Metamorfozy

avatar
GośćGość
Re: Metamorfozy
Pią 6 Maj - 13:14
- Czy insynuuje pan, że gospodarz pomylił się, zapraszając mnie? - odpowiedział pytaniem, uśmiechając się kokieteryjnie. Zastanawiał się, czy on sam zda sobie sprawę, że jego pytanie zostało kompletnie olane i czy postara się do niego wrócić, ale na wszelki wypadek kontynuował - Jeśli tak, mogę panu udowodnić osobiście, iż jestem idealnym towarzystwem, bez względu na okazję - spojrzał jeszcze raz na Kapelusznika, po czym odwrócił się i odstawił pusty kielich na tacy kelnera, następnie odwrócił się do swojego celu i uniósł pytająco brew.
- To jak będzie? Pańska żona z pewnością da sobie radę, jest z nią przecież pański syn. Jeśli jest chociaż po części taki, jak jego ojciec, na pewno ma wszystko pod kontrolą - posłodził mu jeszcze trochę, czekając na jego odpowiedź.

Powrót do góry Go down





Scavell
Gif :
Metamorfozy - Page 2 A7c78c1cf8554d3256eba773fd3bfcbe
Godność :
Irith Adelaide "Scavell" Bellclair
Wiek :
28 lat
Rasa :
Lunatyk
Wzrost / Waga :
170 / 60
Znaki szczególne :
blizna po cięciu na gardle
Pod ręką :
wymienione w poście eliksiry, broń, Scath, Przepaska ślepo-widzenia, Chmarny talizman
Broń :
Nysarth (rapier), mizerykordia
Zawód :
Adept Bractwa
Stan zdrowia :
zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t649-irith-scavell https://spectrofobia.forumpolish.com/t649-irith-scavell https://spectrofobia.forumpolish.com/t934-skrzynka-korespondencyjna-irith https://spectrofobia.forumpolish.com/t1113-scavell
ScavellDiabelski Bibliotekarz
Re: Metamorfozy
Czw 12 Maj - 0:49
Polityk zastygł na twarzy, jakby nagle uświadomił sobie, jakiego faux pas się dopuścił. Nie mógł przecież dopuścić do utraty swojej metki bywalca przyjęć i duszy towarzystwa! Toteż na słowa Ezekiela początkowo zastygł, lecz szybko zaczął wycofywać się ze swojego wcześniejszego wycofania i obdarzył go szerokim uśmiechem.
- Szanowny panie, to zbyt daleko idące przypuszczenia. Nasz gospodarz to introwertyczny człowiek, stateczny jak na jego wiek. Choć miło, że postanowił trochę rozszerzyć swoje kontakty towarzyskie!-  rzekł nagle pełen zapału i energii pan Edgar, poklepując przyjaźnie Ezekiela po ramieniu.
Kapelusznik zaśmiał się cicho na słowa komplementu, po czym skłonił się przepraszająco przed Ezekielem w zdaje się nieco szarmanckim geście. Słowa Cienia z pewnością mu schlebiały. Rzucił raz jeszcze przezorne spojrzenie przez ramię i ważył ułamek sekundy propozycję młodzieńca. Z pewnym westchnieniem postąpił krok w kierunku Andersena.
- Czymże byłoby przyjęcie bez tańca? Nie wypada odmawiać w takich warunkach. Przyjmę z chęci ten zaszczyt, zwłaszcza od tak kulturalnego i utalentowanego młodzieńca – dygnął i wyciągnął w stronę Ezekiela dłoń.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Metamorfozy
Pon 16 Maj - 15:57
Chłopak uśmiechnął się. Ryba połknęła haczyk.

Bez wahania złapał za rękę mężczyzny i pozwolił mu poprowadzić się na parkiet. Skoczna muzyka na powrót ustąpiła miejsce dystyngowanym walcom. Bez problemu ustawił się w odpowiedniej pozycji i zaczekał, aż Kapelusznik przyłączy się do niego. Ezekiel był zaznajomiony z tańcem w każdej pozycji, czy to męskiej, czy damskiej, więc pozwolił mu, a nawet zachęcił, aby ten złapał go w talii. Kiedy ten to zrobił, Cień zrobił jeszcze jeden krok jego stronę, zmniejszając odległość między nimi, po czym, idealnie w takt, ruszyli do tańca.

Dał mu prowadzić. Już po jego pierwszych krokach Ezekiel stwierdził, że nie jest profesjonalnym tancerzem, ale dawał sobie radę przez większość czasu. Kiedy jednak podstawowe figury walca mogły nie być wystarczające, chwytał go mocniej za ramie i pewnie przeprowadzał ich między innymi tańczącymi parami. Palce chłopaka delikatnie muskały szyję i kołnierzyk od koszuli mężczyzny - niby nic nader oczywistego, przez czysty przypadek, ale chciał, aby jego partner miał o czym myśleć. Kiedy wirowali wokół siebie, stawiał kroki na tyle blisko, na ile taniec mu pozwalał. Cały czas spoglądał w jego oczy, uśmiechając się lekko. Pamiętaj, oczy też mają się uśmiechać, myślał do siebie.

Nadszedł czas na wielki finał. Podczas jednego ze swoich obrotów chłopak "całkowicie przypadkowo" potknął się o własną stopę. Impet sprawił, że leciał plecami do tyłu. Dłonie Kapelusznika wciąż leżały na jego ciele. Czy rybka połknęła tylko haczyk, a może całą wędkę?  

Powrót do góry Go down





Scavell
Gif :
Metamorfozy - Page 2 A7c78c1cf8554d3256eba773fd3bfcbe
Godność :
Irith Adelaide "Scavell" Bellclair
Wiek :
28 lat
Rasa :
Lunatyk
Wzrost / Waga :
170 / 60
Znaki szczególne :
blizna po cięciu na gardle
Pod ręką :
wymienione w poście eliksiry, broń, Scath, Przepaska ślepo-widzenia, Chmarny talizman
Broń :
Nysarth (rapier), mizerykordia
Zawód :
Adept Bractwa
Stan zdrowia :
zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t649-irith-scavell https://spectrofobia.forumpolish.com/t649-irith-scavell https://spectrofobia.forumpolish.com/t934-skrzynka-korespondencyjna-irith https://spectrofobia.forumpolish.com/t1113-scavell
ScavellDiabelski Bibliotekarz
Re: Metamorfozy
Czw 2 Cze - 15:33
Pan Edgar niechybnie był wielce rad z atencji, jaką obdarzył go Ezekiel. Cień mógł wyczuć, że w Kapeluszniku narasta pewne napięcie, które odbiło się nie tylko w lubieżnie wykrzywionych ustach polityka, ale również w pewnej lepkiej manierze, w jakiej dotykał ciała chłopaka. I choć zdawać by się mogło, że jego gesty są w pełni niewinne dla postronnego obserwatora, to w pewnej przeciągłości dotyku Andersen mógł doszukiwać się znacznie mniej przyzwoitego podtekstu.
- Zaskoczył mnie pan wielce pozytywnie, niezrównany z pana tancerz. – rzekł z uznaniem zaciskając kurczowo dłoń na materiale ubioru Ezekiela.
Cień zaskoczenia odmalował się na twarzy Kapelusznika, gdy Nieczystość zaczęła mu wymykać się z objęć. Różnica postury była na szczęście na korzyść Edgara – mężczyzna był lepiej zbudowany od drobnego Cienia, zatem bez większego problemu mógł zamortyzować jego upadek. Pomógł mu również stanąć na nogi i odzyskać równowagę.

Dłoń w białej rękawiczce spoczęła na ramieniu, po czym zjechała po nim przeciągle, gdy pan Edgar nachylał się nad uchem Andersena, bacznie wypatrując, czy ktoś z tłumu nie przygląda się całemu zajściu.
- Mój drogi, chyba źle się poczułeś? Potrzebujesz chwili odpoczynku? Może pójdziemy w jakieś spokojniejsze miejsca, abyś mógł złapać oddech? – mimo pełnego troski tonu Kapelusznika w jego oczach czaiła się jakaś przewrotna iskierka, która pojawiła się równie szybko, jak zniknęła.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Metamorfozy
Nie 17 Lip - 23:02
Ezekiel wyszczerzył się z drapieżnym uśmiechu. Bingo.

- Tak, lekko zakręciło mi się w głowie. Na szczęście znam sposób, aby poczuć się lepiej - odszepnął, nie pozostawiając żadnego miejsca na wątpliwości co do jego intencji. Teraz to on pozwolił sobie dowodzić i ruszył przodem, w kierunku komnaty. Nadal pamiętał instrukcję - Drugie drzwi od lewej, wychodząc ze skrzydła. Jego stopy prowadziły go zgodnie ze wskazówkami, a o tym, że Kapelusznik nie zostawił go za zakrętem, zapewniał go jedynie miarowy stukot butów o marmurową podłogę podążający za nim jak cień.

Chłopak zatrzymał się przed ów drzwiami. Ukradkiem otworzył je i zajrzał do środka, aby upewnić się, że na pewno się nie pomylił, ale na szczęście w środku nie czekało na niego nic innego jak ciemność i blady blask księżyca wpadający przez otwarte na oścież okno. Dyskretnie przywołał Edgara dłonią, po czym sam zniknął za drzwiami. Podszedł do okna i stanął przy parapecie. Sięgnął do swojej apaszki, gdzie, nie wiadomo jakim cudem, schowany w jej fałdach nadal leżał malutki, niebieski ptaszek. Cień delikatnie wyciągnął do na swoje dłonie i podniósł do ust.
- Idź powiadom swojego pana, że zabawa właśnie się zaczyna - wyszeptał i puścił go wolno. W samą porę, bo właśnie wtedy przerwał mu dźwięk przymykanych drzwi.

Ezekiel pozwolił Kapelusznikowi się dotykać. Pozwolił, aby jego dłonie szukały i poznawały każdy cal jego ciała, a on robił to samo. Lśniące, drogie ubrania szybko wylądowały na podłodze, jakby nie znaczyły nic. Nie grała tu muzyka, a jedynie ich przyspieszone oddechy i niemiarowe bicia serc. Bal odszedł w zapomnienie, nie istniało nic poza nimi dwoma - na to właśnie liczył Cień. Półmrok nocy, aksamitna pościel i grube, drewniane drzwi były dla Edgara wystarczającą ochroną przed wścibskimi spojrzeniami innych.

Z tego błędnego założenia wyprowadziło pukanie do pokoju oraz nagłe przekręcanie się klamki. 

Powrót do góry Go down





Scavell
Gif :
Metamorfozy - Page 2 A7c78c1cf8554d3256eba773fd3bfcbe
Godność :
Irith Adelaide "Scavell" Bellclair
Wiek :
28 lat
Rasa :
Lunatyk
Wzrost / Waga :
170 / 60
Znaki szczególne :
blizna po cięciu na gardle
Pod ręką :
wymienione w poście eliksiry, broń, Scath, Przepaska ślepo-widzenia, Chmarny talizman
Broń :
Nysarth (rapier), mizerykordia
Zawód :
Adept Bractwa
Stan zdrowia :
zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t649-irith-scavell https://spectrofobia.forumpolish.com/t649-irith-scavell https://spectrofobia.forumpolish.com/t934-skrzynka-korespondencyjna-irith https://spectrofobia.forumpolish.com/t1113-scavell
ScavellDiabelski Bibliotekarz
Re: Metamorfozy
Pon 18 Lip - 0:23
Plan Ezekiela potoczył się gładko i bez żadnych zbędnych przeszkód - Kapelusznik potulnie ruszył za Cieniem w ciemne odmęty posiadłości, gdzie z nieukrywaną lubością oddał się cielesnym uciechom w ramionach Nieczystości. Jakież musiało być jego zdziwienie, gdy w progu ich pokoju stanął gospodarz jego przyjęcia razem z jego żoną, synem i towarzyszącymi mu Upiornymi!

Edgar zerwał się z łóżka i począł nerwowo ubierać w swoje wystawne szaty, w międzyczasie mamrocząc solenne przeprosiny i tłumacząc, że to nie jest tak, jak myślą. Niestety! Jego żona nie wyglądała na zachwyconą widząc go w objęciach młodszego mężczyzny - z kamienną twarzą, widocznie powstrzymując gromadzące się łzy, zapewniła go, że jutro z rana będzie mógł odebrać swoje rzeczy z jej posiadłości; syn posłał mu pełne pogardy i pocieszając swoją matkę stwierdził, że tutaj ich drogi się ze sobą rozchodzą. Towarzyszący mu notable starali się ukryć swoje zażenowanie zachowaniem ich kolegi po fachu nieprzychylnymi mu żartami. Jeden z nich zasugerował, że wieść się szybko niesie po Mieście Lalek i Pan Edgar z całą pewnością nie może liczyć na ponowną reelekcję - mieszczania mimo wszystko pozostawali w jego dystrykcie raczej pruderyjni.

Pan Beauchamps uśmiechnął się przelotnie do Cienia i gestem głowy wskazał w kierunku drzwi.

Wieść rzeczywiście szybko rozniosła się po przyjęciu, a Ezekiel idący do gabinetu gospodarza przyjęcia mógł usłyszeć podekscytowane głosy z tłumu głoszące, że pewien powszechnie znany Kapelusznik został przyłapany w alkowie z jakimś służącym. Biesiadnicy zdawali się upijać najnowszym skandalem lepiej, niż najprzedniejszym winem.

Charles odnalazł Andersena w tłumie i odeskortował go do gabinetu Beauchampsa - Upiorny czekał na niego przy fotelu z dużym uśmiechem wymalowanym na twarzy.
- Dobrze się spisałeś Gwiazdeczko. Mam nadzieję, że ten nadęty bufon zrozumie przekaz. - zachichotał z zadowoleniem i z biurka wyciągnął czarny, aksamitny woreczek. Lokaj podszedł do arystokraty i odebrał od niego pakunek, który przekazał Ezekielowi - Oto i obiecana nagroda. Możesz teraz odejść. Liczę, że w przyszłości nasze drogi się jeszcze skrzyżują.


MISJA ZAKOŃCZONA Z WYNIKIEM POZYTYWNYM
EZEKIEL OTRZYMUJE GENERIS COLLARE

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach