Dyniowy park i targowisko

avatar
Gif :
Dyniowy park i targowisko - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Boone
Wiek :
26
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
181 cm/ 76 kg
Znaki szczególne :
Ślad po oparzeniu na całej lewej stronie twarzy
Pod ręką :
Plecak, troszkę pieniędzy i oczywiście niedziałający telefon
Broń :
Krótki miecz lub pistolet jako skrzydła
Zawód :
doręczyciel przesyłek
https://spectrofobia.forumpolish.com/t263-frank-boone https://spectrofobia.forumpolish.com/t1084-frank
FrankŻelazna Melodia
Żelazna Melodia
Wkrótce przekroczyli próg karczmy, by wyjść na chłodne, wieczorne powietrze. Opętaniec odetchnął trochę głębiej, by przegnać senność i zmęczenie, których nabawił się w ciepłym zgiełku zajazdu za nim. Spojrzał na rudowłosą z ciekawością, czekając aż ta wskaże im dokładną drogę, gdzie właściwie się chcą udać. Albo powie mu, a Frank postara się wykorzystać swoje szare komórki, by wykombinować, czy kiedyś już tam czasem nie trafił. Znał się na Mieście Lalek, to jednak było mu dosyć obce, jako że interesy robił głównie w tym pierwszym.
- Szczerze mówiąc to przyjemniej chyba będzie spędzić wieczór w towarzystwie płci pięknej, zamiast tej śmierdzącej bandy.
Rzucił po dłuższej chwili, by uspokoić nieco kobietę w tej kwestii. Nie chciał, by wyglądało to znów jak przysługa, dla niego również spacer wydawał się bardziej sensowną opcją i zdecydowanie bardziej wolał jej towarzystwo, niż pijaków z Pestki. Ruszyli więc ulicą w kierunku wskazanym wcześniej przez nią. Po dłuższym marszu Frank w końcu zainteresował się, po co właściwie zmierzają i gdzie udadzą się, gdy już załatwią wszystko, co trzeba.
- Co właściwie znajduje się na liście zakupowej? I czy zamierzasz, by był to ostatni przystanek tego wieczoru?
Spytał ją z zainteresowaniem. Nie dlatego, że fascynowały go przedmioty magiczne, a bardziej dlatego, że zastanawiało go, co mogła chcieć taka kobieta, jak ona.

Powrót do góry Go down





Iskra
Gif :
Dyniowy park i targowisko - Page 3 DsVkl5j
Godność :
Eva M. Markovski // Iskra (Étincelle) Rosenthal
Wiek :
wizualnie 20+, mentalnie z 55 i ciut.
Rasa :
Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
Wzrost / Waga :
1,65 m // 54 kg
Znaki szczególne :
piegowata skóra, ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy (u Ludzi nosi przyciemniające soczewki); roślinny tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym przedramieniu i brzuchu
Pod ręką :
Frank i Ivor: kopertówka z Bezdenną Sakwą w środku || Wrona: czarna nerka ze szmacianką-zabawką przewieszona w poprzek piersi || Wrona: nerka zawieszona w poprzek piersi, termos z kawą || Sea: Duża, czarna torebka na ramię z przywieszką-szmacianką, część magicznych przedmiotów wśród biżuterii
Broń :
Walter P99 dawno temu zabrany Moriemu - gdzieś na dnie torby
Zawód :
projektant magicznych przedmiotów codziennego użytku || Bogu ducha winna dziennikarka
Kontrahent :
(nie)chciany asystent Saul Fyortersole?
Stan zdrowia :
fizyczny nienaruszony, ogólnie hemofobia || EVENT: trauma po widoku wybuchającego ciała Artemis i/oraz budzący się lęk przed krwią + częściowa niepoczytalność i fantomowe bóle (Koszmar)
https://spectrofobia.forumpolish.com/t264-iskra https://spectrofobia.forumpolish.com/t265-czy-ze-zmrozonego-serca https://spectrofobia.forumpolish.com/t266-kontakt-iskra-rosenthal-eva-markovski https://spectrofobia.forumpolish.com/t1088-iskra
IskraWybryk Natury
— Najbardziej dziwne? — odpowiedziała wtedy po chwili, jakby dopiero rozmyślając na dany temat i równocześnie zbierając ze stolika obok – jej stolika – wszystkie torby z zakupami. (Zadziwiające, że w krainie po brzegi wypełnionej magią nie wymyślono jeszcze samolewitujących pudełek.) Jednak podjęła tenże dopiero po wyjściu (prawdopodobnie nie chcąc obgadywać jakiegoś Stracha z odwróconą głową, będąc w zasięgu jego słuchu).
— Być może — rzekła, zaciągając się wieczornym powietrzem, rozświetlonym powoli zapalanymi latarniami — ale z pewnością nie najgorsze. Oszalałe lub pałające żądzą zemsty Cyrkowce – oto kogo nie chce pan spotkać na swojej drodze, Frank — stwierdziła z emfazą, dźgając w jego kierunku długim palcem i układając w zgięciach łokci sznureczki toreb. Wianek niebezpiecznie zsunął jej się na jedno ucho. Stała jednak stabilnie, w końcu nawet jeśli magiczne, wciąż było to wyłącznie jedno piwo krążące po całkiem zaprawionym ostatnio ciele.
— Często kręci się pan po podejrzanych zaułkach — podjęła ciekawszy, bo dotyczący bezpośrednio Opętańca temat, ruszając uliczką w kierunku centrum, gdzie rozsiadło się – a jakże, magiczne! – targowisko — a za szefa ma Stracha. Chcę dopytywać czym się monsieur zajmuje? I chcę wiedzieć czy to jest legalne? — Z uporem godnym lepszej sprawy tytułowała Franka per „pan”. Spojrzała na niego przeciągle, odwracając głowę. — Może monsieur się orientuje: jak rozróżnia się tu legalne i nielegalne interesy?
Z tym pytaniem przystanęła, spojrzała kontrolnie na kołyszący się nad nimi szyld i upewniona co do kierunku, skręciła w boczną alejkę. Po chwili rozciągał się już przed nimi targ, a za targiem mieściła się kamienica, do której zmierzała Iskra.


[zt]

Powrót do góry Go down





Azusa
Gif :
Dyniowy park i targowisko - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Azusa Weles
Wiek :
17 - wizualnie i mentalnie
Rasa :
Upiorna Arystokracja
Wzrost / Waga :
172 | 58
Znaki szczególne :
Znamię na karku, trzy kolczyki na lewym uchu
Pod ręką :
Kołczan [30 strzał], Mieszek [17 miedziaków]
Broń :
Nóż myśliwski i łuk kompozytowy
Zawód :
Aktualnie brak
https://spectrofobia.forumpolish.com/t586-azusa#5043 https://spectrofobia.forumpolish.com/t639-azusa#6249 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1070-azusa
AzusaDemoniczny Zawadiaka
Zapewne wiele osób uważałoby pojawienie się w Dyniowym Miasteczku, akurat w okresie zbrojnych starć pomiędzy dwiema frakcjami, za skrajnie nierozważne. Młódka jednak nie przejmowała się ową bitwą, dopóki ta nie rozprzestrzeni się na obszary jej bytności. Jak się tu dostała i to w tak burzliwym okresie? Skorzystała z jednej ze swych mocy. Chciała spokoju, a odizolowany obszar wydawał jej się idealnym miejscem do wypoczynku. Przynajmniej w teorii. W praktyce - nie wszyscy byli zachwyceni tym, co działo się obecnie w Mieście Lalek W końcu to nie tak, że problem dotyczył tylko i wyłącznie dostania się do owego miasteczka. Działało to w obie strony. Niezadowolenie z takiego stanu rzeczy wpływało nieco na zachowaniu ludności, choć szczęście w nieszczęściu - jeszcze nie przesadnie. I być może to właśnie ta atmosfera przyczyniła się poniekąd do sceny, którą ujrzały jej oczy.
Nietrudno było zauważyć niskiego, krępego mężczyznę, który wypada na bruk z pobliskiej, przeznaczonej dla przejezdnych, stajni. Jego buraczana twarzyczka zdradzała mieszaninę wstydu i złości. Ten widok wyraźnie zaciekawił młódkę, zwłaszcza, iż z ust zirytowanego jegomościa padła naprawdę spora wiązanka, skierowana w stronę znajdującego się w środku stworzenia. Czyżby jego ukochany wierzchowiec stwierdził, że dostaje za mało owca i odmówił pracy? Niezależnie od powodów, nie mogła przejść ku temu obojętnie. Nawet, gdyby oberwała słownie od tajemniczego jegomościa, za samo "szczerzenie się". Takie komedie nie zdarzały się zbyt często, grzechem zatem byłoby przejść obok tego przedstawienia obojętnie.

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Dyniowy park i targowisko - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Aeron miał do załatwienia swoje sprawy, a Rim dowiedziała się coś nie coś o Dyniowym Miasteczku. Była ciekawa co to za miejsce. Słyszała, że robi się tam nie ciekawe rzeczy, że można tam znaleźć niewolników i tak dalej ale nie chciała jakoś długo czekać na swojego ukochanego. Chciała się tam wybrać. Tylko nie miała pomysłu jak mogłaby o tym wspomnieć Alenowi...w końcu to on był głową zamku pod nieobecność Księcia. Ona jeszcze nie miała do tego praw i szczerze? Jak do ślubu może i się jej jeszcze spieszyło i ucieszyła by się z niego tak, do tych obowiązków już nie do końca. I to nie tak, że była leniwa. Po prostu nie do końca wierzyła, że sobie z tym wszystkim poradzi. W końcu jej życie wyglądało zupełnie inaczej niż Księcia...widać było z daleka, że pochodzą z dwóch różnych światów.
Ostatecznie postanowiła zataić cel swojej wycieczki, mając nadzieję, że nie bedzie tak źle. Potem może coś wymyśli by się wytłumaczyć, w końcu....Aniołek mógł zbłądzić przy teleporcie czyż nie? Nie lubiła i nie umiała kłamać, ale może tego nie zauważą....
Poszła więc porozmawiać z Aldenem. Wyjaśniła, że chciałaby troskę pieniędzy, żeby móc porobić zakupy w sklepach gdzie Aeron nie ma otwartych rachunków, ale nie chciała robić wielkich zakupów. Alden w końcu się zgodził ale zapisał wszystko. Tłumacząc, że to nie tak, że jej nie ufa, ale chce mieć wszystko ogarnięte, żeby mieć kontrolę nad funduszami. Rim to jednak nie przeszkadzało. W końcu jak rozliczają rachunki w różnych miejscach to też mają wgląd w to ile się wydawało. No i nie była tutaj panią na włościach więc tym bardziej było to dla niej zrozumiałe.
Podziękowała, wysłuchała jeszcze uwag, żeby uważała, żeby ktoś jej tego nie ukradł po czym poszła przygotować się do wycieczki. Wcześniej oczywiście informując, że mają przygotować Farishtę. Niestety służbie trochę to zajmuje, jeszcze nie od końca się ze sobą oswoili a Anioł, nie zawsze miał humor na to by grzecznie stać i się dać osiodłać.
Rim ubrała się sprawnie, poprosiła jeszcze Biankę by związała jej włosy w luźny warkocz. Gdy weszła już gotowa do stajni, zamrugała zaskoczona. Farishta miał na sobie nowe oprzyrządowanie. Ładne, zdobione siodło, z błyszczącej skóry, błyszczące strzemiona, haftowany czaprak, zdaje się, że z herbem Księcia. Wszystkie skórzane elementy miały ładne tłoczenia. Rim uśmiechnęła się, tym bardziej widząc warkocze na grzywie i ogonie swojego ogiera. Bianka musiała się do niego wcześnie dorwać. Ale wyglądał bardzo reprezentacyjnie. Do siodła doczepiono też kilka juk, żeby mogła w razie czego spakować swoje zakupy. Były one specjalnie zabezpieczone, by nikt niepożądany do nich nie zaglądał.
Przywitała się z ukochanym wierzchowcem, dając mu słodkie jabłko i dosiadła go. Potańczył chwilę z miejscu, jak to miał w zwyczaju po czym gdy się uspokoił, dziewczyna zamieniła Czarodziejską w ciepły płaszczyk z futerkiem i zarzuciła go na ramiona. Przez zimową krainę nie będą podróżować za długo, jednak i tak wolała się zabezpieczyć. Pożegnała się ze służbą i ruszyła przed siebie. Wzięła ze sobą również Rishę, niech się trochę porusza po ciepłym powietrzu.

Na miejscu trochę zajęło jej znalezienie stajni. Trochę zaczynała żałować, ze nie wzięła ze sobą kogoś, jednak teraz było za późno. Dadzą sobie radę. Zostawiła Farishę i zapłaciła część opłaty, żeby mógł spokojnie tam stać, dostać jedzenie i wodę. I wyruszyła na zwiedzanie okolicy. Początkowo chciała się tylko rozejrzeć czy coś w ogóle znajdzie.
Jednak zanim na dobre wyszła, bo musiała wyjść na moment by porozmawiać z właścicielem i chciała jeszcze wrócić by dopilnować, że wszystko będzie na swoim miejscu, zaczął zaczepiać ją jakiś....tłusty facet. Chciał bardzo kupić jej konia. Dziewczyna kłóciła się z nim, że nie jest na sprzedaż. Myślałam, że w końcu dał jej spokój bo sobie poszedł, ale okazało się, że jak tylko wyszła i oddaliła się trochę, wrócił i postanowił wziąć sobie konia. Nie, żeby go nie pilnowali, jednak okazał się jakąś szychą i nie za bardzo wiedzieli co zrobić, bo ich szef też na chwilę musiał odejść, a gość wrócił ze swoimi gorylami.
Rim krążyła już jakiś czas, gdy nagle Risha zwróciła na coś uwagę i zaczęła ją ciągnąć do stajni. Upiorna z daleka widziała, jak ktoś wylatuje ze stajni, od razu wiedziała co się stało. Zmieniła się w Antylopę i pognała szybko w tamtą stronę, a za nią jej Rajski Ptak.
Zmieniła się dopiero na miejscu - powiedziałam, że Farishta nie jest na sprzedaż! A to, że widział go pan kilka razy już na jakiś aukcjach czy też innych giełdach nie ma znaczenia. Należy do mnie i nie mam zamiaru go się pozbywać! - powiedziała zdenerwowana. Starała się być pewna siebie ale wewnątrz cała drżała. Risha wpadła do środka i postawiła mocno swój ogon, warcząc, rozkładając skrzydła, starając się odstraszyć goryli. Farishta jednak użył swojej mocy ponownie i ogłuszył przeciwników, rżąc zdenerwowany.
Działo się, więc więcej ludzi ich otaczało - proszę odejść! - podniosła jeszcze głos, prostując się, niech już wróci właściciel stajni....miała nadzieje, że autorytet Aerona tutaj działa....choć nie chciała tego wykorzystywać...była zmuszona. Ale też czy ktoś jej pomoże zanim on wróci?

Powrót do góry Go down





Azusa
Gif :
Dyniowy park i targowisko - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Azusa Weles
Wiek :
17 - wizualnie i mentalnie
Rasa :
Upiorna Arystokracja
Wzrost / Waga :
172 | 58
Znaki szczególne :
Znamię na karku, trzy kolczyki na lewym uchu
Pod ręką :
Kołczan [30 strzał], Mieszek [17 miedziaków]
Broń :
Nóż myśliwski i łuk kompozytowy
Zawód :
Aktualnie brak
https://spectrofobia.forumpolish.com/t586-azusa#5043 https://spectrofobia.forumpolish.com/t639-azusa#6249 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1070-azusa
AzusaDemoniczny Zawadiaka
Działo się i to sporo. Choć sytuacja z wylatującym ze stajni mężczyzną wydawała się intrygująca już na samym początku, to dopiero teraz nabrała trochę większej pikanterii. Nie dziwota, że wokół całej tej sytuacji, zaczęli pojawiać się gapie. Lustrzan ciągnęło do dramatów wszelakich, czy to ze zwykłej, wrodzonej ciekawości, czy chęci urozmaicenia sobie dnia codziennego. Ją pod stajnię przywiodły oba te czynniki. Kłótnie o wierzchowca nie zdarzały się często. A przynajmniej nie taka, w której mężczyzna wylatuje ze stajni. Czyżby potencjalny złodziej? Biorąc pod uwagę fakt, że przybył z obstawą po nieswoją własność... bliżej mu było do bandyty, niż zwykłego złodziejaszka. A biorąc pod uwagę to, jak się nastroszył i jak długą wiązankę stworzył na temat tego, że nadawałby się lepiej na właściciela owego rumaka, bo przy nieznajomej ten się jedynie marnuje, Azusa nie miała wątpliwości, kogo dokładnie miała przed sobą. Arogancki, zapatrzony w siebie, bogaty buc. Uosobienie cech, za którymi szczerze nie przepadała.
- Weź go nie płosz! Nie często można spotkać pomidorka na nóżkach - rzuciła, nawiązując do jego wyglądu.
Niski, okrągły i czerwony na paszczy z nieukrywanej już złości, bez trudu mógł wywołać owe skojarzenie. Zwłaszcza teraz, gdy ta czerwień nabrała jeszcze wyrazistszej barwy przez dotyczący jego (nie)skromnej osoby, komentarz.
Oczywiście, chcąc ratować godność, kupiec uraczył całą swą uwagą właśnie młodą Upiorną, jasno i dobitnie starając się wpoić jej choć odrobinę zasad dobrego wychowania, strasząc przy okazji, kim on jest, czego nie dokonał i dlaczegóż to powinna zważać na słowa. A ona? Zachowywała spokój, nie specjalnie go słuchając, bo mężczyzna miał wyraźny problem z samouwielbieniem.
- Pierwsze słyszę - odparła, kiedy to w końcu skończył się przedstawiać i zapewniać, jak bardzo ważną osobistością jest.
I nawet jeśli w jej główce nazwisko krzykacza brzmiało znajomo, nie zamierzała dać tego po sobie poznać, wymierzając kolejny atak prosto w jego ego, swą lekceważącą postawą. Podważała jego autorytet, ale przecież nie był pierwszy. Nie bała się zakpić z delegacji, która przybyła tu z samych Wysp Księżycowych. Dlaczego miałaby zrobić wyjątek dla jakiegoś kupca?
- To warzywko to jakaś Senna Zjawa, która jeszcze nie ogarnia, że nie jest u siebie czy jak? - zapytała drugą Upiorną, całkowicie zbywając kupca.
Ten ponownie stracił cierpliwość i skoro nie miał oporów przed wysłaniem swoich goryli na właścicielkę wierzchowca, nie widział też problemu w postraszeniu małolaty. A tak Azusa nie zamierzała się bawić.
- Laska, odsuń się od wejścia do stajni i to migiem.
Nie był to rozkaz, a ostrzeżenie. Gdy ochroniarze kupca zmierzali w jej stronę, małolata przeniosła się bliżej wejścia, a następnie za pomocą swojej mocy, wygarnęła ze stajni siano wraz z końskimi łajnem. Silny i zdecydowanie śmierdzący podmuch wiatru uderzył w problematycznego mężczyznę oraz jego świtę, przewracając ich i obrzucając odchodami. Większość tej nieprzyjemnej niespodzianki, starała się nakierować wprost na nieznośnego kupca.
- Bądź sobie i nawet prawą ręką samego Arcyksięcia. Na mój szacunek nie masz co liczyć - podsumowała całe to zajście, gdy główni prowokatorzy leżeli w gnoju.
Irytujące typki.

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Dyniowy park i targowisko - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Rim spojrzała na dziewczynę, która stała nieopodal. Nieśmiałe salwy śmiechu wskazywały, że mężczyzna był tutaj jakąś grubą rybą. Antylopie to się coraz mniej podobało. Do tego tym razem nie przyszedł sam. Bała się i to bardzo, całe szczęście Risha i Farishta na pewno ją obronią w razie czego, jednak czy gapie się za nią w razie czego wstawią? No i nie chciała rzucać tekstem, że nie wiedzą do kogo mówią! Tym bardziej, że nawet nie miała przy sobie pierścionka...teraz żałowała, że go oddała.
Upiornej też nic nie mówiło to co on tam wymieniał. Ani jego nazwisko ani nic. Aż tak daleko z nauka jeszcze nie poszła, żeby znać nazwiska wszystkich wyżej postawionych osób. Tym bardziej, jeśli nie mieli znaczenia w innych miastach. Kto wie może zapyta o niego Aerona, ale...to jak będzie miał dobry humor.
Nagle mężczyzna zaczął jej grozić i złapał ją boleśnie za ramię. Rim skrzywiła się - puszczaj! - powiedziała lekko drżącym głosem. Nikt nie odważył się nic powiedzieć. Szarpnęła się, ale mężczyzna złapał ją jeszcze mocniej. Coś czuła, że zostanie ślad.
Nagle usłyszała dziwne warczenie ze strony swojej Bestii - zakryj uszy, szybko - rzuciła w stronę czerwonowłosej dziewczyny i sama zacisnęła oczy i dopiero gdy mężczyzna poluzował uścisk, zakryła swoje. Na szczęście Risha zaśpiewała tylko krótki fragment swojej piosenki, dlatego nikt nie miał jakiś wielkich problemów ze słuchem i Arystokratka mogła szybko usunąć się, nim na napastników spadło końskie łajno.
Zachichotała ale w tym momencie jeden z wywróconych wczesniej goryli, chwycił ją od tyłu i przyłożył jej nóż do gardła. Stanęła jak wryta, czując jak ostrze lekko nacina jej skórę. Nie wiedziała co ma zrobić. Ludzie nagle się rozpierzchli i została tylko pyskata dziewczyna.
Jednak w końcu jeden z napastników zobaczył coś, co powinien zauważyć dawno - t..tate? - rzucił do pomidorka - ona...ona jest chyba od tego...Vele.... czy jak mu.... - jąkał się i nie do końca wiedział co powiedzieć. Pomidorek spojrzał na niego wkurwiony i stało się coś niesłychanego. Zrobił się purpurowy, zielony, żółty aż w końcu biały jak świeżo malowana ściana - Vaele - powiedziała i zaraz zaczął stawiać pozostałych chłopów na nogi i zwiewać.
A zaraz potem właściciel stajni w końcu przybiegł i zaczął przepraszać białowłosą, oferując jej chusteczkę oraz starając się ją jakoś udobruchać. W końcu Książęta nie tak często przyjeżdżają, a skoro miała przy sobie herb jednego...na pewno nie była jakąś złodziejką, która po prostu zwinęła konia. Tym bardziej patrząc na jego zachowanie.
Podziękowała i przyjęła chusteczkę - proszę, aby nie było powtórki...chyba, że mam szukać innego miejsca - rzuciła i dostała tylko zapewnienia, że wszystko będzie jak należy. Nawet od razu jego ludzie obskoczyli jednorożca i zaczęli kłaść mu do boksu najlepsze ścielenie oraz świeże siano i ziarno. Do tego marchew i jabłka. Farishta wyglądał na ukontentowanego, a Rim sprawdziła szybko czy ma sakiewkę przy sobie i podeszłą do dziewczyny - hej...przepraszam, za to widowisko - powiedziała niepewnie - i ...dziękuję - uśmiechnęła się trochę blado. Widać było, że raczej nie jest jakąś zadufaną, pewną siebie pannicą, a raczej...wystraszoną dziewczyną....

Powrót do góry Go down





Azusa
Gif :
Dyniowy park i targowisko - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Azusa Weles
Wiek :
17 - wizualnie i mentalnie
Rasa :
Upiorna Arystokracja
Wzrost / Waga :
172 | 58
Znaki szczególne :
Znamię na karku, trzy kolczyki na lewym uchu
Pod ręką :
Kołczan [30 strzał], Mieszek [17 miedziaków]
Broń :
Nóż myśliwski i łuk kompozytowy
Zawód :
Aktualnie brak
https://spectrofobia.forumpolish.com/t586-azusa#5043 https://spectrofobia.forumpolish.com/t639-azusa#6249 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1070-azusa
AzusaDemoniczny Zawadiaka
Azusa była za to bardzo zadowolona z efektu. Niepewny śmiech świadczył o tym, że ludność zaczęła powoli przełamywać swój strach, względem tego nieprzyjemnego kupca. Kto wie, może któregoś dnia zdobędą wystarczająco dużo odwagi, aby się przeciwstawić jego kaprysom. Jakby nie patrzeć, mieli przewagę liczebną, no i każdy z nich, bez wątpienia mógł poszczycić się jakimś użytecznym darem. Niektórzy po prostu o tym zapominali, choć czy zwykłym mieszkańcom można było się dziwić?
Mężczyzna już po krótkiej chwili zdołał udowodnić, że jest istotą nieobliczalną. Ponownie skupił się na nieznajomej, tym razem zmieniając strategię. Skończyło się wywyższanie i operowanie tytułami. Zamiast tego, zaserwował im pokaz czystego barbarzyństwa. Nie różnił się niczym od bandytów, czatujących na nieświadomych niczego podróżnych.
Azusa nie była typem wojownika stającego w obronie uciśnionych, lecz rozkapryszony kupiec wykazywał szereg znienawidzonych przez nią cech, co więcej - skoro już się w to wmieszała, zamierzała brnąć w ten cyrk dalej. Czy żałowała? Zdecydowanie nie. Ktoś musi jakoś uprzykrzyć życie temu dupkowi. Już miała się odezwać, lecz nim zdążyła powiedzieć choć słowo, otrzymała ostrzeżenie od atakowanej dziewczyny. Mimo tego, że nie wiedziała, co ta planuje, postanowiła posłusznie wykonać jej prośbę. I nie tylko ona, bo część gapiów również zakryła swoje uszy.
Przybyła do Dyniowego Miasteczka w poszukiwaniu spokoju. Chciała się wyciszyć i nieco odpocząć od nadmiaru wrażeń w jej codziennym życiu. I jak to się skończyło? Wmieszała się w jakąś awanturę, podpadając przy tym jakby mogło się zdawać, dość wpływowemu jegomościowi. Czy żałowała podjętych przez siebie decyzji? Ani trochę! Możliwość utarcia nosa komuś z wyższych sfer stanowiła nagrodę samą w sobie.
Słysząc chichot drugiej Upiornej, puściła do niej oczko, lecz to właśnie w tym momencie, całe to zamieszanie, przybrało naprawdę fatalnego obrotu sprawy. Przywykła już do gróźb i szarpaniny, jednak nie spodziewała się, że ktoś spróbuje wziąć pod nóż osobę, której grożono przy naocznych świadkach.
Azusa dobyła łuku i już miała sięgnąć po pierwszą strzałę, aby wymierzyć w upierdliwe warzywko, gdy "geniusz zbrodni" przemówił, zwracając szczególną uwagę na herb rodowy nieznajomej. Pomidorek zaczął zmieniać barwy częściej, niż prostytutka kochanków. I nawet jeśli postanowił się już ulotnić, zapewne nie pozostanie bezkarny.
- Jakim cudem to się rozmnożyło... - mruknęła, gdy było już po wszystkim.
Oczywiście, właściciel stajni przybył dopiero, gdy kupiec odpuścił... albo raczej gdy wyszło na jaw, jakie powiązania ma ofiara całego incydentu. Azusa aż prychnęła z pogardą, obserwując uważnie działania nie tylko mężczyzny, ale i jego pracowników.
- Co z pozostałymi końmi? - zapytała właściciela, gdy zaczęto skakać tylko i wyłącznie wokół tego "książęcego" rumaka. - Czy przypadkiem ich właściciele nie zapłacili takiej samej stawki? Dlaczego część wierzchowców, mimo równej ceny wynajmu, jest traktowana gorzej od innych?
Nie przepadała za przywilejami szlachty. Nie lubiła ludzi, którzy robili wszystko, by na siłę się im przypodobać, a tutaj miała wręcz kumulację tego wszystkiego. Przyczyniło się to w pewnym stopniu na spojrzenie, które posłała zbliżającej się Rim, jednak przyjęta przez nią postawa sprawiła, że Azu odpuściła. Nie tego się spodziewała.
- Nie masz za co dziękować, a już tym bardziej przepraszać. Było to dość zabawne przedstawienie - odparła, jak gdyby jej rozmówczyni nie znalazła się chwilę temu pod ostrzem noża.
Dopiero teraz zwróciła uwagę na nietypowe wąsy Upiornej. Do tej pory nie zwróciła na nie uwagi, choć też nie miała większej okazji, by przyjrzeć się ofierze uważnie. Nie zdążyła też jakoś na to zareagować, bo ktoś z krzątających się w pobliżu stajni osób, wręczył jej apteczkę, zapewne myśląc, iż Azusa jest jakąś służką nieznajomej.
- Trzymaj - rzuciła, podając jej apteczkę. - To chyba miało być dla ciebie.

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Dyniowy park i targowisko - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Rim westchnęła, gdy w końcu się uspokoiło, ale widać dziewczyna, która jej troszkę pomogła, nie była ukontentowana tym co się stało. Białowłosa spojrzała więc na właściciela - nie potrzeba mu wygód, byle miał dobre jedzenie i świeżą wodę - powiedziała jednak, gdy właściciel nalegał, pokręciła głową - skoro nie umiecie zająć się końmi to na pewno tu nie wrócę i nikomu nie polecę tego miejsca - powiedziała i wyszła z budynku. Mężczyzna zaraz się zamknął i zaczął krzyczeć na stajennych by ogarnęli wszystkie zwierzęta jak należy. Musiało go to wszystko naprawdę wstrząsnąć.
Sama Rim też wcale nie wyglądała najlepiej. Wydawała się...blada. Nawet jak na to, że miała o wiele ciemniejszy kolor skóry od dziewczyny, która przed nią stała. Uśmiechnęła się do niej delikatnie po czym przyjęła apteczkę. Położyła ją na jedną za skrzyń, które stały przy ścianie stajni i odsunęła od szyi chusteczkę. Ranka może nie była duża czy poważna, ale jedna sporo krwawiła - Aeron będzie zły... - westchnęła i zajrzała znów do apteczki, szukając tego co będzie jej potrzebne. Nie znała się na tym jakoś bardzo, no ale przecież wystarczyło nakleić plaster czy coś, nic więcej. Nie była jednak pewna, jak duża się ta rana, a głupio jej było pytać.
Rozejrzała się i zalazła jakieś lusterko i zerknęła do niego. Mało było widać, ale zawsze coś. Wzięła opatrunek, który wydawał jej się odpowiedni i tu pojawił się prawdziwy problem. Jak to przykleić, prawie nic nie widząc i gdy wszystko wokół jest mokre od krwi. Zagryzła dolną wargę i spojrzała na czerwonowłosą w lusterku.
Wahała się. W końcu jednak westchnęła ciężko i odwróciła się do dziewczyny - przepraszam...czy...mogłabyś mi pomóc? - spojrzała na nią z nadzieję i niepewnością, która zdecydowanie nie pasowała do Upiornej z wysokiego rodu o ile w ogóle do Upiornej.
Jeśli dziewczyna zgodziła się, Rim podała jej plaster i spróbowała chusteczką wytrzeć dokładnie zranione miejsce, by ta miała jakieś pole do manewru, jeśli nie, spróbowała jakoś sobie sama poradzić. Radziła sobie całe życie, więc czemu teraz by nie miała sobie poradzić?
W międzyczasie ze stajni wyszła Risha i zaczęła nieufnie wąchać nieznajomą, pilnując jej, by nie zrobiła krzywdy jej pani. Jednak nie okazywała agresji, zdecydowanie jednak była ostrożna.

Powrót do góry Go down





Azusa
Gif :
Dyniowy park i targowisko - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Azusa Weles
Wiek :
17 - wizualnie i mentalnie
Rasa :
Upiorna Arystokracja
Wzrost / Waga :
172 | 58
Znaki szczególne :
Znamię na karku, trzy kolczyki na lewym uchu
Pod ręką :
Kołczan [30 strzał], Mieszek [17 miedziaków]
Broń :
Nóż myśliwski i łuk kompozytowy
Zawód :
Aktualnie brak
https://spectrofobia.forumpolish.com/t586-azusa#5043 https://spectrofobia.forumpolish.com/t639-azusa#6249 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1070-azusa
AzusaDemoniczny Zawadiaka
Azusa spojrzała na dziewczynę, wyraźnie zaintrygowana jej reakcją. Próbowała zrozumieć, jakie procesy myślowe zachodzą teraz w głowie nieznajomej. Szlachcianka mówiła to, co naprawdę myślała czy najzwyczajniej w świecie, próbowała się jakoś przypodobać młódce? Niezależnie jednak od przyczyn owego zachowania, z ust tajemniczej Upiornej padły zdania, których Azu nie spodziewała się usłyszeć. I chyba nie tylko ona, bo wśród pracowników stajni pojawiło się niemałe zamieszanie. Aż przyjemnie było patrzeć, jak w końcu zaczynają dbać o wszystkie zwierzęta, nie tylko tego książęcego. Pozostawało pytanie, czy dziewczyna rzeczywiście zamierzała spełnić swoją groźbę.
Teoretycznie, właśnie w tej chwili, młoda Upiorna powinna wrócić do swojego wypoczynku, pozostawiając poszkodowaną daleko w tyle, ale ta tak bardzo zaprzeczała wszelkim oczekiwaniom, że małolatę aż korciło, by pokręcić się przy niej ciut dłużej. Zwłaszcza, iż właśnie w tej chwili, owa szlachcianka miała opatrzeć samą siebie. Fakt, rana znajdowała się w dość niedostępnym dla oka miejscu, ale raczej nie powinna stanowić problemu. Nie aż tak dużego.
- Hmm? - mruknęła, krzyżując ręce na klatce piersiowej, gdy tajemnicza szlachcianka postanowiła się do niej zwrócić.
Z ust nieznajomej wypłynęła prośba. Nie rządziła się, nie próbowała za wszelką cenę pokazać, że to ona jest górą. Może w jakimś stopniu były do siebie podobne? W końcu, pomimo licznych problemów z kupcem i jego potomkami, nie chwaliła się swoim tytułem. Ba, zapewne ten wciąż pozostawałby nieznany, gdyby jeden z napastników nie dostrzegł herbu.
- Teoretycznie, mogłabym. Inna sprawa, czy to zrobię - odparła, uważnie obserwując jej reakcję.
Nie zamierzała wokół niej skakać, tylko i wyłącznie dlatego, że ta pochodziła z rodu książęcego. Mimo wszystko sukowatość Azusy, w większości przypadków, była głównie na pokaz, toteż ta w końcu do niej podeszła.
- Taka wielka księżniczka, a zadbać o siebie nie umie? - burknęła niby od niechcenia. - Weźmy to najpierw przeczyśćmy. Wygląda niegroźnie, ale kto wie, gdzie ten typek trzymał ostrze...
Owa sytuacja nie wymagała jakiejś wielkiej wiedzy medycznej, toteż korzystając z dostępnych w apteczce środków, wzięła się za dezynfekowanie rany. No i oczywiście, ktoś postanowił się wtrącić.
- Czego chcesz przerośnięty kurczaku? Jak chcesz, możesz zająć moje miejsce nadwornego medyka. Z chęcią ci je odstąpię...
Tak, był to kolejny przytyk do pochodzenia tajemniczej Upiornej. Azusa nie znała się na medycynie i choć Mef wraz ze swoim kumplem mieli rację, to może się przydać, jakoś nie paliła się do nabywania owej umiejętności.

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Dyniowy park i targowisko - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Z jakiegoś powodu, dziewczyna nie odeszła tak jak pozostała część gapiów. Tylko...jakoś tak się cały czas Antylopie przyglądała. Rim nie rozumiała jednak dlaczego i czuła się tak naprawdę troche niekomfortowo przez to, ale nie chciała narzekać. Nie chciała wyjść na jakąś rozpuszczoną szlachciankę, której nalezy słuchać i której wszystko się należy. W końcu...nie była taka. Daleko jej jeszcze było do jakiejkolwiek szlachcianki, ale starała się...dla Aerona.
Słysząc jej słowa oraz powątpiewanie w to czy w ogóle jej pomoże, Białowłosa przeprosiła cichutko i wróciła do próby ogarnięcia ranki. Ręce jej lekko drżały, była podenerwowana całą tą sytuacją, choć nieudolnie, starała się to jakoś zatuszować. Chyba jednak ta wycieczka bez nikogo innego nie była najlepszym pomysłem. Aeron na pewno będzie na nią zły i to bardzo, gdy znów się spotkają...ale kiedy to w ogóle nastąpi? Nie miała pojęcia.
Zamrugała zaskoczona i podniosła swój fioletowy wzrok na nieznajomą - ale...ja nie jestem żadną księżniczką - powiedziała wprost. Miała zostać księżną, to prawda, ale jeszcze nią nie była. I nie miała nawet pewności, czy na pewno Książę ją chce, czy oświadczy się ponownie.
Stała nieruchomi i pozwalała dziewczynie robić swoje. Rim była od niej odrobinę niższa ale....wyglądała jakby była w podobnym wieku. Ciekawe ile miała lat. Antylopa co chwila zerkała na dziewczynę, ale nie odzywała się o ile sama nie zagadała do niej.
Przynajmniej do chwili, gdy Rajski Ptak postanowił troszkę poprzeszkadzać - Risha, zostaw. nie przeszkadzaj - poklepała się po udzie i gdy biała Bestia podeszła do niej, zaczęła ją tarmosić za uszami, jednak tak, by nie przeszkadzać za bardzo nieznajomej - przepraszam, ona jest dość....nieufna - przyznała, a jakby na potwierdzenie, Risha prychnęła i oblizała czarny nos, nie odrywając wzroku od nieznajomej osoby.
Rim było wstyd za tę całą sytuację i gdy dziewczyna skończyła, odsunęła się od niej, nie chcąc bardziej naruszać jej przestrzeni - dziękuję... - powiedziała unikając jej wzroku - czy...mogłabym Ci się jakoś odwdzięczyć? - podniosła wzrok i uśmiechnęła się nieśmiało. Miała nadzieję, że nieznajoma się zgodzi, nie chciała tutaj łazić sama. Nie. Dziewczyna nie miała jej robić za ochronę! Jednak miło byłoby spędzić czas z...kimkolwiek. Choć...czerwonowłosa wydawało się, że jej nie lubi, więc nie liczyła na wiele. Dodatkowo, dziewczyna wydawała jej się..znajoma. Nie, nie spotkały się wcześniej, tego była pewna. Ale kogoś kiedyś spotkała kto jej ją przypominał. Może kogoś z jej rodziny? Albo jej się tylko wydawało...nie była pewna.
Nagle jednak sobie cos przypomniała - swoją drogą jestem Rim...Rim Huriya - przedstawiła się. Nauczyła się już używać tego nazwiska. Jakieś musiała mieć jako Upiorna. A nieznane nazwisko było mniej dziwne, niż rogacz bez żadnego.

Powrót do góry Go down





Azusa
Gif :
Dyniowy park i targowisko - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Azusa Weles
Wiek :
17 - wizualnie i mentalnie
Rasa :
Upiorna Arystokracja
Wzrost / Waga :
172 | 58
Znaki szczególne :
Znamię na karku, trzy kolczyki na lewym uchu
Pod ręką :
Kołczan [30 strzał], Mieszek [17 miedziaków]
Broń :
Nóż myśliwski i łuk kompozytowy
Zawód :
Aktualnie brak
https://spectrofobia.forumpolish.com/t586-azusa#5043 https://spectrofobia.forumpolish.com/t639-azusa#6249 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1070-azusa
AzusaDemoniczny Zawadiaka
Nieznajoma nie przestawała zaskakiwać, szczególnie, gdy przeprosiła cichutko za to, że w ogóle miała czelność zapytać. Zdecydowanie daleko jej było do typowej, rozkapryszonej szlachcianki. Bardziej przypominała niezbyt pewną siebie, cichą dziewczynę, dla której nawiązanie rozmowy z kimkolwiek potrafi okazać się problematyczne. A mimo to herb na jej wierzchowcu świadczył o bardzo wysokim pochodzeniu. Czyżby służka, która przyjechała zrobić zakupy? Cóż, kolejne słowa nietypowej Upiornej, zdawały się potwierdzać ową teorię.
- Nie? - zapytała wyraźnie zaskoczona. - Skąd zatem ten herb na twoim... rumaku?
Specem od kopytnych zwierząt nie była, toteż wolała tego jednorożca nazwać rumakiem, niż udawać specjalistę i jedynie się ośmieszyć. Dość ostrożny dobór słów, ale może rozmówczyni nie wychwyci tej nutki niepewności w głosie rudowłosej. Z drugiej strony, nie istniała osoba doskonała we wszystkim. Jakby nie patrzeć, Azu miała też inne talenty. Chociażby wkurzanie Mefa.
- Spoko... - odparła swobodnie, po czym zwróciła się do Rishy. - Pamiętaj, że jeśli mnie dziabniesz, zrobię z ciebie pieczeń.
Groźba bez pokrycia? Zapewne, bo Upiorna nawet nie starała się brzmieć groźnie i szybko wróciła do udzielania nieskomplikowanej, pierwszej pomocy. Nie było to też jakoś czasochłonne zajęcie, bo nic wielkiego się nie stało. Ot nieco mocniejsze przyciśnięcie noża.
- No, gotowe - rzuciła, gdy było już po wszystkim.
Zachowanie Azu również uległo pewnej zmianie, gdy na jaw wyszło, że nie ma do czynienia z wysoko urodzoną osobą.
- Jasne, skoro nalegasz... Jak chcesz to jednak zrobić?
Ciekawiło ją, jakiej odpowiedzi udzieli. Miała już coś konkretnego na myśli? A może liczyła na jakąś podpowiedź? Na ten moment Azusa zdecydowanie nie ułatwiała jej zadania, choć nie wydawała się już aż tak negatywnie do niej nastawiona.
- Azusa.
Nie podała swojego nazwiska, bo jakie to miało znaczenie? Nie przepadała za tytułami, rodami i całą tą szlachecką otoczką. Wolała być zwykłą Azusą, niż Upiorną z dobrego domu. Zwłaszcza, że to "dobro" widniało jedynie na ustach rozmówców.
- Nigdy wcześniej nie spotkałam się z tym nazwiskiem... Jesteś Upiorną z...?
Skoro Wyspy Księżycowe wysłały delegację w postaci jagodowych Upiornych, dlaczego jakaś inna część świata nie miała takich z wąsami? A jeśli nie była nawet Upiorną, zapewne ją poprawi. Tak czy inaczej, może w ten niepozorny sposób, zaspokoi swoją ciekawość.

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Dyniowy park i targowisko - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Podrapała się zakłopotana po karku, gdy dziewczyna zadała pytanie i spojrzała w kierunku wejścia do stajni - to herb mojego narzeczonego....ostatnio się...nie dogadywaliśmy i chyba w ramach przeprosin....dał mi oprzyrządowanie na Anioła. Miło z jego strony - zarumieniła się lekko. Cóż zdecydowanie nie chciała się tym chwalić. Jednak jak wyjaśnić skąd to ma w inny sposób? A nie chciała okłamywać nowopoznanej dziewczyny. Pierwszy raz spotkała kogoś w podobnym wieku, a przynajmniej tak jej się zdawało, ze są w podobnym wieku. Przynajmniej jesli chodzi o przedstawicieli ich rasy. Bo...chyba zdawało jej się, że widziała małe rogi.
Zachichotała, słysząc tę groźbę, a Risha ponownie prychnęła i odwróciła się do niej tyłem, podnosząc, lekko smyrając ją swoim długim ogonem - Risha nie gryzie, nie jesli się jej nie sprowokuje - odpowiedziała, powoli się rozluźniając. Dziewczyna była...dziwna. Niby niemiła, ale jednak jakby....nie do końca? Rim nie umiała tego wyjaśnić.
Podziękowała i zaraz skuliła się lekko w sobie, delikatnie gładząc palcami plaster - nie wiem...może postawię ci obiad....albo...drinka czy kawę czy coś... - widać było, że to chyba dla niej nowa sytuacja. Nigdy nie chciała się nikomu w taki sposób odwdzięczać i nie wiedziałą co zrobić. Jakoś zaproszenie na lody wydawało jej się dziecinne. Ale może przesadzała?
- Miło mi - odpowiedziała i uścisnęła jej lekko rękę po czym cofnęła własną. Dziewczyna nie podała nazwiska czyżby....Rim pospieszyła się ze swoim? Może wystarczyło samo imię? Ale już było za późno.
Zagryzła niepewnie wargę - z....Namalowanej Pustyni - odpowiedziała niepewnie - ale...to nazwisko nic nie znaczy wiec....nic dziwnego, że go nie znasz -  dodała szybko. Prawdę mówiąc tylko ona je nosiła...ale do tego chyba nie chciała się przyznawać.
- To...gdzie masz ochotę iść? Chyba, że chcesz...pospacerować i może znajdziemy coś po drodze? - zaproponowała - prawdę mówiąc jestem tutaj pierwszy raz i nie do końca wiem co ciekawego można znaleźć w tym...trochę mrocznym mieście - zaśmiała się wyraźnie zakłopotana - no chyba...że ty lepiej się orientujesz w tej okolicy? - dodała jeszcze, zamykając apteczkę, by zwrócić ją któremuś z koniuszych – byłoby miło spędzić trochę czasu…nigdy nie spotkałam nikogo w podobnym wieku co ja –dodała jeszcze, oddając skrzynkę i unikając wzroku dziewczyny.

Powrót do góry Go down





Azusa
Gif :
Dyniowy park i targowisko - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Azusa Weles
Wiek :
17 - wizualnie i mentalnie
Rasa :
Upiorna Arystokracja
Wzrost / Waga :
172 | 58
Znaki szczególne :
Znamię na karku, trzy kolczyki na lewym uchu
Pod ręką :
Kołczan [30 strzał], Mieszek [17 miedziaków]
Broń :
Nóż myśliwski i łuk kompozytowy
Zawód :
Aktualnie brak
https://spectrofobia.forumpolish.com/t586-azusa#5043 https://spectrofobia.forumpolish.com/t639-azusa#6249 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1070-azusa
AzusaDemoniczny Zawadiaka
- Musisz go cholernie kochać, skoro się w to pchasz - podsumowała.
Nie skomentowała też wzmianki o ich sporze, bo po pierwsze - nie była to jej sprawa, a po drugie, nie da się przebrnąć przez życie bez konfliktu zdań, nawet z kimś bliskim. Ona i Mef potrafili kłócić się bez przerwy, hipokryzją byłoby patrzeć na przypadek Rim, jako coś niestosownego. Zwłaszcza, że sam książę upodobał sobie dziewczynę z tego niższego kręgu, a to w jakimś stopniu o nim świadczyło. Kolejny, który ma wywalone na to, co myśli o nim reszta szlachty? Ciekawiło ją też, jak długo ta nietypowa Upiorna wytrzyma w swojej nowej roli. Jeżeli tak ma wyglądać przyszłość rodów szlacheckich, może tak źle nie będzie. Przynajmniej dla ich członków.
- Tfu! - wyrwało jej się, gdy została muśnięta po twarzy, pawim ogonem Rishy. - Kąsać nie kąsa, za to bije po twarzy... Sama pcha się do gara...
Kolejna groźba bez pokrycia, choć tym razem to Azu prychnęła na zwierzę. I mimo iż starała się wyglądać na niezadowoloną z całej tej sytuacji, dało się po niej dostrzec, że w rzeczywistości nie przejmuje się zachowaniem Rajskiego Ptaka.
Złote oczy małolaty wychwyciły zmianę w postawie rozmówczyni, choć owa reakcja pozostawała niejasna dla młodej Upiornej. Wynikała ona z przeżytej napaści, a może była reakcją na samą Azusę?
- Może być. I tak mam sporo wolnego czasu - odparła jedynie.
Sama podchodziła do tego bardziej na luźno, choć to nie ona miała u kogoś dług wdzięczności. Jak zareagowałaby na miejscu Rim? Zapewne robiłaby wszystko, aby tylko się nie zadłużyć. Nawet, gdyby oznaczało to złe przyklejenie tego cholernego plastra. Ale decyzja podjęta.
W przypadku Azu, było to jedynie uściśnięcie ręki. Nie odpowiedziała niczego w stylu "mnie również", choć nie wydawała się jakoś zrażona nową znajomością. Przynajmniej nie dawała tego po sobie poznać. Jak wyglądała rzeczywistość? Wciąż starała się zachowywać pewien dystans, jakby miała na tym ucierpieć.
Młódka wahała się przez chwilę, czy nie dopytać rozmówczyni o nieco więcej szczegółów, ale wybawienie nadeszło w postaci pytania.
- Jesteśmy blisko targu. Możemy się rozejrzeć i zobaczyć, czy nie mają tu czegoś dobrego, a następnie udać się do parku, który również znajduje się niedaleko.
Ot taka luźna propozycja. Jeżeli już chciała coś postawić, bez wątpienia znajdzie jakieś słodkie pieczywo czy inne wypieki. Niekoniecznie musiały udawać się do jakiejś knajpki.
- Chyba, że rzeczywiście chcesz się wykosztować z obiadem...

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Dyniowy park i targowisko - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Zarumieniła się i uciekła wzrokiem w bok, lekko drapiąc się po policzku - m..możliwe - nie była pewna? A może po prostu nie chciała się do tego przyznawać? Kto by tam wiedział co siedzi jej w głowie. Nawet nie myślała o tym, żeby dzielić się z nowopoznaną dziewczyną swoimi problemami. Dlatego też cieszyła się, że Upiorna nie wykazała zainteresowania tym.
Rim zakryła usta by nie wybuchnąć śmiechem, nawet krótkim - Risha, nie wolno - zganiła zwierzaka po czym ten wtulił w nią swój łeb, dając go pionowo w górę i domagając się pieszczot. Rim pokręciła lekko głową i zaczęła powoli głaskać Bestię po głowie. Mały pieszczoch - dlaczego w zamku tam do mnie się nie kleisz co? Tylko wylegujesz na legowisku albo męczysz Biankę i Caiusa? - zapytała rozbawiona, szarpiąc lekko za ucho futrzaka. Nawet nie pomyślała jak Azusa mogłaby to odebrać, ale naprawdę nie miała zamiaru się chwalić tym gdzie mieszkają.
Uśmiechnęła się z wyraźną ulgą, gdy Azusa przystała na jej propozycję. Chociaż tyle.
Rim przytaknęła głową po czym zaraz się zatrzymała i lekko zawahała - rozejrzyjmy się najpierw co tu mają dobrego - odparła w końcu. To nie tak, że była sknerą, jednak nie brała za wiele pieniędzy, a nie wiedziała czy uda jej się coś znaleźć ciekawego czy nie dlatego wolała nie wydawać wszystkiego na obiad. Szczególnie, że jakoś nie specjalnie była jeszcze głodna.
Ruszyła więc za nową towarzyszką, rozglądając się ukradkiem. Była ciekawa tego dość mrocznego miejsca. Nie było tutaj słońca ani gwiazd czy księżyca ale za to było pełno lampionów, które dodawały okolicy ciekawego charakteru. Co chwila zerkała też na Azusę, zastanawiając się jak do niej zagadać. No bo przecież, nie będą tak szły cały czas milcząc.
W końcu postanowiła zaryzykować - wiesz...kogoś mi przypominasz...ale nie umiem dojść do tego...kogo - przyznała zrównując się z nią, uważając by nie wpaść na kogoś - skąd jesteś? - dodała jeszcze. Może mówiła za dużo, jednak...naprawdę była podekscytowana tym, że może poznać jakąś rówieśnicę, która nie jest zadufaną Upiorną, z dobrego domu do tego jeszcze rozpieszczoną tak, że aż strach na nią spojrzeć a co dopiero podejść i zagadać - wybacz, jeśli za dużo mówię - dodała jeszcze, uśmiechając się przepraszająco. Mimo wszystko, Azusa wydawała się jej...sympatyczna.

Powrót do góry Go down





Azusa
Gif :
Dyniowy park i targowisko - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Azusa Weles
Wiek :
17 - wizualnie i mentalnie
Rasa :
Upiorna Arystokracja
Wzrost / Waga :
172 | 58
Znaki szczególne :
Znamię na karku, trzy kolczyki na lewym uchu
Pod ręką :
Kołczan [30 strzał], Mieszek [17 miedziaków]
Broń :
Nóż myśliwski i łuk kompozytowy
Zawód :
Aktualnie brak
https://spectrofobia.forumpolish.com/t586-azusa#5043 https://spectrofobia.forumpolish.com/t639-azusa#6249 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1070-azusa
AzusaDemoniczny Zawadiaka
Reakcja dziewczyny wydała jej się dziwna. Zupełnie jakby ta wstydziła się uczuć, którymi darzyła swojego obecnego narzeczonego.
- Możliwe?
Postanowiła pociągnąć nieco temat, choć dopiero po czasie zdała sobie sprawę, że owa reakcja może wynikać z zupełnie innej przyczyny. Upiorna przecież mogła odczuwać wstyd z powodu braku jakichkolwiek uczuć do swojego przyszłego męża. Związek zawarty z przymusu, mimo wszystko stanowił normę w tym świecie. Właśnie dlatego Azusa chciała odciąć się od zależności rodowych. Wszystko wydawało jej się lepsze niż rola ptaka zamkniętego w złotej klatce.
Wzmianka o zamku nie wywołała żadnej, negatywnej reakcji ze strony małolaty. Panie w końcu już ustaliły, że Rim jest przyszłą małżonką kogoś z rodu książęcego. Co więcej, słowa te wypłynęły przy przekomarzaniu się ze zwierzakiem, nie w wyniku zwykłej rozmowy, więc jeśli rzeczywiście stanowiły one formę przechwałki, zostały zaserwowane w tak subtelny sposób, iż głupotą byłoby się do nich doczepić.
- Jasne, pomogę ci coś wybrać, bo czasem można dostać tu nieco bardziej doprawiane pieczywo, jeśli wiesz, co mam na myśli. Oh, i postaraj się mnie nie zgubić.
To miasto rządziło się własnymi prawami, więc jeśli Rim spodziewała się widoku typowych stoisk z przekrzykującymi się przekupkami, mogła lekko się zdziwić. Handlowano tu najróżniejszym towarem, a z racji na brak restrykcji w tym miejscu, głównie tym mniej legalnym. Kradzione dobra, zakazane wywary czy składniki alchemiczne, poddane ochronie stworzenia, księgi zawierające informacje o czarnej magii, a nawet niewolnicy. Tak, bezwstydnie licytowano tutaj także te inteligentne istoty. Lunatycy, Opętańcy, Ludzie... Wszystko mogło stać się towarem. Oczywiście, o ile wcześniej zapłacono za możliwość rozstawienia stoiska, bo reszta nie miała już znaczenia.
- Z Miasta Lalek. Jeżeli tam byłaś, możesz kojarzysz mojego ojca. Prowadzi własną karczmę, no i jest jubilerem.
Był też kowalem, ale osobiście wątpiła, by Rim potrzebowała tego typu usług. Wybrała te najbardziej oczywiste, jak naprawa biżuterii czy dopasowanie pierścionka zaręczynowego. Albo po prostu zwykły, smaczny obiad, gdy przybyła do miasta w jakichś interesach. Swego czasu Mef często się tam kręcił. Od niedawna pozostaje jednak ciut nieobecny, ale raczej nikogo to nie dziwi. Znów wrócił z wyprawy całkowicie połamany.
- A mówisz dużo?
Jakoś tego nie zauważyła. Z resztą, głupio byłoby iść cały czas w milczeniu. Gadatliwość drugiej Upiornej wydawała się zatem wręcz zbawienna. Azu mogła dalej nosić swoją maskę, a mimo wszystko rozmowa szła do przodu.
- Dobra, na tych trzech stoiskach możesz dostać zwykłe jedzenie. Widzisz tamtego typka na lewo? Czwarte stoisko od talizmanów ochronnych. Jak chcesz, możesz kupić u niego coś "specjalnego", ale ja podziękuję. Nie uśmiecha mi się jeść ciasteczek z halucynogennym zielem czy bułeczki wywołującej niezłe fazy. Drobna rada ode mnie, najlepiej pytaj, czy doprawiane, zanim zakupisz. A wybór pozostawiam tobie, nie jestem jakoś wybredna.
Była ciekawa, jak sobie poradzi. Teoretycznie zadanie nie należało do trudnych, bo nawet jeśli miasteczko to słynęło ze swojego mrocznego oblicza, nawet szemrane typki musiały coś jeść. No i nie wszystko było tu nielegalne. Różnica pomiędzy Dyniowym, a pozostałymi miastami polegała na tym, że nikogo nie obchodziło, kto czym handluje. Stąd te wszystkie ciemniejsze odcienie.

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Dyniowy park i targowisko - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Zagryzła lekko dolną wargę, nie do końca wiedząc co ma na to odpowiedzieć. Czy kochała Aerona? Czy kochała go tak bardzo? - po...prostu... - zawahała się - nigdy nie czułam się tak przy nikim...nie chciałam z nikim tak spędzać czasu jak z nim... więc....chyba można tak powiedzieć? - zarumieniła się i spojrzała na drugą Upiorną. Sama nie wiedziała co ma powiedzieć. Sama też nie do końca rozumiała te uczucia. Możliwe, że go kochała...ale czy była w stanie mu to powiedzieć wprost? Sama nie wiedziała...
Podziękowała i uśmiechnęła się miło - postaram się - obiecała. Szła za swoją towarzyszką, rozglądając się uważnie. Z jednej strony była ciekawa tego miejsca a z drugiej...pamiętała jednego handlarza z pustyni, który opowiadał jej, że często tutaj bywa, więc może jego spotka?
Zamrugała zaskoczona, gdy dziewczyna wspomniała swojego ojca. Może go znać? Hmmm...karczmarz i jubiler? Zaraz! - Mówisz, że jesteś córką pana Welesa? - zapytała, upewniając się. Gdy otrzymała potwierdzenie uśmiechnęła się szerzej - teraz już się nie dziwię, dlaczego tak odstajesz od mojego wyobrażenia młodej Upiornej - zachichotała - gdy go poznałam to pierwszy raz widziałam by ktoś poza naszym kucharzem, tak pyskował Aeronowi i nie bał się konsekwencji. A mam wrażenie, że jakby ten mu groził to jeszcze by dostał po tyłku - pokręciła głową rozbawiona - jak jestem w Mieście to często wybieram się do Lotosu coś zjeść, choć...dawno go nie widziałam - przyznała lekko zasmucona - czy...wszystko u niego dobrze? - dopytała jeszcze - wybacz, nie chcę się wciskać w prywatne sprawy, po prostu...wydaje się strasznie miły, nie wiem jaki jest prywatnie.... - zawahała się. W końcu ktoś na zewnątrz może być super, duper, miły i w ogóle, a prywatnie być największym skurwielem jakiego widział ten świat. Choć Azusa nie wyglądała jakby go nie lubiła czy nie darzyła nawet sympatią. Więc może nie strzeliła aż takiej wielkiej gafy?
Wzruszyła tylko ramionami na jej pytanie. Zawsze miała się za cichą osobę, ale teraz jakoś...miała chyba ochotę z kimś pogadać. No dobrze...w zamku też miała, ale pierwszy raz miała okazję spotkać rówieśnicę. Może to ją jakoś zmotywowało do rozmowy?
Spojrzała we wskazanym kierunku i wysłuchała uważnie Azusy, przytakując jej głową. Trochę się speszyła - w sumie...nie szukam takich atrakcji - przyznała - może i mój narzeczony jest Księciem, ale nie ciągnie mnie to tego typu zabaw - uśmiechnęła się do niej po czym w końcu zauważyła to czego szukała.
Uśmiechnęła się tajemniczo i puściła Azusie oczko - dam sobie radę, ale dziękuję, za rady - powiedziała i ruszyła w stronę stoiska, które...wyglądało jeszcze bardziej podejrzanie, bo wisiały na nim jakieś zasuszone stworzenia nie wiadomo jakiego pochodzenia, różne rośliny i przyprawy, owoce, zupełnie jakby ktoś szykował się do alchemii czy jakiś dziwnych podejrzanych rytuałów, a nie do stworzenia obiadu. Do tego jakieś wysuszone główki, ptasie łapska. Ale nie typowe kurze łapki tylko wielkie łapska, chyba nawet większe od tych należących do Rajskich Ptaków.
Rim bez strachu podeszła do straganu i zaczepiła właściciela. Ten nie wyglądał na zadowolonego z tego, że jakaś pannica do niego podeszła. Spojrzał na nią swoimi złotymi, kocimi oczami. Był bowiem Dachowcem o czarnej jak noc skórze, oraz wyglądającym na...niebieskawe, futrze z białymi i czarnymi pasami, wskazującymi na to iż był tygrysem. Widząc jednak Rim, wstał, miał zdecydowanie ponad dwa metry wzrostu. Nagi tors i ramiona pokrywały tatuaże, pokazujące tygrysie pręgi ale...jakby to współcześni określili bardziej w stylu komicznym. Niebiesko-fioletowe z białymi kropkami przypominające nocne niebo. Na sobie miał tylko luźne spodnie z pustynnego jedwabiu, przy pasie pełno dzwoniących elementów. Na kostce i nadgarstkach złote bransolety, tak samo jak na ramionach. W jednym uchu kilka koczyków, na policzku potężną bliznę pewnie po walce z innym Dachowcem albo podczas zdobywania swoich towarów, a jedno ucho odgryzione. Zdecydowanie nie zapraszał do tego by u niego kupować, nie jeśli ktoś chciał tylko się pochwalić czymś rzadkim.
- O proszę czy to nie nasza antylopa? - zapytał mruczącym, szorstkim głosem i nachylił się do niej mocno - od kiedy ty masz rogi?
- Dzień dobry, od...zawsze. Dlatego nazywam się jak się nazywam - przyznała, lekko się pesząc. Mężczyzna nachylił się jeszcze bardziej, lekko szczerząc swoje białe i zdecydowanie niebezpieczne kły. Zaczął ją...wąchać po włosach. Rim stała jednak cierpliwie - pachniesz zimnem, lodem.... - przyznał, zdziwiony - mieszkam w Lodowych Górach od pół roku - przytaknął głową, że rozumie.
Zaczęli dalej rozmawiać, cały czas używając mowy pustyni, aż w końcu kocur otworzył swój namiot, wpuszczając Upiorną do środka i jeszcze dla większego efektu rozejrzał się czy aby nikt nie nadchodzi i nic nie kombinuje po czym sam znikną we wnętrzu, pozostawiając Azusę samą w towarzystwie Rajskiego Ptaka, który wylądowała obok rogatej i zaskuczał cicho, widząc jak jego pani znika w kimś obcym.

Powrót do góry Go down





Azusa
Gif :
Dyniowy park i targowisko - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Azusa Weles
Wiek :
17 - wizualnie i mentalnie
Rasa :
Upiorna Arystokracja
Wzrost / Waga :
172 | 58
Znaki szczególne :
Znamię na karku, trzy kolczyki na lewym uchu
Pod ręką :
Kołczan [30 strzał], Mieszek [17 miedziaków]
Broń :
Nóż myśliwski i łuk kompozytowy
Zawód :
Aktualnie brak
https://spectrofobia.forumpolish.com/t586-azusa#5043 https://spectrofobia.forumpolish.com/t639-azusa#6249 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1070-azusa
AzusaDemoniczny Zawadiaka
Słowa Rim sprawiły, że Azusa mimowolnie wróciła pamięcią do swojego dawnego kompana - Aidana. Doskonale rozumiała rozmówczynię, zwłaszcza w jej niepewności. Sama bowiem nie wiedziała, co tak naprawdę czuła do zmarłego już Dachowca. Był dla niej jak brat, przyjaciel, czy może jednak chodziło tutaj już o coś więcej?
- Możliwe... - odparła, nie mając w tej kwestii niczego twórczego do powiedzenia.
W zasadzie to powtórzyła jedynie odpowiedź swojej towarzyszki, samej nie wiedząc, z czym tak dokładnie mają do czynienia. Ale czy miało to jakiekolwiek znaczenie, skoro ta czuła się dobrze w jego obecności?
- Zazwyczaj są tu tłumy... I uważaj też na sakiewkę. Takie miejsca tworzą wręcz idealne okazje dla złodziejaszków.
Dość spóźnione ostrzeżenie, ale chyba jeszcze w porę. W całym tym chaosie nie dało się dostrzec osoby, która kombinowałaby coś przy cudzym pasie. Ewentualnie wśród tłumu zebranego wokół incydentu, acz i ich nie było wtedy specjalnie dużo, by podjąć jakiekolwiek ryzyko.
- A więc jednak znasz tego starego pierdziela?
Wspomnienie nazwiska, wywołało na twarzy małolaty złośliwy uśmieszek. Z trudem powstrzymywała się przed chichotem, gdy wspominała jedno z ich spotkań. Oj tak, cały Mefisto. Nic dodać, nic ująć. Z uwagą przysłuchiwała się temu, co Upiorna ma do powiedzenia, aż jej słuch wychwycił zdanie, wokół którego nie mogła przejść obojętnie.
- Tam, skąd pochodzisz, musicie mieć dość odmienne znaczenie słowa "miły" - rzuciła z rozbawieniem. - U nas otwarte pyskowanie jest tego całkowitym zaprzeczeniem. Ale co kraj, to obyczaj.
Mimo wszystko w końcu spoważniała. Trzeba było przecież odpowiedzieć na to mniej przyjemne pytanie, a przynajmniej oszczędzając Rim jakichkolwiek szczegółów, w tym opętania przez drzewo-megalomana. Znalazł się bożek od siedmiu boleści. Wielki cierń w tyłku każdego, kto choć odrobinę przejmował się Mefem.
- Znowu wrócił połamany. Łazi po surowce sam, chuj wie gdzie, a później przez większość roku wygląda jak mumia.
Trochę podkoloryzowała jego stan, ale w pewnym sensie nie przesadzała. Znikał na miesiące, a gdy wracał, zawsze kończył przykuty do łóżka. I tyle z niego miała. Na całe szczęście, ten cały Eri nie dawał mu spokoju, więc może po kilku, wspólnych akcjach przekomarzania się, Mefisto zacznie być rozważniejszy. Oby.
Wysłuchała uważnie słów dziewczyny i naprawdę, ciężko było jej się nie zaśmiać. Przez chwilę myślała, czy może odpuścić... Ale tylko przez chwilę.
- Nie wiem, czego księciem jest twój narzeczony, ale normalnie takie rzeczy nie powinny być atrakcyjne dla szlachty - rzuciła z wyraźnym rozbawieniem.
Bo rzeczywiście wypowiedź rozmówczyni brzmiała tak, jakby wciąganie białego proszku, w domyśle stanowiło u nich normę. A może tak niewiele wiedziała o życiu w tych wyższych sferach? Któż to wie, na ten moment było dość zabawnie. Przynajmniej do czasu, aż ta postanowiła się oddalić. Czyżby przegięła? Postawa dziewczyny jakoś o tym nie świadczyła.
- Gdzie... - zaczęła, aby dopytać o szczegóły, ale w pewnym stopniu otrzymała swoją odpowiedź.
Stanęła nieopodal Rim, by przysłuchać się całej rozmowie. Niestety, nawet jeśli jej zmysły wychwytywały wszystkie ich słowa, nie była w stanie niczego zrozumieć. Po raz pierwszy spotkała się z tym językiem.
- No to już po niej - skomentowała, gdy rogata zniknęła w namiocie. Oczywiście swe słowa skierowała do Rajskiego Ptaka, który postanowił się odezwać. - Podobno nikt, kto wejdzie do jego namiotu, nie wyjdzie z niego żywy. Wiesz, ten koleś odcina im tam głowy, kurczy je i sprzedaje, skóry suszy i robi z nich okładki do ksiąg, a mięso po prostu pożera... - rzuciła spiskowym tonem. - Nie pytaj mnie, skąd ludzie wiedzą, co dzieje się w środku, skoro nikt stamtąd nie wychodzi... Po prostu tak jest i tyle.
Cała jej wypowiedź była na tyle teatralna, że przechodnie bez trudu mogli wyłapać, iż najzwyczajniej w świecie, małolata robi sobie jaja. Bądź co bądź, nie zamierzała psuć temu typkowi interesu, a wśród tylu przechodniów, bez wątpienia znalazłby się jakiś idiota, który kupiłby tą bajeczkę, gdyby wypowiedziała te słowa bardziej poważnie.

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Dyniowy park i targowisko - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Uśmiechnęła się do niej delikatnie - spokojnie, schowałam ją gdy tylko opuściłyśmy stajnie - powiedziała spokojnie - nasłuchałam się wystarczająco, żeby jej pilnować. Prawie zawsze, jeśli biorę ze sobą jakieś pieniądze to słucham wykładu o tym jak to jest niebezpiecznie jej nie chować - wywróciła oczami - jestem już w stanie wyrecytować to razem z nimi - zachichotała. Nie bagatelizowała problemu ani nie mówiła, że to głupota. Pewnie mówili to cały czas w kółko i w kółko, nie żeby zapamiętała, ale by na pewno nie zapomniała. Nie winiła ich za to choć czasem było to dość irytujące. Tym bardziej, gdy się spieszyła gdzieś. Na szczęście, nie brała za często pieniędzy bo szła w miejsca, gdzie mieli otwarte rachunki, więc nie musiała się aż tak o to martwić. Prawdę mówiąc...nie lubiła mieć pieniędzy przy sobie. Jeśli nie musiała. A jak była a Aeronem...to ona zawsze trzymał przy sobie pieniądze. Więc nie musiała się o nie martwić. Już raz została okradziona, zanim znalazła dla siebie miejsce, więc...wolałaby tego nie powtarzać.
Zrównała się z dziewczyną i przekręciła lekko głowę - starego pierdziela? - zapytała, nie do końca rozumiejąc, dlaczego go tak nazywa.
Zaśmiała się krótko - jeśli ktoś jest miły to nie znaczy, że chodzi cały czas uśmiechnięty i przytakuje - odpowiedziała uprzejmie, trochę jakby pouczała cierpliwie młodszą siostrę - jest pyskaty, ale to nie neguje tego, że jest również miły - przyznała - naprawił bransoletę mojej mamy mimo iż o to nie prosiłam i...nie chciał nic w zamian - przyznała - poza tym... kazał do niego przyjść jakby Aeron mi się naprzykrzał, to mu złoi tyłek - zaśmiała się zakłopotana - więc jak widzisz, można uznać, że jest miły - pokazała jej języczek. Tym bardziej, że Rim nie spotkała w swoim życiu zbyt wiele takich osób, a tym bardziej Upiornych.
Spojrzała na nią zaskoczona, gdy powiedziała, że jej ojciec znów jest połamany, zmartwiła się. Jednak...widac było, że nie jest to dla niego coś niezwykłego - mam nadzieję, że szybko się wyliże - powiedziała, posyłając dziewczynie delikatny uśmiech - często mu się coś takiego zdarza? - nie wiedziała przecież, że w sumie Azusa zna ojca dopiero od kilku miesięcy, zaraz jednak się zamyśliła - w sumie gdy Aeron zabrał mnie do lotosu po raz pierwszy, to dość mocno kulał - powiedziała, przypominając sobie tamten dzień.
Zarumieniła się mocno, słysząc, że popełniła gafę - tu...nie chodzi o to czego jest księciem - przyznała, uciekając wzrokiem w bok i bawiąc się swoimi jasnymi włosami. W końcu jednak westchnęła - takie wyobrażenie szlachty, nie ważne jakiej rasy, krąży po Pustyni...może dlatego, że tamtejszy Upiorny taki jest? - pokręciła głową - wybacz... - dodała jeszcze, niepewnie unosząc wzrok. Nie miała pojęcia, że to właśnie ten Upiorny jest jej biologicznym ojcem, ale chyba lepiej, że tego nie wiedziała. Chociaż...chyba mogła się domyślić jeśli był to ten sam Upiorny, który władał ziemiami na Pustyni, ale jakoś wypierała to ze swojego umysłu. Oraz nie wiedziała co aktualnie robił jej wybranek - słynie z tego, że robi co mu się podoba, bierze co tylko chce, używa swojej władzy na każdym kroku....i nie ma szacunku do nikogo, zwłaszcza do Dachowców - skrzywiła się wyraźnie niezadowolona - wiem, sama jestem Upiorną, ale cóż....można powiedzieć, że dopiero poznaję jak wygląda ich świat i że to co wyczynia ten mężczyzna nie jest standardem dla tej rasy - przyznała, patrząc na towarzyszkę przepraszająco. Nie miała zamiaru jej przecież obrażać. Dodatkowo, przecież miała doskonały przykład jak samolubni potrafią być Upiorni. Sama była idealnym dowodem na to.
Risha słuchała dziewczyna i zaskuczała ponownie, słysząc, że jej pani już nie wróci stamtąd. Sama nie wiedziała co ma robić. Szturchnęła kilka razy dziewczynę, zamiauczała po czym chciała ruszyć do środka.
Rim trochę to zajęło, jednak w końcu wyszła, rozanielona, zadowolona i wyraźnie zadowolona. Trzymała w ręce papierowy pakunek i rozmawiała jeszcze chwilę z tygrysem, chyba coś jeszcze z nim uzgadniała. W końcu jednak pożegnała się i szybko podeszła do Azusy - przepraszam, że tyle to trwało - powiedziała pospiesznie - i dziękuję, że poczekałaś - uśmiechnęła się do niej - chcesz coś jeszcze tutaj załatwić, czy może gdzieś usiądziemy, a ja odpłacę za twoją pomoc? - przechyliła lekko głowę w bok, wyraźnie nie mogąc się czegoś doczekać.

Powrót do góry Go down





Azusa
Gif :
Dyniowy park i targowisko - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Azusa Weles
Wiek :
17 - wizualnie i mentalnie
Rasa :
Upiorna Arystokracja
Wzrost / Waga :
172 | 58
Znaki szczególne :
Znamię na karku, trzy kolczyki na lewym uchu
Pod ręką :
Kołczan [30 strzał], Mieszek [17 miedziaków]
Broń :
Nóż myśliwski i łuk kompozytowy
Zawód :
Aktualnie brak
https://spectrofobia.forumpolish.com/t586-azusa#5043 https://spectrofobia.forumpolish.com/t639-azusa#6249 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1070-azusa
AzusaDemoniczny Zawadiaka
Wyglądało na to, że wszelkie przestrogi okazały się zbyteczne, bo Rim niejednokrotnie otrzymywała ostrzeżenia, związane z przechowywaniem pieniędzy. Może nawet i przesadnie, co w pewnym stopniu nie dziwiło młodej Upiornej. Sama, mieszkając jeszcze z dziadkami, niejednokrotnie nasłuchała się tego typu mądrości. A później nawet nadarzyła się okazja, aby przyjrzeć się działalności przestępczej, z zupełnie innej perspektywy. Bardzo dobrze wspominała tamte czasy.
- Irytujące, co? - zapytała nagle. - Ciągle traktują cię jak dzieciaka, bez przerwy powtarzając co i jak, jakbyś nie była zbyt rozgarnięta.
Typowe zachowanie osób z wyższych sfer, choć przecież nie brakło też sytuacji, w których to służący poczuwał się do odpowiedzialności, by wychowywać młodą latorośl, wiecznie powtarzając mądrości życiowe, bezbłędnie wyuczone od pracodawcy. Taką tendencje spotykała szczególnie wśród osób z dłuższym stażem, pracującym u danej rodziny pokoleniowo. Dla Azusy, tacy właśnie byli najgorsi. Pozbawione własnych przekonań marionetki. Był to kolejny powód, dla którego nie przepadała za służbą i całym tym majętnym życiem. Wszyscy dookoła zdawali się fałszywi.
Spojrzała na swoją rozmówczynię, gdy ta zadała pytanie, by najwyraźniej się upewnić, czy dobrze zrozumiała. W oczach małolaty nie było żadnego zawahania czy wstydu. Zdecydowanie nie wypowiedziała tych słów, tylko i wyłącznie po to, by popisać się przed swoją nową znajomą.
- Zgadza się. A co? Nie jest starym pierdzielem?
Choć słowa zdawały się mieć negatywny wydźwięk, wyraźnie kontrastowały z nastawieniem młódki. Ta bowiem nie przestawała się zadziornie uśmiechać. Jej oczka wręcz błyszczały i dało się w nich dostrzec to pozytywne uczucie, którym darzyła swego ojca. Nawet w tonie głosu Upiornej bez trudu można było wychwycić to ciepło. Może i był starym pierdzielem, ale za to jakim niezastąpionym. Szczerze żałowała, że poznała go stosunkowo niedawno. Odkąd tylko ich więzi się umocniły, nie byłoby dnia, w którym nie rozmyślałaby nad tym, jak potoczyłoby się jej życie, gdyby trafiła pod jego opiekę lata temu.
Azusa wysłuchała wyjaśnień drugiej Upiornej, próbując w myślach ułożyć sobie przebieg takiej rozmowy. Mef był zdecydowanie specyficzną osobą, ale czy tego samego nie można było powiedzieć także i o niej?
- Ahh... Dobra... Po prostu pyskówki Mefa mają różną siłę natężenia. Cały przebieg wydarzeń musiał wyglądać inaczej, niż z góry zakładałam - rzuciła, nie ukrywając rozbawienia.
Może nie wyobrażała sobie go w roli wulgarnego chama, ale doskonale wiedziała, na co tak naprawdę stać swojego ojca. Podczas tamtej rozmowy zdecydowanie musiał sięgnąć po nieco mniejszy kaliber. Albo swoimi czynami zrobił na Rim tak pozytywne wrażenie, że ta wręcz zapomniała o wcześniejszym jego słownictwie. No i Mef rzeczywiście nie był złą osobą, choć potrafił być charakterny. Ale u nich to chyba dziedziczne. Sama miała tendencje do pakowania się w kłopoty. Acz nie do tego stopnia, co staruszek.
- Odkąd pojawiłam się w Lotosie, niemal bez przerwy chodzi połamany...
Może przesadne byłoby stwierdzenie, że częściej widzi go w bandażach niż bez, ale zdecydowanie mężczyzna niemal od razu wraca z nowymi ranami, gdy tylko wyliże się z tych wcześniejszych. I nawet jeśli ostatnie zdarzenie było wynikiem cholernego przypadku, w końcu nie na co dzień spotyka się gadające drzewo, to jednak świadomość tego, że nie robi nic, by w jakimś stopniu zwiększyć swoją ochronę, bywa w pewnym stopniu irytująca. Małolacie nie śpieszy się z pochówkiem ojca, zwłaszcza, gdy dopiero co go zyskała.
Widząc zakłopotanie na twarzy Rim, Azusa uśmiechnęła się zadziornie. Trafiła w samo sedno. I choć z początku zamierzała kontynuować temat w tym bardziej żartobliwym tonie, słowa rozmówczyni sprawiły, że spoważniała.
- Takich tutaj nie brakuje. Bandy idiotów z rozdmuchanym ego, którym bez przerwy wydaje się, że jeśli mają kasę, mogą wszystko. Uwierz mi, wśród szlachty roi się od dupków, którzy mają w głębokim poważaniu uczucia innych, a jedyne, co się dla nich liczy, to zasobność ich własnej sakiewki. Sama nie muszę zbyt daleko szukać, aby znaleźć przykład takiego sukinsyna - wyjaśniła. W końcu jej dziadkowie idealnie wpasowywali się w obraz egoistycznej burżuazji. - A jeśli chodzi o Dachowców, tutaj też nie zawsze jest lepiej. Niektórzy traktują ich jak zwierzątka domowe. Sama nie do końca wiem, czy powinnam być bardziej wściekła na arystokrację, czy tych, którzy dają się tak traktować...
Zdecydowanie nie przepadała za rozpuszczonymi paniskami. W swoim życiu naoglądała się ich wystarczająco dużo, aby zdołać wyrobić sobie opinie. Oczywiście, zdarzały się wyjątki od reguły, ale większość wydawała się być do cna zepsuta. A może to ona miała już tak skrzywiony obraz rzeczywistości?
- Swoją drogą, gdzie wychowywałaś się wcześniej?- zapytała, aby rozładować nieco swój gniew. - Jesteś Upiorną, a mimo to ten świat jest dla ciebie obcy.
Sama Azu nie była zła na rozmówczynię, niezależnie od tego, jakie ta miała nastawienie do przedstawicieli ich wspólnej rasy. Nie czuła się dotknięta jej słowami, a nawet była w stanie potwierdzić niektóre z przypuszczeń. Władza i pieniądze zdecydowanie deprawowały. Nie każdy, kto obecnie zajmował wysokie stanowisko, powinien pełnić tę funkcję. Choć w całym tym zepsuciu, nie brakowało także osób szlachetnych.
Nie spodziewała się, że Risha rzeczywiście w padnie w małą panikę, po tym jej niewinnym żarcie. Zwierzak jednak wyraźnie wyglądał na zaniepokojonego. I to do tego stopnia, że wyraźnie chciał wkroczyć do środka.
- Wyluzuj, tylko żartowałam - rzuciła, chcąc zatrzymać ją przed podjęciem jakiegoś nieprzemyślanego działania.
Tego tylko brakowało, by Rajski Ptak wpadł bez ostrzeżenia do namiotu i narobił zamieszania, niszcząc przy okazji bardziej kruchy towar i skazując kupca na niemałe straty. Na całe szczęście obeszło się bez tego, bo Rim w końcu opuściła namiot handlarza z tajemniczym pakunkiem na ręku.
- Nie przybyłam tu w interesach, więc śmiało możemy udać się do parku - wyjaśniła i rzeczywiście zaczęła prowadzić Upiorną, w jakieś bardziej relaksujące miejsce.
O dziwo, pomijając mały incydent z wcześniej, nie było dziś aż tak źle. W miasteczku panował względny pokój, a istoty odpowiedzialne za pilnowanie porządku, wzorowo wykonywały swoją służbę.

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Dyniowy park i targowisko - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Zamrugała, po czym uśmiechnęła się. Trochę smutno, a trochę...tęsknie? - nie przeszkadza mi to - przyznała - jest to trochę irytujące, zwłaszcza, gdy się spieszysz gdzieś, jednak... wiem, że nie mówią tego by mnie zdenerwować - dodała jeszcze, przechylając lekko głowę. Dawniej, gdy chodziła na zakupy, mama jej nie żegnała, zazwyczaj była wtedy zajęta albo...zmęczona. Wuj ją odprawiał i zawsze uświadamiał boleśnie, że ma przynieść wszystko co do ostatniego miedziaka. Najgorzej było, gdy sprzedawcy podnieśli ceny.... albo obniżyli i reszta, którą przyniosła się, nie zgadzała. Pomasowała lekko ramię, na samo wspomnienie tego.
Zaśmiała się zakłopotana i podrapała po karku - nie znam go na tyle, żeby to określić....nawet nie wiem ile ma lat...w końcu to jak wyglądamy wcale nie pokazuje ile mamy lat, czyż nie? - spojrzała w złote oczy swojej rozmówczyni. Dachowce żyły krócej od Upiornych, dlatego też jej wuj czekał tak długo na to, żeby ją przysposobić do nowej pracy...dobrze, że tak zrobił, bo inaczej los Rim potoczyłby się zupełnie inaczej.
Widziała jednak, że Azusa nie ma na myśli nic złego. Nie wyglądała na jakąś śmiertelnie poważną, a w jej oczach mogła odnaleźć psotne iskierki i uczucie. Lubiła go, jednak widać miała swój charakterek. W sumie...nie znała jej matki, jednak do ojca była naprawdę podobna. Zachichotała cichutko na samą myśl. Ten dzień mimo wszystko jak na razie zapowiadał się dobrze. A przynajmniej teraz spędzała miło czas i to nie sama. W domu....byłaby sama, bo Służba ostatnio jakoś jej unikała. Wydawało się, że mają dużo na głowie. Jednak przez to, młoda Upiorna czuła się jeszcze bardziej samotna i większość czasu spędzała w stajni albo na wycieczkach. Nie chciała się do tego przyznać, ale tęskniła za księciem. Wiedziała, że musi być gotowa na to, że nie będzie miał dla niej czasu....ale przez ostatnie pół roku...prawie ze sobą czasu nie spędzali....
Skrzywiła się - to tym bardziej mam nadzieję, że szybko dojdzie do siebie. Czekanie, aż wydobrzeje, jest pewnie irytujące - nie skomentowała jej słów na temat "odkąd pojawiła się w Lotosie". To nie była jej sprawa, ale miała wrażenie, że tak jak Rim, chciała spędzić czas z kimś bliskim jednak z różnych powodów, nie mogła tego zrobić....
Przytakiwała jej głową. Cóż...sama nie znała osobiście żadnego takiego Arystokraty i jakoś jej się nie spieszyło do tego. Lekko się jednak skuliła, gdy powiedziała o istotach, które "pozwalają się tak traktować" - nie każdy ma wybór - powiedziała cicho i kopnęła jakiś kamień na swojej drodze. Nie każdy miał...a też nie każdy się zgadzał by być tak traktowanym...ale żeby traktować tak innych to jak najbardziej..
Zagryzła lekko dolną wargę i opuściła wzrok - już mówiłam...pochodzę z Namalowanej Pustyni - powiedziała cicho, ale po chwili wahania dodała - może i mam rogi, ale mieszkałam z mamą i wujem. Oni...są Dachowcami. Póki...póki mieszkałam na Pustyni, nie spotkałam nigdy żadnego Upiornego, a jeśli już jakiegoś widziałam na targu....raczej ich unikałam - wzruszyła ramionami. Co miała więcej dodać? To powinno wyjaśnić nowo poznanej dziewczynie, dlaczego białowłosa miała dość ograniczoną wiedze na temat tego świata. Świata Arystokracji i bogaczy. Nie wiedziała za wiele na temat Gry, jednak Aeron zapewniał ją, że wszystko przyjdzie z czasem. Czasem jednak czuła, jak bardzo brakuje jej tych stu straconych lat, gdy powinna się uczyć podstaw, takich jak jazda konna...za to uczyła się tego stosunkowo niedawno. Tym bardziej patrząc na to jak Upiorni postrzegają mijający czas....
Rishę naprawdę nosiło i gdy jej pani wróciła do nich, obskoczyła ją z każdej strony i uspokoiła się dopiero, gdy dziewczyna rzuciła jej jakiegoś smakołyka. Szła zadowolona, wypinając dumnie pierś, niosąc w pysku suszoną jaszczurę o dwóch ogonach.
Rim za to uśmiechnęła się do towarzyszki i dała się poprowadzić do parku. Tam znalazły spokojne miejsce, pod jednym z łysych, powykręcanych drzew, na którym wisiały dyniowe lampiony, dając wystarczająco światła, by móc poznać co gdzie się znajduje ale jednocześnie dając miejscu dość mrocznego charakteru.
Gdy już zajęły miejsce, pogrzebała chwilę w torbie i wyciągnęła torebkę z kolorowymi słodkościami. Cukierkami i suszonymi owocami o różnych smakach - częstuj się - powiedziała i wyciągnęła im jeszcze po owocowym ciasteczku. Chrupiącym i słodkim, jednak nie aż tak by powypadały im zęby! Chciała się nacieszyć czasem spędzonym z nową osobą. I jakoś się odwdzięczyć.
Oparła się o korę drzewa, spoglądając na unoszące się lampiony - Aeron mnie zabije jak się dowie, gdzie się wybrałam...i jak zobaczy zakupy - zachichotała - ale może uda mi się go jakoś udobruchać - powiedziała, przymykając oczy i lekko gładząc się pacami po plastrze na szyi. Za to to już na pewno ją ukatrupi....albo tego kto jej to zrobił. Echu.
Risha leżała po drugiej stronie drzewa i gryzła swoją przekąskę, powarkując przy tym z zadowoleniem - co ciebie tutaj sprowadziło? - zapytała swoją towarzyszkę, wgryzając się w chrupiące ciastko.

Powrót do góry Go down





Azusa
Gif :
Dyniowy park i targowisko - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Azusa Weles
Wiek :
17 - wizualnie i mentalnie
Rasa :
Upiorna Arystokracja
Wzrost / Waga :
172 | 58
Znaki szczególne :
Znamię na karku, trzy kolczyki na lewym uchu
Pod ręką :
Kołczan [30 strzał], Mieszek [17 miedziaków]
Broń :
Nóż myśliwski i łuk kompozytowy
Zawód :
Aktualnie brak
https://spectrofobia.forumpolish.com/t586-azusa#5043 https://spectrofobia.forumpolish.com/t639-azusa#6249 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1070-azusa
AzusaDemoniczny Zawadiaka
Nie potrafiła zrozumieć mieszaniny uczuć, którą dostrzegła na twarzy Upiornej. Jej podejście do tematu, zdecydowanie różniło się od tego, jakie wykazywała rozmówczyni. Azusa postrzegała to w tym bardziej negatywnym świetle, ot głupia rodzinka wciąż traktuje ją jak mocno nierozgarniętego dzieciaka, który nie potrafi myśleć racjonalnie, o ile nie w ogóle, biorąc pod uwagę ilość owych powtórzeń.
- Więc po co cały czas ci to wałkują? Co chcą przez to osiągnąć? Ostrzec cię? Przecież już to zrobili. I to nie raz.
Starała się zrozumieć punkt widzenia Rim, choć na ten moment wydawał jej się on irracjonalny. Jedno, góra dwa powtórzenia w zupełności by wystarczyły, aby się upewnić, że informacja została prawidłowo przyswojona. Może trzy, w tych naprawdę skrajnie roztrzepanych przypadkach. Ale przecież owe przypomnienia nie kończą się praktycznie nigdy.
- Może i nie, ale sam fakt, że ma już córę, chyba o czymś świadczy, nie sądzisz? - odpowiedziała pytaniem na pytanie.
Ciekawiło ją, jaką to odpowiedź otrzyma od Upiornej. Oczywiście tym z pozoru niewinnym pytaniem, chciała stworzyć sobie okazję do małego podroczenia się z dziewczyną. Bo choć istniała szansa, że ta płynnie się z tego wymiga, niewłaściwy dobór słów mógł dać młódce szansę do działania. I na to właśnie liczyła.
Nastrój Rim udzielił się samej Azu, która to uśmiechnęła się w ten zdecydowanie nieprowokacyjny sposób. Małolata zdecydowanie zapomniała już o tym, jakie to zdarzenie je połączyło, choć od przepychanki z rozpieszczonym kupcem, minęła zaledwie chwila. I najwyraźniej nie tylko ona puściła tamte wydarzenie w niepamięć, bo i sama poszkodowana miała się całkiem nieźle.
Słysząc chichot towarzyszki, ponownie zerknęła w jej stronę, przyglądając się dziewczynie uważnie. Próbowała rozgryźć, co takiego wywołało u niej ową reakcje.
- Jak przypomniał ci się jakiś dobry kawał to dawaj, z chęcią się pośmieję - rzuciła swobodnie.
W końcu powodów takiego zachowania mogło być wiele, od głupiego żartu po jakieś bardziej złożone, acz finalnie zabawne, życiowe sytuacje. No i zdecydowanie lepiej było rozmawiać o czymś weselszym, niż poruszać te znacznie poważniejsze, może nawet bolesne, tematy.
- Trochę, choć dzięki temu nie brakuje okazji do umilenia mu życia - odparła wyraźnie rozbawiona.
Co prawda nie miał wpływu na to, kogo bądź co spotka podczas swojej wędrówki po metal, ale jakąś karę za zamartwianie innych ponieść musiał. Choć chyba życie pod jednym dachem z Erishi było dla niego wystarczającą karą. Połączenie sił z jego kumplem stanowiło naprawdę kuszącą wizję. Zwłaszcza, że i sam Eri wykazywał się niezwykłą kreatywnością, jeśli chodziło o droczenie się z Mefisto. Na samą myśl aż zachichotała. Teraz to ona nieco popłynęła.
- Zawsze jest jakiś wybór - odparła. - Inna sprawa, czy ktoś zechce z tego skorzystać. To, że odmowa miauczenia na zawołanie będzie się wiązała z wywaleniem na bruk, wcale nie oznacza, że takiej możliwości nie ma, czyż nie?
Nie dodała nic więcej, choć przez krótką chwilę czuła taką pokusę. Nie zamierzała jednak spowiadać się przypadkowej dziewczynie ze wszystkich swoich emocji. Bo i po co? Wystarczyło jej wiedzieć, że nie jest zwolenniczką traktowania Dachowców jak zwierzątko domowe. Niezależnie od tego, czy ów Dachowiec godzi się na takie traktowanie.
Wyznanie Rim wyraźnie zaskoczyło Azusę. Choć posiadanie rodziców z różnych ras nie było niczym niezwykłym, nie często widywało się dziecko Dachowca i Upiornego. Obie te rasy, w oczach małolaty, reprezentowały zupełnie odrębne, niepasujące do siebie grupy społeczne. Albo raczej arystokracja miałaby problemy z postrzeganiem kotowatych jako równych sobie. Z drugiej strony, kto powiedział, że stojąca przed nią dziewczyna zrodziła się z miłości? Cóż... Azu wolała nie zagłębiać się w pozostałe możliwości.
- Dziwne, przede mną jeszcze nie zwiałaś... Czy to zasługa mojego uroku osobistego? - rzuciła, puszczając do Rim oczko.
Oczywiście słowa te padły w żartach, co nie było specjalnie trudne do wychwycenia. Nawet dla skrajnego odludka, który nie miał zbyt wielu interakcji społecznych.
Obserwowanie zniecierpliwionej Rishy w jakiś sposób było zabawne. Kto by się spodziewał, że zwierzak będzie na tyle inteligentny, by doskonale zrozumieć słowa Azusy i zarazem na tyle głupiutki, aby całkowicie w nie uwierzyć.
- Spokojnie, nic jej nie będzie... Chyba...
Nie mogła się nie droczyć, to było silniejsze od niej. Całą zabawę przerwało jednak przybycie właścicielki Rajskiego Ptaka. Z drugiej strony, widok rozradowanego zwierzaka wcale nie wydawał się gorszy. Ot skwaszona Upiorna znów się lekko uśmiechnęła. Możliwe, że i jej brakowało takich wypadów z innymi. Z drugiej strony nie chciała się angażować w jakiekolwiek znajomości. Utrata bliskiej osoby piekielnie bolała... Coś na ten temat już wiedziała.
- Zostaw mu trochę słodkości, po takiej łapówce raczej szybko mu przejdzie - rzuciła swobodnie i wzięła sobie jedno z ciastek.
Nie znalazły się specjalnie daleko od targu. Nawet stąd mogły podziwiać towary znajdujące się na pobliskich stoiskach. I prawdę powiedziawszy, jedno z nich przykuło uwagę młódki. Kupiec handlujący najróżniejszymi strojami. Jego motto to chyba - im dziwniej, tym lepiej, bo zdecydowanie nie miał na składzie zwykłej odzieży... a już tym bardziej okazjonalnej.
- Co ty na to, aby wtopić się w tłum? - zapytała, wyszczerzając swoje ząbki. - Widzisz tego kolesia? Ma dość ciekawe ciuchy na składzie... Będziemy wyglądać jak tutejsi~
Oj tak, zdecydowanie była w naprawdę wyśmienitym humorze, choć gdyby ktoś ją o to zapytał - spotkałby się z wyraźnym zaprzeczeniem.

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Dyniowy park i targowisko - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Zamrugała i zachichotała, słysząc słowa swojej towarzyszki - martwią się - wzruszyła ramionami - wiem, że to może być denerwujące - zerknęła na nią - Ty pewnie słyszysz takie teksty całe swoje życie, ja dopiero od kilku miesięcy - przyznała i zerknęła na wiszące nad nimi dyniowe lampiony - dopiero niedawno zaczęłam opuszczać zamek. Ja nie chciałam sprawiać problemów z załatwianiem transportu czy by kogoś ze sobą brać, tylko dlatego, że chcę wybrać się w cieplejsze rejony Krainy, a Aeron zgodził się mnie puszczać samą dopiero, gdy się upewnił, że mój Equees na pewno mnie słucha - uśmiechnęła się na to wspomnienie - gdy go dostałam od Aerona....praktycznie nie dało się do niego zbliżyć. Był agresywny i w ogóle nie ujeżdżony. Jednak...z niewiadomej przyczyny mnie zaczął słuchać....może przez to, że też pochodzi z Pustyni - wzruszyła ramionami - pewnie niedługo też mi się znudzi takie pouczanie mnie, jednak jak na razie, cieszę się, że ktoś się o mnie martwi. Że moja osoba nie jest nikomu obojętna - uśmiechnęła się smutno. Mama też ją często pouczała, jeśli oczywiście była świadoma tego, ze córka gdzieś idzie albo sama ją odprawiała. A niestety im Rim była starsza, tym rzadziej takie okazje się trafiały.
Spojrzała na Azusę - o tym, że jest dorosły? - zapytała i prychnęła po chwili rozbawiona - wybacz, ale to świadczy zarówno, ze może mieć jakieś....dwieście lat? Ale jednocześnie może mieć około tysiąca, więc za wiele mi to nie mówi - pokazała dziewczynie język.
- Hm? - spojrzała na nią, początkowo nie łapiąc o co Azusie chodzi, jednak zaraz podniosła ręce w obronnym geście - nie nie...wybacz... - zawahała się - po prostu cieszę się, że mogę z kimś spędzić ten dzień. Nie sądziłam, że będę mogła tę wycieczkę spędzić w jakimś towarzystwie. Tym bardziej kogoś w podobnym wieku do mnie - uśmiechnęła się przyjaźnie do drugiej Upiornej. Nie wiedziała ile lat ma Azusa, jednak coś jej mówiło, że były w podobnym wieku. Mogła się mylić...ale kto wie, może miała rację?
- No to przynajmniej masz okazję z nim spędzić czas. No i wtedy nie wymówi się, że jest zajęty, czyż nie? - w sumie nie ma tego złego. Z jednej mężczyzna cierpiał, ale z drugiej...córka mogła z nim trochę posiedzieć. Ile by dała, żeby tak spędzić czas z mamą.... ojca nie znała, ale chyba nie chciała go poznać, ale z mamą...naprawdę wiele by oddała, żeby móc z nią znów porozmawiać.... pokręciła głową, żeby wyrzucić z niej smutne myśli. To nie był czas na takie rozmyślania! Nie mogła teraz chodzić zdołowana!
Prychnęła rozbawiona - teraz to tobie przypomniał się jakiś żart, co? - zapytała, mrużąc oczy podejrzliwie zaraz jednak sama zachichotała. Nie znała Azusy długo ale naprawdę miło spędzało jej się z nią czas.
Opuściła wzrok i lekko zwolniła, gdy Azusa wyrażała swoje zdanie na temat wyboru, jaki to niby mają Dachowcy, którzy można powiedzieć, że stały się czyjąś własnością - dla niektórych taki wybór to żaden wybór - przyznała cicho. Jej matka nie miała wyboru. Nie jeśli chciała, żeby jej córka przeżyła. A potem...potem już nie miała sił by walczyć. Była złamana, a Rim...Rim nie miała odwagi by uciec. Tym bardziej, nie samotnie. Dopiero śmierć Batul popchnęła ją do przodu.
Zaśmiała się na jej kolejne słowa - może trochę - wyszczerzyła nie do końca "ludzkie" ząbki - całe życie powtarzano mi, że mam unikać Upiornych, bo ci będą chcieli się mnie pozbyć, gdy się dowiedzą, ze jestem mieszańcem - wzruszyła ramionami - trochę mi zajęło, nim nauczyłam się, że wcale nie muszę ukrywać swoich rogów. Poza tym... - zawahała się ale zaraz wyprostowała mocno prężąc pierś - przeżyłam ostatnie pół roku z rogatym mężczyzną pod jednym dachem, dlaczego miałabym się bać młodej Upiornej? - zapytała patrząc na towarzyszkę poważnie, ale zaraz się roześmiała. Tak...zdecydowanie ten dzień mijał jej o wiele przyjemniej i milej niż podejrzewała. Teraz będzie jej nawet łatwiej stawić czoła swojemu narzeczonemu, gdy ten w końcu się dowie, gdzie jego wybranka postanowiła spędzić czas wolny od niego.

Zarumieniła się, słysząc jej słowa i sama wgryzła się w ciastko - dla niego mam przygotowaną inną łapówkę, jak tylko moje zamówienie dotrze do zamku - przyznała i zagryzła lekko dolną wargę - znam jego słabość - rozejrzała się konspiracyjnie i zbliżyła do ucha swojej rozmówczyni - ma słabość do mojej kuchni i nowości jakie mogę mi zaserwować - przyznała i czym pokazała Azusie, że ma siedzieć cicho - ale nikomu tego nie mów - dodała jeszcze poważnie, ale w jej fiołkowych oczach, błyszczały zadziorne iskierki. Zdecydowanie nie bała się Azusy, a do tego, wydawała się coraz bardziej pewna siebie. Przynajmniej w porównaniu z tym co pokazywała na samym początku ich znajomości.
- Hm? - spojrzała we wskazanym kierunku - chcesz....się przebrać za tutejszych? - nie była przekonana. Jednak widząc z jakim entuzjazmem młoda panna Weles jej to proponowała, nie mogła odmówić - no dobrze. To w sumie będzie coś nowego - przyznała, uśmiechając się miło i wciskając w paszczę resztę swojego ciasteczka. Wstała i otrzepała spodnie - idziemy? - zapytała. W sakiewce jeszcze miała trochę grosza, miała nadzieję, że jej to starczy, oraz, że Aeron nie będzie zły, że wszystko wydała. Ale...skoro miała okazję by spędzić z kimś czas... może go to aż tak nie zdenerwuje?

Powrót do góry Go down





Azusa
Gif :
Dyniowy park i targowisko - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Azusa Weles
Wiek :
17 - wizualnie i mentalnie
Rasa :
Upiorna Arystokracja
Wzrost / Waga :
172 | 58
Znaki szczególne :
Znamię na karku, trzy kolczyki na lewym uchu
Pod ręką :
Kołczan [30 strzał], Mieszek [17 miedziaków]
Broń :
Nóż myśliwski i łuk kompozytowy
Zawód :
Aktualnie brak
https://spectrofobia.forumpolish.com/t586-azusa#5043 https://spectrofobia.forumpolish.com/t639-azusa#6249 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1070-azusa
AzusaDemoniczny Zawadiaka
Zdecydowanie patrzyły na sprawę z zupełnie innej perspektywy. Azusa w milczeniu przysłuchiwała się temu, co Rim ma do powiedzenia i choć z początku pragnęła zwrócić uwagę na to, że przecież istnieje wiele form okazywania komuś troski, a oni wybrali tę najgorszą, ostatecznie odpuściła. Wszystko za sprawą ostatnich zdań.
- Brak zobojętnienia, co? - powiedziała tak ledwo słyszalnie, iż ciężko było stwierdzić, czy rzeczywiście kieruje te słowa do rozmówczyni.
Wydawała się trochę nieobecna. Myślami błądziła wokół swojej przeszłości, tego jak pod ową troską może skrywać się zwykły egoizm. Sama kiedyś czegoś takiego doświadczyła. Ba, nawet nie potrafi wyzbyć się uczucia, iż owa sytuacja znowu się powtarza, choć jeśli chodzi o emocje - we wnętrzu dziewczyny panuje istny chaos. Po prostu sama się już w tym wszystkim pogubiła. Nie wie, co jest prawdą, a co jedynie jej własnymi urojeniami. Powrót Francesci wywołał w życiu arystokratki niemały zamęt i choć nie jest specjalnie zadowolona z tego, jak to wszystko się potoczyło, to w pewnym stopniu jest wdzięczna matce.
Rim wyraźnie zrobiła się nieco bardziej zuchwała, co Azusa przywitała swoim standardowym, zawadiackim uśmiechem.
- Chcesz mi powiedzieć, że wyglądam ci na dzieciaka? - zapytała, nie przestając się uśmiechać. Już nawet nie kryła się z tym, że po prostu się z nią drażniła.
Małolata spojrzała na dziewczynę z wyraźnym zaintrygowaniem.
- W podobnym wieku?
Nie wiedziała, skąd ta miała takie informacje. Co więcej, wygląd potrafił być mylący, co z resztą sama przyznała i to dosłowne paręnaście sekund temu.
- Podoba mi się twój tok myślenia - rzuciła z wyraźnym rozbawieniem. - Masz jednak sporo racji, dzięki tym obrażeniom, daleko ode mnie nie zwieje. Niezależnie od tego, czy tego chce czy nie.
Śmiech towarzyszki, ponownie wyrwał Azusę z zamyślenia, która niemal natychmiast do niej dołączyła.
- Poniekąd. Przebywanie z moim staruszkiem to w głównej mierze niekończąca się komedia - dodała z wyraźnym rozbawieniem wymalowanym na twarzy.
Niestety ten dobry humor został zbity nieco poważniejszym tematem, co nie umknęło uwadze młodej Upiornej. Sama spowolniła swój chód i na ten mniej przyjemny moment, zaczęła unikać wzroku rozmówczyni.
- A dla innych takie życie to żadne życie... Sama wolałabym umrzeć wolną, niż do końca swych dni być cudzą zabaweczką...
W podobny sposób traktowała przynależność rodową. Przecież nie była niczym innym, jak ich własnością. Miała godnie reprezentować rodzinę, nie przynosić wstydu, nie zabierać głosu, nie będąc pytaną i dawać dupy temu, kto da za nią najwięcej. Myśl o przeszłości również wywoływała u niej negatywne emocje. Od niej bił jednak wyraźny gniew, nie smutek czy żal. Najchętniej spaliłaby ten system do cna. Nie chciała jednak o tym rozmyślać i szukała każdej okazji, by tylko rozładować powstałe napięcie. Taka się znalazła.
- Tylko trochę? Liczyłam na nieco większy wkład, ale doceniam szczerość - żartowała dalej, chcąc odgonić te mniej przyjemne myśli. Dopiero kolejne słowa Rim, dały dziewczynie szerokie pole do popisu.
Azusa przyspieszyła na chwilę, by zagrodzić swojej Upiornej towarzyszce drogę. Spojrzała na nią spode łba i niemal od razu przeszła do sedna.
- A więc uważasz, że jestem zwyczajnym gówniarzem, którego nie należy traktować poważnie, hę? - rzuciła z miną klasycznego dresa, czyli miała wymalowane na twarzy typowe "zaraz przyjdę ci wpierdolić".
Długo jednak nie wytrzymała, bo niemal od razu dało się usłyszeć jej wesoły śmiech. Tak, małolata miała zdecydowanie nietuzinkowe poczucie humoru. I dość ryzykowne. W końcu takie żary, któregoś dnia, mogą zakończyć się cudzą pięścią na twarzy.

Młódka postanowiła pobawić się i w ten mały teatrzyk. Pomknęła wzrokiem po okolicy, chcąc się upewnić, że nikt nie podsłuchuje, a dopiero wtedy przysunęła się bliżej, by usłyszeć to, co Rim ma do powiedzenia.
- Dobrze wiedzieć. Jeżeli kiedyś będę coś od niego chciała, porwę cię, abyś nagotowała mi trochę tych swoich specjałów... albo po prostu poproszę... Chociaż porwanie jest znacznie bardziej dramatyczne...
Tak naprawdę nie miała żadnych interesów u wyżej postawionych Upiornych i nic nie wskazywało na to, by owa sytuacja miała się za chwilę zmienić. Nie po drodze jej było z tymi wszystkimi rodami szlacheckimi. Im dalej od burżujów, tym lepiej.
I ta pewność siebie wyraźnie podobała się małolacie. W końcu była to naprawdę inna dziewczyna. Ze strachem Rim - zdecydowanie, nie do twarzy. To właśnie tę pogodniejszą, pewniejszą wersję wolała oglądać Azusa.
- Dlaczego by nie? - odpowiedziała pytaniem na pytanie.
Uznała to za ciekawą formę zabawy. Na całe szczęście, nie musiała długo namawiać swojej nowej znajomej.
- Pewnie, że tak~ - dodała jedynie i poprowadziła ją w stronę wskazanego wcześniej stoiska.
U tego nietypowego handlarza nie brakowało strojów. Były one przeróżne - od tych skrajnie kolorowych, jakby ukradzionych bezpośrednio Baśniopisarzom, po te bure, mroczne - kojarzone ze zdecydowanie mniej przyjemnymi typkami. Azu wybrała jeden z tych ciemniejszych kompletów: czarne spodnie z nadrukowanymi kośćmi, równie szkieletowe rękawiczki bez palców, ciemnoszara, stylizowanie poszarpana, według sprzedającego była to stylizacja, tunika, obwiązana tanim łańcuchem, równie postrzępiona, co tunika, czarna peleryna z kapturem, maska z trupią szczęką i ostatni z atrybutów - atrapa kosy, która prędzej połamałaby trawę niż ją ścięła. Handlarz nie był chętny sprzedać ten strój na części, więc chcąc nie chcąc - musiała ją zakupić. Z drugiej strony... zawsze to jakiś badyl, którym można zdzielić kogoś w głowę.
- Jak tutejsza, co? - zażartowała.
Do tego dokupiła sobie jeszcze stary pierścionek z trupią główką. Nawet sam sprzedawca nie wiedział, skąd to się u niego wzięło. Biżuteria nie była wykonana z jakichś drogocennych kruszców, a i nosiła na sobie ślad czasu, toteż udało się wynegocjować nieco mniejszą cenę.

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Dyniowy park i targowisko - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Zaprzeczyła głową - nic takiego nie mówiłam. Ale skoro ma córkę, która nie jest niemowlakiem, to raczej ma swoje lata, czyż nie? I nie da się tak określić ile ma lat - powiedziałam, podnosząc ręce w obronnym geście. Nie chciała jej przecież obrażać.
Wzruszyła ramionami - cóż mogę się mylić, ale mam jakieś dziwne przeczucie, że jesteśmy w podobnym wieku. Mogę się mylić - zawahała się i przygryzła lekko policzek od środka, zerkając na towarzyszkę - mam trochę ponad sto lat - przyznała - a Ty? Jeśli to tajemnica to przepraszam - od razu powiedziała żeby dziewczyna nie czuła się zmuszana do tego, że ma się przyznać do swojego wieku. W końcu nie każdy chce się tym dzielić. Ale kto wie, może faktycznie Rim trafiła i jej przeczucie było dobre? Miała taką nadzieję, ze się po prostu nie wygłupiła tym.
Uśmiechnęła się po czym wyszczerzyła swoje białe, kocie ząbki - no cóż. Chociaż masz wesoło ze swoim staruszkiem. Widzisz, nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło - dodała jeszcze. Może i pan Weles wpadał w kłopoty, ale przynajmniej mógł spędzić czas ze swoją córką, a Azsa miała kogoś na kim mogła polegać.
Opuściła wzrok, oczy lekko jej się zaszkliły - nie każdy niestety ma taką możliwość...a chyba każdy by tak chciał. Nikt nie chce być niczyją własnością - przyznała ciszej. Ale...uznała, że zada jedno...trudne pytanie - co byś zrobiła....gdybyś miała okazję uciec, ale wiedziała, że jeśli to zrobisz, ktoś bardzo ci bliski będzie miał jeszcze gorzej niż do tej pory? A nie miałabyś okazji by tę osobę uwolnić? - może to ona była jakaś...sama nie wiedziała jaka. Wiele razy miała okazję uciec od wuja, zawsze gdy szła na zakupy....jednak nie chciała zostawiać mamy. Nie z nim. Dopiero jej śmierć dała jej impuls, by uciekać, by zostawić Pustynię daleko za sobą.
Zaśmiała się krótko - pomogło to, że nie zachowujesz się jak jakaś panna z nie wiadomo jakiego domu i nie traktujesz mnie z góry. A przynajmniej tego nie odczułam - uśmiechnęła się do niej szczerze i z wdzięcznością. Naprawdę nie spotkała nigdy nikogo takiego. Znała tylko Aerona i jeszcze panią, którą spotkała w drodze do Kliniki. Niestety była wtedy zbyt zestresowana, żeby zapamiętać jej imię. Poza tym Księcia Larazirona spotkała tylko raz i to tylko przypadkiem, mijając się.
Już się chciała tłumaczyć, jednak słysząc śmiech dziewczyny, od razu sama się roześmiała. Raczej widziała o co jej chodzi. Choć, czy to na pewno był taki wyczyn by mieszkać z jakimś innym Upiornym, tym bardziej, ze ten Upiorny praktycznie nie miał dla niej wiecznie czasu? Przez ostatnie pół roku, spędzili ze sobą dosłownie kilka dni. Tylko tyle czasu udało się Aeronowi dla niej wygenerować. Nie licząc wspólnych posiłków, to naprawdę mało kiedy mieli czas się po prostu sobą nacieszyć. Ciekawe czy to się zmieni kiedyś...tym bardziej teraz po ich szczerej rozmowie, gdy dowiedział się, co jej siedzi na sercu i czemu się waha, czy raczej będzie go miał jeszcze mniej...miała jednak nadzieję, że nie będzie tak źle. Echu...

Zakryła usta, robiąc wystraszone oczy - jak to tak mnie porywać....nie wiem czy wtedy będę w stanie gotować - powiedziała lekko dramatycznym głosem ale zaraz się roześmiała. Nigdy nie widziała, żeby ktoś zajadał jej dania z takim zapałem. Czasem nawet Caius na nią warczał, że zaraz wygryzie go z roboty, dlatego starała się przeszkadzać mu w kuchni tylko przy jakiś specjalnych okazjach, dlatego też dla Księcia tym bardziej były to wyjątkowe chwile, gdy mógł posmakować nowych rzeczy, zrobionych przez jego Narzeczoną.
Rozejrzała się po strojach jakie oferował sprzedawca, jednak nie za bardzo wiedziała co ma wybrać. Szczerze, do tego jeszcze nie przywykła. Bianka zawsze na nią psioczy, że wybiera za każdym razem te same ubrania, zamiast eksperymentować. Im więcej rzeczy przymierzy tym lepiej wiedziała, w czym czuje się dobrze, a nie uznawać, że to jest dobre i wystarczy. Ech...to akurat było bardzo męczące dla Antylopy.
Sprzedawca chyba zauważył, że dziewczyna nie za bardzo wie co wybrać i gdy tylko druga Upiorna poszła się przebrać, zaproponował Rim luźne, fioletowo-żółte szaty, przewiewne, ale nie odsłaniające za wiele, przepasaną złotym paskiem. Do tego tiarę z gałęzi jakiegoś kwitnącego krzewu, z młodymi pąkami. Do tego sandałki wiązane wysoko ozdobnym rzemieniem i bransolety na nadgarstki. Włosy zaproponował by rozpuściła, przepraszał jednak za to, że gdzieś zapodziały mu się długie uszy. Powiedział, że tak w różnych legendach ubierały się Nimfy...na co Rim tylko uśmiechnęła się i zmieniła swoje uszy na antylopie, na co ten aż klasnął z radości. Widać, bardzo lubił przebierać innych i pewnie zaopatrywał połowę okolicy w takie stroje. Na koniec dał jej jeszcze coś ala kostur, zrobiony z zaplątanych z sobą gałęzi, owiniętych bluszczem i jakimiś kwiatami. Zapakował ich ubrania do specjalnej torby i życzył im miłego dnia. Dziewczyna jeszcze na odchodne wyczarowała sobie ogonek, by pasował do reszty.
Pokiwała głową do Azusy i zarumieniła się mocno - a...a jak ja wyglądam? - zapytała niepewnie. Cóż...nie miała takiej pewności siebie jak czerwonowłosa nastolatka.

Powrót do góry Go down





Azusa
Gif :
Dyniowy park i targowisko - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Azusa Weles
Wiek :
17 - wizualnie i mentalnie
Rasa :
Upiorna Arystokracja
Wzrost / Waga :
172 | 58
Znaki szczególne :
Znamię na karku, trzy kolczyki na lewym uchu
Pod ręką :
Kołczan [30 strzał], Mieszek [17 miedziaków]
Broń :
Nóż myśliwski i łuk kompozytowy
Zawód :
Aktualnie brak
https://spectrofobia.forumpolish.com/t586-azusa#5043 https://spectrofobia.forumpolish.com/t639-azusa#6249 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1070-azusa
AzusaDemoniczny Zawadiaka
- Dokładnie! Cieszy mnie, że w końcu się ze sobą zgadzamy~ - zachichotała, po czym żartobliwie pokazała Rim języczek.
Azu nie byłaby sobą, gdyby nie wykorzystała tak dobrej okazji. Stwierdzenie "ma swoje lata" w zupełności jej wystarczyło, by podpiąć do tego wzmiankę o "starym pierdzielu". Nawet, jeśli nie to Rim miała na myśli. Mimo wszystko, słowo się rzekło, a małolata nie czekała na to, aż rozmówczyni postanowi poprawić bądź sprecyzować swą wypowiedź.
- Wiesz, zadziwiasz mnie. Najpierw uparcie twierdzisz, że wieku Upiornego nie da się oszacować po wyglądzie, aby za chwilę trafić w sam środek tarczy - odpowiedziała, gdy ta zapytała ją o wiek. - I w ten oto sposób zaprzeczyłaś swojej własnej teorii.
Cała ta sytuacja rozbawiła dziewczynę. Jeszcze nigdy nie spotkała się z kimś, kto tak szybko obaliłby wcześniej wypowiedziane przez siebie słowa. Choć intuicja Upiornej, o ile to Mef się kiedyś nie wygadał, robiła wrażenie. A może kryło się w tym wszystkim coś więcej?
- Szkoda tylko, że ceną za więcej spędzanego ze sobą czasu, są liczne złamania - odpowiedziała szczerze.
Nie zaprzeczała, iż wypadki zmniejszały ilość obowiązków u Mefa, acz nie miała skłonności psychopatycznych, by przekładać to nad zdrowie swojego ojca. Z drugiej jednak strony, ciekawiło ją, czy coś takiego byłoby równie skuteczne w przypadku jej matki. I to nie tak, że życzyła kobiecie źle. Bardziej zastanawiało ją, czy ta wolałaby zostać w domu i się kurować, czy pomimo otrzymanych obrażeń, dalej oddawała się pracy.
No i wyszło na to, że Rim zadała naprawdę bardzo trudne pytanie. W końcu tutaj nie chodziło jedynie o bezpieczeństwo własnych czterech liter. Źle podjęta decyzja mogła okazać się niezwykle kosztowna dla kogoś jej bliskiego.
- Nie wiem... - odpowiedziała po dłuższej chwili. - Możliwe, że... coś bardzo złego...
Jakaś cząstka niej czuła gniew, skierowany proso na owego oprawcę. Cichy głosik w jej umyśle mówił, że najlepiej byłoby się na chwilę wycofać, pozostać w cieniu, by ostatecznie zaatakować, gdy tylko nadarzy się ku temu dogodna okazja. Ale czy byłaby do tego zdolna? Potrafiłaby odebrać cudze życie? Nawet podczas nieprzyjemnego incydentu z kupcem, wolała nastraszyć mężczyznę, niż rzeczywiście oddać strzał w jego stronę. Z drugiej strony, miała nieodparte wrażenie, że nie stanowiłoby to wtedy większego problemu. Spalić do cna wspólne więzienie, bądź ginąc próbując.
- Nie musisz podejmować takiej decyzji, prawda? - zapytała nagle, patrząc na swoją towarzyszkę.
Wyraz twarzy Rim wskazywał, że zadane przez nią pytanie było dość osobiste. Czyżby ten cały Thorn nie był aż tak cudowny, jak można byłoby wywnioskować po wcześniejszych wypowiedziach? Cóż, istniała bardzo spora szansa, że nigdy nie otrzyma odpowiedzi. W końcu nie była to jej sprawa. Z drugiej strony, buntownicza strona dziewczyny, wręcz rwała się do rebelii.
- A więc potrzeba ci nieco bardziej luźnego towarzystwa? Pewnie goście twojego narzeczonego zamęczają cię psychicznie, co? - zażartowała, chcąc przegonić wcześniejszą atmosferę.
Mogła się jednak założyć, że spotkania z arystokracją, nie należały do tych najprzyjemniejszych doświadczeń. Ciągły, oceniający wzrok, koloryzowanie przez rozmówców ich jakże wybitnych osiągnięć, podlizywanie się jej, byleby tylko szepnęła dobre słówko Księciu. A z dala od niepowołanych uszu - obgadywanie każdego, nawet najdrobniejszego odstępstwa od tej toksycznej normy. Szczególnie przez damy zawistne. Oj tak, Azu już teraz słyszy ich piskliwe głosiki mówiące "co on widzi w tej prostaczce".

- Nie będziesz miała wyboru. Chyba, że przyjedzie po ciebie jakiś dzielny rycerz na rączym rumaku.
Zapewne tym rycerzem byłby sam Książę, ale nie miało to akurat żadnego znaczenia, bo do porwania nigdy nie dojdzie. A przynajmniej ze strony Azusy. I to raczej z tych oczywistych powodów.
- Lubisz gotować? - zapytała z zaciekawieniem.
Sama nie miała w tym zbyt dużego doświadczenia. Nie licząc kanapek i pieczenia ryb, w całym swoim długim życiu, przyrządzała jedzenie tylko raz. I to wraz z Mefem. Musiała jednak przyznać, że bawiła się przy tym naprawdę wybornie, choć sama do końca nie wiedziała, czy była to zasługa samego gotowania, czy bardziej towarzystwa.
Na całe szczęście dla sprzedawcy, Azu nie była aż tak niezdecydowana, dzięki czemu mógł poświęcić więcej uwagi drugiej z klientek. I Rim zdecydowanie na tym skorzystała, przynajmniej w ocenie młodej Upiornej, która aż zagwizdała z podziwu.
- Jak młoda bogini - przyznała z wesołym uśmiechem. - I chyba nie tylko ja tak sądzę - dodała rozbawiona, zwracając uwagę rozmówczyni, na kilku spoglądających w ich stronę, mężczyzn. - Muszę jednak przyznać, że te zwierzęce uszka to bardzo ciekawy dodatek, wyglądają naprawdę realistycznie.
Bez ostrzeżenia dotknęła jedno z nich, biorąc je za sztuczne. I jakieś było wielkie zdziwienie Upiornej, gdy okazały się one prawdziwe.
- Okej, tego się nie spodziewałam - przyznała z wesołym uśmiechem, ale po chwili nieco spoważniała. - Nie będzie ci w tym zimno?
Strój Azu również do najodpowiedniejszych nie należał, ale ją ratowała peleryna, która naprawdę robiła swoje. Chcąc temu jakoś zaradzić, zapytała sprzedawcy, czy znajdzie się jakieś okrycie, pasujące do wybranego przez Rim stroju. I gdy tylko handlarz znalazł pelerynę w podobnej tonacji, małolata bez zastanowienia ją kupiła, po czym zarzuciła towarzyszce na ramiona.
- Proszę, teraz na pewno nie zmarzniesz.
Dzisiaj Upiorna tryskała wręcz wyśmienitym humorem, choć w dużej mierze była to zasługa jej rówieśniczki. Linczowanie tak niewinnej duszyczki wywołałoby u Azu wyrzuty sumienia, choć nie oznaczało to wcale, że mogła czuć się całkowicie bezpiecznie. Bo choć ten mały diabełek nie zamierzał doprowadzać ją do szału czy skrajnego smutku, wciąż chciał wywołać pewną reakcję. Musiała tylko lepiej poznać dziewczynę.
I kiedy miała zaproponować jej powrót do parku, znowu wypatrzyła ciekawie wyglądające stoisko.
- Zobacz jak upiornie - powiedziała, zwracając uwagę rozmówczyni.
Wyglądało na to, że nie tylko znajomy Rim handlował małymi główkami. To stoisko też miało ich kilka. Dochodziły do tego dziwne amulety, księgi, różnego rodzaju fiolki - włącznie z pływającymi w nich organami, upiornie wyglądające laleczki, a nawet gliniane wazy, których wieczka zostały zalane woskiem, by nie szło ich prędko otworzyć.
- Mamy odwagę, by sprawdzić stoisko bliżej? - zapytała z zawadiackim uśmiechem.


Do what you feel in your heart to be right,





For you’ll be criticized anyway

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach