Pokój Sevianny

Sevia
Gif :
Pokój Sevianny 5PUjt0u
Godność :
Sevianna Joyce Blanche
Wiek :
23
Rasa :
Kapelusznik
Wzrost / Waga :
176 cm/ 66 kg
Pod ręką :
Pulares
Broń :
Sztylet
Zawód :
Kucharz w Różanym Pałacu
Stan zdrowia :
Cała i zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t641-sevia
SeviaUpiór herbaciany
Upiór herbaciany
Pokój Sevianny
Pon 18 Maj - 15:23
Skromny, a zarazem elegancki pokój, o kremowych ścianach i drewnianej podłodze znajdował się w części pałacu przeznaczonej dla służby. Mahoniowe meble zostały ustawione tak, aby wnętrze pozostało przestronne. Pod oknem przysłoniętym granatowymi zasłonami znajdowało się proste, pojedyncze łóżko o lekko wyrzeźbionej ramie i śnieżnobiałej pościeli, a tuż obok na nakastliku ustawiono miedzianą lampkę nocną o żółtym abażurze. Na lewo od drzwi usytuowano sekretarzyk oraz krzesło z obiciem w odcieniu kobaltu, przy ścianie zaś naprzeciw posłania stanęła czteroszufladowa komoda, nad którą zawisło lustro o drewnianej ramie. Oprócz lampki nocnej i lustra, wnętrze zostało ozdobione beżowym dywanem usytuowanym na środku pokoju oraz dwoma kwiatowymi obrazami, powieszonymi po obu stronach okna.

Powrót do góry Go down





Sevia
Gif :
Pokój Sevianny 5PUjt0u
Godność :
Sevianna Joyce Blanche
Wiek :
23
Rasa :
Kapelusznik
Wzrost / Waga :
176 cm/ 66 kg
Pod ręką :
Pulares
Broń :
Sztylet
Zawód :
Kucharz w Różanym Pałacu
Stan zdrowia :
Cała i zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t641-sevia
SeviaUpiór herbaciany
Upiór herbaciany
Re: Pokój Sevianny
Pon 8 Lis - 21:06
Dzisiejszy dzień Sevii nie należał do najkrótszych, wszak od bladego świtu była na nogach.  Jak na pałacowego kucharza przystało, od rana krzątała się po kuchni i z ogromną precyzją, dbałością o szczegóły przygotowywała posiłki dla mieszkańców pałacu. Choć pracę swoją lubiła, nie mogła uznać jej za lekką i całkowicie przyjemną. Jak zawsze skończyła wieczorem, po kolacji, kiedy z czystym sumieniem mogła zdjąć fartuch i pochwalić siebie samą w duchu za produktywny czas. Kapeluszniczka nie lubiła monotonii, której w pałacowej kuchni nie było, jednak jej niczym nieróżniące się od siebie codzienne powroty, w jakiś sposób wywoływały uśmiech na jej twarzy. W głównym korytarzu służby zawsze mijała dwóch młodych strażników udających się na swoją wartę oraz jednego z głównych kamerdynerów. Za każdym razem nuciła pod nosem wesołą melodię. Nie pamiętała, gdzie ją zasłyszała, jednak przypadła jej na tyle do gustu, że pozwoliła, aby wkradła się gdzieś w głowę i zamieniła w rutynę.
I dziś było tak samo, powitała współpracowników uśmiechem, przeszła przez kilka korytarzy, podśpiewując sobie, pokonała schody i znalazła się przed drzwiami swojego pokoju. Lubiła go, nawet bardzo, od przeprowadzki do Różanego Pałacu nieustannie się coś w nim zmieniało. Niegdyś kremowe ściany pokrywały teraz malunki roślin, u sufitu zaś uwieszono sznurki, na których suszyły się bukiety kwiatów. Granatowe zasłony przeszyła niedbale srebrnymi nićmi, co tworzyło efekt gwieździstego nieba.
Zmęczona podeszła do okna, przez które do pokoju wpadały ostatnie promienie zachodzącego słońca. Skąpany w pomarańczowym świetle różany ogród wyglądał pięknie jak zawsze. Gdyby ktoś zapytała Sevię, o czym teraz myśli, powiedziałaby "nie wiem" i to nie z powodu natłoku przeróżnych myśli, a z wewnętrznego spokoju, ciszy, w którą uwielbiała się wsłuchiwać przed snem. Kiedy słońce przestawało już oświetlać horyzont, przesunęła ciężkie zasłony i włączyła lampkę nocną. Z szuflady mahoniowej komody wyciągnęła koszulę nocną i skierowała się do łazienki, aby wziąć ciepłą, zasłużoną kąpiel.
Siedząc przy toaletce, czesała poplątane mokre włosy, jednocześnie czytając „Herbaciane Imperium". Książkę zdobyła od jednej z pokojówek, w zamian za uszycie nowego fartucha. Kapeluszniczka nie powinna zapuszczać się do pałacowego księgozbioru, dlatego też chętnie skorzystała z okazji zdobycia tutejszej literatury.
Ziewnęła przeciągle, oczy same się jej zamykały. Delikatnie przetarła twarz dłońmi, po czym przeniosła się na wygodne łóżko. Zanim otuliła się kwieciście pachnącą pościelą, upiła łyk mleka ze szklanki, którą zazwyczaj stawiała na nakastliku obok małego spodeczka z kilkoma maślanymi ciasteczkami. Przeciągnęła się ostatni raz, wyłączyła światło lampki, po czym pozwoliła sobie na upragniony sen.

Statek lekko wprawiany w ruch przez łagodne fale płynął do portu. Na linii horyzontu rozciągał się ląd. Wyspa wydawała się pozostawać w ciągłym ruchu, jakby raz po raz brała głęboki oddech, a z wydechem wypuszczała z siebie całe życie, które powstawało w jej płucach. Bryza nie nadciągała znad oceanu, a z wybrzeża, niosąc ze sobą ciepły wiatr przesycony miękkim zapachem. Cisza, panowała grobowa cisza, Sevia zdawała sobie sprawę, że szum morza, który słyszy, jest tylko wytworem jej wyobraźni. Żagle poruszane przez wiatr, kroki na pokładzie, okrzyki załogi, wszystko było nieme. Tylko z kabiny kapitana dobiegał dźwięk. Pióro przeciągane po papierze, pismo. Drzwi kajuty zaprowadziły ją do ogrodu rodzinnego domu. Słyszała szum liści, kwiaty pachniały tak pięknie i intensywnie, że zapachy wręcz wydawały się odgrywać miłą dla ucha melodię. W centrum ogrodu tuż pod topolą stał mężczyzna. Nie wiedziała, kim był, a jednak miała wrażenie, że bardzo dobrze się znają. Kwiatowa maska, pod którą ukrywał twarz, nieustannie kwitła, pąki kwiatowe zamykały się i otwierały, płatki opadały, a na ich miejsce wyrastały nowe. Lekkim skinięciem głowy zaprosił ją do stolika. Uśmiechnął się, kiedy Sevianna usiadła naprzeciwko. Poruszył ustami, jednak do jej uszu nie dobiegł żaden głos. Dopiero po chwili spostrzegła kajet i srebrne pióro, które trzymane niewidzialną dłonią zapisywało każde słowo nieznajomego. Próbowała odczytać zdania spisane pięknym pismem, jednak te za każdym razem zlewały się ze sobą, tworząc plamy atramentu wsiąkające w papier...

Powrót do góry Go down





Arariel
Gif :
Pokój Sevianny 5PUjt0u
Godność :
Arariel
Wiek :
Wizualny 18
Rasa :
Senna Zjawa
Wzrost / Waga :
170/50
Znaki szczególne :
Specyficzne włosy i oczy, błyszcząca z bliska skóra. Androgyniczny wygląd.
Pod ręką :
Pędzle, farby, zwinięte płótna, torba B.I.S., Malowany Dom na obrazku.
Broń :
Sztuka i ideały... w ostateczności rysowany miecz.
Zawód :
Pustelny Malarz
https://spectrofobia.forumpolish.com/t687- https://spectrofobia.forumpolish.com/t691- https://spectrofobia.forumpolish.com/spa/Arariel
ArarielNieaktywny
Re: Pokój Sevianny
Pon 8 Lis - 23:55
Arariel bawiła się z małą dziewczynką. Siedziały na ogromnym puchatym dywanie, dzierżąc różne pluszaki i lalki, odgrywając coraz to bardziej ekscentryczne postaci. Obecnie ślimaczy kapłan pomagał bezgłowej dziewczynce w odnalezieniu swojej zguby. Podróżowali przez pustynie, która to zamiast piasku wypełniona była brązowym cukrem. Właśnie mieli stoczyć pojedynek z królikiem-naleśnikiem, by móc przejść dalej.
Co Senna Zjawa tam w ogóle robiła? Zgubiła się jakoś w ciągu wydarzeń, ale nie wydawała się tym przejmować. Miała pracowity dzień włóczęgi w nowym mieście, po którym wieczorem wynajęła pokój w pierwszym lepszym przybytku. Wzięła prysznic we wspólnej łaźni, by móc ubrać się w świeżą pidżamę. Nie rozglądając się nawet po swoim lokum, wleciała z progu bezpośrednio na łóżko. Na szczęście stało tak blisko, że mogła to zrobić, nawet skacząc z miejsca bez rozbiegu. Zasnęła tak szybko, że zupełnie jej to umknęło.
Liczył się teraz dla niej obecny moment, nie to, co było wcześniej. Nie miała nawet pojęcia, jak samo dziecko się nazywa, ba, Abstrakcja nawet unikała rozglądania się po pokoju. Ściany, wszelkie meble i detale, które znajdywały się poza terenem dywanu, rozmywały się, nie dając się w żaden sposób uchwycić. Widocznie dla małej dziewczynki również liczyło się tylko to, co było w zasięgu kroku.
Arari nie interesowała się przeszłością, jednak wydawało się, że przeszłość ma wobec niej inne plany. Coś za nią stało. Przerażająca istota, utkana z czystego cienia i goryczy. Jej osobisty Dręczyciel. Za każdym razem przyjmował inną formę, choć typowe dla niego były ogromne kły i wiele oślizgłych kończyn. Przyglądał się jej od kilku minut, zdała sobie sprawę z jego obecności dopiero gdy kropla śliny spadła jej na ramię. Abstrakcja była dla niego znakomitym kąskiem. Gdy tylko zorientowała się, w jakiej jest sytuacji, uruchomiły się mechanizmy obronne. Chwyciła dziewczynkę bardzo mocno za rękę i pociągnęła za sobą. Tylko gdzie mogła uciec? Szyby w oknie, które uchwyciła wzrokiem, wydawały się wręcz metalowe, blokując światło z zewnątrz, ale uniemożliwiając również ucieczkę tą drogą. Ruszyła w stronę drzwi. Złapała za klamkę i wyskoczyła za próg, ciągnąc za sobą dziecko. Leciały razem wprost w nieokiełznaną ciemność. Dziewczynka wydawała się przerażona, ale dla samej Arari nie był to pierwszy raz gdy musiała uciekać. Różnica była taka, że tylko Sennej Zjawie mogło się tu coś stać, przebywała tu swoim prawdziwym ciałem. Abstrakcja przytuliła małą mocno do siebie, by ta nie musiała patrzeć, jak oddalają się, od lewitującego w przestworzach pokoju.
Leciały w przestrzeni między snami. Niedaleko świeciły gwiazdy, choć nie wyglądały jak te prawdziwe punkciki na niebie, bardziej jak ich reprezentacje, takie, które mogło narysować dziecko. Na samym dole był ogromny ocean, po którym w stronę zmiennokształtnej wyspy powoli płynął niemy statek. Zbliżając się do desek pokładu ich prędkość lotu się znacznie zmniejszała, tak, że gdy nadszedł już ten moment, z gracją dotknęły podłoża.
Arariel puściła zaciekawioną nową okolicą dziewczynkę, która poleciała zbadać cały okręt. Było tu cicho… zbyt cicho, aż chciało się krzyknąć, by wzruszyć tę taflę spokoju. Tylko jedno z pomieszczeń było tu ogromnym kontrastem, roznosząc po okolicy dźwięk tworzenia sztuki pisanej. Do jego wnętrza wchodziła niepasująca zupełnie do obrazka postać. Świetlista istota, która swoimi pięknymi do pasa włosami od razu wpuściła Arariel w starą zazdrość. Jak tylko Senna będzie miała okazję, to się przefarbuje, właśnie na taki kolor, kto jej teraz zabroni! Z długością… już gorzej, bo pewnie wymaga to wielu lat pielęgnacji. Miodowe pukle dopełniała jeszcze biała koszula nocna. Abstrakcja postanowiła podążyć za nią na teren ogrodu.
Panujący tu zapach i widok był co najmniej inspirujący. Zjawa zrobiła piruet napawając, się otaczającym życiem. Zamknęła odbitkę doznań wzrokowych w swojej fotograficznej pamięci, by użyć w przyszłości jako tło jednego z obrazów. Zbliżyła się następnie do pary przebywającej pod topolą. Świetlista panienka starała się ująć słowa zamaskowanego mężczyzny. Temu, między nogami z ziemi wrastał wspaniały fioletowy kwiat, który wyróżniał się w okolicy niczym księżniczka na wsi. Szczególnie imponująca była korona z płatków na samym szczycie.
Arari była bardziej zatopiona w tej Krainie, łatwiej przychodziło jej też odbierać w związku z tym informacje.
- To wiersz o kwiecie… chyba, idzie jakoś tak – tłumaczyła na głos kobiecie, to z ruchu warg, to z wibracji, resztę sobie dopowiadając. Zbliżała się z każdym wersem coraz bliżej. Zjawa nosiła na sobie pastelowo różową piżamę z długimi rękawami. Strój miał bardzo prosty krój i był nieco za duży, dając sporo przyjemnego w trakcie snu luzu, ale również ukrywając wszelkie kształty.

- Jestem - panienką
tak nazwa wskazuje,
gdy o sobie mówię
troszkę się kryguję.

Ale nie za bardzo
bo chwalę zalety
popatrzcie sukienkę
mam w piękne fiolety.

Zamieszkuję łąki
ogrody domowe
rozkładam do słońca
diademy kwiatowe.

Gdy słoneczną buzię
spod płatków wychylę
przylatują zaraz
zalotne motyle.

Wiosna im szepnęła
panna na wydaniu,
częstuję ich pyłkiem
przy bliższym poznaniu.


Uśmiechnęła się szeroko. Dziesiątki jasnych kolorów tańczyły chaotycznie w jej tęczówkach i na włosach, wyraźnie podkreślone przez ciepłe promyki słońca. Idealny kamuflaż do ogrodu, wręcz można by ją posądzić, że była jakimś tutejszym strażnikiem.
Zamknęła oczy. Nie chciała ryzykować, że Dręczyciel nadal ją śledzi i przyjdzie zbrukać swoją obecnością tą wspaniałą okolicę. Nie chciała też psuć snu kobiecie. Nawet jeśli miała odebrać sobie kilka pięknych chwil, wolała żyć z myślą, że jest tam gdzieś takie piękne miejsce i ten potwór go nie odnalazł.
Obudziła się. Leżała na pościeli, na skraju łóżka, nadal w tej samej pidżamie. Nie miała pojęcia, że była w zupełnie innym pokoju… ba zupełnie daleko od miasta, w którym wcześniej była. Zasnęła wcześniej tak szybko, że nawet nie przyjrzała się detalom obcego pomieszczenia.
Obok jednak był ktoś jeszcze. Ta sama kobieta o niesprawiedliwie ładnych włosach. Zjawa stuknęła ją delikatnie palcem w ramie, choć na tyle wytrwale, by ją wybudzić.
- Nie ładnie się tak wkradać do mojego pokoju. Mogłaś chociaż spytać, a nie tak bezpardonowo. – powiedziała spokojnie, kończąc przeciągłym ziewnięciem. Nie chciała zbytnio jej zbytnio przestraszyć, nawet jeśli złapała ją na gorącym uczynku. Co jeśli miodowłosa naprawdę próbowała Zjawę obudzić i się zapytać o zgodę, ale ta spała jak zaklęta w kamień? W końcu sama nie zamknęła pokoju, mogły istnieć pewne okoliczności łagodzące.
- Spokojnie, wybaczę ci to, jeśli tylko postawisz za swoje śniadanie z herbatką. - mówiła z zupełnie niezachwianą pewnością co do własnych słów, jakoby opisywały one prawdę. Była gotowa łatwo wybaczyć ów naruszenie.
Jednym z bardzo łagodzących czynników była szafka nocna, akurat po stronie Arari. Służba, albo ona nieświadomie zostawiła tam skarb na rano. Chwyciła za dwa ciastka i prędko je schrupała, by zagryźć wewnętrzne rozedrganie po konfrontacji we śnie z Dręczycielem.
W sumie zbliżał się ranek. Nie było co już tak niewygodnie leżeć, uniosła się i usiadła na krawędzi łóżka.
Ciasno… czy obca nie mogła wybrać sobie kogoś, kto miał obszerniejsze, dwuosobowe łoże?
- Naturalne włosy? – spytała w końcu, jednak zupełnie bez żadnego kontekstu, już nieco głośniej i jakby z pewnym wyrzutem. Brzmiało to wręcz ironicznie, jeśli rozumiało się sens. Sama była właścicielką chyba jednych z najbardziej ekscentrycznych i nienaturalnych pasm. Obserwowane z różnych punktów mieniły się niesamowitymi kolorami, a zazdrościła monotonii, którą mają inni. Przeczesała je dłońmi.


Ostatnio zmieniony przez Arariel dnia Pon 22 Lis - 13:53, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





Sevia
Gif :
Pokój Sevianny 5PUjt0u
Godność :
Sevianna Joyce Blanche
Wiek :
23
Rasa :
Kapelusznik
Wzrost / Waga :
176 cm/ 66 kg
Pod ręką :
Pulares
Broń :
Sztylet
Zawód :
Kucharz w Różanym Pałacu
Stan zdrowia :
Cała i zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t641-sevia
SeviaUpiór herbaciany
Upiór herbaciany
Re: Pokój Sevianny
Czw 11 Lis - 23:20
Wybudzona ze snu przeciągnęła się lekko. Nim zdążyła otworzyć oczy, do jej uszy dobiegł nieznajomy głos. Otworzywszy wpierw jedno oko, ujrzała niezwykle barwną postać. Pomyślała, że nadal śni, dlatego nie przejmując się obecnością obcej osoby, powoli usiadła. Przez zaspanie zignorowała słowa nieznajomej. Wzrok Sevianny śledził nieustannie jej ruchy. Przyglądała się uważnie. Pierwszy raz widziała kogoś tak pięknego, wygląd Sennej Zjawy przywodził jej na myśl łapacze słońca. Kiedy sięgnęła po ciasteczka, Sevia uśmiechnęła się lekko do siebie.  W odpowiedzi na pytanie ujęła kosmyk włosów między palce i spojrzała na nie - Tak. - Ziewnęła, nie kłopocząc się zakrywaniem ust dłonią. Bezsprzecznie były naturalne i choć dziewczyna nie należała do osób lubiących się czymkolwiek szczycić, długie włosy, o które dbała latami napawały ją dumą. Szybko uwaga Kapeluszniczki przeniosła się z powrotem na chodzącą tęczę. Spojrzeniem powędrowała po jej całym ciele. Promienie słońca dostające się do pokoju przez szparę pomiędzy zasłonami po części padały na skórę oraz włosy nieznajomej, uwydatniając ich niezwykły urok.
Dopiero kiedy za ścianą sąsiedniego pokoju trzasnęły drzwi, przemknęło jej przez myśl, że może jednak już nie śpi. Wyciągnęła szyję, zmniejszając dystans pomiędzy nimi. Pamięć, a co dopiero głowa i bujna wyobraźnia lubiły płatać jej figle, dlatego sięgnęła do przedramienia siedzącej na skraju łóżka osoby i uszczypnęła ją z wyczuciem. - Ach, to nie tak - zachichotała i powtórzyła czynność na swojej ręce. Uniosła zaciekawione spojrzenie, gdy dotarło do niej, że wszystko dzieje się naprawdę.
- To nie sen! - wykrzyknęła zadowolona, po czym pociągnęła niespodziewanego gościa w stronę biurka, omal nie potykając się o własne nogi. - Siadaj! Masz na coś ochotę? Kawa, herbata, sok? A może ciasteczka, mogę zaproponować babeczki i, i tort! Tak tort! - Trochę minęło, od kiedy miała okazję gościć kogoś w swoich skromnych progach, dlatego nie ukrywała, że nie posiada się z radości. Nim kolorowo włosa postać zdążyła odpowiedzieć, Sevianna doskoczyła do drzwi. Były zamknięte tak ja zawsze. Spojrzała podejrzliwie przez ramię na nieznajomą. Jak pojawiła się w jej sypialni, skoro co wieczór zamyka drzwi na klucz? Czy możliwe było, że tym razem zapomniała? Jak na Seviannę przystało, szybko odrzuciła zbędne w jej mniemaniu myśli na bok i znów zwróciła się do gościa.
- Sevianna Joyce Blanche - wyciągnęła dłoń - Kim jesteś? Skąd przybywasz? - W głowie piętrzyło się o wiele więcej pytań, które bez problemu mogłaby zadać na jednym wdechu, lecz w obawie, że speszy przybysza, pohamowała się. Wewnętrznie skakała z radości i miała ogromną nadzieję, że spędzi miło czas z nowo poznaną.

Powrót do góry Go down





Arariel
Gif :
Pokój Sevianny 5PUjt0u
Godność :
Arariel
Wiek :
Wizualny 18
Rasa :
Senna Zjawa
Wzrost / Waga :
170/50
Znaki szczególne :
Specyficzne włosy i oczy, błyszcząca z bliska skóra. Androgyniczny wygląd.
Pod ręką :
Pędzle, farby, zwinięte płótna, torba B.I.S., Malowany Dom na obrazku.
Broń :
Sztuka i ideały... w ostateczności rysowany miecz.
Zawód :
Pustelny Malarz
https://spectrofobia.forumpolish.com/t687- https://spectrofobia.forumpolish.com/t691- https://spectrofobia.forumpolish.com/spa/Arariel
ArarielNieaktywny
Re: Pokój Sevianny
Pią 12 Lis - 16:33
- Ała… - mruknęła. Nie była w stanie się powstrzymać, nawet gdy widziała nadchodzącą rękę Kapeluszniczki i była wszystkiego świadoma. Nie żywiła jednak żadnej urazy, gdy dotarł do niej sens. Sama przejść ze snami miała sporo, a każdy miał własne sposoby.
Zaśmiała się wspólnie z kobietą, gdy ta następnie szczypnęła się sama. Wstały i kapeluszniczka prawię się przewróciła po drodze. Było miłą odmianą, że nie tylko Arari jest do takich rzeczy zdolna. Na ile mogła, to postarała się Sevianne przytrzymać.
Usiadła według wskazania przed biurkiem, gładząc fałdy pidżamy.
- Hmm, – starała się zdecydować - na wszystko. Po co męczyć się wybieraniem teraz? Mogą być i ciastka i tort i babeczki, a nawet i rurki i pierniki. Wyobraź sobie taki zastawiony po brzegi stoliczek. – biurko nie było zbyt duże, ale pewnie we dwie by się pomieściły spokojnie, jeśli to miałby być ich blat. W głowie wyobraziła sobie tę wspaniałą kompozycję i aż nieświadomie zatarła rączki.
- Do picia najlepiej herbatka, no wiesz… wszystko dla Herbacianego Boga. – mrugnęła uśmiechnięta porozumiewawczo, jakby przekazywała jakieś znane wszystkim hasło.
Obróciła się na krześle, by spojrzeć pod łóżko. Nie było jednak tam torby, którą spodziewała się ujrzeć. Twarz jej nieco pobielała, co mogło być trudne do uchwycenia, gdyż naturalnie była dość blada.
- O jejciu, na czarną farbę Alicyi, naprawdę to ja się przeniosłam do twojego pokoju. – W głowie zaczęły kiełkować implikacje. To nie był pierwszy raz, gdy teleportowała się nieświadomie. Choć teraz miała przynajmniej minimalną świadomość tego co się wydarzyło. Najgorzej, że mogła być na zupełnie drugim krańcu pływającego w przestworzach żółwia. Mina jej zrzedła gdy zrozumiała co się stało.
- Nie mam żadnych swoich rzeczy, zostały... daleko. Masz może jakiś ołówek albo chociaż kredkę czy węgielek? Czuje się taka bezbronna bez swojej torby. – Zawsze musiała mieć coś do pisania czy malowania, inaczej czuła się jak bez ręki.
- I czy miałabyś coś do ubrania dla mnie później? Jeśli to nie kłopot oczywiście. – zdarzyło się już jej paradować po mieście w swojej pastelowej pidżamie, ale nawet w krainie luster dziwnie się na nią niektórzy patrzyli. Zwłaszcza że zaraz ufajdała się błotem i delikatny piękny materiał już się do niczego nie nadawał. Nie wspominała tego dobrze.
- Hmm… Waćpanna Sevianna, więc Sev… Sevcia – badała jak to brzmi na głos. - Ja jestem Arariel, Pustynna Malarka z Namalowanej Pustyni. Podróżniczka, Łowczyni przygód, Pretendentka do Zabójcy Smoków i Bohatera, takie tam. – Uścisnęła przyjacielsko dłoń. Sama nie miała tak superaśnego nazwiska, więc może chociaż nadrobi tytułami z samo nadania.
- Ostatnio byłam w Mieście Lalek, ale mam taką przypadłość, że podczas snu mogę się pojawić w zupełnie innym miejscu. – Z czasem może będzie miała nad tym kontrolę, ale jeszcze jej sporo brakowało.
- A gdzie teraz właściwie jestem? – Zlustrowała Kapeluszniczkę od stóp do głów. Jej umysł bardzo intensywnie przetwarzał dane, gdy nagle doznała pewnego olśnienia. Takie ekstrawaganckie nazwisko… to nie mógł być przypadek.
- Nie mów, że…! – Na jej bladą twarz wstąpił wyraźny delikatny rumieniec. Wspaniale komponowało się to z jej różową pidżamą. – Jesteś tą przeznaczoną mi przez los księżniczką!? Ręka królewny i pół królestwa to ponoć dopiero po pokonaniu smoka. To nazwisko i no… piękno! – Jej twarz zburaczała jeszcze bardziej. Według Abstrakcji Sev zdecydowanie wyglądała na kogoś z wysokiego rodu.


Ostatnio zmieniony przez Arariel dnia Pon 22 Lis - 13:53, w całości zmieniany 2 razy

Powrót do góry Go down





Sevia
Gif :
Pokój Sevianny 5PUjt0u
Godność :
Sevianna Joyce Blanche
Wiek :
23
Rasa :
Kapelusznik
Wzrost / Waga :
176 cm/ 66 kg
Pod ręką :
Pulares
Broń :
Sztylet
Zawód :
Kucharz w Różanym Pałacu
Stan zdrowia :
Cała i zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t641-sevia
SeviaUpiór herbaciany
Upiór herbaciany
Re: Pokój Sevianny
Pon 15 Lis - 19:32
Pomysł Sennej Zjawy był jak najbardziej sensowny. Sevianna pochwaliła go szerokim uśmiechem i sięgnęła po kapelusz, w którym zanurzyła dłoń w poszukiwaniu smakołyków.
- Zazwyczaj jestem bardziej przygotowana - wyjęła owinięte ozdobną bibułką czekoladowe ciastka - i nie mam w zwyczaju grzebać przy kimś w kapeluszu... - Skupiona dotknęła językiem górnej wargi, by za chwilę położyć na biurku metalowe pudełko. - Niech Cię ten widok nie zmyli, w środku są pomadki, nie zestaw do szycia! - Zastukała paznokciem w złote wieczko ozdobione malowanymi biedronkami. Drugą ręką wciąż grzebała w bezdennym kapeluszu, raz po raz wyciągając kolejne słodycze. Na sekretarzyku zaczęło robić się ciasno. Kolory i zapachy łakoci cieszyły zmysły.
- Oczywiście bez herbaty ani rusz! - mina jej zrzedła, gdy zdała sobie sprawę, że owej herbaty brakuje w pokoju. No tak, każdego poranka jedna ze służek przynosiła jej dzbanek z wrzątkiem oraz mieszanki herbat. Widocznie było jednak jeszcze zbyt wcześnie, gdyż nadal nie zawitała. - Na którą niestety będziemy musiały trochę poczekać...- przez myśl przeszło jej, aby samemu udać się do pałacowej kuchni, jednak z obawy, że ktoś przyłapie Zjawę w jej pokoju, odrzuciła ten pomysł. Nie wiedziała, co tak naprawdę mogłoby i czy w ogóle coś groziło dziewczynie za wtargnięcie do Różanego Pałacu. Tak właściwie, nigdy nie miała okazji być światkiem okrucieństwa na dworze, co dawało jej niejakie poczucie bezpieczeństwa. Które nazwałaby zgubnym, przecież nie wszystko jest takim, na jakie wygląda.
Słowa kolorowej istoty wyrwały Kapeluszniczkę z zamyślenia oraz nasunęły wiele pytań. Przeniosła? Pierwsze co wpadło jej do głowy, było lunatykowanie, co zdarzało się nawet samej Sevii, ale z pewnością nie to miała na myśli.
- Zajrzyj do szufladki, powinno być tam pióro, ołówek oraz kilka kartek - poinstruowała, wskazując palcem na biurko. - Tak właściwie to po co Ci one? - Myślami znowuż odbiegła gdzieś daleko, a oczami wyobraźni ujrzała rzeź, jaką można by przeprowadzić za pomocą jednego ołówka.- Ale nie wbijesz mi tego w tętnicę? - wskazała palcem, unosząc brew.
Spojrzała przez ramię na komodę, w którejś z szuflad na pewno miała sukienki, które były na nią przyciasne. Trzymała je z nadzieją, że jeszcze będzie się w nie zmieścić - marzenie ściętej głowy. Jako nadworny kurzach mogła pomarzyć o trzymaniu diety. Zerknęła z wyrzutem na brzuch, do którego i tak zamierzała wpakować przygotowane pyszności. - Coś na pewno się znajdzie - ponownie obdarzyła dziewczynę serdecznym uśmiechem.
Zrobiło je się bardzo ciepło na sercu, kiedy Arariel wypowiedziała urocze zdrobnienie imienia blondynki. Wprawdzie nie pamiętała już kto, ale na pewno jeden z wielu bywalców domu rodzinnego Blanche zawsze się tak do niej zwracał. Wysoki, miły Pan, o chrapliwym głosie i szorstkiej dłoni, którą klepał ją zawsze po ramieniu. Jako dziecko uważała mężczyznę za giganta, nawet zadzierając głowę, nie była nigdy w stanie dostrzec jego twarzy.  
- Sporo masz tych tytułów! Musisz być niesamowicie sławna! - usiadła na skraju łóżka, wpatrując się w Senną jak w obrazek.- To wiele wyjaśnia! - palcem wskazującym zastukała w podbródek, a następnie uniosła go, jakby prosząc o udzielenie głosu. - To znaczy, że możesz podróżować, gdzie tylko zechcesz?! Ale frajda! - zaklaskała w dłonie. Och! Ile Sevianna by dała za możliwość przemieszczania się w taki sposób po Krainie Luster!
- Jesteśmy w Różanym Pałacu... - z każdym kolejnym słowem Abstrakcji uśmiech Sev pogłębiał się, by ostatecznie przerodzić się w niekontrolowany chichot. Przewróciła się na plecy i ledwo łapiąc oddech, ocierała łzy rozbawienia.- Księżniczką jestem jedynie w nadwornej kuchni!- uniosła się na łokciach.- Szpatułka to moje berło, a tiarą jest ufajdana budyniówka! - Nagle ktoś zapukał. Pospiesznie zwlokła się z materaca i podbiegła do drzwi, które lekko uchyliła, starając się zakryć sobą Arariel. W progu stała służka z tacą.
- Ty nadal w koszuli nocnej? - wybałuszyła oczy.
- Źle się dziś czuję - powiedziała udając słabą i zakasłała kilka razy.
- Może poślę po medyka?
- Nie! To tylko...cynamonowa grypa! Szybko przechodzi, ale jest wysoce zaraźliwa! Dlatego nikt nie powinien się do mnie dziś zbliżać! - powiedziała przesadnie poważnym tonem. Zanim zamknęła służce drzwi przed nosem, odebrała od niej srebrną tacę z imbrykiem. Zza drewna dobiegł do niej jeszcze głos kobiety, która życzyła jej szybkiego powrotu do zdrowia.
Nadal z tacką w dłoniach wzróciła się do kolorowowłosej.- Po śniadaniu mały spacer po pałacu? - w jej oczach zapłonęła dzika ekscytacja.

Powrót do góry Go down





Arariel
Gif :
Pokój Sevianny 5PUjt0u
Godność :
Arariel
Wiek :
Wizualny 18
Rasa :
Senna Zjawa
Wzrost / Waga :
170/50
Znaki szczególne :
Specyficzne włosy i oczy, błyszcząca z bliska skóra. Androgyniczny wygląd.
Pod ręką :
Pędzle, farby, zwinięte płótna, torba B.I.S., Malowany Dom na obrazku.
Broń :
Sztuka i ideały... w ostateczności rysowany miecz.
Zawód :
Pustelny Malarz
https://spectrofobia.forumpolish.com/t687- https://spectrofobia.forumpolish.com/t691- https://spectrofobia.forumpolish.com/spa/Arariel
ArarielNieaktywny
Re: Pokój Sevianny
Wto 16 Lis - 20:50
Jedyna Kapeluszniczka, którą bliżej znała, grzebała w swoim skarbcu dość bezceremonialnie.
- Kurcze, gdybym miała coś do pogrzebania, to bym też tam pogrzebała, żeby ci było raźniej – odparła z troską. Nie rozumiała w czym był dokładnie problem, ale była empatyczna. Starała się nieco odwracać wzrok od samego kapelusza, by spróbować dać kobiecie więcej swobody.
Sekretarzyk zaczął się coraz bardziej wypełniać. Wczuła się w roznoszący się niebiański zapach. Zapisała ten wspaniały obraz w głowie.
Sięgnęła poinstruowana do szufladki, by wyciągnąć możliwie najbardziej naostrzony ołówek i kilka kartek.
- Wiesz, „Pióro potężniejsze jest od miecza”, a w trakcie podróży trzeba być przezornym. – Mówiąc to, zwinnie naszkicowała białą lukrową ćmę. Przycisnęła delikatnie dłoń do papieru i dwa jej palce się w nim zanurzyły. Na chwile pojawiły się na kartce niczym, gdyby były tam wcześniej nakreślone. Uniosła rękę, wyciągając ją z płaszczyzny, a żywa ćma spokojnie spoczywała na jej palcu. Czule pomachała w górę i dół, by zachęcić owada do ruchu, co skłoniło go do wzbicia się w lot. Obleciał dwa razy wokół głowy Sevianny, a następnie skierował się na jedno z ciastek pokryte płynnym białym pięknem, by zająć się jego spijaniem. Jeśli nie zostanie przegoniony, to będzie miał tu niesamowitą ucztę.
- Szkoda, że narysowane ożywione ciastka są bez smaku. – A tak blisko było jej do pełnej samowystarczalności. Oczywiście, próbowała wielokrotnie, licząc, że to kwestia polepszenia umiejętności, ale chyba nie.
- Dlaczego tętnice? Wiem, że wbija się drewno w serce, jak ktoś jest krwiożerczym wampirem. Ty pewnie co najwyżej możesz być herbacianym wariantem wampira, choć w takim wypadku to chyba tylko by pomogła… CUKROWA LASECZKA. – Zlokalizowała właśnie taką czerwono białą, na jednej z miseczek. Wzięła ją jednak do ust z chichotem i zaczęła ssać, by pokazać, że nie ma złych zamiarów. – Jednak mnie się nie musisz obawiać! – zapewniła rozweselona. Nawet jeśli Sev była bestią, to nie przeszkadzało to Abstrakcji w żaden sposób.
- Yyy… jeszcze AAŻ taka sławna nie jestem… ale będę! – odparła z pewnością. W kilku miastach, gdzie zrobiła największy raban, może ją kojarzyli, ale do prawdziwego splendoru jeszcze jej brakowało.
Panowała przyjazna atmosfera, a śmiech był tak zaraźliwy, że Senna towarzyszyła długowłosej w łapczywym łapaniu powietrza ze śmiechu. Bardzo spodobała się jej przedstawiona wizja kuchennej księżniczki, widziała ten obraz w swojej wyobraźni. Chyba nie mogła być mniej celna ze swoją wyobraźnią. Nagle zabawę przerwało pukanie do drzwi, na które zamilkła. Gdy Kapeluszniczka ruszyła by otworzyć drzwi, Abstrakcja wstrzymała oddech, trzymając wydęte policzki, licząc na to, że uczyni ją to bardziej niewidzialną. Stała się aż lekko czerwona od tego.
- Na cynamonową grypę, najlepsza jest jabłkowa tarta. – Poleciła uśmiechnięta, łykając znów powietrze, gdy kobieta już wróciła.  Miodowłosa wydawała się być bardzo sprytna, zwłaszcza w porównaniu do Arariel.
- Czekaj, ten Różany Pałac?! – Zawołała niewyraźnie, zupełnie zaskoczona, z buzią pełną kremowego ciastka. Bardzo intensywnie pogryzła i przełknęła, aż musiała zatkać ręką usta, bo coś jej mogło polecieć. Na jej twarz wkroczył lekki niepokój.
- Byłam tutaj raz, na zimowym balu, jako osoba współtowarzysząca. Byłaś tam wtedy? Było to ogólnie spełnienie moich marzeń, piękna suknia, bal, taniec… choć okazało się to…  rozczarowujące. Nie dorastałam do pięt Upiornej Arystokracji, i okazali się bardzo, ale to bardzo… niemili. – Szlochnęła nagle nosem, a jej oczy się zaszkliły, co jeszcze bardziej podkreśliło ich opalizujące kolory. Zagryzła lekko wargę. Była raczej osobą o bardzo wesołym i ciepłym usposobieniu, jednak to wspomnienie widocznie silnie ją bodło. Wzięła kilka głębszych wdechów, próbując się uspokoić. Sev nie przypominała w żaden sposób Panów tego miejsca, co bardzo ułatwiało sprawę.
- Mogłam jednak wtedy normalnie stąd wyjść. A jak jest z tobą? Chyba nie jesteś tu uwięziona? – spytała zmartwiona, patrząc się jej prosto oczy i kładąc jej czule rękę na ramieniu. Doznała wrażenia, jakby widziała w niej samą siebie. Zwłaszcza gdy przypomniało się jej, jak kobieta wspomniała o tym, jaką frajdą musi być wolne podróżowanie. Zimny pałac nadętej szlachty, brzmiał zupełnie jak jej pustelniczka chatka na pustyni. Choć prawdopodobnie była to tylko projekcja jej wyobrażeń.
- Moja znajoma kapelusznik, Lorianne, też pracowała w służbie, ale w jakiś sposób się udało z tego wydostać i została podróżniczką jakich mało. Zmierzyła sama chyba z pół świata. Przy niej to ja byłam niczym niemowlę, dużo mnie nauczyła. Wyciągnęła mnie z mojego więzienia. Ba, to właśnie jako jej osoba towarzysząca tutaj byłam. Bez jej wiedzy na temat tego jak prezentować się na balu i jakie trzeba mieć maniery, bym tutaj minuty nie przeżyła. – Wiele razy Senna była ratowana przez nią z opresji. Była jej bardzo wdzięczna.
- Nie chciałabyś może… ruszyć? W świat szeroki i piękny, razem ze mną? – zaproponowała niczym niecna kusicielka. Na pewno dobrze by się dopełniały umiejętnościami.
- Dużo moglibyśmy się nawzajem nauczyć. Masz pomadki, nauczyłabyś mnie, jak się maluje buzię, co bym była jak prawdziwa wykwintna dama. Ja mogłabym cię nauczyć malować na sztaludze… a tak w ogóle nie obraziłabyś się, jakbym cię namalowała? – Nie miała problemu w kradzeniu scen natury martwej, ale czuła, że w wypadku osoby i to jeszcze o tak szczególnej urodziwej powinna zapytać.
- Jeśli spacer to nie będzie problem czemu nie. Jak tu byłam, to zwiedziłam tylko główną salę i okoliczne jeziorko na łódce. – Tylko czy będzie musiała mieć jakieś przebranie? Nie wiedziała jak życie toczy się na dworze, gdy nie ma akurat żadnego balu. Ugryzła cytrynowa babkę, starając poznać się jej sekrety..


Ostatnio zmieniony przez Arariel dnia Pon 22 Lis - 13:52, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





Sevia
Gif :
Pokój Sevianny 5PUjt0u
Godność :
Sevianna Joyce Blanche
Wiek :
23
Rasa :
Kapelusznik
Wzrost / Waga :
176 cm/ 66 kg
Pod ręką :
Pulares
Broń :
Sztylet
Zawód :
Kucharz w Różanym Pałacu
Stan zdrowia :
Cała i zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t641-sevia
SeviaUpiór herbaciany
Upiór herbaciany
Re: Pokój Sevianny
Sro 17 Lis - 18:41
- To zawstydzające...jak grzebanie w majtkach. - Po krótkim zastanowieniu dodała szybko. - Ale tego akurat nie robię!
- Aaa, rozumiem... - Nie rozumiała, a wręcz wątpiła, że mogłaby obronić się atramentem czy grafitem. - Chociaż nie wyobrażam sobie strażników uzbrojonych w ołówki. - Oczami wyobraźni jednak ujrzała wartowników oraz pałacowych rycerzy dzierżących w dłoniach ogromne kredki. - To byłoby zabawne! Gdyby tak, na Kawalasty dzień podmienić pałacowym strażnikom broń na przybory? Wyobraź to sobie! Ściany umazane pisakami! Służba utytłana farbami i...i nie wiem co dalej... W każdym razie nie chcę wiedzieć, jak zareagowałby Arcyksiążę! - szybko opanowała swoją wizję kredkowej anarchii. - Żeby nie było! Ja się go nie boję! - prychnęła z udawaną pewnością siebie. - Po prostu lubię mieć pracę! I wolałabym być o-pa-lo-na, a nie palona...na stosie! - Wgryzła się w babeczkę. - Oczywiście nie słuchaj mnie! Głupotki plotę! - Przeniosła wzrok z wypieku na dłoń Arariel. - Niesamowite! - Zbliżyła lekko twarz, aby przypatrzeć się uroczej ćmie. - Jesteś w stanie namalować i ożywić cokolwiek zechcesz? - Na myśl, że za pomocą kartki i pisadła mogłaby ułożyć sobie życie, pogrążyła się w marzeniach. Tylko jak wielką kartkę musiałaby mieć, aby narysować sobie dom?
- Może spróbuj lukrem? - Zamiast oblizać palce, namalowała różowym kremem na jednej z kartek serduszko. Zadowolona z wątpliwej jakości dzieła ujęła kartkę w dłonie i pochwaliła się przed Abstrakcją.
W reakcji na słowa dziewczyny zachichotała. Cóż, śmierć poprzez przebicie serca cukrową laseczką byłaby urocza. Spędzenie ostatnich chwil życia, wykrwawiając się przez zwykłego cukierka, zdawało się abstrakcyjne, a jednak w jakiś sposób kuszące dla Kapeluszniczki. Idealny pomysł na ostatnie życzenie, pomyślała.
Sława, sława, sława, mimo iż użyła tego słowa, jakoś nadal nie była przekonana do jego znaczenia. Rozgłos, wielkie czyny, zasługi — głupie paplanie. W Krainie Luster roiło się od "sławnych" mieszkańców, którzy niczym sobie na ów rozgłos nie zasłużyli. Więc czy warto być sławnym? Czy dołączenie do wielkiego grona, małych ludzi było czymś wartym zachodu?
Na wspomnienie o tarcie przypomniała sobie o nieszczęsnym kruchym cieście, które upiekła dobry tydzień temu. Biedne, zapomniane leżało na piecu kolejny dzień, będąc już prawdopodobnie ucztą dla mrówek.
- Cóż, jestem wolna jak ptak. Jednak mam pewne zobowiązania...hmm to się chyba trochę kłóci. - Będąc wolną, nic by jej przecież nigdzie nie trzymało. Dobrowolnie poddawała się obowiązkom, co chyba znaczyło, że poszukuje czegoś, co będzie w stanie zatrzymać ją gdzieś na dłużej. Marzenie o podróżach od zawsze zaprzątało jej głowę, jednak w głębi duszy pragnęła, aby coś załapało ją za rękę i rozkazało zostać. - Mniejsza! Któregoś dnia rzucę fartuchem, pokażę wszystkim język i wyruszę w daleką podróż! - oświadczyła, gestykulując teatralnie.
Była zaskoczona, że nie dostrzegła tak niepowtarzalnej postaci na balu. Co prawda zjawiła się tam niezliczona ilość gości, jednak jakim cudem czujne oko Sevii przeoczyło Arariel? - Tak, otrzymałam zaproszenie - zaczęła. Miała już przedstawić cel swojej obecności na Zimowym Balu, jednak w ostatniej chwili ugryzła się w język. - Kto by się tym przejmował? Co nam z życia "jak należy"? - Oparła głowę na dłoni, tym samym wkładając łokieć w jedną z eklerek. Zauważywszy, że zbezcześciła niczemu winny przysmak, spojrzała na niego przepraszająco. Językiem postarała się sięgnąć do łokcia i zlizać krem. Wciąż skupiona wymamrotała: - Maniery...wymyślił to jakiś nadęty Lustrzak bez krzty poczucia humoru. - Poddała się, zebrała krem palcem, który zaczęła oblizywać. - Arystokracja musi wieść nudne życie. - Mlasnęła, delektując się słodkością. - Ale im nie współczuję! Im mniej szaleństwa w innych, tym więcej w nas! - Sięgnęła po imbryk, do którego wrzuciła saszetkę z owocową herbatą. Odczekała chwilę, aby herbata mogła się zaparzyć i rozlała ją do dwóch filiżanek. Delikatnie przesunęła porcelanowym spodkiem po blacie, w kierunku Zjawy. Słuchając dziewczyny, wrzuciła dwie kostki cukru do filiżanki i zamieszała w niej srebrną łyżeczką.
- To byłoby niesamowite! Ruszyć w nieznane! Żyć tu i teraz, nie martwiąc się o nic! - rozmarzona położyła dłonie na policzkach. Kiedy wspomniała o kosmetykach, Sevia lekko się uśmiechnęła. Otworzyła złote pudełko i wyciągnęła z niego czekoladkę. - To nie szminki - zachichotała i wepchnęła Sennej słodycz do ust. - Ale może warto by było zainwestować i stworzyć czekoladowe kosmetyki? To byłoby coś! - Wpakowała sobie do buzi kilka czekoladek.
- Nikt nigdy mnie nie namalował, to byłby zaszczyt! - Gdyby Arariel stała się kiedyś rozpoznawalną i cenioną malarką, wspaniale by było być jedną z namalowanych przez nią postaci.
- Problem...nie lubię tego słowa! Problemy to problemy, a kto lubi problemy? Oczywiście, że nikt! A to właśnie jest największym problemem! Mamy problem do problemów, że są problemami...- upiła łyk ciepłej herbaty. - O czym ja to? - zmarszczyła brwi, starając się powrócić pamięcią do omawianego tematu. - Nie ważne! Pora Cię przyodziać.- wstała i z szuflady komody wyjęła żółtą sukieneczkę nad kolano oraz czystą bieliznę, które podała Abstrakcji, aby schylić się pod łóżko w poszukiwaniu pudełka z niebieskimi pantofelkami. - Nie wiem, czy będą pasować. - rzekła zmartwiona. - Możesz przebrać się w łazience. - dłonią wskazała drzwi do malutkiej toalety.

Powrót do góry Go down





Arariel
Gif :
Pokój Sevianny 5PUjt0u
Godność :
Arariel
Wiek :
Wizualny 18
Rasa :
Senna Zjawa
Wzrost / Waga :
170/50
Znaki szczególne :
Specyficzne włosy i oczy, błyszcząca z bliska skóra. Androgyniczny wygląd.
Pod ręką :
Pędzle, farby, zwinięte płótna, torba B.I.S., Malowany Dom na obrazku.
Broń :
Sztuka i ideały... w ostateczności rysowany miecz.
Zawód :
Pustelny Malarz
https://spectrofobia.forumpolish.com/t687- https://spectrofobia.forumpolish.com/t691- https://spectrofobia.forumpolish.com/spa/Arariel
ArarielNieaktywny
Re: Pokój Sevianny
Sro 17 Lis - 22:52
Dziwne porównanie, przynajmniej z perspektywy Arariel. Sama miała tylko bardzo przyśpieszony kurs norm społecznych, w związku z tym, w jaki sposób powstała. Urodziła się jako dojrzała fizycznie tabula rasa, jej podejście było więc bliskie naturze i nieświadomości. Nie łapała wszystkich sfer i konwenansów, wstydu musiała się uczyć. Na szczęście matka zdążyła jej dobitnie wbić do głowy informację o tym, że w miejscu publicznym należy chodzić odzianym.
- Nie grzebiesz w majtkach? To jak znajdujesz ulubioną parę w komodzie? – zrozumiała po swojemu, przekręcając głowę na bok w zdziwieniu. – Nie gadaj, że ciebie też ubierają inni, tak jak tych Upiornych? – zaśmiała się. Słyszała nieco o dziwnych zwyczajach na pałacu, które ciężko było jej pojąć. Ponoć przecież nawet grzebią im w nosach i w uszach.
Wizja kredkowej anarchii bardzo się jej podobała, zwłaszcza że kojarzyła się jej z krainą, w której mieszkała. Wszystko tam było przecież kolorowe i poplamione, a nawet czajnik był zasilany farbą.
- Jak będę kiedyś miała własny pałac, to dokładnie tak będzie wyglądać! – Jej oczy wypełniły się determinacją.
- Arcyksiążę? Pełny tytuł to chyba Arcyksiądz, Łotr Prorektor Ruiny Luster. – wybuchła gromkim śmiechem. Nawet nie miała pojęcia jak blisko była wpakowania do lochu podczas zimowego balu, gdyby ktoś ważny wtedy usłyszał jej omsknięcie ze stresu tytułu Lorda. – Chciałam też z nim zatańczyć, miałam nawet spreparowany talon na jeden taniec z nim o nieograniczonym terminie ważności, ale po tym co się wydarzyło, to nawet nie podeszłam. – Otarła łzy z kącików oczu, które przyniósł niepowstrzymany śmiech.
- Haha, gdybym mogła ożywić co zechce, to bym mogła stworzyć sobie przyjaciół albo rodzinę. – Na chwilę pojawiła się gorzka pauza. - Choć przynajmniej z braku umiejętności zmuszona byłam opuścić dom, by ich znaleźć! Żywe istoty są skomplikowane, jeśli o nie chodzi, to umiem tylko takie małe żyjątka, jak ten oto mól. Coś większego żyjącego to kwestia raczej miesięcy i o wiele większego talentu, chociażby poziomu Malarki Tęczy, jaką była moja matka. Nawet i ona marzyła o sięgnięciu wyżej, malowaniu krain i całych światów. Choć to raczej już domena tylko Bogów Tęczy, takich jak legendarna Alicyia, która stworzyła wiele miejsc w tej krainie. – W nagrodę za taką przemowę ugryzła kawałek chrupiącego biszkopta. Dorosłe życie było piękne. Nikt nie mógł jej powiedzieć, że masa słodyczy na śniadanie to zły pomysł.
- Jeśli chodzi o naturę nieożywioną, stworzenie czegoś dużego od zera wymaga dużo czasu i wielkiej odpowiedniej płaszczyzny, choć mam związany z tym pewien talent. Jeśli mam coś stojącego przed sobą, to potrafię to zamknąć nawet na małym płótnie, by potem przenieść i przywołać na świat gdzie mi się spodoba. Lori się ze mnie śmiała i mówiła, że jestem ślimakiem, bo tak właśnie noszę swój rodzinny dom. – opowiedziała zupełnie nieświadoma, że podnosi kwestie myśli Kapeluszniczki. Senna bardzo ceniła sobie tę moc, o wiele łatwiej było jej opuścić pustynie, gdy miała swoją bezpieczną przystań zawsze w torbie gotową do odpieczętowania.
- Chętnie bym ci pokazała kiedyś moją chatkę… - zassała głośno powietrze - tylko będę musiała się najpierw dostać do swoich rzeczy. – W końcu wszystko zostało w torbie na podłodze jednego z hosteli.
Zaklaskała widocznie poruszona na widok malunku Sev. Aż się jej zrobiło ciepło na serduszku, sama też tak prezentowała swoje pierwsze dzieła.
- Wspaniały różowy piernik w kształcie serca! – pochwaliła – Będę mogła powiesić u siebie na ścianie? W ogóle bardzo mądry pomysł! Będę musiała poeksperymentować. Na Pustyni miałam do dyspozycji głównie farby z odsiewania tamtejszego piasku. – Słodycze były dla niej wtedy rarytasem, które pieczołowicie trzymała w oczekiwaniu na przybycie pierwszego gościa. Okazał się nie być zbytnio zadowolony gdy podała czerstwe wyroby, choć na szczęście miał własne, świeże.
Abstrakcja starała się zrozumieć sytuację kobiety. O jakich zobowiązaniach mówiła? Faktycznie nie brzmiało to jak wolny ptak. Sam wewnętrzny dylemat rozumiała, gdyż przez to przechodziła. Chwila drapania się po głowie i intensywnej kalkulacji przyniosły pomysł.
- Chyba wiem jak upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, czy może dwa ciasta na jednej blasze. Przechodziłam nawet ostatnio sama rozmowę kwalifikacyjną, więc wiem co i jak. Jeśli chcesz mieć pracę i móc podróżować, to przecież ja mogę cię zatrudnić. Możesz być… o, polową kucharką, chyba tak się to nazywa. Albo jakikolwiek ci się tylko tytuł spodoba. Chyba że chodzi o co innego? – Może nie mogła zaoferować sowitej wypłaty, ale frajdy miała do rozdania dużo.
Widok Sev upaćkanej kremem i walczącej z pozbyciem się go był uroczy. „Oto Kapelusznik w swoim naturalnym środowisku”. Abstrakcja zapisała obraz w głowie, po czym sięgnęła po biszkopcik.
- Choć, pomogę ci trochę. – uśmiechnięta delikatnie zdrapała część kremu na wypiek, by go później ze smakiem schrupać.
Sama też nie zazdrościła życia arystokracji. Kiwała z uznaniem głową. Chwyciła za napełnioną wreszcie filiżankę.
- O to, to, to! Moje życie stało się o niebo lepsze gdy uświadomiłam sobie, że mogę sama wybierać kim i czym jestem, a nie żyć podług norm i przeznaczenia. – Spróbowała zbliżyć powoli swoje naczynie, by uroczyście stuknąć się z filiżanką Sev i przybić toast na jej piękne słowa. Zasiorbała łapczywie herbaty, starając się nie poparzyć.
Czekoladki były bardzo dobre, aż Abstrakcja zamknęła na chwilę oczy mrucząc, by skupić się na ich rozpływaniu w ustach.
Gdy miodowłosa wspomniała o przebraniu się, Arari zaczęła zupełnie bezwstydnie już powoli podnosić koszulę pidżamy.
- W łazience? – spytała zdziwiona, zatrzymując się w połowie i odsłaniając swój blady brzuch. – No dobrze. – Pocóż miała ingerować w tutejsze zwyczaje. Dla niej łazienka była tylko do siusiania i mycia. Wzięła rzeczy i skierowała kroki we wskazane miejsce. Dobrze, że dostała bieliznę, bo zwyczajowo pod ubraniem nocnym nic nie nosiła. Trzymając górną część pożałowała tylko, że sama jest płaska niczym sztaluga.
Po chwili wyszła gotowa, by zakręcić się z gracją wokół własnej osi. Jej włosy zawirowały mieniąc się opalizująco.
- I jak? – spytała gładząc sukienkę. Zawsze nosiła rzeczy z długim rękawem, albo przynajmniej rękawiczki za łokcie i rajstopy. Ta kreacja była ciekawym odświeżeniem, przypominającym jej strój balowy.
Była gotowa na wyjście. Położyła tylko niedbale złożoną pidżamę na krzesło.


Ostatnio zmieniony przez Arariel dnia Pon 22 Lis - 13:52, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





Sevia
Gif :
Pokój Sevianny 5PUjt0u
Godność :
Sevianna Joyce Blanche
Wiek :
23
Rasa :
Kapelusznik
Wzrost / Waga :
176 cm/ 66 kg
Pod ręką :
Pulares
Broń :
Sztylet
Zawód :
Kucharz w Różanym Pałacu
Stan zdrowia :
Cała i zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t641-sevia
SeviaUpiór herbaciany
Upiór herbaciany
Re: Pokój Sevianny
Nie 21 Lis - 18:20
Dłuższą chwilę patrzyła na Arariel, zabawne wydało się jej, jak bardzo minęły się w rozumieniu słów Sevii. Przeniosła wzrok na swoje dłonie, którymi wykonała ruch wymijania, nie wiedziała w sumie czy powinna tłumaczyć Sennej prawdziwy sens. - Och, absolutnie! - wzdrygnęła się i skrzywiła na myśl, że obca osoba miałaby codziennie ją ubierać.
Sama kiedyś marzyła o byciu właścicielem tak cudownej posiadłości, jednak im dłużej zamieszkiwała pałac, tym bardziej świadoma była, jak wygląda życie w takim miejscu. Widziała, jak bardzo każdy był tu samotny, służba w większości nie potrafiła pilnować własnego nosa. Sevianna również lubiła plotki i nowinki ze świata arystokracji, jednak wciąż gardziła szerzeniem fałszywych informacji dla własnych korzyści. Nie było to czymś okropnie złym, dopóki nie działo się czyimś kosztem, a w tym przypadku kosztem reputacji mieszkańców Różanego Pałacu.
Zawtórowała Abstrakcji, nowy "tytuł" był dosyć trafny, jeżeliby oczywiście słuchać plotek krążących po Krainie Luster. Zmarszczyła brwi. - Cóż takiego się wydarzyło? Ja bym się bała, że zdepczę Arcyksięcia - zachichotała.
Przechyliła głowę, gdy towarzyszka wspomniała o stworzeniu sobie rodziny. Słowa zabrzmiały niezwykle przykro, przez co Sevia poczuła lekki smutek, kiedy pomyślała, że Arariel prawdopodobnie nie ma nikogo. Blondynka nie sądziła, że tak niezwykły talent ma jeszcze więcej osób. Nie potrafiła sobie wyobrazić, jak ogromne umiejętności musiały mieć kobiety, które rzekomo miały być lepsze od kolorowowłosej.
- To znaczy, że mogłabyś namalować Różany Pałac i zabrać go ze sobą?! - w oczach zamigotały złowieszcze ogniki. Pomysł co najmniej szalony i skrajnie nieodpowiedzialny, ale co tam! Kradzież Różanego Pałacu byłaby jeszcze lepszym kawałem od wszczęcia kredkowej anarchii! - I czy przenosząc dom, zabierasz wszystko i wszystkich co w nim jest? - Wizja noszenia ze sobą domu wraz z rodziną na kartce papieru pobudziła jej wyobraźnię. - Czy odczuwasz realny ciężar namalowanych przedmiotów? - Było to raczej niemożliwe, Senna Zjawa nie wyglądała na kogoś, kto mógłby unieść dom. Chyba że była niezwykle silna!
Zrobiło jej się przykro, współczuła dziewczynie, że pojawiła się tu tak nagle, bez niczego i nikogo. Pomyślała jednak, że Abstrakcja trafiła na odpowiednią osobę, w końcu Sevianna nie byłaby w stanie pozostawić kogoś w potrzebie. - Chętnie pomogę! Co prawda nie umiem się teleportować, ale może uda się załatwić to w jakiś inny sposób! - zaproponowała.
Położyła lukrowy obrazek bliżej Sennej, dając jej tym do zrozumienia, że należy teraz do niej.
- Propozycja niezwykle kusząca! - zaczęła. - Jednak tak jak wspomniałam, mam tu trochę zobowiązań, związanych z...z wieloma różnymi sprawami... - W głębi serca bardzo chciała przyjąć ofertę Abstrakcji, z drugiej strony jako członek Stowarzyszenia Czarnej Róży równie mocno pragnęła zaangażować się w życie organizacji. W końcu, jaki byłby z niej pożytek? Niestety nie mogła powiedzieć dziewczynie całej prawdy, jej przynależność do stowarzyszenia była ściśle tajna, dlatego kolejny raz musiała trzymać język za zębami.
Stuknęła się delikatnie filiżanką z rozmówczynią, wznosząc toast. Cieszyła się, że Arariel rozumie jej podejście do sprawy. Zachichotała, gdy dziewczyna zaczęła się przy niej rozbierać. Kiedy w końcu udała się do łazienki, Sevianna sama przywdziała sukienkę oraz trzewiki.
Gdy wiązała wstążkę w pasie, z toalety wyszła przebrania już Arariel, Kapeluszniczka uniosła wzrok i uśmiechnęła się szeroko. - Ślicznie! - zachwycona zrobiła kilka kółek dookoła Zjawy.
- Wygląda na to, że obie jesteśmy gotowe! - podeszła do drzwi, które szeroko otworzyła, zapraszając dłonią na korytarz. Zanim zamknęła za sobą drzwi pokoju, rozejrzała się dookoła, włożyła kapelusz i ruszyła przodem. - Pokażę Ci piękne miejsce!

[zt. tuptają do Ogrodów Pałacowych]

Powrót do góry Go down





Arariel
Gif :
Pokój Sevianny 5PUjt0u
Godność :
Arariel
Wiek :
Wizualny 18
Rasa :
Senna Zjawa
Wzrost / Waga :
170/50
Znaki szczególne :
Specyficzne włosy i oczy, błyszcząca z bliska skóra. Androgyniczny wygląd.
Pod ręką :
Pędzle, farby, zwinięte płótna, torba B.I.S., Malowany Dom na obrazku.
Broń :
Sztuka i ideały... w ostateczności rysowany miecz.
Zawód :
Pustelny Malarz
https://spectrofobia.forumpolish.com/t687- https://spectrofobia.forumpolish.com/t691- https://spectrofobia.forumpolish.com/spa/Arariel
ArarielNieaktywny
Re: Pokój Sevianny
Pon 3 Sty - 21:54
  Dzień im minął na odprowadzce po pałacu, szwendaniu się i w dużej mierze siedzeniu w pokoju Sev i próbowaniu różnych smaków herbatek. Nawet jeśli miodowłosa musiała gdzieś na dłuższą chwilę wyjść, to Arariel nie miała problemu by zając się sama sobą poprzez rysowanie na papierze, wtedy przecież czas tracił zupełnie na znaczeniu. Wieczorem zaskoczyła ich odpowiedź zwrotna na list wysłany na początku dnia. Nie była jednak ona w wersji papierowej, lecz w formie czarnej głowy wystającej zza ściany. Tęczowłosa pomachała zapraszająco i figura wkroczyła w głąb pomieszczenia, ukazując się cała. Była to kreatura wytworzona z cienia. Ciężko było  w wirujących nici z mroku dostrzec jakieś znajome detale, nawet białe punkty w miejscu oczu ciężko porównać do ludzkich. Zamiast rąk podłużne patyczki zakończone szponami, długi całun włosów i budowa tułowia przypominająca kobiece kształty. Jej spód, poniżej niby bioder, był po prostu wirem ciemnych pasm, unoszącym się nad ziemią. Dzierżyła skrzynie, którą prędko postawiła ze stukotem w rogu, by szybko znów zniknąć za ścianą.
  - To Cienista Panienka. Jest jedną z wielu istot, które podążają moim tropem, ale wydaje się nie mieć złych zamiarów w porównaniu do tamtych. Wręcz przeciwnie, kilka razy mi pomogła. – wytłumaczyła prędko wyraźnie pocieszona.
  Senna zbliżyła się do kufra i wyciągnęła zeń znoszoną podróżną torbę na ramie.
  - To jest torba BIS – uniosła do góry za szelkę, przedstawiając obiekt. – Czyli Bierz i Spierdalaj. Ironiczne, że to ona musiała przyjść do mnie, a nie ja do niej. Specjalnie ją trzymam zawsze blisko łóżka z najważniejszymi rzeczami, żeby móc szybko złapać i uciec jakby się paliło. – Nawet jej brew nie drgnęła, gdy wypowiadała te słowa, a robiła to z zupełną powagą, jakby była to najnaturalniejsza rzecz na świecie.
Założyła torbę na ramie, rozsunęła zamek i zaczęła w środku grzebać.
  - Głównie przybory malarskie i płótna. – Co bardzo dobitnie ukazywało co ona postrzega jak najważniejsze rzeczy pierwszej potrzeby. – Ale mam tutaj swój dom. W jakim miejscu mogłabym go rozłożyć, tak żeby nie rzucał się zbytnio w oczy z okien?

Powrót do góry Go down





Sevia
Gif :
Pokój Sevianny 5PUjt0u
Godność :
Sevianna Joyce Blanche
Wiek :
23
Rasa :
Kapelusznik
Wzrost / Waga :
176 cm/ 66 kg
Pod ręką :
Pulares
Broń :
Sztylet
Zawód :
Kucharz w Różanym Pałacu
Stan zdrowia :
Cała i zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t641-sevia
SeviaUpiór herbaciany
Upiór herbaciany
Re: Pokój Sevianny
Wto 11 Sty - 23:34
- Masaż? Mało efektywny, ale przyjemny.- położyła dłonie na biuście, który lekko ścisnęła.

- Dachowce mogłyby być trochę narwane... Koty bez powodu rzucają się z pazurami! Żaden Upiorny Arystokrata nigdy mnie nie podrapał, ale ich rogi budzą we mnie obawy...wyobraź to sobie. Bierze rozbieg i bam! Wbrew swojej woli stajesz się bezbronnym toreadorem! - objęła się ramionami.
Przytaknęła zamyślona, nie wiedziała w sumie czy wchodzenie przedmiotom do umysłu jest w stu procentach możliwe lub i nie. Jako młodziak, kiedy to poznawała swoje moce, sporo eksperymentowała i nie raz trenując swoja chlorokinezę próbowała odczytać myśli, chociażby bratków jej mamy. Oczywiście były to bezskuteczne działania. Na ten moment wciąż była to dla niej jedna wielka niewiadoma, twierdziła, że albo nadal nie jest wystarczająco dobra w przenikaniu do umysłów, albo zbyt naiwna wierząc, że jest to możliwe.

Sevia rozdziawiła usta, słowa Arariel były niczym ręka wkręcająca niewidzialną żarówkę, która zabłysła nad głową Kapeluszniczki. Dlaczego nigdy na to nie wpadła? Ze swoimi mocami mogłaby tworzyć piękne kreacje! Oczami wyobraźni ujrzała, mały, przytulny salon z krzyczącym różowym szyldem "U Madame Sevianny". Różane suknie, czy płaszcze z magnolii i tulipanowe rękawiczki! - Jesteś genialna...- będąc pod wrażeniem, wydusiła siebie tylko te dwa słowa.

Wybuchła głośnym śmiechem, słysząc plan Abstrakcji. - Królowa Kawałów! - podążyła w stronę drzwi, uważając, aby nie zdeptać żadnej uroczej myszki. Kamerdyner nie zdoła złapać ich do końca tygodnia! Oby żadna z nich nie ucierpiała! Sevia zadba o to, aby w pałacu zabrakło okrutnych myszołapek!


Po szybkiej ewakuacji z pokoju wypełnionego gryzoniami ruszyły dalej przed siebie. Kapeluszniczka pokazała towarzyszce kilka ciekawych miejsc w pałacu, a nawet zaciągnęła ją do nadwornej kuchni, gdzie porządnie się najadły. Siedząc już spokojnie w sypialni Sevianny, spokój zakłócił niespodziewany gość, który ku zdziwieniu blondynki nie wszedł drzwiami. Upiór Herbaciany w ciszy obserwował stworzenie, które zniknęło równie szybko, jak się pojawiło. Gdy Arariel wyjaśniła zaistniałą sytuację, Sev wypuściła powietrze z płuc. - Już myślałam, że znów mam omamy.- dotknęła czoła.

- To trochę jak kapelusz! Też jest bezdenna? - wyciągnęła szyję, aby lepiej przyjrzeć się torbie. - Ile ja bym dała za możliwość zmieszczenia swojego domu w kapeluszu! - postukała się palcem po brodzie. - Czy odpieczętowanie go tu w pokoju byłoby niebezpieczne? - Odpowiedź na pytanie była prawdopodobnie bardzo oczywista. - W Różanym Pałacu nic nie umknie czujnemu oku strażników, ale...wydają się przyzwyczajeni do "dziwnych zjawisk", w końcu mieszka tu tyle przeróżnych istot, o barwnym usposobieniu. - Zaśmiała się. - Można udać się z nim, w głąb pałacowych ogrodów, tam powinno być wystarczająco dużo miejsca!

Powrót do góry Go down





Arariel
Gif :
Pokój Sevianny 5PUjt0u
Godność :
Arariel
Wiek :
Wizualny 18
Rasa :
Senna Zjawa
Wzrost / Waga :
170/50
Znaki szczególne :
Specyficzne włosy i oczy, błyszcząca z bliska skóra. Androgyniczny wygląd.
Pod ręką :
Pędzle, farby, zwinięte płótna, torba B.I.S., Malowany Dom na obrazku.
Broń :
Sztuka i ideały... w ostateczności rysowany miecz.
Zawód :
Pustelny Malarz
https://spectrofobia.forumpolish.com/t687- https://spectrofobia.forumpolish.com/t691- https://spectrofobia.forumpolish.com/spa/Arariel
ArarielNieaktywny
Re: Pokój Sevianny
Nie 16 Sty - 21:11
  - Tak! Zresztą koty to potrafią dopiero być przebiegłe. Raz jednego głaskałam, gościłam na kolanach, dzieliłam się rybką, a ten nagle przemienił się później w humanoidalnego dachowca. I to, że go nazwałam Hefajstos, straciło już sens, skoro mógł zaprotestować i wypowiedzieć własne prawdziwe imię. Nigdy nie wiesz, czy kot, którego głaszczesz to nie czasem dachowiec w przebraniu. – Im głębiej wchodzili w ten temat, tym bardziej się aktywowała i coraz bardziej biadoliła. Tamten jegomość musiał jej faktycznie zajść za skórę.
  - Pies mi nigdy nic takiego nie zrobił! Rząd psowatych to było by coś. Szczere i honorowe, lubią się bawić. Tylko jeszcze nauczyć trzymać pędzel w pysku i będzie idealnie. – Jak bardzo wielkim atakiem na koronę było stwierdzenie, że rząd psów byłby lepszy niż obecny? Czy to już zdrada? Po prostu uwielbiała psy. Dobrze, że nikt wrogi ich nie słyszał… prawdopodobnie.
  - Wyobraź sobie, jak jeszcze zrobisz z jadalnych kwiatów i roślin, to nie dość, że będzie niesamowity artykuł mody, to i wspaniała kolacja jak się znudzi! I jaka wygoda, jak prać nie trzeba! – Arariel była zdecydowanie za redukowaniem codziennych obowiązków, wszystko byleby mieć więcej czasu na hobby. Nagle jej więc ten pomysł się bardzo spodobał.

  - Znów omamy? A co wcześniej widziałaś? – spytała poruszona i dla pewności również podeszła do Sev, by sprawdzić temperaturę jej czoła. Kapelusznicy byli niezwykłą rasą, skoro miodowłosa sama sprawdziła, to ciekawość Zjawy została rozbudzona. A nóż może się dowie więcej na temat ich rasy.
  - Bezdenna? Huh, chciałabym! – Widziała jak Kapelusznik z telekinezą nakrywa stół w kilka sekund samymi świeżymi wyrobami. Jaka wygoda i oszczędność czasu, a na dodatek można pozbyć się lodówki.
  - Może mogłabym ci zapieczętować dom w obrazie, taki to łatwo wsadzić do kapelusza. Tylko no, po rozpakowaniu już byś sama nie złożyła. Choć nie wiem jak magiczne przedmioty działają, na przykład tak właściwie, to czy można magiczny kapelusz wsadzić do magicznego kapelusza? – Takie myśli zwykle prowadziły do ogromnej migreny. Interakcje przedmiotów zaklętych to nie była jej mocna broszka, mimo że dziwnym trafem losu co jakiś czas do niej trafiały, to rzadko z nich korzystała.
  - Hmm, całkiem. Powiększający się dom rozsadziłby pokój, a nas wsmarował w ściany. Istna  marmolada – pokiwała z uśmiechem głową, rozprostowując ręce, zupełnie jakby przedstawiła uroczą sielankową wizję. Gdyby jeszcze Sev wiedziała jak łatwo jest to aktywować i że nie wymaga to wcale woli Arariel, to zdałaby sobie sprawę, że ma praktycznie tykająca bombę w pokoju.
  - Chodźmy więc tam. – Drogę już znała, ba nawet zaczęła sobie wybierać w myślach idealne miejsce, gdyż w pamięci miała już dokładny obraz ogrodów. Pogłaskała kuferek, który jak gdyby nigdy nic ożył. Otworzył jedno spore oko, które wcześniej wydawało się tylko ozdobnym żłobieniem i zaczął stąpać za nią na czterech stalowych nóżkach. Pociągnęła Kapeluszniczkę za rękę

[ZT obie, Ogrody Pałacowe]

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach