Strach i obrzydzenie

Violet Ni’ur
Gif :
Strach i obrzydzenie  88eda4a0673c5c533004f119182a3b92
Godność :
Violet Ni’ur
Wiek :
25 lat
Rasa :
Lisiczka
Wzrost / Waga :
168 cm i 55 kg
Znaki szczególne :
Białe lisie uszka i długi oraz puchaty lisi ogon
Pod ręką :
Sztylet
Broń :
Pazury, sztylet
Zawód :
Służka
Stan zdrowia :
Doskonały
https://spectrofobia.forumpolish.com/t557-violet-ni-ur#4459 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1170-violet-niur
Violet Ni’urDachowiec z Wysp Księżycowych
Dachowiec z Wysp Księżycowych
Strach i obrzydzenie
Sob 16 Kwi - 22:53
Ostatnimi czasy Violet przeżywała skomplikowane spotkania z mieszkańcami kontynentu. Dokładniej rzecz ujmując – nieoficjalne i przypadkowe spotkania, kiedy to znajdowała się poza pałacem Arcyksięcia. Jej Pan bardzo często pozwalał jej wychodzić i zajmować swój wolny czas poprzez poznawanie kontynentu. Nie mniej; wcale nie tak dawno została pogryziona przez kogoś, o kim myślała, że jest małym dzieckiem, a później, podczas jazdy pociągiem – magiczny urok został na lisa rzucony. Biedna dziewczyna zakochała się w mężczyźnie o złotych oczach, by w końcu, kiedy czar prysł; zorientować się, w jak niebezpiecznym stanie się znalazła! Pamiętała swoje żarliwe obietnice, iż uczyni dla niego wszystko. Blondynka mogła stracić życie i jeszcze by za to dziękowała. Przerażające doświadczenie.
Tym razem zamierzała być ostrożniejsza i nie zwracać na siebie aż tyle uwagi. Oczywiście, jej sukienka była jakościowo bardzo droga; materiał nawet dla oka przeciętnej osoby wyglądał na taki, na który zwykły obywatel nie może sobie pozwolić. Tak samo jak pas, podkreślający jej talię. Na to nic nie mogła poradzić. Jako jedna ze służek samego Lorda Rosarium musiała się prezentować nienagannie.
Obecnie przesiadywała w kawiarni i jadła posiłek, starając się nie wzbudzać niczyjego zainteresowania. Chociaż czy właśnie w ten sposób nie ściągała go na siebie więcej? Kto wie.


Snowy white fox of the Arctic,
was it your brush-like tail
that sprayed snow, like crystal sparks,
adorning the dark sky with a shimmering veil?
A beautiful blaze of auroral displays

Strach i obrzydzenie  29bf52224b08a0d95f5956e79c9cc172
#87cefa
x x x x x

Powrót do góry Go down





Colette
Gif :
Strach i obrzydzenie  73824387e8e95d09caae6aa88ad993a4
Godność :
Aylin
Wiek :
wizualnie 20 lat
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
160/55
Znaki szczególne :
albinizm, złote rogi
Pod ręką :
Fabuła: wymieniona magiczna biżuteria, Agma Draekwa, Carlunamis
Broń :
Anemon (szabla), sztylet
Zawód :
nadworny grajek i supertajny agent, zabaweczka
Stan zdrowia :
zdrowa
Specjalne :
Administrator, Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t805-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t825-menazeria-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t839-tajna-szpiegowska-skrzynka-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t1078-colette
ColetteKochanka muz
Kochanka muz
Re: Strach i obrzydzenie
Sro 20 Kwi - 22:00
Pociąg mozolnie zatrzymał się na peronie z głośnym sykiem pary i przenikliwym świstem gwizdka, a wkrótce z jego wnętrza wynurzył się korowód podróżnych ubranych w różnobarwne stroje. Upiorna stała w wyjściu i obserwowała tłum. Czekała, aż się trochę rozluźni, a strudzeni pasażerowie połączą się ponownie z osobami, które na nich czekały na dworcu.
   Choć podróż była całkiem długa, to dla Colette minęła w przyjemnym towarzystwie całkiem rozmownego gwardzisty, który wtajemniczył ją nieco w historię i topografię Miasta Lalek. Przeważnie nikt nie niepokoił jej rozmową, jednak niektórzy z funkcjonariuszy rzucali jej zaciekawione spojrzenie. Domyślała się, że stanowi pewne novum dla żołnierzy - raczej niecodziennie zdarzało się, by jechał razem z nimi cywil.
Krajobraz za oknem pociągu zmieniał się co chwila, dostarczając Upiornej dodatkowych wrażeń - rzeczywiście Kraina Luster zdawała się być wyjątkowo rozmaita - a przecież panna Lucan widziała jej zaledwie kawałek: fragment ziemi dzielący Różany Pałac od metropolii Marionetkarzy!
   Drobnymi palcami głaskała różową sowę przez szeroko rozstawione pręty klatki. Z całą pewnością była wdzięczna Rosarium za użyczenie jej towarzystwa Rubeola - stworzenie było wybitnie rozmowne nawet jak na Alpharda, dzięki czemu udało im się opracować wstępny plan działania, gdy tylko dotrą na miejsce. Miasto Lalek nie należało do najmniejszych, lecz znalezienie unikatowego Dachowca nie powinno stanowić dla nich większego problemu - na pewno nie z Rubeolem jako przewodnikiem. Jak udało jej się dowiedzieć - wśród zwierzoludzi na kontynencie przeważały te o cechach kota, zatem Dachowiec o wyglądzie lisa mógł budzić wiele kontrowersji wśród lokalnej ludności. Dodatkowo Dachowiec rozpowiadający niedorzeczne plotki o Lunis!
   Gdy na peronie trochę się uspokoiło, Colette ostrożnie wysiadła z pociągu. Z pewnością żałowała, że oprócz małego sztyleciku doczepionego rzemykami do jej uda, który przezornie zabrała na spacer, nie wzięła swojego ukochanego Anemona.
   Gdzieś głęboko cieszyła się, że nie miała ze sobą zbędnego bagażu - ot drzemiącego ćmokotka w jej ramionach i Rubeola bystrze obserwującego okolicę ze złotej klatki. Upiornej przeszło przez myśl, że może powinna go wypuścić - spędził w niej już trochę czasu i z pewnością powinien rozprostować skrzydła. Uchyliła misterne drzwiczki klatki, gdy tylko opuścili dworzec i skierowali się w jedną z uliczek wiodących w stronę centrum miasta, a samą klatkę zostawiła poznanemu w pociągu gwardziście. Ptak zatoczył kilka kółek nad wąską uliczką wyłożoną kocimi łbami, podczas gdy Colette wypytywała właścicieli lokalnych straganów i lokali o swoją zgubę. Kilku z nich nawet słyszało o jakimś Dachowcu o niecodziennym wyglądzie, który "kręcił się gdzieś w okolicach dworca". Informacje nie były najświeższe, nie wskazywały też konkretnego miejsca, Lysandra założyła jednak, że kobieta nie mogła udać się za daleko.
   W balladach, w których Colette była tak rozmiłowana, miejscem spotkania z nowymi towarzyszami zawsze okazywały się być karczmy i tawerny, lecz takowych w okolicy nie było - tylko kilka jakże urokliwych kawiarenek. Jak tylko Rubeol wylądował na jej ramieniu i poczuła ostre pazurki zaciskające się przez materiał na jej skórze, skierowała kroki do wnętrza budynku o fantazyjnie zdobionym portyku licząc na łut szczęścia.
   W kawiarni panował spory ruch, Colette skierowała więc kroki w stronę lady, by zaczerpnąć języka u obsługującej klientów Marionetki. Upiorna nadal nie mogła napatrzeć się na tę dziwne twory, jakże misternie wykonane i niespotykane na Wyspach! Nim jednak dane było jej się odezwać, poczuła lekkie dziobnięcie na swoim uchu. Plan Rubeola najwyraźniej się powiódł, a uwaga panny Lucan skupiła się na małym, jasnowłosym Dachowcu o cechach niezaprzeczalnie lisich. Czyżby zatem to miała być jej zguba?
Nie namyślając się zbyt wiele, podeszła do stolika, przy którym siedziała kobieta i lekko nachylając się, wsparła drobne dłonie o wypolerowany blat. Rubeol zatrzepotał skrzydłami próbując złapać równowagę.
   - Dzień dobry, Violet? Dostałam rozkazy, by cię odnaleźć.

Powrót do góry Go down





Violet Ni’ur
Gif :
Strach i obrzydzenie  88eda4a0673c5c533004f119182a3b92
Godność :
Violet Ni’ur
Wiek :
25 lat
Rasa :
Lisiczka
Wzrost / Waga :
168 cm i 55 kg
Znaki szczególne :
Białe lisie uszka i długi oraz puchaty lisi ogon
Pod ręką :
Sztylet
Broń :
Pazury, sztylet
Zawód :
Służka
Stan zdrowia :
Doskonały
https://spectrofobia.forumpolish.com/t557-violet-ni-ur#4459 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1170-violet-niur
Violet Ni’urDachowiec z Wysp Księżycowych
Dachowiec z Wysp Księżycowych
Re: Strach i obrzydzenie
Pią 22 Kwi - 17:32
Przez większość czasu jej plan zdawał się działać, ponieważ co po niektórzy rzucali jej zainteresowane spojrzenia, aczkolwiek nie była zaczepiana przez nikogo. Do czasu. Dobrze nie zdążyła wziąć do ust kolejnego kęsa swojej sałatki z serkiem i orzechami, kiedy to bez ostrzeżenia do jej stolika przysiadł się mężczyzna o długiej brązowej brodzie oraz orzechowych oczach.
- Ty to chyba nie jesteś stąd, co? – rzucił zaczepnie, w jego mniemaniu pewnie nawet flirciarsko. Lisiczka spłoszyła się trochę tą nagłą obecnością nieznajomego.
- W rzeczy samej – odparła grzecznie. – Czy mogę w czymś panu pomóc? – uszy miała lekko cofnięte, w oznace niepewności. Nie zakładała z góry, że był niemiłym, czy też złym personem. Mógł przecież okazać się świetnym kompanem i może nawet mogliby się zaprzyjaźnić! Jednak nie mogła być tego pewna.
Nie mogła określić jego zamożności na podstawie wyglądu, ot zwykła biała koszula i ciemne spodnie. Trochę biżuterii. Nie wyglądały na stare, czy też sprane, więc postanowiła założyć, iż do biednych osób nie należy.
- Pomóc? Pewnie. Musimy tylko wyjść stąd, może pójdziemy do mnie, chyba że będziesz chętna na małe co nieco w bardziej publicznej przestrzeni, wtedy jestem jak najbardziej za – puścił jej oczko i obleśnie oblizał usta.
- Proszę mnie zostawić! – krzyknęła, wstając z krzesła. Jej zachowanie zwróciło uwagę kilku zebranych osób, w tym ochroniarza, który natychmiast podszedł do stolika dziewczyny.
- Jakiś problem? – zapytał postawny mężczyzna brodatego, który uśmiechnął się tylko niewinnie i odparł: Najmniejszy! To był tylko niewinny żarcik, śliczności ty moja. Nie mniej, zostawię cię, żeby się dobry pan przypadkiem nie pomylił i nie chciał mnie wyprosić.
Poczuła się tym trochę przytłoczona, nie mniej brodaty sobie poszedł.
- Dziękuje panu – podziękowała Opetańcowi, który wybawił ją z opresji. Kto wie, co tamten chciałby z nią zrobić, gdyby nie zgodziła się dobrowolnie z nim wyjść.
Skrzydlaty tylko skinął głową i wrócił do patrolowania pomieszczenia.
Violet w końcu mogła zająć się konsumowaniem obiadu, a także popijaniem herbatki. Reszta posiłku minęła jej w spokoju. Dopiero kiedy zamówiła dla siebie deser — pyszną kruszonkę z owocami — do jej stolika podeszła kolejna osoba.
Tym razem była to kobieta o jasnych włosach i cerze, z różowym ptakiem na ramieniu. Chociaż wcale nie jej słowa, czy też zwierzę sprawiły, że lisica dostała dreszczy. To były złote rogi, które wyraźnie sugerowały, iż jest arystokratką.  I to nie byle jaką! O nie!
- Dzień dobry panience – starała się nie brzmieć na wystraszoną, chociaż nie była pewna, czy jej się to udało. W końcu doskonale zdawała sobie sprawę z tego, kto przed nią się znajduje. Znana artystka z Wysp Księżycowych, jedyna i niepowtarzalna panna Lucan!
- Zgadza się, nazywam się Violet Ni’ur – skinęła jej głową na powitanie, zaciskając dłonie na miękkim materiale zwiewnej sukienki. – Jeśli mogę być tak śmiała – zaczęła, udając odważną – któż nakazał panience mnie odnaleźć? W jakim celu?
Violet co prawda zdawała sobie sprawę z tego, że Arystokratka przebywa w Różanym Pałacu jako wysłanniczka Księżycowej szlachty, ale samo polecenie spotkania się z lisicą nie musiało pochodzić od lorda Rosarium. Równie dobrze mogła dostać tajną misję, by porwać Violet i na powrót przewieść ją na Wyspy! Cóż to była za straszna myśl! Oby tylko nie okazała się prawdziwa.


Snowy white fox of the Arctic,
was it your brush-like tail
that sprayed snow, like crystal sparks,
adorning the dark sky with a shimmering veil?
A beautiful blaze of auroral displays

Strach i obrzydzenie  29bf52224b08a0d95f5956e79c9cc172
#87cefa
x x x x x

Powrót do góry Go down





Colette
Gif :
Strach i obrzydzenie  73824387e8e95d09caae6aa88ad993a4
Godność :
Aylin
Wiek :
wizualnie 20 lat
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
160/55
Znaki szczególne :
albinizm, złote rogi
Pod ręką :
Fabuła: wymieniona magiczna biżuteria, Agma Draekwa, Carlunamis
Broń :
Anemon (szabla), sztylet
Zawód :
nadworny grajek i supertajny agent, zabaweczka
Stan zdrowia :
zdrowa
Specjalne :
Administrator, Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t805-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t825-menazeria-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t839-tajna-szpiegowska-skrzynka-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t1078-colette
ColetteKochanka muz
Kochanka muz
Re: Strach i obrzydzenie
Nie 24 Kwi - 21:33
Mowa ciała bywa cennym, lecz zdradliwym narzędziem komunikacji. Narzędziem, które nawet częściej niż słowa zdradza emocje targające nadawcą komunikatu mimo jego woli – z pewnością znalazłaby się zaledwie garstka osób, które w sposób uświadomiony wykorzystywałoby ją w sposób celowy. Colette wbiła spojrzenie w siedzącą przed nią Dachowca i studiowała jej postawę, starając się wychwycić drobne niuanse goszczące na jej ciele. Zaciśnięte na materiale sukni dłonie mogły zdradzać albo ogólny niepokój kobiety, albo nerwowy tik – uwzględniając obie ewentualności, wyglądała na zestresowaną. Zdając sobie sprawę z intensywności własnego wzroku, Upiorna spojrzała w bok, na obsługującą przy ladzie Marionetkę. Niepotrzebne denerwować i tak widocznie zdenerwowaną lisicę. Czekała je długa, wspólna podróż - najpierw przez Miasto Lalek, a potem z powrotem do Różanego Pałacu.
  Lysandra musiała jednak przyznać, że przez myśl nawet nie przeszedł jej fakt, że Violet mogła ją rozpoznać.
   Colette nie mogła zanegować też w żaden sposób własnego zdenerwowania. Sytuacja, w jakiej się znalazła, wykraczała daleko poza jej sferę komfortu: była w obcym mieście, pełnym obcej kultury, która zdawała się być nieprzychylna ustalonym na Wyspach konwenansom. Nie mówiąc nawet o tym, że była na misji powierzonej jej przez samego arcyksięcia, i choć zadanie jawiło jej się jako niezbyt trudne, czuła przymus wykonania go jak najdokładniej. Dochodziła tutaj też kwestia samej treści powierzonych jej obowiązków: o ile nie miała większych wątpliwości co do pozyskania listu i wybrania obroży dla Divarda, to ta część, wedle której miała odszukać i sprowadzić Violet do Pałacu, była dla niej niezrozumiała. Czy była to kpina, pewien pstryczek w nos ze strony arystokraty, który w ten subtelny sposób chciał drasnąć pochodzenie kobiety? Słowa i gesty monarchy, które choć miały miejsce niedawno, zaczynały zacierać swoje pierwsze, pozytywne wrażenie wywarte na Colette i ustąpiły miejsca krążącym jak stado wron nad padliną wątpliwościom.  Kobieta zdecydowanie nie powinna być tak łatwowierna i to nie tylko ze względu na tajną misję, jaka została jej powierzona.
   Książę poderwał się z ramion Upiornej i wylądował na stole, tuż obok ciasta, które jadł Dachowiec. Ciekawskie ćmokocię nachyliło się nad kruszonką i zaczęło obwąchiwać talerz, a jego jedna łapka zawędrowała na brzeg naczynia. Colette z pewnym wyrzutem zawołała go po imieniu, na co stworzenie jedynie zamruczało krótko, mrużąc błękitne oczy.
   Nie należy również zapominać o uprzedzeniach, jakimi Colette przesiąknięta była od dziecka, oraz zdarzeniami z dzieciństwa Upiornej, w jakich Dachowce brały udział, a z których wynikającym poczuciem winy zmaga się aż po dziś dzień. Całokształt tego sprawiał, że dziewczę nie potrafiło podejść do współpracy z Violet bez oporów i traktować ją jako równą sobie partnerkę. Nie zamierzała jednak wchodzić w żadne niepotrzebne kłótnie, zwłaszcza, gdy ciężar Alpharda na jej ramieniu przypominał jej o arcyksiążęcej jurysdykcji.
   - Nie możesz. – rzekła krótko kierowana odruchem i westchnęła, sama zdziwiona swoją bezpośredniością. W rzeczy samej poczuła się zażenowana własnym zachowaniem i obcesowością.
   Spodziewała się, że bez dalszych wyjaśnień Violet ani nie drgnie z krzesła, toteż splatając wreszcie uwolnione od ćmokociego ciężaru ramiona na wysokości piersi wyprostowała się przesadnie.  
   – Wykonuję zadanie powierzone przez arcyksięcia Agasharra Rosarium. Jeżeli autorytet, w jakiego majestacie działam jest dla ciebie wystarczający, pozwolę sobie wypełnić rozkazy. Chodźmy. – uniosła rękę wierzchem do góry i gestem zachęciła Violet do wstania. – Mogę zdradzić jedynie, że naszym dzisiejszym przewodnikiem będzie dzielny Rubeol. – ruszyła w stronę wyjścia upewniając się przez ramię, czy lisica podąża za nią. Ćmokotek usiadł na jej drugim ramieniu.

Powrót do góry Go down





Violet Ni’ur
Gif :
Strach i obrzydzenie  88eda4a0673c5c533004f119182a3b92
Godność :
Violet Ni’ur
Wiek :
25 lat
Rasa :
Lisiczka
Wzrost / Waga :
168 cm i 55 kg
Znaki szczególne :
Białe lisie uszka i długi oraz puchaty lisi ogon
Pod ręką :
Sztylet
Broń :
Pazury, sztylet
Zawód :
Służka
Stan zdrowia :
Doskonały
https://spectrofobia.forumpolish.com/t557-violet-ni-ur#4459 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1170-violet-niur
Violet Ni’urDachowiec z Wysp Księżycowych
Dachowiec z Wysp Księżycowych
Re: Strach i obrzydzenie
Wto 3 Maj - 19:20
Sytuacja, w jakiej obie kobiety się znalazły, nie należała do łatwych czy też przyjemnych. Obie odczuwały trudności, miały swoje własne awersje wobec siebie i – chociaż pozornie pochodziły z tego samego miejsca, wobec czego można by się spodziewać, iż będą miały dla siebie wzajemne zrozumienie; będą łączyć się w fascynacji w tej nieznanej kulturze, nowych miejscach i doświadczeniach – zdecydowanie nie należały do swoich ulubionych istot. Piękna Arystokratka i zwyczajna służka, nikt ważny społecznie czy też emocjonalnie dla kogoś. Nie mogły być bardziej różne.
Violet „wychowana” przez Księżycowych nie śmiała nawet podnosić wzroku i spotykać oczu rogatej niewiasty. Kiedy już zmuszona była do patrzenia na Księżycowych, zawsze wybierała punkt między oczami, czy też nosem. Wtedy rozmówca odnosił wrażenie, że owszem, lisica na niego patrzy, a także mógł mieć pewność, że jego oczy nie zostaną skalane przez wpatrywanie się w nie przez takiego podludzia, podistotę, jaką była Dachówka.
Dlatego też, czując na sobie intensywność spojrzenia tej o złotych rogach, przełknęła jedynie ślinę, zawijając ogon wokół drewnianej nogi krzesła. W pewnej chwili wstrzymała nawet oddech, by odetchnąć, dopiero kiedy świdrujące ją oczy oborą nowy cel.
Część napięcia, jakie odczuwała, zniknęło za sprawą ćmokotka, przymilającego się do resztek jej ciasta. Nie mniej, garda Vi wciąż była postawiona i jeden niewłaściwy ruch, niewłaściwe słowo, które utwierdzi ją w przekonaniu, że jednak zamierza zostać porwana i zabrana na Wyspy – i poderwałaby się ze swojego miejsca, zmieniła w lisa, a także nie bacząc na szalejące zamieszenia, na całą te wojnę; rzuciłaby się do ucieczki.
Drgnęła, słysząc odpowiedź niewiasty. Ostry ton, pewien rodzaju wyrzut w głosie sprawił, że zaczęła przegryzać policzek. Poczuła metalowy smak krwi na języku.
Poczuła się lepiej. Sam Arcyksiążę zlecił Colette odnalezienie lisicy i zabranie ją ze sobą. To dobrze. Nie uważała, żeby jakikolwiek Upiorny kłamał; byli zbyt dumni na coś takiego. Zwłaszcza że powoływała się na samego Lorda Protektora Krainy Luster. Takie (teoretyczne kłamstwa) nie uchodzą nikomu na sucho. Rozluźniła dłonie i przygładziła materiał sukni. Najpewniej cała się pomięła.
- Dziękuję panience za odpowiedź – pokłoniła się delikatnie, by następnie wstać i ruszyć za nią. Co prawda dziwiła się, że mają takiego, a nie innego przewodnika, ale nie śmiała się już odezwać słowem.


Snowy white fox of the Arctic,
was it your brush-like tail
that sprayed snow, like crystal sparks,
adorning the dark sky with a shimmering veil?
A beautiful blaze of auroral displays

Strach i obrzydzenie  29bf52224b08a0d95f5956e79c9cc172
#87cefa
x x x x x

Powrót do góry Go down





Colette
Gif :
Strach i obrzydzenie  73824387e8e95d09caae6aa88ad993a4
Godność :
Aylin
Wiek :
wizualnie 20 lat
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
160/55
Znaki szczególne :
albinizm, złote rogi
Pod ręką :
Fabuła: wymieniona magiczna biżuteria, Agma Draekwa, Carlunamis
Broń :
Anemon (szabla), sztylet
Zawód :
nadworny grajek i supertajny agent, zabaweczka
Stan zdrowia :
zdrowa
Specjalne :
Administrator, Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t805-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t825-menazeria-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t839-tajna-szpiegowska-skrzynka-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t1078-colette
ColetteKochanka muz
Kochanka muz
Re: Strach i obrzydzenie
Sro 4 Maj - 19:34
Dźwięk dzwoneczka zawieszonego u drzwi wejściowych rozległ się, gdy tylko kobiety opuściły próg kawiarni, a po chwili cichy stukot drobnych, czarnych obcasików został wchłonięty przez gwar tłumu wypełniającego alejkę. Choć przechodniów było sporów, to nie stanowili oni tak nieprzebranej masy, by przybyszki musiały się między nimi przeciskać; jednak dla bezpieczeństwa panna Lucan postanowiła, że zrówna swój krok z krokiem Violet - nie tylko ze względu na siebie, lecz również przez konieczność zadbania o dobrostan Dachowca. Miała przecież dostarczyć lisicę w jednym kawałku, a przyjemność powtórnego jej poszukiwania wydawała się być wątpliwa. W międzyczasie naprędce skleciła list z krótkim raportem, który przekazała gwardzistom wartującym u wejścia do dworca.
   Cicha melodia zagościła na ustach młodej Upiornej, którą nuciła pod nosem stawiając płynnie, lecz ostrożnie kroki. Balansowanie cienkim obcasem na nierównościach kocich łbów to nie jest łatwe zadanie! Cóż by oddała za wygodne obuwie mundurowe.
   Lecz taka wygoda stanowiła jedynie odległą mrzonkę, tak samo jak sprawy pozostawione za sobą na Wyspach Księżycowych. Czyż nie liczy się to co tu i teraz? Miała misję do wykonania i ciszę do zagłuszania. Colette nie potrafiło długo usiedzieć cicho, a pustkę nieraz niemalże dramatycznie próbowała wypełnić słowami czy muzyką. Spojrzała z ukosa na profil Violet i chwilę ważyła słowa, nim wreszcie się odezwała.
   -  Lord Protektor wspominał mi, że opowiadasz o... Wyspach Księżycowych wszystko, co tylko zapragniesz. - Książę ponownie spoczął na jej ramionach; dziewczyna mimowolnie przytuliła go do swojej piersi. Chwilę trwała w milczeniu wpatrując się w bliżej nieokreślony punkt przed sobą, nim ponownie zabrała głos. - To bardzo orientalne miejsce, czyż nie? - rzuciła tylko ogólnikiem i spojrzała w twarz Violet, nim ponownie odwróciła wzrok.
   Nie ukrywała swojego zaciekawienia słowami, które lisica otwarcie rozgłaszała mieszkańcom kontynentu o ich ojczyźnie. Wedle słów arcyksięcia, Upiorna miała dowiedzieć się od niej ciekawych niuansów związanych z Wyspami Księżycowymi - nie mogła zatem nie skorzystać z darowanej jej szansy. Nie decydowała jeszcze, co zrobi z uzyskanymi informacjami: czy przekaże je swoim "dobrodziejom" w Lunis, czy też zachowa je dla siebie. Sytuacja zdawała się być dość delikatna, a Upiorna wychowana w Górnym Mieście była świadoma, że potraktowanie w ten sposób darowanego arcyksięciu prezentu mogłoby uchodzić w niektórych bardziej radykalnych kręgach za potwarz. A od tego tylko o krok do wewnątrzkastowych wojen.
   - Udamy się do jubilera. - rzekła krótko Colette uśmiechając się lekko do lisicy.
   Kobiety przeszły obok grupki przechodniów, którzy zdawali się być pochłonięci bardzo żywiołową dyskusją. Z kakofonii dźwięków wyłoniła tylko jedno nazwisko: Zora. Ciekawe, cóż to mogło oznaczać?


Ostatnio zmieniony przez Colette dnia Czw 23 Cze - 17:03, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





Violet Ni’ur
Gif :
Strach i obrzydzenie  88eda4a0673c5c533004f119182a3b92
Godność :
Violet Ni’ur
Wiek :
25 lat
Rasa :
Lisiczka
Wzrost / Waga :
168 cm i 55 kg
Znaki szczególne :
Białe lisie uszka i długi oraz puchaty lisi ogon
Pod ręką :
Sztylet
Broń :
Pazury, sztylet
Zawód :
Służka
Stan zdrowia :
Doskonały
https://spectrofobia.forumpolish.com/t557-violet-ni-ur#4459 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1170-violet-niur
Violet Ni’urDachowiec z Wysp Księżycowych
Dachowiec z Wysp Księżycowych
Re: Strach i obrzydzenie
Wto 31 Maj - 15:09
Służka nie śmiała odezwać się słowem. W milczeniu podążała najpierw za Arystokratką, później u jej boku – poczucie swoistego dyskomfortu przejawiało się w jej ruchach, w sposobie stawiania pozornie lekkich kroków czy niemalże niezauważalnych ruchów ogonem. Co jakiś czas wyłapywała dźwięki, których złotoroga nie mogła usłyszeć. Kierowała wtedy ciekawskie ucho w ich stronę, wsłuchując się w melodie niesione wiatrem. Odgłosy życia zalewały ulicę. Większość z nich daleka była od radosnych; mieszkańcy przejęci byli wojną, niektórzy stali się jej ofiarami.
Smutek odbił się w błękitnych oczach Dachówki. Ciche szlochy i błagania, by ukochane osoby wróciły; nie należały do najprzyjemniejszych dźwięków. Jakże by chciała, żeby ci wszyscy, którzy tak niepotrzebnie cierpią – zaznali ukojenia. Ażeby wszyscy polegli mogli wrócić do swoich rodzin i wieść spokojne życie.
Wtem Violet wyłapała nucenie. Melodię, którą panna Lucan postanowiła podzielić się ze światem. Była wesoła, skrajnie inna od nastrojów, które panowały w mieście.
Nie spodziewała się, że Arystokratka zacznie rozmowę. Zwłaszcza na taki temat. Lisiczka zgubiła krok, mało nie potykając się o wystającą kostkę. Szybko jednak odzyskała równowagę, udając, że nic nadzwyczajnego nie miało miejsca.
- Głoszę jedynie prawdę, panienko – odparła w końcu. Nie wiedziała, czego dokładnie Colett spodziewała się usłyszeć; propagandowych słów? Obrazy i zniesmaczenia, które Violet przejawia wobec ich gatunku? Czy szukała odpowiedzi na jakieś pytanie, które sobie zadała? A może chciała zweryfikować, czy Lord nie kłamał? Może to był swoistego rodzaju test, który winna zdać, by móc dalej żyć w obecny sposób?
- Zgadzam się, panienko – wyrzekła na jej słowa. Kontynent był zupełnie innym miejscem niż Wyspy, pięknym i chociaż pozornie głęboko różnym – był wielce podobny. Ludzie żyli w podobny sposób, radząc sobie lepiej lub gorzej w ich jestestwie. Jedną z większych różnic była polityka wobec Dachowców. Violet bardzo by chciała, żeby cała Kraina Luster taką miała. By byli oni wolni, nie musieli być niewolnikami, żeby nie cierpieli.
Rodzeństwo Ni’ur miało szczęście, że Księżycowa Arystokracja obmyśliła intrygę i zapragnęła wyszkolić dwa lisy, które później przekazała Arcyksięciu Rosarium. Ich życie było dużo lepsze niż ich pobratymców.
- Oczywiście, panienko – przytaknęła na oświadczenie, że pójdą do jubilera. Jeżeli taka była wola ich przewodnika, czy też panny Lucan, tak też będzie.


Snowy white fox of the Arctic,
was it your brush-like tail
that sprayed snow, like crystal sparks,
adorning the dark sky with a shimmering veil?
A beautiful blaze of auroral displays

Strach i obrzydzenie  29bf52224b08a0d95f5956e79c9cc172
#87cefa
x x x x x

Powrót do góry Go down





Colette
Gif :
Strach i obrzydzenie  73824387e8e95d09caae6aa88ad993a4
Godność :
Aylin
Wiek :
wizualnie 20 lat
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
160/55
Znaki szczególne :
albinizm, złote rogi
Pod ręką :
Fabuła: wymieniona magiczna biżuteria, Agma Draekwa, Carlunamis
Broń :
Anemon (szabla), sztylet
Zawód :
nadworny grajek i supertajny agent, zabaweczka
Stan zdrowia :
zdrowa
Specjalne :
Administrator, Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t805-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t825-menazeria-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t839-tajna-szpiegowska-skrzynka-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t1078-colette
ColetteKochanka muz
Kochanka muz
Re: Strach i obrzydzenie
Czw 23 Cze - 22:49
Stukot obcasików ucichł, gdy Colette zatrzymała się z wolna w półkroku i obróciła jasną twarz w kierunku towarzyszącej jej lisicy. Wąska, jasna brew zdobiąca Lysandrowe lico uniosła się w górę i zawisła nieruchomo, marszcząc czoło w wyrazie zdegustowania. Równocześnie wątłe ramiona splotły się ciaśniej na wysokości piersi arystokratki, na co Książę wydał z siebie krótkie, zdziwione mruknięcie. Żeby zmazać z siebie ten grzech, blada dłoń Upiornej powędrowała na malutką, puchatą główkę bestii i poczęła zataczać uspokajające kółka za uchem.
   Cóż jednak mogło tak zafrapować pannę Lucan? Zdawać by się mogło, że nie była to urażona miłość do ojczyzny – nie wiedziała przecież, jaką też prawdę głosić może Violet: wszak mogło roztaczać się całe spektrum odcieni owej „prawdy”, która tak samo jak barwy ciągnęła się od jasnych tonów, przez szare, aż po najczarniejszą czerń. Kobieta przecież mogła rozpowiadać okolicznym mieszkańcom o zwyczajach wywodzących się z archipelagu, ale również mogła roznosić plotki o słabościach dręczących Lunis i okoliczne wyspy. Choć oczywiście gdzieś w cieniu umysłu czaiła się myśl, iż Dachowiec mogłaby „głosić prawdę" o losie swoich pobratymców.
   Lecz jednak nie to było powodem niezadowolenia Upiornej. Słowa lisicy zabrzmiały jej nienaturalnie pretensjonalnie, zbyt górnolotnie – nie mówiąc już o tym, że panna Lucan poczuła się po najzwyczajniej zbyta. Nie mogła jednak ustąpić – nie ze względu na dumę, a przez słowa Rosarium zachęcające ją do zdobycia informacji o Wyspach Księżycowych od Violet. I – oczywiście czysto teoretycznie – Lysandra mogłaby skłonić Ni’ur do opowiadania o Lunis wbrew jej woli. Mogłaby wkraść się do jej umysłu za pomocą głosu: rozkazać lub uwieść, dać ciernie lub róże – być katem lub zbawcą. Nie uczyniła tego jednak – róż piór Rubeola skutecznie przypominał jej o tym, że jest inwigilowana przez wiernego posłańca samego Arcyksięcia, którego też służkę miała przed sobą.
   Choć element natury moralno-etycznej również majaczył gdzieś na horyzoncie.
   Colette trwała chwile w milczeniu z zamarłą melodią na ustach, nim zaśmiała się cicho i zbliżyła w stronę lisicy. W rzeczy samej nie przyszła jej do głowy myśl, iż Dachowiec może ją w jakikolwiek sposób rozpoznawać. Nie miała ku temu przesłanek – choć jej rogi były dosyć charakterystyczne, to jednak nie mogła być jedyną na świecie osobą posiadającą jakże szlachetne, złote ich ubarwienie.
   - Prawda, moja droga, niestety czasem bywa bardzo subiektywnym zjawiskiem. – na małych, różanych ustach zagościł cień uśmiechu, a spojrzenie fioletowych oczu powędrowało na gzyms pobliskiej kamieniczki, na którym dwójka pospolitych ptaków postanowiła rywalizować o wąski przesmyk cienia – Dużo w życiu jest zmiennych, a to, co dzisiaj uważasz za prawdziwe, jutro może okazać się fałszem.
   Przerwa na postój dobiegła końca, a Upiorna skierowała swoje kroki za widocznie niecierpliwiącym się Rubeolem w stronę jednej z bocznych alejek. Nie mogła jednak pozbyć się wrażenia, że ktoś je obserwuje od jakiegoś czasu; przez plecy przebiegł jej jakże znajomy dreszcz. Przyspieszyła kroku i uśmiechnęła się w stronę lisicy, aby nie tylko zacerować wcześniej popełnione faux pas, ale również by dodać sobie kurażu.
   - Lecz widzę, że jesteś bardzo… oddana sprawie. Co to za prawda?
   Wojna miejska miewa swoje własne cechy charakterystyczne i różni się diametralnie od tej prowadzonej na otwartym polu bitwy. Dodatkowo w tym przypadku przybrała ona raczej nietuzinkową walkę o wpływy pomiędzy dwoma dominującymi ugrupowaniami – nic więc dziwnego, że walczyły w niej przede wszystkim siły gangów, choć i lokalna ludność w ten czy inny sposób mogła ponieść straty. Ludzie z pewnością byli bardziej nieufni, na co wskazywały wrogo rzucane spojrzenia mijanych tubylców.
   - Na imię mi Celaeno. – skinęła głową i wolną ręką ogarnęła jasne pukle włosów, które w geście puntu skierowanego przeciwko jej fryzurze postanowiły wpełznąć jej na twarz - Nie słyszałam zbyt wiele o Wyspach Księżycowych – zwłaszcza z pierwszej ręki. Tak więc stąd też rodzi się moja ciekawość, której nie przeczę rada bym była, gdybyś raczyła ją zaspokoić.

Powrót do góry Go down





Violet Ni’ur
Gif :
Strach i obrzydzenie  88eda4a0673c5c533004f119182a3b92
Godność :
Violet Ni’ur
Wiek :
25 lat
Rasa :
Lisiczka
Wzrost / Waga :
168 cm i 55 kg
Znaki szczególne :
Białe lisie uszka i długi oraz puchaty lisi ogon
Pod ręką :
Sztylet
Broń :
Pazury, sztylet
Zawód :
Służka
Stan zdrowia :
Doskonały
https://spectrofobia.forumpolish.com/t557-violet-ni-ur#4459 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1170-violet-niur
Violet Ni’urDachowiec z Wysp Księżycowych
Dachowiec z Wysp Księżycowych
Re: Strach i obrzydzenie
Pon 11 Lip - 16:25
Zatrzymała się, gdy białowłosa niewiasta odwróciła się w jej stronę. Cofnęła najpierw uszy, a później jedną nogę; zrobiła pośpieszny krok w tył, by wprowadzić między nimi odrobinę przestrzeni. Wymowna mina Księżycowej Arystokratki mówiła Violet, iż była zdegustowana, może nawet urażona jej słowami. Najwyraźniej coś w jej wypowiedzi – może nawet cała uległa, niejasna odpowiedź na pytanie tej o złotych rogach stała się przyczyną wyraźnego niezadowolenia gościa Arcyksięcia.
Lica czuła nerwowo drgającą końcówkę ogona, lecz nie mogła na to nic poradzić. Świdrujące spojrzenie Colette skutecznie uniemożliwiało Dachówce uspokojenie się oraz opanowane swoich zwierzęcych atrybutów. O czym tak zawzięcie myślała? Cóż takiego cisnęło jej się na język, że nie była w stanie wydusić z siebie żadnego słowa? Stały więc tak, otoczone ciszą. A tak przynajmniej mogło wydawać się Księżycowej; Violet słyszała o wiele więcej. Krzyki z oddali, odgłosy walki. To nie były jednak dźwięki ofiar, które przerażone zdzierają sobie gardło. To byli wojownicy, którzy wyraźnie emocjonowali się swoją bitwą. Ciekawe, o co walczyli.
Nie można było powiedzieć, że służka rozluźniła się, gdy Arystokratka w końcu się roześmiała, a nawet podjęła próby zbliżenia do Violet. Niebieskooka ponownie cofnęła się o krok, niepewna zamiarów rogatej. Chciała wierzyć, że był bezpieczna, że skoro sam Lord Rosarium przysłał panne Lucan, nie groziło jej nic złego ze strony Księżycowej. Niekoniecznie jej się to udawało. Z tyłu głowy wciąż czaiła się myśl, że kobieta pochodzi z Wysp. Samo jej pochodzenie, rasa oraz status społeczny wystarczająco przerażały młodą lisiczkę.
- Mogę się zgodzić z tym stanowiskiem, panienko – powiedziała, czując, jak spada z niej ciężar fioletowych oczu – nie mniej, czyż nie tym właśnie jest prawda? Każdy postrzega ją inaczej, chociaż w teorii wszyscy byli świadkami tego zdarzenia – w jej głosie pojawiła się nuta cierpkości. Przed oczami pojawiło się wyraźne wspomnienie z chwil, kiedy była jeszcze na Wyspach: jej właściciele zorganizowali bal, na który przybyło wielu innych Arystokratów wraz ze swoimi najbliższymi sługami. Lisica miała okazję zapoznać się z jedną ze służek, kiedy razem zajmowały się podawaniem alkoholi. Któregoś razu właściciel różowowłosej lamparcicy wpadł na nią. Amelia wylała wtedy wino na podłogę, próbując ratować swojego pana i utrzymać go w pionie.
Arystokracja zażądała ukarania jej, gdyż celowo wlała drogie wino. I owszem, było to prawdą: upuściła kielich na podłogę. Prawdą było również, że starała się utrzymać siebie oraz swojego pana na nogach. Prawdą było również, że to on na nią wpadł i spowodował całą tą sytuację, ponieważ wypił za dużo.
Ostatecznie zdecydowano skupić się tylko i wyłącznie na aspekcie prawdy związanej z alkoholem. Różowowłosa została srogo ukarana. A później musiała sama sprzątnąć krew, którą pozostawiła na podłodze.
Ponownie ruszyła za kobietą. Podzielała też jej obawy, że ktoś ciągle ma je na oku: Violet nie słyszała nikogo, żadnego dźwięku, który by sugerował, że są śledzone, lecz czuła to. Spojrzenie drapieżnika, który wypatrzył swoje ofiary. Jej instynkty kazały jej uciekać. Ignorowała je jedna, posłusznie idąc za białowłosą.
- Panienka może się domyślać – starała się odwzajemnić uśmiech – iż mówię o tym, jak wyglądają Wyspy Księżycowe. Mieszkańcy Kontynentu, z tego co zdążyłam zauważyć, rzadko wybierają się poza niego. Wyjaśniam więc pewne różnice, jakie występując między tymi dwoma miejscami – ukryła dłonie za plecami. Palce zaczęły lekko jej drżeć.
Serce zatrzepotało lisiczce w piersi. Nie widziała, jakiego rodzaju jest to test, czy to w ogóle jest sprawdzian. Podejrzewała jednak swoistą intrygę; coś niedobrego.
Panna Lucan w oczach blondynki mogła dostrzec, iż wcale nie podoba jej się ta farsa. Że zdaje sobie sprawę, że właśnie skłamała.
- Cóż, jeśli panienka chcę, mogę opowiedzieć, jak wglądają Wyspy. Osobiście nie widziałam wszystkich terenów, jednak wiele o nich czytałam. Miałam również dostęp do map, więc mogę powiedzieć o zróżnicowaniu tego miejsca. Wierzę, że gdybym powiedziała nieprawdę, szybko wyszłaby ona na wierzch – mówiąc to, sugerowała oczywiście, że Colette jest Księżycową Arystokratką, która tak jak Violet przybyła na Kontynent i obecnie rezyduje w Różanym Pałacu.


Snowy white fox of the Arctic,
was it your brush-like tail
that sprayed snow, like crystal sparks,
adorning the dark sky with a shimmering veil?
A beautiful blaze of auroral displays

Strach i obrzydzenie  29bf52224b08a0d95f5956e79c9cc172
#87cefa
x x x x x

Powrót do góry Go down





Colette
Gif :
Strach i obrzydzenie  73824387e8e95d09caae6aa88ad993a4
Godność :
Aylin
Wiek :
wizualnie 20 lat
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
160/55
Znaki szczególne :
albinizm, złote rogi
Pod ręką :
Fabuła: wymieniona magiczna biżuteria, Agma Draekwa, Carlunamis
Broń :
Anemon (szabla), sztylet
Zawód :
nadworny grajek i supertajny agent, zabaweczka
Stan zdrowia :
zdrowa
Specjalne :
Administrator, Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t805-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t825-menazeria-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t839-tajna-szpiegowska-skrzynka-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t1078-colette
ColetteKochanka muz
Kochanka muz
Re: Strach i obrzydzenie
Czw 14 Lip - 20:18
Nie, nawet w najskrytszych pragnieniach panny Lucan nie majaczyła kusząca wizja powrotu do ziem rodzinnych, a co dopiero sprowadzanie tam jakże cennego podarunku dla arcyksięcia. Lisica była wszak darem dla samego Lorda Protektora, może nawet pewnym przekupstwem, którego Upiorni z Wysp Księżycowych nie mogli z powodu własnego byle kaprysu odzyskać. Nie ze względu na żywiony przez nich szacunek do pewnej starej maksymy głoszącej, że „kto daje i zabiera ten się w piekle poniewiera”, a przez to, że byli w bardzo niekorzystnym dla siebie położeniu. Od osoby Rosarium zdaje się, że dużo zależało. Może nawet zbyt dużo jak dla wyspiarzy?
   Ważną rolę odgrywała również niechęć Upiornej do powrotu na archipelag; wreszcie mogła zakosztować odrobiny wolności, miast poddańczej uległości wobec rodu Morvan, u którego była przymusowym gościem.
   Tym bardziej do Colette nie dotarła nawet myśl, że Violet może żywić wobec niej podobne przypuszczenia. W mniemaniu arystokratki lisica zachowywała się jak niesforne zwierzątko, lecz pomna na własne doświadczenia ze swoimi futrzastymi podopiecznymi przypuszczała, że musi zwyczajnie zapewnić Dachowcowi zarówno przestrzeń, jak i czas.
   - Natura istot materialnych ma niestety liczne ułomności, jeśli chodzi o postrzeganie rzeczywistości. – rzekła wolno, namyślając się nad słowami Violet – Prawda często bywa zaciemniona przez pryzmat własnych uprzedzeń. Lecz czy nie powinniśmy dążyć do tego, by ujrzeć rzeczy w ich pierwotnej naturze, starając się odrzucić jarzmo własnych awersji i podejść do sprawy z otwartym umysłem?
   Wiedzione przez Rubeola kobiety weszły w jedną z wąskich alejek stanowiących odnogę głównego traktu. Okolica zdawała się być cichsza, zdaje się – bardziej przytulna: małe kamieniczki o zdobionych witrynach sklepowych od czasu do czasu porastał ciemnozielony bluszcz pnący się po całej kondygnacji, a kawiarnie i przyległe do nich ogródki wabiły zapachem świeżego pieczywa i mielonej kawy. Alphard zatrzepotał skrzydłami i usiadł na znaku obok jednej z cukierni.
   - Zdaje się, że wyspy nie zachęcają podróżnych do przybycia do ich brzegów, słyszałam tylko o jednym porcie, który został wyjęty spod ichniejszej izolacjonistycznej praktyki. W każdym razie chętnie usłyszę o tych różnicach, zwłaszcza, gdy arcyksiążę tak bardzo zachęcał do wysłuchania twoich racji.  – była świadoma pewnego nadużycia ze swojej strony; w rzeczywistości nie były to płonne zapewnienia i ponaglenia ze strony Agasharra, lecz zwyczajna sugestia, rzucona niejako mimochodem.
   Lecz zdaje się, że takie pomysły, które pierwotnie mogą wydać się błahe i nieistotne, mogą mieć istotny wpływ na tok wydarzeń, który niczym wartki strumień górski po obfitej zimie wyrwie się i zaleje swoje dorzecze, stając się bystrą rzeką pogrążającą w swych odmętach dorobki nieszczęśliwych tubylców, którzy ośmielili się posiadać w tak nieszczęsnym miejscu swoje osady.
   Nie umknęło uwadze panny Lucan podenerwowanie, jakie przejawiała lisica. W rzeczy samej musiała działać incognito, aby spełnić wszystkie zalecenia ze strony Rosarium, zwłaszcza, że według jego słów Violet miała nie znać tożsamości Upiornej; w rzeczy samej Colette była zbyt krótko na dworze i zbyt krótko działała publicznie, by ktokolwiek mógł ją rozpoznać. Przekrzywiła głowę i z pewnym zaskoczeniem studiowała mimikę Dachowca, przywołując na usta łagodny uśmiech.
   - Z pewnością relacja geograficzna będzie bardzo wciągająca, lecz co powiesz na to, byśmy wstąpiły po drodze do jubilera wstąpiły do tej kawiarni? – ruchem głowy wskazała na elegancki, metalowy szyld z wdzięczną nazwą „Deli-Cieux”, który właśnie mijały, a na którym siedział Rubeol - Z pewnością będzie nam się wygodniej dyskutowało przy porcji pysznego ciasta, niż w czasie spaceru. Bądź moim gościem.


⋆˖⁺‧₊☽◯☾₊‧⁺˖⋆
spinning the spheres.
WE SEVERED THE

STARS
☽◯☾

Powrót do góry Go down





Violet Ni’ur
Gif :
Strach i obrzydzenie  88eda4a0673c5c533004f119182a3b92
Godność :
Violet Ni’ur
Wiek :
25 lat
Rasa :
Lisiczka
Wzrost / Waga :
168 cm i 55 kg
Znaki szczególne :
Białe lisie uszka i długi oraz puchaty lisi ogon
Pod ręką :
Sztylet
Broń :
Pazury, sztylet
Zawód :
Służka
Stan zdrowia :
Doskonały
https://spectrofobia.forumpolish.com/t557-violet-ni-ur#4459 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1170-violet-niur
Violet Ni’urDachowiec z Wysp Księżycowych
Dachowiec z Wysp Księżycowych
Re: Strach i obrzydzenie
Sro 20 Lip - 17:07
Wysłuchała słów Arystokratki w milczeniu, powoli analizując ich znaczenie. Violet doszukiwała się w nich drugiego dna: lecz czy nie było tak zawsze? Służka z wielkim bólem przyznawała, że nie tylko możni wypowiadali się w dwojaki sposób, niby to cechując swoje słowa w danym temacie, lecz w rzeczywistości odnosząc się do innych zdarzeń, wieści, opinii i sytuacji.
Niebieskooka rozważała nawet, że ta o złotych rogach sugeruje lisicy, iż posiada jakieś uprzedzenia. Może i w rzeczywistości tak było. Prawdopodobnie obawiała się Księżycowej bez powodu – najpewniej wcale nie knuła, jakby to porwać blondynkę, by zwrócić ją na Wyspy. Lecz awersja Violet nie była bezpodstawna. Arystokraci z Wysp Księżycowych, wszyscy ci, których Ni’ur bezpośrednio spotkała, okazywali się być okrutnymi istotami. Każdy z nich uważał siebie za kogoś po stokroć lepszego, ważniejszego. Uważali oni, jakby to ich życia były najważniejsze, a każdy niżej w hierarchii był traktowany niczym śmieci. Na nieszczęście białego lisa; to właśnie ona i jej podobni byli na samym dnie społecznym.
- Uważam, że panienka oczywiście ma rację w swoim twierdzeniu, lecz powinna panienka zwrócić też uwagę na fakt, że wszyscy, którzy żyją w materialnych światach, mają swoje własne wyobrażenie rzeczywistości, a zatem i prawdy. Nawet po pozbyciu się własnych uprzedzeń, czy też prób posiadania otwartego umysłu – zawsze z tyłu głowy będzie się tlić myśl, według której odbieramy zdarzenia, rozróżniamy prawdę i nieprawdę.
Violet nie spotkała nigdy niematerialnych stworzeń, Cieni, Sennych Zjaw, czy nawet Strachów, które były tylko w połowie pozbawione materii. O Koszmarach i Marzeniach Sennych nawet nie słyszała. Nie mogła zatem z pewnością wypowiedzieć się, czy ich sposób postrzegania świata był inny, różny od tego, materialnych istot. Aczkolwiek wydawało jej się, że mógł być on chociaż trochę…szerszy. Widzieli oni więcej, doświadczyli więcej. Sam fakt, że mogli przenikać do Snów innych, czy też wyczuwać ich emocje był wystarczający, by stawiać takie przypuszczenia.
Oh? Arcyksiążę naprawdę zachęcał Księżycową, by wysłuchała słów Violet? Może chciał, by zobaczyła, z jakiego punktu widzenia patrzy na wyspy służka? A może był to podstęp? Kłamstwo, mające ją skłonić do powiedzenia czego, co może się Colette nie spodobać? Nie mogła jednak ryzykować, iż sprzeciwi się woli swego Pana.
- Cóż, archipelag jest dość zamkniętym miejscem. Wierzę, że Księżycowa Arystokracja pragnie niezależności i rozdzielenia z kontynentem tak bardzo, jak tylko to możliwe – odpowiedziała, potem dodając: Jeżeli taka jest wola mego Pana, to oczywiście panienko, opowiem panience o Wyspach Księżycowych.
Spięła się, czując na sobie spojrzenie kobiety. Jej przeszywający wzrok przez chwilę świdrował Violet, jakby to chcąc wydobyć z niej informacje, które nigdy nie opuściły ust lisa.
- Dobrze panienko – odparła na propozycje wejścia do kawiarni oraz skuszenia się na ciasto. Cóż, wydawało się to fair, zwłaszcza że zwierzę panny Lucan zniszczyło jej kawałek ciasta wcześniej. – Dziękuję panience z ofertę.
Kawiarenka doprawdy była elegancka. Styl, w jakim była utrzymywana, zaliczyć można było do minimalistycznego, lecz pełnego klasy oraz szyku.
Kiedy już zostały usadzone na swoich miejscach przez uprzejmego kelnera, niebieskooka zapytała: Czy jest coś, czego panienka chciałaby się dowiedzieć w pierwszej kolejności?  


Snowy white fox of the Arctic,
was it your brush-like tail
that sprayed snow, like crystal sparks,
adorning the dark sky with a shimmering veil?
A beautiful blaze of auroral displays

Strach i obrzydzenie  29bf52224b08a0d95f5956e79c9cc172
#87cefa
x x x x x

Powrót do góry Go down





Colette
Gif :
Strach i obrzydzenie  73824387e8e95d09caae6aa88ad993a4
Godność :
Aylin
Wiek :
wizualnie 20 lat
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
160/55
Znaki szczególne :
albinizm, złote rogi
Pod ręką :
Fabuła: wymieniona magiczna biżuteria, Agma Draekwa, Carlunamis
Broń :
Anemon (szabla), sztylet
Zawód :
nadworny grajek i supertajny agent, zabaweczka
Stan zdrowia :
zdrowa
Specjalne :
Administrator, Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t805-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t825-menazeria-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t839-tajna-szpiegowska-skrzynka-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t1078-colette
ColetteKochanka muz
Kochanka muz
Re: Strach i obrzydzenie
Pią 29 Lip - 22:50
Słowa Colette nie były wyłącznie ostrzem skierowanym przeciwko Violet, ale również ku samej Upiornej. Czasami myśli wymagały uzewnętrznienia, aby mogły mieć moc sprawczą – a przynajmniej tak mawiała jej matka.  Rosarium zdawał się mieć jakiś cel w nakłonieniu panny Lucan do rozmowy z jego służką, choć mogło to równie dobrze wynikać z jego kaprysu. Niemniej kobieta postanowiła wypełnić powierzone jej zadanie z należytą starannością.
    Kąciki jej ust drgnęły, gdy usłyszała słowa lisicy; Lysandra musiała przyznać, że cieszyła ją nawet ta minimalna zmiana postawy Dachowca. Wejście w polemikę, nawet nie aż tak otwartą, było zdecydowanie ciekawsze, niż ciągłe i potulne potakiwanie!
    - Nie będę się w tej sprawie z tobą sprzeczać. – zaśmiała się cicho – Zatem powinniśmy dążyć do tego, by zminimalizować te drobne szumy, aby otrzymać jak najczystszy przekaz, a wszystkie te niedogodności traktować jedynie jak łatwą do usunięcia plamę z obrazu.
    Księżycowi Upiorni byli w rzeczywistości dosyć… hermetycznym gronem, które niekoniecznie chciało się bratać nie tylko z inną ludnością zamieszkującą Wyspy, lecz również ze swoimi kuzynami z kontynentu. Czy można było im się dziwić? Zmiany społeczne, jakie trawiły kontynent, były im dalece niesprzyjające i godziły w wytworzony przez nich kruchy ład. Kto wie, jak skończyłoby się wprowadzanie podobnie rozległych reform na tak ograniczonych rozmiarem i zasobami terenach?
   - Z pewnością z tego słynie. – skinęła głową zmarszczywszy brwi – Wszyscy plotkują o tym, że z nieznanych powodów postanowili przełamać swoją politykę izolacjonizmu.
   Weszły do kawiarni i zajęły miejsce przy oknie, dzięki czemu Colette mogła cieszyć się dobrym widokiem na ulicę i przykawiarniany ogródeczek. Towarzyszący im Rubeol zajął miejsce na oparciu i bacznie lustrował wnętrze lokalu swoim czujnym ptasim wzrokiem.
   - Arcyksiążę wspominał mi o tej kawiarni i zachęcał, byśmy po drodze do niej wstąpiły. – powiedziała z łagodnym uśmiechem na ustach. – Jak widać Rubeol to niezrównany przewodnik.
   Różowa sowa nie siląc się na skromność zapewniła o swoim niezrównanym talencie w tej dziedzinie, na co Colette zaśmiała się cicho. Wkrótce ponownie zjawił się u nich kelner, by przyjąć zamówienia. Upiorna zamówiła sobie torcik bezowy z jakże nietypową polewą z mleka malikrów, a towarzyszącej jej Violet pozwoliła samej złożyć zamówienie – w końcu była jej gościem. Gdy mężczyzna oddalił się, spojrzenie Lysandry powróciło do lisicy.
   - Może opowiedz mi o sobie i swoim dzieciństwie? – zdawać by się mogło, że był to najmniej kłopotliwy sposób na rozpoczęcie rozmowy – Choć to oczywiste, to od Agasharra słyszałam, że urodziłaś się i dorastałaś na Wyspach. Mogłaś obserwować je własnymi oczami i poznać od podszewki. – zawahała się chwilę i podniosła na lisicę wzrok – Relacja z pierwszej ręki będzie najciekawsza. – na jej ustach zatańczył delikatny uśmiech.

Powrót do góry Go down





Violet Ni’ur
Gif :
Strach i obrzydzenie  88eda4a0673c5c533004f119182a3b92
Godność :
Violet Ni’ur
Wiek :
25 lat
Rasa :
Lisiczka
Wzrost / Waga :
168 cm i 55 kg
Znaki szczególne :
Białe lisie uszka i długi oraz puchaty lisi ogon
Pod ręką :
Sztylet
Broń :
Pazury, sztylet
Zawód :
Służka
Stan zdrowia :
Doskonały
https://spectrofobia.forumpolish.com/t557-violet-ni-ur#4459 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1170-violet-niur
Violet Ni’urDachowiec z Wysp Księżycowych
Dachowiec z Wysp Księżycowych
Re: Strach i obrzydzenie
Pią 12 Sie - 15:13
Przytaknęła jedynie, kiedy Colette powiedziała, że nie zamierza się z nią sprzeczać. Violet w tej sprawie nie miała więcej do dodania, toteż posłusznie podążała za różowym ptakiem, który prowadził kobiety.
- Sądzę, że plotkują, ponieważ zastanawiają się, dlaczego zmienili politykę – przyznała, starając się rozluźnić. – Padając więc pytania: zmienili zdanie i chcą ponownie nawiązać relacje ze swoimi „kuzynami”? Kończą im się zasoby? Spotkała ich klęska, tak więc szukają pomocy? Ich populacja maleje, więc chcą zacząć krzyżować się z Arystokracją z Kontynentu?  A może kończą im się pieniądze, może chcą wejść w układy z Kontynentem i ponownie się wzbogacić? – lisica przytoczyła niektóre z zasłyszanych od ludności pytań. Nigdy nikomu nie powiedziała, czy mieli oni rację, czy też nie. To nie było jej miejscem, by wyznawać takie rzeczy. Z resztą; plotkarze przeważnie nie chcą znać prawdy, lecz mieć więcej tematów do rozmów.
Samej panience Lucan nie musiała tego również mówić. Kto jak kto, ale Księżycowa Arystokrata powinna znać dokładne przyczyny takich zabiegów. Winna mieć jeszcze więcej informacji niż sama Violet.
Sam Arcyksiążę polecił te kawiarnię? W takim razie musiała być dużo bardziej luksusowa oraz droższa nić blondynce się początkowo wydawało.
- Mój Pan wybiera tylko najlepsze miejsca – uśmiechnęła się lekko, lecz nie do Arystokratki. Uśmiech był skierowany w stronę samego Lorda, który oczywiście nie miał prawa go widzieć, za jego wspaniałomyślność. Zakładając bowiem, że Kochanka Muz nie kłamała: jej Pan zaproponował, by białowłosa zabrała Violet do jednego z miejsc, które on odwiedza! Och, to wspaniale!
Niepewnie złożyła swoje zamówienie. Nie spodziewała się, że samodzielnie będzie mogła wybrać słodkość. Założyła, że to Colette wybierze wypiek, którym będzie zajadać się niebieskooka. Cóż, najwyraźniej się myliła. Poprosiła zatem o ciasto owocowe z polewą oraz posypką zrobioną z kwiatów Crocusów.
Podejrzewała, że padnie podobne pytanie. Nie powstrzymało to jednak służki przed wyraźnym spięciem się ponownie. Uszy zostały cofnięte, a ogon zacisnął się wokół ramy krzesła. Dokładnie tak samo, kiedy widziały się po raz pierwszy te kilka chwil temu. Traumatyczne wspomnienia wypłynęły na wierzch. Dachówka przeniosła spojrzenie na wazonik z kwiatami, który stał na ich stoliku, próbując wziąć oddech; chcąc opanować się na tyle, żeby móc odpowiedzieć swojej rozmówczyni cokolwiek.
- Jak panienka może przypuszczać,  byłam tresowana – wyrzekła ze ścieśnionym gardłem, po chwili oburzając się. Colette mogła być gościem jej Pana, kochanicą, ale jak mogła tak otwarcie wymawiać jego imię? Do tego w miejscu publicznym? Z taką swobodą. – Panienka wybaczy, ale sądzę, że powinna panienka okazać więcej szacunku mojemu Panu – nie tylko zmieniła w ten sposób okropny temat rozmowy, ale również dała jej znać, co myśli o tak trywialnym używaniu godności Lorda Protektora.


Snowy white fox of the Arctic,
was it your brush-like tail
that sprayed snow, like crystal sparks,
adorning the dark sky with a shimmering veil?
A beautiful blaze of auroral displays

Strach i obrzydzenie  29bf52224b08a0d95f5956e79c9cc172
#87cefa
x x x x x

Powrót do góry Go down





Colette
Gif :
Strach i obrzydzenie  73824387e8e95d09caae6aa88ad993a4
Godność :
Aylin
Wiek :
wizualnie 20 lat
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
160/55
Znaki szczególne :
albinizm, złote rogi
Pod ręką :
Fabuła: wymieniona magiczna biżuteria, Agma Draekwa, Carlunamis
Broń :
Anemon (szabla), sztylet
Zawód :
nadworny grajek i supertajny agent, zabaweczka
Stan zdrowia :
zdrowa
Specjalne :
Administrator, Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t805-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t825-menazeria-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t839-tajna-szpiegowska-skrzynka-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t1078-colette
ColetteKochanka muz
Kochanka muz
Re: Strach i obrzydzenie
Czw 18 Sie - 21:20
Colette zwykła mawiać jako dziecko, że nie jest jak inne dziewczynki – nie ze względu na to, że lubiła bardziej męskie zajęcia i widziała w sobie małą emancypantkę w odróżnieniu od bardziej poukładanych kuzynek, a przez to, że bardzo lubiła bratać się z marynarzami. Jako kilkunastoletni podrostek w czasie swoich licznych nocnych eskapad zwykła wymykać się z Rosslare i przesiadywać w karczmie, gdzie dane jej było poznać całą gamę ludzkich osobowości. Dzięki tym nieraz bardzo różnym od siebie spotkaniom Upiorna zawdzięczała nie tylko jako-taką umiejętność prowadzenia konwersacji z gminem nie budząc podejrzeń, ale również zamiłowanie do obserwowania i analizowania zachowań rozmówców.  
   - A ty? Jak sądzisz, co stoi za decyzją Księżycowych? – rzekła jakby od niechcenia i uśmiechnęła się delikatnie do kelnera-Marionetki, który przyniósł kobietom zamówienie.
   Dziwne to były twory, ale niezwykle intrygujące. Panna Lucan, choć nadal podchodząca do nich nieufnie, podziwiała je jako małe dzieła sztuki i istne kuriozum natury, którego nie potrafiła zrozumieć – w tym niezrozumieniu kryła się iskierka zachwytu dumająca nad prawdziwy dziwem, jakim był talent Marionetkarzy do uczynienia z nieożywionej lalki samoistnego bytu zdolnego do kierowania się wyższymi władzami duszy.  A to przynajmniej wynikało z opowieści strażnika-Marionetki, z którym miała przyjemność rozmawiać w czasie podróży pociągiem.
   Upiorna zauważyła nerwowe zachowanie Violet, a w jej głosie wyczuła rosnącą irytację spowodowaną niewinnym w swej naturze pytaniem Colette. Nie, Upiorna nie wiedziała, jak wygląda proces wychowania Dachowców – a raczej jak określiła to lisica, ich tresura. Żyjąc wpierw na Rosslare, potem pod pieczą rodu Morvan w Lunis, Arystokratka co prawda spotkała się ze środkami wymuszającymi posłuszeństwo wśród przedstawicieli rasy Violet, lecz jak się domyślała, ich właściciele nie omieszkaliby zastosować podobnych sztuczek w stosunku do bardziej krnąbrnych przedstawicieli innych ras służących w ich domostwach.  Kobieta może okazałaby w stosunku do niej więcej współczucia, gdyby nie dalsze słowa, które padły z ust lisicy.
   - Ach tak? Przykro mi to słyszeć, ale nie znam się na tajnikach wychowywania Dachowców. – rzekła, wzruszywszy ramionami i uśmiechnąwszy się lekko zaczęła bawić się materiałem sukni – Nigdy nie leżało to w moim kręgu zainteresowań, jak się możesz spodziewać. Zwłaszcza, że Wyspy Księżycowe otoczone są takim nimbem tajemnicy…
   W gruncie rzeczy angażowanie emocji w polemikę z Dachowcem byłoby czymś niezwykle… uwłaczającym. Kobietę zastanawiało tylko, w jakim celu arcyksiążę kazał jej sprowadzić Violet – bo, jak się kobieta domyślała, a co wynikało z kontekstu powierzonego jej zadania – rzecz wiązała się w sposób bardzo bezpośredni z różnicą światopoglądową na temat zwierzopodobnych ludzi, jaka dzieliła pannę Lucan i Rosarium. Czyżby mężczyzna próbował ją dalej zniechęcić do przedstawicieli tej rasy? A może powierzona jej misja miała być rodzajem pstryczka wymierzonego w lysandrowy nosek, który miał tylko pokazać, że Upiorna na kontynencie niczym nie różniła się od niewolniczych Dachowców? Brwi kobiety zmarszczyły się z niezadowoleniem, gdy kobieta wpatrzyła się w przyniesione jej ciasto – z jednej niewoli w drugą.
   - Sądzę, że jesteś zbyt szybka do oceny. Choć twoje oddanie sprawie twojego pana jest godne pochwały, to nie zapominaj, że nie jesteśmy sobie równe. – mówiąc to pogłaskała po głowie siedzącego na oparciu krzesła Rubeola.
   Sowa zmrużyła miodowe oczy i obróciwszy głowę lekko skubnęła dziobem palec kobiety. Alphard trwał tak chwilę znosząc głaskanie, po czym rozłożywszy skrzydła zabrał głos. Colette odczytując ten gest jako chęć zakończenia pieszczot cofnęła rękę i położyła ją na stoliku.
   - Lord Protektor liczy, że wasza współpraca przebiegnie bez większych niesnasek, a obie będziecie darzyć się szacunkiem należytym zgodnie z waszym stanem. W jego imieniu upraszam was, byście nie marnowały energii na niepotrzebne złośliwości i skupiły się na powierzonym zadaniu.

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach