowie, albo żył po prostu w urojonej fantazji, jedno było pewne, nie umiał podjąć tak prostej decyzji albo wręcz przeciwnie — tak trudnej.



"In my last defense you tried to warn me,
Your presence it was a fear that lived inside me."

Powrót do góry Go down





Iskra
Gif :
Mieszkanie Markovskiej DsVkl5j
Godność :
Eva M. Markovski // Iskra (Étincelle) Rosenthal
Wiek :
wizualnie 20+, mentalnie z 55 i ciut.
Rasa :
Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
Wzrost / Waga :
1,65 m // 54 kg
Znaki szczególne :
piegowata skóra, ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy (u Ludzi nosi przyciemniające soczewki); roślinny tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym przedramieniu i brzuchu
Pod ręką :
Frank i Ivor: kopertówka z Bezdenną Sakwą w środku || Wrona: czarna nerka ze szmacianką-zabawką przewieszona w poprzek piersi || Wrona: nerka zawieszona w poprzek piersi, termos z kawą || Sea: Duża, czarna torebka na ramię z przywieszką-szmacianką, część magicznych przedmiotów wśród biżuterii
Broń :
Walter P99 dawno temu zabrany Moriemu - gdzieś na dnie torby
Zawód :
projektant magicznych przedmiotów codziennego użytku || Bogu ducha winna dziennikarka
Kontrahent :
(nie)chciany asystent Saul Fyortersole?
Stan zdrowia :
fizyczny nienaruszony, ogólnie hemofobia || EVENT: trauma po widoku wybuchającego ciała Artemis i/oraz budzący się lęk przed krwią + częściowa niepoczytalność i fantomowe bóle (Koszmar)
https://spectrofobia.forumpolish.com/t264-iskra https://spectrofobia.forumpolish.com/t265-czy-ze-zmrozonego-serca https://spectrofobia.forumpolish.com/t266-kontakt-iskra-rosenthal-eva-markovski https://spectrofobia.forumpolish.com/t1088-iskra
IskraWybryk Natury
No i proszę, przestraszyła chłopaka. Chapeau bas, mała. Czapki z głów. Gość skulił się w sobie, zapadł jak supernowa, która jeszcze przed chwilą błyszczała i czekał teraz na osąd Evy Surowej II. Na pierwszą lokatę od zawsze zasługiwała maman.
Westchnęła (nad sobą samą), ale nie przeprosiła. Jakiś czas temu postanowiła, że nie będzie już przepraszać, że jest jaka jest.
— Chodź, bez sensu gdybać, bo nigdy nie zaczniemy. — Wyraz twarzy jej złagodniał gdy machnęła na niego, w kierunku sztalugi, a sama zgarnęła z szafki kartonowe pudełko. Było pełne kolorowych, stojących tubek z farbami. — Nie było ci trudno malować olejnymi? Trzeba się bawić z terpentyną i pamiętać o nakładaniu tłustego na chude... — Ruda wzdrygnęła się wewnętrznie. To nie było jej ulubione medium. O ile zachwycały ją możliwości farb olejnych – ta trwałość i końcowa faktura niemal jak 3D – tak ilość trudu włożonego w samo wykonanie nie była jej zdaniem tego warta.
Mówiła w trakcie ustawiania podobrazia na jednej i drugiej sztaludze, wysokiego stolika pomiędzy i trzech pojemników z wodą oraz grzebania w pudełku w poszukiwaniu palet i pędzli.
— Zaczniemy od farb akrylowych. Rozpowszechnił je niewątpliwy król pop-artu, Andy Warhol. Są fajne, bo rozpuszczają się w wodzie i dość szybko schną.
Na każde płótno nakleiła taśmę maskującą – na krzyż i po bokach, tworząc po cztery obrazki i półtoracentymetrową ramkę.
— Pomogą ręce przyzwyczaić się do pędzla i zobaczysz też ile wody używać. Potem przejdziemy do innych technik, ale na razie — wzięła swoją paletkę i wycisnęła nań po perle bieli, szafranu, zieleni i karminu — po prostu się pobaw. — Spojrzała na niego z bliska oczami szmaragdowymi jak farba, której przed chwilą użyła i uśmiechnęła się zachęcająco. — Pracujemy warstwo i gdy skończysz tło albo coś, co ma pełnić jego funkcję, daj mi znać. Będę tuż obok.

Zdecydowanie nie można było jej nazwać „nauczycielką”. Nie pokazywała, nie kierowała ręką, nie nakazywała kształtu obrazu. Zostawiła go niemal samego sobie mówiąc, że „jest obok”.
Rozparła się na własnym krześle i spojrzała na płótno, jakby je bezgłośnie pytała „co chcesz mieć namalowane?” Potem znów zaczęła mówić, ale już jakby do siebie, cicho i w zamyśleniu:
— Masz cztery części. Zastanów się co będziesz malował. Czy razem utworzą całość, czy może każdy będzie o czym innym. Może ci pomóc jeśli je najpierw naszkicujesz – ale tylko z grubsza, bez szczególików, które i tak zginą pod farbą – po prostu żeby uchwycić kompozycję. — Przechyliła głowę i naraz na niego spojrzała. — Albo możesz po prostu olać motyw i kompozycję, to nie konkurs. Jeśli nie znajdziesz pomysłu, możesz mi namalować motyw z książki lub historii, którą jako ostatnią czytałeś.

Powrót do góry Go down





Caden
Gif :
Mieszkanie Markovskiej 5PUjt0u
Godność :
Caden Moore
Wiek :
19
Rasa :
Ludzie
Wzrost / Waga :
1.78 i 74 kg
Znaki szczególne :
blond włosy, błękitne oczy, czerwone duże słuchawki na szyi, żółta torba na ramieniu
Pod ręką :
szkicownik i przybory do rysunku, czerwone duże słuchawki do muzyki,
Broń :
zaostrzony ołówek
Zawód :
uczeń szkoły średniej
Stan zdrowia :
zdrowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t1042-caden
CadenNieaktywny
Re: Mieszkanie Markovskiej
Pon 31 Lip - 15:40
Nie myślał o swojej przyszłości bardzo poważnie. Zwłaszcza od kiedy skupił się na szperaniu w dzienniku dziadka, cała ludzka egzystencja poszła gdzieś na boczny plan. Może za bardzo odrywał się od rzeczywistości, a także był podatny zwłaszcza na słowa starszych ludzi (no nie musieli być wcale jakoś starsi, wystarczy, że wyglądali poważnie), w ich oczach widział się niczym małe dziecko.
Ucieszył się, że trafił na kompetentną nauczycielkę, taka Eva była w jego oczach, w końcu podjęła decyzje, a odpowiedzialni i kompetentni ludzie potrafią zrobić to tak dobrze.
- Dlatego jestem zwolennikiem rysunku niż farb olejnych. - Poprał jej wypowiedź w kwestii trudów z terpentyną i nakładania tłustego na chude... Uśmiechnął się przy tym, nawet jeśli Markovska nie należała do osób, które Caden oczarowywał swoim radosnym usposobieniem to i tak nie mógł sobie nie pozwolić na emocje, które z lekkością wyrażała jego twarz.
Farby akrylowe kojarzyły mu się z dzieciństwem. No i dziewczyna miała racje, rozpuszczały się w wodzie i szybko schły, a to niewątpliwie lepsze od farb olejnych, które wymagały większego skupienia, a także cierpliwości i nakładu pracy. Chociaż malarstwo wymagało ogólnie więcej wytrwałości, jak niemal każda sztuka to Moore posiadał jej aż nadto, jeśli oczywiście siadał do dzieła swojego życia, albo ciekawość pochłonęła go tak bardzo, aż tracił poczucie czasu, co nie zawsze okazywało się dobre. Miał jednak coś w sobie z artysty.
Nigdy nie przepadał za pop-artem, chociaż mocna kolorystyka i nasycenie barw robiły na nim wrażenie to już wykorzystywanie przedmiotów codziennego użytku, dóbr luksusowych czy wizerunków artystów już nie. Miał całkiem inne zainteresowania, stojąc przed sztalugą, zastanawiał się, czy je zdradzić.
Słuchał uważnie rudowłosej dziewczyny i nie zamierzał jej przerywać. Właściwie to prawda zostawiła go samego sobie, ale to go nie zniechęciło. Uważał, że właśnie tak powinno być, podrapał się końcówką pędzla po głowie. Postanowił, że skorzysta z jej rady i naszkicuje coś... Jeden obraz w czterech kwadratach, które miały utworzyć wizerunek bursztynowego kompasu. Nie chciał wdawać się w jego szczegóły, jak wskazówki w końcu Eva powiedziała i tak zginie to pod warstwą farby. Najpierw jednak zaczął od tła, nadając mu kolory. Zanurzył pędzel w zielonej farbie na paletce, maczając tym samym wcześniej go w wodzie. To miało być tło trawy. Kompasu leżącego na trawie.



"In my last defense you tried to warn me,
Your presence it was a fear that lived inside me."

Powrót do góry Go down





Iskra
Gif :
Mieszkanie Markovskiej DsVkl5j
Godność :
Eva M. Markovski // Iskra (Étincelle) Rosenthal
Wiek :
wizualnie 20+, mentalnie z 55 i ciut.
Rasa :
Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
Wzrost / Waga :
1,65 m // 54 kg
Znaki szczególne :
piegowata skóra, ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy (u Ludzi nosi przyciemniające soczewki); roślinny tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym przedramieniu i brzuchu
Pod ręką :
Frank i Ivor: kopertówka z Bezdenną Sakwą w środku || Wrona: czarna nerka ze szmacianką-zabawką przewieszona w poprzek piersi || Wrona: nerka zawieszona w poprzek piersi, termos z kawą || Sea: Duża, czarna torebka na ramię z przywieszką-szmacianką, część magicznych przedmiotów wśród biżuterii
Broń :
Walter P99 dawno temu zabrany Moriemu - gdzieś na dnie torby
Zawód :
projektant magicznych przedmiotów codziennego użytku || Bogu ducha winna dziennikarka
Kontrahent :
(nie)chciany asystent Saul Fyortersole?
Stan zdrowia :
fizyczny nienaruszony, ogólnie hemofobia || EVENT: trauma po widoku wybuchającego ciała Artemis i/oraz budzący się lęk przed krwią + częściowa niepoczytalność i fantomowe bóle (Koszmar)
https://spectrofobia.forumpolish.com/t264-iskra https://spectrofobia.forumpolish.com/t265-czy-ze-zmrozonego-serca https://spectrofobia.forumpolish.com/t266-kontakt-iskra-rosenthal-eva-markovski https://spectrofobia.forumpolish.com/t1088-iskra
IskraWybryk Natury
Sama Eva zapatrzyła się na cztery białe prostokąty, niemniej wcale ich nie widziała. Gdy w końcu pole zieleni w kącie oka przywróciło ją do żywych, zamrugała; blondyn już gorliwie malował, a pani nauczycielka pławiła się we własnym, mentalnym nieszczęściu. Nic nowego. Czuła się, jakby w tej pozycji spędziła cały miesiąc, nie kilka minut. (Narratorka przeprasza za przestój w fabule.)
Wstała niespiesznie ze swojego miejsca i stanęła za Cadenem, kiwając z zadowoleniem głową.
— Zamalowanie białego płótna pozwoli lepiej dobrać kolory. Pamiętaj, żeby malować cienkimi warstwami, bo muszą ci wyschnąć, no i musisz szkicować teraz, na farbie, skoro nie zrobiłeś tego od razu.
Podeszła do szuflady i po chwili wręczyła mu suszarkę do włosów.
— Najlepszy przyjaciel malarza. A może przyjaciółka? Wysusz sobie podobrazie, a potem rysuj kompozycję. Ja — uniosła do góry liliowy ołówek — trochę zaspałam, więc mogę jeszcze użyć kredki akwarelowej. Stopi się z wodą albo farbą.

Dłuższą chwilę spędzili przy cichym szmerze silnika i powietrza Remingtona, on – z pewnością co jakiś czas próbując palcem czy farba już wyschła, ona – złoszcząc się bezgłośnie w próbach uchwycenia twarzy czy dłoni. W pewnym momencie zerwała poprzeczny pasek taśmy i po przedarciu na dwoje, nakleiła znowu, oddzielnie, tym razem tworząc nierówne trzy prostokąty i kwadrat. Potem tu dołożyła zarys gałązki jaśminowca, tak często rosnącego w kraju ojca i mylonego z gwiaździstym jaśminem, tam głównie wyeksponowała oczy, które potem pomimo cieni i tak będą się jarzyć jak bladozielone gwiazdy, gotowe do pochłonięcia jej. Był czas, że z ochotą poddałaby się temu zaklęciu, że podążyłaby za swoim melancholijnym, duńskim księciem prosto w wybuch, prosto w czarną dziurę ich marnego losu. Teraz mogła go już tylko malować.
Przekrzywiła głowę. Namalować. Właśnie sobie uświadomiła, że nie jest pewna, czy po półtora roku dość wiernie odwzoruje jego twarz. Nie mieli ani jednego wspólnego zdjęcia, a ona nie czuła się wcześniej na siłach, by choćby spróbować wyobrazić go sobie naprawdę, a nie jako wyidealizowane piękno lub (częściej) rozmytą postać z niewyraźną twarzą. Za bardzo bolało.
Skrzywiła się w sposób, który zdecydowanie nie pasował do damy i poprawiła się na krześle. W końcu zamalowała wszystko rozwodnioną umbrą naturalną, nieco zieloną w swym brązie, by nadać płótnu kolor inny niż biel. Mniej przytłaczający nieskazitelnością. Kompletnie inny i bardziej prozaiczny powód niż ten, który podała Cadenowi. I bardziej prywatny. Mniej praktyczny i perfekcyjny. A Evangelina Markovski lubiła być praktyczna i perfekcyjna.

Rzuciła okiem na płótno nastolatka, sprawdzając czy jest już gotowe. I czy jest już gotowy. Bo jeśli nadal rysował, zostawiła go z tym, nie wnikając w kształt przedmiotu, ale i tak jeszcze raz przestrzegła:
— Same kontury. Resztę wypełnisz kolorem, i też pobieżnie – to podmalówka. Czy farby, czy rysunek, zasada jest ta sama – od ogółu do szczegółu. Nie ma co skupiać się na dopieszczaniu fragmentu, gdy istnieje prawdopodobieństwo, że zechcesz cały fragment zmienić, bo ci kompozycję psuje. W malowaniu genialne jest to, że możesz zakryć niepasującą część, schować miejsce, które niszczy resztę. Następna warstwa i jakby problem nie zaistniał.
Mrocznie to zabrzmiało.

Powrót do góry Go down





Iskra
Gif :
Mieszkanie Markovskiej DsVkl5j
Godność :
Eva M. Markovski // Iskra (Étincelle) Rosenthal
Wiek :
wizualnie 20+, mentalnie z 55 i ciut.
Rasa :
Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
Wzrost / Waga :
1,65 m // 54 kg
Znaki szczególne :
piegowata skóra, ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy (u Ludzi nosi przyciemniające soczewki); roślinny tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym przedramieniu i brzuchu
Pod ręką :
Frank i Ivor: kopertówka z Bezdenną Sakwą w środku || Wrona: czarna nerka ze szmacianką-zabawką przewieszona w poprzek piersi || Wrona: nerka zawieszona w poprzek piersi, termos z kawą || Sea: Duża, czarna torebka na ramię z przywieszką-szmacianką, część magicznych przedmiotów wśród biżuterii
Broń :
Walter P99 dawno temu zabrany Moriemu - gdzieś na dnie torby
Zawód :
projektant magicznych przedmiotów codziennego użytku || Bogu ducha winna dziennikarka
Kontrahent :
(nie)chciany asystent Saul Fyortersole?
Stan zdrowia :
fizyczny nienaruszony, ogólnie hemofobia || EVENT: trauma po widoku wybuchającego ciała Artemis i/oraz budzący się lęk przed krwią + częściowa niepoczytalność i fantomowe bóle (Koszmar)
https://spectrofobia.forumpolish.com/t264-iskra https://spectrofobia.forumpolish.com/t265-czy-ze-zmrozonego-serca https://spectrofobia.forumpolish.com/t266-kontakt-iskra-rosenthal-eva-markovski https://spectrofobia.forumpolish.com/t1088-iskra
IskraWybryk Natury
[gdzieś kiedyś w zupełnie innym czasie]

Mignęła za pomocą Bursztynowego Kompasu, zupełnie zapominając, że powinna sprawdzić jak się sprawy mają w Karminowych Wrotach. Nie, żeby nagle stały się punktem przerzutowym Ludzi do Krainy, albo żeby naraz turystyka międzyświatowa stała się modna, ale dobrze by było wiedzieć na czym stoją. Dzięki nieustraszoności i intuicji Samary do otwarcia Banku zostały mniej niż tygodnie. Wszystko zostało zaplanowane, a jednak im dalej w las, tym bardziej Eva się stresowała. Kiedyś i tak musiała wrócić do Glassville, a ten czas wytchnienia, cisza przed burzą, wydawał się odpowiedni.
Weszła do sypialni, minęła niepościelone łóżko i skrzywiła się na widok kubka z niedopitą kawą, teraz pokrytego puszystym dywanem pleśni. Naprawdę tyle jej tu nie było?
W Mieście Lalek się działo: przegląd odpowiednich kamienic zajął chyba wieczność, zwłaszcza z dąsającym się Laurentem. A znalezienie takiej, która odpowiadała wizji rudej – z bluszczem zmieniającym kolor na jesień i ścianami z muru pruskiego – początkowo graniczyło z cudem. A potem wkroczyła Samara i słowo stało się ciałem. W międzyczasie działo się multum idiotycznie nieprawdopodobnych rzeczy, w które się wplątywała: cholerne gangusy na ulicach Miasta, bitka pomiędzy dwoma magicznymi mafiozami, Koszmar w samiutkim środku karczmy, a potem jeszcze kult w Skorupce, gdzie wybrała się „dla odprężenia”! Nie zdążyła jeszcze poskładać się do kupy, gdy na jej prywatny koncert i podpisanie umowy wprosił się sam pieprzony baron, Ivor kurwa Tyree.

Z obrzydzeniem odepchnęła ulubiony kubek, wypełniony zielonkawym kożuchem. Chyba zaczynały puszczać jej nerwy. A może po prostu tylko w Glassville mogła być prawdziwą sobą. Tylko czy niczego się nie nauczyła? Nikt nie pokocha tej dzikiej i nieopanowanej iskierki, nikt już nie spróbuje ogarnąć jej rozumem. Czas na bycie prawdziwą minął. Było korzystać, mała.
Zawróciła gwałtownie w kierunku gabinetu, ale w progu stanęła jak wryta. Laptop był włączony, choć od dawna nie odwiedzała mieszkania. Zalogowała się odciskiem palca, już prawie nie sycząc przy pobieraniu krwi włośniczkowej. W poczcie, oprócz zwykłego spamu – bo nie potrafiła wybiórczo wyłączać cookies, bo od tak dawna nie widziała się z Joanne – był też e-mail z wyimkami z „Glassville Herald” o atakach na kobiety. Następny artykuł nazywał je już wprost: morderstwa ze szczególnym okrucieństwem, z następującym bezczeszczeniem zwłok.
Eva skrzywiła się. Nie sądziła, że coś tak… trywialnego spowoduje bolesny skurcz w żołądku i piersi. Skrzywiła się jeszcze bardziej na neutralny dopisek pod screenami: „Idealny temat dla dziennikarki.”

Wdech.
Wydech.
Przekleństwo.
Powtórz ile razy potrzeba.

Po prześledzeniu wszystkich dostępnych informacji i kilku przesłanych podpowiedzi, zorientowała się, że słońce już dawno zaszło, a niebo zasnuły chmury. Po prostu świetnie. Cóż, morderca na pewno nie będzie grasował w biały dzień. Pozostało jeszcze przygotować się do wyjścia. Część Przedmiotów zabrała ze sobą, żałowała jednak, że nie ma wsparcia Saula lub rady Anceu. Jesteś już dużą dziewczynką. Czy nie o to pokłóciłaś się z Saulem po wyjściu ze Skrzydeł Nocy?
Uniosła wyzywająco podbródek i nabrała głęboko powietrza. Więcej niż potrzebowała, więcej niż mogła utrzymać.
Sztyblety na płaskiej, kauczukowej podeszwie. Z poprzedniego sezonu. A może jeszcze wcześniejszego?
Ciepłe, elastyczne legginsy i tunika z długim rękawem, w kwiatowy print.
Nowy płaszcz od Valentino, w ukośne czarno-białe pasy. Oversize nie jest dla niej.
Futrzane nauszniki, stworzone z Kapelusza Arcywiedźmy.
Niewielka nerka, w której schowała telefon, rękawiczki z eko-skórki zrobione ze Wstęgi, kilka formuł zaklinania i niewielki nóż w pochwie. Na wierzchu przypięty był Mr. Limpet. Po chwili zawahania wrzuciła do środka gaz pieprzowy w piance. Zapomniała, że tu nie może swobodnie używać magii i to właśnie najbardziej ją przerażało. Że zapomniała, nie, że nie mogła.
Pół litra czekoladowej kawy w termosie.
Spojrzała na łóżko zasłane ubraniami, drobiazgami i magiczną biżuterią; na przygotowania. Po prostu jakby odgrywała jeden z ostatnich chapterów Purple Hyacintha. A potem chwyciła pędzel do powiek i przy pomocy Różdżki przemalowała na czarno każdy jeden element. Na wierzch niemodnie zarzuciła pelerynkę, będącą Bolerkiem Niewidkiem i dla pewności na chwilę je aktywowała.

Cóż, gdyby skorzystała ze wsparcia Saula lub rady Victora, z pewnością powiedzieliby jej, że zabrała za mało magii, za mało broni i za mało tupetu. Że może powinna skorzystać z Kuli Czarnowidzenia. Ale przecież jest już dużą dziewczynką. I przecież idzie tylko zbadać ślady po Człowieku.


[zt]

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach