[MORIA] Pobudka

Reinhardt
Gif :
[MORIA] Pobudka 5PUjt0u
Godność :
Reinhardt Garlindt
Wiek :
455 lat
Rasa :
Doppelganger
Wzrost / Waga :
Zmienne.
Pod ręką :
Portfel z pieniędzmi i dokumentami.
Broń :
-
Zawód :
Zarządca MORII
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t401-reinhardt-garlind?highlight=reinhardt https://spectrofobia.forumpolish.com/t1110-reinhardt
ReinhardtDoppelganger
Doppelganger
[MORIA] Pobudka
Czw 28 Sty - 18:54

Pobudka


"Uwaga! W związku z mającym mieć miejsce wydarzeniem masowym, ogłasza się stan mobilizacji i nadzwyczajnej gotowości dla jednostek i zespołów bojowych i mieszanych. Z dostępnych informacji wynika, że podczas wzmiankowanego wydarzenia wśród widzów, uczestników, organizatorów lub korespondentów, pojawić się mogą przedstawiciele wrogich organizacji lub jednostki mogące stanowić zagrożenie dla Ludzi zgromadzonych na miejscu. Zadaniem operatorów jest rozpoznanie zagrażających jednostek, obezwładnienie ich i przetransportowanie ich w bezpieczne miejsce."


Wieczór nastał szybko. Dla niektórych może za szybko.
Koncert zespołu Slumber nie był pierwszym w Glassville i na pewno nie ostatnim, o ile akcja zostanie przeprowadzona sprawnie i bez zbytecznego rozgłosu. Należało zachować ostrożność, bo chociaż teren stadionu był znany prawie każdemu żołnierzowi MORII, zapanowanie nad rozbawionym tłumem mogło się okazać nie lada wyzwaniem.
Całej akcji miał przewodzić sam Zastępca Zarządcy. Nie dlatego, że była ona taka trudna. Nie dlatego, że nie wierzono w umiejętności przywódcze członków niższego szczebla. Obecność Streichera była jedynie dodatkowym bodźcem dla żołnierzy, którzy już dawno nie mieli okazji działać w czasie imprezy masowej. W zasadzie jego uczestnictwo było jawnym komunikatem: "Patrzę na was. I oceniam."
Według wytycznych, ekipa uderzeniowa sama miała wyznaczyć sobie dowódcę, zatem Zastępca miał pełnić rolę starszego brata, albo jak kto woli, ojca, który w porę zareaguje i wyda rozkaz któremu nie będzie się można sprzeciwić. Snajperzy działający bezpośrednio pod Streicherem mieli słuchać tylko jego i ubezpieczać załogę działającą w polu. I chociaż Kurt nie wierzył, że interwencja będzie potrzebna, sam też zabrał ze sobą ulubiony karabin snajperski.
Zgłoszeni do misji, punktualnie na dwie godziny przez rozpoczęciem koncertu, zostali załadowani do kolorowego autobusu z dumnym napisem VisionPress. W środku czekał już na nich sam Zastępca, ubrany dość nietypowo, bowiem miał na sobie nie strój MORII, a zwykłe ciemne spodnie i koszulę, rozpiętą pod szyją. Na piersi dyndała zawieszka, popularnie zwana smyczą, a na niej plastikowy kwadracik ze zdjęciem i wydrukowanymi napisami. Odczekał aż wszyscy zajmą miejsce i gdy był już pewien, że nikt do nich nie dołączy, kazał kierowcy zamknąć drzwi. Spojrzał po wszystkich i zdjął ciemne okulary. Pewnie gdyby nie sława Niemca wśród szeregów organizacji, zebrani mogliby pomyśleć, że mężczyzna jest jedynie przewodnikiem wycieczki, która ich czeka.
- Rozumiem, że każdy z was zapoznał się z dokumentami dotyczącymi misji. - zaczął bez zabawy w powitania.
Oczekiwał od nich wszystkich skuteczności. Rozejrzał się jasnymi oczami po twarzach zebranych, szukając u któregokolwiek z nich choćby cienia wahania.
- Od dziś pracujecie w VisionPress, jesteście dziennikarzami. Każdy z was otrzyma zaraz legitymację dziennikarską oraz przepustkę, która uprawniać będzie do swobodnego poruszania się po obiekcie oraz po pomieszczeniach przeznaczonych dla organizatorów oraz artystów, z wyłączeniem pokojów prywatnych. Dostaniecie też komunikatory w formie wkładek dousznych. Zostaniecie podzieleni na dwie grupy: Pierwsza będzie zbierała informacje "w polu", między bawiącymi się widzami. Nie zabraniam wchodzenia za kulisy, o ile zostaniecie bez problemu wpuszczeni przez organizatorów. Nie chcę bójek, macie nie zwracać na siebie uwagi większej, niż to konieczne i powiązane bezpośrednio z waszym nowym zawodem. - mężczyzna zrobił pauzę i obrzucił zgromadzonych twardym spojrzeniem - Druga grupa usiądzie za komputerami i będzie obserwowała imprezę "z góry". Brzmi łatwo, ale takie nie jest. To do Drugiej grupy należeć będzie pilnowanie całej strefy wydzielonej dla widzów oraz informowanie Pierwszej o wszystkim, co podejrzane. Można uznać więc, że Druga grupa będzie tą dowodzącą, chociaż wolałbym abyście sami ustalili hierarchię. Od tego zależeć będzie powodzenie całej misji. - uśmiechnął się kącikami ust, ale grymasowi temu daleko było do wesołości - Będę was obserwował z góry. Otrzymaliśmy pozwolenie na wejście na najwyższy poziom. Oficjalnie w celu zamontowania i pilnowania przekaźników satelitarnych nadających sygnał między dziennikarzami oraz do siedziby VisionPress. Nieoficjalnie, będziecie zabezpieczani przez snajperów. Ostrzegam jednak, będziemy działać tylko w ostateczności, a najlepiej wcale. - skrzyżował ręce na piersi.
Odczekał chwilę na to, aż zebrani przyswoją sobie wszystkie informacje, po czym rozdał wydrukowane na sztywnym papierze mapy oraz legitymacje dziennikarskie, zawieszone na takich samych smyczach jak jego.

[MORIA] Pobudka HSQi0Q0

- Patrząc od samego środka:
Scena i boisko to miejsca, które będą centrum. To tu bawić się będzie najwięcej osób, zatem wejście w tłum będzie się wiązało z hałasem, ciągłym popychaniem i wieloma innymi sytuacjami losowymi.
Sektor D to miejsca dla tych, którzy wolą brać udział w wydarzeniu na siedząco. Poruszanie się po tym sektorze będzie ciężkie przez mocne zagęszczenie.
Sektor C i V to strefy VIP. Tam nie mamy wstępu. Jednocześnie otrzymaliśmy informację o każdej osobie, która się tam znajdzie zatem można uznać, że obie strefy są poza naszym zasięgiem. Oddzielone szybami pancernymi stanowią oddzielne pomieszczenia z widokiem na scenę i boisko.
Sektor G został wyłączony i służy jedynie za korytarz, którym poruszać się może obsługa i organizatorzy. Mamy tu wstęp, jednak po obiekcie krążyć będzie ochrona, której nie udało nam się pozyskać dla własnych celów. Jest to zewnętrzna firma, niezainteresowana współpracą z... VisionPress, że tak się wyrażę.
Sektory K znajdują się na samej górze i to tam zajmiemy swoje pozycje. Żółte kropki to snajperzy, różowa to ja. Będziemy monitorować sytuację, ale jeszcze raz zaznaczam, że misja ma zostać doprowadzona do końca tylko i wyłącznie przez was. Organizacja na was polega.
- Kurt skinął głową podkreślając słowa.
Kontrola podstawą zaufania. Chociaż zgromadzeni w autobusie członkowie nie byli zebranymi z ulicy świeżakami, MORIA musiała sprawdzać ich wartość i przydatność w różnych sytuacjach. A koncert Slumber był idealną piaskownicą, zwłaszcza, że według cynku, naprawdę mieli się na nim pojawić Lustrzanie.
- Mamy jeszcze chwilę wolnego czasu. Przygotujcie się do akcji.
Jak poradzi sobie zbieranina przypadkowych ludzi?

***

W pierwszym poście proszę opisać ubiór, sprzęt który postać zabiera, stan zdrowia oraz psychiki. Każda informacja ma znaczenie i jeśli coś nie zostanie zawarte w pierwszym poście, nie będzie brane pod uwagę w kolejnych. Nie ma tu miejsca na "oczywistości" zatem dla MG nie będzie oczywiste, czy postać jadła śniadanie, czy się wyspała czy nie. Nie będzie też oczywiste, czy ma na sobie bieliznę. Każdy element ubioru czy ekwipunku ma znaczenie, zatem dobierzcie wszystko mądrze. I tu moja pierwsza i jedyna wskazówka: weźcie pod uwagę rangę zdarzenia i odpowiednio skompletujcie sprzęt. Jesteście DZIENNIKARZAMI!
Dobrze by było również ustosunkować się do akcji, do słów Zastępcy oraz (może) nawiązać kontakty z resztą załogi. Zatem początkowa akcja będzie miała charakter luźny, aby każdy z graczy wczuł się w klimat misji i abyśmy wszyscy mogli poznać styl pisania, nastawienie oraz (po części) doświadczenie.
Misja nie ma określonego poziomu, zatem wszystko zależeć będzie od Waszych działań, decyzji i całej reszty. Rozważnie planujcie zachowanie postaci a przede wszystkim współpracujcie.
W razie pytań, MG służy pomocą, ale nie będzie udzielał wskazówek co do misji, nie będzie podpowiadał ani snuł przypuszczeń "co by było gdyby". MG pozostaje neutralnym narratorem historii, zatem wszelkie wydarzenia które zajdą w czasie misji, nie będą podyktowane złośliwością.
Do boju!

Powrót do góry Go down





Marianne
Gif :
[MORIA] Pobudka 5PUjt0u
Godność :
Marianne Anne Blackwood
Wiek :
28 lat
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
170cm/65kg
Znaki szczególne :
Tatuaż pod lewym obojczykiem, blizna na lewym przedramieniu
Pod ręką :
Drobne, telefon, słuchawki, naszyjnik z Kamieniem Dusz, Bursztynowy Kompas
Zawód :
Lekarz w Morii.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t751-marianne-anne-blackwood#9176
MarianneNieaktywny
Re: [MORIA] Pobudka
Czw 28 Sty - 23:55
Marianne przygotowała się starannie do misji. Jeszcze nie miała okazji pracować w terenie w tej Organizacji więc tym bardziej musiała się przygotować na wszelkie możliwości. Na całe szczęście posiadała pewne doświadczenie z szkolenia wojskowego i poprzedniej pracy. Skoro musieli udawać dziennikarzy nie miała problemu z ubiorem. Włosy związała w dwa koki na głowie. Ubrała na siebie jasko szary golf z krótkim rękawem, pod którym ukryła naszyjnik z Kamieniem Dusz. Na to założyła uprząż z bronią. To też pod lewą pachą na wysokości piersi miała zabezpieczony paralizator, to też nawet jak ją ktoś popchnie nie uruchomi przez przypadek broni. Całość schowała pod cienką, satynową, ciemno turkusową kurtką typu bromber, która nawet rozpięta chowała broń, jednak oczywiście musiała pozostać zapięta by nasza niedoszła pani doktor czuła się dośc wygodnie. Na nogi założyła krótkie, czarne oversizowe spodenki, skarpetki i czarne trampki. Jako dodatki rudowłosa ubrała okulary, które zakładała do pracy przy komputerze, dzięki odpowiednimi filtrom światło ze sceny mniej ją raziło. Dodatkowo miała przy sobie skórzaną torebkę przełożoną przez ramie. Był w niej telefon, który był zapasowym urządzeniem mobilnym z jednorazową kartą telefoniczną, aparat fotograficzny (co prawda nie lustrzanka, tylko kompatybilna cyfrówka o małych wymiarach), notes, parę długopisów i podręczny zestaw pierwszej pomocy z 4 parami zapasowych rękawiczek i paroma probówkami z patyczkami, do tego jeszcze klej, taśma klejąca i nożyczki. Wszystkie prywatne rzeczy zostawiła w budynku organizacji, nie mogła ryzykować, że zgubi gdzieś klucze do domu lub prywatny telefon. Przed misją wyspała się, rano wstała na poranne ćwiczenia, zjadła zbilansowany posiłek. Była pełna energii jednak stresowała się. Studiowała medycynę i wszystkie działania, w których mogli zginąć ludzie wywoływały w niej dreszcz. W busie uważnie słuchała słów przełożonego, właściwie to pochłaniała je układając sobie w głowie i zapamiętując najpotrzebniejsze informacje. W sumie samo zadanie nie wyglądało na bardzo wymagające, musieli tylko zwracać uwagę na wszystkie podejrzane osoby w otoczeniu. Jeśli na samym koncercie nie wywiąże się problem nie powinno nic im przeszkodzić, prasa zazwyczaj ma dostęp wszędzie, wywiady z publicznością również się zdarzają. Idealna przykrywka.
Szczerze Marianne początkowo wątpiła czy chce przyjąć tą pracę, była to możliwość rozwoju i zarobku, jednak obawiała się, że trafi do grona idiotów, skoro zatrudnili ją na stanowisko lekarza skoro nie miała dyplomu ukończenia. Jednak z minuty na minutę przekonywała się, że nie chodzi tu o znajomości w wyższych sferach czy papierki tylko umiejętności praktycznego radzenia sobie, a tych na szczęście jej nie brakowało.
Przez to całe rozmyślanie dziewczyna zapomniała o stresie, który wiązał się z poznaniem nowych współpracowników.  Kiedy tylko szef dał im chwilę wolnego poczuła jak serce przyśpiesza swoje bicie, a mięśnie spinają się w strachu.
Co robić co robić? Powinnam do kogoś zagadać? A może nie? Ale mamy ustalić plan! Tylko jak tylko jak to zrobiiiić. AAA!
Marianne wręcz słyszała jak jej wewnętrzny głos, ten cichy, który słyszymy za każdym razem kiedy o czymś pomyślimy, drze się w jej głowie.


Ostatnio zmieniony przez Marianne dnia Pią 29 Sty - 12:41, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





Christa Feigenbaum
Gif :
[MORIA] Pobudka 5PUjt0u
Wiek :
28
Wzrost / Waga :
170 cm 68kg
Pod ręką :
.
Broń :
Paralizator i Lekki nóż myśliwski
Zawód :
Żołnierz
Stan zdrowia :
Lekkie zadrapania i jedna poważniejsza rana. Generalnie jednak nic wielkiego, szybko się zagoi.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t746-christa-feigenbaum
Christa FeigenbaumNieaktywny
Re: [MORIA] Pobudka
Pią 29 Sty - 0:17
Jak zwykle bez większych emocji pojawiła się na miejscu, pod jej ubraniem było kilka bandaży mających na celu pomoc w wyleczeniu jej ran, które nabyła w niedawnej walce z istotą z krainy luster.  Starała, się jednak zachować profesjonalizm przed misją biorąc, szybki prysznic oraz układając włosy, tak by wyglądać jak prawdziwa dziennikarka. Przed tym zadbała też o szybki, ale zdrowy posiłek, który powinien zapewnić jej wystarczająco energii na cały dzień, mimo braku wady wzroku założyła również okulary, by nadać sobie wygląd przynoszący na myśl mądrą i doświadczoną w swoim fachu osobę. Poza tym założyła jasno-brązowe spodnie, białą koszulę zapinaną na guziki lekko niedopiętą na samej górze, luźno narzuconą na siebie kamizelkę z długimi rękawami kończącymi się na jej nadgarstkach. Poza tym miała na sobie wysokie brązowe buty wiązane z płaską podeszwą oraz białe skarpety zakryte przez spodnie. Warty zaznaczenia jest fakt, że kamizelka miała, wewnętrzne kieszenie a w jednej z nich był, ukryty lekki nóż myśliwski oraz paralizator, chociaż nie były, to najlepsza broń to starczyły na wykonanie tej jednej misji.
Cicho westchnęła i rozejrzała się po okolicy, wiedziała że zanim zrobią, cokolwiek będzie musiała, ustalić plan z innymi członkami jej tymczasowego zespołu. Szybko zarzuciła na swoją szyję cyfrowy aparat fotograficzny oraz założyła na plecy plecak, który to miała przy sobie w trakcie całej podróży.  Cicho westchnęła i podeszła do Marianne  która była jedną z osób, które przybyły na misję razem z nią, mimo wszystko nie odezwała się czekając na rozkazy które za chwilę miała otrzymać.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: [MORIA] Pobudka
Sob 30 Sty - 22:38
Wstała i co pierwsze zrobiła? Puściła sobie na całe głośniki w kwaterze muzykę, totalnie naga włączyła czajnik żeby zaparzyć kawę. Weszła pod prysznic, wysmarowała się w kosmetykach, a potem umyła dokładnie włosy, spłukała odżywkę, dokładnie obmyła ciało i swoje pośladki. Umyła ząbki, wytarła się i nałożyła makijaż, wróciła do sypialni i ubrała się, wiedziała, że będzie udawać dziennikarkę, więc dobrała strój. Wypiła kawkę, czytając dokumenty i zapamiętując schemat stadionu, dokładnie każdy numer i recytowała swoją tożsamość w myślach. Zaplanowała już sobie wszystko, co mogła, w których momentach będzie podchodziła do ewentualnych podejrzanych. Trwało to trochę aż ruszyła na miejsce zbiórki. Była wypoczęta, dawno zakwasów nie miała, ciągłe treningi i przygotowanie dawały efekty.

Słuchała szefa, którego znała, może nie osobiście jednak nie odezwał się do niej podczas rekrutacji. Elegancko ubrany, wręcz czuła, że bije od niego aura mistyczności, czuła od niego potęgę i władzę, w tamtym momencie wiedziała, że dobrze trafiła, szukała wtedy dla siebie miejsca w tej rozsypce, depresji i agonii. Straciła najbliższą osobę, która uratowała ją i wychowała, a lustrzani zabrali ją jej. Moria okazała się dla niej zbawieniem, zmienieniem braku możliwości zemsty nad tą osobą, którą zabrał jej coś cennego. Mogła przelać swoją nienawiść i ból do magazynka i nakierować celownik na istoty za lustra. Gdy opowiadał o misji, myślała nad tym, że ma ochotę jedynie dorwać lustrzaka, który tam się ukrywał i myślał, że może słuchać sobie muzyki, koncertu i się bawić, pić piwko i się uśmiechać do znajomych, oszukując ich o swoim pochodzeniu i istnieniu. Miała ochotę dorwać gościa, zaprowadzić go do kibla, napierdalać i ogłuszyć, a potem jakoś wyprowadzić "bocznym wyjściem". Schemat stadionu uważnie studiowała z zapamiętanych dokumentów, pamiętając, że są miejsca, w którym jest mniej ludzi, gdzie nie mają dostępu, gdzie jest jedynie ochrona do pokonania i fakt, że osłaniają jej snajperzy. Na pewno w korytarzu ochroniarskim snajperzy ich nie ochraniają. Ubrana była w kostium, który tworzył zarys spodenek pod założonym płaszczem żakietem, zapinanym na suwak, miała odkryte nogi i założone zwyczajowe stópki skarpetki plus sportowe adiadsy czarne. Pod ubraniem miała oczywiście bieliznę, czarne majtki bez stanika, bo i tak kostium był strasznie przylegający. Pod płaszczykiem miała umieszczoną kaburę pod lewą pachą z pałką metalową z okrągłą buławą, a pod prawą paralizator kontaktowy, w kieszeni miała buteleczkę w sprayu, z fałszywą etykietą sportowego dezodorantu na pot. W środku znajdował się rozcieńczony chloroform, który po tryśnięciu na twarz powodował uśpienie. Miała jeszcze aparat lustrzanke mini, przewieszony przez lewę ramię z torebką czarną, w której miała chusteczki, kosmetyki, jednorazowy telefon komórkowy, butelkę wody, trzy pary plastikowych kajdanek, erotyczny knebel gdyby chciała kogoś zatkać na minutkę. Wymyśliła przykrywkę, jak zaczęła pracę w tej firmie dziennikarskiej, jak starała się dostać do BBC,  przyjęli ją jednak do Vision oraz swojego wymyślonego narzeczonego, który pracował jako funkcjonariusz w Londyńskiej policji. Czyli swoją tożsamość opracowała, mogła operować jako tajniak. Odwróciła się za siebie, a siedziała tam rudowłosa piękność, wyglądająca niewinnie i blondynka, która się do niej przysiadła. Szybko na nich spojrzała i poczuła jedynie, że wszyscy wpierdalają się w coś, z czego prawdopodobnie mogą wyjść w workach, a najwyżej skończyć w areszcie bez wsparcia od dowództwa, albo kompletnie zostaną wylani na kostkę brukową chodnika gdy nie spełnią wytycznych misji. Uśmiechnęła się w duchu i powiedziała do nich spokojnym tonem. Trzeba się szybko dogadać, bo dowódca wymaga, oczekuje i prognozuje, jak się nie wykażą, prawdopodobnie nie będzie kolejnej okazji do wykazania się. Nie chciała mówić tego na głos, swoich obaw i przemyśleń, jednak ona nie ma zamiaru przynieść kapitanowi zawodu, wręcz przeciwnie, wykona misje. Nie chciała ofiar pobocznych, zrywać nieśmiertelników z ich szyi, a potem odszukiwać ich rodziny. Pewna była, że ona przeżyje.

Yakasha jestem, pseudonim Amazonka. Jakie macie kryptonimy, kochani? - Rzuciła pierwszy temat, który nasunął się w jej głowie. Ustalenie podstawowych zwrotów na komunikacje między sobą, póki mają czas na wymyślenie pseudonimów, kryptonimów, żeby wciąż zaszyfrowana komunikacja radiowa, była nadal słownie zaszyfrowana. Wsadziła sobie w ucho słuchawkę, dokładnie lewe ucho, które zakryła rozpuszczonymi włosami z grzywki, reszta fryzury była wyprostowana, ułożona i ładnie leżąca na żakiecie. Nie chciała jakoś zabierać głosu przez ten czas, który dał im, ale chciała znać ich imiona i pseudonim, więc zaczęła ten temat. Każdy powinien mieć jakiś na komunikacji radiowej, ona wybrała właśnie Amazonka, pasował do jej osoby. Waleczna, kobieta, wojowniczka, totalnie znajdzie lustrzaka i go obezwładni. Widziała w swojej głowie, jak ładuje porwanych, na tyły ciężarówki.

Potem zerknęła na wysokie mężczyznę, który definitywnie wzbudził w niej zainteresowanie, wyglądał jak ktoś, kto posiadał nawet szramę na twarzy, na nosie dokładnie, musiało wtedy dojść do potyczki, która nie była typową walką, jaką można było stoczyć, była to batalia o śmierć i życie. Dojrzała siedzącego obok niego brata Huntera. Uroczego, słodziutkiego człowieczka, z którego wyczuwała niesamowitą atrakcję wobec niego, sprawił, że na chwilę zmiękła, pomyślała o swoich uczuciach, emocjach i byciu szczęśliwą, poczuła, że nie da mu zginąć na tej misji, chciała przekonać się, jak to by było siąść z nim przy kubku kawy albo obiedzie. Oszalała w tym momencie, gdy go zauważyła, serce zaczęło dudnić na chwilę, aż chciała totalnie go złapać w swoje dłonie i przytulić do swojej piersi - Czuje, że nie będzie problemu z fizycznymi zadaniami w tym składzie - Rzekła do nich rozbawionym tonem. Odwróciła wzrok na kolejnych, odnalazła Huntera. Uśmiechnęła się szerokim uśmiechem do niego, wiedząc że nie mogła doczekać się adrenaliny, którą oboje będą przeżywali. Ich dwójka na pewno da sobie radę w terenie, tak to odczuwała. Pomyślała w pewnym momencie, że wolałaby wejść do stadionu z karabinami maszynowymi, rozgromić tłum i znaleźć winowajców, ale wróciła do rzeczywistości  - Zastanawia mnie jedynie to gdzie zaprowadzimy "przejętych", proponuję ustalić jakieś miejsce "przejęcia", jak myślisz? - Patrzyła na niego z zaciekawienia, co odpowie, czuła od niego, że jest typowym wojownikiem, takim jak ona.

Powrót do góry Go down





Nicolas
Gif :
[MORIA] Pobudka 5PUjt0u
Godność :
Nicolas A. Lockheart
Wiek :
25
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
188/85
Pod ręką :
Patriotyczny obowiązek!
Broń :
Pistolet
Zawód :
Naukowiec MORII
https://spectrofobia.forumpolish.com/t657-nicolas-a-lockheart#6553 https://spectrofobia.forumpolish.com/t911-opisy-dodatkowe-nicolasa https://spectrofobia.forumpolish.com/t983-nicolas-a-lockheart https://spectrofobia.forumpolish.com/t1104-nicolas
NicolasArystokrata
Arystokrata
Re: [MORIA] Pobudka
Nie 31 Sty - 1:17
Autobusowe fotele nie należały do najwygodniejszych, choć trzeba przyznać, że mogło być zdecydowanie gorzej. Włos się jeży na głowie na samą myśl o komunikacji publicznej i pokrytych cienkim materiałem plastikowych źle wyprofilowanych siedziskach.
Może po prostu Lockheart, zwykle siedzący za stołem laboratoryjnym, odsuwał od siebie myśli o tym co nieuchronnie nadchodziło - o zleconym im zadaniu. W żadnym razie jednak ktoś taki jak Nicolas nie zignorował celu, który miał osiągnąć. Przygotowywał się niemal od chwili, gdy zostały mu przesłane rozkazy od dowództwa MORII.
Skoro miał być dziennikarzem, ubrał się w sposób, który wydał mu się stosowny do tej okoliczności. Zamówił koszulkę z logiem zespołu na przedzie, uznając, że łatwiej zdobyć sympatię tłumu, jeżeli będzie się zaangażowanym dziennikarzem. Nie takim, który został przysłany przez redakcję na koncert zespołu, o którego istnieniu jeszcze dzień wcześniej nie wiedział. Oczywiście zdawał sobie sprawę, że jego zadanie nie będzie polegało na kontaktach z tłumem, lecz nigdy nie wiadomo co się wydarzy i trzeba być przygotowanym także na taką ewentualność. Miał na sobie także szarą, wełnianą marynarkę, na tyle ciepło, by nawet w środku nocy Nicolasowi nie doskwierał chłód, a także granatowe spodnie, który nogawki opadały na brązowe, wygodne buty.
Nicolas nie przewidywał, by na terenie obiektu musiał przeprowadzać jakieś operacje na obiektach. W końcu te najpierw powinny chyba zostać skatalogowane w siedzibie organizacji, a dopiero wtedy naukowcy dostaną je do badań. Dlatego też nie był do takich operacji przygotowany, choć nie mógł się oprzeć gadżetowi w postaci trzech długopisów będących tak na prawdę zastrzykiem z silnym środkiem usypiającym. Wszystkie zostały ukryte w lewej wewnętrznej kieszeni marynarki i zabezpieczone, by nie doszło do ich przypadkowego użycia. Było także pióro, wyraźnie cięższe, które miało służyć po prostu do pisania. W kieszonce zewnętrznej znajdował się natomiast notes, na którym Nicolas mógł zapisać swoje spostrzeżenia. Pierwsze notatki zostały sporządzone na długo przed dniem koncertu, lecz o tym nieco później.
Surowe przepisy dotyczące broni palnej oraz brak przychylności firmy ochroniarskiej zmusiły Nicolasa do zrezygnowania z zabrania ze sobą broni palnej, z której mógł szybko skorzystać. Miał jednak ze sobą aktówkę, w której pod fałszywym dnem został ukryty niewielki rewolwer - choć mężczyzna nie planował po niego sięgać. Poza nim w aktówce znalazło się jednak jeszcze kilka dość przydatnych rzeczy - aparat fotograficzny, apteczka, plan stadionu ukryty za formularzami prawnymi ze zgodą na publikację wywiadu i innymi podobnymi. Te ostatnie dwie rzeczy włożone były w solidną granatową teczkę.
Naukowiec dla urealnienia swojego dziennikarskiego alter ego miał przy sobie jakieś losowe klucze nie otwierające żadnych zamków, bądź przeznaczone do kłódek, które dawno zostały przez Nica zgubione. Zadbać należało także o breloki - jeden z nich był powiązany z zespołem, drugi z miejscowymi taksówkami. Ten rozdawany był co roku na nowy rok przed ratuszem. Był jeszcze jeden - sześciocentymetrowe mini-pióro, w którym ukryte zostało niewielkie, pięciocentymetrowe ostrze. Nie nadawało się raczej do walki, przez swój niewielki rozmiar, ale mogło się przydać do bardziej precyzyjnych zabiegów. Klucze zostały schowane do prawej kieszeni spodni. Nicolas nie miał więc zbyt wiele środków od obrony w otwartym starciu. Nie był nawet pewien, czy będzie w stanie skorzystać z ukrytego rewolweru - ten trzeba było jeszcze przemycić na teren obiektu. Mężczyzna liczył przede wszystkim na to, że nie znajdzie się w takiej sytuacji, a w razie najgorszego byli snajperzy. Szczerze mówiąc Naukowiec liczył jednak, że Ci nie będą musieli być użyci. Wystrzał mógłby spowodować niepotrzebną panikę, a brak współpracy firmy ochroniarskiej doprowadzić mógł do niepotrzebnego zamieszania.
Mężczyzna spojrzał na zegarek, sprawdzając czy ten jest odpowiednio ustawiony, po czym schował telefon do prawej, wewnętrznej kieszeni marynarki, uprzednio go wyciszając. Miał jeszcze ściereczkę do okularów w wolnej kieszeni spodni, tak na wszelki wypadek.
- Zgadza się. - Odparł, gdy ich dowódca powiedział, że wszyscy zapoznali się z planami misji. Na tym jednak przygotowania Nicolasa się nie zakończyły. Kilka dni wcześniej przyszedł na stadion pod pretekstem udziału w jakimś wydarzeniu, które się tam wtedy rozgrywało. Porozglądał się po okolicy - choć oczywiście nie miał dostępu wszędzie. Chciał jednak znać teren wcześniej, zamiast błądzić we mgle.
Rozejrzał się po wszystkich uczestnikach misji. Nie wiedział dlaczego nie otrzymali z góry ustalonej hierarchii. To mogło doprowadzić do chaosu. Dlatego też Nicolas nie czekał, a zabrał głos.
- Trzeba nabrać dystansu, by móc ocenić dobrze sytuacje i podjąć decyzję o celach. Zajmiemy się tym, lecz potrzebujemy także kogoś, kto będzie na miejscu i wybierze sposób, w jaki ten cel zostanie osiągnięty. Dlatego też proszę polowych o wybranie swojego lidera. - Na koniec poprawił okulary, spoglądając za okno. Pamiętał jak jeszcze wczoraj wieczorem do późnych godzin wieczornych wymyślał odpowiednie szyfry, które będą niezbędne w komunikacji. W końcu nie mogli wzbudzać podejrzeń morisjskim żargonem. Co prawda Nicolas położył się spać dość późno, lecz dzięki temu, że koncert jest wieczorem, miał czas by się wyspać, zjeść dwa porządne posiłki, a nawet przesłuchać kilka piosenek dzisiejszych gwiazd.
- Podczas komunikacji z koordynatorami grupa polowa nie może mówić wprost. Mogłoby to wzbudzić podejrzenia. Dlatego też podejrzenie obcej obecności będziecie zgłaszać mówiąc, że macie materiał, w przypadku dużego prawdopodobieństwa powinniśmy usłyszeć o naprawdę dobrym materiale. W przypadku potwierdzenia obecności wrogiej jednostki próba pochwycenia będzie oznaczona słowem wywiad. Jeżeli grupa polowa uzna, że należy wycofać się z próby pochwycenia zakomunikuje nam to przez zwrot "redaktor dzwonił". Chodzi zarówno o zbyt duże niebezpieczeństwo, jak również sytuację, gdy będzie zbyt wielu świadków, bądź też zaistnieje ryzyko wtrącenia się kogoś z ochrony. - W tym miejscu wyrwał ze swojego notesu kilka kartek, po czym uniósł wzrok, wolną ręką chwytając za swój identyfikator.
- I pamiętajcie, że w trakcie tego zadania jestem Arturem. Jeżeli ktoś potrzebuje spis wszystkich słów, to zrobiłem kilka kopii. Jednak nalegam, żeby zniszczyć wszystkie przed rozpoczęciem misji.
Blondyn oparł się plecami o siedzenie odchylając głowę do tyłu. W dłoni wciąż trzymał plik kartek, choć wypuścił już identyfikator. Jeżeli ktoś chciałby otrzymać spis komend, to ten został mu wręczony przez Nicolasa.

Powrót do góry Go down





Jessie
Gif :
[MORIA] Pobudka 5PUjt0u
Godność :
Jesper Sullivan
Wiek :
Wizualnie 35 lat
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
195 cm | 90 kg
Znaki szczególne :
Blizny na całym ciele, a najbardziej widoczna z nich na twarzy na wysokości nosa.
Pod ręką :
Dwie szable zawieszone na szarfie owiniętej wokół bioder
Broń :
Dwa miecze przypięte do paska od spodni w czarnych, skórzanych pochwach.
Zawód :
Koneser Sztuki | Zwiadowca MORII
Stan zdrowia :
W normie
https://spectrofobia.forumpolish.com
JessieMieszkaniec
Re: [MORIA] Pobudka
Nie 31 Sty - 23:30
Dowiedziawszy się o nadchodzącej misji, Jessie postanowił spędzić nieco więcej czasu na przygotowaniu odpowiedniego sprzętu. Choć uwielbiał rozwiązywać sprawy przy pomocy swych mieczy, to biorąc udział w tym konkretnym zadaniu, zabieranie ich ze sobą było nierozsądne. Na miejscu wydarzenia miało być wielu cywili, a ponadto nie wchodzili tam jako jednostki specjalne tylko pod przykrywką. Bieganie po obiekcie z przewieszonymi szablami nie wchodziło w grę, co było dla niego problemem.

Mieli udawać pracowników redakcji prasowej, których zadaniem jest przeprowadzenie wywiadu wraz z uczestnikami koncertu.  W jego ekwipunku, który mógłby ułatwić mu zatrzymanie Lustrzan udających ludzi, musiały się znaleźć narzędzia reportera. Musiał więc wymyślić co mogłoby być użyteczne, wyglądając przy tym jak zwykłe, niegroźne przedmioty. Pierwsze co przyszło mu do głowy to notes z długopisem, gdyż jego zdaniem żurnalista powinien mieć gdzie zapisywać padające słowa podczas wywiadu. Z drugiej jednak strony do nowoczesnego dziennikarza bardziej pasował dyktafon z aparatem, albo nawet kamerą. W dodatku z notesikiem mógłby wyglądać nieco podejrzanie. Rozmyślając nad ekwipunkiem, pocierał palcem sygnet na środkowym palcu prawej ręki. Robiąc to, westchnął, a następnie spuścił swój wzrok na umieszczony wewnątrz pierścienia rubin. Uśmiechnął się.

Postanowił, że jego pierwszym gadżetem na misji będzie ulepszony sygnet, posiadający zatrutą igłę skrytą pod rubinem. Aby sprawić, by ów gadżet był użyteczny, Jessie musiał jedynie obrócić pierścień kamieniem do wnętrza dłoni, a następnie zdjąć osadzony kamień szlachetny. Według jego założenia trucizna na igle miała nie tyle wprowadzić do ciała dźgniętego substancję mającą na celu spowodowanie zgonu, ile wprowadzić go w stan omdlenia. Kiedy jego cel zacząłby się osuwać, wykorzystując trzymaną rękę, mógłby szybko przycisnąć jego bezwładne ciało do siebie, aby nie skupić na sobie uwagi gapiów.

Drugim pomysłem na narzędzie do sprawnego zneutralizowania zagrożenia, które mogłyby wywołać niepożądane działania Lustrzan na terenie stadionu, były nasączone tą samą substancją trzy długopisy. Oczywiście nie posiadały one funkcji pisania. W razie czego wolał jednak mieć coś skuteczniejszego, gdyby okazało się, że któryś z przedstawicieli Krainy Luster posiadałby moc odporności na zatrucia. Tak jak inni nie mogli wpływać na myśli Jessiego, tak napotkane na misji stworzenia mogłyby im uciec gdyby postawili wszystko na jedną kartę.   Dodatkowo postanowił zabrać ze sobą dyktafon, a w zasadzie ukryty w nim paralizator, zdając sobie sprawę z tego, iż jest to najmniej dyskretna część jego wyposażenia. Wywoływane przy pomocy przycisku nagrywania wyładowania elektryczne mogły narobić za dużo hałasu i zbytnio zwrócić uwagę cywili.

Kiedy już miał określony pomysł, postanowił skontaktować się z Russem, jego jedynym przyjacielem, który dodatkowo był prowodyrem nadchodzących wydarzeń. Gdyby nie jego wpływ na Jessiego ten nigdy nie zdecydowałby się na wzięcie udziału w zadaniu. Ba, siedziałby dalej w lochu przykuty do ściany, zamiast raczyć się białym, schłodzonym, wytrawnym winem oraz smakiem cygara. Wiedział, że samodzielnie nie zorganizuje takiego sprzętu, ale przy pomocy swojego kolegi mógł zrealizować swój kreatywny pomysł. Jessie rozmawiając z nim przez telefon, upewnił się, że chłopak zabierze ze sobą sprzęt do autobusu.

Poza planowaniem większość poprzedzającego dzień misji wieczoru Jesper spędził, czytając, czym w zasadzie jest zespół, na których koncert miał się udać. Nie znał ani ich muzyki, ani artystów, którzy mieli wystąpić na scenie. Dla zachowania autentyczności musiał te braki nadrobić. Wczytując się w teksty ich mało ciekawych piosenek raczył się symfonią Chopina Nocturne op. 9 no. 2.  Przed snem zjadł solidny, syty posiłek w postaci dziczyzny.

Następnego ranka Jessie wziął gorącą, relaksującą kąpiel, po czym zgolił zarost i ułożył włosy do tyłu. Na śniadanie zjadł norweskiego łososia. Szykując się do wyjścia, ubrał swoją wcześniej przemyślaną kreację, w której skład wchodziły skórzane, przylegające do umięśnionych ud Jessiego spodnie, rozpięta do połowy torsu koszula z podwiniętymi do łokci rękawami oraz skórzane sztyblety. Wszystkie, poszczególne części stroju były w kolorze czarnym. W kieszeniach spodni upchał zapalniczkę oraz papierośnicę z cygarami. Na palcach dłoni miał liczne złote pierścienie z kolorowymi kamieniami szlachetnymi o różnych kształtach i barwach, a w prawym uchu okrągły kolczyk. Jego włosy były ulizane do tyłu, a pojedynczy kosmyk grzywki opadał na jego buzię aż do wysokości szczęki. Nadmiernie odkryte części ciała ukazywały bliznę na prawej piersi oraz różne, liczne, mniejsze szramy na rękach. Przed samym wyjściem zgarnął ze stoliczka przy wejściu telefon komórkowy.

Zamykając drzwi do rezydencji, zerknął kątem oka na oparte o ścianę w holu szable. Przykro mu było, że nie miały one szansy na zatopienie się w ciałach Lustrzan. Nałożył na twarz przeciwsłoneczne okulary typu awiatory, po czym ruszył w kierunku siedziby MORII, gdzie miał spotkać się z innymi uczestnikami turnusu. Z tego co udało mu się dowiedzieć o wydarzeniu, miał brać w nim udział brat Russa, o którym nie wiedział zbyt wiele, choć z opowieści rudowłosego wynikało, że niektóre ich zachowania były podobne. Reszty nie znał, bądź nie kojarzył.

Wsiadając do autobusu, zwrócił się w kierunku Russela w celu odebrania zamówionego przez niego sprzętu. W trakcie rozmowy obydwaj jednogłośnie stwierdzili, że będą siedzieć obok siebie, co cieszyło cyrkowca. Nieco gorzej mogło to wyglądać z perspektywy Russela, gdyż Jessie był dużym facetem i zajmował sporo miejsca. Patrząc na gabaryty jego brata, Huntera, wydawało mu się jednak, że przywyknął do przebywania w towarzystwie znacznie większych od niego mężczyzn. W trakcie podróży kiedy kapitan misji zapytał o zapoznanie się z dokumentacją, związaną z wydarzeniem, przytaknął, zachowując spokój. Kiedy ten tłumaczył, na czym będzie polegać ich zadanie, uważnie słuchał wszystkich jego słów w milczeniu. Przeszywający wzrok utkwił w twarzy zastępcy dowódcy MORII, dopóki nie skończył swojego omówienia.

Następny głos zabrał Nicolas, dosyć młody mężczyzna reprezentujący laboratoria organizacji, a praktycznie nieruchome, niemalże martwe spojrzenie cyrkowca wylądowało na nim. Wydawał się być rozsądnym chłopakiem, w dodatku od razu wystąpił na przód szeregu, oferując przewodzenie grupie obserwatorów, zaimponował Jessiemu. Kiedy Nicholas zakończył swą wypowiedź, blady olbrzym przyznał mu rację oraz kiwnął w jego kierunku skronią w geście uznania. Uniósł swoje masywne, umięśnione ciało, zasłaniając tym samym widok reszty ekipy siedzącemu obok niego Russelowi. Wyciągnął po kartkę z ustalonym szyfrem swoją długą rękę zabierając od Nicholasa zarówno kopię dla siebie jak i dla swojego kolegi. Przekazał mu wyrwane strony, po czym wykorzystując to, że nadal stał, uśmiechnął się, przerzucając leniwie po wszystkich obecnych agentach MORII swój wzrok. Rozłożywszy ręce przed sobą, wypowiedział:

- Od teraz do końca misji zwracajcie się do mnie Vincent, jestem reporter VISIONPRESS. Ja jak i siedzący obok mnie Russell pójdziemy razem w parze i spróbujemy znaleźć jakiś Lustrzan w terenie, wśród ludzi.

Po tym krótkim, zwięzłym wystąpieniu złożył ręce na wysokości piersi, po czym usiadł na swoim autobusowym siedzisku. Skupił swój wzrok na krajobrazie za oknem.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: [MORIA] Pobudka
Pon 1 Lut - 14:12
Przygotował się do misji tak dobrze, jak tylko potrafił. Spał długo oraz nieprzerwanie. Wstał z dobrym samopoczuciem: jak nie mógłby? Idzie w teren, do tego w ich świecie, w którym rzeczy przez niego zrobione działają i nic nie zakłóca ich pracy. Wymarzone chwile dla naukowca, babrającego się również w inżynierce.
Zjadł dobre śniadanie, wypił genialną herbatę. Później zajął się przeszukiwaniem internetu na temat zespołu, który będzie dawać koncert na stadionie – poznał imiona członków, historię założenia grupy, większe i mniejsze konflikty, które między nimi wystąpiły, przelotne romanse z fankami, wielkie dramaty, największe porażki i sukcesy. Posłuchał trochę ich muzyki, żeby w ogóle wiedzieć, czego się spodziewać na miejscu. Nauczył się również kilku piosenek na pamięć, tak w razie czego.
Wiedział, że mają udawać dziennikarzy, dlatego też przygotował dla siebie odpowiedni strój główny i jeden mniej odpowiedni, ale może i równie przydatny, strój poboczny, który wepchał Hunterowi do bezdennej sakiewki. Pierwszy z nich, ten, który założył na samą misję; składał się z jasnej koszulki w paski z odznaczonym kołnierzykiem – który rozpiął, ukazując w ten sposób szyję – jasne niebieskie spodnie z wysokim stanem; zrobione z lekkiego dość przewiewnego materiału, luźne, z głębokimi kieszeniami oraz przytrzymywane w tali przez brązowy pasek (tutaj nie zwisa on tak, jak na zdjęciu). Na koszulę założy luźny, trochę za duży żakiet, a na głowę, po części zakrywając fryzurę – brązowy kapelusz, który będzie bardziej przekrzywiony niż powinien oraz będzie odsłaniać prawą część twarzy, zakrywając przy tym bardziej lewą. Do tego założy ładne skórzane buty, na płaskim obcasie (HunHun nie pozwolił mu wziąć butów na obcasie przez co ubolewał tak długo, jak nie usłyszał, że może go pomalować). Miał też zegarek, bransoletkę na lewej ręce oraz pierścień na prawej. W prawym uchu miał wiszący kolczyk. Oczywiście w jego garderobie znalazła się też bielizna. Jego fryzura była prosta: włosy rozpuścił i część z nich spiął w kok. Zrobił też sobie warkoczyk z prawej strony.
Drugi strój nie był w ogóle dziennikarski. Składał się z czarnej koszulki z dekoltem, krwisto-czerwonej spódnicy (bez różyczek) z delikatnym paskiem w tali oraz czarnej ramoneski z rękawkami trzy-czwarte. Do kompletu miał mocny choker z czerwoną różyczką, w której ukrył małą kamerę, dającą obraz na żywo i przekazującą ją prosto do nadajników centrum dowodzenia. W końcu dorny mogły zawieść, a lepiej jest mieć zbliżony obraz celu, w przypadku gdyby temu udało się uciec. Buty miał sięgające za kostkę, niby to skórzane, na wiązanie, też na płaskim obcasie, aczkolwiek podeszwa była na tyle wysoka, że i tak dodawałby mu kilka centymetrów.
Do podręcznej torby zapakował sobie kosmetyczkę: ze wszystkimi potrzebnymi przyrządami, aby z delikatnego makijażu zrobić ostrzejszy; lusterko; szczotkę do włosów, która prócz faktu bycia szczotką, miała w swojej końcówce cieniutkie, wysuwane po naciśnięciu guzika, małe ostrze w razie czego; gaz pieprzowy w żelu (w ładnej buteleczce); kilka kulek dymnych o ładnym zapachu i przedłużonym działaniu – resztę z nich miał Hunter w sakiewce, tak samo jak nanorobiciki, służące za pluskwy i nadajniki, które były w stanie przyczepić się do dowolnej powierzchni oraz nadawać wyraźny sygnał. Można było je zobaczyć na ekranie telefonu i sprawić, aby zaatakowały przeciwnika niegroźnymi falami elektrycznymi, które powodowały lekkie drętwienie mięśni (po jednorazowym użyciu fali robociki niestety przestawały działać). Do torby zapakował również urządzenie ogłuszające pod postacią pióra: jego działanie jest proste. Wydaje z siebie dźwięki na niesłyszalnej dla ludzi i większości lustrzan częstotliwości, powodując w ten sposób, że cel traci przytomność (wadą tego cuda jest to, że trzeba trzymać go blisko uszu celu).
Miał w torbie również naładowany do pełna telefon, powerbanka do niego, butelkę wody, kanapkę i batonik, trochę pieniędzy, aparat i baterie do niego. Posiadał zwykły notes, zwyczajny długopis do kompletu. W chwili, gdy elektronika mogła zawieść, stare rozwiązania się sprawdzały.
Tak samo jak Jess, postanowił podrasować swój pierścionek i włożyć pod czerwony kryształek igiełkę ze środkiem rozluźniającym. Jego działanie nie było nadzwyczajne, powodowało, że osoba, która została nim uraczona, stawała się „flakowata”. Miała trudności z mówieniem, utrzymaniem równowagi, poruszaniem kończynami. Dokładnie jak pijany, nie wzbudzający żadnych podejrzeń person.
Torbę przyozdobił przypinkami z nazwą i logiem zespołu. Żeby nie było, że nie jest ich fanem!
Przed wyjściem wziął ciepły prysznic, zjadł kolejny dobry posiłek. Zmienił sobie i bratu kolory oczu i włosów za pomocą różdżki: sobie strzelił mocno niebieskie oczęta, a włosy zrobił kasztanowe. Umalował się i wyszedł.
Zjawił się na miejscu praktycznie ostatni, chociaż i tak na czas. Przywitał się z Jessem, Kurtem i innymi, wchodząc do busa, następnie zajął jedno z miejsc przy oknie. Usadowił się koło dzisiejszego partnera misji.
Przyjrzał się Niemcowi i pokiwał głową z uznaniem: w końcu miał na sobie coś innego niż mundur. Nie, żeby ubrania MORII były złe, ale dobrze było zobaczyć go (innych też) w czymś luźniejszym od czasu do czasu. Wysłuchał jego słów, zapoznał się z planami stadionu oraz sektorami, które zostały wyznaczone do ich użytkowania.
Nie skupiał się obecnie na innych osobach: Jessie znał, Huna też, Nica. Na tym, po za oczywiście Kurtem, kończyła się jego znajomość ludności. Czy to było dobre? Cóż, pewnie nie.
Wysłuchał słów Nicolasa. Dobry, logiczny i sensowy plan. Naukowiec jak zawsze wiedział co powiedzieć. Nie był tak beztroski jak Russell, więc nadawał się na jednego z przywódców idealnie.
Przepchał się przez Jessa z przepraszającym uśmiechem, a następnie podszedł do blondyna i wziął dla nich zapisane hasła. Dobrze by było, aby przeczytali je kilka razy nim zniszczą dokument.
- Przygotowany na każdą możliwość – pochwalił kolegę po fachu, odbierając dokumentację oraz wracając na swoje miejsce. Podał Jessowi plik. Nie zaczął jednak studiować swojego, bo ten zaczął ich przedstawiać.
Uśmiechnął się uroczo do zebranych i spojrzał po nich, wstając.
- Tak jak powiedział Vincent, jestem jego dzisiejszą parą~ - wyrzekł melodyjnie – będziemy przemieszczać się razem, stopniowo przeczesując teren – wyciągnął z torby jednego nanobota – to cudeńko pozwoli nam śledzić potencjalne cele w czasie rzeczywistym oraz podsłuchiwać jego rozmowy. Grupa terenowa, po przejściu na stadion dostanie ich kilka w swoje ręce. Przyczepiają się do każdej powierzchni, wystarczy, że rzucicie je na „ofiarę”. Są lekkie, nie wydają żadnego dźwięku. W razie, gdyby lustrzaki postanowiły zniszczyć monitoring oraz drony, jeżeli jakakolwiek z tych bestii jest na tyle bystra, w co powątpiewam, będą przydatne.
Ponownie zanurkował do torby i wyciągnął kulkę dymną.
- Ulepszone kulki dymne. Nie śmierdzą już tak strasznie, utrzymują się półtorej minuty. Nie chcemy niepotrzebnych walk: mogą zostać w to wplątani cywile, dlatego chciałbym, żeby w sytuacji, gdy ktoś z nas, terenowych, zostanie zaatakowany – zamiast próbować walczyć, użył tego. Pomoże w ucieczce. I zanim coś powiecie! – pogroził im palcem z pomalowanym na czarno paznokciem (tak samo było z resztą z każdym innym) – wiem, że utrudni to pracę snajperów. Ale musimy mieć na uwadze, że oni mogą zostać zdjęci, albo my zaatakowani w ich martwym polu. Dodatkowo, jeżeli będziemy w pomieszczeniu, cóż, przez ściany raczej nie strzelą. Mało tego: nie sądzę, aby dobrym rozwiązaniem było strzelanie do ochrony koncertu, więc w ten sposób można ich ominąć lub przynajmniej zgubić.
Aby odpalić kulkę, wystarczy rzucić nią o ziemię. Dlatego uważajcie, żeby wam nie spadły. Je również dostaniecie po pomyślnym przedostaniu się na stadion, więc nie rozchodźcie się od razu i w pośpiechu.

Już miał usiąść, gdy sobie przypomniał.
- Na czas misji, możecie mi mówić Rose~ - puścił im oczko, siadając. Obecnie przekazał im wszystko, co miał do powiedzenia. Czekał teraz na innych, aby się wypowiedzieli. Był ciekaw, czy Huhun powie więcej niż dwa zdania.


Ostatnio zmieniony przez Carmel dnia Wto 2 Lut - 13:29, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





Hunter
Gif :
[MORIA] Pobudka 5PUjt0u
Godność :
Hunter Mordecai Cross
Wiek :
22
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
210cm/160kg
Pod ręką :
Sakiewka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t729-hunter-cross#8892 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1086-hunter
HunterNieaktywny
Re: [MORIA] Pobudka
Wto 2 Lut - 1:27
No i nadszedł ten dzień, do którego przygotowywałem się jak tylko usłyszałem o zbliżającej się misji. Wyspałem się, choć wstałem dość wcześniej. Poszedłem pobiegać z Farfoclem, żeby go choć trochę wymęczyć, w końcu pewnie całą noc spędzi w klatce, za czym nie przepadał, ale już się nauczył, że gdy tylko wrócimy będzie mógł wyjść.
Resztę dnia poświeciłem na przygotowanie sprzętu. Wziąłem pistolet na strzałki usypiające. Dokładnie go sprawdziłem na strzelnicy. Oczywiście, nie używając napełnionych strzałek. Szkoda środka usypiającego na jakiegoś papierowego człowieczka. Dodatkowo wziąłem paralizator. Niezbyt dobra broń na tłumy, jednak chyba lepiej mieć coś na wszelki wypadek. Zawsze można się wymówić, że ma się to dla samoobrony, w końcu praca dziennikarza wcale nie jest taka prosta jakby się wydawało. Dodatkowo przygotowałem też buteleczkę gazu łzawiącego ze środkiem odurzającym. Gdy ktoś się tego nawdychał wyglądał jakby po prostu się nawalił. Niezła przykrywka, dlaczego nagle kogoś wyprowadzamy.
Przez cały dzień leciały gdzieś w tle piosenki zespołu. Wolałem się przyzwyczaić. Przez ostatnie kilka dni też czytałem o nich sporo. Dziwne by było, żeby dziennikarze robili wywiady na temat czegoś, o czym nie mają pojęcia. Jak kto się nazywa? Jaka to trasa? Skąd pochodzą? Jakie są ich najnowsze hity? Utrapienie….
Po obiedzie zaatakował mnie Russell. Zmienił mi kolor włosów na ciemny blond, a oczu na ciemny brąz. Jak dobrze, że miał te swoją różdżkę. Zagroziłem mu jednak, że pożałuje, jeśli później nie przywróci mnie do normalności. Może i nienawidziłem swojego zielonego oka, ale przywykłem do niego i wolałem nic nie zmieniać w swoim wyglądzie. Nie aż tak drastycznie. Dodatkowo braciszek ucieszył się, gdy sam zaproponowałem, żeby zakrył makijażem moje blizny na szczęce. Mógł się w końcu popisać. W szczególności, że mógł w końcu użyć swoich drogich, wodoodpornych kosmetyków. Blah…
Założyłem wygodne, ciemne jeansy, zakrywając bokserki. Zamówiona kilka dni wcześniej koszulkę z logiem zespołu, skórzaną kurtkę, jednak nie taką, która aż krzyczy bogactwem. Nie mogłem przeginać by jak najlepiej się wczuć w rolę. Spodnie spiąłem skórzanym, mocnym paskiem. Na stopy nasunąłem czarne skarpety oraz wygodne sportowe buty. Nie do końca mój styl, ale jakoś musiałem to wszystko przeboleć. W uszach jednak pozostawiłem swoje kolczyki. Proste, nie rzucające się w oczy. Srebrne, nic wymyślnego. Chyba lepiej tak niż bym szedł z dziurami w oszach.
Do środkowej kieszeni kurtki schowałem Bezdenną Sakwę. W niej umieściłem dwadzieścia strzałek usypiających (nigdy nie wiadomo kiedy mogą się przydać, a wolę mieć zapas. Resztę po prostu zwrócę po misji), około dwudziestu trytytek, by w razie czego skuć podejrzanego, a by nie rzucało się to zbytnio w oczy. Miałem tam też zapalniczkę typu zippo z wygrawerowanym na niej czarnym krukiem, oraz paczkę swoich ulubionych papierosów. Kto wie, może uda mi się jakoś umknąć przed czujnym spojrzeniem Russella. Dodatkowo schowałem tam też przygotowaną broń i amunicję. W drugiej kieszeni miałem naładowany telefon. Dokładnie wyczyszczony. Normalnie go używałem jako urządzenie zastępcze, teraz jednak będzie potrzebny do czego innego. W szczególności, że miał naprawdę sporo pamięci. W razie potrzeby mógł też służyć za dyktafon. Do samej sakiewki widziałem, że Russ też mi coś wjebał. Ech…jak zawsze robiłem za tragarza…
Włosy zaczesałem bardziej w tył, utrwalając fryzurę żelem i przerzuciłem przez ramię sporą torbę, przypominającą te, na aparaty fotograficzne. Wolałem nie wyciągać zawartości póki nie dotrzemy do autobusu. Wcześniej chowałem ją w szafie pancernej, więc Russ nie miał o niej zielonego pojęcia.
Gdy weszliśmy do autokaru skinąłem głową Kurtowi po czym zająłem jedno z pustych, podwójnych miejsc. Russ niech sobie siedzi ze swoim przydupasem. Tak się cieszył na misję z nim to niech teraz ma.
Słuchałem uważnie poleceń ale cały czas spoglądałem za okno. Dopiero gdy Kurt zaczął tłumaczyć plan stadionu spojrzałem w tamtą stronę. To było jednak istotne. Rozejrzałem się po naszej grupce. Dość ciekawe zestawienie różnych osobowości. Cudaków, uroczych dziewczynek i typów, których lepiej nie zaczepiać. No cóż…całe szczęście, że nie była to zwyczajna misja zbrojna, bo w tym wypadku moglibyśmy mieć problem.
Miałem nadzieję, że każdy wcześniej zapoznał się z wytycznymi, ale z tego co było widać, to nikt jakoś się nie wyróżniał jeśli chodziło o strój. Nikt nie wyglądał na wojskowego, a to było najważniejsze.
Nie przejmowałem się zbytnio zapamiętywaniem planu stadionu. Nie musiałem. Potrzebowałem wiedzieć tylko dla kogo jest jaka strefa. Kiedyś zastępowałem tam znajomego na jakiejś imprezie, w roli ochroniarza. Tym bardziej dobrze, że Russ zmienił mi wygląd, bo jeszcze by mnie poznali. Chociaż...może to by nam jakoś pomogło? Pomyślę, może zapytam później Kurta o zdanie.
Słysząc propozycję blondasa postanowiłem zabrać głos – najpierw dobrze by było ostatecznie wiedzieć kto w ogóle będzie, w której grupie – powiedziałem wprost. Ktoś ma dowodzić? Ok, ale kto jest do wyboru. Chociaż…i tak nie za bardzo widziałem tu wybór. Ech… szkoda, że Kurt będzie siedział jebany na dachu, z dala od tego całego hałasu – strzelam, że szanowna pani Amazonka idzie w teren tak samo jak…..nie znam imienia – spojrzałem na Christę z wyczekiwaniem. Russell nie odpuści tak samo jak jego kolega. Marianne i jej kolega zostają – spojrzałem pytająco na wszystkich, by upewnić się czy dobrze mówię.
Słysząc pytanie smerfetki spojrzałem na nią – podejrzewam, że już to jest ustalone, czy się mylę – spojrzałem na wice szefa.
Skinąłem głową ponownie jajogłowemu – dobry pomysł. Dodatkowo mam propozycję – otworzyłem torbę, pokazując w końcu co się w niej znajduje – nie zawsze jest możliwość, aby użyć nawet takich stwierdzeń, bądź nie mają one sensu – no cóż….raz na jakiś czas mogę powiedzieć więcej – jeśli nikt nie ma nic przeciwko, pójdę na trybuny i będę też obserwował z góry. Gdy zobaczę kogoś dziwnego, prześlę zdjęcie do centrali, oraz do pozostałych, o ile macie w ogóle telefony ze sobą. W ten sposób pozostali będą wiedzieć na kogo uważać, bądź z kim…przeprowadzić wywiad – zaproponowałem. W międzyczasie zamontowałem zwykły obiektyw i szybko zrobiłem zdjęcie Russellowi. Wziąłem do ręki telefon i od razu je przesłałem, by zaprezentować jak to działać. Aparat automatycznie przesyłał wszystko na telefon, co zapobiegało temu, że nagle stracę kartę bądź jej zawartość.
W torbie dodatkowo znajdowały się jeszcze trzy baterie zapasowe do aparatu, portfel z pieniędzmi. Jakieś pięćset funtów. Nie za wiele jeśli chodzi o mnie, jednak jakbym chciał „kupić” coś? Łatwo wtedy wypytać sprzedawcę. A pieniążki są zawsze chętnie przyjmowane. Stracę? No trudno, jakoś sobie poradzę. Do tego znajdował się tam jeszcze teleobiektyw, specjalna uprząż, jakbym miał robić za kamerzystę, by uniknąć wstrząsów, mały statyw, by nie musieć trzymać sprzętu jeśli nie jest to konieczne. Od razu zamontowałem odpowiednie filtry na oba obiektywy. Dodatkowo trzymałem tam jeszcze dwie zapasowe karty pamięci obie po 128 GB. Trzecia była już w aparacie.
Można tam było też znaleźć notatnik z kilkoma długopisami. Niestety czasem trzeba coś zanotować.  
Widząc, że nikt się nie garnie do dowodzenia, w końcu podniosłem rękę – skoro nikt nie chce to ja mogę poprowadzić grupę terenową – powiedziałem beznamiętnie. Może i nie miałem doświadczenia, może i byłem utaj najmłodszy, ale jakoś musiałem to doświadczenie zdobyć!
Słysząc propozycję Cyrkowca spojrzałem na niego i jeśli nikt nie miał nic przeciwko mojemu dowodzeniu, zacząłem – według mnie najlepiej, żebyście poszli za kulisy, w szczególności z zabaweczkami Russa. Dziewczyny pójdą w tłum i tam popytają. Russ spokojnie może robić za panienkę, więc może uda wam się coś z nich wyciągnąć – jakoś nie ufałem by dwie pannice dały radę same za kulisami. Jeszcze uznają, że się narzucają, ale wezmą je na stronę i misja się skończy. Nie, żebym się o nie martwił, jednak sam fakt, że pokazały by coś więcej, niż powinna umieć zwykła reporterka może być niepokojący. Może i właśnie mimowolnie zgłosiłem się na dowódcę, ale jeśli uznają, że tak ma być niech będzie. Miałem to gdzieś. W sumie wolę to niż słuchać jakiegoś odmieńca, który siedział w pace przez kilkadziesiąt lat, albo jakiejś dziwnej lasencji. Prawdę mówiąc nie brałem pod uwagę Christy. Była najniższa rangą. Co prawda…i tak najmłodszy byłem ale cóż. Russ nie był w ogóle zaprawiony w pracy w terenie, a to jednak miało znaczenie.
Sam sięgnąłem po notatkę. Nie miałem problemów z zapamiętywaniem, jednak można było spokojnie powiedzieć, że bardziej byłem wzrokowcem niż słuchowcem, a raczej najlepiej, żebym wszystko miał połączone.
- Ja jestem Jack….Jack Crow – powiedziałem od niechcenia. Jak już się tak przedstawiamy to proszę bardzo.
Zaraz też zwróciłem się do samego Kurta – domyślam się, że nie wiemy ani ile ich będzie ani czy na pewno znajdziemy kogokolwiek? – zapytałem. Przez cały czas nie zmieniając swojego lekko znudzonego wyrazu twarzy.

Powrót do góry Go down





Reinhardt
Gif :
[MORIA] Pobudka 5PUjt0u
Godność :
Reinhardt Garlindt
Wiek :
455 lat
Rasa :
Doppelganger
Wzrost / Waga :
Zmienne.
Pod ręką :
Portfel z pieniędzmi i dokumentami.
Broń :
-
Zawód :
Zarządca MORII
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t401-reinhardt-garlind?highlight=reinhardt https://spectrofobia.forumpolish.com/t1110-reinhardt
ReinhardtDoppelganger
Doppelganger
Re: [MORIA] Pobudka
Czw 4 Lut - 1:26

Całe szczęście, pośród załogi nie było spóźnialskich. Punktualność nie była jedynie zaletą, była cechą wymaganą wśród szeregów MORII. Jeśli ktoś spóźniał się na misję, oznaczało to tylko i wyłącznie tyle, że można go pominąć w dalszym planowaniu, bo prawdopodobnie został zdjęty. Wymówki nie działały na nikogo, dowództwo krótko trzymało każdego, kto decydował się na współpracę z organizacją. Tak, współpracę, bo przecież nie mówiło się na głos, że była to służba. Czysto teoretycznie członkowie byli wolni. W praktyce jednak, mieli obowiązek stawiać się na każdy rozkaz. MORIA stawała się stylem życia i każdy kto kiedykolwiek próbował oszukiwać siebie, że tak nie było, prędzej czy później przekonywał się, jak bardzo się myli.
Zgromadzeni w autobusie słuchali go uważnie. Kurt miał czas przyjrzeć się każdemu z nich z osobna, oceniając w głowie szanse na doprowadzenie zadania do końca. Nie obstawiał, czy zakończy się sukcesem, czy porażką. Miał nadzieję po prostu, że zostanie zakończone, bo nic tak nie denerwowało jak sprawy ciągnące się latami, niczym smród za wojskiem.

Każdą z osób kojarzył w mniejszym, lub większym stopniu. Rudowłosa kobieta wyglądała na zestresowaną. Niezależnie od tego czy udawała czy nie, Streicher w ostatniej chwili opanował chęć uśmiechu, przez co kącik jego ust wykrzywił się nieznacznie w górę. Dobrze, że Marienne była w grupie „mózgowców”, nie wyglądała bowiem na zdolną do pracy w polu. Pewnie gdyby żyli w mniej cywilizowanym świecie, zostałaby pożarta przez żołnierzy już pierwszego dnia służby. Najsłabszych z miotu po prostu się eliminuje. Jednak… czy faktycznie była najsłabsza? Człowiek był bardzo ciekawą istotą, kryjącą niejednokrotnie pod słabowitą fasadą prawdziwą siłę. Nie raz, nie dwa okazywało się, że największe chuchro było zdolne do iście bohaterskich czynów.

Cicha blondynka siedząca obok sprawiała właśnie takie wrażenie. Chociaż całkiem wysoka, była okropnie chuda i wyglądała niewinnie. Kojarzył ją jednak ze szkoleń i to na nich pokazała, że radziła sobie całkiem nieźle. Nie był do końca pewien, czy już pokazała maksimum swoich możliwości, lecz misja na którą właśnie jechali nie zapowiadała się na specjalnie trudną. Może Christa pokaże na niej coś ciekawego?

Kolejna kobieta miała w sobie coś agresywnego. Nie był uprzedzony do samej płci, jednak z doświadczenia wiedział, że kobiety bywały słabsze od większość należących do MORII mężczyzn. Yakasha jednak była… Yakashą. Widywał ją na strzelnicy, spotykał na szkoleniach i za każdym razem patrzył na nią dłużej niż powinien. Tak było i teraz. Nie interesowała go jednak jako kobieta, widział w niej narzędzie zdolne do czegoś więcej. Narzędzie, które potrzebuje doświadczonej, pewnej ręki. Jej działania w czasie ćwiczeń nie zawsze były regulaminowe, a jednak radziła sobie całkiem nieźle, balansując na granicy skuteczności i teatralności. Kurt co prawda nie był zwolennikiem spontanicznych zrywów, jednak ona udowadniała, że działania niekonwencjonalne mogą prowadzić do takiego samego zakończenia, co te z góry ustalone.

Nicolas był jednym z naukowców, jego Streicher znał bardzo dobrze. Doświadczony, utalentowany, zawsze chłodno podchodzący do każdej sytuacji, nawet tych z gatunku kryzysowych. Potrafił sobie radzić w laboratoryjnych warunkach, ale i polowe nie były mu obce. Zastępca słyszał o nim wiele dobrego, dlatego gdy mężczyzna przemówił stanowczym tonem, Streicher pozwolił sobie na lekki uśmiech co w połączeniu ze zmęczonym spojrzeniem jasnych oczu sprawiło, że na moment wyglądał całkiem sympatycznie. Zupełnie nie jak jeden z morderców MORII. Podobało mu się podejście Nicolasa, słuchał go uważnie i popierał jego słowa delikatnymi kiwnięciami głowy. Zapłonęła w nim nadzieja na odpowiednie poprowadzenie grupy. Nicolas miał w sobie spokój potrzebny w sytuacjach, w których było go zazwyczaj najmniej. Był dobrym fundamentem, na którym można było zbudować dobry mur.

Jesper Sullivan. Tykająca bomba na usługach MORII. Kurt był świadom, że Cyrkowiec będący Eksperymentem 0 był jedną, wielką niewiadomą, a jednak… postanowił mu zaufać. Niemiec nie należał do tych, którzy obdarzają zaufaniem każdego napotkanego żołnierza, a jednak Jessie miał w sobie coś, co podpowiadało Zastępcy, że tak właśnie wyglądać powinna przyszłość organizacji. Mieć w sobie siłę i niezmącony spokój tego kolosa. Jesper skrycie imponował Kurtowi, bo chociaż miał w sobie domieszkę brudnej krwi Lustrzan, pozostawał człowiekiem doskonałym. Nadczłowiekiem. Łączył najlepsze cechy ludzkie z nieludzkimi, co w pewnym sensie czyniło go kimś na kształt… półboga? Streicher znał jego możliwości, przeprowadził wiele rozmów z Zarządcą MORII, przeczytał niezliczoną ilość dokumentów traktujących o Eksperymencie 0. Żałował, że wcześniej nie zamienił z nim choćby dwóch słów. Cóż, może po misji będzie okazja? Patrząc na niego czuł jak rośnie w nim ekscytacja. Jak zachowa się ten swoisty Übermensch?

Udział Russella był pomysłem dość kontrowersyjnym, głównie przez wzgląd na jego charakter. Naukowiec będący ciekawostką pośród szeregów organizacji, chociaż miał ogromny potencjał w kwestii badań i zaskakiwał spostrzeżeniami na różne tematy, dzisiaj jawił się Kurtowi jako słabe ogniwo. Mężczyzna nie chciał skazywać go od razu na porażkę, a jednak gdzieś w tyłu głowy pojawiała się nieprzyjemna myśl, że jeśli coś ma pójść nie tak, będzie to związane właśnie z Russellem. Streicher chciał, by Carmel go zaskoczył. Nie przepadał za jego sposobem bycia, jednak nie mógł mu odmówić jednego: ekscentryczny naukowiec był przyszłością MORII. To właśnie on stał za wypuszczeniem Jespera, ponownym przebadaniem go i dopuszczeniem do czynnej służby. Russell był na tyle pewnym swych umiejętności inżynierem, że być może za niedługo MORIA znowu będzie zdolna tworzyć prawdziwych super żołnierzy. Nie pomyłki projektu GRYF.

Kurt przyglądał się zgromadzonym w autobusie ludziom. Przez lata służby nauczył się nie przywiązywać do nikogo, a już zwłaszcza do żołnierzy. Chociaż na swój sposób lubił Huntera, jeśli przyjdzie mu zginąć w czasie koncertu Slumber, stanie się jedynie kolejnym nazwiskiem wpisanym w dokumenty, zamknięte w czarnej teczce byłych żołnierzy. Szkoda byłoby takiego Zwiadowcy.
Decyzja o zgłoszeniu się na dowódcę ekipy pracującej w polu nie była zaskoczeniem, jednak mimo to Streicher spojrzał na mężczyznę i uniósł delikatnie jedną brew. Czy Hun nadawał się do roli dowódcy? Okaże się. Czuł, że ta misja będzie kluczową jeśli chodzi o sprawdzenie przydatności niektórych członków ekipy. Jedni udowodnią swoją wartość, inni dadzą pretekst do przeprowadzenia szkolenia. Praca nad sobą była niekończącym się treningiem i nikt nie powinien osiadać na laurach. A już na pewno nikt nie powinien uważać, że zasiadł na wierzchołku, w momencie gdy jest dopiero na początku drogi ku doskonałości. Hunter bywał arogancki i tak naprawdę właśnie ta przywara była jego najpoważniejszą. Dobrze wyszkolony, czasem zapominał, że w oddziale ważne jest zwłaszcza poleganie na sobie nawzajem. Kurt był ciekaw, czy młodszy z braci Cross jest gotów do bycia dowódcą, czyli osobą najbardziej zaufaną w zespole.

- Zatem wszystko jest już jasne. Pierwszym zespołem pokieruje Hunter, w jego skład wejdą Yakasha, Christa, Russell i Jesper. Drugim Nicolas, którego wsparciem będzie Marienne. - podsumował, chwaląc się przy okazji znajomością prawdziwych imion członków załogi. To, że zazwyczaj zachowywał się tak, jakby wszystko i wszyscy byli mu obojętni, nie oznaczało, że zgromadzeni byli dla niego jedynie numerami w kartotece. Nauczył się imion każdego członka MORII, bo jako Zastępca musiał stanowić dla nich kogoś pokroju starszego brata. Kogoś, kto jednocześnie stał nad nimi i służył ramieniem, na którym mogli się wesprzeć w razie kryzysu.
Spojrzał na Huntera zmęczonym wzrokiem. Z jego twarzy odpłynęły jakiekolwiek uczucia, pojawił się chłód. Przez chwilę patrzył na Zwiadowcę bez słowa, sprawiając tym samym że w autobusie zapadła niezręczna cisza, mącona jedynie warkotem silnika.
- Gdybym wiedział, na pewno bym wam o tym powiedział, meine Lieben. - powiedział siląc się na drwiący głos, parodiując zwrot jakiego użyła Yakasha. Nie, nie starał się być złośliwy. Po prostu pytanie jakie zadał Hunter wydało mu się wyjątkowo nie na miejscu.
- Nie. Nie wiemy. Niestety. - dopowiedział, twardszym i surowszym tonem, porzucając drwinę – Za chwilę będziemy na miejscu, jeśli zatem macie ochotę ustalić coś jeszcze, jest to dobry moment na wszelkie dyskusje. Po opuszczeniu tego pojazdu będziemy zachowywać się profesjonalnie, aby nie wzbudzić podejrzeń. - wyjaśnił ze spokojem i zdjął identyfikator, by następnie każdemu pokazać jak brzmiało jego fałszywe imię i nazwisko (Christopher Falco) – Jeśli macie pytania, słucham. Jeszcze przez chwilę możemy zapominać o naszej roli i zachowywać się względnie normalnie.
Autobus z wolna zbliżał się do stadionu, przeciskając się pomiędzy samochodami stojącymi w korku. Koncert Slumber, chociaż nie był wydarzeniem na skalę światową, zgromadził w jednym miejscu naprawdę sporą ilość fanów.


Następne posty są ostatnimi kiedy możecie coś ustalić będąc w grupie, dlatego dopuszczam przemieszanie kolejki. Jeśli potrzebujecie więcej czasu na ustalenia czy wymianę zdań postaci, bardzo proszę o wiadomość w tej sprawie. Następny post MG pojawi się w momencie zasygnalizowania, że każdy z członków jest gotów przejść dalej – sygnałem niech będzie umieszczone na końcu posta „Do dzieła”, dopisane pod treścią posta, nie w formie dialogu.
Sprzęt zabrany przez każdą z postaci zostaje zaakceptowany, lecz jedną kwestię należy doprecyzować: Nanoroboty wymagają zmiany na Mikroroboty. Rozumiem, że MORIA dysponuje zaawansowaną technologią, jednak uważam, że używanie robotów wielkości ludzkiej komórki, na misji tego pokroju, jest zwyczajnym marnotrawstwem i nie wywoła pożądanych efektów. Mikroroboty natomiast, będące wielkości paznokcia małego palca, faktycznie mogą łączyć w sobie kamerę i malutkie urządzenie rażące prądem. Każdy z członków otrzymuje zatem po dwa Mikroroboty i dwie kule dymne. Większa ilość nie będzie konieczna. Reszta ekwipunku i ich ilości pozostaje bez zmian, według spisów które zawarliście w swoich postach.

Powrót do góry Go down





Nicolas
Gif :
[MORIA] Pobudka 5PUjt0u
Godność :
Nicolas A. Lockheart
Wiek :
25
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
188/85
Pod ręką :
Patriotyczny obowiązek!
Broń :
Pistolet
Zawód :
Naukowiec MORII
https://spectrofobia.forumpolish.com/t657-nicolas-a-lockheart#6553 https://spectrofobia.forumpolish.com/t911-opisy-dodatkowe-nicolasa https://spectrofobia.forumpolish.com/t983-nicolas-a-lockheart https://spectrofobia.forumpolish.com/t1104-nicolas
NicolasArystokrata
Arystokrata
Re: [MORIA] Pobudka
Sro 10 Lut - 11:56
Nicolas miał pewne wątpliwości, których postanowił nie ujawniać. Czy granaty dymne w istocie byłyby pomocne? Obłok zwraca uwagę, a przez skojarzenia z pożarem może nawet spowodować niepotrzebną panikę nadpobudliwych nastolatków. Czy to jednak oznacza, że wykluczał całkowicie możliwość użycia takiej "broni"? Nie i dlatego postanowił milczeć. Jego wątpliwości dotyczyły bowiem wyłącznie uzasadnienia.
Nic więc dziwnego, że na krótką chwilę Nicolas spojrzał przez okno i skupił się na czymś innym, nieco oderwanym od misji. Zastanawiał się, czy jeżeli uda im się kogoś złapać, to otrzyma możliwość zbadania tych obiektów. To mogłoby być całkiem przydatne nie tylko ze względu na doskonalenie warsztatu, lecz także dla celów projektu "Prometeusz". Będzie musiał zapytać, gdy tylko omówione zostaną sprawy pilniejsze.
Do takich Nicolas nie zaliczał jednak pytania o możliwość pojawienia się niepożądanych jednostek na koncercie. Co by o MORII nie mówić ta uwielbiała mnożyć papiery - na wszystko był jakiś formularz. Bez wątpienia, gdyby MORIA wiedziała kogo się spodziewać sporządziłaby kilkanaście stron odpowiedniej dokumentacji zaopiniowanej przez trzy zespoły specjalistów - a przynajmniej tak Nicolas sobie to czasem wyobrażał. Skoro nie było ani słowa o celach oznaczało to tylko tyle, że misja ma charakter prewencyjny. Mają złapać potencjalne zagrożenie, które może się pojawić, lecz którego nie znają i nie mogą skonkretyzować na ten moment. To jednak wciąż nie było warte zebrania głosu, a do tego mogłoby doprowadzić do niepotrzebnych napięć w zespole.
Była jednak kwestia, której Nicolas nie mógł puścić mimo uszu - chodziło o czynności jakimi chciał zajmować się człowiek odpowiedzialny za dowodzenie grupą terenową.
- Jeśli można... - Nicolas podniósł się, przytrzymując siedzenia autobusu z przodu. - Możliwość oceny sytuacji z dystansu stanowi rzecz jasna spory atut, lecz dowódca powinien być ze swoimi ludźmi - blisko nich, by był w stanie koordynować ich działania i ocenić ich sytuację. I choć nie chcemy niczego narzucać grupie terenowej, to proponuję, by jej dowódca mówił do swoich podkomendnych "za mną", zamiast obserwować sytuację z góry - od tego wszak jest druga grupa. - Wyraził już swój sprzeciw, po czym jednak pozostała jeszcze jedna kwestia do omówienia. Kolejne słowa skierował przede wszystkim do Marianne. - Jestem przekonany, że nic nam nie umknie. Mamy zasadniczo dwa cele, którymi się podzielimy - koordynowanie działań grupy terenowej i zapewnienie im bieżącego wsparcia oraz obserwacja tłumu i odnalezienie niepożądanych jednostek. Szczęśliwie się składa, że mamy do tego dwie osoby, więc będziemy mogli się podzielić tymi zadaniami. Jeśli nikt nie ma nic przeciw, to pozostanę w kontakcie z grupą terenową i zapewnię jej wszystko co niezbędne, a w tym czasie drugi członek wsparcia zlokalizuje zagrożenie. - Po tych słowach spojrzał na dowódcę i jakby dla upewnienia się zapytał: - Jestem naukowcem, rzadko działam w terenie, więc jeżeli błądzę, to wdzięczny będę za wytknięcie tych uchybień. - Nicolas odczekał chwilę, na wypadek gdyby ich dowódca chciał wyprowadzić go z błędu, bądź sprostować jakieś nieścisłości. Niezależnie jednak od tego co usłyszał kolejne słowa były takie same:
- Zanim grupa terenowa zacznie, to prosiłbym o kilka chwil na zapoznanie się z dostępnym sprzętem i przede wszystkim z możliwym zakresem naszej obserwacji. Uważam bowiem, że nie powinniśmy działać bez przygotowania i błądzić we mgle.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: [MORIA] Pobudka
Pią 12 Lut - 14:56
Tak szybko? Boże, odprawy zwykle trwały dłużej. Moria stanowiła jednak wysoki poziom, oczekiwała od swoich żołnierzy błyskawicznego przerzucenia się na zmyśloną tożsamość, przeniknięcie do tłumu cywilów, odnalezienie obiektów "na wywiad". Jedynie najlepsi pozostaną na etatach, teraz była pewna tego, że po tej misji na pewno polecą pagony albo głowy. Miała doświadczenie w pracy, do której wymagało się zaangażowanie całkowicie dostępnym czasem, ale ta formacja, Moria miała coś jeszcze, coś większego niż cele zadań. Musiała zmierzyć się z drugim światem, przeciwnikami którzy nie traktują ludzkiej cywilizacji jako "ktoś kto ma dzieci, rodzinę, marzenia". Tak samo my nie powinniśmy potraktować ich inaczej. Są jedynie celami, obiektami żywymi wrogich sił. Posiadają jedynie status żywy, aresztowany oraz martwy. Wsłuchałam się w żargon, który wymyślił jajogłowy naukowiec. Proste, praktyczne i nie będzie musiała wymyślać jak włożyć hasło operacyjne, w zdanie. Popatrzyłam na swoją przepustkę. Widniało na niej imię Joanna Smith, pamiętała krótki opis jej opracowanej przeszłości, ważniejsze informację dotyczące newsów narodowych, tak żeby jakakolwiek rozmowa na temat shwobiznesu, polityki, systemu, giełdy, nie odkryły jej  kamuflażu, na pewno dojdzie do wymiany zdań z kimś. Udawałan pracownice kanału informacyjnego, więc wypadałoby wiedzieć wszystko co powinna wiedzieć dobra dziennikarka, przeciętna chociaż. Zapomniałam do kurwy nędzy jakieś gotówki. Powinien być darmowy catering dla osób pracujących na koncercie, darmowa kawa czy herbata, ale na wszelki wypadek przy wyjściu dopytam się szefa, czy mógłby uzupełnić braki w jej wyposażeniu, dziesięć funtów byłoby idealnie. Będzie mogła chociaż podbić do typka dealera, który pewnie będzie wiedział dużo na temat "imprezujących". Lustrzaki pewnie tutaj są w celu rozrywki, więc na pewno skorzystają z możliwości związanych z definitywnie "pójściem w tango, do białego rana, następnego dnia, pojutrze". Zaśmiałam się w duchu, miałam dobry humor. Czułam znów niesamowite satysfakcję, jeszcze bardziej pasjonującą niżeli, w grupie prywatnych ochroniarze (czyli nieoficjalnie płatnych najemników). Na pewno zauważy typka, który sprzedaje i jednocześnie się ukrywa w tłumie, warto spróbować. Pochodziła z Faveli, a Ci byli często jak nie technologiczny rejestrator, wszystko zapamiętywali, więc kogoś dziwnie się wyrażającego się, z kolorowymi oczami jak tęcza lub dziwnym ubraniem, albo na przykład z niepraktycznym kapeluszem czy parasolem albo tatuażami, które różniły się w stylu ludzkim, a pasowały bardziej do stylu lustrzaków.
Obskoczę na pewno o ubikację, często jest tam najciszej albo na palarnię "wyznaczoną". Kibel to gniazdo plotek, często też prawdziwości na takich imprezach. Może będzie tam nawet lokaj, który podaje mydło, ręczniczek lub psika perfumami po oddaniu kału. Dziwna robota. W sumie wypadałoby też posiedzieć, pokręcić się w obszarze restauracyjnym, cateringowym. Podsłuchiwanie i te sprawy, wymiana informacji z innymi pracownikami lub dziennikarzami. Też mogą wiedzieć coś więcej, może któryś z imprezowiczów odmówił im wywiadu, w sposób agresywny, a pytanie było tylko o to "czy podoba mi się wokalista". Agresywne, aspołeczne zachowanie powinnam brać pod uwagę, niezależnie, czy ma w dłoni browca. Lustrzaki pewnie nie przyszły tutaj gadać o prawdzie, zostać ujawnionym, więc na pewno będą odmawiali podawania, kłamania. Jeszcze sprawa tej zamkniętej loży dla ekskluzywnych słuchaczy premium. Trzeba dostać się tam w jakiś sposób. Popatrzyłam na szefa jakby szukając na jego twarzy inspiracji, znalazłam, zwróciłam się do dowódcy taktycznych, terenowych.
Dziennikarka Joanna Smith, Jacku, powinniśmy zorganizować na miejscu, podczas trwania operacji, przeniknięcie jednego agenta do strefy vipowskiej. Technologiczni na pewno będą mogli sfałszować kody dostępu albo zdobyć przepustkę do strefy dla bogatych. A jak nie, to będziemy musieli użyć "konia trojańskiego", czyli zabawa w podrywanie i otrzymaniem statusu "plus jeden". Z chęcią się tym zajmę. Lustrzakowie-rogaci na pewno byliby, w stanie, tam się znaleźć albo lustrzakowie-szklani, stać ich na pewno. Niech specjalista od technologii znajdzie też "martwe punkty", szybciej będzie angażując "strzelców", takie miejsca będą na pewno miejscem, gdzie lustrzaki będą mogli użyć swobodnie mocy jak teleportacja, przemiana, hipnoza etc. Plus my będziemy mogli swobodnie ogłuszyć cel. Proponuję też dokładnym rozeznaniem się w budkach z jedzeniem, napitkiem, wyznaczoną strefą dla dziennikarzy plus koczowaniem, w korytarzach do ubikacji lub w środku. Tam będzie cicho, a ludzie często są wylewni, otwarci, a nawet z chęcią będą szlochać na tronie do chusteczki. Proponuję też znalezienie bandziorów z nielegalnymi substancjami. Pozyskanie zainteresowania, spoufaleniem się z nim, na pewno dealer ma jeszcze szybszy i sprawniejszy monitoring w oczach, zapamięta kogoś kto mu nie spasował lub coś kręci. Lustrzaki na pewno też lubią dobrze polecieć na koncercie, a deealer na pewno zapamięta kogoś z unikatowym kapeluszem, wiktoriańskiej kreacji, dziwnym akcencie, parasolem czy wampirycznym spojrzeniem... Szukajmy też agresywnych, aspołecznych, izolujących się. Kto odmawiałby dziennikarzowi odpowiedzi na pytanie dotyczące koncertu? Ten kto nie ma ochoty mówić prawdy albo kłamać, albo ktoś sławny. To tyle, czas na imprezę, DO DZIEŁA (?) - Wszystko mówiła do swojego dowódcy, do Huntera z spokojnym tonem, akcentując niekiedy na żartobliwy towarzyski ton, gdy wspomniała o szczerości w kiblu, poderwaniu bogacza, znalezieniem paranoicznego dealera.
Pomyślałam w sumie, że te mikroroboty powinnam umieścić na jakieś "seksownej lasce" lub fanie z pierwszych rzędów, którzy na pewno dostaną się do garderoby zespołów. W sumie lustrzaki z mocami manipulacyjnymi wolą znajdzie tam na pewno jeżeli doceniają sztukę muzyczną. Podczas swobodnej rozmowy i imprezowaniu z swoim ulubionym zespołem, podsłuchanie konwersacji w ukryciu, na pewno będzie lepszym rozwiązaniem. Lustrzak rozluźni się w tak skromnej, zamkniętej grupce, gdzie będzie balanga większa niż definicja balangi. Rzuci jakąś metaforę czy określenie, które całkowicie nie widnieje w słownikach lub wyszukiwarkach internetowych. Odchyliłam głowę rozciągnęłam szyję, rozmyślałam nad mapą oraz bramką wejściową dla prasy. Sięgnęłam dłońmi do warkocza, zdjęłam gumkę, odplątałam warkocz, myśląc o swojej przykrywce, zapamiętując hasła, nazewnictwo innych agentów, wstępne położenie każdego z nich, co robiły gadżety od technologicznych. Skręciłam głowę, w kierunku Russsellny-baleriny, uśmiechnęłam się, rozczesując włosy w seksowną, wietrzną fryzurę, jakby była pogodynką (zachichotała w myślach), całość skierowana była w kierunku tyłu, wyglądało to jakby miała trwałą. Kochała swoje włosy, na pewno wyglądałam atrakcyjnie. Czułam że mój wybranek, którego chcę sobie przykuć do kaloryfera w kwaterze i robić mu rzeczy, o jakich jedynie można byłoby dowiedzieć się czytając charakterystykę branży Brazzers. Był dla mnie idealnym materiałem na chłopaka lub dziewczynkę, wisiało mi to między nogami, a raczej pionowo stało, gdy myślałam o nim. Był taki kochany, uroczy, milutki na obrazku, wspaniały miała głosik. Pewnie będę się czuła niepoinformowana, czasami nie wiedząc, o czym mówi, ale jak każdy dobrze wie, po to istnieje forma zdania pytająca albo wyszukiwarka w Internecie. Większość to kłamstwa tak naprawdę lub jeszcze gorsze akty debilizmu, jednak zawsze dowiem się w nim różne wersje na temat jednej sprawy. Porównam, wyciągnę wspólne cechy i uzyskam "odpowiedzi". Dwie strony, albo trzy w google i znajdę stu procentową definicję terminu. Natomiast czułam w wnętrzu, że mogłam z uśmiechem na twarzy, słuchać jego naukowych zawiłych opisów, nawet gdyby objaśniał mi teorię prawdopodobieństwa, kwintesencję entropii. Odkąd poznałam Huntera myślałam o jego bracie, widziałam go z boku, zaskoczyłam się, mile trafiając na Jacka Crowa na strzelnicy. Miałam szczęście ogromne, nie powinnam lekceważyć, przypadkowości tych zdarzeń, a zwłaszcza nie myśleć inaczej. Zaraz wejdą w batalię, nie mam zamiaru zamartwiać się tymi pierdołami społecznymi jak powinno to się odbyć, boże... jakbym chciała scenariusz to bym poszła kupić go w studiu filmowym. Czułam się żywa i jeszcze nakręcona na niego. Gdy główna reguła  "zabij albo zgiń, a przy okazji kochaj i ratuj" zacznie funkcjonować jak rzeczywistość czy twardość betonu, znajdzie się w swoim naturalnym środowisku, nie będzie musiała martwić się o "drobnostki i pierdółki". Cudownie będzie mieć emocjonalną więź z tą różową słodkością. Ttylko jak mu tutaj zaimponować, zwrócić na siebie uwagę.

Fryzura typu "seksowna pogodynka, która relacjonuje zdarzenie z wnętrza huraganu" była gotowa. Popatrzyłam przed siebie, upewniłam się że buteleczka z chloroformem jest zabezpieczona, w sensie zamknięta wieczkiem, wyglądała jak dezodorant z etykietą markową, po angielsku. Włożyłam go do torebki, przepustkę przywiązałam sobie do klamry, od paska bagażu. Czyli Hunter po szybkim zerknięciu z perspektywy "lotu ptaka", która na pewno ujawni prawdziwość "aktywnego, żyjącego" stadionu, gdzie może wydarzyć się dosłownie wszystko, a nie zostaje to opisane podczas opracowywania operacji... Dlatego, że takich sytuacje może być tyle ile gwiazd na niebie. Spojrzenie na obszar misji pod względem przeszkolenia, schematu budynku, zlokalizowaniem ważnych punktów strategicznie sprzyjającym obu stroną, jak te "martwe punkty". Odpuściłam rozmyślenia na ten temat, nie ja będą tam stała, próbowała umieścić swoich pionków na planszy. Byłam w roli pionka, który ma wytyczne, a dowódca manewruje po całej planszy, nie tylko polu jak ja, musi wziąć pod uwagę wszystko. Naprawdę dobrym rozwiązaniem byłoby pozyskanie tego monitoringu wpierw... Dobra, uwierzę w dowódcę, tak jak uwierzy on we mnie.

Całkowicie nie zastanawiałam się nad elokwentnym żargonem dowódcy innego oddziału. Odwróciłam się do Christy, blondynki. Szkoda że nie poznałam jej słabości i mocnych stron, jaką ma tolerancję na stres albo czy ma bardziej intuicję, instynkt czy całkowicie super procesor myślowy? Może ma alergię na koty. W sumie przydałby się ktoś z alergią na sierść kotków. Dachowiec zapachu nie ukryje na poziomie molekularnym. Chciałabym dowiedzieć się nie tylko co powie, że umie, ale poznać to na własnej skórze, wtedy bójki dwóch na jeden są bardziej taktyczne niżeli wymagające. Kontakt wzrokowy, poznanie swoich możliwości i silnych technik, ciosów lub pomysłowości, kreatywności podczas wojny. Może była typem, która jednak gdy ktoś zostanie ranny, wpierw ostrzela przeciwnika, weźmie pod uwagę że krwawienie może sama zatamować, bo wie co to wojna, nie spanikuje w tym cierpieniu... Czy może nie ryzykując utraty, błędnego pocisku, w tej strzelaninie, wzięcie pod uwagę możliwość lustrzaków, wsparcia, od razu zabezpieczy rannego, zasłaniając go osłoną, skierowaną w kierunku natarcia. Dobrym jest też komunikacja, werbalna. Boli jak cholera, zajebiście, że boli, ale napiszemy o tym wpisie w pamiętniku, kurwa, później. Zajeb sobie sierpowym w twarz, bliżej mózgu, zrozumiesz że to twój ból, a nie otoczenia. Na szczęście byłam pewna, że lubi wojaczkę, wie co to to cele, wskazówki, reguły i zasady, funkcję jaką pełni i tak dalej - Dobra, na bramkach czarujemy i uśmiechamy się jak tępe dziunie z obiektywu, potem od razu idziemy do "lokalnego wodopoju". Wtopimy się tą chmarę prasy, może ktoś coś powie ciekawego. Pijawki na pewno coś wiedzą więcej albo wpadniemy na trop słuchając ich z boku. Rozeznamy się w wiedzy dziennikarskiej przeciwnego obozu. W ogóle jaką masz tożsamość? Moja to Josanna Smith, nie dostałam się do BBC, woleli kurwa tępe idiotki, wzięłam ofertę Vision, mam narzeczonego od trzech lat w londyńskiej policji, starszy posterunkowy, w wydziale kryminalnym nie drogówce. Skupiłam się na karierze, więc mieszkamy póki co osobno, mamy kredyt na mieszkanie, choć po chwili, wolałabym dom jednorodzinny... Żebyśmy nie pogubiły się w takich szczegółach, gdybyśmy naprawdę mogły zostać odkryte albo przepytane przez ochronę, osobno.... A właśnie, powiedz mi, że masz jakaś gotówkę, najlepiej banknot. Tak się skupiłam na tym, że zapomniałam zabrać karty na operację - Zachichotałam patrząc na nią życzliwym spojrzeniem, dobrze mieć partnera w terenie,.
Dwie głowy rozwiążą nawet problem braku znajomości posługującego się języka albo z łatwością ominą ochroniarza, manewrem zagadywania i przemknięcia. W dwójkę mogły nawet łatwo wspiąć się, niezauważeni na piętro, do okna. Ta, obie wyglądały naprawdę atrakcyjnie, więc może przy okazji podsłuchiwania prawdziwych dziennikarzy, dowiedzą się o specjalnych gościach albo zachciankach zespołów, jakiś harmonogram albo osobowość. Jak się wie coś więcej o kimś "o jego wnętrzu" to łatwiej go "omamić". Dwie plus jedynki, nadchodzimy! Do boju (!)

Powrót do góry Go down





Marianne
Gif :
[MORIA] Pobudka 5PUjt0u
Godność :
Marianne Anne Blackwood
Wiek :
28 lat
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
170cm/65kg
Znaki szczególne :
Tatuaż pod lewym obojczykiem, blizna na lewym przedramieniu
Pod ręką :
Drobne, telefon, słuchawki, naszyjnik z Kamieniem Dusz, Bursztynowy Kompas
Zawód :
Lekarz w Morii.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t751-marianne-anne-blackwood#9176
MarianneNieaktywny
Re: [MORIA] Pobudka
Sro 17 Lut - 11:38
Gdy tylko wsiedli do autobusu i Streichera skończył swoje przemówienie zaczęła się gonitwa psów. O stanowiska, o więcej pomysłów i przewodnictwo grupie. Usiadła z nią blondynka, która wyglądała na dość znudzoną całą zaistniałą sytuacją. Może po prostu też była nowa i chciała poznać kogoś, jednak nie zgadując by nie tworzyć chaosu podczas zebrania.
Przyglądała się po kolei osobą zabierającym głos. Pierwszą była Yakasha, dość interesujące miano, na pewno nie tutejsza, albo przynajmniej nie jest zainteresowana lokalną kulturą. Niebieskie włosy, pewna siebie i zdecydowanie gotowa była rozłożyć nogi jeśli ktoś z męskiej części zespołu by odrobinę mocniej napiął mięśnie. Musi się o niej dowiedzieć więcej, miała przeczcie, że będzie ją często odwiedzać po misjach z ranami.
Następną osobą jaka się odezwała był wysoki blondyn. Mari przyjrzała mu się chwilę dłużej, powaga i profesjonalizm aż wyciekały z jego postaci. Z takimi ludźmi pracowało się dobrze, chociaż trzeba było pilnować zarówno swoje ręce, jak i ich. Dodatkowo istniało ryzyko, że błękitnooki mógł być perfekcjonistą i nie tolerował nawet źle wyprasowanego mankietu. Ruda angielka zapamiętała zaproponowane przez mężczyznę komendy. Skoro ma je stosować, to lepiej powtórzyć sobie dodatkowo w głowie. Tak na wszelki wypadek.
Następny był Vincent, który wywołał w naszej cierpliwej słuchaczce niepokój. Nie wiedziała sama czemu, jednak czuła wewnętrznie, że coś jest nie tak z tym człowiekiem, może dlatego, że nim jednak nie był. Interesujące. Obok niego siedział Russell, jednak z wyglądu przypominał raczej piękną kobietę. Cóż takie szare myszki jak ona powinny się schować pod dywan skoro nawet mężczyzna jest ładniejszy od niej. Taka praca, a Ross wydawała się naprawdę miła i przyjazna w porównaniu z resztą poważnego zespołu.
Kolejną osobą w ich specyficznej rodzince było cholernie dobre ciacho. Marinne szybko przeleciała wzrokiem twarz mężczyzny by móc zapamiętać jak wygląda i wróciła spojrzeniem do planu stadjonu, który tkwił w jej głowie zapamiętany w najdrobniejszych szczegółach. Nie powinna się rozpraszać w pracy. Słuchała mężczyzny, może nie był urodzonym liderem skoro odzywał się od niechcenia, ale nadrabiał aparycją i pewne było, że ludzie za nim szli. Sama by poszła. Jack Crow, nawet imię wybrał sobie seksowne. Ajć.
Widząc jak kąciki ust przełożonego podniosły się gdy na nią spojrzał uniosła brew. No tak, standardowe męskie myślenie osiłków, którzy przeciskają się bokiem przed drzwi z nadmiaru testosteronu. W sumie przyzwyczaiła się do takiego zachowania w FBI.
Słysząc jak wymawia imiona zebranych postanowiła skorzystać z okazji i zabawaić się w zgadywankę, jak będzie się nudzić po misji. To że trafi do grupy wspierającej było oczywiste. Nikt nie wyśle w teren osoby, której nie zna i nie miał okazji sprawdzić, nawet jeśli jej ojciec do zabawy dawał jej broń do czyszczenia. Zła o to nie była.
Chris Falco, ciekawe nazwisko. W szkole średniej była na anatomii dziewczyna o tym nazwisku. Miała okropnie skrzywienie boczne kręgosłupa.  
Słysząc jak Nicolas znowu się odzywa odwróciła się z uśmiechem na ustach. Auć, zaczynamy misję od wytykania sobie wzajemnych błędów? Niebezpiecznie. Może to doprowadzić do późniejszych poróżnień między członkami ale również i sprzeczek. Chociaż może naukowiec był na tyle szanowaną osobą, że każdy liczył się z jego zdaniem.
Słysząc jak podzielił ich zadania uśmiechnęła się i kiwnęła głową na znak, że zaakceptowała swoje zadania. W końcu była tu nowa i nie znała dobrze reszty członków by móc w kontakcie z nimi zastosować indywidualne podejście dostosowane do ich oczekiwań i osobowości. Ostatnie osoby jakie się nie przedstawiły była ona i blondynka siedząca obok niej. Postanowiła więc wstać i przy okazji dokładniej zapamiętać twarze, fryzury i ubrania zebranych.
-Nicolasie masz dłuższy staż więc zdaje się na twoją opinię, odnośnie podziału zadań. -Zaufanie było podstawą pracy zespołowej i jej partner powinien mieć pewność, że może jej zaufać na tyle, by nie patrzeć jej ciągle na ręce. Spojrzała się na resztę z uśmiechem na twarzy. - Podczas misji zwracajcie się do mnie Anne Black. - Podniosła wyżej identyfikator, przedstawiła się wyraźnie, by nie powstał problem i usiadła.
Mogła by powiedzieć więcej, jednak nie widziała takiej potrzeby. Nie byli na wieczorku zapoznawczym i celem ich misji nie było poznanie na wylot mocnych i słabych stron swoich partnerów, chociaż mogło się to przydać. Widząc jak niebieskowłosa podeszła do nich, albo raczej do blondynki siedzącej z nią odwróciła twarz do szyby. Za chwilę będą już na miejscu i nie musiała sobie zawracać głowy ich prywatną konwersacją. Przymknęła oczy i przypomniała sobie wszystkie ważne informacje, pseudonimy, wygląd agentów, stadionu, pozycje każdego z członków, plan działania, działanie otrzymanych przedmiotów i cele misji. Wszystko było dla niej klarowne i nie wydawało się, by musiała o coś jeszcze pytać. Jedyne co miała wątpliwości to do wcześniejszych słów niebieskowłosej o teoretyczny, gotycki ubiór Lustrzanych. Cóż raczej nikt o zdrowych zmysłach nie przyszedł by bez przygotowania na taki koncert. Chyba, że są tak głupimi istotami. Jednak jest to raczej nie możliwe, przecież inaczej Moria nie proponowała by jej pracy sprowadzając specjalnie aż z Ameryki do tego małego miasteczka tylko po to by złapać paru świrów, których będzie widać z kilometra. To by było zbyt łatwe i nie potrzebowali by wtedy tyle sprzętu i ludzi.

Powrót do góry Go down





Christa Feigenbaum
Gif :
[MORIA] Pobudka 5PUjt0u
Wiek :
28
Wzrost / Waga :
170 cm 68kg
Pod ręką :
.
Broń :
Paralizator i Lekki nóż myśliwski
Zawód :
Żołnierz
Stan zdrowia :
Lekkie zadrapania i jedna poważniejsza rana. Generalnie jednak nic wielkiego, szybko się zagoi.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t746-christa-feigenbaum
Christa FeigenbaumNieaktywny
Re: [MORIA] Pobudka
Sro 17 Lut - 14:53
Nadal siedziała, cicho jakby czekając na rozkazy, nie była zainteresowana nawiązywaniem przyjaźni, zresztą nawet nie wiedziała, czy będzie miała okazję spotkać osoby, z którymi była na misji ponownie, oraz czy w ogóle przeżyją, bo chociaż misja w założeniach nie była, trudna nigdy nic nie wiadomo, zwłaszcza jeśli w grę wchodzą istoty z krainy luster. Cicho wzdychając, oparła się na siedzeniu i zamknęła oczy. Tu musiała przyznać, że była skrycie zarówno podekscytowana jak i zaniepokojona. W końcu istoty z krainy mogły być dosyć niebezpieczne, o czym mogła się kilkukrotnie przekonać.
W każdym razie rozglądając, się mogła zobaczyć osoby, które wyglądały, jakby pochodziły z różnych środowisk i miały zupełnie inne wartości, dosyć niespotykane jeśli chodzi o organizacje, które to zwykle zbierają ludzi o podobnych doświadczeniach.  Tu zastanowiło ją to, jakie podejście mogą mieć do istot z krainy luster, w końcu sama mogłaby być jedną gdyby los nadał jej taką rolę, aczkolwiek wyszło, jak wyszło i była człowiekiem, może to nawet lepiej dla niej. W końcu gdyby spróbowała, dołączyć do MORII jako cokolwiek innego niż człowiek skończyłaby, co najmniej nieprzyjemnie.
Mimo iż nie lubiła oceniać ludzi, po wyglądzie i innych powierzchownych sprawach kobieta ta nie wyglądała na żołnierza a ni kogoś, kto mógłby zrobić komukolwiek krzywdę, jej zachowanie również zdawało się nie pasować do roli, którą miała odegrać w misji.
- Ekhm - zaczęła niepewnie - Jak pan przewiduje potencjalne zagrożenie zdrowia i życia w trakcie naszej misji? - spytała nadal ze spokojem w głosie - Nie brzmi ona na bardzo niebezpieczną, ale wie, pan jak to czasem bywa w takich sytuacjach. A i - powiedziała już do mężczyzny który zapytał ją o imię - Nazywam się Christa Feigenbaum, jednak na misji mów mi Kate Willson - powiedziała bez emocji - A ty kim jesteś i jak mam się do ciebie zwracać?

Powrót do góry Go down





Jessie
Gif :
[MORIA] Pobudka 5PUjt0u
Godność :
Jesper Sullivan
Wiek :
Wizualnie 35 lat
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
195 cm | 90 kg
Znaki szczególne :
Blizny na całym ciele, a najbardziej widoczna z nich na twarzy na wysokości nosa.
Pod ręką :
Dwie szable zawieszone na szarfie owiniętej wokół bioder
Broń :
Dwa miecze przypięte do paska od spodni w czarnych, skórzanych pochwach.
Zawód :
Koneser Sztuki | Zwiadowca MORII
Stan zdrowia :
W normie
https://spectrofobia.forumpolish.com
JessieMieszkaniec
Re: [MORIA] Pobudka
Pią 26 Lut - 13:17
Kiedy Russell opowiadał o tym, jaki sprzęt przygotował dla uczestników misji, Jessie spoglądał na niego, uważnie słuchając wszystkich wypowiadanych słów. Te nadzwyczajne gadżety wydawały mu się nadzwyczajne, futurystyczne, dosłownie wyrwane z zupełnie innej rzeczywistości. Z miejsca, które dopiero poznawał, tak jakby urodził się na nowo, bądź zmartwychwstał. W pewnym stopniu można było się z tym stwierdzeniem zgodzić, gdyż mężczyzna faktycznie wyszedł z dziupli, niczym Jezus z grobowca, z tą różnicą, że zajęło mu to nieco więcej czasu. Świat, który pamiętał, przed przemianą w cyrkowca, uległ drastycznej zmianie. Nanotechnologie, zupełnie nowe funkcje, które w czasie jemu znanym nawet dla porucznika brytyjskiego wojska wydawały się nieosiągalne, tu w szeregach Morii wydawały się być na porządku dziennym.


Rozejrzał się z lekkim, praktycznie niemożliwym do dostrzeżenia, zakłopotaniem po innych agentach organizacji, czy również oni byli równie zdumieni specyficznymi gadżetami, jakie naukowcy ze sobą przynieśli. Nie odnalazł jednak na ich twarzach zaskoczenia, pochylił więc nieco głowę, chowając je w swój barczysty tors. Mimo aparycji olbrzyma, takie sytuacje go krępowały. W towarzystwie zebranych w autobusie naukowców czuł się jak półgłówek potrafiący jedynie machać mieczami i doprowadzać do rzezi. To zadanie wymagało od niego zupełnie innego zachowania, którego musiał się na nowo nauczyć. Misja ta, była swoistego rodzaju testem jego osobowości. Czy aby na pewno cyrkowiec nadawał się do czegoś więcej niż walki? Zdaniem Russella tak, choć w tym właśnie momencie zaczynał w to wątpić.


Następne minuty Jesper spędził w milczeniu, nie komentował słów wypowiadanych przez innych agentów organizacji. Jeżeli coś wydawało mu się istotne, podążał jedynie za mówcą wzrokiem, wodząc za nim mlecznobiałymi gałkami osadzonymi w szarych, bladych fałdach skóry.  Jessie po części zgadzał się ze słowami Nicholasa, jednakże nie okazał tego w żaden sposób zarówno chłopakowi odpowiedzialnemu za dowodzenie grupą obserwującą teren z góry jak i dowódcy zespołu działającego w terenie. Rozmyślając nad tym, trupio-blady wielkolud otrząsnął się z myśli dręczących jego umysł kilka minut wcześniej. Dotarło do niego, po raz stutysięczny na przełomie ostatnich dekad, że najgroźniejszym przeciwnikiem jest jego własny umysł.


Naukowiec miał rację w tym, że przywódca grupy zadaniowej powinien czuwać nad swoimi podopiecznymi w trakcie trwania misji i z tym fragmentem jego wypowiedzi Jess się zgadzał. Rozumiał, o co chodziło naukowcowi, gdyż Hunter w ten sposób byłby w stanie zadbać o to, by służba została wykonana należycie. Z drugiej jednak strony, sam cyrkowiec preferował działanie na własną rękę, tudzież w parze, aniżeli bieganie po terenie stadionu w zbitej grupie. Według jego rozumowania, dzieląc się na mniejsze podgrupy, byliby w stanie obejść znacznie większy obszar terenu w poszukiwaniu ukrywających się wśród tłumu Lustrzan. Jeżeli zaś doszłoby do potrzeby, aby zebrali się w grupę, mieli przecież pozwalające im na porozumiewanie się ze sobą zestawy komunikatorów. Co prawda przemieszczanie się między zupełnie różnymi zakątkami terenu mogło zająć zbyt wiele czasu, aby miało to jakiekolwiek znaczenie i wpływ na próbę przechwycenia obiektu.


Dalsze rozmowy między innymi uczestnikami misji Jessie pozostawił bez większej reakcji. Wszystkie, dotychczas wypowiedziane, ogłoszenia przełożonego odnośnie planu działania jak i omówienia przez naukowców, tudzież techników, stosowanego przez agentów wyposażenia zostały omówione, Jessie zatopił oczy w malującym się za szybą krajobrazie. Mutant ze stoickim spokojem obserwował, jak w ślimaczym tempie wiszące na niebie słońce zmierza w kierunku horyzontu, chowając się za pasmem wyżyn i ciągnących się rzędów drzew, pozostawiając za sobą ciepłe promienie w kolorze pomarańczy.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: [MORIA] Pobudka
Sro 3 Mar - 17:34
Hunter miał taki aparat i on o tym nic nie wiedział? Ale jak to? Co się właśnie stało? Był tak zaskoczony, że początkowo nawet nie zwrócił uwagi na to, że zostało mu zrobione jakieś zdjęcie. Nawet wzięty z zaskoczenia wyszedł dobrze, ale…
- Od kiedy ty masz taki sprzęt i jeszcze wiesz, jak go używać?! – domagał się wyjaśnień od brata. Co to miało być. Przecież gdyby wiedział, że z Huna jest fotograf, to nigdy by nie wydał grosza na prywatne sesje….
- Wiesz co? Nieważne. Porozmawiamy w domu – rzucił mu twarde spojrzenie. Młodszego z rodzeństwa nie ominie pogadanka na ten temat. Teraz jednak nie było na to czasu.
Wciąż był trochę wkurzony na Huntera, ale musiał przyznać, że podobał mu się plan, w którym może się przebrać w nieco bardziej kobiece wdzianko.
- Wchodzę w to~ - przeszedł nad Jessim i podszedł do Huna. – Daj sakiewkę, mam tam ubrania na zmianę.
Kiedy brat podał mu ją lub przynajmniej samemu wygrzebał odpowiednie rzeczy, Russell wziął je na tył. Zamierzał się przebrać z tyłu busa. Nie przeszkadzało mu to jakoś specjalnie – zdawał sobie sprawę z atrakcyjności swojego ciała oraz był całkiem pewny siebie, gdy dochodziło do sytuacji, w której musiał ściągać ubranie.
Rozpiął koszulę i zsunął ją z ramion. Wtem zadzwonił jego telefon. Sięgnął po niego oraz odebrał. Po kilku sekundach wydał z siebie głośne westchnienie.
- Otaczają mnie idioci – odpowiedział swojemu rozmówcy. – Będę za godzinę… nie, półtorej. Postarajcie się nie rozwalić niczego innego po drodze, co?! – rozłączył się. Rozmasował skronie, zaciągając koszulę na ramiona i zapinając ją ponownie. Oddał Hunhunowi sakiewkę i zbliżył się do Kurta.
- Niestety nie będę mógł iść z wami – powiedział zrezygnowany. – Niektórych nie można samemu zostawić w laboratorium, bo zaraz wszystko zepsują.
Oparł prawą dłoń na biodrze, lewą gestykulując.
- Robiliśmy ostatnio zmodyfikowane zwierzęta bojowe i  kilka prototypów bojowych dronów. Komuś… nie mówiąc niczyjego imienia, kociaki wymknęły się spod kontroli, zaatakowały dwa prototypy, całkowicie zniszczyły jeden, a drugi uszkodziły tak, że teraz zaczął strzelać do wszystkiego! Cztery koty martwe, osiem uciekło i cholera wie, gdzie teraz są. I nie, nie możemy ich namierzyć w łatwy sposób. Są całkowicie niewykrywalne. Można je zwabić za pomocą specjalnej częstotliwości, ale w całym tym zamieszaniu zgubili notatki i nie mają pojęcia, co to za częstotliwość. Okej, niech użyją przynęty. Mieszanki kilku roztworów, śmierdzi to gorzej niż ścieki, ale maluchy uwielbiają te woń. Nie do końca zrozumiałem czemu nie mogą ich zwabić za jej pomocą, ale… - westchnął ciężko. Czasem odnosił wrażenie, że jego zespół był chaosem w czystej postaci. - Żeby tego  było mało nasz nowy członek ekipy dostał jakieś załamanie nerwowe, zamknął się w kiblu i ryczy. Albo kona, bo chyba dostał pociskiem. Nie mogli stwierdzić.  Tak więc dzwonie po taxi i jadę. Zanim coś spłonie, albo wybuchnie, albo ktoś mi pozarzyna maluchy.
Rudowłosy zabrał swoje rzeczy, pożegnał się z wszystkimi, przeprosi Jessa i obiecał, że następnym razem sobie go poogląda w spódnicy oraz wyszedł z autobusu.
Czeka go niezły bałagan do sprzątnięcia.

Z/T

Powrót do góry Go down





Hunter
Gif :
[MORIA] Pobudka 5PUjt0u
Godność :
Hunter Mordecai Cross
Wiek :
22
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
210cm/160kg
Pod ręką :
Sakiewka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t729-hunter-cross#8892 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1086-hunter
HunterNieaktywny
Re: [MORIA] Pobudka
Pon 8 Mar - 0:52
Słuchałem słów szefa. Coś nie podobała mi się jego mina, gdy to ja się zgłosiłem. Jak nie pasuje to proszę, niech kogoś innego wyznaczy, albo kto inny się zgłosi. Mnie jakoś nie zależało na tym. Ale z tego co widziałem z wypowiedzi innych, to raczej nikt nie miał nic przeciwko, albo po prostu to zignorowali. Coś miałem wrażenie, że komunikacja w tym zespole wcale nie będzie należała do najłatwiejszych.
Wysłuchałem dokładnie słów okularnika i mu przytaknąłem – zgadzam się. Jednak co innego zobaczą wasze kamerki czy snajperzy, którzy są o wiele wyżej, a co innego ja. I nie powiedziałem, że będę tam siedział cały czas – coraz mniej mi się to podobało, za dużo trzeba było gadać. Ale skoro on przystawał przy swoim to niech mu będzie – w takim razie zostawiam to wam – jak będzie mi pierdolił też tym samym szyfrem, co nam wymyślił to chyba mu po powrocie jebnę. Chciałem nam o tyle ułatwić, że nie musielibyśmy w ogóle mówić o tym gdzie idziemy czy za kim. Owszem byłem wdzięczny za jego pomysły i to bardzo. Były dobre, ale nie sprawdzą się w każdej sytuacji, przynajmniej według mnie.
Spojrzałem twardo na brata. Serio? Teraz będzie mi to wypominał? Wiedziałem, że nie odklei się od mojej dupy, póki mu nie strzelę kilku fotek. Zrobię jakieś beznadziejne i będę miał spokój na długi czas. Nie musi wiedzieć przecież o wszystkich moich zainteresowaniach.
No i Yakasha się znów rozgadała….A ja tylko spojrzałem na nią jak na jakąś wariatkę – po pierwsze…chcesz się włamywać do najbardziej strzeżonego miejsca na stadionie? – zapytałem, patrząc jej prosto w oczy – włamiesz się i co? Jak wyjaśnisz, co tam robisz? Jeśli, powtarzam JEŚLI będą tam jakieś szychy zza Lustra, to na pewno nie bez obstawy. Z resztą wątpię by rogacze upadły tak nisko, by tutaj zawitać, na jakiś plebejski zlot dziwadeł – skrzywiłem się lekko. Uważałem na szkoleniu, wiedziałem jaki mają stosunek do ludzi i nie jeden raz byłem w terenie by widzieć to na własne oczy. Jebana szlachta. Najbardziej się pusząca ale najtrudniejsza do zdjęcia, w końcu wtedy nagle wszyscy zaczynają za tobą lecieć. Jak po zabiciu jebanego kurczaka w pewnej grze – jak już chcesz tam kogoś z vipów łapać i bardzo chcesz kogoś podrywać, trzeba zrobić to ostrożnie i nie na siłę. Możliwe, że któryś wyściubi nos ze swojej złotej klatki i wtedy można próbować – zaczynałem mieć wątpliwości co do tego kto z kim pójdzie.
Nie podobało mi się jak gapiła się na Russa, w trakcie rozpuszczania włosów. To nie był czas na flirty. Dlatego lekko trzepnąłem ją w tył głowy – najpierw praca potem zabawa – skarciłem ją.
Podałem Ruru Sakwę, jednak zaraz potem wiedziałem już, że szybko ją odzyskam oraz, że będzie nas o jednego mniej. Russell musiał wracać do Bazy. No jasne…. A tak się cieszył. Miałem chociaż nadzieję, że ten kurdupel da znać, że wrócił do domu cało. Odzyskałem swoją własność i już musiałem myśleć co zrobić z tym fantem.
Z jednej strony powinienem zająć miejsce Russa, jednak w tej sytuacji chyba wolałem zrobić to inaczej. Odwróciłem się do Yakashi – zmiana planów Smerfetko. Ty idziesz ze mną, sprawdzimy co się dzieje przy straganach, ale to później. I żadnego szczerzenia się tępe dziunie. Jesteście reporterkami a nie jakimiś dziwkami, które chcą się wbić za darmo – warknąłem na nią. Niech nie wymyśla takich durnot – Willson pójdzie razem Vincentem za kulisy. My wtopimy się w tłum. „Wodopoju” oraz toalet nie ma sensu ruszać zaraz na start. Nikogo tam po prostu nie będzie. No i raczej chyba nie miałaś zamiaru wparowywać do męskiego kibla, czyż nie? – wyjaśniłem, mając nadzieję, że nie robię z siebie idioty – i nie przejmuj się pieniędzmi – dodałem jeszcze. Dobrze, że nie wzięła karty....były na niej jej prawdziwe dane osobowe. Mogła w ten sposób się zdradzić.
Odwróciłem się do Christy - mała rada, jak masz z kimś iść, to odpowiadaj i reaguj na jego pytania. Komunikacja ma tutaj sporą wagę. Czy to jasne? - musiałem zwrócić na to uwagę. Ktoś ją o coś pyta, a ona nawet nie raczy na tego kogoś spojrzeć? Tak nie może być. Może i jako Zwiadowca byłem świeżakiem i do niedawna byłem na tym samym poziomie co ona, jednak doskonale wiedziałem kiedy mogę udawać, że kogoś nie słyszę, na przykład gdy Ruru zawraca mi dupę nowymi ciuszkami, a kiedy jednak powinienem odpowiedzieć. Też powinna się tego jak najszybciej nauczyć.
Rozejrzałem się po autobusie – Artur ma rację, zapoznajcie się z nowymi zabawkami i dobrze je zabezpieczcie. Lepiej nie spalić przykrywki jakąś głupotą – dodałem jeszcze. Oby ta misja nie poszła tak źle….
Sam zająłem się zapamiętywaniem komend, które wymyślił naukowiec, imion współtowarzyszy oraz zapoznałem się dokładnie z zabaweczkami. Jeśli okularnik miał jeszcze coś do dodania wysłuchałem go. W końcu on znał się lepiej na takich gadżetach niż ja.

Powrót do góry Go down





Reinhardt
Gif :
[MORIA] Pobudka 5PUjt0u
Godność :
Reinhardt Garlindt
Wiek :
455 lat
Rasa :
Doppelganger
Wzrost / Waga :
Zmienne.
Pod ręką :
Portfel z pieniędzmi i dokumentami.
Broń :
-
Zawód :
Zarządca MORII
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t401-reinhardt-garlind?highlight=reinhardt https://spectrofobia.forumpolish.com/t1110-reinhardt
ReinhardtDoppelganger
Doppelganger
Re: [MORIA] Pobudka
Nie 14 Mar - 16:15
Zastępca Zarządcy miał chwilę czasu na zajęcie się sobą. Odwrócił się od zebranych i przeszedł na przód autobusu, aby zamienić parę słów z kierowcą, notabene jednym z żołnierzy MORII. Misja nie zapowiadała się na specjalnie ciężką, dlatego nie dopowiadał już nic więcej, pozostawiając dopracowanie szczegółów załogom. To oni mieli się ze sobą dogadać i w miarę możliwości nie spieprzyć niczego, on miał tylko siedzieć wysoko ze snajperami i w razie potrzeby pociągnąć za spust.

Zebrani rozpoczęli swoje rozmowy, przy okazji przedstawiając swoje pseudonimy. Byli dobrze przygotowani. Oczywiście wymyślanie całej historyjki na temat pochodzenia było zbędne - gdyby zdarzyło się tak, że Lustrzanie pochwycą któregoś z ludzi i zabiorą ze sobą do swoich siedzib, prawdziwe informacje i tak zostałyby wyciągnięte na wierzch. Streicher słyszał o manipulacjach umysłu, o wdzieraniu się w myśli i przeszukiwaniu ich pod kątem wrogiej organizacji. A MORIA była organizacją zbyt starą i dającą się we znaki, by Lustrzanie nie wiedzieli czego mają szukać.

Kiedy usłyszał pytanie od drobnej blondynki, skierowane najprawdopodobniej do niego, odwrócił się i spojrzał niebieskimi oczami prosto w jej oczy. Przez chwilę milczał, a na jego twarzy malowała się chłodna obojętność. Nie potrafił udzielić informacji, bo przecież nie byli na szkoleniu. Gdyby bawili się na treningu, powiedziałby jej, że może dostać w mordę, może otrzeć sobie kolana, złamać kończynę czy zmarznąć. Stadion i odbywający się na nim koncert nie były częścią ćwiczeń, zatem scenariusz imprezy, chociaż rozpisany, nie był do końca pewny. Informacja o tym, że mieli się na nim pojawić Lustrzanie też nie była pewniakiem, jednak MORIA musiała reagować nawet w obliczu plotek.
- Powiem tak. - zaczął, omiatając spojrzeniem wszystkich - Bądźcie przygotowani na wszystko. W środku zorganizowano punkty medyczne, zatem jeśli nawet któreś z was zostanie ranne w sposób, który nie prowokowałby niewygodnych pytań, możecie normalnie zwrócić się o pomoc. - wyjaśnił - Nie jestem w stanie przewidzieć tego, co może się stać. Jeśli będziecie współpracować i nie zapomnicie o komunikacji, wszystko powinno pójść gładko. Jesteście wyszkolonymi żołnierzami i naukowcami z ogromną wiedzą, niedostępną dla cywila. Macie też dobry sprzęt. Jeśli będziecie wystrzegać się kardynalnych błędów i działania niczym w filmach sensacyjnych, nic wam się nie stanie. Pamiętajcie, że w razie czego czuwamy nad waszymi głowami i dołożymy wszelkich starań, by zapewnić wam bezpieczeństwo. - posłał dziewczynie lekki uśmiech. Może potrzebowała pocieszenia? A może tylko chciała pogadać? Kurt nie należał do wylewnych, jednak wiedział jedno: żołnierz z wysokim morale, to dobry żołnierz. Zapewniając, że w razie potrzeby pomoc będzie im udzielona i że nie są sami, miał zamiar uspokoić załogę. Być może z taką informacją, będzie im się pracowało lepiej, bo poczują się pewniej.

Z członkami MORII pracował nie od dziś. Nauczył się, że nie może być zimnym sukinsynem, bo na takich nikt nie polega i nikt takim nie wierzy. Ludzkie odruchy były ważne, bo dowodziły, że ma się do czynienia z istotą żyjącą i zdolną do odczuwania wszelkich emocji, a nie z robotem.
Jeśli nie potrzebowali niczego więcej, ponownie odwrócił się do kierowcy. Ustalali szczegóły parkowania, bowiem zbliżali się już do stref gdzie dziennikarze mogli pozostawić samochody.
Wtedy właśnie usłyszał, że jeden z zebranych musi opuścić autobus.
Odnalazł wzrokiem Russella i zawiesił na nim wzrok, mrużąc lekko oczy. Nie był zadowolony z takiego obrotu wydarzeń. Słysząc tłumaczenie, pokiwał głową wydając w ten sposób pozwolenie na opuszczenie miejsca i porzucenie misji. Normalnie za takie coś podkomendny dostałby po dupie, dosłownie i w przenośni, jednak z naukowcami było tak, że mogli być wezwani w każdej chwili i nie można było im uniemożliwiać powrotu do bazy. Streicher postanowił jednak, że osobiście sprawdzi, czy te całe kotki nie były tylko wymówką. Bo jeśli były, da Russellowi popalić. I zgłosi wszystko Zarządcy.

Gdy Russ opuścił pojazd, Kurt spojrzał po wszystkich, oglądając ich twarze. Szukał wahania, zwątpienia, strachu i innych sygnałów, które dałyby mu znać, że jeszcze ktoś powinien wracać do Forvaxu. Na pierwszy rzut oka, nie znalazł u nikogo nic takiego, dlatego westchnął i chwycił się jednego z foteli, bo autobus właśnie skręcał na parking.
- Jeśli chcecie coś jeszcze omówić, macie ostatnią okazję. Nie będę się powtarzał. - powiedział z powagą - Mamy jeszcze pół godziny wolnego czasu, przyjechaliśmy przed umówioną godziną. - dodał, patrząc na zegarek na kokpicie autobusu - Wykorzystajcie ten czas na rozmowę, sprawdzenie wyposażenia lub toaletę. - dłonią wskazał malutką, autobusową kabinę, która była łazienką - Ja pójdę w tym czasie poinformować organizatorów, że dotarliśmy i prosimy o udostępnienie sali na przygotowanie się do koncertu.
Autobus zatrzymał się na żwirze i wypuścił Zastępcę, który podszedł do stojącej nieopodal białej furgonetki, zapukał w nią i już po chwili zaczęli się z niej wysypywać mężczyźni niosący przeróżne sprzęty, kojarzone na pierwszy rzut oka z oprawą techniczną imprez masowych. Jeden niósł lampę, inny coś co wyglądało jak przenośna antena, jeszcze inny całe naręcze słuchawek. Wyglądali na profesjonalną ekipę.
Wszyscy skierowali kroki ku wejściu na stadion, a ludziom zebranym w autobusie pozostało jeszcze pół godziny spokoju, zanim rozpocznie się zabawa.



Ostatnia - naprawdę ostatnia - okazja na dopięcie wszystkiego, co uważacie, że powinno być dopięte. Jeśli potrzebujecie więcej niż jedną kolejkę, proszę mnie o tym poinformować. Jeśli nie otrzymam informacji, że mam jeszcze poczekać z pociągnięciem akcji dalej, po kolejnym poście ostatniego gracza z załogi, wstawię post popychający fabułę do przodu.
W tej chwili chcę zaznaczyć, że nie będę uznawać postów edytowanych - jeżeli zdarzy się tak, że gracz nr 1 wstawi posta, po nim napisze gracz nr 2 i ten pierwszy uzna, że jeszcze chciałby coś dopisać/poprawić w swoim zamieszczonym już poście, takie zmiany będę ignorować. Nie będzie mnie wtedy interesowało, co zostało zmienione, bo uznaję, że post wstawiany za pierwszym razem jest już wersją ostateczną. Jeśli więc gracz będzie chciał coś dopisać lub zmienić zachowanie/zdanie swojej postaci, musi się to odbyć w kolejnym poście - w razie potrzeby, zezwolę na rozpoczęcie kolejnej kolejki, jeśli sytuacja fabularna nie będzie zbyt dynamiczna.

Powrót do góry Go down





Marianne
Gif :
[MORIA] Pobudka 5PUjt0u
Godność :
Marianne Anne Blackwood
Wiek :
28 lat
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
170cm/65kg
Znaki szczególne :
Tatuaż pod lewym obojczykiem, blizna na lewym przedramieniu
Pod ręką :
Drobne, telefon, słuchawki, naszyjnik z Kamieniem Dusz, Bursztynowy Kompas
Zawód :
Lekarz w Morii.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t751-marianne-anne-blackwood#9176
MarianneNieaktywny
Re: [MORIA] Pobudka
Wto 16 Mar - 13:44
Kiedy tylko zastępca wyszedł, Marianne postanowiła porozmawiać z członkiem swojej grupy. Jedynym, który miał z nią zostać i kontrolować sytuacje by wypatrzeć zagrożenie. Mieli tylko dwie pary oczy więc powinni być skupieni i dobrze dogadani. Szkoda też by męczyli się i doszukiwali się błędów w pracy partnera czy udawali, że pracują osobno.  Kamer napewno mają parę, standardowo powinno być parę w sali i na korytarze. Czyli parę kamer w sektorze G, nie można też zapominać o miejscach siedzących, bo one są najgorzej monitorowane pod względem zachowania ludzi. Rudowłosa wstała, przepraszając cicho Christe i Yakashe. Podeszła do Nicolasa i z lekkim uśmiechem zdjęła okulary.
-Nie przeszkadzam?
Mari poczekała chwilkę zaczepiając okulary o dekolt koszulki. Kultura była ważna niezależnie od sytuacji w której się człowiek znalazł. Tak więc w zależności od tego czy Nicolas zgodził się na jej towarzystwo czy nie dziewczyna albo wróciła na swoje miejsce albo zaczęła rozmowę.
-Jeszcze się osobiście nie poznaliśmy raczej, ale to będzie do nadrobienia później. Mamy jeszcze czas, więc może zanim pójdziemy sprawdzić sprzęt jak mówiłeś to może ustalimy między sobą sposób działania, byśmy się wspierali i nie wchodzili sobie w drogę?
Mówiła wszystko spokojnie z uśmiechem. Była w swoim żywiole, uwielbiała pracę i działanie. W życiu zawodowym radziła sobie bardzo dobrze i kontrolowała wszystko co się dzieje. Mogła skupić się na zadaniach, nie przeszkadzały jej emocje. Zadowolenie dało się zobaczyć nawet w okrągłych, czarnych oczach, błyszczących niczym dwa agaty.

Powrót do góry Go down





Christa Feigenbaum
Gif :
[MORIA] Pobudka 5PUjt0u
Wiek :
28
Wzrost / Waga :
170 cm 68kg
Pod ręką :
.
Broń :
Paralizator i Lekki nóż myśliwski
Zawód :
Żołnierz
Stan zdrowia :
Lekkie zadrapania i jedna poważniejsza rana. Generalnie jednak nic wielkiego, szybko się zagoi.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t746-christa-feigenbaum
Christa FeigenbaumNieaktywny
Re: [MORIA] Pobudka
Wto 23 Mar - 9:39
- Oh, przepraszam - powiedziała spoglądając, na którego mężczyznę, którego wcześniej zignorowała - Tak wyruszam w teren, mam nadzieję, że nasza misja będzie udana, przepraszam za ten drobny błąd, następnym razem go nie popełnię.
Po wypowiedzenia zdania ponownie odwróciła wzrok, nie chciała tego przyznać, ale współpraca z taką ilością osób naprawdę była dla niej czymś nowym i wolała zachować jak największą ostrożność, zwłaszcza że sytuacja była naprawdę niepewna. W końcu nikt nie jest pewien co tam znajdą, czy plotki okażą się fałszywe, czy też może naprawdę na sali koncertowej znajdą istoty z Krainy Luster, a i tu istniało sporo opcji, które mogły zaważyć o ich zdrowiu czy nawet życiu, w końcu każda rasa ma swoje unikalne umiejętności jak i słabe punkty. Definitywnie powinna zachować ostrożność oraz uniknąć niepotrzebnych emocji, w końcu takowe nigdy nikomu nie pomogły a mogą stanowić dość spory problem jeśli naprawdę dojdzie do czegoś poważniejszego.
W każdym razie jedno było pewne, to jej pierwsza misja więc powinna dać z siebie absolutne 100%, by udowodnić, że jest godna służyć w szeregach organizacji Moria, jeśli teraz zawiedzie, będzie to miało, negatywny wpływ na całą jej przyszłą służbę, w końcu kto będzie, chciałby, w kolejnej misji brała udział osoba, która nawet tak proste zadanie była w stanie zawalić? To chyba było najgorsze, fakt, że najprawdopodobniej każdy jej ruch jest, oceniany a każdy nawet najmniejszy błąd będzie jej wytknięty i zapamiętany. Ale w końcu nikt nie obiecywał, że będzie łatwo.
Postanowiła, póki co pozostać cicho i nie odzywać się, dopóki ktoś nie zwróci się do niej pierwszy. Być może nie była to najlepsza taktyka, ale wydawało, się to najlepszym co mogła, zrobić w tej sytuacji. W końcu zapewne dla doświadczonych żołnierzy nie ma nić gorszego niż świeżak zadający głupie pytania i wprowadzający niepotrzebny chaos.

Powrót do góry Go down





Jessie
Gif :
[MORIA] Pobudka 5PUjt0u
Godność :
Jesper Sullivan
Wiek :
Wizualnie 35 lat
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
195 cm | 90 kg
Znaki szczególne :
Blizny na całym ciele, a najbardziej widoczna z nich na twarzy na wysokości nosa.
Pod ręką :
Dwie szable zawieszone na szarfie owiniętej wokół bioder
Broń :
Dwa miecze przypięte do paska od spodni w czarnych, skórzanych pochwach.
Zawód :
Koneser Sztuki | Zwiadowca MORII
Stan zdrowia :
W normie
https://spectrofobia.forumpolish.com
JessieMieszkaniec
Re: [MORIA] Pobudka
Wto 23 Mar - 14:18
Malowniczy krajobraz brytyjskich pagórków koił jego zmysły. Nic tak dobrze na niego nie wpływało jak piękno natury, czy też przedstawione na płótnie oleiste pejzaże. Było to jego hobby jeszcze z czasów bycia człowiekiem. Dużo mniej kojące były za to słowa wypowiadane przez kobiecą część załogi, szczególnie jeden, jazgotliwy głos niebieskowłosej, bladej dziewczyny wyprowadzały mężczyznę z równowagi. Na jego twarzy pojawiła się żyła ciągnąca się od skroni aż po sam środek czoła. Sam był małomówny z wyboru, nie przepadał za ludźmi, którzy strzępili swe języki nad jego uszami. Z drugiej jednak strony najmniejsze psy najgłośniej ujadają, co w tym przypadku się akurat sprawdzało. Stosunkowo drobna, względem Jespera czy Huntera, dziewczyna była najbardziej rozgadanym indywiduum ze wszystkich zebranych w samochodzie. Jesper zachowywał czujność, słuchając wszelkich, docierających do niego słów z autokaru wypchanego agentami Morii. Ludźmi przebranymi za fotoreporterów, dziennikarzy, redaktorów, dosłownie całą śmietanką Brytyjskiego The Times czy Guardian. Dosłownie banda przebierańców, na czelę z Cyrkowcem, o ironio.


Nagła zmiana planów ze strony Russella, jego szybkie ulotnienie się i powrót do siedziby organizacji, były dla Jespera niepokojące. Choć był wielkim, niemalże największym z agentów, rosłym mężczyzną, nieobecność chuchrowatego naukowca budziła w nim lęk, gdyż to on był odpowiedzialny za odpowiednie sprawowanie się Jespera. Nie chciał więc pod nieobecność jego przyjaciela narobić jakichś głupstw, których by później żałował, bądź za które później to właśnie Russell miałby być poszkodowany. W razie czego, gdyby znów zaczął wariować, Russell na pewno miał przygotowany plan działania jak stosunkowo szybko, bez zbędnych strat, obezwładnić cyrkowca i wysłać go zakutego w liczne kajdany i pęki łańcuchów na dno samego Hadesu. Na najbliższe kolejne 100 lat, dopóki nie trafi się kolejny śmiałek chcący wykorzystać jego nadludzkie zdolności przeciwko Lustrzanom.


Z drugiej jednak strony, Jesper starał się nie myśleć „co by było gdyby”. Czas, w którym nie dawał sobie rady z własnym umysłem, był już za nim. Prawda jest taka, że gdyby sam nie chciał wyjść z tego lochu, to pewnie nie byłby tu, gdzie jest teraz. Wierzył w przeznaczenia i szczęście, ale również żywił nadzieję, iż my sami mamy znaczny wpływ na to jak się nasze życie toczy.


Między dwoma znajdującymi się na pokładzie facetami doszło do małego, choć niegroźnego spięcia. Chodziło chyba o to, jak powinien się zachowywać dowódca oddziału wysłanego w teren. Jesper słuchając obydwóch mężczyzn i ich równie logicznych argumentów pomyślał sobie, że patrzy na to wszystko nieco inaczej niż biorący udział w sprzeczce agenci. Nad wszystkim czuwał Streicher, a jeżeli chodzi o dowódców oddziału, cóż byli oni tutaj na podobnym stanowisku co przewodniczący klasy w szkole, aniżeli prezydent USA. Jak Jesper będzie chciał spieprzyć wszystkim dzień, rozdzierając jakiegoś Lustrzaka na dwie połówki przy setce gapiów, to chociażby Hunter trzymał się go kurczowo i chodził za nim jak cień, to i tak do tego dojdzie. A wina spadnie na Jespera, bo to zrobił, a nie na Huntera, że go nie upilnował. Dodatkowo rozdzielenie się na mniejsze podzespoły pozwalało im zbadać szybko większy obszar. Choć na początku wydawało mu się, że Nicholas miał rację, po reakcji dowódcy swojego podzespoły, stał za nim.


- Hej Hunter, chwila! Za kulisy? A będę mógł tam palić? - Rzucił zawadiacko do Huntera, oczywiście nie przeszkadzałoby mu gdyby mógł tam palić, ale taki zakaz jakoś za specjalnie nie wpłynąłby na jego skuteczność w działaniu. Może nieco na samopoczucie. Liczył na to, że Hunter nie zacznie go mieszać z błotem, tylko odbije piłeczkę, rzucając w jego kierunku jakiś równie zaczepny, dziarski tekst typu “Żryj gówno”.


Zgodnie z decyzją Huntera Jesper został przydzielony do małomównej, drobnej blondyneczki siedzącej niczym dziewica w kościele na kazaniu. Świetnie, będzie to najprawdopodobniej najcichsza, a zarazem najłatwiejsza do rozszyfrowania przez przeciwników para agentów. Działając na korzyść organizacji Jesper musiał wspiąć się na szczyt swoich umiejętności komunikacyjnych i spróbować wydobyć z Christy, choć odrobinę entuzjazmu, nawiązując z nią przy okazji kontakt. W końcu lepiej będą się maskować jeżeli będą zachowywać się względem siebie koleżeńsko. Na razie gołym okiem było widać, że byli dwójką, kompletnie obcych sobie osób. Czekając, aż droga się skończy, a autokar zatrzyma, podniósł cielsko w górę. Ruszył powolnym krokiem w kierunku Christy próbując przeobrazić ponury wyraz twarzy syna grabarza, w nieco przystępniejszy, sympatyczny, szeroki uśmiech. Zerkając na dziewczynę, zatrzymał się przed nią, po czym złapał lewą ręką podgłówek jej fotela. Jego długie pokryte bliznami, trupioblade paluchy, były dwa razy dłuższe od drobnych, kobiecych palców Christiny. Sięgając w jej kierunku drugą dłonią, ukłonił się, jak na dżentelmena przystało. Wystawiwszy dłoń, liczył na to, że dziewczyna chwyci za nią i również powstanie.


- Posłuchaj kochanie, Willson tak? - Odchrząknął, kierując swoje dzikie, wiercące dziurę w głowie spojrzenie prosto na niebieskie ślepia drobnej blondyneczki. - Z racji tego, że mój przyjaciel musiał się zmyć, to Ty zapewnisz mi dzisiaj rozrywkę. Podnieś, proszę, swoje śliczne cztery litery i chodźmy na zewnątrz się przewietrzyć. Ja sobie zapalę, a Ty mi o sobie trochę poopowiadasz. Co lubisz, w czym jesteś dobra i inne bzdety. Powinniśmy się lepiej poznać, żeby wypaść autentycznie w towarzystwie Lustrzan, prawda? Chyba nie chcesz, żeby Pan Streicher był na nas zły? Ja nie chcę, a jak ja nie chcę, to Ty też nie chcesz. No już! Nie zwlekaj dłużej i podnoś pupkę! Pamiętaj, że jestem od Ciebie starszy rangą, więc radzę Ci wykonywać moje polecenia! Inaczej Cię wychłostam, haha.


Wypowiadając te słowa, jego „przesympatyczny” uśmiech nie schodził z twarzy. Choć chciał zabrzmieć miło i przyjacielsko, to padające z jego ust słowa mogły być co najmniej obraźliwe, seksistowskie, a nawet przerażające. To, co na pewno udało mu się zrobić to zawstydzić drobną istotę naprzeciw niego. Cóż, musiał ją jakoś rozluźnić, a jak lepiej rozładować atmosferę, jak nie zasypując przerażoną kobietę, otoczoną przez grono napompowanych sterydziarzy, stekiem szowinistycznych tekstów? Jak na razie kojarzyła mu się z szarą myszką chowającą się pod miotłą, więc liczył na jakąkolwiek reakcję, najlepiej pozytywną.


Wychodząc z autobusu, z Christy, bądź sam, zatrzymał się jeszcze na chwilę przy głównym dowódcy wydarzenia, Streicherze. Prostując się przy nim, jak na żołnierza przystało, zaczął dopytywać o ewentualne miejsce, gdzie mieliby składować obezwładnionych Lustrzan. Czy oprócz punktów medycznych, gdzie mieli składać ich połamane kości, było również zaplanowane miejsce, gdzie mieliby gromadzić jeńców?

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: [MORIA] Pobudka
Wto 23 Mar - 19:13
- Dajże spokój, i tak będziemy musieli to zrobić jak tam się będą kryli. Nawet te toalety przechodząc, obczaję na kwadrans, podsłuchując, szczać każdy musi, a co bym robiła w męskiej? Przecież nikogo dzisiaj nie dziwi, że mam kutasa zamiast cipy. Stragany najpierw, szefie - Uśmiechnęłam się zwodniczo. Mógłby mnie tak klepać po tyłku, a nie po potylicy. Powiedziałam do niego po wysłuchaniu jego słów. Mi nie przeszkadzało, żeby rządził akcjami. Zresztą, ja dobrze strzelam, operacje taktyczne i te sprawy, strzelam na dystans, strzelam z biodra, strzelam z pistoletu, strzelam z karabinu maszynowego, strzelam z karabinu. Ogólnie wolałam biegać na przełaj, przez las, przeskakiwać murki, wchodzić do budynku. Popatrzyłam jak Sulivan zwraca się do mojej koleżanki z drużyny. Christy. Co on do niej pierdolił? Lustrzany, przypomniało mi się. Był po naszej stronie, to pewne. Nie wątpiłam w to, ale po tym jak zwrócił się do blondyny, po prostu zrozumiałam, że go nie dzierżawie. Pewnie to miało związek z tym tematem tabu, który chciałam uświadomić bratu Huntera. Też mi się podobał, fantazjowałam już wcześniej o tym, że rucham braci Cross, a ten ewidentnie stał mi na drodze. Chciałam coś powiedzieć wtedy, gdy tak się zwraca co niej, ale jedynie zdążyłam oprzeć się o moje oparcie brodą, kładąc podkurwiona głowę na jednym przedramieniu, żeby było mi wygodniej. Huntera słuchałam, doskonale wiedziałam co robić, na pewno nie wkroczę na stadion jakbym była na pompie. Byłam zdenerwowana na Cyrkowca, ale jakoś moje ciało przez przyzwyczajenie do batalii, całkowicie nie reagowało na niego. Żadnego przyśpieszonego tętna, pulsu. Jedynie chęć wstania i jebnięcia mu prostego, a potem front kicka na wątrobę i jebnięcia prawą, z pałką, spod marynarki. To już jak leżał, w mojej głowie mnie nie interesowało, co dalej. Pewnie bym go zatłukła, gdyby coś rzeczywiście przeskrobał co do Huntera, Christy albo Russela, słodkiego anioła. Nie lubiłam go. Zazdrosna byłam, ale wyjebane miałam, ja się nie pierdolę. Pewnie będę miała problemy socjologiczne i towarzyskie po misji. Gdy będę chciała zaciągnąć obu braci Cross do kompleksu, albo do mojego czerwonego łóżka. O tym pomyślę, jakoś później, jak pójdziemy całą ekipą na drinka po udanej misji. Pewnie nawet głównodowodzący nam postawi szkocką. Eh, ale wtedy będę musiała wyjaśnić do Sulivanowi. W tańcu mu powiem, jest taki, że się nabierze na parkiet, wtedy mu powiem, że rezerwuję Crossów.

Powrót do góry Go down





Hunter
Gif :
[MORIA] Pobudka 5PUjt0u
Godność :
Hunter Mordecai Cross
Wiek :
22
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
210cm/160kg
Pod ręką :
Sakiewka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t729-hunter-cross#8892 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1086-hunter
HunterNieaktywny
Re: [MORIA] Pobudka
Wto 30 Mar - 15:28
Spojrzałem na Cyrkowca z bardzo znudzonym wyrazem twarzy - czytać chyba umiesz, to sobie zobaczysz - powiedziałem wprost, bez większego zaangażowania - nie jestem Russem, żeby zabraniać palenia - dodałem jeszcze. Jeśli nie ma zakazu ze strony stadionu niech se pali, nawet całą paczkę na raz! Mam to głęboko w dupie. Poza tym raczej nie będzie tam siedział cały czas. Pewnie będzie musiał wyjść.
Yakasha odpowiedziała mi....ale z opóźnieniem...i to na wszystko na raz! To..było ciekawe. Podniosłem jedną brew - chcesz siedzieć w kiblu cały kwadrans? - zapytałem. Co prawda mogłaby udawać, że się maluje, ale i tak... nie mieliśmy na to całej nocy....ech...
Czekaj...co kurwa?! - masz kutasa? - zapytałem mrugając - a Russell wygląda jak baba a mimo to nie wchodzi do damskiego - szybko się ogarnąłem. Jakoś nie chciałem tego wiedzieć.... - faceci nie lubią jak baby włażą do kibla, więc nawet nie wściubisz tam nosa - warknąłem.
Z tego co widziałem nikt nie zainteresował się zabawkami, ale przynajmniej zaczęli się choć trochę poznawać. No dobrze.
Skierował wzrok na Jespera. Chyba trochę przesadzał, ale o ile Christa nie zrezygnuje to w sumie miałem to w dupie.
Wyszedłem z autokaru, chowając zabawki do Sakwy. Lepiej, żeby czasem się nie wymsknęły gdzieś. Spojrzałem na telefon i poprawiłem blond włosy. Wkurwiał mnie ten kolor, ale dzięki temu naprawdę nie przypominałem siebie, tak więc jacyś zasrańcy, którzy czytają te czasopisma, do których z Russellem pozujemy nie będą mi zawracać dupy, ani mnie nie wydadzą.
Wyciągnąłem fajki i zapalniczkę. Skoro mieliśmy jeszcze trochę czasu. Spojrzałem na Cyrkowca, który wyszedł za mną. Chciał pogadać z Kurtem i jeśli to już zrobił, podszedłem do niego i otoczyłem przyjacielsko ramieniem przez kark. Zaproponowałem mu fajki, albo ognia, jeśli wolał swoje. Zaciągnąłem się i spiąłem mięśnie, spoglądając w stronę stadionu - zachowuj się dziś dziadku - powiedziałem po czym zacisnąłem mocniej ramię i zbliżyłem się bardziej do niego - jeśli się zapomnisz, dopilnuję by Russ się o wszystkim dowiedział, a on nie lubi gdy jego eksperymenty się nie udają - warknąłem do niego i puściłem klepiąc przyjacielsko po plecach i uśmiechając się sztucznie - powodzenia - odsunąłem się, sprawdzając coś na telefonie. Niech pamięta, że tylko Russell go trzyma poza lochami. Jak znów mu odpierdoli, wróci tam i nie będzie to zbyt przyjemne...o ile nie przerobią go na jakiś nowszy model.

Powrót do góry Go down





Nicolas
Gif :
[MORIA] Pobudka 5PUjt0u
Godność :
Nicolas A. Lockheart
Wiek :
25
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
188/85
Pod ręką :
Patriotyczny obowiązek!
Broń :
Pistolet
Zawód :
Naukowiec MORII
https://spectrofobia.forumpolish.com/t657-nicolas-a-lockheart#6553 https://spectrofobia.forumpolish.com/t911-opisy-dodatkowe-nicolasa https://spectrofobia.forumpolish.com/t983-nicolas-a-lockheart https://spectrofobia.forumpolish.com/t1104-nicolas
NicolasArystokrata
Arystokrata
Re: [MORIA] Pobudka
Pon 5 Kwi - 18:11
Więc nie mogli liczyć na ekscytujące pościgi, w których udział brałyby stare rosyjskie pojazdy pancerne i śmigłowce? Nie to, żeby taki scenariusz był dla Nicolasa specjalnie rozczarowujący. Jednak mimowolnie na samą wizję, wywołaną słowami dowódcy, na twarzy mężczyzny pojawił się niemal niedostrzegalny, delikatny uśmiech.
Ten szybko jednak zniknął, gdy usłyszał słowa Marianne. Nicolas spojrzał na kobietę swoimi błękitnymi oczami słuchając uważnie słów, które były do niego kierowane. Na zakończenie kiwnął głową, by dać znać, że akceptuje propozycję. To samo zresztą wynikało z jego słów:
- Daj mi pomyśleć. - Po wypowiedzianych półgłosem słowach odwrócił się na chwilę w stronę okna.
Próbował rozważyć możliwe scenariusze. Dwie osoby to całkiem dużo, choć było oczywiste, że nie będą w stanie nieustannie monitorować wszystkich kamer. Do tego potrzeba więcej niż dwie pary oczu. Mogli zatem podzielić się sektorami, tak by każde z nich miało monitorować połowę obszaru i było odpowiedzialne za połowę kamer. Mimo prostoty tego rozwiązania Nicolas był mu przeciwny. W przypadku komunikacji z drużynami terenowymi mogło to oznaczać problemy w komunikacji wynikające z nieintuicyjnej konieczności zmiany obserwatora.
Dlatego też zdaniem Nicolas o wiele większe znaczenie miało, by jedna osoba zajmowała się komunikacją z zespołem polowym, a druga obserwowała wszystkie inne sektory. W ten sposób jeden z członków drużyny Oka Saurona - blondyn nie mógł oprzeć się tej nazwie podczas swoich przemyśleń, widocznie zbyt dużo ostatnio czytał o złych orkach i pijanych krasnalach - będzie odpowiedzialny za zapewnienie wsparcia dla reszty członków MORII, wyznaczania bieżących celów i zagrożeń, które mogą zostać wykonane, podczas gdy druga osoba będzie wyszukiwała przyszłe cele i była w stanie ukierunkować działania MORII podczas tej misji.
- Usiądź proszę. - Zaczął ponownie spoglądając na Marianne i uśmiechając się do niej łagodnie. - Myślę, że nie ma sensu dzielić się po połowie sektorami. Zamiast tego proponuję nieco inny podział, w którym obie osoby będą miały niezwykle ważne, lecz w gruncie rzeczy różne zadanie. Jedno z nas zajmie się monitorowaniem obszaru i poszukiwaniu jakichkolwiek oznak obcej obecności. To ważne, gdyż bez tego będziemy jedynie błądzącymi we mgle dziećmi, liczącymi, że uda im się na coś trafić, gdy obiorą przypadkowy kierunek. Ktokolwiek z nas się tym zajmie będzie przekazywał informacje drugiemu, który przekaże naszym druhom w terenie gdzie powinni się udać w następnej kolejności. Druga osoba nie będzie jednak tylko pośrednikiem - będzie odpowiedzialna za naszych ludzi. Wstępna ocena zagrożenia, znalezienie drogi wyjścia, czy bycie ich oczami - podsumowując drugie z nas zajmie się nie tyle obserwacją terenu, co doglądaniem członków MORII i ich wsparciem. - Tutaj przerwał, dając czas Marianne na zajęcie stanowiska, akceptację, bądź powiedzenie Nicolasowi, że jest szaleńcem posyłającym swych kompanów na pewną śmierć. W przypadku, jeżeli plan został zaakceptowany i do omówienia pozostały ledwie szczegóły, bądź modyfikacje nie były zbyt duże, to Nicolas dodał także:
- Proponuję, że to ja zajmę się wspieraniem naszych, a Ty obserwacją terenu, lecz jeżeli chcesz możemy się wymienić.
Mimo że Nicolas chciałby nie słyszeć o czym rozmawiają pozostali członkowie MORII, mimowolnie był świadkiem tych wszystkich dysput. Nie wydawali się być skupieni na misji, raczej na rzeczach, które w oczach blondyna były nieistotne.
Niebieskooki pochylił się delikatnie w stronę Marianny i powiedział znacznie ściszonym głosem na ucho:
- Jesteśmy odpowiedzialni za nich. Trochę mnie to przeraża, lecz damy radę. - Odsunął się i oparł wygodnie, zerkając tylko kątem oka w stronę rozmówczyni, cały czas mając w polu widzenia także dowódcę.
Tym co było dla Lockhearta najbardziej przerażającym, był fakt, że miał wrażenie, że żadne z nich nie przeszło stosownego szkolenia. To miał być chrzest bojowy nie poprzedzony dziesiątkami prób i symulacji. Do tego musieli improwizować i adaptować się do sytuacji. Czy byli na to gotowi?

Powrót do góry Go down





Reinhardt
Gif :
[MORIA] Pobudka 5PUjt0u
Godność :
Reinhardt Garlindt
Wiek :
455 lat
Rasa :
Doppelganger
Wzrost / Waga :
Zmienne.
Pod ręką :
Portfel z pieniędzmi i dokumentami.
Broń :
-
Zawód :
Zarządca MORII
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t401-reinhardt-garlind?highlight=reinhardt https://spectrofobia.forumpolish.com/t1110-reinhardt
ReinhardtDoppelganger
Doppelganger
Re: [MORIA] Pobudka
Nie 18 Kwi - 23:09


Zaczepiony przez Jessiego, Streicher spojrzał na niego lustrując go od stóp po głowę. Facet był ogromny. Posturą przypominał bardziej niedźwiedzia niż człowieka i właśnie to imponowało Niemcowi. Gdy jeszcze dodatkowo pomyślał o umiejętnościach Cyrkowca i o tym, że twór był w zasadzie chodzącą bronią, czuł przyjemne mrowienie gdzieś pod czaszką. Był dumny, że jego ukochana organizacja stworzyła kogoś takiego. Nadczłowieka.
- Dobrze, że pytasz. - pochwalił, bo Jessie jako jedyny pomyślał o czymś takim jak zaplecze - Wewnątrz zostanie wam pokazane pomieszczenie, w którym będziecie mogli odpoczywać. Zwykły pokój, a przynajmniej na pierwszy rzut oka. - wzruszył ramionami, zerkając na niego zza ciemnych okularów i uśmiechając się kącikiem ust - Pojmanych prowadźcie tam. Co dziesięć minut będzie się tam pojawiał Zwiadowca i jeśli kogoś zastanie, zabierze go ze sobą do Forvaxu. - wyjaśnił. Plan nie był zbyt bezpieczny, ale innego nie mieli. Czas pokaże, czy w ogóle uda im się kogoś pojmać.
Streicher oddalił się w stronę wejścia i zniknął razem z ekipą techniczną, pomagając w przeniesieniu sprzętu. Wyglądał na pewnego siebie, co mogło oznaczać mniej więcej tyle, że jest pewien powodzenia całej akcji. O ile nikt nic ni zepsuje.

Nie można było siedzieć w autobusie całe wieki, jeśli więc ich rozmowy się przedłużały, kierowca wychylił się do nich i pogonił ich szorstkimi słowami, zaznaczając że nie przyjechali siedzieć na dupach.
Cała załoga miała okazję zabrać sprzęt, poprawić jeszcze ubrania i ruszyć w stronę stadionu, pilnując by się nie zdemaskować. Jeśli którekolwiek próbowało rozmawiać o misji poza autobusem, musiało być gotowe na to, że dookoła nich są cywile i jawne rozprawianie o łapaniu Lustrzaków mogło być odebrane jako dziwactwo. Musieli też brać pod uwagę, że pośród pozornie bezbronnych ludzi może być uzbrojony przedstawiciel obcej rasy. Takich, którzy byli podobni do człowieka nie było wcale mało.
Sama droga do wejścia nie trwała długo. Po drodze nikt ich nie zaczepiał, ale tłumy które pchały się do bramek potwierdzały tylko, że koncertem było zainteresowanych naprawdę dużo ludzi. Dla jednych lepiej, dla drugich gorzej. Łatwiej będzie zniknąć w tłumie ale jeśli dojdzie do czegoś poważniejszego, ciężko będzie ukryć obecność MORII. Zespoły musiały więc się wspierać, bo wystarczyło aby jedna osoba zawaliła, aby posypał się cały plan. Każdy został co prawda przeszkolony co robić w razie złapania, lecz sprawa miała się zupełnie inaczej gdy akcji przyglądali się cywile. I media.

Zaraz po wejściu do przedsionka okazało się, że wejście na teren stadionu nie będzie wcale takie łatwe - każdy wchodzący był sprawdzany pod kątem wnoszenia metalowych przedmiotów. Wysokie bramki piszczały za każdy razem gdy wykryły coś, co nie powinno być wnoszone a nieustępliwi bramkarze dosłownie obmacywali podejrzanych, każąc im zdejmować buty i wysuwać paski od spodni. Wiele klamer wylądowało w specjalnych koszykach, ktoś nawet wrzucił scyzoryk tłumacząc że zapomniał iż ma go w kieszeni.
Gdy załogi zbliżyły się do bramek, kilku ubranych w ciemne uniformy mężczyzn spojrzało w ich stronę podejrzliwie. Ochroniarze. Chociaż nasi bohaterowie wyglądali na żurnalistów, dwóch z nich zwracało uwagę - Hunter i Jessie. Dwa wielkoludy, umięśnione byki.
Jeden z ochroniarzy uniósł krótkofalówkę i powiedział kilka słów, patrząc prosto na Huntera. Drugi założył ręce na piersi i wysunął lekko żuchwę, patrząc na Jessiego z pogardą ale i zainteresowaniem.
Stanie w miejscu jedynie pogorszy sprawę, zatem należało zdecydować co dalej. Czy pchać się przez bramki ryzykując wykrycie żelastwa, czy szukać innego sposobu?

Hunter i Jessie - jesteście obserwowani przez łącznie sześciu ochroniarzy. Nie wyglądają na przyjaźnie nastawionych, mają krótkofalówki i broń w postaci paralizatorów przypiętych do pasków.
Yakasha - przechodząc między ludźmi przybyłymi na stadion zostałaś uszczypnięta w tyłek. Zainteresowana zauważyłaś wysokiego rudzielca z pryszczami, który stał nieopodal i durnowato uśmiechał się, udając że nie zrobił niczego złego. Obok chichotał jego niższy kumpel, również pryszczaty.
Marienne i Christa - jesteście ignorowane zarówno przez cywilów jak i ochronę. Możecie próbować to wykorzystać.
Nicolas - jako jedyny z ekipy masz wrażenie, że nie tak powinno odbywać się wpuszczanie dziennikarzy, bowiem to przecież oczywiste, że będą mieć przy sobie niecodzienne rzeczy - choćby sprzęt do nagrywania. Możesz próbować wykorzystać tę wiedzę w rozmowie z obsługą.

Co dalej? Czy zdecydujecie się przeć do przodu? A może poszukacie innego rozwiązania? Możliwości jest naprawdę wiele, od prób przegadania ochrony przy wykorzystaniu uroku osobistego po wślizgnięcie się bokiem. Pytanie tylko czy postanowicie działać razem, czy może osobno?

Powrót do góry Go down





Nicolas
Gif :
[MORIA] Pobudka 5PUjt0u
Godność :
Nicolas A. Lockheart
Wiek :
25
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
188/85
Pod ręką :
Patriotyczny obowiązek!
Broń :
Pistolet
Zawód :
Naukowiec MORII
https://spectrofobia.forumpolish.com/t657-nicolas-a-lockheart#6553 https://spectrofobia.forumpolish.com/t911-opisy-dodatkowe-nicolasa https://spectrofobia.forumpolish.com/t983-nicolas-a-lockheart https://spectrofobia.forumpolish.com/t1104-nicolas
NicolasArystokrata
Arystokrata
Re: [MORIA] Pobudka
Sro 28 Kwi - 10:58
Nicolasowi nie podobało się to co widział. Rygor był chyba wyższy niż na wszystkich koncertach, na których Nicolas był dotychczas. Nowa firma ochroniarska chciała zaprezentować się znakomicie, czy też mieli swój powód do takiego zachowania?
Mężczyzna podszedł do Marianny jednocześnie zwracając się do reszty członków MORII.
- Zaczekajcie, sprawdźcie czy macie wszystko. - Chciał w ten sposób ich zatrzymać. W szczególności nie chciał, żeby wzbudzający zainteresowanie Hunter i Jessie postanowili przekroczyć bramki, zanim Nicolas nie upewni się, że nikt nie będzie robił im żadnych problemów przy przejściu. W innym wypadku będzie trzeba improwizować.
Nie mógł tego teraz zbyt wiele powiedzieć, więc spojrzał tylko porozumiewawczo na wszystkich, po czym przekazał Marianne aktówkę, w której ukryty był pistolet. Jeżeli jego plan miał się udać, musiał być pewien, że gdyby doszło do przeszukania to nie miałby sobie nic do zarzucenia. Oczywiście najlepszą osobą do przypilnowania rzeczy Nicolas była dziewczyna, która była z nim w drużynie. Dzięki temu w przypadku rozdzielenia spotkaliby się ponownie na miejscu.
Gdyby się bowiem okazało, że nie zostaną przepuszczeni przez ochroniarzy bez gruntownego przeszukania, to musieli się rozdzielić. Część mogłaby przejść, jednak reszta z najbardziej "kontrowersyjnym" sprzętem musiałaby znaleźć inną drogę.
Nicolas ruszył w stronę ochroniarzy pewnym krokiem, a gdy zbliżył się do nich na niewielką odległość sięgnął po dziennikarską legitymacje i przepustkę, która miała im zapewnić swobodne poruszanie się po obiekcie.
- Artur Mayberry, VisionPress. - Przedstawił się im, nie zważając, że te same informacje zawarte były na legitymacji dziennikarskiej. Nie czekając na reakcję ochroniarzy Nicolas kontynuował, tuż po tym jak spojrzał na zegarek:
- Mamy mało czasu. Ze sprzętem rozkładamy się tam gdzie zawsze? - Liczył na to, że ochroniarze zobaczą przepustkę, a swobodny głos dziennikarza przekona ich, że przepuszczenie ich bez przeszukiwania jest normą. W takim wypadku, gdyby plan Nicolasa się powiódł, pozostali wiedzieliby, że należy podążyć tą samą drogą i po prostu przejść.
Gdyby się jednak okazało, że ochroniarze nie przepuszczą Nicolasa bez wcześniejszego sprawdzenia, czy ten nie ma przy sobie niczego niegodziwego - jakby narzędzia pracy mediów z natury nie były niegodziwe, gdyż używane w celu manipulacji masami - to trzeba było przyjąć inną taktykę.
Zatrzymał się wtedy, a nawet cofnął o krok z miną wyrażającą oburzenie zachowaniem tej bandy małpich synów nie grzeszących ani urodą, ani inteligencją, ani nawet przydatnością wykraczającą ponad bycie żywą tarczą, których naczelną ideologią byłby jatustoizm - o ile o jakichkolwiek ideach można mówić przy istotach tak tępych, że mogliby służyć za noże dla dzieci, którymi się nie kroi, lecz trzyma by ucieszyć malucha, że ma to samo co dorośli.
- Panowie chyba żartują. - Powiedział spokojnym głosem, raz jeszcze unosząc dziennikarską legitymację oraz przepustkę, tak by pokazać ją ochroniarzom.
- Mamy ze sobą mnóstwo sprzętu, który jest nam potrzebny przy naszej pracy, jego lista została uzgodniona z organizatorami tego wydarzenia i zaaprobowana. Dostaliśmy od waszych przełożonych przepustki, żeby nie musieć każdorazowo przechodzić kontroli. Proszę zatem nas przepuścić, bo nie mamy czasu tłumaczyć się dlaczego mamy ze sobą tyle kamer, statywów, mikrofonów i innych urządzeń, które wykorzystujemy w swojej pracy - skoro to wszystko zostało zatwierdzone przez waszych przełożonych. - Co prawda Nicolas miał jeszcze przygotowane kilka zdań o wolności prasy, czy nawet gróźb opisania ze szczegółami jak zostali potraktowani przez tę firmę ochroniarską, przez co na pewno żadne szanujące się wydarzenie ich nie zatrudni. To jednak postanowił zostawić na później, gdyby nie udało się przekonać ochroniarzy.

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach