Aktor, uciekinierka i ich problemy

Nel
Gif :
Aktor, uciekinierka i ich problemy 5PUjt0u
Godność :
Nel Eastace von Hershiwan
Wiek :
Wizualnie kilkanaście, realnie dużo więcej.
Rasa :
Marionetkarz
Wzrost / Waga :
178 cm / 59 kg
Znaki szczególne :
Unoszący się wszędzie wokół zapach papieru; palce albo uwalane atramentem, albo poobcierane od szorowania plam pumeksem; chaotyczny sposób wysławiania się; ponury wyraz twarzy.
Pod ręką :
Portfel z pewną zawartością pieniężną; paczka papierosów.
Broń :
Rzeźbiony sztylet.
Zawód :
Wolny strzelec
Stan zdrowia :
Fizycznie czuje się dobrze, duchowo jest znużony

https://spectrofobia.forumpolish.com/t701-nel#8205 https://spectrofobia.forumpolish.com/t714-korespondencja-nela-eastace-von-herwishwana
NelNieaktywny
Ciepłe promienie łagodnego, zachodzącego słońca ogrzewają moją skórę i wślizgują się pod płaszcz, otulając mnie aureolą bursztynowego blasku. Moje miodowe włosy zamieniają się w fale na grzbietach podmuchów delikatnego wiatru; bezkresne niebo, oblizane płomiennym światłem, jest przepiękne i w innych okolicznościach mógłbym je podziwiać, teraz jednak... teraz jednak moja twarz jest oblana gorącymi, parzącymi alabastrową skórę łzami. Niemal od nich ślepnę, a jednak nadal, kulejąc, podążam przed siebie...

Ile godzin mija od chwili, w której widziałem, jak zadano mu pchnięcie w plecy? Ile setek minut od momentu, w którym te potwory rzuciły się na swój łup, niby na ochłap ciśnięty im przez panów ucztujących przy stole? Ile tysięcy sekund od czasu, jak na moich ramionach zacisnęły się ciężkie ręce i odciągnęły od sadzawki, nad którą zdążyłem uklęknąć?

Idę już od długiego czasu, cały czas zanosząc się nieopanowanym płaczem. Moja twarz jest brudna, mokra, zapuchnięta, i nie ma nikogo, kto mógłby podać mi rękę.

W końcu na horyzoncie dostrzegam zarys Miasta Lalek skąpany w zmierzchającym świetle. Tutaj wreszcie opada mnie całe zmęczenie. Ciężko siadam na ziemi, obejmuję klatkę piersiową ramionami, wtulam głowę między kolana. Zaczyna wstrząsać mną nieludzki szloch; mam wrażenie, że serce chce wyrwać się ze żmijowiska żył, przecisnąć się przez gardło i znaleźć się wreszcie na moim języku. Wyplułbym je z obrzydzeniem; nie chcę czuć tego wszystkiego, co teraz je wypełnia - a z drugiej strony wspomnienia, które są teraz w nim zamknięte, są teraz wszystkim, co mi zostało.

Wielcy tego świata nie mogą sobie pozwolić na płacz, ale ja jestem nikim, zaledwie Pionkiem w grze, w której przed chwilą zbity został Goniec.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Amy już naprawdę po dziurki w nosie miała tego uciekania. Najpierw od tego pieprzonego zboka, a potem z własnego domu od Pana Shimury. Wciąż nie mogła się pogodzić z tym, że go zostawiła na pastwę losu, dla tych pieprzonych ludzi, którzy przyszli po, żeby ją znów uwięzić i bawić się nią jak zabawką. Może gdyby nie owładnął nią strach tak jak przestrzegał jej nauczyciel, nie tylko walki, ale i  życia, to może do tego wszystkiego wcale, by nie doszło, a może gdyby nawet nie dałaby im rady to czekałoby ją tylko życie, którego nie chce, zaś od jego strony śmierć. Była samolubna, myślała tylko o sobie i o swoich potrzebach. Pomimo, że skrycie wiedziała iż nie jest to prawda to wciąż świadomość mówiła jej coś odwrotnego. Nie pomagało to, ale wciąż nic nie działo się po jej myśli.

Czuła, że każdy myśli, że ona jest jak przedmiot, który jest tylko i wyłącznie wykorzystuje się użytku do własnego użytku. Jak zabawka, którą na chwilę się bierze, a potem jak się znudzi to się odkłada, a potem gdy nadejdzie ochota to znowu się ją bierze. Tak była traktowana przez całe życie więc nic dziwnego, że tak się czuła i że takie nią targają emocje.

Miała ochotę usiąść złożyć się w kłębek, a potem popłakać przez całą wieczność, ale wiedziała że ją ścigają i nie odpuszczą dopóki jej nie złapią, w końcu najpewniej dostali kupę kasy za schwytanie jej i oddanie w odpowiednie ręce. Najpewniej znów obrzydliwe i znów kleiste do jej ciała. Chciała zniknąć i nigdy więcej się nie pojawić. Straciła wszystko, dom, rodzinę, bezpieczeństwo i wiele innych rzeczy, które są potrzebne do zdrowego myślenia i funkcjonowania.

Była naprawdę załamana, ale po krótkiej chwili oprzytomniał ją jakiś kształt niedaleko od niej. Przy dokładniejszym przyjrzeniu się był to chłopiec, który najwyraźniej tak jak ona był załamany. Zwinął się w kulkę, a na dodatek potrząsało nim ciało, co świadczyło o płaczu. Troszkę się zdziwiła co tak młody mężczyzna robi tu na odosobnieniu, ale czuła że powinna pomóc. Podeszła więc bliżej i usiadła obok.
-Hej. Jestem, Amy. - Postanowiła się przedstawić i dopowiedzieć -Nie bój się nie zrobię Ci krzywdy. Chciałam po prostu pogadać - Po czym zaczęła obserwować dalsze ruchy chłopca, w końcu może z nich wyniknie co się stało.

Powrót do góry Go down





Nel
Gif :
Aktor, uciekinierka i ich problemy 5PUjt0u
Godność :
Nel Eastace von Hershiwan
Wiek :
Wizualnie kilkanaście, realnie dużo więcej.
Rasa :
Marionetkarz
Wzrost / Waga :
178 cm / 59 kg
Znaki szczególne :
Unoszący się wszędzie wokół zapach papieru; palce albo uwalane atramentem, albo poobcierane od szorowania plam pumeksem; chaotyczny sposób wysławiania się; ponury wyraz twarzy.
Pod ręką :
Portfel z pewną zawartością pieniężną; paczka papierosów.
Broń :
Rzeźbiony sztylet.
Zawód :
Wolny strzelec
Stan zdrowia :
Fizycznie czuje się dobrze, duchowo jest znużony

https://spectrofobia.forumpolish.com/t701-nel#8205 https://spectrofobia.forumpolish.com/t714-korespondencja-nela-eastace-von-herwishwana
NelNieaktywny
W mych oczach świat ograniczył się do mokrego od wylewanych przeze mnie łez materiału otulającego moje kolana i dręczącego uścisku na sercu. Przyzwalam sobie na ten histeryczny płacz po raz pierwszy od bardzo dawna, potrzebuję wielu łez na zmycie krwi z ran, które pozostawiły na jego ciele te potwory. Jak długo zajęło im rozdzieranie go na części? Czy słyszał jeszcze, jak szarpałem się w uścisku ochroniarzy Arystokraty i rzucałem wyzwiskaki w jego stronę, czy może umierał w przekonaniu, że jak tchórz uciekłem znad sadzawki, pozostawiając go własnemu losowi? Wyję wniebogłosy, nie sądząc, że ktokolwiek jest w pobliżu i że moje rozklejenie się pozostanie wiecznie sekretem pomiędzy mną a piaskiem tej ziemi - tu jednak okazuje się, że znowu nie mam racji.

Podnoszę chwiejnie głowę, by ujrzeć źródło zwracającego się do mnie głosu. Dziewczyna siedzi obok mnie. Nie śmieje się ze mnie, nie mówi, że chłopaki nie płaczą, nic z tych rzeczy. Zamiast tego wyraża chęć porozmawiania ze mną. O czym? O tym, dlaczego spoczywam, jak ostatni idiota, w pyle ścieżki prowadzącej do Miasta Lalek, i jestem na najlepszej drodze do wypłakania sobie obydwu oczu na ziemię?

- Tak - daję radę odpowiedzieć idiotycznie na jej pozdrowienie. Przez chwilę zastanawiam się, czy nie widzę aby anioła. Kobieta jest wręcz definicją tego, co mężczyźni nazywają seksapilem, pojawia się znikąd ze słowami o tym, bym się nie obawiał, wyraża chęć pomocy mi. Jeżeli miałaby mnie zabrać do jakiś zaświatów, byłbym bardzo wdzięczny. - Jestem Nel - dodaję, by nie brzmieć jak absolutny idiota.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Amy widziała, że chłopak był dość skrzywdzony, pomimo że sama nie miała się najlepiej w tym okresie to chciała jak najlepiej i najbardziej pomóc. Miała do tego predyspozycje, a naprawdę nie wyglądał za dobrze, ani nie słyszał. Miał cały roztrzęsiony głos od płaczu, wył w niebogłosy, miał całą zapłakaną twarz i spodnie, a sam był jeszcze można że powiedzieć, dzieckiem. Spróbowała więc po cichu zobaczyć jego gesty, minę oraz oczy, tak oczy, z nich można wiele się dowiedzieć: czy człowiek jest smutny, radosny, przerażony, a może zły, najczęściej jest to zlepek emocji, które świadczą o stanie człowieka: żal, tęsknota, furia, zagubienie, a to wszystko tylko i wyłącznie można było zobaczyć z nich. Dlatego też oczy mówią o człowieku bardzo dużo, a ona by mu pomóc potrzebowała tych informacji. Gdy ten więc mówił ona przypatrzyła się mu i wpatrzyła się w jego ślepia, widać było gniew, smutek i uczucie straty, był to żal za osobą bliską. Chłopak musiał stracić kogoś w ostatnim czasie, teraz łatwiej było jej się porozumieć i pocieszyć Nela.

Miło mi Cię poznać Nel. Co się stało? - była już przygotowana, na powiedzenie o ojcu i wiedziała zarazem, że chłopak może nie powiedzieć prawdy. Często osoby, które coś lub kogoś straciły, albo przechodzą żałobę, w sumie to nieważne jaki jest problem większość nie mówi o tym od razu, ale byłoby to znaczne ułatwienie gdyby chłopak powiedział co mu leży na sercu.

Powrót do góry Go down





Nel
Gif :
Aktor, uciekinierka i ich problemy 5PUjt0u
Godność :
Nel Eastace von Hershiwan
Wiek :
Wizualnie kilkanaście, realnie dużo więcej.
Rasa :
Marionetkarz
Wzrost / Waga :
178 cm / 59 kg
Znaki szczególne :
Unoszący się wszędzie wokół zapach papieru; palce albo uwalane atramentem, albo poobcierane od szorowania plam pumeksem; chaotyczny sposób wysławiania się; ponury wyraz twarzy.
Pod ręką :
Portfel z pewną zawartością pieniężną; paczka papierosów.
Broń :
Rzeźbiony sztylet.
Zawód :
Wolny strzelec
Stan zdrowia :
Fizycznie czuje się dobrze, duchowo jest znużony

https://spectrofobia.forumpolish.com/t701-nel#8205 https://spectrofobia.forumpolish.com/t714-korespondencja-nela-eastace-von-herwishwana
NelNieaktywny
Powoli się uspokajam, chociażby żeby porozmawiać w miarę przytomnie z dziewczyną. Biorę głębokie wdechy, ocieram przynajmniej większość łez z policzków i obejmuję kolana ramionami. Spoglądam na nią nieco przytomniej. Koncept pogodzenia się z tą stratą jest mi w tym momencie równie obcy, co Mona Lisa przybocznemu w gwardii Juliusza Cezara, ale jestem już w stanie przynajmniej minimalnie zapanować nad swoimi emocjami. Próbuję odepchnąć jak najdalej myśl o tym, że w udo drapie mnie klucz do jego pokoju w willi, że nadal pamiętam, jak złożył mi pocałunek na czole poprzedniego wieczoru, że ślady po jego desperacko zaciśniętych na mojej dłoni paznokciach nie zdołały się jeszcze wyrównać.

Amy patrzy mi prosto w oczy; nasze spojrzenia spotykają się i nie mogę powstrzymać się od myśli, że jej tęczówki mają doprawdy zbyt doskonały, wyważony na palecie kolor, jak na żywą istotę. Niemal podręcznikowa definicja. Musiał zostać nadany jej oczom przez jakiś byt zewnętrzny, rozumniejszy niż natura...

- ... zabili go - słyszę własny głos i zaskakuje mnie, jak spokojny jest. Zachrypnięty, słaby i nadal ze śladami płaczu, ale - w jakiś dziwny sposób - przeraźliwie zrozumiały. Chwilę później w moim gardle wzbiera cichy, histeryczny chichot; nerwowy śmiech wyrywa się niekontrolowanie z moich ust. - Do pioruna, zabili go na moich oczach - patrzę na nią z jakąś histerią, strachem w oczach, serce zmienia się w kawałek mięsa. Mój umysł zacieśnia się, wszystko drży...

Wdech, wydech, wdech. Uspokój się. Pięć rzeczy, które widzisz, cztery, które słyszysz, trzy, których zapach czujesz i dwie, które cię dotykają. Wdech, wydech. Dziewczyna siedzące obok mnie, moje własne dłonie wbite spoczywające na kolanach, miasto na horyzoncie, piasek pod nogami, obniżające się ołowiane chmury. Wdech, wydech. Chrzęst piasku, ilekroć jedno z nas się poruszy, mój ciężki oddech, wiatr szarpiący liście na drzewach, szelest kroków stawianych przez mysz biegnącej przez okalającą nas trawę. Wdech, wydech. Skóra, z której uszyto nasze ubrania, pot, niedawny deszcz. Wdech, wydech. Piasek wpijający się w skórę, lekko drapiąca mnie tkanina...

- Te rogate indywidua, te kanalie, te bydlęta, krwiopijcy... zabili go na moich oczach - wydobywam z siebie. Do mojego znękanego umysłu dopływa myśl, że objawy, których przed chwilą się pozbyłem, są kropka w kropkę do tego, czego doświadczałem po powrocie z nieszczęsnego Świata Ludzi. Noc w noc budziłem się, zlany zimnym potem, słysząc po raz kolejny strzały i widząc obsuwające się pod ścianę ciała, i słyszałem dwa ciche szlochy niosące się przez noc, i zdawałem sobie sprawę, że jeden z nich płynie z moich ust, a drugi - od śpiącego obok mnie mężczyzny.

Cicho, cicho, już nie myśl o tym...

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Amy nie spodziewała się, że chłopak powie od razu o tak ogromnej stracie jaką jest strata ojca. Sama nie miała, ani jednej osoby, która by ją lubiła, a co ważniejsze kochała. Jedyną taką osobą był Pan Shimura, który zginął sama na chwilę odpłynęła myślami do tej sytuacji, gdy te zbiry, cherlaki, zbóje, nieważne jakby je nazwała, walczyli w złej sprawie i sami najpewniej byli owładnięci władzą i zakłamani przez ich Pana (najpewniej bardzo wpływowego człowieka). Mogła przecież pomóc, mogła oddać się w ich ręce w zamian za uratowanie życia jej jedynego przyjaciela, którego nie miała nigdy i czuła teraz, że nigdy nie będzie mieć. Przecież czekało ją życie, którego nie chciała a jego śmierć. To nie było w porządku co zrobiła, jak zostawiła go. To były myśli, które tylko jej przeszkadzały, musiała wrócić do tu i teraz i się uspokoić, przecież wiedziała, że to wszystko to tylko wytwór jej złych emocji, a gdyby pomyśleć rozsądnie, to to wszystko zrobiła, by ratować siebie w słusznej sprawie i gdyby zaryzykowała to starania Shimury i cała jego praca poszła, by na marne, a może nie? Może to wszystko to było kłamstwo, by poczuć się lepiej i podeprzeć siebie w duchu?

Mogłaby tak błądzić bez końca i sama gdy wyszła z tego transu myśli to poczuła, że ma dość smutną minę. Musiała schować swoje emocje i smutki na bok, bo czuła, że powinna pomóc Nelu, a smucąc się i rozpłakując na jego oczach tylko by pogorszyła. Powinna być spokojna i okazać się współczuciem, a nie dając swoje problemy na jego barki, ale zarazem okazać się zrozumieniem, a najlepszym do tego narzędziem na chwilę obecną było powiedzieć co się stało, ale spokojnie i wyrachowanie, ale może to nie pomoże. Ciągle same pytania, a zero odpowiedzi, no dobrze, ale trzeba spróbować.
- Wiesz, może Ci to nie pomoże, ale ostatnio też straciłam kogoś bliskiego mojemu sercu. Myślę, że wiem co teraz czujesz - Spróbowała się uśmiechnąć, ale najwyraźniej nie wyszło, bo wyglądało to jakby właśnie zjadła kwaśną cytrynę. Zaczęła obserwować Nela, by zobaczyć jego reakcję i działać dalej. Teraz wystarczyło poczekać, aż wykona następny ruch.

Powrót do góry Go down





Nel
Gif :
Aktor, uciekinierka i ich problemy 5PUjt0u
Godność :
Nel Eastace von Hershiwan
Wiek :
Wizualnie kilkanaście, realnie dużo więcej.
Rasa :
Marionetkarz
Wzrost / Waga :
178 cm / 59 kg
Znaki szczególne :
Unoszący się wszędzie wokół zapach papieru; palce albo uwalane atramentem, albo poobcierane od szorowania plam pumeksem; chaotyczny sposób wysławiania się; ponury wyraz twarzy.
Pod ręką :
Portfel z pewną zawartością pieniężną; paczka papierosów.
Broń :
Rzeźbiony sztylet.
Zawód :
Wolny strzelec
Stan zdrowia :
Fizycznie czuje się dobrze, duchowo jest znużony

https://spectrofobia.forumpolish.com/t701-nel#8205 https://spectrofobia.forumpolish.com/t714-korespondencja-nela-eastace-von-herwishwana
NelNieaktywny
Widziałem wiele śmierci, śmierci w każdym wariancie, śmierci w każdej odsłonie. Widziałem już ciało obsuwające się pod ścianę z przestrzeloną czaszką, kołyszące się w powietrzu nogi wisielca, ostatnią nitkę żółci wyciekającej cieknącą z ust zadżumionego na chwilę po tym, jak ciało przestaje się ruszać na dobre, Marionetki desperacko walczące o uchwycenie kluczyka spowalniającymi z każdą chwilą ruchami (moja matka w wolnych chwilach lubiła się bawić w ten sposób, gdy w stawach naszych mechanicznych służących brakowało już oleju, a metal, z którego byli stworzeni, tracił swój blask; odbierała im wówczas kluczyki i patrzyła, jak te spędzają ostatnie chwile, próbując go dosięgnąć). Widziałem wiele śmierci i każda z nich utwierdzała mnie coraz głębiej w pewności, że kiedy jedno istnienie przecina cienką nić życia drugiego, dopuszcza się czynu okropnego i ze wszech miar obrzydliwego. Skoro nadano nam - przynajmniej niektórym - przywilej opuszczenia tego świata w sposób naturalny, dlaczego mamy wymazywać swoje istnienia z księgi życia...?

- Och... nadzwyczaj Ci współczuję - jak się okazuje, nie jestem osamotniony w swoich uczuciach. Serce Amy jest również szarpane przez ból utraty kogoś bliskiego - co za przypadek...! Nie mogę nie pomyśleć, co jest jednak w stanie przyprawić mnie o zaledwie gorzki, przelotny uśmiech, że brzmi to jak początek kawału. Marionetkarz siedzi na ziemi i płacze. Podchodzi do niego Marionetka i pyta... - ... jakby nic już nie miało być w porządku, prawda? - mój głos jest cichy, niczym z zaświatów.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Amy chciała by Nel ją zrozumiał, ale nie spodziewała się żeby jej współczuł. Właściwie to można powiedzieć, że była to dla niej zupełnie nowa rzecz, bo jeszcze nikt jej ani nie powiedział tego, ani nie miał takich uczuć względem jej sytuacji. Cieszyła się, była zdezorientowana, a zarazem czuła żal i co dziwne wściekłość. W końcu miała naprawdę przykrą sytuację z Olivierem, a dopiero jej współczują gdy ktoś jej zmarł. Ten ból, ta agonia przez większość swojego życia zarazem było dla niej bardzo przykrym doświadczeniem, ale także tym co ukształtowało jej charakter. Był to koszmar taki, że wiele osób nie potrafi sobie nawet tego wyobrazić. Była podległa, była niewolnicą i musiała robić wszystko to co jej się kazało. Była szantażowana i zlękniona, czasem nawet jej się wydawało że lepiej by było gdyby ten ją rozkręcił. Nie przeżyła by tego wszystkiego, a co najważniejsze nie odczuwałaby w tej chwili tak dużej ilości bólu i cierpkiego smaku żalu. To nie tak, że Shimurę ma teraz gdzieś, po prostu czuła żal względem tego co się w jej życiu wydarzyło. Był jej nauczycielem i to nie tylko sztuk walki, ale i życia, a co najważniejsze jej przyjacielem. Więc było jej przykro, że zmarł, przeżywała wręcz agonię, ale po prostu denerwowało ją to, że nigdy nikt jej nie zrozumiał, a przynajmniej tak jej się wydawało.

Przez myśli chciało jej się coraz bardziej płakać, ale musiała stłumić swój smutek, by pomóc Nelowi, pomimo że wyglądało na to, że potrzebowała pocieszenia tak samo jak on. Miała powiedzieć coś w stylu: Nie martw się, wszystko będzie dobrze, chociaż wiedziała, że będzie to kłamstwo, a przynajmniej w tej chwili tak czuła.
- Owszem - Powiedziała pomimo że wiedziała, że to nie pomoże. Spuściła wzrok i popatrzyła ku rozgrzanego podłoża. Zaczęła obserwować siebie, swoja idealną figurę, swoje permanentnie pomalowane paznokcie, ale zakryte przez czarny lakier, swoje piersi i tak piękne i idealne stworzenie, przez które jej życie wyglądało tak jak wyglądało. Jej emocje narastały z czasem gdy patrzyła na swoje idealne ciało i aż do tego stopnia, że nie wytrzymała i na jej idealnych policzkach pojawiły się łzy.

Powrót do góry Go down





Nel
Gif :
Aktor, uciekinierka i ich problemy 5PUjt0u
Godność :
Nel Eastace von Hershiwan
Wiek :
Wizualnie kilkanaście, realnie dużo więcej.
Rasa :
Marionetkarz
Wzrost / Waga :
178 cm / 59 kg
Znaki szczególne :
Unoszący się wszędzie wokół zapach papieru; palce albo uwalane atramentem, albo poobcierane od szorowania plam pumeksem; chaotyczny sposób wysławiania się; ponury wyraz twarzy.
Pod ręką :
Portfel z pewną zawartością pieniężną; paczka papierosów.
Broń :
Rzeźbiony sztylet.
Zawód :
Wolny strzelec
Stan zdrowia :
Fizycznie czuje się dobrze, duchowo jest znużony

https://spectrofobia.forumpolish.com/t701-nel#8205 https://spectrofobia.forumpolish.com/t714-korespondencja-nela-eastace-von-herwishwana
NelNieaktywny
Każdego z nas nawiedzają koszmary, jednych mniej, a drugich bardziej natrętne/straszne/niepokojące/niewłaściwe skreślić, wszyscy jednak cierpią z powodu strachów kłębiących się głęboko pod czaszką. Pająki, ciemność, całun ze strzałów otulający ciasno każdy dzień, zapach ludzkiej krwi, czyjaś uniesiona do ciosu ręka: niemal wszystko ma zdolność dźgnąć nas w najgłębszą tkankę serca. Możemy to maskować na każdy możliwy sposób, lepiej lub gorzej, jednak gdzieś z tyłu naszych głów kryje się coś, o czym nie chcemy nawet wspominać, bojąc się, że wypowiedzenie choć słowa o naszych lękach uczyni je realniejszymi, niż są.

Zaczyna płakać; w moich oczach nadal zbierają się łzy, ale teraz czuję, że muszę przynajmniej udawać, że jakoś się trzymam. Jeżeli tego nie zrobię, to równie dobrze możemy siedzieć tutaj w nieskończoność i wyć do księżyca...
- Skąd przybywasz? - moje pytanie może i jest banalne, ale nie potrafię zdobyć się na nic innego. Choćby słowo o tym morderstwie nie chce mi przejść przez gardło, a delikatność nie pozwala mi zapytać Amy konkretnie o okoliczności jej straty. Zachrypnięty po długim szlochu, nie potrafię poprawnie intonować słów, w związku z czym pytajnik na koniec mojej wypowiedzi jest jedynie graficzny. Jednocześnie, nie wiedząc, jak daleko mogę się posunąć, po prostu wyciągam dłoń i delikatnie, jakbym dotykał motyle, klepię ją po idealnym ramieniu, aby chociaż pomóc jej w uspokojeniu się.

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach