Skrzydło dla personelu

Sevia
Gif :
Skrzydło dla personelu 5PUjt0u
Godność :
Sevianna Joyce Blanche
Wiek :
23
Rasa :
Kapelusznik
Wzrost / Waga :
176 cm/ 66 kg
Pod ręką :
Pulares
Broń :
Sztylet
Zawód :
Kucharz w Różanym Pałacu
Stan zdrowia :
Cała i zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t641-sevia
SeviaUpiór herbaciany
Upiór herbaciany
Skrzydło dla personelu
Pon 6 Gru - 1:55
Część przeznaczona dla służby. Pełna korytarzy, przeróżnych zakamarków oraz przejść prowadzących do praktycznie każdego miejsca w pałacu. To tędy strażnicy udają się na wartę, kamerdynerzy przenoszą posiłki, a pokojówki sprawnie przemieszczają się po pałacu. Kilka z korytarzy prowadzi do kwater pracowniczych, rozmieszczonych z uwzględnieniem bliskości miejsc wykonywania pracy.

Powrót do góry Go down





Sevia
Gif :
Skrzydło dla personelu 5PUjt0u
Godność :
Sevianna Joyce Blanche
Wiek :
23
Rasa :
Kapelusznik
Wzrost / Waga :
176 cm/ 66 kg
Pod ręką :
Pulares
Broń :
Sztylet
Zawód :
Kucharz w Różanym Pałacu
Stan zdrowia :
Cała i zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t641-sevia
SeviaUpiór herbaciany
Upiór herbaciany
Przygryzła lekko wargę na myśl o swojej fascynacji roślinami. Może faktycznie jej fanatyzm w pewnym momencie przeistoczył się w fetysz? Spojrzała kątem oka na jedną z róż, nie była pewna czy to, co w tej chwili poczuła, było podnieceniem, czy może obawą. Wciągnęła powietrze przez zęby, starając się poukładać...fakty? Żadne fakty, po prostu pozwoliła sobie zagłębić się w bałagan w swojej głowie, przez co zaczęła wierzyć, iż jest florofilem! Lepsze macanie kwiatków, niż chłostanie wszystkiego, co się rusza, pomyślała. Wciąż patrząc na kwiat, uśmiechnęła się do niego. Szybko jednak zacisnęła wargi w wąską kreskę, kiedy uświadomiła sobie, że wygląda teraz, jakby planowała odwiedzić biedną różyczkę pod osłoną nocy.
- Ja faktycznie jestem kwiatowym dewiantem...- powiedziała bardziej do siebie niż do towarzyszki.
- Nie zgodzę się! - zaczęła. - Motyle to ogrodowe wróżki! Kiedy nikt nie patrzy, zamieniają się w małe, urocze żyjątka, które dbają o kwiaty jak nikt inny! Jeżeli ktokolwiek zobaczy je w tej magicznej postaci, zostanie zamieniony w roślinę! Ba! Jeżeli nieszczęśliwiec jest złą istotą, zmienią go w równie obrzydliwe zielsko! - Historia była oczywiście zmyślona, a Sevia już w sumie nie pamiętała czy przez nią, czy jej równie szurniętą matulę. - Na przykład Arcyksiążę zamieniłby się w...- barszcz sosnowskiego, pokrzywę, szczaw - różę oczywiście!
Dotknęła palcem policzka sennej, po czym oblizała go. W końcu kto inny jak nie pałacowy kucharz był w stanie ocenić smak Sennej! - Nie masz smaku. - oznajmiła. Faktycznie nic nie poczuła. - To może znaczyć, że nie gonią Cię dla doznań smakowych... No, chyba że ich zmysł jest inaczej rozwinięty. Albo po prostu napawają się cudzym cierpieniem jak co niektórzy tutaj.- Skrzywiła się lekko. - Może po dorwaniu kogoś takiego jak Ty, urządzają ucztę, doprawiają i dopiero wtedy biorą się za konsumpcję? -Wyobraziła sobie Arariel na ogromny talerzu wśród gotowanych warzyw, skąpaną w sosie.
- Słuchaj, polubiłam Cię i jak tylko dorwę takiego farfocla... - Zacisnęła pięści. - To stłukę go na kwaśne jabłko i zrobię przeklętą szarlotkę! - Oczywiste było, że Sevianna nie miałaby szans z bestiami, które podążały za uroczą Arariel, w końcu nożem potrafiła kroić wyłącznie warzywa, a nie łaknące mordu stwory.
Blondynka uznała słowa Abstrakcji za głupoty, czego nie powiedziała na głos. Ciężko było jej się zgodzić, w końcu włosy dziewczyny pod każdym kątem wyglądały całkiem inaczej, czego Sevia w tym momencie pozazdrościła rozmówczyni. To się dopiero nazywa brak monotonii! - Wyglądasz, jakbyś połknęła tęczę! - wykrzyknęła oburzona. - I, i, i jakby ona w Tobie sobie tak żyła i tańczyła, to jest naprawdę niezwykłe! - Między palcami zaczęła miętosić pasemko włosów Arari.
Obalenie monarchii - te słowa zawsze wywoływały na jej ustach uśmiech. Nie oznaczało to jednak, że jest nieposłuszna, nielojalna i że zasługuje na najgorsze. Nie snuła planów na przyszłość, dlatego myśl, że rządy jednego i tego samego arystokraty miałyby trwać po wsze czasy, irytowała Seviannę. Marazm...jej dusza wręcz krzyczała z rozpaczy. Gdyby obalić teraźniejszego monarchę, prawdopodobnie początkowo zapanowałaby równość, którą szybko zastąpiłby chaos. Ten według kapeluszniczki na dłuższą metę był najzwyczajniej w świecie nudny, wolała jednak słuchać o spiskach, aniżeli codziennie patrzeć na wyzwolone istoty, które ostatecznie nie potrafią z otrzymanej wolności korzystać.

Zaprowadziła je w miejsce, którym wcześniej podążały do ogrodów. Tym razem jednak wyszły piętro wyżej i skręciły w jeden z licznych korytarzy, gdzie zaraz za rogiem wpadły na służkę, z którą Sevia na co dzień pracowała.
- Sevianno! - Geer podparła boki. - Kim jest ta dziewczyna i dlaczego biega z Tobą po pałacu? - Kapeluszniczka spojrzała na Abstrakcję.
- Toooo...dezynsektor z Miasta Lalek! - palnęła.
- Wyglądacie, jakbyście przycinały trawnik na klęczkach! - Faktycznie ich sukienki nie były pierwszej czystości. Sev złapała Arariel za dłoń i wyminęła kobietę.
- Walczyliśmy ze świerszczami! Twarde są skubańce! - krzyknęła za siebie, idąc dalej. Po chwili gwałtownie się zatrzymała, a z kapelusza wyciągnęła kartkę i pióro, które podała Arariel - Napisz list, Geer go wyśle. - Zerknęła niepewnie na pałacową służkę, która wywróciła oczyma. Kiedy Senna skończyła pisać list, podała kartkę kobiecie, którą obdarzyła uśmiechem - Jesteś kochana! - poklepała ją po ramieniu i ruszyła dalej.
- Z tego, co słyszałam, listy wysyłane z Różanego Pałacu są traktowane priorytetowo, więc Twój powinien szybko dotrzeć! - zapewniła.

Znalazły się w końcu przed jednymi z wielu drzwi. - To chyba tutaj. - Sięgnęła po brelok z kluczami do kieszeni białego fartuszka. Nie pochwaliła się jaką drogą znalazła się w posiadaniu klucza do kwatery głównego lokaja, gdyż bynajmniej nie zrobiła tego w legalny sposób. - Voilà! - Kiedy drzwi ustąpiły, rozejrzała się dookoła, co było głupie, jeżeli ktoś miał je zobaczyć, zrobił to, zanim włamały się do pokoju. Otworzyła drzwi i ruchem głowy zaprosiła Arariel do środka.

Powrót do góry Go down





Arariel
Gif :
Skrzydło dla personelu 5PUjt0u
Godność :
Arariel
Wiek :
Wizualny 18
Rasa :
Senna Zjawa
Wzrost / Waga :
170/50
Znaki szczególne :
Specyficzne włosy i oczy, błyszcząca z bliska skóra. Androgyniczny wygląd.
Pod ręką :
Pędzle, farby, zwinięte płótna, torba B.I.S., Malowany Dom na obrazku.
Broń :
Sztuka i ideały... w ostateczności rysowany miecz.
Zawód :
Pustelny Malarz
https://spectrofobia.forumpolish.com/t687- https://spectrofobia.forumpolish.com/t691- https://spectrofobia.forumpolish.com/spa/Arariel
ArarielNieaktywny
  Pierwszy krok do zrozumienia i akceptacji siebie, Sev przyznała się, kim naprawdę jest. Arariel była z niej dumna pełną piersią. Kobieta dorastała tak szybko.
  - Hmm, chciałabyś pewnie, żebym poszła wieczorem do ogrodu i ujrzała takową wróżkę, taaak? – spytała wyższym tonem, uśmiechając się zalotnie, jakoby złapała Kapeluszniczkę na niecnym gorącym uczynku. Miodowłosa była autorytetem jeśli chodziło o sprawy ogrodowe, Abstrakcja w pełni wierzyła w jej historię. Właściwie zawsze marzyła, by spotkać wróżkę, przecz więc z aniołami!
  - Rozumiem teraz czemu pytałaś o to, jaką rośliną bym chciała być. To całkiem duże zaangażowanie, ale jeśli przycinałabyś mi listki, głaskała płatki i skrapiała mgiełką wody… - zaczęła się naprawdę głęboko zastanawiać nad taką przyszłością. Z jednej strony dziwne było być obiektem czyjegoś fetyszyzmu, z drugiej zawsze miałaby kogoś, kto by ją uwielbiał! Może nawet byłaby najulubieńsza… wreszcie.
  Kaktus, rosiczka, raflezja. Choć znały się dość krótko, to kierunek niektórych ich myśli już zaczął się synchronizować. Na przykład podczas krótkiej ciszy określenia jaką rośliną byłby Arcyksiążę. Kiwnęła głowa na słowo róża z pełnym zrozumieniem.
  Nieco była rozczarowana brakiem ciekawego własnego smaku, ale chociaż jej domniemania zostały potwierdzone przez ekspertkę.
  - Możliwe, wydają się tym wszystkim delektować, wiesz jak ciężko jest mi potem wyprać z ubrań ślinę takiego potwora, gdy się taki nad tobą uwiesi z wielką paszczą? – Kapeluszniczka pewnie miała większe obycie i dla niej żadna plama nie była wyzwaniem.
  Niezwykle krzepiące było podejście Sev, zwłaszcza w kontekście jej doświadczenia bojowego. Nawet lider organizacji zajmującej się tępieniem koszmarów nie wykazał ułamka takiej inicjatywy, a na pewno miał o wiele większe możliwości. O tyle dobrze, że sama Abstrakcja o jego pozycji nie miała pojęcia, bo dopiero byłoby jej przykro. Miodowłosa za to zdecydowanie poprawiła jej nastrój.
  - A mówią, że zemsta najlepiej serwowana jest na zimno, a szarlotka przecież ciepła! - Zjeść dręczyciela w formie ciasta po tym jak tyle miesięcy się nad tobą ślinił? Idealne.
  - Może to od życia na pustyni? Tam kolory są wszędzie, barwniki do farb i urządzeń domowych wydobywa się z filtrowania piasku. Biorą się tam z obrazów, które spadły z prądów powietrznych i się rozłożyły przez lata. Wspaniały krąg życia. Wiesz, że nawet krew mam kolorową? Jakim szokiem było dla mnie, gdy moja znajoma trysnęła z brzucha czerwienią. – Choć wtedy była bardzo przerażona i nie wiedziała co robić, już jednak zdążyła się z tamtymi wydarzeniami oswoić.
  - Uważaj na weterynarzy, jak się nią zaopiekował, to później jej w tym miejscu rosło futro! – Miały świadomość, że mężczyzna zajmuje się głównie Dachowcami, ale nie miały wtedy zbytnio wyboru.
  Mimo tego, jaką zgrywała, to wewnątrz była bardzo uradowana, że Sev podobają się jej włosy i jak je miło miętosi. Była złakniona wszelkich pochwał, więc w środku się rozpływała.

  Arariel nie była dobra w perfidnym kłamaniu, ale uznała to bardziej za śmieszną zabawę. Kiwnęła poważnie głową na słowa przyjaciółki, by potwierdzić jej wersję.
  - Tak! Bardzo inwazyjny gatunek! Grają na prawdziwych małych skrzypcach, czyniąc wiele hałasu i siejąc niebezpieczną propagandę. – Pomachała jedną ręką, by dodać słowom rzetelności, niczym profesjonalny mówca. Dała się pociągnąć dalej.
  Napisała list, według którego właściciel hostelu Miasta Lalek miał na głos przeczytać wiadomość w jej pokoju. Ucieszyła się z monarszego znaczka, może faktycznie już dziś wieczorem dotrą do niej rzeczy. A i zarządca nie odmówi nietypowej prośby.

  Nie wiedziała zupełnie co tutaj robią, nie przeszkadzało jej to jednak w ekscytacji. Niesamowite jak bardzo rzucały się w oczy. Dobrze, że nie zaczęły od najwyższego szczebla. Weszła zaproszona do środka, by rozejrzeć się po pomieszczeniu. Osobiście nie lubiła słowa „dziwny”, ale wiele tutaj rzeczy, były zupełnie czym innym niż się wydawały na pierwszy rzut oka. Najpierw zobaczyła śpiwór na łóżku, czemu ktoś miałby tak spać? Dopiero potem spostrzegła, że są to wielkie gacie, którymi można się nakryć, albo w które można wleźć gdy jest chłodno. Podrapała się po głowie.
  Szczególną jej uwagę przykuła półka z drewnianymi głowami. Widziała już je wcześniej, na sklepowych wystawach prezentowały zmyślne kapelusze i piękne peruki. Tutaj jednak gościły… majtki?
  Stuk, stuk, stuk. Jej piękny umysł się aktywował i wskoczył na najwyższe obroty. Uparcie szukał racjonalnego wyjaśnienia. Odsłoniła kotarę świadomości, a za nią potężny błysk geniuszu. Wróżenie z fusów lub dłoni? Amatorszczyzna i partactwo.
Chwyciła parę majteczek i założyła je sobie na głowę, zasłaniając przy okazji oczy.
  - O cholera, widzę naszą zasraną przyszłość! Musisz to zobaczyć! – zaczęła się śmiać wniebogłosy, nie przejmując się zupełnie jak może tym psuć wszelką przykrywkę. Próbowała po omacku ściągnąć z drugiej głowy kolejną parę majtek i tym razem założyć ją Sev na głowę.

Powrót do góry Go down





Sevia
Gif :
Skrzydło dla personelu 5PUjt0u
Godność :
Sevianna Joyce Blanche
Wiek :
23
Rasa :
Kapelusznik
Wzrost / Waga :
176 cm/ 66 kg
Pod ręką :
Pulares
Broń :
Sztylet
Zawód :
Kucharz w Różanym Pałacu
Stan zdrowia :
Cała i zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t641-sevia
SeviaUpiór herbaciany
Upiór herbaciany
Re: Skrzydło dla personelu
Pon 13 Gru - 21:55
Zerknęła kątem oka na Arariel. Siląc się na ogromną powagę, odparła: - Nie inaczej. - Wyciągnęła rękę w górę i pogłaskała różę, po czym odwróciła się do Sennej. - Jak tylko się to stanie, przesadzę Cię w doniczkę i postawię obok poprzedników. Może zostaniesz nawet moją ulubioną roślinką? Oczywiście zaraz po Pani Róży, BYŁA bardzo miłym Dachowcem. - W końcu się zaśmiała, dając tym dziewczynie do zrozumienia, że wszystko było jedynie żartem.
- Obrzydlistwo! - wzdrygnęła się na samą myśl. - Z drugiej strony to znaczy, że wyglądasz apetycznie! To chyba komplement!
- Też bym tak chciała! Większość dotychczasowego życia spędziłam w ogrodzie i kuchni! Powinnam pachnieć kwiatami, słodko smakować i wyglądać jak pączek w maśle!
- Szarlotka na ciepło...- powtórzyła rozmarzona - Na zimno też jest dobra - zauważyła - z lodami!
Dłonią pogłaskała swój brzuch, na którym nie chciałaby mieć futra, ba była wdzięczna naturze, że nie jest obrośnięta sierścią. Jednak puszystym, uroczym ogonem by nie pogardziła, czego nigdy nie przyznała głośno.

Widok Abstrakcji starającej się po omacku znaleźć kolejne majtki, rozbawił Seviannę, która zaniosła się głośnym śmiechem. Nadal rozbawiona, ściągnęła bieliznę z jej głowy. - Chyba są brudne...- Rzuciła je na osobliwą pościel i rozejrzała się porządnie po pokoju. Był o wiele większy od jej lokum, czego normalnie zazdrościłaby lokajowi, ale ta przytłaczająca ilość bielizny... Wolałaby nie wiedzieć, co sama zaczęłaby kolekcjonować, gdyby miała tyle miejsca. Nie chciała się nawet zastanawiać jak długo i w jaki sposób, Lunatyk kolekcjonował cudzą odzież. Pierwszy raz od dawna poczuła się nieswojo i miała nadzieję, że nie znajdzie tu gdzieś swojej własności.
- Ten to dopiero ma odjechane hobby! - zachichotała, mina jedna szybko jej zrzedła, gdy na jednej z głów dostrzegła elegancką bieliznę oznaczoną znajomymi inicjałami. Stłumiła głośny śmiech i z ogromnym zawahaniem się sięgnęła po delikatny materiał. Trzymając majtki w dwóch palcach, ostrożnie włożyła je do kapelusza. - Nie pytaj...- rzuciła w stronę Arariel.
- Może któreś z nich faktycznie są magiczne. Wiesz, kolekcjonerzy zazwyczaj mają w swoich zbiorach jakieś białe kruki. W tym przypadku białe...majtki? - obejrzała się za siebie. - Wszystkie są białe, bez sensu. - Zacmokała niezadowolona, zamiłowanie lokaja, z którym Sevia miała na pieńku, trochę pokrzyżowało jej plany. Miała zamiar wywinąć mu kawał, a nawet dać porządną nauczkę, jednak wszystko, o czym myślała, wypadało blado w porównaniu do gigantycznej kolekcji bielizny.
- Od tego widoku, aż mnie głowa rozbolała - powiedziała, zaglądając do szuflad komody. - Ale co może boleć w pustej głowie? - Otworzyła szafę, z której wypadła na nią sterta ubrań. Pod jej nogami walała się teraz odzież. Ku uciesze Kapeluszniczki nie była to kolejny raz bielizna, a jedynie zwykłe fatałaszki, wciąż jednak cudze. Chyba że mężczyzna po godzinach przebierał się w sukieneczki i rajtuzy. - Skoro wcześniej była mowa o zboczeniach...czy to pod to nie podchodzi? - Strzepnęła z buta białe pończochy.
- Droga Arariel mamy kilka godzin, aby coś tu napsocić, masz może jakiś pomysł? - wiedziała, że towarzyszka może wymyślić coś genialnego.

Powrót do góry Go down





Arariel
Gif :
Skrzydło dla personelu 5PUjt0u
Godność :
Arariel
Wiek :
Wizualny 18
Rasa :
Senna Zjawa
Wzrost / Waga :
170/50
Znaki szczególne :
Specyficzne włosy i oczy, błyszcząca z bliska skóra. Androgyniczny wygląd.
Pod ręką :
Pędzle, farby, zwinięte płótna, torba B.I.S., Malowany Dom na obrazku.
Broń :
Sztuka i ideały... w ostateczności rysowany miecz.
Zawód :
Pustelny Malarz
https://spectrofobia.forumpolish.com/t687- https://spectrofobia.forumpolish.com/t691- https://spectrofobia.forumpolish.com/spa/Arariel
ArarielNieaktywny
Re: Skrzydło dla personelu
Nie 19 Gru - 21:35
  Sev chciała dać dziewczynie do zrozumienia, że to, co mówi, jest jedynie żartem. Oczywiście. Tak. Arariel załapała ten fakt. Tak jak zawsze.
  - Nie zniosłabym takiej rywalizacji. Zresztą roślina dachowiec ma nadal zamiłowanie do ryb? Pewnie śmierdzi jak z niektórych kocich pyszczków! – starała się zniechęcić do Pani Róży. W głowie planowała jak mogłaby ją przekupić, żeby sobie… no właśnie co, odpełzła? Jedyne przemieszczające się w pełni rośliny jakie kojarzyła to enty.
  - Całe noce marynujesz się w pokoju pełnym suszonych kwiatów, oczywiście, że pachniesz jak i one! – Dla wzmocnienia wypowiedzi przyłożyła nos do ramienia miodowłosej i bardzo wokalnie wciągnęła powietrze. – Ahhh… - westchnęła spokojnie na koniec. Gdy objawiła się w pokoju kobiety, to uderzył ją panujący tam zapach kwiatów, choć dopiero opuszczając go spostrzegła, jak zdążyła się przyzwyczaić podczas posiłku do tej woni.
  - No i jak dla mnie wyglądasz jak chrupiący świeży pączek, tylko może nie w maśle, a w miodzie! Albo syropie! – ktoś kiedyś się oburzył, że nazwano go pączkiem, jednak ona zupełnie tego nie rozumiała, był to jak najbardziej komplement. Dużo było takich określeń, które postrzegała po swojemu, takie jak nazwanie kogoś świnia, przecież to tak urocze i mądre zwierzątka.
  - Co do smaku… - dodała, jednak tym razem powabnym szeptem. Otworzyła nagle szczękę, jak najbardziej tylko mogła, naśladując tygrysa i eksponując swoje białe ząbki. Chociaż ta jej część nie mieniła się w kolorach pastelowej tęczy. Przerodziła to jednak zaraz w gromki perlisty śmiech, oczywiście nie miała zamiaru jej pożerać. Przynajmniej nie jeszcze.

  - Brudne… to wszystko wyjaśnia co do ponurej przyszłości. Choć przynajmniej miałam długie włosy i prawdziwy miecz! – Bezceremonialnie pomacała się po własnej klatce piersiowej, co prawdopodobnie miało jakiś związek ze słowami. Jeśli zdążyły jej takie kłaki wyrosnąć, to może miała jeszcze trochę czasu? Z drugiej strony wróżki zawsze miały jakieś wymówki, że to jakieś tam supły losu i blabla, nie wszystko musi się idealnie spełnić. Takich wróżb nie lubiła, więc liczyła na absolut majtkowy.
  - Też tam byłaś, na dodatek w zbroi płytowej i związanymi w warkocz włosami! Uważaj więc kiedy wiążesz włosy, bo może nagle się wszystko zmienić! – Oczywisty związek przyczynowo skutkowy.
  Obserwowała jak Sev rozgaszcza się w pokoju. Kapluszniczka mogła nie prosić o nie pytanie się, bo to tylko jeszcze bardziej wzmagało ciekawość. Czy miała aż tak niską pensję jako zamkowa pracownica?
  - Może musimy poszukać czarnej owcy? – kontynuowała zwierzęcą analogię. Podobała się jej ta gra słowna. – Albo węża w kieszeni? – Jedyny problem, że majtki nie miały kieszeni… zazwyczaj.
  - Pusty żołądek może boleć to i głowa. Zresztą założę się, że takie gołębie serce nie mieści się w klatce, to musi część w głowie siedzieć! – zaśmiała się w związku z tym, ile zwierzęcych frazeologizmów potrafiła przywołać. To był ostatni, obietnica... narazie!
  Senna pokręciła głową, nic zboczonego w sukienkach ani rajtuzach nie widziała. Zresztą, same były ubrane podobnie! Znaczy no wiadomo, że miodowłosa była dewiantką, ale siebie samej tak Zjawa by nie nazwała! Chociaż, może trochę za bardzo lubiła sztukę w porównaniu z innymi?
  - Ekhmmm… - zaczęła się zastanawiać. Była dość wolno myśląca, więc ciężko było jej pracować gdy była tak postawiona nagle na scenie. – Przewrócić wszystkie majtki na druga stronę? Niee… zbyt proste. – Mimo, że szatańskie i wymagające wiele odkręcania, to brakowało w tym polotu.
  - Chciałabym zobaczyć jak majty ożywają i stają się golemami, i gdy on wejdzie do pokoju to zaczynają go gonić. Masz jakieś moce, jak może telekineza? – W jakim stopniu Kapelusznicy byli podobni? Znała jedną, która właśnie umysłem potrafi przenosić przedmioty, co niesamowicie współgrało z bezdennym kapeluszem. Ah, to było cos, gdy cała zastawa stołowa sama wylatywała i jeszcze to latanie w przestworzach.
  Podeszła do biurka i chwyciła za leżące tam pióro. Zaczęła rysować białe myszki na kartce papieru.

Powrót do góry Go down





Sevia
Gif :
Skrzydło dla personelu 5PUjt0u
Godność :
Sevianna Joyce Blanche
Wiek :
23
Rasa :
Kapelusznik
Wzrost / Waga :
176 cm/ 66 kg
Pod ręką :
Pulares
Broń :
Sztylet
Zawód :
Kucharz w Różanym Pałacu
Stan zdrowia :
Cała i zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t641-sevia
SeviaUpiór herbaciany
Upiór herbaciany
Re: Skrzydło dla personelu
Nie 26 Gru - 19:25
Choć było to zwykłym kłamstwem i Pani Róża nigdy w postaci Dachowca nie żyła - chyba że Sev o czymś nie wiedziała - pochyliła się jeszcze raz nad rośliną, aby ją powąchać i upewnić się, że pachnie pięknie jak zawsze.
Ogarnęła ją ogromna ulga, zazwyczaj słyszała, że czuć od niej olejem i spalenizną. Spędzając całe dnie w kuchni przestała zwracać na to uwagę, mimo to wiedziała, że nieprzyjemna woń towarzyszy jej na co dzień. Szczęście, że zapach łatwo ustępował po ciepłej kąpieli, a kwiaty, którymi obwiesiła pokój, robiły resztę roboty. Nie pamiętała, nawet kiedy ostatnio używała pachnideł, w których wręcz kąpały się pozostałe pracownice pałacu. Duszące, ostre i sztuczne zapachy skutecznie zniechęcały ją do sięgania po wonności. Faktycznie kiedyś próbowała nawet stworzyć własne, ostatecznie skończyło się na popijaniu alkoholu, który miał służyć do wytworzenia perfum.
Słodko! Miód to ulubiona naturalna słodycz Kapeluszniczki, dlatego uśmiechnęła się na słowa Arariel. Dłuższą chwilę czekała aż Senna ją ugryzie i zrecenzuje jej smak, co jednak nie nastąpiło. Kapeluszniczka poczuła się chyba lekko...rozczarowana?


- Jedz kalafior, babcia mówiła, że powiększa to i owo - Zignorowała fakt, że było to najzwyklejsze kłamstwo, babunia Sevii sprytnie zachęciła dziewczynę do jedzenia znienawidzonego warzywa, które latami powiększało...rozczarowanie Kapeluszniczki. - Fasolka szparagowa podobno też - tą zaś zajadała się nie z powodu jej "cudownych właściwości", a smaku, który wręcz kochała. - Wiesz, omaszczona masłem z bułką tartą, jak nie zadziała, to przynajmniej się najesz - Wzruszyła ramionami i wróciła do szperania po szafkach.
Nie pamiętała, kiedy ostatnio spięła jakkolwiek włosy. Zapewne, gdyby je zaplatała, nie musiałaby co wieczór męczyć się z rozczesywaniem kołtunów. Pomyślała, że ma to sens, jako dziecko rzadko kiedy pozwalała okiełzać swoją czuprynę. Może upięcie blond włosów oznaczałoby jakiś przełom w jej życiu, jak ścięcie - nad czym swoją drogą nie raz się zastanawiała.
- Przysięgam, że jeżeli zepnę kiedykolwiek swoje kudły, będzie to oznaczać początek nowej epoki. - zażartowała. Włosy upinała wyłącznie na przyjęcia, gdzie nikogo nie dziwiły ekstrawaganckie upięcia. - Jeżeli zaplotę, nudnego warkocza światy zamienią się miejscami, sny się ziszczą, a Krainą Luster zaczną władać Dachowce!  - Zmarszczyła brwi, ciekawa była jak wyglądałby pałac, gdyby rządził nim jakiś dostojny Dachowiec. Czy zostałby zmieniony w jeden wielki drapak, a ogrody obsadzono by kocimiętką?
- To może nie jest owca, ale...- z podłogi podniosła podwiązkę z kokardką - kolor się zgadza. - Rzuciła ją w gdzieś na bok, a ta wylądowała na klamce drzwi.
- Nie mam kieszeni - W końcu kapelusz jej w zupełności wystarczał. Zdjęła go z głowy i spojrzała na niego niepewnie. - Nie przypominam sobie również, abym schowała kiedykolwiek jakieś zwierzątko do...- odchrząknęła - węża w nim na pewno nie ma...- Zagryzła wargę, gdy przypomniała sobie swoje pierwsze chwile z kapeluszem i nieszczęsną kotkę, która przeżyła ogromną traumę przez młodą Blanche, próbującą wepchnąć ją do nakrycia. Biedna Daisy...
- To ma trochę sensu! Zwłaszcza że kieruję się sercem, a nie rozumem! - Co fakt to fakt, kto znał Seviannę, wiedział, że na co dzień nie ma co doszukiwać się w jej poczynaniach racjonalności.
- Wolałabym ograniczyć dotykanie tej bielizny do minimum...- Żadna z nich w końcu nie wiedziała, do kogo należy kolekcjonowana odzież.
- Przykro mi, ale jestem bezużyteczna, mogę co najwyżej poczytać tym bokserkom w myślach...o ile jakieś mają - Jeżeli ubrania mogłoby myśleć, to o czym by myślały? - Mogę spróbować stworzyć bieliznę z liści, wiesz Adam, Ewa i te sprawy.
Podeszła do Sennej i spojrzała jej przez ramię. - Planujesz wygryźć z ich pomocą dodatkowe dziury w majtkach?

Powrót do góry Go down





Arariel
Gif :
Skrzydło dla personelu 5PUjt0u
Godność :
Arariel
Wiek :
Wizualny 18
Rasa :
Senna Zjawa
Wzrost / Waga :
170/50
Znaki szczególne :
Specyficzne włosy i oczy, błyszcząca z bliska skóra. Androgyniczny wygląd.
Pod ręką :
Pędzle, farby, zwinięte płótna, torba B.I.S., Malowany Dom na obrazku.
Broń :
Sztuka i ideały... w ostateczności rysowany miecz.
Zawód :
Pustelny Malarz
https://spectrofobia.forumpolish.com/t687- https://spectrofobia.forumpolish.com/t691- https://spectrofobia.forumpolish.com/spa/Arariel
ArarielNieaktywny
  - Chyba mi nawet kalafior nie pomoże. – Westchnęła przeciągle. Oczywiście wierzyła w mądrość Sevii, ale poprzednie przejścia po prostu odebrały już jej nadzieje na nagłe zmiany w tej kwestii.
  - Na rynku kiedyś pewien kupiec sprzedał mi maść ze sproszkowanego rogu koto-jelenia. Miała czynić cuda po wcieraniu, ale jakoś zero efektów po całym pojemniczku. Inny Pan za to mi powiedział, że trzeba codziennie masować. Zaoferował nawet, że pokaże jak to robić, ale powiedziałam, że to brzmi prosto, dam sobie radę. Bardzo był uparty, widać, że pasjonat profesjonalista, ale w końcu go przepędziłam. – zwierzyła się. Była bardzo podatna na ulicznych nagabywaczy, jedyne co ją tak naprawdę chroniło to wątła zawartość sakiewki. W takim wypadku jedyne co zostało to faktycznie się najeść fasolki z bułką tarta i liczyć na czas. Niektórzy ponoć dorastali z opóźnieniem, może jeszcze jej dzień nie nadszedł? Choć wydawało jej się, że starała się wystarczająco.
  Nieco zadrżała na informacje o ziszczaniu się snów. Niektórych wolałaby nie widzieć. Wgapiła się w miodowe pukle z powagą.
  - Mooże lepiej faktycznie skrócić. Rząd dachowców brzmi zabawnie, ale co jak nakażą wszystkim jeść tylko ryby i chodzić na czworaka? – W końcu gorsze jest wrogiem złego, czy jakoś tak. Lepsi znani okropni rogacze, niż taki gambit.
  Czytanie w myślach bokserkom. Arariel często zastanawiała się, co w głowie mają obiekty nieożywione, a nawet czy sama natura ma coś do powiedzenia. Czy parały do wszystkich nienawiścią za ich wymuszone posłuszeństwo i użytkowanie, czy może taki stan rzeczy im odpowiadał? W czasie głębokiej samotności nie odmówiłaby rozmowy z pędzlem czy ciastkiem, teraz jednak byłoby to zbyt duże ryzyko, że dowie się od nich rzeczy, których by nie chciała być świadoma.
  - Może lepiej nie. Co gacie mogą wiedzieć, co najwyżej jak na pupie leżeć. Wątpię, by to wpływało dobrze na umysł, no i jeszcze słuchanie tych dziwnych nagłych odgłosów! – starała się spojrzeniem przekazać terror, jaki musiał takim doświadczeniom towarzyszyć.
  - Jestem zaskoczona, że znasz historie o Adamie i Ewie. Wiele istot, które spotkałam jakby nigdy nie czytało książek i wielu rzeczy nie rozumie, o których mówię. Jak mówię o podróżach na księżyc to udają głupich. Ubranie z roślin wydawało mi się zawsze niewygodne, ale z twoją ręką do roślin pewnie i to by było piękne i przyjemne.
  Gdy miała już kilkanaście rysunków zanurzyła dłoń w płaszczyźnie kartki, by je wszystkie wykurzyć na światło dzienne. Myszki zeskoczyły ze stołu i rozbiegły się po pokoju.
  - To Gaciomyszki… Myszomajtki? Cokolwiek. – Jeśli gdziekolwiek wisiała bielizna, to zaczęła ją łapać i zrzucać na podłogę. Myszki wskakiwały w majtki i dzierżyły je niczym zbroje lub czapki, biegając z nimi szalenie po pokoju. Wspaniała symbioza zwierzęcia i ubrania!
  - Niech złapie wszystkie – zaśmiała się niczym książkowy złoczyńca. - Jeszcze jak otworzy drzwi, to kilka wybiegnie na zewnątrz. To dopiero będzie musiał się naszukać po pałacu. – uśmiechnęła się. Jej robota tutaj była skończona. Bomba zastawiona.
  Kiwnęła na Sev głową, po czym ostrożnie wyszła uchylając tylko leciutko drzwi i starając się nie wypuścić żadnej myszy na zewnątrz.

[ZT obie, Pokój Sevianny]

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach