Event Urodzinowy - grupa III

Scavell
Gif :
Event Urodzinowy - grupa III A7c78c1cf8554d3256eba773fd3bfcbe
Godność :
Irith Adelaide "Scavell" Bellclair
Wiek :
28 lat
Rasa :
Lunatyk
Wzrost / Waga :
170 / 60
Znaki szczególne :
blizna po cięciu na gardle
Pod ręką :
wymienione w poście eliksiry, broń, Scath, Przepaska ślepo-widzenia, Chmarny talizman
Broń :
Nysarth (rapier), mizerykordia
Zawód :
Adept Bractwa
Stan zdrowia :
zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t649-irith-scavell https://spectrofobia.forumpolish.com/t649-irith-scavell https://spectrofobia.forumpolish.com/t934-skrzynka-korespondencyjna-irith https://spectrofobia.forumpolish.com/t1113-scavell
ScavellDiabelski Bibliotekarz
Richard Lambert, znany wszystkim ze swych ekscentrycznych ekscesów Kapelusznik, miał trudności w znalezieniu gości chcących przyjść na jego przyjęcie urodzinowe: w pozyskaniu imprezowiczów nie pomagały ani uprzejme zaproszenia, ani kuszenie potencjalnych przybyszów wizją przewidzianych atrakcji i jedzenia, ani nawet płacze i lamenty samego gospodarza. Przyparty do muru, wpadł na plan doskonały - skoro zwykli profani nie chcą go dobrowolnie odwiedzić, to przymusi ich siłą do wzięcia udziału w przyjęciu. Przecież każdy kiedyś marzył o zostaniu porwanym na przyjęcie urodzinowe… prawda?
Warunki: Przyjęcie dzieje się na pirackim statku. Wszyscy goście, bez względu na płeć, ubrani są w piękne suknie balowe. Potrawy, które podano do stołu, budzą liczne wątpliwości - zdaje się, że współbiesiadnicy (obecni NPC) są sympatykami ludzkiego mięsa - czyżby przyjęcie kanibali?
Członkowie: Thorn, Mefisto, Violet Ni’ur

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Event Urodzinowy - grupa III 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Nie spał kolejną noc. Wydarzenia ostatnich dni przyprawiały go o ból głowy, ale i fundowały bezsenność, zsyłając na Aerona Vaele najczarniejsze myśli i scenariusze. Wiele miał już za sobą, lecz jeszcze więcej przed sobą. Stare sojusze wymagały odrdzewienia, nowe pielęgnacji. Łapał się na tym, że po prostu nie ma już siły uśmiechać się i udawać, że wszystko jest w porządku. Zafundował sobie samemu rewolucję w życiu, na którą chyba nie do końca był przygotowany. Zmieniło się tak dużo i tak szybko...
Ślęcząc nad stertą papierzysk ujął w dłonie list w fioletowej kopercie, opatrzony nieznaną pieczęcią. Pachniał lawendą i czymś jeszcze, ale Upiorny Arystokrata nie wczuwał się w nuty zapachowe - wielu szlachciców perfumowało korespondencję, licząc chyba na to, że czytający zemrze uduszony przeróżnymi mieszankami.
Podniósł nóż i rozciął papier, wysunął zawartość. Arkusz był dziwny, bo oprócz tego, że mienił się brokatem to jeszcze osypywało się z niego co nieco proszku. A zmęczony Upiorny, to nieuważny Upiorny.
Przez papier trzymany od dołu nagle zaczęła przesiąkać czerwona plamka. Aeron zmarszczył brwi i puścił list, przyglądając się swoim palcom - jeden był draśnięty, widział cieniutką kreseczkę i zbierającą się kropelkę krwi. Opuszki miał jednak tak usmarowane fioletowym proszkiem, że ciężko było dojrzeć gdzie zaczyna i gdzie kończy się ranka.
Musiał przez nieuwagę zaciąć się nożem. Uśmiechnął się i kręcąc głową wytrzepał ręce i wrócił do korespondencji. List był w istocie zaproszeniem na urodziny, ale kogo? Tego nie wiedział. A że nie znał Kapelusznika, który postanowił uświetnić uroczystość jego obecnością, odrzucił list na stos przeczytanych i sięgnął po następny, w którym może znajdzie coś poważniejszego.
Po kilku minutach poczuł ucisk w klatce piersiowej. Nie sypiał najlepiej, więc zwalił pogorszenie samopoczucia na zmęczenie. Rozkaszlał się, początkowo nie niepokojąco, zakrywając usta dłonią zwiniętą w pięść. Im dłużej jednak kaszlał, tym bardziej bolała go pierś i drapało we wnętrzu. Nie mógł też złapać oddechu...
Gdy nagle z jego ust dosłownie wylała się (na oko) szklanka gęstej, czarnej cieczy, poderwał się wywracając krzesło. Nogi odmówiły mu posłuszeństwa. Upadł.
Ostatnim co pamiętał był gniew i powiększająca się czarna kałuża wokół jego głowy.
Niech szlach trafi Kapeluszników!

Obudził się w zupełnie innym miejscu. Dźwignął się z desek podłogi i klnąc pod nosem, zamrugał oczyma chcąc wyostrzyć obraz. Znajdował się... na statku?
Przeklęty Laraziron... Zabaw mu się zachciało.
Im dłużej się rozglądał tym bardziej utwierdzał w tym, że nie znajdował się na statku powietrznym Viridiana. Nie poznawał jego kształtu, nie poznawał załogi. No i nigdzie nie było zielonookiego Upiornego, a przecież gdyby to była jego sprawka, pochylałby się nad żałosnym bękartem, którego udało mu się porwać, prawda?
Chciał wstać, ale poczuł ucisk, tym razem tułowia. Spojrzał w dół, na swój strój. Oczy prawie wypadły mu z orbit.
Miał na sobie czarną, bez wątpienia damską suknię pod którą ściskał go gorset. Nie miał spodni, nie czuł ich na sobie ale na szczęście miał bieliznę. Czarny materiał sukni był tak ciemny, że niemal pochłaniał światło a srebrzyste zdobienia zdobienia na ramionach były jedyną jej ozdobą.
Nie, pomylił się. Głowa ciążyła mu na wszystkie strony. Podniósł dłoń i wymacał... koronę? Była chłodna, metalowa i miała całą masę jakichś kamieni. Co najciekawsze jednak, była duża. I przytwierdzona do rogów tak, że gdy Aeron próbował ją zdjąć, pociągnął się za jeden z nich i z trudem opanował jęk.
Poprawił się do siadu i spróbował wstać ale noga wykrzywiła mu się pod dziwnym kątem, przez co runął na zad. Poderwał kieckę by spojrzeć co się stało z jego stopami. Miał na nich... szpilki. Ale nie byle jakie. Piekielnie wysokie! I były jakoś przytwierdzone, bo nie mógł się ich pozbyć.
Westchnął. Może nie było tak źle? Kapelusznik go porwał i korzystając z Generis Collare zmienił go, ubrał i liczył pewnie na dobrą zabawę. Aeron spojrzał w dół na swój dekolt.
Chwileczkę. Gdzie są cycki...?
Nie zmieniono go! Nadal był mężczyzną, tyle że jakiś zboczeniec ubrał go w damskie fatałaszki!
- Co to ma kurwa znaczyć?! - warknął ciemnym głosem, używając wulgaryzmu po który sięgał w ostateczności, a który pozostał mu po zbyt długim przebywaniu z Larazironem.
Łypał na wszystkie strony dzikim spojrzeniem, jak wściekły ryś, nadal pozostając w parterze przez cholerne szpilki. Ciekawe ilu udało się porwać.


Alden - #DC143C
Bianka - #228B22
Caius - #4169E1
Kaevan - #DAA520

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Event Urodzinowy - grupa III 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Przygotowywałem się akurat do wyjścia na spotkanie z Erishi. Jeszcze niebyłem gotowy do treningów, jednak w końcu ten jaszczur uznał, że jednak wypadałoby mnie wprowadzić w życie Bractwa. Za dużo chyba nawybaraniałem, żeby puszczał mnie samopas. Nosz kurwa musiałem tak tyle przecierpieć, żeby się zorientował, że zostawianie kogoś zainteresowanego tematem samopas nie jest za dobrym pomysłem jeśli o mnie chodzi. No cóż... nie powiem, że robiłem to specjalnie, bo tak nie było, ale kto wie, może się też ten dziad czegoś nauczy z tego wszystkiego?
Już miałem wychodzić, gdy na stoliku w warsztacie zauważyłem jakiś dziwny list. Kto mi go tam podrzucił? Przecież byłem tu teraz cały czas i go nie było! Westchnąłem i otworzyłem list, ale jakiś proszek pufnał mi prosto w twarz. Zakląłem i pokaszlując przeczytałem go. Jebany kawalarz.... zmiąłem go i wrzuciłem do pieca. Nim jednak zdążyłem opuścić pomieszczenie, całe zostało spowite brokatowym dymem, który zaczął mnie dusić do momentu, aż po prostu opadłem z hukiem na podłogę.

Gdy się ocknąłem byłem...zupełnie gdzie indziej! Nie czułem jednak zapachu Koszmarów, więc to był jakiś plus. Podniosłem się z jękiem, rozmasowując głowę. Machnąłem ogonem, ale nadziałem się na coś ostrego, dlatego warknąłem, a to warknięcie nie pasowało do Arystokraty lecz raczej do smoka, w którego się zmieniałem. Podniosłem ogon i rozmasowałem pióra po czym spojrzałem na źródło tego ukłucia - Cierniuch! - powiedziałem zaskoczony, widząc siedzącego nieopodal na podłodze Księcia. To jego...korona sprawiła, że musiałem bardziej uważać na to, gdzie kładę swój ogon. Dopiero po chwili dotarła do mnie reszta jego stroju - kurwa chłopie w coś ty się ubrał - zaśmiałem się i sam chciałem wstać. Nadepnąłem jednak a na kranie swojej sukni, która wyraźnie odkrywała całe moje naznaczone ramię oraz wypalone drzewo na mojej klacie. Nawet trochę widać było ślady po smoczych pazurach - co do kurwy... - sam miałem na nogach buty na obcasie, choć nie tak gigantycznym jak miał to Aeron. Chciałem przeczesać swoje długie, krwiste włosy jednak poczułem, że są one zaplecione w jakąś fyrzurę do tego z kwiatami we włosach. Moja dłoń szybko powędrowała do szyi by sprawdzić czy nadal jest na niej skórzana obroża ze srebrno-niebieskim, opalizującym między tymi kolorami piórkiem, należącym do Erishi. Westchnąłem z wyraźną ulgą, gdy ta nadal była na swoim miejscu. Może i było to tylko dla efektu placebo ale i tak czułem się pewniej mając ją zapiętą na swojej szyi.
Z trudem wstałem, wykrzywiając nogi na wszystkie strony, ale jakoś się udało. Podałem rękę drugiemu Arystokracie - wstawaj księciuniu - rzuciłem i gdy tylko próbowałem go podnieść, skończyło się na tym, że sam wylądowałem na zadzie, a on był nade mną - no wiesz..tak na pierwszej randce? - rzuciłem, szczerząc swoje gadzie uzębienie. Żarty żartami, ale co tu się do kurwy nędzy działo?! - co Ty masz na mordze, że tak świecisz? - dodałem jeszcze, dopiero teraz zauważając jego makijaż.


Event Urodzinowy - grupa III IK7sRNT
Mefisto - #6600FF
Ein Sof - #FFCC33
Fuoco - #EECFFF

Powrót do góry Go down





Violet Ni’ur
Gif :
Event Urodzinowy - grupa III 88eda4a0673c5c533004f119182a3b92
Godność :
Violet Ni’ur
Wiek :
25 lat
Rasa :
Lisiczka
Wzrost / Waga :
168 cm i 55 kg
Znaki szczególne :
Białe lisie uszka i długi oraz puchaty lisi ogon
Pod ręką :
Sztylet
Broń :
Pazury, sztylet
Zawód :
Służka
Stan zdrowia :
Doskonały
https://spectrofobia.forumpolish.com/t557-violet-ni-ur#4459 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1170-violet-niur
Violet Ni’urDachowiec z Wysp Księżycowych
Dachowiec z Wysp Księżycowych
Tamten dzień nie wyróżniał się niczym zaskakującym. Wstała o poranku, przyszykowała się, a następnie udała się po śniadanie dla Arcyksięcia. Później, przygotowała dla niego kąpiel oraz dobrała odpowiednią odzież. Kiedy dostała zezwolenie, by zająć się innymi obowiązkami – skłoniła mu się nisko, następnie udając się do kuchni. Tam zjadła śniadanie, a później pomogła w przyszykowaniu kilku ciast i lodów na deser.
Po południu przegrywała w komnatach Arcyksięcia na harfie, kiedy ten zajmował się ważną dokumentacją. Gdy skończył: wziął ją na spacer po ogrodach, kilka razy delikatnie głaszcząc jej głowę podczas przechadzki. Uradowana Violet, jak zwykle, zachwycała się pięknymi kwiatami, a także towarzystwem swojego pana.
Po kolacji wzięła ciepłą kąpiel, pobawiła się ze swoimi bestiami, a następnie zasnęła w ciepłym łóżeczku, wtulona w swojego Divarda.  
Obudził ją szum fal i głosy, które dobiegały za drewnianych drzwi. Serce zabiło jej szybciej, a ogon odrobinę się napuszył. Cała przytomność wróciła do niej w ułamku sekundy. Czyżby znajdowała się na statku? Ale jak to? Przecież jeszcze kilka chwil temu była w pałacu! We własnej komnacie, w swoim łóżku.
W błękitnych oczach pojawił się strach. Czyżby została sprzedana? Ale przecież Arcyksiążę ją lubił! Była jedną z jego osobistych służek, które spędzały z nim najwięcej czasu, a gdy wybierał się w podróże – zabierał ją ze sobą. Czy zrobiła coś złego? Przecież niczego nie stłukła! A nawet jeśli, to się jej przytrafiło raz, czy dwa, to nigdy, ale to nigdy jej nie karał! Tak nie mogło być! Jej Pan nie pozbył się lisiczki w ten sposób! To było jakieś nieporozumienie. Tak. Może… może… została porwana, o! Wierzyła całym sercem w Pana Rosarium. Musiała więc to być sprawka kogoś innego. Tylko kogo?
Rozejrzała się po pomieszczeniu, które okazało się być małą oraz ciasną kajutą. Pozbawiona była okiennicy, a niektóre z desek ścian zdawały się być pokryte dziwną mazią. Wtem zauważyła, że zmieniło się jej odzienie. Nie miała na sobie nocnej koszuli, lecz średniowieczną suknię jakiejś królowej z futrem oraz peleryną. W popękanym lustrze dostrzegła, że została pomalowana, niczym królowa śniegu. Jej włosy zostały rozpuszczone, chociaż z lewej strony miała zapleciony warkocz przy twarzy.
- Kto mógł to zrobić? – zastanowiła się nagłos, wyraźnie zdezorientowana i niespokojna. Jej uszy drgały w geście zdenerwowania.
Kilka sekund później spod łóżka wyskoczył jej lisek o pięciu ogonach.
- Sha'yin jesteś tu! Jak dobrze widzieć znajomy pyszczek! – wtuliła się w bestię, a następnie wzięła ją na ręce. Odgłosy zza drzwi stały się wtedy głośniejsze. Zdawało jej się, że ktoś upadł i chociaż była przerażona, kogo może spotkać po drugiej stronie: chciała się upewnić, że nikomu nie stała się krzywda i w razie czego pomóc temu komuś.
Otworzyła więc drzwi i ujrzała, jak dwójka mężczyzn znajduje się w dość dwuznacznej pozycji. Zamrugała, widząc, że obaj mają na sobie sukienki, do tego obie były czarne. Czyżby to był, jakiś nie śmieszy żart?
- Przepraszam, czy wszystko… - przerwała swoje zapytanie, czy wszystko z nimi dobrze, kiedy dostrzegła rogi czarnowłosego mężczyzny. Zatrzymała się w półkroku z lisem na rękach. Błękitne oczęta napełniły się łzami czystego przerażenia. Zadrgały jej wargi, ogon podkulił się, cały najeżony. Sha'yin zawarczał, okazując swoje kły.
- Nie – rzuciła słabo, patrząc na drugiego. Tamten też miał rogi, chociaż dziwne. Nie mniej; musiał być Upiornym.
Zaczęła się cofać powoli. Może bezpieczniej będzie w kajucie. Oby.


Snowy white fox of the Arctic,
was it your brush-like tail
that sprayed snow, like crystal sparks,
adorning the dark sky with a shimmering veil?
A beautiful blaze of auroral displays

Event Urodzinowy - grupa III 29bf52224b08a0d95f5956e79c9cc172
#87cefa
x x x x x

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Event Urodzinowy - grupa III 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Absolutnie nie spodziewał się drugiego Upiornego Arystokraty. Albo inaczej, spodziewał się, ale innego, Vyrona Larazirona. Miał nadzieję, że to jakaś jego durna gra, bo co prawda Kryształowy nigdy nie zachowywał się w taki sposób, lecz ze wszystkich istot jakie Aeron znał, on był najbardziej nieprzewidywalny.
Obrócił się w stronę głosu. "Cierniuch"...? Niewiele było na świecie istot które pozwalałyby sobie na taką swobodę przy wypowiadaniu jego pseudonimu. Rozpoznał mężczyznę, zamrugał kilkukrotnie żeby upewnić się w tym co widział. Obecność Welesa potwierdziła, że Larazirona tu nie ma. Nie utrzymywali ze sobą kontaktu, a przynajmniej nie ściśle.
- Nie wyglądasz wcale lepiej. - parsknął, przyglądając się Mefisto, od stóp po głowę - I co to za dodatkowa kończyna? Dość... masywna. Masz braki w innych partiach ciała, że sprawiłeś sobie taki sprzęt? - mógł sobie pozwolić na lekką złośliwość, bo i tak siedzieli w tym bagnie razem, a on znał Welesa na tyle by wiedzieć, kiedy w razie czego przestać. Lubili się, nawet jeśli sobie dogryzali.
Jego próba wstania skończyła się tak samo jak Vaele, co spotkało się z chichotem bruneta. Jak dobrze, że nie tylko on miał te cholerne obcasy! Co prawda Arystokraci nosili przeróżne obuwie, zdarzało się i nosić lekkie obcasy ale nie szpilki. Aeron postanowił, że powie swojej Rim by darowała sobie noszenie tych wynalazków diabła. Nie było potrzeby, by sprawiała sobie ból.
Wreszcie Weles jakimś cudem wstał, co spotkało się ze złośliwym gwizdem drugiego rogacza. W tej sukience wyglądał całkiem całkiem, zawsze miał ładną sylwetkę. Zmienił się i Aeron nie wiedział co było tego powodem, ale najwidoczniej w jego życiu zaszły jakieś zmiany. Dawno nie rozmawiali.
Chwycił jego rękę i myślał, że tamten naprawdę go podniesie, ale zamiast tego został pociągnięty na Upiornego. Wylądował podbródkiem na jego klacie i otworzył szeroko oczy, wpatrując się w mężczyznę na którym leżał. Jego komentarz był docinkiem, ale czy Mefisto wiedział, że Aeron nie miałby nic przeciwko kontaktowi fizycznemu z czerwonowłosym? Podobał mu się od zawsze, głównie dlatego, że był taki niepokorny i wyzwolony. Był ponad politykę, miał swój mały grajdołek którym się zajmował i najwidoczniej robił to naprawdę dobrze, bo szybko stał się sławny na całą Krainę Luster i Szkarłatną Otchłań.
- Może być i na pierwszej, i na każdej innej, panie jaszczurze. - powiedział szczerząc się w odpowiedzi.
Gdy skończył mówić, jego uwagę przykuły otwierające się drzwi i dziewczyna, która wyszła z wnętrza kajuty. Coś mówiła ale nagle umilkła i zachowała się tak, jakby zobaczyła co najmniej Kazama, lub inne diabelstwo. Aeron zsunął się z Welesa i ostatkiem gracji, na chwiejnych nogach podniósł się, przytrzymując się pierwszej napotkanej rzeczy, jaką była akurat beczka. W końcu byli na statku.
Trzymany na rękach lis szczerzył kiełki a ona wyglądała na przerażoną. Aeron nie przypominał sobie, by kiedykolwiek wcześniej ją widział, a już na pewno nigdy jej nie skrzywdził. Dlaczego więc reagowała w taki sposób?
- Jeśli to jakaś twoja była, to masz pecha, że widzi cię w kiecce. - rzucił cicho do Mefisto - I ty też masz czymś umalowany pysk, nie jesteś lepszy. Wygląda na to, że to będzie kolejny z ciężkich dni...
Zrobił kilka chwiejnych kroków w przód, wyciągając na boki ręce. Wyglądał jak pokraka, ale nie to było w tej chwili najważniejsze.
- Przepraszam, panienko, czy wiesz może jak się tu znaleźliśmy? - zapytał, patrząc na nią tęczowymi oczami i siląc się na nieco sztuczny, ale uprzejmy uśmiech.


Alden - #DC143C
Bianka - #228B22
Caius - #4169E1
Kaevan - #DAA520

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Event Urodzinowy - grupa III 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Słysząc jego słowa spojrzałem na swoją kieckę - a co nie podobam Ci się tak? - zrobiłem fochniętą minę, ale zaraz wyszczerzyłem się wrednie - no wiesz, trochę miałem problem z równowagą. Za bardzo leciałem do przodu - zmrużyłem swoje smocze ślepia. No przecież nie będę wyprowadzał go z błędu, że sobie ten ogon dorobiłem z własnej woli! Raczej jak już to powód, dlaczego bym go miał sobie drobić był kulawy.
Zawsze, jeśli nasze spotkania nie były jakieś bardziej oficjalne, lub nie miały za wielu widzów, pozwalaliśmy sobie na dogryzanie. Nawet gdy nie zamykał za moje złodziejaszkowe przygody. Jaka szkoda, że nigdy nie udało mu się mnie uwięzić na dłużej niż kilka minut - póki jego strażnicy nie poszli sobie w pizdu.
Spojrzałem na niego tryumfalnie, gdy w końcu udało mi się wstać. No cóż. Może i zaraz znów byłem na parterze, ale za to i tak chwilowo zaszedłem dalej niż on. A to już jest jakiś postęp.
Zamruczałem i przejechałem ogonie po jego kręgosłupie - no wiesz Ty co? Bo się jeszcze zarumienię - powiedziałem, uciekając wzrokiem w bok. Szybko odsunąłem od niego ogon, gdy ktoś przeszedł przez drzwi. Jakaś pannica, Dachowiec. Ubrana jednak dość...bogato. Pytanie czy to dlatego, że taka była, lub się za taką uznawała czy raczej też wylądowała tutaj razem z nami i dlatego jest ubrana zupełnie inaczej niż sama by to zrobiła.
Odwróciłem się na brzuch i podparłem na łokciu - nie wiem jak Ty, ale ja się z dziećmi nie bawię - powiedziałem znudzonym głosem. Może i lubiłem się bawić z różnymi istotami jednak nie byłem pedofilem. Co innego zaczepiać czy rzucić jakimś zachęcającym tekstem, ale żeby od razu była to moja była? - z resztą przed ponad sto lat uganiałem się za jedną, a ta tutaj nie wygląda na to, żeby była w takim wieku - przyznałem. Może jakby to była Upiorna to bym w to uwierzył, ale Dachowiec? Nie, raczej mało prawdopodobne.
- Dzień jak codzień - powiedziałem, ziewając ostentacyjnie. Po ostatnich kilku tygodniach u Erishi, wiedziałem, że dzień może być ciężki, nawet jak się tylko leży w łóżku. I to pod różnymi aspektami. Spojrzałem na swoją lewą rękę, Nadal było widać, że nie jest w pełni sprawna, ale już chociaż nie musiałem nosić tego cholernego gipsu!
Gdy Aeron podchodził do dziewczyny, która wyglądała jakby zaraz miała zafajdać sobie majty. Machnąłem ogonem i pacnąłem nim Księciunia w dolną partię pleców przez co raczej nie dał rady dotrzeć do dziewczyny, a jego twarz znów spotkała się z parterem. Sam spróbowałem się podnieść - nie widzisz, że ona się Ciebie boi? - spojrzałem na niego z góry. No cóż. Na bank pamiętał, że dla mnie status społeczny nie miał żadnego znaczenia. Umiałem się zachować, jednak po co to robić na każdym kroku?
Ostrożnie podszedłem do niej, tak, że biedna Dachówka cofnęła się i oparła o drzwi, które zatrzasnęły się za nią - skądś Cię kojarzę - przyznałem i zmrużyłem gadzie, dwubarwne ślepia - już wiem! - wyprostowałem się - widziałem Cię na balu u Agasharra! - w końcu sobie przypomniałem. Widziałem ją tylko kilka razy przelotem, więc za wiele nie wiedziałem o niej ale na pewno ją kojarzyłem.
Spojrzałem na Aerona - długo będziesz się wylegiwał? - zapytałem i złapałem go z tyłu tak, że podniosłem go za gorset - wstawaj leniuchu. To, że jesteś Księciem, nie znaczy, że możesz leżakować cały dzień - rzuciłem jeszcze jakby nigdy nic i postawiłem go do pionu, o mało samemu znów nie lądując na deskach statku.


Event Urodzinowy - grupa III IK7sRNT
Mefisto - #6600FF
Ein Sof - #FFCC33
Fuoco - #EECFFF

Powrót do góry Go down





Violet Ni’ur
Gif :
Event Urodzinowy - grupa III 88eda4a0673c5c533004f119182a3b92
Godność :
Violet Ni’ur
Wiek :
25 lat
Rasa :
Lisiczka
Wzrost / Waga :
168 cm i 55 kg
Znaki szczególne :
Białe lisie uszka i długi oraz puchaty lisi ogon
Pod ręką :
Sztylet
Broń :
Pazury, sztylet
Zawód :
Służka
Stan zdrowia :
Doskonały
https://spectrofobia.forumpolish.com/t557-violet-ni-ur#4459 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1170-violet-niur
Violet Ni’urDachowiec z Wysp Księżycowych
Dachowiec z Wysp Księżycowych
Słyszała ich rozmowę, która… wcale i w ogóle jej nie dziwiła. Od najmłodszych lat już się nasłuchała przeróżnych  przemówień, które prowadziły do jednego, krótkiego oraz przerażającego wniosku: większość samców o wysokiej pozycji społecznej patrzy na kobiety – nawet jeżeli te mają te samą lub wyższą od nich pozycję – jako na obiekt, którym można się bawić w nocy, a w ciągu dnia wykorzystywać na inne sposoby, o ile oczywiście, zechcą na nie spoglądać.
Bardziej jednak niż sama wizja, że miałaby być ich zabawką, przerażał ją fakt, że byli Upiornymi. Nie mogła uciec od nich ot, tak, ani wykrzyczeć, że jest osobistą służką Arcyksięcia, podarkiem z Wysp Księżycowych, że jej pozycja społeczna może być, pod jakimiś względami, wyższa niż przeciętnego, przepełnionego pożądaniem samca. W tej sytuacji nawet gdyby im powiedziała, obawiała się, że nie poczuliby się dostatecznie wystraszeni. Była bezradna. Jeżeli nie uda jej się dostać do kajuty – jej życie będzie skończone, nic już nie ochroni białego lisa przed nieszczęsnym losem. Nawet dzielny Sha'yin, który podpaliłby całą te łajbę swoim ogniem.
- N-nie zbliżaj się! – wykrzyczała, ponieważ chociaż czarnowłosy ponownie padł na ziemię, to ten z ogonem był coraz bliżej. A kiedy jej plecy w końcu dotknęły drzwi, ogarnęło ją nic, a panika. W najczystszej postaci. Wyraźnie słyszała, jak się zatrzaskują. Nie będzie mogła się ukryć. Wydała z siebie zawodzący jęk, który przypominał dźwięk zarzynanego lisa. Jej moc wymknęła się spod kontroli i na dwóch Arystokratów rzucił się lodowy tygrys, który zamierzał rozszarpać rogatych.
Nim jednak dopadł do swoich ofiar, Mefisto powiedział coś, co przezwyciężyło strach Violetki. Złość, że jakiś podrzędny arystokrata, mieszaniec, śmie nazywać jej Pana, po imieniu, jakby byli jakimiś znajomymi!
- J-jak śmiesz! – zebrała się na odwagę, cofając uszy do tyłu i samej szczerząc kły – nie zwracaj się do mojego Pana, jakbyście byli znajomymi z tą samą pozycją! Dla was obojga to Lord Protektor, Arcyksiążę Rosarium!
Tygrys zaryczał gniewnie, znajdując się na powrót pod kontrolą lisiczki. Odgrodził ją od Arystokratów i – jeżeli tamci z uporem chcieliby podejść – dostałby polecenie, by zaatakować oraz walczyć z całych swoich sił.
Wciąż miała podkulony ogon i trochę się trzęsła ze strachu, w końcu przez cały ten czas była przerażona, ale próbowała być dzielna. Nikt nie będzie obrażać jej Pana. Nie pozwoli na to. Jest mu lojalna i taka pozostanie do końca swych dni.


Snowy white fox of the Arctic,
was it your brush-like tail
that sprayed snow, like crystal sparks,
adorning the dark sky with a shimmering veil?
A beautiful blaze of auroral displays

Event Urodzinowy - grupa III 29bf52224b08a0d95f5956e79c9cc172
#87cefa
x x x x x

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Event Urodzinowy - grupa III 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Obecność Mefisto w pewnym sensie dodała mu pewności siebie. Nie wiedział gdzie się dokładnie znajduje i czemu został porwany, jednak już sam fakt, że był z nim Weles działał na korzyść. W razie czego mogli przecież walczyć, nie przeszkodzą im w tym obcasy i fikuśne kiecki.
Dogryzanie wpisywało się w charakter Mefisto jako jego nieodłączna cecha. Można rzec, że właśnie dzięki niej Aeron dawno temu go polubił, bo chociaż spotykali się głównie w czasie obławy na złodzieja, Weles pokazał że oprócz odwagi ma całą kupę determinacji i jest przy tym sprytny, oraz pyskaty. Jego po prostu nie dało się nie lubić.
Młody Vaele posłał mu krzywy uśmiech kiedy tamte znowu go zaczepiał, ale nie odpowiedział na pytania. Skupił wzrok na ładnie ubranej kobiecie, której lico zdobił teraz grymas przerażenia. Upiorny zastanawiał się czy skądś ją znał, ale po szybkim przewertowaniu szuflad pamięci odkrył, że widział ją pierwszy raz.
Była ładna, miała delikatną urodę młodej kobiety, jasne włosy i piękne oczy. Zapewne znalazła się na tej łajbie przypadkiem, albo została porwana jak oni. Przeklęty Kapelusznik...
Grzmotnięty ogonem w plecy sapnął i ponownie upadł na twarz, w ostatniej chwili przechylając się na bok by nie złamać nosa. Cholerny Mefisto, zebrało mu się na dokuczanie akurat teraz, kiedy on chciał dowiedzieć się kim była dziewczyna.
- Nie ma powodu by się mnie bać. Jeszcze. - powiedział trochę za ostro, krzywiąc się ze zirytowania. Od początku pobytu na tej łajbie drażniło go prawie wszystko, zaczynając od stroju a kończąc na dziwnie zachowującej się młódce. Nie zabił chyba jej rodziców, prawda? A nawet jeśli, on jej nie znał więc nie zamierzał krzywdzić. Chyba, że kobieta sprowokuje go do tego.
A postanowiła to zrobić.
Kiedy zaszarżował na nich przywołany nie wiadomo skąd zwierz, Vaele napiął mięśnie całego ciała gotów do walki. Nie podda się tak łatwo. Nim jednak zdążył użyć jakiejkolwiek mocy, kocur zaniechał walki na polecenie swojej pani, która najwidoczniej postanowiła odwołać pupilka. Nie oznaczało to jednak, że Aeron spojrzy na nią łaskawszym okiem. Ona pierwsza zaatakowała, nie ważne czy ze strachu czy z innego powodu.
Gdy usłyszał znajome imię zacisnął szczęki i zgrzytnął zębami. Agasharr... A więc Mefisto był na jakimś balu u niego, tak? Ciekawie. Szkoda, że zaproszenie nie dotarło do Dunkelheit. A może dotarło ale Aeron wyrzucił je na stertę mało ważnych? Kto wie, kto wie...
Weles był silny i gdy szarpnął go w górę, Aeron aż stęknął z nacisku jaki odzież wywarła na jego brzuch. Nie podziękował za pomoc, bo czynność ta, chociaż pomocna, była trochę upokarzająca. Skinął mu jedynie głową na znak, że wszystko gra i nie ma mu tego za złe.
Jej śmiały krzyk sprawił, że Arystokrata szerzej otworzył oczy. Bała się, ale to co wykrzyczała sprawiło, że poczuł jak narasta w nim nowe uczucie. Stojąc naprzeciw niej w stosownej odległości, będąc odgrodzonym tygryskiem, mając po boku Welesa Aeron odchylił głowę w górę i... zaczął się śmiać. Głośno, bez zahamowań. A było w tym śmiechu tyle samo wesołości co groźby, bo to co usłyszał nie zasługiwało na inny komentarz.
Nie przestając się śmiać pochylił się i uniósł jedną nogę, chwytając za obcas. Skoro nie mógł pozbyć się butów, postanowił je sobie nieco zmodyfikować. Wolną rękę wyciągnął w bok i już po chwili, za sprawą mocy, w jego dłoni znalazł się kawałek metalu. Skąd? Może gwóźdź, może kawałek czegoś innego. Był jednak na tyle duży, by starczył na obie pary butów. Nie czekając ani chwili dłużej Aeron uformował magią konkretny kształt i następnie wtopił go w obuwie, przerabiając je w wygodniejsze od szpilek koturny. Gdy skończył, stanął już stabilniej, ale nadal śmiał się prosto w twarz dziewczynie i temu co powiedziała.
- Lord Protektor, Arcyksiążę Rosarium, mówisz? - zapytał patrząc na nią z uśmiechem diabła - A przed czym on nas chroni, skarbie? Przed upadkiem nieba na głowy? A może przed wielkim potopem? - zadrwił nie przejmując się tym jak zostanie to odebrane - Zanim zaczniesz pyskować w ten sposób, upewnij się z kim rozmawiasz i czy faktycznie nie mają tej samej pozycji, co twój pan. - dodał ciemniejszym tonem, lecz nie przestając się uśmiechać.
Nie musiał patrzeć na Welesa by wiedzieć, że jego duma też została w jakimś tam stopniu urażona. Żaden Upiorny Arystokrata nie lubił kiedy o hierarchii przypominała im przedstawicielka innej rasy. Zwłaszcza, że to oni tą hierarchię ustalali, będąc właściwymi władcami obu światów.


Alden - #DC143C
Bianka - #228B22
Caius - #4169E1
Kaevan - #DAA520

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Event Urodzinowy - grupa III 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Zignorowałem słowa Księcia, ale przyglądałem się dziewczynie.
Pomogłem wstać drugiemu rogaczowi, ale jakoś nie oczekiwałem podziękowania. I dobrze bo go nie dostałem. No przynajmniej nie jakieś wielkie, ale skinął mi głową. To wystarczyło. Z resztą teraz nie było raczej czasu na takie głupoty.
Przeniosłem wzrok znów na dziewczynę, gdy ta zaczęła drzeć to swoje urocze pysio. Spojrzałem na nią po czym wyprostowałem się, poruszając ogonem na boki. Leniwie, bez pośpiechu. Oczy zalśniły złotem. Na ustach pojawił się uśmiech, a ja sam oblizałem się niespiesznie - widzę, że nie wszystkie kotki mają na Wyspach obcinane pazurki - powiedziałem spokojnie po czym zerknąłem na swojego towarzysza. No cóż. Nikt nie lubi gdy ktoś niżej postawiony im wytyka takie rzeczy. Cierniuch śmiał się do rozpuku, dałem mu wyrazić swoją opinię na temat tego co powiedziała kicia.
Zrobiłem znów krok w stronę dziewczyny. Gdy tygrys szykował się do skoku, otoczyły go liny i uniosły wysoko nad nas. Spojrzałem na niego znudzonym spojrzeniem swoich gadzich oczu - słuchaj kici, jakbyś nie zauważyła mam w dupie kto ma jaki status. Mogłaś się zorientować patrząc na to jak zwracam się do tego tutaj - wskazałem na Ciernia ogonem i spojrzałem dziewczynie w oczy - no i co byłby ze mnie za smok, gdybym, klękał przed kimkolwiek? - zaśmiałem się nisko i pokręciłem głową. Chyba lepiej by uwierzyła, że w sumie to nie jestem Upiornym, a naprawdę jestem smokiem - jednak obecnie siedzimy w tym razem, bo domyślam się, że też nie wiesz gdzie jesteśmy - uśmiechnąłem się wrednie, jak drapieżnik, wpatrujący się w swoją ofiarę - dlatego może się uspokoimy wszyscy i ogarniemy co się dzieje, zamiast skakać sobie do gardeł? Poza tym, taj jakbyś nie zauważyła, nie jesteśmy jakimiś zjebanymi jagódkami z wysp i nie interesuje nas zniewalanie małych kociaków, dlatego zachowaj się jak duże kici i współpracuj to nikomu nic się nie stanie, zgoda? - wysunąłem w jej stronę rękę, a w trakcie mówienia użyłem na niej Rozkazu.
Jeśli moc na nią zadziałała i dziewczyna podała mi rękę, przyciągnąłem ją do siebie i szepnąłem na uszko - na przyszłość uważaj komu prawisz morały, bo nie każdy się obawia Arcyksięcia oraz nie każdy go lubi. A są tacy, którzy bardzo chcieliby mu jakoś napsuć krwi, dlatego lepiej tak nie szarżuj na przyszłość - wyprostowałem się i uśmiechnąłem miło, zupełnie jakby nic się nie stało po czym rozejrzałem po statku.
Nie wyczuwałem zapachu Koszmaru więc przynajmniej nie miałem aż takiego dyskomfortu, że nie mam przy sobie swojej włóczni. Znajdzie się inna broń, a na coś co nie jest Koszmarem nie potrzebuję specjalnej broni.
- Rozejrzyjmy się może czy nie ma tu jakiegoś kapitana czy innego chuja co nam może wyjaśnić o co chodzi - zaproponowałem. Szczerze to teraz nie miałbym nic przeciwko by mieć przy sobie Esencję. Po prostu byśmy sobie stąd odlecieli....ale gdzie my do cholery w ogóle jesteśmy?


Event Urodzinowy - grupa III IK7sRNT
Mefisto - #6600FF
Ein Sof - #FFCC33
Fuoco - #EECFFF

Powrót do góry Go down





Violet Ni’ur
Gif :
Event Urodzinowy - grupa III 88eda4a0673c5c533004f119182a3b92
Godność :
Violet Ni’ur
Wiek :
25 lat
Rasa :
Lisiczka
Wzrost / Waga :
168 cm i 55 kg
Znaki szczególne :
Białe lisie uszka i długi oraz puchaty lisi ogon
Pod ręką :
Sztylet
Broń :
Pazury, sztylet
Zawód :
Służka
Stan zdrowia :
Doskonały
https://spectrofobia.forumpolish.com/t557-violet-ni-ur#4459 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1170-violet-niur
Violet Ni’urDachowiec z Wysp Księżycowych
Dachowiec z Wysp Księżycowych
Serce dachówki odbywało niebezpiecznie szybki galop, w uszach szumiała krew. Jak tak dalej pójdzie, to biedna dziewczyna zacznie się zapowietrzać i w końcu straci przytomność. Zwłaszcza że czarnowłosy mężczyzna wcale nie przeraził się, gdy wspomniała imię swego Pana. Nie, on zaczął się śmiać, jakby usłyszał najzabawniejszy dowcip od wielu stuleci – chociaż sam ton głosu sprawiał, że puste oraz sztuczne echo odbijało się od drewnianych ścian. Śmiech był bez radości, jakby przepełniony pogardą i irytacją, złością, a także obietnicą czegoś naprawdę paskudnego.  Przeszły ją dreszcze.
Ciemnowłosy wyszczerzył się paskudnie, bezczelnie pytając i kpiąc, przed czym Pan Rosarium ich chronił. Najeżony ogon zadrgał nerwowo między nogami
- Przed demonami większymi niż możesz sobie wyobrazić! – prawie ugryzła się w język, kiedy wykrzyczała te słowa. Wargi oraz dolna szczeka Violet drżały niekontrolowanie.
Na jego dalsze słowa chciała odpowiedzieć, że nie interesuje jej, kim dokładnie jest Cierń, ale Mefisto ponownie się odezwał. Tak więc to na nim obecnie skupiła swoją uwagę.
Bezradnie patrzyła, jak jej lodowy tygrys zostaje spętany linami. Zwierzę zaczęło momentalnie szarpać się, próbować przegryźć sznury i wydostać się z ich morderczego potrzasku. Lisiczka stała się całkiem bezbronna – jej moce nie były przydatne, a tamte potwory mogły ją wykończyć, kiedy tylko będą chciały. Jedyną nadzieją na ratunek był jej uroczy Sha'yin, który puściłaby te łajbę z dymem. To jednak groziło – na chwilę obecną – w najlepszym przypadku poparzeniami, a w najgorszym – spalenie się oraz pójście ze statkiem na dno.
Zrobiło jej się ciemno przed oczami. Była w potrzasku bez możliwości ucieczki. Wszelki opór był daremny.
Kolejne słowa smoka nie dotarły do świadomości służki. Blondynka straciła przytomność, upadając na obślizgłe deski. Sha’yin ze zmartwieniem w oczkach popatrzył na swoją panią, a potem zawarczał w stronę upiornych. W końcu to musiała być ich wina.
Życzenie Mefisto, by odnaleźć członka załogi, spełniło się szybciej, niż Cierń zdołał mu odpowiedzieć. Klapa wejściowa otworzyła się i pod pokład weszło kilku piratów.
- Nasi goście już wstali! Wspaniale! – zawołał jednooki jegomość w dziwnym kapeluszu i bufoniastej sukience we wściekłym odcieniu różu.
- Dziewczyna jeszcze śpi… Ale może to lepiej, będzie na deser – wyszczerzył się inny, zaskakująco przystojny cyrkowiec z uszami królika i ogonem żyrafy.
- Mamy przyjęcie, a wy, nasi goście honorowi, wspaniałe kąski, jesteście nieobecni na pokładzie! Co za wstyd. W-S-T-Y-D! No, ruszać wasze jędrne udeczka i chodźcie na górę – niska kobieta o piegowatej twarzy dramatycznie potrząsnęła głową, po czym spojrzała na wiszące liny. Nie było w nich już tygrysa: zwierzę rozpadło się, nie pozostawiając po sobie śladu. Wzruszyła ramionami i zwróciła się do cyrkowca: Bierz dziewczynę, trzeba się zając jej futrem. To małe coś – mówiąc to, spojrzała na lisa – chcesz, to sobie zostaw, baw się z tym, czy coś, a jak nie – wywal. Nie potrzeba nam więcej sierści. Wiesz, że kapitan ma alergię.
Pirat odwróciła się na pięcie, zostawiając resztę towarzystwa i udała się na pokład oznajmić wszystkim, że ich goście w większości już się obudzili.


Snowy white fox of the Arctic,
was it your brush-like tail
that sprayed snow, like crystal sparks,
adorning the dark sky with a shimmering veil?
A beautiful blaze of auroral displays

Event Urodzinowy - grupa III 29bf52224b08a0d95f5956e79c9cc172
#87cefa
x x x x x

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Event Urodzinowy - grupa III 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Dziewczyna była harda, co pewnie spodobałoby się niejednemu mężczyźnie czy kobiecie, lecz w ocenie Aerona reagowała zbyt pewnie, jakby nie zauważyła, że to ona w ich małym trójkąciku jest na przegranej pozycji. Upiorny nie zamierzał robić jen krzywdy, ale ostatnimi czasy był dość wrażliwy na wszelkie obrazy czy kpiny, a już tym bardziej na umniejszanie jego roli, jaką pełnił w Krainie Luster. Mogła go nie znać, ale nie zwalniało jej to z szacunku jaki powinna okazać Upiornemu Arystokracie. Skoro przebywała z Arcyksięciem to dlaczego zachowywała się tak butnie?
Weles nie zawiódł i wyłuszczył dziewczynie wszystko tak pięknie, że chyba prościej się nie dało. Dostała na tacy kilka słów wyjaśnienia, lojalne ostrzeżenie i uświadomienie, że nie ma do czynienia z byle chłystkami. Mefisto może i nie zawracał sobie głowy tytułami, lecz jak każdy Upiorny, nie lubił być lekceważony. Wyglądali jak wyglądali, ale nie sprawiało to, że stawali się mniej niebezpieczni.
Uformowanie koturnów pomogło mu złapać pion i już po chwili stał na nogach, patrząc na dziewczynę gniewnie. Wypowiedź drugiego rogacza nie pozostawiała żadnych wątpliwości a oplątanie jej zwierzaczka dopełniło obrazu. Może nie była bezbronna, lecz z pewnością słabsza od nich.
I pewnie wszystko zakończyłoby się tak szybko jak zaczęło, gdyby nie nagła utrata przytomności blondynki i pojawienie się załogi statku, która postanowiła uświadomić ich w jak niekorzystnej sytuacji się znaleźli.
Aeron uniósł brwi patrząc na hałastrę i gdy powiedzieli swoje, spojrzał pytająco na Welesa. Czy on też miał ochotę rozwalić to towarzystwo, choćby przez to jak ich ubrali? Gorset uwierał straszliwie, korona ciążyła mu na łbie bardziej niż rogi a te cholerne obcas... koturny, chociaż wygodniejsze, nie poprawiały wcale humoru.
- Dotknij ją a sprawię, że do końca życia będziesz żałował, że się urodziłeś. - warknął, robiąc kilka kroków w stronę nieprzytomnej, dając w ten sposób do zrozumienia, że nie pozwoli za zabranie jej gdziekolwiek. Mimo ich małej kłótni, tylko ona i Weles byli jedynymi elementami normalności w tej chorej wizji czy śnie... czy czym tam to w ogóle było.
- Goście honorowi? Wspaniałe kąski? Jędrne udeczka? - żachnął się, krzywiąc twarz w wyrazie odrazy - Nie dla psa kiełbasa, jeśli już. Mówcie natychmiast co tu się dzieje, to może w ostatecznym rozrachunku będziecie mogli liczyć na naszą łaskę. No?
Pewnie wzbudzałby respekt, gdyby nie suknia i reszta damskich fatałaszków. Co z tego, że wyglądał całkiem nieźle skoro czuł się jak klaun? Mefisto nie wyglądał wcale lepiej, ale Aeron cieszył się z jego obecności, bo przynajmniej miał u boku kogoś, kogo znał i komu mógł w jakimś tam stopniu zaufać.
Czekał, gotów podejść jeszcze bliżej i w razie potrzeby zasłonić dziewczynę, by nie stała jej się krzywda. Może powinien ją zostawić...? Nie, wolał później odbierać dług wdzięczności niż tłumaczyć Arcyksięciu utratę jego służącej. Ostatnim na co miał ochotę to rozmowa, czy nawet stawanie twarzą w twarz z Agasharrem.


Alden - #DC143C
Bianka - #228B22
Caius - #4169E1
Kaevan - #DAA520

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Event Urodzinowy - grupa III 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Prychnąłem tylko, gdy powiedziała o demonach. Owszem, Arcyksiążę miał całą armię pod sobą i nie tylko. Miał sporo znajomości, wszędzie pewnie jakieś swoje wtyki, do tego zaczął się zaznajamiać z istotami z Księżycowych Wysp, ale poza tym...nie wyglądało jakby się jakoś bardzo interesował swoim ludem. To raczej istoty, które są pod nim, ale mają jakąś władzę, zajmują się swoimi terenami i żyjącymi na nich istotami. Gwardia patroluje Miasto i nie tylko ale żeby ktoś jakoś często widział Agasharra? Nie. Trzeba było naprawdę mieć szczęście. No chyba, że urządzał jakieś imprezy albo postanowił spalić jakąś chuj-wiadomo-komu winną duszyczkę na stosie. Do tego wiedziałem, że Aeron średnio za nim przepadał. Nie wiedziałem dlaczego, w końcu dla niego pracował i był dość wysoko w hierarchii, jako Dowodca Gwardii, jednak od zawsze miałem wrażenie, że Arcyksięciulek coś mu zrobił. Jakoś jednak się brunet nie chciał przyznać do tego co takiego to było. Kto wie, może kiedyś uda mi się sklecić jakiś "eliksir prawdy" i zmusić go do gadania. Oczywiście gdy będziemy sami! Co mi po tym, że wszyscy by usłyszeli o tym, że Agasharr to jego daleki wujek czy inszy kuzyn matki ze strony dziadka czy inszy chuj.
Gdy nagle zaczęła lecieć, spróbowałem choć ogonem złagodzić upadek. Warknąłem przy tym na jej małego przyjaciela, dając znać, że lepiej, żeby nie podskakiwał. Do tego nie miał zamiaru zrobić dziewczynie krzywdy. Bo też po co? Może i nie bał się Rosarium, jednak nikt tutaj nie jest takim idiotą, by psuć mu nową zabaweczkę. Tym bardziej, że białas miał jakiś fetysz lisów...bo co pojawiałem się w okolicach Różanego Pałacu było ich tam w chuj! Mam nadzieję, że w moim wypadku nie skończy się podobnie, tylko ze smokami....
Przeniosłem wzrok na nowoprzybyłych. Co oni pierdolili? Spojrzałem na Księciunia obok i wzruszyłem ramionami. Nie miałem pojęcia czego te ciule chciały, jednak na pewno podobnie jak mój znajomy z woja, chciałem obić kilka mord. Nosz kurwa Erishi często przesadzał ze szmatami, które na mnie zakładał, ale to była przesada! Oby tylko nigdy mi się nie przyśniła ta kiecka bo ten padalec chyba mógł sobie podglądać co działo się w mojej głowie wtedy, gdy jestem najmniej chroniony.
Zaśmiałem się nisko, a moje oczy zabłyszczały złotem i raczej nie miały zamiaru by wracać do swoich normalnych kolorów, przez co wyglądałem jeszcze bardziej jak smok niż do tej pory - oj Cierniu, Ty to naprawdę smacznie wyglądasz, ale nie wiem czy sobie na Tobie by zębów nie połamali - powiedziałem zerkając na niego i wróciłem wzrokiem do pozostałem grupki, poruszając leniwie ogonem - a co jak nie zgodzimy się by zostać waszymi kąskami i w zamian to my zjemy was? - zapytałem i oblizałem się, zupełnie jakbym naprawdę rozważał taką możliwość - próbowałem raz jednego Kapelusznika i był naprawdę smaczny, do tego taki soczysty i chrupiący za razem. Szkoda tylko, że surowy - zaśmiałem się nisko - ci tutaj mogą być trochę za dłoni i za brakami wartości odżywczych ale kto wie...chcesz spróbować? - zapytałem Aerona. Wiedziałem, że raczej nie będzie chciał ich jeść. Sam nie miałem takiego zamiaru. Jeszcze bym się otruł! Jednak wkopać im jak najbardziej można!


Event Urodzinowy - grupa III IK7sRNT
Mefisto - #6600FF
Ein Sof - #FFCC33
Fuoco - #EECFFF

Powrót do góry Go down





Violet Ni’ur
Gif :
Event Urodzinowy - grupa III 88eda4a0673c5c533004f119182a3b92
Godność :
Violet Ni’ur
Wiek :
25 lat
Rasa :
Lisiczka
Wzrost / Waga :
168 cm i 55 kg
Znaki szczególne :
Białe lisie uszka i długi oraz puchaty lisi ogon
Pod ręką :
Sztylet
Broń :
Pazury, sztylet
Zawód :
Służka
Stan zdrowia :
Doskonały
https://spectrofobia.forumpolish.com/t557-violet-ni-ur#4459 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1170-violet-niur
Violet Ni’urDachowiec z Wysp Księżycowych
Dachowiec z Wysp Księżycowych
Czy źli piraci w komicznych wdziankach w jakikolwiek sposób przejęli się słowami urazy, groźbami i mówieniem i tym, że to oni skończą jako przekąska dla Mefisto i Thorna? A gdzieżby! Cieszyli się, wołając radośnie: W końcu ktoś, kto nie idzie jak ofiara na stracenie, hura! – wyszczerzyli się do siebie, a koleś z ogonem żyrafy zaczął nawet klaskać, a potem śmiać jak oszalały. – Cudaczku ty mój – zwrócił się do smokowatego – ty nie wiesz, że jak jesz innych na surowo, to później jesteś chorym? Ewolucja nie pozwala nam już tak łatwo trawić surowego mięcha! Trzeba najpierw je dobrze obrobić, pozbyć się zbędnych włosów.
Jednooki pirat w różowej sukience przyznał mu rację. – Ty, mieszaniec, tylko nie mów, że zżarłeś go w ubraniu? I to na raz – zaśmiał się, po czym użył swojej mocy i teleportował liska Violet do swojej ręki. – Puchaty pysio! Powiedz mi maluchu, umiesz pływać? – wyszczerzył zębiska. Nie spodziewał się jednak, że lisek uwali go w łapę.
- Ty mały kurwiarzu – przeklął, rzucając zwierzę na deski i kopiąc je mocno. – Przywiąże cie do kamienia, zasrany futrzaku – warknął, wycierając cieknącą krew w suknie.
- Dobrze, zignorujcie futrzaka i chodźcie z nami na górę! Co będziecie siedzieć w zamknięciu, zapraszamy! A dziewczynę zostawcie, potem się nią zajmiemy.
Chcieliby, żeby wszystko poszło po ich myśli, oj chcieli by. Szkoda tylko, że nikt nie przewidział, że mały lisek puści te łajbę z dymem. Po tym jak otrząsnął się po kopnięciu, najeżył wszystkie ogony i zaczął głośno warczeć w stronę piratów.
Divard o pięciu majestatycznych ogonach wytworzył ogniste ogniki. Posłał je w stronę tego, który zrobił mu krzywdę i podpalił. Razem z deskami pod pokładem. Liny zajęły się ogniem. Co teraz zrobią dzielni obrońcy Violet, którzy tak samo jak ona, zostali tutaj przetransportowani wbrew ich woli? Co zrobią piraci kaniable? Czy będą w stanie powstrzymać szalejące płomienie?


Snowy white fox of the Arctic,
was it your brush-like tail
that sprayed snow, like crystal sparks,
adorning the dark sky with a shimmering veil?
A beautiful blaze of auroral displays

Event Urodzinowy - grupa III 29bf52224b08a0d95f5956e79c9cc172
#87cefa
x x x x x

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Event Urodzinowy - grupa III 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Irytacja bardzo szybko urosła, sprawiając, że Aeron poczuł jak ze złości cierpnie mu skóra. Czym innym było napastowanie kobiety, czym innym natomiast jawne kpienie z osoby, o której nie miało się pojęcia. Młody Książę ostatnimi czasy był bardzo czuły na swoim punkcie i w chwili kiedy otrzymywał świadectwo tego, że jego polityczne zabiegi nie docierają do tak dużych mas o jakich początkowo myślał, postawa piratów była... zaproszeniem do tańca. Tańca z szablami.
Upiorny Arystokrata nie zamierzał wdawać się w dyskusję, dlatego kiedy Weles postanowił przejąć pałeczkę, brunet jedynie patrzył na tamtych, ciskając w nich gromami. Był wściekły, ale jeszcze dawał radę utrzymać nerwy na wodzy.
Poczynania piratów szybko przyniosły koszmarny efekt, bo o ile ze słowem można walczyć innym słowem, o ile na przeciw oręża stanie inny oręż, tak z płomieniem trawiącym drewnianą łajbę ciężko było stawać w szranki. Aeron nie bał się żywiołu, bowiem w swoim długim życiu nie raz doświadczył poparzeń, ale gdy zauważył w jakim tempie gorące jęzory wspinają się po linach, na jego twarzy wymalowała się zgroza.
No tak, znaleźli się tutaj w jakiś dziwny sposób i co, mają tu zginąć?
Lisek szalał, majtając ogonami, piraci wpadli w popłoch i zaczęli biegać dookoła, próbując ratować co się da.
Aeron napiął wszystkie mięśnie i pochylił się nieco do przodu.
- Łap sierściucha, ja zajmę się dziewczyną. - rzucił w stronę Mefisto po czym chwycił za materiał sukni i rozdarł spódnicę, skracając ją drastycznie i dzięki temu zyskując jako taką swobodę ruchów. Wystrzelił ku niej jak z procy i zanim się obejrzała, chwycił ją i porwał na ręce, nie myśląc nawet o tym by być delikatnym.
Wierzył, że Mefisto sobie poradzi, dlatego nie czekając na nic więcej, rzucił się w stronę krawędzi z zamiarem wyskoczenia za burtę.
Czy mu się to uda, i to z kobietą na rękach? Diabeł jeden wie. W końcu to jego dziwny scenariusz, niech napisze ciekawe zakończenie.



Alden - #DC143C
Bianka - #228B22
Caius - #4169E1
Kaevan - #DAA520

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Event Urodzinowy - grupa III 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Zaśmiałem się, słysząc ich, na temat jedzenia surowego mięsa - nie każdego to dotyczy, skoro jesteście tacy upośledzeni to po chuja to jedzie? - powiedziałem i wzruszyłem ramionami. Skoro nie mogą jeść surowego mięsa to po co w ogóle się rzucają na taką a nie inną dietę. Nie do końca zjadłem tego Kapelusznika, ale chuj z tym.
Wywróciłem oczami. Oczywiście....wywalcie "ludzi" na latającą łajbę, tylko po to, by potem wkurzyć zwierzaka jednego z nich i spalić te łajbę. No ładnie ładnie.... Standard....porwać kogoś, żeby go wpierdolić, ale nawet nie sprawdzić kto to, co potrafi i jak w ogóle się tym kimś zająć. Ech.... Debile.
- Co kurwa? Sam se go ł.... - nie zdążyłem dokończyć, bo ten chuj wziął i już leciał w kierunku burty. Normalnie kiedyś mu nakopie do tej jego zapchanej kołkiem rzyci! Spojrzałem na piratów i machnąłem ręką. Liny owinęły się wokół nich, tak, że nie mogli nic zrobić (no chyba, że mieli jakies moce, które by im w tym pomogły to niech se uciekają, czy ratują tą kupę drewna. Płachta z trudnopalnego materiały owinęła się wokół liska, który chciał pobiec za swoją panią, po czym go złapałem i ruszyłem za Aeronem - lepiej mnie nie spal bo już nie zobaczysz swojej pani - warknąłem i skoczyłem za burtę. Nosz kurwa jak to przeżyjemy i nie damy rady ściągnąć tego gówna z siebie to nie wiem co z tym zrobimy.....


Event Urodzinowy - grupa III IK7sRNT
Mefisto - #6600FF
Ein Sof - #FFCC33
Fuoco - #EECFFF

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach