Jezioro księżycowe

avatar
Gif :
Jezioro księżycowe - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Boone
Wiek :
26
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
181 cm/ 76 kg
Znaki szczególne :
Ślad po oparzeniu na całej lewej stronie twarzy
Pod ręką :
Plecak, troszkę pieniędzy i oczywiście niedziałający telefon
Broń :
Krótki miecz lub pistolet jako skrzydła
Zawód :
doręczyciel przesyłek
https://spectrofobia.forumpolish.com/t263-frank-boone https://spectrofobia.forumpolish.com/t1084-frank
FrankŻelazna Melodia
Żelazna Melodia
Re: Jezioro księżycowe
Czw 5 Lis - 23:56
Zmrużył oczy z niezadowoleniem na jej stwierdzenie. Chyba naprawdę upadł nisko, skoro najlepszą rozrywką dla niego na balu było przerzucać się, kto bardziej śmierdzi i kto grzebie w śmietnikach. Spojrzał na kobietę nieco zdegustowany, ale postanowił po raz kolejny odbić piłeczkę. Chociaż sam nie do końca wiedział, po co właściwie. Być może po tym, jak Parvatti go zostawiła, stał się jakby bardziej złakniony towarzystwa. Nawet do tego stopnia, że potrafił strawić konwersację ze śmierdzącym dachowcem.
- Nie grzebiesz po śmietnikach? Czyżby? To ciekawe skąd zwyczaj jedzenia takiego syfu i skąd wzięły się te ubrania.
Odparł jej nieco kpiąco. Postanowił puścić mimo uszu jej uwagę na temat własnych wycieczek po śmietniskach. On akurat kręcił się w wielu różnych miejscach, ale nie przeglądał tam koszy. Dostarczał przesyłki, co być może było nawet mniej odpowiednią pracą, niż zbieranie śmieci... Ale o tym kocica nie musiała wiedzieć. A właśnie kocica, nadal nie chciała mu się przedstawić. Mężczyzna słysząc kolejną już wymówkę westchnął ostentacyjnie. Nie spodziewał się chyba czego innego, chociaż nie rozumiał też, dlaczego kobieta tak się wzbrania. Czy za punkt honoru obrała sobie nie podawać swojego imienia?
- Nie wiem, co w tym uroczego. Nie potrzebuje twojego imienia, bo nie jestem z żadnych służb. Po prostu stosuje się do starego, ludzkiego zwyczaju, że jak ktoś się przedstawił, to druga strona robi podobnie. Ale rób co chcesz włochatko. I tak zapewne zapomnę je lada chwila.
Pokręcił głową, starając się ignorować jej śmiech i fakt, że odwróciła się z powrotem do niego. Nim na dobre schował telefon, ta spytała o niego, jabky był to jakiś cenny skarb... A nie był. Mogła go sprzedać za jakąś tam sumę i zapewne dla istot tutaj był szczytem technologii, ale w krainie ludzie to raczej pospolite urządzenie. Przynajmniej tyle dobrze, że on dla odmiany zdołał ją wkręcić.
- Pamiątka ze świata ludzi. - odparł jej krótko i zatrzymał się, słuchając uważnie jej całej tyrady - Tylko że to nie ja po kryjomu zakręcam z powrotem na brzeg. Zresztą nie powtarzaj się... Ze mnie żaden dżentelmen, a z ciebie żadna dama. Już to sobie chyba ustaliliśmy.
Westchnął ciężko i patrzył na nią jeszcze przez chwilę. Musiał zastanowić się głęboko, czy chce w to brnąć... Co miał do wyboru jeszcze? Iść chlać, tańczyć z przypadkowymi osobami, wrócić do domu... Chyba jednak wolał poznać nieco bardziej, czym są te ogoniaste istoty. Jak dotąd nie były zbyt rozmowne. W końcu zdecydował się również przysiąść na ziemi, chociaż zdecydowanie mniej gwałtownie, niż jego rozmówczyni. Wyciągnął rzeczony przedmiot i obejrzał go uważne. Tylko po to, by zaraz podrzucić w kierunku kocicy, tak żeby i ona mogła się przyjrzeć.
- Nie szczycę się nim. Telefon komórkowy. Ludzie wykorzystują to urządzenie do ogólnie pojętej komunikacji ze sobą, czy z siecią. Ma też kilka innych ciekawych funkcji... Ale raczej wątpię, by ci to cokolwiek mówiło. A tutaj i tak nie zadziała. - machnął ręką po okolicy - Nie ma tu ani jak go podładować, ani nie ma instalacji sieciowej, z którą mógłby się połączyć.
Przyglądał się przez chwilę temu, co kobieta zrobi z jego pamiątką po starym życiu. Szybko jednak odpuścił sobie, jako że ciekawszy widok miał na jezioro. Czy martwiło go, że ukradnie telefon? Nie, bo i tak tutaj był bezwartościowy... Postanowił za to samemu zadać pytanie. Chociaż miał pewne wątpliwości, czy w ogóle spróbuje mu na nie odpowiedzieć.
- Mogę spytać, co robisz w takim miejscu, skoro tak nienawidzisz sztywniactwa?

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Jezioro księżycowe
Pią 6 Lis - 0:38
- To nie syf, tylko "wykwintne jedzenie", które jak to wcześniej ładnie określiłeś, ukradłam z sali. A ciuchy jak ciuchy, każdy ma inny styl. - odparłam spokojnie, wzruszając ramionami, po chwili krzyżując ręce na wysokości piersi, a jedna z moich brwi uniosła się ku górze. - Zresztą co ty się tak uparłeś na te złośliwości? Jakaś panienka odrzuciła twoje zaloty, że się teraz na mnie wyładowujesz, czy jak? - parsknęłam. Nie zdziwiłabym się gdyby nasz młody opętaniec próbował wybadać za wysoki grunt na swoje nogi i został brutalnie z niego zepchnięty, przez co teraz był najbardziej wkurzonym burakiem w okolicy. Zawsze jego niezbyt ciekawy humorek można zrzucić na alkohol, którym mimo trzeźwienia - dalej niemiłosiernie śmierdział. Takie bale jak ten, na którym boje chyba wylądowaliśmy z czystego przypadku i dla własnych korzyści, miały na swoich salonach tabuny przepięknych kobiet i przystojnych mężczyzn, którzy z alkoholem czy bez próbowali nawzajem wbić w swoje serca strzałę skaczącego, gołego bobaska z nadwagą. Czy jakoś tak. Wizja tego, że Frank został przy jakiś zalotach odrzucony była na tyle zabawna, że od razu uznałam ów teorię za prawdziwą - czy tego chciał czy nie, miałam już przed sobą obraz jego osoby jako nieszczęśliwego nieudacznika miłosnego, przy czym naprawdę zabawnego rozmówcy. Dawno się tak dobrze nie bawiłam podczas wkurzania kogoś. Był zabawny w swojej kpinie i ciągle wzrastającym poziomie poddenerwowania. Mimo to, dalej stał, dalej ze mną rozmawiał i nie szczędził sobie wrednych opinii, które na jego nieszczęście - spływały po mnie jak po kaczce, w przeciwieństwie do niego. Miał zdecydowanie delikatne ego, a do tego brak dystansu do siebie.
- Ludzkie zwyczaje tu nie przechodzą, skarbie - rzuciłam na jego tłumaczeniem gdy znów wrócił temat imienia i wyszczerzyłam białe, ostre kły. A nawet gdybym chciała mu się przedstawić, to teraz z czystej złośliwości będę ciągnąć tą zabawę; chociaż cóż, niezdradzanie imienia miało swoje pozytywy - tak jak mówiłam, niedługo się rozejdziemy i o sobie zapomnimy, więc po co na te kilka chwili zaśmiecać sobie umysł czyimś imieniem skoro tak bardzo, ale to bardzo się go nienawidzi? Na jego dalsze próby wyciągnięcia ze mnie imienia, lekko cmoknęłam i oparłam twarz o dłoń, przewracając ślepiami.
- Jak nie powiem ci imienia, to nawet nie będziesz miał o czym zapominać. Nie powinieneś być mi wdzięczny za tę dobroć? - uniosłam brew, wbijając w niego spojrzenie. - I ah, włochatka? Kiedy przeszliśmy na zdrobnienia? No dobrze, Frankuś, widzę, że zaczynasz się oswajać! - zachichotałam niewinnie, łapiąc go za słówka i szczypiąc go prosto w jego kruchą, delikatną tarczę opanowania.  Na jego wytknięcie o zakręcaniu nad jezioro, machnęłam ręką, a gdy usiadł, oparłam twarz o drugą rękę, poruszając leniwie ogonem i uszami.
- Musisz być naprawdę zdesperowany. Zapierasz się, ale tak naprawdę chcesz porozmawiać z kimkolwiek, dlatego ciągle tu jesteś. - rzuciłam o dziwo...Poważnie. Zmrużyłam lekko ślepia, wbijając w niego chłodniejsze, bardziej bystre spojrzenie, przez moment lustrując go przeszywającym spojrzeniem. Z mojej twarzy zniknął uśmiech, a brwi lekko się zmarszczyły. Nie minęło długo, a poważny głos i wyraz twarzo-mordki zniknął, a ja znów wyszczerzyłam kły i chwyciłam bez większego problemu niedziałający przedmiot, teraz na nim skupiając swoje spojrzenie,
- A więc tak się to nazywa - mruknęłam. - Jak zakradałam się na koncerty, sporo ludzi z tego czegoś korzystało. Ciekawa zabaweczka. - postukałam w dziwny, śliski brzeg pazurami, obróciłam parę razy w dłoni i odrzuciłam urządzenie, wracając do opierania twarzy na dłoni, gdy mój ogon podrygiwał. - Bogacze mają wypchane kieszenie, obfite poczęstunki i kompletny brak poczucia humoru. Takim to aż żal czegoś nie podwędzić, podstawić nogi, wylać wina na nową koszulę... Takie moje zadanie w tym świecie, a z resztą...Cóż ja poradzę, i tak niedługo opuszczam miasto, jak już się bawić, to chociaż w ciekawy sposób, nie? Nie ukrywam, że nic więcej mnie tutaj nie przywiodło. Bo co miało? Właściciela nie szukam, a alkohol mnie brzydzi.

Powrót do góry Go down





avatar
Gif :
Jezioro księżycowe - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Boone
Wiek :
26
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
181 cm/ 76 kg
Znaki szczególne :
Ślad po oparzeniu na całej lewej stronie twarzy
Pod ręką :
Plecak, troszkę pieniędzy i oczywiście niedziałający telefon
Broń :
Krótki miecz lub pistolet jako skrzydła
Zawód :
doręczyciel przesyłek
https://spectrofobia.forumpolish.com/t263-frank-boone https://spectrofobia.forumpolish.com/t1084-frank
FrankŻelazna Melodia
Żelazna Melodia
Re: Jezioro księżycowe
Pią 6 Lis - 1:36
- Jak to tam wepchnęłaś do kieszeni i wymieszałaś, to szczerze wątpię, by dłużej dało się to nazwać wykwintnym.
Kiwnął głową w kierunku jej kieszeni. Nie sprawdzał, co tam ma, ale sądząc po profesji i sposobie bycia, nie dbała zbytnio o higienę wewnątrz swoich kieszeni. No i w sumie jak każdy, kto normalny czyści kieszenie... Problem w tym, że nie każdy wpycha tam ciasto. Ale to już powoli Franka przestawało obchodzić. W sumie nic mu było do tego, jak je swoje pożywienie, byle nie próbowała czegoś mu ukraść. Chociaż wtedy może by przynajmniej się zawiodła, bo poza telefonem nie miał przy sobie zbyt wiele.
- Jak ci wygodniej tak myśleć, to proszę bardzo... Chociaż niewiele to ma wspólnego z prawdą. Chyba nie przewidziałaś, że ja po prostu mogę być chujem.
Mruknął ironicznie w odpowiedzi. Czy był chujem? No nie uważał siebie za takiego, chociaż nie ukrywał też swojej niechęci wobec niektórych ras. Można by nazwać go rasistą. Problem w tym, że nie była to kwestia uprzedzeń, a własnych doświadczeń z przedstawicielami owych ras, którzy zaleźli mu za skórę nie raz. Kocica też sobie teraz na to grabiła, chociaż ona przynajmniej nie była agresywna i nie musiał martwić się o swoje zdrowie, czy też życie. Prawda była też inna, niż kobieta chciała to sobie wmówić. Bo może i lekko się zauroczył w Parvatti, ale nigdy nie robił sobie co do niej szczególnych nadziei. Spotkali się wszak dzisiaj po raz pierwszy, a ostatecznie okazało się, że woli towarzystwo alkoholu, niż pięknej kobiety. Chociaż kwestią sporną było, kto z nich kogo odrzucił jako pierwszy.
- A może powinny... Od razu jakoś żyłoby się tu łatwiej. - wzruszył ramionami i zerknął po okolicy - Zatem rozumiem, że nie przedstawisz się.
Westchnął ciężko i pokręcił głową z rezygnacją. Widać postawiła sobie za punkt honoru nie przedstawiać się albo miała tak na pieńku z prawem, że unikała zdemaskowania. A może jedno i drugie? Tak czy siak ważniejsze jakoś wydały mu się jej późniejsze kpiny, które skwitował tylko krzywym uśmiechem. Był jednak zbyt zmęczony na przepychanki. Zdecydowanie przecenił swoje siły, zapewne głównie pod wpływem alkoholu.
- Jakbyś trafiła w sedno...
Mruknął w odpowiedzi, również na moment poważniejąc. Chyba sam by lepiej nie ujął tego, czemu jeszcze nie porzucił wrednej kocicy na rzecz świętego spokoju. Bo się potwornie nudził i był samotny. Jego ostatnia partnerka się zmyła, a on zaczął ponownie szukać guza, by zająć czymś myśli... Dachowczyni mimo, że była jaka była, to całkiem przyzwoicie spełniała swoją rolę.
- A więc przyszłaś się tu bawić. - kiwnął krótko głową - Dziwne, sądziłem, że głównie dla jedzenia... Więcej tu będzie takich dachowców, jak ty?
Schował swój telefon do kieszeni. Nawet nie przejął się, czy stukając w niego, nie porysowała szybki. Nie miało to już w sumie żadnego znaczenia.

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Jezioro księżycowe - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Re: Jezioro księżycowe
Pią 6 Lis - 8:35
Westchnąłem. Nie miałem zamiaru się kłócić, wiedziałem, że w takich sytuacjach raczej z nim nie wygram.
- W snach mogę być kim chcę...ale jak nauczę się robić jedno we śnie, jakoś go kontrolować, to we śnie będzie to dla mnie proste....tym bardziej, że to będzie we śnie i pewnie będę tego świadomy, ale to nadal nie będzie to samo co na żywo, gdzie jednak coś może pójść nie tak... - uciekłem wzrokiem gdzieś w bok. Chyba powiedziałem trochę za dużo, ale jutro trudno. Mógł się teraz domyślić, że raczej nie będzie to teraz coś, do czego będę chętny, przynajmniej jak na razie.
Zaśmiałem się nisko i pokręciłem głową - nie mówię, że dostanę za mało metalu. Po prostu po krótkiej rozmowie z Upiornym z Wysp i potem z jego wysłannikiem, który dał mi te zwoje....nie zdziwiłbym się. Jeśli ktoś uważa, że Upiorni z Kontynentu mają kije w rzyci i są sztywniakami, tamci? To jest kilka poziomu wyżej - prychnąłem i przeczesałem krwiste włosy między ciemnymi rogami.
Podrapałem się zakłopotany po karku - skoro tak uważasz - powiedziałem, unikając jego wzroku. Możliwe, że wyglądałem teraz jak młodzik (nie żebym przy Erishi takowym nie był) ale cóż. Nikt nas nie widział.
Spojrzałem na niego jak na debila - i ja bym miał latać na tęczowym smoku? Jakby to potem brzmiało jakbym komuś o tym opowiadał? - pokręciłem głową rozbawiony - może jeszcze do tego taki oczojebny różowy z seledynowym brzuchem, błękitnymi skrzydłami i białymi piórami? - powiedziałem wywracając oczami ale zaraz pokręciłem głową - zmień się w takiego jaki lubisz najbardziej być - dodałem. Przecież nie będziemy przesadzać ani szaleć.
Wpatrywałem się w niego jak oczarowany. Wyglądał naprawdę cudnie. Wyciągnąłem dłoń i jeśli tylko na to pozwolił, pogładziłem jego gładkie łuski i pióra - wyglądasz świetnie...ale nadal za dużo gadasz - pokazałem mu język.
Gdy tylko się zniżył, usadowiłem się na nim z niemałym trudem. Starałem się trzymać mocno, gdyż jednak nie miałem okazji nigdy latać na smoku....Miałem nadzieję, że nie okaże się, że postanowi mnie jednak dla zabawy z siebie zrzucić. Nie wyglądał na takiego co by miał na to ochotę, jednak w Krainie wiele osób mogło być zupełnie inne niż na to wyglądało.


Jezioro księżycowe - Page 5 IK7sRNT
Mefisto - #6600FF
Ein Sof - #FFCC33
Fuoco - #EECFFF

Powrót do góry Go down





Erishi
Gif :
Jezioro księżycowe - Page 5 40ec629ee85918fd216992be0bd32b08
Godność :
Erishi (czyt. Er'shii)
Wiek :
Wygląda na kogoś przed trzydziestką
Rasa :
Gwiezdny/Marzenie Senne
Wzrost / Waga :
Względne
Znaki szczególne :
Coś na wzór tatuażu w kształcie smoka
Pod ręką :
Loth, wachlarz-sztylet, rapier, bezdenna sakiewka
Broń :
Pazury, wachlarz-sztylet, rapier
Stan zdrowia :
Perfekcyjny
https://spectrofobia.forumpolish.com/t614-erishi#5981 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1169-erishi
ErishiGwiezdny Marzyciel
Re: Jezioro księżycowe
Sob 7 Lis - 15:50
Zastanowił się chwilę nad jego słowami.
- Powiedz, gdzie dokładnie znajduje się linia między snami a rzeczywistością? – zapytał, zaraz kontynuując – Jaka jest różnica? Fakt, że w snach możemy kreować świat w taki sposób, jak chcemy?  Ale czy w życiu nie jest tak samo? Potrafimy przecież dokonywać wyborów: dobrych lub złych, ale jednak. Kształtujemy nasze życia na bazie wiedzy, jaką posiadamy w taki sposób, aby były one lepsze. Oczywiście, niekiedy musimy mierzyć się ze złem otaczającego świata, bólem i krzywdą. W snach są od tego koszmary - one są złem, żyjącym w niematerialności. A zatem to brak porozumienia na tej samej płaszczyźnie, ten odchył między byciem fizycznym i niefizycznym sprawia, że jedno jest mniej właściwe, przydatne lub też bardziej realne od drugiego?
Pozwolił mu się chwilę zastanowić nad jego słowami, po czym kontynuował: Czy ja jestem mniej realny? – zmrużył oczy, zniżając ton głosu – Tylko dlatego, że pierwotnie brak mi materialności? Gdybyśmy więc spotkali się we snach, zamiast tutaj, byłoby to mniej rzeczywiste? Nawet gdyby to były te same okoliczności? Zamarznięte jezioro, chłód zimy, kwiaty zdobiące łódkę, ty i ja. Gwiazdy nad nami, pokazy tańca feniksów i smoków. Skóra dotykająca skórę – wziął jego dłoń i przyłożył sobie do piersi – bicie serca i miarowe oddechy. Czy naprawdę to, co wydarzyłoby się we śnie, różniłoby się tak bardzo od tego, co dzieje się teraz? Czy gdybyśmy byli kochankami, którzy mogą się spotkać tylko dzięki marzeniom i snom, nasze spotkania byłyby mniej istotne? Czy uczucia, którymi byśmy do siebie pałali nie, wpływałyby na materialność naszych żyć? – uśmiechnął się lekko, puszczając jego dłoń z wolna. –  To, co uznajemy za realne i nierealne, za materialne i nie fizyczne zależy tylko do nas. Od sposobu, od kategorii, jakimi myślimy.
Poznanie siebie tam, a doświadczanie siebie tutaj jest inne, zgodzę się. Ale nie jest aż tak różne. Gdy nauczysz się kontroli, gdy śpisz, twoje zmagania z nią podczas bycia wybudzonym będą łatwiejsze. Nie będzie perfekcyjnie, ale to nie zmienia faktu, że będzie lepiej.

Erishi doświadczał obu światów. Żył w obu światach i o ile rozumiał, że dla materialnych istot istnieje jakaś granica między rzeczywistością, a snem, o tyle sam jej nie doświadczał w taki sposób, w jaki one to robiły. Gdy zapadał w sen, wracał – mniej więcej – do miejsca, z którego pochodzi. Nie ogranicza go więc fizyczność: może być mgłą, chmurą, deszczem i wiatru powiewem. Jest bardziej plastyczny, modalny. Jest częścią snu, a zarazem zupełnie odrębną istotą. To przeżycie, bycie i istnienie, trudne do opisania dla kogoś, kto doświadcza tego w trochę inny sposób. Jednakże sny, tak samo jak pewne etapy życia, mogą przeminąć i zmienić się w coś zupełnie innego. Bywają tak samo nieprzewidywalne, jak fizyczne życie. Są i nie są dokładnie tym samym.
- Cóż, nie miałem okazji ich spotkać, ale wierzę na słowo.
Niektórzy potrafili być, rzeczywiście, wyjątkowo sztywni i bez krzty poczucia humoru.
- Jak sobie życzysz, żadnej tęczy – zaśmiał się, planując, oczywiście spełnić jego prośbę.
Przybrał więc zatem wybrane przez niego barwy. Mocny, jasny róż na górnej części ciała. Seledynowa zieleń na podbrzuszu, skrzydła podszyte błękitem nieba, a wszystkie pióra: białe niczym śnieg.
Na widok jego miny, nie mógł się nie roześmiać.
Wiedziałem, że ci się spodoba – rozwinął skrzydła, aby się łatwiej zaprezentować.
Po chwili jednak zmienił swoje barwy. Wrócił do zwyczajowej czerni, otulającej ciało. Gdzieniegdzie dało się dostrzec trochę srebrnych piór, łusek i futra. Nie tworzyły one żadnego wzoru: były jak gwiazdy – rozsiane po bezkresnym niebie nocy.
- Och, proszę cię, uwielbiasz kiedy tak mówię i mówię, mnie nie oszukasz.
Gdy Mefisto usadowił się wygodnie, uniósł szyję.
- Trzymaj się mocno.
Zatrzepotał skrzydłami, z wolna wzbijając się w powietrze. Nie szarżował, ani nie wariował. Po prostu unosił się wyżej i wyżej, aż w końcu znaleźli się tak wysoko, że zdawało się, iż sięgają gwiazd.
Loth dołączył do nich z typowym dla siebie okrzykiem.
Erishi zamknął na chwilę ślepia. Miło było rozprostować skrzydła.
- Jezioro zdaje się jeszcze piękniejsze z góry, prawda? – zapytał, spoglądając w dół.
Feniksy i smoki wciąż tańczyły, wirując wokół nich.


Jezioro księżycowe - Page 5 Gbsms8o
#fba0e3 | #00cccc | Saga #ffb437 | Tydius #ff7098
najciekawsza postać pozytywna
x x x x x x

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Jezioro księżycowe - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Re: Jezioro księżycowe
Wto 10 Lis - 9:57
I znowu się rozgadał. Z jednej strony miał rację, ale to była jego racja. On pochodził ze snów, nie ja. On wiedział co tam się dzieje - we śnie mogę latać bez skrzydeł, bez użycia czarów, proszków, eliksirów, tutaj muszę do tego zdobyć odpowiednie składniki, zmienić się czy ktoś musi na mnie wpłynąć, tak więc te krainy różnią się od siebie naprawdę mocno - powiedziałem swoje racje, ale on i tak dalej się rozkręcił, narzucając, że uważam go za coś niematerialnego.
Spojrzałem na niego uważnie, gdy przyłożył moją dłoń do swojego serca. Gdy mnie puścił, nagle złapałem go pod brodą i przyciągnąłem go do siebie, uciszając go w połowie zdania mocnym pocałunkiem po czym otworzyłem oczy, które teraz zrobiły się bardziej smocze, na chwilę i wpatrywałem się w jego, krwiste - jesteś materialny, mogę cię dotknąć, zobaczyć....skrzywdzić, rozpieścić - mówiłem spokojnym, głębokim głosem, nie puszczając go jednak - we śnie mogę ci zrobić fizyczną krzywdę? Czy jakbym został zaatakowany przez kogoś we śnie, wyglądałbym teraz tak jak wyglądam? Miałbym rozjebane biodro? Szramy na klacie? Wypalony symbol? Nie....psychicznie pewnie był ucierpiał, ale fizycznie już nie - puściłem go i odsunąłem się na swoje miejsce - mogę się tam uczyć, jednak co jeśli poczuję się pewnie bo we śnie mi wyszło i było wszystko super fajnie i zmienię się w tym świecie i znów mnie poniesie? Koszmar znów nade mną zapanuje? - zapytałem całkowicie poważnie, w moich oczach, które wróciły do swojej przed rytuałowej formy, nie było ani malutkiej iskierki rozbawienia.
Otworzyłem szeroko swoje oczy po czym zaraz je zamknąłem - ałaaa oślepłeeem....oczy mi wypalaaa - powiedziałem żartobliwie, ale sam się zaraz zaśmiałem i uśmiechnąłem z wdzięcznością, gdy przybrał swoje zwyczajowe barwy.
Chwyciłem się mocno jego rogów, ale również...trzymałem się udami, tak jak na koniu. Można powiedzieć, że był to odruch i tyle.
Z trudem się powstrzymałem by nie krzyknąć, gdy nagle zerwał się do lotu. Może nie robił tego jakoś mocno ale jednak i tak dla kogoś kto pierwszy raz był w takiej sytuacji, nie był to łagodny start....
Gdy jednak przeszliśmy do szybowania, zaśmiałem się. Tutaj naprawdę było pięknie. Rozglądałem się z zaciekawieniem jak wszystko wyglądało z góry. Było tutaj tak....spokojnie. Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że tak bardzo potrzebny był mi teraz spokój.
- Mhm.... - powiedziałem spokojnie, spoglądając w dół. Jakoś nie czułem strachu, że spadnę. Ufałem, że ten dziwak pode mną mnie złapie. Patrząc na jego naturę to raczej nie zrobiłby komuś specjalnie krzywdy i raczej nie chciałby stracić kolejnego członka grupy tylko przez swoją własną nieuwagę.
- Erishi? Powiedz mi ... - zacząłem niepewnie - jak ja w ogóle wyglądam w...tamtej formie? - trochę obawiałem się jego odpowiedzi. Eri wyglądał pięknie, majestatycznie i jednocześnie groźnie....a ja?


Jezioro księżycowe - Page 5 IK7sRNT
Mefisto - #6600FF
Ein Sof - #FFCC33
Fuoco - #EECFFF

Powrót do góry Go down





Erishi
Gif :
Jezioro księżycowe - Page 5 40ec629ee85918fd216992be0bd32b08
Godność :
Erishi (czyt. Er'shii)
Wiek :
Wygląda na kogoś przed trzydziestką
Rasa :
Gwiezdny/Marzenie Senne
Wzrost / Waga :
Względne
Znaki szczególne :
Coś na wzór tatuażu w kształcie smoka
Pod ręką :
Loth, wachlarz-sztylet, rapier, bezdenna sakiewka
Broń :
Pazury, wachlarz-sztylet, rapier
Stan zdrowia :
Perfekcyjny
https://spectrofobia.forumpolish.com/t614-erishi#5981 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1169-erishi
ErishiGwiezdny Marzyciel
Re: Jezioro księżycowe
Wto 10 Lis - 21:02
Na swój sposób był w błędzie. Obaj byli. Erishi, ponieważ próbował przekonać Mefisto do swoich racji – ten czyn, sam w sobie był błędem – Kowal, ponieważ próbował przetłumaczyć Ladon swoje. Oboje mówili o swoich doświadczeniach, przeżyciach i odczuciach, o światach, w których żyli. Pozornie różnych, a takich samych. Doświadczali ich dzień po dniu, żyjąc i będąc w rzeczywistości tego drugiego, nie mogąc w pełni wyrazić siebie.
Na swój sposób miel też rację. Mefisto, ponieważ jego realność to materia. Marzenie, ponieważ jego realność to brak materii. To, co sprawiało, że mieli rację, było też czynnikiem sprowadzających ich do błędu. Paradoksalnie, byli błędni, ponieważ mieli rację.
Nie odparł nic, na pierwszą część jego wypowiedzi. Nie zdążył. Rogacz nagle przylgnął do niego, przerywając mu w pół słowa i całując. Znowu. I o ile za pierwszym razem obaj się droczyli oraz żartowali, Smok mówił tutaj o istotnej kwestii. Prawie szeptem, intymnie, mówił o sytuacji, w której obaj mogliby być kochankami, spotykającymi się we śnie. I wtedy nastał pocałunek. Mocny, pasjonujący. Gwałtowny i burzliwy. Ale cóż, czego spodziewać się po pocałunku dwóch smoków?
Eri zacisnął dłoń na przedramieniu Arystokraty. Odrobinę zaskoczony, lecz nie aż tak bardzo, jak powinien być; jakby gdzieś w środku spodziewał się tego, jakoby pragnął tego rodzaju intymności i otoczył się nutą oczekiwania dla właśnie tej chwili – odwzajemniał jego spojrzenie. Wpatrywał się więc w smocze źrenice, z oddechem uwięzionym w piersi, trzepoczącym sercem.
- Teraz nie. Obecnie, gdy zostanę zraniony we śnie: powrócę do materialnej formy bez żadnej skazy na ciele.
Dopiero gdyby Gwiezdny został wygnany z tego świata, mógłby zostać realnie zraniony w Krainie Snów. Jednak nie wiele bytów było, które mogły to zrobić: Cienie, żywiące się Sennymi Zjawami, zdecydowanie nie stanowiły tego problemu. Jedynie Koszmary były zagrożeniem dla Marzeń. Gdyby więc Erishi został pozbawiony materialnej powłoki: gdyby Mefisto wtedy go zranił – ladon ucierpiałby.
- Psychika może wpływać na ciało. Po utracie kończyny możemy odczuwać ból. Tylko dlatego, że nasz mózg wmawia nam, że ona tam jest i boli… Nie mniej, rozumiem, co chcesz powiedzieć.
Co będzie, jeżeli Mefisto straci nad sobą kontrolę i nie będzie już żadnej siły, aby go powstrzymać? Jeżeli moc Eri nie pomoże, by go uspokoić oraz przełamać wpływ Koszmaru?
- Zabiję cię. Gdy nie będzie już ratunku, żadnej drogi powrotnej dla ciebie – zabiję cię, byś nie krzywdził innych, byś nie musiał żyć, jako rozszalała bestia. – Był równie poważny. Nawet nie mrugnął, wypowiadając te słowa, a w jego tonie krył się chłód. Po stokroć zimniejszy niż temperatura na jeziorze. Ale nie był on realny. To była tylko gra, zimna i mało emocjonalna odpowiedź stawiała go w innym świetle. Jako kogoś, kto rzeczywiście mógłby to zrobić. I zrobiłby to. W imię tego, kim jest sam Mefisto. Nie byłoby to łatwe. Już teraz, na samą myśl o tym, cała jego esencja przesiąkała bólem. Zabicie drugiego smoka, kogoś, kto w końcu rozumie prawdziwą wolność będzie najtrudniejszym doświadczeniem jego życia. Zamorduje swojego kompana, by później żyć dalej, tocząc kolejne boje. W imię miłości.
Aby przerwać powagę, napięcie oraz swój wewnętrzny żal i smutek, powiedział: To już drugi raz, kiedy jesteśmy gdzieś sam na sam. W wyjątkowo romantycznych okolicznościach, nie da się ukryć. To również drugi raz, gdy mnie całujesz. Powinienem się przygotować na to, że gdy tylko inni znikną z pola widzenia, a my zostaniemy sami, będziemy się wymieniać pocałunkami?
Dopiero teraz puścił jego przedramię. Tylko po to, by sięgnąć do jego czerwonych kosmyków i odsłonić trochę jego twarz, zakładając pasemko włosów za ucho arystokraty.
- Cóż, nie wiedziałem, że mój majestat jest tak silny, że aż bije po oczach – oczywiście żartował i mówił to wszystko przez śmiech. Nie uważał siebie za cudo nie z tego świata czy też realny majestat. Niektórym się podobał, innym nie - wszystko zależało od czyjegoś poczucia estetyki.
Miał wrażenie, że od wieków nie szybował po niebie.
Jego duch czuł się wolnym, gdy chłód powietrza muskał nieśpiesznie całą postać smoka.
Och, gdyby nie niebieskie rogi i niebieskie ślepia – całkiem wtopiłby się w obraz nocnego nieba.
- Wyglądasz…. – zastanowił się ułamek sekundy. Doskonale pamiętał jego wygląd. Wyrył się w pamięci Marzenia już na zawsze, więc nie musiał się zastanawiać nad odpowiedzią. – Pięknie. Jesteś pokryty barwami czerni i czerwieni, z przewagą nocnego podszycia. Posiadasz złotawy, delikatny i jasny brzuch. Jesteś mniejszy niż ja, krótszy, lecz wciąż przewyższasz wiele smoków swym rozmiarem. Masz ogon zakończony wachlarzem z piór, dużych, potężnych; mieniących się złotem, czerwienia i czernią – zamilkł na chwilę, wpatrując się w horyzont zimy. -  Jesteś… jesteś jak dawno zapomniany kwiat, którego płatki (skrzydła) na myśl przynoszą zbuntowanego motyla, uwodzącego swym pięknem.
Mefisto po smoczą postacią był w rzeczywistości zjawiskowy. Tak bardzo, że Marzenie mogłoby spędzać swój czas, tylko obserwując, jak ten szybuje w niebiosach.
- Chociaż nie był to przyjemny czas, chociaż nie był on długi: cieszę się, że mogłem cię wtedy ujrzeć. Nadzwyczajność twojej postaci zachwyca mnie aż do teraz.
Naprawdę czekał na to, by ponownie zobaczyć Upiornego w smoczej postaci. Czy to we snach, czy też w tym świecie.


Jezioro księżycowe - Page 5 Gbsms8o
#fba0e3 | #00cccc | Saga #ffb437 | Tydius #ff7098
najciekawsza postać pozytywna
x x x x x x

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Jezioro księżycowe - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Re: Jezioro księżycowe
Sro 11 Lis - 2:21
Pocałunek był inny. Nie był to już całus, tak jak wtedy u mnie. Teraz był to pocałunek. Uśmiechnąłem się do siebie, czując jego dłoń na ramieniu. Tym razem była na to jakaś reakcja. Sam nie wiem co mnie do niego ciągnęło i czemu akurat tak postanowiłem go uciszyć.
Przytaknąłem głową, dając znać, że rozumiem iż obecnie we śnie, pewnie reagowałby tak jak inni. We śnie byłby ranny, ale wracając do realnego świata, te rany by się leczyły, znikały. Całkowicie.
- Owszem wpływa na ciało. Nawet nie wiesz ile razy budziłem się już zlany potem bo to jebane drzewo nie daje mi spać, albo przypominają mi się wydarzenia, których raczej nie chciałbym pamiętać - westchnąłem, spoglądając gdzieś w bok.
Nie wyrywałem mu się z uścisku. Nie było po co. Skoro chciał trzymać moje mocne ramię, niech sobie trzyma. Mnie to tam wielkiej różnicy nie robiło.
Przeszedł mnie niewidoczny dreszcz, gdy Smok wprost powiedział co by ze mną zrobił. Teraz to już na pewno poczuję się pewniej i będę chciał z nim trenować. Takiego wała, że przyjdę wyspany i gotowy. Nie ma chuja!
Wyszczerzyłem się wrednie, słuchając jego słów po czym prychnąłem i wywróciłem oczami, gdy poprawił mi włosy - przepraszam co robili? Z tego co pamiętam to jeszcze żadnej wymiany nie było, bo te chyba działają w obie strony - powiedziałem, nie było w moich słowach jednak oskarżenia czy urazy. Ot stwierdziłem fakt. W końcu Erishi nie odpowiedział nigdy na pocałunek. Wtedy to wiadomo, nie miał jak, a dziś? Więc o jakiej wymianie o tutaj mówi niby?
Prychnąłem rozbawiony na jego słowa, nadal zakrywając oczy.
Słuchałem w ciszy. Uśmiechałem się przy tym delikatnie. Nie wiedząc czemu zrobiło mi się....miło. Po prostu. Gdy słyszałem te wszystkie słowa opisujące mój wygląd. Byłem naprawdę ciekawy jak wyglądam, ale nie przyznam mu się nigdy do tego co czuję gdy o mnie opowiada! Całe szczęście, że nie mógł mnie teraz zobaczyć....
- Uważaj bo się zarumienię - ups....za późno - nie musisz mi tak słodzić, za chwilę ci tęczą łuski ozdobię z tej słodyczy - rzuciłem ale zaraz te podrapałem się po karku, zagryzając lekko dolną wargę. No nie miałem dość no! - powiedz mi jeszcze....jakie ja mam skrzydła? Tylko nie mów, że wspaniałe - uprzedziłem go - chodzi mi o to....czy są błoniaste, czy pierzaste....czy takie jak twoje? - spojrzałem na potężne kończyny, które unosiły nas obu w powietrzu. Byłem mniejszy....ale nie byłem wypierdkiem....to było pocieszające. Mimo wszystko...chciałbym się zobaczyć w tamtej postaci.


Jezioro księżycowe - Page 5 IK7sRNT
Mefisto - #6600FF
Ein Sof - #FFCC33
Fuoco - #EECFFF

Powrót do góry Go down





Erishi
Gif :
Jezioro księżycowe - Page 5 40ec629ee85918fd216992be0bd32b08
Godność :
Erishi (czyt. Er'shii)
Wiek :
Wygląda na kogoś przed trzydziestką
Rasa :
Gwiezdny/Marzenie Senne
Wzrost / Waga :
Względne
Znaki szczególne :
Coś na wzór tatuażu w kształcie smoka
Pod ręką :
Loth, wachlarz-sztylet, rapier, bezdenna sakiewka
Broń :
Pazury, wachlarz-sztylet, rapier
Stan zdrowia :
Perfekcyjny
https://spectrofobia.forumpolish.com/t614-erishi#5981 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1169-erishi
ErishiGwiezdny Marzyciel
Re: Jezioro księżycowe
Sro 11 Lis - 15:08
A więc koszmary związane z „drzewem” wciąż trwały. Erishi miał nadzieję, że skończą się szybciej. Teraz jednak zaczynał się zastanawiać, czy w ogóle się skończą, a Mefisto zazna przyjemnych snów bez niczyjej ingerencji. Bo o ile mógł to zrobić, przeniknąć do jego sennej krainy i pozbyć się wizji koszmarów: nie było to permanentne rozwiązanie.
- Przykro mi słyszeć, że nie możesz spać spokojnie.
Cóż innego miał wyrzec? Taka była prawda – Eri żałował Mefisto. Tego, że wciąż nawiedzają go demony przeszłości.
- Nie zabiję cię, jeżeli będę widział możliwość na ocalenie twojej osoby. To mogę zagwarantować. Twoja śmierć będzie ostatecznością.
Będzie też tym, co złamie ducha Ladon na długi czas. Ponieważ nawet jeżeli jego śmierć będzie właściwa – będzie wynikiem przeznaczenia – a jego esencja życia wróci do natury, przemieni się w rozkwitający kwiat, uginający się na wietrze; jeżeli powróci do gwiazd, łącząc się na zawsze z imieniem życia i śmierci; wciąż będzie to nieopisaną stratą dla Gwiezdnego. Nie tylko dlatego, że Arystokrata jest cennym członkiem jego drużyny. Po prostu dlatego, że jest. Erishi lubi go, bardziej niż powinien, za to, że istnieje.
Będzie rozpaczać po jego ewentualnej śmierci, ale wciąż, będzie też wdzięczny przeznaczeniu, że pozwoliło im spotkać się, pobyć w swoim towarzystwie.
Także nie martw się na zapas – podniósł, spróbował podnieść, go na duchu. Raczej na niewiele to się zdało, ale cóż, kowal musiał być świadomym tego, jak skończy. Zazna miłosierdzia i dozna spokoju. Koszmar nie odbierze mu jego duszy, manipulując jego ciałem, pozbawiając go możliwości złączenia się z naturą.
- Zachowam to sobie w pamięci – wpatrywał się w niego intensywnie, z figlarnym uśmiechem – by przy możliwej okazji, znienacka i niespodziewanie, zacząć cię całować – raczej nie mógł tego zrobić. Nie powinien. Już teraz pragnął być bliżej rogatego, spędzać z nim czas. Gdyby znalazł w sobie więcej śmiałości, gdyby odpowiedział na jego pocałunek lub sam realnie wyszedł z jego inicjatywą – bez wątpienia staliby się jeszcze bliżsi, bardziej intymni. Marzenie zakochałoby się, stając się niesprawiedliwym przywódcą, który mógłby (teoretycznie) stawiać jednego członka drużyny nad drugim. Nie chciał być taką osobą…
Może nawet bałby się kochać. Ostatnią osobą, jaką darzył romantycznym uczuciem, była Luna. Aterloth pozbawił ją życia, niszcząc wszystko inne na swej drodze. Złamało to serce Erishi i napełniło taką wściekłością, jakiej Gwiezdny nigdy wcześniej czy też później nie czuł. Tylko wyrokiem przeznaczenia zdołał połączyć się z ptakiem i dzięki więzi, jaka się między nimi utworzyła – żyć z nim u boku, nie darząc Astralisa nienawiścią. Gdyby jednak coś stało się Mefisto, czy  znalazło by się coś, co powstrzymało by Szkarłatnego Szpona przed utratą swych zmysłów? Zwłaszcza, gdyby to on był tym, który rzeczywiście pozbawił go życia?
Zleciał odrobinę niżej, łapiąc zachodni wiatr. Teraz nie będzie musiał już machać skrzydłami, co jakiś czas. Wiatr będzie ich prowadzić przez nieboskłon.
- Mówię prawdę. Opisuję cię takim, jakim cię widzę. Czy to obiektywne? Nie. Przepełnione subiektywną opinią, moimi relacjami z tobą, tym co nas łączy – cokolwiek by to nie było. Jakichkolwiek by to uczuć nie powodowało. – Uważam, że jesteś zachwycający. Tak więc głoszę i wychwalam twe piękno.
Ponieważ Mefisto wyglądał właśnie tak w oczach Erishi, kiedy przybierał postać smoka.
Rozmarzył się. Prawie przegapił kolejne pytanie Mefisto dotyczące swoich skrzydeł.
- Myślę, że najlepszym rozwiązaniem będzie, jeżeli ci po prostu pokaże. Inaczej nie będziesz mógł sobie wyobrazić w sposób dokładny, niby to płatków kwiatu, skrzydeł motyla.
Ostrożnie przechylił się w prawo. Nie gwałtownie, nie drastycznie czy też pod dużym kątem. Płynnie i powoli zleciał na dół, niedaleko ich łódki. Zniżył łeb i poczekał, aż upiorny zejdzie.
- Mam nadzieję, że krótki przelot się podobał – uśmiechnął się gadzim pyskiem.
Przybrał więc postać taką, jaką Mefisto mu ukazał tamtego tragicznego dnia. Zmalał, dopasowując się do jego rozmiarów, skrócił, zmienił ogon. Ukazał mu twarde wypustki, układające się w jasny szkielet przy skrzydłach. A później je rozłożył. Niby to pióra, niby to błonę.
- Mówiłem, że twoje piękno zachwyca. Oczarowałeś mnie. Jesteś jak firletka – niby to stała, a jednak, twoje płatki są różne, lecz wciąż wspaniałe – i tak jak firletka w języku kwiatów głosi, sympatia Eri do Mefisto może niedługo nie mieć żadnych granic.
Niebieskie ślepia zamknęły się. Napawał się muzyką syren.


Jezioro księżycowe - Page 5 Gbsms8o
#fba0e3 | #00cccc | Saga #ffb437 | Tydius #ff7098
najciekawsza postać pozytywna
x x x x x x

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Jezioro księżycowe - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Re: Jezioro księżycowe
Sro 11 Lis - 21:54
Wzruszyłem ramionami na jego słowa. Cóż miałem powiedzieć? Miałem koszmary już wcześniej, wiec za wiele się nie zmieniło. Tylko ich treść. Nie miałem za szczęśliwego życia i to odbijało się nadal w pamięci. To co się wtedy wydarzyło, to co przeżyłem przez te kilka setek lat.
Westchnąłem ciężko, jakby z rezygnacją - nie musisz mnie pocieszać. Zrobisz to co będzie właściwe - uśmiechnąłem się delikatnie do niego. Przecież nie będę mu miał za złe, że to zrobi - ale pamiętaj, że nie dam ci się tak łatwo, raczej zostawię Ci parę pamiątek - wyszczerzyłem się do niego wrednie. To był poważny temat, ale nie miałem ochoty teraz na taką powagę. Z resztą miałem to do siebie, że obracałem często powagę w żart. No przepraszam...tak już mam.
Spojrzałem na niego i roześmiałem się - już to widzę, jak Ty mnie całujesz - przymknąłem "normalne" oko - patrząc na to, że nie było nawet sygnału w związku z tym, żebyś chciał chociażby odpowiedzieć - powiedziałem i skrzyżowałem ręce na piersi - spokojnie. Mówiłem, że jestem wredny i lubię się podroczyć. Nie będę naciskał - puściłem mu oczko. Chciałem mu dać znać, że ma nie czuć się zobowiązany do czegokolwiek. Sam zupełnie nie rozumiałem, dlaczego mnie do niego ciągnie. Czyżbym się już tak bardzo przejechał na kobietach, że ciągnęło mnie do facetów? Może....albo to było zupełnie coś innego?
Zaśmiałem się zakłopotany - już przestań, bo się przyzwyczaję i co wtedy? - zapytałem. Jasne! Lubię gdy ktoś mnie chwali i wychwala, jednak jakoś...w tym wypadku czułem się nieswojo. Może dlatego....że wydawało się to szczere? Nie pamiętałem, kiedy ostatni raz ktoś mówił o mnie tak szczerze. Francesca? Teraz sam nie wiem co myślała o mnie.... Jakoś chwilowo zrobiło mi się smutno....dotarło do mnie, że nawet nie wiedziałem czy jak wrócę do domu po tym balu to czy będę miał do kogo gębę otworzyć.... przez to zrobiłem się na moment cichy...dość nietypowo dla mnie.
Szybko się jednak otrząsnąłem, gdy Erishi zaproponował, że....pokaże mi jak wyglądam? Ale...jak? Nie pytałem jednak. Zsunąłem się z niego i przyglądałem jak przybiera kształt zupełnie innego smoka. Otworzyłem szeroko oczy - mówisz...że...że ja tak wyglądam? - zapytałem, nie mogąc oderwać wzroku. Naprawdę byłem wspaniały (ach ta skromność) ale jednocześnie...wyglądałem dość niebezpiecznie....Aż zapomniałem, żeby odpowiedzieć Smokowi na pytanie na temat lotu.
Zauważyłem jednak złote elementy. Doskonale wiedziałem skąd one się wzięły i czemu akurat ten kolor - dziękuję, że mi pokazałeś jak sam wyglądam - uśmiechnąłem się delikatnie - możesz wrócić do swojej...normalnej formy....obojętnie której...proszę - zaśmiałem się i uciekłem wzrokiem gdzieś w bok. Ostatnie słowo powiedziałem jednak prawie bezgłośnie. Poprawiłem płaszcz, owijając się nim trochę mocniej. Jakoś zrobiło mi się zimno, zdając sobie sprawę, że Koszmar wpłynął również na to....że jego obecność objawia się pod postacią złotych dodatków. Jasne...Erishi o nich wspomniał, ale dopiero gdy je zobaczyłem to zdałem sobie z nich tak naprawdę sprawę. Usiadłem w łodzi i spoglądałem gdzieś w dal, zamyślony. Nie popędzałem Smoka. Jeśli chciał jeszcze polatać z feniksami, droga wolna. Ja poczekam, sam....chyba się już do tego przyzwyczaiłem.


Jezioro księżycowe - Page 5 IK7sRNT
Mefisto - #6600FF
Ein Sof - #FFCC33
Fuoco - #EECFFF

Powrót do góry Go down





Erishi
Gif :
Jezioro księżycowe - Page 5 40ec629ee85918fd216992be0bd32b08
Godność :
Erishi (czyt. Er'shii)
Wiek :
Wygląda na kogoś przed trzydziestką
Rasa :
Gwiezdny/Marzenie Senne
Wzrost / Waga :
Względne
Znaki szczególne :
Coś na wzór tatuażu w kształcie smoka
Pod ręką :
Loth, wachlarz-sztylet, rapier, bezdenna sakiewka
Broń :
Pazury, wachlarz-sztylet, rapier
Stan zdrowia :
Perfekcyjny
https://spectrofobia.forumpolish.com/t614-erishi#5981 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1169-erishi
ErishiGwiezdny Marzyciel
Re: Jezioro księżycowe
Wto 17 Lis - 13:06
Doceniał w Mefisto pogodę ducha. Próby zmienienia nieprzyjemnego tematu w milszy, dodanie szczypty humoru do poważności ich rozmowy.
- Nie wątpię w to. Jesteś silnym wojownikiem – odpowiedział. Pamiętał jego walkę z Mefisto. A raczej z dziką bestią, koszmarem, który zawładną jego logiką. Była to bitwa bolesna dla nich obu: trudna i nieprzyjemna. Gdyby nie zdolności Ladon mogłoby się to skończyć naprawdę różnie. Gdyby nie udało się go uspokoić i nakłonić do wrócenia do ludzkiej formy – mógłby szaleć, niszcząc wszystko po drodze. Zabiłby więcej osób. Osiągnąłby punkt, z którego nie ma powrotu. I już nic nie dałoby się dla niego zrobić.
Nie był pewien, co powinien mu odpowiedzieć. Chciał oddać jego pocałunek, ale z wielu, naprawdę wielu powodów nie mógł. Nie powinien, ponieważ był jego liderem. Nie powinien, ponieważ Mefisto wciąż toczył walkę z samym sobą, próbując oddzielić się od koszmaru w nim, przejąć kontrolę nad swoją smoczą postacią. Nie powinien, ponieważ sam Eri miał wątpliwości: zakochałby się, może nawet byliby razem, ale jak by się to skończyło? Zresztą, co tak naprawdę mogłoby kierować potencjalną miłością? Fakt, że Mefisto może ukazywać się jako smok? Tak więc kochałby go w imię tęsknoty za domem? Za młodym smokiem, z którym spędzał czas? Za Luną, która często przybierała taką formę? Byłby to najbardziej nieuczciwy, samolubny oraz egoistyczny powód do miłości. Coś takiego byłoby nie w porządku, nie fair w stosunku do Arystokraty. Bardzo nie fair.
Erishi musiałby mieć pewność, że to nie zdolność zmiany w smoka jest czynnikiem kluczowym, że lubi Mefisto z wielu różnych powodów.
- Droczysz się i to jak. Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo – uśmiechał się szczerze. Mimo całego wewnętrznego konfliktu, dobrze się z rogaczem bawił.
- Twojemu ego nic nie będzie, jak raz na jakiś czas dostaniesz ode mnie komplement – odparł, na zakłopotany ton mężczyzny. Nie powiedział jednak nic więcej: pozwolił chwilowej ciszy dryfować między nimi. Nie będzie naciskał i usilnie starał się wmówić kowalowi tego, że jest piękny. Uwierzy, kiedy tylko się zobaczy.
- Owszem. Cały Ty – uśmiechnął się i poobracał jeszcze, aby Mefisto mógł zobaczyć siebie pod kilkoma kątami.
Wyraźnie wyczuł zamianę w jego nastroju. Otworzył ślepia i spojrzał na niego. Biło od rogacza przygnębienie… Z jakiego powodu? Nie miał pojęcia.
I chociaż pragnął jeszcze polatać, wziąć udział w spektaklu – wrócił do człowieczej formy.
Wsiadł do łódki i zaczął się przyglądać Upiornemu.
- Wszystko dobrze? – położył dłoń na jego ramieniu w pokrzepiającym geście. – Może chcesz już wrócić? Jest chłodno, taki przelot na pewno cię wyziębił. Powinieneś się porządnie ogrzać.
Nie zamierzał naciskać. Jeśli czerwonowłosy postanowił mu opowiedzieć o powodzie smutków: wysłuchał go. Jeżeli nie – nie zaprzątał sobie tym głowy. Każdy miał jakieś sekrety i tajemnice, którymi nie chciał się dzielić. Nawet Marzenie Senne.


Jezioro księżycowe - Page 5 Gbsms8o
#fba0e3 | #00cccc | Saga #ffb437 | Tydius #ff7098
najciekawsza postać pozytywna
x x x x x x

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Jezioro księżycowe - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Re: Jezioro księżycowe
Sro 18 Lis - 12:52
Wywróciłem oczami, ale już nie komentowałem tego. Droczyłem się? Może tak, a może nie. W sumie sam już nie wiedziałem jak to wygląda....jak to powinno wyglądać. Dlaczego postanawiałem go uciszać akurat w taki sposób. Dlaczego tak dobrze mi się spędzało z nim czas, mimo iż jego ciągłe gadanie tak mnie wkurwiało? Nie rozumiałem tego zupełnie. Ale on tego nie musiał wiedzieć.
Zaśmiałem się - nic złego mu nie będzie, ale co jak urośnie za bardzo? - zapytałem rozbawiony. Wiedziałem, że nie miałem szans na to, żebym go przegadał, ale próbować zawsze mogłem.
Obserwowałem go uważnie, chłonąc jego...właściwie to swój własny wygląd. Początkowo z fascynacją oraz podziwem, bo naprawdę robiło to wrażenie. Ale dość szybko zmieniło się w swoje przeciwieństwo. Nie mogłem nie przestać widzieć w sobie tego co w chwili obecnej było najgorsze.
Dopiero gdy poczułem na ramieniu jego dłoń, zorientowałem się, że zmienił się znów w swoją codzienną formę. Westchnąłem ciężko i unikałem jego wzroku - nie przejmuj się - uśmiechnąłem się trochę blado, podnosząc wzrok - po prostu - westchnąłem ciężko i pogładziłem się po karku - po prostu.... - spojrzałem mu w czerwone oczy - te złote elementy w mojej smoczej formie, pochodzą od Koszmaru, którego mam w głowie.... - nie wiedziałem co więcej powiedzieć. Czułem się jak dzieciak, który nie do końca wie jak się zachować.
Zaraz jednak się uśmiechnąłem - wygrzeję się jeszcze w pracy, gdy będę nad tym zamówieniem pracował, więc nie przejmuj się - wskazałem wzrokiem na pokaz na niebie - dołącz do nich. Polataj, ja poczekam i popatrzę, nie codziennie widzi się coś takiego, nie co dzień masz też pewnie okazję by polatać ze smokami i feniksami. Posiedzę i popatrzę sobie, będę miał co wspominać - prawdę mówiąc chciałem chwilę posiedzieć sam, trochę sobie przemyśleć, ale jednocześnie nie chciałem być samemu. Widząc jednak zachwyt Erishi gdy spoglądał w niebo i tęsknotę nie mogłem mu tego zabronić. Po prostu....chyba zaczynałem się starzeć i być samotnym.....


Jezioro księżycowe - Page 5 IK7sRNT
Mefisto - #6600FF
Ein Sof - #FFCC33
Fuoco - #EECFFF

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Jezioro księżycowe
Sro 18 Lis - 22:24
- A więc złośliwy jesteś dla samej złośliwości bez żadnego powodu? - uniosłam brew, przyglądając mu się dłuższą chwilę, po czym cicho parsknęłam wywracając ślepiami, by po niedługiej chwili wrócić spojrzeniem na twarz mojego przypadkowego rozmówcy. - Musisz mieć naprawdę nudne życie, co? - westchnęłam i machnęłam ręką teatralnie. Podziwiałam ludzi, którzy złościli się o wszystko i na wszystko. Podobnie było z ludźmi zrzędliwymi, którzy we wszystkim i każdym wyłapią tą jedną rzecz, która potrafi wyprowadzić z równowagi i uczepią się jej jak wsza sierści. Frank chyba był właśnie tego typu osobą, która dodatkowo aż nadto odnosiła się ze swoim uprzedzeniem do...Pewnych kwestii. Przynajmniej był dość szczery i z łatwością dało się wyciągnąć z niego co nie co, a to była naprawdę potrzebna cecha w tym świecie; szybka kapitulacja chyba mu się śni po nocach.
- Za to podoba mi się jak ładnie się nazwałeś. Frank chuj, całkiem pasuje do twojego ogólnego obycia i wyglądu -[ zaświergotałam mrugając niewinnie, po czym parsknęłam i trzepnęłam uszami odchylając się do tyłu. - Nie tylko ty umiesz być wredny, Frank. A zresztą, chyba się już wyszczekałeś co? Pogadamy jak ludzie, czy dalej chcesz zgrywać niedostępną księżniczkę? - uniosłam brew, wpatrując się w niego po chwili lekko przekrzywiając głowę na bok. Okej, na samym początku był całkiem zabawny, teraz też nieźle się bawiłam wymieniając z nim złośliwości i podszczypując się nawzajem, a jednocześnie; rozmawiając we w miane cywilizowany sposób. Czułam, że mężczyzna nie spogląda na mnie przychylnie; za to ja nawet nie traktowałam go jako niebezpieczeństwo czy kogoś równego w walce. Był jak pół-martwa mysz którą się bawiłam tak długo, aż nie padnie bądź najzwyczajniej w świecie; znudzi mi się.
- Zdobywanie zamku mnie nie bawi, do tego wyglądasz na ciężkiego, więc noszenie cię na rękach również odpada - dorzuciłam jako ostatnie, a gdy przyznał mi racje, uśmiechnęłam się zwycięsko widząc jego powolną rezygnacje ze słownej bójki. Oj, zdecydowanie się przecenił. Miałam za sobą wiele tego typu potyczek i ta nie była niczym nowym czy zaskakującym. Ot co kolejny samotny facet szukający pocieszenia w alkoholu; nic nowego! Było mi go nawet żal, że w odruchu desperacji i pogoni za jakąkolwiek formą kontaktu z kimś oprócz zapełnionej alkoholem szklanki, był zdolny do czegoś takiego. Byłam ciekawym towarzystwem bez dwóch zdań, ale...Skoro nawet będąc dachowcowym rasistą dalej tu siedział, musiał naprawdę nie mieć wielu opcji.
- Jedzenie również mnie skusiło - przyznałam krótko. - Ale głównie zabawa. A co do dachowców, skąd mam to wiedzieć? Może jakieś przylazły ze swoimi "panami". Jakoś szczególnie się za nimi nie rozglądałam, booo nie po to tu przyszłam - wzruszyłam ramionami i westchnęłam gdy końcówka mojego ogona poruszała się miaro w górę a to w dół.
- Opowiesz mi coś o tych "ludzkich" zwyczajach jak już postanowiliśmy rozmawiać dłużej? - rzuciłam po chwili, opierając twarz o dłoń. - Byłam parę razy na twoich starych śmieciach, ale nigdy bardzo mnie nie interesował ogół ludzki. Macie tam jakieś ciekawe zwyczaje, że tak za tym tęsknisz?

Powrót do góry Go down





Erishi
Gif :
Jezioro księżycowe - Page 5 40ec629ee85918fd216992be0bd32b08
Godność :
Erishi (czyt. Er'shii)
Wiek :
Wygląda na kogoś przed trzydziestką
Rasa :
Gwiezdny/Marzenie Senne
Wzrost / Waga :
Względne
Znaki szczególne :
Coś na wzór tatuażu w kształcie smoka
Pod ręką :
Loth, wachlarz-sztylet, rapier, bezdenna sakiewka
Broń :
Pazury, wachlarz-sztylet, rapier
Stan zdrowia :
Perfekcyjny
https://spectrofobia.forumpolish.com/t614-erishi#5981 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1169-erishi
ErishiGwiezdny Marzyciel
Re: Jezioro księżycowe
Czw 19 Lis - 16:44
Dobrze było słyszeć jego ucieszony ton. A raczej przepełniony rozbawieniem.
- Nie jest balonem, nie pęknie – odparł równie żartobliwie. Owszem, znał przypadki osób, których ego było zdecydowanie za duże, co przeszkadzało w komunikacji z innymi, odpędzało inne persony od tej osoby. Mefisto jednak taki nie był. Widział siebie w niekoniecznie pozytywnym świetlne, nazywając kaleką niezdolnym do wielu rzeczy. Cóż, tam  gdzie jeden widzi słabość, drugi znajdzie siłę. Upiorny się o tym przekona prędzej czy później.
Z jakiegoś powodu zachwyt i podziwianie zakończyło się uczuciami smutku, przygnębienia. Kowal wydawał się tak zagubiony oraz nagle samoświadomy, że Erishi nie wiedział, czy jego słowa do niego w ogóle dotrą.
Dotarły, a wyjaśnienie zepsutego nastroju było… mógł się tego spodziewać. Ladon mógł założyć, że widzieć na sobie, również w smoczej formie, znaki Koszmaru, może poczuć się niepewnie, źle, zezłoszczony, przygnębiony, zasmucony, rozżalony, wściekły, zły, rozpłakać się. Wiele złego stało się z powodu Koszmarnej istoty, jego złota. Jakkolwiek piękne by ono nie było.
- Rozumiem, że źle się z tym czujesz, z faktem, iż ujawnia się nie tylko w związku z przemawianiem do ciebie, ukazywaniem zakłamanych wizji, ale i odbija się to na twoim wyglądzie w każdej postaci – odwzajemnił jego spojrzenie, by po chwili zamknąć oczy, przyłożyć czoło do jego czoła.
- Jesteś silniejszy niż to. Gdy tylko ujarzmisz Koszmar, gdy zapanujesz nad nim i wygrasz walkę w sobie: złoto stanie się dowodem twej siły, determinacji, odwagi. Stanie się powodem do dumy. Jeszcze będziesz je nosić z zadowoleniem: może nie dziś, może nie jutro, ale któregoś dnia tak się stanie, zaufaj mi.
Odsunął się, otwierając oczy. Zabrał dłoń z ramienia drugiego mężczyzny.
Uśmiechnął się, słysząc dalszą wypowiedź rogatego. Oczywiście, że chciał dołączyć i polatać z nimi, ale czuł, że nie powinien. Z jakiegoś powodu wiele kwestii, które w jakiś sposób dotyczyły Mefisto, były skomplikowane, kończyły się na wewnętrznym rozdarciu. Były wyborami, piszącymi historię. I o ile przeznaczenia nie można było oszukać, można było podążyć do kulminacyjnych momentów wieloma, przeróżnymi, ścieżkami. Niektóre z nich skąpane były w jaśniejszych barwach niż reszta. Jeszcze inne spowijał mrok, jakoby anioł ostatecznego miłosierdzia: śmierci o pierzynie jasnej, przyćmiewającej biel świeżego śniegu.
- Jesteś zbyt łaskawy dla mnie.
Każdy inaczej reaguje na smutek, żal. Niektórzy nie radzą sobie bez pomocy drugiej osoby – inni samotnie godzą się ze swoim losem, odpychając każdego, kto podejdzie bliżej. Jakim typem był Mefisto? Nie wiedział. Marzenie chciało dać mu czas, przestrzeń, z drugiej strony: być, tkwiąc w ciszy, dawać ciepło swoją osobą.
Egoistycznie pragnął wzbić się ku gwiazdom, chociaż na chwilę, odrobinę dłuższą.
Wahał się. Milczał, wpatrując się w kwiaty pokryte szronem.
- Skorzystam z tego wieczoru, jeszcze przez krótką chwile – zdecydował. Porzuci czerwonowłosego na parę minut, oddając się przyjemności.
- Nie mniej, wrócę do ciebie – przyrzekł, poważnym tonem. – Obserwuj mój lot, może ten powietrzny taniec sprawi, że poczujesz się trochę lepiej, zapominając na chwilę o smutkach.
Ściągnął z siebie wierzchnią warstwę, otulając drugiego mężczyznę futrem.
- Zatrzymaj, chociaż tymczasowo. Jako smok i tak go nie potrzebuje.
Zstąpił z łodzi na lód. Wrócił do „prawdziwej” postaci. Przybrał jasne, przynoszące na myśl zorzę polarną barwy. Wzbił się w powietrze, rzucając arystokracie ostatnie spojrzenie gadzich ślepi.
Dynamicznie, gwałtownie, dziko wzleciał na poziom tańczących feniksów. Przebił się przez kilka par, składając skrzydła na tle księżyca, robiąc szybki zwrot, znów łapiąc w nie wiatr. Zaczął swój taniec z ognistymi ptakami. Wirowali pośród barwnych płomieni, jaśniejących gwiazd.
Aterloth zleciał z przestworzy. Przybrał mniejszy rozmiar, siadając na skraju łódki, niedaleko Mefisto. Nie posłał mu ani jednego spojrzenia, utkwił wzrok na zmieniający barwy Erishi. Nie pozwolił się też dotknąć, trzepiąc skrzydłami, piszcząc i grożąc zbrojnymi elementami. Był tutaj by dotrzymać drugiemu smokowi towarzystwa dla Erishi nie z potrzeby dodania otuchy Mefisto. Astralis darzył ciepłym uczuciem bowiem tylko Eri, traktując innych z chłodem, dystansem, nieufnością oraz wyraźnym nielubieniem.


Jezioro księżycowe - Page 5 Gbsms8o
#fba0e3 | #00cccc | Saga #ffb437 | Tydius #ff7098
najciekawsza postać pozytywna
x x x x x x

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Jezioro księżycowe - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Re: Jezioro księżycowe
Sob 21 Lis - 11:32
Warknąłem cicho, jednak nie na Erishi, a na całą tej sytuację. Uciekłem wzrokiem w bok, przymykając swoje dwubarwne oczy - to, że mogę się zmieniać, mieć tę przewagę, może nawet zobaczyć jak to jest latać...to cudowne....ale jakim kosztem? - zapytałem jakby sam siebie, ściszając głos na ostatnich słowach, po czym westchnąłem ciężko.
Zamrugałem zaskoczony jego gestem, ale nie skomentowałem go. Sam przymknąłem oczy, próbując się uspokoić - tylko kiedy to nastąpi? - zapytałem z rezygnacją w głosie - to nie tak, że mi się spieszy....jednak nie lubię gdy ktoś inny ma nade mną kontrolę - przyznałem i otworzyłem oczy - w szczególności jak jest to ktoś komu nie jestem w stanie wpierdolić....bo się po prostu nie da....albo coś czego nie rozumiem - przyznałem, wzdychając ciężko. Miałem nadzieję, że Erishi zrozumie o co mi chodzi. Tak naprawdę niewiele wiedziałem o Koszmarach, tak więc jak miałem zrozumieć co dokładnie się ze mną dzieje, nie znając zupełnie przeciwnika, z którym muszę się zmierzyć?
Zaśmiałem się - leć, a nie pierdolisz o łasce - pokręciłem głową rozbawiony. Zamrugałem zaskoczony, gdy ofiarował mi swoje okrycie - nie rób ze mnie jakiejś panienki, do tych na pewno mi daleko - powiedziałem tylko i obserwowałem jak wzlatuje w przestworza. Westchnąłem ciężko i mimo wszystko otuliłem się mocniej ofiarowanym mi na ten czas odzieniem.
No i zostałem sam, tak jak się ostatnimi czasy czułem. Mimo, iż w domu była Azusa, że spotykałem sporo osób, chociażby siedząc w Karczmie, nadal to nie było to. Czegoś mi brakowało i nie do końca wiedziałem czego.
Spojrzałem mało przychylnie na ptaszora, gdy ten przysiadł na łodzi. Nie próbowałem go nawet dotykać - nie potrzebuję niańki, idź dołącz do niego - rzuciłem tylko, wątpiąc by w ogóle zwrócił na mnie uwagę. Przeniosłem też zaraz wzrok na smoki, które wykonywały swój własny taniec. Wyglądało to naprawdę imponująco i aż chciałoby się do nich dołączyć...


Jezioro księżycowe - Page 5 IK7sRNT
Mefisto - #6600FF
Ein Sof - #FFCC33
Fuoco - #EECFFF

Powrót do góry Go down





avatar
Gif :
Jezioro księżycowe - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Boone
Wiek :
26
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
181 cm/ 76 kg
Znaki szczególne :
Ślad po oparzeniu na całej lewej stronie twarzy
Pod ręką :
Plecak, troszkę pieniędzy i oczywiście niedziałający telefon
Broń :
Krótki miecz lub pistolet jako skrzydła
Zawód :
doręczyciel przesyłek
https://spectrofobia.forumpolish.com/t263-frank-boone https://spectrofobia.forumpolish.com/t1084-frank
FrankŻelazna Melodia
Żelazna Melodia
Re: Jezioro księżycowe
Nie 22 Lis - 21:36
Frank zmrużył oczy i odetchnął głębiej, jakby zmęczony odzywkami kocicy. No zdecydowanie przeliczył swoje możliwości, zwłaszcza po alkoholu... Może powinien zająć się czymkolwiek innym, niż szukaniem guza wszędzie gdzie się da. Problem tylko w tym, że próbuje już pozbyć się tego zajęcia od dawien dawna. Bardzo mu nie wychodzi, jeśli spojrzeć na wszystkie ostatnie wydarzenia.
- W pewnym sensie jest nudne. Jak na tutejsze standardy... A z drugiej jest kompletnie pojebane, jak na moje standardy.
Odparł jej nieco zdegustowany podobnymi stwierdzeniami. Nudne życie? Nudne życie to miał przed dostaniem się do krainy luster i pasowało mu ono bardzo bardzo, na pewno bardziej od tego, które ma teraz... Problem w tym, że już nie mógł zdaje się do niego wrócić. Jego eskapada przewidziana na kilka tygodni przerodziła się w wielomiesięczne życie, także jeśli ktokolwiek po tamtej stronie jeszcze interesowałem się Frankiem Boonem, dawno już uznał go za zmarłego. Nie żeby kogokolwiek obchodził, ludzie widać mieli go w poważaniu, skoro żaden nie wpadł na trop przejścia na drugą stronę.
- No widzisz, akurat z tym nie będę się ukrywał. Nie żebyś akurat ty mi mogła coś zarzucać pod tym względem - skrzywił się nieco i spojrzał w jej kierunku uważnie - Dachowce po tej stronie lustra przeważnie są chamskie albo przewrażliwione. Nie przepadam za nimi...
Wyjaśnił pokrótce swoje rasistowskie zapędy, nie dając jasno do zrozumienia, czy wlicza Uzochi w poczet owych dachowców. Mężczyzna uniósł głowę nieco wyżej, by obejrzeć sobie niebo nad nimi. Tak dla odmiany, by nie musieć patrzeć na kocicę przez cały czas. Miał wrażenie, że zaraz dostanie oczopląsu od jej wszystkich wygibasów i wygłupów. Zachowywała się, jakby BARDZO zależało jej, by ktoś zwrócił na nią uwagę i/lub jej w końcu przyłożył. Nie było co kusić losu, po dłuższym przemyśleniu, jednak wolał nie wszczynać bójki na dystyngowanym balu pełnym szlachciców i z pewnością dobrze zorganizowaną ochroną.
- Nie widzę, byśmy byli w zamku. Tutaj bawisz się wystarczająco przyzwoicie? - machnął ręką naokoło, po co by nie mówić, urokliwych błoniach i jeziorze - Co masz na myśli poprzez "panów"?
W tym momencie spojrzał w jej kierunku, mrużąc nieco oczy. Nie słyszał jeszcze o niewolnictwie w tym świecie. Nie wiedział też zbytnio, jak działa arystokracja, dlatego nowością było dla niego by jakaś z tych niepokornych istot miała mieć "pana". Gdy Uzochi spytała go o ludzkie zwyczaje, Frank zaczął przyglądać jej się jeszcze uważnie. Nie rozumiał, co tak interesował ją ludzki świat, nawet jeżeli była tam z parę razy. Postanowił jednak odpowiedzieć, poruszając przy tym ustami w zamyśleniu.
- Ludzie mają w zwyczaju... Trzymać ze sobą. Zwłaszcza w małych wioskach, w dużych miastach to zanika. Może dlatego, że jesteśmy... znaczy są oni jedną rasą. Tutaj mam wrażenie, że jedyne co można znaleźć na ulicy, to wpierdol albo kłopoty. Które zresztą znajduje dosyć często, ale na pewno nie nowe, interesujące znajomości. No... O ile za interesujące znajomości nie uznawać jakiś szemranych pracodawców.
Przy ostatnim zdaniu sam nawet pozwolił sobie na nieco rozbawienia, bo żałosnym mu się wydawało, jak się stoczył w tej krainie. Spojrzał nawet w kierunku sali balowej, by ocenić, czy Ivar gdzieś tu się nie kręci.
- To chyba najbardziej skomplikowana rozmowa, jaką odbyłem dotychczas z Dachowcem. W sumie nikt nie pyta o to jak jest po drugiej stronie.
Stwierdził po dłuższej chwili, całkowicie poważnie, po czym podrapał się po policzku z zamyśleniem. Wszystkie jego dotychczasowe kontakty z tą rasą kończyły się dosyć szybko lub wręcz przeciwnie, ale na pewno niewiele było w nich dialogu.

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
Jezioro księżycowe - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Re: Jezioro księżycowe
Nie 22 Lis - 22:17
Nogi zaprowadziły go w znane już miejsce. Wrócił nad jezioro. Opatulony w ciężki, czarno-złoty płaszcz i przytulając butelkę mocniejszego alkoholu oparł się o belkę przystani i wbił wzrok w rozgwieżdżoną taflę oraz nasłuchiwał śpiewu syren. Co jakiś czas dochodził do niego śmiech i strzępki odległych rozmów. Marszczył wówczas brwi i pociągał łyczek bursztynowego trunku zupełnie nie przejmując się protokołem, dobrym wychowaniem i zwykłą przyzwoitością. Czy było coś bardziej irytującego niż czyjeś szczęście, gdy ci go odmawiano? Do diaska, to mieli być oni. Oni mieli chichotać, przytulać się i trzymać za ręce. Zatracić się w tańcu, muzyce i światłach, jakby naprawdę mieli dziś umrzeć.
Te złe myśli uleciały, gdy z lodu wystartował smok. Widok tak piękny i absorbujący, że nie pozostawił na nie miejsca. Zaskakujące, że nie widział go tu wcześniej. Płynność lotu w połączeniu z łuskami, futrem i chyba piórami muśniętymi przez aurorę przywodziła na myśl prawdziwą zorzę polarną.
Zachwyt nie trwał jednak długo. Kolor, nieważne jak głęboki i bogaty, kojarzył się Keerowi z niebieskimi płomieniami Demona. Cień był niepocieszony do tego stopnia, że wstyd było mu przyznać się przed sobą, że w istocie lot smoka naprawdę mu się podobał. Z tą, już lekko pijaną, myślą usiadł w jednej z łódek. Nigdzie nie płynął. Mógł się wygodnie ułożyć, dach nie przysłaniał nieba, a fala przyjemnie kołysała nim i butelką. Oglądając nocny spektakl zastanawiał się co dokładnie spieprzył. Pytanie o to, czy spieprzył, było zbędne. Nie miał ku temu żadnych wątpliwości.
Co jakiś czas oglądał się na boki. Jedli wypływali, inni przybijali do brzegu. Dojrzał też parę spacerowiczów. Nie kłopotał się wyglądaniem jakby na kogoś czekał i korzystał z chwili... no właśnie czego? Porzucenia? Samotności. Tak, czuł się samotny i gapił się na feniksy, smoka i gwiazdy. Wszystko co nieuchwytne.


Jezioro księżycowe - Page 5 PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





Erishi
Gif :
Jezioro księżycowe - Page 5 40ec629ee85918fd216992be0bd32b08
Godność :
Erishi (czyt. Er'shii)
Wiek :
Wygląda na kogoś przed trzydziestką
Rasa :
Gwiezdny/Marzenie Senne
Wzrost / Waga :
Względne
Znaki szczególne :
Coś na wzór tatuażu w kształcie smoka
Pod ręką :
Loth, wachlarz-sztylet, rapier, bezdenna sakiewka
Broń :
Pazury, wachlarz-sztylet, rapier
Stan zdrowia :
Perfekcyjny
https://spectrofobia.forumpolish.com/t614-erishi#5981 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1169-erishi
ErishiGwiezdny Marzyciel
Re: Jezioro księżycowe
Wto 24 Lis - 14:51
- Wszystko ma swoją cenę – jego postawa zmieniła się. Ton głosu krył w sobie żal. Pomyślał o Lunie, o cenie, którą zapłaciła za stworzenie nowego życia. Zginęła ze szponów własnego tworu. A Erishi? Mało nie pogrążył się w takim żalu i rozpaczy, że jakby ciągnął tak chwilę dłużej, to jeszcze zmieniłby się w Koszmar, porzucając wszystko to, co ceni, to w co wierzy oraz to, o co walczy.
Pokręcił lekko głową, wyzbywając się myśli i wspomnień. To przeszłość, od której nie potrafił się uwolnić. W końcu ktoś, kto żyje tak długo, walczy od tak dawna niesie ze sobą ciężar nie tylko tych, których ocalił, ale też i tych którzy zginęli. I chociaż ciepło życia okala go każdego dnia, chłód śmierci ciągnie się za nim czerwonymi szlakami.
- Nie wiem, kiedy to nastąpi. Wiem jedynie, że jego kontrola jest pozorna, minie. Ty jesteś panem i władasz tym ciałem, jesteś tym, który jest i będzie swoim własnym panem. Nie wątp w to ani przez chwilę.
Uśmiechnął się do siebie, widząc, jak rogacz mimo wszystko otula się jego futrem. Nawet jeżeli specjalnie mu się to nie podobało.
Nie bawił się długo w przestworzach. Nie wypadało, aby pozostawiał Mefisto samego na długo. Jeszcze zamarznie tam, targany północnym wiatrem, chłodem lodu.
Zniżył swój lot, spokojnie szybując w stronę łódki.
- Zabiorę nas już na brzeg – oznajmił arystokracie, zawijając długi ogon wokół zwiniętej ku górze, strukturze ich łódki.
Nie miał problemów z leceniem i holowaniem jej za sobą. Nie czuł jej ciężaru ani tego, jak niekiedy przedziera się przez mocno zmarznięty lód, któremu daleko do płynności i rozstąpienia się przed nią. Leciał wolno, aby pęd i wiatr ze skrzydeł nie uderzał w Astralisa i Mefisto zbyt mocno.
Gdy doleciał wystarczająco blisko brzegu, aby móc puścić łódkę: uczynił tak, wzlatując wyżej, robiąc obrót w powietrzu i przyjmując ludzką postać tuż nad ziemią. Jego stopy delikatnie opadły na ziemię. Marzenie zwróciło swój wzrok na towarzyszy, wysiadających z łódki.
- Wszystko dobrze?
Zapytał, upewniając się, że żaden z nich nie ucierpiał.


Jezioro księżycowe - Page 5 Gbsms8o
#fba0e3 | #00cccc | Saga #ffb437 | Tydius #ff7098
najciekawsza postać pozytywna
x x x x x x

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Jezioro księżycowe - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Re: Jezioro księżycowe
Sro 25 Lis - 13:40
Zaśmiałem się krótko, gorzko - jak to robisz, że na wszystko patrzysz z takim optymizmem? Bo ja nie widzę w sobie tej siły, by walczyć z tym Koszmarem. Są sytuacje, że mam ochotę rozjebać sobie łeb, tylko po to, żeby pozbyć się jego głosu z głowy - przyznałem po czym urwałem i uciekłem wzorkiem gdzieś w bok.
Ptaszor mnie ignorował ale chuj. Jak chce se siedzieć to niech se siedzi. Siedziałem otulony futrem Smoka i spoglądałem przez chwilę w przestworza, przyglądając się jego wyczynom w powietrzu. Prawdę mówiąc...chętnie bym do niego dołączył, ale nie byłem na razie nawet pewien czy mimo posiadania skrzydeł jestem zdolny do lotu. Tym bardziej od razu na samym początku tej dość wyboistej wędrówki, do nauki panowania nad sobą.
W pewnym momencie jednak opuściłem wzrok i bardziej otuliłem się futrem, które...pachniało Erishi. Mimowolnie westchnąłem, wdychając jego zapach, co...nie wiem czemu...trochę mi pomogło.
Podniosłem wzrok tuż przed tym, jak potężny ogon chwycił łódkę i pociągnął w kierunku brzegu. Musiałem mocniej złapać odzienie, żeby mi go nie zdmuchnęło, ale droga nie była długa, więc już po chwili sam mogłem stanąć już na brzegu - tja - powiedziałem bez przekonania i oddałem mu odzienie.
Nie zwróciłem uwagi na rudzielca, który stał nieopodal, przytulając do siebie butelczynę. Jednak zdecydowanie moment oddania płaszcza mógł mu się skojarzyć z tym, jakbyśmy byli parą. Szkoda tylko, że to ja wychodziłem wtedy na panienkę, którą trzeba chronić...ech....


Jezioro księżycowe - Page 5 IK7sRNT
Mefisto - #6600FF
Ein Sof - #FFCC33
Fuoco - #EECFFF

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
Jezioro księżycowe - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Re: Jezioro księżycowe
Sro 25 Lis - 23:27
Feniksy zakołowały i wyrównały swój lot, jakby pocieszone, że odzyskały przestworza na swój wyłączny użytek. Keer uniósł się na łokciach, by lepiej widzieć smoka szybującego w kierunku tafli. Oczekiwał nagłego zwrotu stworzenia, trzasku lodu, fal i rozkołysanej łódki. Ku jego zaskoczeniu nic takiego nie nastąpiło. Zwaliste cielsko poruszało się z niebywałą gracją i wyczuciem, smukły ogon zawinął się wokół wyciągniętej ku górze stewy. Smok zaczął holować łódź. Może coś się stało albo ktoś zgubił wiosła?
Mimo ciepła zapewnianego przez alkohol i gruby materiał płaszcza, Keer dostał gęsiej skórki na widok majestatycznej, rosnącej w oczach sylwetki smoka. Jak wcześniej rozmyślał, teraz do głosu dochodziły pierwotne instynkty. Czuł szacunek i fascynację innym drapieżnikiem. Równie pięknym co groźnym. Tym większe było jego zdumienie, gdy skrzydlata bestia stała się humanoidalną postacią.
Złapał się na tym, że trzyma się burty, jego łódka się kołysze, a on sam gapi się na mężczyzn szeroko otwartymi oczami. Mimowolnie zaczął bić powolne brawo. Nie obraźliwie wolne, a wynikające ze szczerego zachwytu i osłupienia.
Pospiesznie wygramolił się z łódki, choć nie tak szybko jakby sobie tego życzył. Oficjalny ubiór i procenty nie ułatwiały manewrów przez co niezręczna cisza odrobinę się przeciągnęła.
- Mam nadzieję, że nie przypną mi panowie łatki podglądacza, ale... ten lot - podjął, po czym mocnym ruchem pociągnął płaszcz, by nie wystawał poza podest. Wymamrotał coś jeszcze pod nosem, że przydałaby mu się kamera. Był wyraźnie niepocieszony brakiem wspomnianego przedmiotu.
Zatrzymał swoje spojrzenie na twarzach mężczyzn. Obaj eleganccy, obwieszeni błyskotkami. Zdecydowanie nie jego liga w kwestii stylu i zapewne bogactwa również, ale w końcu gościli u Arcyksięcia.
- Pana oko... - wypalił patrząc w bliźniacze oko nieznajomego. Do tej pory nie poznał nikogo innego z podobną cechą. Sekundę po tym jak nie ugryzł się w język, zauważył rogi i pojął swój błąd. Schował flaszkę, złączył nogi, wyprostował się i skłonił się lekko.
- Proszę wybaczyć impertynencję - powiedział w nadziei na zażegnanie ewentualnego konfliktu. Miał na dziś dość pojedynków, szykan i podchodów. Nie miał jednak zamiaru spędzać wieczoru w samotności i udawać, że nie istnieje. Wyprostował się i ponownie spojrzał Upiornemu w różnokolorowe oczy.
- Kierowała mną pospolita ciekawość - dodał na swe wytłumaczenie z wyraźną niepewnością i podejrzliwością. Ciekawość również gościła w głosie Cienia. A był zainteresowany! Jakim arystokratą okaże się ten jegomość? Kolejnym złotoustym spiskowcem? Bogatym, gburowatym rasistą? Dumnym dupkiem? A może nadzwyczaj przyzwoitym dżentelmenem? Ciężko było ich rozczytać, bo towarzysz wcale nie był mniej istotny. Wszak Upiorni ostrożnie dobierają towarzystwo.


Jezioro księżycowe - Page 5 PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





Erishi
Gif :
Jezioro księżycowe - Page 5 40ec629ee85918fd216992be0bd32b08
Godność :
Erishi (czyt. Er'shii)
Wiek :
Wygląda na kogoś przed trzydziestką
Rasa :
Gwiezdny/Marzenie Senne
Wzrost / Waga :
Względne
Znaki szczególne :
Coś na wzór tatuażu w kształcie smoka
Pod ręką :
Loth, wachlarz-sztylet, rapier, bezdenna sakiewka
Broń :
Pazury, wachlarz-sztylet, rapier
Stan zdrowia :
Perfekcyjny
https://spectrofobia.forumpolish.com/t614-erishi#5981 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1169-erishi
ErishiGwiezdny Marzyciel
Re: Jezioro księżycowe
Pon 30 Lis - 12:02
- Kiedy otacza cię mrok, bezdenny, bezdźwięczny, z chłodem sięgającym samej duszy; nie mogąc dostrzec światła, należy samemu stać się tym światłem. Jedynie dzięki temu możemy rozświetlić swą drogę, a może, gdy będziemy mieć odrobinę szczęścia: nasz blask sięgnie innych zagubionych w mroku własnych demonów. – Marzenie miało głębokie nadzieje, że nawet jeżeli Upiorny sam nie będzie w stanie się odnaleźć w ciemności, czyjeś światło go dosięgnie, wyzwalając ze słabości.
- Bądź odważnym, Mefisto, ponieważ jedynie odwaga, by stanąć naprzeciw swojej słabości jest tym, co cię rzeczywiście wyzwoli.
Latanie w przestworzach między smokami i fen
iksami z chłodem targającym pióra oraz furto, z blaskiem jasnego księżyca wiszącego ciężko nad wodą, było uczuciem przyjemnym. Przypominało mu to, na swój sposób, o krainie Gwiazd, z której pochodzi: o Esterze tak pięknym, przepełnionym pradawną magią, że samo wspomnienie o nim zapierało dech w piersiach.
Chociaż znalazł się pośród gwiazd na jedynie krótką chwilę, zdającą się trwać kilka sekund: odnalazł siebie w większym spokoju, z mniejszą tęsknotą za domem.
Gdy osiadł na lądzie, wziął głęboki wdech, napawając się zimnem, wdzierającym się do jego płuc.
Nim jednak zdążył odpowiedzieć na „tja”, które skierował w jego stronę Mefisto: klaskanie zwróciło jego uwagę. Czerwone ślepia Erishi spojrzały na nieznajomego.
Nie dostrzegł w jego intencji kpiny czy też chęci obrażenia Ladon. Bił od niego podziw, który wynikł z tego, iż był świadkiem tańca Gwiezdnego, jego przelotu nad taflą, przemiany w człowieczą formę.
Skinął mu głową, zarówno w geście powitania, jak i podziękowania.
Następnie przyjął swe futro od Mefisto, posyłając mu uśmiech oraz nieme „mam nadzieję, że utrzymało cię w cieple”, wracając zaraz spojrzeniem na nieznajomego. Nie należał do osób trzeźwych, zapach alkoholu bił od niego, a sposób, w jaki się poruszał, również potwierdzał ten stan.
Niebieskowłosy wyciągnął przedramię, na którym usiadł Astralis. Nastroszył pióra w barach fioletu i złota, prostując się dumnie, chwaląc się swoją złotą zbroją, drapieżnością.
- Cieszę się, że się Panu podobało – odrzekł, odrzucając rzekome, możliwe uznanie jegomościa za podglądacza. Z rozmiarem, barwami, jakie przybrał Smok, ciężko byłoby go przeoczyć, kiedy tak w rytmie pieśni syren, kołysał się w przestworzach.
Erishi był doprawdy zaciekawiony. Sposób, w jaki nieznany mężczyzna zachował się wobec Mefisto, tylko ze względu na fakt, że ma rogi (przez swoje pytanie dotyczące oka i fakt, że ma rogi), był czymś, od czego odwykł dawno temu. Ludzie przestali mieć panów, kłaniać się im w pas, błagając o wybaczenie wiele lat temu – oczywiście, wciąż byli ci, którzy byli postawieni wyżej w społeczeństwie niż inni, jednak w większości przypadków ludzie ofiarowywali im zachowanie uległe ze względu na szacunek, jakim darzyli te osobę. Bowiem bycie uprzejmym i grzecznym, przepraszając za wychylanie się i sprawowanie kłopotów były przejawem kultury.
Pogładził pióra Aterlotha. Mefisto nie należał do osób, które uważałyby się za wszechpotężną szlachtę. Nie potrzebował, aby toś kłaniał się mu w pas, ukazując, że jest kimś niższym niż on. Aczkolwiek zastanawiał się, jak kowal zareaguje. Czy będzie trzymał się roli arystokraty, kiedy to są w miejscu publicznym, a może będzie po prostu sobą?
Gdy Szkarłatny Szpon po raz pierwszy go spotkał, traktował czerwonowłosego, jak równego sobie. Nawet nie z powodu prostego faktu, iż był liderem, werbującym nowego rekruta: po prostu nie wierzył, aby życia różnych ras był tak od siebie inne, bardziej lub mniej ważne. Każda materialna (i niematerialna) istota pod tym względem była równa dla smoka. Jednakże, czy gdyby zachował się wobec niego tak, jak zachowuje się teraz nieznajomy, zmieniłoby to sposób odpowiedzi rogacza? Możliwe, że tak.
Zastanawiał się również, w jaki sposób mężczyzna ich widział. Mefisto był arystokratą, ale Erishi? Nie miał rogów (nie teraz), kim zatem więc mógłby być w jego oczach? Sługą? Ubiór miał zdobny, podkreślający jego istotę. Fioletowy eyeliner akcentujący wyrazistość czerwieni jego oczu. Biżuterię, zdobną, dodającą powabu. Może uznał Ladon za ulubieńca swego pana, za „przedmiot” dumy i chwały zarozumiałego arystokraty, którzy trzyma swój cenny skarb blisko siebie?
Z delikatnym, lekko tajemniczym uśmiechem czekał na rozwój wydarzeń. Ponieważ nie wątpił, że będzie on niezwykły.


Jezioro księżycowe - Page 5 Gbsms8o
#fba0e3 | #00cccc | Saga #ffb437 | Tydius #ff7098
najciekawsza postać pozytywna
x x x x x x

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Jezioro księżycowe - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Re: Jezioro księżycowe
Pon 30 Lis - 14:52
Wcześniej jakoś umknęło mi to gdzie jesteśmy. Na balu, na którym jest wiele innych istot. Dlatego zdziwiłem się, słysząc klaskanie, a następnie widząc mężczyznę z flaszką, który do nas podchodził. Zdecydowanie był wstawiony, może nie w jakimś wielkim stopniu, ale na pewno był.
Słysząc o łatce podglądacza tylko wzruszyłem ramionami. Dopiero jego następne słowa zwróciły moją większą uwagę. Uczepił się mojego oka. Ale szybko zrozumiałem dlaczego tam jest. Sam miał podobne i to nie tylko jedno oko, ale oba!
Zmarszczyłem brwi i zwróciłem się w jego stronę by spojrzeć mu prosto w oczy, które zaraz ten opuścił. Wywróciłem swoimi i westchnąłem ciężko - niech pan nie pierdoli, to nie jakaś audiencja, a ja nie mam kija w dupie by się przejmować tytułami - odpowiedziałem wprost - do tego zupełnie nie mam ochoty na takie gierki - dodałem jeszcze i spojrzałem w stronę skrywanej flaszki - lepiej się podziel, a nie przejmujesz się jakimiś głupotami - miałem gdzieś co pomyśli Erishi. Użyłem przy tym stwierdzeniu również swojej mocy by mieć pewność, że podzieli się flaszką. Jak tylko to zrobił, upiłem kilka łyków i mu ją oddałem z cichym westchnieniem.
- Co do oka, to przyznaję, że z bursztynem wygląda ciekawej niż z moim srebrem, tak drapieżniej - wyszczerzyłem się wrednie do niego, opierając się o swoją laskę i przestępując z nogi na nogę.


Jezioro księżycowe - Page 5 IK7sRNT
Mefisto - #6600FF
Ein Sof - #FFCC33
Fuoco - #EECFFF

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
Jezioro księżycowe - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Re: Jezioro księżycowe
Pon 30 Lis - 22:39
Początkowo sądził, że oberwie. Upiorny obrócił się dość napięcie i nie wyglądał na zadowolonego. Gdy jednak usłyszał o pierdoleniu, podniósł i skupił wzrok na rozmówcy. Kij w dupie? Gdzieś to już słyszał. Uśmiechnął się szyderczo.
- Widać panuje wśród was moda. To ciekawe, ale znam innego Upiornego, którego też można byłoby tak określić. I również chodził z laską... przynajmniej do niedawna - zirytowany wspominkami zawierającymi obraz Aerona Vaele spojrzał gdzieś w bok i zrobił kwaśną minę.
- Mniejsza. To panowie mnie obecnie zajmują - otrząsnął się i spoważniał. Lubił żarty i docinki, ale nie był pozbawiony instynktu samozachowawczego, żeby plotkować niczym przekupka.
- To i tak na koszt gospodarza dzisiejszego wieczoru - wzruszył ramionami i wyciągnął whiskacza w stronę Arystokraty. Czuł, że nie może uczynić inaczej, lecz nie odczuwał kilku łyków jako straty. Wszak Rosarium nie szczędził grosza, każdy miał wyjść zadowolony, co odnosiło się również do nielimitowanej ilości alkoholu. Smokiem nie był, żeby wypić cysternę. Ha! Ale za to jakby wtedy ział! Posłał jego towarzyszowi krótki uśmiech.
- Wasze zdrowie, nikt się nie dowie, jak je trwonicie, poprzez sążne picie - dodał zachęcającym miękkim tonem. Chrypka przydała nieco pikanterii jego wypowiedzi. Wyglądało na to, że postanowienie zalania się było w tym Cieniu nad wyraz silne.
Dopiero teraz mógł lepiej przyjrzeć się nieznajomym. Keer fachowym okiem ocenił postawę Smoka - wzrost i wagę mieli podobną... jeśli nie identyczną. Ciężko było o dokładniejsze wnioski, gdyż biżuteria i pełen detali strój zaburzały odbiór. Szkarłatne spojrzenie podkreślił fioletem - dwie prześladujące Cienia barwy idealnie się uzupełniały. Wyglądał na kogoś, co zaskakujące w Krainie Luster, szczerze dobrotliwego. Dostrzegał w nim tę samą co u Yako doprowadzającą do szewskiej pasji cierpliwość mędrca, ale nie było w niej wyższości. I dobrze. Wolał pić z filozofem niż przemądrzałym nadmijdupą.
Z kolei Upiorny był nietypowy. Mnogość rogów, kolorów włosów i oczu, pionowe źrenice - jegomość stanowił prawdziwie pstrokaty miszmasz, który dziwnym trafem tworzył zgrabną całość. Dodatkowo był postawny, miał całkiem sporo kolczyków i inszych zawieszek. Powiedzieć, że gustował w metalowych ozdobach to eufemizm. Dobrze, że sam przyozdobił się w piórka. Inaczej czułby się jak kuropatwa przy pawiach.
- Mówią, że mam jastrzębie spojrzenie - łypnął na niego spod byka, co nie nastręczało trudności przy zauważalnej różnicy wzrostu. Ot tak, by się podroczyć i sprawdzić, czy kij faktycznie nigdzie nie tkwi. Szósty zmysł podpowiadał przeciwnie. Keer czuł, że trafił na kogoś z kim można było konie kraść i kto nie podpierdoli cię przy pierwszej okazji. - Natomiast złośliwcy twierdzą, że moja matka zeszła się z Dachowcem - zaśmiał się nisko i delikatnie przekrzywił głowę. Źrenice rozbłysły opalizującą zielenią zza bladych rzęs.
- Pan się nie napije? - wyciągnął zwróconą mu butelczynę w stronę Smoka. - Podobało to mało powiedziane. Pana pokaz pośród pieczołowicie skomponowanej scenerii dorównał moim ulubionym snom. Prawdziwie metafizyczne przeżycie. - To było... dużo słów na "p"! Prawie by się zapluł a potem zaszumiał. W Gawainie właśnie budził się wierszokleta, lecz na swoją obronę, jeszcze nie brzmiał jak menel. Zdrajcami było lekkie kołysanie i ogólna wesołość, lecz nic poza tym. Zresztą butelka była prawie pełna.


Jezioro księżycowe - Page 5 PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





Erishi
Gif :
Jezioro księżycowe - Page 5 40ec629ee85918fd216992be0bd32b08
Godność :
Erishi (czyt. Er'shii)
Wiek :
Wygląda na kogoś przed trzydziestką
Rasa :
Gwiezdny/Marzenie Senne
Wzrost / Waga :
Względne
Znaki szczególne :
Coś na wzór tatuażu w kształcie smoka
Pod ręką :
Loth, wachlarz-sztylet, rapier, bezdenna sakiewka
Broń :
Pazury, wachlarz-sztylet, rapier
Stan zdrowia :
Perfekcyjny
https://spectrofobia.forumpolish.com/t614-erishi#5981 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1169-erishi
ErishiGwiezdny Marzyciel
Re: Jezioro księżycowe
Sro 2 Gru - 16:55
A więc postanowione. Mefisto ani na chwilę nie postanowił udawać arystokraty z wyższych sfer, który kreowałby się na kogoś przepełnionego żądzą władzy tak silną, iż mało by co nie zgasiła dobrotliwego ducha czerwonowlosego. Dawało to poczucie komfortu, naprawdę, prawdziwość oraz szczerość w swej naturalności. Pozwalało odnieść wrażenie, jak rzeczywiście silną pod względem charakteru jednostką jest Mefisto. Upewniało Marzenie również w jego wcześniejszych słowach: Koszmar, który opętał kowala prędzej czy później zostanie pokonany.
Nie mniej, to reakcja ich miedzianoowłosego towarzysza była tym, co realnie przykuło jego uwagę. Prześmiewczo, kpiąco, uśmiechnął się – w mniemaniu Erishi bardziej do siebie niż do nich – następnie rzucając słowa na wiatr, którym daleko było do prób oddawania szacunku, czy też uległości. Nie miał w swojej postawie również nic z niepewności, jaką wcześniej można było w nim dostrzec.
Oczywiście, nie podobało mu się to, że nie szczędzili sobie trunków. Aczkolwiek nie miał im nic do zarzucenia, jak mógłby? Arcyksiążę wyprawił bal, zapewnił swoim gościom wszelkie możliwe atrakcje – tu przeniósł swój wzrok ku jezioru, ponownie napawając się odbiciami majestatycznych stworzeń, na lodowej tafli – w tym trunki. Cóż, o ile zgadzał się, że wszystko jest dla „ludzi”, o tyle z przesadnością niektórych osób miewał mniej lub bardziej jawny problem. Byleby się nie upili do nieprzytomności, padając twarzami na śnieg, brodząc dłońmi w zamarzniętej wodzie, pozwalając zasypać się białej śnieżynie, otulającej resztki ich żyć, jakoby anielskiej pierzynie.
Oderwał swe spojrzenie od wody. Powrócił nim do nieznajomego. Nie posiadał tak zdobnego stroju, jak oni – był on skromniejszy, elegancji i przyjemny w swej prostocie. Atramentowo czarny, podkreślający szczupłą sylwetkę mężczyzny. Zdobiony wyszywanym złotem, z narzutą z piór. Czarnych, lecz nie powiedziałby, że kruczych. Raczej łabędzich, miękkich w dotyku, eleganckich, ze złotymi zakończeniami.
Jego włosy są niczym promienie zachodzącego słońca tuż przed zawitaniem gwiazd na niebie. Ciepłe. Wyróżniają się na tle otaczającej ich bieli. Dłuższe niż u większości spotkanych przez Eri samców, lecz wciąż krótsze niż jego własne. Na swój sposób podobne do tych, które ma Mefisto. One również kojarzą się Marzeniu ze słońcem – jakoby to przepowiadało ono naturę arystokraty. Wschodząc w czerwieni, zwiastowało burzę: trudne zmiany, które odciskają piętno na innych. Gdy jednak ostatnim, co dostrzega oko, nim nastanie noc, jest czerwone słońce: harmonia i spokój zakołysze się pośród śmiertelników. Podobnie, doprawdy, było z upiornym. Jego obecność mogła koić; mogła również rozpalać i niszczyć wewnętrzną równowagę.
Ciekawym zjawiskiem (Cienia) były jego oczy. Twardówka była czarna, tęczówka o ciepłym bursztynowym kolorze, kojarzącym się z ciepłą jesienią, miodem pitnym, czułością. Erishi uśmiechnął się do siebie. Przeznaczenia sprawiło, że dane było im się spotkać – trzy tak różne postaci, mające inny pogląd na świat, inne zmartwienia i troski, a jednak ich natura, to, co odbijało się w ich oczach, było komfortowo znajome, jakoby wspólne.
- Powiadają, że oczy są odbiciem duszy – zaczął, skoro już wywiązała się na ich temat rozmowa – zgadzam się z tym stwierdzeniem całym sobą. Nie mniej, im dłużej wpatruje się w ich piękno, im więcej drugiej osoby odkrywam, tym bardziej przekonuje się, że oprócz tej słodkiej niby to lustrzanej powłoki naszych uczuć, są one tym, co realnie przypomina: gwiezdnym pyłem jesteśmy, który powróci do barw galaktyk wyzwolony – oczywiście, miał tutaj na myśli fizyczne cząstki ich ciał. Dusza bowiem, wszelaka niematerialność kryjąca się w każdej personie: powróci do natury, będąc to wiatru powiewem, kroplą rosy o poranku, dostojnym kwiatem, muzyką śpiewnych ptaków.
Ach, i znów poruszane są Dachowce. Obrażane, jakby były kimś gorszym z powodów Eri wciąż niejasnych. Czasem nachodziła go myśl, może to on był zbyt dumny, arogancki nawet, chcąc stawiać na równości życia panów i władców z ich niewolnikami?
Asrtalis zerwał się z ramienia swego pana, gubiąc długie pióro z ogona. Wzleciał w przestworza, okrążył ich, wpatrując się w stojące na bieli postaci, by zniknąć pośród innych barwnych ptaków. Senny podniósł pierzynę, obracając nią w palcach. Czule przejechał palcem po całej jego długości: oboje dzielą jeden los, zmierzając ku temu przeznaczeniu.
- Nie, dziękuję. Nie jestem fanem trunków – nie tego typu, nie w taki sposób. Z jednej butelki, pośrodku chłodu nocy.
- Pochlebia mi pan – miał miękki ton, dźwięczny-  sugerując, że mógłbym dorównać pańskim snom… Jestem bardziej niż rad, słysząc te słowa – obdarzył go ciepłym spojrzeniem. Następnie, reflektują się, rzekł: Erishi Ver’se – skłonił się lekko, w geście szacunku do jego osoby. Tak należało postąpić, przedstawić się, porzucając dotychczasową, wymuszoną koniecznością zwracania się do siebie „per pan” uprzejmość, by przyjąć nową; możliwość grzeczności wzajemnego nazewnictwa mianem.


Jezioro księżycowe - Page 5 Gbsms8o
#fba0e3 | #00cccc | Saga #ffb437 | Tydius #ff7098
najciekawsza postać pozytywna
x x x x x x

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Jezioro księżycowe - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Re: Jezioro księżycowe
Czw 3 Gru - 11:20
Uniosłem brew, widząc wredny uśmieszek - naprawdę? Chyba mi świta jaki Upiorny, choć mogę się mylić i to nie pewnego Księciunia ma Pan na myśli - wyszczerzyłem się wrednie. No cóż...Kraina Luster nie była aż taka wielka by się nie okazało, że ten rudzielec przede mną znał młodego Vaele.
No chyba kogoś tutaj wzięło. Nie wyglądał na takiego co rymuje na co dzień, co innego smok, który stał obok. Ale nie mnie oceniać, jak sobie chce porymować i sobie popić. Przynajmniej ktoś się dołączy, choć...o dziwo jakoś średnio miałem ochotę na popijawę. Kilka łyków mi starczy. Sam nie wiedziałem co się ze mną obecnie działo.
Zaśmiałem się - to stwierdzenie pasuje, ale z Dachowcem? Znam Upiorną co ma taką matkę i nie świecą jej się tak oczy, więc jakoś mi się to nie kojarzy - wzruszyłem ramionami.
Spojrzałem na Erishi, gdy ten się rozgadał. No pięknie. Wzięło go. Już nie ma drogi ucieczki. Jak ten już włączy swojego vege filozofa to koniec, kropka.
Nie zdziwiło mnie, że Smok odmówił. Zerknąłem na niego, gdy wspomniał o snach. Pewnie chętnie by się do nich wybrał. Widziałem jak tęskni za swoim światem i snami, więc nie było ani trochę dziwne.
Gdy się przedstawił sam się zreflektowałem - Mefisto Weles - nie kłaniałem się - i żaden pan, zamku nie mam swojego - dodałem jeszcze, przeciągając się mocno.


Jezioro księżycowe - Page 5 IK7sRNT
Mefisto - #6600FF
Ein Sof - #FFCC33
Fuoco - #EECFFF

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach