Kryminalny koszmar 1955

Ilza
Gif :
Kryminalny koszmar 1955 5PUjt0u
Godność :
Ilza
Wiek :
Wizualnie 18, w rzeczywistości 100
Rasa :
Baśniopisarz
Wzrost / Waga :
180cm/65kg
Znaki szczególne :
Brak wyróżniających cech
Pod ręką :
Czarodziejska wstęga oraz kilka złotych monet w kieszeni spódnicy, Mroczny Denar
Zawód :
Zielarka w Klinice, adept Bractwa, Sąd Ostateczny
Stan zdrowia :
Zbite kości lewego ramienia oraz lewej strony miednicy (ustępuje)
https://spectrofobia.forumpolish.com/t735-ilza
IlzaNieaktywny
Kryminalny koszmar 1955
Nie 7 Lut - 21:02
Detektyw Blase  Reid wstał punkt szósta rano, jak każdego dnia, gdy przypadała mu poranna zmiana na posterunku. Nie miał rodziny, gdyż- jak twierdził- jego powołaniem była praca. W istocie, nikt nie śmiał odmówić mu profesjonalizmu i geniuszu. Liczba rozwiązanych spraw mówiła za siebie. Sam był człowiekiem skromnym, a dbanie o bezpieczeństwo społeczeństwa wypełniało jego serce radością. Był to mężczyzna, który swoją postawą poprawiał morale policjantów. Przynajmniej tych, którzy w głębi duszy chcieli, by ich zadania były ważne. Jak w każdym policyjnym środowisku, zdarzały się jednostki zgorzkniałe i zepsute. Ale tego dnia wszystkim, bez wyjątku, przestało być do śmiechu…
-Panie Reid!- usłyszał, gdy tylko przekroczył próg recepcji. Rozpoznał głos pani Taylor.- Pozyskaliśmy pierwszego świadka w sprawie… „Night Window Demon”. Nie nadążam za tymi kryptonimami! Proszę udać się do pokoju przesłuchań nr 2. Świadek czeka.
Niewątpliwie była to najdziwniejsza sprawa, z jaką ludzkości przyszło się zmierzyć. Od czterech miesięcy znajdowano martwych ludzi we własnych domach, u których sekcja zwłok wykazywała tę samą przyczynę śmierci- rozerwany mięsień sercowy. Brakowało jakichkolwiek innych obrażeń zewnętrznych, wewnętrznych, śladów wkłuć; nie wykryto też substancji narkotycznych we krwi. Ofiary różniły się od siebie wyglądem, pochodzeniem, wiekiem i płcią. Drugim powtarzającym się elementem był status społeczny. Ginęły osoby zamożne, często z luksusowych apartamentów. Ślady użytkowania domów wskazywały na czyjąś niedawną obecność. Mimo tego, majątek nie był rozkradany. Kiedy rodzina zgłaszała zaginięcie pojedynczych elementów złotej biżuterii, zaczęto zastanawiać się, czy przypadkiem nie są pewnego rodzaju "pamiątką" dla mordercy. Wstępnie zaczęto szukać podejrzanych wśród nekrofili, nawet z odległych o dwieście mil obszarów kraju. Trzynaście osób zostało zamkniętych w areszcie, ale kiedy już zdawało się, że morderstwa ucichły, odnajdywano kolejną ofiarę z pękniętym sercem.
Choć zdecydowana większość detektywów była zszokowana charakterem czynów „demona”, Blase uważał, że prędzej czy później tajemnica powstawania takich obrażeń wyjdzie na jaw. Dla niego jasne było, że ktoś zabija w taki sposób, by nie wzbudzić zamieszania i ma na to autorski sposób. Pytanie, dlaczego to robi? Im dłużej o tym myślał, tym bardziej obłąkany wydawał mu się morderca. Nie znał zdrowej osoby, która spędziłaby dobrowolnie kilku dni w jednym domu z trupem. Ani takiej, która przyciągana bogactwem, nie zamierzała kraść, a jedynie powtarzała tę samą zbrodnię wiele razy. Zupełnie tak, jakby myślała tylko o tym chwilowym efekcie, natomiast o przyszłości- wcale. Nie zapowiadało się też, by osoba ta zamierzała dobrowolnie zaprzestać działalności. Należało powstrzymać ją wszelkimi dostępnymi środkami. Wielu rodzinom zaczęła towarzyszyć ochrona, a nad miastem latały helikoptery patrolujące ulice Glassville. Zgodnie z zaleceniami policji, ludzie przestali otwierać drzwi nieznajomym i umawiali się na wizyty telefonicznie. Ale wyglądało na to, że zwykłe środki ostrożności nie wystarczają. Pomimo atmosfery terroru, przestępstwa powtarzały się z niezmienioną częstotliwością. Zamyślony pan Reid nacisnął klamkę pokoju przesłuchań i wzrokiem napotkał świadka- kobietę w średnim wieku, której towarzyszył drugi posterunkowy.
-Dzień dobry- przywitał się detektyw. Wszedł pewnym krokiem, położył teczkę na stole i usiadł na odsuniętym krześle.- Proszę się przedstawić i opowiedzieć, co pani widziała.
-Dzień dobry… Ja…- zaczęła niepewnie, a dłonie oparte na stole jej zadrżały.- Jesteście naiwni- stwierdziła ponuro i dopiero wtedy podniosła wzrok.- Twierdzicie, że umawianie się przez telefon może nam pomóc? Wy nie wiecie, że to naprawdę jest… demon ubrany w ludzką skórę!
-Wiemy, proszę pani. Pani zeznanie będzie dla nas niezwykle ważne- powiedział pan Reid bez wahania. W tej sprawie był gotów przyjąć nawet najbardziej absurdalne z zeznań. Kobieta zdawała się dostrzec to w tej chwili i zaczęła od nowa, tym razem spokojniej:
-Nazywam się Emma Smith. Jestem żoną Daniela Smitha… Zdarzenie, o którym powiem, miało miejsce drugiego lutego. Spodziewaliśmy się gości. Przygotowywałam kolację, a mąż wrócił z pracy około godziny siedemnastej, jak zawsze. Pół godziny później Daniel odebrał telefon. Poznałam głos mojej siostry, przysięgam. Mam czterdzieści lat, ale słuch w znakomitej formie. Akurat przechodziłam obok i Daniel dał mi znak, że rozmawia na temat dzisiejszej wizyty. Nie było w tym niczego podejrzanego, dopóki…- dłonie znów jej zadrżały. Detektyw nie pospieszał kobiety. Dał jej czas.- Kilka sekund później odpowiedział coś i usłyszałam trzask słuchawki telefonu, dlatego wyszłam sprawdzić, co się dzieje. To przypominało zawał serca. Zatrzymał dłoń na mostku i osunął się na podłogę…
-Czy pamięta pani, co odpowiedział chwilę wcześniej?
-Nie zupełnie, ale wydawał się być zdenerwowany. Po dwudziestu latach wspólnego życia rozpoznaję ten stan w jego głosie.
-I jak pani zareagowała?
-Zdaje się, że zapytałam najpierw głośno, co się dzieje. Następnie dobiegłam do telefonu i zadzwoniłam po lekarza. Ale, wie pan, to na nic, kiedy serce zostało już rozerwane… Dlaczego? Może mi ktoś powiedzieć, co zabiło mojego męża? Chyba nikt już nie jest bezpieczny w tym mieście!
Detektyw Blase Reid zachował profesjonalizm do końca przesłuchania. Jednakże pierwszy raz w swojej karierze czuł się niemal bezradny.
***
Lustrzana dziewczyna śmiała się głośno.
-Nie mogę uwierzyć, że moja sztuczka zadziałała po raz kolejny! Ten świat jest dla mnie idealny.
Wyciągnęła z lodówki mleko, zatrzasnęła drzwiczki i wypiła od razu połowę. Miała na sobie tylko ręcznik, po którym spływały długie pasma wilgotnych włosów. Pokierowała się w stronę salonu i wskoczyła na wygodną sofę.
-Pyszne! Och. Może z takim talentem do zmiany głosu powinnam zostać wokalistką i zarobić fortunę?- zapytała z udawanym zamyśleniem.- Żartowałam!
Chwyciła gazetę leżącą na stoliku i odnalazła artykuł o sobie. Po szybkim odczytaniu kilku linijek zgniotła jedną stronę gazety i z niezadowolonym wyrazem twarzy rzuciła ją na kolana martwej właścicielki. Oparła podbródek na dłoni i spojrzała na własnoręcznie ubraną i ułożoną w fotelu kobietę. Miała ona na sobie białą koronkową sukienkę sięgającą ziemi i naturalnie kręcone średniej długości włosy. Jej skóra wyraźnie zbladła, a dłonie położone były na obu oparciach po bokach. Na każdym z długich i wąskich palców znajdował się przynajmniej jeden złoty pierścionek, a większość z nich wysadzana była kamieniami szlachetnymi. Jedynie usta pozostawały otwarte w przeraźliwym geście bezwładności.
-Znów nazywają mnie demonem- odezwała się baśniopisarka, zupełnie tak, jakby się zwierzała.- Głupcy. A przecież!- uniosła palec w górę, zwracając uwagę na swoje spostrzeżenie.- Wystroiłam cię jak aniołka, prawda? Przypominasz mi kogoś.
Poderwała się lekko z sofy i pochyliła tuż nad chłodnym ciałem. Zdjęła z szyi swój złoty naszyjnik z zawieszką w kształcie krzyża i założyła go trzydziestopięcioletniej kobiecie. Odsunęła się na dwa kroki i klasnęła w dłonie z zachwytu na widok- jak twierdziła- swojego dzieła. I ziewnęła.
-Pora na mnie! Wpadnij jutro na herbatę- uniosła otwartą dłoń w stronę ciała właścicielki i pomachała subtelnie z charakterystycznie dla siebie zmrużonymi oczami, jak zawsze w momencie, kiedy jej twarz przybierała miły wyraz.
Powędrowała na bosych stopach w stronę luksusowej sypialni i wślizgnęła się w jedwabne pościele tak, że prawie nie było jej widać. Zasnęła natychmiast.
Tej nocy sny były wyjątkowo niekolorowe i mgliste. Miała wrażenie, jakby przez połowę snu spadała, a przez drugą połowę topiła się w czerwonym morzu. Tuż po obudzeniu zerwała z siebie kołdrę i otworzyła szeroko okno, aby pozbyć się nieprzyjemnego klaustrofobicznego wrażenia.
Od rana nie odezwała się słowem, wbrew zwyczajowi, by mówić choćby do samej siebie. Zdawała się być zamyślona i skupiona jednocześnie. Wybrała czyste ubrania z szafy właścicielki, pospiesznie uczesała włosy w jeden warkocz i spakowała środki czystości do torebki. Z lodówki zabrała drugą butelkę z mlekiem, co stanowiło całe jej śniadanie. Założyła jeszcze płaszcz oraz buty i wyszła z mieszkania, zabierając klucze „na wszelki wypadek”, choć nie zamierzała nigdy więcej wracać do tego miejsca. Warto było jednak pozostawić drzwi zamkniętymi. Wymknęła się tak, by nie zwrócić na siebie niczyjej uwagi.
Od pewnego czasu Ilza urządzała sobie szczególną kryjówkę. Było to poddasze, którego właścicielem był tajemniczy ślepy mężczyzna w podeszłym wieku. Baśniopisarka podpisała umowę na fałszywe dokumenty i zapłaciła należycie. Nikt nie mógł jej tu niepokoić. Na miejsce dotarła po dwóch godzinach szybkiego marszu. Porządki zajęły jej pół dnia, ale najlepsze zostawiła na koniec. Pociągnęła za zasłonę, która skrywała duże lustro, oprawione w starą ramę.
-Mirror mirror on the wall…- wypowiedziała kwestię znaną z opowieści i włożyła całą dłoń w środek gładkiej tafli. Upewniła się w ten sposób, że wszystko działa, jak należy.
I dopiero widząc własne odbicie zorientowała się, że brakuje jej naszyjnika. Jednocześnie poczuła, że jest bardzo głodna. Postanowiła najpierw znaleźć sklep. Uznała, że zdąży wrócić do porzuconego luksusowego apartamentu zanim ktokolwiek się nim zainteresuje. W końcu jeszcze nikt w ciągu ostatnich czterech miesięcy nie odnalazł miejsca zbrodni w czasie krótszym niż trzy dni- zdała się na to i tym razem. Zabrała ze sobą klucze do obu mieszkań oraz pieniądze na chleb i mleko.
Jednakże telefoniczne podrabianie głosu przestało mieć znaczenie, a to wszystko dzięki świadkowi, którego Ilse nie uwzględniła w swoich planach. Trzydziestopięcioletnia kobieta, młodsza siostra Emmy Smith, była na szczycie listy osób, z którymi detektyw Reid zamierzał przeprowadzić kolejną rozmowę osobiście…

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach