Tawerna „Księżycowy Młyn”

Jo
Gif :
Tawerna „Księżycowy Młyn” - Page 4 5PUjt0u
Godność :
Joe Moss
Wiek :
26
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
175/68
Pod ręką :
Smartfon, słuchawki, portfel, tytoń, zapalniczka, bletki, papierośnica, klucze
Broń :
Lasko-szpada
Zawód :
Inżynier w MORII
https://spectrofobia.forumpolish.com/t887-joe-moss https://spectrofobia.forumpolish.com/t1090-joe
JoInżynier
Inżynier
Rozbawiony Jo teatralnie przewrócił oczami, słysząc o projekcie stypendialnym. Jednak nie przerwał Lou, wysłuchał ją z pełną uwagą do końca i dopiero wtedy wtrącił kilka uwag odnośnie tej oferty. - Wybacz, ale nawet jeśli przekażę notatki w takim samym stanie, nie możesz mieć pewności co do ich autentyczności. Jasne, mogę przekręcić informacje przy ich spisywaniu, ale mogę również sfałszować oryginał, dając ci identyczną kopię. Ostatecznie to tylko notatki spisane odręcznie na papierze. Splótł dłonie na stole, nadając swojej postawie większą jednolitość. Talerz z resztkami jedzenie przesunął wcześniej na bok stołu, dając tym do zrozumienia, że można go już zabrać. Usatysfakcjonował go natomiast widok naczynia dziewczyny, na którego pustkę zwróciła mu uwagę retorycznym pytaniem. Przyznał jej rację co do braku zaufania, delikatnym skinięciem głowy, ale tak, jakby nigdy nic, przeszedł nad tym tematem, pytając zadziornie - Czyli smakowało?
Jednak wspomnienie o „sprawdzeniu” pobudziło w Jo czujność. Jeśli Lou chciała zdobyć zbyt poufne dane, próba ich wyciągnięcia byłaby uznana za zdradę. Nie, nawet wywołanie podejrzeń u kogoś, że coś takiego może się w archiwach znajdować, było wystarczającym powodem do kary. Chłopak zresztą nie wiele wiedział, jeśli chodzi o działania na innych szczeblach. Z drugiej strony dziewczyna z pewnością nie chciałaby usłyszeć „nie”, jak i lawirującej, unikającej jednoznaczności odpowiedzi. Mógł uciec, to by kupiło mu nieco czasu, tylko... wpływy Lou nadal były mu nieznane. Gdyby uczyniła go publicznym wrogiem, zostałby wykluczony z wszystkich eskapad do Krainy. Jo zwyczajnie nie miał żadnych informacji, a co gorsza, nie odnajdywał na jej ciele żadnych cech szczególnych jak tatuaże, znamiona, symbole. Czegokolwiek, po czym mógłby zasięgnąć języka. Miała niecodzienny kolor oczu, ale wątpił, aby to wystarczyło na jakikolwiek trop. Wiedział natomiast, że dziewczyna swobodnie podróżuje między krainami, jeśli więc nie rozwiąże tego tu i teraz, może już nigdy nie zasnąć w spokoju.
Słysząc o teście, zuchwale podniósł głowę - Oho, brzmi jak dobra zabawa. Idąc za ciosem, opróżnił butelkę z wina do ich kieliszków. Starał się sprawiać wrażenie bardziej upojonego, niż był w rzeczywistości. - Rozumiem, że wygraną jest zdobycie zaufania? A przegrana, to „coś” złego dla mnie? Poruszał dłońmi, imitując chwiejącą się wagę, aż po kilku głębszych hmmm... zawiesił je na równej linii, wyraźnie usatysfakcjonowany. - To chyba sprawiedliwe. Uśmiechnął się, po czym pociągnął spory łyk trunku.

Powrót do góry Go down





Lou
Gif :
Tawerna „Księżycowy Młyn” - Page 4 5PUjt0u
Godność :
Louise Clark
Wiek :
26
Rasa :
Lunatyk
Wzrost / Waga :
171/58
Znaki szczególne :
Papieros w dloni, piegi, obezwładniający uśmiech
Pod ręką :
Zawsze coś mądrego do powiedzenia! No i pomadka do ust
Broń :
Scyzoryk, sztylet
Zawód :
Skandalistka
Stan zdrowia :
Zawsze może być lepiej
https://spectrofobia.forumpolish.com/t721-louise#8549 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1008-louise#14612 https://spectrofobia.forumpolish.com/t972-kontakt-z-lou https://spectrofobia.forumpolish.com/t1095-lou
LouKlucznik
Oparła brodę na policzku. Istotnie, nie mogłaby mieć pewności, co do autentyczności notatek, pomimo swojej całkiem niezłej pamięci, nie byłaby w stanie stwierdzić, czy to co dostała, jest tym, czego chciała. Wydęła usta, znów niezadowolona i zamyśliła się na chwilę. Trybiki w jej głowie już ciężko pracowały; Lou zastanawiała się, dlaczego te notatki są dla Jo tak istotne, że nie mogą się nimi nawet podzielić. Wyglądało to na mocną próbę zatuszowania sprawy, co było szalenie ciekawe, bo wcześniej na to nie wpadła.  
- Masz rację. Dlaczego jednak miałbyś te notatki fałszować? Dlaczego są dla ciebie tak ważne? W końcu to jakieś strzępki informacji - rzuciła, smętnie nakreślając paznokciem po stole jakieś niezidentyfikowane kształty. Wiedziała, że nie ma co liczyć na te notatki, skoro próby zastraszania nie działają, będzie musiała wykorzystać go w inny sposób.

Uśmiechnęła się pod nosem na prztyczek od chłopaka, okazywało się bowiem, że dawał od siebie znacznie więcej, niż Lou się spodziewała.
- O tak, istotnie będzie to dobra zabawa! Zależy oczywiście dla kogo... - przysunęła kieliszek bliżej siebie. Joe niestety nie mógł wiedzieć, że taka ilość alkoholu była dla Lunatyczki niczym, a wprawiona w boju potrzebowała znacznie więcej, by doprowadzić się do stanu nieużywalności. Jej czujność nie została uśpiona, a jedynie Louise zrobiła się nieco bardziej pogodna. - Coś złego, tak. Mam już pewne pomysły... ale pozostawię cię w lekkiej niepewności.
Zwilżyła wargi w kieliszku i westchnęła. Teraz musiała przejść do rzeczy. Oparła więc łokcie na stoliku i spojrzała prosto w oczy swojego kompana.
- Szukam kogoś. Kogoś, kogo dawno nie widziałam. Chcę się dowiedzieć czy go znasz. Być może przewinął ci się... gdzieś  - zaczęła ostrożnie, bo wiedziała, że dziś jeszcze nie poda Jo wszystkich wskazówek. - Natomiast muszę zebrać jeszcze kilka informacji. Odezwę się do ciebie, kiedy wszystko uporządkuje.
Wyciągnęła z kieszeni kawałek kartki i długopis, po czym przesunęła oba w stronę Jo.
- Zapisz mi twój numer. I nie próbuj kłamać. Wiesz, że i tak cię znajdę - uśmiechnęła się zadziornie i oparła na krześle.

Powrót do góry Go down





Jo
Gif :
Tawerna „Księżycowy Młyn” - Page 4 5PUjt0u
Godność :
Joe Moss
Wiek :
26
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
175/68
Pod ręką :
Smartfon, słuchawki, portfel, tytoń, zapalniczka, bletki, papierośnica, klucze
Broń :
Lasko-szpada
Zawód :
Inżynier w MORII
https://spectrofobia.forumpolish.com/t887-joe-moss https://spectrofobia.forumpolish.com/t1090-joe
JoInżynier
Inżynier
No właśnie, dlaczego miałbym to robić? - rozłożył ręce, jakby oczekiwał, że to Lou wie więcej niż on. - Ja tylko chciałem udowodnić, że ostatecznie musisz mi zaufać. Ewentualnie musiałabyś odzyskać je własnoręcznie, jeśli tak bardzo chcesz mieć pewność co do ich oryginalności. Jo nie dokończył już, jak złą opcją była ta alternatywa. Zakładał, że dziewczyna wie o organizacji, ale nie miał pewności, ile. Wiedza powszechna była raczej historyczna, a wszelkie aktualne plotki krążące wśród szczególnie ciekawych były jedynie półprawdami. Oficjalnie jednak Moria nie miała tu zbyt wielu zwolenników, a jej obraz bardziej niż fascynację lub ciekawość wzbudzał strach i odrazę.
Chłopak przewrócił oczami na słowa o czymś złym, rozczarowany tak niejasnymi zasadami gry. Jednak po bezpośrednim spojrzeniu dziewczyny zrozumiał powagę zadania. Zdjął z twarzy teatralne ozdobniki, po czym spokojnie i pilnie wysłuchał Lou. Nie powiedziała mu za wiele, ale przynajmniej miał już zarys zadania, jakie ma wykonać. - Brzmi jak bardzo rozbudowane poszukiwania - powiedział, sięgając po kartkę. Zapisał na niej swój numer i po złożeniu jej na pół, odsunął w stronę Lou. - Nie jestem osobą o licznych kontaktach, więc wątpię, czy mógł mi się przewinąć. Mogę jednak nieco „poszerzyć” wyszukiwania w sieci o kilka mniej dostępnych baz danych. Tylko - urwał, chcąc podkreślić wrażliwość tematu - moje działania zostawią ślad. Jeśli ta osoba jest, hmmm... kontrowersyjna, mogę przez to rozbudzić zainteresowanie nią. Jo nie chciał w ten sposób umywać rąk od sprawy, ale starał się przedstawić jasny zakres swoich możliwości. Sam prowadzi - chociaż ze względu na martwy punkt, należałoby stwierdzić, prowadził - poszukiwania zaginionego mentora, profesora Wellsa. Ich tajność niezwykle utrudniała postępy, jednak jakiekolwiek jawne nawiązania do człowieka mogłyby sprawić, że Stowarzyszenie Czerwonej Róży znajdzie go przed nim, co byłoby równoznaczne z wydaniem wyroku śmierci.
Czując, że atmosfera przy stole zrobiła się nieco za ciężka, Jo półżartem odgryzł się Lou, nawiązując do jej ostatnich słów - Posiadanie takiej stalkerki to dla mnie duży komplement. Spostrzegł, że nie oddał długopisu dziewczynie. Dotychczas bezwiednie stukał nim o blat. Wyciągnął więc dłoń nad stołem, chcąc go jej przekazać - I tyle zamieszania, żeby zdobyć mój numer - rzekł, zuchwale odwzajemniając uśmiech.
Odczekał, aż Lou wyjdzie, nie spodziewając się, że po ich dojściu do porozumienia, będzie miała jeszcze coś do dodania. Pomyślał o zapaleniu papierosa, ale nikt w tawernie nie podzielał tego nałogu. Może ogień nie był zbyt mile widziany przy posiadaniu drewnianych ciał. Zostawił na stoliku kilka monet, oczywiście podrobionych. Wyszedł, nim jego obecność w mieście ściągnie więcej problemów.

z/t


Ostatnio zmieniony przez Jo dnia Pon 4 Gru - 4:07, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





Lou
Gif :
Tawerna „Księżycowy Młyn” - Page 4 5PUjt0u
Godność :
Louise Clark
Wiek :
26
Rasa :
Lunatyk
Wzrost / Waga :
171/58
Znaki szczególne :
Papieros w dloni, piegi, obezwładniający uśmiech
Pod ręką :
Zawsze coś mądrego do powiedzenia! No i pomadka do ust
Broń :
Scyzoryk, sztylet
Zawód :
Skandalistka
Stan zdrowia :
Zawsze może być lepiej
https://spectrofobia.forumpolish.com/t721-louise#8549 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1008-louise#14612 https://spectrofobia.forumpolish.com/t972-kontakt-z-lou https://spectrofobia.forumpolish.com/t1095-lou
LouKlucznik
Przyjęła kartkę z zapisanym numerem, skubiąc i mnąc jej brzegi, jednocześnie słuchając odpowiedzi Jo. Oczywiście spodziewała się, a właściwie nawet w dziewięćdziesięciu procentach była przekonana, że te poszukiwania przyniosą jej jedynie solidne i ciężkie nic, warto było jednak chociażby spróbować. Już opracowywała w głowie plan, że jeśli nie doczeka się żadnych przydatnych dla niej informacji, wyrwie chłopakowi swoje notatki, które wykradł, choćby miała to zrobić razem z jego wnętrznościami.
- Jestem tego świadoma - spojrzała na chłopaka, po dłuższej chwili bawienia się kartką papieru. - Nie sądzę jednak, że jest to osoba kontrowersyjna, w innym przypadku sama trafiłabym na jej trop.
Starała się nieco uspokoić gonitwę myśli, którą mógł mieć w głowie Jo, bo zdecydowanie nie sprzyjało to powodzeniu całej akcji.

Odetchnęła i oparła brodę na dłoni. Przez chwilę jej spojrzenie bezpruderyjnie ślizgało się po twarzy Jo, od oczu, po usta, by z powrotem osiąść na jego rzęsach. Wyciągnęła rękę po długopis, przedłużając ten gest, uśmiechając się coraz szerzej, zadowolona na tyle, jakby właśnie złapała złotą rybkę. Zdawała się cieszyć odpowiedzią jaką uraczył ją chłopak, a ich wspólne przekomarzania sprawiały wrażenie, jakby właśnie po nie tu przyszła - nie po notatki, nie po informacje, jakie może uzyskać, nie po korzyści a właśnie po chwilę drażnienia się ze sobą, po chwilę rozmowy. Tak, Jo zdecydowanie ją zaskoczył, to nie jest to, czego spodziewała się po ich pierwszym spotkaniu. Przypuszczenia się nie sprawdziły, a Jo dotrzymał jej kroku w tym tangu, który z nim prowadziła. Schowała kartkę i długopis do kieszeni, podniosła się i przeciągnęła. Ostatni raz skierowała spojrzenie na towarzysza. Tyle zamieszania.
- Teraz zobaczymy, czy było warto - wyszczerzyła zęby i podążyła w kierunku wyjścia, zostawiając go z - oczywiście - niezapłaconym rachunkiem.

z/t

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach