Domek Skrzydlatego Liska

Tulka
Gif :
Domek Skrzydlatego Liska - Page 2 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Domek Skrzydlatego Liska
Nie 14 Kwi 2019 - 16:48
Nawet nie zdawał sobie sprawy jak bardzo Jocelyn chciała wrócić do domu. Może będzie dla niej lepiej, żeby był przy niej. Julia i tak dawała sobie radę sama. Chciałaby mieć z nim kontakt, spędzić więcej czasu ale coś jej mówiło, że poza pracą za wiele go nie będzie widywać.
Doskonale rozumiała jego punkt widzenia. Jeśli chciał tutaj zostać, to tak będzie miał o wiele większe szanse. Ale czy ona tego chciała? Nie wiedziała. Tulka dopiero tutaj poznała co to życie, co to znaczy być potrzebnym, dlatego nie ciągnęło jej do Świata Ludzi...ale co na to powie Joce? Nie wiedziała...
- Zaraz wracam - powiedziała i ruszyła do kuchni. Przyniosła z niej strzykawkę, igłę oraz kilka małych próbówek - jeśli jesteś pewien, że nie będziesz żałował tej decyzji, to mogę spróbować Cię zarazić, ale czy pozwolisz, że pobiorę najpierw Twoją krew? Jak mówiłam Klątwa jest nie do końca zbadana i każdy kto tylko może szuka sposoby się się czegoś o niej więcej dowiedzieć. Może to w przyszłości pomóc osobom, które nie będą chciały pogodzić się ze swoim losem - zapytała niepewnie. Nawet nie była pewna jak może go zarazić, ale miała pewien pomysł. Wątpiła jednak, że mu się spodoba.
Jeśli wyraził zgodę, sprawnie pobrała mu krew i zaleczyła małą rankę i dała to do lodówki. Potem prześle to gdzie trzeba. Na razie miała co innego do roboty.
Jeśli zaś mężczyzna był pewny swojej decyzji, znów zniknęła w kuchni i wróciła z małym pudełkiem, nie pokazywała jednak co w nim ma. Czekała aż ojciec podejmie decyzję, że na pewno chce to teraz zrobić. Nie poganiała go jednak ani trochę. I tak według niej za bardzo się pospieszył.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Domek Skrzydlatego Liska
Nie 14 Kwi 2019 - 16:59
Był spokojny. Reakcja dziewczyny wydała mu się bardzo nerwowa... Może większość poddanych klątwie chciała wrócić, ale on chciał ją mieć, żeby nie wracać.
- Dla dobra nauki, chętnie poddam się eksperymentowi. A jeśli sądzisz, że umiesz mnie zarazić, możemy to zrobić w dowolnej chwili. Zasugerowałem teraz, bo jest jeszcze w miarę wcześnie. Ale widzę, że to Twoje myśli są skołatane. Powiedz najpierw, co Cię niepokoi. Może jeszcze przemyślę swoją decyzję.- Powiedział, siadając nieco bliżej córki. Czyżby źle zrozumiał klątwę? A może Julia nadal myśli, że ucieknie od niej? Nie wiedział. Ale liczył na to, że się dowie.
- Coś jest nie tak ze skrzydłami, prawda?- zapytał, patrząc z troską na jej twarz.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Domek Skrzydlatego Liska - Page 2 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Domek Skrzydlatego Liska
Nie 14 Kwi 2019 - 17:09
Pobrała mu krew bardzo sprawnie. Widać było, ze ma już w tym wprawę, mimo swojego młodego wieku.
Przytaknęła mu głową, że rozumie, że nie musi być w tej chwili. Ale nie wiedziała jak mu to wytłumaczyć - nic złego z nimi nie jest...przynajmniej nie dla mnie - powiedziała cicho - byłam przez nie początkowo...bardzo źle traktowana, ale teraz je kocham. Nie wyobrażam sobie, żeby mogła się ich pozbyć i wrócić na drugą stronę...tak samo jeśli chodzi o uszy i ogon...mogę sprawić, że znikną, ale czuję się wtedy...niepełna - przyznała i spojrzała mu w oczy.
- Wiem jednak, że wiele osób żałuje tego...chce wrócić - przyznała - Jocelyn też z jednej strony mówi, że kocha skrzydła, ale chyba gdyby mogła, to by się ich pozbyła i wróciła...wiem, że jeśli Ty będziesz z nią to będzie jej łatwiej...może ... nawet jak zdobędziesz skrzydła to wtedy ona też zaakceptuje siebie? - zapytała i westchnęła ciężko.
- Pomogę ci je zdobyć ale...nie zapominaj o mamie i poprzednim życiu. Nie rozpamiętuj tego, ale proszę nie zapomnij kim jesteś. Tutaj...jest inaczej przez co łatwo zatracić siebie, dlatego mam nadzieję, że nie zapomnisz. Nawet o tym, że popełniłeś w życiu jakieś błędy - patrzyła mu głęboko w oczy. Musiała mieć pewność, że on tego chce. Że nie jest to po prostu ot taka zachcianka i tyle. To jest decyzja na całe życie. Czy więc jest tego w stu procentach pewien?
- Jeśli jednak chcesz tutaj zostać, to mogę spróbować nawet teraz ale dopiero za kilka dni się okaże, czy ten pomysł zadziała...i może to zaboleć... - dodała jeszcze. Jeśli uznał, że jest gotowy poprosiła go o zdjęcie koszuli. Jak się wstydził to trudno. Zaczęła na niego patrzeć jak na pacjenta...inaczej nie dałaby rady.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Domek Skrzydlatego Liska
Nie 14 Kwi 2019 - 17:29
Kayl usiadł wygodniej gdy pobierała mu krew i podziwiał jak jej moc zasklepia wkłucie jak gdyby nigdy nic. Było to pasjonujące, że istniała możliwość przesłania własnej energii regeneracyjnej do cudzego ciała.
- To Twoje ciało i tylko Twoja akceptacja się w tym przypadku liczy. A co do tych, którzy nie chcieli tej klątwy, szkoda mi ich i chętnie pomogę w znalezieniu sposobu by odczynić cały ten proces. Ja jednak tego chce. Chociażby po to, by na sobie móc testować sposoby ich usunięcia, jeżeli miałyby być dla mnie kłopotem.- Powiedział zupełnie spokojnie.
Kiedy poprosiła go o zdjęcie koszuli, zrobił to. Nadal miał dobrą sylwetkę, jednak już nie tak wyrzeźbioną jak kiedyś.
- Ja nie chcę zapomnieć. Nie chcę stracić tego co za mną, nawet błędów, bo sam o nich zdecydowałem. Chcę zostać tu ze względu na Ciebie i Jocelyn. Moglibyśmy zaczekać z tym zarażaniem, do czasu aż z nią pogadam, bo nie wiem jak zareaguje na skrzydła.- Powiedział- Skoro chce wrócić, to pewnie będzie przeciwna, więc może uda mi się ją przekonać, że może być lepiej, kiedy znowu będziemy tworzyć rodzinę.- Dodał, zanim córka zdążyła coś zrobić.- Moja decyzja jest już jednak podjęta. Albo to zaakceptuje, albo będę ją wspierał z cienia, tak jak kiedyś...- Wyznał- W domu byłem rzadko. A ona coraz rzadziej była wieczorem w domu.- Dodał, po raz kolejny wspominając.
Odetchnął jeszcze raz.
- Rób co musisz w takim razie. Jestem gotowy.- Powiedział prostując się na krześle.
Zastanawiał się, czy zamykać oczy, czy nie, ale nie zdążył podjąć decyzji zanim córka zaczęła przeradzać pomysł w czyn.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Domek Skrzydlatego Liska - Page 2 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Domek Skrzydlatego Liska
Nie 14 Kwi 2019 - 17:45
Zmarszczyła brwi i ledwo słyszalnie warknęła, gdy powiedział o tym, że chciałby robić eksperymenty na sobie. Nie zgodzi się na to. Ale nie miała nawet pewności czy jej pomysł zadziała. Nie chciała robić mu krzywdy....ale chyba to był jedyny pomysł, który obejdzie się bez ewentualnych konsekwencji zdrowotnych.
- Proszę obiecaj mi tylko, że zajmiesz się Jocelyn i że pokażesz jej, że mimo wszystko może nadal być sobą - poprosiła cicho.
Westchnęła ciężko. Otworzyła pudełko i wyciągnęła z niego rękawiczki oraz duży kawałek gazy. Mężczyzna mógł też zauważyć w środku nici do zaszywania ran - bardzo przepraszam...będzie bolało - ujęła jego ramię i obejrzała uważnie. Nie chciała uszkodzić żadnego nerwu, więc musiała się dobrze zastanowić.
W końcu westchnęła ciężko po czym otworzyła usta i ojciec mógł zauważyć jak jej zęby zmieniają się w zwierzęce. Spojrzała na niego ostatni raz i ... po prostu go ugryzła. Mocno, do krwi, wbijając głęboko swoje lisie kły. Następnie ugryzła się w język i polizała ranę, by wprowadzić do niej nie tylko ślinę, ale również krew. Miała nadzieję, że to wystarczy.
Szybko też zareagowała potem. Przyłożyła gazę do rany - przytrzymaj to proszę - poprosiła. Zagotowała wodę i przyniosła ją, po czym zaczęła lekko oczyszczać ranę z krwi - przepraszam...przepraszam... - powtarzała, a po jej policzkach ściekały łzy. Wiedziała, że to bolało i to bardzo. Sprawnie zaszyła rany, a następnie zasklepiła je swoją mocą. Nie zdjęła jednak od razu nici. Upadła na kolana i musiała się najpierw uspokoić. Tak bardzo nie lubiła kogoś ranić....

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Domek Skrzydlatego Liska
Nie 14 Kwi 2019 - 18:10
Kayl spojrzał na córkę ze zdziwieniem gdy wydała dziwny dźwięk. Ok, czyli jeśli miałbym coś na sobie testować, to nie przy niej... pomyślał.
- Je promets(obiecuję).
Kiedy córka ostrzegła go, że może boleć, pogładził ją po ręce i zamknął oczy.
- Oddaje się w Twoje ręce siostro D'Voir- wyszeptał i poczuł jak ostre... nie wiedział co, wbiło mu się w rękę. Syknął i naprężył się w bólu, jednak powstrzymał się od wyrwania się z jej rąk. Sam ją poprosił by to zrobiła. Kiedy poczuł coś mokrego na ranie, domyślił się co zrobiła i otworzył oczy, obserwując jak zajmuje się raną. Utrzymała profesjonalność do samego końca i chciał jej pogratulować, jednak wtedy zobaczył jak siada ze łzami w oczach. Zrobił więc coś głupiego i ugryzł córkę w lisie ucho, delikatnie, żartobliwie, ale wystarczająco by poczuła.
- Teraz jesteśmy kwita. Nie masz mnie za co przepraszać skarbie. Sam Cię o to poprosiłem.- powiedział klękając przy niej. Zauważył stróżkę krwi w kąciku ust i wytarł ją delikatnie czystym rogiem gazy, po czym zbliżył się do niej i przytulił.
-Dziękuję, że to dla mnie zrobiłaś. Już po wszystkim- Powiedział z przerwą pomiędzy zdaniami, gładząc ją po włosach.
Jeśli się nie uspokoiła, zacznie nucić kołysankę, którą śpiewał przez te kilka dni, gdy Julia była jeszcze u niego.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Domek Skrzydlatego Liska - Page 2 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Domek Skrzydlatego Liska
Nie 14 Kwi 2019 - 18:27
Czuła się dziwnie, nazywana tym nazwiskiem. Nie miała zamiaru zmieniać swojego...bardziej do niej teraz pasowało, ale nie chciała go tez denerwować. Dowie się w swoim czasie...byle jej nie zmuszał do tego i nie grzebał w jej papierach...Na przykład w pracy.
Zamrugała zaskoczona i poruszyła kilka razy uchem - czy...czy Ty mnie właśnie ugryzłeś w ucho? - zapytała zszokowana. Bane nawet nie chciał ich dotknąć, a ojciec? Ugryzł ją! To było dla niej naprawdę dziwne. Ta bardzo, że jeszcze przez chwilę ucho latało jakby chciało się pozbyć jakiejś natrętnej muchy.
Dała się przytulić. Tym razem bez spinania się. Musiała się trochę uspokoić, zanim skończy zadanie - nie dziękuj mi...tylko później mnie nie obwiniaj... Nie zniosłabym tego - przyznała. W końcu jednak się wyprostowała - muszę skończyć co zaczęłam - powiedziała i sprawnie pousuwała szwy po czym zaleczyła do końca ranki i przemyła dokładnie rękę - wgryzłam się w mięsień, więc może jeszcze trochę poboleć, ale poza tym powinno być w porządku - uśmiechnęła się delikatnie.
Wstała, napaliła w kominku w salonie, gdzie miał spać Kayl i spaliła gazy i nici. Tak samo jak rękawiczki. Musiała trochę odsapnąć - masz może ochotę na coś słodkiego? Widziałam, że Caius zostawił też trochę mojego ulubionego ciasta czekoladowego - zapytała nieśmiało. Chciała jakoś rozwiać to co się przedtem działo. Jeśli chciał przyniosła im po kawałku i usiadła na dywaniku przed kominkiem spoglądając na cienie, tańczące po namalowanej parze na ścianie, oraz po napisie, który się obok nich znajdował - czy mogę zapytać...co państwo Renard w ogóle o mnie mówili? - zapytała nieśmiało...chciała wiedzieć jakie mniemane o niej może mieć jej własny ojciec...chciała go poznać...choć trochę.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Domek Skrzydlatego Liska
Nie 14 Kwi 2019 - 19:33
-Przepraszam za gryzienie. Chodziło o odwrócenie Twojej uwagi.- Powiedział spokojnie.
Kiedy dziewczyna zaczęła rozpalać w kominku ubrał się i z chęcią przyjął kawałek ciasta.
- To i moje ulubione- odparł z uśmiechem i wyjął z plecaka aspirynę, po czym przełknął jedną tabletkę popijając już zimną melisą. Jeżeli się temu przyglądała, odparł: Kiedy ćwiczyłem na poziomie olimpijskim miałem gorsze kontuzje. Z resztą widziałaś jak byłem bez koszuli.
Usiadł niedaleko córki i spróbował ciasta. Było naprawdę dobre, a Kayl nigdy nie radził sobie z pieczeniem ciast. Masz u mnie punkt Caius.
Słysząc pytanie odstawił ciasto i zmarszczył brwi.
- Na ile zdążyłem się przekonać, trochę prawdy, trochę kłamstwa. Na przykład, że byliście blisko. Że nie pytasz o mnie. Że jesteś potwornie leniwa jeśli chodzi o szkołę, nie licząc nauki śpiewu, którą kochałaś, że prawie nie ma Cię w domu... - Wymieniał. - Opisywali jak bardzo smakowały Ci truskawki i prosili bym przysłał trochę... Coś było o kłopotach z synem sąsiadów... Nie skupiali się w listach na niczym co by mi Cię przedstawiło. Wtedy myślałem, że to przyjaciel troszczy się o to, bym za bardzo za Tobą nie tęsknił- Przerwał i wpatrzył się w ogień. - Miesiąc po Twoim zaginięciu poleciałem do Anglii i nocowałem u Renardów. Nie zapowiadałem ich tego, więc słyszałem jak Twoja macocha opisuje Cię koleżance, jako zwykłą zapchajdziurę, która przynajmniej dawała jakieś pieniądze. Opisała przy okazji mnie jako naiwnego. A potem... jak zmanipulowała Twojego ojczyma do adopcji, "bo sam by nie pomyślał'... Tego wieczoru pogadałem szczerze z Twoim ojczymem, przyznał, że skupił się na pracy, w czasie gdy ona tak radośnie mówiła o zajmowaniu się Tobą... Domyślił się, że coś jest nie tak, kiedy miałaś 3 miesiące i leżałaś w tym samym ubranku w którym przyjechałaś, już za małym i brudnym. Tymczasem ona już miała nowy zestaw biżuterii. Od tej pory miałaś nianię. Przez 2 lata było nieco lepiej i nawet Cię doglądał, a potem sporo się dla niego zmieniło i nie widział jak sytuacja znowu się pogarsza. A ja, przekonany, że dostaje wiadomości od niego, wysyłałem coraz większe sumy, żebyś mogła mieć wszystko to czego chcesz. Powodziło mi się dobrze, dużo na tym nie traciłem. Pomijając kolejne zabawy w kotka i myszkę, w końcu owinęła go sobie wokół palca do tego stopnia, że nie był ze mną szczery. A kiedy byłem u niego ostatnio, jej już nie było. Zaliczyła wpadkę z jego kolegą z pracy. Zostawiłem go z jego problemami. Nawet nie wiem ile z tego było wyssane z palca i szczerze chce mi się rzygać, że zostawiłem Cię tym ludziom...- skończył wywód i nie był w stanie spojrzeć na córkę. - Na odchodnym stwierdził, że dołączyłaś do zespołu punk rockowego, ogoliłaś się niemal na łyso i najpewniej wyjechałaś z nimi...- dodał szeptem.- Nie uwierzyłem. Byłem w Twoim pokoju. Widziałem, że jedyne co rzeczywiście było wspólnego z muzyką, było z wielkim podpisem "Ja nie chcę śpiewać!"- Kayl posmutniał. Był z Renardem w dość bliskich stosunkach od podstawówki. Ale chyba miał o nim za dobre mniemanie

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Domek Skrzydlatego Liska - Page 2 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Domek Skrzydlatego Liska
Nie 14 Kwi 2019 - 21:16
Zamerdała wesoło ogonem, słysząc, że Kayl też lubi ciasto czekoladowe. Nie przyznała się jednak, że powinna je zjeść mimo wszystko, bo inaczej będzie mogła mieć mały wypadek. Z resztą mógł zauważyć, że trochę pobladła po tym wszystkim.
Przytaknęła tylko głową, że rozumie. To nie były jakieś poważne leki, więc nie przejęła się tym zupełnie.
Słuchała go uważnie, powoli jedząc swoje ciasto. Przytakiwała co jakiś czas, albo się krzywiła. Zrobiła też wielkie oczy, słysząc w czym leżała jak była taka malutka. To by też wyjaśniało, czemu w ogóle miała Nianię i czemu potem jej nowej nie załatwili. Już po prostu nie była potrzebna. W końcu dziecko już sobie dawało same radę na tyle, że nie trzeba go było niańczyć. Ech...dorośli....
Słysząc ostatnie słowa swojego ojczyma, zakrztusiła się aż ciastem i kaszlała chwilę, starając jakoś złapać oddech. W końcu jednak się uspokoiła.
Niepewnie położyła dłoń na jego dłoni, widocznie nie wiedząc czy może sobie pozwolić na taki gest. Uśmiechnęła się przy tym delikatnie - faktycznie część z tego była prawdą - przyznała - często mnie nie było w domu, bo siedziałam na kółkach plastycznych, albo w lesie. Tam przynajmniej było cicho, nie było jakiś spotkań czy gości. Nawet raz spotkałam pana, który podróżował z wilkami i pogłaskałam jednego - uśmiechnęła się, pokazując swoje lisie uzębienie - truskawki...takie duże czerwone...wręcz ogromne? - zapytała - były pyszne...ale jadłam je tylko ja udało mi się coś podkraść - przyznała niechętnie.
- Dostawałam listy od Ciebie i chciałam się spotkać, ale zawsze była jakaś wymówka, czemu nie mogę się spotkać czy też do was przyjechać. Niektóre prezenty też do mnie dotarły. Na przykład te ładne srebrne kolczyki z turkusową łezką - opisała je dokładnie - niestety straciłam je razem z uszami, a to były moje ulubione... - przyznała się cichutko.
- A co do moich...rodziców - powiedziała i westchnęła - naprawdę nie byli za dobrymi rodzicami. Nie miałam problemów z nauką...nawet robiłam materiał dwie klasy wyżej niż powinnam ale oni mieli to gdzieś. Śpiewać to mogę, ale tak dla siebie....ale nie przepadam za tym...wolę rysować i na to zawsze szły moje marne kieszonkowe. Zbierałam na bloki, kredki, farby, ołówki - wymieniała, starając sobie przypomnieć - raz...chyba w moje dziewiąte urodziny to było, zapomnieli mi powiedzieć, że jadą na jakąś imprezę do tego nie dali mi śniadania ani na autobus, a chodziłam dość daleko do szkoły i wróciłam do zamkniętej bramy. Służby też nie było...przenocowała mnie bardzo miła pani, pochodząca z Krainy - uśmiechnęła się na wspomnienie.
- Właśnie - teraz widać ona się rozgadała - moja Niania tez była Lustrzanką! - powiedziała robiąc wielkie oczy - opowiadała mi o świecie za lustrem, piękne bajki, historię...ale myślałam, że to tylko opowieści, dopiero gdy tu trafiłam to zorientowałam się, że to jednak prawda - zarumieniła się lekko - gdy leżałam na stole operacyjnym w Klinice to mi się śniła...zamieniała się w piękną, białą łanię i bawiłyśmy się na wielkiej łące w berka - uśmiechnęła się smutno na to wspomnienie...

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Domek Skrzydlatego Liska
Nie 14 Kwi 2019 - 21:50
Ucieszył się gdy z własnej woli go dotknęła.
- Powoli lisku. Przełknij- powiedział tylko, bo widział, że sobie poradziła.
- Cieszę się, że miałaś hobby mimo tego co Cię spotykało w domu.- powiedział i pozwolił dziewczynie dokończyć.
- Nie przysłałem Ci samych kolczyków. Była też bransoletka. Pamiętam, bo kazałem wygrawerować "Julia" na spodzie jednej z łezek... I to akurat ją Ci zabrali... ehh...- powiedział cicho. - Wysłałem rok przed Twoim zniknięciem tablet graficzny... Moja sekretarka znalazła zdjęcie Twojej pracy w internecie i mi przekazała. Wtedy zacząłem podejrzewać, że coś jest nie tak.- Przyznał ze wstydem. - A co do ludzi z krainy... Większość Twojego sąsiedztwa nimi była. Kapelusznicy, Marionetki, Baśniopisarka... Moria ich obserwowała, podejrzewając, że nimi są, ale nie mogli działać, bo Ci mieli porządne zaplecze. A co do snów... to mogła być ona. Podobno są istoty mogące nawiedzać cudze sny. - Powiedział. - Czyli... Nigdy nie byłaś wolna na tyle, by być sobą, co?- Zapytał, przypominając sobie coś.
- Jest jedno miejsce, o którym wiem dzięki pamiętnikowi Jocelyn. W mieście Lalek, niedaleko parku jest pewien stary zrujnowany budynek. W jego piwnicy mieszkają Baśniopisarze, którzy uczą jak malować obrazy tak piękne, że można by do nich przez pomyłkę wejść. Podobno to oni zainspirowali C.S. Lewisa do napisania "Opowieści z Narnii" I podobno ten nadal tu jest. Ale nikt go nie zna jako pisarza. - Powiedział lekko podekscytowany. Chciał wierzyć w to co jest wewnątrz notatek córki. - Każdy może tam przyjść i pracować razem z nimi. Nie patrzą na koszty, a jak im się spodoba co robisz, to mogą dać Ci jakąś niespodziankę- powiedział, niemal dokładnie cytując "opowiadanie kapelusznika". Tyle rzeczy było prawdą, może i to było.
- Drugą rzecz usłyszałem w Morii, więc nie wiem jak to traktować. W lesie jest łąka białych kwiatów, a po środku ruiny zamku. Tam stoi drzewo całkowicie zrobione z kryształu. I co dziwne, kwiaty zmieniają się na czerwone dla niektórych... Nie wiem na czym to polega, ale musi wyglądać pięknie.- Rozfantazjował się. Kiedyś bardzo lubił spacery. Może tu wróci do starego nawyku.
- Co powiesz na to, żebyśmy poszukali tych miejsc?

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Domek Skrzydlatego Liska - Page 2 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Domek Skrzydlatego Liska
Nie 14 Kwi 2019 - 22:13
Trochę posmutniała. Może bransoletka by się zachowała? Nie mogła tego jednak wiedzieć - kolczyki nosiłam cały czas odkąd je dostałam. Prawie ich nie zdejmowałam - przyznała. Jej macocha nie była z tego powodu zadowolona, ale w pewnym momencie przestała panować w pełni nad córką.
Zamrugała zaskoczona. O tym prezencie nic nie wiedziała... A szkoda - na tablecie pracowałam tylko w szkole. Miałam bardzo fajną panią z plastyki, która siedziała ze mną dłużej. Szczerze...to chyba jest jedyna rzecz której mi brakuje. Na tablecie bym się jeszcze pobawiła, ale tutaj nauczyłam się innych rzeczy - zarumieniła się ponownie. Nie wiedziała, czy chce mu pokazywać swoje prace. Wiedziała, że dobre rysuje inaczej by nie powierzali jej niektórych rzeczy, ale ona i tak nie była jakaś pyszna, by się tym chwalić. By ją podziwiali.
Otworzyła szeroko oczy - naprawdę? Nie wiedziałam, że aż tyle - przyznała niepewnie. Pokręciła głową - są Senne Zjawy i są Cienie, które mogą swobodnie wchodzić do snów i się nimi przemieszczać, ale ona do nich nie należała - westchnęła smutno - zmarła jak byłam mała. Znalazłam ją na łóżku. Zimną i sztywną. Nie rozumiałam wtedy co się stało. Czemu Niania nie chce się obudzić - powiedziała smutno.
Słuchała uważnie i otworzyła szerzej oczy, merdając ogonem - nie wiedziałam o tym miejscu - przyznała - ale chętnie sprawdzę czy istnieje - tylko, żeby potem nie było jak z pewnym gościem od tatuaży...pomyślała w duchu.
- O koszty się nie martwię. Mieszkam w małym domku, ale to nie znaczy, że nie mam pieniędzy. Po prostu nigdy nie miałam ich za wiele, więc też wiele nie wydaję - przyznała.
- A jeśli chodzi o to drugie miejsce...wiem gdzie ono jest. Trudno je znaleźć ale mnie się udało. I to prawda, że kwiaty zmieniają kolor dla niektórych osób. Wiąże się z tym cała legenda - przyznała - zmieniają się na czerwono, gdy ktoś kogoś zabił...dlatego mordercy się tam nie ukryją - przyznała, spoglądając na ojca - chętnie Cię tam zaprowadzę i poszukam tego drugiego. Znam też jedno miejsce...o którym prawie nikt nie wie i na pewno nie słyszałeś legend...ale to kiedyś - obiecała mu. Przypomniała sobie bowiem miejsce, do którego zabrał ją Cierń, tuż przed tym jak się musieli rozdzielić....

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Domek Skrzydlatego Liska
Nie 14 Kwi 2019 - 22:50
- W końcu coś o Tobie wiem naprawdę... Było warto tu przybyć. A tym bardziej będzie warto tu zostać.- Powiedział z szerokim uśmiechem na ustach.
- Cieszę się, że nie porzuciłaś tworzenia. Kiedy będziesz gotowa by mi to pokazać, daj znać. Nie będę Cię zmuszał. I nie ukrywam, podobało mi się to co znalazłem pod Twoim imieniem w świecie ludzi.- Powiedział i przeciągnął się lekko. - Na wszystko będzie czas. A skoro oboje chcemy jutro rano zacząć pracę, powinniśmy chyba odpocząć. Sami sobie daliśmy tyle wrażeń... To szaleństwo. Ale cieszę się z każdej minuty jaką tu spędziłem.- powiedział, powstrzymując ziewnięcie. - Nie chcę Ci zniszczyć pracy przez rozczulanie się. Już mi dzisiaj dowiodłaś, że jesteś dorosła. Ale dla mnie zawsze będziesz moją małą córeczką. Więc wybacz, będzie mi się co jakiś czas zbierało na takie wspominki. I z chęcią poznam Cię lepiej. A teraz umyj ząbki i do łóżka. Wiem gdzie jest i toaleta i kuchnia, poradzę sobie. Chyba, że chcesz całuska na dobranoc.- zaśmiał się niewinnie. - Rano przygotuje śniadanie. Co powiesz na tosty z boczkiem i warzywami?- zapytał rozciągając się.

Niezależnie jak zareagowała, w ciągu następnej godziny położył się spać. A czy spał... Trudno powiedzieć. W jego głowie były tony myśli. A może to właśnie one mu się śniły?
Wstanie niewyspany, żeby przygotować jedzenie, a po kawie będzie jak nowo narodzony.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Domek Skrzydlatego Liska - Page 2 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Domek Skrzydlatego Liska
Nie 14 Kwi 2019 - 23:32
Zaśmiała się zakłopotana - mam nadzieję, że nadal będzie Ci się podobać...w końcu trochę lat minęło od tego czasu - przyznała. Nie przyznała się jednak, że tatuaż, który widział nie dość, że sama projektowała to sama go sobie zrobiła. Ciekawe jak zareaguje widząc jej mały warsztat. Pełen był różnych plastycznych dziwów, razem z jedną jej maszynką do robienia tatuaży. Drugą trzymała w sali operacyjnej w Klinice, bo okazała się naprawdę przydatna.
Zrobiła naburmuszoną minę, ale nic nie powiedziała. Zaśmiała się tylko - śpij dobrze - powiedziała i wzięła ze sobą futrzaki - jak co mój pokój jest na piętrze - dodała jeszcze na odchodne.
Ruszyła do siebie. Umyła się dokładnie i przebrała, po czym spojrzała w gwiazdy przez okno - nie latałam dziś - westchnęła. Zawsze tak kończyła dzień, ale teraz było już za późno. Nie mogła za bardzo uwierzyć, że na dole śpi jej ojciec.... Nie sądziła, że kiedykolwiek go pozna...a tu okazuje się, że znalazł się w Krainie Luster. Nadal obwiniała się jedna za to, że zgodziła się na próbę jego zmiany....Jocelyn pewnie będzie wściekła....co dziwne, Tulka jakoś się tym specjalnie nie przejęła.

Spała w miarę spokojnie, choć nie powiedziałaby, że się wyspała. Brakowało jej jednak tego ruchu, który ją na dobranoc dobijał. Zeszła więc rano cała rozmemłana, z rozczochraną burzą włosów na głowie. Ubrana w luźne spodnie dresowe, oraz krótkawą, luźną koszulkę, która odsłaniała kawałek malunku na jej brzuchu.
- bonjour - powiedziała zaspana i ziewnęła szeroko, po czym zabrała się za robienie napoju. Tylko jedno ją rano stawiało. Dobre kakao! Bez tego nie mogła spędzić dnia. Niby dorosła...ale dziecko nadal w niej siedziało.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Domek Skrzydlatego Liska
Pon 15 Kwi 2019 - 5:50
- Bonjour mademoiselle- Powiedział widząc rano córkę. Wstała w podobnym czasie, więc bez zwłoki zaczął szykować jedzenie, w czasie gdy ona przygotowywała... Czuł w powietrzu zapach kakao. Uśmiechnął się pod nosem i z krojonej papryki, ułożył na tostach przeznaczonych dla córki kształty różnych kwiatów. Zajęłu mu to trochę więcej czasu, ale czuł, że może to rozweselić córkę.
W czasie szykowania śniadania mruczał wręcz, ni to szepcząc ni to ziewając, o tym, że o tej porze zwykle tylko on był na nogach, ale zawsze robił śniadanie dla wszystkich. Opowiedział jak raz Jocelyn przyszła zaspana ze swoją przytulanką, tylko po to by z nim chwilę pobyć.
Dopiero po zalaniu kawy zaczął mówić nieco głośniej.
- Więc, jakie plany na dzisiaj? Wiadomo, że idziemy do kliniki, nie wiem, czy zacznę pracę od zaraz, więc pewnie albo przesiedzę cały ten czas w aptece, albo w jakiejś księgarni.- Zaczął analizować po pierwszym łyku czarnego napoju.- Dodatkowo, będę musiał zakupić dodatkowe ubrania, bo z jednym dresem i jednymi spodniami od garnituru, poradzę sobie przez najwyżej kilka tygodni. A nie chcę chodzić jak jakiś śmierdziel. Powinienem sobie poradzić z tym sam, ale jeżeli masz jakieś sprawunki, z chęcią poszedłbym razem z Tobą. Powiedziałabyś co myślisz o nowym wdzianku.- Mówił wyjmując tosty na talerze.
- Bon apétit- powiedział i wgryzł się w jedzenie. Może nie jakieś niezwykłe, ale przynajmniej lepsze niż przeciętne kanapki.
- Mam wrażenie, że wczoraj zapomniałem coś powiedzieć... może mi się zaraz przypomni co...- rzekł tajemniczo. Chciał zobaczyć reakcję córki, ale też było coś co nie dawało mu spokoju. Tatuaż na jej ręce córka pokazywała odkryty cały czas gdy mówiła o swojej pasji do sztuki graficznej. Pewnie sama go zaprojektowała... A nawet go nie skomentowałem... Myślał patrząc się w stronę liska, który niepewnie podszedł do stołu. Zaraz się jednak okazało, że niepewność była zmęczeniem, bo ziewnął wystawiając język i położył się u stóp swojej pani. Nie było jednak widać latającego królika. Muszę zapytać jak to się nazywa, bo wygląda ciekawie

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Domek Skrzydlatego Liska - Page 2 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Domek Skrzydlatego Liska
Pon 15 Kwi 2019 - 7:16
Słyszała, że coś mruczał o Jocelyn, ale nie odezwała się. Mógł przecież opowiadać, przynajmniej się czegoś dowie, ale nie oznaczało to jednak, że też jej to nie bolało. Dowiadywała się jakie miałaby życie, gdyby nie to, że matka nie dałaby psychicznie rady jej wychować. Nie wiedziała jednak, czy jest zła na nic czy może rozumiała i było jej smutno. Nie umiała tego określić. Szkoda, że dopiero będąc w Klinice zaznała choć trochę domowej atmosfery.
Usiadła do stołu i spojrzała w okno, na powoli wschodzące słońce. Ciekawe czy Bane już wstał pomyślała. Miała takie myśli coraz częściej, ale o dziwo dziś nie miała żadnych koszmarów z nim związanych.
Zaśmiała się na widok tostów i oblizała - bon apétit - zawtórowała i ugryzła pierwszego tosta, poruszając wesoło ogonem.
Zamyśliła się - nie jestem Ci w stanie powiedzieć czy zaczniesz od razu. Mnie przyjmował do pracy pan Anomander, poprzedni Dyrektor Kliniki, który odszedł już na emeryturę - przynajmniej z tego co jej powiedzieli - najpierw zrobił mi test, który polegał na tym, że zadał mi kilka pytań, a następnie rozciął sobie rękę i kazał szybko się tym zająć i zakazał pytać kogokolwiek gdzie coś znajdę, musiałam sobie sama poradzić - wzruszyła ramionami - potem jednak prawie od razu zaczęłam pracę, choć też nie bez problemów. - wzdrygnęła się i pomasowała bok szyi, w który ugryzła ją Rosemary. Nienawidziła tej kobiety tak bardzo....ale zdołała się powstrzymać przed okazaniem tego. - Nie wiem jednak jak będzie to wyglądało z doktorem Blackburnem. - przyznała przepraszająco. Miała nadzieję, że nie będzie sprawiał za dużych problemów.
- Jeśli nie będziesz jeszcze pracował, to zawsze możesz posiedzieć w Bibliotece w Klinice. Jest tam sporo książek na różne tematy i w różnych językach, więc na pewno znajdziesz coś dla siebie, jak nie o tutejszych ziołach to nawet jakąś literaturę w języku francuskim - uśmiechnęła się miło.
- Co do zakupów możemy w przerwie, albo wieczorem pójść na zakupy. Miasto jest niedaleko Kliniki, a nie mogę obiecać kiedy dokładnie, bo nie mam pojęcia jak będzie wyglądał dzień, w szczególności, że ostatnio było dość spokojnie, a to może oznaczać tylko tyle, że niedługo znów będzie jakieś bum - wyjaśniła przeczesując rozpuszczone włosy. Oko znów miała zakryte grzywką, ale wyglądało na to, że po prostu śnieżnobiałe włosy tak się układają. Ciekawe skąd w ogóle taki dobór kolorów dla włosów?
Postawiła wysoko uszy i przekrzywiła lekko głowę, będąc wgryziona w tosta. Ciekawe co takiego jej powiedział. Jednocześnie też spięła skrzydła, by móc w razie czego się obronić. Oby tylko tego nie zauważył.
Gdy Amber zeszła na dół, Tulka spojrzała na nią - Amber, a gdzie zostawiłaś Kropkę? Zjadłaś ją? - lisica tylko zamarudziła coś i przekręciła się na drugi bok. No tak...dla niej było jeszcze wcześnie. Po chwili mogli usłyszeć cupkanie drugich pazurków. Kropka zleciała ze schodów i przebiegła kawałek, po czym wzbiła się w powietrze i rozpłaszczyła się jak czapka, na głowie mężczyzny. Julia zaśmiała się na ten widok - przepraszam za nią...nie do końca wiem jak takie paskudy się tresuje - przyznała i jeśli tylko chciał, zdjęła Niechniurkę z jego głowy, a ta spoglądała na niego swoimi granatowymi oczkami.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Domek Skrzydlatego Liska
Pon 15 Kwi 2019 - 7:42
Kayl wysłuchał wyjaśnień córki i zamyślił się. Obudziło go dopiero lądowanie Kropki na głowie. Była cieplutka i puchata, więc zaśmiał się i wyjął kawałek papryki z tosta, by poczęstować zwierzaka. Podobało mu się to, przynajmniej jak na razie. To może stać się irytujące w przyszłości.
- Nie widzę problemu z siedzeniem w bibliotece.
I w pracy, przynajmniej częściowo powinniśmy zachować profesjonalność, więc skup się na tym co uznasz za stosowne, a jeśli będę potrzebował, zapytam się kogoś. W ostateczności pójdę na spacer, nie widzę problemu.
- powiedział obojętnym głosem, drapiąc zwierzaka, jeśli nadal siedział mu na głowie. Dojadł tosta i patrząc się znowu na córkę dodał- Nie mam zamiaru znikać. Zostanę tu trochę. Przynajmniej tak długo jak dam radę.
Uśmiechnął się delikatnie dopijając kawę.
- Chodziło mi o tatuaż. Piękny projekt- powiedział, bez kontekstu. Potem zaczął sprzątać, zmywając również naczynia po wczoraj.
- Jeśli byś mogła, prosiłbym o asystę w dziale wycierania powierzchni płaskich- zażartował sobie puszczając do niej oczko. Nie był u siebie, ale chciał dać córce chociaż mały ułamek tego jakie mogło być ich życie. Jakie może być teraz.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Domek Skrzydlatego Liska - Page 2 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Domek Skrzydlatego Liska
Pon 15 Kwi 2019 - 8:04
Kropcia złapała w łapki palce mężczyzny i powąchała to co chciał jej dać, po czym prychnęła i zleciła na stół, popiskując z niezadowolenia - zaraz dostaniesz mięsko, idź do Amber - położyła ją na ziemię i już był spokój - Niechniurki nie jedzą papryki. Raczej mięso, jagody, maliny i jeszcze niektóre owoce - wyjaśniła z lekkim uśmiechem.
Skąd ona znała ten tekst? Zachować profesjonalizm w pracy... ech...gdyby tylko Kayl wiedział jaką wprawę ma w tym jego córka - o to nie musisz się martwić. Ale w razie czego mnie też możesz zapytać, o ile nie będę na operacyjnej albo będę miała pacjentów - ostatnie słowa powiedziała ciszej, bo nie wiedziała, jak ojciec zareaguje na to, że nastolatka już coś robi związanego z krojeniem ludzi. Co innego podawanie leków, zszywanie ran czy leczenie ich mocą, ale krojenie? - a co do spaceru. Przy Klinice jest piękny park, więc jeśli uznasz, że chcesz trochę spokoju to droga wolna - dodała jeszcze z uśmiechem.
Zarumieniła się lekko - w sumie nie był wcześniej planowany...dostałam na urodziny maszynkę do tatuaży i jakoś tak samo wyszło - przyznała niepewnie i pomasowała malunek, w miejscu małego napisu, po wewnętrznej stronie nadgarstka - może kiedyś dodam mu kolory oraz liście - dodała jeszcze w zamyśleniu, spoglądając na poszarpane skrzydła wytatuowanego liska.
Zaśmiała się słysząc prośbę. Upiła trochę kakaa i zabrała się do pracy. Wycierała wszystko, jednak gdy skończyli, wzięła deskę i wyciągnęła kawał surowego mięsa z lodówki - muszę jeszcze nakarmić futrzaki - powiedziała. Zebrała miseczki i pokroiła do obu odpowiednią ilość. Jedna powędrowała na ziemię, a druga na parapet. Zrobiła jednak jeszcze jedną i dała na parapet na zewnątrz - chodzi tutaj Arlekin, taki tęczowy kot. Jest dziki, ale mieszkał trochę z poprzednimi właścicielami domu. Czasem wraca by zobaczyć czy jest coś do jedzenia - wyjaśniła swoje zachowanie.
- Mamy jeszcze trochę czasu, jeśli chcesz, to na górze w łazience jest wanna, na dole pewnie widziałeś prysznic, ja pójdę nakarmić konie, żeby nie jechały na głodnego - powiedziała i ruszyła do wyjścia. Jednak bez butów czy czegokolwiek na górę. Musiała poczuć trochę chłodu, by się w pełni obudzić.
Szybko się z tym uwinęła i jeszcze zrobiła kilka rundek w powietrzu na rozruszanie mięśni. W międzyczasie wypuściła też dziewczynki, które jednak cały czas mogą sobie wyjść przez klapkę w drzwiach, która była dość mała.
Wróciła i zaczęła się powoli ogarniać, zerkając też przez okno na tulipanowca, pokrytego naokoło pięknymi niezapominajkami.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Domek Skrzydlatego Liska
Pon 15 Kwi 2019 - 16:46
-Nie wiem co jedzą... Dałbym jej... jemu kawałek szynki gdybym wiedział.- dodał lekko speszony. Wygląda jak zając, a jest mięsożerne. Il est intéressant de Kayl postara się to zapamiętać.
- Cieszę się, że nie jesteś w szpitalu tylko na pokaz. No i widać po tatuażu, że ręka Ci się nie trzęsie. Dobrze, że sobie radzisz.- Powiedział z uśmiechem.
- Moja mała marzycielka...- skomentował jej zamyślenie nad tatuażem
- Można powiedzieć, że masz rękę do zwierząt. Z drugiej strony... Musisz go dobrze karmić, że wraca. Koty przywiązują się bardziej do jedzenia niż do ludzi czy miejsc. Przynajmniej te po drugiej stronie...- Powiedział wspominając swoje dzieciństwo.- Twoja babcia miała 4 koty. Cały dzień chodziły po okolicy. Każdy miał minimum 5 imion od ludzi, którym miękły serca na tyle by je dokarmiać- powiedział po chwili- Dowiedziałem się tego w momencie gdy jeden zginął potrącony przez samochód... Zebrała się spora grupka, kłócąca się czyj to kot. Kazałem im tylko spojrzeć na obrożę. Nikt nie zwrócił uwagi, bo nie miał żadnego medalika, a była podpisana. Podobnie jak pozostała trójka. Szkoda mi tych kotów... Tak się rozleniwiły i napuchły od ilości jedzenia, że w ciągu roku zginęły kolejne dwa...- Posmutniał- Pamiętam, że jak za pierwszym nie płakałem, bo przynajmniej 4 razy nasrał do garnka z zupą, tak te dwa to były pieszczochy. Miło było je mieć przy sobie w czasie odrabiania lekcji, uspokajały mnie. Jedyny który przeżył nigdy mi nie ufał. Zawsze leciał do ojca i siedział obok niego dzień i noc. Był dziwny.- Dokończył smutnie.
- Dziękuję, poradzę sobie lisku.- powiedział i przygotował się powoli, biorąc przy okazji zimny prysznic. Obejrzał się przy tym dokładnie, jednak nie zauważył żadnych zmian. Spodziewał się tego oczywiście, ale wolał się upewnić.
Po skończonym prysznicu ubrał się i nadał wstążce kształtu brązowej materiałowej kamizelki. Wyglądał całkiem nieźle.
Potem wyszedł na zewnątrz i rozciągnął się lekko poprzez mały spacerek wokół domu. Nie tylko w środku był ładny. Będzie musiał pochwalić gust córki.
Kiedy wyszła z domu ustąpił jej pierwszeństwa i poczekał, aż dokończy przygotowania do jazdy.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Domek Skrzydlatego Liska - Page 2 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Domek Skrzydlatego Liska
Pon 15 Kwi 2019 - 19:45
Zaśmiała się i uśmiechnęła delikatnie - jej...to samiczka. Ma na imię Kropka - powiedziała spokojnie - to trochę jak....posiadanie latającego gronostaja, to chyba najbliższe jeśli chodzi o jej dietę - w sumie miała rację. W końcu jedno ze zwierząt, które składało się na Niechniurkę, to właśnie gronostaj.
Uśmiechnęła się nieśmiało i zarumieniła, gdy pochwalił jej sprawną rękę, oraz skomentował jej mówienie o tatuażu.
Zaśmiała się zakłopotana - przychodził tu wcześniej i to w sumie dzięki niemu w ogóle mam ten dom...dlatego uznałam, że jeśli się jeszcze pojawi to będę go karmić - przyznała, drapiąc się po tyle głowy.
Słuchała uważnie i opuściła smutno uszka. Położyła dłoń na jego własnej i uśmiechnęła się gdy już skończył - w sumie dlatego nie lubiłam kotów. Wolę lisy - wskazała na Amber - to takie połączenie psa i kota. Też chodzi swoimi drogami, ale nie ma Cię całkowicie gdzieś oraz nie podrapie, gdy dotkniesz je tam gdzie nie lubią - zaśmiała się. Chciała jakoś poprawić ojcu humor, w szczególności po tych gorzkich wspomnieniach.
Widziała, jak ojciec spaceruje po ogródku i raz przeleciała nad nim tak, że musnęła lekko jego głowę, po czym szybko wróciła do domu...ale przez balkon. Był otwarty, więc tak będzie szybciej.
Wzięła szybki prysznic, umyła ząbki. Ubrała się w spodnie do jazdy konnej i ładną koszulę ze zdobionymi mankietami i kołnierzem. Była w turkusowym kolorze. Zastanowiła się co powinna wziąć. Obiad dostaną na miejscu, więc nie powinna się o to martwić.
Wzięła tylko torbę, do której zapakowała butelkę wody i czekoladę, a następnie zawołała dziewczynki. Dziś szły do pracy razem z nimi. Wzięła też trochę więcej pieniędzy, w końcu mieli iść też na zakupy.
Wyszła z domu i dokładnie go zamknęła. Uśmiechnęła się do ojca i szybko osiodłała konie by mogli wyruszyć do pracy.
- Mam nadzieję, że nie przeszkadza Ci codzienna jazda konna, ale tak najszybciej można się dostać do Miasta Lalek oraz do Kliniki - powiedziała i przypięła torbę do siodła Alby, by następnie jej dosiąść. Spojrzała jeszcze na Kayla i ruszyła w drogę do pracy.

ZT x2

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Domek Skrzydlatego Liska - Page 2 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Domek Skrzydlatego Liska
Sro 17 Kwi 2019 - 12:52
Wrócili do domu trochę wcześniej niż poprzedniego dnia. Wtedy musiała posiedzieć trochę dłużej, a dziś Alice zapewniła ją że spokojnie może iść do domu. Gdyby nie Ojciec to pewnie Tulka by została w mieszkaniu w Klinice, tak by było najlepiej...ale nie chciała sprawiać dodatkowych problemów.
Gdy tylko wróciła, dała Kaylowi zakupy oraz dziewczynki, prosząc by zaniósł to do domu, a sama zajęła się końmi. Musiała trochę pobyć z nimi. Poczekać każdego i sprawdzić kopyta i nogi, ale widząc jak te potem ruszyły na pastwisko galopem, to nie martwiła się już niczym.
Gdy weszła do domu, zdjęła buty i poszła do kuchni, gdzie od razu zabrała się za zrobienie kolacji. Wzięła mięso od Caiusa, ser, paprykę, trochę cebulki oraz sos i zrobiła hamburgery, które podpiekła trochę w piekarniku. Miała nadzieję, że Ojcu to zasmakuje. Sama padała na twarz i była głodna, dlatego miała nadzieję, że mogą najpierw zjeść. Jemu zostawiła zadanie zrobienia czekolady.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Domek Skrzydlatego Liska
Sro 17 Kwi 2019 - 16:38
Kayl uśmiechnął się delikatnie i wrócił razem z nią rozmyślając o tym co będzie robił dalej. Był spokojny, chętnie też zamienił z nią kilka słów na temat pacjentki by wiedzieć jak się przy niej zachować. Pochwalił też fakt opiekowania się nią.

Niedaleko domu przejął zakupy i zwierzaki, by zabrać je do domu. Amber oczywiście była nieco przeciwna, ale na szczęście przejście kilkunastu metrów nie było problemem. Jednak odstawiona na ziemie wbiegła od razu do środka i schowała się gdzieś. Kropka dosłownie spała. Wyglądało to słodko, ale Kayl nie poświęcał temu za wiele uwagi w tym momencie. Położył ją na poduszeczce niedaleko schodów i zaczął rozkładać zakupy, swoje na kanapie, składniki deseru w kuchni, a te ze sklepu papierniczego do jej pokoju. Otworzył jedną z szafek i wstawił tam małe pudełeczko. Na wieczku nakleił karteczkę z napisem Ne pas oublier de sourire. W środku była broszka kształtem przypominająca lisi ogon, wypełniony różnokolorowymi kamieniami. Potem postarał się wszystko ustawić tak jak było, po czym zszedł na dół i zabrał się za przygotowanie czekolady.
Niedługo córka do niego dołączyła i zaczęła szykować hamburgery. Zostawił więc czekoladę tylko do podgrzania i odszedł uporządkować swoje zakupy.
Po chwili już szykował stół. Jedyne co zostało, to zaczekać na córkę.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Domek Skrzydlatego Liska - Page 2 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Domek Skrzydlatego Liska
Sro 17 Kwi 2019 - 19:04
Nie musiał zanosić rzeczy do jej pokoju, w końcu zostaną przeniesione gdzie indziej. Z resztą mógł zauważyć, że poza jakimiś podstawowymi rzeczami, to w pokoju nie było prawie nic plastycznego. Musiała mieć do tego jakieś inne miejsce.
Gdy hamburgery były gotowe, zaniosła je do jadalni i usiadła na tym samym miejscu co dzień wcześniej. Nie karmiła futrzaków, bo widziała, że jadły niedawno, z resztą nawet Alice ją o tym poinformowała.
- I jak wrażenia z pierwszego pełnego dnia w Krainie? - zapytała między kęsami -  wiem, ze większość czasu spędziłeś w Klinice, ale potem mogłeś sobie pooglądać różne istoty, które tutaj mieszkają - dodała, poruszając swoim ogonem. - myślisz, że dasz radę przyzwyczaić się do tych dziwactw?
Widać było, że przez to, że nie było Dyrektora miała trochę więcej na głowie, ale też nie wyglądała jakby jej to specjalnie przeszkadzało. Była ciekawa zdania ojca oraz tego co powie później, gdy pokaże mu pozostałe części jej małej ziemi, którą zarządzała.
Miała też cichą nadzieję, że nikt nie wparuje tu w trakcie jego pobytu. Na przykład taki Cierń, który jakimś cudem dowiedziałby się o tym miejscu. Mogłoby być ciekawie, w szczególności, jakby Kayl dowiedział się ile ten rogacz ma lat. Noo cóż...na pewno na tyle nie wygląda.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Domek Skrzydlatego Liska
Sro 17 Kwi 2019 - 20:07
Pierwszy pełny dzień w krainie... rzeczywiście- Zamyślił się Kayl bardzo zadowolony burgerem. Uśmiech zniknął z jego ust na krótką chwilę, gdy odkładał jedzenie na talerz, by odpowiedzieć.
- Nie mam na co narzekać szczerze mówiąc. Czuję się trochę jakbym pojechał na Comicon. Mnóstwo ludzi którzy realizują się przez inny wygląd. Jest oczywiście inaczej, bo wiem, że to wszystko jest prawdziwe. Ale nie jest to straszne, przynajmniej na razie. Najgorsze co widziałem to pacjenci w klinice, realnie potrzebujący pomocy, bo czułem się bezsilny w ich spojrzeniu proszącym o chwilę uwagi. Wtedy czułem, że problemy i rzeczy straszne, rzeczywiście muszą się dziać.- Powiedział i wgryzł się w jedzenie. - Bardzo pomaga, że nie jestem tu sam. Widzę kiedy się denerwujesz, więc wiem kiedy jest coś nie tak. A jak na razie nie było za dużo takich sytuacji i były dla mnie oczywiste. Boję się wpaść na bestię. Umiem walczyć z ludźmi, nie z wielkimi zwierzętami. Nie umiem też latać i nie wiem czy będę umiał. Nie wiemy nawet, czy się zaraziłem klątwą jeszcze. A przynajmniej nie czuję. I tak, wiem, że potrwa to trochę dłużej. Nie mam z tym problemu, chociaż spodziewam się paniki gdy zacznie mi się tworzyć narośl na plecach.- Powiedział z niewielką dozą powagi. - Przestałem się bać gdy zobaczyłem w pełni świadomy cień, żyjący w bezdomnym chłopcu... Chyba nazywał się Moe. To on mnie przyprowadził do kliniki.- wyznał i wrócił do jedzenia. - Zobaczymy za tydzień albo miesiąc. Tyle powinno mi dać jakieś doświadczenia,- podsumował po czym dokończył jedzenie. Syty, przełamał się by sprzątnąć ze stołu i nalał po szklance soku, który zobaczył na ladzie w kuchni. Zaniósł córce szklankę po czym wrócił na swoje miejsce.
- Nie wiem jak Ty, ale ja bym poczekał z czekoladą jakąś godzinkę. Najadłem się- Powiedział rozsiadając się wygodnie- Bardzo mi smakowało- dodał przymykając oczy. Chciał jeszcze dodać, że jest z córki dumny, kiedy odbiło mu się, więc wyszło z tego- Jestem z Ciebie du*beek*- co po chwili zawstydzenia przełamał śmiechem.
- Mam nadzieję, że Cię nie zawstydziłem przed zakupami. Naprawdę szanuję Twoją opinię. Chciałbym wiedzieć co o tym wszystkim myślisz, jak się z tym czujesz. Chciałbym usłyszeć co tak naprawdę kryje się za tym smutnym spojrzeniem- powiedział, gotowy by podejść do córki, w każdej chwili.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Domek Skrzydlatego Liska - Page 2 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Domek Skrzydlatego Liska
Sro 17 Kwi 2019 - 21:01
Słuchała go uważnie, uśmiechając się delikatnie - w Świecie Ludzi zastałbyś podobny widok w szpitalach. Tutaj przynajmniej nie ma takich nawałów jak przy atakach terrorystycznych - powiedziała spokojnie i ugryzła kolejny kawałek kolacji.
Westchnęła smutno - będę musiała Ci też powiedzieć, na kogo uważać - przypomniała sobie - jak się zwracać do niektórych ras...bo niestety niektórzy ich przedstawiciele są tacy, że kichniesz przy nich i budzisz się w lochu - wzruszyła ramionami. Sama już pewnie by nie żyła, gdyby Cierń był normalnym Arystokratą. Na jej szczęście nie był. Ech...będzie musiała to potem wyjaśnić ojcu, żeby sam nie wpadł w podobne problemy.
Uśmiechnęła się - Moe często nam pomaga, robi za kuriera. Zawsze jest uśmiechnięty, nawet jeśli zajmuje się mu jakimiś ranami. A Koszmarek jest nawet uroczy - przyznała, uśmiechając się delikatnie na wspomnienie małego Cienia - w sumie on sam jest Cienie...to taka rasa. Charakteryzuje się głównie tym, że nie posiada własnego cienia. Tylko ich ubrania go rzucają - wyjaśniła pokrótce. Powinien poznać istniejące rasy. Powinno mu wtedy być łatwiej.
- Jestem za - powiedziała, przyjmując sok. Też była najedzona, w szczególności, że ona mało jadała zazwyczaj. Otworzyła szeroko oczy po czym zaśmiała się wdzięcznie słysząc jego beknięcie - no takiego komplementu jeszcze nie słyszałam - przyznała wyraźnie rozbawiona.
Przekręciła głową - w sensie...jak zawstydziłeś? - zapytała nie do końca rozumiejąc o co chodzi - moje spojrzenie naprawdę jest smutne? - zapytała, opuszczając swój wzrok.
- a jeśli chodzi o opinię to... - zagryzła lekko dolną wargę - robię coś dla Joce, bo gdy się odnalazłyśmy i poznałyśmy prawdę, dostałam coś od niej a sama nie dała. Mam coś dla niej...ale nie wiem czy to się do czegoś nadaje - przyznała, spoglądając niepewnie na ojca.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Domek Skrzydlatego Liska
Sro 17 Kwi 2019 - 23:23
-Wiem, że to tak wygląda. Dlatego nigdy wcześniej nie pracowałem w szpitalu przez dłużej niż tydzień.- Odpowiedział córce.
Słysząc, że są ludzie na których trzeba uważać niemal się zakrztusił.
- Jest aż tak?- zapytał z szerzej otwartymi oczami.
- Cień... miał zwichnięty nadgarstek. Zmieniłem mu opatrunek i kupiłem jedzenie. Bardzo miły chłopiec.- Skomentował.
- Płaczem... Nie jest wiecznie smutne, ale widzę jak się patrzysz na mnie kiedy mówię coś o Jocelyn, o życiu w rodzinnym domu, o moich planach dalej...- Wyliczył.- Nie chcę Cię ranić.
- Nie wnikam w wasze ustalenia. Jeżeli chcesz, ukryje na jakiś czas fakt, że przemieniam się z własnej woli. Bo pewnie zaczną już wyrastać zanim się z nią spotkam- dopowiedział.
- Przybyłem tu szukać Jocelyn, to fakt, ale to nie znaczy, że będę tylko z nią. Skoro tu jesteś, to też możesz mnie nieco wykorzystać jako ojca, a nie osobę, która nie wie co robi. - uśmiechnął się delikatnie. Wstał i podszedł bliżej. Przykucnął przed nią, przekrzywił głowę i powiedział - Ciebie też kocham. I to bardzo.

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach