Cassé

Cassé
Gif :
Cassé 5PUjt0u
Godność :
Cassé
Wiek :
20
Rasa :
Szklany Ludź
Wzrost / Waga :
175/63
Znaki szczególne :
podkrążone oczy, liczne blizny
Pod ręką :
lusterko kieszonkowe, kilka wytrychów
Zawód :
naganiacz kłopotów
Stan zdrowia :
psychicznie strzaskany
https://spectrofobia.forumpolish.com
CasséNieaktywny
Cassé
Nie 8 Lis - 4:05
Imię: Cassé
Nazwisko: -
Pseudonim: Kas
Wiek: Wygląda na 20
Rasa: Szklany Człowiek
Ranga: Rozbite Lustro
Miejsce zamieszkania: Kraina Luster

Moce: Niewidzialność (rangowa); Odbicie (rasowa); Odporność na ból (lata tortur wyrobiły u Kasa niesamowitą odporność na ból co jednak nie zawsze jest pomocne, czasami ciężko mu ocenić jak poważnych obrażeń on doznał); Blokada umysłu (również kolejna pamiątka po koszmarnym epizodzie w życiu, moc ta wykształciła się kiedy chłopak całkowicie odcinał się od świata)
Umiejętności: Gotowanie; Włamywanie się; Walka wręcz

Wygląd zewnętrzny: Niezbyt wysoki, szczupły chłopak z typową dla Szklanych Ludzi niemal przezroczystą skórą. Na głowię ma burzę śnieżnobiałych, kręconych włosów średniej długości. Świat obserwuje za pomocą pary jasnozielonych oczu, bardzo mocno podkrążonych co przy tak specyficznej cerze stało się jego znakiem rozpoznawalnym. Na jego twarzy niemal zawsze odmalowany jest grymas niezadowolenia mający na celu zniechęcić wszystkich ciekawskich. Zgrabny nosek i delikatne rysy twarzy nadają chłopakowi trochę dziecięcą urodę co zupełnie nie pasuje do nabytego bagażu doświadczeń. Na jego ciele znajduję się wiele blizn - to pamiątki po jego wcześniejszym życiu, a raczej koszmarze.
Charakter: Małomówny i niedostępny, chciałoby się rzec aspołeczny. Nawiązanie jakiegokolwiek kontaktu z innymi (poza swoją Przytulanką) sprawia mu masę problemów. Nie ufa on niemal absolutnie nikomu i chyba tak naprawdę nie da się do niego zbliżyć. Większe zbiorowiska osobowości budzą w nim niepokój, a miejsca dostarczania rozrywki wywołują w nim paniczny lęk. Jednak pod tą skorupą niedostępności i strachu skrywa się wrażliwy chłopak i lojalny przyjaciel gotów poświęcić wiele dla bliskich mu osób (właściwie to osoby). Za wszelką cenę stara się on unikać jakichkolwiek konfliktów i bardzo łatwo się zniechęca. Kocha spać i objadać się słodyczami co jest następstwem jego lenistwa. Tak naprawdę jego charakter jeszcze w pełni się nie wykształcił gdyż dopiero od jakiegoś czasu zaczął on naprawdę poznawać świat i jeszcze wiele przed nim.

Historia: Początek mojego istnienia jest dla samego mnie owiany tajemnicą, nie mam pojęcia ile tak naprawdę już lat stąpam po tej ziemi, nie pamiętam rodzinnego domu ani swoich rodziców czy też opiekunów. Pierwszym wspomnieniem jest klatka i WŁAŚCICIEL, zapewne miał jakieś powiązania z MORIĄ, o której też tak naprawdę nic nie wiem, nazwa ta jedynie czasami dochodziła do moich uszu. Nie byłem w stanie liczyć płynących dni, wszystko zlewało się w jeden niekończący się koszmar. Trzymany odkąd pamiętam w zamknięciu byłem poddawany różnym testom i badaniom, czyżbym był aż tak szczególny? Najwidoczniej tak było, ludzie płacili aby mnie oglądać, dotykać... "Czujesz ten chłód? To niesamowite..." Z czasem wykształciłem swojego rodzaju mechanizm obronny i potrafiłem rozpłynąć się w powietrzu, dosłownie zniknąć innym z oczu, niestety to okazało się kolejnym gwoździem do mojej trumny. Przy pierwszym takim wybryku zostałem ukarany, pobity do nieprzytomności, później zaś musiałem już znikać na rozkaz, aby zabawiać oglądających. Jak się okazało sprawianie mi bólu fizycznego spodobało się mojemu oprawcy i naprawdę go to odprężało... A więc ten psychopata do codziennego repertuaru upokorzeń dodał przypalanie, "pisanie" ostrymi zabawkami po mojej skórze, z czasem zaczął przechodzić samego siebie wymyślając to coraz nowsze rzeczy - wyrywanie włosów, łamanie palców. Z początku szybko traciłem świadomość co właściwie było zbawieniem, wolałem znajdować się w krainie niebytu niż tkwić na granicy obłędu otoczony oceanem nieustającego bólu. Moje jęki i krzyki tylko bardziej nakręcały mojego kata, wręcz sprawiały mu dziką radość. Z biegiem czasu jednak wykształciła się u mnie odporność na ból, a wrzaski zostały zastąpione obojętnością, taką samą obojętnością jaką wykazywali się wszyscy "widzowie", bo przecież musieli widzieć liczne blizny na moim ciele, jednak żaden z nich nic sobie z tego nie robił. Jedynym pozytywem było to, że potwornie skatowany nie nadawałem się do pokazywania innym. Wiele razy zastanawiałem się jak ja właściwie tutaj trafiłem, próbowałem nawet pytać o to swojego oprawcy, on jednak tylko się uśmiechał. Może to i dobrze, że nie poznałem prawdy? A gdyby okazało się, że jestem spokrewniony z tym popaprańcem? Moje życie było koszmarem, a moim jedynym pragnieniem nie była już nawet ucieczka, a po prostu śmierć. Najgorsze w tym wszystkim było to, że nawet nie myślałem o innym życiu, bo takowego nigdy nie zaznałem, nie widziałem świata zewnętrznego, po prostu myślałem, że tak już jest i tyle. Zagadką pozostała moja edukacja, czy kiedyś byłem w normalnym miejscu? Skądś jednak potrafiłem gotować, potrafiłem też całkiem nieźle okładać się po twarzy, głównie biłem się z innymi pechowcami ku uciesze zebranych dookoła nas gapiów, dobrze wiedzieliśmy, ja i mój przeciwnik, że tak naprawdę żaden z nas nie ma ochoty walczyć z tym drugim, ale kara za nieposłuszeństwo była znacznie gorsza niż spuchnięta gęba czy porozcinane wargi i knykcie. Pewnego dnia jednak wszystko się zmieniło, los postanowił wyciągnąć do mnie rękę i nadszedł ratunek. To był "zwykły" dzień, akurat dzisiaj trafiłem na godnego sobie rywala, stłukł mnie na kwaśne jabłko i tak sobie czekałem aż nadejdzie błogi sen, ale coś nie pozwalało mi zasnąć. Wydawało mi się to strasznie dziwne, na ogół po swoich "występach" zasypiałem niemal od razu chyba podświadomie próbując wykorzystać dany mi czas na regenerację i ucieczkę w niebyt gdzie nikt mnie nie dręczył. Próbowałem trochę wygodniej ułożyć się w swojej przytulnej klatce i prostując nogi uderzyłem w drzwiczki które o dziwo pod naporem moich nóg otworzyły się z cichym skrzypnięciem. Powoli podniosłem się do góry i przetarłem oczy, nie do końca wiedziałem czy to wszystko dzieje się naprawdę czy może to tylko jakiś sen, a może i jeszcze jakiś cholerny podstęp za który potem przyjdzie słono mi zapłacić. Postanowiłem jednak wykorzystać szansę i ewakuować się z tego przeklętego miejsca nie tracąc ani chwili czasu, jeszcze ktoś się zorientuje, że zapomniał mnie zamknąć albo, że zwyczajnie mnie nie ma. Ucieczka nie była problemem, przecież potrafiłem stać się niewidzialny, było mi jedynie potwornie źle na sercu, że zostawiłem innych, podobnych sobie na pastwę tego popaprańca, ale wolałem nie ryzykować ponownego schwytania, a wizja kary jaka mogła na mnie spaść była zbyt potworna. Nie wiem ile czasu błąkałem się po jakimś dziwnym świecie gdzie wszystko wydawało mi się strasznie obce i nieznajome, nie wiem też jak znalazłem się w tym bardziej mi znajomym świecie, wszystkie te dni też pamiętam jak przez mgłę, ale w końcu doszedłem do optymalnej sprawności psychicznej, która pozwalała mi przynajmniej zapamiętać co jadłem wczoraj na obiad. Teraz mogłem zacząć swoje życie na nowo, zależny od siebie, a nie od swojego oprawcy.


Ostatnio zmieniony przez Cassé dnia Nie 10 Sty - 19:52, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





Tyk
Gif :
Cassé D93840e52cb57748d5a24bdfa761040295dab6ee
Godność :
Lord Protektor, Arcyksiążę Agasharr I Rosarium
Wiek :
30 lat
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
178/75
Pod ręką :
Alphard (Rubeol), Forets (Tenebrae), Divard, zabawki
Zawód :
Lord Protektor Krainy Luster
Specjalne :
Główny Administrator
https://spectrofobia.forumpolish.com/t233-agasharr-rosarium#284 https://spectrofobia.forumpolish.com/t914-archiwa-arcyksiazece https://spectrofobia.forumpolish.com/t497-kancelaria-arcyksiazeca https://spectrofobia.forumpolish.com/t1121-tyk
TykArcyksiążę
Arcyksiążę
Re: Cassé
Pon 9 Lis - 21:03
Akcept

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach