Restauracja Na Wodzie

Iskra
Gif :
Restauracja Na Wodzie DsVkl5j
Godność :
Eva M. Markovski // Iskra (Étincelle) Rosenthal
Wiek :
wizualnie 20+, mentalnie z 55 i ciut.
Rasa :
Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
Wzrost / Waga :
1,65 m // 54 kg
Znaki szczególne :
piegowata skóra, ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy (u Ludzi nosi przyciemniające soczewki); roślinny tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym przedramieniu i brzuchu
Pod ręką :
Frank i Ivor: kopertówka z Bezdenną Sakwą w środku || Wrona: czarna nerka ze szmacianką-zabawką przewieszona w poprzek piersi || Wrona: nerka zawieszona w poprzek piersi, termos z kawą || Sea: Duża, czarna torebka na ramię z przywieszką-szmacianką, część magicznych przedmiotów wśród biżuterii
Broń :
Walter P99 dawno temu zabrany Moriemu - gdzieś na dnie torby
Zawód :
projektant magicznych przedmiotów codziennego użytku || Bogu ducha winna dziennikarka
Kontrahent :
(nie)chciany asystent Saul Fyortersole?
Stan zdrowia :
fizyczny nienaruszony, ogólnie hemofobia || EVENT: trauma po widoku wybuchającego ciała Artemis i/oraz budzący się lęk przed krwią + częściowa niepoczytalność i fantomowe bóle (Koszmar)
https://spectrofobia.forumpolish.com/t264-iskra https://spectrofobia.forumpolish.com/t265-czy-ze-zmrozonego-serca https://spectrofobia.forumpolish.com/t266-kontakt-iskra-rosenthal-eva-markovski https://spectrofobia.forumpolish.com/t1088-iskra
IskraWybryk Natury
Restauracja Na Wodzie
Sro 16 Wrz - 22:20
⃰⁂⁕⃰﹡⃰⁂٭

    Po wydostaniu się ze ścisłego, industrialnego centrum należy skierować się na najbliższe (choć wciąż sztuczne) błonia, leżące ledwie kilka minut piechotą od Starego Miasta. Droga przez całkiem miły, choć dosyć zatłoczony park doprowadzi tego, który wie czego szukać, do jeziora opasanego niezbyt wysokim, kwitnącym żywopłotem.
    Za ogrodzeniem i kilkoma płaczącymi wierzbami dojrzeć można już sam akwen oraz mieszaninę wysepek, pomostów i łódek, składających się na ową ekscentryczną restaurację. Motywem przewodnim jest chyba coś pomiędzy domem na wodzie a magiczną Wenecją, jak gdyby dwie idee starły się i pokłóciły już na samym początku interesu, a później zlały w jeden pomysł, bo co zrobić z zaciągniętym niedawno kredytem. Pomimo pierwszego wrażenia całość jest spójna, klimat orientalny, może nieco wpadający w dalekowschodni – jakby powiedzieli Ludzie – a kolorystyka budownictwa łagodna i pastelowa, jeśli pominąć dające dobry kontrast niepalne mahoniowe pale, belki i łodzie.
    Jedyna droga do Restauracji prowadzi poprzez czółno sterowane przez obsługę, zawsze odzianą w powłóczyste, stylizowane na japońskie szaty. Jest to jeden ze sporadycznych momentów, gdy spotyka się któregoś z pracowników, gdyż Restauracja Na Wodzie od zawsze była synonimem prywatności, a nawet dyskrecji. Wyjąwszy dobranie pasującego gościom miejsca, służba pojawi się dopiero gdy wezwie się ją złotym dzwoneczkiem, przypisanym do każdego stolika. W innym wypadku jadło i napoje lewitują wprost do zamawiającego, a klienci pozostawieni samym sobie mogą skupić się na pierwszej randce lub interesach. Po dopłynięciu do głównego budynku, osadzonego oczywiście nieco powyżej lustra wody na palach i łukach, można wybrać miejsce w środku, na unoszących się poduszkach albo bezpośrednio na tatami, na odizolowanych wysepkach pośród jeziora, albo po prostu na którejś z obszernych, wygodnych łódek, dryfujących łagodnie pomiędzy unoszącymi się na powierzchni wodnymi liliami.
    Gdy zapada wieczór, nad jeziorem poczynają unosić się wielobarwne światełka, a przy stołach zapalają się kule światła o miękkim, nienachalnym blasku. Koniec końców, przybytek sprawia wrażenie nieco egzotycznego, nieco staroświeckiego jak na postępowe Miasto Lalek, a na pewno kosztownego i ekstrawaganckiego miejsca – i taki też jest.


Ostatnio zmieniony przez Iskra dnia Pon 7 Cze - 23:27, w całości zmieniany 4 razy

Powrót do góry Go down





Iskra
Gif :
Restauracja Na Wodzie DsVkl5j
Godność :
Eva M. Markovski // Iskra (Étincelle) Rosenthal
Wiek :
wizualnie 20+, mentalnie z 55 i ciut.
Rasa :
Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
Wzrost / Waga :
1,65 m // 54 kg
Znaki szczególne :
piegowata skóra, ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy (u Ludzi nosi przyciemniające soczewki); roślinny tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym przedramieniu i brzuchu
Pod ręką :
Frank i Ivor: kopertówka z Bezdenną Sakwą w środku || Wrona: czarna nerka ze szmacianką-zabawką przewieszona w poprzek piersi || Wrona: nerka zawieszona w poprzek piersi, termos z kawą || Sea: Duża, czarna torebka na ramię z przywieszką-szmacianką, część magicznych przedmiotów wśród biżuterii
Broń :
Walter P99 dawno temu zabrany Moriemu - gdzieś na dnie torby
Zawód :
projektant magicznych przedmiotów codziennego użytku || Bogu ducha winna dziennikarka
Kontrahent :
(nie)chciany asystent Saul Fyortersole?
Stan zdrowia :
fizyczny nienaruszony, ogólnie hemofobia || EVENT: trauma po widoku wybuchającego ciała Artemis i/oraz budzący się lęk przed krwią + częściowa niepoczytalność i fantomowe bóle (Koszmar)
https://spectrofobia.forumpolish.com/t264-iskra https://spectrofobia.forumpolish.com/t265-czy-ze-zmrozonego-serca https://spectrofobia.forumpolish.com/t266-kontakt-iskra-rosenthal-eva-markovski https://spectrofobia.forumpolish.com/t1088-iskra
IskraWybryk Natury
Re: Restauracja Na Wodzie
Czw 17 Wrz - 1:32
Nie była pewna jak skończyła w takim miejscu. Nawet nie chodziło stricte o miejsce – ono samo w sobie było piękne. Rozchodziło się raczej o przyspieszenie i kierunek, w którym przebiegło jej ostatnie spotkanie z Elijahem Cheshirem, który, „zachwycony pomysłem”, przedstawił ją swojemu „serdecznemu przyjacielowi”, bardziej obeznanemu „w interesach” i posiadającemu szeroko pojęte „kontakty”. I tak oto siedziała naprzeciwko monsieura Laurenta po raz drugi w życiu. Wysoki i zdecydowanie arystokratyczny, choć dotychczas towarzyski blondyn kartkował właśnie notes czy też terminarz. Cokolwiek robił, nie dbał nawet by odgarnąć długie włosy, prawie leżące na blacie pomiędzy nimi. Większość bladoliliowych, zebranych w schludny, wysoki kuc pukli zasłaniała szkarłatny tatuaż o kształcie przypominającym motyla, rozkwitły z boku szyi i pełznący w górę oraz głęboko za kołnierz koszuli, a część nieomal moczyła się w herbacie, którą zamówili. W ostatniej chwili powstrzymała się, by nie wyciągnąć doń ręki.
Pomiędzy nimi leżała sztywna koperta – jedyny odpowiednik tekturowej teczki, jak zdołała tutaj zakupić. Miała żywą nadzieję, że tak jak przed chwilą obiecywał, zamierza reprezentować jej jak najlepszy interes.
Oczekiwali na drugą stronę tego potencjalnego przedsięwzięcia; na człowieka, który ma reprezentować jego finansową część. Po to głównie potrzebowała Laurenta: pełnił funkcję jej radcy prawnego (o ile istniało tu jakieś prawo) i finansowego. Z tego co mogła przypuszczać, na pewno jednak nie w ramach wolontariatu.
Jedyne co wzbudzało niepokój młodej kobiety to pochodzenie pieniędzy. Została uprzedzona, że udają się na spotkanie z przedstawicielem Czarnych Kart, grupy zajmującej się szeroko pojętym „handlem”. Jak szeroko, tego nie była świadoma. (Może i lepiej. Na taki szok nie przygotowało jej nawet jej bogate życiowe doświadczenie.) A ruda nie lubiła tego co nieznane. Zamiast jednak wdrożyć się w plotki, postanowiła sama wybadać i wypytać wysłannika. Odwrócona kolejność pozwoli na w miarę obiektywną ocenę (a przynajmniej taką miała nadzieję), nawet jeśli będzie zmuszona bazować jedynie na tym, co usłyszy od nieznajomego. Z drugiej strony, Marionetkarze z Gildii, z którymi współpracowała nie odwodzili jej od spotkania z Czarnymi Kartami, niezależnie od siebie twierdząc, że to zdecydowanie najszybszy sposób na uzyskanie środków – czy to pieniężnych czy „innych”. Czymkolwiek były te „inne” środki.

Na obronę Evy można powiedzieć, że naprawdę od niedawna oswoiła się z życiem w Krainie Luster, przełamując niechęć do magicznej krainy. Nie przeniosła się tu na stałe, oczywiście, że nie, jednak mieszkanie w kamienicy na Kaprysowej znacznie częściej niż dotychczas stało puste. Nie bywała jednak w Mieście Lalek na tyle, by potrzebować czegoś innego niż wynajmowanego pokoju w domu Gildii Marionetkarzy, należy jej więc wybaczyć zupełną nieświadomość światka przestępczego, toczącego się za kulisami, przy pomocy i za przyczyną Marionetkarzy. Gdy przebywała w Mieście, skupiała się na zleconych jej projektach, et fin. Nie przywiązywała się do Krainy na tyle, by zagłębiać się w jej niuanse; wszystko czego się uczyła działo się zasadniczo mimochodem, tak jak uczysz się języka i kultury kraju, w którym aktualnie przebywasz.
Oderwała się od rozmyślań, uświadamiając sobie, że nerwowo ściska krańce rękawów sukienki. Wygładziła je od niechcenia, pod blatem stołu, zachowując neutralny wyraz twarzy. Koniuszek kuca Laurenta już niemal sięgał czarki z herbatą i idealnie uszminkowane usta Evy drgnęły w przelotnym uśmiechu, niemal z zainteresowaniem czekając na ten niechybny koniec. Rude włosy, całe szczęście, nie były na tyle długie by zagrozić jej własnemu napojowi, choć przestała je ścinać już dawno temu. Choć obecnie ufryzowane w niedbały (akurat!), niski kok, rozpuszczone spokojnie mogłyby sięgnąć łokci.
Odrywając spojrzenie od fascynującego obrazu, jaki przedstawiał sobą monsieur Laurent – nie znała jego nazwiska, o ile je posiadał – jeszcze raz obejrzała sobie wnętrze „Na Wodzie”. Unosiła się wygodnie niecały metr nad ziemią, na miękkiej jak chmurka poduszce, więc widok miała przedni. Przeważało mahoniowe – czyli czerwonawe – drewno oraz papierowe, przesuwne drzwi i jedwabne pasy materiału, zawieszone na ścianach w jakiejś wariacji tapety. Również ten sam jedwab odgradzał klientów pomiędzy sobą, tworząc wnętrze na poły przypominając starojapońskie kawiarnie, a na poły przestrzeń żywcem wyjętą z opowieści Szeherezady. Iskra, pomimo że nie wiedziała co o tym połączeniu sądzić, była zadowolona, że Laurent wybrał na miejsce spotkania akurat to, a nie jakieś jeszcze bardziej... magiczne. Po prawdzie, docelowo mieli zarezerwowany stolik na jednej z łódeczek, ale na bogów, to tylko łajba. No i najpierw musi dotrzeć tutaj ten przedstawiciel.
Na razie sięgnęła po swoją czarkę, stojącą na równie – oczywiście – unoszącym się stoliku.


Ostatnio zmieniony przez Iskra dnia Wto 22 Wrz - 15:12, w całości zmieniany 2 razy

Powrót do góry Go down





Ivor Tyree
Gif :
Restauracja Na Wodzie 57f072c14c914063a4b1855d9cbbf1d4
Godność :
Sir Ivor Tyree
Wiek :
Wygląda na 40-50 lat w rzeczywistości dużo więcej
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
197cm/85kg
Znaki szczególne :
Brak skóry na całej twarzy i głowie. Długi czarny łuskowaty ogon zakończony srebrnym ostrzem.
Pod ręką :
Srebrny dzwoneczek zawieszony na szyi, sakwa z pieniędzmi.
Broń :
Krwawa Jaskółka (Katana), Zdobiony srebrny rewolwer wysokiego kalibru, Zdobiony sztylet schowany w rękawie, Ostrze na końcu ogona
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t428-ivor-tyree https://spectrofobia.forumpolish.com/t501-obserwacje-obiektu-nr-kl-01612#3413 https://spectrofobia.forumpolish.com/t474-kruki-pocztowe-ivora https://spectrofobia.forumpolish.com/t1089-ivor-tyree
Ivor TyreeSiedem Nieszczęść: Pycha
Siedem Nieszczęść: Pycha
Re: Restauracja Na Wodzie
Sob 19 Wrz - 20:48

Kruk z listem od Laurenta przybył do komnaty Cienia, gdy ten akurat wrócił z polowania na koszmary. Po przeczytaniu jego propozycji, zadowolony postanowił przebrać się i wyruszyć na spotkanie interesantów. Zrzucił z siebie brudne od krwi odzienie i pękniętą maskę.

Stanął nagi na środku swojej garderoby i rozejrzał się powoli. Otaczały go stroje najwyższej klasy, za wartość niektórych można było przeżyć całe życie nie martwiąc się o pieniądze. Ivor uwielbiał bogactwo, był jak te legendarne smoki, gromadzące bogactwa tylko po to, aby móc się nimi cieszyć w swojej grocie... Tym razem Cień postawił jednak na subtelniejsze ubranie niż jego oficjalny mundur Kart. Oczywiście słowo subtelniejszy bynajmniej nie oznaczało mniej krzykliwy i skromniejszy... Oznaczało jedynie, że nie będzie on całkowicie biały.

Założył więc proste acz eleganckie czarne spodnie ze srebrnymi zdobieniami na końcach nogawek i spiął je czarnym skórzanym paskiem z klamrą w kształcie głowy kruka, do pasa dopiął specjalnie zaprojektowaną skórzaną uprząż na której wisiała już Jaskółka. Na stopy założył czarne wysoko sznurowane buty z paskami usztywniającymi kostki, których końcówki wieńczyły srebrne okucia. Na ramiona narzucił białą koszulę, której mankiety spiął spinkami w kształcie kruków. Nałożył swoją uprząż na rewolwer i umieścił broń w kaburze. Na wierzch włożył jeszcze długi, skórzany czarny płaszcz z podszewką z czerwonego jedwabiu.

Przejrzał się w lustrze i czegoś mu brakowało. Zaśmiał się cicho po chwili przyglądania się swojemu wyglądowi i po uświadomieniu sobie, że brakuje mu twarzy. Tak więc otworzył specjalną szufladę, w której znajdowały się specjalne maski na różne okazje. Taki trudny wybór, miał wiele masek, które były zdobione w przeróżny sposób, maski z metali szlachetnych, skór najrzadszych stworzeń, skór ludzkich... Postanowił jednak prezentować się tradycyjnie, jak na Kruczego Barona przystało i sięgnął po klasyczną, srebrną maskę zasłaniającą mu całą głowę.

Tak przygotowany wyruszył w podróż do umówionego miejsca spotkania z dwójką interesantów. Cóż, chodziło im o pieniądze, a ich Ivor posiadał wystarczająco dużo, żeby wykorzystać je do powiększenia wpływów swojego... Znaczy Ich imperium... Nie miało to teraz znaczenia, Enkil ufał, że Ivor jest w stanie przyczynić się dobru organizacji, a ten nie zamierzał tego zaufania - póki co - zawieść.

Na miejsce spotkania dotarł karocą ciągniętą przez czarne, rogate pegazy. Gdy wysiadł, zatrzasnął drzwi karocy ogonem i ruszył powoli w stronę stolika przy którym zauważył - jak zwykle zanurzonego w swoim własnym świecie - Laurenta. Ivor westchnął cicho na wspomnienie o tym, jak ciężko z tym człowiekiem prowadzi się interesy, miał jednak do tego niesamowity talent więc Cień wielokrotnie już powierzał mu coraz to większe sumy pieniędzy aby ten robił z nimi swoje małe cuda.

Przeklął w duchu wypowiadając cicho zaklęcie w sobie tylko znanym języku i syknął delikatnie od dyskomfortu, który powodowała pojawiająca się skóra twarzy.

Gdy tylko zbliżył się wystarczająco do zebranych usiadł z gracją i zdjął maskę odsłaniając swoją przed chwilą magicznie wyhodowaną twarz. Uśmiechnął się delikatnie w kierunku towarzyszących mu w ten uroczy dzień osób i wyjął z wewnętrznej kieszeni płaszcza papierośnicę z zapalniczką. Włożył czarnego papierosa do usta, zapalił go i zaciągnął się głęboko. Prostując się na krześle i zakładając nogę na nogę wypuścił powoli bordowy dym, papierośnicę i zapalniczkę położył zachęcająco na środku stołu.

- Więc Laurent? Mam nadzieję, że nas sobie przedstawisz?



We’re the best dressed here.
Forget the scruffy starlings
dishevelled thrushes
the gaudy tits and finches –
they’re all a waste of space.

We’re the real class act:
never a feather out of place
our blacks perfectly matched.
Like gangsters, ministers,
we demand respect.

Our quills drink in the light
like ink.


Murder of crows
Dilys Rose


Głos: #009966
MG: #CC0033

Powrót do góry Go down





Iskra
Gif :
Restauracja Na Wodzie DsVkl5j
Godność :
Eva M. Markovski // Iskra (Étincelle) Rosenthal
Wiek :
wizualnie 20+, mentalnie z 55 i ciut.
Rasa :
Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
Wzrost / Waga :
1,65 m // 54 kg
Znaki szczególne :
piegowata skóra, ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy (u Ludzi nosi przyciemniające soczewki); roślinny tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym przedramieniu i brzuchu
Pod ręką :
Frank i Ivor: kopertówka z Bezdenną Sakwą w środku || Wrona: czarna nerka ze szmacianką-zabawką przewieszona w poprzek piersi || Wrona: nerka zawieszona w poprzek piersi, termos z kawą || Sea: Duża, czarna torebka na ramię z przywieszką-szmacianką, część magicznych przedmiotów wśród biżuterii
Broń :
Walter P99 dawno temu zabrany Moriemu - gdzieś na dnie torby
Zawód :
projektant magicznych przedmiotów codziennego użytku || Bogu ducha winna dziennikarka
Kontrahent :
(nie)chciany asystent Saul Fyortersole?
Stan zdrowia :
fizyczny nienaruszony, ogólnie hemofobia || EVENT: trauma po widoku wybuchającego ciała Artemis i/oraz budzący się lęk przed krwią + częściowa niepoczytalność i fantomowe bóle (Koszmar)
https://spectrofobia.forumpolish.com/t264-iskra https://spectrofobia.forumpolish.com/t265-czy-ze-zmrozonego-serca https://spectrofobia.forumpolish.com/t266-kontakt-iskra-rosenthal-eva-markovski https://spectrofobia.forumpolish.com/t1088-iskra
IskraWybryk Natury
Re: Restauracja Na Wodzie
Wto 22 Wrz - 17:42
Z zaskoczeniem zawiesiła wzrok na wysokim, postawnym mężczyźnie w rycerskim hełmie, który zatrzymał się przy ich lewitującym stoliczku. Przekrzywiła głowę, ale nim zdołała zapytać „kto zacz”, nieznajomy bez słowa przysiadł się do ich milczącej kompaniji. Z nieznacznie, ironicznie uniesioną brwią wodziła wzrokiem pomiędzy nim a Laurentem, który ledwie rzucił na mężczyznę okiem, a później wrócił do kartkowania notesu, pozwalając tamtemu spokojnie zapalić papierosa. W głowie Evy wypłynęło wspomnienie, gdy poprzedni papieros zapalony w jej obecności w pomieszczeniu przypadkiem utopił się w kubku z herbatą, jednak nieznajomy nie był Eliotem Welsem, a kimś, z kim miała zamiar ubić interes. Zdzierżyła więc w milczeniu, powściągając temperament, i równocześnie ignorując nieme zaproszenie. Miała jednak inny plan.
Czas dany jej przez mężczyzn poświęciła na dokładne zlustrowanie potencjalnego wspólnika. Czy on jeden jest tu arystokratą? A wyglądał tak, jak się zachowywał – jak panisko, które mogłoby kupić całą Restaurację. Po prawdzie o to jej przecież chodziło: znaleźć kiesę na tyle zasobną, by zdołała wprowadzić plan w życie. (Tym bardziej zabawnie było oglądać go zasiadającego na latającej poduszce, z nogami majtającymi w powietrzu.) Twarz pod hełmem miał przystojną, choć dosyć starą jak na lustrzane standardy; większość otaczających ich osób nie przekraczała trzydziestki. Mogło to oznaczać tyle, że obiektywny wiek nieznajomego wykraczał poza jej aktualną wyobraźnię, albo że był Człowiekiem na stałe osiadłym w Krainie Luster, co byłoby interesujące. Elegancki ubiór kłócił jej się z butami przeznaczonymi bardziej do wojaży niż eleganckich kolacji – sama miała podobne! – i z płaszczem nabijanym dżetami. Każdorazowo zaskakiwało ją, że lustrzanie ubierali się tak, jakby za chwilę mieli wziąć udział w ComicConie. Najbliższy jest chyba pod koniec października. A jednak nikt nie patrzył na nieznajomego jak gdyby przyszedł na koktajl w różorańczowym boa z piór, tak więc wina prawdopodobnie leżała po stronie drobiazgowej Iskry.

Dopiero jego głos wyrwał monsieur Laurenta ze stuporu, w który najwyraźniej wprowadziła go zapisana drobnym maczkiem strona.
— Tak, tak — rzekł doń powoli, jak gdyby dopiero wracając do żywych, niemal zdziwiony widokiem dodatkowej osoby. Zamrugał i wyciągnął dłoń w kierunku Cienia, anonsując go rudej. — Sir Ivor Tyree, baron — rzekł z francuskim zaśpiewem i za chwilę uczynił ten sam gest w kierunku kobiety. — Mademoiselle Étincelle, Marionnettiste — oświadczył, najwyraźniej nie do końca jeszcze obudzony.
Między innymi dlatego otrzymała do pomocy Laurenta – nieobca mu była jej rodzima kultura, przez co świetnie się rozumieli. Teraz jednak zachował się nader nietaktownie, bombardując przybysza obcym, nieznanym tu szerzej językiem.
Voulez-vous faire des étincelles, Laurent? — dopytała z grzecznym uśmiechem; już on wiedział co mu na przyszłość zwiastuje. Na przekór blondynowi użyła rzadszego idiomu, ale zawierającego miano, którym ją nazwał. To słowa i ich interpretacja są potęgą.
Teraz jednak zwróciła się ku (nie)znajomemu, chcąc zadośćuczynić temu faux–pas. Chyba niepotrzebnie się obawiała, że tutejsi arystokraci będą prezentowali starodawne, nieznane maniery, którym nie podoła; było zupełnie na odwrót – żaden z mężczyzn nie posiadał niemal żadnych.
— Wystarczy „Iskra”, monsieur Tyree  — sprostowała z uśmiechem i lekko skinęła mu głową. Pominąwszy francuskie słówka, jej akcent był idealnie, wręcz podręcznikowo brytyjski. — Iskra Marionetkarka  — dopełniła, tak jak inni przedstawiają się imieniem i nazwiskiem. Ponieważ nadal wisieli na poduszkach, podanie sobie dłoni było niemal niemożliwe – kolejne niedopatrzenie. — Czy możemy w takim razie kierować się na kolację? — zaproponowała. — Na łódce będzie nam znacznie wygodniej i... swobodniej.  — Nie chciałaby, żeby pojawiły się przecieki jeszcze zanim będzie o czym plotkować.


Ostatnio zmieniony przez Iskra dnia Czw 24 Wrz - 15:53, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





Ivor Tyree
Gif :
Restauracja Na Wodzie 57f072c14c914063a4b1855d9cbbf1d4
Godność :
Sir Ivor Tyree
Wiek :
Wygląda na 40-50 lat w rzeczywistości dużo więcej
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
197cm/85kg
Znaki szczególne :
Brak skóry na całej twarzy i głowie. Długi czarny łuskowaty ogon zakończony srebrnym ostrzem.
Pod ręką :
Srebrny dzwoneczek zawieszony na szyi, sakwa z pieniędzmi.
Broń :
Krwawa Jaskółka (Katana), Zdobiony srebrny rewolwer wysokiego kalibru, Zdobiony sztylet schowany w rękawie, Ostrze na końcu ogona
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t428-ivor-tyree https://spectrofobia.forumpolish.com/t501-obserwacje-obiektu-nr-kl-01612#3413 https://spectrofobia.forumpolish.com/t474-kruki-pocztowe-ivora https://spectrofobia.forumpolish.com/t1089-ivor-tyree
Ivor TyreeSiedem Nieszczęść: Pycha
Siedem Nieszczęść: Pycha
Re: Restauracja Na Wodzie
Wto 22 Wrz - 19:11

- Tout va bien, douce mademoiselle Étincelle - uspokoił Iskrę. - Wybacz proszę, mój francuski jest dość zaniedbany, minęło kilkadziesiąt lat od mojej ostatniej wizyty.

Ivor uśmiechnął się delikatnie i dopalił papierosa. W normalnych okolicznościach, ten niedopałek prawdopodobnie wylądowałby w czyimś deserze bądź napoju, dzisiaj jednak postanowił nie zachowywać się jak typowy Kruczy Baron aby nie spłoszyć zbyt szybko możliwego kontrahenta dla organizacji. Enkil kazałby mu oddać tą cudowną kwaterę na szczycie wieży, a na to Cień nie mógł sobie pozwolić. Uwielbiał swoje luksusy...

Jego na pierwszy rzut oka ciepłe i spokojne spojrzenie rejestrowało każdy szczegół Iskry, każdy ruch jej nozdrzy, każde mrugnięcie czy ruch dłoni. Wypalał sobie jej obraz w umyśle i oceniał powierzchownie z kim ma do czynienia. Marionetkarka prezentowała się jak większość członków jej "rodziny". Nie przepadał za Marionetkarzami, jeśli miałby być już do bólu szczery. Według niego bawili się czymś, czym nie powinni. Tworzyli rzeczy, które często Cień musiał niszczyć ponieważ zagrażały jego celom.

Ivor wstał na słowa Marionetkarki i skierował się w kierunku chwilę temu podstawionej łódki, służącej najwidoczniej jako mobilny stolik. To miasto nigdy nie skończy go zaskakiwać. Westchnął cicho starając się ukryć delikatny płomyk irytacji tymi wszystkimi fantazyjnymi udziwnieniami.

Baron stanął przed łódką i pozwolił sobie pomóc Iskrze wejść na pokład, cóż tego przecież wymagała kultura osobista, prawda?

- Zapraszam, uważaj proszę, by nie wpaść - powiedział z lekkim uśmiechem na ustach.

Gdy wsiedli już do łodzi, Ivor ponownie rozsiadł się zakładając nogę na nogę i zapalił kolejnego czarnego papierosa. Zaciągnął się głęboko i założył ręce na piersi. Zlustrował dokładnie obecnych i na jego ustach ponownie pojawił się delikatny, zawadiacki uśmiech.

- Więc? Mogę liczyć na jakieś szczegóły?



We’re the best dressed here.
Forget the scruffy starlings
dishevelled thrushes
the gaudy tits and finches –
they’re all a waste of space.

We’re the real class act:
never a feather out of place
our blacks perfectly matched.
Like gangsters, ministers,
we demand respect.

Our quills drink in the light
like ink.


Murder of crows
Dilys Rose


Głos: #009966
MG: #CC0033

Powrót do góry Go down





Iskra
Gif :
Restauracja Na Wodzie DsVkl5j
Godność :
Eva M. Markovski // Iskra (Étincelle) Rosenthal
Wiek :
wizualnie 20+, mentalnie z 55 i ciut.
Rasa :
Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
Wzrost / Waga :
1,65 m // 54 kg
Znaki szczególne :
piegowata skóra, ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy (u Ludzi nosi przyciemniające soczewki); roślinny tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym przedramieniu i brzuchu
Pod ręką :
Frank i Ivor: kopertówka z Bezdenną Sakwą w środku || Wrona: czarna nerka ze szmacianką-zabawką przewieszona w poprzek piersi || Wrona: nerka zawieszona w poprzek piersi, termos z kawą || Sea: Duża, czarna torebka na ramię z przywieszką-szmacianką, część magicznych przedmiotów wśród biżuterii
Broń :
Walter P99 dawno temu zabrany Moriemu - gdzieś na dnie torby
Zawód :
projektant magicznych przedmiotów codziennego użytku || Bogu ducha winna dziennikarka
Kontrahent :
(nie)chciany asystent Saul Fyortersole?
Stan zdrowia :
fizyczny nienaruszony, ogólnie hemofobia || EVENT: trauma po widoku wybuchającego ciała Artemis i/oraz budzący się lęk przed krwią + częściowa niepoczytalność i fantomowe bóle (Koszmar)
https://spectrofobia.forumpolish.com/t264-iskra https://spectrofobia.forumpolish.com/t265-czy-ze-zmrozonego-serca https://spectrofobia.forumpolish.com/t266-kontakt-iskra-rosenthal-eva-markovski https://spectrofobia.forumpolish.com/t1088-iskra
IskraWybryk Natury
Re: Restauracja Na Wodzie
Sob 26 Wrz - 17:11
Zaskoczona i całkiem zdumiona, mimowolnie zmilczała „słodką panienkę” i z uznaniem skinęła baronowi rudą głową, chwaląc ten „zaniedbany” francuski. Nadal wystarczająco zaawansowany, by po tylu latach mniej lub bardziej zrozumieć grę słów. W połączeniu z jego dalszymi słowami implikowało to kilka ciekawych rzeczy, nad którymi może zastanowi się, gdy już wróci z kolacji. Nie było sensu i potrzeby roztrząsać wszystkiego w tej właśnie chwili, przecież nie zaprosiła go tu na spytki. Była jedynie ciekawa, czy pójdzie za ciosem i do końca spotkania będzie łamał język na Étincelle.
Chwyciła ze stolika kopertę, stuknęła dwukrotnie w poduszkę, na której lewitowała, i siedzenie opadło gładko do poziomu, z którego wygodnie było wstać i ruszyć dalej. Złoty dzwoneczek skutecznie przyciągnął uwagę obsługi, a szeroka łódka już czekała w mini–przystani, nieopodal wejścia do głównego budynku Restauracji.
Eva wyszła na zewnątrz, stukając obcasami, a zachodzące, cynobrowe słońce zapłonęło w jej włosach, powodując, że wskazująca im drogę kelnerka bezwiednie uchyliła usta, zaś przechodzący obok służący zagapił się i chyba potknął się o równiutkie deski platformy. Przyjęła oczywiście pomoc Ivora, układając długie palce w jego dłoni i sprawnie schodząc z pomostu. Nawet niewzruszony Laurent zatrzymał się wpół kroku, gdy – będąc już w łódce – obróciła doń głowę i ruchem palca zaprosiła go na miejsce obok siebie, wszak miał jej asystować. No tak, zapomniałaby o oczach. Jej kolory były już nadto żywe w Świecie Ludzi, zaś za Lustrem rozkwitały, przyciągając i wchłaniając blask słońca i magię. Rude pukle płonęły żywym ogniem, a oczy błyszczały najjaśniejszą z wiosennych zieleni. Po zachodzie słońca efekt straci na impecie, ale teraz – jeszcze przez długą chwilę – Eva jaśniała własnym blaskiem, przyciągając spojrzenia istot z okolicznych łódek. Uszminkowane, dopasowane do całości prezencji usta wygięły się w krzywy uśmiech. Nie, żeby tego nie zaplanowała.

Z tym samym uśmiechem, ignorując gapiących się klientów, zwróciła się do barona. Biorąc pod uwagę jego słowa, chyba nie rozumiała pewnej rzeczy.
Monsieur Laurent nie przesłał panu istoty mojej propozycji?
Wyjaśnienie nadeszło jednak ze strony Marionetkarza. Prześlizgnął się wzrokiem po jej jasnych tęczówkach i odpowiedział, zatrzymując w bezpiecznej okolicy piegowatego ramienia:
— Ogół pomysłu przekazałem. Jednak sprzedać go musisz sama.
Powstrzymała się przed wydęciem ust jak dziecko. Rozumiała to, choć sądziła, że wstępne tańce mają już za sobą. Wielokrotnie obserwowała maman toczącą rozmowy na pierwszy rzut oka płytkie i nieważne, które nagle okazywały się być rozmowami biznesowymi. Pozyskiwanie środków na cele charytatywne z pewnością nie równało się prowadzeniu „prawdziwych” interesów, a jednak często otrzymywała poparcie najbardziej oziębłych z potencjalnych darczyńców. Iskra spoglądała jednak w oczy baronowi Tyree i naszło ją wrażenie, że urokiem osobistym nic u niego nie zyska. Spojrzenie miał pełne sympatii, ale mili ludzie nie dorabiali się fortuny. Prośba o przejście do konkretów jedynie to potwierdzała. Pamiętała wzrok ojca Kaliny, który w ułamku sekundy potrafił przestroić się z papy w przedsiębiorcę. Sir Tyree nie był tutaj z powodu charytatywnej donacji; przyszedł zarobić złoto.
— Proszę mi powiedzieć co już pan wie, monsieur Tyree. W ten sposób nie zanudzę pana powtórzeniami i zyskamy więcej czasu na zamówienie czegoś pysznego — oznajmiła pogodnie, bo przed każdym z nich rozwijał się właśnie zwój z dzisiejszym menu.

Powrót do góry Go down





Ivor Tyree
Gif :
Restauracja Na Wodzie 57f072c14c914063a4b1855d9cbbf1d4
Godność :
Sir Ivor Tyree
Wiek :
Wygląda na 40-50 lat w rzeczywistości dużo więcej
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
197cm/85kg
Znaki szczególne :
Brak skóry na całej twarzy i głowie. Długi czarny łuskowaty ogon zakończony srebrnym ostrzem.
Pod ręką :
Srebrny dzwoneczek zawieszony na szyi, sakwa z pieniędzmi.
Broń :
Krwawa Jaskółka (Katana), Zdobiony srebrny rewolwer wysokiego kalibru, Zdobiony sztylet schowany w rękawie, Ostrze na końcu ogona
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t428-ivor-tyree https://spectrofobia.forumpolish.com/t501-obserwacje-obiektu-nr-kl-01612#3413 https://spectrofobia.forumpolish.com/t474-kruki-pocztowe-ivora https://spectrofobia.forumpolish.com/t1089-ivor-tyree
Ivor TyreeSiedem Nieszczęść: Pycha
Siedem Nieszczęść: Pycha
Re: Restauracja Na Wodzie
Sro 30 Wrz - 20:15

Obserwował uważnie każdy krok Iskry, nie chciał aby jego uwadze umknął nawet najmniejszy szczegół, który mógł zdradzić nieco więcej o jej osobie. Chłonął swoimi oczami każdy kosmyk płonących blaskiem odbijanego słońca włosów, rejestrował każdy kolejny ruch tych zielonych oczu. W myślach odnotował sobie, że jej oczy bardzo ładnie wyglądałyby w słoju na szafce nocnej, odbijając promienie księżyca w bezchmurną noc. Poczuł, jak kącik ust wykrzywił się delikatnie, jednak powstrzymał swój typowy sadystyczny uśmiech i odruch. Uśmiechnął się zaś normalnie, ciepło i delikatnie - jak każda dobrze wychowana istota, gdy dziewczyna weszła zgrabnie do łódki.

Sam Tyree usiadł wygodnie naprzeciw Iskrze oraz jej... Asystentowi? Nie miał pojęcia, jaką jeszcze rolę miał odegrać tutaj Laurent poza graniem jakiejś chorej przyzwoitki, która nawet nie zwraca uwagi na swoich podopiecznych. Baron przeczesał palcami dłoni włosy i włożył kolejnego papierosa do ust. Zapalając go rzucił kątem oka na menu restauracji, jednak nic nie wskazywało na to, że podają tutaj senne zjawy więc niewiele mógł sobie zamówić w takim miejscu. Cóż, faux pas ze strony tak samo dziewczyny jak i jej - od siedmiu boleści, doradcy. Umówić się z kimś, kto ma im zapewnić fundusze na rozpoczęcie działalności, i nie zadbanie aby jego potrzeby zostały w takim miejscu zaspokojone. Cóż, nie mógł ich jednak zbyt mocno winić, dzikie polowanie na bezbronną i przerażoną Zjawę, nie zawsze pasowało wszystkim zainteresowanym. Dlatego właśnie, takie polowanie Ivor odbył jeszcze przed przybyciem na spotkanie.

Wysłuchał, tej krótkiej wymiany zdań pomiędzy rudowłosą i Laurentem. Zaśmiał się cicho pod nosem widząc w oczach dziewczyny pewnego rodzaju niemalże dziecinne niezadowolenie. Takie serca rozrywał na kawałeczki najchętniej. Ale nie przyleciał tutaj dla przyjemności prawda? Dzisiaj był tutaj wyłącznie dla interesów i nie zamierzał wrócić do zamku bez czegoś konkretnego.

- Wiem, że potrzebujecie dużej ilości pieniędzy, na zapoczątkowanie czegoś, co miałoby przynosić zyski wykorzystując do tego niszę, którą tworzą istoty podróżujące pomiędzy dwoma światami. Mam nadzieję, że nic nie pomieszałem. Jednak przyznam, że mogłeś się bardziej postarać pisząc ten list Laurent. Mógłbyś zacząć od na przykład użycia całej kartki, a nie jakiegoś wyrywku z tego twojego piekielnego zeszytu - powiedział żartobliwie lecz z pobłażaniem w głosie Cień. Wiedział co nieco o tak zwanych "kantorach" funkcjonujących w świecie ludzi, jednak nigdy nie czuł potrzeby aby posiadać jakąkolwiek walutę ludzką będąc w ich świecie. Nie oszukujmy się, to nie tak, że kiedykolwiek za cokolwiek po tamtej stronie płacił. Przecież był ponad tymi wszystkimi... Ludźmi.

Od niechcenia zamówił sobie kawę, a papierosa dogasił w popielniczce ustawionej niebezpiecznie na krawędzi łódki. Baron wyprostował kark i strzelił stawem kciuka prawej dłoni. Od kiedy go sobie przypadkiem wyłamał torturując dealera, który zabierał sobie działkę z jego doli, staw ciągle mu dokuczał. Nic tam, będzie chyba w końcu musiał udać się do jakiegoś szpitala, żeby mu go nastawili tak jak powinno się to robić, a nie na szybko.

- Powiedz mi, Iskro... Ile dokładnie potrzebujesz? Jakich zysków się spodziewasz? I co ja dokładnie z tego będę miał - tutaj zaznaczę, że pieniądze grają w tym momencie drugie skrzypce - powiedział Ivor pochylając się nad stolikiem i opierając głowę o dłoń. Czekał, chciał wiedzieć co może mu zaproponować. Chciał wiedzieć, jak daleko jest w stanie się posunąć, aby osiągnąć swoje cele. Sprawdzanie limitów takich osób było jedną z jego ulubionych czynności.



We’re the best dressed here.
Forget the scruffy starlings
dishevelled thrushes
the gaudy tits and finches –
they’re all a waste of space.

We’re the real class act:
never a feather out of place
our blacks perfectly matched.
Like gangsters, ministers,
we demand respect.

Our quills drink in the light
like ink.


Murder of crows
Dilys Rose


Głos: #009966
MG: #CC0033

Powrót do góry Go down





Iskra
Gif :
Restauracja Na Wodzie DsVkl5j
Godność :
Eva M. Markovski // Iskra (Étincelle) Rosenthal
Wiek :
wizualnie 20+, mentalnie z 55 i ciut.
Rasa :
Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
Wzrost / Waga :
1,65 m // 54 kg
Znaki szczególne :
piegowata skóra, ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy (u Ludzi nosi przyciemniające soczewki); roślinny tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym przedramieniu i brzuchu
Pod ręką :
Frank i Ivor: kopertówka z Bezdenną Sakwą w środku || Wrona: czarna nerka ze szmacianką-zabawką przewieszona w poprzek piersi || Wrona: nerka zawieszona w poprzek piersi, termos z kawą || Sea: Duża, czarna torebka na ramię z przywieszką-szmacianką, część magicznych przedmiotów wśród biżuterii
Broń :
Walter P99 dawno temu zabrany Moriemu - gdzieś na dnie torby
Zawód :
projektant magicznych przedmiotów codziennego użytku || Bogu ducha winna dziennikarka
Kontrahent :
(nie)chciany asystent Saul Fyortersole?
Stan zdrowia :
fizyczny nienaruszony, ogólnie hemofobia || EVENT: trauma po widoku wybuchającego ciała Artemis i/oraz budzący się lęk przed krwią + częściowa niepoczytalność i fantomowe bóle (Koszmar)
https://spectrofobia.forumpolish.com/t264-iskra https://spectrofobia.forumpolish.com/t265-czy-ze-zmrozonego-serca https://spectrofobia.forumpolish.com/t266-kontakt-iskra-rosenthal-eva-markovski https://spectrofobia.forumpolish.com/t1088-iskra
IskraWybryk Natury
Re: Restauracja Na Wodzie
Wto 13 Paź - 23:44
O ile Laurent cenił barona Tyree za skuteczność i przystawanie na najdziwniejsze pomysły, tak nie bardzo zwracał uwagę na to, co mężczyzna mógł sobie o nim pomyśleć. Ba, prawdopodobnie nawet nie uświadamiał sobie, że zabieranie go na kolację zgoła nie przystającą do cienistej diety mogło zostać odebrane jako zniewaga. Jednak przypuszczał, że obrane zdanie szlachcica nie chwieje się jak chorągiewka na wietrze i nie zmieni go nietrafnie wybrane miejsce spotkania. Powinien zarezerwować pokój w Skrzydłach Nocy? Z pewnością tam, a nie w świetle lampek, w łódce na jeziorze, mademoiselle Étincelle czułaby się bardziej swobodnie. Dodatkowo, sir Tyree go potrzebował, a to zapewniało Laurentowi bezpieczeństwo. To nie tak, że mieli się spróbować zaprzyjaźnić.
Wzruszeniem ramion i przepraszającym uśmiechem zbył naganę, czekając na rozwój sytuacji pomiędzy tą dwójką. W myślach począł obliczać koszty wynajmu pomieszczeń przy głównej ulicy i przeszukiwać kontakty, które mogły pomóc w znalezieniu bankierów znających się na Świecie Ludzi. Kolejny dziwny projekt w jego karierze.
Kolejna strona notesu zapełniała się maczkiem, choć Marionetkarz nie trzymał w dłoni żadnego pióra.

Eva przesunęła palcem po zwoju menu, jednak przerwała i uniosła głowę, gdy monsieur Tyree zwrócił się bezpośrednio ku niej. W jego ustach tkwił nieodłączny papieros, a oczy wpatrywały się w nią, jak gdyby chciały przewiercić na wylot.  Nonszalancko złożona dłoń krzyczała podprogowo, choć przecież opierała się tylko o podbródek wieńczący przystojną twarz.
Nie lubiła takich spojrzeń.
Inna sprawa, że powodowały tylko, że stawała się jeszcze bardziej wyrachowana, jak gdyby próba prowokacji tylko podsycała jej wewnętrzny ogień. Nie prowadził on do wybuchu, a tylko mobilizował, popychając do podjęcia wyzwania. Może kiedyś – dawno temu – gdy nie panowała nad sobą idealnie, gdy nie musiała, bo nie miała nic do stracenia, zareagowałaby bardziej nieokrzesanie, podejmując to wyzwanie głośno i z impetem.
— Skrzypce zawsze grają główną rolę — rzekła po chwili ponownego studiowania menu, po części rozbawiona takim przeinaczeniem frazeologizmu, a w głównej mierze kierując się świadomością, że w zespole smyczkowym to właśnie one błyszczały najjaśniej. Może dlatego tak dobrze prowadziła ten instrument. W tej chwili nie odnosiła się jednak do pieniędzy i to chciała sprostować. — Ile potrzebuję i ile zyskam, a nie stracę, ustalicie za chwilę z monsieur Laurentem. Ja podsuwam panu ideę — rzekła z błyskiem w oku, lekko unosząc podbródek, zarzucając nogę na nogę; rąbek jej sukienki poruszył się i aksamit zalśnił w zachodzącym słońcu — a pan sprzeda ten produkt dalej, jako własne dziecko. Pomijając fakt, że sprzedaż dzieci to barbarzyństwo. Lepiej zainwestować w antykoncepcję.
Nie była pewna jak funkcjonują w Krainie takie przybytki i ile pieniędzy trzeba będzie wyłożyć, by przynosiły zyski, nie do końca jednak jej to interesowało. Spojrzała na inwestora, jakby znów i znów oceniając z kim ma do czynienia. Normalni biznesmeni nie mówią „pieniądze się nie liczą”.
Dała mu wchłonąć i przetrawić to, co właśnie zainsynuowała, stukając palcem brzeg zwoju, by zamówić. Sałata pochodziła z menu, dzbanek soku z cytrusów z dodanym zielem bazylii był jej wymysłem, któremu — jak miała nadzieję — restauracja na poziomie będzie w stanie podołać. Chwilę później dołożyła pozostałą część myśli, jak gdyby nigdy nie przerwała.
Mnie nie wabią kute napisy w każdym z miast: — rozłożyła ramiona, jakoby imitując złote zgłoski i poruszyła w powietrzu palcami pianistki — „banki Iskry Rosenthal”. — Zawsze podobało jej się to nazwisko, brzmiało wystarczająco nowobogacko nawet jak na jej zmanierowane gusta. — Mnie zależy na pięknie i funkcjonalności — wyjaśniła, nawet nie uświadamiając sobie, że brzmi jak rasowa Marionetkarka. — Ale ile da pan, sir, żeby te napisy oznajmiały wszędzie „Bank barona Tyree”? — błysnęła zadziornym uśmiechem, nęcąc jego ego, patrząc mu prosto w oczy. — A może nazywałby się inaczej?

Powrót do góry Go down





Ivor Tyree
Gif :
Restauracja Na Wodzie 57f072c14c914063a4b1855d9cbbf1d4
Godność :
Sir Ivor Tyree
Wiek :
Wygląda na 40-50 lat w rzeczywistości dużo więcej
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
197cm/85kg
Znaki szczególne :
Brak skóry na całej twarzy i głowie. Długi czarny łuskowaty ogon zakończony srebrnym ostrzem.
Pod ręką :
Srebrny dzwoneczek zawieszony na szyi, sakwa z pieniędzmi.
Broń :
Krwawa Jaskółka (Katana), Zdobiony srebrny rewolwer wysokiego kalibru, Zdobiony sztylet schowany w rękawie, Ostrze na końcu ogona
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t428-ivor-tyree https://spectrofobia.forumpolish.com/t501-obserwacje-obiektu-nr-kl-01612#3413 https://spectrofobia.forumpolish.com/t474-kruki-pocztowe-ivora https://spectrofobia.forumpolish.com/t1089-ivor-tyree
Ivor TyreeSiedem Nieszczęść: Pycha
Siedem Nieszczęść: Pycha
Re: Restauracja Na Wodzie
Sro 21 Paź - 16:15

Cień lustrował Iskrę bardzo dokładnie swoimi szmaragdowymi oczami,w których widać teraz było już tylko i wyłącznie zimne wyrachowanie i chęć zdobycia czegoś, czego jeszcze nie miał. Ciekawiło go, co mu zaoferują. Odruchowo zapalił kolejny papieros i upił łyk kawy. Czarna, bez cukru - i tak pił ją tylko dla smaku. Gdy pierwszy raz zasmakował kawy na różanym dworze zakochał się w smaku tych palonych nasion. Kawa z papierosem były nieodłączną częścią każdego poranka - jak się później dowiedział, w świecie ludzi jest masa osób, które robią dokładnie tak samo.

Uśmiechnął się w odpowiedzi na żart swojej rozmówczyni. Skrzypce zawsze grają główną rolę... Zaśmiał się w myślach Baron. Z tej dziewczyny coś jeszcze będzie, Ivor nie wiedział jeszcze co dokładnie, ale coś przydatnego - tego był pewien. Dopił kawę i dopalił kolejnego papierosa, ponownie zapalił kolejnego - znieczulający eliksir, którym nasączony był tytoń jego papierosów był jedyną barierą pomiędzy miłym Baron a morderczym Cieniem. Wolał w tym momencie nie pokazywać Iskrze, z kim rzeczywiście zamierza podjąć współpracę - mogłoby to ją mocno zniechęcić.

- Bank Barona Tyree... - Zawtórował jej cicho Ivor patrząc przez chwilę w niebo. Wypuścił bordowy dym - gdyby wejrzeć weń dość głęboko mogłoby się wydawać, że kłąb dymu formuje rozwiewaną szybko przez wiatr czaszkę. Cień zaśmiał się i palcami dłoni rozmasował sobie skronie przy czym zamknął na moment oczy.

Kruk otworzył powoli oczy i ponownie podparł głowę na dłoni patrząc głęboko w te śliczne iskrzące się kobiece oczy jego rozmówczyni. Ach, przypominał sobie o wizji zamknięcia ich w słoju, jednak ponownie zepchnął tę myśl na bok. Jego wzrok był znowu lekko ciepły, patrzył na swoją rozmówczynię - mogłoby się wydawać - z lekkim pobłażaniem.

- Iskro, moja droga... Być może nie jesteś dość zaznajomiona ze wszystkim niuansami naszego świata, jako że większość czasu spędzasz po drugiej stronie - powiedział i w przerwie zaciągnął się ponownie papierosem, kolejne słowa wypowiedział nieco niższym tonem jednocześnie wypuszczając bordowy dym. - NIKT nie odważyłby się korzystać z usług jakiegokolwiek przybytku, gdyby nad wejściem widniał mój herb bądź nazwisko.

Kończąc swoją wypowiedź Cień wyprostował się jakby od niechcenia i spojrzał na godzinę, którą wskazywał jego kieszonkowy zegarek. Westchnął cicho i spojrzał ponownie na Iskrę.

- Załóżmy, że sfinansowałbym to przedsięwzięcie, co do miedziaka. Co TY chcesz z tego dokładnie wyciągnąć? Ja już wiem, co będę w stanie osiągnąć posiadając wpływy w banku, zostają tylko twoje prawdziwe motywy, mon petit oiseau - wypowiadając jej imię zapalił kolejnego papierosa i spojrzał jej w oczy tak głęboko, jakby chciał dojrzeć całą jej przeszłość i przyszłość.  



We’re the best dressed here.
Forget the scruffy starlings
dishevelled thrushes
the gaudy tits and finches –
they’re all a waste of space.

We’re the real class act:
never a feather out of place
our blacks perfectly matched.
Like gangsters, ministers,
we demand respect.

Our quills drink in the light
like ink.


Murder of crows
Dilys Rose


Głos: #009966
MG: #CC0033

Powrót do góry Go down





Iskra
Gif :
Restauracja Na Wodzie DsVkl5j
Godność :
Eva M. Markovski // Iskra (Étincelle) Rosenthal
Wiek :
wizualnie 20+, mentalnie z 55 i ciut.
Rasa :
Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
Wzrost / Waga :
1,65 m // 54 kg
Znaki szczególne :
piegowata skóra, ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy (u Ludzi nosi przyciemniające soczewki); roślinny tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym przedramieniu i brzuchu
Pod ręką :
Frank i Ivor: kopertówka z Bezdenną Sakwą w środku || Wrona: czarna nerka ze szmacianką-zabawką przewieszona w poprzek piersi || Wrona: nerka zawieszona w poprzek piersi, termos z kawą || Sea: Duża, czarna torebka na ramię z przywieszką-szmacianką, część magicznych przedmiotów wśród biżuterii
Broń :
Walter P99 dawno temu zabrany Moriemu - gdzieś na dnie torby
Zawód :
projektant magicznych przedmiotów codziennego użytku || Bogu ducha winna dziennikarka
Kontrahent :
(nie)chciany asystent Saul Fyortersole?
Stan zdrowia :
fizyczny nienaruszony, ogólnie hemofobia || EVENT: trauma po widoku wybuchającego ciała Artemis i/oraz budzący się lęk przed krwią + częściowa niepoczytalność i fantomowe bóle (Koszmar)
https://spectrofobia.forumpolish.com/t264-iskra https://spectrofobia.forumpolish.com/t265-czy-ze-zmrozonego-serca https://spectrofobia.forumpolish.com/t266-kontakt-iskra-rosenthal-eva-markovski https://spectrofobia.forumpolish.com/t1088-iskra
IskraWybryk Natury
Re: Restauracja Na Wodzie
Pon 26 Paź - 1:09
Z powściągliwym zachwytem wpatrywała się w lewitujące w ich kierunku sporawą miskę, dzbanek zmrożonego soku oraz trzy rżnięte w drobne fasety, wysokie szklanki. Sałata – kolorowy miszmasz listków i liści, niektóre wyglądające jak prosto z drzewa, które mijali przy wejściu – z leciutkim stukiem opadła przez rudą, a dzbanek zawisł w zasięgu ręki, ponieważ dosłownie przed jej nosem zatrzymała się literatka, domagając atencji. Iskra ruchem dłoni opuściła ją na blat, jakby odpychała zbyt entuzjastycznego szczeniaka. Niechciane, nawiedziły ją wspomnienie jej Lunatyka pojedynkującego się na spojrzenia z kubkiem gorącej czekolady oraz świeższe, z tego roku, echo radosnej paplaniny Likal, pieska nieznajomej Zjawy. Poczęstowała się i ruchem dłoni zaprosiła do degustacji też towarzyszących jej mężczyzn. Dopiero wtedy znów przelotnie spojrzała na inwestora. Zamyślony rozważał jej propozycję. Przynajmniej przez chwilę się w nią nie wpatrywał.
Czy spodziewał się takiego zawiązania sprawy? Przerzucenia sławy, rozpoznawalności, koneksji – co tylko by chciał – na jego barki? Potencjalnej bezinteresowności – jak to zdołała dotąd przedstawić – pomysłodawczyni? Już za chwilę okazało się, że nie wierzy w iskrowy altruizm. Czy rzeczywiście ma rację?

Przerzucała kolorowe listki, okraszone aromatycznym, pachnącym musztardą winegretem, z uniesioną brwią przekonując samą siebie, że wypada choć spróbować. Kucharz będzie niepocieszony.
Do czasu. Jedno ze zdań wypowiedzianych przez mężczyznę spowodowało, że dzierżony widelec chwyciła nieco mocniej, jakby w przygotowaniu na obronę. Siedziała tu, ubrana jak klon swej nobliwej matki, prowadząc biznesowe rozmowy z eleganckim bandziorem. O ile wcześniej bliżej nieznana „organizacja” jawiła się w różnych barwach szarości, tak teraz baron Tyree postawił sprawę jasno.
Czy spodobałoby ci się to, co byś tutaj zobaczył, Dumo? Czy spodobała by Ci się osoba, którą próbuję się stać w Twoim świecie? Czy byłbyś dumny, kochanie?

Le marché est rompu — oznajmiła wtem, nieomal beznamiętnie, na powrót zajmując się sałatką. Trudno było ocenić co naprawdę stoi za tą nagłą decyzją, skoro jej dłonie były nieruchome niczym martwe oiseaux, a oczy nie wyrażały niczego, płonąc tylko stłumionym, wewnętrznym blaskiem, niewspomaganym już przez słońce w większości skryte za horyzontem. Nie wyrażały, bo dobrze korzystała z zamkniętego w kopertówce kamienia, nazywanego Tchnieniem Muzy. Samodzielnie nie zdołałaby zrobić wszystkiego z taką wprawą. Gdy nie chciała, by jej myśli były widoczne, zdolność aktorska ukrywała wszystko pod chmurą innych emocji. Lub ich brakiem, jak obecnie. Z drugiej strony, w odpowiednich momentach eksponowała też to, co chciała unaocznić.
To co teraz? Będzie nalegał, już mało elegancko i bardzo natarczywie? W końcu zmarnowała sporo jego, z pewnością cennego, czasu. Choć to przestało pasować do profilu monsieura Tyree. Osoba tak wysoko postawiona, która właśnie dodatkowo przedstawiła się w takim, a nie innym świetle, skłonna będzie raczej jej grozić. Może też po prostu wyjść, ale gdy haczyk został już zarzucony – wszak jeszcze minutę temu chciała z nim pracować – czy oprze się wizji sprawowania kontroli nad pierwszym w tym świecie bankiem? Instytucją mogącą kontrolować i monitorować napływ Ludzi i wypływ lustrzaków? Nie każdy musi używać Karminowych Wrót, ale podróże byłyby mniej upierdliwe, gdyby nie trzeba było tygodniami kombinować wymiany złotych monet na banknoty. Można kraść, ale nie każdy ma po temu zdolności, ochotę czy czas. Czasami rozchodzi się też o własną godność.
Po co w ogóle się zgodziła na to spotkanie? Czy nie mogła choć pojedynczej wizyty w Krainie Luster odbyć bez grożenia jej śmiercią? Po chwili grzebania w sałacie odchyliła się na krześle i po raz kolejny podniosła wzrok na barona, starając się jeszcze raz wytrzymać to straszne spojrzenie. Uniosła nieco podbródek, bezwiednie i niezobowiązująco przygotowując się do wysłuchania serii mniej lub bardziej wyrafinowanych pogróżek. Nie nastawiała się jednak na nic konkretnego, bo magiczny ludek z pewnością miał o wiele więcej możliwości na pogrążenie jej rodziny niż zwykli ludzie. Liczyła więc na jego kreatywność. Mężczyzna właśnie oświadczył, że jest tutejszym mafiosem. Nie pomyślał, że to niezbyt dobry punkt wyjścia dla legalnego biznesu ze zwykłą dziewczyną z sąsiedztwa. Co niby mógł jej zaoferować tak, by nie została wciągnięta w jego brudne sprawki?

Powrót do góry Go down





Ivor Tyree
Gif :
Restauracja Na Wodzie 57f072c14c914063a4b1855d9cbbf1d4
Godność :
Sir Ivor Tyree
Wiek :
Wygląda na 40-50 lat w rzeczywistości dużo więcej
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
197cm/85kg
Znaki szczególne :
Brak skóry na całej twarzy i głowie. Długi czarny łuskowaty ogon zakończony srebrnym ostrzem.
Pod ręką :
Srebrny dzwoneczek zawieszony na szyi, sakwa z pieniędzmi.
Broń :
Krwawa Jaskółka (Katana), Zdobiony srebrny rewolwer wysokiego kalibru, Zdobiony sztylet schowany w rękawie, Ostrze na końcu ogona
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t428-ivor-tyree https://spectrofobia.forumpolish.com/t501-obserwacje-obiektu-nr-kl-01612#3413 https://spectrofobia.forumpolish.com/t474-kruki-pocztowe-ivora https://spectrofobia.forumpolish.com/t1089-ivor-tyree
Ivor TyreeSiedem Nieszczęść: Pycha
Siedem Nieszczęść: Pycha
Re: Restauracja Na Wodzie
Pią 20 Lis - 18:05

Oczy Cienia były pełne nieopisanej otchłani. Zdawały się pochłaniać każdy cal jego rozmówczyni, każdy jej gest oraz emocję. Pochłaniał również to co sobą prezentowała w tym momencie. Odcięcie się emocjonalne od zaistniałej sytuacji. W momencie dowiedzenie się o niechlubnej sławie Barona Kruków niewielu potrafiło zachować zimną krew i patrzeć na niego bez przerażenia bądź chociaż zaniepokojenia w oczach. Osoby, które były do tego zdolne, albo same miały podobną ilość krwi na dłoniach... Albo po prostu udawały, ponieważ nie miały innego wyjścia. Pokazanie bestii strachu tylko prowokuje atak, prawda? Cóż, brak reakcji był czymś dużo bardziej irytującym dla Ivora.

Zapalił kolejnego papierosa gdy Iskra zakończyła rozmowy w tak nagły, a jakże elegancki sposób. Uśmiechnął się delikatnie. Wielu spodziewałoby się w tym momencie gniewu, gróźb być może nawet przemocy fizycznej. Cień jednak żył wystarczająco długo, żeby wiedzieć, że nie tędy droga do uzyskania tego czego się chce. Wypuszczając bordowy dym z ust spojrzał z aprobatą do Laurenta - on naprawdę umiał sprawić, żeby Baron się nie nudził nawet na spotkaniu, którego tematem była... Bankowość.

- Iskro, za kogo Ty mnie masz? - Zapytał z lekkim rozbawieniem w głosie. Postanowił postawić na opcję z grą aktorską. Mimo wszystko, nie potrzebowała by go, gdyby sama miała na sumieniu tak wiele jak on sam. - Jestem potworem, ale nie jestem przecież zwierzęciem, moja droga - powiedział i zaciągnął się ponownie papierosem. Przed wypuszczeniem dymu przymknął na chwilę oczy delektując się smakiem papierosa. Gdy ponownie otworzył oczy, wyraz jego twarzy złagodniał. - Ta kraina wymusza na większości stanie się potworem, nie świadczy to o tym, czy ktoś jest dobry czy zły, świadczy jedynie o tym, że pożarł, kiedy ktoś inny starał się pożreć jego.

Cień ponownie zaciągnął się dymem papierosa i zgasił go w popielniczce. Kończyły mu się papierosy, które zabrał na to spotkanie... Oznaczało to, że będzie musiał je zakończyć tak szybko jak to będzie możliwe, inaczej bez środków przeciwbólowych może przestać był tak miły i rozsądny. Wolał uniknąć rozlewu krwi na tak ładnej tafli wody.

- Znajdźcie proszę miejsce dogodne do rozpoczęcia tego biznesu. Gdy tylko wam się to uda wyślijcie mi list, a Ja jak najszybciej zajmę się wysłaniem odpowiednich ludzi do pracy i z pieniędzmi - powiedział jakby zerwanie rozmów o tej sprawie przez Iskrę było niczym. Cóż, Ivor miał nadzieję, że Laurent przekona ją w razie jakichkolwiek wątpliwości. - Zaufaj mi, Iskro... Nie będziesz wmieszania w żadne krwawe sprawy, twoje imię nie zostanie splamione, a biznes będzie całkowicie czysty i legalny o ile biznes legalnym może być w tej krainie. Ba, w razie jakichkolwiek przyszłych eskapad i pomysłów, będziesz mogła liczyć na moje pełne poparcie i pomoc - powiedział Baron z uśmiechem na twarzy.

- To jak będzie, ma belle Etincelle? Zawrzesz układ z tym starym diabłem?



We’re the best dressed here.
Forget the scruffy starlings
dishevelled thrushes
the gaudy tits and finches –
they’re all a waste of space.

We’re the real class act:
never a feather out of place
our blacks perfectly matched.
Like gangsters, ministers,
we demand respect.

Our quills drink in the light
like ink.


Murder of crows
Dilys Rose


Głos: #009966
MG: #CC0033

Powrót do góry Go down





Iskra
Gif :
Restauracja Na Wodzie DsVkl5j
Godność :
Eva M. Markovski // Iskra (Étincelle) Rosenthal
Wiek :
wizualnie 20+, mentalnie z 55 i ciut.
Rasa :
Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
Wzrost / Waga :
1,65 m // 54 kg
Znaki szczególne :
piegowata skóra, ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy (u Ludzi nosi przyciemniające soczewki); roślinny tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym przedramieniu i brzuchu
Pod ręką :
Frank i Ivor: kopertówka z Bezdenną Sakwą w środku || Wrona: czarna nerka ze szmacianką-zabawką przewieszona w poprzek piersi || Wrona: nerka zawieszona w poprzek piersi, termos z kawą || Sea: Duża, czarna torebka na ramię z przywieszką-szmacianką, część magicznych przedmiotów wśród biżuterii
Broń :
Walter P99 dawno temu zabrany Moriemu - gdzieś na dnie torby
Zawód :
projektant magicznych przedmiotów codziennego użytku || Bogu ducha winna dziennikarka
Kontrahent :
(nie)chciany asystent Saul Fyortersole?
Stan zdrowia :
fizyczny nienaruszony, ogólnie hemofobia || EVENT: trauma po widoku wybuchającego ciała Artemis i/oraz budzący się lęk przed krwią + częściowa niepoczytalność i fantomowe bóle (Koszmar)
https://spectrofobia.forumpolish.com/t264-iskra https://spectrofobia.forumpolish.com/t265-czy-ze-zmrozonego-serca https://spectrofobia.forumpolish.com/t266-kontakt-iskra-rosenthal-eva-markovski https://spectrofobia.forumpolish.com/t1088-iskra
IskraWybryk Natury
Re: Restauracja Na Wodzie
Wto 23 Lut - 17:38
Niespecjalnie miała ochotę wchodzić w filozofowanie, czy aby na pewno dobry człowiek skrzywdzi drugiego, by samemu przeżyć. Raczej znajdzie rozwiązanie, by obie strony zadowolić, tudzież wyciągnąć z kłopotów. Może spróbuje uciec, nie wadząc nikomu. W ostateczności da się zabić, nie chcąc samemu stać potworem. Ale niespecjalnie miała ochotę, skoro wiedziała, że oboje są potworami.
Jakoś wytrzymała jego spojrzenie, gdy kontynuował negocjacje jak gdyby nigdy nic. Rozpalał papierosa za papierosem, a jednak Iskrze nie wydawało by się, by mógł być jeszcze bardziej spokojny i rozluźniony niż teraz - sądziła, że w żadnym razie nie są mu one potrzebne. Kontrolował sytuację, był jej (sytuacji, nie Iskry) panem, wydawało mu się, że już wygrał, że nie ma prawa stawić mu oporu. Tu jednak chodziło o coś więcej niźli nawet opór lub wahanie wynikające z lęku.
Zaufać mu? Nieomal nie uniosła drwiąco brwi, instynkt samozachowawczy powstrzymał ją jednak przed okazywaniem emocji mogących zmienić jego neutralne zachowanie. Była zbyt przerażona, by szarżować; pozostawała chłodna dyplomacja.
— Pozwolę sobie być nieelegancko bezpośrednia, monsieur Tyree. — Zostawiła w spokoju nieszczęsną sałatkę, przedmiot zastępczy jej frustracji, i niepodzielną uwagę skupiła na baronie. Och, jakże niepodzielną. Twarz od dłuższej chwili miała bledszą niż zazwyczaj, choć obcy jej człowiek nie był stanie tego przyuważyć, tak samo jak nie mógł wyczuć półkoli zimnego potu wsiąkających w materiał aksamitnej sukienki. Nabrała powietrza, uśmiechnęła się nieznacznie do mężczyzny i ruszyła dalej, jak pływak na wielkiej przestrzeni oceanu, jak ptak w przestworzach — żadne nie mogło się zatrzymać, inaczej zginie. Ton miała cichy, jeszcze tego brakowało, żeby ktoś podchwycił słówko lub dwa.  — Obiecuje mi pan — to wnioskuję po tej prośbie o zaufanie — że ani interes, ani ja, ani moi bliscy nie zostaniemy wplątani w żadne porachunki, które mogą się za panem ciągnąć. Czy mam na to gwarancję? Jaką mam na to gwarancję? I jeśli gwarantem jest pańskie słowo, to co mam z nim zrobić gdyby jednak odnalazł mnie jakiś pański rywal? — Nie drżała, ale w jej postawie i dłoniach nieruchomo leżących na blacie dało się zauważyć sztywność. Niepokój, strach, upór, wyparcie, coś jeszcze innego? Odetchnęła jeszcze raz i znów spojrzała mu w oczy.
— Nie potrzebuję ochrony, bo o to zadbam sama, ale planu, monsieur. — Czy nie posunęła się za daleko, sama sugerując rozwiązanie? Czy baron nie odbierze tego jako narzucania? Merde! Je n'en ai rien à battre! W trakcie oczekiwania na reakcję barona jej serce ominęło uderzenie albo i dwa, ale mężczyzna nie będzie przecież nad nią wisiał, bo dziewczynka boi się innych potworów. Z pewnością była ledwie płotką w jego planach; jeśli miałby ją niańczyć, szybciej stąd wyjdzie niż przyszedł. Z kolei ona musi zadbać o swój zgrabny tyłek, bo nikt tego za nią nie zrobi. Tak więc należało mieć plan, gdyby inne plany wzięły w łeb. Zamrugała, wyraźnie zaskoczona, że bierze pod uwagę, że będą współpracować; że podświadomie się zgodziła i płynnie przeszła do negocjacji jej bezpieczeństwa. — Planu zakładającego, że nie będzie musiał się pan zjawiać przy mnie za każdym razem gdy pojawi się problem. Nie jestem pewna gdzie pan rezyduje, ale i tak byłoby to bardzo kłopotliwe.  — I dla niego, i dla niej. — A na pewno ma pan ważniejsze sprawy do nadzorowania.
Nie wiedziała czy w lot pojmie jej argumenty, ale miała nadzieję, że tak inteligentna istota po tym wywodzie będzie wiedzieć, że ona wie, iż baron nie ma czasu zajmować się pionkami. Rozumiała to i przyjmowała do wiadomości, dlatego potrzebowali procedury — ustalonego porządku działań gdyby ktoś jednak wywęszył jej związek z Ivorem Tyree i postanowił na nim skorzystać.

Powrót do góry Go down





Ivor Tyree
Gif :
Restauracja Na Wodzie 57f072c14c914063a4b1855d9cbbf1d4
Godność :
Sir Ivor Tyree
Wiek :
Wygląda na 40-50 lat w rzeczywistości dużo więcej
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
197cm/85kg
Znaki szczególne :
Brak skóry na całej twarzy i głowie. Długi czarny łuskowaty ogon zakończony srebrnym ostrzem.
Pod ręką :
Srebrny dzwoneczek zawieszony na szyi, sakwa z pieniędzmi.
Broń :
Krwawa Jaskółka (Katana), Zdobiony srebrny rewolwer wysokiego kalibru, Zdobiony sztylet schowany w rękawie, Ostrze na końcu ogona
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t428-ivor-tyree https://spectrofobia.forumpolish.com/t501-obserwacje-obiektu-nr-kl-01612#3413 https://spectrofobia.forumpolish.com/t474-kruki-pocztowe-ivora https://spectrofobia.forumpolish.com/t1089-ivor-tyree
Ivor TyreeSiedem Nieszczęść: Pycha
Siedem Nieszczęść: Pycha
Re: Restauracja Na Wodzie
Wto 9 Mar - 18:49

Ivor zaśmiał się cicho widząc reakcję Iskry. Rozczuliła go jej reakcja, musiał przyznać, że uroku miała wystarczająco dużo. Bardzo starała się zachować zimną krew, jednak Baron doskonale wiedział, że nie jest to łatwe w jego obecności. Cieszył się, że dziewczyna, która została mu przedstawiona ma instynkt samozachowawczy i wie przy kim może okazywać jakie emocje.

Kruk zgasił kolejnego papierosa. Kończył się im czas. Moment, w którym przeciwbólowe działanie tytoniu przestanie działać, będzie mu trudniej udawać dobrego wujka Ivora. Skupiła na nim swój wzrok, grzecznie uśmiechnął się gdy patrzyła mu w oczy. Wysłuchał jej słów, zrobiło mu się bardzo miło - Iskra myślała, że miał wrogów. To komplement... Dla nich.

- Iskro, kulktaseni - ledwo powstrzymywał uśmiech, który pchał mu się na usta. Bardzo nieprzyjemny uśmiech, który do szpiku przeraziłby wielu. - Nie mam wrogów, którzy mogliby chcieć Cię dopaść za sam fakt, że prowadzisz jakąś działalność pod moimi skrzydłami. Moi wrogowie dzielą się na dwie kategorie - mówiąc to, Tyree podniósł palce środkowy i serdeczny lewej dłoni. -Wrogowie na tyle głupi, że odważyli wystąpić przeciwko mnie i są teraz albo martwi, albo pragnący być rzeczywiście martwymi - zgiął środkowy palec. - Oraz wrogowie, którzy znają swoje miejsce w szeregu i doskonale wiedzą, że zaatakowanie jakiegokolwiek z moich przedsięwzięć skończyłoby by się tym, że ich dusze znalazłyby się w gardzieli najgorszych demonów jakie ten świat ma w zanadrzu - zgiął palec serdeczny i rozluźnił dłoń.

Odruchowo sięgnął po kolejnego papierosa i zapalił zamykając na moment oczy, aby delektować się smakiem ziół zmieszanych z tytoniem. Otworzył leniwie oczy kiedy dziewczyny stwierdziła, że potrzebuje "planu". Skinięciem głowy zachęcił ją do rozwinięcia swojej myśli o tym całym "planie".

Nie zaskoczyła go. Wiedział, że będzie wymagała jakiejś procedury do kontaktu w razie jakichkolwiek potknięć czy problemów. Toż to oczywiste, nie zostawiłby jej przecież samej sobie. Ivor westchnął cicho, ale na jego twarzy zagościł kolejny ciepły uśmiech.

- Mon doux enfant d'été, nie zostawiłbym Cię przecież samej bez opieki - powiedział dalej się uśmiechając. Zaciągnął się głęboko papierosem i uniósł wolną dłoń ku niebu. Po chwili usiadł na niej piękny czarny kruk. Ptak wpatrywał się w głąb samej istoty jaką była Iskra z taką intensywnością, jakby już czuł smak jej gałek ocznych. - Kruki są wszędzie, Iskro. Dodatkowo - skinął głową w stronę wciąż zatopionego w notesie Laurenta. - On też jest w stanie skontaktować się ze mną niemal natychmiast w jakiejkolwiek sprawie. Dla dodatkowej ochrony dam Ci kilka moich kruków, są w stanie powiadomić mnie o czymkolwiek będziesz chciała najszybciej ze wszystkich możliwych sposób - wyłączając telepatię - dopalił kolejnego papierosa i zgasił go powoli w popielniczce. Kruk wzleciał z dłoni Barona i wylądował na oparciu siedzenia Iskry, zaczął czyścić skrzydła kompletnie nie zważając na zebranych.

- Oczywiście będę również osobiście sprawdzał postępy i to jak sobie radzisz, nie martw się o to - znajdę dla Ciebie wystarczająco dużo czasu - powiedział cień, a w jego głos wdarła się ledwo wyczuwalna ale mrożąca krew w żyłach nutka sadyzmu. - To jak będzie? Avons-nous un accord?



We’re the best dressed here.
Forget the scruffy starlings
dishevelled thrushes
the gaudy tits and finches –
they’re all a waste of space.

We’re the real class act:
never a feather out of place
our blacks perfectly matched.
Like gangsters, ministers,
we demand respect.

Our quills drink in the light
like ink.


Murder of crows
Dilys Rose


Głos: #009966
MG: #CC0033

Powrót do góry Go down





Iskra
Gif :
Restauracja Na Wodzie DsVkl5j
Godność :
Eva M. Markovski // Iskra (Étincelle) Rosenthal
Wiek :
wizualnie 20+, mentalnie z 55 i ciut.
Rasa :
Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
Wzrost / Waga :
1,65 m // 54 kg
Znaki szczególne :
piegowata skóra, ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy (u Ludzi nosi przyciemniające soczewki); roślinny tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym przedramieniu i brzuchu
Pod ręką :
Frank i Ivor: kopertówka z Bezdenną Sakwą w środku || Wrona: czarna nerka ze szmacianką-zabawką przewieszona w poprzek piersi || Wrona: nerka zawieszona w poprzek piersi, termos z kawą || Sea: Duża, czarna torebka na ramię z przywieszką-szmacianką, część magicznych przedmiotów wśród biżuterii
Broń :
Walter P99 dawno temu zabrany Moriemu - gdzieś na dnie torby
Zawód :
projektant magicznych przedmiotów codziennego użytku || Bogu ducha winna dziennikarka
Kontrahent :
(nie)chciany asystent Saul Fyortersole?
Stan zdrowia :
fizyczny nienaruszony, ogólnie hemofobia || EVENT: trauma po widoku wybuchającego ciała Artemis i/oraz budzący się lęk przed krwią + częściowa niepoczytalność i fantomowe bóle (Koszmar)
https://spectrofobia.forumpolish.com/t264-iskra https://spectrofobia.forumpolish.com/t265-czy-ze-zmrozonego-serca https://spectrofobia.forumpolish.com/t266-kontakt-iskra-rosenthal-eva-markovski https://spectrofobia.forumpolish.com/t1088-iskra
IskraWybryk Natury
Re: Restauracja Na Wodzie
Nie 25 Kwi - 2:47
Nie kojarzyła w żaden sposób obcego słowa, jakby tytułu, zbyła go więc milczeniem, wiedziona doświadczeniem, że być może usłyszała kolejne „moja słodka” czy „śliczna”. Gdy wygiął palce w tak nienaturalny, niewygodny sposób, dziwnie odrealniona myśl o byciu Cyrkowcem przemknęło przez rudą głowę. Czy to nie oni słynęli z sadyzmu i naturalnych zdolności fizycznych? Nigdy wprawdzie żadnego z bliska nie widziała, ale krzyki wewnątrz jej czaszki nigdy nie milkły.
Nie wiedziała czy był sadystą, ale z pewnością powinien pożyczyć od niej Tchnienie Muzy, jeśli to co prezentował teraz nazywał udawaniem. W pełen pychy i arogancji sposób zapewniał, że trzyma wszystkich w garści jakby jutra nie było — albo jakby już miał je na własność. Uśmiechem rozsiewał ułudę, choć spojrzenie przeszywało jak dwa noże. Chyba że właśnie taki miał plan i tylko czekał,  aż nie będzie mogła mu uciec.
Mimowolnie zacisnęła dłonie w piąstki, po chwili je rozluźniając. To on wyszedł z propozycją, to on ponowił zerwaną umowę. Nawet jeśli zachowywał się jakby już ją kupił, wraz z całą wieżą gildii, to on wyciągnął rękę. Albo już znalazł praktyczne zastosowanie dla banku — inne niż tylko kontrola przepływu mieszkańców przez Wrota — albo znalazł  zastosowanie dla samej rudej. Nie była naiwna, że zobaczył jej ładne oczy.
Żadna z tych opcji nie zachęcała. Każde podejrzenie aż krzyczało by zmykała stąd w chuj daleko.
Bo nie odpowiedział na jej wątpliwości w żaden konkretny sposób. Słowa, słowa, słowa. Rzucane jak śliczne, szklane kulki. Do ucieszenia się z nich i na nic więcej.

Zmełła jednak wszystkie niepokorne myśli, po prostu postanawiają zakupić więcej klątw ochronnych do mieszkania — i budynku w którym miałby znajdować się Bank — i kontynuowała. Gdy odpowiadał, była już niemal pewna, że znalazł dla jej osóbki jakieś zastosowanie. Dreszcz ją przechodził, gdy niemal nalegał na osobiste konsultacje i spotkania — tonem, którego nie powstydziłby się stalker pełną gębą. Musiała przeciwdziałać, inaczej sznur, które właśnie ukręciła na swoją piegowata szyjkę zaciśnie się szybciej niż podejrzewała.
Sięgnęła ku torebce leżącej na ławce po stronie burty, nie Laurenta, a niknące światło znów zagrało na zielonym aksamicie rękawów i ramion. Z wnętrza wyjęła tłoczony wizytownik, a z niego niewielki kartonik. Kontrolnie musnęła spojrzeniem i dotykiem pozostałą zawartość. Nigdy nie lubiła magii, bo czy to trudne przeteleportować coś komuś w chwili nieuwagi? Iskra przyznawała, że nawet kradzieże mogłyby być tu równocześnie bezczelne i nudne.
Zamknęła torebkę, na powrót skupiając uwagę na baronie. On już skupiał swoją niepodzielnie na rudej.
Była zaskoczona, trzeba to przyznać. Gra o Tron? To tylko potwierdza fakt, że baron Tyree spędzał dużo czasu u Ludzi — również ostatnio. Albo miał do nich dostęp.  To spostrzeżenie mogło okazać się równie przydatne co niebezpieczne.
Spojrzała mu w oczy — śmielej niż dotychczas. Niech zobaczy jej zadziorność, niech poczuje zaciekawienie. Nie zamierzała odpowiadać tym samym zestawem; na cytat wybrała zupełnie inną sagę, nie taką o zemście i zdradzie.
Se moquer d’une femme, c’est comme boire trop de vin — uśmiechnęła się krzywo, chyba po raz pierwszy odkąd jego fasada zaczęła się sypać i wychynęły spod niej mroczne oczy i dusza. — C’est peut-être amusant pour un court moment, mais la gueule de bois c’est l’enfer.
Być może mógł poczuć między nimi jakąś wspólnotę. Nić porozumienia. A lepiej pracowało się z kimś, kogo choć trochę się rozumiało. Poznaj swojego wroga i tak dalej — tak mógł sobie to poczucie więzi tłumaczyć. Być może cytat zaintryguje go na tyle, by zacząć szukać. Gdy na oparciu siedziska przycupnął kruk, Eva zerknęła na barona spod rzęs, nie zaszczycając Laurenta nawet przelotnym spojrzeniem.
Chciała po prostu, by dzisiejsze spotkanie kojarzyło się mu z przyspieszonym biciem serca, z ekscytacją z nowego projektu. By odbierał jej słowa jako treściwe i sensowne, a tak się dzieje podczas interakcji z osobą, którą jest się zainteresowanym. By tak się jednak stało, musiała zakończyć spotkanie z przytupem, by już nigdy nie pomyślał o niej jak o ofierze, a zdobyczy.
Zresztą te emocje zblakną do jutra, nic nie jest permanentne.
Zostanie tylko dziwne echo, wrażenie zadowolenia z siebie i tego spotkania za każdym razem, gdy mężczyzna przywoła wspomnienie dzisiejszego dnia. Taki psychologiczny efekt.
Sprężystym ruchem wstała, prezentując się przed nim w całej swej smukłej, atrakcyjnej okazałości i machnęła ręką ku brzegowi i służbie, że chcą cumować. Ciało miała skierowane już ku pomostowi jakby zamierzała wychodzić, ale twarz zwróciła jeszcze w stronę barona. Nawet apatyczny zwykle Lunatyk spojrzał w górę, zaskoczony gwałtownością ruchu. Łódka zakołysała się, ale Eva tylko nieznacznie rozsunęła łokcie, by zachować środek ciężkości.
Ostateczną decyzję podejmę za dwa dni, monsieur Tyree — oznajmiła, a jedyną oznaką uczuć na jej twarzy były żarzące się, jasnozielone oczy. — Decyzję prześlę przez niego — równie bezceremonialnie co i uprzednio Cień wskazała drgnięciem brody na Laurenta. — Nie jestem w stanie w pana towarzystwie trzeźwo myśleć, baronie — wyjaśniła leniwie, może nieco opornie, wchodząc na deski podestu bez niczyjej pomocy. Obcas stuknął o drewno.  — I proszę potraktować to jako komplement.
Była gotowa do odejścia. Bez zapewnienia mu spełnienia zachcianek.

I jeżeli, w niewielkim stopniu prawdopodobne „jeżeli”, mężczyzna odkryje kiedyś, że nim rozegrała, nie będzie też w stanie rozgraniczyć czy obsesja, którą obnażał raz po raz odkąd na dobre usiedli w łódce, była prawdziwa czy tylko wywołało ją zaklęcie. Gdyby poszedł za ciosem i ją kontynuował, nie mógł być pewien, czy nie zwabiła go weń specjalnie, w jakimkolwiek celu. I choć z pewnością czuł się pewnie w każdym polu, tu pewności nie zyska nigdy.
Czy blask słońca w jej włosach jakiś czas temu naprawdę się tak odbijał, czy to tylko jego pragnienie?  Czy specjalnie mówiła jakby tylko do niego, czy to krew uderzyła mu do głowy? Czy jej ostatnie słowa byli li i wyłącznie stwierdzeniem faktu, czy nadała im drugie dno? Pułapki czy fantazje?
Miała nadzieję być chroniona nawet własnym niepowodzeniem.

[zt]


Spoiler:

Powrót do góry Go down





Ivor Tyree
Gif :
Restauracja Na Wodzie 57f072c14c914063a4b1855d9cbbf1d4
Godność :
Sir Ivor Tyree
Wiek :
Wygląda na 40-50 lat w rzeczywistości dużo więcej
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
197cm/85kg
Znaki szczególne :
Brak skóry na całej twarzy i głowie. Długi czarny łuskowaty ogon zakończony srebrnym ostrzem.
Pod ręką :
Srebrny dzwoneczek zawieszony na szyi, sakwa z pieniędzmi.
Broń :
Krwawa Jaskółka (Katana), Zdobiony srebrny rewolwer wysokiego kalibru, Zdobiony sztylet schowany w rękawie, Ostrze na końcu ogona
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t428-ivor-tyree https://spectrofobia.forumpolish.com/t501-obserwacje-obiektu-nr-kl-01612#3413 https://spectrofobia.forumpolish.com/t474-kruki-pocztowe-ivora https://spectrofobia.forumpolish.com/t1089-ivor-tyree
Ivor TyreeSiedem Nieszczęść: Pycha
Siedem Nieszczęść: Pycha
Re: Restauracja Na Wodzie
Nie 25 Kwi - 8:41

Ivor siedział zadowolony przyglądając się reakcjom kobiety siedzącej naprzeciwko. Fascynowała go, tak bardzo chciała nie dać po sobie poznać, że ugryzło dużo więcej niż będzie w stanie przełknąć. Szukała wymówek dla samej siebie, wymówek dlaczego jeszcze nie uciekła z płaczem sprzed tego potwora w ludzkiej skórze. Nie mogła nie czuć od niego zimnego sadyzmu. Wiedział doskonale, że Iskra już dawno przejrzała przez jego fasadę miłego wujka Ivora, który to chciałby zainwestować trochę pieniędzy w przyszłość, co by mieć pieniądze jak już przejdzie na emeryturę.

Cieszyły go słowa kobiety. Gra, w której teraz oboje się znaleźli była niesamowicie podniecająca dla łowczej strony Barona. Nie odezwał się już ani słowem w stronę kobiety. Nie musiał, według niego już wygrał. Zastawił już wszędzie pułapki, sidła czekały tylko aż Iskra będzie na tyle przytłoczona, aż będzie chciała skorzystać z możliwości ucieczki przed Wielkim Złym Krukiem, która wyglądał jakby chciał wydziobać jej te piękne oczy.

Kiedy wstała, skorzystał z okazji aby nacieszyć się widokiem jej nienaruszonego piękna. Ah, gdyby tylko mógł ją zamknąć w komnacie i bawić się długimi godzinami... Jeśli jednak byłoby to takie proste, najpewniej znudziłby się nią szybciej niż to spotkanie dobiegło końca.

Baron skinął jedynie na słowa kobiety, obdarzając ją najmilszym uśmiechem jaki widziała w ciągu tego spotkania. Coś w niej powodowało, że nie mógł przestać myśleć o tym jak cudowną zabawą będzie polowanie na malutką Iskierkę. W jego oczach zażarzyło się pożądanie zmieszane z obłędem, jednak jego twarz pozostawała niewzruszenie uśmiechnięta i zadowolona. Nie bez powodu mówiono, że to właśnie w oczach widać prawdziwą naturę stworzenia.

Gdy Iskra zeszła z łodzi, Cień wstał i ukłonił się nisko na pożegnanie. W ukłonie zerknął tylko z sadystycznym uśmiechem na Laurenta - spojrzenie, które tylko mężczyzna mógł zobaczyć. Spisałeś się tym razem, Laurent. To symbolizował ten uśmiech. Uśmiech łowcy, który upatrzył sobie nową ofiarę. Ofiarę, która - o czym jeszcze nie wiedział sam Cień - będzie czymś dużo więcej. Być może nawet zmieni się z ofiary w kogoś godnego szacunku. W tym momencie Baron nie mógł nawet przypuszczać, jak bardzo zmieni się ich relacja w przyszłości. Żadne z nich nie mogło się tego spodziewać, a jednak każde z nich miało wobec drugiego inne plany.

Cień zszedł z łodzi za Iskrą i zniknął w cieniach okolicznego zaułka po zostawieniu sowitej zapłaty u obsługi restauracji.
[z/t]



We’re the best dressed here.
Forget the scruffy starlings
dishevelled thrushes
the gaudy tits and finches –
they’re all a waste of space.

We’re the real class act:
never a feather out of place
our blacks perfectly matched.
Like gangsters, ministers,
we demand respect.

Our quills drink in the light
like ink.


Murder of crows
Dilys Rose


Głos: #009966
MG: #CC0033

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Restauracja Na Wodzie
Nie 11 Lip - 13:20
Wszedłem do restauracji, powolnym krokiem, paląc drewnianą fajkę, podchodząc od razu do gościa, sterującego łódką. Poprosiłem go o wolny stolik w środkowej części restauracji. Dopłynęliśmy tam i wskazał mi moje miejsce, zapłaciłem mu za fatygę złotą monetą, siadłem wygodnie, zadzwoniłem dzwoneczkiem i piękna kobieta, ubrana w kimono, podeszła do mnie. Umalowana obficie, biały podkład, czarne oczy i rzęsy, czerwona szminka. Uśmiechnąłem się i poprosiłem żeby przyniosła mi butelkę wódki, kieliszek i miskę z obranymi cytrynami, popielniczkę, plus oddałem w jej dłonie hoplon i katanę, by mogła schować je do szatni. Restauracja wyglądała na przyzwoitą, nie musiałem się tutaj czuć zagrożony. Odpaliłem fajkę drewnianą, założyłem nogę na nogę, rozpiąłem kilka guzików w swoim garniturze Tang. Rozejrzałem się wokół, zapadała noc. Wygodna była ta lewitująca poducha, choć po pijaku będzie mi trudno utrzymać równowagę. Wypatrzyłem kilka ciekawych osobistości, kobiet z obsługi, ale moje myśli od razu padły na tor Foxy, która smacznie spała w mojej kwaterze. Podrapałem się po brodzie, dumając nad tym jak się to potoczy z nami. Dziwnie tak zauroczyć się w krwiopijcy, który jest w nastoletnim wieku. Co pomyślą moi rodzice? Jak odbierze ją moja rodzina? Dużo pytań, różne scenariusze. Muszę się napić. Kelnerka przyniosła mi schłodzoną wódkę z chińskimi napisami, odkręciłem flaszeczkę, podziękowałem jej skinieniem głowy i ciepłym spojrzeniem na jej tyłeczek.  Znów moje myśli poleciały na osobę Foxy, lepiej zacznę pić, bo takie zdradzanie jej w myślach mi nie przystoi. Wlałem do kieliszka 100ml płyn i łyknąłem jedną banią, jednym chlustem, otwierając swoje gardło, by swobodnie spływało. Oczywiście nie wyszło mi, ale to przez te zbereźne myśli. Kaszlnąłem, zasłaniając usta.

Powrót do góry Go down





Yako
Gif :
Restauracja Na Wodzie 5PUjt0u
Godność :
Lusian/Luci Foxsoul
Wiek :
Wizualnie 25
Rasa :
Lisi demon
Wzrost / Waga :
190/85 //
Znaki szczególne :
Kuleje, Blizna na lewym oku
Pod ręką :
Laska
Broń :
Naginata
Zawód :
W Świecie Ludzi - Aktor/Aktorka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t230-kp-yako https://spectrofobia.forumpolish.com/t1126-yako
YakoNieaktywny
Re: Restauracja Na Wodzie
Nie 11 Lip - 20:56
Miał jeszcze trochę wolnego czasu, a czuł że Gawain jest gdzieś daleko. Stresował się, ale nie wyglądało na to, żeby coś było bardzo nie tak. Może dostał jakieś zadanie? Ale w takim razie czemu nie zdjął Blaszki? Zawsze ją zdejmował gdy szedł do pracy. A może to było coś innego albo nie było to taką tajemnicą? Będzie g musiał o to wszystko wypytać.
Ostatnio słyszał o jakiejś restauracji, która z opisu przypominała mu trochę Japonię. Poza tym, że była na wodzie. Chociaż...to też w sumie trochę pasowało. Uznał więc, ze sprawdzi czy to jest w ogóle warte zachodu. Jeśli tak to zabierze tutaj kiedyś swojego rudego Cienia. Dawno nie spędzali razem czasu. Po zjedzeniu czegoś i napiciu się, miał zamiar wrócić do Norki i tam czekać na Dręczyciela. Kto wie, może nawet zmieni dla niego postać, zabawią się. W sumie to miał ochotę na coś słodkiego....może zrobi jakiś deser? Może nawet Keerowi zasmakuje?
Ubrał się zwyczajnie. Wygodne, ciemne spodnie, wysokie buty oraz  czarną koszulę. Włosy miał spięte w wysoki kucyk i tylko po bokach jego głowy opadały dwa białe kosmyki. Oczy błyszczały czerwienią, w której kryły się odcienie fioletu. Zaczynał być głodny i co prawda ta restauracja nie napawała nadzieją na to, że się naje, ale kto wie może coś skubnie.
Poprosił o stolik w stylu właśnie japońskim. Widział, że wiele było takich...zwyczajnych a chciał zasmakować trochę rodzimej kultury. Specjalnie jednak się nie ubierał tradycyjnie. Jakoś nie miał na to ochoty by się aż tak rzucać w oczy.
Zasiadł na swoim miejscu, zamówił trochę sushi i sake, tak na początek. Średnio interesował się tym kto jest gdzieś w pobliżu. Poprawił swoją obrożę, a rubin zabłyszczał w odbijającym się świetle słońca. Niżej była schowana pod koszulą Blaszka. Swoją laskę z głową lisa odłożył obok i czekał cierpliwie, rozglądając się wokół bez większego zainteresowania.
Naginatę położyłem obok laski. Owszem, mogłem ją dać do przechowalni jednak nie ufałem pracownikom tego miejsca. No niestety, taka smutna prawda. Jej ostrze schowane było w specjalnym futerale, dlatego nikt nie zrani się przypadkiem ostrym narzędziem. Broń była dla mnie zbyt cenna by oddać ją komukolwiek.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Restauracja Na Wodzie
Nie 18 Lip - 15:16
Smak chińskiej wódki był specyficzny, stworzony na bazie ryżu, jej intensywny zapach przypominał zapach końskiego łajna, w dodatku mocno kopał. Wlałem sobie drugi kieliszek i rozglądałem się za kimś ciekawym do rozmowy, aż wszedł do restauracji piękny, seksowny mężczyzna, który delikatnie kojarzył mi się z twarzy. Jeszcze nie wiedziałem gdzie go mogłem widzieć, ale jego twarz na pewno była mi znana. Odprowadziłem go wzrokiem do stolika, oceniając jego posturę. Przypominał mi dachowca i na pewno byłe wojownikiem, musiał znać kendo, jeżeli posługiwał się nagniata. Wstałem z swojego miejsca, chcąc do niego zagadać i zaczerpnąć trochę towarzystwa, plus ciekawiło mnie skąd go mogłem kojarzyć. Wziąłem flaszkę i kieliszek do dłoni, powolnym krokiem ruszyłem do niego. Zatrzymałem się kilka kroków przed jego stolikiem i uśmiechnąłem się, popatrzyłem mu w oczy. Zaryzykowałem.
- Witaj, czy nie chciałbyś posiąść towarzysza do kieliszka i rozmowy? - Podniosłem flaszkę do góry, machając nią powoli na prawo i lewo. Miał naprawdę bajeczne rysy twarzy, wyglądał jak model z okładki czasopisma, umięśniony i dobrze zbudowany, a ten jego lisi ogon kojarzył mi się z Foxy. Chyba się z nim spotkałem na tej uliczce podczas historii z człowieczkiem Kotsonem, ale nie zmienia to faktu, ze jego twarz już gdzieś widziałem. Dawno temu.

Powrót do góry Go down





Yako
Gif :
Restauracja Na Wodzie 5PUjt0u
Godność :
Lusian/Luci Foxsoul
Wiek :
Wizualnie 25
Rasa :
Lisi demon
Wzrost / Waga :
190/85 //
Znaki szczególne :
Kuleje, Blizna na lewym oku
Pod ręką :
Laska
Broń :
Naginata
Zawód :
W Świecie Ludzi - Aktor/Aktorka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t230-kp-yako https://spectrofobia.forumpolish.com/t1126-yako
YakoNieaktywny
Re: Restauracja Na Wodzie
Nie 18 Lip - 15:34
Siedział spokojnie, ciesząc się spokojem oraz dobrym alkoholem. Co prawda to nie było to samo co otrzymywał te kilkaset lat temu w świątyni, do tego alkoholu nikt nie miał dostępu poza nim i mnichami, ale i tak. Jak na to, że nie byli nawet w Świecie Ludzi to dobrze odwzorowali to co pochodziło z jego rodzimych stron.
Postawił swoje białe uszy i spojrzał w górę. Serio ktoś musiał mu przeszkadzać i do tego uważał, że mała flaszeczka go przekona? Akurat wtedy przyniesiono jednak jedzenie, dlatego westchnął i pokazał mu miejsce naprzeciw siebie. Skądś gościa znał. Przyjrzał mu się...
A tak...był z tym robakiem, który najpierw wielce chciał żyć, a potem nagle stał się jeszcze większym ścierwem niż końskie łajno. Ech...szkoda. Ale przynajmniej nie powinien go rozpoznać. Miał wtedy inne futro i włosy. Też lekko zmieniony kształt twarzy i inny głos oraz kolor oczu. Ale cóż. Jakoś nie zależało mu, żeby teraz ukrywać swoją tożsamość, przynajmniej nie tę z Krainy.
- Z tego co widzę, to Ty szukasz towarzystwa, skoro postanowiłeś zmienić stolik - powiedział spokojnie, upijając trochę ze swojej czarki, sake i spoglądając na niego - częstuj się - powiedział, biorąc w dłoń pałeczki i próbując co takiego przygotowały te Lustrzaki. Ciekaw jak bliskie jest to sushi, które może spotkać u siebie.
Poruszał ogonem, powoli delektując się jedzeniem. Zerkał na swojego niechętnie nabytego towarzysza, ciekawy po co też go zaczepił? Bo jak po to, żeby się uchlać to źle trafił. Zarazem z towarzystwem jak i miejscem do tego.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Restauracja Na Wodzie
Pon 19 Lip - 5:06
Gdy wskazał mi miejsce, położyłem flaszkę i kieliszek na stole, wróciłem  na chwile do swojego wcześniejszego miejsca, żeby zabrać półmisek z obranymi cytrynami i popielniczka. Siadłem na swoim miejscu, naprzeciwko niego. Po turecku. Całkiem porządny stolik. W moim guście. W moim stylu. - Przyda mi się towarzystwo. Dzisiaj świętuje, poznałem ostatnio kobietę swojego życia. - Nalałem sobie do kieliszka wódki, wziąłem kawałek cytryny, zrobiłem kęs, wystawiając do przodu bialutkie ząbki i uśmiechając się na myśl o Foxy. Wlałem do ust trunek. Smakowało pysznie. - Nie ma to jak kobiety, piękne i takie zachwycające, dużo szczęścia dają w życiu. - Położyłem kieliszek na stole, stuknąłem nim o blat. Przegryzłem jeszcze kawałek cytrynki. Patrząc na niego. Myślałem, skąd mogłem go kojarzyć. Jego twarz była skądś mi znajoma. Czułem, ze z każdym łykiem przypomni mi się, gdzie go mogłem widzieć. 

Powrót do góry Go down





Yako
Gif :
Restauracja Na Wodzie 5PUjt0u
Godność :
Lusian/Luci Foxsoul
Wiek :
Wizualnie 25
Rasa :
Lisi demon
Wzrost / Waga :
190/85 //
Znaki szczególne :
Kuleje, Blizna na lewym oku
Pod ręką :
Laska
Broń :
Naginata
Zawód :
W Świecie Ludzi - Aktor/Aktorka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t230-kp-yako https://spectrofobia.forumpolish.com/t1126-yako
YakoNieaktywny
Re: Restauracja Na Wodzie
Pon 19 Lip - 20:20
Przyda mu się towarzystwo bo świętuje? Zazwyczaj jest chyba odwrotnie, gdy stanie się coś niedobrego. Do tego świetuje znalezienie sobie pannicy i nawet jej tutaj nie zabrał? Aha....no to powodzenia dla tego pana.
- Dlaczego więc szukasz towarzystwa? Nie lepiej byłoby zabrać ze sobą tę piękną damę? - uśmiechnął się tajemniczo, patrząc mu prosto w oczy i lekko mieszając sake w swojej czarce - to nie jest bar, więc aż dziwne, że ktoś przychodzi się tutaj upić z radości. To restauracja i jak tak na nią patrzę to idealne miejsce na jakąś randkę - wyszczerzył swoje demoniczne, lisie kły i wypił zawartość czarki, po czym sięgnął po kolejną porcję sushi. Coraz bardziej mu podchodziła, mimo iż była to zwykła podróbka. Chyba za długo siedział już w tej Krainie.
- Mógłbym uwierzyć, że przyszedłeś tutaj tak jak ja, by sprawdzić miejsce, zanim się tutaj kogoś przyprowadzi, jednak czy dobrym sposobem na to jest po prostu picie i nic więcej? - zapytał, przekręcając lekko swoją głowę, przez jedno z jego śnieżnobiałych uszu klapnęło lekko w bok.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Restauracja Na Wodzie
Sob 24 Lip - 21:15
Myśląc o Foxy, gdy usłyszałem jego pytanie, oddałem się w głowie do jej wyrazu twarzy, zagubionej dziewczyny, jej niewinności która mnie urzekła i otworzyła mi serce. Zakochałem się w niej po paru chwilach. Uśmiechnąłem się myśląc o jej ogonkach i tych różowych włosach, brązowych spojówkach. Taka kobietę chciałbym mieć przy sobie na zawsze, codziennie obok siebie, czekająca na mnie. Cudownie być silnym codziennie dzięki jej obecności, aż zachciewa się czasami odpuścić z praca i treningami, uspokoić i pośmiać się z głupich żartów albo jej zabrudzonego ubrania. Napiłem się z kieliszka, małego łyka myśląc o jej cipce.
- Bo zasnęła zmęczona jak księżniczka, odpoczywa bo ciężkim dniu, a raczej życiu. Nie wiesz co przeszła, obudzona z sennego świata jako wcielenie postaci z gry video, jakiegoś nastolatka - Odpowiedziałem ukrywając prawdę na temat jej morderczej natury i potrzeba sciągania witalnych sil od żyjących. Nie wiem jaki miał stosunek do innych ras. Mi to odpowiadało, w końcu moje nazwisko. The beatfiul assasination uodparnia mnie na temat śmierci i życia, traktuje to jak codzienność, jak prawo fizyczne. I nawet na tym zarabiam.  
- Randki? Planuje ślub, choć jeszcze nie poinformowałem rodziny. A to będzie cholernie ciężkie - Pomyślałem o surowym ojcu, kochającej i opiekuńczej matce, dziwnym kuzynostwie, silnych braciach i siostrach, o tradycyjnej starszyźnie. Totalnie będę musiał ich przekonać, pewnie nawet w boju, ze to moja wybranka. Łyknąłem całego kielona i dolałem sobie druga porcje. Przegryzłem kawałkiem cytryny. - Miejsce ładne, podoba mi się ten wystrój. - Czułem się tutaj jak w domu, moja rodzina posiadała posiadłość, w podobnym stylu, choć trochę też arabskim. - Świętuje, a ze spotkaliśmy się wcześniej na uliczkach, to stwierdziłem czemużby nie? - Zastanowiły mnie jego słowa, czemu będąc szczęśliwym, ustawionym majątkowo i do końca życia być kochanym przez jedna kobietę, miałbym nie pić w drogiej restauracji? Choć było to trochę dziwne, to alkohol sprawiał mi ogromna radość, a kac jakoś mnie nie dotyczył, codziennie trenowałem w Dojo, od świtu do nocy, wykonywałem skomplikowane zlecenia i zamachy.

Powrót do góry Go down





Yako
Gif :
Restauracja Na Wodzie 5PUjt0u
Godność :
Lusian/Luci Foxsoul
Wiek :
Wizualnie 25
Rasa :
Lisi demon
Wzrost / Waga :
190/85 //
Znaki szczególne :
Kuleje, Blizna na lewym oku
Pod ręką :
Laska
Broń :
Naginata
Zawód :
W Świecie Ludzi - Aktor/Aktorka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t230-kp-yako https://spectrofobia.forumpolish.com/t1126-yako
YakoNieaktywny
Re: Restauracja Na Wodzie
Nie 25 Lip - 21:12
- I zostawiłeś ją tak samą, żeby iść pić? - uniósł jedną brew. Zupełnie nie pojmował rozumowania tego robaka. Poznał jakąś laskę, pewnie zrobił swoje, zostawił i poszedł chlać...i wielce się nią przejmuje jakie ona to ma ciężkie życie? Ponieważ jest spełnieniem mokrych snów jakiegoś nastoletniego nerda? Już nawet nie musiał pytać jak ona wygląda ani nic takiego. Za dobrze znał współczesne gusta Ludzi - i owszem nie wiem co przeszła, bo nie wiem co to w ogóle jest ta gra...wi-de-...ło? - spróbował przekręcić to jak tylko się dało. W końcu co jakiś Lustrzak może wiedzieć o rozrywkach Świata Ludzi? Ten przed nim to pewnie jakiś Lunatyk czy coś to nie dziwił się, że znał takie rzeczy, ale skąd on miał to niby znać?
Polał sobie do spodeczka i wypił zawartość. Skosztował też kolejnego kawałka sushi. Było naprawdę dobre.
- Czekaj... - spojrzał na niego i odłożył pałeczki - chcesz powiedzieć, że ledwo ją poznałeś i już chcesz się żenić? Wiązać z nią na całe życie? - poruszył ogonem - to mnie zainteresowałeś - uśmiechnął się tajemniczo, a jego uszy stanęły wysoko - jaka ona jest? Jak wygląda, opisz dokładnie. Jestem ciekaw jaka jest kobieta, którą można wyrwać tak łatwo i nakłonić do ślubu - wyjaśnił od razu swoją ciekawość. Szczerze? Miał to głęboko pod ogonami, jednak i tak w jego oczach było widać żywe zainteresowanie. Tytuł najlepszego aktora jednak zobowiązywał.
Na komentarz o wystroju tylko skinął głową. Choć nie nazwałby tego wystrojem. W końcu....nawet nie byli w budynku. Ale ok, niech mu będzie Wojtuś.
Przekręcił głowę w bok - wybacz nie do końca rozumiem....świętujesz...spotkaliście się na uliczkach....co ma jedno do drugiego? - tego to naprawdę nie rozumiał. Ech... No cóż. Będzie musiał jakoś przełknąć to wszystko.
Zamówił sobie tym razem jedną z tradycyjnych zup, oraz buteleczkę sake, bo obecna się kończyła - chcesz też może coś? Na mój koszt. W końcu nie można świętować samemu - uśmiechnął się zachęcająco, dając mu wolną rękę w wyborze.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Uśmiechnąłem się do niego, gdy tak dopytywał się o moje zachowanie wobec przyszłej małżonki. Odpoczywa sobie słodko w krainie snów, naprawdę jest wyczerpana i potrzebuje snu, wiec tutaj zawitałem, żeby się napić, a nie kłócić o to jak się powinno zachowywać w związku. - Sam do końca nie wiem, ale to jakieś obrazy, które się wyświetlają na pewnego rodzaju zwierciadle. - Napiłem się łyczka  kieliszka, przegryzłem kawałek limonki i wpatrzyłem się w jego twarzy, rozmyślając i dryfując po falach wspomnień. Teraz mi się przypomniało, rozszerzyłem trochę bardziej oczy i się zaśmiałem cicho — Już wiem, skąd go cię kojarzę, jesteś tym aktorem z Japonii, tak? - Zadałem mu rozbawionym tonem pytanie, drapiąc się po brodzie i myśląc o tej jego sławie.  - Zakochałem się w niej naprawdę głęboko, to kwestia chwili u mnie, mam bardzo wrażliwe serce i podatne na takie urodziwe kobiety — Zamyśliłem się nad nim, zastanawiając się, o jakie majątku i bogactwie za te dość specyficzne role aktorskie. - Ma dziewięć puszystych ogonów, różowe długie włosy, niebieskie błękitne oczka, lisie uszy, ogromny biust i sporych rozmiarów tyłek, mniejsza ode mnie o głowę, jasna cera — Podrapałem się po kroczu, na samą myśl, o niej. Cóż, wzbmnie niesamowite pożądanie. - Iż milo, by cię bardziej poznać, niż w tamtych dziwnych  okolicznościach. Jasne, jeżeli stawiasz, to zdam się na twój gust. - W sumie trochę przypominał mi Foxy, tylko miał jeden ogon, a nie dziewięć. - Jesteś w ogóle dachowcem, czy czymś innym? - Zapytałem z ciekawości. 

Powrót do góry Go down





Yako
Gif :
Restauracja Na Wodzie 5PUjt0u
Godność :
Lusian/Luci Foxsoul
Wiek :
Wizualnie 25
Rasa :
Lisi demon
Wzrost / Waga :
190/85 //
Znaki szczególne :
Kuleje, Blizna na lewym oku
Pod ręką :
Laska
Broń :
Naginata
Zawód :
W Świecie Ludzi - Aktor/Aktorka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t230-kp-yako https://spectrofobia.forumpolish.com/t1126-yako
YakoNieaktywny
Re: Restauracja Na Wodzie
Nie 1 Sie - 11:51
Obrazy, wyświetlane na pewnego rodzaju zwierciadle? On mówił o grach czy o samej telewizji. Ech... Yako chyba za wiele od niego oczekiwał. Przecież mógł wiedzieć co to jest. Wyglądał jak człowiek, obstawiał że to Lunatyk, a Ci uwielbiali wiedzę i zwiedzać nowe miejsca. Ten jednak wyglądał jakby chciał zwiedzać tylko pewne części ciała kobiet...i pewnie nie tylko oraz wypełniać swoje wnętrze procentami. Ugh....
Uniósł jedną brew - aktorem z ... Japo...ni? To jakiś kraj w Świecie Ludzi? - przekrzywił lekko głowę w bok. Jak go niby rozpoznał? Jedynie mógłby czytać mu w myślach, ale nie ma innej opcji by jakiś podrzędny (chyba) Lunatyk zgadł kim jest naprawdę.
Wywrócił oczami, słysząc o tym, że zakochał się "głęboko". Ta...czuje do niej stosunek co? Napalony młodziak, szczerze, nie był pewnie lepszy od tego nastolatka. No może zza wyjątkiem tego, że MOŻE się tak nie pocił gdy widział cycki i nie spuszczał od razu na samą myśl o nich. Ale kto go tam może wiedzieć. Nie znał go przecież.
W trakcie słuchania opisu tej "cudownej kobiety" w jego oczach pojawiło się znudzenie. Była najzwyklejszą lalą do pukania? Duże cycki, duży tyłek. Lisie dodatki. I pomyśleć, że takie denne postacie były wzorowane na takich bytach jak on sam.... Dziewięć ogonów, duma każdego lisiego demona. Nie każdy może na to zasłużyć, nie każdy rodzi się z nimi tak jak Yako. Ale i tak...robią z nich erotyczną zabawkę dla prawiczków. Z jednej strony może i mu to pasowało, ale z drugiej...nie wielbią już tych demonów, a raczej wykorzystują ich wizerunek.
Ale to nie było najgorsze.
- Może wyjmij go od razu skoro tak cię uwiera co? - powiedział, wskazując na krocze swojego rozmówcy. Naprawdę...drapać się po jajach w takim miejscu? Demon od razu stracił apetyt. Był demonem płodności i seksu, to prawda, ale żeby w takim miejscu zachowywać się jak w jakimś rynsztoku? Co on z najgorszej wsi się urwał i tylko go ktoś ubrał i nauczył myć by od niego nie uciekali czy co?
- Sugerujesz, że już się kiedyś spotkaliśmy? - teraz to już było całkowicie niemożliwe. Owszem spotkali się, ale skąd niby miał to wiedzieć? Wyglądał wtedy zupełnie inaczej. Zachowywał się inaczej. Spoglądał na niego uważnie, swoim krwistym spojrzeniem.
- Co w ogóle pijesz? Jestem ciekaw, bo wygląda jakbyś pił tequilę ale jest ona przezroczysta i nie pachnie jak ona. Co więc zamawiamy? - dobra...da mu jeszcze szansę się zrekompensować, choć szczerze miał ochotę chwycić naginatę i skrócić gościa o głowę. Dla niego takie zachowanie to była obraza.
- A jak myślisz? - odpowiedział pytaniem na pytanie. Niech trochę wytęży te przepite resztki szarych komórek. Może na coś wpadnie.

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach