Apartament nr 25

Nicolas
Gif :
Apartament nr 25 5PUjt0u
Godność :
Nicolas A. Lockheart
Wiek :
25
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
188/85
Pod ręką :
Patriotyczny obowiązek!
Broń :
Pistolet
Zawód :
Naukowiec MORII
https://spectrofobia.forumpolish.com/t657-nicolas-a-lockheart#6553 https://spectrofobia.forumpolish.com/t911-opisy-dodatkowe-nicolasa https://spectrofobia.forumpolish.com/t983-nicolas-a-lockheart https://spectrofobia.forumpolish.com/t1104-nicolas
NicolasArystokrata
Arystokrata
Apartament nr 25
Sro 13 Sty - 9:26




Apartament nr 25 Domkipoziomki


Mieszkanie znajdujące się niedaleko centrum miasta. Nicolas korzysta z tego apartamentu głównie w nocy, a w ciągu dnia przebywa zwykle w oddalonym o kilkaset metrów laboratorium MORII. Zwykle także posiłki je na mieście. Dlatego też ktoś oglądający to mieszkanie mógłby odnieść wrażenie, że to jest przygotowane na sprzedaż.



Powrót do góry Go down





Ilza
Gif :
Apartament nr 25 5PUjt0u
Godność :
Ilza
Wiek :
Wizualnie 18, w rzeczywistości 100
Rasa :
Baśniopisarz
Wzrost / Waga :
180cm/65kg
Znaki szczególne :
Brak wyróżniających cech
Pod ręką :
Czarodziejska wstęga oraz kilka złotych monet w kieszeni spódnicy, Mroczny Denar
Zawód :
Zielarka w Klinice, adept Bractwa, Sąd Ostateczny
Stan zdrowia :
Zbite kości lewego ramienia oraz lewej strony miednicy (ustępuje)
https://spectrofobia.forumpolish.com/t735-ilza
IlzaNieaktywny
Re: Apartament nr 25
Nie 17 Sty - 15:44
W Świecie Ludzi nie było jej tak dawno, że potrzebowała chwili na oswojenie się z wyglądem zabetonowanej ulicy i wysokich ścian kamienic po obu stronach. Było w tym wrażenie, jakby właśnie odzyskała utracone wspomnienia, ale nie zastanowiła się nad tym ani chwili dłużej. Podchwyciła zapach koszmaru, który był już ledwo wyczuwalny. Kolejne plany pojawiły się w jej głowie szybko: przemienić wstęgę w ciepły płaszcz, wyjść ze ślepej uliczki, udawać spieszącą się gdzieś dziewczynę i dogonić istotę z Krainy Snów.
Ostatni guzik dopięła w szybkim marszu, w momencie wtapiania się w krajobraz ulicy pełnej wracających z pracy przechodniów. Szybko doszła do wniosku, że musi poczekać na wyjątkową okazję do schwytania istoty, którą śledzi. Gdyby miało przyjść jej walczyć z Koszmarem, to było najgorsze miejsce na takie przedstawienie. Właściwie, wcale nie zamierzała go unieszkodliwiać. Ilza była ich wszystkich ciekawa! Czuła, jakby tylko Koszmary były godnym jej wyzwaniem. A jeśli coś temu przeczyło, zrzucała winę na przypadek sytuacji. Zastanawiała się, jak on może wyglądać? Poniekąd fascynowały ją różnice pomiędzy Krainą Luster a Krainą Snów. Traktowała je jako całkiem inny rodzaj doświadczenia, a same Koszmary dażyła pewną sympatią, choć jednocześnie pozostawała obojętna na ich los i nie wspomniałaby ani razu istoty, którą zabiłaby z zimną krwią. Można porównać to do lubienia określonego gatunku zwierząt przez psychopatów.
Mróz był nieubłagany. Wiele by dała, by trafiła jej się okazja do kupienia czapki, ale Koszmar stawał się co raz bardziej pobudzony i nieustannie oddalał się od Ilzy. Czyżby mógł zorientować się, że jest śledzony? Baśniopisarka zmobilizowała całe ciało do biegu. Po kilku minutach dotarła do ładniejszej mieszkalnej części miasta, a kiedy zwróciła w ten sposób uwagę na otoczenie, zorientowała się, że słońce chyli się już ku zachodowi. Było co raz zimniej... W myślach wyraziła życzenie, aby Koszmar wszedł do jednego z budynków, a po chwili tak też się stało. Poważniej zastanowiła się nad tym, czy przypadkiem nie słyszy jej myśli. Mimo wszystko, ucieszona dziewczyna otworzyła sobie bramę oraz drzwi wejściowe apartamentowca. Podrzuciła swój szczęśliwy denar i wbiegła po schodach.
Dla pewności zapukała kilka razy do drzwi mieszkania nr 25. Jako że nikt jej nie odpowiedział, śmiało wykorzystała klucz po raz kolejny. Weszła i zamknęła za sobą drzwi w taki sam sposób, w jaki je otworzyła. Zapach koszmaru jeszcze nigdy nie był tak intensywny... Miała wrażenie, że w niego weszła. Że cały ją oplata.
-Pokaż się- wyszeptała.
Dotarła do salonu o dużych łukowatych oknach, gdzie dostrzegła olbrzymi cień o kształcie ośmiornicy, której odnóża były wszędzie.
-To twoje mieszkanie? Hmm, pasowałoby ci większe- zaśmiała się, podziwiając jego formę.
To nie była jego kryjówka. To była specjalnie przygotowana pułapka. Jedną macką chwycił blondynkę w pół, bez trudu uniósł nad ziemią i uderzył nią w ścianę. Ilza straciła po tym rónowagę, a koszmar najzwyczajniej zniknął. Wyraźnie miał dość bycia śledzonym i w ten sposób uwolnił się od wścibskiej dziewczyny.
Podniosła się z podłogi. Będzie musiała wziąć parę dodatkowych lekcji u Diany... Powoli zdjęła płaszcz z obitego ramienia. Największa siła uderzenia spadła na lewy bok, w tym ramię i miednicę. Kulejąc, podeszła do sofy i usiadła na niej, wydając jęk bólu. Cholerne ośmiornice. Położyła się i przykryła płaszczem. Rozgrzanie zmarzniętych miejsc ciała stało się tak kojące, że nie wiedziała, kiedy właściwie zasnęła.


Ostatnio zmieniony przez Ilza dnia Czw 4 Lut - 0:30, w całości zmieniany 2 razy

Powrót do góry Go down





Nicolas
Gif :
Apartament nr 25 5PUjt0u
Godność :
Nicolas A. Lockheart
Wiek :
25
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
188/85
Pod ręką :
Patriotyczny obowiązek!
Broń :
Pistolet
Zawód :
Naukowiec MORII
https://spectrofobia.forumpolish.com/t657-nicolas-a-lockheart#6553 https://spectrofobia.forumpolish.com/t911-opisy-dodatkowe-nicolasa https://spectrofobia.forumpolish.com/t983-nicolas-a-lockheart https://spectrofobia.forumpolish.com/t1104-nicolas
NicolasArystokrata
Arystokrata
Re: Apartament nr 25
Nie 17 Sty - 20:27
Przy całym podziwie dla człowieczeństwa Nicolas nie mógł zrozumieć jakim cudem niektórzy mogą wykazywać się tak wielką ignorancją. Niektóre badania wymagały możliwie najmniejszej ingerencji w ciało. Zwłoki z kilkudziesięcioma dziurami po kulach nie nadawały się już na zbyt wiele. Przynajmniej nie w oczach Nicolasa.
- No trudno. - Westchnął, gdy stanął przed drzwiami zajmowanego przez siebie apartamentu nr 25. Byłby tutaj o niemal dwie godziny wcześniej, gdyby nie usłyszał komunikatu o pochwyceniu nowego obiektu przez oddział Bakera. Liczył, że żołnierzom udało się tym razem nie nafaszerować nikogo ołowiem. Niestety w ostatecznym rozrachunku MORIA zyskała dwa bezużyteczne trupy oraz obiekt, który wyrwał się z laboratorium przy Chapel Street.
Mężczyzna ściągnął z dłoni rękawiczkę i sięgnął do wewnętrznej kieszeni swojego płaszcza po klucze. Przestał myśleć o niekompetencji żołdaków, którzy naciskają na spust nawet gdy usłyszą bzyczenie muchy - poświęcił temu zdecydowanie zbyt wiele czasu. Chciał odpocząć.
Pchnął otwarte drzwi i wszedł do środka. Od razu poczuł przyjemne ciepło, tak różne od wszechobecnego na zewnątrz chłodu i jego nikczemnego wspólnika - wiatru.
Nie było mu dane jednak długo rozkoszować się chwilą, w której mógł rozkoszować się odpoczynkiem. Ujrzał kobietę leżącą na jego sofie i co niepokojące nie rozpoznał jej. Żadne zdarzenie sprzed ostatnich kilku dni nie uzasadniało Nicolasowi jego dziur w pamięci.
Niezaprzeczalnie jednak drzwi były zamknięte. Pamiętał wyraźnie jak używał kluczy, by je odblokować. Rozejrzał się po pomieszczeniu w poszukiwaniu jakichkolwiek śladów.
Bez wątpienia bowiem kobieta musiała jakoś się tutaj dostać. Miała klucze? Pojawiła się tutaj za pomocą jakiejś nadprzyrodzonej siły? Mężczyzna dotknął swojego podbródka, jednocześnie opierając palec wskazujący na dolnej wardze.
Ujrzał na ścianie i na podłodze zabrudzenia, których nie powinno tam być. To mylnie utwierdziło go w przekonaniu, że do tego przedziwnego włamania nie wykorzystano drzwi. Należało także wykluczyć okno - te było przecież zamknięte, a ślady na ścianie zdawały się nie pasować do tej hipotezy.
Nie miał zamiaru zbyt poświęcać zabrudzeniom zbyt dużo uwagi. Nie spodziewał się, by te mogły mu powiedzieć cokolwiek więcej. Zamiast tego powoli, ostrożnie by nie zbudzić śpiącej, obszedł sofę i stanął nad nią, by się lepiej przyjrzeć.
Dla Nicolasa było pewne, że kobieta pojawiła się tutaj za pomocą jakichś magicznych zdolności, lecz nie trafiła we właściwe miejsce i zaliczyła uderzenie w ścianę oraz upadek. Nie wiedział w końcu, że istnieją Koszmary - doniesienia o nich MORIA traktowała jako informacje o osobach zza drugiej strony lustra. Miejsce, w którym nieznajoma upadła było jednak oddalone o kilka metrów od miejsca, gdzie ją znalazł. Nie mogła być więc poważnie ranna - wtedy nie miałaby sił na doczołganie się aż do sofy. Zresztą w sytuacji zagrożenia życia nie myśli się o wygodach.
Nie wiedziała gdzie się znajduje - a raczej do kogo należy mieszkanie, w którym postanowiła się zdrzemnąć. W innym wypadku byłby uprzedzony - jeżeli to współpracownik Organizacji, bądź nie odważyłaby się na sen. Zebrałaby w sobie jeszcze nieco dodatkowych sił, by pójść w nieco bezpieczniejsze miejsce.
Mogło to oznaczać wiele, a w tym kupienie przez Nica apartamentu po przybyszach z innego świata. Gdyby w tej chwili wezwał MORIĘ by pomogli przetransportować pacjenta do laboratorium nie otrzymałby odpowiedzi na pytania. Tak się niestety składa, że ludzie znajdujący się w sytuacji bez wyjścia, torturowani rzadko kiedy mówią prawdę - o wiele częściej zdarza im się mówić to, co sądzą, że druga strona pragnie usłyszeć. Nicolasowi zależało natomiast na pewnych informacjach i dlatego postanowił, że obudzi kobietę.
- Napijesz się herbaty? - Zapytał niczym typowy Anglik, jednocześnie pochylając się nieznacznie i dotykając ramienia, by delikatnie potrząsnąć - na wypadek gdyby same słowa nie wystarczyły.
Po rozważeniu wszystkich za i przeciw Nicolas uznał, że ukrycie swojego zdziwienia nietypową sytuacją może być lepszym rozwiązaniem, niż ujawnienie swojego zaskoczenia. Niemniej cała ta sytuacja mu się wybitnie nie podobała. Dlatego tym bardziej musiał dowiedzieć się co tak naprawdę za nią stoi.

Powrót do góry Go down





Ilza
Gif :
Apartament nr 25 5PUjt0u
Godność :
Ilza
Wiek :
Wizualnie 18, w rzeczywistości 100
Rasa :
Baśniopisarz
Wzrost / Waga :
180cm/65kg
Znaki szczególne :
Brak wyróżniających cech
Pod ręką :
Czarodziejska wstęga oraz kilka złotych monet w kieszeni spódnicy, Mroczny Denar
Zawód :
Zielarka w Klinice, adept Bractwa, Sąd Ostateczny
Stan zdrowia :
Zbite kości lewego ramienia oraz lewej strony miednicy (ustępuje)
https://spectrofobia.forumpolish.com/t735-ilza
IlzaNieaktywny
Re: Apartament nr 25
Sro 20 Sty - 0:53
Zanim otworzyła oczy, dotarło do niej, w jakim położeniu się znalazła- że nieumyślnie zasnęła, a w tym czasie do mieszkania wrócił właściciel. O ile wcześniej nie przyszłoby to do głowy dziewczynie, o tyle teraz, w niekontrolowanej sytuacji, samoistnie pokazała się jej wizja, iż równie dobrze może być to poczciwy człowiek, jak i osoba niemająca dobrych zamiarów. Poczuła przypływ adrenaliny, który natychmiast utonął pod falą euforii. Zaczęła wypełniać się jej potrzeba umysłowej stymulacji.
Podniosła wzrok, z ustami uchylonymi lekko w fałszywym zdziwieniu. Sprawiała wrażenie nieco powolnej, jakby jeszcze się nie dobudziła, podczas gdy jej umysł gwałtownie ożwyił się już od chwili usłyszenia głosu. Wykonywał setki obliczeń na sekundę. Tylko po to, by z niczym się nie zdradzić, a może i mieć coś więcej? Wszak wierzyła w rozrywkowość rasy ludzkiej.
-O-oh, przepraszam...- odgarnęła cienkie pasmo włosów z twarzy i stłumiła reakcję na ból lewej ręki.- Czy nie przestraszyło pana, że obca osoba rozgościła się w pańskim salonie?
Postarała się zabrzmieć uprzejmie. W istocie, spokój nieznajomego zainteresował Ilzę, choć była prawie pewna, że człowiek w takiej sytuacji będzie grał. Po tym pytaniu podniosła się delikatnie tak, by usiąść, a płaszcz ułożyła obok siebie. Zdążyła pobieżnie rozejrzeć się po pokoju. Z pozoru niczym nie różnił się od chwili, w której przybyła. Jak długo się jej przyglądał? Czy zdążył się uzbroić? Czy za drzwiami nie czekają na nią służby policji lub sama MORIA? Wiedziała, że od dalszych słów może wiele zależeć. I zdała się na żywioł.
-Chętnie bym się napiła, ale czuję, że i tak sprawiłam panu kłopot. Pewnie zasłużyłam sobie na karę za włamanie? Hm, może mi pan nigdy nie uwierzy... Na pewno nie włamałam się celowo!- ożywiła się i wstała, patrząc prosto w jego błękitne oczy.- Opowiem panu całą historię, choć również nie jestem pewna, dlaczego się tu znalazłam. I oczywiście w każdej chwili mogę sobie pójść- zapewniła.
Pokładów aktorstwa starczyło jej na tyle, by zrobić odpowiednie wrażenie, ale wiedziała, że opowiadanie spójnej historii nie jest jej atutem i w każdej innej sytuacji posiłkowałaby się iluzjami. Założyła, że w takiej ewentualności jedynie nagnie fakty tam, gdzie to konieczne, zgodnie z zasadą, że dobry kłamca nigdy nie kłamie. Potrzebowała tego, by w czyichś oczach stać się ofiarą, a nie zręcznym sprawcą zdarzeń. Co z resztą było pośrednim katalizatorem jej mocy.
Utrzymanie pozycji stojącej szybko okazało się być większym obciążeniem dla miednicy i nie potrafiła doskonalej ukryć bólu. Syknęła cicho i przeniosła ciężar ciała na prawą stronę, na co uśmiechnęła się rozbrajająco i wyciągnęła rękę:
-Na imię mi Ilse i głupio mi, że nie wpadłam z czekoladkami- dodała żartobliwie.


Ostatnio zmieniony przez Ilza dnia Sro 3 Lut - 15:38, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





Nicolas
Gif :
Apartament nr 25 5PUjt0u
Godność :
Nicolas A. Lockheart
Wiek :
25
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
188/85
Pod ręką :
Patriotyczny obowiązek!
Broń :
Pistolet
Zawód :
Naukowiec MORII
https://spectrofobia.forumpolish.com/t657-nicolas-a-lockheart#6553 https://spectrofobia.forumpolish.com/t911-opisy-dodatkowe-nicolasa https://spectrofobia.forumpolish.com/t983-nicolas-a-lockheart https://spectrofobia.forumpolish.com/t1104-nicolas
NicolasArystokrata
Arystokrata
Re: Apartament nr 25
Czw 21 Sty - 19:47
Czy Nicolas czuł się przestraszony zastaniem obcej osoby w swoim mieszkaniu? Bez wątpienia był nieco zaniepokojony tym faktem, lecz to dość dobrze udało mu się maskować. Gdyby było to coś więcej niż tylko niepokój, to podjąłby zupełnie inne kroki niż wyłącznie obudzenie nieznajomej. Nie mówiąc o tym, że w takiej sytuacji na miejsce zamierzałby uzbrojony oddział MORII. Tym co znacznie silniej oddziaływało na mężczyznę była ciekawość.
Zamiast jednak odpowiedzieć na pytanie, tylko przeszedł zza sofy, na której położyła się nieznajoma i skierował się w stronę kuchni centrum pomieszczenia, odwracając się po kilku krokach w stronę kobiety. Nie uciekał wzrokiem, gdy ich spojrzenia się ze sobą spotkały.
Słowa, które Nicolas usłyszał były dość niespójne, jak gdyby były jedynie wymyślaną na poczekaniu wymówką. Skoro kobieta nie wie dlaczego się tu znalazła, to czemu mówi o włamaniu? Czy użycie tego słowa, które świadczy o pokonaniu jakichś zabezpieczeń w celu dostania się do środka oznacza przyznanie się do winy? Zdobyła klucz? A może go nie potrzebowała? Potrafiła przenikać przez ścianę? Z drugiej strony mogło to być jedynie niefortunne stwierdzenie, które nie miało swojego ukrytego znaczenia. Niemniej Nicolas był przekonany, ze ktoś kto znalazł się tu przypadkiem użył by innego słowa na przykład "znalazłam". Na razie nie mógł być jednak niczego pewien względem Ilze - jeżeli ta rzeczywiście miała tak na imię - co niespecjalnie się mu podobało.
Wcześniej nie był pewien, czy kobieta jest ranna. Drgnięcie dłoni podczas poprawiania włosów było nieznaczne, a i mogło nie istnieć naprawdę a być jedynie złudzeniem, obrazem podsuniętym przez umysł Lockhearta. Teraz jednak był przekonany, że gdyby nie jakiś wypadek, to kobieta nie pozwoliłaby sobie na sen w obcym miejscu. Może to ona obawiała się tego, że została zapytana i szukała pocieszenia w tym, że zaskoczony właściciel mieszkania również mógłby się lękać?
Nicolas uścisnął lekko wyciągniętą w jego stronę dłoń i odparł.
- Nicolas i liczę, że nie masz nic przeciwko zielonej, aktualnie zdaje mi się, że innej nie mam. - Nie ufał jej, nie chciał więc odwracać się do niej plecami, choć wątpił, by w obecnym stanie chciała go zaatakować. Na całe szczęście miał jednak jeszcze coś do dodania. - Nie przemęczaj się, usiądź, najwyraźniej potrzebujesz odpoczynku. Nie mogę Cię wypuścić zanim nie poczujesz się lepiej. - Oczywiście Nicolas nie miał zamiaru trzymać jej tutaj siłą, choć gdyby sobie poszła musiałby podjąć stosowne czynności w celu zabezpieczenia przed ewentualnymi przyszłymi "niespecjalnymi włamaniami" i łatwiej byłoby dowiedzieć się dlaczego kobieta w ogóle zechciała naruszać jego spokój domowy. Niemniej wciąż uważnie ją obserwował, a po słowach "nie mogę Cię wypuścić" zaczerpnął powietrza, uważnie obserwując reakcję Ilse.
Jeżeli kobieta zgodnie z jego poleceniem zajęła swoje miejsce, to Nicolas nieśpiesznie ruszył w stronę kuchni, by typowo angielskim zwyczajem przygotować herbatę. W jego oczach bowiem na pozostałe sprawy, w szczególności tę najważniejszą - odpowiedź na pytanie co Ilse w ogóle tutaj robi należało zostawić na później. Liczył zresztą bądź to na to, że kobieta uzna go za miłą osobą i mając jakieś resztki moralności będzie mniej chętnie opowiadała mu bajki, bądź też, że uzna go za naiwnego głupca i będzie mniej ostrożna, przez co o wiele łatwiej będzie przejrzeć jej kłamstwa. Oczywiście mężczyzna dopuszczał do siebie myśl, że może usłyszeć po prostu prawdę, lecz użycie wcześniej słowa "włamanie" nie dawało mu spokoju.

Powrót do góry Go down





Ilza
Gif :
Apartament nr 25 5PUjt0u
Godność :
Ilza
Wiek :
Wizualnie 18, w rzeczywistości 100
Rasa :
Baśniopisarz
Wzrost / Waga :
180cm/65kg
Znaki szczególne :
Brak wyróżniających cech
Pod ręką :
Czarodziejska wstęga oraz kilka złotych monet w kieszeni spódnicy, Mroczny Denar
Zawód :
Zielarka w Klinice, adept Bractwa, Sąd Ostateczny
Stan zdrowia :
Zbite kości lewego ramienia oraz lewej strony miednicy (ustępuje)
https://spectrofobia.forumpolish.com/t735-ilza
IlzaNieaktywny
Re: Apartament nr 25
Nie 24 Sty - 18:33
Poprzez dotyk osoby lub rzeczy znacznie łatwiej odgadywała jej cechy albo właściwości, niż po ich samym zewnętrznym wyglądzie. Z resztą to, co człowiek ukrywa na twarzy, wychodzi w sposobie napinania mięśni pozostałych partii ciała. W uścisku dłoni Nicolasa mogła poczuć przeważające uczucie opanowania i pewności. Pomyślała wtedy, że mężczyzna prawdopodobnie jest realistą, podchodzącym do zdarzeń indywidualnie. Takie cechy sprawiają, że człowiek popełnia mniej błędów. Nie wierzyła we własne, wcześniejsze słowa, choć nie szukała w nich także pocieszenia. Sam fakt wtargnięcia obcej osoby do mieszkania byłby dla niektórych powodem do podjęcia ostrzejszych działań. W rzeczywistości to ona była na z góry słabszej pozycji, bez względu na jej magiczne zdolności. To jego mieszkanie, jego świat, a ona była tu w roli pomylonej i nieco impulsywnej dziewczyny.
Podziękowała za uprzejmość, a po słowach „nie mogę cię wypuścić” spojrzała na swoje ramię i spróbowała dotknąć go drugą ręką.
-To prawda. To niezbyt szczęśliwy dzień…- przyznała i nieco się zamyśliła.
Usiadła z powrotem na sofie, a Nicolas oddalił się powoli w stronę kuchni. Przez chwilę skupiła się na zbadaniu swoich obrażeń i zdawało się, jakby na chwilę odcięła się od reszty świata. Oceniła, że żadna z jej kości nie została złamana, ale zbicie będzie uciążliwe przez kilka dni. Ograniczenie fizyczne komplikował fakt, że nie miała pewnej i zaplanowanej trasy powrotnej do Krainy Luster. Znała jedno miejsce- bez gwarancji, że ktoś go wcześniej nie odnalazł i nie zniszczył. W tej sytuacji wróciły jej wspomnienia o tym, jak radziła sobie w świecie ludzi w dawnych czasach. Uśmiechnęła się nieładnie.
Na ten moment udzielił jej się niespieszny temperament Nicolasa. Podniosła wzrok i zaczęła dokładnie przyglądać się pomieszczeniu, aby odgadnąć coś jeszcze o właścicielu.  Pierwszy rzucił jej się w oczy idealny porządek oraz minimalistyczny wystrój. Brakowało tu zdjęć i pamiątek. To sugerowało, że jest albo wybitnie schludną osobą, albo funkcjonuje głównie poza domem. Jednocześnie wyczuwała w tym podobieństwo do swojego gabinetu i porządek w domu wcale nie oznaczał, że poza domem nie tworzy się chaosu… Na to była szczególnie uwrażliwiona.
Dostrzegła w końcu coś, co nie pasowało do perfekcyjnego wystroju. Drzwiczki szafki minimalnie nie domykały się. Wychwyciła tą różnicę tylko dzięki mocniejszemu cieniowi, który powstał po zapaleniu świateł w kuchni.  Z kolei na szafce leżała cieniutka książeczka w kolorze bardzo ciemnej zieleni. Pokusa była zbyt duża i podeszła do niej, opierając się głownie na prawej nodze, aby przeczytać tytuł. „Gra!”- ucieszyła się jak dzieciak. Wróciła na miejsce i błyskawicznie przebrnęła przez podstawy instrukcji. Kiedy Nicolas wszedł do salonu, uniosła w górę instrukcję, spojrzała na niego z zafascynowanym do szaleństwa wzrokiem i wypaliła:
-Pierwszy raz widzę taką grę! Spróbujemy rozegrać kilka szybkich rund przy herbacie?
Choć płomień w jej oczach nie gasł, to przez krótki moment po wypowiedzeniu zdania, zastanowiła się, czy aby jej zachowanie będzie odebrane przez Nicolasa jako właściwe. Jednakże gdyby dostała szansę cofnięcia się w czasie, nie wykorzystałaby jej do zmiany czegokolwiek. Zdążyła znudzić się daną jej chwilą spokoju i od dawna wiedziała, w jaki sposób kłamać na wiadomy temat. W każdej chwili była gotowa na zrealizowanie planu, ale teraz całą jej uwagę pochłonęła nowo odkryta zabawa. Miała tylko nadzieję, że Nicolas nie będzie na to zbyt zmęczony, albo wybitnie nie w nastroju. W tym przypadku chyba i tak nalegałaby na pokazanie gry i wytestowałaby ją samotnie.


Ostatnio zmieniony przez Ilza dnia Sro 3 Lut - 15:39, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





Nicolas
Gif :
Apartament nr 25 5PUjt0u
Godność :
Nicolas A. Lockheart
Wiek :
25
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
188/85
Pod ręką :
Patriotyczny obowiązek!
Broń :
Pistolet
Zawód :
Naukowiec MORII
https://spectrofobia.forumpolish.com/t657-nicolas-a-lockheart#6553 https://spectrofobia.forumpolish.com/t911-opisy-dodatkowe-nicolasa https://spectrofobia.forumpolish.com/t983-nicolas-a-lockheart https://spectrofobia.forumpolish.com/t1104-nicolas
NicolasArystokrata
Arystokrata
Re: Apartament nr 25
Sro 27 Sty - 13:27
Nicolas nie był specjalnie zmęczony. Jeżeli nawet odczuwał jakąś senność przed przybyciem do swojego mieszkania, to niecodzienna wizyta uniemożliwiłaby mu zaśnięcie - przynajmniej tak długo jak nie rozwikła tej zagadki. Wątpił natomiast, by wystarczyło po prostu spytać.
Obserwował uważnie wodę wlewaną powoli do filiżanek i się wyraźnie nad czymś zastanawiał - choć tego siedząca w innym pomieszczeniu Ilse - o ile się tak rzecz jasna nazywała - nie mogła widzieć, ani o tym wiedzieć. Wracając jednak do zagadki Nica, to jako typowy naukowiec podszedł do problemu naukowo. Każdy natomiast wie, że na Wyspach każdy naukowy problem powinien zgodnie z tradycją rozpocząć się od filiżanki herbaty.
Czy ktokolwiek parząc herbatę dokładnie, co do sekundy odmierza czas potrzebny  na jej właściwe przygotowanie? Nicolas tak własnie czynił stojąc z oczami wpatrzonymi w zegarek i stukając palcami o pojemniczek z herbatą. Nie można zaprzeczyć, że przy operacjach na obiektach badawczych konieczna jest spora precyzja i niekiedy nawet najmniejsze odstępstwo od normy może oznaczać niepowodzenie. Nawet coś tak mało znaczącego jak nacięcie skóry wymaga precyzji - by unikać pozostawiania na ciele obiektu szpecących go blizn.
Zdecydowanie to jednak nie zamiłowanie do porządku sprawiło, że mieszkanie Nicolasa wygląda jakby było nieużywane i przygotowane do sprzedaży. Choć niezaprzeczalnie mogłoby mieć swój wpływ, gdyby tylko Lockheart przebywał tutaj częściej niż kilka godzin nocnych, które i tak poświęcał na sen.
Toteż nawet nie pamiętał, że gdzieś wśród jego szafek wrzucona została stara gra, która była jednym z prezentów od znajomych Nicolasa ze studiów. Co może być dziwne, gdyż grał w nią dokładnie sześć dni i cztery godziny wcześniej. Był wtedy jednak zbyt zajęty nowym projektem, by pamiętać kto wtedy wygrał. Dopiero podchodząc nieśpiesznie do miejsca gdzie siedziała kobieta połączył wszystkie fakty i przypomniał o wydarzeniach sprzed tygodnia.
Czyżby kobieta próbowała go szpiegować? Na tę myśl na twarzy blondyna pojawił się delikatny uśmiech. Kobieta nie byłaby w stanie znaleźć tutaj niczego istotnego. Z drugiej strony skoro przeszukiwała salon, to dlaczego się do tego przyznała? Może sądziła, że Nicolas obserwował ją dyskretnie z kuchni?
- Dobrze, zagrajmy, lecz w międzyczasie opowiesz mi jak tu trafiłaś. - Powiedział spokojnie kładąc jedną z filiżanek na stoliku. Z oczywistych powodów nie wspominał o tym, że herbata ma jeszcze jeden, tajemny składnik, którego skutki ujawnią się za jakiś czas. - W jakie gry zwykle grywałaś? - Spytał tuż po tym jak samemu upił mały łyczek herbaty, po czym rozejrzał się, próbując przypomnieć sobie gdzie zostawił resztę gry - a raczej gdzie mogła zostać pozostawiona przez osobę, którą poprosił o odłożenie gry na miejsce. W końcu Nicolas nie rozdzielałby instrukcji od całości.
Następnie podszedł wolnym krokiem do celu, wciąż delektując się niezwykle przyjemnym aromatem przygotowanego przez siebie napoju. Przykucnął, odkładając filiżankę na szafce. Nim jednak wyciągnął wszystko co niezbędne, odwrócił się jeszcze na chwilę do kobiety i zapytał:
- Słowa, słowa, słowa, czyż nie tak? Nieistotne. Nie spytałem wcześniej: jak się czujesz? Jeśli zdradzisz co właściwie Ci dolega, być może będę w stanie pomóc. - Wiedział, że kobieta prawdopodobnie nie pochodzi stąd. Za dużo wskazywało na jej obce pochodzenie, by się łudzić. Należało jednak sprawdzić jak bardzo orientuje się w tutejszym świecie, a nawiązanie do niezwykle sławnego cytatu było do tego dobrym sposobem. Choć zdawało się, że odpowiedź została już uzyskana - Nicolas nie znał żadnego Anglika, który zafascynowałby się zwykłą, dość powszechną grą. To mógł być jednak tylko element gry.

Powrót do góry Go down





Ilza
Gif :
Apartament nr 25 5PUjt0u
Godność :
Ilza
Wiek :
Wizualnie 18, w rzeczywistości 100
Rasa :
Baśniopisarz
Wzrost / Waga :
180cm/65kg
Znaki szczególne :
Brak wyróżniających cech
Pod ręką :
Czarodziejska wstęga oraz kilka złotych monet w kieszeni spódnicy, Mroczny Denar
Zawód :
Zielarka w Klinice, adept Bractwa, Sąd Ostateczny
Stan zdrowia :
Zbite kości lewego ramienia oraz lewej strony miednicy (ustępuje)
https://spectrofobia.forumpolish.com/t735-ilza
IlzaNieaktywny
Re: Apartament nr 25
Sob 30 Sty - 17:37
Pierwsze, co zarejestrowała na twarzy Nicolasa po obróceniu się, to delikatny uśmiech. Uśmiech, po którym spodziewała się akceptacji pomysłu, ignorując inne możliwe przyczyny takiej ekspresji. Jeśli takowe istniały- to jeszcze nie jest jej problemem! Jak gdyby nie dostrzegała długofalowych skutków pewnych rzeczy, ani nie potrafiła też im zapobiegać. Z czego to wynikało? Ilza twierdziła, że zwyczajnie trudno jest jej poczuć coś, czego najświeższe i rzeczywiste wydarzenia nie wywołują. Poza jednoznacznym postawieniem jej przed określonym problemem, pozostawała tak swobodna, jak zawsze. Była natomiast przekonana o własnym uroku i o tym, że każdy lubi odrobinę niepoważnej rywalizacji.
-Jeśli to cię nie rozprasza, to będę mówić... dużo. - potwierdziła z dwuznacznie triumfującym spojrzeniem.
Baśniopisarka odrzuciła jeden z warkoczy w tył i oparła zdrowym ramieniem o sofę, układając się wygodnie. Jednym zgrabnym pociągnięciem palców rozprostowała instrukcję, by doczytać pozostałe zasady. W tym samym momencie Nicolas postawił przed nią filiżankę herbaty. Pomyślała, że to niesamowite, w jaki sposób toczy się spotkanie, gdyż miała całkiem inne wspomnienia na ten temat ze Świata Ludzi sprzed lat. Zazwyczaj przekonywała się wprost o tym, że budzi całą gamę emocji związaną z jej obcością kulturową. Jednakże nigdy nie wyzbyłaby się samej siebie i również dzięki temu po raz pierwszy mogła poczuć się w ten sposób w Świecie Ludzi: u obcej osoby jak w domu. Słodko rozleniwiające.
-Grałam w szachy, w których zasady zmieniały się w trakcie gry. Zabawne, wymyśliłam to z przyjaciółmi. Wygrana zależała od szybkości adaptacji do nowych warunków oraz szczęścia- wyjaśniła, nie wspominając już między innymi o szalonych karach za popełnienie błędu podczas wykonywania ruchu.- Powiedz mi, Nicolasie, uważasz że masz szczęście?- po tych słowach pochyliła się, by sięgnąć po swoją filiżankę i spróbowała wypić odrobinę.- Mm, do herbaty na pewno!- pochwaliła z zadowoleniem, przy którym zmrużyła oczy.
Uznała, że napój jest dla niej nadal zbyt gorący i na tę chwilę odstawiła wspaniale aromatyczny napój z powrotem na stolik. Mężczyzna odwrócił się w jej stronę, a wypowiedziane przez niego słowa zabrzmiały przez moment znajomo. Zastanowiła się uważnie. Być może usłyszała je w teatrze, który tak przyciągał ją artystycznymi pokazami? Zdawało się, że dotarło do niej ich znaczenie, a w każdym razie naszła ją nieprzyjemna myśl, że może być prowokowana przez mężczyznę do udzielenia głupiej odpowiedzi, nawet jeśli starał się ją tylko nastraszyć. Miał prawo mniemać, że osoba podejrzana o włamanie najzwyczajniej nie przyzna się do złych intencji, ale poza tym sposobów na zorientowanie się co do jej pochodzenia było mnóstwo i wbrew pozorom nie była aż tak oderwana od rzeczywistości, by o tym zapomnieć. Do tej pory dokładnie wiedziała, jakich słów użyła na wstępie i jak powinna wyglądać jej historia. Wpływ na to miał niewątpliwie wcześniejszy przypływ adrenaliny, któremu powinna być wdzięczna za dodawanie czasami rozsądku. W każdym razie, Nicolas swoją postawą wspaniale zainspirował ją do ulepszenia autoprezentacji. Odnalazła kotwicę, łączącą ją z absolutnie-normalnym-życiem-angielki.
-Jestem zraniona. Jak mogę zacząć opowieść, kiedy widzę, jak bardzo mi nie ufasz?- westchnęła cicho. Sięgnęła po złoty łańcuszek, którego nigdy nie zdejmowała z szyi i pozwoliła mu opaść tak, by zawieszka w kształcie krzyża zdobiła zewnętrzną stronę bluzki.- Pomyśleć, że od niego wszystko się zaczęło...- dodała jakby bardziej do siebie, po czym wróciła wzrokiem do Nicolasa.- Mniejsza o to. Chyba oszlałam. Potrafisz przyspieszyć regenerację siniaków i obitych kości? Ale myślę, że nie ma co się przejmować; samo przejdzie.
Nie protestowałaby przeciwko pomocy, ale też jej nie oczekiwała. Stan własnego zdrowia wydawał się dziewczynie najmniej interesujący. Zaniedbywała takie sprawy od kąd pamiętała. Zamknęła instrukcję i położyła ją na stoliku obok herbaty, oznajmiając Nicolasowi, że zna już wszystkie zasady gry.


Ostatnio zmieniony przez Ilza dnia Sro 3 Lut - 15:41, w całości zmieniany 3 razy

Powrót do góry Go down





Nicolas
Gif :
Apartament nr 25 5PUjt0u
Godność :
Nicolas A. Lockheart
Wiek :
25
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
188/85
Pod ręką :
Patriotyczny obowiązek!
Broń :
Pistolet
Zawód :
Naukowiec MORII
https://spectrofobia.forumpolish.com/t657-nicolas-a-lockheart#6553 https://spectrofobia.forumpolish.com/t911-opisy-dodatkowe-nicolasa https://spectrofobia.forumpolish.com/t983-nicolas-a-lockheart https://spectrofobia.forumpolish.com/t1104-nicolas
NicolasArystokrata
Arystokrata
Re: Apartament nr 25
Sro 3 Lut - 12:05
- Nie ma sprawy. - Odparł tylko krótko na słowa kobiety, że ta nie planuje ograniczać się w swoich słowach. Nicolasowi pozostawało mieć jedynie nadzieję, że choć część z tych słów da mu jakiekolwiek informacje i pozwoli zrozumieć absurdalną sytuację.
Przez chwilę pomyślał nawet, że tak naprawdę nie jest to jego mieszkanie, a pomieszczenie bliźniacze. Być może winda, która jechał została tak ustawiona, by przyciski działały inaczej i dotarł na inne piętro. Szybko jednak odrzucił tę myśl, która choć zabawna nie miała żadnych podstaw faktycznych - a była jedynie zwykłą teorią spiskową.
- W takim razie czy tę grę dalej można nazywać szachami? - Zapytał bez żadnej złośliwości, zaintrygowany tym co jest granicą gry w szachy. W końcu tak stara dziedzina rywalizacji o ustalonych zasadach i setkach stanów mających własne nazwy wydaje się być dość skostniała. nie ma w niej miejsca, na eksperymenty, czy wprowadzenie jakichkolwiek nowości. Może więc grę, która oparta jest na innych zasadach należałoby nazwać inaczej? Tylko wtedy  w czym lepsze miałyby być te stare szachy od nowych. Różnica nie musiałaby być przecież wcale duża. Może zwiększony zasięg kawaleryjski, czy też ograniczenie w liczbie pól, na które przemieszczać się mogą wieże?
Nagle jednak inna kwestia wydała się mężczyźnie o wiele ciekawsza. W końcu ustalenie zasad może mieć istotny wpływ na przebieg rozgrywki. To oczywiste, że osoby lubiące konkretny styl gry chciałyby go wzmocnić i osłabić te, które są przeciwko niemu silne. Jeżeli zasady zmieniają się w trakcie... to kto je ustala?
- Te kary brzmią intrygująco i chętnie usłyszę jakie to dziwne były to dolegliwości, lecz najpierw chciałbym zapytać: kto ustalał te zasady? W końcu taka zmiana w trakcie gry mogła sprawić, że sytuacja dotąd równa okaże się niesamowicie niesprawiedliwa.
Rozłożył na stole planszę do gry, jednocześnie zastanawiając się nad pytaniem swojego nieoczekiwanego gościa.
- Nie, nie sądzę bym miał szczęście. - Powiedział to z dziwnie uśmiechniętym wyrazem twarzy i głosem, w którym dało się wyczuć rozbawienie. Wziął do ręki jedną z rozsypanych literek - padło na K. - [color=#B0C4DE]Nie sądzę także bym miał pecha. Los jest ślepy i nikomu nie sprzyja, nikomu też złorzeczy. Dlatego też nie ma co się na niego zdawać, to jakby głuchego ślepca postawić na peronie, by zapowiadał pociągi w oparciu o rozkład, który pamiętał sprzed dziesięciu lat. Owszem, niekiedy trafi, lecz w żadnym razie nie można na nim polegać.
Pytanie o przyspieszenie regeneracji brzmiało, jakby kobieta oczekiwała od Nicolasa, że ten ma jakąś magiczną moc. Na niewiele się to jednak Nicolasowi zdało, przecież wiedział dobrze, że kobieta wedle wszelkich znaków nie była człowiekiem.
- Wiem co zrobić, by ją przyspieszyć. - Odparł krótko, bo jak zauważył kobieta wyraźnie chciała go zainteresować noszonym na szyi krzyżykiem.  Wszystko jednak wskazywała na to, że chce, by to gospodarz nalegał na tę opowieść. - Więc to brak zaufania sprawił, że kulejesz? - Zażartował w nawiązaniu do jej słów i stanu fizycznego, po czym wręczył jej kilka literek. - Pozwolę Ci, jako gościowi, zacząć. - Odpowiedział, po krótkiej chwili, na razie pozostawiając swoje rozważania na boku. Zerknął w stronę okna, po czym dodał jeszcze: - Zarówno grę, jak i opowieść.

Powrót do góry Go down





Ilza
Gif :
Apartament nr 25 5PUjt0u
Godność :
Ilza
Wiek :
Wizualnie 18, w rzeczywistości 100
Rasa :
Baśniopisarz
Wzrost / Waga :
180cm/65kg
Znaki szczególne :
Brak wyróżniających cech
Pod ręką :
Czarodziejska wstęga oraz kilka złotych monet w kieszeni spódnicy, Mroczny Denar
Zawód :
Zielarka w Klinice, adept Bractwa, Sąd Ostateczny
Stan zdrowia :
Zbite kości lewego ramienia oraz lewej strony miednicy (ustępuje)
https://spectrofobia.forumpolish.com/t735-ilza
IlzaNieaktywny
Re: Apartament nr 25
Sro 3 Lut - 23:54
-W końcu planszy i figur nie zmieniłam, prawda? Najprawdziwsze szachy! Ktoś inny decydował o zasadach. Powiedzmy, że decyzje były eksperymentalne - przyłożyła palec do policzka w przerysowanym geście zastanowienia.- Przymusowo podwójny ruch konia, goniec, który bije wszystko na swojej drodze, zamrożone wieże, pionki chodzące tylko po skosie przez najbliższe trzy ruchy. Czyż chaos nie jest piękny?- rozłożyła ręce (jedną z nich trochę słabiej) i klasnęła w dłonie, kiedy położył przed nią planszę do słownej gry. Przyjrzała się jej dokładnie z zadowolonym uśmiechem.
Dla takich jak ona, żadna gra opierająca się wyłącznie na umiejętnościach umysłowych, nie miała większego sensu, z tego powodu, że dało się przewidzieć ruchy matematycznie  oraz stawać się lepszym graczem wraz z upływem czasu. Umiejętności pozostawiała sztuce, natomiast gry były dla niej czymś w rodzaju przygody i metaforą życia. Baśniopisarce nie brakowało inteligencji, którą mogłaby wykorzystać do wygrania każdej gry logicznej. Brakowało jej… może innych rzeczy.
Słowa. Gdzie leży granica ich mocy? Ile można dokonać z ich pomocą? Tym była cała jej egzystencja: sprawdzaniem możliwości, jakie dostaje się od losu. Dozwolone jest wszystko to, co istnieje! Nie zgadzała się z Nicolasem, że szczęście oraz pech nie mają w życiu miejsca. Lustrzana dziewczyna uważała siebie za szczęściarę i nie hamowała się w pomaganiu przychylności zdarzeń. Tego rodzaju działania wprawiały ją w najlepszy nastrój, nawet jeśli miała dotkliwie przegrać.
-Rozumiem, rozumiem! Jesteś mądrym człowiekiem, zgadłam?- przechyliła głowę tak, że część jasnokolorowych włosów przysłoniła jej oko i zachichotała. Jej głos był tak pogodny, jak zazwyczaj, chociaż cichy śmiech nie pasował do reszty.
Wyciągnęła dwie podstawki z pudełka i na jednej z nich ułożyła wręczone przez Nicolasa plastikowe kwadraciki z wymalowanymi literami oraz zapisaną w dolnym rogu punktacją. Drugą podstawkę wręczyła Nicolasowi. Dzięki nim plastikowe płytki opierały się pionowo i drugi gracz nie mógł podglądać ani przewidzieć kolejnego ruchu przeciwnika.
-Zobaczmy, co tu mamy…- kątem oka zerkała na litery i błyskawicznie przekładała ich kolejność, jak gdyby chciała, by słowo ułożyło się samo.- Historia!- uniosła palec w górę, przerywając hałaśliwe stukanie płytek o podstawkę.- Kiedy zaczyna się szaleństwo i czy coś, co na nie wygląda, może być prawdą? A może tylko mnie sobie wymyśliłeś?- znów rozłożyła ręce.- Zgodnie z tym co wiem, nie powinno mnie tu być. Ale skoro jestem, to czy jest coś, o czym marzysz? O. Mam niezły ruch!
Położyła sześć płytek na środku planszy, układających się w słowo „puzzle” i wylosowała brakującą ilość liter do siedmiu. Podniosła filiżankę i wypiła mały łyk herbaty.
-Pewnie zastanawiasz się, czy nie skłamię. Albo zaczniesz tak myśleć, kiedy powiem więcej- oparła się jeszcze wygodniej o sofę i założyła prawą nogę na drugą w kształt cyfry cztery.
Kiedy Nicolas wykonał swój ruch, spojrzała na swoje litery z nieucieszonym grymasem i bez zastanowienia stwierdziła poważniejszym głosem:
-Pasuję.
Wsypała wszystkie siedem liter do woreczka i wylosowała nowe, pozwalając gospodarzowi wykonać drugi ruch z rzędu.
-Szukałam informacji na temat pochodzenia tego naszyjnika, przekazywanego w mojej rodzinie z pokolenia na pokolenie, bo to ostatnia pamiątka po matce. Dotarłam aż do Glassville i oto jest, namierzyłam dokumenty starej rodzinnej firmy jubilerskiej, która go wyprodukowała. A wierz mi, nie było łatwo- wspominała tu o sprawie sprzed lat, ale przecież nikt nie musiał o tym wiedzieć.- Jak długo tu mieszkasz? Nie uważasz, że z tym miastem jest coś nie tak?- żywo gestykulowała przez cały czas opowiadania historii.- To zabrzmi niemożliwie, więc przygotuj się! Tak bardzo niemożliwie, że może tylko cię rozzłoszczę- dopiero w tym momencie opuściła nieruchomo ramiona. Zerknęła też na mężczyznę i dokończyła:- Coś przyprowadziło mnie do tego mieszkania i byłam w rodzaju hipnotycznego transu. Głupia sprawa, ale wygląda na to, że ostatecznie dałam się tu uwięzić i pobić duchowi...- wyznała i wzruszyła jednym zdrowym ramieniem.

Powrót do góry Go down





Nicolas
Gif :
Apartament nr 25 5PUjt0u
Godność :
Nicolas A. Lockheart
Wiek :
25
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
188/85
Pod ręką :
Patriotyczny obowiązek!
Broń :
Pistolet
Zawód :
Naukowiec MORII
https://spectrofobia.forumpolish.com/t657-nicolas-a-lockheart#6553 https://spectrofobia.forumpolish.com/t911-opisy-dodatkowe-nicolasa https://spectrofobia.forumpolish.com/t983-nicolas-a-lockheart https://spectrofobia.forumpolish.com/t1104-nicolas
NicolasArystokrata
Arystokrata
Re: Apartament nr 25
Sob 6 Lut - 15:54
Nicolas nie do końca mógł zgodzić się ze stanowiskiem kobiety, że wykorzystanie planszy i figur do szachów oznacza, że każda gra może być uznana za szachy. Niemniej nie zamierzał dzielić się swoimi wątpliwościami. Mimo wszystko chodziło jedynie o spór o nazwę. Nie miało bowiem większego znaczenia, czy były to szachy, czy gra od nich pochodna - historia pozostawała niezmienna. Toteż mężczyzna jedynie skinął głową na znak, że rozumie i pozwolił swojemu gościowi kontynuować.
- To względna kwestia. - Odpowiedział na jej pytanie na temat tego, czy jest mądrym człowiekiem. Rozbawiło go to pytanie, lecz na jego twarzy pojawił się zaledwie nieco szerszy uśmiech, może na chwile odsłonił nawet białe zęby. Dla Nicolasa najważniejsze były teraz informacje, których oczekiwał. Nigdy jednak nie zwykł sam siebie nazywać mądrym. Po pierwsze dlatego, że był zbyt skupiony na tym, czego chciał osiągnąć i nigdy nie uważał, że wie dostatecznie dużo. Wtedy bowiem musiałby przestać szukać, gdyż nie pozostałby już żaden sekret do odkrycia. Po drugie dlatego, że z obserwacji Nicolasa wynikało, że mądrość nie jest sprawą obiektywną. Wszystko zależy od otoczenia. Wśród otępionych osoba przeciętna może uchodzić za mądrą. Na dodatek niekiedy specjaliści wykorzystujący wszelką dostępną im wiedzę okazują się głupcami, przy kimś, kto sięgnie po niestandardowe metody i osiągnie cel, którego oni nie byli zdolni. - Na pewno dość mądry, by wiedzieć, że pozory bywają zwodnicze, a sprawy nie muszą wyglądać tak, jak zdają się wyglądać. - W końcu Nicolas mógł zachować się zupełnie inaczej. Niekoniecznie mniej spokojnie, lecz może odrobinę mniej przyjaźnie? Nie przyjmować jej, jak gościa i nie pozwalać na zajmowanie sobie czasu grą. Tylko że co by to zmieniło? Atmosfera byłaby tylko bardziej napięta, a nic by na tym nie zyskał. Wykonał swój ruch dokładając kilka literek do ułożonego przez kobietę słowa.
Chwilę po tej, dość ogólnej odpowiedzi, rozpoczęła się gra.
- Gdybym Cię wymyślił, to nie mogłabyś podważyć swojego istnienia, gdy ja go nie podważam, nie sądzisz? - Oczywiście sprawa była nieco bardziej skomplikowana. Jednak bez wątpienia, jeżeli Nicolasowi nawet przez chwilę nie przeszło przez myśl, że to co widzi jest tylko oszustwem jego zmysłów, bądź sprytną iluzją, to i wytwór jego umysłu nie powinien posiadać tej idei. - Więc jesteś tu, żeby spełniać marzenia? - Powiedział zaśmiawszy się oglądając swoje litery i zastanawiając się jakie kolejne słowo z nich ułożone da mu najwięcej punktów. - Czy może raczej to Twoja propozycji kary za włamanie? - Nawiązał do jej słów z samego początku spotkania, po czym upił kolejny łyk herbaty. Teraz była na to najlepsza chwila, gdyż miał już w głowie zaplanowane kolejne posunięcie, które wykonał, gdy tylko kobieta spasowała.
- Czy nie byłbym lekkomyślny, gdybym nie dopuścił możliwości kłamstwa? - Każdy miał swoje sekrety, a Kobieta tutaj nie była raczej tego wyjątkiem. Nicolas nie mógł nie założyć, że usłyszy podczas tej rozmowy jakieś kłamstwo. Liczył jednak, że uda mu się oddzielić informacje nieistotne, od tych, które mają znaczenie.
Z opowieści kobiety nie wynikało jak dostała się do środka. Co było dość zastanawiające - a trans był tutaj niezwykle wygodnym zasłoną. Ten wydawał się być nawet mniej rzeczywisty niż duch - choć w martwą duszę Nicolas nie wierzył. Jednak ingerencja jakiegoś trzeciego obiektu była możliwa - w końcu ślady dostrzegł nie tylko na podłodze, lecz także na ścianie. raczej nietypowy sposób na upadek przy jakiegoś rodzaju teleportacji. Co nie znaczy, że mężczyzna od razu odrzucił możliwość, że kobieta w istocie została zahipnotyzowana. Na razie miał zbyt mało informacji, by to ocenić.
- Więc zapomniałem zamknąć drzwi. Wyjątkowo nieostrożne przeoczenie, nie uważasz? - Kolejny łyk herbaty stanowił pauzę przed powrotem do opowiedzianej przez gościa historii swojego życia. - Twoja rodzina zajmuje się jubilerstwem? Co się tyczy miasta, to z każdym miastem w jakim byłem jest coś nie tak. Tyle, że nie zawsze to samo. Niemniej sądzę, że uliczni... czy może mieszkaniowi chuligani - duchy
najlepiej świadczy o tym, że to miasto nie należy do najlepszych miejsc do życia.
- Uśmiechnął się delikatnie. W sposób, który nie pozwalał na ocenę, czy jego słowa były wyrazem wiary w opowieść kobiety, czy może wręcz przeciwnie - żartem z tego jak absurdalnie brzmi jej opowieść.

Powrót do góry Go down





Ilza
Gif :
Apartament nr 25 5PUjt0u
Godność :
Ilza
Wiek :
Wizualnie 18, w rzeczywistości 100
Rasa :
Baśniopisarz
Wzrost / Waga :
180cm/65kg
Znaki szczególne :
Brak wyróżniających cech
Pod ręką :
Czarodziejska wstęga oraz kilka złotych monet w kieszeni spódnicy, Mroczny Denar
Zawód :
Zielarka w Klinice, adept Bractwa, Sąd Ostateczny
Stan zdrowia :
Zbite kości lewego ramienia oraz lewej strony miednicy (ustępuje)
https://spectrofobia.forumpolish.com/t735-ilza
IlzaNieaktywny
Re: Apartament nr 25
Sro 10 Lut - 22:08
Przez ułamek sekundy w powietrzu zawisło coś całkiem obcego dla Ilzy. Czyżby Nicolas jednak nie miał ochoty na grę, a zgodził się na nią z grzeczności lub z nadzieją na uzyskanie informacji? W trakcie rozgrywki wrażenie to zniknęło, a Ilza mogła zacząć grać z dodatkowymi tylko dla siebie zasadami, jednocześnie licząc i zapisując punkty za każdy ruch. Na samym początku gry w punktacji wyraźnie prowadził Nicolas. Ilza zaś grała z dwoma dodatkowymi literami, leżącymi w pustej przestrzeni pod jej podstawką. Do przygotowania tego wykorzystała małe zamieszanie podczas swojej pokrętnej przemowy oraz jednoczesnej wymianie wszystkich liter. Nie zamierzała korzystać z nich, by wygrać. Uznała, że tak musi to wyglądać, jeśli jej dodatkowe założenia mają mieć szansę powstać. Chociaż, o ile była pewna swojej zwinności przy chowaniu liter, o tyle nie miała pojęcia, czy uda się wyciągnąć je w odpowiednim momencie.
Nie podjęła dyskusji na temat zdolności umysłowych urojonych postaci. Jedynie zapamiętała zdanie Nicolasa na ten temat- było całkiem pocieszne. Za to chętnie wróciła do wątku marzeń.
-Zapytałam, bo wyglądasz mi na marzyciela- wyjaśniła.- Ale jeśli mi opowiesz, może będę w stanie coś poradzić? Ktoś kiedyś powiedział: wyobraźnia jest potężniejsza niż wiedza.
Kontynuowała grę i dokładnie spisywała punkty. Powróciła do swojej dość skutecznej i automatycznej metody szybkiego przestawiania liter, gdyż jej myśli mimowolnie uciekały w stronę dawnej kryjówki, w której siedemdziesiąt pięć lat temu pozostawiła działające duże zwierciadło. Przypominała sobie plan miasta, ale nie mogła ustalić trasy bez pewnych informacji.
Zorientowała się, że ma już odpowiednie słowo i ułożyła płytki na planszy, dopisując sobie zaledwie osiem punktów.
-Cieszę się, że trafiłam właśnie na ciebie, Nicolasie. Więcej: uważam że oboje mamy to szczęście, że się spotkaliśmy!- kiwnęła głową twierdząco.- Nie potrafię odpowiedzieć z pewnością, czy zapomniałeś o zamknięciu drzwi, czy też nie, ale są tego plusy -zaczęła wyliczać na palcach do trzech.- Po takiej sytuacji nie powinno zdarzyć się to ponownie. I masz nową znajomą. Oczywiście nie zamierzam się narzucać, ale zawsze mogłeś trafić w zamian na przestępcę- poczuła się nieco zmęczona i tylko dlatego jej organizm powstrzymał na cichy śmiech w tym momencie. Następnie celowo zignorowała dwuznaczność wypowiedzi Nicolasa i dodała:- Dodatkowo zdajesz się mnie rozumieć, więc mogę powiedzieć więcej. Moja uwaga w transie była tak bardzo skupiona na duchu, że teraz nie jestem pewna, na jakiej ulicy się znajdujemy? Całkiem się zgubiłam, mimo że znam to miasto.
Jeśli Nicolas wykonał ruch, zapisała punkty i od razu miała przygotowaną wysoko punktowaną odpowiedź, która jednocześnie spełniała jej dodatkowe założenia. Ilza zamierzała dokładnie obserwować mężczyznę w momencie układania swoich słów- szczególnie tych mniej licznych, a kojarzących się z Krainą Luster, choć przecież nie mogły być bezpośrednią wskazówką. Dziewczyna wiedziała, że zwłaszcza ktoś, kto pracuje dla MORII, może mimowolnie zareagować na pojawienie się kilku takich słów na planszy. Czy mężczyzna zmieni coś w swoim zachowaniu, kiedy ta myśl pojawi się w jego głowie? Nawet jeśli nic by się nie zmieniło, baśniopisarka zwyczajnie czerpała satysfakcję z sytuacji.
-Moja rodzina zajmuje się czymś innym, ale ceniła dobrą biżuterię i przekazywała ją sobie z pokolenia na pokolenie- wyjaśniła.
Jedyna bliska osoba, którą mogła nazwać rodziną, zajmowała się ziołolecznictwem. Przekazała wiedzę baśniopisarce, a Ilza doceniła różnorodność zastosowań ziół. Stały się pasją do tego stopnia, że stworzyła własne przepisy: wzmocnione skoncentrowane leki, napary o wielorakich zastosowaniach, a także narkotyczne wypieki, których sama nie bała się kosztować i nie każdego gościa ostrzegała przed ich działaniem. Korzystanie z władzy bycia gospodarzem było jej dobrze znane. Pstryknęła palcami, używając mocy wing tsu, niby odruchowo na zakończenie poprzedniego zdania, i zaczęła pić herbatę niemal na raz, komentując, że właśnie teraz ma dla niej idealną temperaturę i znów chwaląc za jej aromat. Nie podobało jej się, że chwilę wcześniej tak łatwo powstrzymała się od śmiechu.

Powrót do góry Go down





Nicolas
Gif :
Apartament nr 25 5PUjt0u
Godność :
Nicolas A. Lockheart
Wiek :
25
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
188/85
Pod ręką :
Patriotyczny obowiązek!
Broń :
Pistolet
Zawód :
Naukowiec MORII
https://spectrofobia.forumpolish.com/t657-nicolas-a-lockheart#6553 https://spectrofobia.forumpolish.com/t911-opisy-dodatkowe-nicolasa https://spectrofobia.forumpolish.com/t983-nicolas-a-lockheart https://spectrofobia.forumpolish.com/t1104-nicolas
NicolasArystokrata
Arystokrata
Re: Apartament nr 25
Sro 10 Mar - 10:34
- Marzyciel? - Nicolas uśmiechnął się wyraźnie na słowa kobiety. Zgadła, choć w gruncie rzeczy się myliła. Mężczyzna miał wiele celów, które chciał kiedyś osiągnąć, liczne projekty, którymi się zajmował. Wszystkie z nich miały doprowadzić do jakiegoś konkretnego rezultatu, jak na przykład stworzenie doskonałej istoty obdarzonej starannie wyselekcjonowanymi nadnaturalnymi zdolnościami. Niemniej nie był tylko biernym obserwatorem rzeczywistości, nie czekał aż coś się wydarzy, lecz czynnie doskonalił swoje umiejętności i próbował coraz to nowych rozwiązań, które przybliżały go do przyjętych z początku założeń. Czasem jednak nie chodziło o to, by dojść do konkretnego miejsca, lecz jedynie by sprawdzić prowadzącą tam drogę. Wiele z badań Nicolasa to jedynie sprawdzanie przyjętych uprzednio hipotez, nawet jeśli te z początku były jedynie zabawnym żartem, rzuconym w towarzystwie naukowców.
Ostatecznie, wykonując przy okazji kolejny ruch w grze, Nicolas odparł swojej rozmówczyni:
- Moje marzenia są jak gra, cała zabawa jest w marzeniu, a nie w ich spełnieniu. Co nie oznacza, że odmawiam pomocy, gdybym takiej potrzebował, a ktoś byłby w stanie mi jej udzielić. Na tę chwilę jednak nie myśl o długach, to niegrzeczne rozmawiać o nich z gościem. - Co prawda przewidywał, że kobieta po prostu chce dowiedzieć się o nim czegoś więcej, a nie zrewanżować się za otrzymaną herbatę i to, że nikogo nie wezwał z powodu jej włamania. Niemniej był zmęczony i wolał odłożyć tę rozmowę na później, gdy dowie się czegoś więcej - w końcu po całym dniu intensywnego myślenia mógłby źle ocenić już posiadane informacje.
Wysłuchał z uwagą kobiety w myślach zastanawiając się, na kogo więc trafił? Oczywiście, że mogło być gorzej - jakiś głupiec mógłby odmówić zaoferowanej herbaty, co byłoby wysoce niestosowne ze strony gościa.
- Myślę, że skoro "duch" postanowił kogoś do mnie przyprowadzić, to nie mam żadnej pewności, że nie spróbuje tego ponownie. Kto wie, może to duch mojego dziadka? Kochany, choć wyjątkowo uparty i troszkę zbyt narzucający się człowiek. - Oczywiście zażartował, a o osoba, o której Nicolas mówił żyła, choć nie w Anglii. To jednak nie miało większego znaczenia, gdyż istotą jego wypowiedzi był fakt, że jeżeli uwierzyć w słowa kobiety, to cokolwiek ją tu przyprowadziło, mogło spróbować tego ponownie.
- Troszkę to niepokojące, bo jaki cel miałaby zjawa, by zaciągać ludzi do cudzych mieszkań. Jak myślisz? - W pewnym sensie mogło to być sprawdzenie historii Ilse, lecz z drugiej Nicolas pozwolił sobie na odrobinę zabawy. Przyjął, że w istocie było tak jak kobieta mówi i zaczął tę sytuację analizować. Może nawet wyciągnie jakieś stare odkurzacze i włączy muzykę z tego starego filmu o łapaniu duchów? Nie, to było zbyt absurdalne jak dla Nicolasa.
- Hmmmm - Nicolas widział słowa, które były przez Ilza układane, jednak nie zareagował na nie jakoś szczególnie widowiskowo. Już wcześniej założył, że kobieta może pochodzić z innego świata i sam ten fakt nie był dla niego szczególnie zaskakujący. Jednakże dość pozytywnie odebrał fakt, że ta się do wszystkiego przyznała, układając odpowiednie słowa - choć nie do końca był pewien, czy wynika to z nierozważnego doboru słów i nieświadomości zagrożenia, czy też może jest zabiegiem w pełni celowym. Nie miało to większego znaczenia, skoro miał potwierdzenie swoich przypuszczeń.
Dlatego też nie nad tymi słowami myślał, a nad kolejnym ruchem. Nie miał żadnego słowa, które mógłby ułożyć z posiadanych liter, poza marnym trzyliterowym wyrazem. Nie, to było zdecydowanie zbyt mało satysfakcjonujące. Nie miało żadnego znaczenia, że prowadził w punktacji - jak powiedział wcześniej nie liczyło się zwycięstwo, a sama gra.
- Twój ruch. - Powiedział ostatecznie, dostrzegając, że kobieta postanowiła wypić całą herbatę tak szybko. I choć tego nie okazał, był nieco zawiedziony. Było przecież jeszcze kilka kwestii do omówienia, a jeśli zaśnie w ciągu następnych kilku minut, to nie uda im się tej dyskusji dokończyć. Co więcej filiżanka Nicolasa wciąż jeszcze była wypełniona do połowy herbatą.
Nie miał zamiaru czekać, zamierzał wykorzystać ten czas na jeszcze kilka słów.
- Rozumiem! Poszukiwanie dawnych rodzinnych pamiątek brzmi niezwykle ekscytująco, szczególnie gdy związane jest z podróżą. Nie miałaś problemów by dostać się do Glassville? Słyszałem od znajomych, że bywa to kłopotliwe. - Niech kobieta interpretuje to jak chce - czy założy, że Nicolas wie dobrze skąd przybyła i odpowie szczerz, czy też uzna, że mężczyzna mówi o słabej komunikacji na przykład kolejowej z sąsiednimi miastami.

Powrót do góry Go down





Ilza
Gif :
Apartament nr 25 5PUjt0u
Godność :
Ilza
Wiek :
Wizualnie 18, w rzeczywistości 100
Rasa :
Baśniopisarz
Wzrost / Waga :
180cm/65kg
Znaki szczególne :
Brak wyróżniających cech
Pod ręką :
Czarodziejska wstęga oraz kilka złotych monet w kieszeni spódnicy, Mroczny Denar
Zawód :
Zielarka w Klinice, adept Bractwa, Sąd Ostateczny
Stan zdrowia :
Zbite kości lewego ramienia oraz lewej strony miednicy (ustępuje)
https://spectrofobia.forumpolish.com/t735-ilza
IlzaNieaktywny
Re: Apartament nr 25
Pon 5 Kwi - 19:16
Udawała, że wcale go nie obserwuje. To nuciła coś pod nosem, to poprawiała spódniczkę, patrząc obok, a nie bezpośrednio na mężczyznę. Kiedy przypatrywał się planszy, w jego subtelnym zastanowieniu wyczuła coś pozytywnego. Czy mogło być tak dlatego, że gra układała się po jego myśli? Uwzględniając całokształt tego, jak się prezentował, nijak nie pasował jej taki stan rzeczy. Nie zgadywała, kim konkretnie może być Nicolas. Opierała się na wrażeniach. Jej poprzednie mgliste przeczucia tylko przybrały na sile, a obraz gospodarza w jej głowie wymalował się jasno: jako jej przeciwnika. Jak mogłaby tego nie zauważyć. Przez cały ten czas, pod osłoną dobrego wychowania, systematycznie stawiał bariery. Cóż. Poradzi sobie i bez podpowiedzi.
Uśmiechnęła się lekko na porównanie marzeń do gry. Zapisała pierwsze podsumowanie wyników z całej gry na kartce i zwróciła na nie uwagę.
- Widać, że dzieli nas osiemdziesiąt punktów. Nie znoszę przegrywać, ale już odnalazłam swój rytm gry. Będę dążyć do przynajmniej cztery razy mniejszej różnicy! - zapowiedziała, losując nowe literki.
Podczas wyciągania płytek z woreczka, lekko, niby przypadkiem przez chorą rękę, przesunęła łokciem swoją podstawkę, by jej część przesunęła się poza krawędź stołu. Uwolniła w ten sposób obie płytki po kolei, tak, aby spadły bezdźwięcznie w fałdę spódnicy, do której sięgnęła niby to ją wygładzając. Następnie sięgnęła do woreczka, zamieszała, ale wyciągnęła dokładnie te same płytki, którymi do tej pory manipulowała. Nie wypowiedziała przy tym ani słowa, aby rozmówca nie skupił na niej w tym krótkim czasie wzroku. Pomimo tego, mogła pozwolić sobie wyjść na oszustkę. Skłamała, podkreślając, że nie lubi przegrywać. Wszystko to było baśniopisarce na rękę, aby jej układanka nie była tak oczywista i aby wydawało się, że zwyczajnie nie ma szczególnych zdolności do tej gry, a słowa kojarzone z Krainą Luster były wtedy akurat tymi korzystniejszymi punktowo. Kto na jej miejscu by ich nie wykorzystał? Pomimo, że metoda miała swoje wady, Ilza była zadowolona z efektów i konsekwencji, które w tej chwili dostrzegała.
Jasnowłosa nie wyglądała na skoncentrowaną bardziej na innych tematach, niż na grze, w której, zgodnie z zapowiedzią, zaczęła układać nieco dłuższe słowa i jednocześnie- zastanawiać się nad nimi dłużej. Wbrew mowie ciała, sugerującej skupienie na scrabblach, uważnie wysłuchała rozważań Nicolasa na temat ducha.
- Myślę, że także nie znam się na celach duchów. Co zrobisz, jeśli będziesz miał gości częściej? Hm… - zastanowiła się po chwili nad przypuszczeniami Nicolasa o swoim dziadku.- Chyba zupełnie zapomniałam wspomnieć, że zjawa zajmowała cały pokój. Uwzględniłabym ducha dinozaura - zasugerowała.- Może to jego dawny instynkt i wydaje mu się, że poluje na ludzi? To byłoby coś!
Tym razem spojrzała prosto w oczy Nicolasa i powiedziała całkiem spokojnie:
- Naprawdę wierzysz w duchy, w moją opowieść? W to, że ktoś jeszcze zostanie przyprowadzony? Bo ja… sama sobie w to nie wierzę. Pewnie nikt więcej nie przyjdzie. Muszę być zwyczajnie szalona. „Szalona włamywaczka”, tak mnie nazwą - westchnęła cicho, jakby przez chwilę pogodziła się z losem.- Ale odwiedzę lekarza, obiecuję- dodała bardziej energicznie.
Poczuła się zainspirowana kolejnym pytaniem.
- O, nie, nie miałam problemów. Pewnie byłabym tym, który nazywał ocean „spokojnym” - zażartowała.
Przekonana, że ochroniła się mocą na zapas, raz jeszcze wróciła myślami do tematu dawnego domu w Świecie Ludzi. Przypominała sobie plan miasta i widoki ulic. Łączyła je z tym, co zapamiętała z dzisiejszej trasy. Uznała, że aktualnie musi znajdować się bliżej, niż dalej centrum. Odsunęła od siebie złączone łydki i oparła policzek o wierzch dłoni. Nie pomogło. Miała wrażenie, że jej głowa staje się co raz cięższa. Podobnie jak kończyny. Wyprostowała się i poczuła, że nie ma już jak sobie z tym poradzić. Całą kontrolę oddała złości.
- Ty!... - zwróciła się w stronę Nicolasa i wstała, niezależnie od konsekwencji.
Jej kolejny krok był zbyt miękki, a po drugim bezwładnie poleciała do przodu. Przypominało to bardziej utratę przytomności, niż sen.

Powrót do góry Go down





Nicolas
Gif :
Apartament nr 25 5PUjt0u
Godność :
Nicolas A. Lockheart
Wiek :
25
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
188/85
Pod ręką :
Patriotyczny obowiązek!
Broń :
Pistolet
Zawód :
Naukowiec MORII
https://spectrofobia.forumpolish.com/t657-nicolas-a-lockheart#6553 https://spectrofobia.forumpolish.com/t911-opisy-dodatkowe-nicolasa https://spectrofobia.forumpolish.com/t983-nicolas-a-lockheart https://spectrofobia.forumpolish.com/t1104-nicolas
NicolasArystokrata
Arystokrata
Re: Apartament nr 25
Sro 28 Kwi - 10:01
Nicolas spojrzał na kobietę w sposób właściwy przyglądaniu się jak małe dziecko wygaduje oczywiste bzdury, lecz z lekkim uśmiechem - bo bzdury te przez swoją absurdalność nie mało były zabawne.
- Zatem... - Przerwał po pierwszym słowie wyraźnie zamyślony, spoglądając w stronę okna. - Moim gościem jest wcale nie tak bardzo bezcielesny duch, który poluje na ludzi zwabiając ich na wysokie piętro w budynku... Pewnie miał skrzydła? - W końcu, który inny dinozaur, czy inna bestia szukałaby wysoko położonego punktu, by ucztować?
- A co jeśli jestem w zmowie ze zjawą i to wszystko taka moja mała inicjatywa? - Zaśmiał się po tych słowach. Nie chciał odpowiadać na pytanie o wiarę. Nie dlatego, że nie wiedział co myśleć. Nie wierzył nieznajomej - a już szczególnie po tym jak zaczęła mówić o duchach dinozaurów. Jednak wiara to nie coś, czym Nicolas by się kierował. Jego celem była wiedza o tym, co się tu stało, a nie wiara w to, że szalona włamywaczka powiedziała mu prawdę.
Trzeba jednak przyznać, że mężczyzna nie spodziewał się nagłego upadku swojego gościa. Spodziewał się raczej powolnego zaśnięcia...
Wstał błyskawicznie łapiąc kobietę, by ta znów nie wylądowała na podłodze. Trzymając ją szepnął tylko pod nosem:
- Problematyczni Ci goście... - Co jednak Nicolas zamierzał uczynić z Baśniopisarką skoro udało się ją pochwycić w pułapkę? Czy przeprowadzić na niej jakieś eksperymenty? Może spróbować dodać jej skrzydła, bądź też w inny sposób zmodyfikować, a potem wysłać na front? To byłoby na pewno kuszącą opcją, lecz skoro była jego gościem to takich rzeczy robić nie wypadało!
Dlatego też naukowiec ograniczył się do rzeczy w jego opinii niezbędnych. Po pierwsze przeniósł ją do pokoju gościnnego i położył na łóżku. Następnie dokładnie przeszukał, dla sprawdzenia, czy Ilza ma przy sobie coś, co mogłoby okazać się dla niego przydatne. Nie miał wątpliwości, że kobieta pochodzi z innego świata, lecz nie wyjaśniało to jeszcze tego jak udało jej się tu dostać. Zrozumienie dróg, którymi obcy docierali do Glassville mogło w przyszłości pozwolić na wykluczenie niepożądanej obecności, bądź przynajmniej jej ograniczenie. Przynajmniej Nicolas tak sądził. Wszystkie przedmioty, na które natrafił, a które mogły mieć w jego ocenie jakąś "magiczną" aurę postanowił schować - powie później, że to wszystko sprawka tego ducha.
Najpierw liczyło się zdobycie informacji, lecz później postanowił obejrzeć czy kobieta nie doznała jakichś obrażeń, które mogłyby zostać zniwelowane za pomocą stosownych działań. Nie wiele mógł pomóc, ale bez wątpienia kobieta po przebudzeniu będzie mniej odczuwała skutki swojego upadku.
Gdyby nie była jego gościem zapewne zadzwoniłby po kogoś z MORII, żeby przyniósł niezbędne narzędzia, bądź też pomógł ją przetransportować do jednego z laboratoriów.
Obecnie jednak nie mógł zrobić nic więcej. Wyszedł z pokoju, zerknąwszy jeszcze na zegarek. Podobnie jak uczynił tuż po tym, gdy udało mu się złapać swojego gościa, który nieoczekiwanie postanowił ponownie upaść. Wiedział ile jej sen powinien trwać i że po przebudzeniu przez jakiś jeszcze czas może być nieco zaspana. Nie było więc sensu teraz siedzieć przy niej i pilnować. Przecież nie wyskoczy przez okno - nawet gdyby nie spała, to nie ma skrzydeł. Dlatego też Nicolas wrócił do pomieszczenia, gdzie rozgrywała się ich gra, by wszystko odłożyć na swoje miejsce.

Powrót do góry Go down





Ilza
Gif :
Apartament nr 25 5PUjt0u
Godność :
Ilza
Wiek :
Wizualnie 18, w rzeczywistości 100
Rasa :
Baśniopisarz
Wzrost / Waga :
180cm/65kg
Znaki szczególne :
Brak wyróżniających cech
Pod ręką :
Czarodziejska wstęga oraz kilka złotych monet w kieszeni spódnicy, Mroczny Denar
Zawód :
Zielarka w Klinice, adept Bractwa, Sąd Ostateczny
Stan zdrowia :
Zbite kości lewego ramienia oraz lewej strony miednicy (ustępuje)
https://spectrofobia.forumpolish.com/t735-ilza
IlzaNieaktywny
Re: Apartament nr 25
Pią 28 Maj - 17:59
Przetarła leniwie oczy. Nie zauważyła różnicy pomiędzy otwieraniem a zamykaniem powiek. Otaczająca ciemność nie dawała żadnych wskazówek, gdzie też mogła się znajdować. Nie czekając na przyzwyczajenie się do mroku, zaczęła szukać wyjścia z pomieszczenia. Po omacku złapała za klamkę i już po chwili znalazła się w delikatnie oświetlonym lampami z ulic znajomym mieszkaniu. Rozejrzała się za kuchnią i westchnęła cicho, a pierwsze słowa, jakie wymruczała pod nosem to "problematyczni ci ludzie".
Dotarła do celu i otworzyła lodówkę. Zmrużyła oczy przy oglądaniu zawartości. Światło nadal bolało.
-To nie, to też... Och, wspaniale!- ucieszona, złapała kartonik mleka i otworzyła go od razu.
W następnej chwili wypiła połowę i odetchnęła. Była nieco zaspana. Typowe działanie środków usypiających. Ile to razy testowała na sobie takie substancje? Nie mogła ustalić, czy tak krótko, czy długo po nich spała, ale to nie miało większego znaczenia. "I tak miałam za chwilę wychodzić", pomyślała obojętnie, kierując się do drzwi wyjściowych i nadal pijąc mleko z kartonika. Rzecz jasna, wróciłaby po płaszcz. Po prostu spodziewała się, że mieszkanie będzie zamknięte, jak to bywa nocą oraz po niedawnym włamaniu, i najpierw trzeba było sobie z tym poradzić. Dlatego od razu sięgnęła do kieszeni ubrania Nicolasa. Następnie zerknęła na wieszaczki i pozostałe miejsca, w których można było położyć klucze. Nie znalazła niczego. Uśmiechnęła się pod nosem na tę ostrożność.
-Hm...- sięgnęła po swój denar, który wcześniej pozwolił jej wejść tymi samymi drzwiami.
Jednakże nie odnalazła również swojej magicznej monety. Niemal odruchowo sięgnęła wtedy miejsca na szyi, w którym powinien znajdować się jej naszyjnik. Poczuła pustkę pod palcami. Sprawdziła dokładnie. Brakowało też złotych monet, zapasowej wstążki, cukierka, listka mięty, a nawet ususzonego kwiatka... Rozłożyła ręce, jak gdyby w geście rezygnacji. Dopiła mleko do końca i wróciła do kuchni.
Zapaliła poboczne, delikatne oświetlenie i włączyła czajnik.
-Nicolasie! Pijasz herbaty o tej godzinie?- zapytała głośniej, tak, aby był w stanie ją usłyszeć, o ile przebywał teraz w mieszkaniu i nie spał.- Bo robię sobie mocną kawę ze śmietaną i z cukrem...-dodała ciszej.
Jeśli Nicolas odpowiedział twierdząco, to przygotowała dla niego herbatę.
Z gotowym napojem usiadła w salonie. Znów zapanował w nim doskonały porządek, jakby nigdy wcześniej jej tu nie było. Wszystko, co przez chwilę ją otaczało to ciemność, spokój, ulga. Zmęczenie ustępowało z każdym kolejnym łykiem pysznej kawy.
Było za dobrze. Nie znosiła spokoju. Nawet kości nie bolały tak, jak wcześniej. Zaczynała się niecierpliwić. Odstawiła pustą filiżankę i położyła się na kanapie z jedną nogą zgiętą w kolanie, a twarzą zwróconą w stronę środka salonu.
-Byłoby super, gdybyś mógł zwrócić moje rzeczy- zaczęła, unosząc jedno z ramion, tak, jakby była gotowa dostać przedmioty od razu na wyciągniętą dłoń.
Jednocześnie pomyślała, że działania Nicolasa są dość niestandardowe. Zbyt niestandardowe na przeciętnego człowieka. Wiedziała, że czegoś szukał. Założyła, że znalazł. Nawet tak mały ekwipunek ją zdradzał, gdyż tego dnia nie była przygotowana na pobyt w świecie ludzi. Dla niej zabawa w maskaradę właśnie się skończyła.

Powrót do góry Go down





Nicolas
Gif :
Apartament nr 25 5PUjt0u
Godność :
Nicolas A. Lockheart
Wiek :
25
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
188/85
Pod ręką :
Patriotyczny obowiązek!
Broń :
Pistolet
Zawód :
Naukowiec MORII
https://spectrofobia.forumpolish.com/t657-nicolas-a-lockheart#6553 https://spectrofobia.forumpolish.com/t911-opisy-dodatkowe-nicolasa https://spectrofobia.forumpolish.com/t983-nicolas-a-lockheart https://spectrofobia.forumpolish.com/t1104-nicolas
NicolasArystokrata
Arystokrata
Re: Apartament nr 25
Pon 7 Cze - 22:42
Sen wydaje się być rozwiązaniem dobrym, gdy potrzebuje się odpocząć, zregenerować siły. Trudno niekiedy o sen, gdy umysł zaprzątnięty jest licznymi problemami, bądź jednym o sporych rozmiarach. Oczywiście Ilza nie była olbrzymką, lecz nie chodziło przecież o wzrost. Problemy rzadko kiedy mają wymiar materialny. I jest to o tyle istotne, że Nicolas nie wyglądał wcale na kogoś trapionego troskami, a po prostu siedział wygodnie w fotelu z oczyma skierowanymi w stronę okna.
Nie dostrzegł gwiazd, zresztą te rzadko dało się ujrzeć przy tylu miejskich światłach, usłyszał za to słowa oznaczające, że problem przestał być tylko hipotetycznym problemem do rozważania na uniwersytetach.
- Zdarza się. - Odparł bez większego zastanowienia zgodnie z prawdą. Jego myśli skierowały się jednak na inny tor - zastanawiał się czy kobieta chciała zastosować na nim jego własne sztuczki? Jednak do tego potrzebowałaby odpowiednich środków, a tych nie zostawia się w miejscu, gdzie mogły zostać przypadkiem znalezione.
Mimo tego przez krotką chwilę planował udać się do kuchni, by sprawdzić co kobieta robi. Nawet cofnął dłoń, lecz ostatecznie zrezygnował. W starciu przezorności z lenistwem, czy jak sam Nicolas wolałby to nazwać zmęczeniem, ostrożność musiała oddać pola.
Nicolas nie był może aktorem wysokiej klasy. Scena teatru to ostatnie miejsce, w której można by się go spodziewać. Nie oznacza to jednak, że naukowiec MORII nie potrafił dobrze udawać. Inaczej nie nadawałby się do pracy dla niezbyt jawnej organizacji, która przeprowadza eksperymenty raczej zakazane przez ustawodawstwo większości państw i organizacji międzynarodowych zajmujących się prawami człowieka. Zdecydowanie więc potrafił przekonująco kłamać.
Toteż naprawdę dało się uwierzyć, gdy spojrzał na Ilzę ze zdziwieniem na jej sugestię dotyczącą rzeczy.
Uniósł lekko głowę chwytając palcami podbródek - jakby o czymś myślał. Minęło kilkanaście długich sekund, gdy się zaśmiał. I był to śmiech szczery. Nicolas bowiem rzeczywiście się zastanawiał w jaki sposób mógłby odpowiedzieć. W końcu przypomniał sobie o jakich rzeczach mógł udać, że myśli na dźwięk pytania nieznajomej. To było oczywiste, że nie mógł nawet zasugerować, że wie o tym, co zostało Ilzie naprawdę odebrane. Wtedy przedstawienie byłoby skończone, zupełnie jak sztuka, której zakończone przypadkiem zostało wydrukowane na plakatach mających ją promować. Nie spodziewał się jednak, że ratunek dla utrzymania pozoru przyjdzie z tak nieoczekiwanej strony.
- Mówisz o tych literkach? Skończyliśmy grać, więc odłożyłem je na miejsce. - Musiał wszakże zgrywać niewiedzę. W końcu to nie on zabrał kobiecie rzeczy i nie on ją uśpił a jakiś nieokreślony duch. Zjawa, która ją tutaj przywiodła
Nicolas wiedział, że ta najprawdopodobniej mogła nie istnieć, lecz wiedział także, że jeżeli Ilza go oszukuje, to ona także o tym wie. W Gruncie rzeczy był ciekaw jak zareaguje na ten mały blef.

ZT

Powrót do góry Go down





Beatrice
Gif :
Apartament nr 25 401d4d757c9876c535eec532a3e403eb
Godność :
Beatrice Candran
Wiek :
295 lat
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
165/60
Znaki szczególne :
bardzo długie czarne włosy
Pod ręką :
Nicolas
Broń :
naginata, wakizashi
Zawód :
trudni się samobójczymi szarżami na Koszmary
Stan zdrowia :
w pełni zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t850-beatrice https://spectrofobia.forumpolish.com/t979-upiorna-skrzynka-beatrice https://spectrofobia.forumpolish.com/t1073-beatrice
BeatriceSiedem Nieszczęść: Nieczystość
Re: Apartament nr 25
Czw 9 Mar - 13:03

Beatrice nie rozumiała, dlaczego te przeklęte jajka gotowały się tak wolno.

O ile w ogóle się gotowały. Cień rzuciła nieufne spojrzenie ku niewzruszonej powierzchni wody wypełniającej mały, stalowy rondelek, z której wyłaniały się białawe skorupki kurzych jaj ułożone w okręgu ciasno obok siebie. Zmarszczyła gniewnie nosek – na dnie naczynia nie pojawił się ani jeden bąbelek zdradzający, że woda chociażby zbliżała się do wrzenia. Drżącą rękę wyciągnęła w stronę dziwacznego, czarnego urządzenia, którego dziubek zdawał się zdradzać jego przydatność i wcisnęła na oślep jeden z przycisków – wieko podskoczyło z kliknięciem i rozwarło się, dzięki czemu Cień mogła zajrzeć do wnętrza urządzenia. Jej obawy znalazły potwierdzenie w rzeczywistości – woda w tym dziwacznym czajniku również się nie gotowała.

Przeklęty człowiek nie mógł nawet posiadać zwyczajnej konwencjonalnej kuchenki, tylko jakąś dziwną, czarną płytę z wieloma guziczkami! Gdy weszła po raz pierwszy do kuchni zdeterminowana, by przygotować im śniadanie, zdębiała. Pomieszczenie było dziwacznie duże, z mrowiem sprzętu, który kobieta po raz pierwszy widziała na oczy. Były oczywiście urządzenia, które w Krainie Luster posiadały swoje odpowiedniki, jak chociażby lodówka czy chociażby zlew, lecz nigdzie w pomieszczeniu nie mogła dostrzec poczciwej kuchenki z palnikami. O tym, że płyta prawdopodobnie mogła służyć do gotowania świadczył fakt, że znajdował się na niej garnek z resztkami zawartości, o której mężczyzna przypuszczalnie zapomniał. Nie podobało jej się to.

Miała nadzieję, że swoim myszkowaniem po kuchennych szafkach nie zbudzi Nicolasa. Chciała, by ich pierwsze śniadanie było jak najbardziej odpowiednie i wymyślne – nie mogła przecież poprzestać na przygotowaniu kanapek! Zresztą – w mieszkaniu nie było chleba, a lodówka świeciła pustkami – oprócz kartonika jajek było kilka słoiczków, których jednak nie ośmieliła się ruszać. Pokiwała głową w zamyśleniu. Mogła się tego spodziewać, skoro jej gospodarz miał udawać się w podróż, a ubiegłego wieczora nie mieli czasu ani głowy, by uzupełniać zapasy. Nie pozostawało jej nic innego niż podwędzić odpowiednie składniki – przywołała na krótką chwilę niewielki portal (prawdopodobnie do cudzej lodówki), z którego wyjęła jeszcze boczek i chyba żółty ser.

Stresowała się efektem swoich jakże zaawansowanych zdolności kulinarnych. Hipotetycznie nie musiała przygotowywać śniadania, mogła je równie dobrze zwędzić z pobliskiego sklepu czy kawiarni. Ba! Nawet tego nie musiała robić – ale chciała. Nicolas przygarnął ją do siebie minionego wieczora i zaoferował współpracę. Być może Beatrice chciała mu się jakoś odwdzięczyć za ten gest albo zwyczajnie próbowała mu zaimponować czy zaprezentować swoją użyteczność; gdyby Cień zastanowiła się nad swoją motywacją, z pewnością nie potrafiłaby wskazać czynnika determinującego jej postępowanie. I choć crème de la crème uprzedniego dnia okazało się być z goła rozczarowujące, to Candran postanowiła nie poddawać się tak łatwo.

Woda nadal się nie gotowała. Kobieta westchnęła z rezygnacją – nie pozostawało jej nic innego niż czekać na cud. Mimo wszystko postanowiła, że wykorzysta ten czas w produktywny sposób. Szara, zdecydowanie za duża na kobietę koszulka podwinęła się, gdy ta wspięła się na palce, by sięgnąć z wiszącej szafki talerze.

Powrót do góry Go down





Nicolas
Gif :
Apartament nr 25 5PUjt0u
Godność :
Nicolas A. Lockheart
Wiek :
25
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
188/85
Pod ręką :
Patriotyczny obowiązek!
Broń :
Pistolet
Zawód :
Naukowiec MORII
https://spectrofobia.forumpolish.com/t657-nicolas-a-lockheart#6553 https://spectrofobia.forumpolish.com/t911-opisy-dodatkowe-nicolasa https://spectrofobia.forumpolish.com/t983-nicolas-a-lockheart https://spectrofobia.forumpolish.com/t1104-nicolas
NicolasArystokrata
Arystokrata
Re: Apartament nr 25
Pon 24 Kwi - 20:28
Sny bywają równie zwodnicze jak szarlatani nawołujący na ulicach, że nadchodzi czas zagłady. Potrafią wzbudzić nieuzasadniony lęk, bądź też napełnić dziwną radością nie mającą żadnych racjonalnych podstaw. Podobnie jednak jak czarnowidzących heroldów upadku, tak również w przypadku snu ich brak pozostawia pewien, niewyjaśniony i przedziwny niesmak.

Nicolas przetarł oczy po kilkunastu minutach od przebudzenia. Zwlekał z opuszczeniem łóżka wiedząc, że tego dnia nie powinien wstawać tak wcześnie jak zwykle. Inaczej przez resztę dnia mógłby mieć sobie za złe, że nie korzysta z wypoczynku w sposób odpowiedni. Wraz z kolejnymi minutami spędzonymi na NICZYM do umysłu Nicolasa zakradała się frustracja z bezczynności. Właśnie dlatego, nie mogąc dalej pozostawać w tym stanie i udawać sen oraz nie mając żadnych snów, które mógłby poddać analizie, postanowił wstać z łóżka.

Niedbały ruch ręki wystarczył, by zsunąć koc okrywający ciało w letnie, ciepłe noce. Druga dłoń powędrowała ku stojącej obok łóżka szafce, by sięgnąć po okulary. Zanim jednak mężczyzna umieścił je na swoim nosie postanowił przetrzeć za pomocą błękitnej ściereczki. Dopiero po tym wszystkim był gotów do opuszczenia pokoju - poprawiwszy jeszcze tylko niesfornie odpięty guzik swojej piżamy.

Nicolas wiedział, że pozostawienie resztek po jedzeniu i ich nie sprzątnięcie było karygodnym zaniedbaniem nawet w zwykłej sytuacji. Teraz jednak miał gościa, toteż jego winy były o wiele większe. Z drugiej strony Nicolas najzwyczajniej zapomniał o tym detalu i szedł teraz po swoim mieszkaniu nie przejmując się poczuciem winy - zupełnie go nie dostrzegał. Ta niewiedza spowodowała, że mógł cieszyć się małymi rzeczami. Takimi jak słońce, które oświetliło jego twarz łagodnymi promieniami, przebijającymi się przez szparę pomiędzy zasłonami.

Dopiero następnie, za sprawą kroków które zawiodły go na wysokość wejścia do kuchni, spostrzegł Beatrice. Z początku uznał, że kobieta zgłodniała i postanowiła zjeść coś na śniadanie, lecz dość szybko zaczął podważać swoją hipotezę. Co prawda nie wiedział jak długo kobieta była w kuchni, lecz dostrzegł, że niczego nie uruchomiła, a do tego sięgała właśnie po talerze. Lockheart nie wiedział, co kobieta chciała na nich położyć. Spostrzegł jednak, że ma na sobie koszulkę, która była dla niego dziwnie znajoma.

Poruszał się cicho, choć nie na tyle by nie dało się zarejestrować jego przybycia. Z drugiej strony, jeżeli Beatrice skupiła się na próbie dosięgnięcia talerzy, mogła ignorować kroki i inne oznaki obecności. Nie pozostaje się czujnym, gdy nie spodziewa się ataku a Cień nie miała powodu, by czegokolwiek się obawiać w domu Nicolasa. Gdyby miał jej zrobić krzywdę, to miał do tego o wiele lepszą okazję wieczorem, niż teraz.

Stanął za Beatrice, kładąc prawą rękę na jej boku, podczas gdy palcami lewej odgarnął delikatnie czarne włosy w bok.
- Nie potrzebujesz pomocy? - Szepnął do ucha, jednocześnie delikatnie zsuwając prawą rękę w dół, tak żeby delikatnie pociągnąć koszulkę w dół. Jak sądził Beatrice nie zdawała sobie sprawy, że gdy jej ręce są wyciągnięte ku górze, to dolna krawędź "użyczonego" ubrania unosi się odrobinę zbyt wysoko. Jak Nicolas mniemał - wyżej, niż Cień by tego chciała.
- Co tak w ogóle tutaj robisz? - Zapytał zanim jeszcze Beatrice miała okazję odpowiedzieć na pierwsze pytanie, a jego palce zsunęły się mimowolnie, wręcz przypadkowo jeszcze troszkę niżej, na odsłonięte udo kobiety.

Powrót do góry Go down





Beatrice
Gif :
Apartament nr 25 401d4d757c9876c535eec532a3e403eb
Godność :
Beatrice Candran
Wiek :
295 lat
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
165/60
Znaki szczególne :
bardzo długie czarne włosy
Pod ręką :
Nicolas
Broń :
naginata, wakizashi
Zawód :
trudni się samobójczymi szarżami na Koszmary
Stan zdrowia :
w pełni zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t850-beatrice https://spectrofobia.forumpolish.com/t979-upiorna-skrzynka-beatrice https://spectrofobia.forumpolish.com/t1073-beatrice
BeatriceSiedem Nieszczęść: Nieczystość
Re: Apartament nr 25
Pon 1 Maj - 2:48

Czasami świat subtelnie dawał znaki, że ktoś rozminął się subtelnie z powołaniem: raz podsuwał trudne do rozwiązania problemy podkupujące wiarę jednostki we własną siłę sprawczą, a raz – że ktoś aspirując do miana zabójcy jak dziecko daje się podejść pierwszej-lepszej osobie.

Beatrice nie słyszała Nicolasa. W gruncie rzeczy cała jej świadomość skoncentrowana była na dwóch sprawach. Po pierwsze, zamartwiała się tym, że te przeklęte ludzkie sprzęty nie chcą z nią współpracować, aa po drugie – wewnętrznie drżała przed tym, by nieopatrznie nie rozbić talerzy, a tym samym nie narobić zdradliwego hałasu. I oczywiście – szkody. Kto wie, czy Nicolas nie pożegnałby jej po tym, gdyby dla przykładu lekkomyślnie rozbiła antyczną i cenną zastawę po babci zmarłej w Kambodży?  

Tak więc o obecności Nicolasa Cień dowiedziała się stosunkowo późno.  Zastygła w bezruchu, z rękoma w górze i palcami zaciśniętymi na zimnej krawędzi małych, porcelanowych talerzy. Ciepła dłoń mężczyzny niemalże paliła ją przez cienki materiał sukienki; zimny, poranny chłód panujący w przestronnej kuchni zdążył wszak skutecznie oziębić ciało Cienia. Z tego też powodu nie wiedziała, lub może nie do końca chciała się do swej wiedzy przyznać, przez który z czynników po jej ciele rozeszło się intensywne mrowienie; czy był to chłód pomieszczenia, czy może przyjemny szmer głosu mężczyzny znajdujący się zdecydowanie zbyt blisko ucha kobiety.
Och! — wyszeptała, odwracając delikatnie policzek w stronę Nicolasa — Ja… nie wiem, chyba nie. — dodała zdezorientowana i poczuła, jak się rumieni, gdy obca siła zaczęła przyciągać skrawek jej koszulki ku kuchennym kafelkom w klasyczną szachownicę.

Równocześnie z ruchem dłoni Nicolasa i Beatrice, stojąca dotąd na palcach, opuściła się na ziemię. Wpadła tym samym miękko plecami na wysoką postać mężczyzny, dodatkowo skracając i tak niewielki dzielący ich dystans. Ku jej uciesze udało jej się nie rozbić talerzy – te wylądowały na blacie przed nią.
Śniadanie. — odparła na jego pytanie i przymrużyła oczy delikatnie odchylając głowę - Przepraszam, jeśli cię obudziłam. — zawahała się, a uświadomiwszy sobie swoje nowe położenie niby niechcący naparła na niego — Chciałam się jakoś odwdzięczyć za twoją gościnę. Pomyślałam, że śniadanie będzie miłym początkiem dnia, ale chyba coś się stało bo… nie działa. Nie chce się włączyć.

Powrót do góry Go down





Nicolas
Gif :
Apartament nr 25 5PUjt0u
Godność :
Nicolas A. Lockheart
Wiek :
25
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
188/85
Pod ręką :
Patriotyczny obowiązek!
Broń :
Pistolet
Zawód :
Naukowiec MORII
https://spectrofobia.forumpolish.com/t657-nicolas-a-lockheart#6553 https://spectrofobia.forumpolish.com/t911-opisy-dodatkowe-nicolasa https://spectrofobia.forumpolish.com/t983-nicolas-a-lockheart https://spectrofobia.forumpolish.com/t1104-nicolas
NicolasArystokrata
Arystokrata
Re: Apartament nr 25
Pią 5 Maj - 0:43
Co mogło oznaczać "Chyba nie" wypowiedziane przez Beatrice, gdy Nicolas spytał, czy kobieta nie potrzebuje w czymś pomocy? Mężczyzna nie posiadał odpowiedzi na to pytanie, lecz był świadomy, że Beatrice jednak w czymś potrzebuje pomocy. Świadczył o tym nie tylko fakt, że jej odpowiedź nie cechowała się pewnością, lecz także gotowanie bez gotowania.

Samo chyba mogło natomiast oznaczać wiele. Beatrice mogła nie wiedzieć co robi - rozglądała się tylko po obcym jej pomieszczeniu, pełnym dziwnych sprzętów? Może jednak coś robiła, lecz nie chciała by Nicolas się w to wtrącał? Nie musiało to przecież od razu oznaczać szpiegostwa, a nawet zwyczajne nawyki. Mogła lubić delektować się o poranku smakiem herbaty w zupełnej ciszy i samotności. Nie wykluczone, że Beatrice zaskoczona nie myślała nawet o tym, co teraz robi, lecz chciała zebrać myśli - a mężczyzna jej w tym tylko przeszkadzał.

Gdy Beatrice opadła, Nicolas mimowolnie uniósł swoją dłoń - niwecząc tym samym swoje wcześniejsze starania. Ułożył swoją dłoń nieco wyżej, tak żeby upewnić się, że kobieta nie wykona kolejnych niespodziewanych ruchów.

Uśmiechnął się, słysząc, że kobieta postanowiła przygotować dla niego niespodziankę. Gdy jednak sekundę później zdał sobie sprawę jak nieporadnie się do tego zabrała jego uśmiech stał się jeszcze szerszy - choć na szczęście Beatrice nie było dane jej go widzieć.
- W takim razie pozwól, że odrobinę Ci pomogę. - Szepnął na ucho jednocześnie z tym, jak jego wolna, dotąd swobodnie zwisająca wzdłuż ciała, dłoń powędrowała na nadgarstek Beatrice. Pokierował jej dłonią, tak by ta znalazła się blisko przycisku.
- Musisz nacisnąć tutaj. - Dodał wraz z tym, jak czerwone światełka dały znać, że urządzenie jest włączone i zdolne do tego, ażeby podgrzewać wodę. Następnie, pozostając wciąż stosunkowo blisko Beatrice, Nicolas wyjaśnił jej dokładnie wszystko - co w jego ocenie mogłoby być jej potrzebne. Toteż nie uczył jej gotować, a jedynie wyjaśnił jak sprawić, by urządzenia działały.
- Widzisz, to wszystko jest bardzo proste, tylko działa nieco inaczej niż to, do czego zapewne przywykłaś. - Powiedział nieco wahając się przy ostatnich słowach. W gruncie rzeczy bowiem nie wiedział zbyt wiele o miejscu, z którego Beatrice pochodziła zdaniem Nicolasa.
W nomenklaturze MORII było wiele określeń dotyczących różnych dziwactw, które można ujrzeć na obszarach badanych przez organizację. Rzadko jednak interesowano się czynnościami prozaicznymi. Kuchnią, sposobem przyrządzania posiłków, czy nawet sposobem spędzania wolnego czasu.
Pozornie nieistotna wiedza utrudniała MORII zrozumienie swojego wroga, a tym samym skazywała organizację na popełnianie błędów. Nieustannie niedocenianie przeciwnika, bądź lekkomyślne przecenianie sił wroga. Niewielu żołnierzy, z którymi Nicolas pracował wiedziało jak ważna jest ich praca - większość wolała wyłącznie iść przed siebie. Szczytem ich emocji był gniew.
Z drugiej strony Nicolas zdawał sobie sprawę, że poznanie tych elementów życia potencjalnych obiektów badawczych powoduje pewną humanizację. Dopóki żołnierze MORII wierzą, że walczą z demonami, zagrożeniem z innego świata - a choćby i piekielnych czeluści - łatwo jest im wzbudzać w sobie gniew i strzelać do wszystkiego co tylko zobaczą. Im lepiej by jednak ich poznali, tym więcej mogliby zadawać pytań. Dla MORII było to niewygodne. Nawet jeżeli ceną były niezliczone porażki.

Powrót do góry Go down





Beatrice
Gif :
Apartament nr 25 401d4d757c9876c535eec532a3e403eb
Godność :
Beatrice Candran
Wiek :
295 lat
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
165/60
Znaki szczególne :
bardzo długie czarne włosy
Pod ręką :
Nicolas
Broń :
naginata, wakizashi
Zawód :
trudni się samobójczymi szarżami na Koszmary
Stan zdrowia :
w pełni zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t850-beatrice https://spectrofobia.forumpolish.com/t979-upiorna-skrzynka-beatrice https://spectrofobia.forumpolish.com/t1073-beatrice
BeatriceSiedem Nieszczęść: Nieczystość
Re: Apartament nr 25
Pią 26 Maj - 21:31

Zamruczała coś nieskładnego pod nosem i przechyliła głowę w bok; powiew powietrza załaskotał ją w ucho, lecz nie mogła go podrapać – na drodze do jej ramienia znajdowała się wszak przeszkoda w postaci twarzy Nicolasa. Być może jednak przez odruch obtarła się płatkiem ucha o jego usta?
Ja nie… — urwała i oblała się gorącym rumieńcem. Miała zaoponować, że nie potrzebuje żadnej pomocy i jest dużą i samodzielną dziewczynką, lecz jej własna świadomość okazała się być jej najgorszym wrogiem. Bywa tak, niektóre rzeczy uświadamiamy sobie w najgorszym możliwym momencie. — Dobrze. — wypuściła nosem powietrze i delikatnie odsunęła się biodrami od blatu.

To było w gruncie rzeczy dziwaczne uczucie. Nie oponowała i pozwoliła pokierować swoją ręką. Posłusznie nacisnęła wskazane przyciski, a blat wydał z siebie ciche piknięcie.  
A te cyferki coś oznaczają? — zapytała, gdy zauważyła, że czarna tablica ukazała czerwonymi kreskami napisaną cyfrę dziewięć. — Nic… nie wybuchnie, prawda?

Woda w garnku zaczęła buzować, wprowadzając w rezonans metalową powierzchnię garnka, aż wkrótce cała kuchnia wypełniła się owym syntetycznym dźwiękiem. Beatrice zajrzała jeszcze do garnka z jajkami, jakby w obawie, że przez czas ich przygotowywania zdążyły wykluć się z nich pisklaki. Na szczęście jednak tak się nie stało, a białe skorupki podskakiwały nierytmicznie targane pęcherzykami wody.
Chyba powinnam cię ostrzec — zaczęła, a jej głos przybrał lekkie tony — Że nie jestem urodzoną kucharką, ale postaram się coś nam sensownego przygotować! — rzuciła wesoło i zadarła głowę, by spojrzeć w oczy stojącego nad nią mężczyzny.

Jednak jej uśmiech zniknął przez zamyślony wyraz twarzy jej gospodarza — Coś się stało? — obróciła się ostrożnie i posłała mu spojrzenie wielkich, niebieskich oczu.

Powrót do góry Go down





Nicolas
Gif :
Apartament nr 25 5PUjt0u
Godność :
Nicolas A. Lockheart
Wiek :
25
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
188/85
Pod ręką :
Patriotyczny obowiązek!
Broń :
Pistolet
Zawód :
Naukowiec MORII
https://spectrofobia.forumpolish.com/t657-nicolas-a-lockheart#6553 https://spectrofobia.forumpolish.com/t911-opisy-dodatkowe-nicolasa https://spectrofobia.forumpolish.com/t983-nicolas-a-lockheart https://spectrofobia.forumpolish.com/t1104-nicolas
NicolasArystokrata
Arystokrata
Re: Apartament nr 25
Nie 25 Cze - 0:03
Bardzo wiele rzeczy przyjmuje się jako dogmat. Bez ich większego zrozumienia, bez potrzeby dalszych wyjaśnień. Jest to niezbędne, by nie zastanawiać się nad tym dlaczego sznurówki wiąże się w ten, a nie inny sposób, bądź też nie tracić czasu na doszukiwanie się przyczyn podzielenia dnia dwukrotnie na dwanaście części.
Czasem jednak na swojej drodze trafiło się na kogoś, kto nie operował tym samym zestawem dogmatów i komu trzeba było te oczywistości wyjaśnić. I w takiej właśnie sytuacji znalazł się Nicolas, którego sytuacja była w bardzo trudnej sytuacji. Zastanawiał się dłuższą chwilę i dopiero po tym odpowiedział:
- Tak. - Zaczął niepewnie. Ogarnęło go to dziwne uczucie, gdy musiał tłumaczyć rzeczy oczywiste. Choć zdawał sobie sprawę, że Beatrice mogła nie wiedzieć tych wszystkich rzeczy, to i tak czuł się dziwnie. Jakby zaraz w jego mieszkaniu miała pojawić się ekipa filmowa z kwiatami i powiedzieć, że brał udział w jakimś dziwnym programie telewizyjnym - którego nie będzie nawet chciał obejrzeć.
- Im wyższa cyfra, tym szybciej się woda podgrzeje. - Powiedział w końcu i na zakończenie, już pewniej, dodał jeszcze: - Nic nie wybuchnie.

Gdy kobieta obróciła się w jego stronę, Nicolas przez chwilę patrzył ponad jej głowę. Cofnął swoje dłonie i wsunął kciuki w kieszenie. Odpowiedział od razu, bez większego zastanowienia:
- Nie, nic. = I dopiero po wypowiedzeniu tych słów, gdy rozbrzmiały one w jego własnych uszach, zdał sobie sprawę, że jego odpowiedź nie mogła być zadowalająca. Nawet nie dla Beatrice, której wątpliwości nie zostałyby ugaszone. Wręcz przeciwnie, podsyciłby je swoim zdawkowym zapewnieniem.
- Nie musisz się martwić, na pewno dobrze Ci pójdzie. Jakbyś potrzebowała pomocy, to wołaj. Będę w salonie, żeby Cię nie rozpraszać. - Przy ostatnich słowach na jego twarzy pojawił się niepewny, choć znaczący uśmiech. Pochylił się jeszcze na krótką chwilę i powiedział Beatrice coś na ucho. Coś, co było przeznaczone wyłącznie dla niej.
Dopiero po tym geście opuścił kuchnię i zasiadł wygodnie na miękkiej kanapie w salonie. Wyprostował nogi i skierował swoje spojrzenie w stronę okna. Poranek był całkiem pochmurny.

Powrót do góry Go down





Beatrice
Gif :
Apartament nr 25 401d4d757c9876c535eec532a3e403eb
Godność :
Beatrice Candran
Wiek :
295 lat
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
165/60
Znaki szczególne :
bardzo długie czarne włosy
Pod ręką :
Nicolas
Broń :
naginata, wakizashi
Zawód :
trudni się samobójczymi szarżami na Koszmary
Stan zdrowia :
w pełni zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t850-beatrice https://spectrofobia.forumpolish.com/t979-upiorna-skrzynka-beatrice https://spectrofobia.forumpolish.com/t1073-beatrice
BeatriceSiedem Nieszczęść: Nieczystość
Re: Apartament nr 25
Pon 26 Cze - 1:24

Odgarnęła kosmyki za ucho i wspięła się na palce. Mężczyzna był wysoki, dużo wyższy od niej, a zatem było to konieczne, by u jej gospodarza w wyniku tej poufałości nie wykształciły się pewne cechy charakterystyczne dla całkiem popularnego dzwonnika z Francji. Czuła się osłabiona – nie mogła się dziwić, skoro nie pożywiała się dłużej, niż było to dla niej komfortowe, a miniona noc przyniosła jej na tyle ciekawe wrażenia, że nawet nie myślała o żerowaniu na Nicolasie. Nic więc dziwnego, że wsparła się o jego ramię, by złapać równowagę. Spodziewała się, że mężczyzna w nieco ekscentryczny sposób próbuje się z nią podzielić nowinkami technologicznymi, które mogłyby dodatkowo usprawnić jej kuchenne przygody. Tak się jednak nie stało, a Cień machinalnie pokiwała głową i wbiła wzrok w ścianę.
Choć Beatrice nie za wiele miała wspólnego z pewnym sławnym kociołkiem oprócz roszczenia do jego istotnych przymiotów, to nagle poczuła w sobie wielki przypływ siły i niezależności. Pal licho, że było to spowodowane wyłącznie chęcią jak najszybszego zajęcia się czymkolwiek innym, niż rozmyślaniem nad sensem słów, które zaledwie kilka chwil temu powierzył jej w sekrecie mężczyzna. Nie było to zbyt owocne, bowiem jej myśli zaprzątało w zapętleniu jakże proste sformułowanie „On wie, a ja zapomniałam.”. Jak mogła zapomnieć o tak prozaicznej rzeczy?
Pokrywka garnka podskakiwała intensywnie, aż wzburzona i spieniona woda niemalże wykipiała na palnik – Beatrice w popłochu rzuciła się, by wyłączyć kuchenkę. Na szczęście jej trening na coś się przydał, a Cień – w jej mniemaniu – uratowała domostwo Nicolasa od niespodziewanego pożaru. W międzyczasie włączyła wodę na herbatę.
Kości zostały rzucone, a jajka – wyjęte z wody.  Nie zapowiadało się na katastrofę, jaka miała nastąpić – a wszystko zaczęło się w momencie, gdy kobieta zaczęła obierać je ze skorupki. Syknęła, gdy raz czy drugi oparzyła opuszki palców o rozgrzaną skorupkę, lecz gdy wreszcie pozbyła się naturalnej tarczy jajka – po raz kolejny w jakże krótkim przedziale czasowym osłupiała. Jajko zwyczajnie pękło w jej dłoniach, a jego żółtko rozlało się po całym talerzu. Oj, chyba nie tak wyglądają jajka na twardo.

Przed tym, by z rozmachem uderzyć się w czoło powstrzymywały ją tylko brudne od klejącego się żółtka palce.

Otworzyła paczkę boczku, a kuchnia wypełniła się aromatem wędzonki. Chwilę ważyła, czy usmażyć go, czy też nie, tak robili wszak w angielskich książkach, które czasem czytywała. Jej wątpliwości nie trwały jednak długo, bowiem wspomniawszy jajeczną katastrofę, była pomna na przyszłe potencjalne problemy. Ułożyła go więc dookoła jajka, tworząc coś w kształcie uśmiechu.

Został jej jeszcze ser, który pocięła na drobne kosteczki i hojnie posypała całość.

Woda zabulgotała, a czajnik wyłączył się z pstryknięciem guziczka. Odszukała w szafkach spore białe kubki, znalazła też miejsce, w którym mężczyzna trzymał herbatę. Było jej zadziwiająco długo, zatem chwilę zastanawiała się, która będzie najlepiej pasować do bekonu i jajek – było to wszak bardzo wysublimowane połączenie! Nie mogąc się zdecydować postawiła na klasykę – wrzuciła po torebce Earl Greya do każdego z kubków.

Nie zauważyła jednak, że podejmowała decyzje na tyle długo, by jajka zdążyły wystygnąć.

Trzymając się za rąbek koszulki jedną ręką i ciągnąc materiał w dół, a w drugiej niosąc talerz, dokuśtykała do salonu, w którym siedział Nicolas. Postawiła ostrożnie talerz, uśmiechnęła się trochę koślawo i ponowiła swój kurs trzykrotnie, aż przyniosła wszystkie potrzebne naczynia, włączając sztućce oraz cukiernicę.
To… smacznego! — rzuciła wesoło i usiadła na kanapie nieopodal mężczyzny, skrzyżowawszy nogi.

Powrót do góry Go down





Nicolas
Gif :
Apartament nr 25 5PUjt0u
Godność :
Nicolas A. Lockheart
Wiek :
25
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
188/85
Pod ręką :
Patriotyczny obowiązek!
Broń :
Pistolet
Zawód :
Naukowiec MORII
https://spectrofobia.forumpolish.com/t657-nicolas-a-lockheart#6553 https://spectrofobia.forumpolish.com/t911-opisy-dodatkowe-nicolasa https://spectrofobia.forumpolish.com/t983-nicolas-a-lockheart https://spectrofobia.forumpolish.com/t1104-nicolas
NicolasArystokrata
Arystokrata
Re: Apartament nr 25
Czw 29 Cze - 15:41
Czego oczekiwał Nicolas od darmowego śniadania przygotowywanego przez Beatrice, zanim ta pojawiła się w jego salonie? Czy oczekiwał na przygotowanie posiłku niczym z najlepszych restauracji? Dań, które przyniosą mu nieopisaną rozkosz smaku? Może liczył na kilkudaniową ucztę, w której każda kolejna potrawa będzie zachwycać coraz bardziej. Przesuwając granicę kulinarnych przyjemności jakich doświadczył w swoim życiu Lockheart?

Nie.

W gruncie rzeczy Nicolas, zdając sobie sprawę z jak odległych i egzotycznych dla niego rejonów może pochodzić Beatrice, miał tylko nadzieję, że śniadanie nie rzuci się na niego z mackami i posiłek nie będzie przypominał bardziej walki o życie, niźli prostej konsumpcji.

Oczywiście nie oznacza to, że uważał, iż Beatrice miałaby złe intencje. Jej zachowanie nie wskazywało na to, by była zdolna być zimnym mordercą. Nawet jeżeli by kogoś zabiła, to najpewniej panikowałaby tak przy przygotowaniu morderstwa, jak również po nim bądź była przesycona ekscytacją - w zależności od tego jak bardzo mordercze miałaby intencje i jak bardzo byłaby pewna swoich poczynań.

Nicolas odetchnął z ulgą, gdy za pierwszym swoim przybyciem do Salonu Beatrice przyniosła coś, co na pierwszy rzut oka wydawało mu się znajome i całkowicie normalne. Ten widok wywołał na twarzy mężczyzny uśmiech, który poszerzył się tylko gdy spostrzegł nietypowe zachowanie Beatrice.

- Przez chwilę obawiałem się, czy Twoje słowa są skierowane do mnie, czy może do "naszego posiłku". Na szczęście już tych wątpliwości nie mam. - Powiedział dotykając widelcem przygotowanego przez Beatrice posiłku. To był ostatni test, który miał sprawdzić, czy jedzenie okaże się być waleczne. Gdy jednak nic się nie stało Nicolas sam zastanawiał się skąd u niego tak absurdalne myśli. Zrzucił jednak winę na fakt, że cała ta sytuacja była dość dziwna i na swój sposób absurdalna. Zatem spodziewał się już wszystkiego. W gruncie rzeczy jednak zażartował widząc zmieszanie Beatrice. Myślał, że żart może nieco rozluźni atmosferę i przede wszystkim odsunie na bok pewne drażliwe kwestie.

- Wiesz, że jest aktualizacja naszego dworcowego incydentu? Przynajmniej tak przypuszczam. - Lockheart sięgnął po leżący obok niego telefon i odblokowawszy go podał Beatrice, by ta mogła przeczytać znaleziony przez niego artykuł.

Tragedia na dworcu w Glassville, zaginął chłopiec - zobacz czy go widziałeś... [Zdjęcia]

Rodzina szanowanego piekarza Henryka Pottera wybierała się na wakacje. Pan Potter wraz z dwójką dzieci i kochającą żoną mieli spędzić tydzień w Szkocji. Jednak ich najmłodszy syn Horacy gdzieś zniknął. [Dalsza część artykułu pod reklamą]

Apartament nr 25 Die-slow-final

Rodzice oraz policja podejrzewają, że chłopiec mógł wsiąść do pociągu i odjechać. Jak dotąd nie udało się jednak go znaleźć. Pracownicy kolei zostali poinformowani by szukać młodego Horacego. Ktokolwiek go widział proszony jest o kontakt z Policją. Pan Henryk obiecał temu, kto odnajdzie Horacego nagrodę pieniężną w wysokości półtora tysiąca funtów.

- Myślę, że nie był na tyle rozważny co my i mógł wsiąść do TEGO pociągu. - Nicolas podkreślił słowo TEGO nawiązując jednocześnie do ich spotkania i Koszmaru, którego byli świadkami.

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach