Obecność obowiązkowa

Gawain
Gif :
Obecność obowiązkowa  5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako (w KL) i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Obecność obowiązkowa
Wto 20 Wrz - 22:46
- Nosz! Już prawie! - cedził przez zaciśnięte zęby, ciągnąc pałkę wodną ze wszystkich sił. Yako ostatnio miał apetyt, toteż wszelkie zielsko rosło jak na grzyby po deszczu na drożdżach. Słowem dużo i duże, by nie przywoływać inwektyw, które cisnęły się na usta Keera w ilościach równych podaniu dłoni przez jego ukochanego przypadkowym osobom.
Zaparł się mocniej i nagle poleciał do tyłu, gdy długi korzeń poddał się jego woli. Parę plusków i kilka spłoszonych koi później stał już ze złamanym badylem i tępo wpatrywał się w taflę wody.

Do wszystkich agentów. Przypominamy o raporcie i kwartalnym przeglądzie ekwipunku. Dodatkowo jutro będzie potrzebna obstawa przy wyjeździe oficjeli z Miasta Lalek. Przy rogatkach przejmie ich Gwardia. Więcej szczegółów w Wieży.

Westchnął przeciągle, po czym odrzucił łodygę na brzeg, pozwalając jej dołączyć do powoli powiększającego się stosu mokrych badyli. Uniósł głowę i pochwycił spojrzenie Yako. Cholera. Jak długo tam stał? Ile widział?
- Chyba potrzebuję przerwy - rzucił do Demona i uśmiechnął się lekko, po czym wylazł na brzeg. Był w samych mokrych gaciach, do których przylgnął muł, znaczący drogę spływającej wody.
- Zwłaszcza, że będę musiał jutro zniknąć na kilkanaście godzin. - dodał, podchodząc do Yako. Odgarnął niesforne kosmyki z twarzy i dał mu całusa. Odrobinę czuć było od niego oczko wodne, ale w obecnym upale było to jego najmniejszym zmartwieniem.
- Muszę dopilnować kilku rzeczy w Mrocznych. Eliksiry same się nie nastawią. - Wyraźnie się zmieszał i spiął brwi. Nie lubił takich chwil. Czuł napierające na niego niewypowiedziane pytania. Nieważne jak dobrym aktorem był Yako, Gawain i tak dostrzegał ogromne pokłady ciekawości i zwyczajnej troski, które tamten tłumił. Jego żywiciel zasługiwał na o wiele więcej. Tyle chciałby mu powiedzieć, pokazać i jedyne, co mógł uczynić to uciec się do forteli, tajemnic i półsłówek.
- W zamian mogę nas obkupić, przywieźć coś z mieszkania, jeśli potrzebujesz - zaproponował lżejszym, zachęcającym tonem i przycupnął w gęstej trawie. Wytarł w nią dłonie i wbił wzrok w ścianę lasu za ogrodem.
Splótł ramiona i oparł je o kolana. Paradoksalnie kwartalny raport i przegląd denerwowały go bardziej niż akcja. Lubił zasady, protokoły i przepisy, ale personel Wieży już mniej. W werbalnym starciu nagle okazywało się, że ten sam zapis interpretują zupełnie inaczej niż on. Albo to przepisy zostały spisane byle jak? Mógł mieć tylko nadzieję, że nikt się go nie będzie czepiał o byle pierdołę.


Obecność obowiązkowa  PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





Yako
Gif :
Obecność obowiązkowa  5PUjt0u
Godność :
Lusian/Luci Foxsoul
Wiek :
Wizualnie 25
Rasa :
Lisi demon
Wzrost / Waga :
190/85 //
Znaki szczególne :
Kuleje, Blizna na lewym oku
Pod ręką :
Laska
Broń :
Naginata
Zawód :
W Świecie Ludzi - Aktor/Aktorka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t230-kp-yako https://spectrofobia.forumpolish.com/t1126-yako
YakoNieaktywny
Mieli dzis pracowity dzien. Gawain zabral sie za oczyszczanie oczka z palek, ktore powoli przejmowaly panowanie w krolestwie koi. Yako ostatnio mial spory apetyt do tego nie hamowac sie z jedzeniem, wiec wszystko co roslo w ogrodzie, mialo wrecz zmutowane rozmiary. Demon zajmowal sie akurat zwierzakami. Czyszczeniem stajni oraz jej pietra, gdzie przebywaly Bestie, gdy odpoczywaly. Bylo z tym sporo roboty. Lis zebral wszystko na jedna kupe i od razu spalil. Ze swoja moca nie musial sie martwic o to , ze ogien sie rozprzestrzeni. Dodatkowo dzieki temu, ze nie musial sie bawic w zadne uzyznanie terenow, to nie musial tego odkladac na kompost. Mogl sie od razu teogo pozbyc. Z reszta Gawain by go chyba zjadl jakby jeszcze cos roslinom dodal.
Ubrany byl w luzna, lniana koszule oraz luzne spodnie, wiazane w pasie i przy kostkach. Stopy za to mial nagie. Gdy skonczyl juz prace, wyszedl i przeciagnal sie. Caly pachnial swiezym sianem oraz sloncem. Spojrzal w kierunku oczka i zmarszczyl brwi. Gawain wydawal sie jakis zamyslony. Ale zeby palki tak go wciagnely czy moze raczej wielobarwne koi o dlugich, weloniastych pletwach? Cos mu mowilo, ze raczej zadne z powyzszych.
Gdy rudzielec w koncu go zauwazyl, przekrecil lekko glowe w bok w gescie zapytania, a jego luzny warkocz, przyzdobiony licznymi zdzblami swiezego, pachnacego siana, splynal mu luzno na ramie.
Skinal i sam podszedl kilka krokow. Poprawil jeden z kosmykow kochanka i odpowiedzial na calusa - zrobie nam cos zimnego do picia. Masz na cos ochote? - zapytal uznajac, ze Cien sam mu powie o co chodzi, a przynajmniej mial taka nadzieje.
Zmarszczyl brwi, slyszac, ze bedzie musial zniknac. Zanim jednak zadal pytanie, gdzie jego ukochany sie wybiera, dostal odpowiedz - to moze pojde z toba i ci pomoge? Bedzie szybciej - zaproponowal, ale czul zmieszanie Dreczycie,la, dlatego cos mu mowilo, ze raczej nie bylo to spowodowane tym, ze nagle mu sie przypomnialo, ze musi nawarzyc jakis eliksirow.
Westchnal i przeczesal wlosy palcami - musisz isc do pracy prawda? - zapytal wprost - dostales jakies zlecenie - spojrzal mu w oczy swoim mocno krwistym sporzeniem - nie musisz kombinowac, po prostu mi to powiedz.... nie lubie jak krecisz, nie jesli jest to w rozmowie ze mna - przyznal i machnal nerwowo lisim ogonem. Widzial, ze Gawain sie czyms stresowal i to mu sie najbardziej niepodobalo. Zlpam go lekko za brode i uniosl delikatnie jego twarz. Pocalowam go czule - wiesz, ze bede cie wspieral, dlatego prosze, nie oklamuj mnie - poprosil jeszcze czule i przeczesal jego ryze wlosy, starajac sie okazac mu tym, ze naprawde sie o niego martwi.

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
Obecność obowiązkowa  5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako (w KL) i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
- Chyba nie. I tak bardziej przyda mi się szybki prysznic - odparł półprzytomnie. Wyraźnie myślami był teraz gdzieś indziej. Spojrzał jeszcze na oczko wodne. Wolałby się w nim dalej babrać niż jechać po kilka papierków, lecz czasem było trzeba. No i zawsze wpadnie trochę grosza za ochronę wydarzenia, czy co tam innego planowali.
- Yako, wybacz, ale alchemik z ciebie żaden. Niektórych procesów nie da się przyspieszyć - zachichotał cicho i uśmiechnął się czuło. Jak na starego Demona, Yako był okropnie niecierpliwy i narwany. Słysząc kolejne pytanie, objął go delikatnie w pasie. Nie spuszczał wzroku i pozwolił pochłonąć się szkarłatowi.
- Tak, lecz nie na długo. I nie powinno być niebezpiecznie. - Oparł czoło o czoło kochanka i przymknął oczy. Słuchał jego głosu. Miłej dla ucha barwie szkodziły tony irytacji i  zmartwienia. - Wiem, Yako, ale to nie oznacza, że lubię podejmować ten temat. Zawsze psuje atmosferę, a chciałbym, żeby było, tak jakoś, normalniej - dodał z żalem i odetchnął głębiej, gdy Lis złapał go za podbródek. Początkowy stres zaczął powoli z niego schodzić, a troskliwe zabiegi Yako również się do tego przyczyniały. Nie miałby nic przeciwko byciu zagłaskanym na śmierć. Nie dziś. Przeciągnął pocałunek, ciesząc się bliskością, po czym złożył głowę na ramieniu Yako i wyciągnął jedno ze źdźbeł spomiędzy białych włosów. Obrócił je w palcach, po czym posmyrał go nim w szyję. Przytulać się nie chciał, bo zmoczyłby mu ubranie.
- Przepraszam. Zawsze boję się, jak zareagujesz. - Posmyrał go znowu. Niepokój cały czas gdzieś tam się tlił. Wolałby wyjechać już teraz, dowiedzieć się, co i jak, ale nie miałoby to większego sensu. Zostało dużo czasu do podjęcia jakichkolwiek czynności.
- Możesz mi pomóc i mnie czymś zająć. Byle nie pałką wodną, bo ona akurat nie wymaga zbyt wiele skupienia. - Odrzucił źdźbło i oderwał się od Yako.
- Tylko nie możesz mnie za bardzo wymęczyć. Jutro rano muszę być w pełni sił. - Puścił mu oczko.


Obecność obowiązkowa  PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





Yako
Gif :
Obecność obowiązkowa  5PUjt0u
Godność :
Lusian/Luci Foxsoul
Wiek :
Wizualnie 25
Rasa :
Lisi demon
Wzrost / Waga :
190/85 //
Znaki szczególne :
Kuleje, Blizna na lewym oku
Pod ręką :
Laska
Broń :
Naginata
Zawód :
W Świecie Ludzi - Aktor/Aktorka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t230-kp-yako https://spectrofobia.forumpolish.com/t1126-yako
YakoNieaktywny
Re: Obecność obowiązkowa
Pią 23 Wrz - 17:30
Skinal mu tylko glowa. Najwyzej potem mu cos przygotuje, moze cos z lekkim procentem, zeby mogl sie choc troche rozluzni, bo teraz naprawde wygladal na nieobecnego, a dziwne, zeby cos tak nagle sie porobilo.
Prychnal, udajac obrazonego - zawsze moge cos kroic, szatkowac czy inne takie, w tym akurat jestem dobry - powiedzial, prostujac sie i zadzierajac nosa. Moze nie znal sie na samej alchemii ale co z tego? Mogl pomagac na inne sposoby. Chociazby w roli, przynies, podaj pozamiataj. Nie przeszkadzaloby mu to. Byle mogl spedzac czas z ukochanym. Czas, ktorego obaj mieli malo, a tym bardziej gdy chcieli go spedzic ze soba nawzajem. Zawsze, gdy jeden mial czas, to ten drugi go nie mial, a Yako doskonale wiedzial, jak malo go bedzie mial dla rudzielca, gdy zaczna sie zdjecia, a te zaczna sie juz niedlugo. Juz teraz, gdy trwaly same przygotowania, czytania rol i inne takie bzdety, Yako nie mogl spedzac az tyle czasi w Krainie, bo po prostu musial byc dostepny pod telefonem, a wymowka ze bedzie za granica juz niestety w tym wypadku nie byla odpowiednia. W koncu malo kto nie mial zasiegu gdzies za granica. No....chyba, ze pojechalby do jakiejs dziury gdzie psy dupami szczekaja, to wtedy by moze cos takiego przeszlo....ale po cholere by mial w takie miejsce teraz jechac?
Westchnal, gdy Gaw, oparl o niego czolo. Westchnal ciezko, wzdychajac zapach swojego partnera. Moze i pachnial teraz mulem i stawem, ale i tak przebilaj sie tez jego wlasny, unikatowy zapach, ktory Demon tak uwielbial. Zamknal oczy i wysluchal jego slow - a powiesz mi chociaz czy zostajesz w Krainie czy Cie gdzies niesie? - poprosil go lagodnie. Domyslal sie, ze Dreczyciel nie wezmie Blaszki. Nigdy nie bral, jesli chodzilo o jego prace (inna niz bawienie sie w lokalnego znachora), wiec nawet nie musial go o to pytac. Nie do konca sie to Lisowi podobalo, ale co mial innego do powiedzenia na ten temat? I tak by go nie uprosil....a chcialby chociz wiedziec, czy jego ukochany jest caly i zdrowy...
Zamruczal zadowolny, gdy Cien poglebil pocalunek. Zamachal ogonem i usmiechnal sie zlowrogo, gdy Gawain sie od niego w koncu odsunal. Warknal cicho, gdy ten go zaczal smyrac sianem. No coz. Mial laskotki i rudzielec doskonale o tym wiedzial i jak widac uwielbial to wykorzystywac - co mogloby sie zlego stac? Najwyzej zamknalbym cie w podziemiach, znalazl jaki sposob zebys nie wylazl przez moje sny, ladnie karmil i robil ci kawusie. Czy to byloby takie zle? - zapytal z zalem. Ale czy zartowal czy mowil serio? To juz musial Gawain sam ocenic. Jak daleko tak naprawde posunalby sie lisolak, gdyby do takiej sytuacji w ogole doszlo?
Zamrugal, gdy Keer sie od niego odsunal po czym zasmial sie nisko - jestes tego pewien? - zamruczal, poruszajac z zadowoleniem swoim puchatym, bialym jak snieg ogonem - dobrze, ale w zamian sprobujesz mojego wynalazku, ktory sklecilem wczoraj, powinien juz byc gototowy - powiedzial tajemniczo po czym dal kochakowi jeszcze szybkiego caluca - to jak? Idziemy sie wyplukac? - zapytal i ruszyl zwolna w kierunku domu.Nie majac najmniejszego zamiaru tlumaczyc ukochanemu co za eksperyment robil poprzedniego dnia, ze chcialby, zeby rudzielec tego sprobowal, mimo iz wiedzial, ze Cienie nie jedza nic normalnego. Chociaz kto wie, moze byl to jakis napoj? Raczej Gawain sie nie dowie nawet jak sie bedzie go pytal to upadlego.
Nagle jednak Demon zatrzymal sie i zasmial - no rozluznij sie juz - zawolal do kochanka i wskazal ruchem glowy na polanke niedaleko - Kuromaru niczym sie nie przejmuje i patrz jak jej dobrze. O! I Yuuki tez jej towarzyszy - dodal szybko. Nieopodal, w wysokiej,, miekkeij trawie tarzala sie zadowolona, czarna jak noc, potezna klacz. Rzac i prychajac zadowolna, a zaraz obok niej, w ten sam sposob bawil sie mlody, wygladajacy na wychudzonego Schnee.

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
Obecność obowiązkowa  5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako (w KL) i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
- No tak, racja - odparł bez przekonania. W końcu trudno kłócić się z wiekowym Demonem o to, czy ten będzie potrafił przygotować składniki według instrukcji. Bo oczywiście, że nie sprawiłoby mu to problemów. Uśmiechnął się i prychnął cicho, widząc jak Lis się pręży.
- W tym jesteś najlepszy - przyznał mu rację. Musiał wymyślić jakieś lepsze wymówki. Zająć się większą ilością spraw małoznaczących osób, by mieć się gdzie podziać. I opieprzyć tego, kto jest odpowiedzialny za kontakt z agentami. Nie mogli wysłać zakodowanej wiadomości? Czegokolwiek, przy czym mógłby coś zmyślić i kupić sobie chociaż trzydzieści sekund do namysłu? Nie, oczywiście, że nie. Lepiej zrobić komuś mętlik w głowie.
Chwilę milczał, gdy Yako poprosił o okruszynę informacji. Spojrzał mu prosto w oczy. Gdyby zapytał o cokolwiek innego lub konkretniejszego, nie mógłby mu powiedzieć.
- Nie idę do Świata Ludzi, ale owszem pokręcę się trochę po Krainie i Otchłani. Nie martw się, jak już mówiłem, tym razem to nic niebezpiecznego- wytłumaczył, po czym ponownie umościł policzek na barku Lisa. Splótł palce ze szponiastymi Demona. Bliskość kochanka dodawała mu otuchy. Warknięcia, które wydawał, bawiły. Wtedy zawsze tak śmiesznie marszczył nos, a czubki jego lisich uszu lekko drżały. Cień spochmurniał, gdy Yako wspomniał o podziemiach. Wiedział, że żartował, ale... słyszał jak wygląda więzienie dla Cieni. Nie pozwolił jednak, by to zepsuło atmosferę.
- Jest sposób, ale nie spodobałby ci się... chyba. Mnie na pewno nie. - odparł spokojnie nie zagłębiając się w dalsze rozważania na ten temat.
Zmrużył oczy i zaplótł ramiona na piersi, udając, że się namyśla.
- Co ty znów wymyśliłeś? - przestąpił z nogi na nogę, po czym skinął głową.
- No jestem. Chodźmy, bo będziesz mnie trzymał w niepewności cały dzień. - ruszył za nim, lecz zaraz zatrzymał się, gdy zwrócono jego uwagę na zwierzaki. Spojrzał przez ramię na wybryki w trawie. Tak bardzo nie pasował do tego sielankowego obrazka. Mógł jedynie udawać, że nie śledzi wzrokiem linii lasu, co jakieś pół godziny. Że przeciąga się i patrzy gdzieś, gdy tak naprawdę sprawdzał dach ich domu. Że lubi ciszę dla niej samej, a nie dlatego, że była konieczna by usłyszeć wrogów. Tak bardzo zazdrościł Yako i Cośkowi frywolności, pewności siebie i nieskrępowania. Może kiedyś się tego nauczy, ale dziś mógł tylko udawać. Dlatego uśmiechnął się promiennie, przypominając sobie czasy, gdy troski znał jedynie z nazwy.
Dogonił Yako, dźgnął go w bok i uciekł do łazienki, ale się w niej nie zamykał. Ubrania zdjął dopiero pod prysznicem, bo je też chciał opłukać z mułu.
- Rany, jak dobrze - wymruczał z ulgą, gdy woda zabrała ciepło. Miał już dość letnich dni. Potrzebował chłodu wieczora, ciężkiego zapachu zamykających się właśnie kwiatów, a nie lejącego się z nieba żaru. Oparł się rękoma o ścianę, czekał na Lisa i rozmyślał, co też go jeszcze dziś miało czekać. Yako mógł wyraźnie czuć ciekawość i nieustępliwość Cienia, który obracał w głowie każde wypowiedziane słowo. Szukał wskazówki. Wczoraj? Co on sklecał? Wynalazek? Przecież nie majsterkował...


Obecność obowiązkowa  PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





Yako
Gif :
Obecność obowiązkowa  5PUjt0u
Godność :
Lusian/Luci Foxsoul
Wiek :
Wizualnie 25
Rasa :
Lisi demon
Wzrost / Waga :
190/85 //
Znaki szczególne :
Kuleje, Blizna na lewym oku
Pod ręką :
Laska
Broń :
Naginata
Zawód :
W Świecie Ludzi - Aktor/Aktorka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t230-kp-yako https://spectrofobia.forumpolish.com/t1126-yako
YakoNieaktywny
Wyszczerzył się zadowolony. Jednak może uda mu się kiedyś go namówić, by wziął Demona ze sobą do pracy, choć z dalszych słów wynikało, że nie dowie się co teraz ma w planach. Czyli o spędzeniu więcej niż jednego dnia razem też mógł zapomnieć. Gawain miał swoją pracę, a on swoją. Na domiar złego w dwóch różnych Krainach. Z Natalie było łatwiej....
Gładził go po ryżych włosach. Mało informacji...ale tyle musiało mu wystarczyć. Blaszki i tak nie weźmie. On i jego tajemnice. Ale chyba musiał się do tego przyzwyczaić, że mimo wszystko nadal nie było "oni". Mało rzeczy robili razem, mało o sobie wiedzieli....w sumie to Cień wiedział o Demonie o wieeeele więcej niż Demon o Cieniu.
- Kiedyś to z Ciebie wyciągnę - powiedział i zacisnął lekko palce. Nie chciał go puszczać, ale w końcu będzie musiał. Musieli się obmyć, obaj, choć Yako przynajmniej nie miał na sobie tony mułu. Yako był po prostu spocony.
- Coś z czego się nie wymigasz - powiedział z wrednym uśmiechem. Wiedział, że Gawain nie lubi jedzenia, ale do tego go zmusi. Musi mu jakoś wynagrodzić to, że gdy w końcu udało mu się pojawić w Krainie, ten znika. W sumie nic nowego....
Gdy rudzielec skupił się na zwierzakach, Lis poszedł już do domu, sprawdzić czy jego eksperymenty są już gotowe. I tak najpierw muszą się umyć.
Nie dał się Gawainowi nacieszyć chłodem w spokoju i po chwili sam wparował. Najpierw się rozebrał, po czym zaraz przytulił się do niego, mrucząc z zadowoleniem. W końcu jednak się odsunął i zaczął Keerowi namydlać plecy. Może i chciał się tylko opłukać, ale czemu się nie wypachnieć przy okazji? Muł wcale nie pachniał tak przyjemnie.
- Jak stąd wyjdziemy lepiej nie uciekaj - powiedział i pocałował go w ucho - masz spróbować mojego małego eksperymentu chociażbym miał cię przywiązać do fotela - wymruczał - kto wie, może jak przeżyjesz to będzie nagroda? - zachichotał nisko po czym lekko uszczypnął skórę szyi kochanka swoimi ostrymi ząbkami - odważysz się? - dodał jeszcze i spojrzał mu prosto w oczy.

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
Obecność obowiązkowa  5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako (w KL) i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Chętnie chłonął słowa kochanka. Niemalże nieosiągalne kiedyś, nieokreślone coś. Każda niewiadoma składała się na wymarzony miraż upojnej przyszłości. Lekkie zaciśnięcie palców utrzymało go w rzeczywistości i udowodniło, że nie padł ofiarą ułudy. Ciepło i zapach Yako były prawdziwe. Jego oddech i ciężar pewniejsze od spiżowej kolumny. Trącił nosem jego dobrze zaznaczony obojczyk i silną szyję, rozkoszując się bezinteresowną bliskością. Gdyby mógł zgasiłby słońce i gwiazdy. Zatrzymał czas.
- Prawda jest bardziej prozaiczna niż myślisz. I nie chronię tylko ciebie czy siebie. Uroki pracy z innymi - wymamrotał i odpowiedział krótkim zaciśnięciem palców, zanim się wyprostował.
Zmrużył powieki i lekko wydął usta, słysząc wynik najkrótszego przesłuchania w jego wykonaniu.
- Ja się nie wymigam? Zobaczymy. - Zadarł głowę do góry, poniekąd rzucając Lisowi wyzwanie.
Zapatrzony na wybryki ich podopiecznych, łapiący kolejne promyki słońca, dał sobie chwilę na uspokojenie. Musiał zebrać się w sobie, uświadomić sobie swój stan i odpowiedzieć na podstawowe pytania. Stresował się? Tak. Jeden.  Czym? Robotą. Dwa. Czy była niebezpieczna? Potencjalnie. Trzy. Czy mogę coś zrobić, by zmienić ten stan rzeczy? Nie. Cztery. Więc nie ma powodu do stresu. Pięć.
Odliczył jeszcze dwie sekundy, wstrzymał oddech na moment, po czym równie powoli wypuścił powietrze. Powtórzył całość raz jeszcze, z ulgą przyjmując wolniejsze bicie serca.

Krople natarły na niego agresywnie, jakby próbowały wyryć w jego skórze małe kratery. Tym razem oddech Cienia był szybki i głęboki. Pierwsze parę sekund szoku termicznego bywało niemiłe, ale warte cielesnego katharsis. Nareszcie mógł pożegnać ukrop. Zerknął na Yako, który wparował do łazienki. Zrobił mu miejsce, ponieważ to, że demon zaraz wciśnie się do kabiny było bardziej niż pewne.
Zamruczał cicho, gdy rozgrzana skóra Lisa dotknęła jego własnej. W zimnych strugach dotyk gorących dłoni okazał się rozluźniający i nęcący. Wiedział, że gdy tylko obetrze się z wody, będzie chciał do niej wrócić, lecz teraz ciepło kochanka było wszystkim, czego pragnął. A jego słowa... dobrze, że woda była naprawdę chłodna.
- To nie fair! - zaśmiał się i skulił plecy, by ułatwić Yako zadanie. - Nie możesz mówić takich rzeczy i oczekiwać, że będę posłuszny - żachnął się w żartach, by westchnąć cicho, gdy białowłosy zaczepił o niego zębami. Zadrżał, bynajmniej nie od zimna i odpowiedział tym samym. Nie lubił być dłużnikiem nawet w tak prozaicznych kwestiach. Poza tym Yako smakował i pachniał naturą, a konkretniej jej nieprzewidywalnością. Zmieniał postać, humory i zachcianki niczym w szalonym kalejdoskopie, ale nadal był sobą. Czy istniało, coś bardziej pociągającego?
- Z Tobą? Zawsze. - Pochwycił spojrzenie Lisa, kładąc dłonie jego piersi. Namydlił go i spłukał, wymieniając spojrzenia i ukradkowe uśmieszki, po czym dokończył mycie się i również wyszedł. I owszem, zaraz po starciu ostatniej kropli, pożałował wyjścia spod prysznica. Sekunda, dwie i ponownie będzie umierał z przegrzania, ale przynajmniej nie dawał już oczkiem wodnym.
- Więc? Zdradzisz mi, czy przeżyję i czy będzie nagroda? - zapytał zaczepnie, sięgając po szlafrok. Ubrał się i przeczesał włosy palcami.
Bo teraz czuję się jak nowonarodzony. - Wyszczerzył się i przeszedł do salonu, zatrzymując się na moment w miejscu największego przeciągu. Zadarł głowę do góry i rozpostarł ramiona. Ktoś mógł mieć skojarzenia z pewną filmową sceną, ale Keera walczącego z latem, to nie obchodziło.
- Jak długo będziesz mnie trzymał w niepewności? - Wyszeptał nie patrząc na Yako, gdy usłyszał jak ten wychodzi z łazienki.


Obecność obowiązkowa  PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





Yako
Gif :
Obecność obowiązkowa  5PUjt0u
Godność :
Lusian/Luci Foxsoul
Wiek :
Wizualnie 25
Rasa :
Lisi demon
Wzrost / Waga :
190/85 //
Znaki szczególne :
Kuleje, Blizna na lewym oku
Pod ręką :
Laska
Broń :
Naginata
Zawód :
W Świecie Ludzi - Aktor/Aktorka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t230-kp-yako https://spectrofobia.forumpolish.com/t1126-yako
YakoNieaktywny
Sapnął czując lodowatą wodę, ale było to na swój sposób przyjemne. Może i był bogaczem, w szczególności w Świecie Ludzi, jednak to nie oznaczało, że lubił tylko ciepłe kąpiele w wielkiej wannie, z wonnymi olejkami, płatkami róż i kieliszkiem wina. Takie zimne strumienie wody były bardzo przyjemne, w szczególności w takim ukropie. A niestety ta robota musiała być zrobiona za dnia, mimo iż Gawain wolał noc a dla Yako było to w sumie obojętne. Czasem trzeba było się trochę poświęcić. Ale prawda była taka, że przydałby się jakiś nagły, chłodny deszcz, który ostudzi wszystko i nada życia roślinom i naturze. Yako może i pomagał bardzo mocno roślinności, nawet na mało żyznej, a nawet prawie jałowej ziemii, ale nawet on nie ożywi roślinności, gdy nawet kaktusy wysiadają!
Prychnął i mruknął zadowolony, merdając lekko ciężkim od wody ogonem. Zmrużył oczy i skupił się na myciu.
Zaśmiał się, lekko skubiąc sobie energię Cienia, ale tylko troszeczkę. Cóż. Był smakoszem a to był jego prywatny, samobieżny bufecik, który nawet czasem uciekał! A co jest lepszego dla drapieżnika, niż małe polowanko?
Wzruszył ramionami i założył szlafrok, jednak nie przejmując się w ogóle tym by się wysuszyć. Tylko ogon trochę wykręcił, żeby nie zalać całej norki. W końcu futro strasznie chłonęło wodę.... Nie założył jednak szlafroka całkowicie. Raczej przewiązał się w pasie a górną część zwiesił luźno, tak, że zakrywał tylko najwrażliwsze partie, chłodnym, ciemnym materiałem. Po czym udał się do kuchni po swój wynalazek, gdy Rudzielec postanowił się trochę przewietrzyć.
- Zamknij oczy i otwórz pysio - powiedział, zachodząc go od tyłu. Jeśli wykonał polecenie nabrał trochę kawowych lodów własnej roboty na łyżkę i lekko poruszył nią pod nosem Cienia, by te poczuł przyjemny chłód i zapach ulubionej kawy, po czym wsunął mu ostrożnie łyżeczkę do ust, patrząc na niego z wyczekiwaniem.

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach