Pod szkarłatnym neonem

Tyk
Gif :
Pod szkarłatnym neonem D93840e52cb57748d5a24bdfa761040295dab6ee
Godność :
Lord Protektor, Arcyksiążę Agasharr I Rosarium
Wiek :
30 lat
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
178/75
Pod ręką :
Alphard (Rubeol), Forets (Tenebrae), Divard, zabawki
Zawód :
Lord Protektor Krainy Luster
Specjalne :
Główny Administrator
https://spectrofobia.forumpolish.com/t233-agasharr-rosarium#284 https://spectrofobia.forumpolish.com/t914-archiwa-arcyksiazece https://spectrofobia.forumpolish.com/t497-kancelaria-arcyksiazeca https://spectrofobia.forumpolish.com/t1121-tyk
TykArcyksiążę
Arcyksiążę
Pod szkarłatnym neonem
Pon 30 Sty - 22:38
- Wszystkie awanturnicze opowieści zaczynają się w tym mieście tak samo. - Stwierdził mężczyzna o świecących jaskrawą zielenią oczach przechylając geometryczną szklankę wypełnioną do połowy przez błękitną ciecz udekorowaną kawałkami syntetycznych winogron o srebrzystej barwie. Wygłaszający swe mądrości awanturnik nie zwrócił uwagi na osobę przechodzącą obok jego stolika, pogrążony w planowaniu kolejnego wielkiego skoku.

Rosarium, który usłyszał jego słowa zastanowił się nad nimi, nie zatrzymując się jednak ani na chwilę. Miejsce, w którym się znalazł nie przypadło mu do gustu. Dalekie było od harmonijnego dostojeństwa rozświetlonego subtelnie neonami. Kolory wylewały się zewsząd niczym na cygańskim targowisku na Arges Street. Choć Agasharr nigdy nie był w tym miejscu widział nagrania i zdjęcia z kilku strzelanin z udziałem korporacyjnej policji. Od razu jednak uznał to szemrane miejsce za wyjątkowo kiczowate nawet jak na tutejsze realia.

Słowa najemnika uświadomiły mu jednak niewyciągnięte dotychczas wnioski. Szukający wyjątkowości nierzadko wpisywali się w schematy. Inspirowani przez swoich poprzedników i wiedzeni żądzą sławy, wielkości, bogactwa i władzy podążali drogami, które tylko w ich oczach były nieprzetartymi szlakami. Choć wyobrażali sobie, że przedzierają się przez gęstą, dziewiczą dżunglę w istocie kroczyli opuszczoną autostradą do jakiegoś martwego miasteczka. Ta obserwacja bez wątpienia będzie warta uwzględnienia przy pisaniu opracowywaniu nowych wytycznych dla wywiadu.

Dlaczego Rosarium zapuścił się sam do brudnego, cuchnącego brawurą i naiwnymi marzeniami miejsca? Z jakiego powodu usiadł przy stoliku znajdującym się w dzielnicy wypełnionej po brzegi potomkami imigrantów z biednego południa? Można powiedzieć, że był wiedziony przeczuciem, lecz nie tylko nie zadowoliłoby to nikogo, a również obraziłoby inteligencję każdego, kto mógłby chcieć za nim podążać. Każde bowiem przeczucie musi być oparte na jakichś podstawach, choćby nikłych i mglistych. To właśnie one byłyby prawdziwym powodem, dla którego ktoś podejmuje działania. W żadnej jednak wypadku białowłosego nie przywiodło do tego podrzędnego baru przerzucie, a zasadzka.

Pomimo ogromnych środków, dostępu do wszystkich większych dostawców usług, służb porządkowych i niezliczonej liczby agentów, nie udało się ustalić złodziei, którzy wykradli wojskowe dane z tajnego korporacyjnego transportu. Plan na złapanie złodziei był prosty, wystawić im kolejny cel. Wywiad ustalił bowiem w jaki sposób wypłynęły informacje o rzekomo ściśle tajnym transporcie i dopilnował, by informacje o przybyciu Agasharra do tego baru wypłynęły. Tutaj na neutralnym gruncie łatwiej było uśpić czujność włamywaczy i zmusić ich do lekkomyślnej brawury. Wszak pojedynczy, nieświadomy niczego cel musiał wydawać się niezwykle kuszący. Ktokolwiek był złodziejem nie mógł wiedzieć, że zastawiając pułapkę, sam wpada w przygotowaną skrzętnie zasadzkę.

Powrót do góry Go down





Colette
Gif :
Pod szkarłatnym neonem 73824387e8e95d09caae6aa88ad993a4
Godność :
Aylin
Wiek :
wizualnie 20 lat
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
160/55
Znaki szczególne :
albinizm, złote rogi
Pod ręką :
Fabuła: wymieniona magiczna biżuteria, Agma Draekwa, Carlunamis
Broń :
Anemon (szabla), sztylet
Zawód :
nadworny grajek i supertajny agent, zabaweczka
Stan zdrowia :
zdrowa
Specjalne :
Administrator, Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t805-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t825-menazeria-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t839-tajna-szpiegowska-skrzynka-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t1078-colette
ColetteKochanka muz
Kochanka muz
Re: Pod szkarłatnym neonem
Czw 16 Lut - 15:06
W gruncie rzeczy nawet nie wiedziała, dlaczego stopy zaprowadziły ją na drugi koniec dzielnicy. Może zbyt dosłownie potraktowała chęć zdystansowania się od spraw, którymi już dawno powinna się zająć? Zobowiązania piętrzyły się całymi stosami, lecz nie było rąk, które mogłyby je wykonać.

Tak więc łatwiej było uciekać niż stanąć i skonfrontować się z tym, co nieubłagane. Cóż z tego, że dystans między nią, a przykrymi konsekwencjami drastycznie malał z każdą sekundą i już był tuż-tuż, czając się gdzieś za pobliskim rogiem? Co z oczu, to z serca.

Zdawać by się mogło, że oprócz niej w alejce nie było nikogo innego.

Marsz dawał jej pozory sprawczości – wolała pozostawać w ruchu niż poddawać się kłębiącym się wątpliwościom. To, co pozostawało w zastoju, ulegało korozji i ostatecznie było wyrzucane i zastępowane nowym trybikiem w wielkiej, ludzkiej maszynerii tego nieludzkiego miasta.

…lecz czy w mieście można kiedykolwiek być samotnym?

Krew zaczynała przesiąkać przez prowizorycznie zrobiony opatrunek; poczuła zimną strużkę gęstego płynu spływającą jej po prawym przedramieniu – gdyby była przytomniejsza, zapewne jej umysł wypełniłby się pierwotną odrazą. Krew była czymś brudnym i prymitywnym. Może to był sygnał, by przełamać swój opór i odwiedzić ripperdocka? Wszyscy jej to doradzali z racji zawodu, jakim się parała, lecz kobieta bała się dokonywać dalej idących usprawnień swojego kruchego, ludzkiego ciała. Nietrudno było oszaleć z całym tym chromem w środku.

Głowa pulsowała jej nieznośnie – z ironią stwierdziłaby, że w rytm jarzących się dookoła neonów. Poza miastem noc wydawała się spokojniejsza; dookoła huczały tylko pustynne wiatry, lecz a ciemność wydawała się być jak miękki, aksamitny koc otulający przebodźcowane zmysły. Powoli jednak przystosowywała się do nowego życia, uczyła się rytmu nowej metropolii.

Poziom adrenaliny powoli opadał, a Colette odzyskiwała jasność myślenia; razem z pierwszą myślą olśnienie rozpromieniło umysł kobiety i przypomniało jej o jej małym zadaniu. Zachichotała cicho i zacisnęła drobną dłoń na ciężkiej torbie dzierżonej w zdrowej ręce. Musiała się pozbyć niepotrzebnego balastu, a znajdujący się przed nią lokal zdawał się oferować jej taką możliwość. Nie namyślając się długo ruszyła do środka, szczelniej opatulając się swoim długim płaszczem o geometrycznym kroju i krótkich rękawach stylizowanych na orientalne.

Czasem tam bywała. Nie miała jeszcze możliwości zyskania metki „stałej bywalczyni”, lecz tubylcy wizytujący latynoamerykański bar posiadali wiele intrygujących informacji, które można było zarówno wykorzystać, jak i spieniężyć. A wystarczyło tylko trochę uroku osobistego!

Drzwi z dźwiękiem dzwonków wiatrowych zamknęły się i Colette powędrowała do swojego ulubionego stolika. Początkowo nie zauważyła różnicy w atmosferze panującej we wnętrzu lokalu, lecz gdy ostatecznie uspokoiła swoje wewnętrzne rozedrganie zauważyła, że wśród miejscowych panowało niezdrowe zainteresowanie skierowane wobec nieznajomego; zimne spojrzenie kobiecych oczu powędrowało w stronę, w którą raz po raz zerkały ukradkowo spojrzenia podrzędnych awanturników. Nie mogła im się dziwić – mężczyzna wyróżniał się swym ubiorem, który jednoznacznie wskazywał na jego przynależność; rzadko zdarzało się, by korposi pojawiali się w podobnych miejscach – zwłaszcza bez obstawy.

Colette nie mogła powiedzieć, że pojawienie się nowej siły w regionie ją zadowalało; wydęła drobne usta i zmarszczyła brwi. Przybysz musiał posiadać konkretny powód, by znaleźć się w tym miejscu i o tym czasie – może na kogoś czekał? Mógł wszak chcieć nawiązać kontakty z lokalnym półświatkiem, lecz gdyby to była prawda, całe przedsięwzięcie byłoby przeprowadzone w sposób bardziej subtelny, z dala od oczu postronnych światków. Takie rzeczy załatwiało się w tajemnicy, nie ze względu na moralność, a przez to, że był to cenny argument w walkach międzykorporacyjnych.

Niemniej informacja o nowej sile pojawiającej się w dzielnicy mogła być bardzo dobrze opłacalna. Przygryzła wargę i przymrużyła oczy. Mężczyzna był sam, a więc nie powinien stanowić dla niej większego zagrożenia. Torbę wepchnęła dyskretnie w kąt pod szeroką ławą i wstała, swoje kroki kierując w stronę wyjścia.

Niestety, gdy była na wysokości stolika, przy którym siedział nieznajomy, Colette została potrącona przez idącego z naprzeciwka mężczyznę, co zaowocowało tym, że zawartość drobnej torebki kobiety wysypała się wprost pod nogi białowłosego – ot kilka kosmetyków. Policzki kobiety zapłonęły różem, a Colette szybko schyliła się, by uprzątnąć swoje małe zamieszanie.

Bardzo pana przepraszam. — szepnęła cicho opuszczając jasne rzęsy i pogrążając zimne oczy w mroku.

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach