Lokum Gawaina

Gawain
Gif :
Lokum Gawaina 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Lokum Gawaina
Czw 21 Lut - 21:36
Domowników i ich gości wita pracownia. Orzechowy, ognioodporny parkiet nadaje jej odrobiny ciepła i mocno kontrastuje z surowym kamieniem pokrywającym ściany. Łukowate sklepienie sprawia, że można poczuć się bezpiecznie. Pod znajdującymi się przy oknie stalowymi blatami, zlewem i kuchenką z wyciągiem wyłożono białe kafelki, przy czym tę część oddzielono od kącika biurowego ścianą działową z dużym oknem, zakończoną drewnianym filarem.
Kącik to nic innego jak wnęka na przeszkloną szafę, biurko i trzy rzędy półeczek nad nim. Księgi rachunkowe, zamówienia, zielniki i wszystkie notatki są zawsze skrzętnie ułożone, a kałamarz i pióro czekają na kolejny nieprzespany dzień Cienia. Gdy właściciel ma wyjątkowo dobry humor, miejsce papieru i tuszu zajmuje patefon.
Pod przeciwległą ścianą stoją trzy, prawie sięgające sufitu regały z ciemnego drewna. To na nich Gawain trzyma szkło laboratoryjne, mosiężne moździerze, wagi i odważniki oraz formy, jednak zawartość jednej z nich przykrywa kurtyna misternego, metalowego splotu. Siatka chroni zbiory i przygotowane medykamenty przed przypadkowym strąceniem. Wszystkie regały zostały dodatkowo przykręcone do ściany.
Drugie pomieszczenie to mały pokoik dzienny lub wieczorny, jak kto woli. Zaraz po prawej znajduje się wnęka, która może służyć jako półka lub szeroka ława. Wyłożona poduszkami stanowi idealne miejsce do grzania się przy kremowym, kaflowym piecu. Jeżeli ściągnąć drewnianą pokrywę, można zejść do składzika na dole. Jest też parę szafeczek, mały barek oraz stół jadalny i dwa krzesła. Całość utrzymana jest w eleganckich i delikatnych brązach drewna. Połowa pieca wychodzi na sypialnię, do której przechodzi się przez duży łuk.
Sypialnia przyjmuje domowników najlepiej jak potrafi: połyskiem mebli, beżem tapety oraz czerwienią obić, pościeli i dywaniku. Łóżko wypełnia przestrzeń między ścianą łazienki a piecem, zaś po jego lewej są drzwi oraz szafy na ubrania. W kątku, przy przejściu, stoi pojedynczy skórzany fotel.
Łazienka kryje w sobie dużą wannę z zasłonką, naprzeciw której zawsze wisi czarny szlafrok, zlew, toaletę i liczne szafki skrywające kolekcję olejków eterycznych, wacików, bandaży i ręczników.

Plan mieszkania


Lokum Gawaina PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Lokum Gawaina
Wto 17 Wrz - 20:49
Moe był oszołomiony. Z trudem przywiązał prowizoryczną smycz do paska za dużych spodni, bo nie miał siły go trzymać. Ledwo stał na nogach a musiał zajść gdzieś, gdzie ktoś mu pomoże. Sam nie wiedział jednak gdzie. Szedł ledwo przytomny. Prawa ręka zwisała mu bezwładnie, scyzoryk, którym odebrał życie wielkiej kocicy, skrywał się w kieszeni. Był cały w zaschniętej już posoce.
Szedł trochę jak zombie. Oczy miał podkrążone,  cały był blady. Dodatkowo ręce oraz koszulkę i spodnie miał brudne od krwi. Lewą rękę podrapaną.
Instynktownie szedł do Mrocznych Zaułków. Było już dość późno. Nieświadomie zmierzał w kierunku mieszkania pana Keera. On mu pomógł w największych problemach, pewnie dlatego wybrał to miejsce.
W końcu dotarł do Kamienicy. Ale już ledwo widział na oczy. Było mu słabo. W końcu runął na klatce schodowej w połowie drogi do mieszkania rudego Cienia. Nie miał już siły na to by chociażby wydać z siebie jakiś dźwięk...a tym bardziej by poruszyć jakimś mięśniem.


(Oswajanie 3/40)


Ostatnio zmieniony przez Moe dnia Wto 17 Wrz - 22:46, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Lokum Gawaina
Wto 17 Wrz - 22:34
Kociak nie zamierzał być spokojny. Co chwila zaczepiał się pazurami o parapety, albo próbował gryźć sznurek, jednak był na to za słaby. Nie chciał też być głaskany przez innych ludzi, więc ostatecznie zostało mu podążać za cieniem.
Kiedy Moe się przewrócił, kociak zauważył to jako szansę i próbował odlecieć. Szybko jednak opadł z sił i wylądował. Pacnął kilka razy Moe, ale kiedy nie dało to żadnego efektu, odszedł kawałek dalej i zaczął miauczeć. Może jakaś koleżanka mamy się nim zajmie?

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
Lokum Gawaina 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Re: Lokum Gawaina
Wto 17 Wrz - 23:08
Nie spieszyli się, bo i nie było gdzie. Cosiek co jakiś czas wyciągał Furorowi rzepy, które oblepiły nicponia, gdy postanowił wytarzać się w suchych trawach na łące. Oba lisy miały też patyki. Furbo nie pozwolił odebrać sobie swojego, podobnie jak Kogitsune, przy czym ten drugi ciągnął za sobą sporawą gałąź oberwaną z mniejszych łodyżek. Szurał nią, kreślił wzory pomiędzy kostkami bruku i walił w luźniejsze kamienie.
Gizd okazał się być całkiem gadatliwy. Za to, jak on to określał, nie fandzolił tylko mówił do rzeczy. Można by rzec, swój chłop, gdyby nie kapelusznicze naleciałości, które przepuszczały mózg rudzielca przez wyrzynarkę-. Nie chciał odlecieć. Stwierdził, że walizka to najlepsze, co mu się w życiu przydarzyło, więc w niej zamieszka. Zażądał przy tym wstawienia małej żerdzi, żeby miał z czego zwisać, a tak to miał wszystko w swojej kłobutopiyrzowej rzici.

Gawain starał się być obecny nie tylko ciałem, ale i duchem. Ledwo wyszedł z domu, a już tęsknił za Yako. Być może przyczyną było widmo nadciągającej rozłąki. Demon miał rolę do odegrania, on obowiązki wobec Wieży. Po tym jak zignorował ostatnie wezwanie podczas pobytu u Ciernia, musiał się stawić. Nawet gdyby Upiorny za niego poświadczył, wolał unikać pytań i podejrzeń jak ognia. Ponadto wieść niosła, że chodzi o sny, domenę, z którą czuł nierozerwalną więź. Zamach na nią był gwałtem na naturalnym porządku. Nikt nie wie, co by się stało, gdyby zachwiać nim w posadach. Może by zniknął? Może nagle zacząłby rzucać cień i stałby się zwyczajną istotą złożoną jedynie z ciała i kości?
Wiedział, że tak musi być. Nawet wolał, by Yako wyjechał i stał się nieosiągalny dla Ciernia. Może według idącego przed nim dzieciaka wygrali, ale cena okazała się wysoka. Odkrył swoją słabość. Miłość. Silna i ślepa. Szarżuje, atakuje, tylko po to by mocniej przywalić pyskiem o glebę.
Zerknął na idącego przy nim Furora. Nadal był ufny. Chyba nie zdawał sobie sprawy, że w kopalni użył go jako żywej tarczy, gdy kule świstały w powietrzu. Przeniósł wzrok na idącego przed nim Kogitsune. Dorosły lis w ciele dziecka. Chciałby dać mu dom, rodzinę, ale wiedział, że przy jego boku pozostaną tylko ci, którzy dotrzymają mu kroku. Resztę musiał odepchnąć, by w ogólne mieli prawo przeżyć, gdy Gra zacznie zwracać trupy. I w tym Yako w ogóle nie pomagał. Uparty i pełen buty miał się za nie wiadomo kogo, a w Krainie był od jakichś pięćdziesięciu lat. W porównaniu do kilku setek Aerona to było nic. Tylko czemu Demon okazywał niechęć tak otwarcie? Jaki miał w tym cel, jeśli wiadomym jest, że przyniesie im to tylko zgubę?

Pchnął drzwi wejściowe do kamienicy i stanął jak wryty. Moe leżał na podłodze, a obok niego zawodził mały, skrzydlaty kociak. Dłoń Keera zanurkowała w kieszeni.
- Pieronie! Co mu je? - ozwał się Gizd. - Łobocz jaki tyn kot postawił pukel! A i krzidła ma! Jak jo!
- Kutwa, zdechł. Nie wiem jeszcze. - uciął i wcisnął Małemu Liskowi klucze . - Cośku, otwórz drzwi, muszę go przenieść. To swój. Pomaga mi, więc dziś ja pomogę jemu. - Przyklęknął przy Moe. Zaniepokojony Gatto faktycznie jeżył się i prychał. Głównie na Furora, ale to się wytnie. Chciał się odsunąć, lecz pasek skutecznie mu to uniemożliwiał. Keer powoli i ostrożnie uniósł materiał i z ulgą stwierdził, że krew nie należała do dziecka. Przyłożył dłoń do czoła. Chłodne, aż za bardzo.
Podłożył pod Moe kolano i objął go jednym ramieniem. Drugim przyciągał do siebie spanikowanego Gatto.
- No juuuż. Nie bój się - szeptał i starał się nie okazywać zdenerwowania. W końcu udało mu się złapać zwierza i podnieść Moe, by przenieść towarzystwo do mieszkania i zająć się znajomym.
- Cośku, dziś nauczysz się czegoś o dwunożnych. - powiedział i zamknął drzwi nogą.
Musieli przygotować posiłek, ogrzać mieszkanie i na dobry początek wlać w Moe dzban przesłodzonej herbaty.


Lokum Gawaina PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





Cosiek
Gif :
Lokum Gawaina 5PUjt0u
Godność :
Kogitsunemaru Foxkeer
Wiek :
Wygląda na 6 lat
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
110 cm/ 16 kg
Znaki szczególne :
Bursztynowe oczy z czarnymi twardówkami, rude lisie uszy i 3 takowe ogony
Pod ręką :
-
https://spectrofobia.forumpolish.com/t262-cosiek
CosiekPoskramiacz
Re: Lokum Gawaina
Pią 20 Wrz - 1:13
Szczęśliwy z powodu powrotu do domu, bezpieczeństwa i względnej normalności dokazywał z Furorem na spacerze. Co chwilę mierzyli się w innej konkurencji, to pędzili na złamanie karku do najbliższego drzewa, a zaraz potem urządzali konkurs na najciekawsze znalezisko. Właśnie w trakcie tej zabawy chłopiec zdobył ogromną gałąź, którą teraz za sobą ciągnął z wielką dumą. Wygraną odczuwał jako jeszcze większą niż normalnie, bo drugi lis znalazł tylko jakiegoś nudnego, okrągłego i śmierdzącego grzyba.
Nie przejął się zbytnio rannym. Nie wyczuwał w powietrzu niebezpieczeństwa, więc albo minęło, albo nigdy go tu nie było, a rany zostały zadane w zupełnie innym miejscu.
Gawain zareagował zupełnie inaczej, co natychmiast zwróciło uwagę liska. Widząc zaniepokojenie mężczyzny nie kłócił się i posłusznie wykonywał polecenia najlepiej jak umiał i rozumiał. Być może krwawiacy dwunożny też należał do stada i po prostu chłopiec jeszcze go nie spotkał. Zresztą tak jak konia.
- Cosiek nauczysz się o dwunożnych? - zapytał z ciekawością przyglądając się intruzowi. Z powodu zapachów unoszących się w powietrzu, a zwłaszcza krwi, nie potrafił ocenić nawet płci, a co dopiero wieku nieświadomego pacjenta.

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
Lokum Gawaina 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Re: Lokum Gawaina
Sro 25 Wrz - 22:00
Keer łypnął na mieszańca i przywołał do siebie. Skoro był ciekaw, niech się uczy. Gizd przycupnął na parapecie i tylko przeklął z przejęciem. Po podróży powrotnej z zamku i przesłuchaniu jakie zgotował mu rudy, nie miał ochoty wchodzić mu w drogę.
Oddech Moe był płytszy niż powinien, ale normalny i czysty, jednak ogólna bladość, oblepiający go zimny pot i omdlenie, mogły wskazywać na krwawienie wewnętrzne. Do tego ramię luźno zwisało. Trzymały je mięśnie i naderwane ścięgna.
- Nauczysz się kiedy są słabi i jak im pomóc. - Ułożył dziecko na stalowym blacie i zapalił gazowe lampy. Oba rudzielce nie potrzebowały zbyt wiele światła, by widzieć w jakim stanie znajduje się młody Cień. - Czasem warto. - Wzruszył ramionami i odpiął Gatto, po czym zaniósł kociaka do pokoju i zamknął drzwi, by Furor nie rozszarpał go na strzępy.
- Muszę nastawić mu bark. - Wychrypiał, pośpiesznie zrzucając z siebie płaszcz. Podwinął rękawy i zaczął rozpinać koszulę młodego Cienia. Staw faktycznie okazał się zniekształcony i opuchnięty. - Widzisz? Jak tak wygląda, to lepiej gdy są nieprzytomni. To normalnie bardzo boli i wtedy ciężej ich... naprawić. Jak są luźni idzie łatwiej. - Wyjaśnił naprędce i delikatne obmacał kości. Chyba były całe. Przeprowadził również badanie palpacyjne brzucha. Nie był twardy, co dobrze wróżyło. Istniała szansa, że młody omdlał z bólu i tyle.
- Jak po tym się nie obudzi, to nie wiem, co z nim będzie. - Mruknął do siebie. Chwycił rączki Cośka i zacisnął je na nadgarstku drugiego chłopca. - Trzymaj mocno, ale nie ciągnij. - Przesunął go o parę dziecięcych kroków, by ramię się wyprostowało. Teraz należało chwycić i odpowiednio, szybko i sprawnie zakręcić kościanym młynkiem. W pomieszczeniu rozległo się głuche chrupnięcie. Zaskoczyło.


Lokum Gawaina PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Lokum Gawaina
Czw 26 Wrz - 11:16
Moe nawet nie zdawał sobie sprawy gdzie zaszedł, gdzie szedł. Swoje kroki kierował trochę instynktownie, podświadomie. Nie wiedział nawet kiedy stracił przytomność.
Nie czuł i nie słyszał nic. Nawet nie drgnął. gdy Keer przenosił go do mieszkania, czy też układał go na stole. Był jak ludzka lalka. Luźny, brudny, całkowicie nieświadomy czegokolwiek.
Gdy Gawain nastawił mu bark, Moe szarpnął się mocno i złapał za ramię, spinając się na tyle na ile pozwoliły mu rozluźnione mięśnie i krzyknął z bólu. W oczach znów pojawiły się łzy. Zagryzł mocno zęby i rozejrzał się, gdzie w ogóle jest. Spojrzał zaczerwienionymi oczami na na starszego Cienia - pan Keer? Gdzie ja... - powiedział cichutko i podniósł podrapaną rękę. Zmarszczył brwi, próbując przypomnieć sobie co się stało. Dopiero po chwili dotarło do niego.
Gatto, zwariowany Marionetkarz, Marionetka, skok z Wieży zegarowej, zabicie Gatto. Sięgnął drżącą ręką do kieszeni i wyciągnął z niej zakrwawiony scyzoryk. Zaraz go jednak upuścił i zakrył dłonią usta, zaciskając oczy. Zrobiło mu się niedobrze i z trudem powstrzymał się by nie ozdobić okolicy. Pomogło mu chyba tylko to, że już za bardzo i tak nie miał czym wymiotować.

Oswajanie 4/40


Ostatnio zmieniony przez Moe dnia Pon 6 Sty - 11:15, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





Cosiek
Gif :
Lokum Gawaina 5PUjt0u
Godność :
Kogitsunemaru Foxkeer
Wiek :
Wygląda na 6 lat
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
110 cm/ 16 kg
Znaki szczególne :
Bursztynowe oczy z czarnymi twardówkami, rude lisie uszy i 3 takowe ogony
Pod ręką :
-
https://spectrofobia.forumpolish.com/t262-cosiek
CosiekPoskramiacz
Re: Lokum Gawaina
Pią 27 Wrz - 11:17
Spojrzał za znikającym kociakiem. Nie tylko Furor miał ochotę przetrzepać mu futerko, ale leżący na stole dwunożny był ciekawszy. Czemu Gawain położył go tam, gdzie daje się jedzenie, skoro nie chce mu zrobić krzywdy?
Luźna ręka nie wyglądała za dobrze. Cosiek nie był pewien, czy chłopiec będzie jeszcze mógł jej używać. Zawsze zostawała mu jeszcze druga, no i obie nogi, więc wyrok śmierci jeszcze nie zapadł. Rokowania stały się gorsze, kiedy Cień ściągnął ubrania nieprzytomnego, bo lisek nie był pewien czy nie wdała się infekcja.
- Nastawić? Gips jak u Lusian? - Zapytał niepewny czego się spodziewać. Przynajmniej okazało się, że uszkodzenie da się naprawić, co było dobrą informacją, jeśli jemu też by się kiedyś coś takiego przytrafiło.
Dokładnie i z przejęciem wykonał polecenie uważnie obserwując Gawaina. To była pożyteczna umiejętność i chciał się nauczyć jak najlepiej. Musiał użyć całej swojej siły, by trzymana ręka się nie poruszyła. Dźwięk jaki się rozległ nie kojarzył się chłopcu z naprawianiem ciała, a raczej z jego psuciem, ale chyba zadziałało.
Gwałtownie odskoczył do tyłu prawie się przewracając, kiedy rozległ się krzyk. Przestraszył się trochę, ale zaraz się opanował. W końcu był na swoim terenie, a obcy, mimo że naprawiony, dalej był słaby i poraniony. - Obudził się. Dobrze? Co będzie? - Zaciekawił się. - W norka Cosiek stado. - Wyjaśnił gdzie się znajdują, a zaraz potem zwrócił się do Gawaina ­- Pan Keer Pan Doktor? Gawain Doktor, nie Cień? - Był wyraźnie skołowany kolejnymi sprzecznymi informacjami.


Lokum Gawaina HLhZr41

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
Lokum Gawaina 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Re: Lokum Gawaina
Pią 27 Wrz - 23:02
- Gips? Nie powinien być potrzebny. - Pytanie dziecka początkowo zbiło go z tropu, bo zwyczajnie się go nie spodziewał, ale zaraz podjął temat. - Duży Lis miał złamaną kość. Jemu wypadła ze stawu. Pokażę Ci potem obrazki w książkach. - Wyjaśnił i obiecał. Nie chciał ciągnąć tematu i wymieniać imion. Moe może i był jego sprzymierzeńcem, ale nie wiedział na ile można mu zaufać. Nawet jeśli nie wydałby kogoś umyślnie, to nadal pozostawał dzieckiem. Łatwo dawał się podpuścić.
Sam Gawain wątpił w konieczność zagipsowania połowy ciała młodego Cienia. Nie, żeby miał gips. Dysponował prostymi kawałkami drewna oraz bandażami, ale brakowało mu wprawy, by wpakować kogoś w lekki kamień i czuć się z tym pewnie.

Krzyk i nagły ruch spłoszyły Cośka oraz Furora, który do tej pory spokojnie obwąchiwał torbę Dręczyciela.
- U mnie. Zostaw rękę. I tak nie poruszasz nią przez parę tygodni. - Ułożył dłoń na jego piersi i naparł, by ułożyć go z powrotem na blacie, po czym pomógł Cośkowi wstać.
- Dobrze - zapewnił chłopca i zmierzwił mu włosy. - Znakomicie się spisałeś. A co będzie, wykaże badanie i wywiad. - Wyprostował się i zerknął na Moe. Jednocześnie zobaczył zakrwawiony scyzoryk i usłyszał kolejne pytania o rasę. Zmarszczył brwi i zazgrzytał zębami, gdy wymęczony znajomy wyraźnie pozieleniał ze stresu. Ktoś kto mocno oberwał zwykle patrzał tępo przed siebie, chwytał się wszystkiego mokrymi od potu dłońmi, a nie zezował na zakrwawione obiekty jak na źródło największej traumy.
- Jestem Cieniem i on też. Doktor to zawód. Praca. Jak polowator. - Odparł nawet nie spojrzawszy na Cośka, po czym wskazał palcem na Moe. - A ty lepiej powiedz co zaszło, zanim postanowię nie mieć z tym nic wspólnego. No już. Jak na spowiedzi. - Ponaglająco kiwnął na niego głową, schylając się po ostrze i warcząc na Furora, którego podekscytował zapach krwi. Scyzoryk ze szczękiem wylądował w zlewie, poza zasięgiem krótkich rączek i lisich łap, a Keer zabrał się za resztę badania. Obmacywał, naciskał i oglądał - wszystko z konieczną stanowczością i wyczuciem.
- Czy jest ci słabo, gdy się ruszasz? Czujesz gdzieś ucisk? - Pytał i w końcu nie wytrzymał. - Jak to się w ogóle stało? Wyglądasz jakbyś dostał gazrurką... - skwitował i klepnął dłońmi o uda, krzywiąc się z niesmakiem. Dzieciak miał talent do pakowania się w kłopoty. Po raz kolejny wylądował u jego progu i tym razem nie był nawet półprzytomny. Do tego ten dziki kociak. Na kilometr było czuć niezłą chryją.
- Zajumałeś tego zwierza handlarzom, czy co? - Wypalił z niedowierzaniem, gdyż wątpił, by Moe był aż tak głupi... bo dobroduszny był. Aż nadto.


Lokum Gawaina PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Lokum Gawaina
Sob 28 Wrz - 21:24
Położył się ale dopiero po chwili puścił bark. Troszeczkę się uspokoił, ale nie na tyle by leżał rozluźniony. Oddychał urywanie i nadal go mdliło. Przytaknął tylko niepewnie głową, słysząc, że jakiś czas nie będzie mógł ruszać w ogóle tą ręką. To na pewno będzie dla niego problem. Jak on znajdzie jakąkolwiek pracę czy cokolwiek? Jak pomoże komukolwiek? Może jako kurier z listami czy małymi paczkami....ale tej pracy nie było aż tak wiele.
Spojrzał na chłopca. Zamrugał i kilka razy przeskoczył wzrokiem z jednego rudzielca na drugiego. Czemu ten cały...Cosiek? Czy jak mu tam, wyglądał tak podobnie do pana Keera? Tylko przytaknął głową, gdy Cień powiedział, że ma wszystko wyjaśnić. Szybko się położył znów i zamknął oczy. Musiał chwilę odpocząć, w szczególności, że Gawain po chwili zaczął go męczyć badaniami.
Przeczył tylko głową, na pytania mężczyzny, przełykając z trudem ślinę. Musiał chyba jednak już teraz powiedzieć co się stało - ja...szukałem pracy...pod wieżą z zegarami....ale było strasznie ciepło, więc weszłem do środka. I zaczłem zwiedzać...potem słyszałem kotka....małego....to szłem dalej i cały czas szłem i szłem, aż znalazłem drabinkę. Minęło kilka godzin, ale i kilka minut, tak zegary pokazywały.... - zaczął niepewnie. Wiedział już, że pan Gawain musi wiedzieć jak najwięcej bo nie da mu spokoju - i tam wszedłem na górę...i tam był taki wielki Gato...ale on... - głos mu się zaczął łamać - ona...była przygnieciona zegarem...miała...odcięte skrzydła...rogi...zaszytą buzię...poraniona była.... i miała zaszyte oczy.... - mówił powoli, urywanie ... - i był tam taki pan....szalony...uderzył Gato maczetą...wbił ją w głowę...potem zawołał Marionetkę...i ona miała...skrzydła kota...i była brzydka....i miała inne części .... i chciała się bawić...ale...ale jak ten pan powiedział, że jest brzydka to ona...skoczyła z wierzy....a potem on dał mi scyzoryk....potem wziął mnie za rękę...i skoczył i pociągnął...potem coś powiedział i ... i puścił i spadł...a ja...ja nie wiedziałem co robić...i....i ja...ja...zab... - nie mógł tego wykrztusić - ja....ja zrobiłem coś złego temu Gato - skończył.... w oczach znów miał łzy.
Słysząc pytanie o kota uciekł wzrokiem w bok - to...to była mama tego kotka....i ... i skoro mu ją zabrałem...nie chciałem go zostawiać samego....bo on by tam siedział pewnie...i umarł z głodu... - powiedział cicho po czym spojrzał na starszego Cienia - gdzie...gdzie on teraz jest? - zapytał bo nawet nie wiedział czy go ze sobą tu przeprowadził. Czy nie uciekł gdzieś po drodze.
Jak zwykle...nie przejmował się sobą...tylko innymi.

Oswajanie 5/40


Ostatnio zmieniony przez Moe dnia Pon 6 Sty - 11:15, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





Cosiek
Gif :
Lokum Gawaina 5PUjt0u
Godność :
Kogitsunemaru Foxkeer
Wiek :
Wygląda na 6 lat
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
110 cm/ 16 kg
Znaki szczególne :
Bursztynowe oczy z czarnymi twardówkami, rude lisie uszy i 3 takowe ogony
Pod ręką :
-
https://spectrofobia.forumpolish.com/t262-cosiek
CosiekPoskramiacz
Re: Lokum Gawaina
Wto 1 Paź - 11:43
- Nie ruszać ręka? - Zdziwił się lisek. - Nie naprawić? - Zdumiał go brak skuteczności zabiegu, zwłaszcza tak bolesnego.
Nadstawił się do głaskania, które trwało zdecydowanie za krótko. Przecież był grzeczny i dobrze się spisał! Nie kłócił się teraz o to, ale wyraz zawiedzenia pojawił się na jego twarzyczce.
- Też Cień? Mieć inne oczy! Nie wszystkie Cień mieś oczy lis? - Nie dowierzał. Co prawda chłopiec już w miarę ufał Gawainowi, ale to nie znaczyło, że mężczyzna zawsze mówił prawdę. - Też w stado? - Zadał pytanie, które męczyło go od jakiegoś czasu. Niby rudzielec nie był wobec nowego tak przyjazny jak wobec innych członków ich rodzinki, ale to jeszcze nie oznaczało wykluczenia. Być może mniejszy Cień był tak samo niebezpieczny jak większy odpowiednik i dlatego Gawain traktował go bardziej szorstko i na dystans. Nie pomógł mu przecież bez powodu, prawda?
Skupiał się bardziej na przebiegu badania niż monologu, ale tym razem z wypowiedzianych słów zrozumiał więcej niż zwykle. Nie wszystkie zwroty i określenia znał, ale mógł sobie wyobrazić ogólny obraz tego co się stało. Może to, że tęczowo włosy mówił dialektem podobnym do jego własnego trochę pomogło. Nie rozumiał tylko dlaczego tamten zadręcza się tym, że kogoś zabił. Zdarza się. Czemu nie wziął ze sobą mięsa skoro bał się, że jego podopieczny umrze z głodu? Chłopiec zadumał się na chwilę i doszedł do wniosku, że to przez specyficzną dietę Cieni. Najwyraźniej nie pomyślał... Albo była jeszcze jedna opcja - Kotka jeść sny?- Bardziej zastanowił się na głos, niż zapytał. W tej sytuacji nie spodziewał się, że ktokolwiek mu odpowie.


Lokum Gawaina HLhZr41

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
Lokum Gawaina 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Re: Lokum Gawaina
Wto 1 Paź - 21:03
Skinął na pytanie Cośka. - Teraz ręka działa, ale nadal jest słaba. Potrzebuje trzech tygodni. Czyli siedem i siedem i kolejnych siedem dni i nocy. - Odparł wpatrując się w Moe z zamyśleniem, po czym obrócił głowę, by spojrzeć na swojego przyszywanego syna. - Długo. - W głosie starszego Cienia rozbrzmiało rozczarowanie i bezsilność.
Przeczesał włosy i przewrócił oczami. Wrócili do punktu wyjścia.
- Cosiek, większość Cieni ma czerwone oczy. Tłumaczyłem ci to już - westchnął, po czym zmarszczył nos, gdy zauważył jak Moe błądzi wzrokiem między nimi. Jego różnobarwne włosy migotały na krawędzi, podobne do nachalnych iskier, które zbłąkane majaczyły się przed oczyma, gdy zbyt pospiesznie wstawał. - Tak jakby. To przyjaciel stado. - Zakończył temat i na moment zasznurował usta. Potem opowie bajeczkę. Teraz on był słuchaczem.
Keer starał się ignorować błędy gramatyczne, ułożyć bieg chaotycznie przywoływanych wydarzeń i mglistych wspomnień dziecka. Jego brwi ściągały się coraz bardziej, gdy Moe okrasił swą opowieść krwawymi i pełnymi okrucieństwa szczegółami. Zrozumiał, skąd wzięły się siniaki, skręcony bark oraz zakrwawiony sztylet. Całe szczęście, że krew nie należała do żadnego z mieszkańców Krainy Luster. Martwy facet nikomu już nie zagrażał. Oby tylko Marionetka pozostała w rozsypce...
- Przyspieszyłeś nieuniknione. - Posłużył się eufemizmem, by nie wzbudzać w Moe paniki. Przycupnął na blacie i wbił wzrok w swoje dłonie. - Zamknij oczy, zamknij usta i wyobraź sobie ogrom bólu jaki musiała odczuwać bestia. Nie może już polować. Nie może latać. Nie chciałbym tak żyć. Ty pewnie też nie. Miejsce tych istot jest na wolności. Zabiera je tylko starość, choroba lub większy od nich drapieżnik. Ich śmierć zawsze powinna być godna lub szybka... więc nie wiń się. - Poklepał go delikatnie po zdrowym ramieniu. Napotkawszy pytający wyraz twarzy Cośka uśmiechnął się blado, tak by Moe tego nie spostrzegł. Miał pod dachem prawdziwego altruistę oraz małego dzikusa. A to dzikus rozumiał.
- Młody jest za drzwiami. - Na te słowa podszedł do nich i delikatnie uchylił, by wrócić z wystraszonym, rogatym malcem. Położył go na kolanach Moe. - Teraz jesteś za niego w pewien sposób odpowiedzialny. - Liczył na odwrócenie uwagi chłopca od ponurych myśli i złych pragnień, po czym parsknął krótko na niespodziewany komentarz Kogitsune. - Gdzież tam! Koty jedzą mięso. - Odsunął się, by Cosiek mógł przyjrzeć się zwierzakowi. Nachylił się do jego ucha. - To jak? Przedstawisz się koledze? Pamiętaj, że to nasz gość. Czyli taki członek stada, ale na chwilę. - Mówił półszeptem, by Moe wiedział co się święci.
- Przygotuję wam coś do jedzenia. - Puścił Cieniowi oczko i poszedł szukać odpowiednich składników.


Lokum Gawaina PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Lokum Gawaina
Sro 2 Paź - 21:58
Spojrzał smutno na starszego Cienia. Domyślał się, że pan Keer miał jakieś doświadczenie w takich tematach, ale nigdy nie pytał o to, nie chciał nawet mu o tym wspominać. Opuścił wzrok smutno i pociągnął nosem - czyli...czyli nie zrobiłem jej nic złego? - zapytał z nadzieją. Raczej nie był dzieckiem, które uzna zabijanie jako robienie czegoś dobrego i Gawain dobrze o tym wiedział. Moe miał zbyt dobre serce na to. Musiał być naprawdę w szoku, skoro dał radę coś takiego w ogóle zrobić. No ale skoro w sumie dwie osoby skoczyły z wieży na jego oczach...to czy było się czemu dziwić?
Usiadł, krzywiąc się, gdy Dręczyciel poszedł po Gato. Od razu przyjął go na kolana i przytulił na co kociak zamiauczał. Nie podobało mu się. Był jednak nadal dziki. Dodatkowo wielkością przypominał mniejszego rysia, dlatego szybko uwolnił się ze słabego uścisku jednej ręki białowłosego Cienia. Pacnął go łapą po głowie, ale bez pazurów. Po prostu chciał mu dać znać, że mu się to nie podoba. Dopiero po chwili zorientował się, że obok ktoś jest a do tego w pomieszczeniu jest Furbo. Zjeżył się i zasyczał, ale siał na kolanach chłopca, wbijając mu lekko pazury w nogi, na co dzieciak zasyczał cicho z bólu.
Moe wiedział, że teraz jest odpowiedzialny za Gato. Że będzie musiał zarabiać też na niego...ale Gato może nauczy się polować więc może nie będzie tak źle...patrząc na to jaka jego mama była wielka. Miał nadzieję, że będzie mógł pracować...mimo iż miał niesprawną rękę...ale zapyta o to później.
Zamrugał nie dowierzając....ten chłopczyk naprawdę zapytał czy koty jedzą sny? To było...śmieszne...
Trochę zaskoczyło go to, że Gawain powiedział, że przygotuje coś do jedzenia i to tak jakby miał dobry humor, a nie jakby szedł do kuchni za karę. Moe zawsze czuł się nieswojo, gdy przychodził tu i burczało mu w brzuchu...ciekawe kiedy nie  będzie już w ogóle potrzebował jedzenia....ale i tak chyba z niego w pełni nie zrezygnuje, za bardzo lubi niektóre rzeczy!
Gdy rudy Cień odszedł, chłopiec spojrzał na drugiego dzieciaka i uśmiechnął się trochę zmęczenie. Wyciągnął do niego dłoń - jestem Moe, a Ty? - zapytał, chcąc się przywitać. Ciekawił go ten lisi chłopczyk, może uda im się zaprzyjaźnić? Moe nie miał żadnych przyjaciół takich na stałe, może w końcu się to zmieni?

Oswajanie 6/40


Ostatnio zmieniony przez Moe dnia Pon 6 Sty - 11:15, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





Cosiek
Gif :
Lokum Gawaina 5PUjt0u
Godność :
Kogitsunemaru Foxkeer
Wiek :
Wygląda na 6 lat
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
110 cm/ 16 kg
Znaki szczególne :
Bursztynowe oczy z czarnymi twardówkami, rude lisie uszy i 3 takowe ogony
Pod ręką :
-
https://spectrofobia.forumpolish.com/t262-cosiek
CosiekPoskramiacz
Re: Lokum Gawaina
Pią 4 Paź - 22:48
Raz po raz układał dłonie by zobaczyć ile dni to potrwa. Zakręciło mu się od tego lekko w głowie. To było niemal niewyobrażalne! Tak duża część życia! Niemal wieczność! Cosiek nie był nawet tak długo dwunożnym! Nie wyobrażał sobie jak można przeżyć tak długo będąc tak poważnie okaleczonym.
- Cień - wskazał na chłopca - tylko jeden czerwone oko. - Powiedział z wyrzutem. - U lis też być takie. - Dodał przypominając sobie nieco mgliście jednego z braci, który nie pożył zbyt długo, dlatego nie pomyślał o nim wcześniej.
Wysłuchał tłumaczenia Gawaina, niewiele z niego rozumiejąc, ale wcale nie uważał, że młody zrobił dobrze. Skoro upolował bestię, to gdzie jest jedzenie? Powstrzymał się jednak od zbędnych komentarzy, bo Cień był wyraźnie osłabiony, a dodatkowy cios mógł załamać tego "przyjaciela" stada. Jeszcze przyjdzie czas, by zgasić tą nadzieję w głosie. Na stado trzeba pracować!
Wgapiał się w kotka. Z jednej strony instynkt kazał go ubić zanim urośnie, z drugiej uciekać, a jeszcze inny głos, rozsądku, nakazywał chłopcu pozostać w miejscu. Stał obserwując rozwój wypadków wlepiając ni to nienawistne, ni to głodne spojrzenie w kociaka. Najwyraźniej był tu mile widziany i Cosiek nie wiedział jak zareagowałby Gawain na nagłe polowanie. No i młody, czy nie, dorównywał wielkością lisiej formie Cyrkowca, więc wynik starcia nie był przesądzony. Lisek był z siebie dumny, bo nie zareagował nawet na wyraźne zaczepki Gatto. Wiadomość, że kocię żywi się mięsem nie była zbyt pocieszająca.
Odprowadził starszego Cienia wzrokiem. Nagle wszystko stało się trudniejsze i dużo straszniejsze. Stracił nie tylko przewagę liczebną, ale i psychologiczną. Niepewnie uśmiechnął się do różnookiego. - Dzień dobry Moe. - Rzekł siląc się na jak najprzyjaźniejszy uśmiech, którym chciał zamaskować nagle roztrzęsione ręce. - Jestem Cosiek. Witaj w stado. Na chwilę. - Udało mu się powiedzieć niemal nietrzęsącym się głosem. Chciał zabrzmieć groźnie, nawet zrobił pauzę w odpowiednim miejscu, ale jakoś mu nie wyszło. Mógł mieć tylko nadzieję, że Gawain pospieszy się z tym jedzeniem, i że nic mu nie grozi. Obejrzał się nieco spanikowany w stronę kuchni, może i przybysz był ranny, ale nigdy nic nie wiadomo.


Lokum Gawaina HLhZr41

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Lokum Gawaina
Sob 5 Paź - 20:33
Dzieciak wydawał się dla Moe coraz bardziej ciekawszy. Mówił w dość uproszczony, prymitywny sposób, myślał chyba też w inny sposób niż inne osoby. To było naprawdę ciekawe i nowe! Pomagało Moe odciągnąć myśli od bólu i nieprzyjemnych wspomnień.
Kociak na jego kolanach nie wyglądał na zadowolonego, ale też nie ryzykował wędrowania po pomieszczeniu. Trochę się uspokoił, węszył ale widać było, że jak na razie nie chce być dotykany. Chciał mieć spokój.
Cień zamrugał zdezorientowany, gdy Cosiek powitał go w stadzie. W ogóle co to za imię...Cosiek? Pierwszy raz się z czymś takim spotykał. W końcu jednak się uśmiechnął do niego odważniej trochę.
Nie za bardzo wiedział o co ma go zapytać. Pewnie jakby był starszy toby pytał od jak dawna zna pana Keera, albo o cokolwiek innego, ale pierwszy raz spotykał jakiegoś chłopczyka i to w takiej sytuacji, gdy Moe nie wie za bardzo co robić.
Przyglądał mu się tylko - mogę dotknąć twoich uszu?/color] - zapytał nagle -  wyglądają na miękkie - powiedział jeszcze. Miał nadzieję, że Lisek się zgodzi na to. Chciał je tylko dotknąć i może pomiziać trochę. Ale nie miał nic złego na myśli. Poza tym nigdy nie był złośliwy.

Oswajanie 6/40


Ostatnio zmieniony przez Moe dnia Pon 6 Sty - 11:16, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





Cosiek
Gif :
Lokum Gawaina 5PUjt0u
Godność :
Kogitsunemaru Foxkeer
Wiek :
Wygląda na 6 lat
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
110 cm/ 16 kg
Znaki szczególne :
Bursztynowe oczy z czarnymi twardówkami, rude lisie uszy i 3 takowe ogony
Pod ręką :
-
https://spectrofobia.forumpolish.com/t262-cosiek
CosiekPoskramiacz
Re: Lokum Gawaina
Wto 8 Paź - 14:47
Z zaciekawieniem obserwował poczynania kociaka. Mały wydawał się przestraszony, ale nie atakował, więc lisek postanowił uszanować jego wybór. Zachował bezpieczną odległość, by bardziej go nie denerwować.
Musiał się chwilę zastanowić nad pytaniem Moe. Było tak zaskakujące, że nie od razu je zrozumiał. Pomachał trochę swoimi uszami na wszystkie strony, a potem uniósł obie rączki sam się po nich pomiział, rzeczywiście były miękkie. Patrzył przez chwilę na młodego Cienia drapiąc się po głowie. W końcu podszedł do niego ostrożnie i nastawił głowę. - Ty móc. - Powiedział na głos, jakby gest miał być niezrozumiany. Dwunożni chyba lubili takie rzeczy. Zastanawiał się czy będzie się musiał potem wykąpać, żeby przywrócić zapach stada. - Czemu ty mieć dwa różne oko? - Zainteresował się.
Ostrożnie wyciągnął rękę w stronę kociaka tak, by ten mógł ją powąchać. Na wszelki wypadek był w ciągłej gotowości by ją cofnąć, gdyby został zaatakowany. Chciał by mały oswoił się z nim na tyle by lisek też mógł go bezpiecznie obwąchać. To było trochę dziwne, być tak blisko kota. No ale stado to stado, a do tego ten był jeszcze mały.


Lokum Gawaina HLhZr41

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
Lokum Gawaina 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Re: Lokum Gawaina
Wto 8 Paź - 22:23
Chłopcy mogli usłyszeć ciężkie kroki wracającego ze składzika Gawaina, który po chwili szurania, odkładania i przesuwania, dołączył do rozmawiających. Przyniósł ze sobą różnych rozmiarów worki. Nie tłumaczył ich zawartości, gdyż zupełnie wypadło mu z głowy, że Moe nie dysponuje lisim węchem. Za to Kogitsunemaru mógł wyczuć suszone mięso. W innym worku były przyprawy, w kolejnym kasza. Jedynymi świeżymi składnikami, których nie przyniósł z dołu, były czosnek i marchew.
Umył ręce, nastawił wodę i zabrał się do przygotowywania posiłku.
- Widzę, że się już zaznajomiliście. - Stwierdził z zadowoleniem. Od dawna chciał, by Cosiek poznał kogoś zbliżonego wiekiem. By starł się z innym charakterem, odmiennymi poglądami, ale z oczywistych względów nie mógł zabrać go na żaden plac zabaw. Zrobiłby tam jesień średniowiecza lub podrywał każdą mamuśkę w okolicy. - Tak jak ostatnim razem, nie spodziewaj się po mnie karczemnych cudów. W zasadzie... mój repertuar się nie zmienił. Głodnego cię jednak nie puszczę, więc nawet nie myśl o odmowie. - Wskazał ostrzem na Moe i uniósł brwi, wyraźnie oczekując potwierdzenia. Niezależnie od wyniku, odwrócił się by wrzucić składniki do gara, po czym szybko uzbroił się w bandaże i podszedł do Moe.
- Ściągnę ci koszulę z ramienia. Nie próbuj mi przy tym pomagać. - Oświadczył i przystąpił do dalszej pracy. Po pozbyciu się zawadzającego odzienia, przywiódł ramię chłopca do tułowia i zgiął je w łokciu, zakrywając coraz więcej skóry białym materiałem. - Masz jakąś chustę lub szal, czy ci dać? Będziesz potrzebował któregoś na temblak, bo nie możesz zbyt długo chodzić w tych samych bandażach. - Zapytał, po czym pomógł mu zejść z blatu.
Przykucnął przy Cośku i położył jego rączkę na swoim barku.
- Ściśnij lekko. Tylko mi pazurów nie wbij. - Delikatnie poruszył barkiem, gdy tylko poczuł napór malutkich palców. - Czujesz jak się tam wszystko rusza? Jak jest chore, to trzeba zrobić tak... - wskazał palcem na opatrunek Moe. - żeby się za bardzo nie ruszało, bo inaczej będzie gorzej i ręka koniec. Definitywnie. - Wstał z cichym stękiem i przeciągnął się. Zamieszał łyżką w garnku, by nic się nie przypaliło, zaczął nasypywać herbaty i kawy do kubków.
- To co z nim zrobisz? - Kiwnął na kociaka. - Nadasz mu imię czy wolisz nie przywiązywać się zbyt szybko? - Oparł się o blat i czekał na gwizd czajnika.


Lokum Gawaina PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Lokum Gawaina
Sro 9 Paź - 23:19
Przyglądał się uważnie Cośkowi, jak ten macał swoje uszy po czym niepewnie dał się pogłaskać. Moe był delikatny i po prostu ucieszył się, gdy mógł dotknąć miękkich uszków oraz pogłaskać nowego kolegę. Może było to dziwne, ale cóż....Lisek był trochę zwierzakowaty a widział wiele razy dzieci Dachowców, które uwielbiały taką pieszczotę. Nie wiedział czym jest Cosiek, ale to nie miało teraz przecież najmniejszego znaczenia.
Zamrugał zaskoczony, słysząc pytanie, po czym wzruszył ramionami, czego od razu pożałował. Jęknął głośno i złapał się za wybity bark, oddychając głęboko - nie wiem.,..taki się urodziłem - powiedział wprost. No bo co miał mówić? Nawet nie znał swoich rodziców, wiedział tylko, że jedno z nich musiało być Cieniem, a drugie chyyyba Baśniopisarzem, tak przynajmniej mówił mu tata.
Gdy pan Gawain wrócił, tylko przytaknął głową na jego słowa. Przyzwyczaił się już do tego jedzenia bez smaku i nie przeszkadzało mu to. Przynajmniej było sycące, a nie tylko zapychające jak niektóre smakołyki, które wciskają mu ludzie dla których pracuje.
Nie pytał też co jest w workach, bo domyślał się, że pewnie i tak się dowie - czy mogę też dostać trochę dla niego? - wskazał na kota - może....wtedy mnie bardziej polubi - chciał go pogłaskać ale ten znów na niego po prostu prychnął.
Grzecznie dał się rozebrać do końca, a następnie zamienić w częściową mumię. Wiedział, że nie ma co się spierać. Rudy Cień miał sporą wiedzę w tych tematach oraz nie ustępował prawie w ogóle. Trochę się krzywił przy "mumifikacji" ale dzielnie starał się to znosić.
Zszedł ze stołu, zostawiając Gato na nim. Był za duży by dał go rade podnieść nawet jakby miał dwie zdrowe ręce, a co dopiero jak nie mógł jedną w ogóle ruszać.
Przyglądał się zwierzakowi - chciałbym go zatrzymać...spróbować się zaopiekować...nie byłoby przynajmniej tak samotnie... - było widać, że dzieciak mówi szczerze. Zawsze był wesoły, chętny do pomocy, ale czy kiedykolwiek ktoś pomyślał w ogóle o tym jak się czuł gdy siedział sam na dachu jakiegoś budynku, albo na poddaszu, gdzie mógł spędzić noc czy dwie? Raczej nikt go o to nie pytał, co wcale nie poprawiało jego sytuacji. Nawet jak ktoś chciał, żeby u niego zamieszkał, to wydawało się, że nie przejmują się tym jednym dość ważnym dla większości dzieci aspektem - ale nie wiem jak mógłbym go nazwać - przyznał cicho, robiąc lekko naburmuszoną minę.

Oswajanie 7/40


Ostatnio zmieniony przez Moe dnia Pon 6 Sty - 11:16, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





Cosiek
Gif :
Lokum Gawaina 5PUjt0u
Godność :
Kogitsunemaru Foxkeer
Wiek :
Wygląda na 6 lat
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
110 cm/ 16 kg
Znaki szczególne :
Bursztynowe oczy z czarnymi twardówkami, rude lisie uszy i 3 takowe ogony
Pod ręką :
-
https://spectrofobia.forumpolish.com/t262-cosiek
CosiekPoskramiacz
Re: Lokum Gawaina
Sro 16 Paź - 22:08
Głaskanie było naprawdę przyjemne. Jak na razie była to chyba jego ulubiona interakcja z innymi istotami i jak zwykle skończyła się za szybko. Może to się po prostu nudziło stronie głaskającej niż głaskanej? A może to on za bardzo to lubił i inni nie wiedzieli jak długo kontynuować? Zanotował sobie w pamięci, żeby kiedyś to sprawdzić.
Chyba zadał nieodpowiednie pytanie, bo młody Cień zrobił sobie krzywdę. Grymas bólu na jego twarzy był wyraźny i dodatkowo potwierdzony jękiem. Mimo tego Cosiek nie żałował swojej ciekawości, choć odpowiedź nieco go zawiodła. Z drugiej strony nowy faktycznie mógł się taki urodzić albo po prostu nie wiedzieć, że ktoś mu zrobił krzywdę. Chłopiec postanowił na razie nie drążyć tematu. Jego rozmówca był chyba jeszcze w zbyt dużym szoku po niedawnych przeżyciach.
Z zaciekawieniem przyjrzał się workom przyniesionym z piwniczki. Zawartość wydawała się apetyczna, zwłaszcza tego z mięsem. Niestety Gawain chyba planował to wszystko ugotować, czego chłopiec nauczył się spodziewać, ale nadal nie pochwalał.
Wskazywanie kogoś nożem nie wyglądało na przyjazny gest, ale słowa mu zaprzeczały, więc Lisek wgapiał się to w jednego Cienia to drugiego. Jednak nie wydawała się groźna i nie doszło do żadnych rękoczynów i szybko się uspokoił.
Spokojnie obserwował dalszy przebieg leczenia. Przez chwilę zastanawiał się, czym jest tajemnicza chusta, szal lub temblak, ale doszedł do wniosku, że to to samo, co nowo nałożony miękki gips w taśmie.
Posłusznie dotknął barku Gawaina, naprawdę ostrożnie, żeby nic mu nie zrobić. Na początku niewiele poczuł, więc zamknął oczy i nacisnął nieco mocniej. Ruchy pod skórą przypominały mu nieco bardziej skomplikowany zawias, jak te w szafkach i drzwiach. Spróbował przypomnieć sobie, jak wyglądało to w szkielecie, który widział u Doktora. Ciekawe czy dwunożni wykorzystywali do produkcji swoich mechanizmów części innych istot.


Lokum Gawaina HLhZr41

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
Lokum Gawaina 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Re: Lokum Gawaina
Sob 19 Paź - 16:48
- Dostanie, ale mięso powinno się trochę namoczyć. - Na potwierdzenie swoich słów wygrzebał z worka kilka porządnych kawałków suszonej dziczyzny i wrzucił je do garnka, po czym zalał wodą by napęczniały. Nie zapomniał o Cośku i również wręczył mu całkiem spory plaster. Furor musiał jeszcze trochę poczekać. Dostanie swoje mięso z kaszą i warzywami, podobnie jak ich gość.
Odstawił garnek z lekkim trzaskiem.  - Jeśli tego nie zje  - klepnął metal  - będzie trzeba pójść do mleczarza, choć z tego co widzę, ma już całkiem niezły zestaw ząbków. - Uśmiechnął się mgliście.
Bez problemu dostrzegł skupienie i zainteresowanie na twarzy Kogitsunemaru. Malec badał jego bark wyraźnie niepewny swojej siły. Keer zrobił jeden z niewielu rachunków sumienia i postanowił, że będzie więcej się z nim bawił. Biegał, siłował się i przepychał. Może Mały Lis wiele przeżył, ale świat nie zwalniał. Każde dziecko poznawało go zdzierając skórę z kolan i dłoni, machając patykami, naśladując dorosłych. A Cosiek? Wierzył w swoje stado i był o wiele samodzielniejszy niż Moe, ale chyba trudno było mu się porównywać do innych dwunożnych.
Owinięty bandażami Moe wyglądał okrutnie smutno, gdy tak rozprawiał o samotności, stojąc pośrodku cichego pokoju. Gawain postanowił nieco zmienić temat.
- Wiesz, że to samica, nie? - Niedbale kiwnął na Gatto głową. - Będzie potrzebowała kobiecego imienia. - Prychnął rozbawiony i z niedowierzaniem pokręcił głową. Czy to w ogóle możliwe by ktoś, mieszkający do tej pory praktycznie na ulicy, nie wiedział, ile dziurek ma kobieta? Nigdy nie widział kurtyzan w zaułkach? Kobiety w połogu? Spółkujących psów? - Bo chyba coś wiesz o kobietach i mężczyznach? Skąd się... - Ugryzł się w język, by Cosiek nie zaczął go wypytywać o "Cosiek dokumenty" przy Moe. Z zakłopotaniem podrapał się po karku i wskazał na Cośka. - Za to Cosiek wie. Zna się na samicach, prawda? - Zmierzwił rdzawe włosy dziecka.


Lokum Gawaina PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Lokum Gawaina
Sob 19 Paź - 23:21
Przytaknął głową, że rozumie. Nie znał się w pełni na gotowaniu, ale wyglądało na to, że pan Gawain już miał wiedzę na tyle sporą, żeby wiedzieć, jak nakarmić tego kota.
- Do...dobrze...ja...nie znam się - przyznał smutno. Chciałby jak najlepiej się zaopiekować Gato, ale tak naprawdę nie miał o tym żadnej wiedzy.... - nie ma pan jakiś książek o kotach, albo nie wie czy byłaby taka w bibliotece? - zapytał, próbując się lekko zaśmiać, ale skrzywił się przy tym. Obity tors dawał mu się we znaki, ale grzecznie nie narzekał.
Widział jak Cosiek interesuje się barkiem rudego mężczyzny. Widać lubił się uczyć, ciekawe skąd w ogóle się wziął. Ale nie chciał o to pytać. Czuł, że są to prywatne sprawy, dlatego też wiedział, że nie są one jego sprawą. Nie powinny go interesować, ale jak na dzieciaka przystało był bardzo ciekawski.
Zamrugał zaskoczony, słysząc, że Gato jest samiczką. Podszedł do niej i spróbował pogłaskać, ale ta znów się najeżyła, całe szczęście nie używała już pazurów. Widać było, że nie pasuje jej bycie tutaj i chciałaby uciec, pewnie wrócić do swojej mamy, ale nie mogła. Dlatego pozostało jej czekać na okazję, oraz rozglądać się po nowym miejscu. W końcu było to tylko dziecko!
Zaśmiał się krótko, wyraźnie zakłopotany - nie...nie wiedziałem - przyznał. Nigdy nie interesował się takimi sprawami. A tym bardziej jak to wygląda u kotów...poza tym nie miał okazji tak się przyglądać Bestii, żeby dojść do tego jakiej jest płci....z resztą, po co by mu to wtedy było? Nie chciał go po prostu zostawiać samego ... raczej jej zostawiać samej, przy wielkim trupie jej matki. Znów zebrała mu się gula w gardle, ale jakoś udało mu się ją przełknąć, żeby nie nahaftować starszemu Cieniowi na podłogę...
Zarumienił się ledwo widocznie - ja...ja wiem...ale nie...nie zwróciłem na to uwagi - uciekł wzrokiem gdzieś w bok wyraźnie zawstydzony tym co się stało. Jakie on ma wymyślić jej imię? I to do tego wszystkie dziewczęce! Zagryzł lekko dolną wargę, zastanawiając się nad tym, ale nic nie przychodziło mu do głowy...Może jak coś zje, albo bardziej ją pozna to coś wymyśli.
Zaskoczyło go znów to, że Cosiek wie już coś o samicach. Zamrugał i przeskakiwał wzrokiem pomiędzy rudzielcami, nie za bardzo wiedząc co o tym myśleć czy jak ma na to w ogóle zareagować....

Oswajanie 8/40


Ostatnio zmieniony przez Moe dnia Pon 6 Sty - 11:16, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





Cosiek
Gif :
Lokum Gawaina 5PUjt0u
Godność :
Kogitsunemaru Foxkeer
Wiek :
Wygląda na 6 lat
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
110 cm/ 16 kg
Znaki szczególne :
Bursztynowe oczy z czarnymi twardówkami, rude lisie uszy i 3 takowe ogony
Pod ręką :
-
https://spectrofobia.forumpolish.com/t262-cosiek
CosiekPoskramiacz
Re: Lokum Gawaina
Czw 24 Paź - 9:07
Z radością przyjął kawał suszonego mięsa i od razu zabrał się za pałaszowanie. Może i całkiem surowe smakowało mu najbardziej, ale to było drugie w kolejności, a na pewno o niebo lepsze od gotowanych potraw.
Samica? Spojrzał na młodą kotkę. Może i samica, ale nie poznałby tego po zapachu, niewiele wiedział o kotach. Nie była ani dwunożna ani lisem, więc niemal natychmiast stracił zainteresowanie jej płcią.
- Tak, Cosiek wie. - Poweidział przeżuwając jedzenie.- Samica chcieć bezpieczna norka i dobry samiec, polowator. - Wytłumaczył młodemu Cieniowi. Ten wywód przypomniał mu czasy kiedy pomagał zając się młodszym rodzeństwem. Przyjrzał się mordce kociaka - Jeść mięso. Za duże na mleko. Chyba boli jak tak duże jeść mleko. - Tak, mama odganiała młode z zębami. - Jak dwunożni brać mleko? - Zapytał.Dostawał już napoje z mlekiem i bardzo je lubił, ale jakoś nigdy się jeszcze nie zastanawiał nad jego pochodzeniem. Jego nowy gatunek potrafił składować naprawdę niezwykłe rzeczy, ale jakoś nie potrafił się przekonać do wizji dziecka, które najpierw ssie, a potem wypluwa pokarm do naczynia. Chociaż, kto ich tam wie, dwunożni są trochę dziwni.
Przyglądał się małej trzymając mięso poza jej zasięgiem. Gdyby Gawain nie zaczął przygotowywać dla niej posiłku, to Cosiek pewnie podzieliłby się swoim. W końcu to szczeniak, nawet jeśli koci, a stado miało dość zapasów, żeby się nie martwić.
- Po co kot imię? Dwunożni imię bo dużo. Kot jeden. - Zastanowił się na głos. Dalej nie do końca rozumiał po co nadawać nazwy wszystkiemu co jest dookoła. Czasami rzeczywiście pomagały jeśli mówiło się o czymś niematerialnym albo nieobecnym, ale jeśli coś jest jedno i wszyscy to znają to po co?



Lokum Gawaina HLhZr41

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
Lokum Gawaina 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Re: Lokum Gawaina
Nie 27 Paź - 16:13
Zaśmiał się krótko na tłumaczenia Cośka. - Zapomniałem dodać, że zna się na tych czworonożnych - rzucił do Moe, który robił wielkie oczy na rzeczy wygadywane przez Małego Lisa. - Mleko biorą od krowy. To zwierzę je trawę, robi muuu... i mleko właśnie. Potem dwunożni mogą wydoić krowę, zabierają mleko i można je pić. - Starał się nakreślić cały proces możliwie prosto.  - Jak nie widziałeś krowy, to możemy potem iść jedną zobaczyć. - Wzruszył ramionami. Dzieciak póki co więcej wiedział o piwie i smokach z pudełka.
- O kotach? - powtórzył za nim i spojrzał w kierunku przeszklonego regału. - Nie kojarzę, żebym jakąś miał, za to w bibliotece z pewnością coś się znajdzie. Ewentualnie w Klinice również mogą jakąś mieć. W końcu Dachowcom niedaleko do tych stworzeń. - Ruszył się, by wyłączyć gaz i nałożyć jedzenia na talerze i do misek. Gatto dostała swoją porcję mięsa, Furor musiał odrobinę poczekać - inaczej poparzyłby sobie pysk - Cosiek póki co ciamkał zdrewniałą dziczyznę i nie lubił ciepłego jedzenia, więc tak naprawdę teraz będzie jadł tylko Moe i jego nowa podopieczna. Furora wywalił do pracowni, by cała trójka mogła zjeść w spokoju.
- A jakbyś nie miał imienia, to skąd byś wiedział, że mówię do ciebie? To tylko dźwięk, słów jest dużo i zwierzęta nie wiedziałyby kiedy mówimy tak po prostu, a kiedy chcemy im coś pokazać, dać jeść czy gdzieś iść. Inaczej trudno zwrócić ich uwagę. - odpowiedział, gdy usiedli już przy stole i podszedł do barku, by włączyć muzykę. Już sięgał ku korbie, gdy spostrzegł papier wsunięty pod gramofon. Gdy palcem wysunął go spod maszyny, okazał się być zapieczętowaną kopertą...
Nie kojarzył odbioru takiej korespondencji. Lisia kita na pieczęci... to było coś nowego. Tylko skąd się tu wzięło?
- Zaraz wracam. Jedzcie - wychrypiał i jakby nigdy nic poszedł do pracowni. Odgonił od siebie skaczącego i ujadającego Furora, któremu rzucił miskę na podłogę. Bestia zajęła się jedzeniem, a Cień mógł w spokoju zasiąść za biurkiem i wyciągnąć zestaw do otwierania listów. Nałożył maseczkę na twarz oraz włożył rękawice. Spojrzał na kopertę pod światło, ale niczego nie ujawniło, więc ułożył list na podkładce. Ujął w dłonie narzędzia i delikatnymi ruchami oddzielił pieczęć od papieru. Gdy ostrożnie odchylił papier, jego oczom ukazała się następująca treść:

Kod:
Ambicja, tak zwodnicza, wiedzie ku morzu, w stronę księżyca. Kroczyć musisz tą drogą by poznać cierpienie skryte za kaszmirową zasłoną. Lament wieki trwający musi zostać zakończony.
Możesz stanąć na czele, bądź ukryć się w dziurze czekając na lepsze dni. Lepsze jutro jednak nie nadejdzie samo.

Keer padł na oparcie krzesła i odetchnął z wyraźną ulgą. Dał sobie chwilę, po czym pochylił się nad tekstem raz jeszcze. Niezwykle enigmatyczny, jednak wzmianki o lepszym jutrze, ukrytym cierpieniu i wielkich ambicjach wskazywały na jakiegoś typu rewolucjonistów. Za morzem... lub na morzu. Piraci albo jakiś inny odłam? Albo głupi żart Yako, który wiedział, że Keer lubi sobie czasem czegoś posłuchać... aczkolwiek szczerze w to wątpił. Tak czy inaczej, Cień schował kopertę do jednej z licznych szufladek biurka, sprzątnął zestaw oraz pozbył się maski i rękawic.

Wrócił do pokoju i zamknął za sobą drzwi. - Wybaczcie. Przez nasze niespodziewane spotkanie zupełnie zapomniałem o swoich sprawach. - Uśmiechnął się uprzejmie i puścił jedną z płyt Somali Yacht Club.


Lokum Gawaina PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





Yako
Gif :
Lokum Gawaina 5PUjt0u
Godność :
Lusian/Luci Foxsoul
Wiek :
Wizualnie 25
Rasa :
Lisi demon
Wzrost / Waga :
190/85 //
Znaki szczególne :
Kuleje, Blizna na lewym oku
Pod ręką :
Laska
Broń :
Naginata
Zawód :
W Świecie Ludzi - Aktor/Aktorka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t230-kp-yako https://spectrofobia.forumpolish.com/t1126-yako
YakoNieaktywny
Re: Lokum Gawaina
Wto 29 Paź - 21:06
Była dość zdenerwowana, po spotkaniu z Frankiem. Wróciła do Norki i zmieniła formę, umyła się dokładnie ale uznała, że chyba odwiedzi chociaż na moment swojego ukochanego. Zdawało się, ze był u siebie, więc tam też się udała, zabierając ze sobą Schnee. Niech też się pobawi ze swoimi towarzyszami.
Wybrała się do Zaułków pieszo. Była to dość długa droga, ale uznała, że tak będzie najlepiej. Nauczyła się chodzić w tej postaci i prawie niezauważalnie kuleć, więc nie było tak źle. Choć gdy dotarła noga trochę już zaczynała protestować.
Gdy dotarła, poczuła, że ktoś jeszcze znajduje się w mieszkaniu. I to dodatkowo ktoś obcy. Przywitała się z Furorem, który ujadał wesoło, a dodatkowo był zamknięty. To było dość ciekawe. Musiał naprawdę mieć gości. Ale był tam też Cosiek. No cóż...to już nie była jej sprawa. Jego mieszkanie.
Przysiadła na podłodze, by móc wyczochrać oba lisy, które tak domagały się pieszczot. Gawain będzie musiał poczekać, w szczególności, że Demonica zrobiła się strasznie senna.
Usiadła na krześle i położyła głowę na stole. Zamykając oczy, pogrążyła się w Krainie Snów.

[Senne Więzienie]

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
Lokum Gawaina 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Re: Lokum Gawaina
Pią 1 Lis - 22:01
Ledwo rozbrzmiała muzyka zagłuszyła wejście Yako, lecz nie piskliwe, lisie ujadanie. Keer przyłożył palec do ust, nakazując Moe i Cośkowi ciszę.
Wizyta Demona nie była niczym zaskakującym. Od dłuższej chwili czuł jak dzielący ich dystans stale się zmniejsza. Nie był jednak gotowy na nagłe napięcie całego ciała, gdy Żywiciel niespodziewanie zasnął. Działo się coś niedobrego.
- Jednak... dajcie mi jeszcze chwilę - rzucił do chłopców i natychmiast wrócił do pracowni. Szybko zauważył śpiącą w krześle Yako. Co się, do cholery, działo? Jeszcze wpakują mu się tutaj nieproszone Cienie! Czemu zasnęła tak nagle bez słowa?
- Luci? - zapytał, gdy stał już przy niej. Delikatnie potrząsnął jej ramieniem, a lisy siedziały na tyłkach zaraz za nim i zaciekawione sytuacją przekrzywiały łby. - Luci, obudź się... - powtórzył jej imię z rosnącym niepokojem. - Luci! - podjął ostatnią próbę. Niestety i ta zakończyła się fiaskiem. - Kurwa mać - przeklął krótko, zerkając na drzwi do dalszej części mieszkania, po czym pobiegł w ich kierunku. Otworzył je jedynie po to, by wystawić przez nie głowę.
- Cosiek, muszę na moment zniknąć. Pod moją nieobecność rządzisz tutaj ty. Ty alfa całe stado. - Wskazał na Małego Lisa palcem, po czym zafiksował swoje spojrzenie na drugim chłopcu. - Moe, siedź tutaj lub idź, ale nie podążaj za mną. Ten sen jest mój - wycedził i tym razem palec skierował w agresywnym geście na siebie. Bez udzielania wyjaśnień wrócił do jedynej liczącej się dla niego istoty i wkroczył do Krainy Snów.

[Senne więzienie]


Lokum Gawaina PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach